• Nie Znaleziono Wyników

"Metodologia historii", J. Topolski, Warszawa 1968 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Metodologia historii", J. Topolski, Warszawa 1968 : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

A. Siemianowski

"Metodologia historii", J. Topolski,

Warszawa 1968 : [recenzja]

Studia Philosophiae Christianae 7/1, 255-261

(2)

czysto zewnętrznym, fizycznym przejawem (s. 357). U człowieka nie znajdujem y aparatu m owy danego mu przez naturę. Narządy, które nazyw am y organami m owy, pow stały w w yniku przystosow ania do po­ trzeb komunikacji tego organu, którego funkcje biologiczne są zupełnie inne (oddychanie, pobieranie pokarmu itd.). Mówiąc o istocie języka m am y przede wszystkim na m yśli mózg, a nie tzw. organy m owy. P o­ jaw ienie się mowy u człow ieka um ożliw ił rozwój intelektualny, a nie w ykształcenie pewnych peryferycznych narządów. Z samej analizy bu­ dowy aparatu mownego m ożemy w yw nioskow ać jed ynie to, dlaczego ekspresja językowa otrzym ała taką a nie inną formę. Dlaczego porozu­ m iew am y się za pomocą dźw ięków i dlaczego za pomocą w łaśn ie takich dźwięków? Z analizy tej nie dowiem y się skąd w zięła się i rozw ijała sama funkcja komunikatywna.

Problem pochodzenia języka, zaniechany przez historyków języka X IX i przełomu XX w ieku, jest obecnie podejm ow any przez w spółczesne językoznawstwo. Zagadnienie to jednak w om awianej pozycji jest tylko zasygnalizowane.

Z założenia swego książka M almberga adresowana jest do teorety­ ków i historyków językoznaw stw a. Jednakże przez sw e założenia i im ­ plikacje psychologiczne i filozoficzne okaże się w ielce użyteczną tak dla filozofów , jak przede w szystkim etnografów, badaczy kultur i an­ tropologów, którzy w sw ych rozważaniach nad mechanizm am i antropo- genezy nie mogą nie uwzględniać zasadniczej w tym w zględzie sprawy pojaw ienia się mowy ludzkiej w złożonym procesie hom inizacji antro- poidów.

J. M. Dołęga

Topólski J., Metodologia historii, W arszawa 1968

Jerzy Topolski, autor obszernej, liczącej 475 stron „M etodologii h i­ storii” jest cenionym specjalistą w zakresie historii gospodarczej. P o­ nadto — od dłuższego czasu zajm uje się m etodologią historii: w 1960 r., w spólnie z Andrzejem M alewskim, opublikował książkę pt. „Studia z m etodologii historii”. W 1968 r. na łam ach „Studiów filozoficznych” przedstawił próbę rekonstrukcji założeń m etodologicznych „K apitału” Marksa.

Topolski rekonstruując m yśl .Marksa korzysta z aparatury pojęciowej wypracowanej w logice form alnej i m etodologii, w teorii inform acji a przede wszystkim w cybernetyce.

W tym samym języku z nawiązaniem do m yśli Marksa i Engelsa p i­ sze Topolski swą „Metodologię historii”. W tej książce opartej na bar­ dzo obszernej literaturze znać, szczególnie w yraźny w p ływ dwóch p

(3)

oi-skich autorów a m ianowicie: Oskara Langego (zwłaszcza jako autora pracy „Całość i rozwój w św ietle cybernetyki”) oraz Jerzego Giedymina.

Topolski w yróżnia trzy podstaw ow e — jego zdaniem znaczenia ter­ m inu „historia”. Przy jednym ze znaczeń tego terminu, historia to zespół czynności w ykonyw anych przez badaczy historyków. Przy innym zna­ czeniu — historia to rezultat owych czynności. Przy jeszcze innym zna­ czeniu — historia to m inione dzieje, przedmiot badań. Historia w sensie zespół czynności w ykonyw anych przez historyków jest —■ zdaniem To­ polskiego —· przedm iotem dociekań m etodologii pragm atycznej. H isto­ ria, w znaczeniu, rezultat czynności badawczych to z kolei obiekt zainte­ resowań m etodologii apragm atycznej. Historia pojęta jako m inione dzieje, to w reszcie domena badań przedm iotowej m etodologii historii.

Podział m etodologii na pragmatyczną i apragm atyczną zapożyczy! Topolski od A jdukiewicza. Koncepcja przedm iotowej m etodologii h i­ storii jest natom iast jego pomysłem .

Przedm iotowej m etodologii historii poświęca Topolski trzecią część książki (cz. I nosi tytuł „Metodologia i historia” a cz. II „Wzory badań historycznych”).

Zadaniem przedm iotowej m etodologii historii jest dostarczenie ogól­ nej a le ścisłej charakterystyki dziedziny, która stanow i m odel nauki w sensie sem antycznym , po to, by po pierwsze spośród zdań o dziedzi­ nie można b yło w ydzielić zdania praw dziw e od fałszyw ych. Po drugie, po to aby było można dostarczyć dyrektyw heurestycznych do bada­ nia dziedziny i po trzecie, w reszcie aby było można w ypracow ać nie­ zbędne do opisu dziedziny term iny teoretyczne (s. 29).

Ścisłe określenie dziedziny badań pozw oli historykowi uniknąć ja­ łow ych sporów. Np. sporu typu „czy pewna narracja uznana za legendę jest faktem historycznym ”, innym i słow y czy jest prawdą historyczną. Otóż łatw o zauważyć, że owa narracja jest prawdą w określonej dzie­

dzinie obejm ującej np. świadom ość ludzką, chociaż stanow i fałsz w innej dziedzinie obejmującej np. rzeczywistość pozaświadomościową.

Skoro padł tu termin „narracja”, w arto tu w łaśnie zaznaczyć, że w e ­ dług Topolskiego, w historii nie można m ówić tylko o prawdziw ości czy fałszyw ości zdań lecz należy m ówić także o praw dziwości czy fa ł- szywości narracji. Przy czym należy pamiętać, że „w narracji historycz­ nej sum a praw dziw ych zadań m oże w cale nie oznaczać prawdziwego obrazu ogólnego. Można uznać za rzeczyw istą w historii sytuację, którą skrótowo zapisujem y:

Zi = Pr; Z2 = Pr; z3 = Pr; Σ z - φ Pr

gdzie „z” oznacza zdanie a „Pr” jego prawdziwość. Może też być tak, że zaw arte w narracji obok prawdziw ych rów nież pojedyńcze zdania fa ł­ szyw e nie podważają prawdziwego obrazu historycznego na przykład: m ożna w yobrazić sobie sytuację następującą:

(4)

Zi = Pr; z2 φ Pr;... zn = Pr; z = Pr ”/ /o 236/

Historyk, kierowany np. pytaniem , „jak przedstaw iała się sytuacja gospodarcza w Wielkim K sięstw ie W arszaw skim ” podejm ując badania, dysponuje już określoną, szerszą lub w ęższą w iedzą, na tem at W. K. W., oraz na temat ogólnych założeń dotyczących procesu historycznego, a w tym głównie — ukształtow ane ujęcia odnośnie określonych związków m iędzy działaniami ludzkim i a efektam i gospodarczymi, oraz odnośnie struktury faktu historycznego.

A naliza pojęć faktu oraz procesu historycznego została obszernie w y - luszczona przez autora w III cz. swej książki.

Według pozytywistów, historia w sensie m inione dzieje, jest w łaśnie mozaiką faktów historycznych. Fakt historyczny jest czym ś pierwotnym, „surowym ” a zdania konstatujące ow e fakty są w iernym i odzw ierciedle­ niam i rzeczywistości. Topolski tę koncepcję faktu historycznego zdecydo­ w anie odrzuca. Stoi on na stanow isku takim , że „rzeczywistość histo­ ryczna jest tak skomplikowana i bogata w sw ej różnorodności i p ow ią­ zaniach,· że konstruowanie faktów jest niezbędną formą jej uproszczonego poznawania... W ujęciu dialektycznym dokonuje się ciągły proces kon­ frontacji coraz lepiej poznawanej rzeczyw istości historycznej z konstruo­ w anym i faktami historycznymi. Oznacza to, że w oparciu o rosnący lub zm ieniający się sposób inform acji m odyfikujem y nasze konstrukcje, k tó ­ re z hipotez słabiej uzasadnionych stają się hipotezami coraz lepiej uza­ sadnionym i” (s. 151).

Rzeczywistość historyczna jako proces historyczny — zdaniem Topol­ skiego — podlega prawidłowościom, które historyk bada. R ezultat tych badań stanowią formułowane przez historyka prawa historyczne. W spo­ rze o to, czy historia jest nauką idiograficzną czy nomotetyczną Topolski rzecznikiem nomotetyzmu.

Topolski wyróżnia trzy rodzaje praw idłow ości rządzących procesem h i­ storycznym: synchroniczne (strukturalne), diachroniczne i w reszcie syn- chroniczno-diachroniczne. Praw idłow ością synchroniczną jest np. praw i­ dłow ość stwierdzana w praw ie m akrostruktury zgodnie z którym „żaden z elem entów makroukładu, jakim jest rzeczyw istość społeczna, a w ięc siły wytw órcze, stosunki produkcji i nadbudowa, nie może istnieć sam o­ dzielnie, lecz jedynie w synchronicznym w zajem nym powiązaniu” (s. 193). Praw idłow ości diachroniczne stw ierdzane są natom iast w prawach przy­ czynowych określających fakty (układy), które w yw ołują stale inne fak ­ ty (układy). Prawidłowości synchroniczno-diachroniczne stw ierdzane są w prawach rozwoju. Topolski prawo rozwoju sił w ytw órczych uważa za p cdstaw cw e w kierowaniu stosunkam i produkcji, nadbudowy i w alk i k la­ sowej (s. 199).

Opowiadając się za nomotyzm em nie sposób uniknąć problem ów de­ term inizm u i wolnej woli. Topolski deklaruje się jako zw olennik dialek­

(5)

tycznego determ inizm u umiarkowanego, w ed le którego „zachodzą i zda­ rzenia praw idłow e i przypadkowe; przypadkowe są jednak tylko po­ zornie przypadkowymi, w rzeczywistości są one również zdeterm ino­ w ane. Oznacza to, że w szystk ie zdarzenia są zarazem i prawidłowe

i przypadkowe”. Np. ”... w ybuch strajku w łaśn ie w danym dniu jest przypadkiem, poprzez który przejawia się konieczność w ystąpienia ro­ botników o poprawę bytu lub prawa polityczne” (s. 171—172).

Podejm ując problem w olnej w oli Topolski odcina się od fatalizm u zaznaczając, że działaniom człow ieka pozostawiony jest określony m ar­ gines w olności: z jednej strony tak duży, że pozwala na uznanie czło­ w iek a za „twórcę dziejów ”, a z drugiej strony tak ograniczony, że za­ m ykający te działania w ram ach wyznaczonych przez grę przyczyn głów nych i praw idłow y bieg rzeczyw istości przyrodniczej i społecznej. Bieg rzeczyw istości przyrodniczej ogranicza w olność w oli ludzkiej, ale nie w sposób definityw ny: ograniczenie w ynika z faktu, że człowiek jako cząstka przyrody podlega prawom przyrodniczym , np. człowiek n ie może nie liczyć się prawem ciążenia. N iedyfinityw ność wyraża się w tym, że człow iek odkrywając prawa natury, od niej uniezależnia się.

Społeczne ograniczenie w olnej w oli dzieli Topolski na dwa typy. Pierw szy w iąże z tym, iż człow iek działa i podejm uje decyzje w w a ­ runkach, które zastaje, których w ięc nie wybrał. Drugi typ ograniczeń społecznych w iąże z faktem , iż każdy człow iek jest członkiem określo­ nej klasy i grupy społecznej.

Topolski zaznacza, że uwarunkowania przyrodnicze w znacznie w y ż­ szym stopniu krępują swobodę człowieka niż uwarunkowania społeczne. N ajw ięcej m iejsca w recenzowanej książce Topolskiego zajm uje prag­ m atyczna m etodologia historii (cz. IV). Pragmatyczna m etodologia hi­ storii: teoria w iedzy źródłowej i pozaźródłowej i cz. V „Pragmatyczna m etodologia historii: m etody rekonstrukcji procesu historycznego”.

Jeden z w ątków podjętych przez Topolskiego w IV cz. książki, do­ tyczy zagadnienia praw dziw ości zdań i narracji historycznych. S tw ier­ dza się tu w yraźnie odcięcie się Topolskiego od poglądu zwanego in - strum entalizm em , zgodnie z którym w szelkie zdanie historyczne nie oparte na poznaniu bezpośrednim są tylko: gorszym i lub lepszym i in­ strumentam i porządkowania zdań o faktach historycznych i nie są ani prawdziwe ani fałszyw e.

Topolski wyróżnia dwa podstaw owe typy poznania historycznego, a m ianow icie poznanie bezpośrednie i poznanie pośrednie. Poznanie bez­ pośrednie zasadza się jego zdaniem na obserw acji przedm iotów fizycz­ nych (s. 219), takich jak zachowane z dawnych czasów tablice nagrob­ kowe czy broń, tkaniny czy księgi. Historyk poznaje w sposób bezpo­ średni także i w ów czas gdy obserwuje „...żywych ludzi, w których dzia­ łaniach utrw alone zostały m niej lub bardziej w yraźnie doświadczenia

(6)

przeszłości przekazywane z pokolenia na pokolenie” (s. 217). Natom iast, jeżeli historyk nie tylko ogląda starą księgę czy p łytę nagrobkową, ale odczytuje utrwalone w księdze czy na płycie zapisy, i z ich treści, u si­ łu je zrekonstruować· jakiś fragm ent rzeczyw istości m inionej poznaje on w sposób pośredni, bowiem korzysta z pośrednictwa autora tekstu.

Całą wiedzę o faktach historycznych zaczerpniętą ze źródeł histo­ rycznych Topolski nazyw a w iedzą źródłową. Źródłowa w iedza histo­ ryka, zbudowana jest ze zdań obserw acyjnych zarówno bazowych, czyli takich zdań, które nie są akceptowane ze w zględu na jakieś zdania oraz ze zdań pozabazowych, akceptowanych ze w zględu na inne zdania. Wśród pozabazowych zdań składających się na źródłową w iedzę histo­ ryka są zarówno zdania jednostkowe jak i generalizacje historyczne. Wśród zdań jednostkowych są zdania przyjęte np. na podstaw ie in for­ m acji przekazanych przez w iarygodnych kronikarzy, albo np. w yw n io­ skowane z innych inform acji — na gruncie określonej w iedzy poza- źródłowej. Generalizacją historyczną w chodzącą w skład w iedzy źród­ łowej może być np. tw ierdzenie ogólne, w ynikające ze skończonej i nie- sprzecznej klasy zdań jednostkow ych np. uogólnienie zadań obserwacyj­ nych dotyczących regulam inów określonego zgrom adzenia zakonnego już nie istniejącego.

Zarysowana tu koncepcja w iedzy źródłowej nie pomija klasyfikacji źródeł historycznych, np. na pisane i nie pisane; podział ten nie jest jednak rozłączny bo chociaż np. — płyta nagrobna z inskrypcją będzie ze w zględu na napis w chodziła do k lasy źródeł pisanych, to ze w zglę­ du na jej znaczenie jako zabytku kultury m aterialnej do kategorii źró­ deł nie pisanych (s. 269—270).

Fozaźródłową wiedzę historyka Topolski dzieli na potoczną i nauko­ wą. Z pierwszej w ydziela w iedzę o zachowaniu człowieka, ogólną zna­ jomość epoki i tzw. popularny pogląd na świat. Z w iedzy naukowej natom iast wydziela dane nauk pomocniczych, całokształt w iedzy histo­ rycznej, metodologicznej. Wiedza pozaźródłowa składa się ze zdań obser­ w acyjnych oraz teoretycznych.

N ależy podkreślić, że w ed łu g Topolskiego, ani podział zdań na obser­ w acyjne i teoretyczne ani też podział na zdania opisowe i oceny nie są podziałam i ostrymi i rozłącznym i. U trzym uje on bowiem , że w szelkie zdania obserwacyjne wyposażone są bowiem w określony sens teore­ tyczny a zdania oceniające nie są pozbawione wartości logicznej.

Termin „całokształt w iedzy pozaźródłowej” można rozum ieć bądź w sensie aktualnym bądź potencjalnym . W sensie aktualnym zdaniem Topolskiego wiedza pozaźródłowa to w szystko to co w iem y poza ,,a) in­ formacjami o faktach historycznych b) w ydobytym i informacjami o fak ­ tach historycznych”. W sensie potencjalnym natom iast w iedza poza­ źródłowa to wszystko to co m ożemy w iedzieć poza a) informacjami

(7)

o faktach historycznych b) w ydobytym i informacjami o faktach histo­ rycznych”.

Zwroty „w szystko to, co w iem y” i „wszystko to co możem y w ie­ dzieć” można odnieść bądź do indyw idualnego badtacza, bądź do grupy badawczej. Pojęcie w iedzy pozaźródłowej jest w ięc relatyw ne. Można je też zrelatyw izow ać nie do konkretnej osoby czy określonej grupy badaczy lecz do określonego problemu.

W sporze m iędzy empiryzmem i intuiejonizm em, Topolski deklaruje się po stronie um iarkowanego em piryzmu. Stoi on na stanow isku, że „dedukcyjny model, który skonstruował C. G. Hempel, stanow i swego rodzaju wzór w yjaśniania przyczynowego w h istorii”. Topolski utrzy­ m uje w ięc, iż m odel m etodologiczny nauk historycznych jest tego sa­ m ego typu, jaki w ystęp uje w naukach przyrodniczych. Polem izując z intuicjonistam i, którzy utrzym ują iż tzw. w czuw anie pełni funkcję w yjaśniającą przyznaje jednak, iż tzw. intuicja psychologiczna, oparta na introspekcji odgrywa pewną rolę w heurezie. W tym w łaśn ie punk­ cie odbiega on od stanow iska radykalnych em piryków.

W ostatniej, szóstej części zatytułowanej „Apragmatyczna m etodo­ logia historii”, Topolski zajm uje się przede w szystkim narracją histo- rycżną i takim i jej składnikam i jak zdania historyczne oraz prawa.

Narracja historyczna, w rozum ieniu Topolskiego, to nie koniecznie tylko czysty opis. Składnikam i narracji mogą być i bywają również obok zdań historycznych i zdania teoretyczne (s. 414).

Przez zdanie historyczne, autor recenzowanej książki, rozumie, każ­ de takie w yrażenie, które a) „zawiera w yznacznik czasowo-przestrzen- n y”, b) i które jednocześnie dotyczy faktu czy faktów historycznych (s. 427).

Zdania historyczne to bądź zdania jednostkowe, bądź zdania ogólne. G eneralizacje historyczne w ujęciu Topolskiego. 1) odnoszą się do w ięk ­ szej, lecz skończonej liczby jednostkowych faktów z przeszłości; 2) za­ w ierają w yznaczniki czasowo-przestrzenne bądź im iona w łasn e czy term iny dające się zdefiniow ać za pomocą imion w łasnych; 3) nie dają dostatecznej w iedzy dla spełniania funkcji prew idystycznych” (s. 431).

W edług Topolskiego — jak już zostało wspom niane, poza zdaniami historycznym i narracje historyczne niekiedy zawierają też i prawa, o różnym zasięgu. W łaśnie z uw agi na różny zasięg poszczególnych praw Topolski wyróżnia trzy kategorie ,,a) powszechne tzn. form ułujące pra­ w idłow ości, które działają w e w szystkich form acjach społeczno-gospo­ darczych; b) historyczne ogólne tzn. działające w jednej form acji spo­ łeczno-gospodarczej, ew entualnie w iększej liczbie form acji społeczno- -gospodarczych... np. tylko w feudaliźm ie czy kapitalizm ie, czy tylko w warunkach gospodarki towarowej c) historyczne pochodne tzn. dzia­

(8)

łające tylko w niektórych okresach danej form acji czy epoki historycz­ n ej” (s. 437).

„Metodologia historii” Topolskiego jest książką obszerną. Książka tego typu zapewne — nie może nie zawierać punktów spornych czy nie dość jasno wyeksplikowanych. Do ostatnich zaliczyłbym te partie książ­ ki, gdzie jest mowa o konieczności praw. Tam gdzie Topolski m ów i o ko­ nieczności praw wpada w p ew ien werbalizm .

Poza tym Topolski w trakcie polem iki ze zw olennikam i idiografizmu stwierdza „dopóki nie pow stanie sw ego rodzaju psychologia historycz­ na, dająca modyfikatory, które pozw oliłby w łasn e przeżycia „rzuto­ w ać” na dawnych ludzi, dopóty program historii „rozum iejącej” ozna­ czać m usiałby powrót do koncepcji niezmiennej natury ludzkiej (s. 372). Z przytoczonego tekstu w noszę, po pierwsze to, iż Topolski koncepcję natury niezmiennej ludzkiej uważa za ew identnie błędną i po drugie powrót do tej koncepcji uważa z poznawczego punktu w idzenia za szkodliwy. Wprawdzie teza o niezm ienności natury ludzkiej może ucho­ dzić za nieuzasadnioną zwłaszcza dla zw olenników pozytywistycznej koncepcji poznania. A le Topolski, jak w iem y nie jest zw olennikiem ani pozytywistycznej teorii poznania ani m etodologii. Natom iast przyjm uje on, iż prawa synchroniczne (strukturalne), mają zasięg nieograniczony i działają we w szystkich form acjach społeczno-gospodarczych. Otóż jeśli uznaje on tego typu prawa dotyczące praw idłow ości dziejowych dlaczego miałby a priori odrzucić m ożliwość istnienia i jakichś praw o zasięgu nieograniczonym dotyczących człowieka.

Problem natury ludzkiej jest jak sądzę problem em otwartym i do­ brze by było, gdyby zajm owali się nim nie tylko filozofow ie lecz także historycy, socjologowie i psychologow ie. Postulat mój jest zgodny z pro­ gram em naukoznawczym Topolskiego, któremu bardzo zależy na prze­ łam aniu dezintegracji w naukach społecznych. Dodajmy, że jego „Me­ todologia historii” stanow i duże osiągnięcie w próbach przełam ania n ie­ zdrowej izolacji i przyczynkarstwa, które stale w ystęp uje w tych na­ ukach i nie tylko w naukach społecznych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

developed by Hamamoto et al (1992) it is possible to conclude that vessels that meet the 1MO stability criteria are not likely to capsize in following seas if they have a

Z pomiędzy licznych zarzutów ten przedewszyst- kiem należy wymienić, że przekształcenie się funkcyonalne nogi chwyt- nej na nogę chodową („Gehfuss") w takim tylko razie

Skoro więc tylko w tym szczególnym trybie - co do którego istnieją poważne wątpliwości, zarówno co do zasady, jak i co do jego przebiegu - wyraźnie przewiduje się

However, it has never become an ordinary tool for public authorities’ planning practice; this is due, for instance, to the fact that there are a number of

Film nie zachęca do osądzania głównych bohaterów, kamera stoi obok nie jest umiejscowiona w oczach i głowach postaci — nie wiemy dokładnie co bohaterowie czują i możemy

Trudności tego zadania w yn ik ają ze znacz­ nego rozproszenia tych zbiorów, częstego niedostosow ania m etodyki pracy posiadających je in stytu cji do sp ecyfik i

Drag reduction by herringbone riblet texture in direct numerical simulations of turbulent channel flow.. Benschop, Henk; Breugem,

I jak musieli być ludzie zagłodzeni (co może być i pewno jest częściowo prawdą), skoro przy dwukrotnie niższej niż obecnie produkcji zboża na głowę