• Nie Znaleziono Wyników

Lekcja kryzysu: źródła kulturalizmu Floriana Znanieckiego - Grzegorz Godlewski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Lekcja kryzysu: źródła kulturalizmu Floriana Znanieckiego - Grzegorz Godlewski"

Copied!
220
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

KSIĘGOZBIÓR COLL. EUROPAEUM

Grzegorz Godlewski LEK CJA KRYZYSU

(3)
(4)

hl66 \ 1 EsaMi

Grzegorz Godlewski LEKCJA KRYZYSU

ŹRÓDŁA KULTURALIZMU FLORIANA ZNANIECKIEGO

W ydawnictwo KR W arszawa 1997

(5)

by G rzegorz G o d lew sk i, W arszaw a 1997

ISB N 8 3 -8 6 9 8 9 -1 5 -7

Publikacja d ofin an sow an a przez W yd ział P olon istyki U n iw ersytetu W a rszaw sk iego

Druk i oprawa: V

TeL (0-22) 7Ô9 3 8 54

B ffli. U A M P S

(6)

Wp r o w a d z e n ie

K ryzys to stan norm aln y kultury europejskiej — do takiego w niosku m ożna by dojść śledząc, przynajm niej w ciągu ostatn ieg o stulecia, perypetie je j sam ow iedzy: d iagnozy intelektualistów , w izje artystów , sam o p o czu cie „zjadaczy ch leb a” . T rudno znaleźć słow o, po które częściej by w tym czasie sięgano próbując o kreślić kondycję Z achodu. W okół pojęcia kryzysu p ow stało całe o drębne — i rozległe

— pole sem antyczne: zm ierzch, schyłek, rozkład, zanik; przesilenie, punkt zw rotny, przełom ; upadek, katastrofa, zagłada, koniec — to tylko najw yraźniejsze tropy skojarzeń zaśw iad czo n e w historii in­

telektualnej XX w ie k u 1.

C zy ty lk o tego w ieku? T en d en cja do idealizow ania m in io n eg o

„w ieku złotego” kosztem „żelaznej” teraźniejszości, nigdy nie do rastają­

cej do szlifow anych pam ięcią zb io ro w ą o b razó w p rzeszłości, pow raca w dziejach tak uporczyw ie, że w ydaje się w ręcz p rzyrodzona czło w ie k o ­ wi. Przy czym nie łączy się w cale, o dziw o, z w idocznym zaham ow aniem jeg o dążności ro zw o jo w y ch . „Skargi podobne do pow yższych p o w tarza­

ne były przez w ieki i w brew nim rozw ój kultury szedł n aprzód, ciągle w zbogacając zasób naszych w artości i p rzekształcając naturę ludzką...”2.

N ie sposób naprędce rozsądzić, czy m am y tu do czynienia z p o w racający m w ątk iem sam ow iedzy kulturow ej czy z rysem n ieu k o n ten to w an ia zn am io n u jący m po staw ę „czło w iek a h isto ry cz­

n eg o ” ; a m oże je s z c z e z czym ś innym . D ość pow iedzieć, że ta p o w racająca — o ile nie trw ała — tendencja ze szczególną m ocą doszła w E uropie do głosu pod koniec X IX w ieku i stała się je d n y m ze stałych m o ty w ó w życia u m ysłow ego o b ecn eg o stulecia, by do dziś

1 Por. J. Jedlicki: Trzy wieki desperacji. Rodowód idei kryzysu cywilizacji europejskiej „Znak” 1996, nr 1; zob. także komentarze na temat tego interesującego studium — m.in. B. Skargi, E. Bieńkowskiej, S. Amsterdams­

kiego, J. Szackiego — w tym samym numerze tematycznym „Znaku” pod hasłem Kryzys cywilizacji zachodniej?.

2 F. Znaniecki: Upadek cywilizacji zachodniej. Szkic z pogranicza filozofii kultury i socjologii (1921) [w:] Pisma filozoficzne, t. U: „Humanizm i po­

znanie" i inne pisma filozoficzne, oprać. J. Wocial, Warszawa 1991, s. 953.

(7)

ciążyć, w ro zm aity ch w arian tach , na au to p o rtre cie naszej w sp ó łczes­

ności. Jak ie były źródła tego sp o tęg o w an ia krytycznej sam o w ied zy Z ach o d u ? N a czym po leg a sw oistość tej św iadom ości kryzysu, która w eszła przed w iekiem — dziś w ydaje się, że na stałe — w skład kondycji duchow ej „starego św iata” ?

C zęsto przyw oływ ana, w odpow iedzi na te i p odobne im pytania, figura „starej” E uropy, ustępującej p o la „m ło d y m ” , „ w stęp u jący m ” ośro d k o m i kręgom ku ltu ro w y m — i ro zpam iętującej z m elan ch o lią sw ój zm ierzch — niczego nie tłum aczy; służy ekspresji raczej niż eksplikacji. T en typ odpow iedzi po jaw ił się ja k o ro zw in ięcie organi- cy sty czn y ch koncepcji k u ltu ry o raz, je s z c z e w ątlejszych teoretycznie, u jęć an tro p o m o rficzn y ch — i w y d aje się przem ijać w raz z nim i. D ziś po zo staje ju ż tylko chw ytem z rep ertu aru poetyki lub, co najw yżej, retoryki n iek tó ry ch od m ian „d y sk u rsu eu ro p ejsk ieg o ” . D yskursu, po p rzez który w ciąż na now o — i w ciąż bezskutecznie — próbuje się racjonalizow ać nostalg iczn e tęsk n o ty o trudno uchw ytnym adresie.

N iezad o w alające odpow iedzi — te i w iele innych je s z c z e — nie u ch y lają jed n a k sam ych pytań. Pytań tym bardziej ży w o tn y ch , że obecna św iadom ość kry zy su je s t zjaw iskiem tyleż p o w szechnym , co am orficznym . Już choćby sam o p ojęcie kryzysu uległo tak znacznej inflacji i banalizacji, że w łaściw ie zatraciło w szelk ą m oc d ystynktyw - ną — a jed n a k w obec w ielu zach o w ało ja k ą ś siłę przy ciąg an ia, w alor m ro czn eg o uroku. W szelkie próby interw encji intelektualnej w ten stan rzeczy w inny, ja k sądzę, sięgać do je g o źródeł — w in n y m ian o w icie odpow iedzieć n ajpierw na pytanie, co w istocie uległo ow ej inflacji i banalizacji, czym by ło zjaw isk o kryzysu in sialu nascencli. W naszej epoce „p o k ry zy so w ej” (czy też — w tym jed y n y m dla m nie do przyjęcia użyciu term in u — „ p o stm o d ern isty czn ej” ) nie zyskam y elem entarnej ja sn o śc i w tym w zględzie, o ile nie zd o łam y ro zpoznać kształtu d zied zictw a epoki n ow oczesnej ja k o epoki kryzysu.

D latego sięganie dziś do przedstaw ianych na p oczątku w ieku diag n o z kryzysu kultury i w izji w iążących się z nim zagrożeń w ydaje się czym ś w ięcej n iż w y pełnianiem je d n e g o z rozd ziałó w historii kultury europejskiej czy też historii je j sam ow iedzy. J e s t— lub tylko m ogłoby być — p rzesłan k ą do ok reślen ia je j o b ecnego stanu, szansą zy sk an ia orientacji w rzeczyw istości w ypełnionej przez w irujące drogow skazy. B ez podjęcia tego zadania „długie trw an ie” historii zatrzeć się m oże w iluzji bezczasow ości, podatnej na rozm aite ideologiczne b ądź liryczne odkształcenia. O d braku sam ow iedzy gorsza byw a sam ow iedza pozorna, któ ra d alszą i bliższą p rzeszłość traktuje ja k album etykiet i em b lem ató w , by z ich p o m o cą w yjaśniać stan ob ecn y — w gruncie rzeczy m etodą ignotum p e r ignotum czy naw et ignotum p e r ignotius.

(8)

Wprowadzenie 7

N a św iadka w niniejszej rozpraw ie — będącej zarazem p ró b ą rozpraw y z m istyfikacjam i w spółczesnej św iadom ości — pow ołuję F loriana Z nanieckiego. Polskiego m yśliciela — filozofa i so cjologa

— o św iatow ym oddziaływ aniu, który, u rodzony w 1882 roku, zdołał b y ł je s z c z e w chłonąć w iele z m odernistycznych w ta je m ­ niczeń i ilum inacji, w iele ze zrodzonych w ów czas lęków „starego św iata” , by n astępnie rzutow ać je — po części pod w pływ em w yp ad k ó w osobistych i dziejow ych, po części m ocą w łasnej ew olucji m yślow ej — na ekran ujęć globalnych czy w ręcz u n iw er­

salnych.

Szczególny w alo r przypadku Z nanieckiego polega na tym , że pozostając w rażliw ym i w iarygodnym św iadkiem niepokojów epoki, zdołał, czerpiąc z nich lekcję, przekroczyć historyczne ram y sw ych bezp o śred n ich i pośrednich dośw iadczeń. D iagnozy kryzysu kultury

— i tego z początku w ieku, i późniejszych je g o postaci — • nie p ro w ad ziły Z nanieckiego, ja k w ielu je g o w spółczesnych, do ekspresji postaw fatal i stycznych lub straceńczych, do epatow ania ciem nym i p ro ro ctw am i, przerażającym i szczegółam i w ieszczonej katastrofy.

K ryzys stał się dlań przede w szystkim zadaniem m yślow ym — p o d e­

jm o w a n y m przez kogoś, kto w pracy m yśli w idzi nie azyl ch ro n iący przed zg iełk iem św iata, lecz zaczyn, pierw sze źró d ło w łasnej sen so w ­ nej obecności w św iecie. K to nie u zn aje antynom ii m yśli i rzeczy w is­

tości, lecz w idzi w nich bieguny je d n eg o continuum-, św iata p o ­ jm o w a n e g o i d o św iadczanego ja k o św iat człow ieka.

T rak to w an ie kryzysu kultury ja k o przed e w szystkim zadania m yślow ego — czy naw et zadania teo rety czn eg o — nie o zn acza tu ani lekcew ażenia dziejow ych zagrożeń, ani w yco fan ia się podm iotu z w oli staw ien ia im czoła. Przeciw nie: to w łaśnie dlatego, że kryzys ten zd a w a ł się sięgać tak głęboko, g runtow nie p rzeobrażając sam ą sytuację kultury i sytuację człow ieka w kulturze — m yśliciel uznaw ał za n ied o p u szczaln e poprzestaw anie na rozw iązaniach doraźnych, czysto reak ty w n y ch , odnoszących się je d y n ie do poziom u tych w aru n k ó w historycznych, które kryzys ten b ezpośrednio w yzw oliły.

W ykraczając poza uw ikłania historyczne, nie w ybiera też Z n an ie­

cki — śladem w ielu w spółczesnych krytyków kultury, z O sw aldem S penglerem na czele — perspektyw y h istoriozoficznej. P erspektyw a ta co praw d a pozw ala usytuow ać teraźniejsze przem iany w planie p ro cesó w pow szechnodziejow ych — i tym sam ym d o starcza p rze­

słanek do racjonalizacji em ocjonalnych postaw w obec dośw iadczenia k ry zy su — grozi jed n a k projekcyjnym i zniekształceniam i rozum ienia h istorii, a w konsekw encji rów nież rozum ienia w spółczesności. Co g orsza, przyjęcie tej perspektyw y sprzyja zw y k le rozw ojow i postaw fatalistycznych — z zasady obcych Z nanieckiem u, bo p o d p o rząd ­

(9)

ko w u jący ch cz ło w ie k a ty m czy innym b ezo so b o w y m instancjom i p rzek reślający ch przez to h u m an isty czn ą w izję św iata.

Jego w łasn e ujęcie asp iru je ku p e rsp ek ty w ie transhistorycznej czy naw et p o n ad h isto ry cz n ej — w tej m ierze, w ja k ie j ó w czesn y kryzys w y d aw ał m u się p o czątk o w ać now y k ształt k ultury, odtąd będącej ju ż n ieu ch ro n n ie „ k u ltu rą k ry zy su ” . D latego sw e g łó w n e w ysiłki kiero ­ w ał nie tyle ku p ró b o m zażeg n an ia rysu jący ch się na h oryzoncie zag ro żeń i p rzy w ró cen ia stanu rów n o w ag i, ile raczej ku p rzebudow ie sam ych podstaw ku ltu ry i je j zasad n iczy ch m echanizm ów , a z w łasz­

cza postaw ludzi j ą tw o rzący ch — aby kry zy s p rzestał stanow ić p a rs destru en s k u ltu ry , stając się im p u lsem i zasad ą je j ew olucji tw órczej.

D roga do o siąg n ięcia now ej ja k o ś c io w o h o m eostazy kultury m iała p ro w ad zić p o p rzez k o n stru k cję n o w eg o po g ląd u na św iat oparteg o na prześw iad czen iu , że k ry zy s n ie je s t ja k im k o lw ie k przejściow ym , niechby i n ajo strze jszy m , zab u rzen iem , ekscesem historii, lecz odtąd stanem n o rm aln y m k u ltu ry , trw ałym w sp ó łczy n n ik iem je j rozw oju.

D o św iad czen ie k ry zy su k u ltu ry z p o czątk u w iek u rysuje się w tym ujęciu ja k o d o św iad czen ie su i g en eris inicjacyjne: giną oto złudzenia co do m o żliw o ści z a ch o w an ia prostej harm o n ii k u ltu ry i k o n ty n u o w a­

nia rozw o ju w id zian e g o ja k o p ro ces m ech an iczn ej kum ulacji lub prostego n astęp stw a co raz d o sk o n alszy ch w y tw o ró w człow ieka. B yła­

by to je d n a k inicjacja, ja k się rzekło, s u i generis: nie sp ro w ad załab y się b o w iem do p o jed y n cz eg o aktu — ak tu w k ro czen ia w d ojrzałą sam o w ied zę ku ltu ry — lecz po czątk o w ałab y nie k o ńczący się proces ad ap tacji czło w iek a, je g o w ładz po zn aw czy ch i instytucji kulturow ych do w zm ożonej i w zm ag ającej się w ciąż fali krytycznych przesileń, p o w o d o w an y ch przez je g o w łasną d ziałalność tw órczą. Proces ten rysuje się w ujęciu Z n an ieck ieg o ja k o n iesk o ń czo n y i n iep rzew id y w al­

n y w sw ych k o n k retn y ch p rzebiegach. Istnieją je d n a k je g o zdaniem p ew n e w y zn aczn ik i, w y w ied zio n e z sam ej isto ty kultury, dzięki którym w iad o m o , ja k kierow ać tym procesem , ab y daw ał w efekcie nie ch ao s i zn iszczen ie, lecz d y n am iczn ą ró w n o w ag ę i „ p rzy ro st” rzeczy ­ w istości. W y zn aczn ik i te fo rm u ło w an e są przez g en eraln ą postaw ę w obec rad y k aln ie zm ien io n ej i skazanej na ciągłe zm ian y sytuacji ku ltu ry — p rz e z k u ltu ra liz m ja k o sam o w ied zę „k u ltu ry k ry zy su ” .

O d p o w ied zialn o ść F lo rian a Z n an ieck ieg o ja k o m y śliciela epoki kryzysu po leg a w ięc nie tyle na tym , że sw ą diag n o zę zagrożeń w yposaża w p ew ien k o n k retn y p ro jek t sposobów ich w ygaszenia, ile raczej na p o d jęciu system atycznej pracy w łaśn ie nad w yłonieniem stan o w isk a ku ltu ralisty czn eg o — ju ż naw et nie m etapraktycznego, lecz w łaściw ie m etateo rety czn eg o stan o w isk a w o b ec kultury. C hodzi tu o rek o n stru k cję o b razu św iata u sam ych je g o p odstaw , tam gdzie p o w staje, w w arstw ie pierw otnej kategoryzacji p o znaw czych, p ier­

(10)

Wprowadzenie 9

w o tn eg o o sad zen ia czło w iek a w św iecie — o ile uzna się, że je s t to zaw sze św iat kultury, i to kultury rozum ianej zgodnie z tym , co o b jaw ił p rzeży w an y w łaśnie kryzys. B ez dok o n an ia tej radykalnej reorientacji w szelk ie w ysiłki p rzezw y ciężan ia konkretnych, histo­

rycznych kryzysów będą się sprow adzały do d arem nych prób re­

stytucji u traconego ładu lub, co najw yżej, do o d tw arzan ia statycznej rów now agi na no w y m p oziom ie, lecz na starych zasadach, a zatem bez szans na przetrw anie w starciu z żyw io ło w o rozw ijającym się p rocesem przem ian.

S tan o w isk o k u ltu ralisty czn e Z nanieckiego nie d o starcza zatem żadnych gotow ych rozw iązań szczegółow ych, nie je s t sam o w sobie żad n y m k o nkretnym projektem kultury — m a je d n a k tę zaletę, że d o starcza narzędzi ab so ip cji tych przyszłych przem ian kultury, k tó ­ rych kształtu ani kierunku nik t przew idzieć n ie potrafi. D opiero po n ak reślen iu zasad n iczy ch ram tego stanow iska, w ypo sażo n y w stw o ­ rzone dzięki niem u instrum enty, decy d u je się Z naniecki na ro zp o ­ zn an ie konkretnych zag ro żeń sw ej epoki, na eksplorację ty ch w arstw i o b szaró w rzeczyw istości k u ltu ro w ej, które o d sło n ił w spółczesny kryzys. W olno sądzić, że to w łaśn ie w cześn iejsze w yło n ien ie p o d ­ staw stan o w isk a kultura!¡stycznego n adaje głębię i ostrość obrazow i tych zag ro żeń , a projekt środków zarad czy ch chroni przed złu d ze n ia­

m i doraźnej skuteczności. N ie znaczy to, rzecz ja s n a , iżby p ro jek t ten, p ro jek t „cy w ilizacji p rzy szło ści” , b y ł bezdyskusyjny, a zw łaszcza ła tw y do realizacji; nie na tym zresztą p olegałaby je g o głów na w arto ść. Z p ew n o ścią je d n a k różni się zasadniczo od tych w szy stk ich kon cep cji, któ re sprow adzały się do racjonalizacji bądź poetyzacji sytuacji p o rażen ia i bezsilności — i ja k o takie m iały żyw ot krótszy n iż z jaw isk a historyczne, którym m iały się przeciw staw ić.

F lorian Z naniecki w y d aje się zatem szczególnym p rzypadkiem m y śliciela epoki kryzysu, a je g o ro zw iązania — nie doraźne, lecz d alek o siężn e, choć przez to ogó ln e i p ośrednie — pozostają pro p o zy c­

j ą w ciąż żyw ą. C elem m oim je s t rek o n stru k cja tej w łaśnie propozycji

— w y rastającej z k o n k retn eg o do św iad czen ia o sobistego i h isto ry cz­

nego, ró w n ież z h istorycznego stanu filozofii i nauki, lecz w zało żen iu w y ch y lo n ej ku p ersp ek ty w ie ponadsubiektyw nej i transhistorycznej.

T aki też ch arak ter m a w ięc i m oja rekonstrukcja: po części otw arta na h isto ry czn y i p o d m iotow y k o n tek st kształtow ania się m yśli Z n an iec­

k iego, po części im m an en tn a, w y p ro w ad zająca z niej pew ien m odel stan o w isk a k u ltu ralisty czn eg o . W raz z tym , co dziś stało się o czy w is­

to ścią — ale i z tym , co w tej m yśli stanow i trudną do przezw y cięże­

n ia słab o ść, ja k też z tym , co kryje n ie w yzy sk an ą w ciąż siłę.

W y n ik a stąd ja s n o , że p rzed m io tem m oich zainteresow ań b ędzie o b ecn o ść w m yśli F lo rian a Z n an ieck ieg o kryzysu kultury nie tylko

(11)

ja k o tem atu, ale ró w n ież — a m oże p rzed e w szy stk im — ja k o zadania. Z adania po d ejm o w an eg o w istocie nie tylko w pracach b ezp o śred n io m ierzących się z p ro b lem em kryzysu — takich ja k U padek cyw iliza cji za c h o d n ie j czy L u d zie tera źn iejsi a cyw ilizacja p rz y szło śc i — ale w całym dziele Z n an ieck ieg o , ró w n ież tam , gdzie brak ja w n y c h w sk azań na tę p rzesłan k ę czy inspirację m yślenia.

R angę je g o tw órczości w y zn acza bow iem nie b ezp o śred n ia d iagnoza d o strzeg an y ch na hory zo n cie zag ro żeń , lecz przed e w szy stk im w y ­ p raco w an ie gen eraln y ch zało ż eń stan o w isk a k u ltu ralisty czn eg o ja k o odpow iedzi na sy tu ację kryzysu k u ltu ry , a także p ró b a reinterpretacji w tym d u ch u różn y ch szczeg ó ło w y ch u k ład ó w i segm entów kultury (takich ja k w ied za, w y ch o w an ie czy n aró d ), za szczeg ó ln y m u w zg lę­

dnieniem punktu w id zen ia socjologii ja k o tej d y scy p lin y , przed którą w sp ó łczesn e przem iany po staw iły za d a n ia w y jątk o w o doniosłe.

Z ak reślając tak swój p rzed m io t, nie przy jm u ję za cel p ełnego i w y czerp u jąceg o p rześled zen ia d o ro b k u Z n an ieck ieg o z tej p e rsp e k ­ tyw y, u k azan ia całej ogrom nej budow li je g o m yśli ja k o w yrastającej z w oli sp ro stan ia sytuacji kry zy su kultury. P róbuję je d y n ie w skazać n iek tó re drogi tej m yśli, któ re — w u w ik łan iu w d o św iad czen ie b io g raficzn e podm iotu, p o p rzez zró żn ico w an ie d y scyplin i tem atów , w toku ro zw iązy w an ia ro zm aity ch p ro b lem ó w szczeg ó ło w y ch

— p ro w ad zą do w y zn aczen ia istotnych w y m iaró w stan o w isk a k u l­

tu ralisty czn eg o ja k o w yrazu sam o w ied zy „k u ltu ry kry zy su ” . Z tych u w ikłań, zró żn ico w ań i u szczeg ó ło w ień — ja k też z ew olucji n ie ­ których p oglądów Z n an ieck ieg o — zd aję sobie sp raw ę i po części zd aję spraw ę w to k u przep ro w ad zan ej rek o n stru k cji. G łów nym b o h a­

terem m ojej p racy je s t je d n a k Florian Z n an ieck i n ie ja k o filo z o f czy socjolog, teo rety k , badacz czy naw et — w trad y cy jn y m ro zu m ien iu

— filo z o f kultury, lecz ja k o m yśliciel, k tó reg o pracę in telek tu aln ą w y zn aczało w p ierw szy m rzęd zie d ążen ie do „ p o zy ty w n eg o saino- o k reślen ia się” w o b ec kry zy su kultury ja k o d o św iad czen ia h isto ry c z ­ nego i tran sh isto ry czn eg o zarazem .

W sk azy w an o ju ż p a ro k ro tn ie na p o trzeb ę interpretacji dorobku Z n an ieck ieg o z tej w łaśn ie p ersp ek ty w y 3; ja k d o tąd je d n a k postulat ten nie do czek ał się zad o w alającej realizacji. N aw et w now szych św iad ectw ach recepcji je g o tw ó rczo ści p o d trzy m u je się zw y k le po d ział je g o biografii intelektualnej na „o k res filo zo ficzn y ” i „okres so cjo lo g iczn y ” , o d p o w ied n io do teg o p odziału parcelu jąc cały je g o

3 Zob. J. Szacki: Znaniecki, Warszawa 1986, s. 38-40, 174—175; J. Wocial:

Wstęp: Znanieckiego filozofia wartości [w:] F. Znaniecki: Pisma filozoficzne, t. 1: „Myśl i rzeczywistość" i inne pisma filozoficzne, oprać, i wst. J. Wocial, Warszawa 1987, s. LXXXII-LXXXIV.

(12)

Wprowadzenie 11

doro b ek 4. S taw iana n iekiedy teza o zasadniczej ciąg ło ści ew olucji m yślow ej Z n an ieck ieg o 5 w ciąż nie została w d o stateczn y m stopniu potw ierdzona analitycznie. Przyczyn należałoby szukać w tym , że staw iający tę tezę autorzy rep rezen tu ją zazw 'yczaj którąś ze w sk a z a ­ nych w yżej dyscyplin i z je j punktu w id zen ia — z punktu w id zen ia je j p artykularnych potrzeb, teoretycznych lub p rak ty czn y ch — skłonni są rozpatryw ać dorobek Z nanieckiego. Jest to bez w ątp ien ia po d ejście upraw n io n e i przynoszące godne uw agi re z u lta ty — tyle że nie pozw ala d o strzec, z od p o w ied n ią w y razisto ścią, je d n e g o ze źró d ło w y ch w ym ia- ró w je g o m yśli. O g ran iczen ie to rysuje się najo strzej, gdy przed m io tem tej parcelacji stają się pograniczne pod w zględem d y scy p lin arn y m dzieła Z n an ieck ieg o — od R zeczyw isto ści k u ltu ro w ej do N a u k o k u ltu ­ r z e — choć są one w łaśnie d ow odem zasadniczej je d n o śc i je g o p racy intelektualnej, obecności w niej pew nej w arstw y rd zen n ej, w arstw y zak o rzen ien ia rozm aitych koncepcji szczegółow ych.

Jest to — jak w sk azu ją ju ż sam e tytuły p rzy w o łan y ch prac

— w arstw a ko n sty tu o w an a przez kategorię k ultury; w y z n aczan a w ięc nie tyle dy scy p lin arn ie, ile raczej p rzed m io to w o czy w ręcz ontycznie.

Jest to w arstw a p o d staw o w a dzieła Z n an ieck ieg o , ja k o że sam a rzeczy w isto ść kultury stanow i dlań po d staw o w ą — o ile nie je d y n ą

— rzeczy w isto ść d o stępną człow iekow i. N iep o d o b n a w ięc — ja k się to w ciąż często czyni - u patryw ać w niej je d y n ie je d n e g o ze szczeg ó ło w y ch w ątków tw órczości Z n an ieck ieg o , p oniekąd d ru g o ­ rzęd n eg o cz y w'ręcz p odrzędnego w obec je j głów nych nurtów ; filo zo ­ ficznego i so cjo lo g iczn eg o 6. N iepodobna też po m ijać zw iązku, ja k i

4 Podział taki stosuje — organizując wedle niego materiał do interpretacji

— większość opracowań dorobku Znanieckiego. Rezygnuję więc z przytaczania odpowiednich przykładów, jako że łatwiej wskazać na wyjątki od tej reguły: są to prace, na które najczęściej się w niniejszej rozprawie powołuję — zwłaszcza autorstwa Krzysztofa Pomiana, Jerzego Szackiego i Jerzego Wociala.

5 Zob. K. Pomian: Wprowadzenie do Znanieckiego, „Więź” 1974, nr 1;

J. Wocial: Wartość wobec rzeczy w filozofii Floriana Znanieckiego „Ar­

chiwum Historii Filozofii i Myśli Społecznej" 1975 (t. 21); J. Szacki: Historia myśli socjologicznej, Warszawa 1981, cz. II, rozdz. „Polska odmiana socjo­

logii humanistycznej: kulturalizm Znanieckiego”.

6 Mimo wielu cennych uwag i ustaleń szczegółowych, podejście takie reprezentują: S. Burakowski: Florian Znaniecki jako przedstawiciel refleksji cywilizacyjnej „Kultura i Społeczeństwo” 1984, nr 2; E. Hałas: Znaczenia i wartości społeczne. O socjologii Floriana Znanieckiego, Lublin 1991, rozdz.

„Kryzys i konflikt a możliwości twórczego rozwoju cywilizacji"; L. Gawor:

Między katastrofizmem a utopią. Florian Znaniecki wobec kryzysu kultury europejskiej przełomu XIX i XX wieku [w:] L. Gawor, L. Zdybel: Idea kryzysu kultury europejskiej w polskiej filozofii społecznej. Analiza wybranych kon­

cepcji pierwszej połowy X X wieku. Lublin 1995.

(13)

istn ieje m iędzy p o zio m em teoretycznej rangi k u lturow ego w y m iaru rzeczyw istości a p o zio m em św iadom ości h istorycznego kryzysu kul­

tury. M am y tu bow iem do czy n ie n ia nie z m arg in aln y m w ątkiem

„reflek sji cy w ilizacy jn ej” -— nadbudow anej na zasadniczej k o n stru k ­ cji teoretycznej i ograniczonej w sw ej w ażności do określonej sytuacji historycznej — ale z g łó w n ą siłą n apędow ą m yśli Z n an iec­

kiego, m o ty w em w y zn aczający m je j d ynam ikę i zasięg aspiracji.

W y m iar kultury i p o zate o rety czn e u w aru n k o w an ia je g o m iejsca w tw ó rczo ści Z n an ieck ieg o to przy tym nie tylko kon ieczn y elem en t je j in terp retacji, ale ró w n ież ten czynnik, który bodaj w najw iększej m ierze stanow i o żyw otności zaw artej w niej propozycji in telek tu al­

nej. Propozycji, k tó ra — m im o tylu św iad ectw respektu, m im o tylu szczeg ó ło w y ch an aliz i k o m en tarzy — w y d aje się w ciąż nie d o c e n io ­ na, bo n ie w pełni rozpoznana. I w łaśn ie do lepszego ro zp o zn an ia m yśli F lo rian a Z n an ieck ieg o w tym w zg lęd zie chciałbym się p rzy ­ czynić.

*

K siążka ta je s t nieco zm ien io n ą i p o p raw io n ą w ersją pracy doktorskiej obronionej na W y d zia le Polonistyki U niw ersytetu W ar­

szaw sk ieg o w listopadzie 1996 roku. M oim p rom otorem był prof. dr hab. A ndrzej M encw el, k tóry od lat je s t d la m nie źró d łem co raz to n ow ych inspiracji; z n ajw ażniejszych d łu g ó w intelektualnych zdaję spraw ę w tekście, z innych pew nie nie zd o łam się w ypłacić. R ecen­

zentow i pracy, prof. dr. hab. S tanisław ow i B orzym ow i, w inienem w d zięczn o ść za w n ik liw ą i ży czliw ą lekturę, ja k ró w n ież za cen n e uw agi krytyczne; niektóre z nich z n ajw ięk szy m dla siebie p o ży tk iem uw zg lęd n iłem , w kilku je d n a k p rzypadkach pozw alam sobie bronić w łasn eg o stanow iska. D rugim recenzentem był prof. dr hab. S tan i­

sław Siekierski, którego o p in ie — ja k w ielekroć w przeszłości

— były dla m nie lekcją w rażliw ości na praktykę k u ltu ro w ą ja k o zap lecze w szelkich teorii, a w sparcie, ja k ie g o mi n ieo d m ien n ie u d zielał — nie tylko zresztą na polu b adaw czym — ró w n ież pozostaje długiem trudnym do spłacenia. Przyjaciołom z K atedry K ultury Polskiej U W — k tó rzy byli n ie tylko św iadkam i, ale często też akuszeram i trudnych n arodzin tej pracy — dziękuję nie tylko za c zas i uw agę, ja k ie zechcieli pośw ięcić kolejnym je j w ersjom (rów nież w ram ach prac Z esp o łu do B adania H istorii Polskiej M yśli K ulturalnej XX W ieku), ale rów nież za p rzyjazną i oży w czą a tm o ­ sferę, ja k a na co dzień pan u je w tym niezw ykłym m iejscu.

(14)

ROZDZIAŁ I Mi e j s c e My ś l e n i a

1. „K ied y za m łodu byłem filozofem , w ierzyłem w przyszłą u n ifik a­

cję całej w artościow ej w iedzy, podobnie ja k w ielu filozofów . N ie o p ierałem w szakże tej w iary na panującym w ów czas pog ląd zie, że cała w arto ścio w a w iedza zo stan ie zunifikow ana ja k o w ied za o p rzy ­ rodzie dzięk i tem u, że je d n o ś c ią okaże się św iat przyrody. M iałem zau fan ie do poglądu, że cała w artościow a w iedza je s t w ied zą o k u l­

turze, g d y ż n aw et ludzkie o bserw acje i teorie p rzyrody są w ytw oram i kulturow ym i: w ied za stanie się jed n o lita dzięki tem u, że je d n o lity o k aże się cały św iat kultury ro zp atry w an y z historycznej p e rsp e k ­ tyw y” 1. T ak pisał Florian Z naniecki w przed m o w ie do N a u k o k u l­

tu r ze , sp o g ląd ając z perspektyw y czterdziestu lat na początki swej drogi tw órczej. N iew iele znajdzie się u Z n an ieck ieg o takich uw ag p r o d o m o s u a , niew iele śladów o sobistego tonu w chłodnym zazw yczaj i b ezo so b o w y m w yw odzie. A utor koncepcji, w edle której św iat

— ludzki św iat, je d y n y dostępny ludzkiem u poznaniu, a w ięc p o zn an iu w ogóle — należy zaw sze ujm ow ać ze „w spółczynnikiem h u m an isty czn y m ” , w postaci, w jak iej u jaw n ia się d o św iad czającem u go p o d m iotow i, sam pozostaw ił nieliczne tylko św iad ectw a p o d ­ m iotow ych ź ró d eł sw ych teorii. C zy teo rety k — zw łaszcza teoretyk w iedzy i teoretyk poznania — sam w inien na swej dro d ze re sp e k ­ tow ać w sk azan ia, któ re w ysuw a ja k o kryteria praw om ocności w szel­

kiej w ied zy i w szelkiego poznania? C zy brak jaw n y ch oznak zapoś- red n iczen ia przesądza o braku iunctim m iędzy porządkiem in d y w id u ­ alnego d o św iad czen ia i porządkiem k o n stru o w an ia teorii rów nież je obejm u jącej?

D o kw estii tej przyjdzie je s z c z e pow rócić; tym czasem zauw ażm y, że ten retro sp ek ty w n y zw rot Z nanieckiego ku czaso m w łasnej m ło d o ­ ści w y d aje się czy m ś w ięcej niż o znaką późnej dojrzałości, sk łan iają­

cej do sp o jrzen ia z oddali na przebytą drogę. W ydaje się odsłaniać

' F. Znaniecki: Nauki o kulturze. Narodziny i rozwój (1952), tłum. J. Szacki, Warszawa 1971, s. 4.

(15)

głęb o k ie w ięzi łącz ące początki i ep ilo g n iem al półw iecznej p racy m yśli. W ięzi nieproste, nie d ające się sprow adzić ani do zw ykłej je d n o ś c i, ani, ty m b ard ziej, do zw ykłego zaprzeczenia. Bo choć zacy to w an e zd an ia z d ra d z a ją d y stan s do żyw ionych n ieg d y ś p rzek o ­ nań, to przecież brzm i też w nich ton, w którym w olno dom yślać się co najm niej życzliw ej p am ięci o p o tęd ze m ło d zień czy ch aspiracji.

A sp iracji, które sięg ały zresztą w yżej je s z c z e , niż w skazyw ałoby p rzy w o łan e w sp o m n ien ie — ku filozofii, która byłab y „najw yższym sy stem em ” , „p ierw szą ab so lu tn ą w arto ścią” , „n ie p o d leg łą w zg lęd n o ­ ści w żadnej p o staci” 2.

Po latach darm o by szu k ać u Z n an ieck ieg o p o d o b n ie absolutys- tycznych ro szczeń — z czasem też w co raz m niejszym stopniu id en ty fik o w ał się z ro lą filo zo fa — a je d n a k to z p e w n o ścią nie tylko sen ty m en t k azał m u w racać m yślą, przez dziesięcio lecia, do z a p a t­

ryw ań z czasó w m ło d o ści, trak to w an y ch z p ew n o ścią ja k Stu rm - u n d D ra n g p erio d e. R zecz zresztą nie w tych kilku zd an ia ch z przedm ow y do N a u k o k u ltu rze ; p rzed m o w y rząd zą się w szak o sobnym i praw am i i błędem b y łoby z b y tn io im zaw ierzać. Z d an ia te k w itu ją jed n a k rzeczy w istą — choć, ja k w sp o m n iałem , nieprostą — ciąg ło ść m yśli Floriana Z n an ieck ieg o . T ę, która pozw ala uznać je g o d ebiut, o p u b ­ likow aną w 1909 ro k u ro zp raw ę E tyka filo z o fic z n a i n auka o w a rto ś­

ciach m o ra ln ych , za „p ierw szą arty k u lację d y skursu, którego zw ień ­ czeniem są N a u ki o k u ltu rze '* .

C zym je s t ta — tak o gólnie na razie określo n a — tożsam ość d y sk u rsu ? N a czy m m iałab y polegać ow a ciąg ło ść m yśli, skoro nie ty lk o w ujęciach p ó źn iejszy ch k o m en tato ró w , ale i w o czach sam ego Z n an ieck ieg o ew o lu cja je g o m yśli ułożyła się w ciąg rew izji, p rze­

k ształceń i zan ie ch ań ?

S ą to p y tan ia p o d staw o w e i d la niniejszej ro zp raw y , i — ja k tw ierd zę — dla ro zu m ien ia całej tw órczości F loriana Z nanieckiego.

2. N ie w y starczy zau w aży ć — ja k czyni Jerzy W ocial, sam zresztą na tym sp o strzeżen iu nie pop rzestając — że Z naniecki „jako filo z o f in tereso w ał się so cjo lo g ią, zaś w iele sp o śró d je g o prac so cjo lo g icz­

nych w sp iera się na przesłan k ach o filozoficznym c h arak terze”4.

2 F. Znaniecki: Zasada względności jako podstawa filozofii (1914) [w:]

Pisma filozoficzne, t. 1: „Myśl i rzeczywistość " i inne pisma filozoficzne. oprać, i w st.J. Wocial, Warszawa 1987, s. 295-296.

■' J. Wocial: Znaniecki: kategoria wartości i krytyka pytania metafizycznego

„Przegląd Humanistyczny” 1980, nr 5, s. 61.

4 .1. Wocial: Wartość wobec rzeczy w filozofii Floriana Znanieckiego

„Archiwum Historii Filozofii i Myśli Społecznej” 1975 (t. 21), s. 211.

(16)

M iejsce m yślenia 15

U w aga ta sięga bow iem je d y n ie pow ierzchni dzieła Z n anieckiego, co najw yżej w sk azu jąc, że ro zw ijało się o no nie linearnie, lecz ró w n o ­ legle w kilk u w spółbieżnych ciągach, z których je d n e antycypow ały p ó źn iejsze kierunki badań, inne zaś kum ulow ały rezultaty etapów w cześn iejszy ch . W łaściw ość to w arta odno to w an ia, je d n a k nie ona stanow i o istotnej ciągłości m yśli Z nanieckiego. Z w łaszcza że literal­

ne n aw iązan ia do w yznaw anych niegdyś p oglądów p rzesłaniać m ogą p o w ażn e m odyfikacje ich treści.

O to ch o ćb y w je d n y m z ostatnich o p ublikow anych tekstów Z naniecki odp o w iad a tw ierdząco na pytanie: „C zy socjologow ie pow inni być także filozofam i w arto ści?” 5 — przyw ołując w ten sposób p ro b lem aty k ę sw ych pierw szych prac filozoficznych i tym sam ym , z d aw ało b y się, sw e ów czesne stan o w isk o teoretyczne. T y m ­ czasem w artykule tym trak tu je filozofię w artości ja k o dyscyplinę no rm aty w n ą, m ającą d ostarczać przed staw icielo m socjologii sto so ­ w anej, a po części i teoretycznej, przesłanek do nieun ik n io n y ch w y b o ró w aksjo lo g iczn y ch — p odczas gdy przed czterdziestu z górą laty tak ie je j rozum ienie p o d d aw ał gruntow nej k rytyce6. Poszukując ciąg ło ści w tw órczości Z n an ieck ieg o trzeba zatem zw ażać, by nie sp ro w ad zać je j do pro sty ch — za to pow ierzch o w n y ch , a niekiedy po zornych — kontynuacji. Z arów no tezy o n astępującym w biografii intelektualnej Z n an ieck ieg o przejściu „od filozofii do so cjo lo g ii” , ja k też tezy o stałej w sp ó ło b ecn o ści obu perspektyw w je g o m yśleniu

— to k lasy czn e w arian ty syntetycznych interpretacji je g o dorobku

— nie w y starczy dow o d zić p olegając je d y n ie na prostych id en ­ tyfik acjach d y scy p lin arn y ch , nie u w zg lęd n iający ch faktu, że je g o pog ląd y na tem at zakresu i funkcji filozofii i socjologii oraz w zajem ­ nej m ięd zy nim i relacji uleg ały istotnej ew olucji. O koliczność ta spraw ia, że żadnej ze w spom nianych form uł nie sposób uznać za w pełni trafn ą, a przynajm niej w y starczającą.

S ięg n ijm y p onow nie do zacytow anych na początku zdań. K ryje się w n ich bow iem trop w sk azu jący — na razie tylko pośrednio, m eto n im iczn ie — na ch arak ter w skazanej ciągłości. O to gdy Z n a n ie ­ cki p rzy w o łu je idee, które o ży w iały go w czasach, „kiedy za m łodu był filo zo fe m ” , nie p rzy w o łu je sw ych ów czesnych poglądów , sądów czy teorii. Pisze o tym , w co w ierzył, do jak ich stanow isk m iał za u fa n ie --- odnosi się w ięc do aktów , częścio w o przynajm niej, p rzed ra cjo n a ln y ch . I choć d aw n e w iary do pew nego stopnia p o d ­

5 F. Znaniecki: Czy socjologowie powinni być także jilozofami wartości?

(1952) [w:] Pisma filozoficzne, t. i.

6 Zob. F. Znaniecki: Etyka filozoficzna i nauka o wartościach moralnych (1909) [w:] Pisma filozoficzne, t. I.

(17)

w ażył czas — zaró w n o czas, który p rzek ształcił w ied zę o św iecie, ja k i czas d o jrzew an ia m yśli sam ego autora — to p rzecież nie przy p ad ­ k iem z nich w łaśn ie w yw odzi Z naniecki sw ój rodow ód intelektualny.

M ożna zate m sądzić, że p o d staw ą tej, zach o w an ej w głów nych zarysach przez d ziesięcio lecia, tożsam ości je s t poziom przesłanek p o zate o rety czn y ch czy raczej przed teo rety czn y ch .

Z istnienia — i w ażności — tego ro d zaju źródeł m yśli sam Z naniecki od początku zd aw ał sobie spraw ę, skoro w je d n y m ze sw ych w czesnych tek stó w fo rm u ło w ał — n iezb y t p recy zy jn ie, p rz y ­ zn ajm y , lecz w y starczająco w y m o w n ie — następ u jące pytanie: „C zy form y rozw ażań filo zo ficzn y ch nie zale żą ró w n ież w p ew nym sto p ­ n iu od postaci, ja k ą p rzy b iera zag ad n ien ie w arto ści — innym i słow y, od czy n n ik ó w « u czu cio w y ch » ?” 7. T o reto ry czn e p y tan ie, postaw ione p rzy okazji o m ó w ien ia histo ry czn o filo zo ficzn ej ro zp raw y W ład y ­ sław a H einricha, w sk azu je na istnienie takich u w aru n k o w ań p ro ce­

sów poznania, które zak o rzen iają j e w tak lub inaczej rozum ianej sytuacji pod m io tu poznającego. W tym też d uchu k o m en tu je p rzy to ­ czo n e p y tan ie Jerzy W ocial: „F ilozof, p o p rzez akt w y b o ru określonej h ierarch ii w arto ści, p odejm uje tedy d ecy zję w y k raczającą w sw ych k o n sek w en cjach p o za teren etyki. W w y b o rze tym w y ra ż a n ie ty lk o sw ój sposób p rzeży w an ia św iata, lecz o k re śla ró w n ież «czysto»

p o zn aw czą p ersp ek ty w ę je g o o g ląd u ” 8. S tw ierd zen ie to m oże n ad ­ m iernie zacieśn ia zakres pierw o tn y ch u w aru n k o w ań pozn an ia do w yborów ściśle aksjo lo g iczn y ch , choć z drugiej strony takie ujęcie w ydaje się uzasad n io n e sw ym ad resem interp retacy jn y m : sytuuje w sk azan ą p raw id ło w o ść w ram ach o b razu św iata, ja k i ko n stru o w ał Z naniecki w sw ej filozofii w artości.

W innych sw ych pracach, z w łaszcza pó źn iejszy ch , Z naniecki ro zszerza zakres u w aru n k o w ań pozn an ia p oza sferę indyw idualnych fundacji ety czn y ch czy skłonności „ u czu cio w y ch ”9. N ie sposób w tym m iejscu p rzed staw ić p ełnego ich rep ertu aru ; m o ż e w y starczy stw ierdzić, że ich ch arak ter w przy b liżen iu o d d aje k ateg o ria „d efin i­

cji sy tu acji” pod m io tu p o z n a ją c e g o 10. W sk azy w ałab y o n a na p o d ­

7 F. Znaniecki: [Recenzje z:] Władysław Heinrich: „Psychologia uczuć", Kraków 1907 i „Johannes Scotus Eriugena i Spinoza", Kraków 1909 (1910) [w:] Pisma filozoficzne, t. I, s. 37.

s J. Wocial: Wstęp: Znanieckiego filozofia wartości [w:] F. Znaniecki:

Pisma filozoficzne, t. 1, s. XXXIII.

Inna sprawa, że przyjęty przez Znanieckiego sposób rozumienia wartości pozwala również ten rozszerzony zakres uwarunkowań poznania ujmować w kategoriach aksjologicznych.

i0 Kategoria wprowadzona, zapewne pod wpływem Williama I. Thomasa, w napisanym wraz z nim Chłopie polskim w Europie i Ameryce (zob. T. 1.

(18)

M iejsce myślenia 17

staw ow e kon sek w en cje pozn aw cze przed d y sk u rsy w n eg o (choć n ie ­ koniecznie p rzedrefleksyjnego) rozpoznania p rzez p o d m io t n ie tylko je g o sytuacji p o z n a w c z e j" , ale też je g o ogólnej sytuacji w św iecie, w idzianej ja k o splot istotnych dla jed n o stk i aspektów św iata z je j generalnym i postaw am i w obec w arunków , które sam a u zn ała za w ażne; innym i słow y, ja k o „połączenie w artości z tkw iącym i w ich zw iązkach m ożliw ościam i, które m ożna aktualizow ać lub zapobiegać ich ak tu alizacji” 12. K ateg o ria definicji sytuacji m oże być w edług Z n an ieck ieg o składnikiem w szelkiego rodzaju czynności ludzkich, rów nież bardzo praktycznie zo rien to w an y ch , je d n a k w y d a je się, że tak że zakreślona ogólnie — ja k o w y o b rażen ie m iejsca je d n o stk i w św iecie w raz ze sposobem je g o p rzeży w an ia — p o zw ala trafn ie określać p ierw o tn e nacech o w an ie poznania. 1 to określać nie tylko te czy inne konkretne czynności poznaw cze, ale też d łu g o falo w e p rz e ­ biegi pracy m yśli, w niektórych przypadkach sk ład ające się naw et na cało ścio w ą biografię in telek tu aln ą jed n o stk i.

Z ap ew n e nie każdego m y śliciela czy u czonego m oże to d otyczyć

— nie w każdym p rzypadku rozw ój m yśli p obudzany je s t p rzez taką je d n o ro d n ą m otyw ację, któ ra nie o d bierając p o zn an iu p raw o m o c n o ­

ści czy o biektyw ności n ad aje m u sw ego rod zaju teliczn o ść, ciągłość w ew nętrznej konsekw encji. Z p ew nością jed n a k je s t tak w p rzy p ad k u Floriana Z nanieckiego.

W arto przy okazji w skazać na p ew n ą osobliw ość tego p rzypadku:

o to an alizu jąc rzeczy w isto ść ludzkiego poznania stw orzył Z n an ieck i przesłanki do w ykrycia źródeł je g o w łasn eg o m yślenia o św iecie.

T ru d n o nie dopatryw ać się w ty m przejaw u sam o św iad o m o ści m y ś­

liciela — tyle że uobecnia się ona w je g o dziele je d y n ie w postaci zgeneralizow anej i rzutow anej w przestrzeń teo rety czn y ch ujęć n atu ­ ry i m ech a n izm ó w k ształto w an ia się w ied zy ludzkiej w ogóle.

W ydaje się to św iadczyć o dw uznacznej postaw ie Z n an ieck ieg o w obec w łasnej biografii intelektualnej: z je d n e j strony d ąży on do m yślo w eg o spożytkow ania, na dro d ze „o b iek ty w izacji” , sw ego in­

dy w id u aln eg o do św iad czen ia, z drugiej je d n a k — n ie po zw ala, aby ujaw niało się ono ja k o indyw idualne w łaśnie, zaciera ślady, a n iek ie­

Organizacja grupy pierwotnej (1918), tłum. M. Metelska, Warszawa 1976,

„Nota metodologiczna”, s. 85), a stosowana w całej późniejszej twórczości Znanieckiego, aż po Nauki o kulturze (zob. s. 420-430); por. E. Hałas:

Znaczenia i wartości społeczne. O socjologii Floriana Znanieckiego, Lublin 1991, rozdz. „«Definicja sytuacji» a interpretacyjny paradygmat socjologii”.

" Por. F. Znaniecki: Przedmiot i zadania nauki o wiedzy (1925) [w:]

Społeczne role uczonych, wyb., wst., tłum. i oprać. J. Szacki, Warszawa 1984, rozdz. 5. „Przyczynowe ujęcia działalności poznawczej”, zwłaszcza s. 58-66.

12 F. Znaniecki: Nauki o kulturze, s. 421.

(19)

dy n aw et m yli tropy p ro w ad zące w głąb w łasnych doznań. C zy ta p o w ściąg liw o ść w ujaw n ian iu p o zate o rety czn y ch źródeł w łasnego m y ślen ia w y n ik a je d y n ie z au to k reacji p o d m io tu pozn ająceg o z g o d ­ n ie z k ry teria m i neutralności n aukow ej, czy w ięc je s t rezultatem przy jęteg o ty p u dy sk u rsu ? C zy też w grę w ch o d zą inne je s z c z e

— p o zate o rety czn e w łaśn ie — w zg lęd y ? Z a w cześn ie, by o d p o w ie­

dzieć n a to p y tan ie — nie za w cześnie, by j e postaw ić. Po to, aby pam iętać o n im w trak cie k olejnych kroków interpretacyjnych.

W y starczająco ju ż c h y b a zacieśn ił się krąg w okół kw estii p o d ­ staw ow ej: p ierw o tn y ch , stale żyw otnych źró d eł m yśli Z n an ieck ieg o , d o starczający ch je j im pulsów rozw ojow ych i d ecy d u ją cy ch o c ią g ło ­ ści teg o rozw oju. P ow ołajm y się znów na Jerzeg o W o ciala, który w sp ó ln y rys dzieł Z n an ieck ieg o d o strzeg a w tym , że „ich w łaściw a p ro b le m a ty k a nie tylko w y k racza p oza o b sz a r [...] teo rety czn y ch je d y n ie fascy n acji i polem ik, lecz zg o ła p o w staje w kręgu w yraźnie ad reso w an y ch p ragnień i lęków . [...] in sp iru je ją prag n ien ie, by w szy stk o , c o godne istnienia, istn iało ja k o trw ała tk an k a św iata, o raz lęk p rzed tym i ten d en cjam i kultury, ja k ie zd aw ały się je g o u rzeczy ­ w istn ien iu zagrażać. S łow em : p rag n ien ie w artości i lęk w o b ec p e r­

spektyw ich nieistn ien ia” ' \ W p raw d zie ch arak tery sty k a ta odnosi się w p ro st je d y n ie do tw órczości filozoficznej Z n an ieck ieg o , są jed n a k p o d staw y , by rozszerzyć j ą na cały je g o doro b ek . U zasadnia to sam w y w ó d W o ciala, którego stu d iu m Z n a n ieckieg o filo zo fia w a rto ści je s t w istocie o tw arciem persp ek ty w in terp re tacji pó źn iejszy ch d róg m yśli a u to ra Z a g a d n ien ia w artości w filo z o fii. W konkluzji teg o studium czytam y: „...o k reślo n e intuicje m o raln e nie w aru n k u ją w p raw d zie je d n o z n a c z n ie k ształtu je g o dzieła, je d n a k p rzen ik ają je w e w szelkich je g o w yrazach. W łaśnie ich obecność spraw ia, że choć m y śl Z n an iec­

kiego nie je s t filo zo ficzn y m system em , p o zo staje przecież całością k o herentną. W p ersp ek ty w ie tych intuicji tw ó rczo ść pisarza p rzed ­ staw ia się ja k o w ciąż pon aw ian y w y siłek pozytyw n ego sam ook reś- lenia się w ob ec kryzysu w artości zw ią za n eg o ze w sp ó łczesn ą c y w iliza cją ” 14.

M oim zam iarem je s t w łaśn ie prześled zen ie tego w ysiłku. Ze św iad o m o ścią, że p roces „sam o o k reślan ia się” to nie liniow y przyrost w ied zy czy sam ow iedzy, lecz ruch m yśli w przestrzeni w ielo w y m ia­

13 J. Wocial: Wstęp: Znanieckiego filozofia wartości, s. VII.

14 Tamże, s. LXXXIII. Podobnie myśl Znanieckiego charakteryzuje Jerzy Szacki, który pisze, że jego głównym celem było „ufundowanie nowego

— «pełniejszego i bardziej twórczego» — światopoglądu, który byłby w stanie sprostać wyzwaniu świata znajdującego się w sytuacji głębokiego kryzysu” (Historia myśli socjologicznej, Warszawa 1981, cz. II, s. 734).

(20)

M iejsce myślenia 19

row ej, w sp ó łw y zn aczan y przez w ek to r kolejnych p rzybliżeń p rzed ­ m io to w y ch i p rzez w ek to r p rzekształceń sam ego podm iotu. I ze św iad o m o ścią, że m acierzystym ośrodkiem tego p ro cesu nie je s t a u to n o m iczn y św iat teorii, lecz żyw a odpow iedzialność m yśliciela, stająceg o w o b ec przem ian rzeczyw istości, które d o m ag ają się je g o interw encji.

3. O b ecn o ść kry zy su kultury w m yśli Floriana Z n an ieck ieg o byw ała ju ż d o strzeg an a i w stępnie c h a rak tery zo w an a15. Jest to w ięc ląd o d k ry ty , lecz n ie dość rozpoznany. O glądany d o tąd je d y n ie z lotu ptaka — co p o zw o liło opisać rzeźbę terenu, n ie u m o żliw iło je d n a k zb ad an ia tw o rzący ch j ą ruchów tektonicznych. K ryzys kultury ist­

nieje w d ziele Z n an ieck ieg o nie tylko i nie przed e w szystkim ja k o tem at, je d n o z w ielu pól ro zleg łeg o system u w iedzy, szeregow a pozycja z in d ek su rzeczow ego je g o pism . U porczyw ość, z ja k ą Z naniecki p o w raca — na w iele różnych sposobów — do tej kw estii, d o w o d zi, że nie zad o w ala go czysto teoretyczny je j ogląd. C o praw da w k olejnych je g o pracach d iag n o za kryzysu ro zszerza się, pogłębia i zy sk u je n ow e w ym iary, je d n a k obecność tego zag ad n ien ia w m yśli Z n an ieck ieg o w yzn aczan a je s t rów nież przez logikę inną niż logika czy steg o poznania. K ryzys ku ltu ry je s t dla m yśliciela przed e w szy st­

kim zad an iem : rozbijając p o w szech n ie akceptow ane d o tąd definicje sytuacji czło w ie k a w św iecie, a także podstaw y orzek an ia o rzeczy ­ w isto ści, z których w y ro sły ob o w iązu jące m odele w iedzy — zm u sza do g ru n to w n eg o przek ształcen ia obrazu św iata na w ielu różnych p o zio m ach : od elem en tarn y ch rozstrzygnięć onto lo g iczn y ch — po b ezm iar szczegółow ych p roblem ów praktycznych. T ego zaś, co przez w ieki bud o w an e było tw ó rczą m yślą jed n o stek i scalane w praktyce życiow ej społeczeństw , niep o d o b n a zrekonstruow ać na no w y ch p o d ­ staw ach m o cą żadnej pojedynczej projekcji m yśli, n iechby najw nik- liw szej, najw ydajniejszej. Św iat d o św iadczony kryzysem — i d o ­ św iad czający go — m usi zostać na now o ustanow iony w e w szystkich tych w y m iarach , w których istniał dotąd. W yznacza to sk alę zadania, ja k ie p o d jął Z naniecki.

N ie w y starczy przecież na now o zdefiniow ać św iat w saty sfak c­

jo n u ją c y intelektualnie sposób, aby go ocalić. N ow a św iadom ość

l' Zob. S. Burakowski: Florian Znaniecki juko przedstawiciel refleksji cywilizacyjnej „Kultura i Społeczeństwo” 1984, nr 2; J. Szacki: Znaniecki, Warszawa 1986, rozdz. „Filozofia wartości” i „Technologia społeczna i filo­

zofia kultury”; J. Wocial: Wstęp: Znanieckiego filozofia wartości', E. Hałas:

Znaczenia i wartości społeczne, rozdz. „Kryzys i konflikt a możliwości twórczego rozwoju cywilizacji”.

(21)

teo rety czn a je s t zap ew n e w aru n k iem k o niecznym , ale je s z c z e nie w y starczający m , aby o d w ró cić b ieg p rocesów au to d estru k c ji kultury.

N ad rzęd n y m sp raw d zian em konstrukcji in telek tu aln y ch je s t tu p er­

sp ek ty w a h isto ry czn a — w ery fik u jąca ich sk u teczn o ść, a także u jaw n iająca n ow e w y zw an ia, n o w e strefy zagrożenia. W tej sytuacji p o czu cie praw o m o cn o ści teoretycznej przestaje d o starczać alibi m y ś­

licielow i, który przy jm u je w sp ó ło d p o w ied zialn o ść za losy kultury.

Podąża nie tylko za w ew n ętrzn ą logiką w łasn eg o m y ślen ia — m usi k iero w ać się w szęd zie tam , gdzie ch w ieją się fund am en ty kultury i g d zie je g o in terw en cja m o że okazać się niezbędna.

K o n sek w en cja w p o d ejm o w an iu tak ro zu m ian eg o zadania sta n o ­ wi w łaśn ie o sw oistej ciąg ło ści m yśli Z n an ieck ieg o . W o d n iesien iu do o kresu d o ciek ań filo zo ficzn y ch ciąg ło ść tę rozp o zn aw an o „w edle pytań, ja k ie fo rm u ło w ał filo z o f w każdej ze sw oich w czesnych ro zp raw , a także tych, któ re k ażd a staw iała pod adresem n astęp ­ n y ch ” 16. T yle że pytania te ro d ziła n ie sam a en erg ia sam o zab u d o w y - w a n ia się czystej m yśli sy stem o tw ó rczej. R o zp o zn an ie kry zy su k u l­

tury stało u p o d staw filo zo fii Z n an ieck ieg o nie tylko w sensie g en ety c zn y m , ale też ja k o stały w sp ó łczy n n ik m yślenia, i choć logika dy sk u rsu filozoficznego z y sk iw ała m iejscam i pew n ą auto n o m ię, to je d n a k o d n iesien iem p o d staw o w y m p o zo staw ał hory zo n t w yzw ań k ryzysow ych. Jak o im puls sp raw czy i celow y zarazem , w y zw an ia te stan o w iły instancję k o n tro lu jącą sw obodę tw órczości filozoficznej, o rien tu jąc j ą w ed łu g azy m u tu zag ro żeń , ja k im m iała sp ro stać, i tym sam ym nadając je j sw ego ro d zaju teliczn o ść. T a rd zenna p ersp ek ty w a m y ślen ia — z p o czątk u m an ifestu jąca się niejak o spod pow ierzchni w yw odu, m an ifestu jąca się raczej p o śred n io , p o przez w ek to r je g o ciążen ia — dopiero w p ó źn iejszy ch o kresach tw órczości Z n an iec­

kiego zaczęła ujaw niać się z w ięk szą w y razisto ścią i otw artością.

R acje, któ re za ty m stały, tak op isu je Jerzy Szacki: „S tojąc na gruncie globalnej ocen y sy tu acji obecnej ja k o sytuacji k ryzysow ej, nie m o żn a byłoby p o p rzestać na ustalaniu praw d (z natury rzeczy m niej lub bardziej w y cin k o w y ch ), lecz trzeba b yłoby w ystąpić z w łasn y m system em «w artości i n o rm » , w y ch o d ząc tym sam ym po za teren nauki. Z n an ieck i d o sk o n ale zd aw ał sobie z teg o dylem atu spraw ę. N ie zn ajd u jąc w y jścia, p ro g ram o w o zało ży ł niejak o d w o is­

tość sw eg o przesłan ia do w sp ó łczesn y ch m u ludzi czynu, d ecydując się [...] na w y stęp o w an ie na p rzem ian w roli so cjo lo g a i w roli filozofa kultury, rzeczo zn aw cy i h isto rio zo fa” 17. W istocie, co n a j­

111 J. Wocial: Znaniecki: kategoria wartości i ktytyka pytania metafizycz­

nego, s. 65.

17 J. Szacki: Znaniecki, s. 171—172.

(22)

M iejsce myślenia 21

m niej od U padku cyw iliza cji za ch o d n iej (o znam iennym podtytule:

Szkic z p o g ra n ic za filo z o fii kultury’ i so cjo lo g ii) ro zw arstw ien ie takie w m yśli Z n an ieck ieg o daje się zauw ażyć, a on sam stara się dbać o to, by inform ow ać, w której z ról w danej chw ili w y ­ s tę p u je 18. W ątp liw e je d n ak , by tem u ro zd zielen iu typów w y p o w ie­

dzi o św iecie — ze w zględu na o d n iesien ie do w artości — m ogło to w arzy szy ć analo g iczn e ro zszczep ien ie sam eg o podm iotu w raz z k o n sty tu u jącą go defin icją sytuacji w św iecie. N ie sposób p rze­

cież m yśleć z w n ętrza kryzysu i je d n o c z e śn ie (lub chociażby zaraz potem ) ab strah o w ać od je g o istnienia. T ru d n o p rzypuścić, aby w y ­ stęp u jąc w roli socjologa m ó g ł Z naniecki separow ać się od przed- te o rety czn y ch m otyw acji sw ego m yślenia, które nic ty lk o u k ształ­

to w ały go ja k o m yśliciela, ale i zaw aży ły — ja k się zd aje — na sam ej decyzji zw ró cen ia się do socjologii. R zecz ja sn a , św iad o ­ m ość kry zy su inaczej w p ły w a na m yśl Z n an ieck ieg o , g dy p rzed ­ staw ia on d iag n o zę stanu kultury i p rojekty je j reg en eracji, inaczej zaś — gdy w y p raco w u je n arzędzia an alizy rzeczy w isto ści sp o łecz­

nej i p rzy ich p o m o cy b ada je j m echanikę. W tym drugim p rzy p a­

dku defin icja sytuacji kultury w kategoriach kryzysu w ystępuje z reg u ły im p lic ite , ja k o u k ry ta p rzesłan k a selekcji p rzedm iotów pozn an ia i sposobów ich koncep tu alizacji czy, szerzej, ja k o p o d ­ łoże sp ecy ficzn ej w rażliw ości poznaw czej Z nanieckiego. A le to w łaśn ie tam — ja k tw ierd zę — o d d ziały w a n ie św iadom ości k ry zy ­ su je s t najb ard ziej gruntow ne; to w łaśn ie tam stanow isko Z n an iec­

kiego ry su je się najbardziej o ry g in aln ie i p rzekonująco; i to w łaś­

nie tam kry zy s zostaje n ajskuteczniej — choć na sw ój sposób

— przezw y ciężo n y .

S u m u jąc zatem : kryzys kultury ob ecn y je s t w m yśli F loriana Z n an ieck ieg o nie ja k o tem at, ale ja k o zadanie; nie ja k o niezm ienna ram a p o znania, lecz ja k o in stan cja je g o teliczności; nie tylko ja k o ja w n y p rzed m io t m yśli, ale też ja k o je j uk ryta przesłan k a. Te w łaśn ie w y m iary obecności kryzysu w dziele Z n an ieck ieg o — w w ię­

kszym stopniu niż szczegółow e treści d iagnozy i terapii — d ecy d u ją o w y jątk o w o ści je g o m iejsca w śród d w u d ziesto w ieczn y ch krytyków kultury, o szczególnej w artości je g o p ostaw y w o b ec przem ian i z a ­ grożeń, k tó ry ch m ijający czas nie z d o łał ani zażegnać, ani osw oić.

Ix Zob. F. Znaniecki: Upadek cywilizacji zachodniej. Szkic z pogranicza filozofii kultm y i socjologii (1921) [w:] Pisma filozoficzne, t. II: „Humanizm i poznanie" i inne pisma filozoficzne, oprać. J. Wociai, Warszawa 1991, s. 935—939; tegoż: Ludzie teraźniejsi a cywilizacja przyszłości (1934), Warsza­

wa 1974; tegoż: Czy socjologowie powinni być także filozofami wartości?

Cytaty

Powiązane dokumenty

3 Ibidem.. Burgess na podstawie ekologicznej anatomii Chicago sfor­ mułował prawidłowości, które miały według niego wyjaśniać rozwój każ­ dego przemysłowego miasta.

Krzywicki, pisze: „M łode pokolenie, przew ażnie spod znaku socjaldem okratycznego, zaczyna pow oli grom adzić się t u ta

"Pierwsza rzecz, która pociąga mnie jako historyka, to przekonanie, że nie wie się wszystkiego" : z Profesorem Piotrem S... PRZEGLĄD NAUK HISTORYCZNYCH

To z kart Pisma obwieszczona nam będzie z mocą na nowo w ciągu tych trzech świętych dni Dobra Nowina o Jezusie, Synu Bożym, który „upamiętnił śmierci Bożej czas”

Pomi- mo problemów praktycznych, jakie towarzyszyły wprowadzeniu CCJ, należy zaznaczyć, że obecnie zasadą w każdym państwie prawa jest ścisłe związanie sędziów ustawą,

Wciąganie byłych opozycjonistów w służbę dynastii było zresztą, jak traf­ nie podkreślił autor (s. 26), tradycją w rodzie Jagiellonów i również w

Jego cechą charakterystyczną jest to, że podejm uje rozp atry ­ w ane zagadnienia w szerszym niż dotychczas ujęciu terytorialnym , k tóre do te j pory, było