1
SPIS ZAWARTOŚCI t f j e l w ,
TECZKI
' ^ a L t r ^ f r Acvtd>ojuct
pńiu^Oł p£ J i s ^ "
I./1. Relacja ^ ^ S- 4-B
I./2. Dokumenty ( sensu stricto) dotyczące relatora 0 k. i S.4 I./3. Inne materiały dokumentacyjne dotyczące relatora l / (^- & 4 II. Materiały uzupełniające relację — *
III./l. Materiały dotyczące rodziny r e l a t o r a ---
III./2. Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r. — "
III./3. Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji ( 1939-1945) — ' III./4. Materiały dotyczące ogólnie okresu po 1945 ---- -
IEt./5. Inne ... — ' IV. K orespondencja ’
i
V. Nazwiskowe karty informacyjne ^ VI.Fotografie l o h L / j
2
3
T Y A
POPŁAWSKA ANTONINA z d.KULESZA ( l 9 l 6 - l 9 9 o ) . P seu d. "Tuska",
Instru kto rk a PWK w Grudziądzu ( 1 9 3 3 - 3 4 ).
Żołnierz AK V II.O b w o d u WSK "OBROŻA" w Warszawie (1942.-44).
U czestniczk a Powstania Warszawskiego.
R £ jj A 0 o A
o służbie wojennej kobiet w latach 1 9 3 9 - 1 9 4 7 .
Nazywam się ANTONINA POPŁAWSKA z domu KULESZA,córka JOZEFA i STANISŁAWY ze SKŁODOWSKICH. Urodziłam się w dniu 2 2 . X I I . i 9 i 6 r . w Rybińsku nad Wołgą w R o s ji ,d o k ą d ewakuowali się moi rodzice z terenu centralne,] Po lsk i po wybuchu I .W o j n y Światowej.Mój o jc ie c został powołany do armii r o s y j s k i e j .
Po rozpoczęciu się Rew olucji Październikow ej ,mój o jc ie c w stąpił w szeregi I.K o r p u s u P o l s k i e g o , organizowanego na ter en ie B i a łoru si przez G e n .J ó z e f a Dowbór-Muśnickiego i w alczył w nim aż do rozw ią zan ia w roku 1 9 l 8 .N a ś t ę p n i e cała r o d z in a w ró ciła do Polski i zam ieszkała w capach pow.Wysokie Maz.
Do szkoły postawowej zaczęłam uczęszczać mając 6 l a t , odrazu do klasy d r u g i e j , ponieważ umiałam już czytać i p is a ć . W szkole wstąpiłam do H a r cers tw a.Z radością brałam u dzia ł
w obozach le t n i c h i zdobywałam sp ra w n o ści. Pierw szy rok szkoły ś ś r e d n i e j , a mianowicie Pa ństw .Szkoły H a n d lo w e j, ukończyłam
w B ia ły m sto k u,d a lsze zaś klasy w Szkole Handlowej Związku
Towarzystw Ku p ieckich w Grudziądzu, dokąd p r z e n i e ś l i się moi rsstz rodzice w 1931 r.
W tej szkole wstąpiłam do P r zy sp o s o b ien ia Wojskowego K o b i e t . Postanowiłam zostać instruktorką tej o r g a n i z a c j i , to też w roku 1933 wyjechałam na obóz p o dinstrukto rski PWK w Koszew- nikach k /G r o d n a ,a w następnym 1934 roku do Is t e b n e j k /W i s ł y na Z a o l z i u .P e ł n ił a m tam rożne funkcje in s t r u k t o r s k i e .
Po ukończeniu z wynikiem bardzo dobrym Szkoły H a n d lo we jrozpoczęłam pracę w Ośrodku Rolnym Junackich Hufców Pracy w Gołębiewie koło Wąbrzeźna na Pom orzu,gdzie bardzo przydała mi się praktyka in s tru k to rs k a PWK.Pracowałam początkowo jako k s ię g o w a ,a następnie jako księgowa i in t e n d e n tk a .Z Gołębiewa zostałam skierowana na kurs dŁa kierowników Ochotniczych Drużyn Junackich do Warszawy.Po jego ukończeniu objęłam stanowisko kie ro w n iczk i Drużyny w W ar sza w ie, u l.R a tu s z o w a 1 1. cd.
4
- 2 -
W roku 1938 zrezygnowałam z pracy w J . H . P . i wróciłam do Grudzią dza.P odjęłam pracę w U b e z p ie c z a ln i Społecznej w G ru dziądzu!' i s W s ie r p n iu 1939 r. moja in s t y t u c ja z o s ta ł a ewa
kuowana do Wieńca pod Włocławkiem w przewidywaniu wybuchu wojny.Tak się też s t a ł o .N a za rząd zen ie okupanta musieliśmy powrócić do G rudzią dza. Wjkilka dni później zostałam zatrzymana w łapance u l i c z n e j .W kolumnie zatrzymanych doprowadzono nas do
do a u li Gimnazjum Klasycznego przy u l .8ienkiewiczaH’u po k i l k u GODZINACH ZWOLNIONO MNIE po okazaniu t z w .A r b e i t s k a r t y .N a z a j u t r z dowiedziałam się od są siadów ,że spośród zatrzymanych ze mną wybrano 5o osób i ro zstrzela n o ic h na u lic y .P o n ie w a ż bałam się mieszkać w domu,zamieszkałam na strychu domu znajomych.W tym
— czasie wysiedlono moich ro dziców .Oj c i e c , o s t r z e ż o n y , że wkrótce ma zostać aresztowany, wyjechał z g ru d zią d za tego samego d n ia .
Nie pozostało mi n ic i n n e g o ,j a k przedostać się z Grudzią dza do tzw .G e n e ra ln ej Gubernii do Warszawy.Tam,w pokoiku studenckim mdijej siostry J a n i n y , zgrom adziła się część n a s ze j rodzinyjRo- d z i c e , s i o s t r a J a n in a ,d w a j bra cia P io t r i Tadeusz i j a . O j c i e c spotkał znajomego z G rudziądza i p rzy stą pił do pracy w firm ie handlowej !,Estymau w W arszaw ie, u l ą . S i e n k i e w ic z a 3 . Zatrudniono tam również mnie.Po pewnym czasie udało się nam zdobyć samo
d zie ln e m ie s z k a n i e . S io s t r a J a n in a ( u r . 1 9 1 9 . ) p odjęła pracę w Biurze Informacyjnym P C K ,a następnie w firm ie handlowej J.R o bak w W-wie, B r a c i a : P i o t r ( u r . 1 9 2 4 ) i Tadeusz ( u r .1 9 2 6) kontynuowali naukę w tajnych szkołach ś r e d n i c h .P r z y j e c h a ł również z t e r e n ó w ,z a ję ty c h przez Związek R a d z .n a s z t r z e c i brat J ó z e f ( u r . 1 9 2 1 ) i rozpoczął stud ia na tąjiej P o lit e c h n ic e ffarsz.
Wydział Arch itektu ry .
W roku 1942 w g ru d n iu ,m o ja s i o s t r a J a n in a zaproponowała mi p r z y s t ą p i e n i e ^ r a c y ko nsp iracyjnej w A .K .Z g o d z i ł a m się n a ty c h miast . Zostałam zap r zy siężo n a w obecności mojej s io s t r y w WSK.
x/ (VII.O bw ód A .K . "OBROŻA1')w W a r s z a w ie . Zostałam instruktorką Nauki S ł u ż b y , Str ze le c tw a ,N a u k i o Broni i innych d z ia ł a c h p rzysposo
b ie n ia wojskowego w z a le żn o śc i od potrzeby.Brałam również u dział w kolportażu prasy i wydawnictw podziemnych.Pracowałam głównie w Domu W e d l a ,u l .P u ł a w s k a 2 6 . Prasę dostarczałam z u l .Z ł o t e j do P ru d en tia lu i na B ieła n y przy p ę tli tram wajowej.M oja komendantka m ieszkała przy P la cu Napoleona.
cd.
x / . r r z y d z i a i zidentyfikowany niedawno,
5
W dniu wybucha Po w stania,m oja Kom endantka^ około godz.
1 20 0 , p rzy bie g ła do mego m ieszk an ia przy u l .S i e n k i e w i c z a 3 m .7. Miała d la mnie z l e c e n i a z a w i e z i e n i a rozkazów na u l .C i e p ł ą
i na Ursynów.¥ tym czasie wyprawiałam moich bra ci P i e t r a
i 'Tadeusza n a m zbiórkę o d d zia łu na godzinę rtWn , P r z y s z l i oni tej nocy do domu i p o w i e d z i e l i , że idą do w a l k i ,a l e nie mogą powiedzieć g d z i e .P r o s i l i o przygotowanie prowiantu i o p a p i e rosy. Jeść nie będą,bo n ie dobrze iść do boju po j e d z e n i u , gdyż w ra zie p ostrzału w brzuch n ie ma ra tu n ku .O k a zało się potem,że p o szli do ataku na główną bramę l o t n i s k a n a Okęciu i obaj z g i n ę l i jako podchorążowie Pułku "Garłuch", B a t e r i a "KUBY", Wyszliśmy prawie razem; oni na Mokotowską, ja na Marszałkowską., Ciepłą i Ursynów do Szkoły R o l n i c z e j .
Po d ojech a niu z C iep łej n a Służewiec tram w aje m ,p uści
łam się piechotą do tej szk o ły .P o drodze l u d z i e , i d ą c y od Warki % z oko pów ,zdziw ieni o s t r z e g a l i , żeby tam n ie i ś ć . " C z y pani nie w i d z i ,c o się d z i e j e ? " J a nadal maszerowałam, ale po d o j ś c i u do celu nie zastałam n i k o g o . Powiedziano m i,ż e poszukiwana przeze mnie o s o b a ,ju ż dawno wyszłąMusiałam się wycofać i wsiadłam do tramwaju na p ę t l i . Tramwaj zatrzymał się na wysokości u l . M a l czewskiego i wszyscy m u s ie li u c ie k a ć , gdzie p o p a d ł o .Ja pobiegłam naprzód do ja k i e j ś z a g r o d y ,a ponieważ z a c z ę ł a się s t r z e l a n in a , wpadłam pod stojący na drodze w ó z.N ie k t ó r z y z uciekających
z tramwaju z a c z ę l i się dobijać do jakiegoś budynku,który okazał się obórką,w której nikogo nie by ło ,bo krowy były na p o l u .O k a z a ło s i ę , ż e byliśmy w zabudowaniach o g ro d n ik a .B y ł a to g o d zin a " W ".
Zaczęło się Powstanie.
W obórce przeczekałam do r a n a .P r z e z n i e w i e l k i e okienko widziałam Niem ców,jak s z l i tyralierą|vzdłuż P u ł a w s k ie j.W i d z i a ł a m także naszych chłopców z opaskami na ra m io n a c h ..N a g le z o b a c z y łam jakby mego brata T a d z i a , j a k upadł z rozłożonymi rękoma na z i e m i ę . Zaczęłam p ła k a ć . Poszłam potem na przełaj przez Puławską na drugą stron ę.P o drodze w idziałam zab ity ch Niemców i miałam Chwilę s a t y s f a k c j i ,ż e oni też z g i n ę l i , a jednocześnie szłam d a lej do swoich o d d z ia ł ó w .S ł y s z a ł a m ,ż e jest s z p i t a l n a w§§£fiixliźlPe i że szkoła na Woronicza jest w rękach Powstaiiców.^osz£am
do u lic y Odyńca i tu spotkałam znajom ą, p.Urbańską. cc^*
6
- 4 -
Pani U r b a ń s k a ,w ie d z ą c ,ż e że jestem daleko od swoich, z a p r o s i ł a mnie do s i e b i e . P o w i e d z i a ł a ,ż e Powstańcy są na u l .M a l c z e w s k ie g o , poszłam więc do s z p i t a l a i zgłosiłam się do s ł u ż b y . Codziennie stawialiśm y się do raportu o g o d z . l2 00 Tutaj rozdzielano l u d z i do a k c ji i podawano hasło .Mokotów był w o l n y .J a dostałam p rzy dzia ł do wytwórni b a tery je k do latarek ręcznych,które były potrzebne do a k c j i . W ten spo
sób przetrwałam do 2o . s i e r p n i a .
W tym czasie spotkałam w s z p i t a l u kolegę moich b r a c i ,k t ó r y powiedział m i , j a k i los spotkał moich b ra c i:
b r a l i u dzia ł w ataku na główną bramę l o t n i s k a na Okęciu, on sam w i d z i a ł , j a k Tadzio został z a b it y .
D nia 21 . s i e r p n i a ł ą c z n ic z k a "H a n k a u powiedziałajni, że i d z i e do Sródm ieścia.Postanowiłam iść z n i ą .B y ł o to zaraz po r o z k a z i e , tylko powinnam iść nie razem z n i ą , l e c z zaraz za n ią .W id ziała m , jak "Hanka" podeszła do warty przy i a Puławskiej i jak biegiem pędzi na drugą s t r o n ę ,w ię c z r o
biłam to samo.Dobiegłyśmy do Czerniakow skiej i d a lej -
do k la s z t o r u SS U r s zu la n e k .T u t a j "Hanka" rozmawiała z S i o s t rami . Przy jęłyśmy Komunię Świętą i poszłyśmy, zgodnie z i n s t rukcją, wzłuż Wisły do ostatniego b u n k r a .Z a o statn ią w i e życzką skręciłyśmy w drogę p o w r o t n ą .T u t a j, zgodnie z umową, straciłam kontakt z " H a n k ą " , gdyż zaczęłam p iln o w a ć , żeby _ się do n ie j n ie z b liż a ć i odczekac jakiś c z a s . Powinnam
przejść przez motorówkę na kanale i iść zaroślam i do p r z y stan i " S y r e n a " . Tutaj będzie na nas czekać łódka z wiosłem, więc przeprawimy się na Solec.Tam każda p ó jd zie swoją drogą:
ona z meldunkiem do O d d z i a ł u ,a ja do swoich na S i e n k i e w ic z a , i na Plac Napoleona.
Wszystko p o s z ł o ,j a k postanowiłyśmy.Poforzejściu przez motorówkę bardzo uważałam,żeby być n ie w i d o c z n ą , gdyż w bunkrach i w ieżyczkach b y li Niem cy. Pchałam się cichutko w n ajwiększe za^rśla.Było tam dużo j e ż y n .K ł u ł y i rozrywały mi s u k ie n k ę ,a le n ic t o ,ż e b y tylko nie zostać z a s t r z e l o n ą . Jedząc te jeżyny myślałam,że to już o s t a t n ia uczta w ż y c iu . Wyszłam z krzaków i zobaczyłam port "S y ren a " w całej o k a z a ł o ś c i .N a przeciwnym brzegu s t a l i chłopcy z opaskami
i n a w o ł y w a li, żeby do n ic h p ły n ąć. Weszłam do ł o d z i i patykiem odbiłam od b r z e g u .N ie było tam w i o s ł a ,w i ę c w w ielkim pośpie-
cd. l f hu
7
" P I
wzięłam byle co do r ę k ii machałam po w o d z i e , z b l i ż a j ą c się do p r z y s t a n i.B y ł tam kamienny b r z e g ,a l e chłopcy, którzy tam s t a l i , z a c h ę c a l i , żeby szybko podpływać,to mnie w ciągną.Tak się też stało: znałazłam się w p rzystani " S y r e n a " . Otoczono mnie zaraz i zasypano lawiną p y ta ń .P o w ie d zia ł a m ,ż e ł ą c z n ic z k a "Hanka" w yszła przede mną i wszystko przekaże w K o m endzie. Ja idę z Mokotowa z u lic y M a lc ze w s k ie g o . Chcę d o t
rzeć do Ś ró d m ie śc ia .P o k a z a li mi drogę.Z Portu "S y r e n a "
wyszłam p r z e j ś c i a m i , przebitymi w śc ia n a ch i murach wzdłuż u licy K sią żęcej i dotarłam na Plac Trzech K r zy ży .
Po tym p rzejściu w zd łu ż Wisły przez k rza k i jeżyn byłaoi s t r a s z l i w i e podrapana.Mo je n o g i, a głównie uda, była to jedna w ie lk a ran a.W aptece na P la c u Trzech Krzyży d o s t a łam jakieś smarowidło na moje rany i ustawiłam się w k o l e j
ce do p r z e j ś c i a przez Aleje Je r o zo lim sk ie .M u s ia ł a m czekać do zmroku,do całkowitej cie m n o ś c i, żeby przeskoczyć o s t r z e liwaną od strony BGK barykadęjrrzeszłam w reszc ie około g o dzin y 2 2 0 0 , a za domem Braci Jabłkowskich wyszłam s z c z ę ś liw ie i skierowałam się do domu na S i e n k i e w i c z a .P r z e d domem zatrzymała mnie w ar ta ,żą d a ją c h a s ł a .O c z y w i ś c i znałam hasło z poprzedniego d n ia .B y ło ono w ła ś ciw e.T o było n ie do
uwierzenia^,e przeszłam z Mokotowa do Śródm ieścia, omijając całą W arsza w ę ,nie ka na ła m i, lecz wzdłuż W i s ł y .N i e w iem ,czy
"Hanka" dotarła do swego c e l u ,a l e jestem p ewna,że ta k . W domu zastałam oj c a .N ie chciał u w ie r z y ć ,ż e jego synowie nie ż y j ą ,n i e chciał tr a c ić n a d z i e i na insh s z c z ę ś liwy powrót.Bo tej nocy wrócił z a k c ji jego t r z e c i syn, J ó z e f ," M a ł y D ż o " , żo ł n ie r z O d d z ia ł u Osłonowego Wojskowych Zakładów Wydawniczych, a także jego druga córka J a n in a
" U r s z u l a " , ł ą c zn ic zk a S z e fa Sych Zakładów "Michała K m it y ".
Mój brat J ó z e f wplczył przy zdobywaniu Poczty Głównej na P la cu N a p o le o n a ,t&k ż® "a ta k u na U n i w e a s y t e t z d o b y w a ł Kościół Świętego ^ r z y ż a , w s z ę d z i e , gdzie b y li potrzebni
dobrze uzbrojeni ż o ł n i e r z e . O d d ział Osłonowy był w łaśnie t a k i .T e n brat mój przeżył P o w s t a n ie , był tylko ranny.
Naloty niem ieckie na naszą d z i e l n i c ę z a czę ły się od u lic y Ś w i ę t o k r z y s k i e j, potem była u l i c a M o niuszki i na sza S i e n k i e w ic z a .W pewnej ch w ili usłyszeliśm y k r z y k : " l u d z i e , s p a l ic ie się żywcem - u c ie k a jc i # .W y b ie g li ś m y z piwnicy
- 5 -
8
-s-
na podwórze i zobaczyliśmy nasz palący się dom,oblany fosforem przez samoloty.Musieliśmy opuście dom,ale gdzie i ś ć ? .P o przeciwnej stronie u licy była Apteka,pod K r . 4.
Postanowiliśmy tam się sc hro nić.W n a szej piw nicy b y li wszyscy l o k a t o r z y ,a także przypadkowi przybysze z innych
zbombardowanych domów.Musieliśmy biec przez j e z d n i ę , która była zawalona belkami i gruzem ze ś c ia n i st ro p ó w .Ja w y s z łam pierwsza,prowadząc rannego z ulicy P rz e s k o k ,k tó ry
u nas się s c h r o n i ł . Pomagała mi H a ls z k a Ty s zk iew icz.M o d lą c x się "Pod Twoją Obronę" dotarliśm y na drugą stronę u l i c y . Opuszczaliśmy płonący dom S ie n k ie w ic z a 3 >w którym zostawi - w szy stk o,co m iałam .Rannego,który miał złamaną nogę i o b o j
czyk , umieściłyśmy w aptece na g ó r z e .K a ż d y lokował s i ę , g d z i e mógł;to w bram ie,to w p iw n ic y ,b y le przetrwać i przeżyć.
Byłam młoda i zdrowa,poszłam więc pomagać innym.
Przez zwały gruzów roznosiłam kotły z zupą d la l u d z i często chorych i wygłodzonych.Chodziłam do s z p i t a l a na Chmielną *4- gdzie powoli umierał por.Edmund Grzywiński z O d d z ia ł u
Osłonowego Wojskowych Zakładów Wydawniczych, przysypany gruzami zbombardowanego donu S ie n k i e w ic z a 1-Boduena 2.
Miał zmiażdzone biodro i nie było leku na g a n g r en ę . Znałam go jeszcze sprzed wojny z G ru d zią dza .B y ł pracownikiem P o c z ty i świetnym sportowcem,kajakarzem.W s z p i t a l u tym wykonywa
łam w szelk ie p r a c e ,j a k i e mi tylko zleco no. Kocami chodziłam z grupą innych lu d z i do browaru Haberbuscha po jęczm ień.
P r z y s z ł a jednak c h w i la ,g d y trzeba było opuście
ulicę S i e n k i e w ic z a ,b o już jutro Niemcy m ie li wejść od u licy Ordynackiej na nasz t e r e n .P r z e s z l i ś m y dużą grupą na ulicę K r u c zą .T u miałam znajomych pod N r . 11 , żon^, notariusza z P o z nania.Rannego zabrano na noszach do s z p i t a l a polowego na Marszałkowskiej 91> Ja pozostałam w grupie z ojcem.W m i e s z ka n iu u znajomych zastałam mniędzy innymi Zenona Przesmyc
kie go , który przeżywał tu P o w s ta n ia ,z a t o p io n y w k s ię g a c h . Przez ulicę Skorupki i przez barykadę na M arszałkowskiej kontaktowałam się ze s z p it a le m ,k t ó r y pewnego d n ia został zbombardowany. Cała u l ic a Skorupki ró w n ie ż.T u dowiedziałam się o k a p i t u l a c j i Powstania*tiważając tę wiadomość za dywersg sję nie miałam zamiaru opuszczac $:s:rai&seyx Warszawy.
c d .
9
T l h
Nadszedł jednak d zie ń 7 . p a ź d z ie r n ik a i tr ze b a było pomaszerować w kolumnach przez Plac Narutow icza na Dworzec Zachodni do pociągu towarowego. Jechaliśmy razem całą grupą:
Mój o j c i e c ,p a n i notariuszow a z córką i i n n i . P o c i ą g ruszył w kierunku Pruszkowa.Po jakimś cza sie dojechaliśmy do U rsusa.B y ł późny w iec zó r . Zauważyłam,że konwojenci z n a szego pocięgu g dzieś p o szli.W y szła m więc z wagonu i postano®
wiłam u c ie k a ć .M ie p o s tr ze ż e n ie przeszłam przez p r z e ja z d . In n i lu dzie z r o b i l i p o do bn ie, w l l ^ l l ^ i ę c alarm. Ja zdążyłam dojść do pierwszych zabudowali przy dworcu i wskoczyć na pierwsze p i ę t r o ,g d z i e udało mi się przeczekać pierwsze
chwile a la rm u .N ie stety musiałam wracać do pociąguNa peronie ZOSTAl RANNY Kazim ierz P o p ł a w s k i, którego nie mogłam zos- tawiąNiemcy za p r o w a d z ili w szy stk ich do dużych h al f a b r y c z nych, gdzie mieliśmy przeczekać n oc,gd y ż n ie było już m i e j
sca w P ru szk ow ie.M ieliśm y c z e k a ć ,a ż zwolnią się tam m iejsca po o d e jś c iu transportów l u d z i do Rzeszy i innych m i e j s c .
N a z a ju trz Niemcy w y p ę d z ili nas w szy stk ich z hal fabrycznychjna stację do wagonów.Tu pojraz drugi uciekłam.
Wpadłam do jakiegoś sklepu i poprosiłam o chleb i papierosy, Zrzuciłam futro za ogrodzenie jakiegoś domu i wróciłam do wagonu,by podać t o . c o kupiłam tym ,którzy z o s t a l i . N a s t a c j i zobaczyłam znajomego z G ru d z ią dz a ,p a n a P y z i k a ,k t ó r y m i e s z kał w U rs u s ie .P o p r o s ił a m go o p om oc:"N iech pan ratu je mego ojca i i K a z i m i e r z a ." Ten bez wahania wyjął ja k ieś p a piery z k ie s z e n i i podszedł do najwyższego rangą wojskowego k onwojenta,Pokazał rę ką ,o kogo mu c h o d zi.N ie m ie c kiwnął
głową na z n a k ,ż e się zgadza i ku mojemu zdum ieniu wyprowadzi a z i ł mego rannego z w&gsufm p ero n u .T era z wszyscy byliśmy
w o l n i .P a n P y zik zaprowadził nas do swego domu,jego żona nakarmiła nas i sprow adziła z Piastowa moją matkę.Mama
p r zy jech a ła po nas wynajętym wozem konnym .Znaleźliśm y się w domu,gdzie przebywało również 13 u cie k in ie ró w w Warszawy.
Nie było tylko Jej d z i e c i . P i o t r i Tadeusz z g i n ę l i w atak ku n a i lotnisko na Okęciu ,m oja młodsza s i o s t r a J a n i n a ,j a k o podporucznik A K .p o s zła do n ie w o li,m ó j brat J ó z e f , również podporucznik AK .poszedł do n ie w o li t a k ż e .N a s z c z ę ś c ie w ró cił O jc ie c i wróciłam j a .W p a ź d z ie r n ik u wyszłam zamąż za K a z im ie r za Popław skiego.M oja s i o s t r a i brat w r ó c i l i do K r a ju pod koniec roku 1946 x .
c d .
10
D z i ę k i temu,że w czasie Powstania spotkałam w s z p i t a l a na Mokotowie kolegę mego brata T a d e u s z a ,w i e d z i e l i ś m y , że n a si chłopcy z g i n ę l i i gdzie jest ich grób.Latem 1 9 4 6 roku
odbyła się ekshum acja.Nasza Matka rozpoznała «$■ ich depo
zyty w P C K *różadce, które dała każdemu z n a s ,g d y w yc ho d zi
liśmy na Powstanie.Pochowano ich na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Kwaterze Pułku "G-arł u c h " , B a t e r i a " K u b y ".
^ os ob
Spośród około 80 p o le g ł y c h ,ty lk o kilkanaście zostało r o z poznanych. Leżą w pierwszym r z ę d z i e .
Moje życie potoczyło się n a r a z ie z w y c z a j n i e .W roku 1946 u ro d z iła się moja p ierwsza córka T adea,n azw an a tak z pamięcią o moim bracie Ta deu szu,w roku 19 48 u ro d z ił nam się syn - K o n r a d ,a w roku 1951 druga córka - Wanda.W roku 1957 podjęłam pracę księgowej w P r z e d s z k o l a N r . l 6 2 w W-wie,u ul.Dąbrówki 3>a następnie w Technikum Architektoniczno- Bu
dowlanym im .St.N oakow skiego w W-wie, u l.P r z y r y n e k 9>gdzie pracowałam aż do emerytury.Po p r z e j ś c i u na emeryturę u s i łowałam dwukrotnie zapisać się do ZBOWiDu,udało mi się to dopiero n ie d a w n o .O b e c n ie ,p o śm ierci m ęża,który zmarł nagle w roku 19 ^ 4 , mieszkam w W a r s z a w i e , ul.W asay n gton a 24 m.9 w swoim m ie szk an iu ,p o d opieką mojej córki W andy,jestem bowiem obarczona chorobą wieńcową s e r c a ,o r a z chorobą nóg.
Żyję wspomnieniami la t słonecznych w N iep o dleg łej Polsce i lat chmurnych - w czasach wojny i po n i e j , lecz były to d l a mnie l a t a dumne.
W a r s z a w a ,, koniec lat osiem dziesiątych,
Post Scriptum .
Moja s i o s t r a Antonina z Kuleszów zmarła w roku 1 9 9o. Przepisałam jej wspomnienia z n ie w ie lk im i zm ianami,by
(4) Antonina Popławska.
o 5 .8 2 o P i a s t ó w u l.S ułk o w skiego 2 7. P i a s t ó w ,d n i a 2 o . I . l 9 9 9 *