• Nie Znaleziono Wyników

Echo Szkoły Pracownic Społecznych. R. 1, nr 2 (1930)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Echo Szkoły Pracownic Społecznych. R. 1, nr 2 (1930)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. 2. R O K I. 1930 R. C E N A 50 GR.

E C H O S Z K O Ł Y

P R A C O W N I C S P O Ł E C Z N Y C H

Niemal co roku, jak jasne ogniki na szarem tle codzien­

nych dni, zjawiają się rocznice czy to doniosłych zdarzeń w ży­

ciu narodu, czy to urodzin, lub śmierci zasłużonych ludzi.

1 słyszy się niejednokrotnie zdanie, czy nie zawiele tych wspomnień, czy nie zawiele grzebania się w przeszłości teraz, kiedy nale*.aiuL>y ■całą uwagę poświęcić chwili teraźniejszej.

Niewątpliwie w zdaniu tern jest spora doza słuszności. Jeśli rocznice są tylko okazją do jeszcze jednej parady, lub do wstrzymania się od zajęć, jeśli nie dają każdemu poszczegól­

nemu obywatelowi materjału dla myśli, a impulsu dla woli, to istotnie lepiej te dni poświęcić zwykłej, rzetelnej pracy.

Ale rocznice mają swój głęboki, niezwykle dodatni sens życiowy. One nietylko wiążą nas z przeszłością, wykazując jednolitą budowę kultury narodowej, ale każda z nich uczy obowiązków dnia codziennego w Polsce niepodległej.

Weźmy dla przykładu rok 1930. Oprócz innych drobnych obchodzimy 3 pamiętne, choć różne treścią rocznice: 400 letnią urodzin Jana Kochanowskiego, 100 letnią powstania listopa­

dowego, 25 letnią istnienia szkoły polskiej. Każda inna swą treścią, a jednak zmuszające do wysnucia podobnych wniosków.

Rocznica urodzin największego poety Polski niepodległej, tego który umiał w formę piękną, bardzo już wyrobioną wlać treść wypływającą z najgłębszych drgnień rodzimej duszy pol­

skiej, który w popularne hasła ujął to, co naród uważał za najgłębsze zasady życiowe, ta rocznica powinna przynieść na­

rodowi przed oczy wielką prawdę, że niedość chwalić się materjalną potęgą, że jeśli nie stanie wysoko kulturalnie, nie może rościć sobie pretensji do zajęcia poczesnego miejsca

K W A R T A L N I K

R o c z n i c a .

(2)

wśród narodów świata. Wielki poeta, który z duchem kultury rodzimej zgodny, wyśpiewa mocą swego genjusza szczytne po­

rywy ku wieczystym ideałom jest istotnym przewodnikiem na­

rodu, sternikiem drogę mu ukazującym.

Rocznica powstania listopadowego wykazuje nietylko nie- zmożoną przez niewolę żywotność narodu, który co chwila próbował zerwać pęta, ale jednocześnie uczy, jak należy umieć wykorzystać zapał i ofiarność, budzącą się w naszem społe­

czeństwie w chwilach niebezpieczeństw, jak nią umiejętnie kie­

rować, jak dodawać do koniecznego zimnego rachunku dozę entuzjazmu, który pomnaża siły, blaskiem bohaterstwa i zwy­

cięstwa opromienia beznadziejne napozór poczynania.

Rocznica najmłodsza 25 lecia istnienia szkoły polskiej stawiając przed oczy naszej pamięci ponury obraz szkoły mo­

skiewskiej, w której usiłowano zatruwać dusze polskiej mło­

dzieży nienawiścią i pogardą tego, co polskie, w której prześla­

dowano za dźwięk mowy polskiej, za polską książkę, w której nauczyciel był nie przewodnikiem m łodzież/ a!3 szpiegiem, ta rocznica powinna nam dać poznać szczęście posiadania pol­

skiej szkoły w niepodległej Ojczyźnie, przypomnieć obowiązek poznania skarbów naszej kultury, która często wyprzedzała zachodnio-europejską, opanowania języka polskiego, który tak skuteczną był bronią w walce z wrogiem, przyswojenia sobie arcydzieł naszej literatury, która sprowadziła narodowi jutrzenkę swobody.

Tylko w ten sposób świętowane rocznice będ ą wzma­

c niać w nas poczucie narodowe, d aw ać pozytywne rezultaty, uła­

twią nam spełnienia naszych zadań obywatelskich.

Dr. M. Sliwińska-Zarzecka.

Uśmiech w pracy społecznej.

W pracy społecznej nie m ożna celebrować, nie m ożna pracow ać bez zapału, moralizując tylko.— T o k a ż dego znudzi i nie odniesie żadnych skutków. Praca społeczna, jest to niesienie innym wszystkiego najlepszego, dążenie do uszczęśli­

wienia ludzi. A więc pracow nik społeczny, m ając tak w znios­

łe cele, pow inin być niemi przepojony, rozradow any, pow in­

no z niego prom ieniow ać pełne zapału szczęście, wiara

(3)

w przyszłość, w swoje ideały. W te d y tem wszystkiem, swoją w artością w e w n ętrzn ą będzie oddziaływ ał n a otoczenie, b ę ­ dzie pociągał za sobą, b ę d ą się do niego garnąć wszyscy, bo szczęście i światło k a ż dego pociąga. A mając wszystkich o d ­

d a n y c h sobie, m oże na nich oddziaływać.

Uśm iech w prac y społecznej [można rozum ieć dwojako.

Jest nim przedew szystkiem ten uśm iech w ew nętrzny: pogoda d uc ha , radość życia, prom ienność, ja k ą się chce otoczyć lu­

dzi. Nie m ożna je d n a k z a pom inać i o drugim rodzaju uśm ie­

chu o uśm iechu na naszej twarzy. I ten m a również ogrom ­ ne znaczenie. W pracy społecznej nie m ożna uzew nętrzniać sw oich osobistych przeżyć, które często są przykre, trzeba być zró w n o w a ż o n y m i dla k a ż d eg o człow ieka z którym się sty­

k a m y być zawsze grzecznym , miłym, uprzejm ym , z uśm ie­

c h e m n a ustach. Bo ludzi n a których chcem y oddziaływ ać, m y m am y rozpogadzać, a nie od nich ż ą d ać pociechy. My jeste śm y dla nich, a nie oni dla nas. T e n zew nętrzny uś­

miech na ustach, pociąga ludzi do nas, a tem sa m e m do n a szych idei; p o d d a je ich naszym wpływom , a jednocześnie d a je im w obcowaniu z nami miłe wrażenie.

Uśmiech nasz pow inien być szczery, radosny, przyjazny.

Uśmiech zgryźliwy, złośliwy, pobłażliwy, ironiczny, s a rk a s ty ­ c z n y nie- powinien na naszej tw arzy gościć!.

K. Kasprzykówna,

absolw. S. P. S.

Kilka myśli o samorządzie.

Życie społeczne, w którem mamy wziąć udział za rok lub dwa wymaga od nas dobrego przygotowania społecznego i obywatelskiego. Jako przyszłe pracownice społeczne, a obe­

cnie uczenice Szkoły Pracownic Społecznych, musimy dążyć do tego abyśmy w przyszłości na placówkach pracy naszej s ta ­ ły mocno i pewnie, abyśmy z siebie dały społeczeństwu jak- najwięcej. Musimy więc wziąć się do pracy nad naszem przygo­

towaniem zaraz, nieodkładając i wyzyskać wszystkie środki i możliwości, jakie nam podaje nasza szkoła.

Jednym ze środków usprawnienia się do przyszłej pracy społecznej jest nasz samorząd. Jemu to chcę nieco uwagi po­

święcić w niniejszym artykule.

(4)

4

Samorząd szkolny pojmuję jako obowiązek dobrowolnie przez nas same podjęty, a wypływający z szczerej chęci, we­

wnętrznego przekonania i potrzeby stworzenia gromady kole­

żeńskiej, opartej na zasadach współpracy i współdziałania w myśl przewodnich ideałów naszej szkoły.

Praca w samorządzie jest dla nas próbą przyszłej pracy społecznej, jest „przedszkolem życia” — gdyż istotną i jedyną szkołą jest zawsze samo życie. Biorąc czynny udział w samo­

rządzie tego naszego małego społeczeństwa szkolnego zapo­

znajemy się z podstawowymi elementami współżycia społe­

cznego.

Każda z nas przychodząc do szkoły przynosi z sobą o d ­ mienne cechy przyrodzone, cechy charakteru, przynosi różny dorobek intelektualny, kulturalny, społeczny i t. d. — w zale­

żności od przygotowania szkolnego, środowiska, z którego po­

chodzi, otoczenia, które nań wpływało. — Cel — łączy nas wspólny. — Otóż zadaniem każdej z nas w pracy samorządowej jest dostarczenie do wspólnej skarbnicy tego, co każda z nas posiada o największej wartości, złożenie z tych indywidualnych dóbr duchowych dobra społecznego, z którego wszystkie na­

stępnie nieograniczenie korzystać będziemy.

W czynności powyższej — znoszenia własnych talentów do wspólnego skarbca — leżą duże możliwości pracy nad sobą nad urobieniem własnego charakteru. — Nie wynosząc się, nie pyszniąc się z posiadanych dóbr — musimy nauczyć się skrom­

nie i niepostrzeżenie dać z siebie jaknajwięcej w myśl zasady sprawiedliwości społecznej, która wymaga aby mający najwięcej

— najwięcej dał społeczeństwu. — Musimy traktować to co przynosimy nie jako d a r , lecz jako d ł u g spłacany społe czeństwu.

Mamy też prawo, a nawet obowiązek czerpania ze skar­

bnicy dobra społecznego. Żadna z nas nie może powiedzieć sobie, że nic dobrego od innych przejąć nie może — napewno dokładne zastanowienie się nad sobą i obserwacja otoczenia wskażą nam, że wiele tu jest do zdziałania. Czy to wytrwałość w osiąganiu zamierzeń, czy pogoda ducha w przeciwnościach, czy panowanie nad odruchami, czy entuzjazm w pracy, czy umiejętność zgodnego współżycia — zawsze coś w nas szwan­

kuje i bezwątpienia wiele od innych dobrego przejąć możemy.

Dalej — samorząd musi być dla nas praktyką karności

(5)

społecznej. Tak trudno niejednokrotnie opanować swój niepo­

hamowany tem peram ent w dziedzinie krasomówstwa, czy pod­

porządkować zapatrywaniom innych swój pogląd na własny ta­

lent czy wybitne umiejętności. Tak trudno poddać się kiero­

wnictwu młodszych od nas, czy w naszem przekonaniu mniej od nas do kierownictwa przygotowanych, czy wreszcie poprostu niemiłych nam koleżanek. — Tak niełatwo wykonać bez opo­

zycji i protestu nakazaną nam przez ogół niemiłą pracę, wy­

wiązać się bez zarzutu z trudnego i niewdzięcznego częstokroć zadania, które jednak w imię dobra społecznego wykonanem być musi. — A jednak w życiu społecznem stale będziemy na­

potykały konieczność bezwzględnej karności i dyscypliny. Mu­

simy się do tego przygotować. „Kto chce rozkazywać innym—

sam musi najprzód nauczyć się słuchać".

Następnie w samorządzie musimy nauczyć się zasad umiejętności organizacyjnych, posiąść technikę organizowania się i organizowania innych. — Plagą poprostu w życiu społe­

cznem są ludzie nieposiadający umiejętności organizowania.

Pomimo dużych wartości moralnych, mimo bezsprzecznych za­

let umysłu, serca i ducha — ludzie tacy wnoszą w życie spo­

łeczne dysharmonję i bezład. — Prawdziwe talenty orga­

nizatorskie są udziałem niewielu, darem Nieba przyno­

szonym z sobą na ziemię. Lecz każdy przeciętny człowiek, pragnący wziąć udział w pracy społecznej musi bez względu na swoje zdolności wyrobić w sobie umiejętność organizowania otoczenia i pracy w niem. —- Jakże wiele pod tym względem możliwości daje nam nasz samorząd. Czy to nauczenie się przewodniczenia na zebraniu lub sekretarzowania, czy też wy­

robienie w sobie umiejętności dzielenia pracy pomiędzy współ­

pracowników, czy wreszcie nabycie umiejętności spokojnego, opanowanego, śmiałego i jasnego przemawiania na zebraniach—

to wszystko nabyć możemy w pracy samorządowej ku wielkiej korzyści w przyszłej naszej pracy społecznej.

I jeszcze jedną możliwość otwiera przed nami nasz udział w samorządzie: widoki wspólnej twórczej pracy. Cóż jest pię­

kniejszego, bardziej radosnego, jak twórczość! łle radości każdy osiągnąć może gdy dojdzie do przekonania, że może tworzyć, że może zobaczyć dodatnie rezultaty, owoce swej pracy. — Nie myślmy tu zaraz o rzeczach wielkich, nadzwyczajnych — wy­

starczy jeżeli będziemy zaprawiały się obecnie w rzeczach dro­

(6)

6

bnych, wyrabiały w sobie umiejętność harmonizowania wysiłków, solidarnego wykonywania prac choćby niewielkich. Czy upię­

kszanie naszych sal szkolnych wycinankami własnego wyrobu, czy urządzenie wieczorku, zabawy, teatrzyku, czy zorganizowanie wspólnego zwiedzania, czy branie udziału w pracy nad pisem ­ kiem naszem — wszystko winno być przez nas podejmowane chętne, a wykonywanie starannie.

A wreszcie — pole szerokie, zakres pracy ogromny: po­

moc innym, słabszym. Jeżeli chcemy pracować owocnie na niwie społecznej, to musimy w sobie wyrobić umiejętność pod­

chodzenia do ludzi będących w jakiejkolwiek potrzebie. — Tu, w samorządzie szkolnym, w ciasnej gromadce koleżanek mu­

simy nauczyć się poznawać innych, orjentować się w ich potrze­

bach, trafiać do ich przekonania, wzbudzać zaufanie aby móc im przynieść pomoc, radę, pociechę. — To nie jest zadanie łatwe! Trzeba stanąć powyżej niechęci, osobistych uprzedzeń sympatyj, a częstokroć pójść wbrew jawnie wrogiej postawie tamtej strony. Trzeba umieć tak podejść do koleżanki aby nie wyczuła mylnie w naszem postępowaniu litości, nie potrakto­

wała naszej pomocy jako upokorzenie dla siebie, aby nie zam­

knęła się w sobie. Nie łatwe to zadanie, lecz konieczne. Me­

tod w jego osiągnięciu będzie wiele: pomoc w nauce słabszym słuchaczkom, otoczenie życzliwą atmosferą nieśmiałych lub m a­

jących z jakichkolwiek bądź powodów trudne warunki życiowe.

Możemy też na terenie pracy samorządowej podjąć akcję ku utworzeniu „kasy samopomocy" i rozwiązać na tej drodze wiele trudności materjalnych naszych koleżanek.

Wszystkie powyżej skreślone przeze mnie dziedziny pracy samorządu szkolnego nie wyczerpują, rzecz prosta, całości za­

gadnienia.— Biorąc udział w samorządzie każda z nas najlepiej pozna wszystkie możliwości i widoki pracy.

I nie sądźmy, iż samorząd nałoży na nas jedynie obowiąz­

ki i kłopoty. O nie! Będzie on bezwątpienia źródłem wielu ra­

dości, zachętą do życia, pomocą i oparciem.— Wiele nas nau­

czy, wiele da do myślenia, w niejednem dopomoże.— A gdy w tej zespolonej wspólną pracą i zabawą gromadce szkolnej mi­

ną nam, jak dzień jeden dwa lata nauki i gdy wejdziemy już w życie — wtedy ujrzymy korzyści osiągnięte i jakże mile b ę ­ dziemy wspominać zawsze te wspólne lata szkolne.

H. Stankiewiczównct

kurs II.

(7)

Technika prowadzenia wykładów oświatowych.

Bogactwo, ubóstwo, a gdzie jest szczęście"?

W y k ła d oświatowy dla m łodzieży rzemieślniczej 1. W S T Ę P

1. Pozornie łatw a odpowiedź.

2. Z a p rze c z en ie słuszności tej łatwej odpowiedzi.

3. Bogactwo nie jest szczęściem, ubóstw o nie jest nie­

szczęściem.

11. R O ZW IN IĘ C IE

1. Pow szechność m niem ania, że bogactwo daje szczęście i jego przyczyny

a) pozory

b) brak czasu na zasta n aw ia n ie się.

2. Ź r ó d ła p o z n a n ia prawdziwej wartości bogactw a a) obserw acja rodzin

b) obserw acja życia ulicy.

3. Cel w ykładu

a) pobudzenie do przyjrzenia się rzeczywistości b) w sk a z a n ie istoty szczęścia.

4. P rz y k ła d y wykazujące, że bogactw o nie jest szczęściem a) jest bogactwo, ale b rak miłości rodzinnej b) jest bogactwo, ale tow arzyszy zazdrość c) jest bogactwo, ale b rak zdrowia

d) jest bogactwo, ale b rak poczucia konieczności prac y dającej sens życiu

e) jest bogactwo, ale nierówne usposobienie, w yol­

b rzym iające k a ż d e zm artw ienie za tru w a życie f) jest bogactwo, ale ludzie nieszczęśliwi nie-

umiejąc znosić cierpień.

5. Bogaty p różnia k czuje niezadow olenie z życia bo a) wszystko, co żyje pracuje

b) w ypełnienie obow iązku pracy daje zadow o­

lenie moralne.

6. Czy ubogi nieszczęśliwy gdy

a) m a kochającą i ko c h a n ą rodzinę b) swoją p rac ą ją utrzym uje

(8)

c) pow iększa dorobek społeczny d) zyskuje sz ac u n e k ludzki.

7. Czyja przyjem ność w iększa czy

a) bogatego kupującego d z iecku jeszcze jedno u bran k o

b) biednego kupującego dziecku to jed n o u p r a ­ gnione ubranko.

Z A K O Ń C Z E N I E

1. W ię c s z c z ę śc ie nie w y p ł y w a z b o g a c tw a ale

a) z życia zgodnego z przy k a z a n ia m i Bożemi b) z w y p e łn ie n ia obow iązku pow szechnego pracy c) ze zw alczonych sw ych złych skłonności.

2. Niech m łodzież n a u c z y się

a) oceniać właściwie w artość bogactw a b) czcić pracę

c) m ężnie znosić cierpienia

d) przez pan o w a n ie n a d sobą, spełnienie obo­

w iązku z na jdow ać szczęście.

Jadw iga Gembicka,

absolw. S. P. S.

„ T a le n t jest d a n y nie dla siebie, lecz dla drugich. W y ­ b itny czyn genjusza pozostaje jałowym , jeżeli nie jest c z y ­ ne m p rz y d a tn y m d la społeczeństwa, myślą, która ludzkość całą prowadzi o krok dalej. Niem a wielkości dla wielkości.

W ielkość jest n a u sługach rozwoju d u c h a "

S t e f a n S z u m a n („ K r y ty k a i d e a ł u w i e lk o ś c i z p u n k t u w i d z e n i a w y c h o w a w c z e g o ” K w a r t a l n i k P e d a g o g ic z n y , r o k II. Ne 4.)

O poradnictwie zawodowem.

( n a p o d s t a w i e k s ią ż k i p. O d e t t e S i m o n „ O p o r a d ­ n i c t w i e z a w o d o w e m ” wyd. Ligi P r a c y , W a r s z a ­ wa, 1930).

Historja powstania poradnictwa zawodowego w przodują­

cych krajach Zachodu notuje rok 1908-1909 ja k o datę przeło­

mową, kiedy w Ameryce,’ w Szwajcarji, w Niemczech, w Anglji i w Belgji poczynione zostały pierwsze kroki, zdążające do rea ­ lizacji tej nowej idei.

Za pierwszego pioniera idei poradnictwa zawodowego

(9)

9

uważany jest zwykle niemiecki lekarz dr. Roth, który w r. 1907 na XIV Międzynarodowym Kongresie Higjeny i Demografji w Berlinie, żądał, [aby zarządzono pewien] dobór, dzięki k tó re ­ mu każdy robotnik byłby kierowany do pracy przystosowanej do

ego zdolności osobistych.

Jednakże, chcąc uczynić zadość prawdzie historycznej, należy stwierdzić nieznany dotąd dostatecznie ani u nas w kra­

ju, ani zagranicą fakt, że prawo pierwszeństwa, niesłusznie przy­

pisane Niemcowi, należy się naszej rodaczce prof. dr. Józefie Joteyko. Wystąpiła ona bowiem z podobnym projektem wcześ­

niej, bo już w r. 1903 na XIII Międzynarodowym Kongresie Hig­

jeny i Demografji w Brukseli.

Następnie w latach 1908-1909 J. Wł. Dawid prowadzi na Kursach Naukowych w Warszawie wykłady, które nazywa „Psy­

chologią stosowaną" W tych wykładach Dawid zastanawia się nad zagadnieniem wyboru zawodu. A więc Joteykówna i Dawid powinni być uważani za pionierów nietylko psychotechniki pol­

skiej, lecz psychotechniki i psychologji stosowanej wogóle.

Pierwsza poradnia zawodowa w Polsce powstaje w r. 1915, założona przez „Patronat nad Polską Młodzieżą Rzemieślniczą i Przemysłową”. Następne lata aż do r. 1925 mogą być uważane za okres przygotowawczy dla ruchu psychotechnicznego w P ol­

sce. W tym roku zaznacza się ożywienie w psychotechnice pol­

skiej: władze rządowe i samorządowe wykazują zrozumienie do­

niosłości tego ruchu i nie szczędzą mu poparcia materjalnego.

Powstaje „Polskie Tow. Psychotechniczne”, które zyskuje og­

romnie na powadze dzięki wypowiedzeniu się Joteykówny po stronie pionierów tej nowej gałęzi wiedzy. W tym czasie pow­

staje szereg placówek psychotechnicznych, a więc cztery w Poz­

naniu, w Lublinie, we Lwowie, w Krakowie, w Białej. Poza tem w stadjum organizacji są pracownie w Katowicach, w Sosnowcu i w Wilnie. W Warszawie mamy obecnie 7 pracowni, zajmują­

cych się selekcją i poradnictwem zawodowem. Psychotechnika i poradnictwo zawodowe mają w Polsce zapewnione widoki dalszego pomyślnego rozwoju. Poradnictwo zawodowe dobrze zorganizowane, skierowuje młodzież do nieobjętych, albo źle obsadzonych pól pracy, i tem może podnieść wydajność pracy i przyczynić się 'do ogólnego usprawnienia żvcia społecznego, może stać się jedną z głównych dźwigni odrodzenia narodowego.

Nikt dziś nie wątpi o konieczności poradnictwa zawodo­

(10)

10

wego. Poradnictwo zawodowe chcąc spełniać należycie swoje czynności musi zaopiekować się dzieckiem już w ostatnich la­

tach jego uczęszczania do szkoły powszechnej, aby po ukończe­

niu jej, gdy zwróci się o radę w wyborze zawodu, już mieć o niem pew ne wiadomości, co do jego zdolności, upodobań i t.d.

Rola więc szkoły w poradnictwie jest duża, bo oprócz obser­

wacji dziecka, powinna go zaznajamiać drogą zwiedzeń z różne- mi warsztatami pracy, aby dziecko mogło się zorjentować do ja­

kiego zawodu najlepiej się nadaje.

Pośrednictwo zawodowe, musi się orjentować co do sta­

nu rynku pracy, aby skierować kandydatów do takich zawodów, które mają przed sobą przyszłość, a fnie do gałęzi przemysłu już zamierającego. W zwiąku z tem powinno utrzymywać stały kontakt z Biurami Pośrednictwa Pracy, przez co jednocześnie umożliwi dziecku, nietylko radę co do wyboru zawodu, ale je d ­ nocześnie może mu dać pracę.

Aby doradca mógł skierować* dziecko do odpowiedniego zawodu musi zaciągnąć informacji nauczycieli, lekarzy, psycho­

logów, rodziców i samego dziecka.

Przy wyborze zawodu dla dziecka największy wpływ ma dotąd jeszcze rodzina, ale ulega ona często przesądom, kieruje się nieuzasadnionemi ambicjami, szuka stanowiska łatwego i mi­

łego, nie zdając sobie sprawy, czy wybór jest trafny. Często wybierają zawody dla dzieci, dla jakichś błahych przyczyn, któ­

re narazie wydają się korzystne, a nie zapewniają przyszłości dziecku. Robotników, pracujących w zawodach nieodpowiadają- cych im, prędko praca męczy i nudzi i wiedzie ich do zniechę­

cenia, wywołanego bezpożytecznym wysiłkiem, dzięki czemu zat­

racają umiłowanie swego zawodu. Ankieta przeprowadzona w X okręgu miasta Paryża, stwierdza, że na 100 chłopców pracują­

cych zaledwie 37 uczyniło wybór trafny. Ten sam mniej więcej procent dotyczy dziewcząt. Ten nieszczęśliwy wybór zawodu powoduje lwią część nieszczęśliwych wypadków przy pracy,

Zagadnienie poradnictwa zawodowego jest zagadnieniem b. ogólnem, dotyczy bowiem wszelkich pracowników: najróż­

niejszych zawodów i najróżniejszego wieku. A więc po wojnie np. wypadło się zająć przeszkoleniem inwalidów i skierowaniem ich do takich zawodów, które pogodzić się dawały ze zmniej- szonem ich uzdolnieniem do pracy. Dalej niektórzy ludzie nie potrzebujący przed wojną pracować zawodowo, wskutek zmie­

(11)

nionych warunków znaleźli się w położeniu, które ich zmusza do szukania zajęcia. Wreszcie podczas wojny trzeba było zat­

rudniać ludzi pracą niebezpieczną, wymagającą specjalnego doboru ludzi.—

Poradnictwo zawodowe nie doszło jeszcze do tych wyżyn, aby mogło bezwględnie powiedzieć dziecku „ten, a nie inny zawód jest dla ciebie odpowiedni”; udzielać porady zawodowej znaczy jedynie rozważnie wskazywać drogę. Jeśli czasem wolno jest dawać wskazania pozytywne, to należy raczej naogół zado- wolnić się wymienieniem przeciwwskazań. Ta ostrożność powinna być zachętą do doskonalenia środków i metod-

Poradnictwo ma cele społeczne, gospodarcze i zawodowe.

Celem społecznym jest podniesienie wytwórczości narodowej przez podniesienie wytwórczości poszczególnego robotnika, oraz podniesienie płacy robotnika nie przyczyniając mu wysiłku. Dal­

szym celem jest dbanie o higjenę pracownika — należy przys­

tosować jego zawód do odporności organizmu.— Wtedy mniej­

szy procent robotników ulegać będzie chorobom zawodowym.

Dalej poradnictwo zawodowe ma na celu bezpieczeństwo pub­

liczne. Społeczeństwo dobrze zorganizowane powinno ochraniać zarówno pracownika, jak tych, którzy stać się mogą ofiarami nieu­

miejętnej pracy tego pracownika.

Celem gospodarczym jest zapewnienie przedsiębiorstwom pracowników wyszkolonych i zapewnienie wytwarzania taniej i lepiej. Robotnik mający kwalifikacje wytwarza więcej i lepiej,, w tym samym czasie i przy zużyciu tej samej ilości przyrządów pomocniczych, co i robotnik nie kwalifikowany.

Zadaniem zawodowem jest dążność do przysposobienia zawodowego robotników, gdyż w wielu krajach jest pod tym względem kryzys. Przysposobienie zawodowe zapobiega bezro­

bociu, gdyż w czasie redukcji odpadają przedewszystkiem nie­

wykwalifikowani, dalej z tych samych przyczyn, daje możność znalezienia pracy i zapewnienie pracownikom zarobku propor­

cjonalnego do ich uzdolnień.

W chwili obecnej poradnictwo zawodowe zrodziło dwa kie­

runki, dość różne. Jeden — o charakterze wyłącznie naukowym, grupuje uczonych, którzy stawiają sobie za cel badanie uzdol­

nień oraz metod wykrywania tychże i mają nadzieję, że przy pomocy bądź testów, bądź doświadczenia dojdą do znalezienia odpowiedniego zawodu dla każdego kandydata. Kierunek drugi,

(12)

12

bardziej praktyczny i opierający sie przeważnie na doświadcze­

niu, dążąc do osiągnięcia wyników natychmiastowych, bada ra­

czej zawody, aniżeli ludzi i ogranicza poradnictwo zawodowe do ..rozumowanego” pośrednictwa pracy.

Poradnictwo zawodowe korzysta z trzech nauk: psycholog- ji, medycyny i techniki najróżniejszych zawodów. Przewaga rozwoju niektórych stron umysłu nad innemi może decydować o wyborze zawodu. Lecz mogą one prowadzić do trafnego wyboru tylko wtedy, gdy z pomocą im przyjdzie dostateczna inteligencja ogólna. Rzeczą ważniejszą od poznania inteligencji ogólnej będzie zbadanie jaki rodzaj uwagi jest dziecku właściwy, jest to rzeczą łatwiejszą niż ocenianie inteligencji ogólnej. Obok uzdolnień dużą rolę odgrywa wola t. j. suma energji jaką dzie­

cko gotowe jest zużyć, by w razie potrzeby zaktualizować te zdolności. Jeśli wola jest słaba, osobnik będzie musiał zado- wolnić się stanowiskiem niższem, niesamodzielnem, choćby na­

wet zdolności jego lepiej o nim wróżyły.

Nie wystarczy wiedzieć do czego dziecko jest zdolne pod względem umysłowym i moralnym, należy jeszcze wiedzieć, ja­

kie są jego kwalifikacje fizyczne i fizjologiczne. Badanie win­

no być: antropometryczne, fizjologiczne i lekarskie, a celem je­

go będzie orzec, czy dziecko jest dostatecznie rozwinięte, aby podjąć pracę - zwrócić uwagę na taki zawód, który najlepiej odpowiada jego organizmowi i ogólnemu stanowi zdrowia.

Podając w tak obszernem streszczeniu informacje o poradnic­

twie zawodowem, uzyskane na podstawie książki p. Odette Simon wyrażamy przekonanie, iż powyższa praca zainteresuje nasze czytelniczki. Poradnictwo zawodowe jest dorobkiem ogromnego znaczenia dla społeczeństwa; pracownice społeczne bezwątpienia wielokrotnie w swej pracy będą musiały uciekać się do pomocy poradni zawodowych skierowując do nich mło­

dzież lub dorosłych. K . Kasprzykówaa.

Z naszych zwiedzań.

„ W i ę c e j z n a c z y j e d e n p r z y tu ł e k , j e d e n sz p i ta l , niż z d o b y c i e s z t a n d a r u ”.

S. Że r oms ki — „ Popi oł y”

Stosownie do pro g ra m u szkoły, który przew iduje d l a

kursu Ii-go zw iedzania instytucyj i z a k ła d ó w p row adzących

(13)

13

p racę społeczno-ośw iatow ą, kulturalną i w ych o w aw c zą — słu­

chaczki Ii-go kursu zw iedzały w ubiegłym miesiącu Z a k ł a d W y c h o w a w c z y dla chłopców p row adzony przez Braci A l b e r ­ tynów przy ul. Jagiellońskiej 21 na Pradze.

Z a k ł a d ten w ychow uje skie ro w a n ą przez W y d z ia ł O p ie ­ ki Społecznej M agistratu m. st. W a rs z a w y młodzież [męską, która rekrutuje się z sierot, dzieci najbiedniejszych rodziców i dzieci ulicy.

W obecnej chwili Z a k ł a d liczy 86 w y c h o w an k ó w w wie­

ku lat 13— 14; p rz e w a ż a ilość sierot. Prócz w yksz tałc enia z a ­ wodowego, chłopcy p o bierają w ykształcenie ogólne w zn a j­

dującej się w z a k ła d z ie szkole rządowej, kierowanej p rzez fachow ych nauczycieli. Czas nauki i w y c h o w an ia rozłożony jest n a 4 lata; program obejm uje religję, język polski, histor- ję, geografję, technologję, fizykę, rachunkow ość, rysunki, śpiew, m uzykę, gim nastykę.

W y k szta łc e n ie zaw o d o w e otrzym ują w y c h o w an k o w ie w warsztatach: szew ckim i kraw ieckim p c d kierunkiem z a ­ w odow ych instruktorów.

O gólne kierownictwo, w ychow anie m oralne, na które, jako na najbardziej z a n ie d b a n ą dziedzinę w yc how ania tej m łodzieży położyć trz e ba szczególny nacisk — leży w ręka c h n ies tru d z o n y c h bb. A lbertynów .

Z a ró w n o w pracow niach, jak i w salach ja d a ln y c h i s y ­ pialniach chłopcy robią wszystko sami. S łużby żadnej niem a.—

U trzym anie p o r z ą d k u i czystości leży w zakresie obow iązków w ychow anków , którzy kolejno d yż urują i sprzątają.

P ra c a p ro w a d z o n a przez bb. A lb e rty n ó w jest b. t ru d n a i ciężka: elem ent przy b y w a ją c y do Z a k ł a d u jest w yjątkow o trudny, gdyż, rekrutując się przew ażnie z dzieci ulicy, która swój dem oralizujący w pływ na nich już w y w a rła — w y m a g a cierpliwego i wyrozum iałego, a z drugiej strony —stanow cze­

go i k o nse kw e ntne go kierownictwa. W y c h o w a n k o w ie bb. A l ­ b e rty n ó w — to niejednokrotnie dzieci stojące Jnad brzegiem przepaści, dla któ ry c h pojęcia cudzej własności, krzyw dy ludzkiej i t.d., są dźw iękam i bez e c h a .— Nie dopuścić ich do ostatniego stopnia u p a d k u moralnego, nie dopuścić do stałej drogi prze s tęp s tw a i z a traty d uszy — to wysoki cel, który realizują ich wychow aw cy.

O pow odzeniu pracy bb. A lb e rty n ó w świadczą szeregi

(14)

m łodych ludzi, którzy opuścili Z a k ł a d i dziś, jako fachowi rzemieślnicy są pożytecznym i członkami społeczeństw a.—

Mówią o tem również p ełne miłości i zaufania spojrzenia obecnych w ychow anków , jakiem i d a rz ą sw ycb wychow aw ców.

Bracia Albertyni, jako umiejętni wychow aw cy nie z a n ie d ­ bują żadnych srodkow , ktoremi mogą w yw ierać w pływ w y ­ chowawczy na chłopców: d rużyna harcerska, przysposobienie wojskowe, koło lekkoatletyczne, koncerty, przedstaw ienia doskonale spełniają swoje zadania.

Mają też ^chłocy własną orkiestrę, której dźwiękam i Z a k ła d ^&,ychow aw czy bb. A lb e rty n ó w żegnał po ukończeniu zw iedzania słuchaczki S. P. S.

14 -

K r o n i k a .

Cóż tu napisać w „Kronice" o rozpoczęciu nowego roku szkolnego w naszej Szkole? Jakie nastroje dom inow ały śród naszych koleżanek? Z d a je się przew ażała... ciekawość. Kurs drugi zaciekaw iony był wielce, jakie nowości i zmiany z a ­ stanie po w akacjach, wiele zeszłorocznych koleżanek po­

wróci do nauki, jakie p rzy b ę d ą „now e” na I kurs, kto z n a ­ uczycielstwa pozostał, a kto przybył nowy i t.d. — Energja n a b y ta w czasie wakacji sprawiła, iż pom im o p o ­ czucie, że się jest n a kursie Ii-gim, starszym, przeto te o r e ­ tycznie pow ażniejszym — chwile spotka nia się „na starych śmieciach w klasie były wielce gwarne.

Kurs pierwszy przyniósł z sobą ciekawość więcej nie­

śmiałą, połączoną z m ałą tremą: jak to tam będzie? Nie­

które koleżanki z I-go przyniosły z sobą pozatem utajony żal za m inioną sw obodą w a k acyjną, który je d n a z „rymo- pisa re k" zaw arła w strofy:

„Minęły już m arzenia, w a ka c yjne sny;

Już za o knem p a d a ją ciche deszczu łzy...

M łoda dusza stęskniona... gdzieś chce lecieć w dal...

Z al w akacyj m inionych, żal tych m arzeń, żal“...

Lecz naw et stęsknioną nie opuszcza nadzieja, że pobyt w szkole nie będzie najgorszy! Dobre przyjęcie starszych

(15)

15

koleż a n e k , s e rd e c z n a o p ie k a dyrekcji spraw ia, że ostatnie zw ro tk i n a c e c h o w a n e są n a dzieją:

„L ecz g dy m in ą d w a la ta — b ły śn ie s ło n k o znów:

W p r a c y z n a jd ę s p e łn ie n ie w a k a c y jn y c h snów"...

U p e w n ia m y Cię, koleżanko, że b ły śn ie Ci s ło n k o w cz e ś­

niej, n a w e t z a n im m in ą d w a lata! W n a s z e j se rd e c z n e j g r o m a d c e p r ę d k o p o c z u je się k a ż d a dob rze , a w p r a c y z n a ­ jd z ie s z więcej, niż w a k a c y jn e s n y m ogły p rzew idzieć, tern więcej, żeś się do tej p ra c y w zięła, o ile w iem y, dzielnie.

T r e m a i nieśm iałość u ,,pierw szaczek“ m in ę ły prędko:

dziś co n iek tó rzy profesorow ie, to sobie w łosy z g łow y w y ­ ryw ają, j a k to te ,,b e n ja m in k i“ p r ę d k o ośm ieliły się.

R ok s zkolny p r ę d k o z a g a r n ą ł w sz y s tk ie n a s do in te n ­ s y w n e j p racy. C z a s u niewiele: tylko d w a lata; trz e b a p r a ­ cow ać, a b y sp ro s ta ć w y m a g a n io m s ta w ia n y m p rzez Szkołę.

C a łe więc dni i ty g o d n ie w y p e łn ia ją n a m — n auki, ćwiczenia, zw iedzania, repetycje, m a m y czas je d n a k i n a w esołe z e ­ b r a n ia klu b o w e , z k tó ry c h spe cja ln ie uro cz y sty c h a r a k te r n o ­ siło pierwsze, in au g u ra c y jn e . Z e b r a n i e to rozpoczęło p r z e m ó ­ w ie n ie prze w o d n ic z ąc e j s a m o r z ą d u 11-go k ursu, k tó ra p o w i­

t a ł a w m u r a c h szkoły now e koleż a nki, ja k rów nież p r z y b y łe a b s o lw e n tk i i o k reśliła w k ró tk ic h sło w a ch cel „ w e s o ły c h "

z e b r a ń k lu b o w y c h i tra d y c je n a nich p a n u ją c e . W s p ó ln a h e r ­ b a t k a p rzy stołach, z a sta w io n y c h p r z y s m a k a m i w ła s n eg o w y ­ robu p r z y c z y n iła się do m iłego nastroju, k tó ry o s ią g n ą ł k u l ­ m in a c y jn y p u n k t p o d c z a s zabaw , w czasie k tó ry c h n a o p o w ia ­ d a n o sobie z „ciałem p e d a g o g ic z n e m “ w iele w z a je m n y c h

s p o s trz eż e ń p o d c z a s „ c e n z u r o w a n e g o " , n a śm ia n o się przy c iu c iu b a b c e " i n a ta ń c z o n o p rz y pianinie.

N a s tę p n e „ w e so łe z e b ra n ie " b ę d z ie z e b ra n ie m z c h o ­ inką. T a t r a d y c ja jest w iernie o b c h o d z o n a w Szkole, to też s z y k u je m y wiele n ie s p o d z ia n e k . Jak to się u d a ło — n a p is z e m y w n a s tę p n y m nu m erz e.

20-go l is to p a d a z g ro m a d z iła n a s w ieczorem w Szkole uro cz y sto ść p o w a ż n a a miła, a k a d e m ja z racji ju b ile u s z u 10-cio- lecia p ra c y p. Dyr. J. S te m lera w „ M a c ie rz y ".— Nastrój p o w a ż n y , u roczysty. Sala p ięk n ie p r z y b r a n a . S łu c h ac z k i, a bsolw entki, profesorow ie — o c z e k u ją w s k u p ie n iu p rz y b y c ia D yrektora.

(16)

- 16

G d y przy b y ł — uroczystość rozpoczęło piękne p rz e m ó ­ wienie kol. K om ar - G ackiej z I-go. kursu. — P rzedstaw iw szy zgrom adzonym p rze b ieg prac y społecznej D yrektora Stem- lera, m ów czyni w sk a z a ła na w y b itn e rezultaty tej pracy, n a jej znaczenie i zakończyła temi słowy: „Jeżeli my, Polacy, w dobie niewoli nie zatraciliśmy poczucia polskości, jest to zasługą pracy szeregu jednostek, które m ając głęboko w d u ­ szy zakorzenione poczucie narodow e, budziły naród przed zatratą ducha. T o była p raca społeczna, która nie zaw iodła jej pionierów i cel osiągnęła — wolną Ojczyznę. Lecz i dziś, potrzeba tej pracy nie ustała: m ając wolną Polskę d ą ż y m y teraz do jej potęgi; m usim y w y tężyć siły, s ta n ą ć na placów kach, k o n ty n u o w a ć pracę aby i ten drugi cel o s ią ­ gnąć. Tyś, P a nie Dyrektorze p ra c o w a ł i wśród tych b u d z i­

cieli d u c h a N a rodu w okresie Polski w niewoli, i teraz p r a ­ cujesz dla potęgi i c hw ały Niepodległej. Myśl, aby na sza p rac a b y ła choć w części tak w y d a tn a , ja k Tw oja, która jest d la nas wzorem, będzie dla nas s ta ły m b o d ź c em i z a ­ c h ę tą ” .

N astępnie przem aw iały: od kursu 11-go — kol. Skirgiełło- Jacewiczówna, od absolw entek kol. Ketlińska. Dalej [nastą­

piły przem ówienia: p. D yrektorki oraz przedstaw icieli ciała pedagogicznego. — Po odśpiew aniu przez zg o d n y chór obu kursów okolicznościowej pieśni i serdecznej odpowiedzi D y ­ rektora nastąpiło w ręczenie p. Dyrektorow i kw iatów i a d re s u słuchaczek. P o w sz e c h n ą uw agę zw racał zaw iesz o n y przy sznurze a d re su pęk 40-kilku m injaturow ych książeczek zao­

patrz o n y ch w tytuły analogicznej ilości prac p. D yrektora z dziedziny kulturalno-oświatowej. „Cercie tow arzyski z a k o ń ­ czył m iłą uroczystość'* — jak to się pisze w takich w y p a d ­ ka c h czyli, że słuc h a c zk i otoczyły szczelnie p. D y re k to ra nie da ją c m u przez d łuższą chwilę przyjść do słowa w obec gra­

du p y ta ń i opowiadań.

S p o tka Redakcyjna.

W yda w c a : S z k o ł a P r a c o w n i c S p o ł e c z n y c h . R e d a k t o r odpow iedzialny: M ieczysław Chm ielewski.

A d re s R edakcji i Am inistracji: W a rs z a w a , ul. Z ło ta 14, telefon 423-42.

D ru k . „PIO NIER ", M a r s z a ł k o w s k a 111. te l. 4 0 1 - 7 4 ^ ( y b i t o n a m a s z . d r u k . „LECH".

Cytaty

Powiązane dokumenty

Również subiektywnie odczuwane jako uciążliwość nieprawidłowości ergonomiczne — takie jak nieprawi- dłowa pozycja podczas pracy (konieczność pochylania się), a także

Głównym celem Centrum jest gromadzenie i udostępnianie informacji o możliwościach zatrudnienia i szkolenia zawodowego, adresowanych do osób bezrobotnych oraz o

Na koniec czerwca 2017 roku w ewidencji urzędów pracy na obszarze województwa zachodniopomorskiego pozostawało 66 006 osób bezrobotnych wobec 66 683 osób pod koniec

a) nieważne.. Pracownicy powinni być traktowani w zakresie nawiązania i roz- wiązania stosunku pracy, warunków zatrudnienia, awansowania oraz dostępu do szkolenia w celu

Kategorie bezrobotnych, poszukujących pracy oraz pracowników w wieku 45 lat i powyżej kierowanych na szkolenia Osoby, które w okresie sprawozdawczym

Refleksja badawcza nad zagrożeniami cyberprzemocą wśród uczniów szkół ponadgimnazjalnych, ale i innych, może przyczynić się do przełamania wielu stereotypów

Taką pogodę mo…..na sobie było tylko wyma…..yć na dł….go oczekiwaną bitwę3. P….ygotowany wcześniej piasek j…… czekał

Niestety, podobne ar- tykuły pojawiły się także w mutacjach re- gionalnych, a to rodzi podejrzenie grani- czące z pewnością, że to raczej nie jest przypadek, lecz zorganizowana