• Nie Znaleziono Wyników

O semiotyce niesemiotycznie (uwagi na marginesie Semiotyki kultury)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O semiotyce niesemiotycznie (uwagi na marginesie Semiotyki kultury)"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Włodzimierz Bolecki

O semiotyce niesemiotycznie (uwagi

na marginesie Semiotyki kultury)

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (26), 152-164

(2)

R O Z T R Z Ą SA N IA I R O Z BIO R Y 152

się w nim w spaniale i jak pow iada czerwcow y horoskop dla B a­ ra n a — „obecne tw oje poczynania spotkają się z u zn aniem osób, n a k tó ry ch ci zależy”. W św iecie horoskopu jest to gw aranto w ane.

Anna M artuszewska

O semiotyce niesemiotycznie (uwagi

na marginesie S e m i o t y k i k u l t u r y )

K iedy na początku naszego w ieku oznajm iono istn ien ie obszaru w ypełnionego k rajo b razam i sem iotycznym i, nie przypuszczano zapew ne, że stanie się on ziem ią obiecaną dw udziesto­ w iecznej hum an isty ki. W krótce jed n ak k rain ę tę zapełnili p rze d sta ­ w iciele różnych naukow ych nacji. Spełniło się p rzekonanie B. M ali­ nowskiego, k tó ry pisał: „sądzę, że w przyszłości językoznaw stw o, zwłaszcza zajm ujące się znaczeniow ą stro n ą języka, pow iąże stu dia językowTe z całością k u ltu r y ” . Jed nakże życzliw i obserw ato rzy ko­ lejn y c h w y p raw z pew nym zdziw ieniem nasłu chiw ali w ieści n a d ­ chodzących z teren ó w oczyw istej semiotyczności. J u ż to bow iem okazyw ało się, że każda w y p raw a sem iotycznej in k o rp o racji docie­ ra ła do teren ó w nie całkiem z sobą identycznych, już to, że granice owych tery to rió w i ich istnien ie nie dla każdego są zupełnie jasne. N iepewność budziło także i to, że sem iotycy w jed n y m stojąc dom ­ ku, tak jaskraw o różnią się koncepcjam i zabudow ania jego w n ę ­ trza.

Zbiór arty k u łó w zaty tu łow an y ch S e m io ty k a ‘k u ltu r y 1 re p re z e n tu je koncepcje badań sem iotycznych odm iennych nieco od p rac włos­ kich czy francuskich, z jak im i m ógł zetknąć się czytelnik polski, choć w szystkie one p rzy zn ają się do podobnej tra d y c ji. N iezw ykle zróżnicow ane ro zp raw y sem iotyków radzieckich łączy w y ra ź n e dąże­ nie do w ypracow ania w łasnej m etodologii badań różnych obszarów k u ltu ry , do sform ułow ania e lem en tarn y ch kategorii anality czny ch i reg uł ich badaw czej stosow alności. Choć am bicją au to ró w w y d a­ nia polskiego jest p rez e n ta c ja dorobku w łaśnie jed n ej szkoły — m ówiąc um ow nie — m etodologicznej, to czytelnik nieu ch ron nie m usi n atk n ąć się na odrębność języków teo retycznych i zróżnico­ w anie p ro b lem atyk i przedm iotow ej. T rudność m ów ienia o całości tej książki polega m. in. na tak w ielkim rozrzucie tem atycznym . Jed nakże może to u łatw ić dyskusję, jako że S e m io ty k a k u ltu r y adresow ana jest do odbiorców' o bardzo odm iennych specjalnościach.

1 S em iotyka kultury. Wybór i opracowanie tekstów E. Janus, M. R. Maye- nowa. Warszawa 1975 PIW, ss. 489. Biblioteka Myśli W spółczesnej.

(3)

Jednocześnie auto rzy antologii um ożliw ili czytelnikow i polskiem u poznanie różnorodnych sposobów analizy, jakim i posługują się r a ­ dzieccy uczeni. Obok p rac ogólnoteoretycznych m am y przy kład y re k o n stru k c ji tek stu dziś nie istniejącego (myślę o p racy Toporowa), ja k i p recy zy jn e analizy tekstów słow nych i ikonicznych o dużej kom p likacji in form acy jn ej. Obok eksplikacji kulturow ego szczegó­ łu — ro zp raw y o g en eraln y ch praw idłow ościach funkcjonow ania k u ltu ry . Oczywiście w każdym z ty ch a rty k u łó w uruchom iony zo­ sta je ty lk o pew ien w ycinek sem iotycznej m etodologii, a k tu aln ie po­ trz e b n y dla danych przedm iotów analizy. Ale nie m ożna nie dostrzec n iezw yk łej, dla tak w ielu autorów , spójności postępow ania te o re ­ tycznego.

W c e n tru m w szystkich prezen to w an y ch prac z n ajd u je się problem popraw ności analizy sem antycznej niezależnie od badanego pozio­ m u — czy to w zrytm izow an ym w ersie poetyckim , czy to w regio­ nach ponadetnicznej świadom ości k u ltu ro w ej. P y ta n ie — „co” znaczy w k u ltu rz e? , i od czego znaczenie owego „coś” zależy, nie jest za­ pew n e całkiem nowe, ale sem iotyczne próby system ow ych w y ja ś­ n ień fu nk cjo now an ia tw orów znaczących należą bez w ątp ien ia do n a jtru d n ie jsz y c h i n ajb ard ziej potrzebnych odpowiedzi nau k o k u l ­ tu rze. Nie m a znaczeń czystych i znaczeń trw ały c h — zdają się p odkreślać badacze z T a rtu — społeczne sy tu a c je kom unikacyjne, społeczne, pozatekstow e kody odbioru i m orfologiczna kom plikacja każdego sy stem u sem iotycznego doprow adzić nas mogą, jak w p rzy ­ k ładzie Toporow a, „od złotego jajeczka k u rk i p stro k a tk i do n a j­ bardziej kontem p lacyjn eg o w szechśw iata B rah m y ” . Ale „sem iotycy k u ltu r y ” p ragn ą też pokazać reg u ły owego „dochodzenia do zna­ czeń” kultu ro w y ch , a niezależnie od dyskusyjności w ielu założeń ogólnoteoretycznych, jest to propozycja bezcenna. Dobrze się stało, że p rez e n to w a n y w y b ór p rac sem iotycznych poprzedzony został n iezw ykle bogatym w stępem S. Żółkiew skiego. Sądzę bowiem, że przedm ow ę tę m ożna trak to w ać zarów no jako jeden z n ajw ażn iej­ szych a rty k u łó w tom u, jak i nadbudow aną nad w szystkim i próbę sfo rm u łow an ia uogólnień i w ątpliw ości teoretycznych, któ re dla czy­ te ln ik a są fu n d am e n ta ln y m i problem am i sem iotyki radzieckiej. P rzedm ow a S. Żółkiew skiego zm ierza do podkreślenia n o w ator­ stw a p rezento w an y ch koncepcji teoretycznych, do ukazania ich p e r ­ sp e k ty w badaw czych w szerokim polu możliwości w spółczesnej w ie­ dzy o k u ltu rz e, a zarazem do ukazania nieoczyw istości założeń tych uczonych, k tó rzy językopodobny m odel k u ltu ry uw ażają za bez­ d y sk u sy jn y . Jed n akże obok problem atyzow ania zagadnień m e ry to ­ ry czn y ch spełnić m a rów nież fu n k cję — jak mi się zdaje — o s trz e ­ żenia przed le k tu rą za dużo żądającą. M aksym alizm ow i oczekiw ań p o ten cjaln y ch neofitów sem iotyki przeciw staw ia program swoistego m inim alizm u jej roszczeń. Liczącym na now e im periu m w śród h u m an isty czn y ch pań stew ek u k azuje sem iotykę jako siłę pom

(4)

czą dyscyplin m ających już w ieloletnią tradycję. Ale czytelnikow i dek laracji auto ró w radzieckich niełatw o pogodzić się z p ełn y m i r e ­ zerw y zapew nieniam i a u to ra „P rzed m ow y” . Co p raw d a, u n ik ać n a ­ leży pochopnych sądów o efektyw ności badaw czej sem iotyki i zb yt śm iałych uogólnień na podstaw ie ty lk o k ilk u n a stu prac, ale nie sposób oprzeć się w rażeniu, że am bicje „sem iotyków k u ltu r y ” d a ­ leko w y k raczają poza fu n k cję ty lk o „technik pom ocniczych” a n a ­ liz szczegółowych. Mówiąc tu o sem iotyce, m yślę oczywiście tylk o 0 tak iej sem iotyce, jak iej koncepcję w yczytać m ożna z p rez e n to w a ­ nej książki. Podnoszone tu zagadnienia mogą absolutyzow ać tezy tylk o n iek tó ry ch autorów , ale ta k i je st los antologii. . „T rudno w stosunku do sem iotyki mówić o odrębnym przedm io­ cie badań i sw oistych m etodach — pisze S. Żółkiew ski — (...) sem io­ ty k a nie ty le stanow i od rębną dyscyplinę, ile cenną poznawczo tec h ­ nikę an alizy ” (s. 6— 7). S em iotyka — tw ierdzą autorzy radzieccy — bada zbiory system ów znakow ych (s. 67), jest ich teo rią (s. 84), zajm u je się ich społecznym fu n kcjonow aniem (s. 185). „A naliza sy s­ tem ów znakow ych je st jed n ą z podstaw ow ych dróg w iodących do poznania człowieka, dlatego też sem io tyk a stanow i pom ost m iędzy n au k am i hu m anistycznym i, psychologią ek sp ery m en taln ą, fizjologią 1 innym i n au k am i przyrodniczym i, k tó re zajm ują się człow iekiem ” (s. 89), sem iotyka przygotow uje przyszłą syntezę ludzkich sposobów m odelow ania św iata (s. 98). Sem iotyka k u ltu ry więc w św ietle de­ k la ra c ji i p rak ty k , a o b ejm u ją one obszary etnografii, n au k i o lite ra ­ tu rze i n au k i o pozasłow nych w ytw o rach artysty czny ch, czy n aw et socjologii, prag n ie być jak ąś postacią ogólnej teorii k o m u n ik acji m iędzyludzkich. Być może w łaśnie w ty m w ym iarze szukać należy jej hum anistycznego sensu i h u m an isty czny ch aspiracji do in te g ra ­ cji pew nego w ycinka n au k o człow ieku i świecie jego w ytw orów . L ista przedm iotow ych zainteresow ań sem iotyki jest oczywiście nie­ pełna, ale chodzi m i o podkreślenie, że prezen tow ane an alizy sem io- tyczne nie ty lk o zostaw iają m iejsce dla dalszych, bardziej specja-- listycznych dopełnień, ale rów nież sam e w granicach określonej dyscypliny p rag n ą bez reszty w ypełnić opisyw ane u niw ersum . T r u d ­ no przecież uznać, że liczne w tej książce a rty k u ły z zakresu poety ­ ki są tylko p rezen tacją technik pom ocniczych dla te o re ty k a lite ra ­ tu ry . Chyba że np. uznam y poetykę za technikę pom ocniczą teorii lite ra tu ry , tę o statn ią — historii lite ra tu ry , a tę znowuż za technikę pom ocniczą dla b adań k u ltu ry literack iej czy historii pow szechnej. Ale nie o to przecież chodzi. Myślę, że p ra k ty k i an alityczn e p rezen ­ tow anych au to ró w pozw alają, oczywiście tylko w ram ach książki, na tra k to w a n ie ich nie tylko w stępne. Uwagi, jakie tu wygłoszę, opierać się będą w łaśnie n a przek on aniu — albo tym czasow ym za­ łożeniu — że zarów no tem atyczne obszary p en etracji, ja k i p ra k ­ ty k a in te rp re ta c y jn a i hipotezy teorety czne są dla czytelnika tej antologii jed y n ą realnością realizacji działań sem iotycznych.

(5)

155 R O Z T R Z Ą SA N IA I RO ZBIO R Y

S y tu a cja czytelników prac sem iotycznych jest bardzo swoista. Z jed ­ n ej bowiem stro n y uczeni radzieccy ko rzy stają z rozpow szechnio­ nych dziś w n au k ach społecznych działań pochodnych w obec analiz lingw istycznych, z drugiej jed n a k — tw o rzą dla bad ań k u ltu ry m e­ todologię zupełnie nową. I nie sposób chyba podjąć o niej dyskusji, nie zaakceptow aw szy w p ierw podstaw ow ych pojęć, jak ie propo­ n u ją sem iotycy — tak ich m ianow icie, ja k „tek st k u ltu r y ” , „ p ry - m arn e i w tó rn e system y m odelujące” czy różnego ty p u „modele św ia ta ” generow ane przez owe sy stem y sem iotyczne. N iew ątpli­ wie k ategorie te są teo rety czn y m osiągnięciem radzieckiej sem io­ ty k i, um ożliw iającym opis fak tó w k u ltu ro w y c h pozornie am orficz­ nych i należących do bardzo różnorodnych rzeczyw istości znako­ wych. F un kcjonalność ty ch kategorii, teorety czną i operacyjn ą spraw ność w in te rp re ta c ji faktów em pirycznych różny ch dom en k u ltu ry podkreślał w ielokrotnie S. Żółkiew ski w sw ych arty k u łac h i książce o K u ltu rz e literackiej 1918— 1932. Ale jednocześnie k a te ­ gorie sem iotyków radzieckich — na długo przed udostępnieniem ich prac — zadom ow iły się w naszym m yśleniu teoretyczn ym , stały się — a to chyba rzadki w ypadek — pojęciam i jak b y n a ­ tu ra ln y m i. W ystarczy sięgnąć do pierw szego n u m eru „T ekstów ”

z 1972 r.

Języ k sem iotyczny nie stw arza now ej rzeczyw istości, choć doko­ n u jąc jej oglądu przez kateg o rie rad y k a ln ie różniące się od trą d y - cyjnego w yposażenia n au k o k u ltu rz e, p roponuje jednocześnie now ą p ro b lem aty k ę badaw czą. M ożna zatem potraktow ać go jako próbę zm ierzenia się z ty m i zagadnieniam i k u ltu ry , o jakich piszą też etnografow ie, antropolodzy, h isto ry cy sztuki i lite ra tu ry , czy n aw et filozofowie. Z am iast więc w ym ieniać k olejne cegiełki sem iotycznej budow li, m ożna by szukać w obrębie proponow anej m etodologii k o nsekw encji sem iotycznych poglądów na k u ltu rę . Sądzę, że nie należy ulegać złudzeniu m aksym alnej ścisłości kategorii sem iotycz­ nych. D otyczy to zwłaszcza tek stó w k u ltu ry . Ale o ty m później. K ategoria te k stu arty sty czn eg o jest w spólna dla w szystkich zjaw isk ty p u arty sty czn eg o i w sposób zn am ien n y przekreśla sens m ów ie­ nia o „dziełach” czy arcydzielnych przeżyciach, gdy m ow a o spo­ łecznym fu n kcjo n ow aniu sztuki. R adykalnie więc zryw a z e ste ty k a ­ m i m im etyzm u i ekspresji, podkreślając przede w szystkim kom u­ n ik acy jn y w y m iar społecznej egzystencji przedm iotów sem iotycz­ nych o ch arak terze arty sty czn y m . Ale jednocześnie nie sposób

oprzeć się w rażen iu , że zagadnienia a rty sty czn e opracow yw ane są tak dalece w du ch u współczesnej n au ki o literatu rze, że sem iotycy radzieccy nie p ro p o n u ją ani nowego, an i swoistego sposobu m ów ie­ nia o tek sta ch literackich. W iele ich propozycji w iążących się z za­ gadnieniam i „pun k tów w idzenia” czy ogólnie n a rra c ji zn ajd u je chyba znacznie pełniejsze rozw inięcia w pracach niem ieckich czy anglosaskich. T rud n o także uznać problem „ ram ” czy „gran ic”

(6)

te k stu źa c e n traln y dla zagadnień sem an ty k i sztuki słow a. Choć m ożna w nim dostrzec in n y sposób fo rm ułow ania p y tań o to, „czym jest sz tu k ą ” i jakie są jej ontologiczne granice? N atom iast tw o rz e ­ nie takich kategorii jak „tek st g a tu n k u ” literackiego lub te k st dzieł pisarza czy epoki w iąże się z dążeniem , o k tó ry m p recyzyjn ie pisze a u to r „P rzedm ow y”, by poszukiw ać takich k ateg o rii opisu, k tó re zdolne będą uchw ycić zjaw iska o m aksym alnej system owości.

Najciekaw sze, a zarazem n ajb ardziej d y sk u sy jn e są a rty k u ły p o ru ­ szające w zajem ne relacje tek stu i funkcji. Nie przypadk iem zn a­ lazły się one w cen tru m polem iki S. Żółkiew skiego z Ł otm anem . Rzeczywiście, coraz w ięcej w iem y o tek stach k u ltu ry , jakże jed n a k niew iele o regułach ich społecznego funkcjonow ania. K ateg o ria „ te k stu ” — w brew n iek tó ry m in te rp re ta c jo m — nie n ależy tylk o do obszarów ścisłe] em pirii — tek st nie je s t dany, jest przede w szystkim pojęciem operacyjnym , u łatw iający m sem iotykow i opis badanej rzeczyw istości. J e st więc nie ty le gotow ym fak tem czeka­ jącym na swego sem iotycznego opisywacza, ale przede w szy stk im podstaw ow ą jedn o stką opisu sem iotycznego. Nie ty le należy do przedm iotu opisu, ile jest k o n stru k tem badaw czego m etajęzyka. P o ­ m ieszanie tych dwóch użyć może m ieć w ażne k on sekw encje in te r ­ p retacy jn e. K ategoria tek stu nie ty lk o służy do opisów typologicz­ nych, gdyż sem iotycy radzieccy uży w ają jej także dla p rze d staw ie ­ n ia k u ltu ro w y ch procesów historycznych. I ta k Ł otm an p rzy po­ m ocy tej kategorii opisuje zjaw iska trw a n ia i zm ian k u ltu ro w y ch . Poniew aż odpow iadając na p y tan ie „czym je s t? ” i „jak istn ie je ? ” k u ltu ra , n ieustan nie odw ołuje się do przykładów k u ltu ry , jak a faktycznie istniała, m ożna w ięc pójść po jego tropach. Ł o tm an i Us- pieński tw ierdzą, że b adanie k u ltu ry rozpoczyna się od b ad an ia tekstów , jako że „ k u ltu ra jest całokształtem te k stó w ” . Ale tek st — o czym przek o nują w szystkie p rzy k ład y — je st zawsze kategorią

aksjologiczną.

T ekstem coś się staje z p u n k tu w idzenia jakichś n o rm ku ltu ro w y ch . Tym sam ym badanie k u ltu ry prow adzi nieu ch ro n n ie do b ad an ia „sam ośw iadom ości” k u ltu r, skoro k u ltu ra p re z e n tu je się przez te k sty w opozycji do obszaru nie-tekstow ości, obdarzonego zawsze w a r­ tościow aniem ujem nym . Albo więc — jak Ł o tm a n " — uzn aje się, że k u ltu rę jako przedm iot badania stanow ią te k s ty („k u ltu ra je st cało­ kształtem tek stów ”), a wówczas ta k a koncepcja k u ltu ry jest zawsze

se lektyw na , albo uzn aje się, że i „ n ie -te k sty ” są rów nież takim

sam ym , jak i „ te k sty ” przedm iotem bad ań sem iotycznych. Ale w ty m d ru g im w ypad k u podstaw ow ym działaniem sem iotycznym okazuje się dotarcie do ty ch norm aksjologicznych, k tó re d ecy d u ją o p ow staniu lub n iepow staniu tekstów w h isto ry czn y m trw a n iu k u l­ tu ry , o w łączeniu lub niew łączeniu ich w obieg społecznej św ia­ domości. Ł otm an i in n i autorzy bardzo często op eru ją kategoriam i globalizującym i — i ta k np. czy rzeczyw iście m ożna m ówić o p u n k ­

(7)

cie w idzenia k u ltu ry , o jej au to tek stach czy autom odelach? P rzy g en eralizacji tego stopnia zakłada się zawsze pew ną w ew n ętrzn ą bezkonfliktow ość, nie targ a n ą ro zte rk a m i samoświadomość owej k u ltu ry . Taka k oncepcja k u ltu ry , k tó ra sam a się w pełni w ypow ia­ da, p rzypom ina nieco w iarę Hegla, k tó ry sądził, że w dziełach w iel­ kich G reków „duch g recki” u jął siebie w swoim w yobrażeniu. C ytow ane przez Ł o tm an a przy k ład y w skazują raczej, że to nie k u l­ tu ra w ogóle d ecy d u je o tek sto w y m u trw alen iu , ile pew ne w ąskie n o rm y aksjologiczne fu n k cjo n u jące w jej obrębie. Jeżeli zatem tek st jest zawsze historycznie zam ieszany w jakąś h ierarch ię w a r­ tości, to każda typologia k u ltu ry sank cjon ująca tekstow ość i o p arta na niej zawsze będzie u w ik łan a w te n p ry m a m y poziom w arto ś­ ciow ania. N aw et wówczas, gdy typologia k u ltu r pom ija historyczne u w ik łan ia — ja k w podziale na k u ltu ry z nastaw ieniem na tek st i z nastaw ien iem n a reg u ły — jest ona w y b itn ie w artościująca. Typ pierw szy opisuje ta k ie k u ltu ry , w k tó ry ch n a stę p u je kanonizacja zrealizow anych w ypow iedzi, w k tó ry c h w yżej ceni się to, co już gotowe i zam knięte od tego, co jest dopiero możliwością. Jeśli więc w pierw szym ty p ie nacisk pada na te k sty już istniejące z w yklucze­ niem jakichk o lw iek odchyleń od norm y, to w drugim typie k u ltu ­ r y cenione są przede w szystkim p o ten cjaln e o dstępstw a i nieznane realizacje. N ietru d n o dostrzec, że typologia ta m a językopodobny c h a ra k te r. Je d e n ty p k u ltu ry stanow i jak b y wielki, n ieruchom y „sło w n ik” , d rugi zaś tw órczą „ g ra m aty k ę ” . G dy w ięc pierw szy ty p k u ltu ry zm usza do przysw ojenia sobie gotow ych już treści k u ltu ro ­ w ych, to d ru g i ty p uczy języka owej k u ltu ry , uczy, jak w ogóle m ożna tw orzyć te k s ty k u ltu ro w e i ja k w ogóle istn ieje k u ltu ra . J e śli w ięc pierw szy skazuje nieodw ołalnie na p e rm a n en tn ą repro­

d ukcję, to d ru g i stw arza szansę p erm an en tn ej innowacji.

K ry terió w typologii k u ltu r je st w pracach radzieckich bardzo w iele i tru d n o powiedzieć, by k tó rem u ś z nich przyznano znaczenie n a d ­ rzędne. Chciałem ty lk o zaznaczyć k ieru n e k poszukiw ań i stałą obec­ ność aksjologii w opisach typologicznych. Podobnie sam a system o- wość k u ltu ry w analizach sem iotyków jest nieco am biw alentna. Z jed n ej stro n y bow iem opisyw ane k u ltu ry spełniają w ym agania system ow ego ry g o ry z m u i on to decyduje o możliwości ro z p a try ­ w ania k u ltu r jako m echanizm u sem iotycznego. Z drugiej jednakże okazuje się? że je d y n ą szansą d y n am iki kultu ro w ej je st nieustannie negow anie m echanicznego rygo ryzm u i ciągłe unik an ie scentralizo­ w anego uporządkow ania. Chciałoby się powiedzieć, że w pracach sem iotycznych system ow y ry go ry zm okazuje się najw iększym za­ grożeniem dla k u ltu ry , a jed y n y m jej ratu n k iem — system ow y a n a r­ chizm.

System ow ość k u ltu r y rozum iana jest najczęściej analogicznie do sy- stem ow ości języka. K u ltu rę ro zp a tru je się bow iem jako system h ierarchiczny o dużej m ocy m odelow ania. O ile jed n ak h ie ra rc h i­

(8)

zacja poziomów system u językow ego m usi mieć jed n o lity c h a ra k te r, to czy m ożna m ówić o tak im m onocentrycznym zhierarchizo w aniu k u ltu ry , k tóre u p rzy w ilejo w u je pew ien nad rzęd ny p u n k t o rie n ta ­ cyjny? W większości p rac o k u ltu rz e współczesnej p odkreśla się w łaśnie skłócenie i w ew n ętrzn e sprzeczności w ielu różnorodnych h iera rc h ii kulturow ych . M onocentryczność aksjologiczna w k u ltu rz e jest albo zjaw iskiem lokalnym , albo życzeniem ideologicznym . S n u je się albo w piw nicach em pirii, albo na w ierzchołkach ab strak cji. Jed n ak że n ik t nie m a do czynienia z k u ltu rą w ogóle, z k u ltu rą jako całością, z n adrzęd n y m k u ltu ro w y m p u n k tem widzenia.

B adania sem iotyczne — jak to w ielokrotnie podkreśla S. Żółkiew s­ ki — mogą stanow ić klucz do analiz heterogenicznych zjaw isk k u ltu ­ r y w spółczesnej. W ty m więc w ym iarze sem iotyka m ogłaby stać się objaw ieniem dla badań em pirycznych n a d k u ltu rą w ieku XX. J e d ­ nakże daleko chyba jeszcze do realizacji, jako że prace radzieckie — choć m etodologicznie n ajb ard ziej upraw nione — n ajm n iej uw agi pośw ięcają współczesności. :

A rg u m en tacje badaczy nie zawsze są w pełni oczywiste. Bardzo częs­ to kod, w jak im odczytuje się tek st, utożsam iany jest z ty p em k u ltu ­ ry (s. 105— 106), a jednostkow e m an ifestacje św iatopoglądow e z re ­ prezentow aniem k u ltu ry epoki. T aka u tajo n a synekdochiczność stale jest obecna w rozw ażaniach teoretycznych. Je j najb ard ziej ogól­ nym zastosow aniem je st całkow ite zastąpienie k u lt u r y (bądź jej ty pu ) te k s te m k u ltu ry . Inaczej m ów iąc — uznanie, że s e m a n tyk a te k stu jest tożsam a z ty p em k u ltu ry . I nie jest to chyba nieśw iado­ m e założenie, skoro Ł o tm an z U spieńskim m ówią w prost, że „porów ­ nanie se m a n ty k i ter m in u «kultura» spotykanego na p rzestrzen i s tu ­ leci pow inno dostarczyć doskonałego m ate ria łu dla badań typolo­

gicznych'” (s. 177). P odam p rzy k ład realizacji tego program u. Mówi

się o „k u ltu rze ty p u zam kniętego” w przeciw ieństw ie do „ k u ltu ry ty p u niezam kniętego” (s. 104). P ierw sza rozum ie siebie jako k o n ty ­ nu ację tra d y c ji od takiego m om entu, gdy istn iała „pełnia p raw d y ” , a h istorię jako proces z atracan ia owej pełni. D ruga o dw rotnie — rozum ie siebie jako pow stałą „od zera” , a osiągnięcie pełn i sy tu u je ty lk o w przyszłości. Otóż w pierw szej rozpoznać m ożem y poglądy zarów no „staro ży tnik ó w ” , ja k i J. J. Rousseau — w d ru giej zaś zarów no „now ożytników ” , ja k i filozofii czy ideologii postępu. H isto­ ry c y idei dorzuciliby zapew ne jeszcze więcej przykładów . T ylko że nie m ów iliby o typach k u ltu r y , k ied y chodzi o św iatopoglądow e, podm iotow e im plikacje tekstów należących do zupełnie różnych społecznych rzeczyw istości k u ltu ro w y ch . To, co sem iotycy radzieccy n azy w ają „typologią k u ltu r y ” , okazuje się często typologią św iado­ mości, k tó ry ch w łasnością jest „długie trw a n ie ” w historii, u jaw n ia ­ nie się w tek stach epok całkow icie odm iennych. M iędzy k ulturą a tekstam i, k tó re ową k u ltu rę m ają reprezen tow ać, tru d n o więc postaw ić znak równości. T ym b ardziej, że k u ltu rę re p re z e n tu ją teks­

(9)

159 R O Z T R Z Ą SA N IA I RO ZBIO R Y

ty u trw alo ne w różnych — nie ty lk o słow nych — system ach zn a­ kow ych. P rzy tłaczająca dom inacja tek stó w w erb aln y ch n ak azuje ta k ­ że pew ną ostrożność w akcep tacji w niosków o k u ltu rz e w ogóle. Jeżeli próby m orfologii tekstów k u ltu ry — opisyw anie ich jako h iera rc h ii w ielu system ów sem iotycznych — o tw ierają niew ątpliw ie zupełnie nowe p e rsp e k ty w y badaw cze, to im plikow any przez te opisy sposób fu n k cjono w an ia tek stó w w historii budzi w iele py tań . W szystkim rozw ażaniom to w arzyszy założenie o pow szechnej, spo­ łecznej akceptacji fu n k c ji tekstó w n a podstaw ie ich znaczeń. Z ak ła­ da się, iż tek sty o dczytyw ane są zgodnie z ich w ew n ątrztek sto w y m i sensam i, a ty m sam y m zanika problem interw encyjności odbiorcy w społeczne funkcjono w anie tekstów . P ra k ty k i odbiorców i fu n d a ­ m entaln e dla w szelkiej k u ltu ry zagadnienie funkcjonow ania tekstó w niezrozum ianych pozostają poza tą o p tyką in te rp re ta c y jn ą . Jeśli dobrze rozum iem polem ikę S. Żółkiew skiego z Ł otm anem — zm ie­ rza ona do podkreślenia, że fak ty czn e społeczne fu n k cje tekstó w w danej k u ltu rz e w yznaczają rów nież społeczny, pow szechny system znaczeń. A ty m sam y m p y tan ie o k u ltu rę nigdy nie może u p rzy w i­ lejow yw ać tylk o jed nej p e rsp e k ty w y — albo tekstow ej m orfologii, albo tekstow ych (im plikow anych) fu n k cji, albo też sam ego fu n k cjo ­ n o w ania tekstów . Czym in n y m — choć w obrębie tej sam ej p ro b le ­ m aty k i — będą k o lejn e odpowiedzi. Czym in n y m em piria faktów społecznych (np. obiegi k u ltu row e), czym in n y m rek o n stru o w an ie system ów h ierarch izu jący ch k u ltu rę , a czym in n y m analiza sem an ­ tyczn a czy sy n tak ty czn a tek stó w w niej fun kcjonujący ch. Pom inięcie ty c h różnic oznacza niedostrzeżenie fałatu, że dla badacza k u ltu ry czasem bardziej znaczące jest zjaw isko niezrozum ienia w danej s u b ­ k u ltu rz e odbioru niż analiza praw idłow ych znaczeń tekstow ych, któ re m ogłyby nig d y nie uzyskać społecznej powszechności. W ydaje mi się, że sem iotycy radzieccy często zakładają całkow itą id en ty fi­ kację tego, co in d yw id ualn e w tekście i tego, co powszechne w od­ biorze, łatw o zastęp u ją znaczenia tekstów ich funkcjam i i społeczną akceptacją, o k tó re j w ypow iadają się na podstaw ie analizy tychże znaczeń. Szczególnie isto tn y jest tu m om ent „m etodologicznego p rzejścia” od opisu zjaw isk h isto rycznych do form uł opisow o-typo- logicznych, od in te rp re ta c ji fak tó w ograniczonych czasem history cz­ nym do w niosków o m echanizm ie k u ltu ry w ogóle.

P rob lem czasu historycznego n ależy do najb ard ziej c h a ra k te ry sty c z ­ nych kłopotów sem iotyków k u ltu ry . Je śli bowiem k u ltu rę ro z p a try ­ wać jako nie dziedziczoną pam ięć, jako zapis m inionych dośw iadczeń społecznych, to k u ltu ra nieodw ołalnie okazuje się zam kniętą przesz­ łością, a ty m sam ym k u ltu ra i teraźniejszość s ta ją się pojęciam i rozłącznym i. Proszę zwrócić uw agę, że identycznie po stęp u je Topo- row, określając h isto rię jako n au kę o przeszłości (s. 136). Skoro k u l­ tu ra nie jest nigdy dla nikogo współczesnością, to nie sposób kom u­ nikow ać się w jej obrębie. (C harak tery sty czne, że m ówi się w pracach

(10)

radzieckich o kom u n ik acji m iędzysystem ow e j , a nie m iędzy jed n o stk o ­ wej). Tym sam ym więc żaden podm iot nigdy nie może uczestniczyć w k u ltu rze, jako że nie stanow i ona jego biograficznej teraźniejszości. Jednocześnie jego k u ltu ro w a aktyw ność zawsze stoi pod znakiem zapytania, gdyż każda Przyszłość w ładna je st jej nie uznać w im ię norm w łasnych. Tak w ięc w szelka działalność k u ltu ro w a okazuje się jak b y niepraw om ocna, pozbaw iona jakichkolw iek gw aran cji tr w a ­

łości w k u lturze.

K oncepcja k u ltu ry jako zbioru tekstów zalegalizow anych e x post, jako przeszłości, prow adzi w konsekw encji do w ykluczenia pojęcia ku lturow eg o uczestnictw a. Nie sposób bow iem mówić o k u ltu ro tw ó r­ czej aktyw ności, skoro k u ltu ra jest d an a jak tek st słow ny — m ożna go nie zaakceptow ać, ale nie m ożna nic w nim zmienić. Można go co n ajw yżej zapam iętać lub zapom nieć — i to już p raw ie w szystko, co propo n uje Łotm an. A le n a w e t zapam iętanie oznacza ty lk o „ u trw a ­ lenie w pam ięci” , a w ięc wiedzę o ty m , że coś jest — kogóż jed n a k to satysfakcjonuje? Kogóż — w racam do m echanizm u sem iotyczne- go — saty sfak cjo n u je k u ltu ra , w k tó rej n aw et nie m a m iejsca na podm iotow ą ak tualizację, skoro w ykluczono możliwość reo rgan izacji tek stó w pamięci? K u ltu ra tak a — lub jej teraźniejszość — jest sw oistą próżnią, albow iem b ra k w niej p ra k ty k społecznych, jest b iern ą recepcją zastany ch uporządkow anych hierarchii. T aki porzą­ dek teo rety czn y opisuje rzeczyw istość, w k tó rej istnien ie utożsam io­ ne zostało z w y m iernością nieom al staty sty czn ą, a m etajęzy k sem io- tycznego opisu pom ija w iele kw estii isto tn y ch dla w iedzy o k u ltu rze, jak choćby zagadnienie dynam ik i k u ltu ro w e j, m echanizm ów in n o ­ w acji czy zm ian system ów w artości. Ale do tego jeszcze powrócę. Je d n y m z w ażniejszych problem ów prac sem iotycznych jest — jak się zdaje — określenie relacji m iędzy czasem historycznym a tym , co pam ięć zbiorow a san k cjo n u je jako k u ltu rę . P róby przezw yciężenia czasu historycznego tek sto w y m u trw alen iem , próby w łączenia tek s­ tów zapom nianych w obieg świadom ości społecznej okazują się

różnym i stronam i w alki o k u ltu rę jako w alk i o pamięć. Jednocześnie kateg o ria czasu historycznego w ielo k ro tnie in te rw e n iu je w sam tok teo retyczny ch wyw odów. I tak ciekaw a jest sprzeczność m iędzy kon­ cepcją k u ltu ry g en eru jącej te k sty w łasnej autośw iadom ości a kon­ cepcją uczestnika k u ltu ry pozbawionego kultu ro w ej sam ośw iado­ mości. Dla tego ostatniego k u ltu ra nie istnieje nigdy in statu na-

scendi, jest zawsze dokonaną, n ieruchom ą pam ięcią o przeszłości.

Tym sam ym m iędzy w ypow iadającym sądy o k u ltu rz e a k u ltu rą sam ą istn ieje jak b y ta k a rela cja rozłączności, ja k m iędzy m etajęzy ­ kiem a przedm iotem opisu. Ale w tej sy tu a c ji w ypadałoby w ogóle w ykluczyć jakiekolw iek kateg orie sam oświadom ości k u ltu ro w ej, k tó re zawsze są diagnozam i jakiegoś tu i tera z i sam ookreśleniem się ze w zględu na teraźniejszość. Tym czasem , o czym w spom nia­ łem , Ł o tm an i inni badacze o p eru ją k ategorią autom odeli k u ltu ry

(11)

czy sam oprzedstaw iania się k u ltu ry sam ej sobie. Je st tak, jak b y podm iotom w k u ltu rz e odebrano lu stro czasu teraźniejszego, a k u l­ tu rz e pozostawiono możliwość przeglądania się w nim. K u ltu ra tak a okazuje się więc strażn ik iem sam ej siebie, przestrzenią „sam osię- strzeg ącą”, strażnikiem w łasnej teraźniejszości, z k tó rej pragnie uczynić wieczne u niw ersum . To zaś, czego nie chce wpuścić z ze­ w n ątrz, jest zawsze now ym system em w artości. Dążąc do aksjo­

logicznej homeostazy, za w szelką cenę u tw ierd za w łasną stabilność.

J a k w takim razie pojaw iają się zm iany w k ultu rze? Mówi się o m echanizm ie sem iotycznym , o „leksyce” i „g ram atyce” k u ltu ry , o zw iększeniu liczby k late k pam ięci, o zapom inaniu tekstów k u ltu ­ row ych itp. Tylko jednocześnie b ra k w yjaśnień dotyczących rodza­ jów sprzężeń m iędzy różnym i fak tam i k u ltu ro w y m i, nie wiadom o,

ja k i dlaczego, w jak im celu, a przede w szystkim , co lub kto decy­ d u je o zm ianach k u ltu ro w y ch . J e s t to zapew ne konsekw encja opi­ sów podkreślających konfliktow ość m iędzy różnym i typam i k u ltu ­ ry, a tra k tu ją c y c h poszczególne k u ltu ry jako pozbawione w e­ w nętrzn y ch napięć, a zarazem sk u tek w y jaśniania akcep tacji czy dezakceptacji tek stów k u ltu ry , bez uw zględnienia k u ltu ro w y ch czy h istorycznych m otyw acji. Otóż m e cha n izm se m io tyczny k u ltu r y oka­

z u je , się tak spraw ny, że czasem zdaje się, iż to te k s ty decydują o istnieniu lub nieistnieniu in n yc h tekstów , s y ste m y — o syste­ mach, a w e w n ą tr z tc k s to w a se m a n ty k a o fu n kc jo no w a niu tekstów w pamięci zbiorowej. Sem iotyka jak b y chyłkiem przebiega obok

faktyczności historii.

T eksty k u ltu ry — tw ierd zą sem iotycy — fu n k cjo n u ją dlatego, bo zaspokajają potrzeby społeczne. T rzeba by zatem powiedzieć — tro ch ę w duchu w y ja śn ia n ia M alinowskiego — że p arad y w ojsko­ we P io tra I istn iały dlatego, poniew aż istniała społeczna potrzeba p arad. Dobrze jest czasem p rzy jrzeć się Em pirii egzem plifikującej Teorię. W języku sem iotyki przełom ow e zm iany w k u ltu rz e opisy­ w ane są p rzy pom ocy tak ich form uł, jak „w ytw orzenie się no­ w ych znaków ”, „spotęgow anie znakowości form istn iejący ch ” : „zm ia­ n y system ow e” , „ k u ltu ra w yłącza z siebie te k s ty ” itp. Tym czasem w szystkie info rm acje historyczne (nazw ijm y je za P iatigorskim — subtekstow e) p ow iadam iają o czymś zgoła odm iennym . Z m iany do­ k on yw ane b yły nie przez sam oregulację anonim owego, bezpodm io-

towego m echanizm u sem iotycznego k u ltu ry , lecz na mocy p rak ty k bardzo konkretn ych. To, co w języku sem iotyka opisyw ane jest tak , jak b y chodziło o pow stanie społeczności plem iennej, w faktycz­ ności historii działo się w w ym iarze ściśle podm iotow ym . Bo oto g d y m am y do czynienia z „w ytw orzeniem się now ych znaków ”, m ow a o rozkazie P io tra I, aby pod k a rą śm ierci bojarzy zgolili b ro ­ dy, gdy m ow a o „spotęgow aniu się form istn iejący ch ” , chodzi o cars­ ki p rzym us organizow ania p arad w ojskow ych, gdy z kolei mowa, iż „ k u ltu ra sam a w yłącza z siebie określone te k sty ” , chodzi o ściśle

101 R O Z T R Z Ą SA N IA I R O ZBIO R Y

(12)

określone rozkazy sam odzierżaw cy. P rz y k ła d y — ja k wiadom o — m ożna m nożyć. Otóż skoro k u ltu rę określa się jako trw a łą pam ięć społeczną i jeśli jednocześnie okazuje się ona rez u lta tem w alki o tekstow ość, to nieu stan n ie m am y do czynienia z próbam i odpo­ w iedzi n a p y tan ie, jak to, co historycznie zaistniałe, staje się k u ltu ­ row o trw ają cy m .

Ł o tm an i in n i au to rzy pow iedzieliby, że m am y do czynienia z p rz e ­ k ładem , ale p y tan ie, kto dokonuje owego przekładu, odsyła nas w dom enę p ra k ty k społecznych. Tym sam ym każe się m yśleć o r e la ­ cji m iędzy m e c h a n izm e m sem iotycznym a a u to ry tarn o ścią podm ioto­ w ych rozw iązań ku ltu ro w y ch , np. P io tra I. Ńa m arginesie w a rto chyba zauw ażyć, że pojęciu „ k u ltu ra ” nie zawsze przy p isy w an y je st sta ły zakres. I ta k np. kiedy m ow a o „k u ltu rac h nazistow skich X X w ie k u ” — te rm in „ k u ltu ra ” p seudonim uje zjaw iska znacznie w ęż­ sze — p o litykę, ideologię, czasem określony system filozoficzny. K o n sek w encją tak ich w ąskich znaczeniow o użyć jest opisyw anie ty p ó w ró żn y ch k u ltu r, gdy — jak się zdaje — zasadnie m ożna by m ów ić o ró żn y ch ten d en cjach w obrębie tej sam ej k u ltu ry . W spom ­ niałem poprzednio o pew nej synekdochiczności znaczeń re p re z e n tu ­ jących zjaw isk a k u ltu ry . Można by także mówić o nie zawsze o c zy ­

w istej e k w iw a le n ty za c ji tw ierdzeń określających k u ltu rę . Na p rzy ­

k ład — m ów i się, że „ k u ltu ra jest całokształtem te k stó w ” i że „ k u ltu ra je st zbiorow ą pam ięcią” . P ierw sze określenie ma c h a ra k ­ te r całkow icie k u m u la ty w n y („całokształt”), drugie — jaw nie se­ lek ty w n y , albow iem — o czym piszą też sem iotycy — Pam ięć Zbio­ row a nie pamięta o całokształcie tekstów . Jeśli więc „ k u ltu ra jest w alk ą o p am ięć” , to problem polega na tym , aby ów „całokształt te k stó w ” w łączyć w „całokształt pam ięci”, k tó ra jakże często pod­ lega p rzy m usom zapom inania. Ale jednocześnie do zupełnie innych w niosków o danej społeczności doprow adzi nas badanie k u ltu ry jako „zbiorow ej pam ięci” tej społeczności, a do in n ych — badanie k u ltu r y jako całok ształtu nagrom adzonych w cześniej tekstów .

S te fa n Żółkiew ski podkreśla w „Przedm ow ie” , że analizy sem io- tyczne u m ożliw iają przerw anie zaczarow anego k ręg u dowolności w in te rp re to w a n iu znaczących tw orów k u ltu ry , że w ielką zdobyczą sem ioty ki je st um iejętność sform ułow ania w aru n k ó w popraw ności sw oich o p eracji in te rp re ta c y jn y c h i że w konsekw encji sem iotyka o tw iera p ersp ek ty w ę porów naw czych badań k u ltu ry jako całości. W ysiłek sem iotyków zm ierza do zaproponow ania jednego sposobu badaw czego opisu heterogenicznych zjaw isk k u ltu ry i do możliwości p o ró w n y w an ia takich jednoro d n y ch opisów. U podstaw zaś wszel­ kiej re fle k sji sem iotycznej z n ajd u je się rozróżnienie m odeli św iata badacza i badanego tekstu. W istocie — p ry m a rn ą operacją we w szy stk ich p racach jest określenie m etajęzyka opisu sem iotycznego, ale nie sądzę, by był to tylk o problem m etodologiczny. Można by pow iedzieć, że dla p rac radzieckich ch ara k te ry sty c z n y jest swoist}7

(13)

sem iotyczny an ty m im ety zm — ostrzeżenie, b y nigdy nie tra k to w a ć tek stó w k u ltu ry (ideologii, polityki, filozofii, sztuki itp.) jak o rzeczy­ wistości. Ale re fle k sja ta nie jest now a w eu ro p ejsk iej h um an isty ce. „S ystem y m o d elujące” , „m odele św ia ta ” itp. m ają przecież za sobą nie tylko tra d y c ję ling w isty k i po de Saussurze. W pisują się cho­ ciażby w te n n u rt poszukiw ań epistem ologicznych, k tó re m u p a tro n u ­ ją rep rezentanci najszerzej rozum ianej socjologii w iedzy. W k o n ­ cepcji „system ów m o d elujący ch ” język sem iotyczny jest tra k to w a n y jak o sejsm ograf zjaw isk otaczających człowieka. U w rażliw ia n a m odelujące fu nkcje w szystkich w ytw orów społecznych fu n k c jo n u ją ­ cych w kulturze. Nie pozwala trak to w ać św iata jako zastygłego w n a tu ra ln ą niezm ienność znaczeń. T ym sam y m sem iotyka prag n ie być n ieu stan n y m apelem o czujność sam ośw iadom ości in te r p re ta ­ cy jn ej wobec każdego system u persw azyjnego, z jakim sty k a się w spółczesny człowiek. A lbow iem każdy z ty ch system ów , m o delu jąc rzeczyw istość w sposób sobie w łaściw y, zm ierza n ieu ch ro n n ie do n arzucen ia św iatu określonych pow inności.

O dkrycie, że społeczny św iat k u ltu ry jest n ieu stan n ie m odelow any przez coś lub przez kogoś i że k u ltu ra sam a ta k ą fu n k cję m odelo­ w an ia spełnia, jest — ja k sądzę — w ypow iedzeniem w zu pełnie n o ­ w ym języ k u teo rety czn y m niezupełnie now ej p ro b le m aty k i filozo- ficzno-socjologicznej. Także i tej, k tó rą w ypow iadali m oderniści, po­ szu kując źródeł społecznych deform acji ludzkich zachow ań, k ied y w skazyw ali — jak i radzieccy sem iotycy — że istnieje w okół nas św iat narzuconych przym usów , n a k tó ry zgodzić się nie m ożna, a z którego w yzw olić się nie sposób. P ozostaje ted y n ieu sta n n e a p e ­ low anie o m etodologiczną ostrożność, o ścisły rygoryzm w in te rp re ­ tacjach sem antycznych, o poszukiw anie przekładalności i p a ra le l- ności dla norm absolutyzow anych przez każdą k u ltu rę . M yślę, że aktualność p rac sem iotyków radzieckich polega nie ty lk o n a propozycji badań system ow ych w nau kach społecznych, n a w y p raco ­ w y w aniu in stru m e n ta riu m analitycznego dla badań n ad k u ltu rą , ale tak że na próbie sform ułow ania w jed n y m języ k u teo rety czn y m pod­ staw ow ych p y tań należących od daw na do europejskiej tra d y c ji m yślenia o k u ltu rze. S taw ia się bow iem p y ta n ia o fu n k cje czasu p a ­ m ięci zbiorow ej, o m iejsce podm iotu w poznaw aniu rzeczyw istości znakow ej. S em iotyka k u ltu ry jest przecież tak że sw oistą epistem o­ logią. P rag n ie być przede w szystkim tec h n ik ą analityczną, tzn. d a­ jącym się powszechnie stosow ać zespołem działań badaw czych, ale tak że — zgodnie z p ierw o tn y m znaczeniem „ tech n e” — s z tu k ą a n a ­ lizy poznawczej. Sztu ką, k tó ra prag nie być zawsze św iadom a swoich ograniczeń i reg u ł swego postępow ania.

Pow yższe uw agi m ożna trak to w ać jako niesem iotyczną le k tu rę sem io- tycznej m etodologii. Spoglądając w sem iotyczną przyszłość, tru d n o chyba nie pam iętać o niesem iotycznej przeszłości problem ów n au k i o k u ltu rz e. W szak i radziecka sem iotyka k u ltu ry zw iązana je s t

(14)

określonym czasem. Ma rację Ł otm an, kiedy pisze, że k ażd y języ k opisu — a w ięc i sem iotyczny — jest w w ysokim stopn iu in fo rm a - ty w n y . A lbow iem „historycznie u k ształtow ana k u ltu ra w y tw a rz a odpow iedni, w łaściw y sobie m odel rozum ienia k u ltu ry ” . A le to ju ż zupełnie inna historia.

W ło dzim ie rz Bolecki

R O Z T R Z Ą SA N IA I R O ZBIO R Y 1 0 4

Irzykowski — ciągle potrzebny

Karol Irzykowski: Wybór pism krytycznoliterackich. Opracował Wojciech Głowala. Wrocław 1975 O ssoli­ neum, ss. L + 706.

W y b ó r p ism k r ytyczno literackich je s t k o le j­

nym przedsięw zięciem edytorskim , m ającym choć częściowo (póki nie doczekam y się w y dania całości pism k ry ty k a ) spłacić dług w sp ó ł­ czesności w sto sunk u do Irzykow skiego. P ra w ie 20 la t tem u uk azał się Cięższy i lżejszy kaliber ze w stępem A n drzeja S ta w a ra 1, p rz y ­ nosząc n a 26 arkuszach w ydaw niczych (z tego 4 zajął sam w stęp) fra g m en ty tom ów C zyn i słowo, F r y d e r y k Hebbel jako poeta k o ­

nieczności, W alka o treść, Słoń wśród porcelany, Beniam in ek, L ż e j ­ szy kaliber i całość Prolegom enów do charakterologii. W y b ó r Gło-

w ali na 36 arkuszach w ydaw niczych (tylko 2 arkusze w stępu) d aje p rezen tację ty ch sam ych tom ów (z pom inięciem tom u Prolegom ena), a także zaw iera dodatkow o 10 tek stó w nie p rzed ru ko w any ch w żad­ n ym z tom ów k ry ty czn o literack ich Irzykow skiego (s. 555— 684). Te dziesięć arty k u łó w zam ieszczonych pod u danym ty tu łe m Z c zy n ó w

i słów rozproszonych stanow i zaledw ie 1 (jeden!) p rocen t z n ie ze­

branego jeszcze tysiąca tekstó w czasopiśm iennych Irzykow skiego (tyle bowiem, a nie 100, jak błędnie w yd rukow ano w 7 num erze „T ekstów ” , s. 142, w ynosi nie objęta reed y cją spuścizna zn ak o m ite­ go pisarza).

S taw ar, k tó ry przed II w ojną św iatow ą m iał z Irzykow skim ró ż­ norakie starcia polem iczne, pom niejsza znaczenie a u to ra W a lki

o treść, po dkreślając jed y n ie jędrność sty lu i szerokość zain tereso ­

w ań tego pisarza. Oto ko n k lu zja w yw odów S taw ara: „Jego spuściz­ n a w prow adza nas w czterdzieści lat rozw oju lite ra tu ry . P rzez te n czas Irzykow ski w y trw a le zabierał głos w w ażniejszych sporach literack ich i literacko-społecznych. U znać go w y pad nie w ty m w zglę­ dzie za najw szechstronniejszego k ry ty k a epoki” 2. N atom iast G łow

a-1 K. Irzykowski: Cięższy i lże jszy kaliber. K r y t y k i i eseje. Wybrał, w stępem 1 przypisami opatrzył A. Stawar. Warszawa 1957.

2 A. Stawar: O Karolu Irzykow skim . W: Irzykowski: Cięższy i lże jszy kali­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Drugim przedstawicielem podupadłego patrycjatu jest Lu­ cius Tubero, który jako reprezentant zbuntowanej gwardji pre- torjańskiej przemawia do Irydjona w III części

Dlatego uspraw iedliw iałem się we w stępie: „U względniono także potrzebne nam opracow ania do tego tem atu.. W edług zasad m etodologii bibliografia, w stęp,

Odbudowa zabytków Wrocławia : kościół św... idzie dość

[r]

W 2012 roku Muzeum Zamkowe w Malborku zleciło przeprowadzenie badań petrograficznych figury Chrystusa w Ogrójcu oraz dwóch innych wapiennych figur z terenu Prus: posągu św.. Jana

1) The growing personalisation of politics is a common political phenomenon. 2) Personalisation is also increasingly present at the local level. 3) Among the factors which impose

As a combined result of the recent policy changes and developments in the housing sector in the Netherlands conclusions on the position of social rental sector tenants, or consumers

Analizując reakcje werbalne studentów, można stwierdzić, że w świa­ domości znacznej ich liczby (45 osób na 155 badanych) funkcjonują kate­ gorie poznawcze,