• Nie Znaleziono Wyników

W przestrzeni przekładu : Czesława Miłosza i Emanuela Swedenborga tłumaczenia rzeczy ostatecznych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W przestrzeni przekładu : Czesława Miłosza i Emanuela Swedenborga tłumaczenia rzeczy ostatecznych"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Piotr Bukowski

W przestrzeni przekładu : Czesława

Miłosza i Emanuela Swedenborga

tłumaczenia rzeczy ostatecznych

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (131), 122-136

2011

(2)

122

W przestrzeni przekładu.

Czesława Miłosza i Emanuela Swedenborga

tłumaczenia rzeczy ostatecznych

N ajlepszym w prow adzeniem w przestrzeń rzeczy ostatecznych, w której wyobraź­ nia Czesława M iłosza spotyka się z w yobraźnią E m anuela Swedenborga (1688-1772), wydaje się być refleksja na tem at „drugiej przestrzen i”, którą poeta rozwija w ty tu ­ łowym w ierszu ze swego ostatniego zbioru poezji:

C zy napraw dę zg ubiliśm y w iarę w d ru g ą przestrzeń? I znikło, p rzep ad ło i N iebo, i Piekło?

Bez łąk pozaziem skich jak spotkać Zbaw ienie? G dzie znajdzie sobie siedzibę zw iązek po tęp io n y ch ?1

Te p o b rzm iew ające d y sta n su ją cą iro n ią reto ry czn e p y ta n ia przyw ołują jeden z najw ażn iejszy ch tem atów w tw órczości M iłosza - refleksję n a d kryzysem m y­ ślenia o rzeczach ostatecznych, będ ący m sym ptom em w ielkiego kryzysu naszej „eschatologicznej” cyw ilizacji2. C hodzi tu w szczególności o zjaw isko, które okreś­ lić m ożna jako za n ik w yobraźni eschatologicznej. Pisze o n im poeta w Nieobjętej

ziemi:

1 Cz. M iłosz Druga przestrzeń, w: tegoż W iersze, t. 5, Z nak-W ydaw nictw o L iterackie, K raków 2009, s. 169.

(3)

Jest jeden tylko w ielki tem at. A jest nim koniec ery trw ającej dwa tysiąclecia bez m ała, kiedy religia zajm ow ała m iejsce n ad rzęd n e wobec filozofii, n au k i i sztuki, co znaczy za­ pew ne po p ro stu , że w ierzono w N iebo i Piekło. Te z n ik ły z w yobraźni i żaden poeta ani m alarz nie p otrafi na nowo N ieba i P iekła zalu d n ić (choć w zory P iekła są, tu na z iem i).3

Kryzys w yobraźni sięga, zd an iem M iłosza, b ardzo głęboko: w in n y m frag m en ­ cie Nieobjętej ziemi stw ierdza on w ręcz, iż w spółcześnie słowa „żywot w ieczny” nie b u d zą żadnych w yobrażeń naw et u lu d z i w ierzących - stały się bow iem m artw ą fo rm u łą4.

Przyw ołane przez M iłosza pojęcie „drugiej p rz e strz e n i” m a swe źródła w Ziemi

Ulro, gdzie pojaw ia się jako „S w edenborgiańska druga p rz e strz e ń ”5. Jest ono w aż­

nym p u n k te m odniesienia poety w rozw ażaniach n a d św iatem w yobraźni W illia­ m a B lake’a i O skara M iłosza.

N aw iązując do Sw edenborga, C zesław M iłosz ko m en tu je w rozm ow ie z Ire n e ­ uszem K anią ty tu ł swego to m u poetyckiego i otw ierającego ów tom wiersza:

W ie Pan, ty tu ł Druga przestrzeń to jest w yraz ubolew ania, że zgu b iliśm y „d ru g ą p rz e ­ strz eń ”, tzn. obrazy raju i piekła nie istn ieją. N a to m iast u Sw edenborga m am y niesły­ chanie m ocną i w yrazistą ich konstrukcję. Po D an tem i M ilto n ie to jest trzecia próba przedstaw ienia tego innego św iata.6

Przyw ołani w tej w ypow iedzi w ielcy „k o n stru k to rzy zaśw iatów ” byli b o h a te ra ­ m i znakom itego eseju M iłosza O piekle, k tó ry m iał swój pierw o d ru k w paryskiej „ K u ltu rze” w ro k u 1975. W arto pośw ięcić m u więcej uwagi.

Chcąc zaprezentow ać fu n d am e n taln e dla naszej k u ltu ry wizje p rze strzen i po ­ tę p ien ia, M iłosz zdecydow ał się na form ę „zwięzłego przew odnika do oznaczania różnych gatunków P iek ła”7. N ie pow inniśm y się jed n ak dać zwieść tym ironicz­ nym określeniem , gdyż sens przedsięw zięcia M iłosza jest b ardzo złożony. Przede w szystkim m am y tu do czynienia z p róbą zdefiniow ania m ech an izm u tw orzenia p rze strzen i naszych eschatologicznych w yobrażeń. Otóż, jak tw ierdzi M iłosz, m i- totw órcza działalność człow ieka p osługuje się p rze strzen ią, przek ład ając każdą lu d zk ą m yśl na trójw ym iarow e obrazy, noszące „znam ię danego m o m e n tu danej cyw ilizacji”8. Z p rem e d y tac ją użyłem p ojęcia „ p rz e k ła d ” w m iejscu , w któ ry m

3 Cz. M iłosz Nieobjęta ziemia, w: tegoż Wiersze, t. 4, Z nak-W ydaw nictw o L iterackie, K raków 2004, s. 74. Por. także frag m en t Ubóstwo wyobraźni w Piesku przydrożnym, w którym m owa jest o „erozji naszej w yobraźni re lig ijn e j” (Cz. M iłosz Piesek przydrożny, Z nak, K raków 1998, s. 34).

4 Cz. M iłosz Nieobjęta ziem ia, s. 74.

5 Cz. M iłosz Ziemia Ulro, Z nak-W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 2000, s. 190.

6 Cz. M iłosz, I. K ania, Ciągle poszukujemy klucza, w: S. Toksvig Emanuel Swedenborg - uczony i mistyk, przeł. I. K ania, U niversitas, K raków 2002, s. 8.

7 Cz. M iłosz, O piekle, w: tegoż Ogród nauk, N o rb e rtin u m , L u b lin 1991, s. 101.

(4)

12

4

M iłosz m ówi o „u jęc iu ” m yśli w obraz. Otóż w św ietle dalszego ciągu wywodu p o ­ ety m odyfikacja ta w ydaje m i się uzasadniona.

K ształtow ana przez naszą w yobraźnię p rzestrzeń osiąga swe apogeum , gdy przy­ chodzi się n am zm ierzyć z ta jem n icą rzeczy ostatecznych. Tu, jak pisze M iłosz, zaintrygow ane „obietnicą jakiegoś nie odkrytego p raw a” w ładze um ysłowe w tw ór­ czym zapale „dążą do k resu swoich m ożliw ości” . W yzwanie jest ogrom ne, gdyż rzeczyw istość, któ rą chcą unaocznić pozostaje poza p rze strzen ią i czasem.

Porażka w tedy - pisze M iłosz - jest n ieu n ik n io n a, ale zaszczytna, i naw et nasuw a przy­ puszczenie, że d zieła w yobraźni działają na nas tym silniej, im bardziej są przekładem pewnej wym ykającej się treści. Dw a słowa: „ogień w ieczny”, w Ew angelii już są zresztą p rzekładem i d ają p oczątek dalszym przekładom . Pierwsze rozrasta się i zagęszcza w coś m aterialnego, d ru g ie też się „ u p rze strze n n ia ” jako następstw o chwil, czyli p u n k tó w na lin ii.9

P rzyjrzyjm y się bliżej tej koncepcji. W jej św ietle nasza fascynacja eschatolo­ gicznym i n arra c ja m i D antego, M iltona i Sw edenborga wiąże się z faktem , iż do­ k o n u ją one sugestywnego p rze k ład u w ym ykającej się czasoprzestrzennym ram om m yśli o zaśw iatach. Lecz o jakiego ro d za ju p rze k ład tu chodzi? W jakim sensie owa „w ym ykająca się” eschatologiczna „treść” p oddaje się operacji p rze k ład u ?10

„Treść” ta w ydaje się istnieć poza kręgiem naszego dośw iadczenia, jawiąc się jako myśl o rad y k a ln ie innej rzeczyw istości. I w łaśnie ów stan „inności” w yrażony zostaje za pom ocą języka, odnoszącego się do doczesnych, b lisk ich n am p rze d ­ m iotów i dośw iadczeń. Ten fu n d am e n taln y pro b lem znany jest teologom , zagłę­ biającym się w tru d n e j, naznaczonej sprzecznościam i problem atyce eschatologii. „C ałą rzeczyw istość tam tego świata m ożna opisywać tylko z pom ocą dośw iadczeń i obrazów zaczerpniętych z tego św iata” - pisze Josef F in k en z eller11. W ychodząc z tego założenia, niem iecki teolog fo rm u łu je n astęp n ie ogólną zasadę h e rm e n e u ­ tyki w ypow iedzi eschatologicznych: „nasze ziem skie obrazy i porów nania są w sta­ n ie jedynie przybliżyć n am rzeczywistość tam tego św iata, nie m ogą n ato m iast jej ukazać w sposób w yczerpujący” . Z iem skie obrazy zaśw iatów są skażonym doczes­ nością, p re lim in a rn y m w swej istocie p rze k ład e m (translatem ) m yśli o innej rze­ czyw istości, któ ra istn ieje poza tym , co n am z n a n e 12.

9 Tamże.

10 W in n y m kontekście (analogii p isan ia i tłum aczenia) przyw ołuje kom entow any tu fragm ent R yszard Nycz w Sylwach współczesnych (U niveristas, K raków 1996, s. 86).

11 J. F in k en zeller Eschatologia, przel. W. Szym ona, red. S. K ijas, „M ”, K raków 1995, s. 230.

12 Por. pojęcie „m yśli o rzeczyw istościach «ostatecznych»” w n au czan iu Jan a Pawła II (R. R ighetto Zycie pozagrobowe. Dziesięć rozmów o rzeczach ostatecznych, przeł. J.M . Głogoczowski, WAM, K raków 2005, s. 106). Zob. także C.S. Lew isa uwagę o „p rzek ład zie” w ielkości Boga „na język św iata m aterialn eg o ” w tegoż

(5)

Sform ułow ana przez M iłosza koncepcja p rz e k ła d u „wymykającej się tre śc i” eschatologicznej na język obrazowy staje się lepiej zrozum iała w kontekście her- m eneutycznej n a u k i o tłu m ac ze n iu (interpretatio) „ in n e j” m yśli, „niew idzialnego logosu” (Filon) na „zew nętrzny” język13. E schatologiczna m yśl („treść”) - n ie ­ ostra, niesprecyzow ana myśl o innej rzeczyw istości, o życiu w iecznym „po drugiej stro n ie” - dom aga się p rzek ład u na język związanej czasem i p rzestrzen ią w yobraź­ ni. W kontekście teologii katolickiej m yśl ta k o n ce n tru je się wokół dostępnej czło­ w iekowi jedynie za pośrednictw em objaw ionego Słowa „istoty rzeczy”, w praktyce „n iew yobrażalnej” (w o d n ie sie n iu do n ieb a zakładającej na p rzy k ła d niep o jętą przez nas jedność, k o n iu n k c ję 14). W ynikiem jej p rze k ład u są obrazy i porów na­ nia, unaoczniające eschatologiczne praw d y 15. Są one „projekcją w przyszłość tego, czego człow iek jako c h rz eśc ija n in dośw iadcza w łasce jako swojej te ra źn ie jsz o ­ ści” 16. I tak m yśl o stanie w iecznego zbaw ienia tłum aczona jest na język w yobraź­ n i p rzestrzen n ej, przybierając choćby form ę koncepcji „m iejsca w bycie samego Boga”17.

M iłosza fascynują wielcy „tłum acze” eschatologicznej m yśli na język przestrzen­ nej w yobraźni. W eseju O piekle sięga on po dzieła D antego, M ilto n a i Sw edenbor­ ga. W kontekście Boskiej komedii intryguje go fakt, iż D a n te jsk i p rze k ład eschato­ logicznej treści, będący „n ieu n ik n io n ą transpozycją p rze strzen n ą”, jawi się w owym dziele w „skrajnej, drobiazgow o w ypracow anej p o sta ci”18. Tworzy on „niesam o­ w itą topografię”, przestrzeń , której b u d u lc em jest „m ieszanka w yobrażeń ch rze­ ścijańskich z h isto rią i m itologią grecko-rzym ską” 19. M iłosz zwraca tu uwagę na trw ałość antycznego, czyli, rzec m ożna, klasycznego języka w yobraźni: „Czy [...] obecność an ty k u po u p a d k u R zym u”, pyta autor, „nie była bardziej trw ała, niż p odają p odręczniki, przynajm niej w jednej dziedzinie: unaocznienia, w izualiza­

13 J. G ro n d in Wprowadzenie do hermeneutyki filozoficznej, przeł. L. Łysień, WAM, K raków 2007, s. 35, 39 i 40. Por. także L. Joachim ow icz Wstęp, w: Filon A leksandryjski Pisma, t. 1, przel., w stępem i kom entarzem opatrzył L. Joachim ow icz, Pax, W arszaw a 1986, s. 23.

14 Zob. J. R atzin g er Śmierć i życie wieczne, przeł. M. W ęcław ski, Pax, W arszaw a 1986, s. 151, 213, 258.

15 Zob. H. Szm ulew icz Po tamtej stronie życia. Zarys eschatologii, Biblos, Tarnów 2003, s. 131.

16 K. R ah n er Podstawowy w ykład wiary. Wprowadzenie do pojęcia chrześcijaństwa, przeł. T. M ieszkow ski, Pax, W arszaw a 1987, s. 349.

17 J. R atzin g er Śmierć i życie wieczne, s. 254. Zob. też H. U rs von B alth asar Eschatologia w naszych czasach, przeł. W. Szym ona, WAM, K raków 2008, s. 47. O problem ie tłu m aczen ia „stanów (duszy)” na „m iejsca eschatologiczne” zob. H. Szm ulew icz Po tamtej stronie życia, s. 115 i 144.

18 Cz. M iłosz O piekle, s. 85.

(6)

12

6

cji i czy - na odw rót - chrześcijaństw o z całej swojej trad y c ji nie było n iech ętn e przekładow i praw d w iary na obrazy?”20

Z kolei R a j utracony jest, zd a n ie m M iłosza, dziełem na w skroś dziw nym , po ­ n ie k ą d b ardziej naw et intrygującym niż Boska komedia. „Im aginacyjna p rz e strz e ń ” Johna M iltona, choć posiada w yraźną w ertykalną stru k tu rę ze swą „górą” i swym „dołem ”, jest jednak, w oczach poety, w przeciw ieństw ie do w yrazistej, „dotykal­ n e j” p rze strzen i D antego - „rozchw iana i niew y m iern a”21. P rzekład M iltona zd a­ je się być, jak sugeruje M iłosz, tłu m ac ze n iem na kapryśny, fantastyczny język b aś­ ni, język puszący się te atraln y m i efek tam i22.

Ze znacznie bardziej skom plikow anym przypadkiem tłum aczenia m yśli o za­ św iatach na język przestrzennej w yobraźni m am y do czynienia w p ism ach szwedz­ kiego uczonego i m istyka E m anuela Swedenborga. D ochodzi ta m bow iem do in te­ rioryzacji eschatologicznej przestrzeni. „Tak więc Piekło” - pisze M iłosz - „kiedyś, jak u D antego, stykające się z w ym iarem fizyki i astronom ii, zostaje u Sw edenbor­ ga przesunięte całkowicie wewnątrz człowieka”23. M iłosza intryguje ta odważna trans- lokacja zaświatów, a także ich ontologiczny status. W arto w tym kontekście rozjaś­ nić logikę Sw edenborgiańskich zaświatów, nie tracąc z oczu dyskursu Miłosza.

Sw edenborg przek ład a m yśl o zaśw iatach na język, który w yraża „rzeczywi­ stość fizy k a ln ą”, „rzeczy zm ysłow e”, przyw ołując je jako odpow iedniki „świata duchow ego, a więc św iata w arto ści”24. N ie znaczy to w szakże, iż w owym p o rzą d ­ ku sym bolicznym anulow ane zostaje niejako dosłow ne znaczenie zmysłowej rze­ czywistości. „Piekło i N iebo u Sw edenborga”, pisze M iłosz, „są rzeczyw iste, d l a ­ t e g o że sym boliczne, czyli wyrażając się inaczej, u tkane z k o r e s p o n d e n c j i ”25. U źródeł Sw edenborgiańskiej teo rii koresp o n d en cji leży n au k a o odpow iedni­ kach, której zrąb uczony wypracow ał jeszcze p rze d swym p rzełom em m istycznym , tru d ząc się n a d w ielką przyrodniczo-filozoficzą syntezą Regnum animale26. Zgod­ nie z n ią to, co m a teria ln e, m a zawsze swą przyczynę w tym , co duchowe. Rzeczy n a tu ra ln e odsyłają nas do swej przyczyny w sferze duchow ej, do swych d u ch o ­ w ych odpow iedników. W tym sensie „wszystko co istn ieje w zm ysłow ym świecie jest śladem , z n a k ie m ” obecności Boskiego sensu.27

20 Tam że, s. 87. Por. także Cz. M iłosz Rozm owy polskie 1979-1998, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 2006, s. 417.

21 Tam że, s. 94-95.

22 Zob. tam że, s. 95-96. 23 Tam że, s. 99.

24 Cz. M iłosz, O piekle, s. 99. 25 Tamże.

26 Zob. I. Jonsson Visionary scientist. The effects o f science and philosophy on Swedenborg’s cosmology, Sw edenborg F o u n d atio n , W est C h e ster 1999, s. 109-110.

27 L. B ergquist Swedenborgs hemlighet. Om ordets betydelse, afiglarnas liv och tjafisten hos Gud. E n biografi, N a tu r och K ultur, Stockholm 1999, s. 188.

(7)

Jak fu n k cjo n u je zasada k o respondencji w dom enie rzeczy ostatecznych? Otóż to, czym jest i czym będzie po śm ierci życie człowieka określa jego relacja do źródła życia, którym jest Bóg. Ze źródła tego b ije Boskie dobro i Boska praw da, do k tó ­ rych w szystko we w szechśw iecie się odnosi - to swoiste c e n tru m system u kore­ spondencji. „D la tych - pisze Sw edenborg - któ rzy je p rzy jm u ją w iarą i życiem , niebo istnieje, ci n ato m ia st, którzy je odrzucają albo zagłuszają, p rze m ien iają je na piekło, dobro na zło, a praw dę na fałsz, ci zatem p rzem ieniają żywot na śm ierć”28. O to więc sam człow iek, kieru jąc się w łasną wolą, sytuuje się w (duchow ej) p rze­ strzeni, która koresp o n d u je z jego wolą (m iłością) - w p rze strzen i nieba bądź p ie­ kła. D latego w łaśnie Sw edenborg pow tarza, iż niebo i piekło zn a jd u ją się w ew nątrz, a nie na zew nątrz kogoś. O pisyw aną przezeń n ieb iań sk ą i in fern aln ą przestrzeń w ypełniają sym boliczne odpow iedniki stanów w ew nętrznych aniołów i złych d u ­ chów. Czesław M iłosz b ardzo sugestyw nie opisuje funkcjonow anie ta k ich zaśw ia­ tów w Ziemi U lro:

S tany w ew nętrzne człowieka zależne od orientacji jego woli (m iłości) przybierają kształt w zięty z doznań zmysłowych na naszej ziem i, ale nie istn ieją żadne „obiektyw ne” zaśw ia­ ty, tzn. „obiektyw ne” jest tylko czyjeś dobro lub zło. „Jaki jesteś tak i w idzisz”: poniew aż cała przyroda składa się ze znaków, teraz znaki niejako usam odzielniają się i składają się na alfabet radości albo udręki. Przestrzeń Sw edenborga jest w e w n ę t r z n a . 29

Sw edenborg pisze, że w szystkie p rzed m io ty w n iebie są „p rzed staw ien iam i”, czyli rep rezen tacjam i, „poniew aż odpow iadają w nętrzu, a więc także p rzedstaw iają je” . I dodaje:

A poniew aż zm ie n ia ją się stosow nie do stan u w n ętrza aniołów, dlatego nazyw ają się w y­ o b rażen iam i, chociaż rzeczy, które pojaw iają się przed oczym a aniołów w niebie i d o ­ strzegane byw ają ich zm ysłam i, ta k żywo się pojaw iają i są d o strzegane jak te, co na ziem i przez człow ieka, a naw et o w iele jaśniej, w yraźniej i d o k ład n ie j.30

P odobnie i w piekle, jako że w zaśw iatach, czyli w „świecie duchow ym ”, wszyst­ ko, co w idać „jest pochodzenia duchow ego” i pojaw ia się „przed oczyma duchów i aniołów ”31. K luczową w tym kontekście rolę odgrywa kon sty tu u jące przestrzeń w idzenie - ta dom inacja p ercepcji wzrokowej tłum aczy plastyczną przestrzenność zaśw iatów S w edenborga32.

28 E. Sw edenborg O Niebie i jego cudach, również o Piekle według tego co słyszano i widziano, red. na podst. wyd. londyńskiego z r. 1880 D. Kielczyk, wprow. B. Sm oleń, W arszaw a [1993], s. 41.

29 Cz. M iłosz Ziemia Ulro, s. 167.

30 E. Sw edenborg O Niebie i jego cudach, s. 97. W oryginale: „rep ræ se n tativ a ” i „ ap p a re n tić ” (E. Sw edenborg De Coelo et ejus Mirabilibus et de Inferno ex Auditis & Vists, L o ndoni M D C C L V III, s. 68).

31 Tam że, s. 304.

32 Zob. M. Sawicki Niebiański topos Emanuela Swedenborga, „Pism o L iteracko-

(8)

12

8

R eprezentacje, o których pisze Sw edenborg, są indyw idualne, jakkolw iek sko­ relow ane ze sobą w edług ogólnej zasady korespondencji. Jego zaśw iaty są więc p rzek ład em m yśli o n iebie i p iekle (wiecznym ru c h u k u do b ru i w iecznym trw a­ n iu w złu) na sym boliczny język, kreujący przestrzen ie w yobrażeniow e, które p o ­ laryzują się w edług w ertykalnej, aksjologicznej osi dobra i praw dy oraz zła i fał­ szu. P rzestrzenie te m ają c h arak ter relacji, są one, jak zauważa M ieczysław Sawicki, „relacjam i pom iędzy boskością-człow ieczeństw em , któ ra jest m iłością i praw dą a w n ętrzam i aniołów i duchów ” . A zatem „p rzestrzenie N ieba i Piekła to stosunki w nętrz duchów z Boską M iłością, z Panem , k tóry jest C złow iekiem ”33.

Sw edenborg jawi się w tym św ietle jako jeden z o statn ich w ielkich tłum aczy m yśli eschatologicznej na „obrazy p rze strz e n n e ” . W raz z zan ik iem tych obrazów rozwiewa się w iara w niebo, piekło i czyściec34. W Sw edenborgiańskim p rze k ła­ dzie, czytanym w dobie kryzysu religijnego, w idzieć m ożna ra tu n e k dla za n ik a ją­ cej w yobraźni religijnej. U kazując n am m nogość i różnorodność p rze strzen i wy­ rażanych w sym bolicznym , opartym na analogii języku - ową wielość w ew nętrznych (za)św iatów - Sw edenborg zachęca do spojrzenia na przestrzen ie naszych w yobra­ żeń pod k ątem eschatologii. B udzi w nas m yśl o rzeczach ostatecznych, zachęca do uw ażnego „czytania” w ew nętrznych p rze strzen i człow ieka w kontekście „świa­ ta duchow ego, a więc św iata w artości”35.

„R eligia”, pisze M iłosz w Widzeniach nad Zatoką San Francisco, „m a swoją w łas­ ną k rain ę niew yrażalnego”36. K rainę, której istotę przybliżyć m ożna tylko za p o ­ m ocą sym bolicznego kodu. P osługujący się językiem analogii p rzek ład Sweden­ borga rzuca wyzwanie N ieprzekładalnem u. I tak swym heterodoksyjnym m yśleniem o rzeczach ostatecznych Sw edenborg w efekcie w zm ocnił chrześcijaństw o, gdyż relig ijn e sym bole m uszą, jak przek o n u je M iłosz, „ciągle odradzać się w w yobraź­ n i, zyskując nową soczystość i krw istość”37. M uszą kształtow ać przestrzeń , dom e­ nę, w której „wypowiada się” re lig ia 38.

II

C zesław M iłosz nie tylko uw ażnie czytał Sw edenborga (i jego nieortodoksyj- nych uczniów - B lake’a i O skara M iłosza), ale także pisząc, podejm ow ał dialog ze S w edenborgiańską n au k ą o rzeczach ostatecznych. A utor Ziemi Ulro b ad ał w swej

33 Tam że, s. 52.

34 Zob. Cz. M iłosz Metafizyczna p a uza, w: tegoż Historie ludzkie, „Zeszyty L ite ra c k ie ” 2007 n r 5, s. 15.

35 Cz. M iłosz O piekle, s. 99.

36 Cz. M iłosz Widzenia nad Zatoką San Francisco, W ydaw nictw o L ite rac k ie -Z n a k , K raków 2000, s. 81.

37 Tam że, s. 81-82.

(9)

poezji granice i m ożliw ości p rze k ład u „wymykającej się” treści eschatologicznej. Badał więc także m ożliw ości sym bolicznego języka, zdolnego wykreować obrazy p rzestrzen n e, u w i d o c z n i ć niebo, piekło i czyściec. Język Swedenborga był tu dla M iłosza bodaj najw ażniejszym p u n k te m odniesienia.

N iezw ykle isto tn y jest kon tek st pojaw iających się w dziełach M iłosza eschato­ logicznych spek u lacji czy raczej ich tło. Jest to sytuacja kryzysu, podobnego do tego, o którym p isał Swedenborg, głosząc swą nau k ę w czasie, gdy ludzie za tracili, jego zdaniem , zm ysł korespondencji, tracąc tym sam ym „m etafizyczną o rie n ta ­ cję” . Z auw ażał on, iż w spółcześni m u „ośw ieceni” ludzie, kieru jąc się w olną wolą, odw racają się od Boga, źródła w szechobejm ującej „zgodności”, korespondencji, odrzucając tym sam ym swe boskie człow ieczeństwo. W w ierszu Œconomia divina (1973) ów „kryzys po d staw ”, czyniący z Z iem i królestw o B lake’owskiego U rizena dom yślony zostaje do końca - Bóg pozostaw ia człow ieka bez znaków i proroków, pozw alając m u korzystać z w olnej woli bez ograniczeń39. D ając człowiekowi p ełn ą suw erenność. W tej sytuacji rzeczyw istości zaczyna jakby brakow ać spoiwa, p rze­ staje ona być ze sobą tożsam a, wyobcowuje się, staje się nieuchw ytna, widm owa:

Z drzew, polnych k am ieni, naw et cytryn na stole U ciekła m aterialn o ść i w idm o ich

Okazyw ało się pustk ą, dym em na kliszy.

W ydziedziczona z przedm iotów , m row iła się p rzestrzeń .40

Oto świat trac i swe uzasad n ien ie, oddzielony od Bytu Powszechnego, zastyga w niby-bycie41. Dlaczego? Gdyż w tym u jęciu postrzegane zm ysłowo rzeczy nie odsyłają już, m ówiąc językiem M iłosza - czytelnika Swedenborga, do „rzeczywi­ stości duchow ej”, do w artości. „Rzeczywistość fizy k aln a”, jest - jak pow iada M i­ łosz w kontekście S w edenborgiańskiej eschatologii - „znacząca”42. Jeśli pozbaw i­ m y ją znaczenia, stanie się dla nas obca, nieczytelna; stanie się zatem n ieludzka („L itery ksiąg srebrniały, chw iały się i n ik ły ”).

Skoro nagle zabrało zasady, jeśli b yty nie łączy, nie wiąże już nić k o resp o n d e n ­ cji, we „wrzawie języków ” um iera „m ow a”, któ ra n ie kłam ie, ginie „wszelka sym ­ boliczna działalność człow ieka” (A. F iu t)43. Sens trac i ludzka skarga, n ie u za sad ­ nione stają się w reszcie oczekiwanie, lęk i n adzieja, które zw iązane są z rzeczam i ostatecznym i.

39 W arto zwrócić uwagę na podobieństw o ty tu łu w iersza M iłosza do ty tu łu jednej z najw ażniejszych przyrodniczych prac Sw edenborga - Œconomia Regni Animalis (1741-1747).

40 Cz. M iłosz Œconomia divina, w: tegoż Wiersze, t. 3, W ydaw nictw o L ite rac k ie -Z n a k , K raków 2003, s. 100.

41 Zob. J. P rokop Antynomie Miłosza, w: Poznawanie Miłosza. Studia i szkice o twórczości poety, red. J. K w atkow ski, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków -W rocław 1985, s. 236. 42 Cz. M iłosz O piekle, s. 99.

43 A. F iu t M oment wieczny. Poezja Czesława Miłosza, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków

1998, s. 121.

12

(10)

13

0

L udzie, do tk n ięci n iez ro zu m iałą udręką,

Z rzu cali suknie na placach żeby sądu wzywała ich nagość. Ale na próżno tęsk n ili do grozy, litości i gniew u.

Kryzys dotyka także sfery w yobrażeń eschatologicznych. Sens tra c i grzech: nie m a w ygnania z raju , więc i nie m a perspektyw y pow rotu. Owa „wym ykająca się” eschatologiczna „treść”, o której pisał M iłosz, wciąż dręczy ludzi, lecz m ateriali- zujący ją i u p rzestrzen iający język tra c i swe uzasad n ien ie w obliczu nieobecności Boskiej w ieczności w świecie. Świat zmysłowy, świat w ypełniających przestrzeń rzeczy i duchow y „świat w artości” nie „w spółodpowiadają” sobie44. Eschatologiczny p rzek ład pozbaw iony zostaje swej podstawy, stając się nieznaczącym relik tem prze­ szłości.

Jeśli istn ieje ktoś, kogo uznać m ożna za pow ołanego do przezw yciężenia owe­ go kryzysu w yobrażeń eschatologicznych, to jest tym kim ś poeta. O n bow iem od­ n ajd u je łączącą m yśli i rzeczy zasadę i stara się wysłowić ją w języku, k tó ry rzuca w yzwanie tem u , co nienazw ane. M iłosz zw raca uwagę na to, że poeta m a zm agają­ cej się z W ielkim K ryzysem teologii do zaoferow ania coś niezw ykle cennego: „Po­ ezja dw udziestego w ieku, w tym co w niej najb ard ziej istotne, jest zb ieran ie m da­ nych o rzeczach ostatecznych w kondycji lud zk iej, i w ypracow uje po te m u swój język, k tó ry teologia m oże wykorzystać lub n ie ”45. Teologia X X w ieku, a k o n k re t­ n ie ta jej gałąź, któ ra zajm uje się h erm e n eu ty k ą w ypow iedzi eschatologicznych, n ie w ykorzystała w praw dzie b ezpośrednio języka literatu ry , ale za to podjęła re­ fleksję n a d specyfiką obrazowego, sym bolicznego d y skursu eschatologii. P odsu­ m ow ując m yśl eschatologiczną drugiej połowy X X w ieku R aym ond W in lin g p o d ­ k re śla , że „ b a d a n ia d o ty czące języka obrazow ego i sy m b o licz n eg o o d su n ę ły w znacznym sto p n iu nieufność, jaka ciążyła na tej form ie w yrazu” . Tak więc „po epoce h e rm e n e u ty k red u k cy jn y ch n astą p iła era h erm e n eu ty k tw órczych, które p odk reślają epifaniczną rolę języka sym bolicznego oraz praw a właściwe fu n k cjo ­ now aniu języka przekazującego świat w yobraźni”46. W te n sposób m yślenie teolo­ giczne zbliża się do sym bolicznego języka poezji.

S pójrzm y teraz na in n y „eschatologiczny” utw ór M iłosza, na opublikow any przezeń w Kronikach w iersz, zatytułow any J a k powinno być w niebie (1986). Pojawia się ta m obraz „nadziem skiego” ogrodu, k tóry został „dany w yobraźni” poety; to obraz ra ju - m aterialny, bo w idziany, przeżyty: „Jak pow inno być w n iebie wiem , bo ta m byw ałem . / U jego rzeki. Słysząc jego p ta k i”47. Um ysł poety wciąż szuka ukrytych korespondencji, poszukuje języka p rze k ład u , „dążąc, ścigając bez u sta n ­ ku / N azwę i fo rm ę”. Siłą napędow ą tego ukierunkow anego na p rzek ład dążenia

44 Tamże.

45 Cz. M iłosz Piesek przydrożny, s. 35.

46 R. W in lin g Teologia współczesna 1945-1980, przeł. K. K isielew ska-S ław ińska, Z nak, K raków 1990, s. 443.

(11)

jest fascynacja rzeczam i ostatecznym i, któ re „n iepokoją ob ietn icą jakiegoś nie odkrytego p raw a”48:

[...] M yślę, że ru ch krwi

Tam pow inien być dalej triu m faln y m ruchem W yższego, że tak pow iem , stopnia. Ze zapach lew konii I n astu rcja i pszczoła i buczący trzm iel,

Czy sam a ich esencja, m ocniejsza niż tu taj, M uszą tak sam o wzywać do sedna, w sam środek Za lab iry n tem rzeczy. Bo jakżeby um ysł M ógł zaprzestać pogoni, od N ieskończonego B iorąc oczarow anie, dziw ność, obietnicę?

W ięc być m oże życie - w swym ru c h u i swej em anacji - zostaje w n iebie m a k ­ sym alnie spotęgow ane, zagęszczone do samej esencji, któ ra odpow iada czem uś, co jest poza n ią sam ą, koresp o n d u je z Isto tą poza „lab iry n tem rzeczy”49.

T ru d n ą do zap rzestan ia „pogoń” za adekw atną nazw ą i form ą dla owej „wymy­ kającej się tre śc i”, jaką jest fascynująca i tajem nicza eschatologiczna obietnica, rozum ieć m ożna jako swoiste pow ołanie zadom ow ionego w w ieku X X poety-tłu- m acza, k tó ry b u d u je , czy raczej odbudow uje p rze strzeń w yobraźni50.

Z p rze strzen n y m k o n ce p te m esencji istn ie n ia M iłosz eksperym entow ał już w cześniej, choćby w Nieobjętej ziem i, sytuując go w w ym iarze czasowym:

Z m artw ychw stanie. W szystkie rzeczy dotykalne, m ateria ln e, jak się to mówi, z m ien iają się w św iatło i tam ich k ształt zostaje przechowany. [...] N iep o jętą m ocą są w tedy same esencje. I esencja każdej ludzkiej isto ty bez tego, co na niej narosło, bez w ieku, choroby, szm inki, p rzeb rań , u d aw ań .51

Z auw ażm y zam ykający ową refleksję tro p S w edenborgiański: esencja „nagiej” lu d z k ie j osoby, bez b io lo g icz n ej, ale i p rz e d e w szy stk im m e n ta ln e j „ n a ro ś li” („szm inka”, „p rzeb ran ia”, „udaw ania”) odsyła w yraźnie do eschatologicznego p rze­ k ła d u m yśli o obietnicy prawdy, jaką jest rozw inięta przez autora De coelo nowa wizja sądu szczegółowego, którego istotą jest obnażenie (zdem askow anie) u czło­

48 Cz. M iłosz O piekle, s. 101.

49 Por. M. Z aleski Zamiast. O twórczości Czesława M iłosza, K raków 2005, s. 159.

50 Por. M iłosza refleksję na tem at „budow ania słownej p rz e strz en i” oraz „budujących le k tu r” w Ziemi Ulro (s. 174-175)

51 Cz. M iłosz Wiersze, t. 4, s. 106.

52 E. Sw edenborg O Niebie i jego cudach, s. 240 f. E schatologiczna o b ietn ica prawdy, przełożona na język w yobraźni Sw edenborga, pojaw ia się także w 19. „ u stęp ie ” Traktatu teologicznego (2001), gdzie przedstaw iony zostaje obraz sądu szczegółowego, postrzeganego przez pry zm at Sw edenborgiańskiej koncepcji „m iłości p a n u ją ce j” (Cz. M iłosz Traktat teologiczny (19. No tak, trzeba umierać), w: tegoż Wiersze, t. 5,

(12)

13

2

w ieka jego „m iłości p an u ją c e j” . U Sw edenborga owa m iłość in te g ru je nieb iań sk ie i p iek ieln e społeczności w zaśw iatach52.

N iezw ykle in sp iru jący m elem entem eschatologicznego p rze k ład u Swedenbor- ga jest zaw arty w n im tw órczy p otencjał - im puls, k tóry wyzwala w yobraźnię. Po­ eci, następcy B au d elaire’a, podchw ycili, jak zauw aża M iłosz, ideę „koresponden­ cji pom iędzy św iatem zm ysłow ym i duchow ym , n adając im nazw ę sym boli”53. N a g runcie S w edenborgiańskiej d o k tryny ukonstytuow ali „sym boliczny szyfr, za k tó ­ rego pom ocą istoty lu d z k ie m iały kom unikow ać jedne d ru g im swoje m om enty olśnień, otarcia się o n ie p rz en ik a ln y rd ze ń b y tu ”54. W kontekście eschatologicz­ nym obrazowy, sym boliczny język m oże oczywiście nawiązywać do m niej lub b a r­ dziej skonw encjonalizow anych, zakorzenionych w Piśm ie i tradycji konceptów, lecz m oże rów nież przybrać kształt wysoce subiektyw ny, indyw idualny. Sam Sweden­ borg w skazał tu drogę (zwłaszcza w swoich literac k ich Memorabiliach)55, k tó rą od­ w ażniej podążył później W illiam Blake. In d y w id u aln ie kształtow ane obrazy - tw o­ rzone w edług nieraz nieprzejrzystych dla odbiorcy zasad korespondencji - pozostają często nieo stre, niedoprecyzow ane, o ddziałując na nas swą epifan iczn ą m ocą - sugestią, iż u obecnienia się w n ic h jakaś eschatologiczna ob ietn ica56. Ilość i róż­ norodność ta k ich poetyckich przekładów ograniczona jest tylko w yobraźnią tw ór­ ców - naw et w ram ach jednej tw órczości takie objaw ienia rzeczy ostatecznych m ogą pow racać w ielokrotnie.

N iezw ykle oryginalnego p rze k ład u „eschatologicznej tre śc i”, p rze k ład u , z a in ­ spirow anego S w edenborgiańskim tłu m ac ze n iem zaświatów, dokonał Czesław M i­ łosz w w ierszu Po drugiej stronie (1964). M o ttem utw oru jest cytat z dzieła O Niebie

i Piekle, w którym Sw edenborg opisuje, jak jawiły się m u p ie k ieln e rubieże, kiedy

w tow arzystw ie anioła dane m u było zw iedzać zaświaty. B rzm i on następująco:

N iektóre p iekła m ają wygląd dom ów i m iast zrujnow anych przez ogień, gdzie in fern aln e d u c h y czają się w ukryciu. W m niej dotkliw ych p iekłach m ożna w idzieć nędzne rudery, niekiedy w rzędach tw orzących rodzaj m iasteczek z u licam i i z au łk am i.57

Jest to frag m en t p ara g ra fu 586 De coelo et ejus mirabilibus et de inferno ex auditis

et visis, przełożony przez M iłosza z angielskiego tłu m aczen ia tej n a jp o p u la rn ie j­

szej p rac y Sw edenborga. W ro zd z iale O widoku, położeniu i wielorakości piekieł

53 Cz. M iłosz Abecadło, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 2001, s. 47 (hasło „A nielska seksualność”).

54 Cz. M iłosz Liturgia Efraim a, w: tegoż Historie ludzkie, s. 24.

55 Zob. O. L ag ercran tz Em anuel Swedenborg. Poemat o życiu w zaświatach, przeł., oprac. i posł. P. Bukow ski, Św iat L iterack i, W arszaw a 2003.

56 Por. Ch. Taylor The sources o f the self. The making o f the modern identity, C am bridge U niv ersity Press, C am b rid g e (Mass.) 1989, s. 436.

57 Cz. M iłosz Po drugiej stronie, w: tegoż Wiersze, t. 3, K raków 2003, s. 18.

(13)

szw edzki w izjo n er w yjaw ia, iż zgodnie z w olą Pana m ógł, „m im o istn iejący ch zam askow ań”, p rze n ik n ąć w zrokiem najm roczniejsze piekła. To, co w n ic h zoba­ czył, było odpow iednikam i „zła i fałszu”, w których trw ały złe duchy. O glądane przezeń piekła m iały w ygląd jaskiń, nor, ciem nych lasów, p u sty ń , a także m iast i dom ostw - zwykle straw ionych przez ogień (odpow iadający „nienaw iści i ze­ m ście”), b ru d n y ch , skażonych m oralnym zepsuciem . Piekła te m iały ch a rak te r m a teria ln y ch koresp o n d en cji duchow ych treści, na które Swedenborg, obdarzony Łaską, m ógł spojrzeć okiem Pana, w ładającego zarów no niebem , jak i piekłem . „Na świecie duchow ym , czyli na świecie, gdzie z n a jd u ją się d uchy i anioły, w idać podobne rzeczy, co na świecie przyrodzonym , czyli tam , gdzie są ludzie i to do tego stopnia podobne, że co do zew nętrznego oblicza nie m a żadnej ró żn icy ” - w yjaśnia Sw edenborg58. D odaje jednak, że w szystko to jest zawsze „pochodzenia duchow ego” i pojawia się „przed oczyma duchów i aniołów ” . W ywód te n zam yka konkluzją:

Poniew aż takie istn ieje podobieństw o św iata duchow ego i św iata przyrodzonego, to czło­ w iek po śm ierci, ledw ie co innego zna, jak tylko to, że się zn ajd u je na świecie, na którym się uro d ził, i z którego wyszedł; dlatego nazyw ają też śm ierć tylko przen iesien iem się z jednego św iata na św iat podobny.59

Iluzja ta bierze się z nieśw iadom ości: w świecie przyrodzonym człow iek z a tra ­ cił um iejętność czytania, czy też tłu m aczen ia tego, co w idzi - zatracił „u m iejęt­ ność zgodności”60. N ie jest św iadom tego, że w szystko, co istnieje „wyraża” Boga- -C złow ieka (inaczej rzecz ujm ując: Boga-w -Człow ieku), na płaszczyźnie woli, m i­ łości i rozum u.

Rów nież w w ierszu M iłosza pojaw ia się wizja śm ierci jako p rzen iesien ia się „z jednego św iata na świat po d o b n y ” . Tow arzyszy jej także m otyw nieczytelności św iata, niepew ności, co kryje się za p o strzeganą rzeczyw istością. Ale zacznijm y od początku, a początk iem jest tu nagła, nieoczekiw ana śm ierć: „K iedy obsuw ałem się krzycząc aaa aa. / D o końca nie w ierzyłem , że jak innych, m n ie ” . P otem ma m iejsce zm iana scenerii: „N astęp n ie szedłem po k oleinach / w w yboistym b r u k u ”. Po ro złączeniu się z ciałem duch, jak uczy Sw edenborg, „jest człow iekiem i p o ­ dobną takow em u posiada p o sta ć”, a także „wszelki zm ysł, w szelką pam ięć i myśl, w szelkie uczucie, które posiadł na św iecie”61. Podobnie p odm iot w w ierszu M iło ­ sza. Podczas swej w ędrów ki po drugiej stronie, w idzi on rzeczy - lecz są to w isto­ cie niby-rzeczy, w ypełniające iluzoryczną p rze strzeń 62.

58 E. Sw edenborg O Niebie i jego cudach, s. 304.

59 Tamże.

60 Tam że, s. 74 i 76.

61 Tam że, s. 225 oraz 228.

(14)

134

D rew niane baraki,

Albo jednostopa k am ieniczka w polu chwastów, D ziałk i karto fli ogrodzone kolczastym d ru tem . A grali w nib y -k arty i był zapach n iby-kapusty I niby-w ódka, niby-bród i niby-czas.

Ów p rzem ierzan y przez p odm iot „ k ra j”, nie zna zdziw ienia, an i kwiatów: „Pe­ largonie w b laszan k ach uschnięte / pozór zieleni zakryty lep k im py łem ” . Cóż to więc za kraj? W rozm ow ie z R en atą G orczyńską Czesław M iłosz przyznaje, iż w w ierszu Po drugiej stronie pisał o Sw edenborgiańskim piekle, w któ ry m „św iado­ m ość em anuje nie tylko z ludzi, ale z wszystkiego: z krajobrazów , z całego otocze­ n ia .” I dodaje: „Tu ak u ra t jest świadom ość bard zo skrom nego p ie k ła ” 63. Uwagą, iż w jego opisie piekło p rzybiera postać „jakiegoś nędznego p rze d m ieścia”, R enata G orczyńska prow okuje M iłosza do refleksji na te m at Sw edenborgiańskich w ąt­ ków u F iodora D ostojewskiego:

W Zbrodni i karze Sw idrygajłow opow iada, jak sobie w yobraża życie po śm ierci jako karę. D ziw i się, dlaczego ludzie w yobrażają sobie jakieś w ielkie, n iesłychanie groźne Piekło. A to pew nie jest taka łaźn ia zakopcona, jedna izd eb k a z pająkam i. P odejrzew am , że D o ­ stojew ski w ziął tę ideę od Sw edenborga. Poniew aż tak i jest stan um ysłu grzesznika, to tak będzie całą w ieczność. A w m oim w ierszu to taka Polska prow incjonalna, jak u nas na L itw ie mówią, taka zaskoruzła. G arn ek może być zaskoruzły, zaschnięty, że nie m oż­ na go dom yć.64

Ową zastygającą w b ez ru ch u n iby-przestrzeń, któ rą p rzem ierza p o dm iot w ier­ sza m ożna zatem postrzegać jako p rze k ład „m entalnego p ie k ła ” . Jed n ak , inaczej n iż u Swedenborga, nie otrzym ujem y tu żadnej „ in stru k c ji” w postaci czytelnych zasad „zgodności”, czyli koresp o n d en cji m iędzy rzeczyw istością duchow ą a zm y­ słową. D o swego sym bolicznego św iata Sw edenborg stworzył swoisty „klucz hiero- glificzny”65, M iłosz zaś - w brew pozorom - n ie dopuszcza nas do tajem n icy swoje­ go p r z e k ła d u . W iem y je d y n ie , iż w p ro w ad za n as w św iat p ro je k c ji, k tó ry c h m a teria ln ą podstaw ą jest, jak sam tw ierdzi, jakaś swojska „zaskorzuła” prow incja. C iąg sym bolicznych obrazów gęstnieje: b yty w yłaniają się z n ie istn ie n ia i, b a la n ­ sując na jego kraw ędzi, ulegają niepokojącym m etam orfozom , których sensu nie sposób dociec.

Patrzyłem na chude psy. W ydłużały i kurczyły pyski Z m ien iając się z k u n d li w charty, to znów w jam niki, N a zaznaczenie, że są n iezbyt psam i.

63 R. G orczyńska „Podróżny św iata”. Rozm owy z Czesławem Miłoszem, W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 2002, s. 178-179.

64 Tam że, s. 179. N a tem at Sw edenborgiańskich tropów w twórczości D ostojew skiego zob. także M iłosza Dostojewski i Swedenborg, przeł. M. H eydel, w: Cz. M iłosz, Historie ludzkie, s. 99-116.

(15)

Świat te n p rzypom ina (obecną wszak w Dzienniku snów Sw edenborga66) sym­ boliczną rzeczywistość snu, któ rą A ugust S trin d b erg - uczeń szwedzkiego w izjo­ nera i jeden z w ynalazców literackiego m o d e rn izm u - uczynił m a te rią swych oni- rycznych, nasyconych m otyw am i eschatologicznym i dram atów : Do Damaszku, Gry

snów, czy Sonaty w idm 67.

N iezw ykle isto tn y jest w tym k o n tek ście m otyw nieczy teln o ści tego św iata i zw iązanej z n ią (ontologicznej) niepew ności. C hodzi bow iem o to, „żeby n ik t nie zgadł gdzie jest i dlaczego”. By b łą d ził - dosłow nie i przenośnie. Być m oże docie­ ram y tu do sedna tego bard zo oryginalnego p rze k ład u owej „wymykającej się tre ­ ści”, jaką jest m yśl o rzeczach ostatecznych. Czy nie jest n im fałsz, w u jęciu b li­ skim Swedenborgowi? Fałsz, będący zm aterializow anym - „ u p rz estrze n n io n y m ” i „uczasow ionym ” stan em um ysłu kogoś, kto p rze d k ład a zm yślenie n a d praw dę. Sym bolika owego poetyckiego fałszu nie p oddaje się jed n ak jednoznacznej wy­ k ładni. M am y tu do czynienia ze zjaw iskiem , zapow iadanym już przez literackie

Memorabilia Swedenborga, które n ad e r często m iast unaoczniać n am jego eschato­

logiczny dyskurs, w prow adzają nas w konfuzję swym gęstym , często n ie p rz ejrz y ­ stym sym bolicznym językiem . U M iłosza sym bol zdaje się opisywać dośw iadcze­ n ie p o d w ielo m a w zg lę d am i n ie p rz e tłu m a c z a ln e , w cie la jąc e się w z ro d z o n y w artystycznej w yobraźni obraz, k tó ry w p rze strzen i rzeczy ostatecznych nabiera m ocy epifanii.

Refleksja na tem at „k ra ju ”, do którego człowiek wkracza po śm ierci towarzyszy­ ła M iłoszowi aż do najpóźniejszego okresu życia i twórczości. Poeta w racał do suge­ stywnego przekładu m yśli o zaśw iatach, jaki znalazł w De coelo E m anuela Sweden- borga, w którym to dziele szwedzki m istyk głosi, iż „każdego po śm ierci czeka własne życie”. W Sw edenborgiańskiej eschatologii po śm ierci każdy staje się obrazem swej m iłości panującej, gdyż każdy niejako czuje i w idzi tą m iłością. M iłosz, podejm ując w swych późnych tekstach tem at śm ierci i tego, co czeka nas „po drugiej stro n ie”, eksperym entuje ze Sw edenborgiańskim przekładem : rekontekstualizuje go i m ody­ fikuje, w pisując w swój bogaty w symbole dyskurs. Eschatologiczna przestrzeń Swe­ denborga łączy i przenika się z przestrzenią w spom nień poety, geografia zaświatów z geografią Kresów. Tak dzieje się w w ierszu Werki z tom u Druga przestrzeń, n ap isa­ nym w W erkach pod W ilnem , w październiku 2000 roku. Tu w ileński krajobraz przy­ w ołuje m yśli o um arłych i ich „nieznajom ej k rain ie” :

Jej geografia, mówi Sw edenborg, nie da się przenieść na mapy, Poniew aż tam , każdy jaki był, ta k i w idzi.

A naw et zdarzają się pom yłki, na przykład w ędrujesz I nie w iesz, że już jesteś po d rugiej stro n ie.68

66 Zob. E. Sw edenborg D ziennik snów 1743-1744, przekł., przedm . i przyp. M. K alinow ski, R ebis, P oznań 1996, s. 33.

67 Zob. A. S trin d b erg Gra snów, w: tegoż Dramaty, wyb. i przekł. Z. Łanow ski, P oznań 1976, s. 365.

68 Cz. M iłosz Werki, w: tegoż Wiersze, t. 5, s. 174.

13

(16)

136

Owa ontologiczna niepew ność, o której już m ów iłem w kontekście w iersza Po

drugiej stronie, staje się teraz p u n k te m wyjścia refleksji na te m at odbieranego zm y­

słowo świata: „Tak i ja, m oże tylko śnię te rudozłote lasy, / Błysk rzeki, w której pływ ałem za m ło d u ” .

Czy w idziany przez poetę świat nie jest już za-św iatem ? Powraca tu ta j także m otyw snu - utkanej z m arzeń rzeczyw istości, która często zwodzi nas swym re a li­ zm em . A jest ona zw ykle p rojekcją ukrytej w ew nętrznej woli, jej przek ład em na język sym boli. P rojekcjam i są rów nież sym boliczne światy, w których żyją Swe- d en borgiańskie duchy. Lecz zasady tego p rze k ład u są łatw iej uchw ytne, gdyż dys­ p o n u jem y h erm en eu ty czn y m kluczem , ja k im jest u k ła d an y przez autora De coelo słow nik korespondencji. W ydaje się jednak, iż w w ierszu M iłosza mowa jest nie tyle o krajo b razach „w yśnionych” w zaśw iatach, ile o w ędrówce w „drugiej p rze­ strz e n i”, w najszerszym zn aczen iu tego k onceptu. M ożna ją bow iem rozum ieć jako p rzestrzeń eschatologicznej w yobraźni, p rzestrzeń p rzek ład u m yśli o rzeczach osta­ tecznych na kryjący w sobie ep ifaniczną m oc język p o ez ji69.

Czasy, k iedy „nadzieja zbladła i jest ta k osłabiona, że nie łączą się z nią żadne obrazy” rzu cają w yzwanie now oczesnem u poecie, zbieraczow i i tłum aczow i „d a­ nych o rzeczach ostatecznych”70. C zesław M iłosz przyjął to w yzwanie i, za in sp iro ­ w any m yślą Sw edenborga, w ypracow ał język, zdolny w yrazić p aradoksy eschato­ logicznej n ad z ie i w spółczesnego człowieka.

Abstract

Piotr BUKO W SKI

Jagiellonian University (Kraków)

Translational space. How do Czesław Miłosz and Emanuel Swedenborg translate the Last Things

The article offers a description of a concept, as outlined by C. Mitosz, of translation of thoughts on the Last Things into a language of spatial imagination. The Polish poet has found the most intriguing example of such translation in the writings of Emanuel Swedenborg. In the Swedish scholar and mystic's concept, eschatological space is interiorised. Humans situate themselves within a (spiritual) space of Heaven or Hell that corresponds with their will. In Mr. Bukowski's view, tracking Swedenborg, Mitosz penetrated in his poetry the limits and potential of (a) translation of the ‘evading' eschatological contents. Thus, he also investigated the potential of a language capable of creating spatial images, visualising Heaven, Hell and Purgatory.

69 Por. R. W in lin g Teologia współczesna, s. 443.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Teologowie i tłumacze Pisma Świętego na języki narodowe posługiwali się łacińskim przekładem Biblii, dokonanym u schyłku IV wieku przez

Dowiesz się teraz, w jaki sposób można wstawić obrazek do dokumentu tekstowego.. Na początku uruchom

Fiołkowa 1a , Bydgoszcz .( ogłoszenie ilustruje mniejsza figura z napisem pojazd czterokołowy nakładająca się na koło poprzednie ) OGŁOSZENIE 3.. W okolicy supermarketu

Podczas lekcji wyjaśniamy pojęcie krajobraz, stosując metodę mapowania pojęć, a następnie wyjaśniamy, jak rozumieją pojęcie krajobraz przekształcony. Warto zwrócić

Wybrano formułę stanowiska prezydium komisji stomato- logicznej WIL.Aby jednak nie zawracać sobie głowy zwoływaniem prezydium, ryzykiem, że się nie zbierze albo, nie daj Boże,

utwór poetycki Czesława Miłosza, dedykowany pa- mięci Józefa Czechowicza, od 1940 roku znajdował się w prywatnym archiwum przyjaciela no- blisty.. Odkryła go i po raz

Zatem długość słowa xzv jest postaci 8n gdzie n < N i słowo to składa się z czterech zrównoważonych segmentów długości 2n < 2N.. Czyli początkowy albo końcowy

procesu, w którym ludzie motywowani przez różnorodne interesy starają się przekonać innych o swoich racjach, w taki sposób aby podjęto publiczne działania zmierzające