• Nie Znaleziono Wyników

Byłem dosyć niesforny - Andrzej Pleszczyński - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Byłem dosyć niesforny - Andrzej Pleszczyński - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ PLESZCZYŃSKI

ur. 1955; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe projekt Polska transformacja 1989-1991, NSZZ

"Solidarność", represje, PRL, Lublin, stan wojenny

Byłem dosyć niesforny

Miałem cały czas szczęście. Z jednej strony była taka sytuacja, że zawiesili mnie, nie mogłem mieć zajęć ze studentami przez rok. Były dążenia do dużo większych kar, ale równocześnie trzeba pamiętać, że wtedy władze uczelni w roku, powiedzmy, [19]82- [19]83, to byli jednak ludzie wybrani w wyborach w roku [19]81, na ogół dosyć pozytywni czy bardzo pozytywni. Uważali, że należy jakoś przeciwdziałać takim represjom. Czasem miałem nawet trochę wyrzutów sumienia, że stwarzam im problemy, bo rzeczywiście byłem taki dosyć niesforny. Nieżyjący już pan rektor [Edmund] Prost w którymś momencie poprosił mnie do gabinetu i zapytał: czy naprawdę muszę chodzić po uczelni z tym znaczkiem „Solidarności”? Dlaczego ja go właściwie noszę? Powiedziałem jakieś górnolotne zdania o kolegach siedzących w więzieniach. Nie powiedział, żebym go zdjął, tylko: „No tak, no rozumiem”. I tyle.

Skończyło się to tak, że jeszcze z tydzień pochodziłem z tym znaczkiem, żeby nie było tak, że uległem jego naciskowi, ale potem go zdjąłem. Nie chciałem utrudniać rektorowi spraw rzeczami, które w gruncie rzeczy nie miały tak wielkiego znaczenia w tym momencie. W ogóle uważam, że różne kompromisy w życiu są konieczne i na ogół dobre, a jak nie dobre, to nie należy ich zawierać. Pamiętam też, że jako jeden z nielicznych (o dwóch osobach jeszcze tylko wiem) odmówiłem na początku stanu wojennego podpisania na uczelni takiej deklaracji, oświadczenia, że przyjąłem do wiadomości i stosowania przepisy stanu wojennego. Ówczesna pani dziekan miała oczywiście wielki problem. Przyszła rozmawiać, więc zaproponowałem, że jeżeli zmieni to sformułowanie, to podpiszę. [Po zmianie miało być]: oświadczam, że zostałem poinformowany o tych przepisach, a nie że przyjąłem do stosowania. Ona to zrobiła, ale skończyło się tak, że wszyscy pracownicy musieli jeszcze raz podpisywać… Ale co wtedy? Wtedy jeden z tak zwanych twardogłowych partyjnych powiedział: „Ja już podpisałem, nie będę podpisywał drugi raz”. Muszę powiedzieć, że nie wiem, jak to się skończyło, ale to jest przykład tego, że jakimiś swoimi działaniami też stwarzałem problemy swoim szefom. Równocześnie oni to jakoś

(2)

rozumieli i próbowali te sprawy rozwiązać.

Data i miejsce nagrania 2014-01-20, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Gabriela Bogaczyk

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wcześniej czy później i tak musicie to zdać” Pamiętam siebie z tamtego czasu, jak musiałem się uczyć tematu zupełnie dla mnie bezsensownego. Potem się okazywało, że

Z jednej strony to było oczywiste, nie miałem wahań, ale z drugiej strony wybór był trudny, bo uważałem, że prezydentem powinien zostać Tadeusz Mazowiecki, że

Właściwie chyba w żadnym innym kraju nie było takiej zorganizowanej – chyba złe słowo – siły, ale w jakiś sposób zorganizowanej rzeszy ludzi, która chciała zmian i

Poszedłem nawet do lokalu podstawowej organizacji partyjnej PZPR, gdzie zresztą zostałem bardzo miło przywitany przez pana, który wcześniej chciał mnie wyrzucać z

Wielu ludzi mających za złe, że inni się „przefarbowali”, całkiem dobrze sobie teraz żyje – więc nie powinni mieć pretensji do tych przefarbowanych.. Pretensje i żale

I pamiętam jak dziś, jak Zbyszek Puczek z takim ociąganiem jeszcze raz zadzwonił do Regionu i chyba odebrał wtedy telefon Karpiński: „A wiesz, jakieś tam są ruchy, ale nie

„Solidarność” nawoływała do bojkotu pseudowyborów reżimowych, czy wtedy frekwencja nie była większa niż [4 czerwca 1989 roku].. Wiele osób chyba jednak się bało,

„Solidarności” na uczelni, prawie natychmiast po powołaniu rządu zadzwonił do mnie pierwszy sekretarz Komitetu Uczelnianego PZPR.. Po