• Nie Znaleziono Wyników

Rząd i Wojsko. 1917, nr 15 (15 kwietnia)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rząd i Wojsko. 1917, nr 15 (15 kwietnia)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

czuliście dumy nigdy, chyba wobec biedy i nędzy, której nieszczęście potrącaliście sytym brzu­

chem bezczelmków i pięścią sługi. Wy lokaje i fagasy cudzego pyszalstioa, którzy wyciągacie dłoń chciwą po pieniądze, — po łupież pieniężną, zdartą z tej ziemi, której złoto i miód należy j e j samej i nic wolno j e j grabić. Warchoły, to wy, co się nie czujecie Polską i żywym pod­

daństwa i niewoli, protestem. Wy sługi! Drżyjcie, bo wy będziecie, nasze sługi i wy 'będziecie psy, zaprzęgnięte do naszego rydwanu i zginiecie! I pokryje waszą podłość N I E P A M IĘ Ć !...

Sł. Wyspiański'. Wyzwolenie.

Jakiej nam potrzeba konsolidacji.

W szystkie kierunki polityczne ani ch w ili nie stoją w miejscu... T ak, jak w ypadki zewnętrzne, tak i one szybkiem u podlegają procesowi, przetwarzają się, to ro z­

kładają. tworząc nowe podłoże, nieraz jeszcze nie w id o ­ czne na zewnątrz, na którem nowe, w ielkie zdarzenia w ielką, a niespodziewaną budowę w znieść mogą... D z i­

siaj jest taka chwila. Dzisiaj o tę budowę, której na imię: solidarność narodu iv iwz/ce, wołają w ielkim gło­

sem wypadki zew nętrzne, w ten glos zlew ają się wszyst­

kie dośw iadczenia wewnętrzne, odkąd K rólestw o zaczęło żyć wojennem życiem politycznem , woła taksamo w y ­ chudzona twarz robotnika w skazującego na w yw iezio­

nych braci, którzy brali 30 fenigów płacy dziennie i wra­

cali pół żyw i z głodu i z odmrożonemi czło n k a m i— ta k ­ samo niedola okupacyjna chłopa, czy obywatela ziem ­ skiego, jak sprawa rządów własnych i narodowej armji,

która w szystkie te sprawy w sobie mieści, jak i najdal­

sze sprawy naszej niezaw isłości i granic, które dalekie pokolenia odczują jako swoje własne i bezpośrednio je.

dotykające. D zisiaj rozgrywają się w sprawach tych de­

cydujące bitwy, ale bez względu na chwilowe klęski, czy tryumfy, wojna ta długo trwać będzie... W ażniejsze nawet od tryumfów są siły w walce tej tworzone, waż­

niejsze moralnie dla nas samych i dla obcych. M o c i szybkość w ich tworzeniu rozstrzygnie już nie o po­

szczególnej bitwie, lecz wojnie o niezaw isłość. P rz e k o ­ nanie to rozlało się szeroko w narodzie. Z b lakły w o­

bec tego różnice orjentacji, ułamały się ostrza godzące w pierś polskiego przeciw nika o innej orjentacji zew nę­

trznej. Stało się jasnem, że stanąć po jednej stronie

i szukać z nią przym ierza trzeba nie dla lepszych tu,

niż gdzieindziej horoskopów politycznych, nie dla gięb-

(2)

2 RZĄD I WOJSKO Na 15

szych powodów z dziejów naszych płynących, a już dla- . tego, że stanąwszy po jednej stronie, na wspólnej nieja­

ko z nią podstawie, m ożem y dopiero w alczyć z n ią o p rz y m ie rz e w w alce codziennej i realnej, wychodzim y ze stanu zupełnej bezbronności, zyskujem y podstawę do tworzenia sił własnych. Już nie historiozoficzne rozpa­

trywania, lecz klęski dnia nauczyły nas tej prawdy i wpro­

w adziły na drogę, na której zyskujem y znaczenie wobec w szystkich mocarstw Europy i jedyną rzetelną podstawę własnej dyplom acji.

W zrósł i rośnie wciąż obóz polski stojący na pod­

stawie przym ierza z mocarstwami centralnemi. A le w nim samym z dniem każdym wyraźniej zarysowuje się różnica dwuch kierunków, która w sprawie konsolidacji narodowej decydujące m ieć będzie znaczenie. Na dłu­

gie może czasy. Ona również panuje i rozstrzyga w do­

bie obecnej. Różnica, nie orjentacji zewnętrznej, nie orjentacji społecznej w d ziedzinie polityki wewnętrznej, ale różnica taktyki w obec sprzym ierzeńca. D la jednego obozu ma on stać się nim dopiero, dla drugiego jest już nim, lub stać się ma jak najrychlej za jak najtańszą ce ­ nę. O bó z w alki i obóz ugody, obóz sit w łasnych i obóz dyplom atycznej wiary — oto najważniejsze dziś przeci­

wieństwa w Polsce. K ażde nowe usiłowanie konsolida­

cji, każda dążność złączenia przew ażających sil narodu będzie dziś musiala rozpocząć się od bezwzględnego zw alczania i usunięcia obozu nie tkw iącego korzeniam i w narodzie, a opierającego się całym ciężarem swym o obcą dyplom ację. N ie przez komprom isy, któreby tyl ko unieruchomiły sprzeczne żyw ioły, le cz w walce przy wyraźnem oddzieleniu od siebie żyw iołów ugody, wyróść dziś pow inien nowy obóz czynu polskiego. (Gdyby ni­

czego w ięcej nie dokonał, jak usunięcia dzisiejszych nie­

zm iernie tanich ugodowców i wpłynął na podniesienie cen w tym obozie, już to byłoby w ielkim rezultatem po­

litycznym). N ie od dziś istnieją w Polsce dwa te k ie ­ runki polityczne. A le chw ila dzisiejsza coraz silniej wysuwa je na plan pierwszy, usuwając w tył przeciw ień­

stwa innego rodzaju. U czyn ił to cały rozwój w ew nętrz­

ny w przeciągu dwuch przeszło lat odbyty. G w ałtow nie przyspieszająco wpływają na proces ten w dobie obec­

nej wypadki zewnętrzne. Rewolucja w Rosji zmienia nie tylko sytuację zewnętrzną w sposób korzystny dla naszej w alki o równe prawa sprzym ierzeńca w fonie Europy środkowej (omawiamy tę sprawę na innem m iej­

scu), ale wzm acnia bezpośrednio w szystkie, różnorodne nieraz żyw ioły w alki w społeczeństwie. G roźne jest nie­

bezpieczeństw o, jeżeli żyw ioły te, mimo w szystkich ró ż­

nic społecznych, nie spłyną dziś, razem w obóz walki o niezawisłość... R óżnice społeczne stały się w ostat­

nich czasach w ręku nowych ugodowców polskich (L.P.P.) ulubioną bronią, która ma rozbijać obóz nieza­

wisłości. Posługuje się w tyin celu demagogją bardzo przejrzystego i lichego gatunku. Bo wogóle i ugodowość metody tego nbozu są w bardzo lichym gatunku i moż- naby sobie w yobrazić bez trudności zgrupowanie o tej

samej ideologji, a znacznie silniejszym charakterze w o­

bec obcych i w obec swoich... Ob .z ten odwraca stale uwagę społeczeństwa od okupantów ku wewnętrznemu radykalizm ow i społecznemu. M ie rzy zaś nie w ten od­

łam socjalizmu, który wyraźnie objawia znamiona anar­

chistyczne i antypaństwowe, ale w ten, który od początku wojny i długo przed wojną łączył hasła społeczne z na- rodowemi i państwowemi (wyższy tern od w szystkich analogicznych partji w Europie). D zieje się to w czasie, kiedy najpotężniejsze narody Europy uznały za k o n ie cz­

ne i najwyższych użyły wysiłków, by ten odłam lewicy wciągnąć do wspólnej w alki narodu i do udziału w ma­

chinie rządowej. Z tej działalności naszych ugodowców podwójne płynie niebezpieczeństwo: Po pierwsze de- zorjentuje ona i rozbija siły narodu i w tern działa po linji interesów okupantów Po drugie zagraża tern, że najczynniej praw narodu i jego niezaw isłości będzie b ro ­ nił jeden tylko lewy odłam społeczeństwa, ten sam, któ­

ry zarazem jeden broni interesów społecznych ludu. P ły­

nie stąd groźba w alki osamotnionej wobec niebezpie­

czeństw zewnętrznych, ale zarazem groźba dla przysz­

łego stanowiska w narodzie innych odłamów społeczeń stwa, której niedocenianie w dzisiejszej chw ili srodze mogłoby się pomścić. G dyby działalność L.P.P. i po krewnych żywiołów, miała powodzenie, mogłaby spro­

wadzić skutki, przed którym i przestrzega...

A b y do nich nie dopuścić, najwyższy dziś czas wejść na drogę, której w zór mamy dany w dziejach.

Jest nim historja narodu, który tylekroć i w tylu d zied zi­

nach w ykazyw ał dziwne z nami podobieństwa: historja narodu węgierskiego. Tam w walce o niezaw isłość po­

łączyły się w szystkie stronnictwa i uzyskały zdecydow a­

ną przewagę nad ugodowcami. Razem szła arystokra­

tyczna szlachta z ludem. I tam nazwę niepodległości zyskano długo przed rzeczyw istą niezawisłością. W a lkę o rzeczyw iste prawa równego toczy się od dziesiątek lat po dzień dzisiejszy. T o c z y się ją nawet podczas wojny— z tą Austrją, z którą się ręka w rękę w alczy p rze­

ciw wrogowi zewnętrznemu. I toczy z powodzeniem.

A le tam nie znalazł się ani jeden odłam, który śmiałby ze względu na wojnę z M oskw ą przeszkadzać obronie niezaw isłości, z którejkolw iekby strony była zagrożona, ani jeden, który śmiałby ją zohydzać i rzucać jej kam ie­

nie pod nogi. W obec woli i nastroju społeczeństwa zo­

stałby natychmiast zm ieciony z pow ierzchni życia p o li­

tycznego...

W yrosłe w doświadczeniach i męce polskie siły oporu i walki nie mogą dziś trwać dalej bez zmiany, gdy obok w Rosji odbywa się jeden z najw iększych przewrotów świata, a z drugiej żywy ruch zaczyna obej­

mować cały naród niem iecki. O by palący nakaz chw ili zrozum iano u nas dość wcześnie! O b y różnorodne siły wzrastające dziś gwałtownie, znalazły ujście, połączyły się w walce nieubłaganie koniecznej dla w szystkich klas narodu, dla ich ducha i ciała, a zbawiennej dla następ­

ców: w solidarnej walce o niezaw isłość narodu.

(3)

M 15 RZĄD 1 W O J S K O ____________________________ 5

Z frontu legjonowego.

Imieniny Komendanta.

O strów, 21 [111. 1917.

T ra d y cy jn y m zw yczajem święcono u nas dzień im ienin K om endanta, ale z w ielu powodów dzień ten w ypad! w ty m roku uroczyściej niż zw yklo. P rz y c z y ­ niły się do tego w arunki życia garnizonow ego, te c h n i­

cznie um ożliw iając wspanialsze urządzenie o b c h o d u ,—ale możo jeszcze w ażniejszy powód to chęó zaznaczenia w ty m dniu przez starego żołnierza I B rygady bez­

w zględnej w ierności i posłuszeństw a, m iłości i p rz y w ią ­ zania, k tó ry żo łn ierz ten żywi i zawsze żywić będzie dla swego wodza.

To też oddaw na przygotow yw ano się do tego obcho­

du. Mimo w yjazdu licznej delegacji oficerów i podofi­

cerów pułku do W arszawy, celem osobistego złożenia życzeń K om endantow i, w ielu oficerów zostało i zajęło się uśw ietnieniem dnia uroczystego.

Obchód rozpoczął się już w w ilję im ienin odczytem jednego z oficerów w herbaciarni pułkowej na tem at życia i czynów K om endanta Piłsudskiego. W szystkie budynki koszarowe p iz y b ra n o odśw iętnie flagam i naro- dowemi i zielenią.

N azajutrz uroczystości rozpoczął koncert o rkiestry pułkow ej, która o 6 ej rano grała przed w artą główną.

Od S-oj szykow ały się już bataljony, żołnierze od­

św iętnie p rzy b ra n i mieli za czapkam i zatk n ięte zielone gałązki. O dczytano rozkazy przed frontem , poczem pułk wraz z kom panją karabinów m aszynow ych pom a­

szerował na plac szturm ow y, gdzie pluton pionierski w y­

budował specjalnie na ton dzień kaplicę połową. Stanął pułk w m asie. P rzed ołtarzem 2 p osterunki honorowe.

O ficerowie o toczyli o łtarz półkolem . Na praw ym sk rz y ­ dle goście — oficerow ie niem ieccy, iustruktorow ie i ofi­

cerow ie stojący garnizonem w Ostrowiu.

P o m szy kapelan w ygłosił kazanie okolicznościow e ze specjalnie wybudow anej am bony. N astępnie odbyła się defilada.

Po defiladzie oficerow ie udali się na śniadanie do

kasyna, gdzie podejm ow ano gości niem ieckich. P o to ­ aście na cześć K om endanta, szef obw odu Ostrow skiego w zniósł toast na rzecz polsko-niem ieckiego b raterstw a ' broni, odpow iedział mu jed en z oficerów toastem na

część arm ji niem ieckiej. W podniosłym ([nastroju udali

| się oficerow ie do sw ych kom panji i bataljonów , gdzie ' po o wiele lepszym niż zw ykle, w spólnie spożytym obiedzie, w ysłuchali żołnierze pogadanek i odczytów o tern, czem jest dla żołnierza polskiego K om endant Piłsudski.

Po południu odbyło się nroczyste pośw ięcenie h e r­

baciarni pułkowej czyli kasyna żołnierskiego. Po p rz e ­ m ów ieniu K apelana i zastępcy kom endy pułku żo łn ie ­ rze spożyli podw ieczorek, śpiew ając swe piosnki żoł­

nierskie.

O 5-ej po poł. odbył się u ro cz y sty obiad w Kasy­

nie oficerskim , i znowu wiwatowano na cześć K om en­

danta, ty m razem już we własnem gronie.

W ieczorem w herbaciarni pułkow ej odbyła się w ie ­ czornica na program której obok słowa w stępnego i od­

cz y tu „W odzowie polscy" złożyły się p rodukcje m uzy­

czne o rk ie stry i d u etu na sk rzy p cach i to rte p ja n ie , chór żołnierski, i deklam acje utw orów legjonow ych oraz w ła­

snych oficerów i żołnierzy. Na w ieczornicy było sporo osób cyw ilnych z Ostrow ia, któ re n astępnie zaproszono do kasyna oficerskiego, gdzie do późna bawiono się i ta ń ­ czono.

W ten sposób św ięcił ten dzień żołnierz pierw szej brygady i na długo pozostanie on żyw y w pam ięci n a ­ szej. O bchody podobne odbyły się też w 1 p.p. i w 1 p.

ułanów.

Z w racał uw agę entuzjazm z jak im czcili ten dzień rek ru ci, a więc żołnierze, k tó rzy K om endanta n i ­ g d y nio w idzieli. Dowodzi to, ja k silnie rozw inięta jest cześć dla zasług K om endanta P iłsudskiego w społe­

czeństw ie.

T rw ałą pam iątką dnia tego je s t złożenie przez żoł­

nierzy i oficerów 5 pp. kw oty 1500 M. na cele n arodo­

we przekazanej do osobistej dyspozycji K om endanta P i ł ­

sudskiego. R.

Nowe konjuktury.

Rew olucja w R osji pośrednie sk u tk i w yw rze w całej E u ro p ie —zapowiedź zm iany antypolskiego kursu i reform y wyborczej w Prusach stoi w p rostej zależności od w y ­ padków w P etersb u rg u .

My, P olacy rów nież w inniśm y zastanow ić się, jakie zm iany w naszą sy tu a c ję z punktu widzenia m ięd zy n a­

rodow ego wnosi rew olucja w Rosji. Otóż nie ulega najm niejszej kw estji, że o ile p o trafim y je w ykorzystać, polepszy to znacznie naszą sytu ację polityczną. Roz­

p atrzm y ż te nowo k o n ju k tu ry , k tó re w y tw orzyła.

Otóż pierw sza i zasadnicza zmiana: obecnie nie grozi ju ż najm niejsze naw et niebezpieczeństw o p o ­ w rotu Rosji — to jest absolutnie wykluczone. W u k ła ­ daniu naszych dalszych stosunków z państw am i central- nem i m usim y ten fak t należycie w ykorzystać.. D a­

wniej rządy państw c e n tra ln y c h groźbę pow rotu Rosji w ykorzystyw ały dla swych celów do o statnich granic, posuwając się w tern niem al do szantażu. „Jesteśm y b ru taln i, w yzyskujem y Was niem iłosiernie, rujnujem y wasz przem ysł, niszczym y lasy — słow em rządzim y się ja k szare gęsi — lecz kozacy, jeśli pow rócą, będą jesz ­ cze gorsi" — taki był refren każdej niem ieckiej i a u ­ striackiej piosenki. W ładze okupacyjne tro sz c zy ły się tylko o to, aby odrobinę być lepszem i od Skałonów i Engałyczewów ...

Otóż obecnie należy i nam i im uśw iadom ić, że obawy pow rotu Moskali niem a. N iem a z tej prostej racji, że R osja niem a obecnie po tem u ani sił ani, co najw ażniejsze, najm niejszej chęci zag arn ięcia z p o w ro ­ tem P olski.

Ze wojska rosyjskie nie w kroczą już n ig d y do

W arszaw y, upew niał nas ju ż v. Beseler; — zapew ne, jeśli

odwołać się i obecnie „do jeg o wysoce kom petentnego

(4)

4 RZĄD I W O JSK O Nó 15 zdania, to potw ierdzi, że przy obecnym stanie m oralnym

w wojsku rosyjskiem , po tern grem jalnem usuw aniu ofi­

cerów oddanych carow i m o żn i pow ątpiew ać o sile od­

pornej wojsk ro sy jsk ich , ale nie może być dw uch zdań, że do takiego olbrzym iego w ysiłku, aby dojść do W a r­

szawy, są one ju ż absolutnie niezdolne.

Now y rząd w m anifeście do P o lak ó w uznajo w ła­

sną państw ow ość i niepodległość Polski — i to jest d ru g a ważna zdobycz dla nas.

W ładze okupacyjne nie m ogą ju ż m ówić, że tylko państw a centralne zgadzają się na niepodległość Polski, a że Rosja lib eraln a może dać nam ty lk o autonom ję, k tó re to zdanie tak by ło u tarte wśród nas. L iberalna Rosja rów nież zgadza się ną niepodległość P olski. Do­

tychczas państw a cen traln e nie realizow ały ak tu 5 listo ­ pada, uw ażając że goła obietnica ju ż w iele jest w arta, obecnie, sądząc z a rty k u łu organu kanclerza, kierow nicze sfery dyplom atyczne niem ieckie mocno są tem skonsterno­

wane, że m anifest rosyjski może śmiało konkurow ać co d o swej realnej w artości z aktem 5 listo p ad a —oba pozostają w dziedzinie słów i obietnic, — na niekorzyść a k tu 5 listopada przem aw ia ty lk o ten fakt, że został wydany już 6 m iesięcy tem u, i że państw a ce n traln e m o g ły go realizow ać, lecz nie ch ciały . Dziś rząd y państw cen ­ tra ln y c h (nie chcem y wnikać czy z w iny B erlina czy A u strji) za swoje zw lekanie w realizow aniu ak tu 5 lis to ­ pada są m ocno ukarane.

O becnie bowiem spór o Polskę będzie się toczył m iędzy koalicją a państw am i cen tralnem i na innej p ła ­ szczyźnie — będzie to ju ż spór nio o to czy, ma być czy nie państw o polskie (tak stała spraw a w dniu 5 ‘listopada r. 1916) lecz oto, w sferze czyich wpływów to państw o polskie się znajdzie.

W ięc po czyjej stronie ma stanąć państw o polskie?

My pod ty m w zględem w niczem nie zm ieniam y n a ­ szego zasadniczego stanow iska — i nadal uważam y i stoim y przy tem mocno, że państw o polskie winno rozw ijać się w ścisłem w spółżyciu i sojuszu z E uropą Środkową. W spółżycie naw et z d em o k ratyczną, r e p u ­ blikańską Rosją byłoby dla państw a polskiego szkodli-

•wem z n astępujących względów: l) różnica k u ltu r i wyższość k u ltu ry w Polsce, która przystosow ując się do w spólnych interesów państow ych i m ilita rn y c h z Rosją b y łab y przez niższą k u ltu rę Rosji krępow ana w swym rozw oju, 2) stosunek państw a polskiego b y łb y zawsze wysoce nie proporcjonalny do olb rzy m ieg o państw a ro­

syjskiego, k tó re przez swoją przew agę i przez zaborczy in sty n k t tk w iąc y w psychice rosyjskiej, nie ulega w ą t­

pliw ości, coraz b ardziej uzależniałoby od siebie państw o polskie i w reszcie 3) państwo polskie w sojuszu z R o ­ sją nie m ogłoby prow adzić w ła sn e j państw ow o-tw órczej p o lity k i wobec sw ych sąsiadów: białorusinów , litw inów , ukrainców — g dy tym czasem lepsza przyszłość dla P o l­

ski i dla ty c h narodów tk w i we wspólnem w spółżyciu państw ow em na zasadach fe d e ra c y jn y c h rów nych z rów ­ nym i, w olnych z wolnymi.

Takie a rg u m e n ty , biorąc rzecz w h isto ry czn ej p e r ­ spektyw ie, przem aw iają przeciw ko sojuszowi państwa polskiego z Rosją.

Cóż przem aw ia za w spółżyciem ze Środkow ą E u ­ ropą?

1) W spólność pierw iastków k u ltu ra ln y c h p rzy je d n o ­ czesnej niższości polskiej, (w szeregu dziedzin) k tó rab y wiele rzeczy przysw oiła sobie z k u ltu ry n iem ieck iej, zw ła­

szcza z d ziedziny organizacji społecznej i techniki; 2) stosu­

nek państw a polskiego do N iem iec i Ą ustro-W ęgier będzie bardziej p roporcjonalnym , aniżeli do Rosji, krzyżujące się zaś in te re s y N iem iec, A ustrji i W ęgier nie pozwolą uzależnić państw a polskiego od N iem iec, jako n a js il­

niejszego państw a w E u ro p ie śro d k o w ej i 3) że państw o polskie połączone unją z L itw ą h isto ry czn ą będzie aw an­

g ard ą E u ro p y śro d k o w ej przeciw ko kolosowi ro s y j­

skiem u, będzie w y tw a rz ać nowe form y państw ow ego w spółżycia z narodam i, które straw ić je s t ten dencją plem ienia w ielkoruskiego. Na tle zm agania się o w p ły ­ wy na m niejsze ' narodowości leżące m iędzy P o lsk ą a właściwą Moskwą rozpocznie się dalszy ciąg h isto ­ rycznej w alki m iędzy państw am i polskiem a rosyjskiem . Dla państw c e n traln y c h w ypływ ać będą z tego n a stę ­ pujące korzyści: 1) Polska połączona z L itw ą będzie istotnie silnem państw em , znacznym ciężarem na wadze E uropy śro d k o w ej dobrze przy czy n iający m się do u trzy m an ia m iędzynarodow ej rów now agi; 2) Polska przez połączenie się z Litw ą będzie m usiala długie dziesięciolecia poświęcić na w ypracow anie takich norm państw ow ego w spółżycia, k tó re b y zadow olnily w szyst­

kie narodow ości L itw y , a pi żytem obawa odebrania L itw y przez Rosję byłaby wieczną groźbą dla państwa polskiego, coby zw racało całą jego czujność na wschodnie granice, przeciw ko R osji. Państw o pol­

skie rów nież nie będzie potrzebow ało bać się o los ani Galicji, gdyż pom ijając inne możliwości, już obecne w y ­ padki w Rosji nio pozwolą A ustrji szachow ać P o la ­ ków kw estją rusińską, ani o Poznańskie, gdyż zniesienie w szelkich a n ty p o lsk ic h ustaw , c a łk o w ita swoboda kul- tiraln o -n o ro d o w eg o rozwoju naszych braci i c a łk o w ite ich obyw atelskie rów noupraw nienie są pierw szym i i n ie­

odzownym i w arunkam i zgodnego w spółżycia państw a polskiego z niem ieckiem .

T akie korzyści wzajem ne p ły n ę ły b y ze w spółżycia państw ow ego P o lsk i z E uro p ą Środkow ą. A by jed n ak tak się stało, pow inny ju ż dziś państwa Centralne uw zględnić n ie k tó re podstaw ow e rzeczy, w pierw szym rzędzie spraw ę L itw y historycznej. K sięstw o L itew skie będzie tym m ocnym cem entem , k tó ry połączy Polskę z państw am i cen traln e m i. Polska nie pragnie aneksji L itw y , p ragnie jedynie państw ow ej jej w spólnoty z p a ń ­ stw em polskiem . W yobraźm y sobie że L itw a nie będzie w chodziła w skład państw a polskiego. Są w ted y dwie a lte rn a ty w y — albo z Litw y N iem cy uczy n ią swoją prow incję, łudząć siebie nadzieją (R o h rb ach ) łatw ego jej zgerm anizow ania, albo zwrócą z pow rotem Rosji.

P ierw sza ew entualność n ie ty lk o grozi K rólestw u zatam ow aniem rozszerzania sw ych w pływ ów na W schód, lecz jednocześnie w tedy germ anizm bierze państwo polskie z dw uch stron w m ocne kleszcze. W tak ich w arunkach państw o polskie nie będzie żadnym naw et buforem , jen o m ałem państew kiem z trzech stron otoczonem przez m orze niem ieckości, zależnem od niego pod każdym względem , a przedew szystkiem pod w zględem gospodarczym . W tak ich w arunkach siłą rzeczy z jednej stro n y będzie się rodziła tendencja przyłączenia się do A ustrji. z drugiej prag n ien ie, aby Rosja p ierścień niem iecki od wschodu rozbiła. Na tle W ilna będącego m iastem niem ieckim m ogą się zrodzić i zapew ne będą się ro d ziły p ró b y rosyjsko-polskiego p o ­ rozum ienia.

D ruga ew entualność, bardziej praw dopodobna, że N iem cy oddadzą w drodze dyplom atycznej L itw ę z p o ­ w rotem Rosji. W ted y znowu sama kongresów ka, nie może być uważana za duże państwo: zniszczona pozba­

wiona ry n k ó w zbytu jakim b y ły b y obszary L itw y, s ta ­ łab y się terenem w yzysku i eksploatacji niem ieckich kapitałów i przem ysłu. Z d ru g iej strony Rosja liberalna Litw ę Oddzieloną granicą państw ow ą od Polski straw i pod w zględem narodow ościow ym bardzo szybko. A w te­

dy? L itw a ju ż jako kraj o rosyjskim c h a ra k te rz e straci

w szelkie znaczenie dla państw a polskiego, a Polska silą

(5)

M 15 RZĄD 1 W O JSK O 5 rzeczy z a jz n ie zw racać oczy na Zachód, do swych

rdzennych polskich ziem , swoją pomoc w oderw aniu k tó ry ch Rosja zawsze bardzo skw apliw ie będzie P olsce obiecyw ać. A zapew ne Rosja prędzej straw i L itw ę, aniżeli Niemcy Poznańskie a tem bardziej A ustrja G a li­

cję. P aństw a polskiego bez L itw y E uropa Środkowa nigdy nie będzie mogła być pewną. Od państw c e n tra l­

nych w ręku k tó ry c h jest, obecnie L itw a — zależy czy Polska nazawsze i mocno w ejdzie w rodzinę narodów E u ro p y Srodkow oj.

T akie horo sk o p y na przyszłość. Lecz z rew olucji rosyjskiej w y p ły w ają bardzo daleko idące konsekw encje i dla p o lity k i polskiej na dzień dzisiejszy. Dziś już rządy państw cen traln y ch nie mogą nas straszyć c a ra ­ tem i ochraną — dziś już aresztow ania robotników , w yw ożenie ich do obozów jeńców w yw ołują w spom ­ nienia rosyjskiej ochrany, która /'//ż nie istnieje. Czas już skończyć z igraniem Legjonam i, bo dzisiaj arm ja polska pow stać może już ty lk o jako dzieło rąk polskich, czas przestać ignorow ać R adę Stanu, bo dziś już naród polski nie potrzebuje gw ałtem napraszać się do sojuszu z państw am i centralnem i. A dotychczasow a p o lity k a władz o kupacyjnych przem aw ia za tern, jak g d y b y one czynnego w ypow iedzenia się narodu polskiego po ich stronie nie potrzebow ały. Dziś jesteśm y w tej sytuacji, że, jeśli zajdzie potrzeba, m ożem y czekać na w yśw ietle­

nie istotnych zam iarów B erlina i W iednia wobec W a r­

szawy i W ilna.

Rewolucja rosyjska.

Od dłuższego ju ż czasu p rz y c h o d z iły do nas wieści o możliwości rew olucji w R osji, i, jak to w idzim y, speł­

niły się one nadspodziew anie prędko. Z wypadków , k tó re z błyskaw iczną szybkością przew ijają s ;ę przed naszym i oczym a, zdać sobie spraw ę nie je s t łatw o —gdyż m am y tu do czynienia z ruchem olbrzym im , jak b y z d ru ­ zgoczącym (prądem rzeki, m ającym w iele dopływ ów i cale m asy źródeł. P atrz ą c na w ydarzenia niejako z lotu ptaka, spróbujm y naszkicować te rzeczy w najo­

gólniejszym ujęciu. Zahaczm y, co i ewolucja zwalcza;

p rzy jrzy jm y się, jakiem i siłami rozporządza.

Rosja ma za sobą tysiącletnią tra d y c ję despotyzm u.

łTistorja jej zbyt się nie utru d ziła przeoryw aniem dusz ludzkich i człow ieka napraw dę współczesnego d o ty c h ­ czas nie w ypracow ała.

N atom iast życie w spółczesne dom agało się nowych form i now ych ludzi, i nie znajdując ani pierw szych, ani d ru g ic h , m usiało tw orzyć potw orności i k a ry k a tu ry . Bo isto tn ie nie można inaczej nazwać ty ch c h a ra k te r y ­ stycznych rzeczy, któ re spraw iają, że Rosja jest n ajd zi­

w aczniejszym organizm em państw ow ym i najbardziej dla europejczyka niezrozum iałem społeczeństw em .

R ew olucja obecna musi przem óc stan rzeczy do­

tychczasow y, to znaczy przem óc zgniliznę i znikczem niałość sfer b iu ro k ra ty c z n y c h , średniow ieczczyznę d u ­ chow ieństw a, k tó re przedstaw iało ważny czynnik p ań ­ stw ow ego życia, „iście - rosyjskość" kultu caroslaw nej niew oli, ciem notę i fanatyzm olbrzym ich mas chłopskich, zam iłow ania d o k try n e rsk ie in te lig e n c ji, nieprzy wykłej do tw órczej pracy, a um iejącej oddychać jed y n ie w a t­

m osferze rew olucyjnej k ry ty k i. A przodew szystkiem musi przem óc urok cara, urok, którego olbrzym iego w pływ u nie można niedoceniać.

Ten dziw ny urok, jaki jeg o osoba i jeg o władza w yw ierała na poddanych zrozum ieć nie jest łatw o; a n ie ­ m niej, jak potężnym m usiał być wpływ sam odzierżcy, j

jeśli najlepsi i najm ędrsi ludzie w Rosji tak często do­

chodzili do uznania m istycznej roli cara, dp w cielenia w tajem niczy sposób zrozum ianej m istyki absolutyzm u w całokształt systeinatów fdozoficzno-państw ow o-religij • nych. P rzykładem niech tu będzie Dostojewski.

Dziś car je s t uw ięziony, zdetronizow any. Sw. S y ­ nod ogłasza, że to, co się stało, stało się zgodnie z wolą Boga, robotnicy, wojsko, nowo w yłoniony rząd, zw aliw ­ szy potw orną przeszkodę na swej drodze, zapomnieli już o niej niejako, olśnieni św ietną przyszłością.

G dyby jed n ak odw rócili głow y wstecz, zobaczyliby zapew ne, że abdykacja M ikołaja II, to jeszcze nic osta­

teczne zw ycięstw o. Z ahaczyliby może, że g ru zy zbu­

rzonego tronu stać się każdej cli wili m ogą niezd o b y tą jaszcze fortecą, z której w najbardziej nieoczekiw anej chw ili złe i wrogie siły mogą zaatakow ać ty ły wprzód m aszerujący cli kolumn. 1 kto wie, czy te złe siły dziś już nie chichoczą szyderczo nad niespodziankam i, któro gotuje m łodej rosyjskiej rew olucji niedalekie ju tro ?

A przecież to jeszcze niew szystko. System rząd ze­

nia krajem n ie ty lk o form uje i urabia poszczególne u rz ę ­ dy, w arstw y i klasy narodu, ale nadaje całości piętno, które zetrzeć nie jest łatwo. B iurokracja i centralizacja rządów w y tw o rz y ły organizm państw ow y w yraźnie do­

środkow y; wielka ilość narodów i szczepów obcople- m iennych, zagarn ięty ch ongiś siłą miecza pod carskie jarzmo, ko rzy sta obecnie ze sposobności, aby ta k pojętą k o n stru k cję państw a podm inow ać i rozw alić, forsując hasła autonom iczne, fed eralisty czn e, lub w ręcz n iep o d ­ ległościow e. W szakże ju ż się mówi o przyw róceniu pań­

stwowej odrębności E in la n d ji, o nadaniu autonom ji esto- nom i łotyszom , o republice kaukaskiej, o kw estji o r­

m iańskiej, u k raiń sk ie j etc. etc. . Jak się ostoi nowy rząd rew olucyjny wobec takich se p ara ty sty cz n y c h dążeń?

Gzy zdobędzie się na odw agę rozw iązania zagadnień na­

rodow ościow ych zgodnie z duchem czasu?

A teraz rzecz ak tu aln ie najw ażniejsza. R ew olucja rosyjska odbywa się w trzecim roku wojny; siły prężą się (io ostatka; wola napiera na wolę. Z w ycięży najliar- tow niejsza, najbardziej w celach i zadaniach swoich kon­

sekw entna. Otóż, pom ijając ju ż groźno p y tan ie , czy rew olucja nie osłabi rosyjskiej woli zw ycięstw a, wolno i trzeba spytać, czy rew olucja będzie wierna tym celom, które w wojnie obecnoj postaw ił sobie daw ną rząd ro sy j­

ski? I zdaje się, że wraz ze zmianą rządów w znacznej m ierze zm ienią się i cele rosyjskiej p o lity k i — a jeśli tak, to znów stoim y wobec zag adki, k tó re j rozw iązania n ikt się dziś jeszcze nie podejm ie.

W obec ty lu olbrzym ich tru d n o ści, wobec naw ały p iętrzą c y c h się na jej drodze przeszkód 'siłą rew olucji jest zapał, entuzjazm , zbiorowe natchnienie narodow e, wytężona a tw órcza wola; rew olucja musi być jak prąd, k tó ry zryw a tam y, i jak potężny budow niczy, k tó ry bu­

duje od podstaw . Ale w arunkiem niezbędnym jest, aże­

by siły te brały swe źródło w narodzie, w jego w ew nę­

trznej duchow ej tre śc i.

R ew olucję rosyjską rozpętała dyplom acja angielska.

W idząc niebezpieczeństw o oddzielnego pokoju, k tó ry b y stanow ił jej ruinę, była zm uszoną zwalić tron carski i szukać hasła w ojny „aż do ostatecznego zw ycięstw a1*

u in n y ch , niż dotychczas czynników . U znając w sir Buchananie niezw ykle uzdolnionego polityka, nie można jednak nie zapytać, się czy jeg o tale n t reżyserski wyda pożądane owoce. Bo wydaje się. że sprawa została p o sta­

wiona na fałszyw ych podstaw ach: z jed n ej strony rew o­

lucja sam orzutna, o ileby wogóle w ybuchła, nie posta­

w iłaby sobie praw dopodobnie walki aż do ostatecznego

zw ycięstw a, z drugiej zaś w rzecz najgłębiej narodow ą,

1 jak ą m ilsi być każda re , olucja, w plątane zostały siły

(6)

6 RZĄD I W O JSK O M 15 obce, conajm niej zbędne, praw dopodobnie szkodliwe.

P rz ez to zatraca się czystość konturów : z kw estji p o litycznej robi się kw estja d yplom atyczna, a to pozw a­

la wzbudzać cały szereg obaw o dalsze losy rew olucji.

Zgoła przed wczesnem byłoby w yciągnięcie z po­

wyższego wniosku, że rew olucja rosyjska skończy się tak, jak się skończyła rew olucja 1905 — 06 roku. W prost przeciw nie: jesteśm y świadkam i w ydarzeń, k tó ry c h n a­

stępstw w tej chw ili p rzew idzieć niem ożna. Chcem y tu ty lk o podkreślić, że rew olueja rosyjska, o ile ma zw y­

ciężyć, m usi pójść po własnej linji rozw oju, a w tym celu uw olnić się musi od w szelkich w pływ ów dyplom a­

ty cz n y c h . Ale to właśnie stanowi chwilę przełom o­

tv dziejach wojny obecnej, to właśnie stawia nas wobec faktów, mogących mieć wszechświatowe zn a ­ czenie.

W przy p u szczen iu , że fakty pójdą istotnie tym to ­ rem , a przypuszczenie takie jest, jak sądzim y, więcej niż praw dopodobne, zw ażyć należy na konsekw encje, k tó re przecież nie ograniczą się ty lk o na R osji. Do­

raźnie znaczyłoby to ty le co koniec wojny. Położenie ekonom iczne R osji jest złe. m ilitarn e rów nież, a najgo­

rzej przedstaw ia się kwestja społeczna. Cały m echanizm państ.wowo-społeczny m ógł od biedy ja k o —tako funkcjo­

nować w ram ach obalonego ustroju: po rew olucji statlis ąuo pozostać nie może, i spraw a w ew nętrznej przebudo­

wy staje się, ju ż się stała, kw estją palącą.

Ta olbrzym ia praca przebudow y kolosu wschodu z n a tu ry rzeczy nie może się odbyw ać w zgiełku wojny, przy akom panjam encie arm at. A bardzo w ątpliw em jest, czy ludy R osji zechcą czekać do końca w ojny na speł­

nienie sw ych żądań. Ani K ierenskij, ani p o lity cy z obo­

zu socjalistycznego, ani naw et kadeci nie Byliby tak naiw ni, aby pozw olić na ukształtow anie się silnego rzą­

du, k tó ry b y prow adził dalej wojnę, łudząc wzamian na ród m glistym i obietnicam i na przyszłość. R ew olucja, o ile ma być zw ycięską, siły swego rozpędu rozkładać na ra ty nie może, do w ypracow ania now ego ustroju państw ow ego i uleczenia bolączek społecznych p rzy stą ­ pić m usi zaraz, a w tym celu będzie m usiała zlikw ido­

wać aferę w ojenną. P rz y jd z ie jej to tym łatw iej, że wszak nie jej dziełem jest wojna, i odpow iedzialność za nią zwali się na n iefortunnych poprzedników .

Ale, je ślib y tak być miało, to rew olucja rosyjska w ieściłaby św iatu coś więcej jeszcze, niż nadzieje p rę d ­ kiego zaw arcia pokoju.

P rz y k ła d jest rzeczą zaraźliw ą. A podstaw y w spół­

czesnego bytu państw ow ego w szędzie już spoczyw ają na nienazbyt pew nym gru n cie. W ojna nie pozostała bez śladu: niepraw dopodobne w ysiłki, ja k ie ludy m usiały uczynić, zm ieniły dużo samą treść pojęcia życia pań­

stwowego. Obok głębszego uśw iadom ienia narodow ego pow stało głębsze zrozum ienie togo, czym jest, w spółpra­

ca w budow ie państw a. P oddany czuje się coraz bar­

dziej obyw atelem ; obyw atel czuje się coraz bardziej o d ­ pow iedzialnym w spółtw órcą swojej ojczyzny. Rozum ie swoje obow iązki, ale poznaje swoje praw a — te praw a, które n igdzie dotąd nie były m u udzielone w całości.

G dy Rosja zryw a się do nowego życia, czy nie n a ­ suwa się myśl, że i inne narody zechcą swoje życie przebudow ać w duchu swych żądań, od dawna już p rz e ­ cie w ystaw ianych? Czy zresztą nie jeste śm y w posia­

daniu faktów, k tó re nam o ty m w yraźnie mówią? Wszakże deb aty w parlam encie niem ieckim w ykazały wyraźne wrzenie wśród lew icy; wszakże hr. Czernin obiecuje lu ­ dom m onarchji au stryjacko-w ęgierskiej n ag rodę za p e ł­

ną pośw ięcenia pracę w ojenną. Czy obietnice h r C zer­

nina są czym ś innym , niż strachem , ktorego usiłuje się nie okazać, lub chęcią uprzedzenia przez ustępstw a g ro ź ­

nych w ypadków , k tó ry c h b y się w idzieć nie chcialo?

A W iochy? A F rancja? A Anglja wreszcie? Czy m o­

żna przypuścić, że i tam się nic nie zmieni?

W tern ośw ietleniu nasuwa się m yśl, że rewolucja rosyjska fest epilogiem wojny i znakiem przełom u cza­

sów. W olno przypuszczać, że zam yka ona rozdział hi- to rji, i jednocześnie w prow adza nas do następnego.

A to ty m b ard ziej, że okazuje się, że ustrój państw ow y zwalić czasami je s t łatw iej, niżby się to wydawać mogło.

R ew olucja rosyjska odbyw a się daleko od nas, na wschodzie, z tam tej strony linji bagnetów niem ieckich.

M inęły już tak niedaw ne czasy, gdy każde w strząśnięcie polityczne Rosji odzywało się u nas bezpośrednim echem.

Czasy to przeszły, i nigdy ju ż nie wrócą.

Czy znaczy to jednak, że wobec w ydarzeń ro sy j­

skich m am y zająć jedynie w ygodne stanow isko widza, k tóry obojętnie p a trz y na ciekaw e te a tru m wschodu, bijąc braw o w ciekaw szych, lub lepiej zagranych m iej­

scach? Czy jeśli p ękł węzeł, wiążący nasze życie z ż y ­ ciem Rosji, nie ulegam y już przez to w pływ om wyda­

rzeń, k tó re się tam dzieją? Staraliśm y się w ykazać, że tak nie jest.

R ew olucja rosyjska obchodzi nas nie mniej, niż in­

ne narody; owszem, obchodzi nas bardziej jeszcze przez wzgląd na naszą obecną sytuację. F orm alnie niepodle­

gli — w g ru n cie rzeczy skrępow ani jesteśm y na każdym kroku. R ada Stanu — zaczątek naszego Rządu N aro d o ­ wego nie. posiada ani odrobiny w ładzy wykonaw czej W szystkie dziedziny naszego życia państw ow ego są w obcych rękach. Je d y n a gw arancja naszej niepodległo­

ści: wojsko, dotychczas nie zdołało się uniezależnić od obcej, narzuconej przysięgi. W kraju głód i nędza;

przem ysł w ruinie; ci, co pow inniby być u nas w c h a ­ rak terze gości uważają się za p raw ych gospodarzy.

R ew olucja rosyjska w róży p ręd k i pokój, a chwila zaw ierania pokoju będzie chw ilą dla nas n a jk ry ty cz n ięj- szą. Jakże będzie wówczas w yglądała nasza spraw a, je ­ śli i w ted y nie będziem y m ieli żołnierza, na k tó ry rn b y słuszność naszych żądań można było oprzeć?

Ż yw ioły robotnicze są głodne i skłonne w chwili obecnej do groźnego dom agania się o chleb. Do chw ili zaw arcia pokoju może być ty lk o jeszcze gorzej. Czy łatw o nam będzie w tedy budować podstaw y państwa polskiego, g d y głód we wzmożonej sile zajrzy do okien?

A uśw iadom ienie narodow e, a entuzjazm , zapał i wola? Wszakże ty le jest jeszcze w Polsce śpiączki i bierności — wszakże ty le serc je s t jeszcze nierozbu- dzonych.

R ew olucja rosyjska jest w ydarzeniem , k tó ry ro zto ­ czy szerokie k ręg i naokoło. Jeżeli potrafi ona zrzucić z siebie brzem ię dyplom acji angielskiej, jeśli stanie mocno o własnej sile, czerpiąc ją w p ro st z narodu, i tym sam ym w yw alczy św iatu pokój, to położenie pow stające­

go do życia państw a polskiego będzie jeszcze trudniej- szem, gdyż obok zagadnienia tw orzenia naszej pań stw o ­ wości, u w ypukli się jeszcze bardziej zagadnienie u k s z ta ł­

tow ania stosunków społecznych, któro u nas łatw em do rozw iązania nie będzie.

N ie m iejsce tu na poruszanie p rzy c z y n tego, wska­

zyw anie na nasze ugrupow ania p arty jn e, w ykazyw anie (co zresztą już ty lo k ro tn ie w ykazyw ano), że w Polsce I istota niepodległości b yła zrozum ianą zawsze ty lk o przez żyw ioły szczerze dem ok raty czn e. Są to rzeczy już z n a ­ ne, rzeczy zresztą, o k tó ry c h mówić n ig d y dosyć; trzeb a jednak wskazać na te prace i dążenia, któ re zawsze ce­

chow ały isto tn ie tw órcze polskie obozy, a k tó re wobt e w ydarzeń w Rosji, pow inny być przez nas jeszcze bar­

dziej podkreślane.

(7)

M 15 RZĄD I WOJSKO 7 ^ M usimy wzm ódz naszą w ew nętrzną energję, aby

niedaleki ju ż zapew ne pokój nie zastał nas do pracy budow ania P ań stw a nieprzygotow anym i.

Musimy — ju ż choćby ty lk o przez wzgląd na trw a ­ łość i m ocne podstaw y Państw a Polskiego — pójść bez zastrzeżeń drogą najszerzej pojętego dem o k raty zm u za­

rów no w dziadzinie politycznej jak i społecznej.

To są to rzeczy, k tó ry c h historja od nas wym aga, k tó re historja nam w prost narzuca.

I ta k ie są p rak ty c zn e wskazania rozw ażań k ryzysu, ja k i Iło sja obecnie przechodzi.

Z CAŁEJ POLSKI.

O d d a n ie L e g io n ó w .

Dnia 10 kwietnia r. b. Legiony zo­

stały oddane pod komendę F.ks. Besselera, jako kadry armji Polskiej.

Doniosłe to wydarzenie zamyka długi i ciężki okres historji

j

Wojska Polskiego i stawia nas wobec zupełnie nowej sytuacji.

Rada Stanu dotychczas nie wypowiedziała się w tej spra­

wie, to też jakiekolwiek przewidywania byłyby przedwczesne.

Podkreślić należy jednak, że wiele pytań pierwszorzędnej wagi 1 nie zostało dotychczas przez akt oddania Legjonów rdztrzygnię- I tych; dotyczą one: kompetencji R. Stanu W sprawach wojskowych, udziału inicjatywy społecznej w werbunku, wreszcie przysięgi składanej przez żołnierzy armji polskiej. Na te pytania bezpośre­

dnia przyszłość powinna dać niedwuznaczną odpowiedź^

P . S . L . w s p r a w i e R a d y S ta n u . N iecie rp liw o ść

W narodzie z powodu nie oddawania Radzie Stanu kompe­

tencji rządowych wzmaga się W kraju coraz bardziej. Pierwszy wyraz dały im stronnictwa chłopskie i robotnicze, a objawy podo­

bne widać już i w innych, cierpliwszych zazwyczaj sferach.

Polskie Stronnictwo ludowe wydało następującą odezwę:

Bracia włośejfTnie!

Dawno już powołano Tymczasową Radę Stanu.

Cale społeczeństwo zgodnie uznało Ją za rząd narodowy oczekując odeń rozkazów..

Próżnymi są jednak wysiłki społeczeństwa, próżnymi wysiłki Rady Stanu.

Władze okupacyjne zasmakowawszy w rządach nie clicą oddać icłi do rąk polskich.

Władze okupacyjne nie dopuszczają do utworzenia polskiego Wojska.

Państwa centralne łudzą nas jedynie obietnicami przeciąża­

jąc zarazem rekwizycjami i kontrybucjami, a nawet nie cofają się przed prześladowaniem pracy niepodległościowej.

Wobec takiego stanu rzeczy położenie Rządu polskiego sta­

je się coraz bardziej utrudnione.

Już nieraz naród polski wyciągał przyjaźnie dłonie ku pań­

stwom centralnym. Lud polski nie pomny na krzywdy doznane w Poznańskiem i Galicji godził się stać sprzymierzeńcem w wal­

ce z Rosją, ale nie chce i nie stanie się ani sługą ani niewol­

nikiem.

Jedyną drogą dla Austrji i Niemiec do pozyskania W Polsce sprzymierzeńca jest uczciwe i niezwłoczne uznanie przez nich Rady Stanu za Rząd.

Jedyną drogą dla Ludu polskiego jest pomijanie władz oku­

pacyjnych We wszystkich naszych działaniach i zwracanie się bez­

pośrednio do Rządu polskiego.

Jeżeli państwa centralne będą stawiały nadal utrudnienia Ra dzie Stanu i niszczyły prace narodowe społeczeństwa, to hamowane dotychczas wzburzenie włościaństwa doprowadzić może do wyczer­

pania cierpliwości.

Wzbudzone zaś zaufanie do Tynicz. R. St. wśród wszystkich warstw daje jedyną możność do załatwienia tej sprawy przez od­

danie całej władzy w Jej ręce.

Niech Rada Stanu stanie się Narodowym Rządem!

Niech Rząd ten tworzy wojsko i sprawuje Władzę!

Dość niewoli w wolnym kraju!

Ziemia Lubelska, 20 marca 15)17 r.

Polskie Stronnictwo Ludowe.

R a d a S ta n u a s p o łe c z e ń s t w o .

Jakie rozgoryczenie W szerokich masach wywołuje przymusowa bezczynność Rady Sta­

nu, świadczy wydana niedawno odezwa P. P. S. pod adresem Rady Stanu. W odezwie tej P. P. S. wskazuje że zmuszają ją zabrać glos, nieustanne rekwizycje We wszystkich miastach i wsiach, ni­

szczenie resztek urządzeń fabrycznych, świadome odbieranie ży­

wności robotnikom, byle zmusić ich do emigracji etc. Wobec tego P. P. S. w imieniu mas robotniczych zwraca się do Rady Stanu z następującemi kategorycznemi żądaniami:

1) by Tymczasowa Rada Stanu obejmować zaczęła nie­

zwłocznie rząd nad krajem;

2) by podatki i inne dochody zaczęły natychmiast wpływać do skarbu państwowego Polski, nie zaś do kas władz okupa­

cyjnych;

3) by ustały bezzwłocznie rekwizycie, wywożenie żywności, sekwestry, co umożliwi przystąpienie do odbudowy i uruchomienia przemysłu;

4) by utworzono krajowy Wydział aprowizacyjny, któryby ujął W swoje ręce organizację sprawiedliwego podziału żywności pomiędzy ludność;

5) by zaprzestano wywożenia przymusowo robotników na obczyznę i umożliwiono opiekę nad już wywiezionymi;

6) by usunięto podział kraju na dwie okupacje, zniesiono cenzurę polityczną, utrudnienia komunikacyjne i paszportowe.

Oświadczamy również, że Legjony muszą być kadrami pol­

skiej siły zbrojnej, a Wojsko polskie podlegać Radzie Stanu. Wi­

dzimy wreszcie konieczność nieodzowną, by Tymczasowa Rada Stanu wypowiedziała się także w sprawie losu Polaków na Litwie i całego Wielkiego Księstwa Litewskiego, będącego przedmiotem niesłychanego ucisku."

Ostry ton odezwy wskazuje na wyczerpywanie się cierpli­

wości wśród szerokich mas.

W s p r a w i e w o j s k a .

Pod takim tytułem ukazuł się druk ulotny, w którym na podstawie faktów

i

zestawień udowadnia się, że p. Sikorski nie tylko wiedział, lecz był współtwórcą, 15 Mar­

ca zatwierdzonej przez ,v. Beselera ustawy pod nazwą „postano­

wień o rekrutacji ochotniczej do wojska polskiego'-, a według której Werbunek, ta zasadnicza rzecz przy organizowaniu armji spoczęłaby wyłącznie w ręku władz niemieckich i od nich byłaby całkowicie uzależniona. Słusznie w konkluzji zapytuje autor tego druku „dopóki p. pułkownik Sikorski będzie siedział na dwuch stoikach — przy Radzie Stanu i w „Abteiluhg Polnische Wehrmacht"? Dopóty — można odpowiedzieć za p. Sikorskie­

go-. - dopóki go stąd i stamtąd nie wypędzą.

K o m u n ik a t P . P . S . d o s o c ja l is t ó w r o s y js k i c h .

Rewolucja rosyjska odbiła się głośnem echem W społeczeństwie polskiem, zwłaszcza wśród robotników. Pismo P. P. S. dp socja­

listów rosyjskich daje temu jaskrawy wyraz. P. P. S. winszuje na Wstępie socjalistom rosyjskim ich zwycięstwa i wyraża pewność, że zostanie W Rosji utrwalona republika demokratyczna — ku po­

żytkowi c dej ludzkości, tylko bowiem republika rosyjska zerwie z systemem zaborczości caratu, tylko republika wyrzeknie się ziem polskich i litewskich.

Dalej P. P. S. kategorycznie stwierdza, że Polska nie chce powrotu do Rosji, chce być niepodległą w istotnym tego słowa znaczeniu.

„Nie wierzymy Wola P P. S. — waszej liberalnej burżu- azji. Nie ufamy żadnym obietnicom — czy to rządu rosyjskiego czy niemieckiego lub austrjackiego. W położeniu, które wytwo­

rzyło się skutkiem wypadków Wojennych, od początku tej wojny dążyliśmy niezłomnie do utworzenia niepodległego, demokratycz­

nego państwa polskiego. Z tej drogi nic nas nie zwiedzie. Pra­

gniemy, aby to państwo było republiką. Pragniemy, aby było czynnikiem pokoju. Dążymy do tego i walczymy o to, aby już dziś nabrało kształtów realnych. Naród polski domaga się ener­

gicznie od Niemiec i Austro-Węgier, aby zaprzestały swojej poli­

tyki, sprzecznej z aktem 5 listopada, polityki nielitościwych oku­

pantów, lecz czynem słowa swoje poparły. Ale nie chcemy, aby Wasze wojska kraj nasz z powrotem zdobywały. Nie chcemy uzależniać swoich losów od państwa rosyjskiego, jak i od innych państw. Walczymy — powtarzamy t o — o pełną niepodległość**.

Jako Wniosek wyciąga stąd P. P. S. żądanie aby socjaliści rosyjscy domagali się od swego tymczasowego rządu, aby wyrzekł się pragnienia przyłączenia Polski z powrotem.

Jak wiemy nowy rząd rosyjski w manifeście przyznajc nam niepodległość w łączności z Rosją.

D e m o n s t r a c ja , w L u b lin ie .

Lubelski „Komunikat** Aft 2(5 donosi:

Austrjacka polityka ciągle byki tego rodzaju, iż społeczeń­

stwo polskie mogło mieć Wielkie wątpliwości pod Względem przy­

mierza austro-polskiego.

Aż zbyt dobrze są Wiadomemi obłudne obietnice okupantów, którzy mimo powołania Rady Stanu, urządzali sobie nieprzerwanie kpiny i z pierwszego rządu polskiego i z owej przez się ogłoszo­

nej niepodległości....

(8)

8 RZĄD I WOJSKO M 15

To też i społeczeństwo objawiło już daleki i duży brak cierpliwości, co się ujawniło w olbrzymich wiecach war­

szawskich jak też

w

nastrcju Lublina dnia 25 marca 1917 r. Na

dzień teu naznaczono dwa wiece: Wydziału Narodowego Lubel­

skiego do sali Teatru Wielkiego i ,,Ludowy' do sali „Oazy".

Wiec W. N. L. sprowadzi! do olbrzymiej sali teatralnej tłum ludzi; mówcy p. Mączewski i Dreszer wypowiedzieli krótko lecz dobitnie o co społeczeństwu chodzi, wykazali wartość Legjonów dla przyszłej armji polskiej, energicznie i gorąco zaprotestowali przeciw szykanom austrjackim, podkreślili zgodne stanowisko z rezolucją Rady Stanu z d. 19 marca...

Rezolucja przyjęta jednomyślnie brzmi jak następuje (zosta­

ła ona oczywiście przez cenzurę W prasie skonfiskowaną):

„W iec Narodowy, zwołany przez Wydział Narodowy Lubelski W dniu 25-go marca, stwierdzając, że dalsze prze­

wlekanie realizacji aktu 5-go listopada, wywołuje tylko wciąż Wzrastające rozdrażnienie wśród społeczeństwa, wyraża głę­

boką wiarę, że Tymczasowa Rada Stanu dążyć musi nie­

złomnie do przejęcia w swe ręce wszystkich funkcji Rządu, przedewszystkiem zaś w sprawie Legjonów, które winny stać się kadrami Wojska polskiego, nie zejdzie ze stano­

wiska, zajętego W uchwale z 19-go marca, W razie zaś nie­

przezwyciężonego oporu ze strony władz okupacyjnych, przez powzięcie stosownych krokó v wyjaśni społeczeństwu całą sytuację".

Równocześnie odbył się wiec w „Oazie" zwołany przez członków Departamentu wojskowego i austrofilskiej Ligi Państwo­

wości Polskiej. Mimo to jednak, iż inicjatorami Wiecu byli ludzie, którzy dotychczas wysługiwali się Austrji i w tym kierunku chło­

pów bałamucili, mimo iż p. Sadlak zdając sprawozdanie ze zjazdu ogólno-krajowego w Warszawie oświadczył, że Piłsudski wypowie­

dział mglisty referat, a pułkownik Sikorski mówił „jasno" — mimo to Wszystko nie udało się opanować inicjatorom wiecu tego ro­

dzaju objawów, jak mowy Wójcika, który chociaż jest ich zWo-*

lennikiem nie zawahał się Piłsudskiego wymienić jako wodza armji polskiej, co się spotkało z żywiołowym aplauzem i okrzy­

kiem obecnych...

Rejolucja przyjęta bardzo ostro domaga się uwzględnienia stanowiska Rady Stanu, oraz oddania Legjonów polskich Radzie Stanu.

Oba wiece skończyły się niemal równocześnie. Z teatru wyszedł tłum i ruszył ulicami za sztandarami W. N. L „ P. P. S.

i Nar. Zw. Robotniczego. Do owej manifestacji przyłączy,*,uL tłum z „Oazy". Olbrzymia, mocna lecz poważna i spokojna fala ludzka przechodziła ulicami miasta. Przed Komendą placu Legjo­

nów tłum urządził owacje, chcąc dać wyraz, że o Legjony walczyć będzie, że nie dopuści obcych do rozporządzania się niemi, że Wi­

dzi w nich początek armji polskiej...

Wśród tłumu żywiołowo wyrzucającego okrzyki oburzenia pod adresem austriackiej polityki, rozdawano odezwy stronnictw niepodległościowych. Wszystko to odbywało się wobec agentów policyjnych, którzy wprawdzie wiele notowali i fotografowali, ale nie odważyli się na najmniejsze wystąpienie.

Gorący nastrój tłumu rozwinął się podczas manifestacji tak dalece, iż tłum zapragnął udać się pod Zamek i żądać uwolnienia aresztowanych delegatów robotniczych. Jedynie silna ręka inicja­

torów manifestacji, mogła ludzi powstrzymać od tego żywiołowe­

go lecz być może przedwczesnego kroku.

Po jakimś czasie tłum rozszedł się. Manifestacja była silną i wykazała, że naród polski potrafi zaprotestować, gdy się z nim nie liczą.

i

1 ~=i

ska. Wpływ swój na niepodległą Polskę i front przeciw Niemcom narzuca Rosja przez unję wojskową, skierowaną „przeciw nacis­

kowi mocarstw centralnych na narody słowiańskie".

Zasadę etnograficzną, którą nowy rząd rosyjski z taką ści­

słością stosuje do Polski, nie odnosi, jak widzimy do narodów po­

zostających W obrębie państwa rosyjskiego.

W

stosunku do in­

nych państw (A astro'-Węgry) stosuje ją w sposób, który ma roz­

szerzyć i umocnić wpływy rosyjskie w kierunku zachodnim i po­

łudniowym.

Mimo tendencji zaborczych wyraźnie objawiających się i W nowym rządzie rosyjskim, enuncjacja rosyjska ma wielkie zna­

czenie, bo Rosja stanęła przez nią na podstawie niepodległości i na tej podstawie zamierza Walczyć z mocarstwami centralnymi o wpływy w Polsce.

Walka ta może być dla nas korzystną, o ile sami stawać się będziemy w Europie czynnikiem, o ile pójdziemy tą drogą, która pozwala tworzyć własne siły państwowe.

L - -

=1

B IC Z .

Zgoda narodow a.

Było raz zgromadzenie. Wszystkie przyszły stany, Tylko obcy opiekun nie został wezwany:

Robotnik-. Na dzieci mrące z głodu, opuszczone żony,

Na tłum przez obcych batem z kraju precz pędzony Zaklinam! Ginie naród bez Wspólnej obrony!

Chłop-.

Biorą ziarno na zasiew, brak bydła i koni!

Niech naród będzie jeden, Wtedy się obroni!

Polityk 1: Kiedy naród cały dzisiaj stanie ławą,

Zyska rządy — opiekę, wojsko — równych prawo.

Polityk 2: W Rosji naród się złączył, już w Niemczech ruch Wzbiera,

Powaśnionym Polakiem każdy poniewiera!

Chłop-.

Na Boga! W różnych zebraniach bywałem 1 Wszędzie to Wołanie o zgodę słyszałem.

Raz nawet, krzycząc: zgoda, po pyskach się prali, Bo sobie różne zgody ręką wskazywali!

Chyba się tutaj miesza W naród ręka Wraża, By jedności przeszkodzić!

Wszyscy. Gdzie szukać zbrodniarza?

Polityk 1: Czy chcecie wiedzieć, bracia, skąd ta rzecz wynika?

Różni dzisiaj was ciągną do swego kramika, Krzycząc: jedność i zgoda, lecz nie powiedzieli, Co sprzedają i komu, gdy Was już Wciągnęli!

Niech Wie naród! Kwitnie dziś handel duszami!

Jest dziś, który handluje Waszą krwią i Izami!...

Bo gdy Jeden narodu Wolę w ręce bierze I praw wola u obcych, walczy o przymierze, Póki naród nie wolny, obcym sił nie daje, Zaraz drugi W Waszem imieniu poWstaje

I za tanią cenę naród swój sprzedaje!!..

Ze świata.

Proklamacja rosyjska do Polaków różni się od odezwy M i­

kołaja Mikołajewicza nie tylko charakterem sił poręczających i domagających się zaufania, ale i treścią.

Pojęcie niepodległości Polski w długiej swej drodze zawę­

drowało i na wschód i stamtąd nas dochodzi. Pozatem droga bu­

dowy państwa została wyraźnie przez zapowiedź, konstytuanty w Warszawie określoną. W innych sprawach pierwszej wagi, W stanowisku rosyjskiem nie zaszła zmiana. Przez określenie, że Polskę stanowić mają ziemie zamieszkałe w przeważającej części przez Pólaków, obiecuje się nam wprawdzie będące w obcem rę­

ku Poznańske, każę jednak rezygnować z Litwy, Chełmszczyzny, Wschodniej Galicji, co zresztą wyraźniej wypowiedział min. Milju- kow w swoim programie objawionym przedstawicielom prasy. Gra­

nice Polski ma Według proklamacji określić konstytuanta rosyj­

Od kogo zależy?

Od kogo zależy p, Sikorski? Jako członek N. K. N. od pre­

zesa Jaworskiego — jako szef D. W. od Armee ( ber Komando — jako ten, który się poddał Radzie Stanu, od Rady Stanu — jako szef Krajowego Zaciągu od gub. Besselera — jako oficer legio­

nowy — od pułk. Szeptyckiego.

Trzeba jednakże przyznać, że mimo tego Wszystkiego p. Si­

korski zdolni zachować zupełną niezależność -- od opinji narodu.

Szczęśliwa Polska.

Szczęśliwa Polska!.. Od Austryjaków otrzyma — Litwę, od Niemców — Galicję, od Rosjan — Poznańskie, od Wilsona — do­

stęp do morza, a od Sikorskiego — armję.

W. P. Cena 20 groszy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na pozór, ale tylko na pozór musi wydawać się rzeczą dziwną, że Niemcy zwracają się do moskalofilskiej prawicy, która jest przeciwna organizowaniu armji

ne. Panowie! Jeżeli w jednej stronie widnokręgu wstają nadzieje, nawet uzasadnione nadzieje, grzechem jest śmiertelnym nie patrzyć w drugą stronę, tam gdzie czają

Wprzęgnie do pługa wielkie rody i wielkie majątki, które dziś ręce zgoła od pracy odjęły; porwie za sobą inteligencję, która, wyjścia odnaleźć nie

dzą się przyjaciele i Wrogowie, jaką jest rola polaków, - dzień ten niech będzie stwierdzeniem naszej jednolitej Woli, gotowości do walki, przeglądem naszych

lega tutaj na efekcie często przez komediopisarzy wyzyskiwanym, a polegającym na ustawicznych niespodziankach, wynikających z ustawicznych qui pro (|uo. Powstała

Austrja, z którą pomimo Sadowej, Bismark tak łagodnie się obszedł, którą Niemcy tyle razy w ciągu tej wojny wyciągały z dna przepaści — czyż nie jest

żyliśmy w stosunku do Rady Stanu, że stać ją będzie na przetworzenie się na rząd polski. Dziś wiemy, że obecna Rada Stanu, to już martwe ciało, które

powołaną została do pracy nad odbudowaniem Państwa Polskiego w nadziei, iż mocarstwa centralne przystąpią szczerze do realizowania aktu 5/XI, zważywszy dalej,