Artykuły i rozprawy
Wolność a/i lęk.
O „Zwierzoczłekoupiorze” Tadeusza Konwickiego Freedom and/or anxiety.
About “Zwierzoczłekoupiór” Tadeusz Konwicki
Ewa Bartos Uniwersytet Śląskiw katowicach
Słowa kluczowe
Tadeusz Konwicki, lęk, cenzura, literatura dla dzieci i młodzieży, śmierć Keywords
Tadeusz Konwicki, anxiety, censorship, literature for children and youth, death
Abstrakt
W 1969 roku Tadeusz Konwicki opublikował Zwierzoczłekoupiora. Powieść za sprawą cenzury została skierowana do dzieci i dojrzałego czytelnika. Cenzor chciał, aby polityczno-społeczne konteksty stały się w powieści mniej widoczne.
Książka poza sferą polityczną zyskała jednak na uniwersalności. Autorka arty- kułu interpretuje powieść poprzez analizę figury lęku, który staje się siłą odbie- rającą człowiekowi wolność i tym samym zyskuje nad nim największą władzę.
Abstract
In 1969, Tadeusz Konwicki published Zwierzoczłekoupiór. The novel due to censorship was addressed to children and a mature reader. The censor wanted to make a political and social contexts less visible in the novel. It happened differ- ently though, the book gained universality outside the political sphere. Author interprets the novel by analyzing the figure of anxiety embedded in it, which becomes a force that deprives man of freedom and thus gains the greatest power over him.
DOI: 10.25951/4259 ORCID: 0000-0003-4156-0162
Artykuły i rozprawy
Ewa Bartos
Wolność a/i lęk.
O Zwierzoczłekoupiorze Tadeusza Konwickiego
1
Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w 1969 roku zezwo- lił Tadeuszowi Konwickiemu na opublikowanie w wydawnictwie „Czytelnik”
powieści pod tytułem Zwierzoczłekoupiór. Książka, zdawałoby się, nie ucier- piała na ingerencji organu kontroli. Anonimowy cenzor o utworze napisał:
Żeby było dziwniej, bohaterem jest poeta – mędrzec, udający dziecko. Stan ciągłych skoków gorączkowych odbiera bohaterowi świadomość własnego bytu i dlatego rzeczywistość i senne majaczenia splatają się w niepodzielną całość. […] Wydawnictwo zobowiązane zostało do zmiany noty redakcyjnej, w której starało się podkreślić, że jest to powieść z kluczem, a pozornie tylko młodzieżowa, czym usiłowało nakierować uwagę czytelnika na zawoalowany obraz rzeczywistości1.
Z książki usunięto krótką ironiczną bajkę o Jasiu i Karolku, wskazując na jej negatywny wydźwięk moralny ukazujący oportunizm i egoizm jako drogi prowadzące do bogactwa. Zmiana niewielkiego fragmentu notki od wydawcy umieszczonej na okładce oraz usunięcie niespełna trzech stron bajki miały w zamierzeniu cenzora przesunąć uwagę odbiorców z przestrzeni społeczno-politycznej na baśniową.
Zestawmy obie wersje notki. Oto pierwsza z nich:
Narratorem nowej powieści Tadeusza Konwickiego pt. Zwierzoczłekoupiór jest poeta i mędrzec w kostiumie dziecka. Ta pozornie „młodzieżowa” opo- wieść o przygodach, które się wydarzają i które się śnią kilkunastoletniemu chłopcu, pobłażliwie zezwalającemu uważać się za mniej dojrzałego od swego otoczenia, to w istocie przepiękna, poetycka baśń o nieprzebranych zasobach liryzmu, humoru i zarazem trafnej psychologicznej intuicji, z jaką autor kreu- je osobliwą postać narratora i czyni jego opowieść małym zwierciadłem pa- radoksów współczesnego świata. Wartka akcja, humor i wdzięk utworu spra- wiają, że książkę tę czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem od pierwszej do ostatniej stronicy.
1 GUKPPiW wobec powieści Zwierzoczłekoupiór, do druku przygotował P. Perkowski przy współpracy P. Kanieckiego, „Litteraria Copernicana” 2008, nr 1, s. 171‒172.
Artykuły i rozprawy Niżej przywołujemy drugą wersję, poprawioną:
Nowy utwór Tadeusza Konwickiego Zwierzoczłekoupiór to opowieść o przygodach, które się wydarzają i śnią kilkunastoletniemu chłopcu o buj- nej wyobraźni, to piękna poetycka baśń o nieprzebranych zasobach liryzmu, humoru i czaru. Wartka akcja i wdzięk powieści sprawiają, że książkę będą czytali z niesłabnącym zainteresowaniem zarówno dzieci i młodzież, jak i lu- dzie dorośli2.
Porównując obie wersje nietrudno zauważyć, że jeden z pierwszych czy- telników książki zdecydował się poszerzyć krąg jej odbiorców. Przesunięcie projektowanej grupy docelowej, dla której przeznaczono książkę, miało za- sadniczo zmienić jej czytelnicze losy. Notkę przeredagowano w taki sposób, by bardziej przyciągała uwagę odbiorcy młodzieżowego, który nie zauważy opisu „paradoksów współczesnego świata” podkreślanych przez wydawcę w jej pierwotnej wersji. Zdaje się, że cenzor, dokonując zmiany, chciał spra- wić, aby sytuacja polityczna, brud ulic Warszawy, brak pracy czy oportunizm i cwaniactwo, jakie Konwicki wplata w fabułę Zwierzoczłekoupiora, zostały niezauważone. Co więcej, przesunięcie akcentu, tj. wskazanie na baśniową – a więc przeznaczoną w pierwszej kolejności dla dzieci i młodzieży – fabułę, odsłania sposób myślenia cenzora. Młody czytelnik, chłopięcy bohater, a także zaakcentowana „baśniowość” miały ukierunkować odbiór powieści.
Zdaniem cenzora, młodzi czytelnicy prawdopodobnie nie odczytają sensów polityczno-społecznych tekstu, natomiast dojrzali odbiorcy nie zainteresują się książką dla młodzieży, choć pozycja została skierowana także do nich.
Podążając dalej tym tokiem rozumowania, można przypuszczać, że cenzor uważał, iż młodzież nie jest w stanie zinterpretować kolejnych warstw utworu i dotrzeć do sensów niepożądanych.
Ingerencja cenzora nie wpłynęła znacząco na przyszłą recepcję książki.
Czytelnicy odnaleźli w strukturze powieści elementy łączące ją z sytuacją spo- łeczną, jaka miała miejsce w tym czasie w Polsce. Z tym nie mieli najmniej- szego problemu. Wątpliwości zrodziły się natomiast wówczas, gdy zaczęto zastanawiać się, czy książka powinna być kierowana do młodego czytelnika.
Janusz Termer recenzując Zwierzoczłekoupiora podkreślał, że jest to książka dla dorosłego czytelnika, jakby bojąc się oddać ją w ręce dziecka3. Podobną opinię przedstawiła Helena Zaworska, która pisała, że „dla dziesięciolatków będzie to książka raczej jednowymiarowa […]”4. Krzysztof Mętrak stwierdził zaś, że jest to „swoista baśń dla (chyba jednak tylko) dorosłych […]”5. Kry-
2 Ibidem, s. 174.
3 J. Termer, Zwierzoczłekoupiór Konwickiego, „Nowe Książki” 1969, nr 23, s. 1613.
4 H. Zaworska, Dolina, „Twórczość” 1970, nr 1, s. 115.
5 K. Mętrak, Dziecięce wcielenie Prospera, „Kultura” 1969, nr 41, s. 3.
Artykuły i rozprawy
tycy podkreślali, że nawet jeśli bohater książki jest jak dziecko, to książka zro- zumiała będzie tylko przez dojrzałego czytelnika. Dorota Siwor zauważyła:
„opowieść nadrzędnego narratora to terapeutyczna wypowiedź zwrócona nie tylko do niego samego, lecz także adresowana do każdego człowieka, który jest przerażony i bezradny jak dziecko”6. W podobny sposób interpretował Zwierzoczłekoupiora Jan Walc: „Jego bohater, a zarazem narrator obdarzony jest świadomością dorosłego, wykształconego i mądrego człowieka, zaś jego możliwości wpływania na otaczający świat są możliwościami dziesięciolet- niego chłopca”7.
Ingerencja cenzora doprowadziła do sytuacji, w której dorośli odbiorcy zaczęli zastanawiać się nad zasadnością oddawania książki w ręce młodego czytelnika. Ocena książki zazwyczaj przebiegała w podobny sposób. Kry- tycy zauważali powtarzające się w twórczości Konwickiego motywy arkadii i wojny, groteskowe ukazanie współczesności i paradoksów życia w niej, wa- riantywne przedstawianie losów bohaterów. Stale interesował ich bohater, rozpatrywali jego dziecięce cechy, a także starali się wskazać grupę docelową czytelników Zwierzoczłekoupiora.
Zmiana, jakiej dokonał cenzor skomplikowała prostą sytuację narra- cyjną, w której książka przeznaczona została tylko dla młodzieży. Analizo- wana pozycja, choć jej status jako książki dla młodszego czytelnika był kwe- stionowany, została uznana przez autorów Słownika literatury młodzieżowej za przynależną do niej8. Podobną opinię wygłosili autorzy Nowego słow- nika dla dzieci i młodzieży, którzy napisali, że Zwierzoczłekoupiór jest jedną z dwóch (także Dziura w niebie) „dość trudnych książek”, wydanych „z myślą o młodych czytelnikach”9. Joanna Papuzińska w swojej monografii na temat literatury fantastycznej dla dzieci i młodzieży wymieniła ją jako jedną z nie- licznych powieści dla młodego czytelnika wydanych przez Spółdzielnię Wy- dawniczą „Czytelnik”10. Jedna decyzja cenzora sprawiła, że książka na stałe została przypisana do węższego kręgu odbiorcy.
6 D. Siwor, Między infantylizmem a dojrzałością, czyli o dzieciństwie w powieściach Tadeusza Konwickiego, [w:] Kompleks Konwicki, red. A. Fiut, T. Lubelski, J. Momro, A. Morstin-Popławska, Kraków 2010, s. 124.
7 J. Walc, Tadeusza Konwickiego przedstawianie świata, posłowie T. Lubelski, War- szawa 2010, s. 104.
8 Zob. Słownik literatury młodzieżowej, red. B. Tylicka, G. Leszczyński, Wrocław 2002, s. 191.
9 Nowy słownik literatury dla dzieci i młodzieży. Pisarze, książki, serie, ilustratorzy, przegląd bibliograficzny, red. K. Kuliczkowska, B. Tylicka, Warszawa 1979, s. 278.
10 J. Papuzińska, Zatopione królestwo. O polskiej literaturze fantastycznej XX wieku dla dzieci i młodzieży, Warszawa 1989, s. 51.
Artykuły i rozprawy Lęk przed lekturą uwrażliwia na lekturę. „Właściwie tę baśń można by
nazwać baśnią o lęku współczesnego człowieka” – pisał Jacek Wegner11, i trudno się z nim nie zgodzić. Lęk obecny jest na kartach powieści, a także powieść wywołuje lęk wśród czytelników. Aldona Leszczyńska w „Nowej Polszczyźnie” przedstawiła wynik pracy nad interpretacją Zwierzoczłeko- upiora na lekcji języka polskiego w gimnazjum. Dydaktyczka zaproponowała uczniom lekturę powieści i wraz z młodzieżą zastanawiała się, kim jest bo- hater utworu. Jak pisze Leszczyńska: „Po kilkuminutowej dyskusji zwycięża opcja «narratorem jest wyjątkowo mądre dziecko»”12.
Ważniejsze jest jednak to, w jaki sposób nauczycielka zdecydowała się podejść do książki. Napisała: „Lekturę Zwierzoczłekoupiora może utrudniać młodym czytelnikom rozbudowany motyw utraconej Arkadii. […] Kompo- zycja […] przypomina swoisty seans terapeutyczny. Wyeksponowane zna- czenia marzeń sennych i możliwości opanowania lęku dzięki wyobraźni jednocześnie określa rodowód tej terapii”13. I dalej: „Zwierzoczłekoupiór jest przede wszystkim przejmującą opowieścią o lęku współczesnego człowieka.
Skala tego lęku nie zależy od tego, czy jest się dorosłym, czy dzieckiem”14. Wszystko się zgadza, zastanawiające jest jednak to, w jaki sposób nauczy- cielka wprowadziła lekturę na lekcji: oto po przekazaniu uczniom podsta- wowych informacji na temat twórczości Konwickiego zaczęła odczytywać fragmenty utworu. Po odczytaniu wybranych epizodów obserwowała emo- cje i wrażenia uczniów. Interesujące jest to, dlaczego nauczycielka nie po- zwoliła uczniom na samodzielną lekturę książki. Czy taka ostrożność była konieczna? A może należy ją odczytywać jako skonkretyzowaną niepewność nauczycielki, która „lęka się” wzbudzenia lęku w młodym czytelniku?
Anna Nasalska napisała, że fabuła powieści oparta została „na motywie dziecka nadwrażliwego i nieświadomego, doskonalszego sobowtóra czło- wieka dojrzałego”15. Warto zastanowić się, jak zbudowana jest powieść i dla- czego ingerencja cenzora spotęgowała w odbiorcach lęk.
11 J. Wegner, Baśń przez dziecko opowiedziana, „Więź” 1970, nr 10, s. 117.
12 A. Leszczyńska, Poznawanie „Zwierzoczłekoupiora”, „Nowa Polszczyzna” 2002, nr 3, s. 41.
13 Ibidem, s. 38.
14 Ibidem, s. 40.
15 A. Nasalska, Formuła nostalgii. O sposobie kształtowania świata przedstawionego w prozie T. Konwickiego, [w:] Modele świata i człowieka. Szkice o powieści współcze- snej, red. J. Święch, Lublin 1985, s. 291.
Artykuły i rozprawy
2
Świat przedstawiony w Zwierzoczłekoupiorze zbudowano na lęku. Już pierwsze słowa powieści zapowiadają jego nadejście: „Ta książka nie jest dla grzecznych dzieci. Grzeczne dzieci nic nie skorzystają z czytania moich wspomnień”16. Można zatem przyjąć, że oczekiwany czytelnik utworu to dziecko niegrzeczne – witane przez Konwickiego i zapraszane do lektury, jest czytelnikiem wyjątkowym. Grzeczne dzieci mają zwykle wiele przyjaciół, są kochane przez rodziców, niegrzeczne dziecko czeka raczej „trudny los”. Jan Walc pisząc o bohaterach, jakich opisuje w swojej twórczości Tadeusz Kon- wicki, stwierdził, że wybiera on na nich autsajderów17, odmiennych od ota- czającego ich społeczeństwa.
Takim bohaterem jest także Piotr, na tyle inteligentny, że niepotrafiący porozumieć się z rówieśnikami, dlatego jego jedynymi znajomymi są ojciec, matka, Pani Zofia i przyszywana ciotka. Z rodzicami nie dane jest mu jednak zbyt często rozmawiać, z siostrą (Panią Zofią) ma kontakt jedynie za pośred- nictwem pamiętnika, który ukradkiem jej podczytuje. Poznajemy go jako sa- motnego chłopca, którego: „pierwszym świadomym wrażeniem wzrokowym i słuchowym był telewizor”18.
Bohater mówi o sobie tak:
Od tego czasu obejrzałem już sobie parę tysięcy filmów niedozwolonych dla młodzieży. Nie piszę tego, żeby się chwalić. Chodzi mi o to, że wszystko wiem.
Zresztą wcale mi nie zależy tak bardzo na oglądaniu tych filmów. Ale co mam robić. Cierpię na bezsenność, zasypiam dopiero koło jedenastej. Więc chcąc nie chcąc wysiaduję przed telewizorem, żeby nie zwariować z nudy19.
Konwicki nie bez przyczyny na „słuchacza” opowieści Piotra wybiera nie- grzeczne dziecko. Powodem jest podobieństwo sytuacji egzystencjalnej ta- kiego odbiorcy do położenia Piotra. Niegrzeczne dzieci są zwykle samotne20. Uczucie samotności łączy bohatera Zwierzoczłekoupiora z projektowanym niegrzecznym czytelnikiem. Odbiorca, tak samo nierozumiany przez innych (bo uznany za niegrzecznego) jak Piotr, zdaje się – podpowiada Konwicki – mocniej odbierać całą opowieść. Niegrzeczny czytelnik jest w stanie wejść w głębszy kontakt z podobnym do siebie bohaterem. Wie, czym jest lęk przed samotnością i niezrozumieniem. Tym samym odczuwa mocniej, potrafi bar- dziej zaangażować się w opowiadaną przez Piotra opowieść. Zabieg Konwic-
16 T. Konwicki, Zwierzoczłekoupiór, Warszawa 1969, s. 5.
17 Zob. J. Walc, Tadeusza Konwickiego przedstawianie świata…, op. cit., s. ...
18 T. Konwicki, Zwierzoczłekoupiór…, op. cit., s. 6.
19 Ibidem.
20 J. Papuzińska, Zatopione królestwo…, op. cit., s. 75.
Artykuły i rozprawy kiego jest prosty – wykorzystuje on naiwną psychologię, w myśl której każdy
człowiek jest w stanie wczuć się w pozycję niegrzecznego dziecka. Każdy w jakimś monecie swojego życia czuł się odtrącony przez innych, uznany za nieposłusznego. Z tego powodu każdy czytelnik może odnaleźć w sobie ślady owego stanu osamotnienia, wykluczenia, z jakim spotyka się zwykle dziecko uznawane przez społeczeństwo za niegrzeczne21. Tym samym jest w stanie lepiej wczuć się w sytuację chłopca, rozpoznać jego lęk.
Konwicki do wzbudzania nieokreślonego uczucia lęku, jaki towarzyszy bohaterom książki, wykorzystuje całą przestrzeń powieści, organizując ją tak, aby czytelnik także miał możliwość „wczucia się w nią”. Lęk przed śmiercią, samotnością, kometą, utratą pracy, miłością, a także nudą to elementy, z któ- rych pisarz buduje wątki powieści. Jednak poza uczuciami, które czytelnik jest w stanie bez problemu rozpoznać, wplata on w strukturę książki postać Zwierzoczłekoupiora. Jest on lękiem niedookreślonym (wyjaśnienie nastę- puje dopiero w ostatnich scenach powieści), przez co staje się figurą najbar- dziej przerażającą.
Michela Marzano stwierdziła, że jedną ze specyficznych odmian lęku jest ten nieskonkretyzowany: „istnieją […] lęki, do których nie można się nawet zbliżyć. Lęki bez kształtu”22. Lęk rodzi się w człowieku. To, czego będziemy się bali, jest zależne od nas samych i bierze się tylko i wyłącznie z nas, z na- szej wewnętrznej podatności na lęk. Konwicki jest tego świadomy, dlatego do ucieleśnienia ludzkich lęków, tych najbardziej pierwotnych, bo nieświado- mych lub jeszcze nieuświadomionych, wykorzystuje Zwierzoczłekoupiora.
„Nikt nigdy nie widział na własne oczy Zwierzoczłekoupiora, ale każdy go dobrze zna, jest z nim właściwie zażyły, co nie oznacza, że może się kiedyś przestać obawiać”23. Zwierzoczłekoupiór to ucieleśnienie lęków każdego człowieka, nie wypełnione konkretnym obrazem, ponieważ każdy (czytel- nik, a także bohaterowie powieści) podczas „spotkania z nim” odnajdzie inny rodzaj niebezpieczeństwa, jakie się za nim kryje.
Piotr Kowalski w Zwierzoczłekoupiorze widział drogę, jaką powinien po- dążać człowiek w celu zaakceptowania własnego losu24. W tym kontekście zakończenie powieści, w którym dowiadujemy się, że wszelkie przygody Pio- tra odbywały się jedynie w wyobraźni umierającego na białaczkę chłopca, można czytać jako ukazaną przez Konwickiego drogę Piotra do samopozna- nia swoich lęków. Tym samym zakończenie powieści, w którym dowiadu- jemy się, że bohater jest śmiertelnie chory, można odczytywać jako zakoń-
21 Por. D. Siwor, Między infantylizmem a dojrzałością…, op. cit., s. 123.
22 M. Marzano, Oblicza lęku, przeł. Z. Chojnacka, Warszawa 2013, s. 10.
23 T. Konwicki, Zwierzoczłekoupiór…, op. cit., s. 62.
24 P. Kowalski, Zwierzoczłekoupiory, wampiry i inne bestie. Krwiożercze potwory i erozja symbolicznej interpretacji, Kraków 2000, s. 11.
Artykuły i rozprawy
czenie pozytywne: Piotr po przebyciu wyimaginowanej podróży godzi się z własną sytuacją i decyduje stawić czoło swoim lękom. Taką interpretację utworu proponuje Jan Walc: „gdyby bohaterowie […] byli ludźmi w pełni zdrowymi, zapewne nie mogliby p o g o d z i ć s i ę z e s w o i m w y o b c o - w a n i e m , przecież nie tylko chorobą spowodowanym”25.
Interpretacja badacza stanowi pozytywne podejście do książki, lęk w tym ujęciu jest czynnikiem, który sprawia, że chłopiec na swój sposób radzi so- bie z nieuchronnym. Próba okiełznania lęku staje się zarówno walką z nim, jak i sposobem na „uratowanie” sensu własnej egzystencji26. Podążając za tą myślą, należałoby uznać, że Piotr w momencie, w którym uzmysławia sobie, czym jest jego lęk, godzi się z sytuacją, w jakiej się znalazł. „Uzyskuje świado- mość”, w jakimś sensie ocala siebie samego przed zatraceniem się w poczuciu nieautentyczności. Rozpoznanie i uzmysłowienie sobie rodzaju lęku jest za- tem „lekarstwem” pozwalającym człowiekowi uwolnić się od niego.
Interpretacja Jana Walca daje czytelnikom odrobinę „pociechy”, pozwala zrozumieć zakończenie powieści, w którym Piotr wyznaje sam przed sobą i słuchającym jego opowieści wyimaginowanym „niegrzecznym dzieckiem”, że jest śmiertelnie chory. Pogodzenie się z losem jest zatem w myśl tej in- terpretacji rodzajem smutnego zwycięstwa – smutnego, bo kończącego się śmiercią chłopca; zwycięstwa, bo chłopiec akceptuje swój los i przestaje się bać. Można jednak zapytać, czy takie odczytanie nie jest tylko próbą „oca- lenia” chłopca przez zdenerwowanego czytelnika? Takiego jak Piotr Graff, który w swojej recenzji napisał:
Ta konstatacja, którą tak nieoczekiwanie odnajdujemy na końcu książki, odziera ją jakby z całego uroku, swoim – nieledwie – prostactwem sprowadza rzecz całą do zwykłych gorączkowych majaczeń, z baśni robi bujdę i nawet to, co zobaczone, kompromituje jako zmyślenie. Tylko że ten przewrotny zabieg autorski jest tutaj świadectwem pisarskiej nieświadomości, czy może po pro- stu samokontroli. Żadne trzy strony bowiem nie byłyby w stanie zniweczyć wizji przekonującej. Mogą natomiast usprawiedliwić wizję pustawą, taką, z której w gruncie rzeczy niewiele wynika – poza kilkoma ładnymi fragmen- tami prozy owianej nostalgią za egzotycznym białym miasteczkiem i poza kilkoma trafnymi podglądnięciami współczesnej codzienności, na miarę cinémaverité27.
Irytacja krytyka zastanawia, „odarta z uroku” książka staje się dla niego pusta i gorsza od wcześniejszych powieści autora. Brak szczęśliwego zakoń- czenia, na który uskarża się krytyk, paradoksalnie sprawia, że książka nabiera
25 J. Walc, Tadeusza Konwickiego przedstawianie świata…, op. cit., s. 107‒108.
26 Ibidem, s. 159.
27 P. Graff, Głupi Jasio, „Miesięcznik Literacki” 1970, nr 1, s. 118.
Artykuły i rozprawy własnego charakteru i wyłącza się z serii podobnych do niej utworów przy-
godowych. Reakcja krytyka pobudza jednak do refleksji, do zastanowienia się nad powodem, dla którego Graff nie akceptuje takiego zakończenia. Czy nie wzmaga ono jego własnych lęków i niepokojów? Pozytywne zakończenie pozwoliłoby uwierzyć czytelnikom w możliwość pokonania koszmarów. Nie- szczęśliwe być może powoduje, że ogarnia nas lęk.
W spokojniejszy, mniej emocjonalny sposób do zakończenia powieści podeszła Dorota Siwor:
Najważniejsze, że całość okazuje się w finale dziełem narratora nadrzędne- go, którego nie można w pełni utożsamić z głównym bohaterem – Piotrem.
To śmiertelnie chory chłopiec, który opowiada sobie samemu dziwną, roz- warstwioną historię. Nieuchronnie zbliżająca się śmierć i poprzedzająca ją sa- motność są doświadczeniem tak dalece traumatycznym, że nie można sobie radzić z nim inaczej jak przez opowieść, która nie jest wprost historią własną, lecz ukrytą w symboliczo-mitycznej szacie opowieścią o przerażeniu, roz- paczliwym poczuciu niemocy, braku sensu, tęsknocie za szczęściem. Docho- dzi tu do głosu przeświadczenie Konwickiego, iż próba przekazania wprost obiektywnego obrazu rzeczywistości zawsze musi skończyć się klęską28. W myśl tej interpretacji przygody, jakie przeżywa Piotr w alternatywnej przestrzeni, stają się metodą oswajania lęku przed śmiercią. Mimo zapowie- dzianej klęski, a więc nadejścia bolesnego finału, sam akt opowiadania zo- staje uznany przez badaczkę za pomocny w godzeniu się ze śmiercią. Dorota Siwor – podobnie jak Jan Walc – odnalazła w powieści element pozwala- jący czytać ją jako historię o śmiertelnie chorym chłopcu, któremu udaje się oswoić lęk.
Konwicki, decydując się na prozatorskie opisanie struktury lęku, pro- wokuje czytelnika do konkretyzowania własnych niepokojów. Człowiek po- trzebuje uzasadnienia dla własnej egzystencji, chciałby, aby miała ona sens.
Niedająca nadziei śmierć Piotra wzbudza niechęć w czytelniku, który na po- lecenie samego pisarza na samym początku lektury uruchomił w sobie „nie- grzeczne dziecko”, stając się tym samym współuczestnikiem podróży przez świat lęków Piotra i swoich własnych.
Konwicki oswaja w czytelnikach lęki, pokazuje ich śmieszność i bez- zasadność, a jednocześnie wzbudza w nich nowe, straszniejsze niepokoje.
Zwierzoczłekoupiór jest pomyślany jako książka „terapeutyczna”, odsłaniająca ukryte sensy dopiero w wielokrotnej lekturze:
O co chodzi w tej koszmarnej grze, w tym przerażającym pojedynku, ja jeszcze nie wiem. Jestem już na tropie, ale w tej chwili nie potrafię objaśnić.
28 D. Siwor, Między infantylizmem a dojrzałością…, op. cit., s. 122.
Artykuły i rozprawy
[…] Może uda mi się to jeszcze rozwikłać. Będę czynił usilne starania w tym kierunku przy waszej pomocy. J e ś l i c o ś w y d a w a m s i ę z a t r u d - n e i n i e z r o z u m i a ł e , w r a c a j c i e z u p o r e m d o p o c z ą t k ó w m o j e j o p o w i e ś c i29.
Autor stara się tak skonstruować opowieść, aby uzmysłowić czytelnikowi, że nie powinna ona być przez niego jedynie przeczytana, lecz także przepra- cowana:
Podejrzewam, że sny są po prostu przeczuciem jakiejś wielkiej tajemnicy, której długo jeszcze ludzie nie będą w stanie poznać. Wiem, że ta moja myśl jest trochę dla was za trudna. P r z e c z y t a j c i e j ą j e s z c z e r a z , k i e d y d o r o ś n i e c i e . Bo, nie przechwalając się, myślę całkiem serio, że udaje mi się w tych wspomnieniach zapisywać wiele ważnych rzeczy, które mogą się wam przydać w różnych fazach waszego życia30.
Konwicki od samego początku tworzy narrację w taki sposób, aby czytel- nik mógł zauważyć scalające ją szwy. Pisarz poddaje w wątpliwość prawdzi- wość tworzonej przez siebie opowieści. Daje tego sygnały w scenie, w której Piotr decyduje się wyjawić rodzicom, że wraz z psem wynalazcą odwiedza zieloną dolinę, gdzie mieszka dziewczyna o imieniu Ewa:
– Pies oczywiście mówił ludzkim głosem? – spytał szyderczo ojciec.
– Tak, mówił dobrze po polsku.
– A nie spotkałeś przypadkiem tygrysa? – odezwała się Cecylia mrugając znacząco do mojej matki.
– Oczywiście spotkałem. A skąd ty to wiesz? Zresztą to była tygrysica, a nie tygrys.
– Słowo honoru, wy nie umiecie wychowywać dzieci! – krzyknęła Cecylia.
– Ja bym go tak sprała, że nie wiem. Co za lenistwo. Nawet kiedy kłamie, to się w ogóle nie wysila. On was lekceważy, moi kochani31.
Zwrot Cecylii – „On was lekceważy, moi kochani” – jest kierowany nie tylko do rodziców chłopca, można go uznać za informację przeznaczoną dla czytelnika, dla odbiorcy, któremu wprost wskazuje się źródło snutej przez Piotra opowieści: „Przypominasz sobie teraz pewnie takie różne książeczki, w których zwierzątka albo jakieś wspaniałe osobistości przychodzą nocami do wrażliwych, nie zrozumianych przez otoczenie dzieci, co?”32.
Ironiczny ton wypowiedzi powinien wzbudzić niepewność w odbiorcy.
Konwicki konstruując fabułę Zwierzoczłekoupiora nie ukrywa niedociągnięć
29 T. Konwicki, Zwierzoczłekoupiór…, op. cit., s. 65.
30 Ibidem, s. 38.
31 Ibidem, s. 26.
32 Ibidem, s. 16.
Artykuły i rozprawy fabularnych, przeciwnie – on je odsłania. Już na samym początku dowia-
dujemy się, że opowieść wywoła w nas lęk: „Piszę o tym wszystkim tylko dlatego, gdyż to jest ważne dla dalszej historii i to takiej historii, że wam się włosy zjeżą na głowie, że z płaczem pobiegniecie szukać mamusi, że potem w ogóle nie zaśniecie tej nocy”33.
Wróćmy jeszcze do lektury tekstu Piotra Graffa. Jego zaskoczenie staje się niezasadne w momencie, w którym uważnie przyjrzymy się pierwszym stro- nom powieści. Piotr, jej bohater, stwierdza: „Mówiąc zwięźle chodzi mi o to, iż okoliczności mojego losu sprawiły, że wiem wszystko. Życie nie ma dla mnie żadnych zagadek. I właściwie mógłbym już spokojnie umrzeć. Bo co mnie może jeszcze spotkać? Nic”34. Los chłopca jest więc przesądzony od sa- mego początku. Wie, że „nic” go już nie czeka. Konwicki aluzyjnie informuje czytelnika, że ten powinien być uważny i sprytny, że powinien wykorzystać swoją inteligencję, aby się zorientować, w czym bierze udział:
Kiedyś tam czytałem przypadkowo o jakimś meteorycie, który, zdaniem pewnych uczonych, może przelecieć koło ziemi powodując kataklizmy. […]
[J ] a c h c i a ł b y m , ż e b y t a p l o t k a b y ł a p r a w d z i w a . N i e m u s z ę w a m c h y b a w y j a ś n i a ć p o w o d ó w. Z n a c i e m ó j s t o - s u n e k d o ż y c i a . W i e c i e o t e j m o j e j s t r a s z l i w e j n u d z i e , której zresztą obiecałem nigdy już nie wspomnieć35.
Nawet przewidywane pojawienie się meteorytu, który ma zniszczyć świat, jest historią wyjętą z wyobraźni chłopca, o czym autor pisze wprost. To nuda i samotność sprawiają, że chłopiec zaczyna sobie wyobrażać nadejście kataklizmu. W momencie, w którym cały świat uległby zniszczeniu, Piotr nie zostałby sam w nieszczęściu.
Lecąca w stronę ziemi kometa służy także ukazaniu tego, jaką niebez- pieczną bronią może być lęk. W jaki sposób potrafi zawładnąć człowiekiem.
„Ledwo wyszedłem z domu, już zetknąłem się z objawami paniki”– stwierdza Piotr36.
Kometa jest „dobrym pretekstem do nowego obżarstwa”37. Pisarz uka- zuje, jaką władzę ma nad człowiekiem lęk. Mała wzmianka w gazecie może wywołać zbiorową panikę. Kiedy rodzina Bawoła, kolegi Piotra, dowiaduje się o nadlatującej komecie, zaczyna gromadzić zapasy na wypadek katastrofy.
Działanie to jest jednak bezcelowe – zderzenie z kometą zniszczyłoby bo- wiem cały gatunek ludzki. Gromadzenie zapasów jest zatem próbą oswojenia
33 Ibidem, s. 7.
34 Ibidem.
35 Ibidem, s. 34‒35.
36 Ibidem, s. 38.
37 Ibidem, s. 40.
Artykuły i rozprawy
lęku, tak samo jak ich późniejsze kompulsywne wyjadanie. W dniu, w któ- rym ma uderzyć kometa, Piotr spotyka Bawoła i dowiaduje się od niego, że jego rodzice zdecydowali się wszystko „przepuścić”. Konwicki w ironiczny sposób pokazuje, jak łatwo wzbudzić w człowieku lęk, a także do czego może on go doprowadzić.
W powieści odnajdujemy także rozważania Piotra na temat pieniędzy.
Chłopiec zastanawia się, co by zrobił, gdyby wygrał fortunę. Dochodzi do zaskakującego wniosku: „[…] wszystko, co łatwo przychodzi, w końcu nie bardzo smakuje. […] Więc po co mi to wszystko? Za jakie grzechy? Właści- wie to nawet przyjemnie nie mieć miliona dolarów”38.
Lęki są paraliżującą człowieka siłą, sprawiają, że nawet wygrana na loterii może stać się problemem. Lęki nie tylko nie pozwalają cieszyć się życiem, ale także są w stanie je zubożyć. Mają wpływ także na relacje rodzinne, o czym świadczy następujący cytat: „A najwięcej nienawidzę starego – powiedział cicho Bawół. – On żyje tylko swoim samochodem. Nawet w nocy wstaje i pa- trzy przez okno, czy ktoś czegoś nie ukradł”39. Mężczyzna do tego stopnia boi się o swój samochód, że zapomina, iż jest on tylko przedmiotem – dopro- wadza to do groteskowo-komicznej sytuacji. To właśnie Bawół najbardziej pragnie, aby auto uległo zniszczeniu, dlatego rzuca w nie kamieniami. Wizja utraty hipotetycznego czy realnego majątku może nas sparaliżować, dopro- wadzić do sytuacji, w której nie będziemy w stanie korzystać z życia.
Inną formą zaklinania w sobie lęku – jaką pokazuje Konwicki – jest za- chowanie ojca Piotra. Po utracie pracy mężczyzna popada w letarg, siedzi przed telewizorem i nic nie robi. Nadejście komety staje się dla niego wyba- wieniem, rychła zagłada świata zwiastuje koniec jego własnych problemów, które w obliczu nadciągającej katastrofy kosmicznej stają się mniej ważne.
Dlatego też ojciec czeka na nadejście komety jak na zbawienie – lęk przed nią łagodzi inne obawy związane z utratą pracy.
Nie tylko przestrzeń świata, w którym żyje Piotr, jest pełna lęków. Dolina, do której przenosi się wraz z psem wynalazcą, także jest niejednoznaczna. Do budowania świata przedstawionego Zwierzoczłekoupiora Konwicki wykorzy- stał obraz wielokrotnie powracający w jego twórczości. Natasza Korczarow- ska zauważyła: „Dolina – «ojczyzna prywatna» – jest archetypem, na którym została ufundowana cała artystyczna biografia pisarza”40.
Mityczna kraina, do której chłopiec przenosi się wraz z psem wynalazcą i spotyka w niej Ewunię oraz Troipa, jest zbudowana z koszmarów. Dorota
38 Ibidem, s. 45‒46.
39 Ibidem, s. 83.
40 N. Korczarowska, Ojczyzny prywatne. Mitologia przestrzeni prywatności w twórczo- ści Tadeusza Konwickiego, Jana Jakuba Kolskiego, Andrzeja Kondratiuka, Kraków 2007, s. 84‒85.
Artykuły i rozprawy Siwor, tak jak i wielu innych badaczy, w krainie tej dostrzegła ślad arkadyj-
skiej przestrzeni dzieciństwa samego Konwickiego. Wilno, w interpretacji badaczki, jest miastem idealnym, przestrzenią zachowaną w wyobraźni pisa- rza, do której się tęskni i do której chce się wracać41.
Dolina natomiast jest miejscem uosabiającym chorobę i zło tkwiące w każdym człowieku. Chłopiec, opuszczając dolinę, godzi się z własnym lo- sem, zaczyna akceptować siebie samego, wygrywa także ze swoim sobowtó- rem Troipem, scalając tym samym własną osobowość.
Dorota Siwor dostrzegła w dolinie metonimię „małej ojczyzny”, zoba- czyła w niej jednak również elementy rozkładu, przestrzeń choroby i śmierci, od której można się uwolnić jedynie przez akceptację swojego losu. Arkadia staje się w ujęciu badaczki miejscem zarówno pięknym, jak i odpychającym, służącym bohaterowi do poznania kryjących się w nim ciemnych pokładów (postać Troipa) oraz do pogodzenia się z nimi (opuszczenie doliny).
Podobną wizję doliny odnajdujemy w interpretacji Anny Sobolewskiej.
W alternatywnej rzeczywistości badaczka dostrzegła pierwiastek zła i roz- kładu. Dolina widziana przez pryzmat wrogości, pijaństwa (postać Cipuna), z jakimi spotykają się bohaterowie, zaczyna niepokoić. „Zło kryje się w sa- mym sercu arkadyjskiego mitu” – czytamy w tekście Sobolewskiej42. Prze- strzeń alternatywną, w którą przenosi się chłopiec, Konwicki kreuje niejed- noznacznie, łącząc obraz pięknej, zielonej, wręcz bajecznej krainy, w której zwierzęta mówią ludzkim głosem, z przestrzenią niepokoju, lęku przed Tro- ipem.
W ujęciu obu wspomnianych badaczek interesujący jest sposób oceny doliny, jej pozytywnego wpływu na bohatera. Siwor i Sobolewska dostrzegają niepokojące cechy tego miejsca (czające się w dolinie zło, obecność donosi- ciela Ciupuna, atmosferę osaczenia, polowania, jakie urządza na bohaterów Troip), obie też próbują ujrzeć w opuszczaniu przez chłopca alternatywnego świata pozytywne aspekty (samorozwoju, akceptacji pierwotnych elementów zła w sobie).
Warto jednak przyjrzeć się dolinie nie jako przestrzeni zamkniętej, od- rębnej od świata, w którym bohater żyje wraz z rodziną, lecz zobaczyć ją jako przestrzeń harmonizującą z miejscem zamieszkania chłopca. Bohate- rowie (Sebastian i Piotr) odwiedzają dolinę, aby uratować Ewunię. Dziew- czynka z całych sił pragnie uciec z dworku, w którym mieszka, i znaleźć się w pobliskim miasteczku. W realizacji zadania przeszkadza bohaterom Troip.
Chłopiec za wszelką cenę chce zatrzymać Ewunię w dworku. Według Doroty
41 Zob. D. Siwor, Między infantylizmem a dojrzałością…, op. cit., s. 122.
42 A. Sobolewska, Współczesna powieść inicjacyjna: Konwicki, Walpole, Vessas, „Twór- czość” 1991, nr 5, s. 76.
Artykuły i rozprawy
Siwor: „Pisarz konstruuje losy swoich bohaterów w taki sposób, by wskazać na ich wariantywność, stwarza możliwość pokazania drugiej strony natury dziecka. Stąd postać sobowtóra Piotra – Troipa”43.
Zdaniem badaczy jest on (Troip) ucieleśnieniem negatywnych cech, jakie tkwią w człowieku. Postać chłopca pozwala także na przedstawienie warian- tywności losów ludzkich. Bohater powieści musi poradzić sobie ze swoim so- bowtórem. Zwycięstwo Piotra staje się w tym kontekście namiastką dobrego zakończenia. Jeśli chłopiec ma skończyć swe życie w pustej sali szpitalnej, to niech przynajmniej wygra z Troipem w świecie imaginatywnym. Troip nie jest jednak postacią czarno-białą, jego wrogość i tkwiące w nim zło trudno ocenić jednoznacznie.
Michela Marzano, pisząc o figurze sobowtóra, odwołała się do Ottona Ranka, który widział w nim anioła stróża44. Jeśli uznamy Troipa za wcielenie ducha opiekuńczego, to zwycięstwo Piotra nad ciągle podążającym za boha- terami chłopcem utraci swój pozytywny wydźwięk, a cała opowieść zacznie niepokoić. Troip nie bez powodu walczy z przybyszami odwiedzającymi do- linę. Agresywne zachowanie chłopca sprowokowane jest przecież przez dzia- łania dziwnych gości.
Ta agresja jest reakcją lękową: „Ona jest chora – rzekł niegłośno. – To wariatka. Biedna, nieszczęśliwa wariatka”45. Troip zachowuje się w określony sposób, aby chronić dziewczynę. Scena, w której bohaterowie wchodzą do dworku, obserwując pokój, w którym pracuje Troip, w tym kontekście staje się niejednoznaczna: „Obok flakonu z piórami leżał otwarty atlas anato- miczny. Ujrzałem w nim przerażającą sylwetkę człowieka odartego ze skóry, obnażone serce w czerwonej ramce wyrysowanej kredką szkolną i wielki wy- krzyknik przy tej ramce”46.
Piotr i Sebastian odczuwają lęk, podobne uczucie ogarnia czytelnika, który upewnia się, co do ciemnej strony osobowości Troipa. Jak twierdzi Do- rota Siwor, „ostatecznym celem utworu jest […] konstruowanie więzi po- między opowiadającym i słuchającym, więzi opartej na współodczuwaniu”47. Czytelnik, „współodczuwając” lęk Piotra, zaczyna dostrzegać więcej, niż pi- sze sam Konwicki. Lęk hiperbolizuje rzeczywistość i ją zniekształca. Dlatego też krytycy tak szybko uznali Troipa za antagonistę Piotra.
Jednakże zło, przerażające zło Troipa nie jest jednoznaczne. Konwicki gra z czytelnikiem, odwołuje się do jego wyobraźni. Zaznaczone wykrzykni- kiem strony w atlasie anatomicznym są śladem prób poszukiwania lekarstwa
43 D. Siwor, Między infantylizmem a dojrzałością…, op. cit., s. 127.
44 M. Marzano, Oblicza lęku…, op. cit., s. 35‒36.
45 Ibidem, s. 236.
46 Ibidem, s. 51.
47 D. Siwor, Między infantylizmem a dojrzałością…, op. cit., s. 123.
Artykuły i rozprawy na chorobę Ewuni. Przecież to lęk o zdrowie dziewczynki wpływa na zacho-
wanie Troipa. Chłopiec nie chce, aby Ewunia opuściła dolinę, ponieważ się o nią boi. Miasteczko, do którego uciekają bohaterowie, okazuje się prze- strzenią niebezpieczną:
– A świadectwo szczepienia macie? – spytał ten sam chłopiec.
– Jakie znowu świadectwo?
Trzeba się szczepić z powodu epidemii. Tam przy rogatce sprawdzają48. Miasto, upragniony cel Ewuni, Sebastiana i Piotra, jest miejscem zaka- żonym, panuje w nim zaraza. Można zatem przypuszczać, że przekroczenie jego granic będzie równoznaczne ze sprowadzeniem na Ewunię niebezpie- czeństwa – śmierci. To lęk sprawia, że Piotr lekceważy zachowanie Ewuni i nie chce zauważać dziwnego zachowania dziecka:
– Ja w ogóle jestem zupełnie inna niż wszyscy – powiedziała raptem Ewa. – Wie pan, że ja często spotykam swoją mamusię? Rozmawiamy ze sobą długo, ona mnie pieści, zaplata mi warkocze. Raz to mi tak uwiła, że nikt nie mógł rozplątać. […]
– Przecież pani matka dawno nie żyje.
– No właśnie – powiedziała Ewa, ale tak powiedziała, jakby to było pyta- nie49.
Na przykładzie Ewuni Konwicki pokazuje czytelnikowi sposób radzenia sobie – przez Piotra – z lękiem przed śmiercią. Tym samym ponownie pod- suwa czytelnikowi trop pozwalający upewnić się co do tego, że opowiadana przez Piotra historia jest chorobowym wytworem: Piotr odwiedza dolinę tak samo jak Ewunia odwiedzała wyspę. I kiedy chłopiec chce o tym opowiedzieć swoim bliskim, nikt mu nie wierzy, podobnie jak nie wierzono Ewuni. Kon- wicki tworzy analogię między losem dziewczynki i chłopca – dzieci, realizu- jących ten sam model radzenia sobie z lękiem przed śmiercią.
Troip, kiedy czytelnik przestanie spoglądać na niego jak na ucieleśnienie zła, zaczyna jeszcze bardziej niepokoić. Będąc opiekunem Ewuni, jest także strażnikiem Piotra. Zabity przez niego, staje się metaforą zwiastującą szybki koniec życia dziecka. Utonięcie Troipa jest przypieczętowaniem śmierci Piotra. Wskazują na to sny głównego bohatera powieści. Związek między chłopcami jest nierozerwalny50, a słowa wypowiedziane przez Troipa we
48 T. Konwicki, Zwierzoczłekoupiór…, op. cit., s. 245.
49 Ibidem, s. 151.
50 Por. H. Zaworska, Dolina…, s. 114: „Dziecko? Ależ jest to jednocześnie ktoś mały i dorosły. […] «Dziado-ojco-syn» – ta kreacja jest równie skomplikowana i trudna do pojęcia, jak «zwierzo-człeko-upiór». Jaki dziesięciolatek zrozumie, że dzieciństwo trwa także wtedy, gdy już dawno minęło, że dojrzewa ono i rośnie razem z nami,
Artykuły i rozprawy
śnie – „Będę zawsze tam gdzie ty”51 – zwiastują rychły koniec życia drugiego dziecka.
Konwicki sytuację komplikuje, wprowadzając epizod filmowy. Piotr w momentach, w których opuszcza dolinę, powraca do swojej rzeczywistości i bierze udział w projekcie filmowym. Gra w filmie Wspaniała podróż na An- dromedę. Wydaje się, że opis planu zdjęciowego, spotkanie dziewczynki, w której kochał się ukradkiem, nie mają nic wspólnego z doliną. Ważnym punktem spajającym oba imaginatywne światy (filmu i doliny) jest scena walki Piotra z Troipem. Chłopiec nie zdążył zdjąć swojego kostiumu filmo- wego, bije się z rówieśnikiem w skafandrze kosmicznym. Pozornie nie ma to żadnego znaczenia. Gdy czytamy powieść, której głównym narratorem i przewodnikiem jest, jak się zdaje, Piotr, kibicujemy właśnie jemu, udzielają nam się jego emocje. Jeśli na skafander kosmiczny spojrzymy przez pryzmat wypowiedzi Ewuni, która mówi o ojcu kosmonaucie, strój chłopca zyska określone znaczenie, a ocena sceny może się zmienić.
Konwicki przechodzi od jednego świata do drugiego, zaciera granice czasu i przestrzeni pokazując, że w żadnej z opisywanych rzeczywistości jego bohater nie może się zadomowić, w żadnej nie może zamieszkać. Co więcej, w Zwierzoczłekoupiorze nie ma przestrzeni bezdyskusyjnie pięknej i bezpiecznej – nie jest nią ani dom Piotra, ani plan filmowy, na którym cały czas coś się psuje, tym bardziej nie jest nią dolina. Za każdym rogiem czai się niebezpieczeństwo, które uruchamia wyobraźnię Piotra. Sprawia, że chło- piec nie jest bezczynny. Pisarz pokazuje, jak człowiek radzi sobie z lękiem, zaklinając rzeczywistość. W pewnym momencie Piotr informuje czytelnika:
„Myślę czasem o tym, co bym zrobił, gdybym to czy owo, ale myślę tylko dla zabicia czasu. Wszyscy popadają w takie głupie, dziecinne zamyślenia, choć się nigdy nikt do tego nie przyznaje”52.
Opowiadanie historii, tworzenie zmyślenia, w które chce się wierzyć, jest zaczarowywaniem rzeczywistości i kamuflowaniem lęku. W tym kontekście wiara w szczęśliwe zakończenie przygód Piotra to oznaka lęku człowieka, nie dopuszczającego do siebie możliwości klęski.
3
Jeśli między życiem i śmiercią nie ma granicy, to rację miał Troip, mówiąc we śnie do Piotra, że jest jednocześnie jego ojcem, bratem i synem. Krąg ży- cia nie ustaje, a rola człowieka w nim jest znikoma. „A jednak ten Zwierzo- że z biegiem lat, paradoksalnie, przybywa go, ponieważ jako dorośli mamy aż trzy dzieciństwa do wchłonięcia i zrozumienia: rodziców, własne i naszych dzieci”.
51 T. Konwicki, Zwierzoczłekoupiór…, op. cit., s. 141.
52 Ibidem, s. 111.
Artykuły i rozprawy człekoupiór żyje w podświadomości wszystkich”53, kierując ludźmi i wpływa-
jąc na ich zachowanie. To dla pokonania naszych lęków tworzymy opowieści i często zaczynamy w nie wierzyć, to z powodu lęku przed przegraną często nie podejmujemy ryzyka. Konwicki pokazuje, jak lęk ogranicza człowieka, mami go, napędza do samooszukiwania. W tym kontekście zachęta Piotra kierowana bezpośrednio do czytelnika, by wielokrotnie powracał do książki, jest zaproszeniem do przepracowania lęku: „Zresztą kto wie, może się jeszcze rozmyślę i w dalszym ciągu moich wspomnień ujawnię wam całą prawdę.
Nie wiem, odczuwam lęki podobnie jak Sebastian, boję się straszliwej odpo- wiedzialności, boję się niewiadomych i być może katastrofalnych skutków mojej prawdomówności”54.
Ujawnienie całej prawdy, badania naukowe nie wzbogaciłyby wiedzy człowieka na temat lęku. Aby został on zrozumiany, musi zostać przeżyty:
„Wiem dobrze, pewnie pięć razy czytacie te słowa i nic nie rozumiecie. Ale nie życzę, żebyście je pojęli tak dobrze jak ja. Bo n i e ś w i a d o m o ś ć j e s t w y n i k i e m b r r k u d o ś w i a d c z e n i a”55.
Konwicki zaprasza czytelnika do zbadania własnego Zwierzoczłeko- upiora, odkrycia, w jaki sposób lęk nami kieruje i nas ogranicza. W zależ- ności od tego, czy do Zwierzoczłekoupiora odbiorca podejdzie z lękiem, czy odważnie, lektura przebiegnie inaczej.
Pisarz pokazuje, w jaki sposób człowiek sam się oszukuje, sądząc, że może oszukać zły los. Ostrożność powodowana lękiem tylko pozornie chroni nas przed niebezpieczeństwem, a często mami. Piotra czeka samot- ność i śmierć w szpitalu. Nieważne, co zrobiłaby Cecylia (jedyna odważna postać w książce), nic nie ochroni jej przed przegraną – chciała wyjechać na stypendium, lecz uniwersytet, do którego miała się udać, zbankrutował.
Wnioski płynące z analizy Zwierzoczłekoupiora mogą przerażać, ale mogą także uwolnić od lęku. Cokolwiek byśmy robili, nie jesteśmy w stanie unik- nąć niebezpieczeństwa. Od nas zależy tylko to, czy pozwolimy się zniewolić własnym lękom, poddamy się im, czy zdołamy dostrzec pozytywne walory życia. Pod koniec swojej opowieści Piotr zastanawia się, dlaczego wszystko kończy się źle:
Chyba ja tu jednak najmniej wygrałem. Ewa uciekła z Sebastianem, Maj- ka z tym wisusem Dorianem, filmową karierę złamał ojciec, pieniądze trze- ba zwrócić i w końcu jeszcze ta niezdarna, fujarowata planetoida trafiła kulą w płot, przeleciała kilkaset tysięcy kilometrów od ziemi. […] I dlaczego do licha to wszystko musi się skończyć smutno, łzawo, melancholijnie? Namę-
53 Ibidem, s. 174.
54 Ibidem, s. 177.
55 Ibidem, s. 88.
Artykuły i rozprawy
czyłem się w tych swoich perypetiach co niemiara, wyście się też ze mną nadenerwowali ile wlezie, więc po co te smętki i niedopowiedzenia na za- kończenie? Nikt właściwie tego nie lubi. Może jedynie nasz gruby scenarzysta w okularach, bo dostaje poważne nagrody56.
Do pytania postawionego przez bohatera powieści wracał Piotr Graff, zirytowany tym, że pisarz zamieścił w powieści aż trzy warianty zakończe- nia. W kontekście badań nad lękiem nie jest to jednak zabieg nieuprawniony.
Po wprowadzeniu drugiego zakończenia, w którym ojciec zaczyna akcepto- wać rozwijającą się karierę filmową Piotra, a w domu wszystko się układa, główny bohater kieruje do czytelnika następujący apel: „Najserdeczniej wam radzę odłożyć w tym momencie książkę”57. Konwicki zachęca tym samym odbiorcę do zmierzenia się z własnym lękiem. Czytelnik może zakończyć lek- turę i ulec „lękowi” przed niewygodną prawdą lub może się z nimi zmierzyć.
Autor powieści podpowiada, że człowiek ma wybór, może tkwić w kłamstwie lub zaakceptować kształt świata.
Warto się zastanowić, czy „pozytywne” zakończenie, jakie proponuje pisarz, jest czymś niezwykłym. Można się także zastanawiać, czy jest ono w pełni pozytywne. Ewunia i Sebastian odeszli, chłopiec zaczyna sobie tłu- maczyć, że cieszy się z rozkwitania uczucia między nim a Majką. To nic nie- zwykłego, chociaż proponowane zakończenie może wydawać się banalne po ciągu takich przygód. Kiedy jednak doczytamy książkę do końca, za- kończenie „pozytywne” zyska nowy wymiar. W obliczu choroby zwyczajna egzystencja, normalne życie w nudnym domu, staje się czymś cudownym i upragnionym. W obliczu śmierci codzienne lęki życia wydają się śmieszne, mało znaczące. Lęk może nas zniewolić, sprawić, że codzienne troski urosną do takich rozmiarów, że nie będziemy w stanie, tak jak ojciec Piotra, odejść od telewizora. W lęku przed tym, co przyniesie nam przyszłość, będziemy tkwić w miejscu.
Powróćmy do cenzora, od którego zaczęliśmy naszą opowieść. Jego in- gerencja nie zubożyła książki, ale pozwoliła jej zaistnieć w szerszym – niż polityczny – kontekście. Zwierzoczełkoupiór stał się powieścią uniwersalną i ponadczasową, bo dotykającą jednego z najważniejszych problemów współ- czesności, tj. lęku, z powodu którego – jak dowodzi Zygmunt Bauman – tak często człowiek zaprzedaje własną wolność58.
56 Ibidem, s. 263.
57 Ibidem, s. 272.
58 Zob. Z. Bauman, Płynny lęk, przeł. J. Margański, Kraków 2008.
Artykuły i rozprawy
Bibliografia
Bauman Z., Płynny lęk, przeł. J. Margański, Kraków 2008.
Graff P., Głupi Jasio, „Miesięcznik Literacki” 1970, nr 1.
GUKPPiW wobec powieści Zwierzoczłekoupiór, do druku przygotował P. Perkowski przy współpracy P. Kanieckiego, „Litteraria Copernicana” 2008, nr 1.
Konwicki T., Zwierzoczłekoupiór, ilustr. D. Konwicka, Warszawa 1969.
Korczarowska N., Ojczyzny prywatne. Mitologia przestrzeni prywatności w twórczości Ta- deusza Konwickiego, Jana Jakuba Kolskiego, Andrzeja Kondratiuka, Kraków 2007.
Kowalski P., Zwierzoczłekoupiory, wampiry i inne bestie. Krwiożercze potwory i erozja symbolicznej interpretacji, Kraków 2000.
Leszczyńska A., Poznawanie „Zwierzoczłekoupiora”, „Nowa Polszczyzna” 2002, nr 3.
Marzano M., Oblicza lęku, przeł. Z. Chojnacka, Warszawa 2013.
Mętrak K., Dziecięce wcielenie Prospera, „Kultura” 1969, nr 41.
Nasalska A., Formuła nostalgii. O sposobie kształtowania świata przedstawionego w pro- zie T. Konwickiego, [w:] Modele świata i człowieka. Szkice o powieści współczesnej, red. J. Święch, Lublin 1985.
Nowy słownik literatury dla dzieci i młodzieży. Pisarze, książki, serie, ilustratorzy, przegląd bibliograficzny, red. K. Kuliczkowska, B. Tylicka, Warszawa 1979.
Papuzińska J., Zatopione królestwo. O polskiej literaturze fantastycznej XX wieku dla dzie- ci i młodzieży, Warszawa 1989.
Siwor D., Między infantylizmem a dojrzałością, czyli o dzieciństwie w powieściach Ta- deusza Konwickiego, [w:] Kompleks Konwicki. Materiały z sesji naukowej zorga- nizowanej w dniach 27–29 października 2009 roku przez Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ oraz Wydział Polonistyki UJ, red. A. Fiut, T. Lubelski, J. Momro, A. Morstin-Popławska, Kraków 2010.
Słownik literatury młodzieżowej, red. B. Tylicka, G. Leszczyński, Wrocław 2002.
Sobolewska A., Współczesna powieść inicjacyjna: Konwicki, Walpole, Vessas, „Twórczość”
1991, nr 5.
Termer J., Zwierzoczłekoupiór Konwickiego, „Nowe Książki” 1969, nr 23.
Walc J., Tadeusza Konwickiego przedstawianie świata, posłowie T. Lubelski, Warszawa 2010.
Wegner J., Baśń przez dziecko opowiedziana, „Więź” 1970, nr 10.
Zaworska H., Dolina, „Twórczość” 1970, nr 1.