• Nie Znaleziono Wyników

Przemysł Naftowy : dwutygodnik wydawany nakładem Krajowego Towarzystwa Naftowego we Lwowie. R. 2, Z. 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przemysł Naftowy : dwutygodnik wydawany nakładem Krajowego Towarzystwa Naftowego we Lwowie. R. 2, Z. 12"

Copied!
48
0
0

Pełen tekst

(1)

Z E S Z Y T Z J A Z D O W Y zawiera 4 4 Stron druki! N a le ż y to ś i pocztow a o g a c o n a ryczałtem .

RO K II. Z E S Z Y T 12.

R E D A K C Y J N Y ; :

Dr. STEFAN BARTOSZEWICZ, Prof. Inż. ZYGMUNT BIELSKI, Dr. STANISŁAW SCHAETZEL, Dr. STANISŁAW UNGER.

Redaktor odpow iedzialny: Dr. STANISŁAW SCHAETZEL.

Redakcja I Administracja: Lwów, ul. Akademicka, Gmach Izby Handlowej i Przemysłowej.

Telefon Nr. 5-46.

PRZEMYSŁ

NAFTOWY

(2)

Rok II. 25. c z e r w c a 1927.

PR E N U M E R A T A :

W KRAJU :

r o c z n ie . . Zł. 36

p ó łr o c z n ie , „ 20

ZAGRANICĄ :

ro c z n ie , fr, szw . 36 p ó łr o c z n ie 20

PRZEMYSŁ

NAFTOWy

Z eszyt 12

O G Ł O S Z E N IA :

razy V* ł/a i % i % j

S T R O N Y 1 120 65 33 20 3 300 165 84 48 6 540 282 144 84 12 600 480 252 144 24 1440 792 408 240

P o je d y n c z y z e s z y t 2 Zł. (2 fr. szw.),

S trona zew nętrzna okładki o 50% drożej.

P ierw sza strona ogłoszeń o 25% drożej.

D W U T Y G O D N I K

w ydaw any nakładem K rajow ego Tow arzystw a Naftowego w e Lwowie.

□ □ □ W ychodzi ■ 10-go i 25-go każdego m iesiąca. □ O O

KOMITET REDAKCYJNY

Dr, Stefan Bartoszew icz, Prof. Inż. Zygmunt. Bielski, Dr. Stanisław Schaeizel, Dr, Stanisław Unger.

R edaktor odpow iedzialny: Dr. STANISŁAW SCHAETZEL.

= R edakcja i Administracja Lwów, ul. A kadem icka .17, G m ach Izby H andlow ej i Przem ysłow ej, s s Telefon Nr. 5-46. s=

Konto czekow e P. K. O. Nr. 153.208. R achunek bieżący w Akc. B anku H ipotecznym w e Lwowie

Zjazd N aftow y.

Przem ysł naftow y w Polsce przechodził, od początku sw ego istnienia, długotrwałe okresy przesileń, które w pływ ały hamująco na norm alny jego rozwój.

Przyczyny tych przesileń były najrozmaitsze i to tak „zew nętrzne“ jak i „ w e w n ę ­ trzne“ . D o pierwszych zaliczyć neleży: błędną i nieprzychylną (za czasów zaborczych) poli­

tykę rządu, zm ienne k o njuktury na światowym rynku naftow ym oraz trudniejsze niż w innych krajach warunki eksplotacji, do drugich: nie racjonalną g o spodarkę w przem yśle naftowym, brak organizacji oraz niski stan techniki w iercenia, eksplotacji i przeróbki ropy.

Jeśli zważymy, że byt przemysłu naftow ego opiera się na kopalnictw ie, które jest jego podstaw ą i fundam entem to dojdziem y do przekonania, że jednym z najgłówniejszych p o w o d ó w staczania się przemysłu naftow ego w Polsce do upadku jest niski poziom techniki wiertniczej i brak należytej organizacji pracy. Przy obecnie sto so w an y ch metodach, trwają wiercenia zbyt długo i są zbyt kosztow ne, by mogły być podjęte w należytych i koniecznych rozmiarach, — a bez w zm ożonego ruchu wiertniczego nie zapew nim y przemysłowi do sta­

tecznej ilości surow ca.

O d szeregu lat wielu naszych inżynierów i techników w iertniczych, zwracało uwagę na ten niezmiernie w ażny mom ent. Wiele było śmiałych pom ysłów , wiele samodzielnych usiłowań. Usiłowania te nie znalazły jednak należytego poparcia, p om ysły jedn o stek szły w zapomnienie.

W ostatnich czasach ten stan rzeczy zaczął się już zmieniać na lepsze. Jesteśm y obecnie świadkami budzenia się ruchu technicznego i organizacyjnego w śród pracow ników przemysłu naftow ego w Polsce. O d b y ty w ubiegłym roku staraniem Politechniki Lwowskiej oraz „Związku Inżynierów A b so lw en tó w Oddziału N aftow ego Politechniki Lwowskiej“ „kurs nafto w y “ przekonał nas. że dużo już pracuje się w tym kierunku. Zawiązane niedawno

„Stow arzyszenie Polskich Inżynierów Przemysłu N afto w eg o “ postawiło sobie jako główne zadanie pracę nad podniesieniem techniki wiertniczej do należytego poziom u, i mimo krótkiego dopiero okresu swej działalności, poszczycić się może pięknemi wynikami.

W zgodnej w sp ó p racy z „Krajowem Tow arzystw em N aftow em “ zbiera „S to w a rz y ­ szenie Polskich Inżynierów Przemysłu N afto w eg o “ skrzętnie i publikuje w „Przem yśle N afto w y m “ wszelkie prace z zakresu techniki poszukiwania, wiercenia oraz eksploatacji i przeróbki ropy.

Nie poprzestając na tern, organizuje „Stow arzyszenie Pol. Inż. Przem. Naft.“ fachowe

odczyty, wycieczki oraz zebrania dyskusyjne — ostatnio zaś rzuciło myśl urządzenia „Zjazdu

(3)

z dnia 25-go cze rw c a 1927 r.

1. Zjazd Naftowy . . . Str. 321

2. Dr. Z. Majewski: „Uwagi na temat kodyfikacji ustawy n a f t o w e j ... * 322 3. Dr. W. T eisseyre: „Pogląd krytyczny na stan badań geologicznych w strefie nafto­

wej Karpat“ . 325

4. Inż. B. Szulisławski: „Kalkulacja kosztów popędów dla sztucznego wydobywania

płynu z otworu“ ... - „ 328 5. Inż. M. K rygow ski: „Koronki odpinalne żerdziowe i lin ow e“ 334 6. Inż. Guy Aslan - Zumpart: „Wprowadzenie system u pensylw ańskiego do wierceń

w zachodniej M ałopolsce“ ... 335 7. S. M azanek: „W ykresy G antfa w przemyśle naftowym “ ... 336 8. Przegląd g o s p o d a r c z y ... » 3 4 1 9. W iadom ości b i e ż ą c e ... 343

10. Przegląd p r a s y 344

11. Przegląd zagraniczny ... 344 12. Statystyka kopalniana przemysłu naftowego w P o l s c e ... 346

T re ś ć zeszytu 12-go „ P R Z E M Y S Ł U N A F T O W E G O “

„ L I M D O S T R I E DCI P E T R O L E “

Editée pac l’Hssociation Nationale d’industrie du Pétrole, Lwów (Leopoi).

p a r a i s s a n t le 10 e t 8e 2 5 d e c h a q u e m o is .

C o m i t é d e r é d a c t i o n :

Dr. S tefan BHRTOSZEWICZ, Prof. ïn g . Z ygm unt BIELSKI, Dr. S ta n isła w SCHHETZEL, Dr. S ta n isła w UNGER.

L w ów (P o lo g n e ), ru e H kadem icka 17.

25 Juin 1927. Table des matières :

1. Congrès pétrolifer ... Page 321 2. Dr. Z, Majewski : O bservations sur

la codification de la loi pétrolifère . 322 3. Dr. W. T eysseyre: Coup d ’oeil

critique sur l ’ètat des observations géologiques dans la zone pétrolifère

des K a r p a t e s ... 325 4. Ing. B. Szulistawski : Calculation

dés frais de force motrice dans l’ex ­

ploitation m é c a n iq u e ... 328 5. Ing. M. Krygowski : Couronnes dé-

tchables a la tige au cable 334

6. Ing. Guy Aslan-Zumpart : Introduc­

tion du systèm e pensylvaniere dans les forages en Petite P ologn e occi- dentele...

7. S. Mazanek : Diagrammes pétroli­

fères „G antt“ ... ...

8. Revue des lois et décrets . . . 9. Chronique l o c a l e ...

10. Revue de la p r e s s e ...

11. Chronique étrangère . . . . . 12. Statistique ...

Ne. 12.

335 336 341 343 344 344 346

„ N A P H T A - S N D U S T R S E“ Z e its c h rift

h e ra u s g e g e b e n vo m L a n d e s - S l a p h i a - V e r e i n , L w ó w (L e m b e rg ).

e r s c h e in t 2 m a i m o n a tlic h .

R e d a k t i o n s k o m i t ś e :

Dr. Stefan BHRTOSZEWICZ, P rof. Ing. Zygm unt BIELSKI, Dr. S ta n isła w SCHHETZEE, Dr. S ta n isła w UNGER,

L w ó w (P o len ), H k ad em ickastrasse 17

.

25. Juni 1927. ■ u u « ■

I N H A L Tt

. Nr. 12.

1. N a p h t a - K o n g r e s s ...

2. Dr. Z. M ajew sk i: Anmerkungen über die Kodifikation des Naphta- G e z e t z e s ...

3. Dr. W. T eisseyre: G eologische Vorsehungen in der Naphta-Zone . 4. Ing. B. S zu lislaw sk i: Die Kosten- Kalkulation der künstlichen Exploa- tation des Erdöles ...

5. Ing. M. K rygow ski: Die Stangen- und Drahtseil- Fangkronen . . .

Seite 321

322 325

328 334

6. Ing. Guy Aslan-Zumpart: Eintü- rung des Pensylvanischen Bohr- system s in W est-K leinpolen . . 7. S. M azanek: Gantt’s Diagramme

in der Naphta Industrie . . . . 8. Neue G esetze und Verordnungen . 9. Kleine N a c h r ic h te n ...

10. Uebersicht der P r e s s e ...

11. Ausländische K r o n i k ...

12. S t a t i s t i k ... ... . . .

335

336

341

343

344

344

346

(4)

Str. 322 „ P R Z E M Y S Ł N A F T . O f f Y" Zeszyt 12 N afto w eg o 1- w e Lwowie, którego celem ma b y ć : „p rzedyskutow anie aktualnych zagadnień przemysłu kopalnianego i powzięcie rezolucyj zasadniczych, zmierzających do w ytyczenia kierunków rozwoju przemysłu n a fto w o -w ie rtn ic z e g o w najbliższej przyszłości.11

Jak żyw otną i aktualną była ta myśl, jest dow o d em to, że w yw ołała o na olbrzymie zainteresowanie w kołach przem ysłowych, a do Komitetu O rganizacyjnego zgłosiły swój akces nietylko wszystkie organizacje i stowarzyszenia w przemyśle naftowym , lecz także urzędy górnicze, P a ń stw o w y Instytut Geologiczny, Stacja G eologiczna, Polskie T ow arzystw o Politechniczne, Polski Komitet E nergetyczny oraz szereg w y bitnych osobistości ze świata n au kow ego i przem ysłow ego.

Dzięki celowemu doborow i referatów, poruszających najbardziej aktualne problem y geologji naftowej, wiertnictwa i ekploatacji, będą mieli nasi przem ysłow cy i w iertnicy d o sk o ­ nałą sp o so b n o ść zaznajomienia śię z najnowszemi pracami z pow yższych zakresów, w ym iany myśli oraz znalezienia w y tycznych do dalszej pracy.

Zjazd spełni również rolę informatora szerokich sfer zainteresow anych oraz czynni­

ków rządow ych o najpilniejszych postulatach kopalnictwa. Referaty zjazdowe w y d an e drukiem będą pożytecznym podręcznikiem dla każdego pracownika w przemyśle naftow ym .

Już tych kilka przytoczonych m om entów stwierdza jak celową jest — szczególnie w obecnej chwili — inicjatywa Stowarzyszenia Pol. Inż. Przem. Naft. Podkreślić tu jeszcze jednak chcem y niezw ykle w ażny m om ent.

W O statnich czasach słyszy się często wyrażane zapatryw anie, — tak w kraju i zagranicą — że przemysł naftow y w Polsce jest na prostej drodze do zupełnego upadku, że i społeczeństw o i Rząd zwątpili już w jego przyszłość.

„ Z j a z d N a f t o w y 11 jest właśnie do w o d em , że ostre przesilenie, jakie przechodzi przemysł uw ażane jest właśnie przez tych, którzy w nim bezpośrednio pracują za chwilowe, że kryzys ten nie zabił twórczej inicjatywy, że staram y się poznać i wyleczyć w ady g o s p o ­ darki przemysłowej, b y ug ru n to w ać p o dstaw y dla lepszego jutra! W ierzymy, że przy w y tę­

żonej codziennej pracy — posiadając olbrzymie nietknięte jeszcze zapasy cennego surow ca w naszej ziemi — potrafim y rozbudow ać przemysł naftow y w Polsce do właściwych rozmiarów.

Zjazd o b e cn y będzie wyrazem naszych, w tym kierunku usiłowań.

Witając więc calem sercem w murach L w o w a reprezentantów naszego przemysłu naftow ego — zyczym y O rganizatorom i Uczestnikom Zjazdu w Ich pożytecznej pracy

Szczęść Boże!

DR. ZENON MAJEWSKI.

Uwagi na temat kodyfikacji ustawy naftowej.

K w estja p ro jek tó w zm iany, obow iązującej w b. z a ­ to r z e austryjaokim , u sta w y n aftow ej p o ru sz a n ą je st już od daw na, g dyż o d roku 1919 zajęło się nią Min.

P rz em y ślu i H andlu, n astęp n ie w ro k u 1922 pew ien im ­ puls daje nam Izba Handl. i Przem . w e L w ow ie, k tó ra już w drodze ankiety s ta ra się ze b rać m a terja ł d o p rz y ­ szłej kodyfikacji, w reszcie n ajśw ieższą i n ajżyw szą akcję ro zw ija K raj. T o w a rz y stw o N aftow e w e L w ow ie od r. 1924.

Do ostatnich, jednak chw il, bo niem al do kilku m ie­

sięcy w stecz, zrozum ienie w ażności problem u i p otrzeby kodyfikacji u sta w y n aftow ej nie p rzenikało do szerszych w a rs tw spo łeczeń stw a i niezbyt in te reso w ało sfery r z ą ­ dow e. T rz eb a b yło dopiero k ryzysu, jaki przeży w a w o sta tn ic h latach cały p rzem ysł n aftow y w P olsce i w i­

dom ego już oblicza bliskiej jego ru in y i zw iązanych z tem kolosalnych s tr a t dla g o sp o d ark i i b o g ac tw a społecznego, by ożyw ić akcję m ającą n a celu w ynalezienie środków

u zd ro w ien ia istniejących sto su n k ó w o ra z w y tw o rz en ia z d ro ­ w ych p o d sta w dla przy szło ści p rzem ysłu naftow ego.

W yrazem tego były n ied aw n e zjazdy, k o n feren c je p rz e ­ m ysłow ców i in te rw e n cje u Rządu, k tó ry obecnie mniej obojętnie odnosi się do po trzeb p rzem ysłów , a re z u lta ­ tem realnym będzie, m ająca w k ró tc e w yjść, u sta w a o po ­ pieraniu w iertn ictw a. Jak ie p o stan o w ien ia będzie z a w ie ­ ra ła ta u sta w a jeszcze nie w iem y, choćby jednak w p ro ­ w adziła n a w e t najdalsze, jakich oczekuje o d niej przem ysł naftow y,' udogodnienia, to i ta k nie jest w sta n ie n a ­ p ra w d ę z a rad zić złem u, b o nie sięgnie d o korzen i niedo- m ag ań , z k tó re m i ro z p ra w ia ć się m oże li tylko p ełn a k o ­ dyfikacja u sta w o d a w stw a n aftow ego. Z g ó ry za te m w y - p o w i a d a m s i ę z a k o n i e c z n o ś c i ą t a k i e j k o ­ d y f i k a c j i .

Do głów nych za ś pro b lem ó w stan o w iący ch istotę u sta w y nafto w ej i o d ro zw iązan ia któ ry ch zależy o sią ­ gnięcie przez u sta w ę zam ierzonego celu, należy przede-

(5)

Z eszyt 12________________________„ P R Z E M Y S Ł N A F T O W Y” Str. 323

w szy stk iem ustalen ie jej fundam entu, jakim je st n ie ro z ­

strzy g n ięte d otąd p y ta n ie, czy op rzeć kody fik ację n a z a ­ sadzie akcesji czy regale.

D otychczas ze b ran e glosy i p ro jek ty , na te n tem at, p rzez K rajow e T o w arzy stw o N aftow e, a o g ło sz o n e w „M a- te rjala ch , do A nkiety“ , nie dają w y sta rc za jąc eg o m a terja lu , na k tó ry m m ogłaby się o p rze ć n o w a u s ta w a ; są to n a ­ stęp u jące p ra c e :

1) P ro je k t ustaw y P. P. Juljusza M okrego i Dr.

M arjana R o senberga, o p iera się w znacznej m ierze na d otychczasow em u sta w o d aw stw ie .

2) Rezolucja p. inż. St. S zczepanow skiego z lutego 1924 rów n ież sto jąca na zasa d zie akcesji.

3) P ro je k t p. Inż. W ła d y sła w a S zajnoka w y p o w ia ­ dający się zasadniczo za reg a lem , z utrzym aniem jed n ak o p łat b ru tlo w y ch na rze c z w łaściciela gruntu.

4) P ro je k t Dr. Jó z efa W ró b lew sk ieg o co do myśli przew odniej podobnie jak p o p rz e d n i łączący reg a le z bru ttam i.

5) P ro je k t S to w arzy szen ia P olskich Inży n ieró w P rz e ­ m ysłu N aftow ego także po zo staw iający b ru tta , p rzy z n ie­

sieniu akcesji, p o z a te m kładzie najw iększy nacisk na kw alifikacje osób zatru d n io n y ch w przem yśle naftow ym .

6) B ardzo la p id arn a opinja F irm y „ F a n to “ za naj- czystszem reg a lem górniezem , o raz

7) N ader w y czerp u jąca i rze czo w e zesta w ien ie a rg u ­ m e n tó w p ro i co n tra tym obu za sa d o m , z p rzytoczeniem obow iązujących norm , w kw estji re g a le czy akcesji, w in ­ nych p ań stw ac h — o p rac o w a n e p rzez p. p ro f. F abiańskiego.

N astępnym dalszym brakiem w yż podanych m a terja - łów to ich rozbieżność, cz asem zbytnia treściw o ść, w re s z ­ cie ¡połowiczność i la w iro w a n ie m iędzy akcesją a r e ­ gale — tak że cało ść ni-e daje w rez u ltac ie jakiejś jedno1- litej, p ozw alającej się uzgodnić zasiady, k tó rą za punkt, w yjścia m o g łab y w ziąć p rzy sz ła u sta w a naftow a.

W pow yższym zestaw ien iu rz u c a się p rze d ew szy st- kiem w oczy to, że z czynników k tó re b ez p o śred n io i najw ięcej in te re so w a ć m usi sp ra w a celow ej kodyfikacji t. j. z p o śró d T o w arzy stw 'N aftow ych, w ypow iedziała się dopiero jedyna F -m a „ F a n to “ , g d y w sam ym Z agłębiu b o ry slaw sk iem je st tak zw an y ch „w ielkich p rze d się b io rstw “ d z i e s i ę ć , a śre d n ic h i m ałych znacznie w ięcej. Śmiem zaś tw ierdzić, że w łaśn ie n ajw ażniejsze, dla z d e c y d o w a ­ nia c p o d sta w a c h kodyfikacji, m usi być zdanie p rzem y s­

łow ców .

P rz y cz y n y tej bierności p rze m y sło w có w nie d o ch o ­ dzę, m oże ona leży w nao g ó ł ciężkiej i pow olnej m achi­

nie, jaką są w ielkie spółki, a m oże w nieosiągnięeju p o ­ rozum ienia w łonie sam eg o przem ysłu co do jednolitego sta n o w isk a, u w aż am jednak, że czas już najw yższy, by w sp o m n ian e czynniki w y stą p iły z czynną ak c ją i w y p o ­ w iedziały się jeśli już nie w form ie p ro je k tó w ob ejm u ­ jących całość u sta w y , to przynajm niej co do sam eg o z a ­ łożenia, z k tó re g o ich zdaniem w in n a w y jść kodyfikacja t. j. za lub p rze ciw akcesji w zględnie reg ale.

P o ru sz y w szy już ogólnie p o trzeb ę u stalenia p o d sta w usta w y naftow ej, nie m o g ę rów n ież pom inąć m ilczeniem pytan ia, k tó rą z za sa d uw ażam za lepszą i zd ro w szą dla przem ysłu.

S tan o w czo o św iad czam się tutaj z a r e g a l e (lecz nie za m onopolem ) a p r z e c i w k o a k c e s j i , u w a ż a ­ jąc ją za isto tę zła.

P rz ed e w sz y stk iem w sk aż ę na p o d sta w ę, k tó ra dla w szystkich u sta w o d a w stw jest, lub była, w y sta rc za jąc ą dia w zięcia p ew n y ch m in e rałó w pod opiekę re g a le —- k tó ra w szczególności m a m iejsce w u sta w o d a w stw ie g ó rn l- czem (poza n a ftą i w oskiem ) obow iązująeem w Polsce,.

a m ian o w icie: „W łaściciela g ru n tu , k tó ry je st panem 1 w szystkiego co się w jego g runcie znajduje i ezem m oże ro zp o rzą d zać o g ran ic za się o tyle, ż e pew ne w u sta w ie górniczej o znaczone m in erały w y łączono z pod tego jego w ład z tw a, a ro zp o rząd zan ie niem i za strze żo n o p aństw u, po n i e w a ż są to m inerały t a k w a ż n e d l a g o s p o - d a r s t w a s p o ł e c z n e g o , że p ań stw o m usi ułatw iać i popierać u siłow ania i p rac e każdego, kto je zdoła r a ­ cjonalnie n ab y w a ć“ .

Do tych za ś m in erałó w p rz e z p ań stw o zastrzeżonych należa. n. p. w byłym za b o rze austryackiim (tylko .na jego te re n ie m am y złoża ropy) m inerały, k tó re za w ie ra ją m etale, siark ę, ałun, dalej w szelkie ro d z a je w ęgla c z a r ­ nego i b ru n atn e g o , g rafit, w ody cem entow e.

P ro sz ę zatem o u zasad n io n e w yjaśnienie o ile siark a, ałun, g rafit, w ody cem entow e lub n a w e t w ęgiel b ru n atn y są w ażniejsze dla g o sp o d a rstw a społecznego niż ropa n a fto w a ?

S ąd zę zaś, że o ile u sta w o d aw co m w ielu p ań stw w y sta rc zy ł sam m om ent „w ażności dla g o sp o d a rstw a sp o ­ łeczn eg o “ aby w p ro w a d zić dla w ielu m in e rałó w reg a le, to ten sam m om ent — k tó reg o istn ien ie nie da się zre sztą zap rzeczy ć w odniesieniu do bitum inów — w y sta rc zy , by sk utki jego w p o staci re g a le objęły ró w n ież ropę.

P o zatem o b se rw u ją c h istoryczny rozw ój u sta w o d a w stw górniczych, w szczególności za ś n aftow ych, w licznych p ań stw ac h obcych, m ających znacznie w yżej postawioinąi tą g ałąź przem ysłu an g ażu jącą tam kapitały m iljardow e (w d olarach) i m iljony sił roboczych, nie znajdujem y ani jednego p rzy k ła d u , b y ew o lu cja p ra w n a po szła bodaj, w jednym w ypadku z reg a le n a akcesję. O w szem m am y liczne dow ody, że d łu g o le tn ią za sa d ę ak cesji zastąpiono reg a lem n. p .: w Rum unji od 1924 r. w p ro w a d zo n o w ła s­

n o ść p a ń s tw o w ą dla bitum inów , a p ań stw o udziela na tej za sa d zie koncesyj, (co ciekaw sze, że od tego czasu d atu je się kolosalny rozw ój p rze m y słu n afto w e g o w R u ­ m unji, p rzyezem sam ej tylko zm ianie u sta w y nie p r z e ­ p isuję w yłącznej tego zasługi jednak w dom inującej m ie­

rz e jest to jej skutkiem ) — w R osji o d 1922 r. bitum ipy należą do p a ń s tw a , k tó re ich ek sp lo atację o d stęp u je osoi- bom p ry w a tn y m — w G ruzji to sam o od r. 1920 — F ra n c ja zn a sui g e n e ris pojęcie w łasn o ści górniczej łą ­ cząca się z n ad a w an ie m koncesyj — W łochy m ają ró żn e , w rozm aitych p ro w in cjach , u sta w o d aw stw o nafto w e, w sz y s t­

kie jednak łączy zasad a k o n cesjonow ania ze stro n y P a ń ­ stw a. — W T urcji bitum iny s ą w łasn o ścią p a ń s tw a ,

W innych za ś k raja ch , gdzie nie zm ieniono jeszcze sta ry c h u sta w nafto w y ch , o p a rty c h na akcesji, nigdzie nie okazuje się o n a ta k szkodliw ą, jak u nas, p o n ie w a ż prze d ew szy stk iem o d n o si się jedynie do g ru n tó w p ry w a tn y c h , n a . rzą d o w y c h za ś (a te re n y n a fto ­ w e rz ą d o w e są b ardzo ro zległe), dla k tó ry ch istnieje z a ­ sa d a k oncesyj, a k c esja niem a m iejsca, przy ezem i na g r u n ­ tach p ry w a tn y c h obciążenia są w p o ró w n a n iu z naszemu m inim alne (średnio 10°/o b ru tto ). W całości z a ś ew olucja po jęć w y p o w iad a się i ta m za uno rm o w an iem całego u sta w o d a w stw a n a p o d sta w ie reg alu . P ow yższe dotyczy S tan ó w Z jednoczonych, K anady, o ra z Brazylji.

Je śli za te m nie znajdujem y p rzy k ład u , by gdziekolw iek zm ieniając u sta w o d a w stw o n afto w e zm ieniono je n a k o ­ rz y ść akcesji, lecz ty lko na o d w ró t, dalej o b se rw u ją c iż tam gdzie jeszcze akcesja w eg e tu je i to w form ie nie tale dotkliw ej jak w P olsce, p rze jaw ia ją się tendencje z a ­ stą p ie n ia ją reg alem , dlaczego u n a s jedynie m iałaby e w o ­ lucja iść w o d w ro tn y m k ie ru n k u ? D latego to, co inni, nie gorzej dbający o rozw ój przem y słu i d o b ro b y t kraju niż m y, uznali za złe, m am y ch ro n ić?

(6)

Str. 324 „ P R Z E M Y S Ł N A F T O W Y”. Zeszyt 12

D alszych arg u m e n tó w przeciw ko akcesji nie p rz y ta ­

czam , a jeżeli k to ś chce zap o zn ać się. z niem i to o dsyłam go do w spom nianego n a początku opraco w an ia p o ró w n aw czeg o p. prof. F abiańskiego.

Tu przypom nę tylko ogólnie zn a n e i najdotkliw sze n iedom agania n asze g o przem y słu n afto w e g o , o ra z p rz e ­ szkody w jego rozw oju — a w ięc:

1) Z, jednej stro n y p o trze b a, z drugiej b rak dużego ■ stosunkow o kapitału dla rozpoczęcia w iercenia.

P ozw olę sobie stw ierd zić, że w ina tego leży w a k c e­

sji, bo dzięki niej p rze d sięb io rc a m usi p rzed ew szy sik jem w yrzucić niep ro d u k ty w n ie zn aczn ą g otów kę na nabycie p ra w n aftow ych (tak pod sam ą kopalnię jak i dla z a ­ bezpieczenie najbliższego jej są sied z tw a przed o d w ie rc e ­ niem przez kogo innego), n astęp n ie p erjodycznie o p ła ­ ca h ara cz w łaścicielow i gru n tu , ra z za z a ję tą pow ierzchnię

— (ta jedna o p ła ta jest słu szn ą w zasadzie, jed n ak zw ykle rów n ież n adm ierna) — drugi ra z z tytułu b ru ttó w . P o- k anźa za te m ilość gotów ki, bo cała jaką w łaściciel ziemi', otrzy m u je z tego czy innego ty tulu, już p rze p ad a 'dla inw estycji w ru ch kopalni.

Je że li z a ś te daniny o d stra s z a ją silny k ap itał z a ­ g raniczny p ra g n ą c y za an g a żo w ać się w P o lsce, ło chyba zrozum iałem jest, że działają zabójczo dla k rajo w e g o p rz e ­ m ysłow ca, o k tó ry m wifemy, że ty p to n iestety obecnie d osyć rzadki, a m ogący się o d ro d zić li tylko z drobnych spółek czy poszczególnych „n a fcia rz y “ a zatem je d n o s­

tek stosunkow o słabych finansow o.

Ja k że za te m m ożna b ra ć p o w ażnie n ie k tó re glosy, że akcesja jest konieczna dla u trzy m an ia (n iestety niem a już co u trzym yw ać) „polskiego stan u p o sia d an ia“ .

R egale przeciw n ie — po za o d p ła tą n aw e t dosyć w y ­ soką, ale słu szn ą za u żyw anie pow ierzchni g ru n tu — nie zna tych w yżej w spom nianych św iadczeń i ono tylko pozw oli m ałem u p rzed sięb io rcy ro zp o cząć p rac e i ro z w i­

nąć działalność, a z a g ran ic ę zachęcić da zaan g ażo w an ia sw eg o k ap itału u nas.

2) T ru d n o ść za k o n tra k to w a n ia w iększego i sk o m a­

so w an eg o o b sz aru g ru n tu pod kopalnię i ogran iczen ie c z a ­ sow e nab y ty ch p raw , w sku tk ach czego niem ożność pla­

now ej rozb u d o w y kopalni i ek sploatacji, a zatem z a c h ę ta do rabunkow ej gospodarki.

Z daje m i się, że w ram a ch u sta w y opartej o a k ­ cesję niem a ra d y na te braki. N atom iast re g a le nie k r ę ­ puje p rzed sięb io rcy co do pow ierzchni katastralnem u granicam i p arcel — zna bow iem tylko g ran ice „ n a d a ­ n ia “ , k tó re g o p o w ierz ch n ia m usi być znacznie w iększa, niż obecnie 12.000 m* i k tó re w zasadzie będzie w ieczyste.

3) Z ależność k ształtu pola n aftow ego od g ran ic w ła s­

ności g ru n to w ej, a co zatem idzie niem ożność d o sto so ­ w an ia p o w ierzch n i kopalni do faktycznych potrzeb u za­

sadnionych ro zk ła d em złóż ropnych.

W iem y, że przy akcesji w łaściciel g ru n tu „odłącza p ra w o w y d o b y w an ia od p ra w a w łasn o ści“ a zatem zw ykle g ran ice p raw nafto w y ch p o k ry w a ją się z granicam i n ie ­ ruchom ości, dzięki czem u chociaż są dane, iż np. złoża ropne przeb ieg a z północy ku południow i, m usi z u p e ł­

nie n iepotrzebnie p rze d sięb io rc a w y rzu cać p ieniądze n a k o n tra k to w a n ie g ru n tó w biegnących ze w schodu na z a ­ chód by uzyskać m ożność założenia kopalni na 1/10 z a ­ k o n tra k to w a n e j pow ierzchni i n atu ra ln ie tym w szystkim licznym w łaścicielom p arc el (bardzo często m alutkich) p ła ­ cić potem b ru tta .

Z apobiedz tej anom alji m oże tylko u sta w a o p a rta na reg a le, gdzie „ n a d a n ia “ m a ustalony k sztaltn p . prostef- k ątu, je d n ak o u sy tu o w a n iu zależnym od ż ą d an ia p rz e d ­ siębiorcy.

T ak jak tych kilka najw ażniejszych utru d n ień ro z w o ­ ju i racjonalnej g o sp o d ark i przem ysłu nafto w eg o znaleźć m oże ro zw iązan ie tylko w reg a le tak i' re s z ta sto sunkow o m niej szych błędów obecnej u sta w y ta za sa d a popraw i.

Z ająw szy stan o w isk o przeciw ko akcesji, zaznaczyć m uszę, że uw ażam w im ię d obra p rzem ysłu i społeczoń- ctw a za k o nieczną kodyfikację n a p o d sta w ac h reg a le, ale co nie mniej w ażno, j a l t n a j r y c h l e j s z e w y d a n i e n o w e j u s t a w y .

D latego m uszę zw rócić u w ag ę n a św ieże zu pełnie p o ­ czynania, k tó re uw ażam nietylko za niebezpieczne a le n a ­ w e t zabójcze tak dla sam ej kodyfikacji jak i jej term inu.

W ysu n ięto bow iem w nioski ta k ze stro n y jednostek (p. Dyr. F ran ciszek Ż ychliński „S łow o P o lsk ie“ z dnila 9. k w ietnia) jak i organizacyj p rzem ysłow ców (Izba P r a ­ codaw ców w B orysław iu, o ra z K rajow e T o w rz y stw o N aftow e — m aj 1927) by „licząc się z tern, iż d o ty c h ­ czasow e u sta w o d aw stw o n afto w e będzie o bow iązyw ać co- najm niej jeszcze p rz e z pięć la t“ sta ra ć się o w y d an ie now eli, k tó rab y usunęła najbardziej piekące b łę d y i u zu ­ p ełniła b rak i i luki obow iązującej ustaw y.

Nie w ątp ię, że myśl sam a i cel now eli p o d jęte są jak najlepiej, śm iem jednak w y ra zić obaw ę, że skutek będzie fatalny. W szczególności o baw iam się, że kosztem ew entualnych m ałych koncesyj — bo tylko takich d o ty ­ czy p ro jek t now elizacji — odw lecze się na długie lata k o ­ nieczną o perację, gdyż dolegliw ości, obecnie dzięki n o ­ w elizacji coś niecoś "złagodnieją. Z aznaczam p onow nie, że obecno położenie przem ysłu n afto w e g o nie p ozw ala zw le­

k a ć z rad y k a łn em leczeniem p o d g ro z ą zupełnego upadku.

N ow elizacja ta objęłaby n astęp u jące w nioski, k tó re tylko niem al w tytułach, a b ez szczegółów podaję:

1) K w estję, ułatw ien ia i u p roszczenia w yw łaszczeń na potrzeb y kopalń, analogicznie do p o stanow ień ustaw y elektrycznej z 21. m a rc a 1922 r.

2) W p ro w ad z en ie przepisu o przym usow ej p ro lo n g a ­ cie p raw naftow ych n a żą d an ie w łaściciela k opalni w w y ­ p ad k u , gdy kopalnia k tó rej term in d zierżaw y się kończy, m a jeszcze o p ła ca jąc ą się p ro d u k cję i likw idacja jej p rz e d ­ staw iałab y s tra tę dla g o sp o d a rstw a społecznego.

3) U praw nienie w łaściciela kopalni, do z a żą d an ia o d w łaściciela sąsiedniego g ru n tu , przym usow ego sprzed an ia enklaw y, na k tórej d o tą d nikt p ra w naft. nie nabył. Do­

tychczas w m yśl § 31. a K raj. ust. naft, m iał możność, w ysunięcia tego żąd an ia tylko w łaściciel gruntu.

4) W ra z ie nabycia w iększości p ra w a p o w ro tu przez w łaściciela kopalni, m uszą m u w łaściciele tej m niejszej ilości udziałów o d stąp ić sw e p ra w a pow rotu.

5) P odobnie jak w p o przednim w y padku, u p ra w n ie ­ nie n abyw cy conajm niej 51 /100 idealnych części p ra w n a ­ ftow ych nieodlączonych jeszcze od w łasn o ści g runtow ej do żąd an ia o d re sz ty w łaścicieli takichże idealnych części przy m u so w eg o ich odstąpienia.

A bsolutnie nie m ożna tw ierdzić, że w yż p rzy to czo n e w nioski nie p o ru sza ją w ażnych kw esty j, niem niej jednak nie sięg ają one do sedna zła jakim jest za sa d a akcesji, w obec czego n a w e t w ydane w fo rm ie now eli, u zd ro w ie­

nia nie p rzy n io są , a co g o rsza jak w spom niałem n a jp ra w ­ dopodobniej o d w lo k ą sam ą kodyfikację.

Chcę zatem p rze strzed z przed tego ro d za ju o p o rtu ­ nizm em i połow icznośeią za ła tw ian ia najżyw otniejszych sp ra w przem ysłu nafto w eg o , p rze d k ró tk o w zro cz n o ścią i ugodow em stan o w isk iem w kw estjach, k tó re tylko zd e cy ­ d ow anie jasna, in te n zy w n a i energiczna ak c ja je st w s ta ­ nie należycie u zd ro w ić i ro zw ią zać dla d o b ra społeczeń­

stw a p rzyszłości g o sp o d a rstw a i p ań stw a.

(7)

Zeszyt 12 „ P R Z E M Y S Ł N A F T O W Y ” Str. 325 Dr. WAWRZYNIEC TEISSEYRE.

Pogląd krytyczny na stan badań geologicznych w strefie naftowej Karpat.

Złoża nafto w e o d d aw ń a były p rzedm iotem w sp ó łza­

w od n ictw a państw i n arodów , gd y w reszcie w ojna św ia­

tow a stw o rzy ła now e czynniki szybko ro sn ąc y ch za p o ­ trzeb o w ań . P ogłębiła się na w ojnie um iejętność sto so w an ia nauki geologji do potrzeb nirty lk o w ojennych, ale także ekonom icznych. Na fro n ta ch bojow ych p o w sta ła geologja w ojenna, ale rów nocześnie geologja in żynierska i górnicza zyskały r.owe pod staw y bytu i dalszego rozw oju. Na w zór k rajó w bo g aty ch w ro p ę n afto w ą n a w e t uboga w w ęg lo ­ w o d o ry S zw ajc arja pokusiła się o sy stem a ty cz n e badanie w aru n k ó w w y stęp o w an ia złóż w ęg lo w o d o ró w uw ieńczone w y c z e rp u ją c e m i, m onografiam i m iejscow ych sto su n k ó w g eo ­ logicznych.

M im oto jeszcze nie zdołano w żadnem p ań stw ie w zu­

pełności zapobiedz m il jonow ym a ustaw icznym strato m e k o ­ nom icznym w ynikłym z codziennego zap o zn aw an ia w a ­ ru n k ó w znachodzenia się sk al, w ód, kopalin użytecznych i w ogólności zjaw isk, k tó re rzą d zą budowlą skorupy ziem skiej, a zw łaszcza dostępnej nam części jej p o ­ w ierzchniow ej.

P olska p rze d sta w ia pod tym w zg lęd em objaw y sw oiste, po części odrębne.

K arpacka geologja n afto w a nie zdołała u n a s d o ­ ró w n a ć piekącym potrzebom chwili. B adania geologiczne w za k re sie stre fy naftow ej K arp at po dziś dzień p o zo ­ sta ją w tyle poza niszbędnem i zap o trzeb o w an iam i, tak pod w zględem o rganizacji sw ej, jak i co do spożytkow ania ich w kopalnictw ie.

Z jednej stro n y nie brak ło szczytnego pośw ięcenia się p racy bezin tereso w n ej całego życia. Ale n aprzyklad o fiara, k tó rą na o łta rz u geoiogji i g ó rn ictw a złożył o d ­ kryw ca m ilow ych p rze strzen i nieznanego przed tem po d ­ ziem nego zasięgu w ęg la kam iennego w K rakow skiem , St.

Z aręczny, n ie ste ty ' poszła na m arn e i dotychczas nie sta ła się potężną pobudką racjonalnej o rganizacji sfer n a u ­ kow ych i p rze m y sło w y ch polskich.

Z tego zd arzen ia nie w y ciąg n ięto u n as po dziś dzień w szystkich konsekw encyj. D latego w racam do tego tem atu, pom im o, że p o trąciłem ta k o w y już daw niej. *)

Gdzieindziej znow u po d adresem geologji górniczej o ra z inżynierskiej sta w ia się u n a s p o niew czasie pytania niepro p o rcjo n aln e w stosunku do stan u w iedzy, nie z d a ­ jąc sobie sp raw y z p o trze b y uzupełnienia badań i ich za k resu , an i też z tego faktu, że tutaj nieraz tylko tw órcze dzieło naukow ej syntezy i p rzsd p rac y całego życia ma o d eg ra ć ro lę an alogiczną w zględem ow ej, k tó ra w co ­ dziennej p rak ty c e życia przy p ad a zastosow aniom daw no znanych praw przyrody.

Je d y n ie b ardzo szczegółow e zb a d an ie geologiczne c a ­ łego otoczenia k o p alń w prom ieniu n ie ra z w ielu kilom etrów m oże służyć za p o d sta w ę dla ojzeezenia, w jakich g r a ­ nicach sta ty sty k a p rodukeyj kopalń m oże mieć p rzybli­

żo n ą w a rto ść dla oceny ich otoczenia, a gdzie jej sto so w a n ie m a znaczenie pozorne.

*) K osm os t. 46. 1922. „T ektonika P o d k a rp a c ia “ str.

252. o raz K osm os t. 51. 1926. „M etoda K ry piotektoniki“ , str. 432.

Z drugiej z a ś stro n y je st to w aru n ek p ostępu, aby k ry ty k a chw ilow ego stan u badań w y łan iała się ze sfer kom petentnych, a nie, jak u n a s n ie ste ty je st dotychczas arc y d ziw n ą reg u łą , p o ru sza ła się w yłącznie w błędnem kole pojęć laików . W za k resie g eologji n aftow ej u p r a ­ w ia się u n a s po gazetach codziennych „ k ry ty k ę “ na tle osobistem , w sposób nie m ający nic w spólnego z p o ­ w ierz ch o w n ą n aw e t w iedzą. T akie w ystąpienia laików m ożebne są tylko tam , gdzie p anuje zbyt niski poziom w ykształcen ia p rzyrodniczego. W tych w a ru n k ac h b a d a ­ cze, za p atrz en i w idealny cel nauki, p ad a ją o fiarą zam ętu pojęć i k arje ro w ic zo stw a . W a ru n k am i rozw oju nauki r z ą ­ dzą często k ro ć ci, któ rzy są an a lfabetam i danego działu w iedzy. O rganizacji b ad a ń p rze w o d z ą w tedy u ty litarn e z a ­ sady m onopolizacji naukii.

W n iedaw nym okresie p o w ojnie św iatow ej s y ste m a ­ tyczna p ro p ag a n d a u p raw ia n a głów nie w czasopism ach technicznych i to n iestety ta k że za granicznych, o p ró cz te ­ go w Kom isjach S ejm ow ych, w biu rach m inisterialnych i k o ­ palnianych, o tw ie ra u n a s na oścież w ro ta zakusom m o­

nopolizacji b ad a ń w z a k resie geologji n aftow ej**). W li­

te ra tu rz e naukow ej zazn acza się n iebaw em d ep re sja p o ­ ziom u i tenoru n aukow ego w spółzaw o d n ictw naukow ych, je d n o stro n n e i niew olnicze n aślad o w n ictw o z a p a try w a ń pew nej gru p y osób, pom ijanie b ad a ń niezaw isłych, u n i­

cestw ianie ich w a ru n k ó w rozw oju. W śró d tych objaw ów niezgodnych z celem naukow ym , cały tok i a p a ra t b a ­ dań, nie w yłączając n a w e t n o m en k latu ry naukow ej, za- sto so w u je się do p ro p ag a n d y u ty litarn ej, d o w zględów o sobistych, a nie do rzeczow ych.

N ieobecność za sa d y m onopolów naukow ych w ysoko sobie ceniły, ale p ro dom o su a czynniki, k tó re z końcem m inionego stulecia za biegały u rzą d u w iedeńskiego o z a ­ k az w y d aw n ic tw a „A tlasu G eologicznego Galicji“ . M ono­

polizacja nauki, w y łączn o ści nieuzasad n io n e w zględam i rza- czow em i, m ogą leżeć w in te re sie jednostek, ale są n ie ­ z g o d n e z celem badań.

Je że li chodzi o szkołę A lpejską, któ rej m etodom n a u ­ kow ym hołdują dzisiaj p rze w a żn ie geologow ie k ra jó w k a r ­ packich to zdaniem słynnego bad a cz a A. H -im a w spaniały rozw ój geologja sz w a jc arsk a zaw dzięcza tej okolicznośri, że b ad an ia ,,n a s z c z ę ś c i e“ , jak się w y ra ża on, nie były upań stw o w io n e, ani też zm onopolizow ane. „Die F o r ­ sch u n g soll nie v e rsta a tlic h t w e rd e n ; d er S ta a t soll sie n u r u n te rstü tze n , sie se lb st m u ss frei bleiben“ ***)

W im ię n iep rzed aw n io n y ch nigdy id eałó w w iedzy i po d staw zasadniczych jej rozw oju nap ró żn o n ie ra z u n as

**) P o r. publikację Ł ozińskiego: „Die gcol. B edin­

g ungen und die P ro g n o se d e r k arp a tisc h e n E rd ö lv o rk o m ­ m ens. Z eitsch rift d. O berschlessischen B erg- und H ütten­

m ä n n isc h en V ereines in K atow ice 1925 A pril—Mai H eft 4—5 sir. 219. A utor ro zró żn ia w lite ra tu rz e geologicznej K arp at dw ie k ate g o rje p ra c (1. K reutza, N ow aka i Z u b e ­ ra , 2. in n e p rac e pisan e „tylko dla rek lam y “ ). A nalogiczna p ro p a g a n d a w czasopism ach za g ran ic zn y c h i kom isjach s e j­

m ow ych zw ra c a ła się daw niej p rzeciw P. I. G. (sic!).

***) A. H eim : „G eologie d e r S ch w eiz“ 1921' t. I. fetr. 22.

(8)

Str. 326 „ P R Z E M Y S Ł N A F T O W Y "

żąd an o zupełnego usunięcia w szelkich w zględów p a rty k u ­ laryzm u z ducha o b rad i p ro g ra m u b ad a ń naukow ych, w za k resie geologji naftow ej.

W żad n y m zaś dziale w ied zy ludzkiej nie ma, tak dalece, jak w geologji naftow ej nieko rzy stn eg o sto su n ­ ku pom iędzy pracam i naukow em i tw órczem i a kompliika.- ejam i nie m ającem i nic w spólnego z postępem badań.

P ow ażny z re sz tą c h a ra k te r p o d ręc zn ik ó w geologji n a fto ­ w ej (H oefer, B ohdanow icz) idzie n iestety p o części w p a ­ rze z m echanłcznem zestaw ieniem w y jątk ó w z p rzy to ­ czonej literatu ry , z zap oznaniem po trzeb y sam odzielnego k rytycznego op an o w an ia działu ta k w ażnego dla zro z u ­ m ienia w aru n k ó w ro zp rze strzen ien ia złóż, jakim je st w g eo ­ logji naftow ej m i e j s c o w a t e k t o n i k a .

P ew n a faza b adań w y stęp u je w każdym podręczniku na jaw , ale m a ona poniekąd ty lko histo ry czn e zn acze­

nie. B adania szybko po stęp u ją n ap rz ó d , a m ożliw ości ich dalszego rozw oju trzeba w ytyczać na zasadzie krytycznego poglądu na m inione etap y w iedzy, p rzyezem tutaj w sp o ­ sób ja sk ra w y nie uw y d atn ia się, że im w yżej sięga rozw ój teorji, tem donioślejszym je st za sto so w a n ie nauki w praktyce.

W K arpatach n afta tw orzy złoża jedynie w siodłach fałdow ych, t. zw. antyklinach, ale zależnie od zb y t m ało znanych podłużnych i poprzecznych m iejscow ych kom pii- kacyj tektonicznych, k tó ry m antykliny podlegają. Nie li­

czą się z m ożebnością tych n ie ra z b ardzo zaw iłych kom - plikacyj n asze t. zw. p ionierskie w iercenia. R ozm ieszczo­

ne są one często k ro ć w zdłuż antyklin tylko po to, aby stw ierd zić istnienie kom plłkaeyj tektonicznych, k tó re m ożna było bez w ierceń, b adaniam i geologicznemu1, stw ierd zić.

T ak zw a n a „ te o rja a n ty k lin a ln a“ H oefera jestto zatem je d n o stro n n a ko n stru k cja p raw rządzących m igracją w ęg lo ­ w odorów . Sam e p rzez się te p ra w a ró w n e są przecież dla p asm fałdow ych, jak w K arp atach , i ró w n e dla rozległych pól naftow ych k ra in o budow ie płytow ej, jak w północnej A m eryce.

Z pom inięciem niezbędnych śledzeń pierw iastk o w y ch , z pom inięciem s t o s u n k u r o z m i e s z c z e n i a ś l a ­ d ó w ' n a f t y i s k a ł b i t u m i c z n y c h w z g l ę d e m m i e j s c o w y c h i r e g j o n a l n y c h z a r y s ó w z a b u ­ r z e ń t e k t o n i c z n y c h , n ie ra z w iercen ia p ró b n e p io ­ niersk ie szły p o ch o p n ie za poglądam i teoretycznem u, k tó ­ re w y d aw ały się najtrafniejszem u, a tym czasem istnieje o g ro m n a dzisiaj jeszcze rozb ieżn o ść z a p a try w a ń w tym z a k resie badań. T ak n. p. poszukując no w eg o B orysław iu w iercono głęboko na Huczku pod D obrom ilem i n a Z am ­ czysku w D o ln ie. A za te m w y o b rażam s o o i', że płaszczo- w ina B orysław ska, t. j. pew na n a su n ię ta an ty k lin a o s to ­ sunkow o olbrzym iej ro zp ię to śc i, jest b o g atą w e w ęg lo ­ w o d o ry nietylko w B orysław iu, ale w s z ę d z i e g d z i e , o n a s i ę g a .

B rak złóż nafto w y ch na b rzegu K arpat zachodnich m iałby, podług tego dziw nie pochopnego założenia, o b ­ jaśniać się tern,, że ku tej okolicy p o d fliszem o r o g r a ­ ficznym nie sięga plaszezow dna B orysław ska (Friedel).

Ja sn em jest, że jeżeli istniał p ie rw o tn ie zw iązek p o ­ m iędzy p ro ce sm tw o rzen ia się p łaszcczow in a ro zm ieszcze­

niem złóż naftow ych, to nie m oże on m ieć dla praktyka górniczej żadnego znaczenia, o ile ż e rozm ieszczenie złóż dow odnie jest zaw isłem na każd y m kroku od pom niej­

szych zjaw isk tektonicznych, k tó re to w a rz y sz ą plaszczo- w inom lub antyklinom a nie od nich sam ych w yłącznie.

Z jednej stro n y p race S tacji G eologicznej w B o ry sła­

w iu z konieczności sk o n c e n tro w a ły się około płaszczow in i antyklin o ra z to w arz y szą cy ch im dyzlokacyj m iejsco­

w ych.

Z eszyt 12

Je d n a k sp ożytkow anie osiągnionych w ynik ó w n a rzecz g ó rn ic tw a w znacznej części m oże udarem niać b ra k k ry ­ tycznego poglądu. W szyscy jesteśm y z a p atrz en i w w iek o ­ pom ne odkrycie szarjażu. Ale jeżeli trafiłem było te o re ­ tyczne sp ożytkow anie płaszczow in, gdy chodziło o o g ó l­

ne z a ry sy p ro c ;s u tw orzenia się n iektórych złóż nafto w y ch (Lugeon, M razek, Z uber), to na o d w ró t dziw nem jest, żc u n a s n aw e t po dośw iad czen iach ow ych głębokich w ierceń, t. zw . p ionierskich, ciągle jeszcze p rzecen ia się znaczenia płaszczo w in dla g ó rn ictw a. Ciągle b ezkrytycznie p raw i się o tem, n aw e t ze stro n y kom petentnej (S w id e r­

ski), że „p ionierskie p rzy szłe w iercenia b ęd ą zm ierzały do o d k ry cia“ ... w ró żn y ch okolicach d alszeg o ciągu „ p ro ­ d uktyw nego fałdu b o ry sław sk ieg o “ („S łow o P o lsk ie“ nr.

105. z d. 16/4 1927.).

A zatem ciągle zapom ina się o tem , co z b adań d o ­ tychczasow ych w ynika, a m ianow icie, że dla eksploatacji n astrę c z a ją się w idoki coraz to lepsze, w m iarę, jak p o ­ stępujem y ku corazto niższym jednostkom szarjażu . P o ­ zatem jed n ak nie pow inny k iero w ać eksploracjam i plaszczo- w iny, ale w yłącznie m iejscow e szczegóły tektoniczne, z a ­ leżne od tektoniki głębszych planów , dostęp n e n ie ra z tylko dla m etody k ry ptotektonicznej.

Ż adna p laszczow ina, an i żadna anty k lin a, nie m oże być siedzibą złóż nafto w y ch w całej sw ej rozciągłości (F rie­

del), ale r o p o d a j n e s ą t y l k o d r o b n e s t o s u n ­ k o w o w y c i n k i jej, zależne od budow y podłoża, k tó ­ ra szczegółam i m iejscow ej tektoniki p o w ierzchniow ej w sz ę ­ dzie rządzi.

Z drugiej z a ś stro n y p rzy stą p io n o na szczęście poza S tac ją do zbadania głębszych p la n ó w sko ru p y fałdow ej K arpat. Na zasadzie sto so w n y ch k o n strukcyj teorety czn y ch (t. zw. p ra w a „k o relacji“ , stosunku pasm fałdow ych do p rze d m u rz a i t. d.) T eisseyre w y k azał, że w K arpatach kierunkiem obalenia fałdów rządzi sposób rozm ieczenia u s k o ­ ków , fleksur, zapadlisk, k tó re są u k r y t e tuż pod po- w ierzehniow em i fałdam i. P odobnież g ra faid ó w , ro zm iesz­

czenie kopuł p ro d u k ty w n y ch a la B orysław , zaw isłem jest, p o d łu g jego badań, o d budow y p rzed m u rza (n. p. P o ­ dola), na k tó re , jak w iadom o, fałdy K arp at n asu w a ją się tak, że p ły ta przed m u rza biernie po d to p asm o podsuw aj się. Z gadzają się z tem założeniem dośw iadczenia poczy­

nione w A lpach i innych p asm ach fałdow ych co do r o z ­ m ieszczenia kulm inacyj faid ó w w sto su n k u do za p ó r i p rz e ­ szkód, k tó re płynącym na przedm urze sw e fałdom , s ta ­ w iają lokalne w ypiętrzenia p rzedm urza.

Nie z sam ych now szych zdjęć geologicznych, ale d o ­ piero z zapoznaw anej system atycznie ich o drębnej in te r­

p retacji, um ożebnionej now szym rozw ojem tektoniki g łę b ­ szych p lanów skorupy fałdow ej K arpat, tektoniki ich p o d ło ­ ża, czyli t. zw. kry to te k to n ik i* ), w ynika, że całkiem n ie o d ­ pow iednie było um ieszczenie u n a s nielicznych p o w o j­

nie św iatow ej w ykonanych, t. zw . p ionierskich w ierceń głębokich. P rz y p ad ły one na niew ytyezone jeszcze w tedy i pod w zględem sw ej złow różbności ta k że w literatu rz e naukow ej do n ied aw n a najzupełniej n ied o ce n ian e depresjo tra n sw e rsa ln e K arp at i P o d k a rp a c ia i n a zap o zn an e fałdy w steczne. T ak się stało w Dolinie, D obrotow ic, w okolicy D obrom iia, w zględnie za ś w okolicy B rzozow a (W idaez) i t. d. Chcąc w y k ry ć now y B orysław , nic poszukiw ano dostateczn ie niezbędnych na ten cel kulm inacyj fałdów , t. j. w zniesień o si fałdów w k ierunku podłżnym K arpat.

P rzy p u szczan o , że w y sta rc zy w y k ry ć dalszy ciąg „płasżczo-

*) W . T eissey re: M etoda k ry p to te k to n ik i a podłoże K a rp a t“ . K osm os t. 51. 1926 r. ’ zeszy t 1 - 4 . o ra z lite­

ra tu r a tam że przytoczona.

(9)

Zeszyt 12

w iny B o ry sław sk iej“ . Nie unikano zaw o d n y ch fałdów w stecznych, pod któ ry m i k ry ją się om ijane słusznie gdzie­

indziej synkliny. S łow em nie ro z p o z n aw an o ow ych kom - plikacyj m iejscow ych. W steczn y ch faid ó w nie m ogły o d ­ tw o rzy ć zbyt doryw cze, w zak resie tekto n ik i zbyt p o ­ w ierzch o w n e b ad an ia, po d w zględem m etodycznym , jakto gdzieindziej w ykazałem , chybione. W steczn ie ku w nętrzu K arp at p rzechylone fałdy figurują w p rzek ro jach różnych, z re sz tą p ow ażnych au to ró w , jako um iaro w e, albo też j ko p rze ch y lo n e w kieru n k u postępow ym , t. j. na zew n ątrz luku k arpackiego (n. p. Ifum niska: Z uber, N ow ak). W ie r­

cenia p oszukiw aw cze w Dolinie, D obrom ilu, D obrotow ie p o um ieszczano za te m całkiem tak, jakby nie m iały ż a d n e ­ go znaczenia kulm inacje fałd ó w dla p o w sta n ia złóż w zb o ­ g aco n y ch , a p rzecież w p ły w kulm inacyj w B ory sław ia o d ­ da w n a u dow odniony. Ani w p rak ty c e, a n i w teorji nie troszczono się o tak zw ane dyzlokacje tran sk a rp ack ie, k tó ­ r e już z g ó ry n astrę c z a ją w iele w ażnych w sk az ó w ek co do rozm ieszczenia kulm inacyj. W ogólności w irre e n ia t.

zw. pion iersk ie za p o zn aw ały trafn o ść w s k a z ó w e k p o ­ d ł o ż o w y c h , a jednak nie p ró b o w a n o obalić m ojej te ­ zy, że najb o g atsze, w zględnie najw ięcej ro k u jąc e śro d o ­ w iska złóż w ęg lo w o d o ró w M ałopolski, tak zachodniej (Z a­

głębie K rośnieńskie), jak w schodniej (B orysław , Schodni- ca etc.) p rzy p a d ać pow inny na p rz e strz e ń w aln y ch z a ­ burzeń tran sk a rp ack ich . Z poprzecznem i K arpackiem i r y ­ sam i głębokiej stru k tu ry tego pasm a gó r (t. zw . tra n s- karpackiem i) id ą przecież w p arz e g ió w n e kulm inacje fa ł­

dów , jak n. p. M ajdan, n ato m ia st p e rz ę d n e kulm inacje co do sposobu p o w sta n ia są d o tą d w ątpliw e.

W każdym razie już w toku dokładniejszych m iejsco­

w ych b adań geologicznych m ożna było orzec, gdzie p r z y ­ p ad a ją głów ne poprzeczne d ep resje, a g d zie z a ś g łó w ­ ne kulm inacje fałdów . Z re sz tą już z b u d o w y p rze d m u rz a podolskiego w ynika, eo m a M ajdan p o d w zględem tektoniki w spólnego z B orysław iem . W szędzie idzie o tra fn ą in ­ te rp re ta c ję tektoniki i jej sto su n k u do g ó rn ictw a.

W ielk a na k ilkadziesiąt kilom etrów szero k a za k lę s­

łość osi fałdów w okolicy Doliny za zn a cz a się po ra z p ie rw sz y na najnow szych m apach geologicznych a m ia­

now icie ow em m im oto niespożytkow aniem jeszcze d otych­

czas, na cel p opraw nej in te rp re tac ji m ap tych, w y k lin a­

niem się zb y t sz erokich sm u g form acji k red o w ej czyli t. zw . łuski O row skiej. P rzed tem ta za k lęsło ść uchodziła m ylnie za w a ln ą kulm inację (Now ak) *) i dzięki tej oto op riery sty e zn e j tezie n a nią p rzy p a d ło b ezcelow e głębokie w ierc en ie w Dolinie (Zam czysko). P o d o b n ie m a się rz e c z z p io n ie rs k im i niby w ierceniam i niedaw nem i w D obrom ilu (H uczek), w D obrotow ie, w B rzozow ie na W idaczu itd.

W ielkie stra ty ponosi P o lsk a z pow odu zasto ju g e o ­ logji górniczej, z pow odu także, że geologja inży n iersk a znajduje się w kolebce. S tra ty te są sto su n k o w o znacznie w iększe u n a s aniżeli w k rajach po siad ający ch d o k ła d ­

niejsze m apy geologiczne. W y so k o ść tych s tr a t z re sztą pozostaje w stosunku p roporcjonalnym nietylko do p o ­ ziom u ro zw oju jeszcze bardzo po części zacofanej nau k i odczytyw ania m ap geoiogiccznych, ale zaw isłą je st także za ró w n o od ogólnej m i3ry rozw oju n a u k przy ro d n iczy ch iak i od m etody org an izacy jn ej w zak resie dotyczących sfe r naukow ych, w zględnie w zak resie w zajem nych sto-

*) N ow ak: „Jed n o stk i tektoniczne polskich K arp at w sch o d n ich “ . A rch. nauk. Tow . p o p ie ra n ia badań. Ł II.

zesz. 2. L w ó w 1914. str. 31 od góry.

Str. 327

sunków sfer naukow ych i przem ysiow ch (naszych), a z a ­ g ranicznych.

D otychczas nie jest w yjaśnionem , dlaczego w jednych k ra ja c h , jak n. p. w P o lsce, b o g a te złoża n afty zna- chodzą się tylko w p okładach sfald o w a n y eh , za ś g d zie­

indziej, jak w A m eryce północnej n a jb o g a tsz e sto sunkow o złoża znam ionują okolice zb u d o w an e z w a rstw poziom ych.

Nie ulega na p o zó r w ątpliw ości, że ro zw iązan ie tej z a ­ gadki niekoniecznie będzie m usiało m ieć znaczenie w y ­

łącznic- teoretyczne. '

P od tym w zględem zasługują n a u w ag ę ślady nafty, k tó re niegdyś pojaw iły się w płytkich stu d n iach w o k o ­ licy W ójczy (Szczucin płn. zach.). S tale od lat w y d o ­ byw ają się te ślady z poziom o zaleg ająceg o kred o w eg o m a rg łu lw ow skiego, k tó ry jednak nigdzie na olbrzym ich p rze strzen iac h ró w n in P o lsk i i w schodniej E uropy nafty nie zaw iera.

W każdym razie m am y tutaj godny p róbnych w ie r­

ceń p rzy k ład , że ślady n afty znam ibnują poziom e p o k ła ­ dy, k tó re za ró w n u ją, podobnie jak n a polach n aftow ych północnej A m eryki, głębię d aw n e g o zapadliska (t. zw . niecki m iechow skiej). W tem zapadlisku p a d potężną p o k ry w ą poziom ych w a rs tw m łodszych n iew ątpliw ie k ry je się p o ­ g rąż o n y w niem w ycinek p ew nego pasm a g ó r fałdow ych (g ó r Ś w iętokrzyskich czyli H ercynidów ).

W A m eryce północnej olbrzym ie w głębienie pom iędzy A palacham i a gó ram i S kalistem i zaścielają poziom e w a r ­ stw y za w ie ra ją c e złoża w ęgla k am ien n eg o i nafty.

W ę g lo w o d o ry , któ ry ch trw a łe od d ziesiątek lat ś la ­ dy zn an e są w okolicy W ójezy, zd a ją się poch o d zie z au ­ reo li tkw iących w głębi w y p ry sk ó w solnych. Jeżeli bo ­ w iem w pobliskiej okolicy B uska i Solca znana źródła so la n k o w e pochodzą, j&k w ynika z najn o w szy ch d o cie­

k ań J. C zarnockiego, z głęb szeg o p ię tra kred y , z ce- n o m a n u , a za te m zd a ją się p o zo staw a ć w zw iązku z ukry- tem i jeszcze głębiej t. zw . w y p ry sk am i złóż solnych p erm - skich, w takim raz ie położona w p o śró d H ercynidów n iec­

k a M iechow ska, a nie w y łącznie o b w o d o w a stre fa tego w y g asłeg o pasm a potężnych gór, do k tó rej należy Ino­

w ro c ła w , byłaby siedzibą złóż solnych. Dzięki sw ej p la s­

tyczności i ciśnieniu sąsied n ich g ó ru tw o ró w złoża solne form acji perm skiej, dołującej pod po k ry w ą m esozoiczną, przebijają tutaj w p o staci w y p ry sk ó w (t. zw . d ia p iró w ) na se tk i m e tró w g ru b ą p o k ry w ę poziom ych m łodszych' p okładów . N ajm łodszem ogniw em tej po k ry w y jest w ła ś­

nie ów m argiel lw o w sk i

M iejscam i w y p ry sk o m solnym strefy obw odow ej H er­

cynidów to w a rz y sz ą także sp o rad y c zn e ślady w ę g lo w o ­ dorów . Z a w y pryskam i pow inny ku g ó rze m ig ro w ać w ę ­ g low odory i oto p ra w d o p o d o b n ie ich z a g ad k o w y sposób znachodzenia się w e W ójczy.

N iezbędne są p ró b n e w iercen ia głębokie. O ne ko ­ nieczne pow inny p rze szu k a ć jak to już przed la ty w o so ­ bnej pracy szczegółow o u zasadniałem , conajm niej ceno- m an. *)

W y p ry sk i solne p o sia d ające au reo lę bitum ów , znane są z pól naftow ych L uizjany i T exasu.

Z w yjątk iem K arpat, P odola w łaściw ego i g ó r Ś w ię­

to k rzy sk ich P o lsk a p rz y p a d a na o b sz ary olbrzym ich, t.

zw. „uk ry ty ch za p ad lisk “ **). Są to zap ad lisk a po b rz e ­

*) Por. „O pochodzeniu śladów nafty w W ójczy“. Spra- wozd. Pol. Inst. geolog, t. z. 2 Warszawa 1921 r.

;:3:) J. Lewiński i J. Sam sonow icz: „Ukształtowanie pow.

podłoża Niżu Półn. Europy“. Prace Tow arzystwa Naukowego W arszawskiago Nr. 31. Warszawa 1918. T eisseyre: „Zarys T ek­

toniki... Podkarpacia“. Kosmos t. 46, Lwów 1922 oraz lite-atura tamże przytoczona.

„ P R Z E M Y S Ł N A F T O W Y

(10)

Str. 328

„ P R Z E M Y S Ł N A F T O W Y '

Zeszyt 12

g i za ró w n a n e m lodszem i od nich m orska mi osadam i. Z a ­

p adliska te głębokie na kilkadziesiąt, kglkasel, a m iejsca- mi kilka tysięcy m e tró w , k ry ją w sobie niejed n ą zagadkę, w ażną nie w yłącznie pod w zględem naukow ym . Gdy w ta- kiem zapadlisku nad Dońcem poszu k iw an o w ó d a rte z y js­

kich, w ó w cza s w y k ry to w ierceniom ! bo g ate zioża w ęgla kiamiennego i soli kuchennej.

W szędzie zapadliska m a ją znaczenie raz rozw ojow e, to zn o w u i k o n se rw ac y jn e dla pokładów , któro jo za- m a sk o w u ją, dla kopalni użytecznych, k tó re tym pok ła­

dom to w arzy szą.

Ja k dalece b ad a n ia w zak resie przew ażn ej cz ęści u k ry ­ tych zapadlisk zn a jd u ją się u n as dzii iaj jeszcze w k o ­ lebce, w idzim y n a p rzy k ład zie W ójczy. B udow ę zapadlisk odczytuje się w najogólniejszych z a ry sa c h ze struktury, geologicznej ich otoczenia. W szczegółach n a s trę c z a ją się ró ż n e w ątpliw ości co do k w estji czy a jak w. głąb z a ­ p ad lisk przed łu żają się ró ż n e p o k ła d y i ró żn e z a b u rz a ­ nia pok ład ó w , fałdy, uskoki i w ogóle za ry sy stru k tu ry znam iennej dla okolic bliższego i dalszego ich o to c z e ­ nia. N iektóre w sk azó w k i co do stru k tu ry zapadlisk, co do ich w y p o sażen ia w kopaliny użyteczne, n astrę c z a ć m ogą badania geofizykalne.

Z asto so w an ie m etod geofizykalnych na cel zbadania olbrzym ich, ale m aio znanych zapadlisk Polski, je st w z a ­ k resie ekonom ji społecznej m oże jednem z w ażniejszych’

zadań przyszłości. N iestety na ten m om ent nie zw raca się u n as uw agi, ale celow a w sp ó łp rac a geologii i geofizyki w ogólności dopiero w najnow szym czasie sta ia się rao- żebną. Geofilzyka zm ierzając do poznania kuli ziem skiej jako całości, stopniow o u to ro w a ła d ró g ? m etodom geofii- zykalnym zdążającym do celów p rak ty c zn y c h w górnictw ie, hidrologji, inżynierji.

Z a g ran ic ą pie rw sz e p ró b y za sto so w a n ia m etod geo-

Jizykalnych podjęli in ży n iero w ie górniczy i w ó w czas o k a ­ zało się, że tylko fachow i fizycy m ogli przew idzieć środki pom ocnicze niezbędne dla p rzezw yciężenia n astrę cz ający c h się tutaj trudności. U n as cieszą się w ieikiem p o w o d ze­

niem badania geoterm iczne (A rctow ski). B adania g r a w i­

m etry czn a ro zp o częte na P o d k arp ac iu p rze z P ań stw o w y Insty tu t G eologiczny stw ierdźm y ponow nie, jak już g d zie­

indziej, że sy stem aty czn e z a sto so w a n ie m etod g eo fiz y k al­

nych w y m ag a k ry ty czn eg o o p an o w an iu w szelakich sp o ­ so b ó w badań, jakiem i geofizyka w ogóle ro zp o rzą d za. — Je d n o stro n n y w y b ó r i z a sto so w a n ie m etod poszczególnych nie p ro w a d z ą do celu i sp o w o d u ją ni ipom ierne koszty.

Z apoznaje się u n as p o trze b ę poszukiw ań geofizykalnych w zak resie tak b ardzo dzisiaj p ro szą ce j się o do k ład n e z b a ­ danie strefy naftow ej P od k arp acia. R yzykuje się tu i ó w ­ dzie na b rzegu K arp at p ró b n e niby p io n iersk ie w ie rc e ­ nia głębokie, w p o szukiw aniu za przyszłym B orysław iem , ale nie tro szc zą c się dostateczn ie n a w e t oto, ab y ;one były p o przedzone choćby gru n to w n em i studjam i geologiezne-

•’'n j a có ż dopiero m ów ić o p o trze b ie b adań geofizykalnych, k tó ry ch kierunek od w yniku tych studjów zaw isł.

Jak ieżto są zatem głów ne w yniki b adań d o ty c h cz a­

so w y ch geologicznych, k tó re po w in n y posłużyć za p u n k t w yjścia dla poszukiw ań geofizykalnych n a P odk arp aciu .

Otóż jest to p y tan ie zasadnicze i p o d sta w o w e , k tó ­ rego ro zb ió r je st w obecnej faz ie hifstorji n asze g o 1 g ó r­

n ictw a naftow ego bard zo n a czasie.

S p ra w a ta w y m ag a ta k k rytycznej oceny literatu ry naukow ej, jak i uzupełnienia’ b adań geologicznych. Z a g a ­ dnienie to w k ra cz a w za k res obszerniejszych b ad a ń p r z e d ­ siębranych p rzezem nie i pod m ojem k iero w n ictw em z r a ­ m ienia W ydziału N auki M inisterstw a W . R. i O. P. Osją- gnione w yniki b ęd ą przedm iotem innej p rac y , k tó ra p o ­ ja w i się niebaw em .

INŻ. BRONISŁAW SZULISŁAWSKI

Kalkulacja kosztów popędu dla sztucznego wydobywania płynu z otworu.

Ogólna sytuacja w naszeni Zagłębiu naftowem, która staje się coraz cięższą skutkiem stałego spadku produkcji, zm usza nas między innemi do ciągłej kal­

kulacji k osztów całego ruchu w ietniczego, a w ięc i sp o ­ so b ó w w ydobyw ania ropy z otworu.

Z dzisiejszych sp o so b ó w sztucznego w yd ob yw a­

nia ropy używ am y:

1. pom pow ania przy p om ocy pomp w głębnych, 2. tłokow ania z nadpom pow aniem ,

3. tłokow ania zw yczajnego (tłok-pom pa), 4. tłokow ania z nabijaniem.

Przy w yborze jednego z wyżej w yszczególn io­

nych s p o so b ó w musimy uw zględnić 3 czyn n ik i:

1. produkcję na danym szybie,

2. charakter złoża i fizyczne w ła ściw o ści ropy, 3. koszty popędu.

O dnośnie do punktów 1) i 2) to wiem y, że przy łatwym d ostępie ropy do spodu otworu użyć będziemy

mogli sp osob u pom p ow ania ropy, o ile w ydajność p ozw oli nam w yd ob yć cały przypływ ropy na wierzch.

W cięższych warunkach złoża zastosujem y tłokow anie a naw et tłokow anie z nabijaniem, gdy będziem y zmu­

szeni ściągać płyn do sp odu otworu. Ponadto uw zględ­

nimy rów nież’ ilość zawartej parafiny w ropie.

T e kw estje zresztą wymagają specjalnego opra­

cow ania, nie będziem y się w ięc tu nad tem dłużej zatrzymywali.

Przy w yborze jednak jednego, m ogących być zastosow anych sy stem ó w w p oszczególnym wypadku, decydującą rolę winny grać koszty p opędu, o których w łaśnie będzie m ow a w dalszej części rozważania.

P rzeprow adzenie kalkulacji k osztów , p olegałoby na określeniu średnio zapotrzebowanej m ocy, których różnica wyrażona w cenie k o sztów 1 KM/godz. da nam rzeczyw isty zysk lub stratę, w zastosow aniu jednego system u w zględem drugiego.

Zaznaczyć jednak należy, że op erow ać m ożem y

tu tylko m ocą średnią, której w ielk ość, nie dając

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przegląd Górniczo-Hutniczy dochodzi do rąk wszystkich kierowników technicznych i administracyjnych kopalń i in­. nych zakładów przemysłowych zagłębia D ąbrow

Silber Scheideanstalt, vorm.. Silber Scheideanstalt,

rad y Geologicznej, celem ustalenia naftow ych terenów poszukiw aw czych, w obrębie któ ry ch należy spodziew ać się z możliwie najw iększym praw dopodobieństw em

Na końcu każdego artykułu umieścić należy krótkie zestawienie treści w języku polskim, a o ile możności także w języku francuskim, niemieckim lub

siary, dr ziartmikowyt itasto-margl zlustrowany Od 54to-58copiaskowiec szary,dr ziar.,zbity, twardy, itasto-margtisty Od 56 ta -56 rs lupek ilustrowany, ciemno - szaro czarny, z m

Firma Rejon Kopalnie poza

z ropą próbka płuczki próbka płuczki.. jakościow o

dem Ministerstwa Komunikacji. W dodatku tym podawane są streszczenia wybitniejszych prac z dziedziny kolejnictwa i komunikacji, publiko­. wanych w prasie