Włodzimierz Bolecki
O semiotyce niesemiotycznie (uwagi
na marginesie Semiotyki kultury)
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (26), 152-164
R O Z T R Z Ą SA N IA I R O Z BIO R Y 152
się w nim w spaniale i jak pow iada czerwcow y horoskop dla B a ra n a — „obecne tw oje poczynania spotkają się z u zn aniem osób, n a k tó ry ch ci zależy”. W św iecie horoskopu jest to gw aranto w ane.
Anna M artuszewska
O semiotyce niesemiotycznie (uwagi
na marginesie S e m i o t y k i k u l t u r y )
K iedy na początku naszego w ieku oznajm iono istn ien ie obszaru w ypełnionego k rajo b razam i sem iotycznym i, nie przypuszczano zapew ne, że stanie się on ziem ią obiecaną dw udziesto w iecznej hum an isty ki. W krótce jed n ak k rain ę tę zapełnili p rze d sta w iciele różnych naukow ych nacji. Spełniło się p rzekonanie B. M ali nowskiego, k tó ry pisał: „sądzę, że w przyszłości językoznaw stw o, zwłaszcza zajm ujące się znaczeniow ą stro n ą języka, pow iąże stu dia językowTe z całością k u ltu r y ” . Jed nakże życzliw i obserw ato rzy ko lejn y c h w y p raw z pew nym zdziw ieniem nasłu chiw ali w ieści n a d chodzących z teren ó w oczyw istej semiotyczności. J u ż to bow iem okazyw ało się, że każda w y p raw a sem iotycznej in k o rp o racji docie ra ła do teren ó w nie całkiem z sobą identycznych, już to, że granice owych tery to rió w i ich istnien ie nie dla każdego są zupełnie jasne. N iepewność budziło także i to, że sem iotycy w jed n y m stojąc dom ku, tak jaskraw o różnią się koncepcjam i zabudow ania jego w n ę trza.
Zbiór arty k u łó w zaty tu łow an y ch S e m io ty k a ‘k u ltu r y 1 re p re z e n tu je koncepcje badań sem iotycznych odm iennych nieco od p rac włos kich czy francuskich, z jak im i m ógł zetknąć się czytelnik polski, choć w szystkie one p rzy zn ają się do podobnej tra d y c ji. N iezw ykle zróżnicow ane ro zp raw y sem iotyków radzieckich łączy w y ra ź n e dąże nie do w ypracow ania w łasnej m etodologii badań różnych obszarów k u ltu ry , do sform ułow ania e lem en tarn y ch kategorii anality czny ch i reg uł ich badaw czej stosow alności. Choć am bicją au to ró w w y d a nia polskiego jest p rez e n ta c ja dorobku w łaśnie jed n ej szkoły — m ówiąc um ow nie — m etodologicznej, to czytelnik nieu ch ron nie m usi n atk n ąć się na odrębność języków teo retycznych i zróżnico w anie p ro b lem atyk i przedm iotow ej. T rudność m ów ienia o całości tej książki polega m. in. na tak w ielkim rozrzucie tem atycznym . Jed nakże może to u łatw ić dyskusję, jako że S e m io ty k a k u ltu r y adresow ana jest do odbiorców' o bardzo odm iennych specjalnościach.
1 S em iotyka kultury. Wybór i opracowanie tekstów E. Janus, M. R. Maye- nowa. Warszawa 1975 PIW, ss. 489. Biblioteka Myśli W spółczesnej.
Jednocześnie auto rzy antologii um ożliw ili czytelnikow i polskiem u poznanie różnorodnych sposobów analizy, jakim i posługują się r a dzieccy uczeni. Obok p rac ogólnoteoretycznych m am y przy kład y re k o n stru k c ji tek stu dziś nie istniejącego (myślę o p racy Toporowa), ja k i p recy zy jn e analizy tekstów słow nych i ikonicznych o dużej kom p likacji in form acy jn ej. Obok eksplikacji kulturow ego szczegó łu — ro zp raw y o g en eraln y ch praw idłow ościach funkcjonow ania k u ltu ry . Oczywiście w każdym z ty ch a rty k u łó w uruchom iony zo sta je ty lk o pew ien w ycinek sem iotycznej m etodologii, a k tu aln ie po trz e b n y dla danych przedm iotów analizy. Ale nie m ożna nie dostrzec n iezw yk łej, dla tak w ielu autorów , spójności postępow ania te o re tycznego.
W c e n tru m w szystkich prezen to w an y ch prac z n ajd u je się problem popraw ności analizy sem antycznej niezależnie od badanego pozio m u — czy to w zrytm izow an ym w ersie poetyckim , czy to w regio nach ponadetnicznej świadom ości k u ltu ro w ej. P y ta n ie — „co” znaczy w k u ltu rz e? , i od czego znaczenie owego „coś” zależy, nie jest za pew n e całkiem nowe, ale sem iotyczne próby system ow ych w y ja ś n ień fu nk cjo now an ia tw orów znaczących należą bez w ątp ien ia do n a jtru d n ie jsz y c h i n ajb ard ziej potrzebnych odpowiedzi nau k o k u l tu rze. Nie m a znaczeń czystych i znaczeń trw ały c h — zdają się p odkreślać badacze z T a rtu — społeczne sy tu a c je kom unikacyjne, społeczne, pozatekstow e kody odbioru i m orfologiczna kom plikacja każdego sy stem u sem iotycznego doprow adzić nas mogą, jak w p rzy k ładzie Toporow a, „od złotego jajeczka k u rk i p stro k a tk i do n a j bardziej kontem p lacyjn eg o w szechśw iata B rah m y ” . Ale „sem iotycy k u ltu r y ” p ragn ą też pokazać reg u ły owego „dochodzenia do zna czeń” kultu ro w y ch , a niezależnie od dyskusyjności w ielu założeń ogólnoteoretycznych, jest to propozycja bezcenna. Dobrze się stało, że p rez e n to w a n y w y b ór p rac sem iotycznych poprzedzony został n iezw ykle bogatym w stępem S. Żółkiew skiego. Sądzę bowiem, że przedm ow ę tę m ożna trak to w ać zarów no jako jeden z n ajw ażn iej szych a rty k u łó w tom u, jak i nadbudow aną nad w szystkim i próbę sfo rm u łow an ia uogólnień i w ątpliw ości teoretycznych, któ re dla czy te ln ik a są fu n d am e n ta ln y m i problem am i sem iotyki radzieckiej. P rzedm ow a S. Żółkiew skiego zm ierza do podkreślenia n o w ator stw a p rezento w an y ch koncepcji teoretycznych, do ukazania ich p e r sp e k ty w badaw czych w szerokim polu możliwości w spółczesnej w ie dzy o k u ltu rz e, a zarazem do ukazania nieoczyw istości założeń tych uczonych, k tó rzy językopodobny m odel k u ltu ry uw ażają za bez d y sk u sy jn y . Jed n akże obok problem atyzow ania zagadnień m e ry to ry czn y ch spełnić m a rów nież fu n k cję — jak mi się zdaje — o s trz e żenia przed le k tu rą za dużo żądającą. M aksym alizm ow i oczekiw ań p o ten cjaln y ch neofitów sem iotyki przeciw staw ia program swoistego m inim alizm u jej roszczeń. Liczącym na now e im periu m w śród h u m an isty czn y ch pań stew ek u k azuje sem iotykę jako siłę pom
czą dyscyplin m ających już w ieloletnią tradycję. Ale czytelnikow i dek laracji auto ró w radzieckich niełatw o pogodzić się z p ełn y m i r e zerw y zapew nieniam i a u to ra „P rzed m ow y” . Co p raw d a, u n ik ać n a leży pochopnych sądów o efektyw ności badaw czej sem iotyki i zb yt śm iałych uogólnień na podstaw ie ty lk o k ilk u n a stu prac, ale nie sposób oprzeć się w rażeniu, że am bicje „sem iotyków k u ltu r y ” d a leko w y k raczają poza fu n k cję ty lk o „technik pom ocniczych” a n a liz szczegółowych. Mówiąc tu o sem iotyce, m yślę oczywiście tylk o 0 tak iej sem iotyce, jak iej koncepcję w yczytać m ożna z p rez e n to w a nej książki. Podnoszone tu zagadnienia mogą absolutyzow ać tezy tylk o n iek tó ry ch autorów , ale ta k i je st los antologii. . „T rudno w stosunku do sem iotyki mówić o odrębnym przedm io cie badań i sw oistych m etodach — pisze S. Żółkiew ski — (...) sem io ty k a nie ty le stanow i od rębną dyscyplinę, ile cenną poznawczo tec h nikę an alizy ” (s. 6— 7). S em iotyka — tw ierdzą autorzy radzieccy — bada zbiory system ów znakow ych (s. 67), jest ich teo rią (s. 84), zajm u je się ich społecznym fu n kcjonow aniem (s. 185). „A naliza sy s tem ów znakow ych je st jed n ą z podstaw ow ych dróg w iodących do poznania człowieka, dlatego też sem io tyk a stanow i pom ost m iędzy n au k am i hu m anistycznym i, psychologią ek sp ery m en taln ą, fizjologią 1 innym i n au k am i przyrodniczym i, k tó re zajm ują się człow iekiem ” (s. 89), sem iotyka przygotow uje przyszłą syntezę ludzkich sposobów m odelow ania św iata (s. 98). Sem iotyka k u ltu ry więc w św ietle de k la ra c ji i p rak ty k , a o b ejm u ją one obszary etnografii, n au k i o lite ra tu rze i n au k i o pozasłow nych w ytw o rach artysty czny ch, czy n aw et socjologii, prag n ie być jak ąś postacią ogólnej teorii k o m u n ik acji m iędzyludzkich. Być może w łaśnie w ty m w ym iarze szukać należy jej hum anistycznego sensu i h u m an isty czny ch aspiracji do in te g ra cji pew nego w ycinka n au k o człow ieku i świecie jego w ytw orów . L ista przedm iotow ych zainteresow ań sem iotyki jest oczywiście nie pełna, ale chodzi m i o podkreślenie, że prezen tow ane an alizy sem io- tyczne nie ty lk o zostaw iają m iejsce dla dalszych, bardziej specja-- listycznych dopełnień, ale rów nież sam e w granicach określonej dyscypliny p rag n ą bez reszty w ypełnić opisyw ane u niw ersum . T r u d no przecież uznać, że liczne w tej książce a rty k u ły z zakresu poety ki są tylko p rezen tacją technik pom ocniczych dla te o re ty k a lite ra tu ry . Chyba że np. uznam y poetykę za technikę pom ocniczą teorii lite ra tu ry , tę o statn ią — historii lite ra tu ry , a tę znowuż za technikę pom ocniczą dla b adań k u ltu ry literack iej czy historii pow szechnej. Ale nie o to przecież chodzi. Myślę, że p ra k ty k i an alityczn e p rezen tow anych au to ró w pozw alają, oczywiście tylko w ram ach książki, na tra k to w a n ie ich nie tylko w stępne. Uwagi, jakie tu wygłoszę, opierać się będą w łaśnie n a przek on aniu — albo tym czasow ym za łożeniu — że zarów no tem atyczne obszary p en etracji, ja k i p ra k ty k a in te rp re ta c y jn a i hipotezy teorety czne są dla czytelnika tej antologii jed y n ą realnością realizacji działań sem iotycznych.
155 R O Z T R Z Ą SA N IA I RO ZBIO R Y
S y tu a cja czytelników prac sem iotycznych jest bardzo swoista. Z jed n ej bowiem stro n y uczeni radzieccy ko rzy stają z rozpow szechnio nych dziś w n au k ach społecznych działań pochodnych w obec analiz lingw istycznych, z drugiej jed n a k — tw o rzą dla bad ań k u ltu ry m e todologię zupełnie nową. I nie sposób chyba podjąć o niej dyskusji, nie zaakceptow aw szy w p ierw podstaw ow ych pojęć, jak ie propo n u ją sem iotycy — tak ich m ianow icie, ja k „tek st k u ltu r y ” , „ p ry - m arn e i w tó rn e system y m odelujące” czy różnego ty p u „modele św ia ta ” generow ane przez owe sy stem y sem iotyczne. N iew ątpli wie k ategorie te są teo rety czn y m osiągnięciem radzieckiej sem io ty k i, um ożliw iającym opis fak tó w k u ltu ro w y c h pozornie am orficz nych i należących do bardzo różnorodnych rzeczyw istości znako wych. F un kcjonalność ty ch kategorii, teorety czną i operacyjn ą spraw ność w in te rp re ta c ji faktów em pirycznych różny ch dom en k u ltu ry podkreślał w ielokrotnie S. Żółkiew ski w sw ych arty k u łac h i książce o K u ltu rz e literackiej 1918— 1932. Ale jednocześnie k a te gorie sem iotyków radzieckich — na długo przed udostępnieniem ich prac — zadom ow iły się w naszym m yśleniu teoretyczn ym , stały się — a to chyba rzadki w ypadek — pojęciam i jak b y n a tu ra ln y m i. W ystarczy sięgnąć do pierw szego n u m eru „T ekstów ”
z 1972 r.
Języ k sem iotyczny nie stw arza now ej rzeczyw istości, choć doko n u jąc jej oglądu przez kateg o rie rad y k a ln ie różniące się od trą d y - cyjnego w yposażenia n au k o k u ltu rz e, p roponuje jednocześnie now ą p ro b lem aty k ę badaw czą. M ożna zatem potraktow ać go jako próbę zm ierzenia się z ty m i zagadnieniam i k u ltu ry , o jakich piszą też etnografow ie, antropolodzy, h isto ry cy sztuki i lite ra tu ry , czy n aw et filozofowie. Z am iast więc w ym ieniać k olejne cegiełki sem iotycznej budow li, m ożna by szukać w obrębie proponow anej m etodologii k o nsekw encji sem iotycznych poglądów na k u ltu rę . Sądzę, że nie należy ulegać złudzeniu m aksym alnej ścisłości kategorii sem iotycz nych. D otyczy to zwłaszcza tek stó w k u ltu ry . Ale o ty m później. K ategoria te k stu arty sty czn eg o jest w spólna dla w szystkich zjaw isk ty p u arty sty czn eg o i w sposób zn am ien n y przekreśla sens m ów ie nia o „dziełach” czy arcydzielnych przeżyciach, gdy m ow a o spo łecznym fu n kcjo n ow aniu sztuki. R adykalnie więc zryw a z e ste ty k a m i m im etyzm u i ekspresji, podkreślając przede w szystkim kom u n ik acy jn y w y m iar społecznej egzystencji przedm iotów sem iotycz nych o ch arak terze arty sty czn y m . Ale jednocześnie nie sposób
oprzeć się w rażen iu , że zagadnienia a rty sty czn e opracow yw ane są tak dalece w du ch u współczesnej n au ki o literatu rze, że sem iotycy radzieccy nie p ro p o n u ją ani nowego, an i swoistego sposobu m ów ie nia o tek sta ch literackich. W iele ich propozycji w iążących się z za gadnieniam i „pun k tów w idzenia” czy ogólnie n a rra c ji zn ajd u je chyba znacznie pełniejsze rozw inięcia w pracach niem ieckich czy anglosaskich. T rud n o także uznać problem „ ram ” czy „gran ic”
te k stu źa c e n traln y dla zagadnień sem an ty k i sztuki słow a. Choć m ożna w nim dostrzec in n y sposób fo rm ułow ania p y tań o to, „czym jest sz tu k ą ” i jakie są jej ontologiczne granice? N atom iast tw o rz e nie takich kategorii jak „tek st g a tu n k u ” literackiego lub te k st dzieł pisarza czy epoki w iąże się z dążeniem , o k tó ry m p recyzyjn ie pisze a u to r „P rzedm ow y”, by poszukiw ać takich k ateg o rii opisu, k tó re zdolne będą uchw ycić zjaw iska o m aksym alnej system owości.
Najciekaw sze, a zarazem n ajb ardziej d y sk u sy jn e są a rty k u ły p o ru szające w zajem ne relacje tek stu i funkcji. Nie przypadk iem zn a lazły się one w cen tru m polem iki S. Żółkiew skiego z Ł otm anem . Rzeczywiście, coraz w ięcej w iem y o tek stach k u ltu ry , jakże jed n a k niew iele o regułach ich społecznego funkcjonow ania. K ateg o ria „ te k stu ” — w brew n iek tó ry m in te rp re ta c jo m — nie n ależy tylk o do obszarów ścisłe] em pirii — tek st nie je s t dany, jest przede w szystkim pojęciem operacyjnym , u łatw iający m sem iotykow i opis badanej rzeczyw istości. J e st więc nie ty le gotow ym fak tem czeka jącym na swego sem iotycznego opisywacza, ale przede w szy stk im podstaw ow ą jedn o stką opisu sem iotycznego. Nie ty le należy do przedm iotu opisu, ile jest k o n stru k tem badaw czego m etajęzyka. P o m ieszanie tych dwóch użyć może m ieć w ażne k on sekw encje in te r p retacy jn e. K ategoria tek stu nie ty lk o służy do opisów typologicz nych, gdyż sem iotycy radzieccy uży w ają jej także dla p rze d staw ie n ia k u ltu ro w y ch procesów historycznych. I ta k Ł otm an p rzy po m ocy tej kategorii opisuje zjaw iska trw a n ia i zm ian k u ltu ro w y ch . Poniew aż odpow iadając na p y tan ie „czym je s t? ” i „jak istn ie je ? ” k u ltu ra , n ieustan nie odw ołuje się do przykładów k u ltu ry , jak a faktycznie istniała, m ożna w ięc pójść po jego tropach. Ł o tm an i Us- pieński tw ierdzą, że b adanie k u ltu ry rozpoczyna się od b ad an ia tekstów , jako że „ k u ltu ra jest całokształtem te k stó w ” . Ale tek st — o czym przek o nują w szystkie p rzy k ład y — je st zawsze kategorią
aksjologiczną.
T ekstem coś się staje z p u n k tu w idzenia jakichś n o rm ku ltu ro w y ch . Tym sam ym badanie k u ltu ry prow adzi nieu ch ro n n ie do b ad an ia „sam ośw iadom ości” k u ltu r, skoro k u ltu ra p re z e n tu je się przez te k sty w opozycji do obszaru nie-tekstow ości, obdarzonego zawsze w a r tościow aniem ujem nym . Albo więc — jak Ł o tm a n " — uzn aje się, że k u ltu rę jako przedm iot badania stanow ią te k s ty („k u ltu ra je st cało kształtem tek stów ”), a wówczas ta k a koncepcja k u ltu ry jest zawsze
se lektyw na , albo uzn aje się, że i „ n ie -te k sty ” są rów nież takim
sam ym , jak i „ te k sty ” przedm iotem bad ań sem iotycznych. Ale w ty m d ru g im w ypad k u podstaw ow ym działaniem sem iotycznym okazuje się dotarcie do ty ch norm aksjologicznych, k tó re d ecy d u ją o p ow staniu lub n iepow staniu tekstów w h isto ry czn y m trw a n iu k u l tu ry , o w łączeniu lub niew łączeniu ich w obieg społecznej św ia domości. Ł otm an i in n i autorzy bardzo często op eru ją kategoriam i globalizującym i — i ta k np. czy rzeczyw iście m ożna m ówić o p u n k
cie w idzenia k u ltu ry , o jej au to tek stach czy autom odelach? P rzy g en eralizacji tego stopnia zakłada się zawsze pew ną w ew n ętrzn ą bezkonfliktow ość, nie targ a n ą ro zte rk a m i samoświadomość owej k u ltu ry . Taka k oncepcja k u ltu ry , k tó ra sam a się w pełni w ypow ia da, p rzypom ina nieco w iarę Hegla, k tó ry sądził, że w dziełach w iel kich G reków „duch g recki” u jął siebie w swoim w yobrażeniu. C ytow ane przez Ł o tm an a przy k ład y w skazują raczej, że to nie k u l tu ra w ogóle d ecy d u je o tek sto w y m u trw alen iu , ile pew ne w ąskie n o rm y aksjologiczne fu n k cjo n u jące w jej obrębie. Jeżeli zatem tek st jest zawsze historycznie zam ieszany w jakąś h ierarch ię w a r tości, to każda typologia k u ltu ry sank cjon ująca tekstow ość i o p arta na niej zawsze będzie u w ik łan a w te n p ry m a m y poziom w arto ś ciow ania. N aw et wówczas, gdy typologia k u ltu r pom ija historyczne u w ik łan ia — ja k w podziale na k u ltu ry z nastaw ieniem na tek st i z nastaw ien iem n a reg u ły — jest ona w y b itn ie w artościująca. Typ pierw szy opisuje ta k ie k u ltu ry , w k tó ry ch n a stę p u je kanonizacja zrealizow anych w ypow iedzi, w k tó ry c h w yżej ceni się to, co już gotowe i zam knięte od tego, co jest dopiero możliwością. Jeśli więc w pierw szym ty p ie nacisk pada na te k sty już istniejące z w yklucze niem jakichk o lw iek odchyleń od norm y, to w drugim typie k u ltu r y cenione są przede w szystkim p o ten cjaln e o dstępstw a i nieznane realizacje. N ietru d n o dostrzec, że typologia ta m a językopodobny c h a ra k te r. Je d e n ty p k u ltu ry stanow i jak b y wielki, n ieruchom y „sło w n ik” , d rugi zaś tw órczą „ g ra m aty k ę ” . G dy w ięc pierw szy ty p k u ltu ry zm usza do przysw ojenia sobie gotow ych już treści k u ltu ro w ych, to d ru g i ty p uczy języka owej k u ltu ry , uczy, jak w ogóle m ożna tw orzyć te k s ty k u ltu ro w e i ja k w ogóle istn ieje k u ltu ra . J e śli w ięc pierw szy skazuje nieodw ołalnie na p e rm a n en tn ą repro
d ukcję, to d ru g i stw arza szansę p erm an en tn ej innowacji.
K ry terió w typologii k u ltu r je st w pracach radzieckich bardzo w iele i tru d n o powiedzieć, by k tó rem u ś z nich przyznano znaczenie n a d rzędne. Chciałem ty lk o zaznaczyć k ieru n e k poszukiw ań i stałą obec ność aksjologii w opisach typologicznych. Podobnie sam a system o- wość k u ltu ry w analizach sem iotyków jest nieco am biw alentna. Z jed n ej stro n y bow iem opisyw ane k u ltu ry spełniają w ym agania system ow ego ry g o ry z m u i on to decyduje o możliwości ro z p a try w ania k u ltu r jako m echanizm u sem iotycznego. Z drugiej jednakże okazuje się? że je d y n ą szansą d y n am iki kultu ro w ej je st nieustannie negow anie m echanicznego rygo ryzm u i ciągłe unik an ie scentralizo w anego uporządkow ania. Chciałoby się powiedzieć, że w pracach sem iotycznych system ow y ry go ry zm okazuje się najw iększym za grożeniem dla k u ltu ry , a jed y n y m jej ratu n k iem — system ow y a n a r chizm.
System ow ość k u ltu r y rozum iana jest najczęściej analogicznie do sy- stem ow ości języka. K u ltu rę ro zp a tru je się bow iem jako system h ierarchiczny o dużej m ocy m odelow ania. O ile jed n ak h ie ra rc h i
zacja poziomów system u językow ego m usi mieć jed n o lity c h a ra k te r, to czy m ożna m ówić o tak im m onocentrycznym zhierarchizo w aniu k u ltu ry , k tóre u p rzy w ilejo w u je pew ien nad rzęd ny p u n k t o rie n ta cyjny? W większości p rac o k u ltu rz e współczesnej p odkreśla się w łaśnie skłócenie i w ew n ętrzn e sprzeczności w ielu różnorodnych h iera rc h ii kulturow ych . M onocentryczność aksjologiczna w k u ltu rz e jest albo zjaw iskiem lokalnym , albo życzeniem ideologicznym . S n u je się albo w piw nicach em pirii, albo na w ierzchołkach ab strak cji. Jed n ak że n ik t nie m a do czynienia z k u ltu rą w ogóle, z k u ltu rą jako całością, z n adrzęd n y m k u ltu ro w y m p u n k tem widzenia.
B adania sem iotyczne — jak to w ielokrotnie podkreśla S. Żółkiew s ki — mogą stanow ić klucz do analiz heterogenicznych zjaw isk k u ltu r y w spółczesnej. W ty m więc w ym iarze sem iotyka m ogłaby stać się objaw ieniem dla badań em pirycznych n a d k u ltu rą w ieku XX. J e d nakże daleko chyba jeszcze do realizacji, jako że prace radzieckie — choć m etodologicznie n ajb ard ziej upraw nione — n ajm n iej uw agi pośw ięcają współczesności. :
A rg u m en tacje badaczy nie zawsze są w pełni oczywiste. Bardzo częs to kod, w jak im odczytuje się tek st, utożsam iany jest z ty p em k u ltu ry (s. 105— 106), a jednostkow e m an ifestacje św iatopoglądow e z re prezentow aniem k u ltu ry epoki. T aka u tajo n a synekdochiczność stale jest obecna w rozw ażaniach teoretycznych. Je j najb ard ziej ogól nym zastosow aniem je st całkow ite zastąpienie k u lt u r y (bądź jej ty pu ) te k s te m k u ltu ry . Inaczej m ów iąc — uznanie, że s e m a n tyk a te k stu jest tożsam a z ty p em k u ltu ry . I nie jest to chyba nieśw iado m e założenie, skoro Ł o tm an z U spieńskim m ówią w prost, że „porów nanie se m a n ty k i ter m in u «kultura» spotykanego na p rzestrzen i s tu leci pow inno dostarczyć doskonałego m ate ria łu dla badań typolo
gicznych'” (s. 177). P odam p rzy k ład realizacji tego program u. Mówi
się o „k u ltu rze ty p u zam kniętego” w przeciw ieństw ie do „ k u ltu ry ty p u niezam kniętego” (s. 104). P ierw sza rozum ie siebie jako k o n ty nu ację tra d y c ji od takiego m om entu, gdy istn iała „pełnia p raw d y ” , a h istorię jako proces z atracan ia owej pełni. D ruga o dw rotnie — rozum ie siebie jako pow stałą „od zera” , a osiągnięcie pełn i sy tu u je ty lk o w przyszłości. Otóż w pierw szej rozpoznać m ożem y poglądy zarów no „staro ży tnik ó w ” , ja k i J. J. Rousseau — w d ru giej zaś zarów no „now ożytników ” , ja k i filozofii czy ideologii postępu. H isto ry c y idei dorzuciliby zapew ne jeszcze więcej przykładów . T ylko że nie m ów iliby o typach k u ltu r y , k ied y chodzi o św iatopoglądow e, podm iotow e im plikacje tekstów należących do zupełnie różnych społecznych rzeczyw istości k u ltu ro w y ch . To, co sem iotycy radzieccy n azy w ają „typologią k u ltu r y ” , okazuje się często typologią św iado mości, k tó ry ch w łasnością jest „długie trw a n ie ” w historii, u jaw n ia nie się w tek stach epok całkow icie odm iennych. M iędzy k ulturą a tekstam i, k tó re ową k u ltu rę m ają reprezen tow ać, tru d n o więc postaw ić znak równości. T ym b ardziej, że k u ltu rę re p re z e n tu ją teks
159 R O Z T R Z Ą SA N IA I RO ZBIO R Y
ty u trw alo ne w różnych — nie ty lk o słow nych — system ach zn a kow ych. P rzy tłaczająca dom inacja tek stó w w erb aln y ch n ak azuje ta k że pew ną ostrożność w akcep tacji w niosków o k u ltu rz e w ogóle. Jeżeli próby m orfologii tekstów k u ltu ry — opisyw anie ich jako h iera rc h ii w ielu system ów sem iotycznych — o tw ierają niew ątpliw ie zupełnie nowe p e rsp e k ty w y badaw cze, to im plikow any przez te opisy sposób fu n k cjono w an ia tek stó w w historii budzi w iele py tań . W szystkim rozw ażaniom to w arzyszy założenie o pow szechnej, spo łecznej akceptacji fu n k c ji tekstó w n a podstaw ie ich znaczeń. Z ak ła da się, iż tek sty o dczytyw ane są zgodnie z ich w ew n ątrztek sto w y m i sensam i, a ty m sam y m zanika problem interw encyjności odbiorcy w społeczne funkcjono w anie tekstów . P ra k ty k i odbiorców i fu n d a m entaln e dla w szelkiej k u ltu ry zagadnienie funkcjonow ania tekstó w niezrozum ianych pozostają poza tą o p tyką in te rp re ta c y jn ą . Jeśli dobrze rozum iem polem ikę S. Żółkiew skiego z Ł otm anem — zm ie rza ona do podkreślenia, że fak ty czn e społeczne fu n k cje tekstó w w danej k u ltu rz e w yznaczają rów nież społeczny, pow szechny system znaczeń. A ty m sam y m p y tan ie o k u ltu rę nigdy nie może u p rzy w i lejow yw ać tylk o jed nej p e rsp e k ty w y — albo tekstow ej m orfologii, albo tekstow ych (im plikow anych) fu n k cji, albo też sam ego fu n k cjo n o w ania tekstów . Czym in n y m — choć w obrębie tej sam ej p ro b le m aty k i — będą k o lejn e odpowiedzi. Czym in n y m em piria faktów społecznych (np. obiegi k u ltu row e), czym in n y m rek o n stru o w an ie system ów h ierarch izu jący ch k u ltu rę , a czym in n y m analiza sem an tyczn a czy sy n tak ty czn a tek stó w w niej fun kcjonujący ch. Pom inięcie ty c h różnic oznacza niedostrzeżenie fałatu, że dla badacza k u ltu ry czasem bardziej znaczące jest zjaw isko niezrozum ienia w danej s u b k u ltu rz e odbioru niż analiza praw idłow ych znaczeń tekstow ych, któ re m ogłyby nig d y nie uzyskać społecznej powszechności. W ydaje mi się, że sem iotycy radzieccy często zakładają całkow itą id en ty fi kację tego, co in d yw id ualn e w tekście i tego, co powszechne w od biorze, łatw o zastęp u ją znaczenia tekstów ich funkcjam i i społeczną akceptacją, o k tó re j w ypow iadają się na podstaw ie analizy tychże znaczeń. Szczególnie isto tn y jest tu m om ent „m etodologicznego p rzejścia” od opisu zjaw isk h isto rycznych do form uł opisow o-typo- logicznych, od in te rp re ta c ji fak tó w ograniczonych czasem history cz nym do w niosków o m echanizm ie k u ltu ry w ogóle.
P rob lem czasu historycznego n ależy do najb ard ziej c h a ra k te ry sty c z nych kłopotów sem iotyków k u ltu ry . Je śli bowiem k u ltu rę ro z p a try wać jako nie dziedziczoną pam ięć, jako zapis m inionych dośw iadczeń społecznych, to k u ltu ra nieodw ołalnie okazuje się zam kniętą przesz łością, a ty m sam ym k u ltu ra i teraźniejszość s ta ją się pojęciam i rozłącznym i. Proszę zwrócić uw agę, że identycznie po stęp u je Topo- row, określając h isto rię jako n au kę o przeszłości (s. 136). Skoro k u l tu ra nie jest nigdy dla nikogo współczesnością, to nie sposób kom u nikow ać się w jej obrębie. (C harak tery sty czne, że m ówi się w pracach
radzieckich o kom u n ik acji m iędzysystem ow e j , a nie m iędzy jed n o stk o wej). Tym sam ym więc żaden podm iot nigdy nie może uczestniczyć w k u ltu rze, jako że nie stanow i ona jego biograficznej teraźniejszości. Jednocześnie jego k u ltu ro w a aktyw ność zawsze stoi pod znakiem zapytania, gdyż każda Przyszłość w ładna je st jej nie uznać w im ię norm w łasnych. Tak w ięc w szelka działalność k u ltu ro w a okazuje się jak b y niepraw om ocna, pozbaw iona jakichkolw iek gw aran cji tr w a
łości w k u lturze.
K oncepcja k u ltu ry jako zbioru tekstów zalegalizow anych e x post, jako przeszłości, prow adzi w konsekw encji do w ykluczenia pojęcia ku lturow eg o uczestnictw a. Nie sposób bow iem mówić o k u ltu ro tw ó r czej aktyw ności, skoro k u ltu ra jest d an a jak tek st słow ny — m ożna go nie zaakceptow ać, ale nie m ożna nic w nim zmienić. Można go co n ajw yżej zapam iętać lub zapom nieć — i to już p raw ie w szystko, co propo n uje Łotm an. A le n a w e t zapam iętanie oznacza ty lk o „ u trw a lenie w pam ięci” , a w ięc wiedzę o ty m , że coś jest — kogóż jed n a k to satysfakcjonuje? Kogóż — w racam do m echanizm u sem iotyczne- go — saty sfak cjo n u je k u ltu ra , w k tó rej n aw et nie m a m iejsca na podm iotow ą ak tualizację, skoro w ykluczono możliwość reo rgan izacji tek stó w pamięci? K u ltu ra tak a — lub jej teraźniejszość — jest sw oistą próżnią, albow iem b ra k w niej p ra k ty k społecznych, jest b iern ą recepcją zastany ch uporządkow anych hierarchii. T aki porzą dek teo rety czn y opisuje rzeczyw istość, w k tó rej istnien ie utożsam io ne zostało z w y m iernością nieom al staty sty czn ą, a m etajęzy k sem io- tycznego opisu pom ija w iele kw estii isto tn y ch dla w iedzy o k u ltu rze, jak choćby zagadnienie dynam ik i k u ltu ro w e j, m echanizm ów in n o w acji czy zm ian system ów w artości. Ale do tego jeszcze powrócę. Je d n y m z w ażniejszych problem ów prac sem iotycznych jest — jak się zdaje — określenie relacji m iędzy czasem historycznym a tym , co pam ięć zbiorow a san k cjo n u je jako k u ltu rę . P róby przezw yciężenia czasu historycznego tek sto w y m u trw alen iem , próby w łączenia tek s tów zapom nianych w obieg świadom ości społecznej okazują się
różnym i stronam i w alki o k u ltu rę jako w alk i o pamięć. Jednocześnie kateg o ria czasu historycznego w ielo k ro tnie in te rw e n iu je w sam tok teo retyczny ch wyw odów. I tak ciekaw a jest sprzeczność m iędzy kon cepcją k u ltu ry g en eru jącej te k sty w łasnej autośw iadom ości a kon cepcją uczestnika k u ltu ry pozbawionego kultu ro w ej sam ośw iado mości. Dla tego ostatniego k u ltu ra nie istnieje nigdy in statu na-
scendi, jest zawsze dokonaną, n ieruchom ą pam ięcią o przeszłości.
Tym sam ym m iędzy w ypow iadającym sądy o k u ltu rz e a k u ltu rą sam ą istn ieje jak b y ta k a rela cja rozłączności, ja k m iędzy m etajęzy kiem a przedm iotem opisu. Ale w tej sy tu a c ji w ypadałoby w ogóle w ykluczyć jakiekolw iek kateg orie sam oświadom ości k u ltu ro w ej, k tó re zawsze są diagnozam i jakiegoś tu i tera z i sam ookreśleniem się ze w zględu na teraźniejszość. Tym czasem , o czym w spom nia łem , Ł o tm an i inni badacze o p eru ją k ategorią autom odeli k u ltu ry
czy sam oprzedstaw iania się k u ltu ry sam ej sobie. Je st tak, jak b y podm iotom w k u ltu rz e odebrano lu stro czasu teraźniejszego, a k u l tu rz e pozostawiono możliwość przeglądania się w nim. K u ltu ra tak a okazuje się więc strażn ik iem sam ej siebie, przestrzenią „sam osię- strzeg ącą”, strażnikiem w łasnej teraźniejszości, z k tó rej pragnie uczynić wieczne u niw ersum . To zaś, czego nie chce wpuścić z ze w n ątrz, jest zawsze now ym system em w artości. Dążąc do aksjo
logicznej homeostazy, za w szelką cenę u tw ierd za w łasną stabilność.
J a k w takim razie pojaw iają się zm iany w k ultu rze? Mówi się o m echanizm ie sem iotycznym , o „leksyce” i „g ram atyce” k u ltu ry , o zw iększeniu liczby k late k pam ięci, o zapom inaniu tekstów k u ltu row ych itp. Tylko jednocześnie b ra k w yjaśnień dotyczących rodza jów sprzężeń m iędzy różnym i fak tam i k u ltu ro w y m i, nie wiadom o,
ja k i dlaczego, w jak im celu, a przede w szystkim , co lub kto decy d u je o zm ianach k u ltu ro w y ch . J e s t to zapew ne konsekw encja opi sów podkreślających konfliktow ość m iędzy różnym i typam i k u ltu ry, a tra k tu ją c y c h poszczególne k u ltu ry jako pozbawione w e w nętrzn y ch napięć, a zarazem sk u tek w y jaśniania akcep tacji czy dezakceptacji tek stów k u ltu ry , bez uw zględnienia k u ltu ro w y ch czy h istorycznych m otyw acji. Otóż m e cha n izm se m io tyczny k u ltu r y oka
z u je , się tak spraw ny, że czasem zdaje się, iż to te k s ty decydują o istnieniu lub nieistnieniu in n yc h tekstów , s y ste m y — o syste mach, a w e w n ą tr z tc k s to w a se m a n ty k a o fu n kc jo no w a niu tekstów w pamięci zbiorowej. Sem iotyka jak b y chyłkiem przebiega obok
faktyczności historii.
T eksty k u ltu ry — tw ierd zą sem iotycy — fu n k cjo n u ją dlatego, bo zaspokajają potrzeby społeczne. T rzeba by zatem powiedzieć — tro ch ę w duchu w y ja śn ia n ia M alinowskiego — że p arad y w ojsko we P io tra I istn iały dlatego, poniew aż istniała społeczna potrzeba p arad. Dobrze jest czasem p rzy jrzeć się Em pirii egzem plifikującej Teorię. W języku sem iotyki przełom ow e zm iany w k u ltu rz e opisy w ane są p rzy pom ocy tak ich form uł, jak „w ytw orzenie się no w ych znaków ”, „spotęgow anie znakowości form istn iejący ch ” : „zm ia n y system ow e” , „ k u ltu ra w yłącza z siebie te k s ty ” itp. Tym czasem w szystkie info rm acje historyczne (nazw ijm y je za P iatigorskim — subtekstow e) p ow iadam iają o czymś zgoła odm iennym . Z m iany do k on yw ane b yły nie przez sam oregulację anonim owego, bezpodm io-
towego m echanizm u sem iotycznego k u ltu ry , lecz na mocy p rak ty k bardzo konkretn ych. To, co w języku sem iotyka opisyw ane jest tak , jak b y chodziło o pow stanie społeczności plem iennej, w faktycz ności historii działo się w w ym iarze ściśle podm iotow ym . Bo oto g d y m am y do czynienia z „w ytw orzeniem się now ych znaków ”, m ow a o rozkazie P io tra I, aby pod k a rą śm ierci bojarzy zgolili b ro dy, gdy m ow a o „spotęgow aniu się form istn iejący ch ” , chodzi o cars ki p rzym us organizow ania p arad w ojskow ych, gdy z kolei mowa, iż „ k u ltu ra sam a w yłącza z siebie określone te k sty ” , chodzi o ściśle
101 R O Z T R Z Ą SA N IA I R O ZBIO R Y
określone rozkazy sam odzierżaw cy. P rz y k ła d y — ja k wiadom o — m ożna m nożyć. Otóż skoro k u ltu rę określa się jako trw a łą pam ięć społeczną i jeśli jednocześnie okazuje się ona rez u lta tem w alki o tekstow ość, to nieu stan n ie m am y do czynienia z próbam i odpo w iedzi n a p y tan ie, jak to, co historycznie zaistniałe, staje się k u ltu row o trw ają cy m .
Ł o tm an i in n i au to rzy pow iedzieliby, że m am y do czynienia z p rz e k ładem , ale p y tan ie, kto dokonuje owego przekładu, odsyła nas w dom enę p ra k ty k społecznych. Tym sam ym każe się m yśleć o r e la cji m iędzy m e c h a n izm e m sem iotycznym a a u to ry tarn o ścią podm ioto w ych rozw iązań ku ltu ro w y ch , np. P io tra I. Ńa m arginesie w a rto chyba zauw ażyć, że pojęciu „ k u ltu ra ” nie zawsze przy p isy w an y je st sta ły zakres. I ta k np. kiedy m ow a o „k u ltu rac h nazistow skich X X w ie k u ” — te rm in „ k u ltu ra ” p seudonim uje zjaw iska znacznie w ęż sze — p o litykę, ideologię, czasem określony system filozoficzny. K o n sek w encją tak ich w ąskich znaczeniow o użyć jest opisyw anie ty p ó w ró żn y ch k u ltu r, gdy — jak się zdaje — zasadnie m ożna by m ów ić o ró żn y ch ten d en cjach w obrębie tej sam ej k u ltu ry . W spom niałem poprzednio o pew nej synekdochiczności znaczeń re p re z e n tu jących zjaw isk a k u ltu ry . Można by także mówić o nie zawsze o c zy
w istej e k w iw a le n ty za c ji tw ierdzeń określających k u ltu rę . Na p rzy
k ład — m ów i się, że „ k u ltu ra jest całokształtem te k stó w ” i że „ k u ltu ra je st zbiorow ą pam ięcią” . P ierw sze określenie ma c h a ra k te r całkow icie k u m u la ty w n y („całokształt”), drugie — jaw nie se lek ty w n y , albow iem — o czym piszą też sem iotycy — Pam ięć Zbio row a nie pamięta o całokształcie tekstów . Jeśli więc „ k u ltu ra jest w alk ą o p am ięć” , to problem polega na tym , aby ów „całokształt te k stó w ” w łączyć w „całokształt pam ięci”, k tó ra jakże często pod lega p rzy m usom zapom inania. Ale jednocześnie do zupełnie innych w niosków o danej społeczności doprow adzi nas badanie k u ltu ry jako „zbiorow ej pam ięci” tej społeczności, a do in n ych — badanie k u ltu r y jako całok ształtu nagrom adzonych w cześniej tekstów .
S te fa n Żółkiew ski podkreśla w „Przedm ow ie” , że analizy sem io- tyczne u m ożliw iają przerw anie zaczarow anego k ręg u dowolności w in te rp re to w a n iu znaczących tw orów k u ltu ry , że w ielką zdobyczą sem ioty ki je st um iejętność sform ułow ania w aru n k ó w popraw ności sw oich o p eracji in te rp re ta c y jn y c h i że w konsekw encji sem iotyka o tw iera p ersp ek ty w ę porów naw czych badań k u ltu ry jako całości. W ysiłek sem iotyków zm ierza do zaproponow ania jednego sposobu badaw czego opisu heterogenicznych zjaw isk k u ltu ry i do możliwości p o ró w n y w an ia takich jednoro d n y ch opisów. U podstaw zaś wszel kiej re fle k sji sem iotycznej z n ajd u je się rozróżnienie m odeli św iata badacza i badanego tekstu. W istocie — p ry m a rn ą operacją we w szy stk ich p racach jest określenie m etajęzyka opisu sem iotycznego, ale nie sądzę, by był to tylk o problem m etodologiczny. Można by pow iedzieć, że dla p rac radzieckich ch ara k te ry sty c z n y jest swoist}7
sem iotyczny an ty m im ety zm — ostrzeżenie, b y nigdy nie tra k to w a ć tek stó w k u ltu ry (ideologii, polityki, filozofii, sztuki itp.) jak o rzeczy wistości. Ale re fle k sja ta nie jest now a w eu ro p ejsk iej h um an isty ce. „S ystem y m o d elujące” , „m odele św ia ta ” itp. m ają przecież za sobą nie tylko tra d y c ję ling w isty k i po de Saussurze. W pisują się cho ciażby w te n n u rt poszukiw ań epistem ologicznych, k tó re m u p a tro n u ją rep rezentanci najszerzej rozum ianej socjologii w iedzy. W k o n cepcji „system ów m o d elujący ch ” język sem iotyczny jest tra k to w a n y jak o sejsm ograf zjaw isk otaczających człowieka. U w rażliw ia n a m odelujące fu nkcje w szystkich w ytw orów społecznych fu n k c jo n u ją cych w kulturze. Nie pozwala trak to w ać św iata jako zastygłego w n a tu ra ln ą niezm ienność znaczeń. T ym sam y m sem iotyka prag n ie być n ieu stan n y m apelem o czujność sam ośw iadom ości in te r p re ta cy jn ej wobec każdego system u persw azyjnego, z jakim sty k a się w spółczesny człowiek. A lbow iem każdy z ty ch system ów , m o delu jąc rzeczyw istość w sposób sobie w łaściw y, zm ierza n ieu ch ro n n ie do n arzucen ia św iatu określonych pow inności.
O dkrycie, że społeczny św iat k u ltu ry jest n ieu stan n ie m odelow any przez coś lub przez kogoś i że k u ltu ra sam a ta k ą fu n k cję m odelo w an ia spełnia, jest — ja k sądzę — w ypow iedzeniem w zu pełnie n o w ym języ k u teo rety czn y m niezupełnie now ej p ro b le m aty k i filozo- ficzno-socjologicznej. Także i tej, k tó rą w ypow iadali m oderniści, po szu kując źródeł społecznych deform acji ludzkich zachow ań, k ied y w skazyw ali — jak i radzieccy sem iotycy — że istnieje w okół nas św iat narzuconych przym usów , n a k tó ry zgodzić się nie m ożna, a z którego w yzw olić się nie sposób. P ozostaje ted y n ieu sta n n e a p e low anie o m etodologiczną ostrożność, o ścisły rygoryzm w in te rp re tacjach sem antycznych, o poszukiw anie przekładalności i p a ra le l- ności dla norm absolutyzow anych przez każdą k u ltu rę . M yślę, że aktualność p rac sem iotyków radzieckich polega nie ty lk o n a propozycji badań system ow ych w nau kach społecznych, n a w y p raco w y w aniu in stru m e n ta riu m analitycznego dla badań n ad k u ltu rą , ale tak że na próbie sform ułow ania w jed n y m języ k u teo rety czn y m pod staw ow ych p y tań należących od daw na do europejskiej tra d y c ji m yślenia o k u ltu rze. S taw ia się bow iem p y ta n ia o fu n k cje czasu p a m ięci zbiorow ej, o m iejsce podm iotu w poznaw aniu rzeczyw istości znakow ej. S em iotyka k u ltu ry jest przecież tak że sw oistą epistem o logią. P rag n ie być przede w szystkim tec h n ik ą analityczną, tzn. d a jącym się powszechnie stosow ać zespołem działań badaw czych, ale tak że — zgodnie z p ierw o tn y m znaczeniem „ tech n e” — s z tu k ą a n a lizy poznawczej. Sztu ką, k tó ra prag nie być zawsze św iadom a swoich ograniczeń i reg u ł swego postępow ania.
Pow yższe uw agi m ożna trak to w ać jako niesem iotyczną le k tu rę sem io- tycznej m etodologii. Spoglądając w sem iotyczną przyszłość, tru d n o chyba nie pam iętać o niesem iotycznej przeszłości problem ów n au k i o k u ltu rz e. W szak i radziecka sem iotyka k u ltu ry zw iązana je s t
określonym czasem. Ma rację Ł otm an, kiedy pisze, że k ażd y języ k opisu — a w ięc i sem iotyczny — jest w w ysokim stopn iu in fo rm a - ty w n y . A lbow iem „historycznie u k ształtow ana k u ltu ra w y tw a rz a odpow iedni, w łaściw y sobie m odel rozum ienia k u ltu ry ” . A le to ju ż zupełnie inna historia.
W ło dzim ie rz Bolecki
R O Z T R Z Ą SA N IA I R O ZBIO R Y 1 0 4
Irzykowski — ciągle potrzebny
Karol Irzykowski: Wybór pism krytycznoliterackich. Opracował Wojciech Głowala. Wrocław 1975 O ssoli neum, ss. L + 706.
W y b ó r p ism k r ytyczno literackich je s t k o le j
nym przedsięw zięciem edytorskim , m ającym choć częściowo (póki nie doczekam y się w y dania całości pism k ry ty k a ) spłacić dług w sp ó ł czesności w sto sunk u do Irzykow skiego. P ra w ie 20 la t tem u uk azał się Cięższy i lżejszy kaliber ze w stępem A n drzeja S ta w a ra 1, p rz y nosząc n a 26 arkuszach w ydaw niczych (z tego 4 zajął sam w stęp) fra g m en ty tom ów C zyn i słowo, F r y d e r y k Hebbel jako poeta k o
nieczności, W alka o treść, Słoń wśród porcelany, Beniam in ek, L ż e j szy kaliber i całość Prolegom enów do charakterologii. W y b ó r Gło-
w ali na 36 arkuszach w ydaw niczych (tylko 2 arkusze w stępu) d aje p rezen tację ty ch sam ych tom ów (z pom inięciem tom u Prolegom ena), a także zaw iera dodatkow o 10 tek stó w nie p rzed ru ko w any ch w żad n ym z tom ów k ry ty czn o literack ich Irzykow skiego (s. 555— 684). Te dziesięć arty k u łó w zam ieszczonych pod u danym ty tu łe m Z c zy n ó w
i słów rozproszonych stanow i zaledw ie 1 (jeden!) p rocen t z n ie ze
branego jeszcze tysiąca tekstó w czasopiśm iennych Irzykow skiego (tyle bowiem, a nie 100, jak błędnie w yd rukow ano w 7 num erze „T ekstów ” , s. 142, w ynosi nie objęta reed y cją spuścizna zn ak o m ite go pisarza).
S taw ar, k tó ry przed II w ojną św iatow ą m iał z Irzykow skim ró ż norakie starcia polem iczne, pom niejsza znaczenie a u to ra W a lki
o treść, po dkreślając jed y n ie jędrność sty lu i szerokość zain tereso
w ań tego pisarza. Oto ko n k lu zja w yw odów S taw ara: „Jego spuściz n a w prow adza nas w czterdzieści lat rozw oju lite ra tu ry . P rzez te n czas Irzykow ski w y trw a le zabierał głos w w ażniejszych sporach literack ich i literacko-społecznych. U znać go w y pad nie w ty m w zglę dzie za najw szechstronniejszego k ry ty k a epoki” 2. N atom iast G łow
a-1 K. Irzykowski: Cięższy i lże jszy kaliber. K r y t y k i i eseje. Wybrał, w stępem 1 przypisami opatrzył A. Stawar. Warszawa 1957.
2 A. Stawar: O Karolu Irzykow skim . W: Irzykowski: Cięższy i lże jszy kali