• Nie Znaleziono Wyników

Pod Znakiem Marji. R. 14, nr 2 = 119 (1933)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pod Znakiem Marji. R. 14, nr 2 = 119 (1933)"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

□ □ W R R S S B W l KRAKÓW PG2HAŃ □ □

M ł E S i Ę C S N ł K S O D R U C U J M H R J flftS K iC H

^ 3 U e 2 « iO W S2KÓŁ ŚREDNICH W P 0 L S C 2 . C j

R DRE S RED.I H 3 M I N I S T R . K S . 3 0 3 E P WINKOWSKI

2 H K 0 P H M E >-< M A Ł O P O L S K A X ł i UKHSSÓWKa®

)g. zb. Nr. 119 L IST O P A D 1933

(2)

Warunki prenumeraty na r. szk. 1933/4;

Całorocznie (9 numerów) z przesyłką poczt.:

D la so d .-u c z n ió w i m ło d titż y w szelk iej k a te g o rji w P o lsc e d o 20 e g z e m p la rz y m iesięc zn ie : 2 25 zł. P o n a d 20 e g z e m p la rz y m iesięc zn ie 1'80 zł.

— dla o só b sta rs z y c h w P o lsce 3’15 zł. D la w szy stk ich z a g ra n ic ą 4-50 zł.

Pojedynczy numer z przesyłką pocztową:

D la so d .-u c z n ió w i m lo d iie ż y w szelk iei k a te g o rji w P o lsc e 25 g r . P o n a d 20 e g z e m p la rz y n ie s ię c z n ie 20 g r . — D la w szy stk ich o só b s ta r ­ szych w P o lsce : 35 g r . — D la w szystkich z a g ra n ic ą : 50 g r .

9 Nr. konta P. K. 0 . 406.680, Kraków. A

TREŚĆ NUMERU: str.

O n p ra c o w a ł! . • ... 25

S y lw etk i k ato lick ie — F ry d . O zan a m — (d o k o ń czen ie) . . . 26

R o czn ica w ie d e ń sk a zw iązk ą b ra te rs tw a so d a lisó w P olski i A u strji . 29 S ło w o B o że — S t. P a g a c z e w s k i...32

K u p rz e b u d o w ie z e b ra ń so d a lic y jn y c b — I. — X . J. W in ko w ski . ó2 V . Z jazd d ie c e z ja ln y d e le g . sodalicyj m arj. ucz. szk. śr. n a Ś ląsk u • 34 P . M in ister W. R. i O . P. d o K o n g re su so d a lic y j m arj. w K ato w icac h . 3b Z łotvm s f r c o m so d a iic y jn y m w p o d z i ę c e ... 37

W iad o m o ści k atolicki* — z e ś w i a t a ...37

Z niw y m isyjnej — J . R ylew icz .... 40

Z ad ziw iające sp raw y K olonji n a Śni« ż n i c y ...41

Z życia so d alicy j ak ad em ick ich — K r a k ó w ...43

P o d zięk o w an ia N. P a n n i e ...43

T ow . P. S k a rg i m odlitw y za R o s j e ...43

N ow e książki i w y d aw n ictw a — K ellog -7- S c h eu rSiostra K i e s z k o w s k a... 44

Część urzędowa i organizacyjna : N e k r o l o g j a ... 45

O d W y d a w n ic tw a ...46 N asze sp ra w o z d a n ia (Częstochowa II.G ostyń I. Ja n ó w lubel. Ł u c kOstrów p o z n . )... 4 7 I. W ykaz w k ła d e k (r.zęść I I ) ...n a o k ła d c e

I. W YKAZ DARÓW f WKŁADEK

(za czas od 17 maja do 30 czerwca 1933 r. — część II.) L eżajsk 800, Lw ów IV 112, Ł a ń c u t 700, Ł om ża I 300, Ł ódź IV 900, V II 490, Ł u ck 1200, M iechów 4&0 M ielec 1200, M yślenice 750, N ak ło 876, N . S ącz II 5580, O s tro w ie c 85 0 , P elplin 480, P o zn ań II 340, III 1320, IV 16U, P rzem y śl l 6 9 0 ,P u łtu sk 540, R adom II 300 R a d o m sk o II 360, Raw icz 600, R ogoźno II 152, R ó ż an y sto k 56, R zeszów I 625, IV 100, S a n o k 840, S ie rp c 8C0, S k a rż y sk o 360, S try j II 444, S za m o tu ły 350, S zarlej 900, Ś re m 220, Św iecie 700, T a rn G ó ry I 450, T a ra ó w I 690, III 3 90 IV 400, T czew 420, T o m a szó w lub. 384, T o m aszó w m azow . 460, T o ru ń I 456, II 170, T rzem eszn o 288. W arsz aw a I 84, U 130, III 50, IV 150, VIII 160.

W ą g ro w ie c 460, W ejherow o I 200, W ielic2ka 600, W ilejka 345, W ilno II 3C0, W c ls z ty a I 450, W rześn ia 450, Z ak o p an e 225, Z am b ró w 250, Z d u ń ­ sk a W o la 192, Z g ie rz 600, Żnin i3 0 0 R a z e m cz. 1. i cz. II. sodaliwyj 110.

O k l a i ł l f e p r o j r k ł o w n ł p r o f . K K ł o * « o w s k i . 7 , a k o p a n » .

(3)

• O n pracował!

Św ięty Stanisław K ostka a nasze hasło.

R adosną to jest rzeczą, że obierając w tym roku usilną pracą jako naczelną ideę całej działalności naszych sodalicyj, w św iętym Stanisław ie znaleźć m ożem y tak pociągający i w sp a ­ niały w zór i przykład.

W śród cnót, którem i w ypełnił sw ój krótki, ziem ski żyw ot, niezm ordow ana, serdeczna, praca zajm uje przecież jed n o z pierw ­ szych miejsc.

Ja k i nad czem pracow ał?

N ajpierw nad sobą, nad sw oją m łodą duszą. Czyż bow iem bez tej w ytężonej, codziennej pracy byłby został św iętym ? N ieu stan n y wysiłek o zachow anie nienaruszonej łaski uśw ięca­

jącej, nieskalanej czystości duszy, zdobycie daru m odlitw y, p o ­ czucia obecności Bożej — oto szlaki prom ienne, na których h artow ała się jego wola, w yrabiał się charakter, w zbogacała się nieustannie dusza.

Pracow ał nad sw em w ykształceniem . Nie dał m u B óg w y ­ bitnych zdolności. Przeciw nie. N auka szła m u tru d n o . A jeśli daw ał sobie jakoś radę w zdobyw aniu elem entarnej w iedzy pod rodzicielskim dachem , to cóż m ów ić o spiętrzonych tru d ­ nościach w jezuickiem kolegjum w W iedniu, gdzie w ym agania były w ysokie, a obcość nauczycieli i kolegów , m im o m iędzy­

narodow ej łaciny, jako języka w ykładow ego, sp o ro m usiała naszem u Stachow i przysparzać k ło p o tó w ! A przecież. N ie­

ustan n ą pracą, osobistym rzetelnym w ysiłkiem wybił się na jed n o z pierw szych m iejsc w swej klasie i dow o d n ie w ykazał olbrzym ią w artość i znaczenie sum iennej pracy szkolnej.

N ie była m u też obcą praca fizyczna. O szczędzono M u jej w dom u i w W iedniu — oczyw iście, ale w zakonnym now icjacie w idzim y g o całemi tygodniam i z m iotłą w ręku n a klasztornych krużgankach, to znów ze ścierką schylonego nad

(4)

26 P O D ZNAKIEM MARJ1 Nr 2 p om yw aniem naczyń w kuchni, to wreszcie z naręczem drew na nieprzyw ykłych do tej pracy ram ionach.,. P o g o d n y , uprzejm y, n iezn u żo n y naw ołuje i nas ten św ięty now icjusz do pom ocy w pracy fizycznej, zwłaszcza w rodzinnym dom u, gdzie do niej nieraz nadarza się spo so b n o ść...

I jeszcze w żyw ocie jego znajdujem y ślady pracy o rg an i­

zacyjnej, należał bow iem , jak tw ierdzą jego biografow ie, do religijnego kółka jak o b y przyszłej sodalicji m arjańskiej i za­

p ew n e b ył jego gorliw ym i o d d a n y m członkiem ...

B ierzm y G o więc za wzór, za pom ocnika i d ru h a szcze­

rego w naszej poczw órnej pracy tegorocznej. M oże nam w niej nieraz ciężko — nie było w niej lekko i Jem u , ale m ocy, energji szukał w m odlitw ie, w częstej K om unji św iętej i zaw ­ sze ją znajdow ał. Idźm y Je g o śladem i w ytężm y w szystkie siły, aby cały ten rok szkolny, był rokiem pracy rzetelnej, zbożnej, ow ocnej. . pracy S ta n is ła w o w e j!

Sylwetki katolickie.

Fryderyk O zanam (1 8 1 3 — 1853).

(Dokończenie).

Z całą pew nością możemy twierdzić, że tych 6 młodych studen­

tów, którzy w roku 1833 zawiązali pierwszą konferencję świętego W incentego, nigdy naw et w najśmielszych marzeniach nie przewidy­

wało wspaniałego rozrostu swego skrom nego Towarzystwa. Myśl jed ­ nak, która ich złączyła, była tak wspaniała, tak nawskróś chrześci­

jańska, że w krótkim czasie objęło ono inne parafje Paryża, rozsze­

rzyło się po całej Francji, przekroczyło jej granice i sięgnęło do wszystkich części świata, a na tegorocznym 100 letnim jubileuszu święconym w stolicy Francji, naczelny prezes tych konferencyj p.

Verjes mógł z dum ą stw ierdzić: „nad obszarami dobroczynności chrześcijańskiej Towarzystwa św. W incentego nie zachodzi słońce1*.

Stwarzając swoją konferencję i zwiedzając suteryny i poddasza najnieszczęśliwszych nędzarzy Paryża, nie zaniedbywał Ozanam ani na chwilę swej zawodowej pracy, nie schodził z terenu szerokich zagadnień katolicyzmu, nie opuszczał placówek jego obrony...

Już jako student umiał na uniwersytecie zaprotestować przeciw atakom sławnego filozofa ateisty Teodora Jouffroy na prawdę religji katolickiej.

Później, w roku 1848, w czasie rewolucji w Paryżu wywierał nacisk na arcybiskupa ks. Affre, by wpłynął na zrewoltowaną ulicę w duchu pokoju i miłości Chrystusowej.

(5)

Nr 2 PO D ZNAKIEM MARJ1 27 W parę lat potem, w roku 1853 przedstawił arcypasterzowi sto ­ licy prośbę o stałe wygłaszanie konferencyj religijnych dla inteligencji francuskiej na tem at stosunku katolicyzmu do aktualnych zagadnień filozoficznych i społecznych. Arcypasterz przyjął najłaskawiej to życze­

nie, rozważył je i w dwa lata potem, już niestety po śmierci Ozana- ma, w roku 1855 przesławny kaznodzieja, natchniony O. Lacordaire stanął na am bonie katedry Notre Dame, by przez szereg lat porywać do Boga setki wykształconych i uczonych słuchaczy słynnemi adwen- towetni i wielkopostnem i konferencjami, które do dziś z ust najwy­

bitniejszych mówców kościelnych Francji rozlegają się co roku pod strzelistemi sklepieniam i wspaniałej świątyni, a ostatnio dzięki radju w ybiegają z niej na cały kraj, ba nawet na całą Europę.

Nie pominął Ozanam w sferze swych szerokich zainteresowań i kwestji społecznej. Czuł i rozumiał, jak mało kto ze współczesnych mu katolików, że na jej terenie rozegra się wkrótce jeden z wielkich dram atów ludzkości i już na długo przed rokiem 1850 nawoływał katolicyzm do objęcia jej w krąg swych oddziaływań, o pół wieku blisko wyprzedzając wielkie myśli encykliki papieża Leona XIII prze­

sławnej Rerum n o va m m . Czy jego słowa nie brzmią jak wielki apel jasnowidzącego myśliciela i społecznika: „Problem, który dzieli ludzi dzisiejszych nie jest to już kwestja form politycznych, ale kwestja społeczna. Chodzi o to kto zwycięży: duch egoizmu czy duch poświę­

cenia; czy społeczeństwo stanie się jednym wielkim wyzyskiem na korzyść silniejszych, czy też współpracą wszystkich dla dobra w szy­

stkich, a przedewszystkiem dla ochrony słabych. Musimy się rzucić między te dwie armje nieprzyjacielskie"

Naukowe studja w Sorbonie, w których jednak ostatecznie, jak widzieliśmy, zwyciężyły zamiłowanie filozoficzno literackie, dopro­

wadziły m łodego uczonego na wyżyny uniwersyteckiej katedry. Roz­

począł więc swoje świetne wykłady, licząc, zaledwo 27 rok życia.

Nie było ono lekkie, gdyż po śmierci ojca na niego spadł cię­

żar utrzymania m at^i i młodszego, nieletniego jeszcze rodzeństwa.

I na podziw zasługuje istotnie ta jego niewyczerpana wprost praco­

witość, która sprawiła, że przy tem wszystkiem zawsze znalazł jeszcze dość czasu zarówno dla swych umiłowanych konferencyj świętego W incentego, jak dla szerokiej działalności publicystycznej w redak­

cjach pism katolickich.

Świetne też były, jak wspomnieliśmy, jego prelekcje uniwersy­

teckie. Ściągały one całe tłum y słuchaczy, dla których Ozanam był nie tylko profesorem ale wprost duchowym przywódcą. Opracowane zawsze bardzo starannie, przygotowane modlitwą i rozważaniem pory­

wały wszystkich i działały głęboko naw et na niewierzących. W prze­

ciwieństwie do panujących niem al powszechnie na uniwersytetach zwyczajów młody profesor zajmował się serdecznie swymi słucha­

czami także poza godzinami wykładów. O blegano go wtedy i przed­

stawiano mnóstwo spraw i trudności, nietylko naukowych, ale bardzo osobistych, prywatnych.

Wszystko to sprawiło, że stanowisko uczonego katolickiego na

(6)

28 POD ZNAKIEM MARJ1 Ni 2 naczelnym uniwersytecie Francji było niezwykle silne, nietylko wśród wierzących, ale i niewierzących studentów. To też wystąpienia jego w obronie religji spotykały się najczęściej z pełnem uznania przyjęciem.

Tak było, gdy jeden z młodych docentów, historyk Lenormant po trzech latach walki wrócił do wiary i akcentował ją w swych wykładach, spotykając się w odpowiedzi na to z awanturami ze stro­

ny radykalnych słuchaczy. Ozanam śmiało wystąpił w obronie kolegi, odwołując się do m odnego wówczas hasła wolności sumienia.

Tak było, gdy raz jakaś złośliwa ręka z tam tego obozu na drzwiach sali wykładowej Ozanama w napisie „prelekcje literatury zagranicznej" na miejsce słów ostatnich wpisała w yraz: „teologji".

Ozanam wykładał tego dnia, jak zwykle, a na zakończenie dodał k ró tk o : „Nie mam zaszczytu być teologiem, ale mam szczęście w ie­

rzyć, ambicję zaś służyć prawdzie z całej duszy i ze wszystkich sił moich". Te pełne godności, męskie słowa pow itali słuchacze burzli- wemi oklaskami i w ten sposób złośliwy żart przyczynił się jedynie do pomnożenia czci i znaczenia katolickiego profesora.

Niezmordowana jednak praca naukowa i charytatywna zwolna lecz stale podkopywała siły i zdrowie uczonego. Czuł wyraźnie u la tu ­ jące życie i wśród swych gorących modłów kornie przyjmował wolę Bożą, zgadzając się wielkodusznie na każdą ofiarę.

W roku 1853, jako czterdziestoletni zaledwo człowiek padł w Marsylji, zabity gruźlicą płuc, właśnie w powrocie z kuracji, odby­

tej we Włoszech.

Przed śmiercią użyczył mu Bóg tej wielkiej łaski, iż oglądał wspaniały wzrost swego dzieła miłosierdzia, błogosławionego przez papieży, uwielbianego przez tysiące nędzarzy, uratowanych nieraz od głodowej śmierci.

Była też konferencja św. W incentego a Paulo najmilszem wspo­

mnieniem młodości Ozanama w latach jego dojrzałych i niewątpliwie w godzinie tak wczesnej śmierci. Gdy raz jako profesor, przemawiał we Włoszech na zebraniu jednej z tamtejszych konferencyj, bardzo gorąco podkreślił uczucie tej wielkiej radości, jaką rodzi w nim myśl, iż młodych lat swoich nie zmarnował, lecz zużył je na wielkie i pię­

kne dzieło miłosierdzia chrześcijańskiego.

Świetlana postać Ozanama, którym do dziś dnia chlubi się ka­

tolicka młodzież francuska, niech będzie naszym id eałe m !

Niech rzucone przezeń wielkie h a s ło : Bądź miłosiernym, któreś- my podjęli i poddali sodalicjom naszym właśnie w roku jubileuszo­

wym jego konferencyj, będzie trwałem i nigdy nieprzebrzmiałem has­

łem naszej czynnej miłości bliźniego, niech oprom ieni i nasze młode lata aureolą miłosierdzia, a niewątpliwie i my kiedyś, wspominając czasy szkolne czy uniwersyteckie będziemy mogli powtórzyć wielkie i radosne słowa O z an am a: Nie zmarnowaliśmy lat młodych, lecz za łaską Bożą wzbogaciliśmy je świętem i czynami miłości i miłosierdzia

(7)

Nr 2 P O D ZNAKIEM MARJi 29 chrześcijańskiego, które młodości naszej i duszom i charakterom na­

szym przydały treści bogatej, przedziwnej wartości i niegasnącego blasku...*)

Rocznica W iedeńska związką braterstwa sodaiisów Polski i Austrji.

Zwołany z okazji 250-tej rocznicy odsieczy W iednia ogólny Zjazd katolików Austrji zgromadzi! także w stolicy naddunajskiej sodalicje uczniów szkół średnich austrjackich na wielki i poważny Kongres.

Do tego to Kongresu, na ręce krajowego prezesa X. Franciszka Ksawerego Weisera skierowało Prezydjum naszego Związku, zaw iado­

mione o zamierzonych uroczystościach, następujące pismo gratulacyjne;

Prezydjum Związku Sodalicyj Marjańskich uczniów szkół średnich

w Polsce L. 77.

Coiwentus Vindobonensis C ongregationum Marianarum Studiosorum Praesidi Salutem.

C ongregationibus Marianis Studiosorum Austriae in sua nobilis- sima Urbe, ut memoriam maximae victoriae apud Vindobonam de Turcis reportatae celebrarent convenientibus a fraternis iuventutis Polo- nae scholasticae C ongregationibus Marianis litteras cum salutationibus ac gratulationibus mitti aequum est.

Itaąue verbis CCL Congregationum M arianarum Studentium Polonorum , quae supra XI milia Sodalium continent, verbisque Prae- sidum totiusąue Unionis nostrae salulo vos, Carissimi Sodales sub vexillis Marianis nobiscum coniuncti.

Obiciatur animis vestds C la ris;ima fortissimi viri, Joaunis Sobieski imago, invictissimi Poloniae Regis, ardentissim i maximeque pii cul- toris et servi Mariae, Cuius beatissim o Nomine adiutus cum Vidobo- nae obsessae laborantiąue auxilium ferret, ante altaria Beatae Virgitiis Częstochoviae, Cracoviae et Piekaris supplicavit eiusque post hominum memoriam maxime adm irabili victoria factum est, ut sollem ne festum Nominis Mariae, in pridie Idus Septem bres toto Christianorum orbe terrarum constitutum sit.

*) Korzystałem z artykułów Dra E. Jelonka w , M isjach” XX. Misjonarzy nr. 4/5 1933 oraz J Matjasika w .Przeglądzie Powszechnym" XX. Jezuitów z czerwca 1933. X. J. W.

Zakopane, die 7 Septem bris 1933 Łukaszówka, Dom Ludowy wojew. krakowskie.

(8)

30 P O D ZNAKIEM MARJI Nr 2 Ducentesimo et quinquagesimo nobis vobisque tam gratae victo- riae anniversario de integro fidem charitatem ąue Matri ac Reginae omniurn nostrum voveamus, nosąue ei totos dedainus atąue huius Sodalicii arctissimo nexu coniuncti suscipiam us laborem, ineam us cer- tam en pro eis maxirnis sanctissim isąue rebus, pro ąuibus ille summus atąue clarissimus Vindobonae C hristianaeąue fidei defensor ac libe­

ra tor sem per pugnavit.

Josephus W inkow ski Unionis S. M. Praeses Generalis.

Dnia 30 września b. r. otrzymaliśmy z W iednia w odpowiedzi na nasze życzenia następujące p is m o :

Reichsverband

der ósterreichischen Studentenkongregationen

Wien, ara 28 Sept. 1933.

Reverende in Christo Domine 1

Peractis festis in memoriam praeclarissimae istius victoriae, gra- tias Tibi quam maxitnas totiąue Coetui Sodalium Poloniae agere liceat pro fraterna congratulatione, quam die 7 Septem bris ad nos mittere dignatus es.

Epistolam Reverentiae Vestrae beri typis mandavi, ut om nibus nostrae unionis m em bris legenda pateat, etiam iis, qui Coetui Vindo~

bonensi interesse non poterant.

Corde ac m ente vobiscum uniti memoriam fecimus clarissimorum virorum, qui duce Rege Vestro inclytissimo Joannę Sobieski urbem ac patriam nostram totam que Europeam d eT u rcis liberarunt. Q uod illi — qui maxima ex parte Sodales Mariaui fuerunt — sub tutela Beatae Virginis, adjuvante Deo patrarunt, hoc nobis vobisque evadat in novam confirmationem spiritus ac arnoris erga Sodalitatem Beatae Mariae Virginis cui addictos nos esse in Deo gloriamur.

Velit Reverentia Vestra quaeso om nes Fratres, quotquot sunt in Polonia Consodales, nom ine meo certiores facere de gratissinia mente Sodalium studentium novem tnilium Coetus Austriae, illisque dicere salutem intimam omnium nostrum. Perm aneam us uniti in oratione pro invicem,

Tibi, Domine, salutem optimam ac grati animi significationem ! Tuus in Christo addictissim us frater ac servus

Franciscus X. Weiser, S. J.

Praeses generalis Sodalitatum Studentium Austriae.

Pisma te w przekładzie polskim brzmią jak n a stę p u je :

(9)

Nr 2 PO D ZNAKIEM MARJI 31 Do

Prezydjum Zjazdu Kongregacyj Marjańskich studentów w Wiedniu.

Gdy kongregacje marjańskie studentów austrjackich zbierają się w swej sław­

nej stolicy na uroczysty zjazd w rocznicę wielkiego zwycięstwa pod Wiedniem, słuszną jest rzeczą, aby bratnie sodaiicje marjańskie polskiej młodzieży szkolnej odezwaty się do nich ze słowami pozdrowienia i gratulacji.

Przeto w imieniu 250 sodalicyj marjańskich polskich studentów, łączących zgórą 11 tysięcy sodalisów, w imieniu XX. Moderatorów i całego naszego Związku przesyłam Wam, Drodzy Bracia zjednoczeni z nami pod marjańskim sztandarem pełne przyjaźni i łączności słowa.

Niechaj przed Waszemi oczami stanie dziś promienna postać wielkiego boha­

tera z pod Wiednia, króla Polski Jana Sobieskiego, tego gorącego i serdecznego czci­

ciela i sługi Marjl, który pod Jej błogosławionem imieniem podejmował wiedeńską wyprawę, przid jej ołtarzami w Częstochowie, Krakowie i Piekarach się korzył i przez swoje wiekopomne zwycięsiwo do ustanowienia święta Imienia Marji na dzień 12 września w całym śwlecie chrześcijańskim się przyczynił.

W 250 tą rocznicę nam i Wam tak drogiego zwycięstwa odnówmy śluby na­

szej walki w obronie tych samych świętych i sławnych ideałów, ja k in służył wielki obrońca Wiednia i chrześcijaństwa.

X. Józej W inkowski Prezes Związku S. M. uczniów.

Przewielebny w Chrystusie Księże !

Gdy minęły już uroczystości na pamiątkę przesławnego zwycięstwa urządzone, niech mi wolno będzie Tobie i całemu Związku Sodalicyj Polskich złożyć jak naj­

serdeczniejsze podziękowanie za braterskie życzenia, które dnia 7 września raczyłeś przesłać na moje ręce.

List Waszej Wielebności oddałem wczoraj do druku, aby się w ten sposób stał dostępnym wszystkim członkom naszego Związku, także i tym, którzy w Kongre­

sie Wiedeńskim uczestniczyć nie mogli.

Sercem i duszą z Wami złączeni święciliśmy pamięć wspaniałych mężów, którzy pod wodzą Waszego przesławnego Króla Jana Sobieskiego stolicę i ojczyznę naszą, jak również całą Europę od Turków wybawili. Wszystko, co o n i — w przeważnej części Sodallsi Marji — pod opieką Najświętszej Dziewicy z pomocą Bo?ą dokonali, niechaj nam i Wam stanie się nowem ut uerdzenlein ducha i miłości dla Sodalicji tejże Marjl, której oddanymi być sługami w Bogu się chlub'my.

Raczy Wasza Przewlelebność wszystkich Braci Sodalisów w Polsce zawiadomić w mojem imieniu o najserdeczniejszej przyjaźni 9000 sodalisów uczniów zjednoczo­

nych w Związku austrjackim i najszczerzej ich od nas wszystkich pozdrowić. Pozo­

stańmy zawsze złączeni we wzajemnych modłach za siebie.

Serdeczne pozdrowienia i wyrazy przyjaźni łączę, oddany w Chrystusie brat i sługa

X. Franciszek Weiser T. J.

Generalny Moderator sodalicyj uczniów w Austrji.

Pokora jest właściwością dusz wielkich, pycha zaś je s t urojoną wielkością dusz słabych.

S w . A ugustyn.

(10)

32 P O D ZNAKIEM MAR.fl Nr 2 S T A N IS Ł A W P A G A C Z fW S K l S M.

Kraków V.

Słowo Boże.

Zejdzie C hrystus z kapliczki rzezanej kozikiem, na prom ieniu słońca ja k po kładce na dół...

ro zkrzyżu je sw e ręce skrwawione, kościste by błogosławić ziem ski płaczu padół.

Gościńcem z serc ludzkich pójdzie na wędrówkę w glorii łaski słonecznej, w rozkw itnieniu ramion a św ia t cały przypadnie w kornem czołobiciu w olśnieniu przecudownem Chrystusow ych znam ion Pójdzie polną drogą wysłaną m akam i

pójdzie ścieżką cichą rozpachnioną zbożem i będzie na świecie i radość i wesele i czyste, nieskalane, św ięte Słowo Boże.

Ks. JÓ ZEF WINKOWSKI

Ku przebudowie zebrań sodalicyjnych.

i .

W całokształcie życia sodalicyjnego zajmują zebrania członków niewątpliwie miejsce naczelne. Oczywiście nie przez swoją wartość wziętą bezwzględnie, gdyż tą wartością wyprzedzają je wszystkie akty czy praktyki o charakterze nadprzyrodzonym, a nawet tylko liturgicz­

nym, jak Msza świąta, Sakramenta, adoracje, nabożeństwa, pielgrzymki, ale jako te elem enty życia organizacyjnego, w których ono się kon­

centruje, pogłębia, naświetla i nasila, aby w tym jakby rezerwoarze spiętrzone i sprężone, mogło szukać sobie ujścia w różnorodnych, buj­

nych i owocnych kierunkach.

P od tym kątem widzenia patrząc na zebrania sodalicyjne, m o­

żemy śmiało zaryzykować twierdzenie, iż niemi sodalicja żyje i z ich upadkiem upada.

Stanowisko nasze znajduje pełne potwierdzenie w tak zwanych U stawach zasadniczych sodalicji m arjańskiej, które nietylko każdy ks. m oderator winien mieć nieustannie pod ręką, ale których treść powinna stać się duchową własnością każdego przynajmniej członka konsulty, kierownika sekcji (kółka), a o ile możności także każdego w jbitniejszego sodalisa. Otóż w tych Ustawach czytamy o zebraniach co następuje : „Sodalicje Marjańskie powinny urządzać swoje zebrania przynajmniej raz natydzień. Raz obranych zebrań bez szczególnego powodu opuszczać nie należy, nawet w miesiącach letnich, chyba że

(11)

Nr 2 P O D ZNAKIEM MARJI 33 nieobecność sodalisów lub inna ważna przyczyna każe od tej reguły odstąpić" (rozdz. II. 5).*)

To też nic dziwnego, że jeden z najwybitniejszych niemieckich moderatorów, ks, Lóffler nie zawahał się sprawie zebrań poświęcić w jedijej ze swych doskonałych rozpraw takich gorących słów: „Zebra­

nie sodalicyjne to święto dla całej rodziny sodalisów. Wspólna mod litwa i pieśni, duchowne czytanie a potem swobodna dyskusja o spra­

wach sodalicji... Doprawdy podziw ogarnia, jaka przez to wzajemne zbliżenie i zżycie się członków sodalicji wywiązuje się głęboka soli­

darność wszystkich między sobą i wszystkich z sodalicją, jak pierw ia­

stek katolicki wnika w domowe i rodzinne życie, niosąc w nie ziarna pobożności i cnót chrześcijańskich.

Właściwe tętno życia sodalicyjnego stanowią ogólne zebrania wszystkich członków. Skutki ich są zdumiewające...

„Deszcz czy śnieg, burza czy zawierucha... mniejsza o t o : dziś zebranie, nikogo brakować nie m o ż e ! — Po skończonem zebraniu m ogą już dla tych ludzi rozpocząć się pracowite .dni po warsztatach, pracowniach, salach szkolnych czy biurach..." **)

Podobnie pisze w doskonałym artykule swoim ś. p. Ks. Haduch, jeden z najwybitniejszych znawców życia sodalicyjnego w Polsce.

„Na zebraniach sodalis przekonywa się naocznie, czuciowo, że się tak wyrażę, iż on nie jest sam, ale za nim i przy nim, w każdej dobrej sprawie stoją inni, stoją ich dziesiątki... To daje samowiedzę i poczucie siły. Jeden za wszystkich — wszyscy za jednego. Ale, aby to hasło potęgi przeszło w czyn, nie wj starczy teorja, ono musi mieć grunt realny, a tym gruntem są zebrania. Zabójczy duch miernoty do ducha solidarności nie ma przystępu".

Trafnie wykazując zasadniczą przyczynę rozluźnienia związku z sodalicją i zatraty sodalicyjnych ideałów w lekkomyślnem zaniedby­

waniu i opuszczaniu zebrań, nie waha się stwierdzić w mocnych sło ­ wach : „Nieprzesadzonem jest tedy zdanie, że zebrania są tętnem życia sodalicji, są znakiem jej zdrowia, lub choroby. Im częstsze są zebrania, tem pełniej, tem głębiej i wszechstronniej płynie to wielkie Boże i apostolskie życie sodalicyjne".***)

Stąd kontrola obecności bardzo ścisła i bardzo surowa, stąd nawet odrzucanie zgłoszeń do sodalicji takich członków, którzy zgóry wiedzą, że z różnych, może naw et bardzo ważnych, istotnych pow o­

dów, będą zmuszeni zebrania sodalicyjne opuszczać, stąd wreszcie usuwanie tych, którzy obowiązek ten zaniedbują.

Dla naszych sodalicyj szkolnych, uczniowskich jest rzeczą jasną, że zarówno wskutek naczelnego obowiązku rzetelnej pracy szkolnej,

*) p. Ustawy Zasadnicze Sodalicji. X. J. Rostw orow ski: „Przewodnik sodali­

cyj marj." Krakóy 1927 str. 321.

**) p. X. Filip Lóffler T. J .: „Kongregacja marjańska, jej istota, rzut oka na jej dz!eje“, Sodalis Marianus rok 1910 str. 292.

***) p. X.jHenryk Haduch T, J . : „Zebrania sodalicyjne", „Sodalis Marianus"

rok 1913, str. 265.

(12)

34 P O D ZNAKIEM MARJ1 Nr 2 jak wskutek pewnego przerostu życia organizacyjnego na szkolnym terenie, zebrania sodalicyjne napotykają na dość znaczne trudności, jeśli bez szkody dla uczniów i bez kolizyj z innemi organizacjami m ają się zmieścić w ramach szkolnego życia. To też zgóry już m usi­

my przynajmniej dla olbrzymiej większości naszych sodalicyj wyklu czyć zebrania częstsze, jak raz na miesiąc odbywane (nie wliczam w to oczywiście comiesięcznych, wspólnych, osobnych nabożeństw sodalicyjnych z egzortą ks. moderatora). A jeśli tak, to konieczność wyzyskania tych nielicznych zebrań, wyczerpania możliwe do dna wszystkich mogących z nich płynąć korzyści jest oczywista.

Zebrania więc tylko miesięczne i w dodatku bezduszne, beztreś- ciwe, nieprzygotowane w najdrobniejszych szczegółach, nieobmyślone z miłością i troską najserdeczniejszą o ich przebieg, wynik, owoce — to parodja zebrań, to ciężka krzywda dla życia sodalicyjnego, jego poziomu i duchowego wyrobienia sodalisów.

Tem więcej, gdy idzie o zebranie sodalisów -uczniów . Dla tych każde zebranie musi być tak postawione, aby budziło nie tylko żywe zainteresowanie członków, ale było naw et pewną przyjemnością szkolnego i organizacyjnego życia, aby wartością swoją przewyższało niewątpliwie zebrania innych organizacyj. Zebranie sodalicyjne, na które wpełzła nuda jest stracone, a większa ilość takich nudnych, su ­ chych zebrań zabije sodalicję.

Jeśli dla zebrania chłopiec opuszcza dużą przyjemność towarzy ską czy sportową, jeśli wyrzeka się ciepłego w południe posiłku, jeśli mi przychodzi czy przyjeżdża na zebranie z miejscowości odległej o kilka kilometrów, jeśli po zebraniu ukradkiem spędza noc w szkol­

nej sali na twardej ławie, bo mu już wracać wieczór w zimie do domu jest niemożliwością (cytuję fakt dla przykładu ale oczywiście nie zalecam z różnych względów) jeśli wraca piechotą 5, 6, 8 km

— to mam przekonanie głębokie, że zebrania nie są stracone dla sodalisów, a duży trud włożony i stale wkładany w ich przygotowanie nie idzie na marne.

I oto pytanie zasadnicze i niezmiernie ważne, jak zorganizować zebranie sodalicyjne, aby przy maximum włożonej w nie pracy, przy­

niosło dla członków maximum korzyści ?

Postaram się na to pytanie w dalszym ciągu mych uwag odpo­

wiedzieć.

\ (Ciąg dalszy nastąpi),

V. Zjazd Diecezjalny D eleg a tó w Sodalicyj Marjańskich

uczniów szkół średnich na Śląsku.

Dnia 3 września 1933 r. Katowice były widownią wspaniałego Zjazdu,w szy­

stkich sodalicyj marjańskich tak polskich jak niemieckich na terenie Śląska, Zjazd ten odbył się pod protektoratem J. E. ks. biskupa St. Adamskiego, arcypasterza diecezji śląskiej, który bardzo się interesuje ruchem sodalicyjnym i który sam prze­

wodniczył całemu Zjazdowi. W ramach tego Zjazdu odbył się także V. Zjażd Dlece-

(13)

P O D ZNAKIEM MARJI 35 zjalny sodailcyj uczniowskich na Śląsku, który okazał się ze wszystkich dotychczaso­

wych najokazalszym i najwspanialszym i mimo częściowej niepogody zgromadził około 300 delegatów. Już wczesnym rankiem zgromadziła się wielotysięczna rzesza (przeszło 16000) uczestników Zjazdu na jednej z ulic miasta, aby następnie w pocho­

dzie przedefilować przed J. E. ks. biskupem Adamskim, wojewodą śląskim i innymi przedstawicielami duchowieństwa i władzy świeckiej. W pochodzie szło 8 orkiestr i ckoło 200 sztandarów. Następnie pochód udał się do hali wystawowej w Parku Kościuszki, gdzie J. E. ks, biskup odprawił mszę św, Płomienne i wzruszające kaza­

nie wygłosił ks. prof. Trombala z Cieszyna.

Po prze.wie obiadowej rozpoczęły się o godz 14-tej obrady pod przewodni­

ctwem ks. prof Josińskiego, moderatora diecezjalnego w sali Domu Związkowego przy kościele św. Piotra i Pawła w obecności p. kuratora dr. Kupczyńsklego, naczel­

nika Wydziału Oświecenia Publ., ks. wizytatora Milika, p. wizytatora Czernichowskie­

go, kilkunastu Ks. Ks. Moderatorów i przeszło 300 delegatów i delegatek. Po odegra­

niu marsza przez orkiestrę sodalicyjną Katowice I. zagaił Zjazd ks. moderator Josiń- ski, poczem chór sodalicji Seminarjum naucz, z Mysłowic w liczbie ok. 40 osób odśpiewał trzy pieśń*, których wykonanie sala przyjęła hucznemi oklaskami. N astęp­

nie ks. Moderator diecezjalny pokrótce przedstawił plon swej całorocznej działalności, na który złożyły się m. in. urządzenie IV Zjazdu diecezjalnego w październiku ub. r., urządzenie rekolekcyj zamkniętych w dwóch serjach w Rybniku i Dziedzicach, w któ­

rych brało udział 111 sodalisów maturzystów i dalsza praca nad zakładaniem nowych sodailcyj. Trzeba zaznaczyć, źe na 23 zakłady średnie na Śląsku w 20 istnieją już sodalicje uczniowskie, więc 87%. Po tem sprawozdaniu przybył na salę obrad J. E.

ks. biskup Adamski w otoczeniu kilku dostojników duchownych, J. E. ks. biskupa powitał w serdecznych stówach przewodniczący Zjazdu 1 wyraził szczerą radość z przybycia tak dostojnego gościa, wspominając, że sodalicje uczniowskie wytrwale pracują około krzewienia idei sodalicyjnej, a tembardziej w tym roku gdy hasłem jest wezwanie : Bądź pracowitym ! Nietylko jednakże mamy pracować w szkole, ale pamiętać też mamy o duszy bliźniego, jak o tem mówią hasła Misji Wewnętrznej, zapoczątkowanej przez J. E. ks. biskupa Adamskiego na Śląsku, która już tak piękne owoce wydaje. W odpowiedzi zabrał głos J. E. ks. bbkup, mówiąc, że zawsze cieszy się niezmiernie, kiedy widzi tętno pracy sodalicyj uczniowskich i tak pomyślny roz­

wój ruchu sodallcyjnego wśród uczniów szkół średnich „Scdalicja, — powiedział ks.

Biskup — wychowuje, uczy i prowadzi do wielkiej samodzielnej pracy nad samym sobą. Ideały sodallcyjne, to ideały państwowo-twórcze 1 z szeregów sodalicyjnych właśnie mają wyjść najtężsl ' najlepsi obywatele państwa I rycerze Kościoła Bożego*.

Po udzieleniu apostolskiego błogosławieństwa wszystkim uczestnikom Zjazdu, J. E.

ks. Biskup opuścił salę obrad. Ze sprawozdań składanych przez poszczególne sodalicje wynika, że życie sodałicyjne idzie pomyślnym torem naprzód i cała djecezja liczy już przeszł 1300 członków. Niektóre sodalicje posiadają własne świetlice (Król. Huta, Pszczyna sem.) w kilku istnieją sekcje charytatywne i Koła Młodszych, a niektóre zaprowadziły skrzynki zapytań. Prawie wszystkie sodalicje wykazują wzrost członków.

Z kolei przewodniczący Zjazdu udzielił głosu p. Kuratorowi dr. Kupezyńskiemu, który w pięknych słowach przedstawił, że na kulturę składają się oprócz elementów świeckich, także elementy religijne. Dzięki połączeniu tych dwóch elementów wzrasta siła 1 potęga danego państwa. D ow odem : kresy polskie, gdzie utożsamia się Kato­

lika z Polakiem. Po tych słowach opuszcza salę obrad w towarzystwie p. wizytatora Czernichowskiego. Zkolei jeden z sodalisów Seminarjum mysłowieckiego odśpiewał arję z opery „Slraszny Dwór*. Po deklamacji, oddał przewodniczący Zjazdu glos sod.

akademikowi I. Jeżowi, który wygłosił b. piękny i treściwy referat p. t. s „Bądź pra­

cowitym!" (dla siebie, bliźniego, Kościoła 1 Państwa), który zakończył gorącym ape­

lem : „Niechże w gimnazjach naszych będzie znać, że są w nich sodalisi, lecz nie tylko po tem, że pewna część uczniów będzie nosiła odznakę S. M., ale przedewszy- stkiem przez wyróżniającą się pracę. — „Czas uderzyć w czynów stal“. Wywarł on na obecnych wielkie wrażenie, czego najlepszym wyrazem była cisza, panująca pod­

czas jego wygłaszania.

Przewodniczący podał program pracy na rok bieżący, w którym to programie wymienił kilka tytułów na referaty ja k : Organizacja pracy uczniów ; Hlgjena pracy ; Błogosławieństwa p racy; Potrzeba pracy; Praca najpewniejszą drogą do dobrobytu;

Praca nad samą s o b ą : Praca dla bliźnich ; Praca dla Kościoła; Praca dla Państwa.

Dalej prosił ks. Moderator o wzmożenie ruchu liturgicznego podczes nabożerstw

(14)

36 P O D ZNAKIEM MARJ1 Nr 2 sodalicyjnych polecając odprawiać msze recytowane. Poczem otworzył dyskusję tak nad referatem, jak i nad programem pracy, którą jednak wnet musiano przerwać z powodu spóźnionej pory. Po przeczytaniu telegramu prezesa Związku ks. J. Win­

kowskiego, przemówił jeszcze ks Moderator diecezjalny Josiński, dziękując wszystkim obecnym za tak liczne przybycie 1 wyrażając życzenie, by Zjazd ten, który nazewnątrz okazał się najwspanialszym, także nawewnątrz sprawił jak najlepsze skutki. Zjazd zakończono hasłem : Cześć Marji ! i odśpiewaniem hymnu sodalicyjnego.

Jan Lorek sekretarz Zjazdu.

Pan Minister W yznań Rei. i O św iecenia Publ.

do K ongresu Sodalicyj Marjańskich w Katowicach.

Zjazd sodalicyj marjańskich dziecezji śląskiej z dnia 3 września b. r., o którym piszemy wyżej w obszernem sprawozdaniu z jego sekcji uczniowskiej, wysłał między innemi także depeszę do szefa Rządu Polskiego, Pana Prezesa Rady Ministrów ł Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego tej treści:

„Zebrane na Zjeździe Marjańskim dnia 3 września w Katowicach Kongregacje i Sodalicje Marjańskie diecezji katowickiej w liczbie 16.000 uczestników — reprezentujących 40.000 członków — pod przewodnictwem Swego Ks. Biskupa, przesyłają na ręce p. Premjera zapewnienia, źe jak dotąd, tak i w przyszłości zawsze pracować będą dla dobra Rzeczypospolitej Polskiej, nad pielęgnowaniem zasad kato­

lickich, wyrabiając silnych i do poświęceń dla Ojczyzny zdolnych obywateli Państwa".

W odpowiedzi na tę depeszę nadszedł na ręce Ks. Biskupa telegram następującej tre ś c i:

„E kscelencjo! Zechce Ks. Biskup przyjąć wyrazy szczerego podziękowania dla Siebie jak również dla Wszystkich uczestników Kongresu Sodalicyj Marjańskich diecezji katowickiej za nadesłane na moje ręce oświadczenia. Zarówno sam fak t jednomyślności, jak i wysoce patrjotyczne i obywatelskie uczucia, wyrażone w oświad­

czeniu nadają mu znaczenie, które — pragnę podkreślić — doce­

niam całkowicie.

(-) Prezes Rady M inistiów J. Jędrzejew icz

C zy na zebraniu cW a szej Sodalicji zwróciliście ju ż u w a ­ gę na kalendarz pracy n ad sobą zam ieszczan y stale na o k ła d ­ ce m iesięcznika? J u ż m inęły d w a miesiące roku szkolnego, ile owoców, z y s k ó w i zw ycięstw za n o to w a ły jego rubryki u każdego członka ?

(15)

P O D ZNAKIEM MARJ1 37

Złotym sercom sodalicyjnym w podzięce.

Nasz gorący apel o pozyskanie miesięcznikowi nowych abonen tów, który zpoczątkiem roku szkolnego skierowaliśmy osobnym kom u­

nikatem do wszystkich zarządów sodalicyjnych nie minął bez echa!

Z całą radością stwierdzamy to dzisiaj i spieszymy najserdeczniej po dziękować Czcigodnym XX. M oderatorom, K onsultorom i Drogim Soda- lisom, którzy tak głęboko zrozumieli znaczenie pisma katolickiego dla naszej młodzieży i użyczyli mu, nieraz z dużym wysiłkiem, n aj­

szczerszego poparcia. Niechaj Im za to stokrotnie zapłaci Ta, której pismo nasze służyć pragnie z całego serca! Redakcja zapewnia Ich tylko, że te kartki i listy donoszące o podniesieniu liczby egzempla rzy zachowa zawsze we wdzięcznem wspomnieniu, a zrozumienie jej dążeń i pragnień stanie się jedynie zachętą do coraz nowych wysił­

ków ku podniesieniu i wzbogaceniu pisma.

Oto wykaz naszych Drogich Sodalicyj i ich członków o iście złotych dla nas sercach wraz ze zmianą ilości pobieranych numerów

„Pod znakiem M arji“:

Podniosły abonam ent w porównaniu z rokiem poprzednim : 41) Łódź III z 10 na 25 egz. ( + 15) 40; Wejherowo II z 15 na 30 egz. (-J- 15) . 38) Kielce IV z 20 na 32 egz. (-} - 12) Nowy Sącz U z 158 na 190 egz. (—f— 32) Aleksandrów kuj.z 20 na 32 egz. (-f- 12) ŁomJa I z 23 na 50 egz. ( + 27) Pelplin z 60 na 70 egz. (-J- 10) 20) Dąbrowa k. Tam. z 10 na 20 egz. (-)- 10)

(Zestawienie z 7. X. 1933) N adto o kilka egzemplarzy więcej zamówiły sodalicje: Siedlce I, Biała małop. II, Gorlice, Świecie, Stryj, Koluszki, Włocławek I, C zęsto­

chowa I, Poznań IV.

Znacznie ponad ilość swych członków pobierają so d alicje: Nowy Sącz I. czł. 95, ale egzemplarzy 221, Kępno czł. 15 egz. 30, Zako­

pane czł. 40 egz. 70.

W spaniały to przykład dla wielu, wielu innych sodalicyj, zwła­

szcza tych, co idąc po linji najmniejszego oporu, zredukowały poważ­

nie prenum eratę teg o ro c zn ą!

Krotoszyn 11 z 15 na 56 egz. ( Kalisz II z 25 na 65 egz. ( R idom I z 22 na 60 egz. (

WIADOMOŚCI KATOLICKIE

Komunikaty Katolickiej Agencji Prasowej w Warszawie Ze świata.

Posąg Chrystusa Króla na zboczach Montblanc. Na zboczach Montblanc nie­

daleko od Charaor,ix na wysokości 1500 m nad poziom morza zostanie wzniesiona olbrzymia statua „Chrystusa - Króla - Księcia Pokoju", jedna z największych na świe­

cie (z cokołem 30 m wysokości), widoczna z odległych szczytów górskich.

Pierwszy kongres katolickich lekarzy i przyrodników niemieckich. W maju odbył się w Kolonji pierwszy kongres niemieckich lekarzy i przyrodników katolickich.

(16)

38 P O D ZNAKIEM MARJI Nr 2 Podczas obrad Kongresu, którym przewodniczył prof. uniwersytetu dr. Hans von Habe- rer, wyg'oszono szereg interesujących referatów. Na zakończenie Kongresu odbyła sie uroczysta akademja ku czci św. Alberta Wielkiego, genjalnego przyrodnika średniowiecza.

Kongres lekarzy katolickich w Irlandji. W Dublinie odbył się dziesiąty skolei kongres związku angielskich lekarzy katolickich, który liczy prawie 6.000 czł.

W nabożeństwie inauguracyjnym, odprawionem przez arcybiskupa Dublina, wziął udział prezynent Irlandji de Valera. Z pośród uchwalonych rezolucyj zwracają na siebie uwagę d w ie : jedna wzywa do ściślejszej współpracy między lekarzami angiel­

skimi i irlandzkimi na polu społecznem i w ramach Akcji katolickiej, a druga mówi 0 bezwzględne m usuwaniu członków, którzyby ujawnili zaniedbanie pod względem przestrzegania zasad moralnych.

Walka z bezbożnictwem w Szwajcarji. W Bernie utworzyła się komisja, zło żona z przedstawicieli różnych wyznań, posłów do parlamentu różnych kierunków politycznych i wybitnych pracowników edem opiacowania programu walki z bezboź nictwcm, zasilanem pieniędzmi z Moskwy.

Rozwiązanie stowarzyszeń u, olnomyślicielskich w Badenii Zostały tu rozwlą zane i zakazane następujące stowarzyszenia : Niemiecki Związek Wolnomyślicieli, Związek zwolenników wolnomyślicielstwa w Berlinie oraz nowa Kasa Ktematorjów z siedzibą w Lipsku.

Rozwiązanie związku wolnomyślicieli w Czechosłowacji. Zarządzeniem dyrekcji policji zawieszoną została działalność Proletarjackiego Związku Bezbożników z sie­

dzibą w Pradze, ponieważ, jak głoszą motywy zarządzenia, związek narusza! spokój 1 porządek publiczny. Wraz z centralą praską zamknięte zostały również wszystkie oddziały prowincjonalne związku, a majątek i dokumenta zasekwestrowano.

Kara obozów koncentracyjnych na gorszycieli publicznych. Dyrektor policji w Hamburgu wydał wskazówki w sprawie ochrony oziecl i młodzieży przed zgor szeniem publlcznem. Według tego rozporządzenia w przyszłości wszyscy skazani w sposób prawny, notoryczni i niebezpieczni dla społeczeństwa przestępcy przeciwko moralności publicznej, jak również ci, którym tego rodzaju zarzut zostanie udowod­

niony w drodze postępowania sądowego, będą aresztowani 1 zsyłani do obozów kon­

centracyjnych.

Konkursy piękności w Niemczech są wzbronione. Nowy zarząd Berlina posta­

nowił, żc w przyszłości nie będzie urządzał żadnych przyjęć ani dla bokserów', ani dla królowych piękności. Równocześnie biura, k tó re organizowały w Niemczech ta k zwane .konkursy piękności" zawiadomiły .światowy komitet" w Paryżu, że odtąd Niemcy nie będą uczestniczyły w tego rodzaju konkursach. „A zatem — pisze „Miin- chener Zeitung* hasło geszefciarzy: ,K to jest najpiękniejszą kobietą w k ra ju ? ' nie będzie już oszukiwało kobiet niemieckich... Prawdziwa K obieta niemiecka n ie miała nigdy zrozumienia dla tego widowiska i dlatego chętnie powita koniec tej plagi.

Niech sobie zagranica wybiera nadal .dynastje" królowych zimy, lata i królowych piękności, niemiecka kobieta wyrzeknie się tych polowań na „koronę* 1 z pewnością godność jej nie poniesie z tego powodu żadnej ujm y“.

Powrót do Kościoła. Wskutek bezbożniczej prop3gandy socjaldemokracji austr­

iackiej za występowaniem z Kościoła kilka tysięcy osób zgłosiło swe wystąpienie w latach poprzednich. Obecnie daje się zauważyć liczny powrót tych osób do Kościoła.

W ciągu ostatnich dwóch miesięcy zgłosiło się zpowrotem do władz kościelnych o przyjęcie w samym Wiedniu zgórą 2.000 o ób.

Niezwykłe nawrócenie. W Kallpong w Indjach przeszedł na katolicyzm du­

chowny anglikański R. Slttling, Szkot z pochodzenia. Sittllng, będący już w podesz łym wieku, wyrzekł się wszelkich roszczeń do emerytury i poszedł w ślady swego syna Franciszka, który również był duchownym angllkańsk'm, a przed kliku miesią caml został katolikiem. Nawrócenie się obu niezwykle poważnych 1 łubianych pasto­

rów wywarło w Katipong 1 okolicy wielkie wrażanie i sprawiło, że w krótkim okresie czasu około dwustu osób złożyło prośbę o przyjęcie do Kościoła katolickiego, w tem 31 Hindusów.

Znany publicysta angielski przechodzi na katolicyzm. W tych dniach w Ox fordzie został przyjęty na łono Kościoła katolickiego powszechnie znany, jako publi­

cysta i sportowiec, Arnold Lunn, którego prace „O racjonalizmie* 1 o .N auce rcligjl*

były tematem licznych dyskusyj na łamach pism.

(17)

Nr 2 PO D ZNAKIEM MARJ1 39 Nawrócenie wśród duchownych anglikańskich Przeszedł do Kościoła katolic­

kiego duchowny anglikański George Shaw Duncan, który swoje funkcje duchowne spełniał w ciągu 15 lat. Po nawróceniu się został on profesorem w setninarjum św.

Michała dla spóźnionych powołań kapłańskich w Głossup. Dyrektor tego setninarjum jest również byłym duchownym anglikańskim,

Nawrócenie wybitnego wolnomysinego dziennikarza amerykańskiego. Jeden z najstarszych dziennikarzy waszyngtońskich, Charles P. Hunt, który całe życie był wolnomyślicielem, przyjęty został w ubiegłym miesiącu na łono Kościoła katolickiego.

0 swojem nawróweniu Hunt tak mówi: „Gdym w ciągu kilku tygodni pobytu w szpi­

talu widział szczere oddanie się dziełu miłosierdzia zakonnic i pielęgniarek, poprosi­

łem Siostry Przełożonej o zezwolenie na uczestniczenie we Mszy św. Oczywiście pozwolenie otrzymałem i odtąd często zachodziłem do kaplicy. Potem przeczytałem kilka książek katolickich, wreszcie powiedziałem o. Stouter (kapelanowi szpitala), że pragnę zostać katolikiem, a ten natychmiast rozpoczął ze mną katechizację".

Nawrócenie wybitnego uczonego holenderskiego. Wielkie wrażenie wywołało w Holandji nawrócenie na katolicyzm wybitnego uczonego i pisarza holenderskiego Henryka Borela. Uczony ten poświęcił się specjalnie studjom nad językiem chińskim 1 narzeczami indyjskiemi. Przez dłuższy czas był profesorem języka chińskiego w In djach holenderskich. Po powrocie do Europy napisał szereg powieści i nowel zżycia Dalekiego Wschodu. Ponadto zajmował się krytyką sztuki i uchodził za wielką w tej dziedzinie powagę. Był przyjacielem Fryderyka van Eeden, który wywarł na jego psychikę znaczny wpły w, doprowadzając go wreszcie do katolicyzmu. Do Kościoła kato­

lickiego Borel przystąpił w czasie ostatniej choroby i umarł opatrzony św. Sakramcn tami, już jako katolik w Hadze, w końcu sierpnia br.

Szkoły szwajcarskie a modlitwa. Wielka Rada kantonu Bazylei uchwaliła wniosek, który został przesłany do rady państwa, by nanowo wprowadzić modlitwę do szkól szwajcarskich.

Jezuita członkiem Akademji w Meksyku. Ks. Marjan Cuovas T. J, został mianowany członkiem meksykańskiej Aksdemjl dla języków, na sekcji hiszpańskiej.

Ks. Prof. Cuovas wygłosił wykład inauguracyjny n. t. „Geneza humanizmu w Meksy­

ku". Fakt powołania jezuity do Akademji w Meksyku jest żywo komentowany.

Pod opieką tych, których prześladował... Bardzo poważne pismo „Korrespon- denzblatt fiir dęutschen Klerus" podaje, że osławiony prześladowca katolicyzmu w Meksyku, b. prezydent Eljasz Calles. dotknięty straszną chorobą trądu i opuszczo­

ny przez krewnych i przyjaciół, znalazł gościnę w szpitalu, będącym pod zarządem 0 0 . Jezuitów, u tych właśnie Jezuitów tak przez siebie prześladowanych, otoczony ich opieką, przeżywa swą tragedję.

Były pułkownik - pilot kapelanem marynarki. Emil Plerra, b. pułkownik- pilot, wielokrotnie odznaczonv podczas wielkiej wojny, porzucił służbę wojskową i poświęcił się studjom teologicznym. Po wyświęceniu na kapłana został ostatnio mia­

nowany kapelanem wojennej marynarki francuskie).

Czterech Arabów kapłanami. W kościele N. M. P, na górze Sion w Jerozoli mie udzielił Ks. Patrjardia Barlasslna w dniach ostatnich święceń kapłańskich czterem rodowitym Arabom.

Były premjer ministrów w Chinach otrzymał święcenia kapłańskie. Nowo- mianowany Wikarjusz Apostolski w Shunkind (Chiny) przebywający obecnie w Belgji udzielił w kościele przy opactwie św. Andrzeja w Lophem les Bruges święceń kapłan skich większej ilości alumnów. Między innymi otrzymał święcenia kapłańskie były prezes ministrów w Pekinie, Lu Tseng Tslan, który kilka lat tem u wywołał wielkie poruszenie w Chinach, porzucając karjerę i świat, wstępując do zakonu Benedyktynów.

Hinduskie tłumaczenie ksłąg o .Naśladowaniu*. Hindus Shri Ram Nath-Su- man wydał w mieście Ajmer przekład trzech pierwszych ksiąg .Naśladowania Jezusa Chrystusa* św. Tomasza a Kernpis pod tytułem : „Jlvan Sutra' („Reguła życia"). Pra­

sa hinduska przyjęła to tłumaczenie bardzo życzliwie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ze punkty tutaj wymienione dałyby się wprowadzić w czyn, świadczy najlepiej praktyka sodalicji marjańskiej uczniów seminarjum nauczycielskiego męskiego w Tarnowie

skich lekcje powinny zaczynać się i kończyć modlitwą, żeby wyjednać u Pana pom yślność i wielkość narodu i ojczyzny, opiekę dla ludzi, którzy nią

Związek, zdaje się godnie i wysoko reprezentuje ideę i pracę soda- licyjną szkolną wobec najwyższych władz kościelnych, wobec naszych Arcypaslerzy, którym składa

szym zjeźd^e męskich sodalicyj marjańskich, który odbył się dnia 2 kwietnia 19 j 2 roku. Niestety staty brak miejsca w miesięczniku, jak również pewne trudności

nia i zawody, jej polboje i klęski, jej kontnsty i niemożliwości zaspokojeń a głodu serca bywają naj zęś:iej pn ew cdilm motywem w utworach powieściowych. Lecz

torzy poszczególnych sodalicyj gimnazjalnych przesyłają adresy swych sodalisów matu rzystów Związkowi sodalicyj marjańskich uczniów szkół średnich w Polsce, a

W rachunku sumienia mamy się obliczać z ogromem własnych win. Świadomość poznanych słabości pobudza nas ciągle do coraz większej pracy nad sobą, zamiast

nie zaznaczył, „czynom naszym zabrakło duszy, a myśli nasze stały się niegodne myśli ludzkich&#34;. Niemałą też rolę w tem odgrywa życie wśród nas,