• Nie Znaleziono Wyników

Biskup Wincenty Urban : kaznodzieja w latach 1946-1971

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biskup Wincenty Urban : kaznodzieja w latach 1946-1971"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Leszek Kuc

Biskup Wincenty Urban : kaznodzieja

w latach 1946-1971

Studia Theologica Varsaviensia 10/2, 25-43

(2)

Stu d ia Theol. Vars. 10 (1972) nr 2

LESZEK KUC

BISKUP WINCENTY URBAN — KAZNODZIEJA W LATACH 1946— 1971

(W stęp do bad ań nad dorobkiem )

T r e ś ć : I. C h arak terystyk a om a w ia n eg o m ateriału, założen ia arty ­ kułu; II. K azn od ziejstw o zw ią za n e z rokiem litu rgiczn ym ; III. K o n fe­ ren cje do sióstr zakonnych; IV. P rop ozycje syntezy: od kazan ia tem a ­ tyczn ego do h om ilii.

I. C H A R A K T E R Y STY K A OM A W IANEG O M A TER IAŁU , Z A ŁO ŻEN IA A R T Y K U Ł U

Dzięki uprzejm ości S ióstr św. E lżbiety m ieliśm y m ożność w ypożyczenia z ich arch iw u m w e W rocław iu około dw udzie­ s tu tom ików te k stu k azań i k o n feren cji w ygłoszonych przez ks. b isk u p a W incentego U rb an a wobec sióstr Zgrom adzenia. T en w łaśnie te k s t sta je się p rzedm iotem obecnego opraco­ w ania.

W zw iązku z posiadanym m ate ria łe m należy uczynić k ilk a w yjaśnień. P ierw sze dotyczy jego cząstkow ego c h a ra k te ru , d rug ie jego rep re z en ta ty w n o śc i dla całości kaznodziejstw a biskupa U rbana, trzecie jego p rzydatności dla analizy, ze w zględu na w arto ść om aw ianego te k stu jako przek azu rze­ czyw istej k o m u n ik acji kaznodziejskiej.

W. U r b a n , zwłaszcza od czasu, gdy został bisk u p em po­ m ocniczym w e W rocław iu, u p raw ia niezw ykle bogatą i różno­ rodną działalność kaznodziejską. N iektóre dane liczbowe do­ tyczące tego zjaw iska poda się w końcow ej części a rty k u łu . M ateriał ja k im d y sp on u jem y m a c h a ra k te r cząstkow y i z ko­ nieczności jed n o stro n n y . Są to, ja k już podano, kazania i kon­ feren cje głoszone w e W rocław iu do Sióstr św. Elżbiety, z k tó ­ ry ch dom em ks. b isk u p zw iązany jest od początku sw ej dzia­

(3)

2 6 L E S Z E K K U C [2]

łalności w e W rocław iu. Cząstkow ość i jednostronność m a te ria ­ łu są ze sobą w zajem nie połączone, nie chodzi bow iem ty lko 0 cząstkow ość w sensie ilościowym. M am y przed sobą jakoś­ ciowo rzecz b iorąc zaledw ie cząstkę dorobku kaznodziejskie­ go W. U rbana, zwróconego przecież do najprzeróżn iejszy ch środow isk i zróżnicow anego ze w zględu na adresató w p rzy ­ n ajm n iej pod w zględem p ro b lem aty k i i języka. Je d n o stro n ­ ność polega na analizow aniu w obecnym a rty k u le przem ów ień zw róconych do jednego i to specjalnego środow iska sióstr za­ konnych.

C ząstkow y i jed n o stro n n y c h a ra k te r m a te ria łu ogranicza pole analizy, w nosi jed n a k sw oiste w artości. P ozw ala na p rze­ śledzenie znam ion kazno d ziejstw a W. U rb an a w ram a ch je d ­ nolitego bloku ko m u n ik acji kaznodziejskiej i to w środow isku, k tó re m ów ca dobrze zna i w k tó ry m je st dobrze znany, co pozw ala p rzejaw ić się szczególnie w y raźn ie pew nym cechom tego kaznodziejstw a, które, ja k się okaże w to k u analizy, w y ­ d a ją się z hom iletycznego p u n k tu w idzenia szczególnie w ażne, 1 nie w ah am y się napisać, rep re z en ta ty w n e. Oczywiście, r e ­ p rez e n ta ty w n e w sensie hom iletycznym , to znaczy u jaw n ia ­ jące m ożliw ie w yraziście fa k t rzeczyw istej kom unikacji d w u ­ stro n n e j m ów cy ze słuchaczam i, jak i c h a ra k te r tego k o n tak tu , te j kom unikacji. To zaś jest ju ż k w estia hom iletycznie p ierw ­ szoplanow a, dotyczy bow iem sam ego przekazu słow a Bożego badanego w k o n k retn e j s tru k tu rz e kom unikacyjn ej.

W skazana hom iletyczna rep re z en ta ty w n o ść om aw ianego m a te ria łu pozwoli na w gląd w osobowość hom iletyczną bi­ sk upa W. U rbana, pojm ow aną nie jako b adanie in d y w id u al­ ny c h w łaściw ości mówcy, ale na funkcjonow anie w określonym i trw a ły m środow isku takiego w łaśnie przek azu Ew angelii. W ty m też sensie zbadanie posiadanego m a te ria łu może sta ­ now ić do bre w p row adzenie do stu d iu m całego dorobku kazno­ dziejskiego W. U rbana.

D ysp o nu jem y te k ste m pisan y m n a m aszynie, którego s tr u k tu ra kom pozycyjna nie je s t n am znan a w szczegółach. N ie je s t to n a pew no p ełn y te k s t au torski. A więc, zapis te k s tu m ów ionego zredagow any i au toryzow any. Nie jesteśm y w sta ­ nie dociec, ja daleko sięgają in te rw e n cje red a k c y jn e w odnie­

(4)

[3] W I N C E N T Y U R B A N 2 7

sien iu do te k s tu rzeczyw iście w ypow iedzianego. W szystko to nie u łatw ia an alizy hom iletycznej, a p rzy n ajm n iej w ym aga dokładnego sprecyzow ania stanow iska badawczego.

S tanow isko badaw cze określim y n a jp ie rw negatyw nie, n a­ stęp n ie zaś pozytyw nie. O kreślenie n eg atyw ne dotyczy nie­ m ożności d o tarcia w p ro st do s tr u k tu ry hom iletycznej om a­ w ianego bloku d orobku kaznodziejskiego. Poniew aż jed n a k nie m ożem y zrezygnow ać z prób d o tarcia do tej s tru k tu ry , pozo­ s ta je ty lk o m etoda analizy p ośredniej przez w skazanie na p ew n e w łaściw ości kom pozycji a k tu a ln ie posiadanego przez nas tek stu . W łaściw ości te pozwolą p rzy n ajm n iej na określe­ nie w przy b liżen iu , ja k dalece m ów ca znajdow ał się w ko n ­ takcie z au d y to riu m , czy i ja k podejm ow ał rzeczyw iste sy tu a ­ cje egzysten cjaln e danego zgrom adzenia i jego życiowe p ro ­ blem y, czy przekazyw ane przez siebie słowo Boże podaw ał ja k o odpowiedź na te w łaśnie sy tu a c je i problem y, i czy w resz­ cie s ta ra ł się zgrom adzeniu staw iać k o n k re tn e propozycje, a n aw et żądania w pow iązaniu z tra fn ie u ję tą sytuacją.

P ozy ty w n ie je określając, nasze stanow isko badaw cze po­ lega na zanalizow aniu w istn iejący m tekście jakości przekazu słow a Bożego w pow iązaniu z po trzeb am i słuchaczy i z osobo­ w ością hom iletyczną m ówcy. Z dołam y na te n tem a t powiedzieć ty le, ile dopuszcza tek st, z którego specyfiki dobrze zd ajem y sobie spraw ę. W w y n ik u p o w inniśm y otrzym ać w stę p n y obraz posługi kaznodziejskiej b isk u p a W. U rbana, pozw alający na dalsze p raw idłow e n ad nim studia.

P rz ed sta w im y te ra z założenia niniejszego a rty k u łu , n a j­ pierw m etodologiczne, a n astęp n ie kom pozycyjne.

Założenia m etodologiczne u jaw n iły się już, p rzy n ajm n iej częściowo, p rzy om aw ianiu sam ego m a te ria łu analizy. Uw agi tam w ypow iedziane uzu p ełnim y obecnie i podsum ujem y. P u n k te m w y jścia je s t oczywiście nasze rozum ienie s tr u k tu ry hom iletycznej. S k ład ają się na nią trz y ele m en ty w zajem nie pow iązane. Mówca, tra k to w a n y w edług zasady boskoludzkiej p o śred n ictw a kościelnego jak o rzecznik C h ry stu sa obecnego w K ościele przez D ucha św., a rów nocześnie jako te n oto kon­ k re tn y człow iek posiadający określone dane osobiste i pozy­ cję — rolę społecznokościelną w ty m oto zgrom adzeniu. N a­

(5)

2 8 L E S Z E K K U C [41

stępn ie, sam o zgrom adzenie słuchaczy, w spółpracu jące z m ów ­ cą dzięki przeży w an iu określonych sy tu a c ji i problem ów ży­ ciowych, ew en tu aln ie k o m unikow aniu ich głoszącem u, oraz dzięki postaw ie św iadczenia p rzy ję te m u słow u Bożem u i p rze­ kazyw ania go dalej słow em i czynem . W reszcie, elem en tem

isto tn y m s tr u k tu ry hom ili tycznej jest sam o słowo Boże,

C h ry stu s uw ielbiony i obecny przez D ucha św., k tó ry jest n am dany. E w angelia, to przecież nie słowa tylko, lecz okazanie D ucha i mocy.

W zw iązku z ta k pojm ow aną s tr u k tu rą hom iletyczną zada­ m y b ad any m tek sto m pew n ą ilość p y tań . Skupią się one dokoła rzeczyw istej k o m u n ikacji m ówiącego ze słuchaczam i, i to ko­ m u n ik acji d w u stro n n ej, oraz około św iadom ości obecności C h ry stu sa i D ucha św., czyli około świadomości, że w k azan iu dokonuje się ak tu a liz a c ja tej obecności.

W św ietle tak ic h założeń z p rzyjem nością m ożem y zapo­ wiedzieć, że bad an e te k s ty p rzyniosą w iele ciekaw ego m a te ­ riału, k tóry , jak k o lw iek pośrednio, przyniesie pozytyw ne dane co do praw idłow ej s tr u k tu ry hom iletycznej. B adan y dorobek w y daje się rzeczyw iście pełen D ucha i mocy.

Założenia kom pozycyjne a rty k u łu p rzed staw iają się ja k n astęp u je. P rzed staw iam y n a jp ie rw w y n ik i analizy tekstów b iskupa U rbana zeb rany ch pod nagłów kiem K azania niedziel­ ne, św iąteczne i okolicznościowe. Do tego zbioru dołączy się w analizie rów nież k azan ia m ary jn e. W szystkie te kazanie łą­ czy fak t, że zw iązane są z po ram i ro k u liturgicznego. Z dość oczyw istych w zględów te w łaśnie te k s ty w ysuw am y na począ­ tek om ówienia. Z adanie główne, jak ie spełnić p rag n ie analiza, to spostrzeżenia dotyczące ak tu a liz a c ji słowa Bożego i przez to sam o ak tu alizacji — uobecnienia żywego C hrystusa. W K o­ ściele dokonuje się to p rzede w szystkim w litu rg ii eu c h ary ­ stycznej stosow nie do okresów ro k u kościelnego. Będziem y m ieli okazję prześledzić ew olucję tekstów k u coraz bardziej

akcentow anej ak tu alizacji C hry stu sa. M ówiąc n ajprościej,

te k sty te z upływ em la t s ta ją się coraz b ardziej spraw ozda­ niam i z głoszonych nie — kazań tem atycznych, ale z hom ilii.

(6)

15] W IN C E N T Y U R B A N 2 9

W n astęp n ej, trzeciej części a rty k u łu ro zp atrzy się kon fe­ ren c je głoszone do sióstr zakonnych. W tej znowuż części a n a ­ lizy na pierw szy p la n w y su nie się zagadnienie k om u n ikacji kaznodziejskiej i zagadnienie podejm ow ania w przem ów ieniach sy tu a c ji i problem ów życiow ych w pow iązaniu z określonym pow ołaniem chrześcijańskim , jak im je s t pow ołanie sio stry za­ k on nej w zgrom adzeniu takim , jak S io stry św. Elżbiety.

O statn ią część a rty k u łu pośw ięcim y próbie naszkicow ania syntety czneg o obrazu s tr u k tu ry hom iletycznej om aw ianych m ateriałó w . W skaże się rów nież na k ie ru n k i dalszych p o trzeb ­ n ych b adań nad dorobkiem kaznodziejskim b isku p a W. U rb a­ na, tak w odniesieniu do tego sam ego zbioru tekstó w ja k ró w ­ nież i w odniesieniu do innych, nie rep rezen to w an y ch w do­ stęp n y m nam zbiorze, działów kaznodziejstw a. Doda się kilka in fo rm acji na te m a t ilościowego i jakościow ego zakresu ca­ łości tego dorobku oraz pow iązania go z inny m i działam i dusz­ p a s te rstw a b iskupa U rbana.

II. K A ZN O DZIEJSTW O ZW IĄ ZA NE Z ROKIEM LITUR GICZNYM

Do zak resu analizy, k tó rej w yniki p rzed staw iam y w obec- cnej części a rty k u łu , należą kazania głoszone w ciągu roku kościelnego w kaplicy św. Józefa w e W rocław iu, a zebrane

w tom ikach o bejm ujących lata 1953— 56, 1959, 1963— 64,

1968— 71.

„C h ry stu s nie p rze stał istn ieć i działać w świecie; założył Kościół, O n żyje w Kościele, O n je s t w Kościele. I dlatego w ty m Kościele je s t M ary ja jako M atka, m atk a C h rystusa i Jego Kościoła. (...) Chce służyć człowiekowi, a więc i Tobie. K o rz y s ta j”. (1. I. 1972 r.). Z acy tow an y te k st nie należy już w łaściw ie do zak resu b ad an y ch — w y k racza o jed en dzień poza rok 1971. J e s t to jednakże te k st bardzo sym ptom atycz­ ny, streszczający k ró tk ą hom ilię, noworoczną. Nie trzeb a długiego k om entarza, by w skazać ja k dalece uobecnia ten fra g m e n t żywego C h ry stu sa i żyjącą Bogarodzicę w Je j święto.

W niedzielę W ielkanocną 1971 ro k u ks. biskup U rban gło­ sił: „C h ry stu s zm artw ychw stał! (...) Gdzież te n C h ry stu s jest? C hciejm y oczy otw orzyć i ch ciejm y w idzieć C hrystusa. J e st

(7)

3 0 L E S Z E K K U C [6]

O n niew ątp liw ie w ludzkiej społeczności, bo ludzkość i każde serce człow ieka, to w łasność Boża, to w łasność C hrystusow a, i trzeb a ty lk o godnie i szlachetnie otw orzyć oczy, m ieć oczy, po­ siadać oczy, a C h ry stu sa naocznie się zobaczy i dojrzy, bo O n je st w ludzkiej społeczności. C hciejm y szukać C hry stu sa jesz­ cze bliżej, aniżeli ty lk o w ludzkiej społeczności, chciejm y goi szukać w ludzkiej d uszy” . M ożna b y się z K siędzem B isk up em pospierać i o szczegóły a rg u m e n ta c ji i p rzed staw ien ia — co to znaczy w łasność, i czy ty lk o o nią tu idzie, czy rzeczyw iście w e w łasnej duszy sp o ty k am y C h ry stu sa bliżej niż w inn ych ludziach, a jeśli tak, to w ja k im sensie? Jed no jest pewne:: te k st przytoczony św iadczy bardzo m ocno o głoszeniu C h ry ­ stu sa żywego i obecnego, dla któ reg o trz e b a jed yn ie „otw o­ rzyć oczy, m ieć oczy, posiadać oczy” .

Dla p orów nania sięgniem y do n ajd aw niejszych tekstów . Oto fra g m e n t z kazan ia należącego do cyklu o częściach m szy św. „W d u ch u głębokiej w ia ry spoglądać m usim y na ołtarz, na k tó ry m to samo się odgryw a, co w W ielki P ią te k na Gol­ gocie, lecz tylk o w sposób bezkrw aw y. Przeistoczenie, to ta ­ jem nica w ielk a i św ięta. Chw ila, w k tó re j chleb w Ciało, a w ino w K rew się przem ienia, w k tó re j Jezus p raw dziw ie na o łtarz przychodzi jest chw ilą najw iększych, przeo bfity ch łask ” . (16. 8. 1953) r.). „Z rozpoczęciem się now ego ro k u litu rg icz­ nego należy zastanow ić się nie ty lk o n ad przebiegiem w y d a­ rzeń n astęp u jący ch po sobie, a dotyczących osoby C h ry stu sa P ana, lecz rów nocześnie m uszę sobie uprzytom nić, zwrócić uw agę n a to, ja k ubieg ły rok przeżyłam , co dobrego dla siebie zyskałam , a co straciłam , ja k k o rzy stałam z n a tc h n ień i słow a Bożego, a rów nocześnie ja k chcę w przyszłości postępow ać” . (31. 11. 1953 r.).

Nie stw ierd zam y różnicy w treści nauczania, w y raźn ie w i­ dzim y jed n a k odm ienność sposobu, pow iedziałbym , jak o ści uobecnienia słow a Bożego. Ta w cześniejsza odznacza się pew ną pośredniością.

„Prosim y, aby D uch św. — Miłość Boża zstąpiła do serc- ludzkich i oprom ieniła je blaskiem czystym i n iep rz em ija ją ­ cym. Łączm y się z oczekiw aniem Kościoła i otw órzm y nie ty l­ ko serca, ale przede w szystkim rozum y nasze na to

(8)

działanie-m W IN C E N T Y U R B A N 3 1

D ucha św., ab y rozum nasz pojm ow ał to najw yższe, odwieczne dobro”. (6. 4. 54 r.). „C h ry stu s przynosi człow iekowi p ełn ą r a ­ dość. Choć sam opuszczony i w zgardzony, (...) aniołom każe zw iastow ać pokój ludziom d obrej woli. H arm onia w e w n ętrzn a niczym nie n adw erężona d a je człow iekowi tę pełn ą radość. S traszliw e je s t oblicze człowieka, k tó ry nie m a h arm on ii w e­ w n ę trz n e j. C hrystus, Św iatłość odw ieczna roznieca w, sercu ludzkim b lask i odwiecznej radości, w ew n ętrzn ej pogody — niech ta radość tow arzyszy n am zaw sze” . (25. 12. 1955 r.).

K azania ks. biskupa W. U rb an a odznaczają się szczególną k o n stru k c ją językow ą. C h a ra k te ry sty k i języ ka ty ch kazań, w odniesieniu p rzede w szystkim do om aw ianych obecnie k a­ zań zw iązanych z rokiem litu rg iczny m , m ożem y dokonać je d y ­ nie w przybliżeniu, ze w zględu na w skazaną ju ż pośredniość i skrótow ość przekazu.

Z acytow ane dotychczas fra g m en ty nie d a ją pełnego obrazu naw et i ta k w p rzy b liżeniu przekazanego nam tek stu , zw ła­ szcza zaś te k s tu mówionego. Z pow odu założeń realizow anych w obecnej części analizy w y b raliśm y w ypow iedzi W. U rb ana ilu stru ją c e n ajb ard ziej u obecniający i a k tu a liz u jąc y tajem n ice chrześcijańskie sposób m ów ienia. Ogólnie w y pada stw ierdzić, że w tom ikach kazań dotyczących ro k u kościelnego, zwłaszcza w tom ik ach najdaw n iejszy ch , z n a jd u ją się dłuższe p a rtie te k ­ stu pisane sty lem in form u jący m , w ykładow ym , z konieczności ab stra k cy jn y m oraz, że ta k się w yrazim y, jukstap o zycy jny m , om aw iającym poszczególne p raw d y w iary, przy k azania m o ral­ ne i dane historyczne jed n a za drugą, bez podstaw ow ej tro sk i o język sym bolicznego skrótu.

Podczas le k tu ry czeka nas jednakże n iejed n a niespodzian­ ka. Zaskoczenia, o k tó ry c h w spom inam y, w y n ik a ją z tego, co bym nazw ał sty listy k ą zaangażow aną. N iektóre zdania d rżą praw dziw ą pasją, łagodzoną, gdy idzie o zgrom ienie błędów , n iew ątp liw y m szacunkiem do człowieka. D la przykładu, w k a ­ zaniu o praw dom ów ności po całkow icie teo rety czn y m i w pod­ ręcznikow ym sty lu rozczłonkow anym w ykładzie zdarzy się nagle ta k a w ypow iedź: „Są jeszcze (podkreślam y tu złagodze­ nie!) ludzie, k tó rz y ży ją podw ójnym to rem — m ają dw a obli­ cza, ale w ew n ętrzn e — serce, je s t p rzew rotn e. Bogu czci nie

(9)

3 2 L E S Z E K K U C [ 8 ]

oddaje, ludzi okłam uje, a siebie p rzed staw ia w inn ym św ietle, Człowiek ta k i um ie, gdy zachodzi potrzeba, do dru gich się uśm iechnąć, n aw et życzliwość okazać, ale to w szystko tylko fałszem ” (29. 1. 1956 r.).

Są to, językow o i stylisty czn ie biorąc, kazania in te le k tu a li­ sty, którego unosi często em ocjonalnie b lask w iary , żywego m isteriu m .

S tru k tu ra k azań W. U rb an a zw iązanych z rokiem litu rg icz­ n y m jest szczególnie tru d n o dostępna w posiadanych przez nas tek sta ch — b ad a n iu i analizie. W tek sta ch ty ch stw ierdza się bardzo często ju ż na pierw szy rz u t oka ich c h a ra k te r skró to ­ w y, nie zdający więc sp raw y dokładniej z ich s tr u k tu ry kom ­ pozycyjnej i hom iletycznej.

To, co m ożem y zauw ażyć i co pow inniśm y zaakcentow ać n a tem a t s tru k tu ry , sprow adza się do n astępującego tw ierd ze­ nia: w k azaniach W. U rb an a s tru k tu ra kom pozycyjna podpo­ rządkow ana jest zdecydow anie s tru k tu rz e hom iletycznej. Na przy k ład w k azan iu niedzielnym z 15. 6. 1959 r. z n ajd u jem y rozw inięcie te m a tu należącego do p ro g ra m u kaznodziejskie­ go — o w artości życia ludzkiego w św ietle O bjaw ienia. K aza­ nie zbudow ane jest bez n ajm niejszej alu zji do czytań b ib lij­ nych w e mszy, zaw iera n ato m iast bardzo żywe odw ołanie się do sy tu acji i problem ów au d yto riu m . K azanie n ato m iast na niedzielę poprzednią zaw iera ciekaw ą ak tu alizację tekstów b ib lijn ych w sensie rozum ienia życia chrześcijańskiego jako poszukiw ania Boga.

K azanie na Nowy Rok 1963 jest uobecnieniem i reflek sją znanego dobrze te m a tu z księgi K oheleta „w szystko m a swój czas” . Z araz następ n e kazanie, na O bjaw ienie P ań sk ie 1963, tek stó w liturg iczn y ch trzy m a się blisko w yprow adzając z nich p o stu la t gotowości na przykładzie trz e ch m ędrców . K azanie na Nowy Rok 1964, to a b stra k cy jn e raczej, nie m niej jed nak p ow iązane z życiem zgrom adzenia rozw ażanie na te m a t m eto­ d y organizow ania i prog ram o w an ia chrześcijańskiego roku zakonnicy. Na O bjaw ienie P ań sk ie tegoż ro k u n ato m iast roz­ w ija się w obfitym kontekście Pism a, acz bez trz y m an ia się tek stó w dnia, tem a t teofan ii w życiu zbiorow ym i osobistym.

(10)

[9] W IN C E N T Y U R B A N 33

K iedy p rzeg lądam y rok po ro k u zbiory k azań W. U rbana należące do ciągu ro k u liturgicznego, p rzy całej rozm aitości kom pozycyjnej sp o ty k am y coraz znaczniejszą przew agę p ie r­ w iastk a biblijnego i egzystencjalnego.

„M ożna by zw yczajnym sposobem rozpocząć (...), iż Nowy Rok je s t now ym odcinkiem czasu. J e st to jed n a k tylk o ludz­ kie ujęcie, ludzkie spojrzenie. Mówi św. P aw eł A postoł dziś: K iedy n a sta ła pełnia czasu, w te d y zesłał Bóg Syna swego Jednorodzonego dla zbaw ienia i uszczęśliw ienia człowieka. I to jest w łaściw ie jed y n e i n ajw ażniejsze w y darzen ie dziejów św iata, ludzkości, człowieka. — Raz odwieczne Słowo stało się Ciałem, zam ieszkując m iędzy nam i, przyniosło św iatu szczęś­ cie, zbaw ienie. I wobec tego fa k tu ludzkość, człowiek, św iat m usi się ustosunkow ać, bo ta pełn ia czasu ju ż w ięcej się nie p o w tó rzy ” . (1. 1. 1970).

W znak om itym k ery g m aty czn ie tekście dostrzegam y, n a ­ w et w sto su n k u do cytow anych ju ż w ypow iedzi now orocznych, znaczne pogłębienie kairologiczne: teraz eschatyczne w ym ag a natych m iasto w ej odpowiedzi, poniew aż w pełni czasu ro zgry­ w a się początek, koniec i przebieg cały naszej w spólnotow ej i osobistej historii.

C hcielibyśm y podsum ow ać dotychczasow ą analizę skąpo w y b ran y ch jed n o stek h o m iletycznych i fragm entów kazań b i­ skupa U rban a uw agą, iż od początku p rzejaw iał się w ty ch tek sta ch — że to ta k nazw iem y — żywioł hom ilijny, czyli ży­ wioł uobecnienia, ak tu a liz a c ji m isteriu m , żywioł te n jed n a k sta je się z biegiem la t coraz silniejszy. Jeśli zgodnie z d efinicją

Institu tio generalis Missalis Rom ani n. 9 hom ilia, to v iv a expo- sitio tex tu s, to kładąc zgodnie z in te n c ją definicji ak cen t na

słowie viva, m am y w kaznodziejstw ie ks. biskup a U rbana co­ raz w y raźn iej do czynienia w łaśnie z hom ilią. Je śli używ am y w yrażenia żyw ioł hom ilijny, to w ty m celu, by zauw ażyć, że kom pozycyjnie rzecz biorąc istota hom ilii urzeczyw istnia się n ierzadko w ty m kaznodziejstw ie niezależnie ja k b y od k la­ sycznej kom pozycji hom ilii.

(11)

3 4 L E S Z E K K U C [1 0 ]

„N ależąc do C h ry stu sa i M aryi okazuj w ierność C h ry stu ­ sowej Ew angelii, w tej księdze życia szukaj m ocy i n atch n ie­ nia, praw dziw ego oparcia, i przeżyw aj k o n k retn ie i p rak ty c z ­ nie na k ażdym k ro k u Ew angelię. P am ię ta j, że jej treścią jest miłość, k tó ra nikom u nie czyni krzyw dy, przykrości, niczym nie p rzyciem nia h o ry zo n tu ludzkich poczynań. Je śli m iłości nie zdobędziesz i ew angelicznej m iłości przeżyw ać nie będziesz, nie staniesz się nigdy now ym człow iekiem — pozostaniesz stary m , p ełn ym p rzy w a r i ludzkich naleciałości” . (1. 1. 1970).

Jeszcze z to m u kazań rok u liturgicznego w zięliśm y

fra g m e n t — p ro g ram kaznodziejstw a skierow anego przez bpa U rbana w szczególny sposób do Sióstr św. Elżbiety. D ysponu­ jem y ośm iu to m ik am i k o n feren cji i w ykładów do zakonnic. N ajbardziej podstaw ow y c h a ra k te r m a tom ik zaty tu ło w an y Ś luby zakonne, w y k ła d y w p row adzające z ro k u 1967/68. Inne tom iki w liczbie siedm iu zaw ierają cykle w ykładów i konfe­ re n c ji głoszonych do sió str przed ślubam i w ieczystym i.

M ożna oczywiście p a trz eć p rzy n ajm n iej dw ojako na te zbiory tekstów . Z a w ie ra ją one określone pojm ow anie życia za­ konnego i z tego p u n k tu w idzenia m ożna i należy poddać ie rozw ażaniu. M ówiąc najogólniej, pod ty m w zględem zn a jd u ­ jem y w om aw ianych tek sta ch tra d y c y jn ą n a u k ę o życiu zakon­ nym i tra d y c y jn ą sy lw etk ę dobrej zakonnicy. U żyw ając słowa tra d y c y jn y m am y na m yśli znaczenie dodatnie. Silnie zaakcen­ to w an y je s t m o m en t realizm u spojrzenia na życie zakonne i prak tyczn o ści w pojm o w an iu ta k życia w ew nętrznego ja k życia w spólnoty, ja k też i zad ań apostolskich sióstr.

N as jed n a k in te re su je in n y sposób czytania ko n feren cji do zakonnic: zbadanie, ja k dalece i w ja k i sposób te k s ty te z d ra ­ d zają rzeczyw istą k o m un ik ację m ówiącego ze słuchaczam i. Jedno w yłączm y: porozum ienie to nie odbyw a się w du ch u skrajnego, a n a w e t w yraźniejszego k ry ty c y z m u pod ad resem założeń życia zakonnego, jego instytucji., czy poszczególnych osób. Są to k o n feren cje o ten o rze w ysoce pozytyw nym . W ist­ niejących ram ach p rzed staw ia się pojm ow anie najlepsze jak m ożna realizacji zadań zakonnicy.

(12)

[11] W IN C E N T Y U R B A N 3 5

„Życia zakonnego nie w olno pojm ow ać w te n sposób, by je potem zdradzać, odstępow ać, prosić w ładze kościelne o zezwo­ lenie zerw an ia ślubów — życie zakonne je s t po to, by P a n u Bogu w iernie, k o n sek w entn ie i zdecydow anie służyć przez całe życie. T rzeba sobie bardzo dokładnie uśw iadom ić ideał swo­ jego życia, a ty m ideałem je s t doskonałość tw ojego życia. Mó­ w iąc o ideale doskonałości w życiu zakonnym trzeb a p am iętać n a jp ie rw o uczciwości i solidarności n a tu ra ln e g o człow ieczeń­ stw a (...) człow iek p o w inien (...) w spółpracow ać ze św iatem nadprzyrodzonym , (...) pod w aru n k iem , że niczego nie zanied­ bał w dziedzinie ludzkiej, n a tu ra ln e j” . (Śluby zakonne, w ykł. w prow . 1967/68, 5. 9. 1967 r.). „P raca w ew n ętrzn a now icjuszki pow inna się opierać n a silnej podstaw ie p raw d w ia ry i p rze­ pisów m oralności. P ra w d y w ia ry trz e b a znać. T rud n o bow iem m ówić o ideałach doskonałości tam , gdzie b ra k ele m en ta rn e j znajom ości p raw d w iary. Ze ślepym o kolorach tru d n o mówić, z głuchym o tonach i śpiew ie” (tamże).

W yjaśnienie sensu życia zakonnego k o n ty n u u je ks. biskup U rb an na podstaw ie u jęć d e k re tu SWD o p rzystosow anej od­ nowie życia zakonnego: „N igdy nie n astąp i pełn a odnowa ży­ cia zakonnego, jeżeli nie będzie tam m iłości Boga i bliźniego” . Czy to, cośm y przytoczyli i zreferow ali, je s t a b stra k cy jn y m intelek tu alizm em ? W ydaje się, przeciw nie, iż m am y tu do czynienia z naw iązaniem realn eg o k o n ta k tu ze słuchaczkam i. M ocne zaakcentow anie in telek tu aln eg o zrozum ienia podstaw je s t w sy tu acji, w jak ie j przem aw ia bisk u p U rb an do now icju- szek, w łaśnie przezw yciężeniem pozornego, em ocjonalnego kon­ ta k tu , na rzecz istotnego i realnego.

Poznaw anie p o trzeb dzisiejszego K ościoła i potęgow anie apostolstw a, to dalsze elem en ty w y jaśn iające sens isto tn y ży­ cia zakonnego w św ietle d e k re tu soborowego. Chodzi o p rze­ pojenie d u chem w szystkiego w życiu. „Nie ciało trzeb a akcen­ tować, ale duch a (...). Tego duch a trzeb a widzieć, trz e b a um ieć dostrzec dobroć człow ieka i p atrzeć na niego przez p ry zm a t duchowości. N ie tylko przez ciało, ale przez duchow ość trzeb a oceniać człow ieka” (tamże). W szystko to odbyw ać się pow inno w atm osferze radości: „Ślubów zakonnych nie możr^a nigdy tra k to w a ć i pojm ow ać jako pew nego ro d zaju ciężaru, obowiąz­

(13)

3 6 L E S Z E K K U C [12]

ku, jarzm a, przym usu, ale ślu b y m ają być w y k w item m iłości p rzep ełn iającej całą duszę człow ieka, całego człowieka. C h ry ­ s tu s nie czeka na stęk ające ofiary...”

J a k przed chw ilą zw róciliśm y uw agę na eg zystencjalny w a­ lo r in te le k tu a lizm u b isku p a U rb ana w p o tra k to w a n iu ży­ cia zakonnego od sam ego początku w y k ład u o nim, ta k teraz p odk reślić p rag n iem y granice in telek tu alizm u , co potw ierdza nasze spostrzeżenie, że in telek tu alizm nie k o jarzy się w k a ­ znodziejstw ie W. U rb an a zasadniczo z m ów ieniem a b stra k c y j­ nym . P rzeciw nie, przez ujęcia in telek tu alisty czn e przeb ija w kom pozycji, składni i słow nictw ie — nasilenie em ocjonalne, zaangażow anie m ówiącego jako odpowiedź na znane m u ocze­ k iw a n ia słuchaczek: ta k się nie m ówi do osób obojętnych, a przeciw nie, do osób z gorącym oczekiw aniem i zainteresow a­ n iem na w tajem niczen ie w obran y przez nie sposób życia chrześcij ańskiego.

Siedem tom ów k o n feren cji p rzygotow ujących do ślubów w ieczysty ch odznaczy się odm ienną stylisty k ą. Są to przem ó­ w ienia krótk ie, n iebyw ale dosadne. Z asady podstaw ow e p rzy ­ pom ina się w kontekście ich realizacji: m ówca ap elu je do do­ św iadczenia. Z daje sobie sp raw ę z najw iększego zagrożenia dla rzeczyw istej k om u nik acji m iędzy dobrze znanym m ówcą a do­ b rze znanym au d y to riu m . J e s t nim znużenie. B iskup U rban u m ie aktualizow ać nie ty lko fak t rzeczyw istej obecności C h ry ­ stu sa Z m artw y chw stałeg o i przeżycie tego fak tu , ale rów nież i w łączyć fak t ów i jego przeżycie w znane m u doskonale kon­ k re tn e życie określonej w spólnoty zakonnej.

T rud n o bez popełnienia n iedy sk recji zacytow ać fra g m en ty tak ic h k o n k retn y c h zw róceń się m ów cy do zgrom adzonych sióstr. N iech nam w tej chw ili w ystarczy, gdy pow iem y, że nie oszczędza an i słuchaczek, an i siebie. Z d arzają się loci co m ­

m unes, ja k na przykład, w czasie tru d n iejszeg o w yw odu,

zw ro t do określonych sióstr, k tó re w idać, że znużone są i za­ sypiają, albo też poskram ianie zbytniej ciekawości słuchaczek w id nej na ich obliczach, gdy m ówca czerpie, n eg atyw ne zw ła­ szcza, p rzy k ład y z ich w łasnego środow iska. K tó ra to? — zdają się pytać. B iskup U rban jed n y m k ró tk im zdaniem um ie po­ skro m ić podobne niestosow ne zaciekaw ienia.

(14)

W IN C E N T Y U R B A N 3 7

M ożem y tera z uzupełnić uw agi, w ypow iedziane w p oprzed­ niej części a rty k u łu , o języ ku kaznodziejskim ks. b isku pa U r­ bana. U derza w ty m język u przede w szystkim jego całk ow ita zwięzłość. U derza n astęp nie ciągłe łączenie w łasnych upodo­ b ań językow ych złączonych z zainteresow aniam i h isto ry k a, a przede w szystkim w ogóle in te le k tu a listy — z głębokim spojrzeniem w sy tu a c ję w spólnoty, k tó ra słucha. Odnosi się n aw et w rażenie, ja k b y obecność tej w łaśnie w spólnoty słucha­ czek zm uszała m ów iącego do pow ściągnięcia zain tereso w ań w łasn y ch dla lepszej posługi. Um ie jedn ak że W. U rban posłu­ żyć słuchaczkom rów nież i w łasn y m i zainteresow aniam i. Licz­ ne i z hom iletycznego — językow ego p u n k tu w idzenia in te ­ resu jące są p a rtie k o n feren cji poświęcone dziejom życia za­ konnego·, tego oto Zgrom adzenia, poszczególnych in sty tu c ji, obyczajów i d o k try n zakonnych, oraz p a rtie stanow iące w y ­ kład p raw d w ia ry i m o raln ych zasad chrześcijańskich.

W języ k u tym , odw ażm y się pow iedzieć, nic rew elacy jnego, a w szystko autenty czn e.

Po tym , co ju ż napisaliśm y, nie tru d n o w yciągnąć kilk a w niosków na tem a t k om u n ik acji kaznodziejskiej w tek sta ch biskupa U rbana. U jm iem y rzecz nieco paradoksalnie. Nie są to b y n a jm n ie j te k sty łatw e, w y d ają się jednakże w y b itn ie ko­ m u n ikaty w n e. Dlaczego nie łatw e? D latego, że m ów iący je s t po p ro stu sobą: in te le k tu a listą uczonym . A le i sobą: k apłanem i biskupem , zatro sk an y m nie tylk o o Kościół lokalny lecz i o Kościół pow szechny. O czym kolw iek m ówi ksiądz bisk u p do sióstr, m a się w y raźn ie świadom ość tego, iż sięga myślą, poza zgrom adzone przed nim zakonnice, czy ja k w p rz y p a d k u kazań niedzielnych, także i g rom adkę św ieckich w iern y ch zgrom adzonych w k aplicy Sióstr. W. U rb an zm usza obecnych do podążania z nim razem w rejo n y p y tań teologicznych i h i­ storycznych, a także w rejo n y a k tu a ln y ch tro sk Kościoła po­ wszechnego.

Nie są to te k s ty łatw e rów nież i dlatego, że m ówca staw ia słuchaczom , w om aw ianym obecnie p rzy p ad k u słuchaczkom zakonnicom , w y m ag ania i w ręcz żądania bardzo w ysokie i kon­ k retn e. Jeg o t-ezą głów ną i tro sk ą głów ną je s t chrześcijań sk i m aksym alizm .

(15)

3 8 L E S Z E K K U C [1 4 ]

Są to, z drug iej stro n y spoglądając, te k s ty bardzo kom un i­ katy w n e. Z daje się, że p rzede w szystkim z pow odu swego w łaśnie m aksym alizm u, w y m ag ań i żądań. W k o m un ikacji m iędzyludzkiej liczy się n ap raw d ę ty lk o w izja m aksy m ali- styczna, o stre w idzenie tego, o co rzeczyw iście chodzi, jak k o l­ w iek rów nocześnie i dostrzeganie w szystkiego, co na przeszko­ dzie sta je realizacji tej w izji. In telek tu alizm kaznodziejstw a b iskupa U rbana także pom aga kom unikatyw ności, je st to bo­ w iem jego in telek tu alizm : biskup U rb a n m ówi dokładnie tak, ja k w idzi i rozum ie sam o zagadnienie, ja k rów nież i sy tu ację oraz p ro b le m aty k ę grona słuchaczy. Nie w iem y, ja k sio stry słu ch ają księdza b isk u p a U rbana, ale w tej m ierze, w jakiej sądzić w olno z tek stó w — dobrze. C hary zm at p raw d y łączy się tu z szacunkiem dla słuchacza i ze spokojem .

IV. PRO PO ZYCJE SYNTEZY : OD K A Z A N IA TEM ATYCZNEGO DO HO M ILII

W ostatn iej części a rty k u łu p o sta ra m y się n a jp ie rw rozw i­ nąć tezę sfo rm u ło w aną w ty tu le części. N astępnie zbierzem y dostrzeżone cechy dorobku kaznodziejskiego W. U rbana. Na koniec zap ro p onu jem y k ie ru n e k dalszych b a d ań nad kazno­ dziejstw em biskupa U rbana.

W obecnej części a rty k u łu tow arzyszyć nam będzie św ia­ domość, że kaznodzieją je st biskup. N aw et zanim został b isk u ­ pem , W. U rb an odznaczał się w sw ym kaznodziejstw ie w łaści­ w ościam i, k tó re po o trzy m an iu sa k ry biskupiej ty lk o się u w y ­ d a tn iły — m am y na m y śli te m a ty k ę kaznodziejską realizu jącą ja k n ajlo jaln iej p ro g ra m y kaznodziejskie E piskopatu Polski, oraz sposób przem aw iania, k tó ry o kreślilibyśm y najkrócej: ła­ godnie i z a u to ry tete m , fortiter suaviterque.

Sygnalizow ana ju ż ew olucja: od kazania tem atycznego do hom ilii, sprzęga się z ew olucją sam ych p rogram ów kaznodziej­ skich Episkopatu. U jaw nia się przy ty m coś bardzo ciekawego. K oncepcja kazan ia tem atycznego w y p racow an a ostatecznie w hom iletyce katolickiej na przełom ie X IX i X X stulecia była n iew ątp liw ie krokiem nap rzó d w sto su n k u do nieporządnie głoszonej hom ilii. Z kolei jed n a k w ypadło dostrzec, ju ż przed

(16)

[15] W IN C E N T Y U R B A N 39

Soborem W aty kańskm II, konieczność ściślejszego zw iązania kazania z litu rg ią eu charystyczną. S tąd tak ie przejściow e po­ s tu la ty , ja k kazanie b ib lijn e czy k azania liturgiczne. N a Sobo­ rze W atyk ańskim II sp raw a w y jaśn iła się ostatecznie w sensie odszukania pierw otnego i w łaściw ego rozum ienia hom ilii jako części litu rg ii, k o n ty n u ac ji czy tań b ib lijn y ch w litu rg ii słowa i nieodzow nego w p row adzenia do w łaściw ego uczestnictw a w litu rg ii uczty i o fiary euchary sty czn ej.

W odniesieniu do k aznodziejstw a b iskupa U rb ana użyliśm y w y rażen ia żyw ioł hom ilijny. Rzeczywiście, je s t go z każdym rokiem w ięcej.

P rzejścia od k azań tem aty czn y ch do hom ilii nie chcem y w ty m p rzy p a d k u rozum ieć w sensie kom pozycyjnym , acz i w ty m sensie w idać pew ną ew olucję. Chodzi nam obecnie o tak ie spostrzeżenie, że w zapisanym i posiadanym przez nas w dyspozycji d o robku kaznodziejskiego b iskupa U rb ana zm n iej­ sza się coraz w y raźn iej d y stan s m iędzy p rz y ję ty m a p rio ri te ­ m atem przem ów ienia, a b ib lijn y m słow em Bożym czytanym w litu rg ii dnia i z in n y m i tek sta m i P ism a k ojarzącym i się z ro ­ kiem liturgicznym , sy tu a c ją słuchaczy i tem a te m kazania. Nie ty lk o jed n a k d y stan s się zm niejsza, co byłoby spostrzeżeniem jed y n ie n egatyw nym , ale i pozytyw nie, kaznodziejstw o b isk u ­ pa U rban a u jaw n ia coraz jaśn iej to, czym w istocie jest: k o n ­ ty n u a c ją b iblijnego słowa Bożego. A k cen tu jąc słowo bib lijn e nie chcem y elim inow ać, ale przeciw nie, u w y d atn ić znajd ow a­ nie się w linii tra d y c y jn e j, kościelnej le k tu ry Biblii. N aw iąza­ nie do nauczania kościelnego i u trzy m an ie z nim stałej łącz- nośc je s t w kaznodziejstw ie W. U rb an a całkiem oczywiste. M ówiąc jed n a k o żyw iole h o m ilijny m chcieliśm y p rzed e w szyst­ kim zwrócić uw agę na łączność z P ism em św. O sobisty a u te n ­ tyzm tego kaznodziejstw a n ab iera ty m sposobem coraz b a r­ dziej a u te n ty zm u słow a Bożego.

Z p rzyjem nością dodać w ypada, że spostrzeżona ew olucja kaznodziejstw a bisku p a W. U rban a dotyczy w w y b itn y m sto­ p n iu jego k azań m a ry jn y ch , stan o w iący ch w ięcej niż trzecią część całego om aw ianego dorobku, nie licząc elem en tu m a ry j­ nego bardzo żyw o obecnego w in n y ch kazaniach. To, co tu uderza przede w szystkim , to silne zaangażow anie osobiste po­

(17)

4 0 L E S Z E K K U C [16]

łączone z rów now agą. Ks. biskup U rb an nie u p raw ia w n a j­ m niejszym sto pn iu kaznodziejstw a apokryficznego typu: co praw dopodobnie m yślała M atka N ajśw iętsza, gdy w ędrow ała do św. Elżbiety. W. U rb a n trz y m a się ściśle dan y ch ew ange­ licznych i n iew ątpliw ych dan y ch dogm atu m ary jn eg o i teolo­ gii m a ry jn ej. U w ażam y m a ry jn e kazania b isku p a U rbana za bardzo w y b itn y elem en t om aw ianego dorobku.

D aliśm y ju ż w y raz świadom ości, że część dorobku kazno­ dziejskiego b isk u pa W. U rbana, k tó rą dysponujem y, to część jednostronna, aczkolw iek z określonych powodów him iłetycz- nie rep re z en ta ty w n a. Ks. b isk up U rb a n prow adzi jako biskup pom ocniczy archidiecezji w rocław skiej niezw ykle bogatą dzia­ łalność duszpastersk ą. D la p rzy k ład u w a rto zacytow ać pod sta­ wow e dane liczbowe z o sta tn ic h lat: w ro k u 1967 ks. biskup U rb an w ygłosił w różnych m iejscach archidiecezji 732 kazania,

w ro k u 1968 — 937, w 1969 —■ 946, w 1970 — 940, a w roku

1971 — 1142 kazania. T en bardzo znaczny ilościowo i uroz­ m aicony jakościow o dorobek dom aga się bezw zględnie p iln ie j­ szego zbadania, do czego a rty k u ł n in iejszy stanow i jed y nie bardzo skro m n y w stęp. N iejak ą tru dn o ść stanow ić będzie fakt, że co do kaznodziejstw a diecezjalnego nie rozporządzam y do­ kum en tacją, jak k olw iek p oniekąd pośrednią, to jed n a k ta k bo­ gatą, ja k w odniesieniu do działalności u S ióstr św. Elżbiety, Może znajdzie się jed n a k sposób dotarcia przez ch ętn y ch b a­ daczy h o m iletycznych do zapisu czy in n ej do k u m en tacji tak ogrom nego i, ja k zdołaliśm y się już przekonać, w ażnego do­ robku.

Oczywiście, w idzim y tu zadanie nie ty lk o dla hom iletów . Z zapisów k azań i z info rm acji o aktyw ności duszpasterskiej b isku p a U rb an a w y łania się sy lw etk a nie tylko, o czym po­ w szechnie w iadom o, znakom itego uczonego, organ izatora na­ u k i i placów ek n aukow ych i k u ltu ra ln y c h Śląska, ale przede w szystkim sy lw etk a b isk u p a-d u szpasterza. Pole do b a d ań bo­ gate, w dzięczne i pilne, póki zebrać m ożna w szystkie potrzebne m ateriały .

Z hom iletycznego p u n k tu w idzenia początkow e analizy czy raczej sondaże, jakie udało się mam przeprow adzić, upew niają, że m am y do czynienia z w y b itn y m głosicielem Ew angelii, k tó ­

(18)

W IN C E N T Y U R B A N 4 1

ry n iew ątp liw ą przynależność do swoich czasów p rzejścia m iędzy epokam i w K ościele łączy zarów no z w y b itn y m i w a ­ loram i in te le k tu a ln y m i ja k i z p rzejm u jący m au ten ty zm em kaznodziejskim i przedziw ną um iejętnością naw iązania k on ­ ta k tu ze słuchaczam i n a w e t w ted y , gdy m ów i tru d n o . D zieje się tak, poniew aż, ja k się m am y praw o dom yślać, słuchacze dokładnie zdają sobie spraw ę z tego, iż ks. b isku p m ówi to w szystko i ty lk o to, co sam n ap ra w d ę m yśli i co sam przeżył.

Ja k m ożna sobie w yobrazić p ro g ram dalszych b a d a ń nad kaznodziejstw em bisku p a W incentego U rbana?

P rzede w szystkim p o w staje k w estia do atarcia do m ożliw ie w szystkich istn iejący ch źródeł, nie w yłączając na p rzy k ład ta ­ kich ja k szkice, k o n sp ek ty i dyspozycje przygotow yw ane przez sam ego au to ra. W ty m m iejscu m am y do czynienia z k w estią d elik atn ą. M am y nadzieję, iż udało się nam w niniejszym a r ­ ty kule, m im o jego jubileuszow ego c h a ra k te ru , u trzy m ać się z dala od to n u panegirycznego. Je śli pozw alam y sobie po stu ­ lować w spółpracę z a u to re m nad opracow aniem jego kazno­ dziejskiego dorobku, to rów nież nie dla celów panegirycznych, a te, pew ni jesteśm y, b y ły b y K siędzu B iskupow i niem iłe, lecz w przekonaniu, iż m am y do czynienia ze zjaw iskiem w y b it­ nym , bogatym i jakże znam ien n y m dla procesu relig ijn ej, n a­ rodow ej i ogólnie biorąc społecznej in te g rac ji polskiej ludności Dolnego Śląska. To może przekonałoby Czcigodnego Ju b ila ta , a zam iłow anego h isto ry k a Kościoła n a Śląsku, do udo stęp n ie­ nia w łasn y ch m ateriałó w kaznodziejskich celem ich zbadania. N astępnie w y łania się zagadnienie kolejności badania do­ ro bk u kaznodziejskiego W. U rbana. W tej spraw ie uw ażam y porządek ob ran y w niniejszy m a rty k u le za słuszny. Zacząć trzeb a od norm alnego, że się ta k w yrazim y, kaznodziejstw a niedzielnego i św iątecznego. Ono to w łaśnie w prow adza n a jle ­ piej w hom iletyczną s tru k tu rę om aw ianego dorobku. Z w róci­ liśm y uw agę na żyw ioł hom ilijny. T u zapew ne jest klucz do p ro b le m aty k i badaw czej. Rów nież i inne działy kapłań skiej i biskupiej aktyw ności kaznodziejskiej W. U rb ana z tego to w łaśnie stanow iska — obecności w nim żyw iołu hom ilijnego —■ badać b y należało z początku.

(19)

4 2 L E S Z E K K U C [18]

D alej, p ro b lem aty k a egzysten cjaln a n arzu ca się jak o pola­ ry za c ja hom ilijności. J a k dalece i jak im i m eto dam i W. U rban zna sytu ację, p ro blem y au d y to riu m ? J a k dalece tra fn ie do nich apeluje? Ja k im sposobem przechodzi do propozycji, w y ­ m agań i żądań?

W szystko to razem n arzuca zagadnienie języ ka kaznodziej­ skiego bisk u p a W. U rbana. Nie idzie o jego sty listy czn ą po­ praw ność czy stylistyczne zdolności. Nie tego będzie się przede w szystkim szukać i nie to p rzede w szystkim się znajdzie. Z n a j­ dzie się nato m iast na pew no zdum iew ającą i tru d n ą do w y ja ś­ nienia k o m unikatyw ność nie tłum aczącą się w cale tego języka jasnością.

D opiero tak ie b ad an ia o ch ara k te rz e podstaw ow ym i s tru k ­ tu ra ln y m pozwolą na przejście do zagadnień tem a ty k i kazno­ dziejskiej i krey gm atyczn ej oraz teologicznej zaw artości om a­ w ianego dorobku kaznodziejskiego.

Dodać należy, iż niem ałe usługi m etodyczne odda na pewno m etoda po rów nyw ania w p rze k ro ju diachromicznym kazań głoszonych w różnych lata ch na te sam e te m a ty czy p rzy a n a ­ logicznych okazjach. Nie idzie ty lk o o ew olucję kaznodziejstw a W. U rbana, lecz o skonstato w an ie s tru k tu ra ln e j wielości, a teo ­ logicznej, k ery g m aty cznej i kom unik acy jnej jedności.

T yle propozycji. K ończąc a rty k u ł w y raźm y głębokie p rze­ konanie, że oto dane nam było spotkać się blisko i żywo z sa­ m ym tw orzeniem przez słowo Boże polskiego Kościoła na Dol­ nym Śląsku, że nie teo rety czn e i hipotetyczne w zględy każą nam w ysoko ocenić dorobek kaznodziejski ks. b isk u pa W. U r­ b an a w badanej jego części, lecz w zgląd p asto ralny : oto tak, na przełom ie epok, m entaln ości k u ltu r — pow staje Kościół, gdy nie b rak n ie gorliw ego i m ądrego, a jakże ludziom życzli­ wego i jakże głęboko k u ltu ra ln e g o głosiciela Ew angelii.

(20)

119] W IN C E N T Y U R B A N 4 3

M g r W i n c e n t y U r b a n , é v é q u e a u x i l i a i r e à W r o c ł a w , p r e d i c a t e u r , 1 9 4 6— 1 9 7 1. I n t r o d u c t i o n a u x r e c h e r c h e s .

R ésum é

L ’auteur u tilise en viron 20 v o lu m es du te x te des serm on s prêch es p ar Mgr U rban en p resen ce de Soeu rs de la C ongregation des Soeurs de S te E lizab eth à W rocław . Il sa it b ien que le caractère du m a teriel qui est en d isp osition e st p a rtiel et in com p let. Il e st con scien t a u ssi q u ’i l u tilise l e te x te qui n ’a pas é té d irectem en t in scrit d’après les serm ons, m ais a vec le te x te réd igé d ’après les prin cip es inconnus, raccourci et au tori­ se. Il croit pourtant que le s te x te s p osséd és so n t rep résen ta tifs sous l ’a s­ pect h o m ilétiq u e pour la p réd ication dé M gr Urban.

La p rem ière p artie de l ’a n a lise l ’auteur consacre a u x serm ons p e n ­ dant l’an n ée litu rgiq u e. En cherchant sa stru ctu re h o m iletiq u e (le p rê­ cheur —■ l ’au d iteu r —■ la tran sm ission de la P arole de D ieu) il a ttire dans cette p a rtie l ’atten tion p a rticu lière à la tran sm ission de la P a ro le de D ieu — e lle m êm e. Il con state que m algré la d ifferen tia tio n im p ortan te de la stru ctu re co m p o sitiv e et sa subordination à la stru ctu re h o m ile ti- que, de m êm e q u e m algré le clair aperçu de l ’in telectu a lism e dans la com p osition du tex te, la tran sm ission de l ’E v a n g ile se passe à la base d ’a ctu alisation de J esu s-C h rist vif.

La d eu x ièm e p artie de l ’a n a lise concerne les cicles des con feren ces pour les relig ieu ses, su rtou t en lia iso n a v ec les p réparations a u x v o e u x r e lig ie u x . D ans cette p artie de l ’an alise, en p ren an t au ssi du m a teriel d iscu té dans la p artie preced en te, on con state que dans la p réd ication de M gr U rban l ’è lè m e n t e x is te n tie l est très vivan t: d ’après la bonne con n aissan ce des situ a tio n s de la v ie et des p roblèm es de l ’auditoire s ’e n su it le savoir — fa it de la lia iso n de la com m u n ication a v ec les a u ­ diteurs et c’est ju ste pour la tran sm ission de la P arole de D ieu.

A la fin on fa it la caractéristiq u e d ’in trod u ction de la p rédication de Mgr U rban com m e le p assage peu a peu des serm ons th ém atiq u es à h om élie bien et profon d em en t com prise. La p red ication étu d iée on t a x e com m e em in en te, su rtou t en lia iso n a vec la to ta lité de l ’a ctiv ité de Mgr U rban. On p o stu le les rech erch es u ltérieu res sur la p réd ication ■de Mgr Urban.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Szkoła Podstawowa w Boguszynie.

negatywne. Następnie uczniowie zapisują na tablicy zwroty, które pomagają w opisie przeżycia wewnętrznego, typu: odczuwałem nieopisaną ulgę, wpadłem w zachwyt, ogarnęła mnie

Wykaz zjednoczeń planu terenowego oraz ważniejszych przedsiębiorstw planu centralnego które nie wykonały planu sprzedaży wyrobów i usług w okresie I-XII 1971 r. zawiera tablica

Udział w sprzedaży wyrobów własnej produkcji 1 usług przedsiębiorstw, które nie wykonały planu w okresie styczeń-październik 1971 r.... Wykonanie planu produkcji

Udział w sprzedaży wyrobów własnej produkcji 1 usług przedsiębiorstw, któro nie wykonały planu w okresie s tyc ze ń-wrze sień 1971 r.... Wykonanie planu produkcji

Liczba książeczek oszczędnościowych w PKO i SQP wyniosła na koniec czerwca 862641 szt. iubyła większa w porównaniu ze stanem na koniec grudnia 1970 r.. Sprzedaż dokonana

W omawianym miesiącu Krakowskie Zjednoczenie Przedsiębiorstw Handlowych zrealizowało sprzedaż w wysokości 59,9 min zł, wykazując wzrost sprzedaży o 9,1 °h w stosunku do

2 UDZIAŁ W SPRZEDAŻY WYRÓBÖW WŁASNEJ PRODUKCJI I USŁUG PRZEDSIĘBIORSTW, KTÓRE NIE WYKONAŁY PLANU W OKRESIE STYCZEŃ - MARZEC 1971 R. Sprzedaż wyrobów własnej produkcji i