Jan Szumiel
"Myśl Jana Jakóba Rousseau w Polsce
XVIII wieku", Maryan Szyjkowski,
Kraków 1913 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 13/1/4, 85-92
episcopalia Posnaniensis, na str. 7 5 znajdujemy cytat: quae cura debet esse puerorum ас iuvenum recte instituendum(?), na str. 168 podano zw rot: spory międzynarodowe winny być vel iure vel bonorum viro rum arbitrio tollatum esse(?).
Niekiedy znowu sposób wyrażenia się autora możnaby nazwać mniej starannym, np. na str. 57 m ówi: Ein Exemplar (Emendandy) findet sich in der Bibliothek Ordynacyi Zamoyskich zu Warschau. Na oznaczenie grzywny, której autor na niemiecki język nie tłómaczy (str. 53), używa się słowa marek (marca). Tłómaczenie polskiego ter minu pospolite ruszenie przez „ritterliche M iliz“ (str. 1 2 ) z wielu wzglę dów jest niestosow ne, należałoby raczej użyć słowa Aufgebot.
Na końcu sw ego dzieła pomieścił autor przegląd literatury, to jest w szystkich tych prac, na które się w ciągu swej rozprawy powołuje. Spis taki może być bardzo pożyteczny, zwłaszcza dla obcych, z litera turą naukową polską nie dość obeznanych. Jednakże spis ten posiada pewne wady. Przedewszystkiem tytuły prac, które wyszły w języku pol skim, podane są w tłómaczeniu niemieckiem, należałoby zdaniem mo jem podać tytuł polski, a obok tego tłómaczenie niemieckie albo też za znaczyć przynajmniej, że dzieło zostało napisane po polsku. Podobnie i ty tuły polskich czasopism naukowych zostały podane po niemiecku. Czy telnik niemiecki, mniej skrupulatny, mógłby policzyć cały dorobek pol skiej nauki na korzyść niemieckiej. Niezawsze to tłómaczenie jest szczę śliwe, tak np. praca Prochaski, p. t. Konfederacya ziemian przeciw du chowieństwu w r. 1 4 0 7 , przetłómaczona jest jako: Konfederation der L a n d w i r t e (sic), należało raczej powiedzieć des Landadels. Oprócz tego jest w tym spisie wiele myłek, niedokładności (por. np. pozycyę na str. 10 0 : Paprocki, Hetman etc. 1 5 7 8 ). Rok, a jeszcze częściej miej sce wydania, są bardzo często pominięte. Pracy Kutrzeby o historyi ustroju Polski miały wedle autora (str. 18 8 ) wyjść trzy tomy, jest ich dotychczas tylko dwa.
Lwów. Dr. P. D ąbkow ski.
Szyjkow ski Maryan : Myśl Jana Jakóba Rousseau w Polsce
XVIII. wieku. Kraków, Akad. Umiej., nakł. fund. Nestora Buce-
wicza, G. G ebethner i Sp., druk. Uniw. J a g .,'1913, 8° w., str. 270.
W ostatniej swej monografii dr. Szyjkowski stara się rozwiązać zagadnienie wpływu myśli Jana Jakóba Rousseau’a na Polskę wieku XVIII, ażeby wypełnić poważną lukę, jaka istniała w piśm iennictwie nauko- wem polskiem, poprzestającem na podawanych od czasu do czasu dro bnych przyczynkach do tej tak ważnej kwestyi. Wpływ zaś ten zasłu guje na specyalne zbadanie z tego względu przedewszystkiem, że »so- cyolog, pedagog czy literat, ilekroć głębiej zechce sięgnąć w przeszłość, ażeby... podążyć umiał krokiem pewnym ku przyszłości — na myśl »cnotliwego filozofa« natknąć się m usi«. Rousseau w igc jest niejako węzłem, w którym zbiegają się kierunki m yślowe doby przedrewolu
cyjnej z prądami czasów najnowszych i, jako taki, nie może być z oczu spuszczony. Jak wiadomo, związany byt z Polską zarówno wpływem swych teoryi, biegnących w wielu kierunkach, jakoteż osobistymi sto sunkami. »Moment osobisty posiada sam przez się znaczenie akcyden- talne i, jako taki, nie może nas bliżej zająć« — zaznacza autor we wstępnych uwagach. Polem więc jego badań, jak można przypuszczać na podstawie tych słów, będzie wyłącznie ś w i a t m y ś l i i i d e i , świat m y ś l o w e g o związku Jana Jakóba z Rzpltą XVIII wieku. »Nam cho dzić musi przedewszystkiem o grunt walki, którą rewolucyjne hasła Jana Jakóba już w chwili pojawienia się wywołują, o wpływ ich na psychę polską, o sposób, w jaki na wpływ ten reagowała, o stopień jej od porności, o rozległość przeobrażeń, jakim wskutek tego działania ulega — jednem słowem o całą sumę zjawisk, które dookoła tego problemu się skupiają, a choć pozornie odrębne gatunkowo, jednak organicznie wiążą się nawzajem«. (Str. 2.)
Ażeby odpowiedzieć na szereg wysuniętych tu zagadnień, dr. Szyj kowski dzieli swą monografię na dwie części, z których pierwsza p. t.:
Stosunki J . J. Rousseau’a z Polską
poświęcona jest obrazowi bezpo średnich odgłosów , jakie poszczególne dzieła jego wywołały wśród Po laków, druga zaś p. t.:W ptyw idei Roussa
omawia koleje, jakiemi szły w Polsce Stanisławowskiej polityczno-społeczne i pedagogiczne teorye filozofa z Genewy.Czy i o ile 1°) badania dr. Szyjkowskiego oparły się na wyczer pująco zebranym materyale odnośnym, — 2°) odpowiadają istotnemu stanowi rzeczy, 3°) czy wszystkie wywody jego stoją w związku ze sło wami przedmowy, 4°) czy praca jego jest wreszcie ścisłem rozwinię ciem zasadniczej myśli naczelnego tytułu — zobaczymy w toku recenzyi. Badania sw e nad
stosunkami /. /. R. z Polską
rozpoczyna dr. Szyj kowski odRozprawy o naukach i sztukach
, podając w rozdz. I-ym streszczenie jej, oraz podkreślając rolę i znaczenie, jakie odgrywa w twór czości »filozofa genew eńskiego« ze względu na dalszy rozwój jego teo ryi i poglądów, a przedewszystkiem ze względu na uwidocznione już tutaj przeciwieństwo rozumu i serca. Ponieważ jednak w pracy swej dr. Szyjkowski nie przeprowadza ani nie uwidocznia stale ewolucyi po glądów Rousseau’a, przeto wszystko, co tutaj o tem mówi, jest chyba zbędne ze względu na dalsze ujęcie zagadnienia — zresztą miałoby to sw ą racyę w monografii o Rousseau’ie specyalnie, a nie w przedsta wieniu wpływu jego na Polskę.W jakim związku myślowym, a chociażby tylko formalnym (ze względu na chronologię) pozostaje z tą
Rozprawą
relacya, umieszczona we wstępie, z w i z y t y ks. Adamostwa Czartoryskich, złożonej Rousseau’owi w Paryżu w 1761 roku?W dzięczność należy się autorowi za rozdział II, w krórym szcze gółow o przedstawia nieznaną naogół bliżej polemikę filozofa »cnotliwego« z »dobroczynnym«.
W dalszym ciągu zajmuje się dr. Szyjkowski odgłosami, jakie w samej Polsce wywołała ta najwcześniejsza rozprawka Rousseau’a, cały
niemal rozdział poświęcając nieznanemu dotychczas a rzeczywiście bar dzo ciekawemu wykładowi X. Szymona W yhowskiego, który w dniu 2 5 września 1 7 7 8 roku polemizuje z paradoksami roussowskimi z oka- zyi »otwarcia szkól warszawskich normalnych«. Drogę miał już zresztą utorowaną przez
Zabawy przyjemne i pożyteczne
, jak słusznie zazna cza autor, popełniając jednocześnie dwa błędy, które wypada mi spro stow ać: zacytowane przez autora słowa znajdują się w artykule p. t.Obrona nauki,
a nie wMowie: jeśli nauk i umiejętności wy
doskonalenie pomogło co do poprawy obyczajów,
która zresztą n i e m o g ł a » d r z w i o t w o r z y ć « ks. W yhowskiemu, bo, o dziw o! jest napisana w d u c h u n a w s k r ó ś r o u s s o w s k i m , będąc jakby dal szym ciągiem czy przeróbką rozprawy filozofa genewskiego, i tutaj leży drugi błąd dr. Szyjkowskiego. W łaściwym natom iast poprzednikiem ks. profesora retoryki był ks. Jan Albertrandy, który w tomie I tegoż cza sopism a zam ieściłMowę o pożytku nauk i umiejętności przeciw Mo
wie P. Jana Jakóba Rousseau,
a w tomie II:Mowę, że nie m asz
dla ludzi zacnych większego zaszczytu, ja k nauki darzyć obroną.
O obydwóch tych rozprawkach bardzo ciekawych i gruntownych milczy najzupełniej autor, pomijając w dalszym ciągu to, co pisały w tej materyi
Journal polonais
z 1 7 7 0 r. iM agazyn W arszaw ski
z r. 1785. Obydwa te czasopisma odrzucają założenie roussowskie, pierwsze z nich odwołując się doDiscours de M. Le Marquis Cesar Peccaria Bone-
sana.
(Lesz. III str. 8 0 — 81), drugie zaś zauważając z całym szacunkiem dla R ousseau’a, iż »wieki ślepoty i barbarzyństwa, równie jak nasze, podlegały zbrodniom, które czernią dzieje społeczności« (str. 6 1 9 — 620). Wobec przytoczonych faktów pierwszy wyraźny ślad w Polsce rozprawki R ousseau’a cofnąć trzeba na rok 1 7 7 0 . Dalej wypada mi sprostować następujące słowa dr. Szyjkowskiego ze str. 26 : »Do mowy powyższej (sc. ks. W yhowskiego) dodano obszerną notę, w krórej po raz p i e r w s z y w Polsce... skreślono ogólną charakterystykę Лапа Jakóba«. Otóż podobne charakterystyki pojawiły się przed kilku a nawet kilkunastu laty wstecz, bo już w r. 1 7 6 3 , 17 6 6 i 1 7 7 0 . (Por.: 1).Wiadomości
Uprzywilejowane Warszawskie
z r. 1 7 6 3 , Nr. 78;2) Wiadomości War
szaw skie
z r. 1766, Nr. 5 1 ; 3)Journal polonais
z 1 7 7 0 r., zesz. III, str. 70 — 71). Przytaczam z nich pierwszą, najkrótszą: »Rousseau po kazuje się razem przysięgłym nauk nieprzyjacielem i żwawym ich obrońcą, prawodawcą towarzystwa ludzkiego i tegoż towarzystwa burzycielem, nieustannym ludzkości chwalcą, a oraz najwymow niejszym nauczycielem niepoczciwych obyczajów. Kto tego człowieka opisać, kto doścignąć myślą potrafi?...«Pierwiastek uczuciowy, jaki tu i ówdzie daje się spostrzedz w roz prawce
O nierówności pomiędzy ludźmi,
sprowadza dr. Szyjkowskiego z właściwej drogi do snucia uwag nad motywem literackim miłości zarówno wNowej Heloizie,
jakoteż w powieści sentymentalnej pol skiej (str. 31, 32), do wypowiadania poglądów na romantyzm, co, zdaje się, nie ma związku z właściwym tematem rozdziału, ani też z zadaniem części pierwszej wogóle, do rzucenia wreszcie śmiałychtwierdzeń, że » c z y s t o l i t e r a c k i w a l o r jego (sc. Rousseau’a) wy stąpienia — j a k o h e r o l d a r o m a n t y z m u — n i e m o ż e (? l) dzia łać na literaturę polską XVIII wieku inaczej, jak g ł ó w n i e d r o g ą s p o ł e c z n y c h h a s e ł , które głosił« (s tr .3 6 ), że » r e w o l u c y j n e t e- o r y e R o u s s a -s p o ł e с z n i к a... mają bodaj w i ę k s z ą i d o n i o ś l e j s z ą d l a r o m a n t y z m u w a r t o ś ć , a n i ż e l i s t w o r z e n i e n o w e g o r o d z a j u b e l I e t r y s t y k i« (str. 3 6 ), jakgdyby w Polsce XVIII wieku nie unoszono się właśnie nad
Nową Heloizą
za jej pier wiastek uczuciowy, tudzież styl i język, jakgdyby dwie pierwsze roz prawki R ousseau’a miały na celu przedewszystkiem proklamacyę uczu cia, jakgdyby wreszcie rewolucyjne teorye jego wywołały i stworzyły romantyzm!! (Jwagi autora nie są bez racyi, tylko posunięte zostały do zbytniej krańcowości.Należałoby je sprowadzić do właściwej miary.
Podnieść trzeba rozdział o
Umowie społecznej
, podkreślający przedewszystkiem związek jej ideowy z dążnościami reformy prawno- państwowej w Rzpltej XVIII wieku, co skłania autora do przypuszczenia, że broszuraO wolności człowieka
miała cel agitacyjny na oku. Ustala tu nadto przekonywująco dr. Szyjkowski wbrew R. Piłatowi, że nie jest ona sam odzielnym dziełkiem jednego z publicystów polskich, ale przekładem I księgiContrat social,
wreszcie podaje szczegółow o nieznaną dotąd bliżej polemikę, jaka się wywiązała z powodu tej bro szurki, a której osią była właściwieUmowa społeczna.
W zakończe niu podnosi autor »specyficznie polski charakter udziału myśli Jana Jakóba w rozwoju literatury politycznej XVIII wieku«, który polegał na tem, że poglądami jego społecznymi posługiwano się swobodnie za równo w obozie- postępow ym , jakoteż zachowawczym.Na rozdział
O projekcie reformy polskiej J. J. Roussa
szko dliwie wpłynęły liczne dygresye, które ostatecznie nie łączą się bezpo średnio zarówno z zadaniem całej monografii, jakoteż tego rozdziału w szczególności, co zresztą najwyraźniej widać z konkluzyi autora, który na str. 99 stwierdza, że » ś c i s ł a o r g a n i c z n a ł ą c z n o ś ć « istnieje tylko pomiędzy traktatem R ousseau’a a pracami Mably’ego i Wielhor- skiego. Wobec tego poco było tyle mówić specyalnie o polskich prze kładach dzieł M ontesquieu’go lub o traktatach Pirrhis’a ? Nie można do zalet monografii zaliczyć rozerwania spostrzeżeń autora nad teoryami Mably’ego, spowodow anego rozwodzeniem się nad osobistem i stosunkami R. z Polakami, zatrzymywaniem się nad jego projektem dla Korsyki etc. Nic chyba nie mają wspólnego z »myślą J. J. Rousseau w Polsce« lub z jego »projektem reformy« zajmowanie się osobą Pirrhis’a, relacya pani Geoffrin o Wielhorskim, o sprzedaniu przezeń brylantów rodowych dla zakupna biblioteki, podanie »szczególnych dziejów« ustępu z dzieła Ma bly’ego i t. p. luźne wstawki. Nawał tych i im podobnych szczegółów ciągle przeplata ważniejsze miejsca tego rozdziału, skutkiem czego za traca się wytyczna myśl autora, a wywody jego, skądinąd trafne i cenne, wychodzą chwiejnie i blado, tworząc labirynt, w którym nie sposób jest zdążać za myślą autora. Najciekawszym rezultatem rozdziału tego jeststw ierdzenie przez dr. Szyjkowskiego, iż ostatecznie »w szystkie trzy plany reform (t. j. R., M. i W ielhorskiego) tworzą w takiem przedsta wieniu jeden w spólny gmach, w którego poszczególnych częściach mo żna rozpoznać rękę wszystkich trzech architektów« (str. 99). Przy spo sobności zwracam uwagę autora z powodu słów jego na str. 47 : »do tąd nie zajęto się bliżej
Uwagami
Roussa, ani nie wyznaczono im w rozwoju m yśli polskiej odpowiedniej roli«, że uczynił to M. Ka r e - j e w w dziele p. t.Zarys historyczny sejmu polskiego
, zestawiając je nadto (w odniesieniu do sejmu) z elaboratem Mably’ego. Tu kończysię część pierwsza monografii.
W zupełnie podobny zasadniczo sposób ujmuje dr. Szyjkowski zagadnienie
wpływ u idei Roussa
t. j. szereguje poszczególnych pisa rzy polskich, ażeby zobaczyć, czy i jak u każdego z nich przyjęły się poszczególne poglądy roussowskie. Uprzednio streszcza pierwszy w Polsce zarys bio- i bibliograficzny »cnotliwego filozofa«; następnie pod kreśla, że w Polsce pojęto zrazu R ousseau’a w stylu wolterowskim, że d o p i e r o w o s t a t n i e m d z i e s i ę c i o l e c i u XVIII w i e k u poczęto w nim trafnie wyróżniać pierwiastek chrześcijański, na podstawie czego pośpiesza wysnuć ogólny wniosek, że s z ł o t o w p a r z e z r e a k c y ą k a t o l i c k ą w Polsce u schyłku XVIII wieku, którą bliżej zajął się, jak wiadomo, w dziele swem o
Génie du Christianisme.
Co jednak powie o tych wywodach dr. Szyjkowskiego i o jego w nioskowaniu fakt następujący:
Monitor
warszawski z r. 1 7 7 6 w Nr. 82 w zakończeniu artykułuO umniejszeniu nędzy ludzkiej
cytuje zNo
wej Heloizy
(cz. III., list 1 8 ) długi ustęp, w którym Julia (sc. Rous seau ) wypowiada gorąco poglądy sw e na Boga i na stosunek do Niego człowieka, ustęp przepojony żywemi uczuciami chrześcijańskiemi ?Mo
nitor
przytem wyraźnie zaznacza : »Sądzę, że n i e b ę d ę m ó g łlepiej
z a k o ń c z y ć przedsięwziętą materyę, jak gdy położę cząstkę uwag wy jętą z Heloize Tomu II.«Zdaniem dr. Szyjkowskiego, największą u nas w ziętość miały spo łeczne teorye Rousseau'a, niemi więc zajmuje się przedewszystkiem, za trzymując się kolejno nad dziełami Konarskiego, Staszica [rozważa przy sp osobn ości ich form ę! (wpływ idei R ousseau’a!!)] i powstałemi stąd broszurami polemicznemi, dalej nad Kołłątajem (znowu jest mowa o stylu jego!!) i polemiką w kwestyi sukcesyi tronu, następnie nad system em Adama Rzewuskiego (i jego »fenomenalną łatw ością płaczu«!!), nad lite raturą broszurową, nad Konstytucyą 3 Maja i Targowicą, wreszcie nad dziełem
0 Ustanowieniu i upadku Konstytucyi 3 Maja
i »Towarzy stwem republikanów polskich«, ażeby poruszone tu poglądy zestawić z teoryami genew skiego filozofa. Rozdział ten, jak widać stąd, nie jest jednolity, w takiem bowiem ujęciu wytkniętego zagadnienia dr. Szyjkow ski dał raczej szereg luźnych przyczynków do poszczególnych pisa- rzów polskich lub broszur polemicznych, aniżeli jednolity obraz myśli polit.-społ. R ousseau’a w Polsce Stanisława Augusta.Nie sposób jest twierdzić, muszę zauważyć z powodu słów autora na str. 1 7 1 — 172, aby »rewolucyjne ruchy w olnościow e we Francyi —
były — s k u t k i e m i realizacyą w czynie i d e i R o u s s a « , bo pogląd taki jest bardzo niehistoryczny. Z powodu tegoż ustępu należy dalej sprostować autora, że wyznaczanie R ousseau’owi takiej właśnie roli w Wielkiej Rewolucyi nie było m yślą ani Ласка Jezierskiego, ani pol skich statystów w ogóle, że nie zrodziło się zupełnie w Polsce, ale w zrewolucyonizowanej Francyi, skąd przeszło do nas za pośrednictwem gazet i tu jest w ł a ś c i w e ź r ó d ł o tego płytkiego zresztą poglądu w Polsce na dziejową rolę Jana Jakóba. (Por. np.
Gazetę Narodową
i Obcą
z r. 1 7 9 1 , NN. 6 i 3 3 ;Gazetę obywatelską z wiadomości
krajowych i zagranicznych
z r. 1 7 9 4 , N. 7).Pragnąc rozważyć, jak w Polsce odbiła się pedagogia Rousseau’a, dr. Szyjkowski najpierw zestawia ją z system em Locke’a i Fenelon’a, dalej przytacza szeroko opinię pani de Genlis nie tylko o właściwej pedagogii filozofa z Genewy, ale również o całej jego twórczości (co> zdaje się, nie stoi w związku z »R.-wychowawcą«!), wreszcie dochodzi do jądra tego zagadnienia. Tutaj krótko zatrzymuje się nad Fr. Bieliń skim, G. Piramowiczem i A. Popławskim (przyczem nie wiem, dla jakich powodów pomija zupełnie
Monitora
, który bardzo dużo pisał o wycho waniu, przytaczając nieraz wyraźnie nazwisko filozofa z Genewy), prze chodząc do Ustaw Komisyi Edukacyi Narodowej, w której praktyczne wskazówki Jana Jakóba znalazły sw e odbicie. Kwestyi zresztą autor nie wyczerpuje, jak to sam zaznacza na str. 2 0 2 . Zwrócę uwagę na nie właściwe rozerwanie uwag nad teoryą wychowawczą Rousseau’a, o któ rej autor mówi również w poprzedniej części (»R.-społecznik«), wobec czego nie mamy ciągłości i wyrazistości w przedstawieniu pedagogii jego na gruncie polskim.Wiele z tego, o czem dotychczas m ówił dr. Szyjkowski, widzimy jeszcze raz powtórzone w części p. t.
Dzieje utopii Roussa w Polsce
XVIII w.
z tą zasadniczą różnicą, że wpływ poszczególnych idei rous- sow skich bada w nauce, poezyi i romansie polskim, a więc na pod stawie nieuwzględnionego dotąd w pracy materyału. Najciekawsze są tu uwagi dr. Szyjkowskiego nad rozprawą KarpińskiegoO wymowie.
Nie uważam jednak, żeby jej »hasła literackie były r e w o l u c y j n e , t a k n i e o c z e k i w a n i e n o w e « (s. 2 1 2 ) , na co już zwrócił uwagę prof. Chrzanowski (Pam. lit. 1 9 1 3 , IV. s. 4 8 9 ). Zapewne, nie da się zaprze czyć, że Karp. rzuca tu nowe myśli, ale nie można im znów nadawać większego znaczenia ze względu na cel, jaki tu poecie przyświeca (moralizowanie: obudzenie szlachetności, litości dla nieszczęśliwych itp.). Ciekawe nadto światło na postulaty rozprawy rzucają takie np. poglądy : »Czułości serca, jeżeli kto z natury nie wziął, m o ż e ją sobie i sam z czasem u t w o r z y ć i nauczyciel ucznia swojego do niej z a p r a w i ć » , albo — »jeżeliby zaś komu przez większą do okrucieństwa, niżeli mięk kości serca skłonność, do poprawienia się przyjść nie miało, niech próżno przed wrotami słodkiej wym owy nie czeka : o n e d l a n i e g o n a z a w s z e s ą z a m k n i ę t e « . Wzruszać więc może tylko szla chetny ( = czuły), czułość serca można nabyć, uczucie jest dla Karp. jednoznaczne z sentymentalnością. Podobnie w spostrzeżeniach nad me
lancholią u Karp. zająłby autor stanowisko bardziej umiarkowane, gdyby zwrócił baczniej uwagę na nast. słowa rozprawy: »nie masz potrzeby, ażebyśmy ustaw icznem zamyślaniem się s i e b i e i k o g o n u d z i l i ; ani o takiej tu rzecz melancholii, która n i s z c z ą c z w o l n a c z ł o w i e k a , odebrawszy go zupełnie ludziom, wreszcie g o s a m e m u s o b i e w y d z i e r a ; ale o tej, którą, j a k p o t r z e b a z d a r z y s i ę , s a m i sobie na czas c u d z y m k o s z t e m z r o b i ć m o ż e m y . « Wobec tego należy zakwestyonować, czy rzeczywiście »hasła literackie« tej rozprawy »wyrosły w p r o s t e j l i n i i z przejęcia się ideą Jana Jakóba«? Wszak mógł Karpiński ideę R ousseau’a pojąć i rozwinąć w e własnym duchu, a więc w kierunku sentymentalizmu raczej, aniżeli — rewolucyonizmu.
Ostatnia wreszcie część monografii dr. Szyjkowskiego p. t.
Za
wiązki powieści sentymentalnej
jest najzupełniej zbyteczna ze względu na naczelny tytuł rozprawy. Uwidocznia się to jeszcze wyraźniej przy bliższem wejrzeniu w poruszane tu przez autora zagadnienia, nie mające żadnego związku z »myślą« filozofa genewskiego. Nieścisłość ta dziwi nas tem bardziej, jeżeli przypomnimy sobie słowa autora ze str. 110,. gdzie wyraźnie mówi, że odsuwa »z umysłu na bok« to, co odnosi się »do artystycznej produkcyi« R ousseau’a, żeby »zachować ten kąt wi dzenia«, pod jakim patrzano nań w Polsce St. Augusta. Skoro jednak autor mówi tu właśnie o tej stronie wpływów R , niechaj wolno mi bę dzie zrobić jeszcze nast. sprostowanie: myli się najzupełniej dr. Szyj- kowski, kiedy twierdzi, że » w s z y s t k i e na gruncie polskim sądy o ro mansie »obywatela z Genewy« s ą u j e m n e « , o ile oceniają dzieło to z punktu widzenia t e f i d e n c y i m o r a l i z a t o r s k i e j (s. 238). Twier dzenie to musi stanowczo upaść wobec tego, żePolak Patryota
z r.
1785,
zastanawiając się nad wychowawczem znaczeniem roman sów wogóle, pisze m. inn.: »Telemak Fenelona, Klaryssa Rychardsona,. Heloissa czułego i wymownego obywatela Geneweńskiego są jedne z n a j p i ę k n i e j s z y c h p ł o d ó w r o z u m u l u d z k i e g o i można p r a w d z i w i e t e d z i e ł a s z k o ł ą c n o t y i p i ę k n y c h s e n t y m e n t ó w m i s t r z ą n a z w a ć . « (T. II, str. 543). Gdyby nadto· dr. Szyjkowski wiedział, że już w r. 1761 i 1 7 6 8 (nie mówiąc o latach późniejszych) zwrócono u nas uwagę na artystyczną stronę romansu w słowach pełnych zachwytu, to inaczej prawdopodobnie sformułowałby sw e uwagi w części ostatniej.Ponieważ zakończenie monografii dr. Szyjkowskiego jest ostatniem już i ostatecznem zeszeregowaniem całego materyału, jaki autor uwzględnił, oraz — zebraniem uwag jego, przeto nie zatrzymuję się nad nim zupełnie.
Co się tyczy monografii, jako całości, muszę zaznaczyć, że wsku tek schematycznego podziału pracy dr. Szyjkowski porozrywał na strzępy myśl R ousseau’a, dzięki czemu zamiast obrazu ewolucyi jej w Polsce mamy szereg cennych przyczynków do poszczególnych polskich pisarzy politycznych, do poetów, do romansopisarzy, do bro szur i artykułów ulotnych. Tutaj leży zasadniczy błąd monografii,.