• Nie Znaleziono Wyników

Sprawozdanie Dyrekcyi C.K. Gimnazyum Polskiego w Cieszynie, 1909/1910

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Sprawozdanie Dyrekcyi C.K. Gimnazyum Polskiego w Cieszynie, 1909/1910"

Copied!
60
0
0

Pełen tekst

(1)

SPRAWOZDANIE

dyrekcyi

c. k. gimnazyum polskiego

w Cieszynie

za rok szkolny 1909 | 1910 .

XV.

T R E Ś Ć :

Kilka słó w o sp o so b ie p row ad zen ia lektury łacińskiej w gim nazyum . N ap isał dyrektor W iktor S c h m i d t .

W iad om ości szk oln e, p o d a n e przez dyrektora.

C I E S Z Y N .

N a k ł a d e m f u n d u s z u n a u k o w e g o .

(2)

K ILKA SŁÓW O SPOSOBIE PROW ADZENIA LEKTURY ŁACIŃSKIEJ W GIMNAZYUM.

Ż yjem y w epoce g o rąceg o z a in te re so w a n ia się s p ra w a m i w y ­ ch ow ania i w y k sz ta łc e n ia m łodzieży. R e fo rm a sz k o ły i m e to d y nauczania jest dziś p ytaniem , p o d ejm o w an em z z a p a łe m p rz e z naj­

w y b itn iejszy ch p ed ag o g ó w i uczo n y ch , o m a w ia n em i ro z p a try w a - nem szczegółow o w co raz liczniej p o ja w ia ją c y c h się p ism ach fa­

ch o w y ch i w p rasie codziennej. C o ra z rozgłośniej ro z le g a się h a ­ sło gruntow nej re fo rm y sz k o ły średniej i c o ra z nam iętniej to c z y się w alk a o to, ja k ą n ad ać jej form ę i w jakim duchu ją p rz e o b razić, a b y o d p o w iad ała w y m ag an io m now ej k u ltu ry , n o w eg o d u ch a czasu.

O lbrzym ie zd o b y cze, dokonane n a polu nau k p rz y ro d n ic z y c h i techniki w ubiegłym w ieku, p rz e k a z a ły jego n a s tę p c y n ie b y w a ły rozw ój k u ltu ry m atery aln ej, n ad a jąc jej zg o ła n o w ą p o stać. O g ro m n a zaś ew o lu cy a w sto su n k ach ekonom icznych, o ra z w ży ciu p olity- cznem i społecznem n a ro d ó w o św iec o n y ch o tw a rły p rz e d je d n o stk ą now e pola p racy , p o sta w iły ją w o b e c n o w y ch z ad ań . Z tą zm ianą w a ru n k ó w na cały m o b sz a rz e ż y c ia z b io ro w eg o , o ra z o g ro m n y m rozw ojem indyw idualności zm ienił się ta k ż e zdaniem rz e c z n ik ó w refo rm y szk o ln ictw a ideał w y c h o w a n ia i w y k s z ta łc e n ia je d n o stk i1).

Aby jednostkę uzdatnić i p rz y sp o so b ić do n o w y c h i ta k ró ż n o ro ­ dnych zadań, jakie sta w ia p rzed nią życie w n o w y ch w a ru n k a c h , trz e b a jej dać m ożność pełnego ro zw o ju sił i uzdolnień in d y w id u a l­

nych, trz e b a obok intelektu, dotąd p ra w ie w y łą c z n ie a p rz y te m z b y t ab strak c y jn ie pielęgnow anego i k sz ta łco n eg o w szkole, ro z w i­

nąć w olę, sam odzielność i rz u tk o ść m yśli, o ra z en erg ię w d z iałan iu ; trz e b a ponadto bardziej, niż dotąd, z w ią z a ć sz k o łę z ży ciem bic- żącem , ab y w cześnie obudzić w m łodzieńcu ż y w y in te re s dla id e a ­ łów i zad ań sp o łecz eń stw a, do k tó re g o n ale ży . P ra g n ą w ię c p rz e ­ ciw nicy dzisiejszego sy ste m u szkół śred n ich zn aleźć w nich p rz e -

1) P or. referat sz e fa s e k c y i P id o lla na a n k iec ie w sp r a w ie s z k ó l śred n ich , od b ytej w Min. W y z n . i O św . w W ied niu w r. 1908., w p ro to k o le sten o g ra f, w y d . p r z ez Min. w W ied n iu r. 1908., str. 20 i n.

(3)

— 4 —

d e w sz y stk ie m m iejsce n a to w sz y stk o , co zd o ła m łodzieńcow i u ła t­

w ić z o ry e n to w a n ie się w rozległej k u ltu rze w sp ó łczesn ej i w p ro ­ w a d z ić go w zrozum ienie ta k znacznie zm ienionych w a ru n k ó w ek o ­ nom icznych, sto su n k ó w p o lity czn y c h i sp o łe c z n y c h : dom agają się w ięc ro z sz e rz e n ia i pogłębienia nauki t. « w . realió w . Za nieodzo­

w n y p o stu la t sz k o ły w d zisiejszy ch w a ru n k a c h u w a ż a ją dalej in- te n z y w n ie jsz ą , niż dotąd, naukę o b cy c h ję z y k ó w ży jący c h , u p a tru ­ jąc w niej o bok k o rz y śc i p ra k ty c z n e j ta k ż e śro d ek do g łębszego w n ik n ięcia w n o w o c zesn ą k u ltu rę d uchow ą. D la um ożliw ienia zaś pełnego in d y w id u aln eg o ro zw o ju jed n o stk i dom agają się rad y k aln ej z m ian y w m eto d zie n a u cza n ia realiów . Z niknąć m usi p o k u tu jący w nich d o tąd sy ste m k sią ż k o w y ; w y k ła d n a u czy ciela za stą p ić m usi sam odzielne zd o b y w a n ie w ia d o m o ści p rz ez uczniów , k ie ro w an e je­

dynie u m iejętną dłonią u c z ą c eg o 2). Idąc ' dalej, sta w ia ją żądanie, b y sz k o ła w y m a g a n ia m i sw ojem i nie p o ch łan iała w sz y stk ie g o czasu uczniow i, ale d a w a ła m u m ożność o d d a w a n ia się g o d ziw y m i k s z ta łc ą c y m upodobaniom sp ecy aln y m , g d y ż złą jest szkoła, k tó ra b io rą c całeg o u cznia w w y łą c z n e p osiadanie, tłum i d rzem iące w nim n ie ra z w y b itn e uzdolnienia indyw idualne. N akoniec co raz głośniej podnosi się w o łan ie o p o p ra w ę w a ru n k ó w hygienicznych, p rz e z długi czas z w ielk ą szk o d ą dla sp o łe c z e ń stw a w szkole z a ­ n ie d b y w a n y c h , a jeszcze i dziś nie z n ach o d z ąc y ch w niej zgoła tej opieki, n a ja k ą zasłu g u je z d ro w ie jednostek.

O to w y m a g a n ia , k tó re c o raz n a ta rc z y w ie j p u k ają do w ró t szk o ły . P o n ie w a ż z a ś o b ecn a szk o ła śred n ia m a już ta k rozległe z a ­ danie, że żad n eg o cięża ru p o n ad to p rz y ją ć na siebie nie m oże, k o ­ niecznością sta je się w ocza ch zw o len n ik ó w „realn eg o k ie ru n k u '4 w w y c h o w a n iu zupełne usunięcie lub zn aczn e o g ran iczen ie p ie­

lęg n o w an eg o d o tąd z n a jw ię k sz y m n a k ład em czasu w y k sz ta łc e n ia filologicznego. K u ltu ra k la sy c z n a , k tó ra b y ła p rz e z długie w ieki w y ­ c h o w a w c z y n ią n a ro d ó w E u ro p y , d a ła im już, co dać m ogła, i sp e ł­

niła już sw o ją m isy ę c y w iliz a c y jn ą w o b e c E u ro p y , to te ż ź ró d ło w e z d o b y w a n ie jej w szkole nie je st już dziś niezb ęd n y m czynnikiem w y k s z ta łc e n ia ; m o żn a ją te d y spokojnie usu n ąć z planu nauk w szkole średniej n a rz e c z n auk ściślej z ży ciem b ieżąc em z w ią z a ­ nych, a k o rz y ść , ja k ą dają języ k i k la sy c z n e dla form alnego w y ­ k sz ta łc e n ia , w y d o b y ć m o żn a ró w n ie do b rze z nauki k ażd eg o ję­

z y k a ży jąceg o , p ro w a d zo n ej o d p o w ied n ią m etodą.

ż) T em u słu szn em u w y m a g a n iu c z y n ią w c z ę ś c i z a d o ść w p r o w a ­ d za n e p o w o li w n ie k tó r y ch z a k ła d a c h w o ln e ć w ic z e n ia u c z n ió w w zak resie nauk p rz y ro d n ic z y c h .

(4)

Inaczej rozum ują z w o len n icy k la sy c y z m u w w y ch o w an iu . K ultura k la sy c z n a m a dla n as po dziś dzień p ie rw sz o rz ę d n e z n a ­ czenie, jak o jed n a z g łó w n y c h p o d sta w naszej cy w ilizacy i. M iały ją n a ro d y E u ro p y u sw ojej kolebki, k ie d y p o c z y n a ły ż y ć ży ciem d uchow em , i w y c h o w a ły się n a niej, w niej z n a la z ły później sw e odrodzenie, z niej c z erp ią soki do dziś dnia. Ź ró d ło w a znajom ość tej k u ltu ry , k tó ra nam to w a r z y s z y ła nieo d stęp n ie w dziejach n a ­ szego rozw oju, je st n ieo d zo w n y m czynnikiem w y ż sz e g o w y k s z ta ł­

cenia. L u d zk o ść nie p o w in n a z a tra c a ć łączn o ści ze św ia te m s ta r o ­ ży tn y m , k tó ry ją ty le k ro ć z a p ła d n ia ł n ow em i m yślam i. J e s t rz e c z ą konieczn ą“ — są sło w a zn ak o m iteg o filologa p e te rsb u rsk ie g o 3) — .

„by w k ażd em sp o łe c z e ń stw ie istniał p ew ien p ro c e n t ludzi k la s y ­ cznie w y k sz ta łc o n y c h , a m ięd z y ty m i zn o w u niew ielk a sto su n k o w o liczba takich, k tó rz y b y sw e ży c ie p o św ię cali stu d y u m an ty k u i za- sto so w y w a n iu go do w y m a g a ń teraźn iejszo ści. Z adaniem ty ch lu­

dzi będzie, że się ta k w y ra ż ę , w y tw a rz a n ie n o w y ch nasion.“ — F ak t, że zajm ow anie się k u ltu rą k la sy c z n ą w g im n azy ac h przen o si m łodzież w św ia t o dległy i obcy, nie m a ją c y z e w n ę trz n ie żadnej sty czn o ści z życiem bieżącem , n adaje w y c h o w a n iu k ieru n ek idealny, k tó ry zap e w n ia jed n o stce zdolność p a trz e n ia z pew nej w y ż y n y na bieg ż y cia teraźn iejszeg o , a p rzez to m ożność k ry ty c z n ie jsz e g o o c e ­ niania w a rto śc i h aseł i p rąd ó w , n u rtu ją c y c h w sp o łe c z e ń stw ie . Z do­

b y w a n ie znajom ości k u ltu ry k lasy czn ej d ro g ą p ra c y źró d ło w ej, t. j.

zag łęb ian ia się w dzieła p isa rz y k la sy c z n y c h , je st w a ru n k ie m g ru n ­ to w n eg o p rz y sw o je n ia jej sobie, w n ik n ięcia w nią i zro zu m ien ia g łó w n y ch jej znam ion. Ono daje też m ożność g łę b szeg o o d czu cia i p rzejęcia się w zniosłem i z asa d a m i etycznem i, k tó ry c h ty le św ie ­ tn y c h p rz y k ła d ó w w s k a z a ć m oże p o d a n a m ło d zieży w o d p o w ie ­ dnim w y b o rz e lek tu ra. — N adto k s z ta łc ą c i z a o s trz a ją c sąd ucznia p rzez ciągłe w nikanie w m yśli, w y ra ż o n e w szacie obcego ję z y k a, je st n au k a filologii zn akom itym środkiem form alnego w y k s z ta łc e ­ nia, a p rzez to p rz y g o to w an iem do w szelkiej p ra c y um iejętnej. Tej k o rzy ści, jak słusznie m ów i D e ttw e ile r4), nie m oże dać ję z y k o j­

c z y sty , g d y ż w nim b rak n ie tego ży w e g o in teresu , jaki p rz e d s ta w ia zd o b y w an ie m yśli, w obcym w y ra ż o n e j języku. T u k a ż d e z ro z u ­ m ienie m yśli jest ja k b y now em o d k ry cie m dla ucznia. — N akoniec języ k i k lasy czn e nad ają się szczególnie do w n ik n ięcia w b u d o w ę

3) T Zieliński w dz. p. t. D le Antike und wir, Lipsk, 1905, str. 105.

4) H andbuch der E rzieh u n g s- und U n terrich tsleh re fur h ó h ere S ch u - len, h era u sg e g e b e n von A. B a u m eiste r, tom III, I. c z ę ś ć : L a tein isch y . Dr, P, D ettw eiler str. 19 i n.

(5)

— 6 —

ję z y k a w ogóle i w y ro b ie n ia poczucia fo rm y : języ k g reck i obok in­

n y ch z a let p rz e d e w s z y s tk ie m dzięki sw ej p lasty czn o ści, języ k ła ­ ciński dla sw ej ścisłej i logicznej b u d o w y .

T e i inne jeszcz e a rg u m en ta, p rz e m a w ia ją c e z a u trzy m an ie m ty p u g im n a zy ó w k la sy c z n y c h , z a w a ż y ły na szali i w o sta tn ic h czasach . J a k p ra w ie w sz ę d z ie z a g ran ic ą, ta k i u nas w A u stry i z ac h o w an o n ad al g im n a z y a k la sy cz n e. O w o cem z a ś kom prom isu o b y d w u z w a lc z a ją c y c h się k ieru n k ó w je st z jednej stro n y p o w o ­ łanie do ż y c ia n o w y c h ty p ó w szk ó ł: g im n azy ó w re a ln y c h i re fo r­

m o w a n y c h g im n a zy ó w , z drugiej stro n y p e w n e pogłębienie w gim - n a z y a c h k la sy c z n y c h nauki realió w i w p ro w a d z e n ie w ich n a u c z a ­ niu m eto d y , o d p o w iad ającej b ard z iej w y m ag an io m czasu.

N ieznaczne u s tę p s tw a , p o czynione w n a sz y c h g im n azy ach k la sy c z n y c h dla n o w y c h p rą d ó w i w y m a g a ń czasu, nie p o trafią stłu m ić n iezad o w o len ia w obozie p rz eciw n ik ó w . B ędzie w ięc i n a ­ dal g im n azy u m k la sy c z n e celem a ta k ó w . B ędzie się i nadal po­

w ta r z a ł z a rz u t, że g im n azy u m jest szkołą, leżącą p o z a życiem , że m oże w y c h o w u je b a rd z o tęg ich ludzi, ale nie dla tego św ia ta , że długoletni tru d , jaki w k ła d a się w n au k ę ła cin y i greki, nie zo staje w ża d n y m sto su n k u do re z u lta tó w w ied zy , że o k iu c h y dzieł k la ­ sy c z n y c h , c z y ta n e w g im n azy ach , nie m ogą d ać uczniow i pełnego o b ra z u k u ltu ry sta ro ż y tn e j, że w n e t po w y jściu ze szk o ły w sz y stk o , co się z tak im tru d e m zd o b y ło , ulatuje z p a m ięci; ten o sta tn i z a rz u t s ły s z y się czę sto n a w e t z u st ludzi p o w a ż n y c h , k tó rz y jednak z a ­ pom inają o tem , że isto ty w y k s z ta łc e n ia nie stan o w i sum a w ia d o ­ m ości, ale w y ro b ie n ie w czło w iek u zdolności um iejętnej p ra c y w k a ż d y m k ieru n k u p rz e z w y k sz ta łc e n ie zdolności sąd zen ia ).

W o b e c ty c h i w ielu innych z a rz u tó w obronić m oże g im n azy a k la sy c z n e jed y n ie um iejętne i św iad o m e celu tra k to w a n ie nauki filo­

logii w szkole. O b o w iązk iem n au czy cieli filologii w gim n azy ach je st w ięc p rz e d e w sz y stk ie m jasn e u św iad am ian ie sobie celu, do k tó re g o się m a d ą ż y ć obecnie w tej nau ce w ogóle i na k a ż d y m jej stopniu z o sobna, o ra z p o d d aw an ie baczn ej ko n tro li m eto d y n a ­

5) P o r. trafn ą d e fin ic y ę is to ty p r a w d z iw e g o w y k s z t a łc e n ia w tr a k ­ ta c ie m o n a ch ijsk ieg o p ed a g o g a , K ersch en stein era , p. t. B e ru fs- oder A llg t- m ein bild un g, G rundfragen der S ch u lo rg a n isa tio n v . G. K e r s c h e n s te in e i, L ip sk , 1907, str. 27: „B ild un g ist ien e G e sta lt der S e e le , die iibrig b leib en w iird e, w e n n der M en sch die K en n tn isse y e r g a s s e , durćh w e lc h e se in e S e e le ihre G e sta lt erh ielt. B ild un g ist n ich ts w e ite r ais F orm geb u n g, und z w a r v o n innen herau s. D a s Ziel d ieser F o rm g eb u n g ist der g a n ze M en sch , der M en sch , w ie er in der Id ee der je w e ilig e n N ation en und Z eiten in der Y o llen d u n g se in e s gan zefl W e s e n s g e d a c h t w ir d .“

(6)

7

uczania, b y d o b ierać w niej z a w s z e ś ro d k ó w najpew niej i n a jp ro ­ ściej do celu w io d ąc y ch , o c z y w iśc ie b ez n a ru sz e n ia z a sa d rozum nej d y d a k ty k i.

W niniejszej ro z p ra w c e p ra g n ie m y d o tk n ąć m eto d y , s to s o w a ­ nej w lek tu rz e łacińskiej w g im n azy a ch . W ty m celu u p rz y to m - nijm y sobie n ap rzó d zadanie, k tó re o n a m a dziś p rz e d e w sz y stk ie m spełniać.

N auka ję z y k a łacińskiego w szkole w ró ż n y c h c z a sa c h ró żn y m słu ż y ła celom i różne sp ełn iała zad a n ia. B y ła języ k iem ż y ją c y m w w iek ach średnich. S zk o ła m iała w ó w c z a s o b o w ią z e k n a u c z y ć sw oich w y c h o w a n k ó w p ra k ty c z n e g o u ż y w a n ia teg o ję z y k a dla po­

trzeb codziennych. A u torow ie k la sy c zn i byli w te d y li ty lk o pod­

ręcznikam i do w y u c z a n ia jęz y k a, o ducha i k u ltu rę k la sy c z n ą nie chodziło w cale. M etoda, ja k ą sto so w a n o w szkole, b y ła c z y sto p a ­ m ięciow a: uczono m echanicznie słów , z w ro tó w i re g u ł g r a m a ty ­ cznych dla jak n ajp rę d szeg o p rz y sw o je n ia ję z y k a . — I w epoce h u ­ m anizm u p an o w ał w sze c h w ła d n ie języ k łaciński, b y ł języ k iem u rz ę ­ d o w y m w kościele, polityce, p ra w ie , b y ł języ k iem n a u k o w y m . I te ra z zad an iem sz k o ły b y ło p rz e z cz y ta n ie k la sy k ó w , na k tó ry c h o dtąd o p a rto całe w y k sz ta łc e n ie , p rz y sw o ić m ło d zieży obok r z e ­ czo w y ch w iadom ości p rz e d e w sz y stk ie m w z o ro w y ję z y k łaciński.

T em u o statn iem u celow i słu ż y ły n a d e r pilnie u p ra w ia n e w szkole

„ im ita c y e “ . Zm ianę celu i m etodę n a u cz an ia w p ro w a d z a dopiero z ain a u g u ro w a n y pod koniec 18. w iek u p rz e z W in k e lm an a i W o lfa n o w y kierunek, zw . neohum anizm em . W sz e c h stro n n e poznanie i w niknięcie w k u ltu rę du ch o w ą s ta ro ż y tn y c h sta ło się o d tąd h a ­ słem w nau ce filologii. Z arzucono w szkole „ im ita c y e “, k tó re s t r a ­ ciły znaczenie, o dkąd ję z y k łaciński w y s z e d ł z u ży cia, a b y ustąp ić m iejsca języ k o m o jc z y sty m , o graniczono n au k ę g ra m a ty k i, osią za ś nauki i g łów nym celem uczyniono lek tu rę au to ró w . W s z y s tk o inne p o d p o rząd k o w an o tem u celow i. N a tej p o d sta w ie o p a rto s y ­ stem now o ży tn eg o gim nazyum . N a niej o p ie ra się ta k ż e z a r y s o r­

g an iza cy jn y dla gim n azy ó w a u stry a c k ic h z r. 1849, k tó ry u trz y m a ł się b ez isto tn y ch zm ian aż do chw ili obecnej.

Bo i n ajn o w szy plan dla g im n a z y ó w k la sy c z n y c h w A u stry i z roku 1909 nie w p ro w a d z a w nim zm ian za sa d n ic z y ch , p o d k re śla ty lk o z w ięk szy m jeszcze naciskiem jako g łó w n e z ad an ie łacin y lek tu rę k lasy k ó w , o g ra n ic z a jąc n au k ę g ra m a ty k i do w iad o m o ści, p o trze b n y c h dla g runtow nej le k tu ry au to ró w , po części ta k ż e z a j­

m ow anie się stro n ą sty listy c z n ą p rz y lek tu rze, a w ięc p rz e w a ż a ją c y w nauce łaciny do o sta tn ic h cz a só w form alizm i g ra m a ty c y z m .

O d n o śn y ustęp now ego planu, w k tó ry m m ieści się o k reślenie

(7)

— 8 —

celu nauki łacin y w w y ż s z y c h k lasach , b rzm i: „D urch griindliche L ek tiire e rw o rb e n e B e k a n n tsc h a ft m it dem B e d eu ten d sten aus der róm ischen L ite ra tu r und d ad u rch Einfiihrung in das V erstan d n is des rom ischen K u ltu rleb en s; F e rtig k e it im L esen eines nicht b e so n d ers sch w ierig en lateinischen T e x te s ; W eck u n g (daw niej E rw erb u n g ) des S innes flir stilistisch e F o rm g eb u n g .44

C z y m eto d a, ja k ą sto su je m y od d a w n a niezm iennie p rz y lek­

tu rz e, o d p o w ia d a tem u celo w i? W szczególności czy sta łe p o słu ­ g iw an ie się p r z e k ł a d e m n a j ę z y k o j c z y s t y jest w s k a ­ zane i konieczne w le k tu rze łaciń sk iej?

S to su je m y ten śro d e k w nauce filologii od dołu aż do n a jw y ż ­ szej k lasy . Nim w ie ń c z y m y niejako w s z y s tk ie o p e ra c y e , podejm o­

w a n e dla z ro zu m ien ia m yśli w au to rze. W sz y stk ie w y jaśn ien ia lek sy k aln e, g ra m a ty c z n e i rz e c z o w e z m ierzają do p rzek ład u , w k tó ­ ry m m a się o sta te c z n ie o d źw iercied lić m yśl i form a o ry g in ału . T a k p o stęp u jem y w imię z a sa d y , w y z n a w a n e j p o w szech n ie: Eine gute U b e rse tz u n g ist die b e ste E rk laru n g . Ja k ie w a ru n k i m a spełniać ó w p rz e k ła d i w jaki sposób n a le ży do niego dochodzić, o tem p o ­ u czają in stru k c y e z r. 1900 na str. 46. i 47. W p rz e k ład zie d ąży ć m am y w e d łu g w sk a z ó w e k tam z a w a rty c h do m ożliw ej w iern o ści w o d d aw an iu fo rm y o ry g in ału , z drugiej s tro n y do zupełnej p o p ra ­ w n o ści p rz e k ła d u pod w zg lęd em ję zy k o w y m . Z a sa d a w iern o ści d o m ag a się, a b y n au czy c iel nie p o p rz e s ta w a ł na p o ło w iczn y m lub p rzy b liżo n y m ty lk o sposobie o d d an ia w y r a z ó w i z w ro tó w , o ra z a b y nie d o p u sz cza ł do o słab ien ia m yśli w p rzek ła d zie, p rzeciw n ie s ta ra ł się w nim w ed le m ożności o d tw o rz y ć c h a ra k te r, ton i n astró j o ry g in a łu ; p o p ra w n y m za ś będzie p rz e k ła d , jeśli w niczem nie n a ­ ru s z y m y p ra w ję z y k a o jczy steg o . Z a sa d a : so tre u ais m oglich, so frei w ie notig m a b y ć w ię c n o rm ą w tej części n aszeg o zadania.

Im bliżej tej zasady, zd o ła m y się u trz y m a ć w p rzek ład zie, tem lepiej sp ełn iliśm y sw o je zadanie. T y m w y so k im w y m a g a n io m nie po­

tra fią s p ro s ta ć sk ro m n e siły uczniów . R ad zą p rz e to In stru k c y e , b y n au czy ciel sam po w y jaśn ie n iu u stęp u w y g ło sił z pam ięci p rz e ­ k ład, k tó ry sobie w ty m celu p rz y g o to w a ł w dom u na piśm ie. W z o ­ ro w y p rz e k ła d n a u c z y c iela m a jeszcze ra z u p rzy to m n ić uczniow i c a ły pochód m yśli, z a o s trz y ć z m y sł dla s ty listy c z n y c h w ła ś c iw o ­ ści o b y d w u ję z y k ó w , u w y d a tn ić n ie p rz e w y ż szo n e z a le ty oryginału.

P rz y sw o je n ie sobie p ew n e p rzek ład u , czy n iąceg o zad o ść w sz y stk im w y m ag an io m sty listy c z n y m , jest jednem z zad ań d o m o w y ch u czn ia, w y g ło sz e n ie go w szkole na lek cy i następnej będzie re g u łą w niż­

szy c h k lasach , a ta k ż e w w y ż sz y c h , p rzynajm niej w p ie rw sz y c h ty g o d n ia c h le k tu ry n o w e g o a u to ra,

(8)

— 9 —

K o rzy ści p rze k ład u , p ro w ad zo n e g o ściśle i um iejętnie, są nie­

w ą tp liw e . Bo n ap rzó d zn ie w a la on ucznia do g ru n to w n e g o w n ik a ­ nia w znaczen ie p o szcze g ó ln y ch w y ra z ó w , z w ro tó w i p o łączeń g r a ­ m a ty c z n y c h , a p rz e z to ta k ż e w m y śl danego ustępu. J e s t w ięc p rz e k ła d i dla ucznia i dla u cząceg o p ro b ierz em o p a n o w a n ia fo rm y i m yśli. J e s t i ta k o rz y ś ć n ie z a p rz ec z o n a w p ra c y n ad p rz e k ła d e m , że uczeń sp o strz e g a różnice s ty listy c z n e o b y d w u ję z y k ó w , a p rz e z to p o głębia znajom ość fo rm y sw o jeg o i obcego języ k a. N adto w y ­ siłek, jakiego w y m a g a zd o b y w a n ie p rzek ład u , napięcie u w ag i i w y ­ tężenie sp ry tu , p o trz e b n e k a żd y m ra z e m do o d szu k an ia w s k a rb n ic y o jc z y steg o ję z y k a n ajo d p o w ied n iejszy ch z w ro tó w do trafn eg o o d ­ dania tek stu , jest ró w n ież czynnikiem b a rd z o k sz ta łc ą c y m . Um ie ję tn ą rę k ą p ro w a d z o n y p rz e k ła d m oże z czasem ro zw in ąć u u c z ­ niów b a rd z o ż y w e poczucie ję zy k o w e, o ra z obudzić ż y w y in teres dla tego zajm ującego i k sz ta łc ą c eg o zajęcia. D o św iad czen ie uczy, że uczniow ie o b d arzen i tk liw szem poczuciem języ k a, z a s m a k o w a ­ wszy, w tej p ra c y , p ró b u ją się sam i w tej sztu ce i sk ła d a ją w sw y c h pró b ach nieraz d o w o d y w ielkiego w y ro b ie n ia sm aku.

Z drugiej stro n y u czy p ra k ty k a szkolna, że sta łe zajm o w an ie uczniów p rz e k ła d e m a u to ra p rz y uw zględnianiu w nim ty ch w sz y stk ic h w y m a g a ń , jakim za d o ść czynić pow inien p rz e k ła d w z o ­ ro w y , p rz e d s ta w ia w iele stro n n ie k o rzy stn y ch '').

A by w n ik n ąć w form ę i tre ść obcego au to ra , trz e b a się w c z y ­ tać, w słu ch ać, w m y śle ć i w czu ć w te k s t c z y ta n e g o u tw o ru . C a ły zatem w y siłe k p ra c y szkolnej pow inien z m ierz ać do skupienia uw agi uczniów na d a n y te k s t; unikać za ś n a leż y w sz y stk ie g o , co m yśl ucznia od niego odw odzi, u w ag ę jego ro z p ra sz a . C óż się je­

dnak dzieje na lekcyi a u to ra, w k tó rej chodzi nam p rz e d e w s z y s t­

kiem o p rzek ład , i to nie ty lk o p rze k ład , s tw ie rd z a ją c y rozum ienie m yśli, ale t. zw . w z o ro w y p rz e k ła d ? O to led w ie uczeń p rz e c z y ta zdanie i p rz y pom ocy n au cz y ciela usunie tru d n o ści le k sy k a ln e i sy n - ta k ty c z n e , ew entualnie p rz e p ro w a d zi analizę zdania, ro z p o c z y n a się p ra c a nad przek ład em . S u ro w y p rz e k ła d ucznia, n a k ry w a ją c y w iernie te k st oryginału, p o czy n a się p ro sto w a ć , p rz e k s z ta łc a ć i w y ­

6) S z c z e g ó ło w ą a n alizą w a r to śc i p rzek ła d u , t o w a r z y s z ą c e g o le k ­ tu rze k la s y k ó w w sz k o le , zajmuje się J. K ra ssn ig w rozpr. p. t. „Ist das O b ersetzen fur den erfo lg reich en B e tr ieb der k la ss isc h e n L ek tiire u n en t- behrlich?" (W Lehrproben und L ehrgange, t. VIII., zesz. 33). Autor d o w o d z i w niej, ż e p rzek ła d sz k o ln y utrudnia w n ie m a ły m stop niu o s ią g a n ie p o ­ ż ą d a n y c h r ezu lta tó w w n au ce filologii i radzi c z y ta ć p r z e w a ż n ie b e z p i z e - kładu. Z tej r o zp ra w y czerp ię w c z ę ś c i a rgu m en ta, p r z em a w ia ją c e p r z e c iw sta łem u up raw ian iu p rzek ład u p r z y lek tu rze,

(9)

— 10 —

g ład za ć, w y ra ż e n ia mniej sto so w n e z a stę p o w a ć stosow niejszem u p rz e s ta w ia ć p o rz ą d e k w y ra z ó w , zm ieniać połączenie zdań i t. d., a b y d o p ro w a d z ić do m ożliw ie p o p raw n eg o o d d an ia m yśli w języku o jc z y sty m . Ależ z chw ilą, g d y m iejsce o ry g in a łu z a ją ł p rzek ład , su b stra te m dalszej p ra c y je st już nie ty le o ry g in ał, ile p rz e k ła d polski, uczeń zatem tra c i b e z p o śred n ią sty c z n o ść z tek stem . M ożna w ięc b ez p rz e s a d y pow iedzieć, że to — skądinąd b a rd z o k s z ta ł­

cące zajęcie — o d w o d zi n as od w ła śc iw e g o z ad an ia, k tó rem jest p rz e d e w sz y stk ie m b e z p o śre d n ie w nikanie w tre ś ć i form ę a u to ra.

K iedy po m ozolnem przebijaniu się p rz e z las w iad o m o ści g ra m a ­ ty c z n y c h zb liż y m y w re sz c ie ucznia do tej k ry n ic y , z któ rej m a t r y ­ snąć o ż y w c z y stru m ień m yśli k la sy k ó w , — z a m ia st pozw olić im b ezp o śred n io d ziałać na u m ysł, z a m ia st o tw ie ra ć o c z y i u szy uczniów na piękną form ę i w y ra ż o n e w niej cenne m yśli, m y w lot k ażd ą m y śl p rzen o sim y na ję z y k polski, ob lek ając ją w szatę , k tó ra często z g o ła nie p rz y s ta je do ko rp u su , i w m iejsce o ry g in a łu p o d su w am y uczniow i su ro g a t i z niego dopiero k a ż e m y mu c z y ta ć m y śl au to ra.

D o św iad czen ie w y k a z u je ta k ż e inną ujem ną stro n ę ciągłego tłó m aczen ia. O to po ciąg a ono za so b ą ciągłe rw a n ie toku m yśli.

M o zaik o w a p ra c a nad p rz e k ła d e m unosi m yśl ucznia n ieraz daleko od te k stu i ta k ro z p ra s z a jego u w ag ę, że nie p o zw ala mu w ró c ić z ła tw o śc ią do p rz e rw a n e g o w ą tk u , u tru d n ia w ięc w re zu ltacie k o n sek w en tn e zd ążan ie za m y ślą a u to ra i s p ro w a d z a zobojętnienie d la treści. J a k ż e c zęsto po m ozolnym p rze k ład zie kilku zdań m u­

sim y na now o z tru d e m w ią z a ć p rz e rw a n e nici i o d sz u k iw a ć z w ią ­ zek m yśli, uro n io n y w ś ró d d ro b iazg o w ej p ra c y nad p rzek ład em . C zę śc io w o ty lk o u ch y la tę tru d n o ść p o w tó rz e n ie w cało ści dok o n a­

neg o p rzek ład u .

Z w a ż m y dalej, że p ra c a n ad p rze k ład em , jeśli m a b y ć p ro ­ w a d z o n a z ż y w y m udziałem uczniów , a ty lk o w te d y jest d y d a k ­ ty cz n ie u sp raw ied liw io n em zajęciem szkolnem , m usi z n a tu ry rz e ­ c z y p o ch łan iać b a rd z o w iele czasu. C ierpi z a ś na tem albo tem po le k tu ry alb o pogłębienie te k stu d ro g ą w sz e c h stro n n e g o w y ja śn ien ia go uczniom . A p rzecież i w jed n y m i drugim w y p a d k u szk o d a dla rz e c z y w ielka. T em p o le k tu ry m usi b y ć ra ź n e i dlatego, ab y u trz y m a ć u uczniów ż y w y in te re s dla tre śc i, i dlatego, a b y d ać mu p oznać m ożliw ie w ię k sz e cało ści z a rc y d z ie ł k la sy c z n y c h , a p rzez to s tw o r z y ć p ełn iejszy o b ra z k u ltu ry sta ro ż y tn y c h . Nie mniej w a ż n ą je st rz e c z ą w sz e c h stro n n e objaśnienie te k stu . W b re w p o w ta rz a n e m u n ie raz tw ierd zen iu , że d o b ry p rz e k ła d je st najlep- szem objaśnieniem , m u sim y n ie ra z obok p rz e k ła d u i tre ś ć i form ę d anego m iejsca u czy n ić p rzed m io tem o so b n y ch w y jaśn ień . I nię

(10)

— 11 —

k o ń c z y się rz e c z na w y jaśn ien iach g ra m a ty c z n y c h i rz e c z o w y c h w ro d zaju ty ch , jakie p rz e w a ż n ie znachodzim y, w k o m e n ta rz a ch do w y d a ń k la sy k ó w , ani na w y jaśn ien iu zw iąz k u m yśli. W y p a d n ie po n ad to ró żn o ro d n e zja w isk a, fak ta, stosunki, o m a w ia n e w lek tu rze , zb liży ć i u p rz y stę p n ić dla w y o b ra ź n i uczniów , k tó rej często zu p e ł­

nie b rak u je ap erce p cy jn ej p o d s ta w y do p o c h w y c e n ia rz e c z y , u ła tw ić ich zrozum ienie p rz e z sto so w n e p o ró w n a n ia , w y k a z a n ie p o d o b ień stw a lub ró żn ic y m ięd zy stan e m rz e c z y d a w n y m a dzi­

siejszy m : sło w em u ch y lać na k a ż d y m k ro k u m o żliw o ść tw o rz e n ia się w u m y sła ch uczniów fa łsz y w y c h pojęć. W s z y s tk ie pojęcia i o b ra z y , k tó re n a s trę c z a lek tu ra , p o w in n y się r y s o w a ć p lasty czn ie w w y o b ra ź n i uczniów i łą c z y ć zw o ln a w c o ra z p ełn iejszy o b ra z isto tn y ch znam ion k u ltu ry klasy czn ej, jeśli ideał po zn an ia jej z lek ­ tu r y niem a b y ć utopią. N auczyciel, d b ają cy o tę w a ż n ą stro n ę w n auce filologii, będzie p rz y każdej sposobności o d w o ły w a ł się do rem iniscencyi z poprzedniej le k tu ry i w ią z a ł je z n o w ą rzeczą.

Nie dość na tem , c z y ta ją c p a rty ę z w ię k szeg o dzieła jak ieg o ś a u ­ to ra lub jeden jego u tw ó r, b ędzie m iał ciągle n a oku cało ść dzieła, całego p isarza, ca łą epokę, do k tórej a u to r n ależy , i sięgnie n ieraz po za ra m y danej le k tu ry , b y p rz y to c z y ć uczniom ustęp z innej p a r ­ ty] tego sam ego dzieła lub innego u tw o ru teg o sam eg o p is a rz a lub p o k re w n e g o mu k ierunkiem tw ó rc z o śc i a u to ra , a b y c z y jak ieś zja­

w isko, w a ż n e pod w zg lęd em k u ltu raln y m , lepiej ośw ietlić, czy pom ódz do zro zu m ien ia sta n o w isk a lub p o g ląd ó w danego pi­

sa rz a , czy ab y s tw o rz y ć p ełn iejszy o b ra z danej ep o k i7). S k rz ę tn y n au czy ciel sięgnie te ż niejednokrotnie dla ilu stra c y i tre śc i lub fo rm y do a rc y d z ie ł lite ra tu ry now szej, a b y w y k a z a ć łączn o ść d u ch o w ą m ięd zy św iate m sta ro ż y tn y m a cza sam i n o w szy m i.

S ądzę, że ty lk o ta k p o jęty sposób o bjaśniania le k tu ry m oże nas zbliżyć do ideału s tw o rz e n ia w u m y sła c h uczniów ja sn y c h i p ełnych o b ra z ó w k u ltu ry s ta ro ż y tn e j. Z drugiej stro n y p r z y ­ znać trz e b a , że w y m a g a on rozleg łeg o p a n o w a n ia n ad p rz e d ­ m iotem i w ielkiego n ak ład u p ra c y ze s tro n y ucząceg o , a w szkole w y m a g a daleko w ięcej czasu, niż go p o z o staje p r z y o b ecn y m s y ­

7) T ak p r z y sp o so b n o śc i lek tu ry H o ra c eg o m ożn a i p o w in n o się dać uczn iom p ozn ać p ró b y liry k i greck iej, p r z ez p r z y g o d n e p r z e c z y ta n ie kilku u tw o r ó w C atu lla dać u c z n ió w w y o b r a ż e n ie o ty m n a jw ię k s zy m , a tak różn ym od w en u zy jsk ieg o p oety, liryku [rzymskim, p rzy czytan iu ód H oracego filozoficzn ej treści od szu k ać p o k re w n e m iejsca z „Listów ". Lektura T a c y ta n a s tr ę c z a m o ż n o ść w y k a z a n ia g łęb i i fo rm y a r ty s ty c z n e j te g o p isa rza p rzez p r z y to c z e n ie n. p. w y ją tk ó w ze S u eto n iu sa . C z y ta ją c jakiś trak tat filo z o ficz n y C iceron a, m o ż e m y n ie ra z illu stro w a ć r z e c z w y ją tk a m i Z in n y ch d zieł jego i t. d.

(11)

— 12 —

stem ie, k tó ry n ajw ię k sz ą część lek cy i w y p e łn ia p ra c ą nad p rz e ­ kładem .

Jeśli za te m czas, p o św ięco n y w szkole p rz ek ład o w i, jest tak drogo okupiony, to ro z w a ż m y , c z y z innych w z g lęd ó w zasługuje p rz e k ła d na to p rz e w a ż n e sta n o w isk o w lekturze.

Nie da się z a p rz e c z y ć , że p ra c a nad p rzek ład em jest osobną sztu k ą , k tó ra da się u p ra w ia ć jedynie na p o d sta w ie b a rd z o g ru n to ­ w nej znajom ości ję z y k a i p isa rz a , k tó re g o p rz e k ła d a m y , n a d to g łę ­ bokiego i n a d e r tk liw eg o poczu cia tego języ k a, na k tó ry go p rz e ­ k ła d a m y , a co n ajw ażn iejsza, sp ecy a ln eg o talen tu . D o b ry m tłóm a- czem poety, m oże b y ć ty lk o p o eta, jeśli tłó m aczen ie nie m a zupełnie z a tra c ić n astro ju , tonu i c h a ra k te ru o ry g in ału . M am y d o sy ć p rz e ­ k ła d ó w w naszej lite ra tu rz e , ale jak że niew iele takich, k tó re dosię­

g ają w y ż y n o ry g in ału . P o słu c h a jm y tra fn y c h w tej m ierze u w ag W ila m o w itz a 8): „E s (das U b ersetzen ) ist kein freies D ichten; das durften w ir nicht, g e setzt, w ir k onnten es. A ber der G eist des D ich ters muB iiber uns kom m en und m it un seren W o rte n reden. Die neuen V erse sollen auf ihre L e se r dieselbe W irk u n g tun, w ie die alten zu ih rer Zeit auf ihr V olk...“ w innem zaś m iejscu9): „Es gilt...

den B u c h stab e n v e ra c h te n und dem G eiste folgen, nicht W ó rte r noch S atze u b ersetz en , sondern G edanken und Gefiihle aufnehm en und w ie d erg eb e n . D as Kleid muB neu w e rd e n , sein Inhalt bleiben.

Je d e re c h te U b e rsetzu n g ist T ra v e stie . N och sc h arfer g esprochen, es bleibt die Seele, a b e r sie w e c h se lt den L eib : die w a h re U b e r­

setz u n g ist M e te m p sy c h o se .“10) K ażd y p rz y z n a , że w sło w a c h ty c h niem a p rz e sa d y . T y lk o głębokie odczu cie o ry g in a łu i przelan ie d u sz y u tw o ru w p rz e k ła d m oże w n as w y w o ła ć te sam e d re szcze w z ru sz e ń e s te ty c z n y c h , co o ry g in a ł. P rz e k ła d , c h w y ta ją c y ty lk o s ło w a i z e w n ę trz n e cechy, będ zie z a w sz e p a ro d y ą . O tóż tę sztukę, s ta w ia n ą p ra w ie na ró w n i z o ry g in a ln ą tw ó rc z o śc ią , ch cem y u p ra ­ w ia ć w szkole. P o w o ła n i i niep o w o łan i u p ra w ia m y ją w s z y s c y .

8) R ed en und V o r tra g e, w y d . 2. B erlin , 1902, tra k ta t p. t. „ W a s ist U b er se tze n " , str. 6.

9) w m iejscu p r zy t. str. 7 i n.

10) P or., co p isz e W . H um boldt do tłó m a c z a S z e k sp ir a , A ug. W ilh . S c h le g la , p rzy t. w k s ią ż c e P . C au era, D ie K unst d es O b e rsetzen s, B erlin , 1903, str. 3.: „ A lles O b e rs etz en sc h e in t mir sc h le c h ter d in g s ein V ersu ch zur A u flósu n g ein er u n m ó g lich en A u fgab e. D en n jeder O b e r s e tz e r mufJ im m er an ein er der b eid en K lippen sc h e iter n , sich e n tw e d e r auf K osten d e s G esch m a ck s und der S p ra ch e sein e r N ation zu gen au an sein O riginal, o d er auf K osten s e in e s O rigin als zu seh r an die E ig en tiim lich k eit sein er N ation zu halten. D a s M ittel h ie r z w isc h e n ist nicht bloB sc h w e r , son dern g era d ezu u n m ó g lię h /4

(12)

— 13 —

P ra c u je m y z w y siłk iem , p rz y g o to w u je m y się, w e rtu ją c p o k re w n y c h p isa rz y w naszej lite ra tu rz e, z b ie ra m y sk w ap liw ie tra fn e w y r a z y i z w ro ty dla o d d an ia o ry g in a łu , ale jak że rz a d k o m o żem y o n a sz y m p rz ek ła d zie pow iedzieć, że o d d aje n a p ra w d ę o ry g in a ł. In m agnis et voluisse sa t est — to często je d y n a pociecha. A jeśli m a m y p e ­ w n ą ła tw o ść w p rz e k ła d a n iu jednego a u to ra , czy s ta ć n as na to, b y dobrze o d d a w a ć ta k ż e innych a u to r ó w ? 11) C z y nie p o p rz e s ta ­ jem y często z konieczności n a znośnem ledw ie dla u ch a ułożeniu p rzek ład u , a b y ty lk o nie o b ra ż a ć poczu cia ję z y k o w e g o u cz n ió w ? C zy w n ajsz c z ę śliw sz y m w y p a d k u m ozaika, zło żo n a z rem in iscen - cyi literackich, m oże z a słu g iw a ć n a m iano p ra w d z iw e g o p rz e k ła d u ? Ja k ż e niew ielu z nas m oże pow iedzieć, że tłó m a c z y d o b rze H o­

m era! Jeżeli gdzie, to p rz y ty m au to rz e, jak k lą tw a , cięży na p rz e ­ kładzie w y ro k : Die O b e rsetz u n g ist d er T od des V erstan d n isses.

(S ło w a M. H aupta.)

D o tej tru d n o ści, tk w iącej w sam ej istocie p rzek ła d u , p r z y ­ łączają się jeszcze inne. P ra g n ą c p rz e k ła d o w i n aszem u w szkole n ad ać cech y p o p raw n o ści języ k o w ej, m u sim y n ieraz i w sz c z e g ó ­ łach i w całej bu d o w ie zd an ia w p ro w a d z a ć daleko idące zm ian y i zn acznie odbiegać od fo rm y o ry g in a łu . T a p ra c a w szkole m a ty lk o w te d y w a rto ś ć d y d a k ty c z n ą , jeśli po p ie rw sz e ogół u czniów b ierze w niej cz y n n y udział, p o w tó re , jeśli k a ż d a o d s tę p s tw o p rz e ­ k ład u od fo rm y te k stu znajdzie n a le ż y te p o p arcie i u zasadnienie.

O p ie rw sz y efekt nie z a w sz e łatw o . F in ez y e s ty listy c z n e w y m a ­ gają b a rd z o tk liw eg o poczucia ję zy k o w eg o , to te ż z a z w y c z a j m a ły ty lk o p ro cen t uczniów da się do tej p ra c y w ciąg n ąć, re s z ta o g ra n i­

cza się z a z w y c z a j do roli b ie rn y c h słu c h acz y . Nie ła tw o też k a ­ żd y m ra z e m o p rz y stę p n e dla uczniów uzasadnienie p o trz e b y o d ­ stą p ie n ia w ty m lub o w y m w zg lęd zie od tek stu , sk o ro często je d y ­ nym k ry te ry u m , na k tó re m się o p ieram y , jest n asze poczucie ję ­ zy k o w e.

D odajm y trudności techniczne. U czniow ie m u szą o p ra c o w a n y w szkole p rzek ład z a trz y m a ć w pam ięci, g d y ż w ed łu g In stru k c y i u cz ący dom agać się pow inien od ucznia, b y um iał te k st, p rz e ro ­ biony, w klasie, podać na lekcyi n astęp n ej w p ły n n y m i s ty lis ty ­ cznie zupełnie p o p ra w n y m p rzek ład zie. Im p o p raw n iejsze i g ła d ­ sze by ło tłóm aczenie szkolne, tem w ię k sz a dla ucznia tru d n o ść w zapam iętaniu go bez p om ocy n o tatek , a czynienie ciąg ły ch z a ­ p isków w szkole w czasie tej p ra c y , której k a ż d y uczeń pow inien

11) P or. W jilam ow itz, Ks. przyt., str. 10., u w . 2.: „ W em g e g e b e n ist, das E th os d es O rlando zu treffen, dem w ird y e r s a g t sein , das D a n te s w ie d e rz u g e b e n . M an kann nicht c o r r e g g ie sk und g io tte s k zu g leic h m a len .łt

(13)

— 13 —

P ra c u je m y z w y siłk iem , p rz y g o to w u je m y się, w e rtu ją c p o k re w n y c h p is a rz y w naszej lite ra tu rz e, z b ie ra m y sk w a p liw ie trafn e w y r a z y i z w ro ty dla o d d an ia o ry g in ału , ale ja k że rz a d k o m o żem y o n a sz y m p rz e k ła d z ie pow iedzieć, że o d d aje n a p ra w d ę o ry g in a ł. In m agnis et voluisse sa t est — to często je d y n a pociecha. A jeśli m a m y p e ­ w n ą ła tw o ść w p rz e k ła d a n iu jed n eg o a u to ra , c z y s ta ć nas n a to, b y d obrze o d d a w a ć ta k ż e innych a u to r ó w ? 11) C z y nie p o p rz e s ta ­ je m y często z konieczności n a znośnem ledw ie dla u ch a ułożeniu p rzek ład u , a b y ty lk o nie o b ra ż a ć poczu cia ję z y k o w e g o u czn ió w ? C z y w n ajsz c z ę śliw sz y m w y p a d k u m ozaika, zło żo n a z rem in iscen - cyi literackich, m oże z a słu g iw a ć n a m iano p ra w d z iw e g o p rz e k ła d u ? Ja k ż e niew ielu z nas m oże pow iedzieć, że tłó m a c z y d o b rz e H o­

m e ra! Jeżeli gdzie, to p rz y ty m au to rze, jak k lą tw a , cięży na p rz e ­ kład zie w y ro k : Die O b e rsetz u n g ist d er T od des V e rstan d n isses.

(S ło w a M. H aupta.)

D o tej tru d n o ści, tk w iącej w sam ej istocie p rz ek ład u , p r z y ­ łączają się jeszcze inne. P ra g n ą c p rz e k ła d o w i n aszem u w szkole n ad a ć cech y p o p raw n o ści języ k o w ej, m u sim y n ieraz i w sz c z e g ó ­ łach i w całej bud o w ie z d an ia w p ro w a d z a ć daleko idące zm ian y i zn acznie odbiegać od fo rm y o ry g in a łu . T a p ra c a w szkole m a ty lk o w te d y w a rto ś ć d y d a k ty c z n ą , jeśli po p ie rw sz e ogół uczniów b ierze w niej c z y n n y udział, p o w tó re , jeśli k a ż d a o d s tę p s tw o p rz e ­ k ład u od fo rm y te k stu znajdzie n a le ż y te p o p arcie i uzasadnienie.

O p ie rw sz y efekt nie z a w sz e łatw o . F in ezy e s ty listy c z n e w y m a ­ gają b a rd z o tk liw eg o p o czu cia języ k o w e g o , to te ż z a z w y c z a j m a ły ty lk o p ro ce n t uczniów da się do tej p ra c y w ciąg n ąć, re s z ta o g ra n i­

cza się z a z w y c za j do roli b ie rn y c h słu ch ac zy . Nie ła tw o te ż k a ­ żd y m razem o p rz y stę p n e dla u czniów uzasadnienie p o trz e b y o d ­ stą p ie n ia w ty m lub o w y m w zg lęd zie od tek stu , sk o ro często je d y ­ nym k ry te ry u m , na k tó re m się o p ieram y , jest n asze poczucie ję ­ zy k o w e.

D odajm y trudności techniczne. U czniow ie m u szą o p ra c o w a n y w szkole p rze k ład z a trz y m a ć w pam ięci, g d y ż w e d łu g In stru k c y i uc ząc y dom agać się pow inien od ucznia, b y um iał te k st, p rz e ro ­ biony, w klasie, podać na lekcyi n astęp n ej w p ły n n y m i s ty lis ty ­ cznie zupełnie p o p raw n y m p rzek ład zie. Im p o p ra w n ie jsz e i g ła d ­ sze by ło tłóm aczenie szkolne, tem w ię k sz a dla uczn ia tru d n o ść w zap am iętan iu go bez p om ocy n o tatek , a czynienie ciąg ły ch z a ­ pisk ó w w szkole w czasie tej p ra c y , której k a ż d y uczeń pow inien

11) P or. W ila m o w itz , Ks. p rzyt., str. 10., u w . 2.: „ W em g e g e b e n ist, d as E th os d es O rlando zu treffen, dem w ir d y e r s a g t sein , das D a n tes w ie d e rz u g e b e n . M an kann nicht c o r r e g g ie sk und g io tte s k z u g leic h m a len .u

(14)

— 1 4 —

b y ć c a łą d u szą o d d an y , to ru je d ro g ę zgubnem u m echanizm ow i, k tó ry w szkole n a le ż y z w a lc z a ć w szelkiem i siłam i.

W re sz c ie k o rz y ść , ja k a m a z tej p ra c y p ły n ą ć dla ję z y k a oj­

cz y ste g o , je s t zdan iem n aszem przecen io n a. W tw o rz e n iu p rz e ­ k ła d u szk o ln eg o nie p o dobna u strz e d z się czy n ien ia ra z po ra z u s tę p s tw n a rz e c z to jednego, to drugiego ję z y k a . O ile do ty ch u stę p stw zn a g la się języ k polski, o ty le p rz e k ła d je st złą szk o łą ję­

z y k a dla uczniów . J a k ż e w y tłó m a c z y ć , że uczniow ie m im o tylo- letniego, c z ę sto b a rd z o w y tę ż o n e g o w y siłk u ze stro n y uczącego, p rz ecież dają liche pod w z g lęd e m s ty listy c z n y m p rz e k ła d y na pi­

śm ie ? N a w e t ci, k tó ry c h w y p ra c o w a n ia polskie św ia d c z ą o zna- cznem o p an o w an iu fo rm y , p rz y stę p u ją c do p rz ek ład u , p o p ad ają z a ­ ra z w t. zw . „ża rg o n sz k o ln y 11 i k a le c z ą ję z y k nielitościw ie.

O to zd an iem n aszem n ie k o rz y stn e stro n y sta łe g o p ielęg n o w a­

nia p rz e k ład u , k tó ry w regule p o ch łan ia n a jw ię k sz ą część lekcyi, a p rz e c ie ż je st ty lk o jed n y m ze śro d k ó w , a nie jed y n y m środkiem do o siąg n ięcia celu nauki.

A w ię c usu n ąć p rz e k ła d zupełnie i z a sto so w a ć w nauce filo­

logii m eto d ę p o w sz ech n ie dziś p rz y ję tą w nau cząn iu o b c y ch ję z y ­ k ó w ż y ją c y c h ? W ięc cz y ta ć , zap o m o cą sto so w n y c h p y ta ń , m ożli­

w ie b ez p o śre d n ic tw a o jc z y ste g o ję z y k a , d o p ro w a d z a ć do ro zu m ie­

nia tre śc i i form y, ż ą d a ć z d a w a n ia s p r a w y z rz e c z y czy tan ej, a tak p rze z ciągłe w c z y ty w a n ie się i m ów ienie o bcym języ k iem p ro w ad zić u cznia do ja k n ajp rę d sz eg o o p a n o w a n ia języ k a, b y le k tu ra m ogła się to c z y ć c o ra z ż y w sz e m tem pem , dając p rzez to uczniom m ożność p o zn an ia w ię k sz y c h cało ści i z y sk a n ia sze rsz e g o poglądu na kul­

tu rę s ta ro ż y tn ą ?

T a k daleko iść nie m ożna. Cel b ow iem nauki w o b y d w u w y ­ p a d k a c h je st zg o ła odm ienny. W nau ce o b cy ch języ k ó w ż y ją c y c h p ie rw sz y m i g łó w n y m celem jest d o p ro w ad zen ie uczniów w jak n a jk ró tsz y m czasie do p ra k ty c z n e g o u ż y w a n ia języ k a. Do tego celu z d ą ż a się najprościej p rz e z cz y ta n ie i m ów ienie z uczniam i na te m a t c z y tan ej rz e c z y . W z ro k , słuch i m o w a p ra c u ją raze m , b y n a u c z y ć ro zu m ieć i u ż y w a ć obcego języ k a. Inne m a cele n au k a filologii k lasy czn e j. Bo n a p rzó d nie je st jej zad an iem zap ew n ien ie w p r a w y w u ż y w a n iu języ k a . O d p a d a za te m p o trz e b a p ro w a d z e ­ nia in te n z y w n y c h ćw iczeń w p o słu g iw an iu się nim w n au ce. N a­

to m ia st m usi się z a jm o w a ć śc isłą an alizą fo rm y i treśc i. K oniecz­

ność ścisłeg o w n ik a n ia w form ę w y p ły w a ze sta n o w isk a , jakie zaj­

m uje filologia, b ę d ą c osią w y k s z ta łc e n ia języ k o w eg o . Nie m oże

(15)

teg o za d a n ia spełnić ję z y k o jc z y sty z p o w o d u już w y żej p r z y to ­ czonego, o ra z dlatego, że ro z p o rz ą d z a daleko m niejszą liczbą g o ­ dzin. N au k a zaś o b cy ch ję z y k ó w ż y ją c y c h d lateg o w ła śn ie m oże się o d b y w a ć m eto d ą w y ż e j sk reślo n ą, b ez o b a w y p o w ie rz c h o w n o ­ ści, iż zn achodzi o lb rz y m ią pom oc w nau ce filologii, k tó ra daje uczniom ścisłe rozum ienie sto su n k ó w g ra m a ty c z n y c h . G ru n to w n a za ś an aliza tre śc i je st zn o w u w nauce filologii k o n ieczn a z pow odu, iż w p ro w a d z a m łodzież w c z a sy odległe, św ia t pojęć o d m iennych, sferę o b cy ch dla ucznia sto su n k ó w ; n a p o ty k a w ię c tru d n o ści, z k to - rem i nie w a lc z y n a u k a ję z y k ó w ż y ją cy ch , p o d ając w lek tu rze o b ra z y kultury, w sp ó łcze sn ej, a w ięc bliższe i ła tw ie jsz e do z ro z u ­ m ienia dla ucznia. M usi w ięc filologia, jak dotąd, i n ad al sp ełn iać mniej efek to w n e — co p r a w d a — i p rzez ogół niedoceniane, ale n a ­ d er w a ż n e i konieczne z a d an ie: b u d o w a n ia z jednej stro n y p o d sta w w y k s z ta łc e n ia języ k o w eg o , z drugiej n a d e r g ru n to w n eg o w n ik an ia w tre ś ć le k tu ry , a b y d ać uczniom m ożliw ie ja sn y o b ra z k u ltu ry s ta ro ż y tn e j w g łó w n y c h z a ry sa c h .

P ó k i to zad an ie będzie w gim nazyum sp o c z y w a ło na filologii k lasy czn ej, nie obejdzie się jej n a u k a ani na stopniu n iższym , ani w y ż s z y m bez prób p rze n o sz e n ia m yśli w o b c y m w y ra ż o n y c h ję­

z y k u na ję zy k o jc z y s ty 12). S ąd zim y ty lk o , że ten śro d e k d y d a k ty ­ czn y w y m a g a ze w zg lę d ó w w y żej p o dniesionych o g ran iczen ia.

P rz e d e w s z y s tk ie m m o żn ab y zdaniem n aszem p rz e w a ż n ie p o ­ p rz e s ta w a ć na tej form ie p rz e k ład u , k tó ra w y s ta r c z a do s p ia w d z e - nia, że uczeń z ro zu m iał m yśl i zw ią z e k g ra m a ty c z n y , a w ięc na p rz ek ład zie d o sło w n y m . T akim b y w a już dziś p rz e k ła d w ta k z w.

k u rso ry c z n e j lek tu rz e, któ rej k o n sek w en tn e p ro w a d z e n ie w łacinie od kl. III., w ję zy k u g reck im od II. p ó łro c z a kl. V. polecono w n o ­ w y m planie dla g im n azy ó w . M ożna te ż n ieraz p o p rz e sta ć na p rz e- tłó m aczen iu ty lk o części zdania, p rz e d sta w ia jąc e j ja k ą ś tru d n o ść cz y w form ie cz y treści, nakoniec w p e w n y c h w y p a d k a c h usunąć n a w e t zupełnie p o śred n ictw o p rzek ład u . P ró b y c z y ta n ia k la s y k ó w łacińskich b ez p rz e k ła d u polecono w n o w y m planie na str. 13.

w sło w a c h : „Neb'en die S teg reiflek tiire tritt in d er VII. und VIII.

12) K rassn ig w rozpr. c y t. str. 92 i n. sta ra się d o w ie ś ć , ż e już na n a jn iższy m stopniu m ożna c z a s e m z a n iec h a ć p rzek ła d u , a później p r z y lek tu rze usu n ąć g o zu p ełn ie i ty lk o u c iek a ć się do je g o p o m o c y tam , g d z ie p rzek ła d r z e c z y w iś c ie najkrócej i najjaśniej r z e c z tłó m a c z y . P ro jek t K rassniga, id ą c y w isto c ie z b y t daleko, sp o tk a ł się z n ie p r z y c h y ln ą o cen ą . O. T um lirz w O sterreich . M ittelsch u le, roczn . 8., 1894, na str. 9. i n. są d zi, ż e z s y s te m e m ty m w ta r g n ę ła b y do nauki filologii p ły tk o ś ć i p o w ie r z ­ c h o w n o ść .

(16)

— 16 —

K lasse gelegentlich die O bung im lesenden E rfassen einer leichteren S telle ohne zu u b e rse tz e n .“

Ten o sta tn i sposób c z y ta n ia, jako now o w p ro w a d z o n y do le k tu ry k la sy k ó w łacińskich, chcę bliżej ro z p a trz y ć . A n ap rz ó d czy je st m o ż liw y ? N a p e w n e tak . U czniow ie, p o sia d a ją c y g ru n to w n ą znajo m o ść ele m e n tó w g ra m a ty c z n y c h , dość z n a c z n y z a p a s w o k a - buł i p e w n ą w p ra w ę w p rz e k ła d a n iu au to ra , są zdaniem naszem p rz y g o to w a n i do takiej le k tu ry . Jeśli zajm ując ucznia lek tu rą ku r- s o ry c z n ą d o m ag am y się, po usunięciu jeno tru d n o ści lek sy k aln y ch , d o raźn eg o p rzek ład u , to w y m a g a n ie zro zu m ien ia nietru d n eg o tek stu , po u w ażn em p rz e c z y ta n iu go bez tłó m aczen ia, nie w zn o si się w y ­ żej. P ró b o w a łe m tej m e to d y w p ra k ty c e . C z y ta ją c p rzed rokiem IV. m o w ę p rz e c iw W e rre s o w i w klasie VII., p o słu g iw ałem się nią w znacznej części i nie d o strzeg łem , b y skutkiem usunięcia p rz e ­ k ład u w k ra d a ła się p o w ie rz c h o w n o ść i nied o k ład n o ść w ro zu m ie­

niu te k stu .

S p ró b u jm y n a k reślić p o k ró tc e drogę p o stęp o w an ia p rz y tak p ro w ad zo n e j lek tu rze. D an y ustęp z a u to ra łacińskiego, sta n o ­ w ią c y p e w n ą z a m k n ię tą pod w zg lęd em treści całość, c zy tam z b a r ­ dzo w y ra ź n e m u w y d atn ien ie m m yśli, z ra z u sam ; później, k ied y u czniow ie n ab io rą pew nej w p r a w y w b ezp o śred n iem ch w y ta n iu m yśli, czyli po kilku p ró b ach c z y ta n ia bez p rzek ład u , pow ołuję do o d c z y ta n ia ustęp u ucznia, po lecając mu c z y ta ć te k s t pow oli i b a r ­ dzo w y ra ź n ie o d d zielać w c z y tan iu g ru p y w y ra z ó w , m y ślą z sobą z w ią z a n y c h , o ra z u w y d a tn ia ć isto tn e części zdania. S posób c z y ta ­ nia, ro z u m n y lub m ech an iczn y , daje mi z a ra z m iarę, cz y uczeń z ro ­ zum iał rz e c z w całości, c z y ty lk o częściow o, czy zgoła nie p o c h w y ­ cił m yśli. N astęp u je egzam in z tre śc i (tru d n o ści lek sy k aln e i k o n ­ stru k c y jn e , jeśli są w tek ście, u su w a m p rze d o d c zy tan iem m iejsca, p rz y p o m o c y uczniów ). D ro g ą sto so w n y c h , celow o d o b ran y ch , z a g a ­ dnień stw ie rd z a m zro zum ienie tek stu . U czniow ie, p a trz ą c w tek st, dają żą d an e w y ja śn ien ia . P r z y ty c h p y ta n ia c h posługuję się cz ę śc io ­ w o ję zy k iem łacińskim , d o m ag ając się w ó w c z a s ta k ż e od uczniów o d p o w ied zi w ty m sa m y m języku. Z adaniem tej części lekcyi jest zupełne rozjaśnienie tek stu . Ilekroć m am jeszcze w ą tp liw o śc i co do ja sn e g o p o c h w y c e n ia c z y zw iązk u g ra m a ty c z n e g o czy m yślow ego, żąd am p o d an ia tej części te k stu w języ k u polskim . Z kolei żądam od u czniów zd a n ia s p r a w y z całości treści, n aw iązu jąc w y jaśn ien ia rz e c z o w e lub e s te ty c z n e w m iarę p o trz e b y . Z am y k am rzecz, pole­

cając jednem u lub kilku uczniom o d c z y ta ć p o p raw n ie c a ły ustęp.

(17)

W tem czy ta n iu k o ń co w em pow inno się p rzeb ijać zup ełn e z ro z u ­ m ienie m yśli. P rz y sw o je n ie sobie d o k ład n e n o w y c h w o k a b u ł i z w ro tó w , p onow ne d okładne ro z p a trz e n ie te k stu i u trw a le n ie w pam ięci n a w ią z a n y ch do u stępu w y jaśn ień , w re sz c ie k ilk a k ro tn e p rz e c z y tan ie te k stu z zupełnem zrozum ieniem — je st p rz ed m io tem p rz y g o to w a n ia dom ow ego. E gzam in na n astęp n ej lek cy i d o m ag ać się będzie od ucznia ścisłego zd an ia s p r a w y z w ą tk u tre śc i, do tego n a w iąże się egzam in ze słó w i z w ro tó w , potem z a ż ą d a się o d c z y ­ ta n ia całeg o tek stu , św ia d cz ąceg o o zupełnem zrozum ieniu go. Tu p o ra zag a d n ą ć jeszcz e uczniów o pew n e szc zeg ó ły , d o ty c z ą c e fo rm y i tre śc i u stępu, ew en tu aln ie z a ż ą d ać na p ró b ę p rz e k ła d u j a ­ kiegoś m iejsca.

Że ta d ro g a p o stę p o w a n ia p rz y lek tu rze nie u w aln ia n a u c z y ­ ciela od b a rd z o d o kładnego p rzy sp o so b ien ia lekcyi i pod w z g lę ­ dem rz e c z o w y m i m eto d y czn y m , to pew na. W y p a d n ie k a ż d y m razem b a rd z o sum iennie ro z p a trz y ć dane m iejsce, p rz e d e w s z y s t­

kiem , czy p o z w a la na taki sposób tra k to w a n ia go w szkole, czy r a ­ czej dom aga się p rz e k ła d u w cało ści; jeśli u z n am y go z a n a d a ją c y się do c z y ta n ia b ez p rz ek ład u , u ło ży ć form ę i n a s tę p s tw o p y tań , a b y nie pom inąć żadnej rz e c z y , p o trzeb u jącej w y jaśn ien ia. T y lk o w ten sposób z d o łam y się uchronić od z a rz u tu p o w ierzch o w n o ści w p ro w ad zen iu le k tu ry , a uczniów u tw ie rd z im y w przek o n an iu , że żadne, ch o ćb y najm niejsze, niezrozum ienie te k stu nie ujdzie uw agi, że to je st ty lk o inna fo rm a ró w n ie g ru n to w n ej le k tu ry , jak ta, k tórej to w a rz y s z y ciąg ły p rzek ład .

K iedyż m o żn ab y ro z p o czą ć p ró b y tego ro d zaju le k tu ry ? S ą ­ dzim y, że znacznie w cześniej, niż do p u szcza je plan n a jn o w sz y dla g im n azy ó w , że znakom icie n ad ają się do tego już P am iętn ik i C e­

z a ra pod koniec II. p ó łro cz a w klasie IV. U czniow ie p o siad ają już zup ełn ą znajom ość p o d sta w n y c h w iadom ości g ra m a ty c z n y c h , dzięki lek tu rze 2-letniej m ają już ta k ż e w p ra w ę w tłó m aczen iu ła ­ tw ie jsz y c h m iejsc. Z au to re m osw ojeni są ró w n ież, zajm ując się nim od p o czątk u ro k u ; sty l p ro sty i ja sn y tego p isa rz a , p ro ste i t y ­ pow e k o n stru k cy e , n a d er p rz e jrz y s ta b u d o w a zdań, tre ś ć a rc y p rz y - stę p n a i p o w ta rz a ją c a się w szc zeg ó łach czy n ią C e z a ra d o sk o n a ­ łym teren em do p ró b o w an ia uczniów w le k tu rz e b ez p rzek ład u . Ł a tw iejsz e p a rty e z L iw iu sza w klasie V., S allu stiu sa, z w ła s z c z a W o jn a Ju g u rty ń sk a , w kl. VI., p a rty e z m ó w C icero n a d o sta rc z ą ró w n ież niem ało sposobności do takiej le k tu ry . N a ty c h p ró b ach z a p raw ien i, uczniow ie nie n a p o tk ają w ielkich tru d n o ści p rz y ana- logicznem tra k to w a n iu le k tu ry innych ta k ż e a u to ró w .

Ja k ie ż k o rz y śc i p rz e d sta w ia ten sposób c z y ta n ia ? O to

(18)

— 18 —

w s z y s tk ie te, jakich nie m oże dać lek tu ra , p o słu g u jąca się stale p rz ek ład em . P rz e d e w s z y s tk ie m z m u sza i p rz y z w y c z a ja ucznia do b ez p o śre d n ieg o c h w y ta n ia m yśli, p rz e z co nie ty lk o z a o s trz a zm y sł sz y b k ieg o o ry e n to w a n ia się w d an y m au to rz e i języku, ale w ogóle w u w aż n em i m y ślącem czy tan iu . N adto skupiając i z a trz y m u ją c u w a g ę ucznia na tek ście, p o z w a la m u b ez p rz e sz k o d y p o d ążać za tokiem m yśli i ży w iej zająć się tre śc ią , a p ró c z tego daje w ię k sz ą m ożność w n ik n ięcia w ję zy k i w c z y ta n ia się w a u to ra. B ez u sz c z e rb k u dla g ru n to w n o ści w rozum ieniu fo rm y i tre śc i m ożna te ż z c za se m ty m try b e m c z y ta n ia zn acznie p rz y sp ie sz y ć tem po le k tu ry . D odaję „z c z a se m “, g d y ż z ra z u trz e b a się b a rd z o ściśle p rz e k o n y w a ć o tem , c z y uczniow ie w zupełności d an y te k st, r o z u ­ m ieją, a b y uchylić w sz e lk ą p o w ierzch o w n o ść . Z ro sn ą c ą w p r a w ą w o ry e n to w a n iu się w n o w y m tek ście uczniow ie n a b io rą ta k ż e w ięcej ufności w sw e siły, a tej p ew n o ści b a rd z o b ra k n a sz y m uczniom , głów nie dzięki fak to w i, że ta k rz a d k o d ajem y im sp o so ­ bno ść do p ró b o w a n ia się w sam odzielnem czytaniu. P r z y lek tu rze p ry w a tn e j, na k tó rą ten c ięż ar sk ła d a m y w n ajw iększej części, uczeń o g ran iczo n y w y łą c z n ie n a w ła sn e siły, a nie z a p ra w io n y do sam odzielnej p ra c y , z b y t ła tw o ulega pokusie po słu g iw an ia się śro d k am i pom ocniczym i, często b a rd z o w ątp liw ej w a rto śc i. W re ­ szcie taki sposób tra k to w a n ia le k tu ry u ch y la p o trz e b ę czynienia ciąg ły ch z a p isk ó w w szkole i m ech aniczne często m em o ro w ąn ie p rzek ła d u .

Że ta m eto d a c z y ta n ia a u to ró w , z a sto so w a n a w lek tu rze na całej linii, m o g ła b y p rz y n ie k o rz y stn y c h w a ru n k a c h w p ro w a d z ić ła tw o n iep o ż ąd an ą p obieżność w lek tu rze, nie p rz e c z ę i dlatego, choć w ie rz ę w jej sk u teczn o ść, nie śm iałb y m czynić jej reg u łą w czy tan iu . P rz e k ła d m usi i nadal to w a r z y s z y ć stale le k tu rz e a u ­ to ra w jej .sta d y u m p o cz ą tk o w e m i później ta k długo, dopóki uczn io ­ w ie nie p o zn ają się do b rze z jego w ła śc iw o śc ia m i i nie n ab io rą p e ­ w nej w p ra w y w rozum ieniu go d o k ład n em ; do niego w ró c ić w y ­ padnie k a ż d y m raz em , g d y m iejsce n a s trę c z y szczególne trudności.

W re sz c ie za sto su je się m eto d ę tłó m aczen ia na języ k polski w e w s z y s tk ic h ta k ich m iejscach, k tó re są szczególnie c h a r a k te r y s ty ­ czne pod w zg lęd em sty listy c z n y m , a p rz e z to n a d a ją się szc zeg ó l­

nie do u w y d a tn ie n ia różnic sty lo w y c h o b y d w u jęz y k ó w . B ęd ą to p rz y g o d n e ćw ic zen ia sty listy c z n e , jakie d o p u szcza plan dla gim n a­

z y ó w na g odzinach g ra m a ty k i od k la sy VII. p o c z ą w sz y . T u zn aj­

dzie u c z ą c y sp o so b n o ść do w p ro w a d z e n ia uczniów w technikę a i- ty s ty c z n e g o p rz e k ład u , b io rąc za p o d sta w ę ja k ą ś szczególnie u d atn ą próbę, i ro z p a trz e n ia śro d k ó w , jakich u ż y w a tłó m a c z -a rty s ta , aby w y d o b y ć m yśl o ry g in ału .

(19)

— i9 —

S k re ślo n y sposób p ro w a d z e n ia le k tu ry m oże o b o k po d n iesio ­ n y ch w y ż e j k o rz y śc i w p ro w a d z ić ta k ż e p e w n ą św ie ż o ść i u ro z ­ m aicenie do le k c y j: czynnik ta k b a rd z o p o ż ą d a n y w d y d a k ty c e szkolnej w ogóle, a w szczególności w n a u ce filologii k lasy czn ej, k tó ra z n a tu ry sw e g o idealnego za d a n ia nie p rz e d s ta w ia dla u c z ­ niów ró w n ie u c h w y tn y c h i n am a c a ln y ch k o rz y śc i, ja k inne p rz e d ­ m ioty, i dlatego w łaśn ie w y m a g a tem w ięcej o ż y w c z e g o elem entu w sposobie jej tra k to w a n ia .

W i k t o r S c h m i d t .

(20)

WIADOMOŚCI SZKOLNE.

Grono nauczycielskie.

a) Zmiany.

Ustąpili z Grona z początkiem roku szk oln ego:

1 Prof l ó z e f Gó r a l , zamianowany przez c. k. galic. Radę Szk.

' kraj. (rozp. z d. 13. paźdz. 1909. 1. 39.691) profesorem w nowo otwartem gimnazyum w Gródku Jagiellońskim.

2. Eez. zast. Jan H e c z k o , zamianowany przez c. k. galic. Radę Szk. kraj. (rozp. z d. 10. września 1909, i. 33-882) zast. naucz, w 11. szkole realnej w Krakowie.

Weszli w skład Grona z początkiem roku szkolnego:

1 E d w a r d Kl i c h , zamianowany rzecz, naucz, w tut. zakładzie (rozp c. k. Min. Wyzn. i Ośw. z d. 27. sierpnia 1909, 1. 28802).

2. Stanisław G ą s i e n i c a - G r o n i k o w s k i , zamianowany zast.

naucz, w tutejszym zakładzie (rozp. c. k. śl. Rady Szk. kraj.

z d. 11. listopada 1909, 1. I— 1160).

Od 5. marca 1910 A l f r e d W ą t o r s k i , mianowany zast.

naucz, w tut. zakładzie (rozp. c. k. śl. Rady Szk. kraj. z. d. 21 marca 1910, 1. 1 -39 2 /1).

Na urlopie byli:

1 Prof Dr. E r n e s t F a r n i k , (rozp. c. k. Rady Szk. kraj z d.

26 lutego 1910, 1. 11—699/5), zamianowany prowizor, c. k. in­

spektorem okręgowym dla szkół polskich okręgu Frysztackiego i Frydeckiego od d. 1. marca począwszy.

2. Ks. L o n d z i n J ó z e f , profesor, poseł do Rady Państwa.

3 Prof. F r a n c i s z e k P o p i o ł e k , urlopowany na czas 11. poł- rocza dla studyów naukowych (rozp. c. k. Min. Wyzn. i Ośw.

z d. 31. grudnia 1909, 1. 49.890).

Pozostali na stanowisku zast. nauczycieli:

E n g e l b e r t K e r m e l , (rozp. c. k. Rady Szk. kraj. z d.

30. września 1909, 1. 1—960/1).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Stopień drugi otrzym ało 8 uczniów, stopień trzeci dwóch uczniów, 7 uczniom pozwolono poprawić niedostateczną cenzurę z jednego przedm iotu po wakacyach.. K lasa

• Dzieci poniżej 12 roku życia, nieznające języka niderlandzkiego, mogą uczęszczać na lekcje w każdej szkole!. • Dzieci pomiędzy 12 a 18 rokiem życia mogą rozpocząć

czonego młodzieży przez W. Większa całodzienna odbyła się do kopalni w Wieliczce... Do łaźni okocimskiej uczęszczali uczniowie obowiązkowo raz w miesiącu. Za

w iadow ca czasopism i biblioteki polskiej uczniów, uczył języka francuskiego w kl. Zdzisław Thullie, Dr filozofii, c. profesor, nieobecny we Lwowie... randze,

zwyczajonemu do łatwych zwycięstw, sztuka nie udała. Dowiedziawszy się zaś od Pustaka, że Klaryssa dopiero co przeszła do angielskiego parku pod rękę z

Grupowe wsparcie dla jąkających się dzieci i ich rodziców.. Nasze ostatnie przesłanie na temat zajęć grupowych

W trakcie nauczania zdalnego, w sytuacji, gdy nauczyciele korzystają ze swojego prywatnego sprzętu komputerowego, ponoszą odpowiedzialność za bezpieczeństwo danych

Egzamin dojrzałości normalny w terminie jesiennym 1916, tudzież w terminie lutowym 1917. nie odbył się, ponieważ nie było kandydatów. wojenny odbywał się w