• Nie Znaleziono Wyników

Pod Znakiem Marji. R. 14, nr 7 = 124 (1934)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pod Znakiem Marji. R. 14, nr 7 = 124 (1934)"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

□ □ i r a n s s f w f t k r h k ó w p g s n a ń □ □

M iE S IĘ C Z N łK SODHŁłCyj MHRJflftSKiCH

CŻ3Ue2Hi6w S2KÓŁ ŚREBNłCH W POLS€C. EZ3

HDRES RUD.I HDMI NI S T R.

K S . 3 0 3 E F WINKOWSKI

2 H K O P A N E X M H Ł O P G L S K R X Ł U K R S Z Ó W K a .

O*. zh. Nr. 124 KWIECIEŃ 1934

(2)

Warunki prenumeraty na r. szk. 1933/4;

Całorocznie (9 numerów) z przesyłką p oczt.:

D la s o d .- u c z n :ów i m ło d zieży w szelk iej k a te g o rji w P o lsc e d o 20 e g z e m p la rz y m iesięc zn ie : 2‘25 zł za k a ż d y e g z e m p la rz . P o n a d 20 e g z e m p la rz y m iesięc zn ie 1 8 0 zł- — d la c s ó b s ta rs z y c h w P o lsce 3*15 zł. D la w szy stk ich z a g ra n ic ą 4*50 zł.

Pojedynczy numer z przesyłką pocztową:

D ’a so d . uczniów i m ło d z ie ż y w szelk iei k a te g o rji w P o lsc e 25 gr.

P o n a d 20 e g z e m p la rz y m ie s'e c z n ie 20 g r . — D la w szy stk ich o só b s ta r ­ sz y ch w P o lsce : 35 gr. — D la v sz v stk ic h z a g ra n ic ą : 50 gr.

Nr. Konta P. K. 0. 406.680.

T R E Ś Ć N U M E R U : str

1900 l e c i e ...145 N a J a s n ą G ó r ę ! ... 146 S o d a lic ja M a rja ń sk a ■— a p o lity k a (re z o lu c ja Z ja z d u XX. M od) . . 1 4 6 S y lw e tk i k a to lic k ie — D r P a w e ł M ichaux — d o k o ń c z . . . . 147 P rie ś lic z n e sło w a n a w ró c o n e g o p a s t o r a ... ... . 1 4 9 P o je d n a n ie — %). Z a r n e c k i . . ...149 Ku p rz e b u d o w ie z e b ra ń sod a lic . (c. d ) V I. — . X . ‘W in k o w s k i . ISO W iadom ości k a to lc k ie — ze ś w i a t a ... ... . 153 Z listó w a k a d e m ik ó w , n aszy ch b s o d a l s ó w ... 155 Z niwy m isyjnej — P ra c e m is. w P a le s ty n ie , S y rji — J , R y le w ic z . 156 M o ż eście c ry U li ? ... 157 P o trz e b ę rrk o le k c y j z a m k n ięty ch o d c z u l a j ą p r o te s ta n c i . . . 158 B ądź p r a c o w i t y m ! ... ... ... 158 K ek o lek cje zam k n ą te sod. m a tu rz y stó w w r. 1934 . . . . 159 T e n m ógłby je s ;c z e i ) i ... 159 Piękny rozw ój m is akcji znaczko vej w K r a k . ...160 V . K olonja w ak acy jn a S . M. c a Ś aieżn icy w r. 1934 . . . . 161 P o d z ię k o w a n ia M a tce N ajśw ... ... . . . 162 N o w e k s'ą ż k i i w y d a w n tw a ( £ ip p e r t — £ u k o m s k i — Korclel —

fc ltz — 3 io s s a k - S z c z u c k a — 2 ) e lm a n t — O c h o c k i) . . . 1 6 2 C z ęść u r z ę d o w a i o r r j u r i z a c y j -;a :

K o m u n ik a t P re z y d iu m Z w iązku N r . 5 0 ...164 W iad o m o ści k o n g r e s o w e ... 164 Z C e n t r a l i ...165 N ek ro l g ja . . . . ' . ... 1*55 N o n s e n s y ! ...; ... 165 N a sz e s ra w o z d a n ia { C h y ró w — K ę p n o — ^K ościan — M ielec —

UPoznań I V — S i e r p c ) ... 166 VI. W ykaz d a ró w w k 'a d e k . . . , . . n a o k ła d c e str. II.

Vfi. WYKAZ BARÓW a WKŁADEK

(za czas od 29 lutego do 20 marca 1934 r.)

Wkładki XX. M o d e ra to ró w (w ed łu g u ch w ały K o n fe re a c ii XX.

M o d e ra to ró w w W in ie ). X. S y czew sk i B i a ł y s t o k 11 4, X. OColoy C h r z a n ó w 4, X. M isiąg J a s ł o 4, X. K alinow ski K a 1 i s z 1. 4, X.

G ałęzo w sk i Ł u c k 4, X. Ga c S k a r ż y s k o 2, X. Pyr żakow ski W a r s u w a 11. 4 X. B u rak o w sk i W a r s z a w a VI. 6, X. B ekisz W i l n o VI. 12.

Wkładki sodalicyj związkowych (po 4 gr od każdego czło n k a m ie s ię c z n ie p o d a n o w g r o s z a c h ) B ędzin 500, Biała M ai. I. 140, B iałystok 11. 432, Bi. Uko 400, B ochnia 400, B ro d n ica 228, B ydgoszcz II. 376, V. 60, C h e łm ża 492, C h rz a n ó w 280, G dańsK 140, G n iezn o 212, G o rlic e 112, G ro d n o II. 240, G r u d z ią iz I. 150, In o w ro cła w 584 J a ro s ła w I. 812, Ja­

sło 200, K alisz I. 720, K rak ó w 1. 504, II. 428, IV a 100. V. 728, K ro sn o I.

136, K ro to s z y n ł 164, K ról. H u ta I. 1920, L eszno I. 400, Łom ł.a I. 400, Ł ó d ź V. 200, Ł u c k 800, N ak ło 552, O s tro w ie c 800, O s tr ó w P ozo. 180,

Pelplin 3 5 2 . (c*qST dalszy w nast. n -r/c).

OVł*Hlc<* p r o je k t o w a ł p r o f K K ło ts o w c lc i. Z u lc o p a n * .

(3)

1900-lecie.

Ostatnia Wieczerza w cichy wieczór wielkoczwartkowy...

Cud Eucharystji i kapłaństwa...

Przebolesna Męka i krwawy dramat G olgoty...

Triumfy Zmartwywstania i W niebowstąpienia...

Płomienie Świąt Zielonych i pierwszy zaczyn Kościoła...

O d tego wszystkiego wieków dziewiętnaście mija d z iś ! Czy to nie wielki, największy Jubileusz ? Czy nie rozpala on myśli i serc, a dusz nie napełnia świętą, potężną dumą ? A przecież nam dziś tego poczucia dum y z przynależności do Chrystusa i Jego Kościoła tak potrzeba !

Tak ! Ta wielka rocznica to nasza rocznica ! Te wielkie chwile, co ją wyznaczają, to chwile naszego, osobistego życia i przeżycia najistotniejszego. Tego przeświadczenia nic nie p o ­ winno zatrzeć ani zmniejszyć w naszej religijnej, katolickiej św iadom ości!

Jesteśm y wielcy, jesteśmy nieśmieitelni, bo jesteśmy C hrys­

tusowi.

I Chrystus jest pośród nas ! Wszelkie instytucje i organi­

zacje trwające w porównaniu z Jego Kościołem ułamek wieków, żyją co najwyżej duchem, tradycją, wspomnieniem założyciela.

M y żyjemy w Kościele z żywym, trwającym, niezniszczalnym Chrystusem, jesteśmy Jego cząstką, latoroślą wszczepioną przez łaskę w ojcowski szczep winny.

*

1 dlatego ten Jubileusz powinien zacieśnić węzły naszego współżycia z Nim i rozbudzić, pogłębić i utrwalić nasze życie eucharystyczne ! Niech wszystkie Sodalicje w tym roku kult eucharystycznej Adoracji, Ofiary i Komunji postawią na czele życia wew nętrznego i pracy duchowej swych członków, aby w nich był w pełni ukształtowan C h ry s tu s !

(4)

146 P O P ZNAKIEM MAR [i Nr 7

N a Jasną G ó rę !

Z jubileuszow ą pielgrzymką....

Na piętnastolecie Związku...

Na nasz III Kongres...

W tym wielkim, świętym roku zwołujemy Was wszystkich na J a ­ sną Górę ! U stóp Marji, Pani i Matki naszej, Królowej Polski święcić pragniem y wspaniały Jubileusz chrześcijaństwa i maleńki, skrom ny ju ­ bileusz naszego Związku, aby z święta tego, święta wiary, miłości i so- dalicyjnego braterstw a zaczerpnąć dużo mocy, światła i zapału do wielkiej pracy naszej, odrodzenia siebie, a przez nie odrodzenia mło dzieży i narodu w Chrystusie

Nie zwykły to zjazd, potężny to zlot sodalicyjnych orląt do m a­

cierzystego gniazda na wysokiej, na Jasnej Górze, tej strażnicy ducha Bożego w Narodzie, w Polsce od pół tysiąca zgórą lat.

Pokrzepienia nam trzeba serdecznego, bratniego potężnego uści­

sku, świętego prądu wspólnej żarliwej modlitwy w dom u M atki i Aniel­

skiego Chleba wspólnej, Eucharystycznej Uczty...

A przeto bywajcie Bracia Najdrożsi, U m iłow ani! Przejmijcie się do głębi ideą Pielgrzymki, Rocznicy i Kongresu i nie szczędźcie nicze­

go, by w setkach młodych dusz stanąć murem na Jasnej Górze i C hry­

stusowi i Matce Jego ślubować wierność i wytrwanie!

Bywajcie ! Prezes Z w ią zku

Początek Kongresu • Pielgrzymki w środę 4 lipca wieczorem.

Hołd Marji i procesja ze świecami po wałach do ołtarza szczytow e­

go. We czwartek 5 lipca uroczysta Msza święta, wspólna Komunja św., zwiedzanie J. Góry. Popołudniu uroczyste zebranie, pochód, nabożeń­

stwo u szczytu, kazanie Ks. Generała 0 0 . Paulinów, błogosław ień­

stw o N. Sakramentem, zakończenie. Bliższe wiadomości będą poda­

wane stale w części urzędowej miesięcznika.

S odalicja M arjańska — a polityka.

Znam ienna rezolucja Zjazdu XX. M oderatorów .

W obec powtarzających się od czasu do czasu, zupełnie fałszy­

wych i bezpodstawnych przypuszczeń, a nawet twierdzeń, że Sodalicje M arjańskie, zwłaszcza młodzieży szkolnej i akademickiej pozostają pod mniej lub więcej wyraźnym wpływem pewnych stronnictw politycz­

nych lub źe upraw iają pewną politykę, prezes Związku S. M. uczniów szkół średnich uznał za stosowne przedłożyć IV Zjazdowi XX. M ode­

(5)

ratorów S. M. w Polsce, odbytem u w dniach 12 i 13 stycznia w W ar­

szawie rezolucję w tej sprawie, którą też Zjazd w całości uchwalił.

Brzmi ona jak n a stę p u je :

„Zjazd Księży M oderatorów stwierdza z naciskiem, że Sodalicja Marjańska jako organizacja kościelna, zmierzająca do wewnętrznego wyrobienia swych członków, stoi zdała od zagadnień i spraw polity­

ki bieżącej, nie obejm uje ich zakresem swych prac i z racji swych zasadniczych ustaw, swego ducha i tradycji nie może pod rygorem sprzeniewierzenia się tym zasadom pozostawać pod wpływem jak iego­

kolwiek stronnictwa politycznego".

Nr 7 POD ZNAKIEM MARJ1 147

Sylwetki katolickie

D oktor Paw eł Michaux (1854— 1924).

(Dokończenie)

Na zakończenie tego szkicu biograficznego, który już sam przez się starczyłby za najpiękniejszą charakterystykę Dra Michaux, niech nam przecież wolno będzie skupić jeszcze na jego postaci parę jas­

nych promieni...

Słusznie mówi o nim przyjaciel - biograf, że był on przedewszyst- kiem mężem wiary. Wiary jasnej, szerokiej, czynnej, wiary, która piętno swoje wybijała na każdym przejawie jego życia. Było ono właściwie w całości jednem, ciągłem wyznaniem wiary. Na niej budował on tę swoją niezrównaną ufność, że przyszłość musi przynieść ostateczne zwy­

cięstwo jego idei, jego dziełu. Można naw et powiedzieć, że on nie przewidywał, ale poprostu w iedział, co się stanie. On wiedział, był pewny, że jego ukochana Lotaryngja odzyska wolność, że do niej wrócą znów francuskie sztandary, pewny do tego stopnia, że przeko­

nanie jego promieniowało dokoła i porywało innych.

To jedna, wielka cnota chrześcijańska, której nam niestety tak bardzo jeszcze brakuje. Wiara, nieraz u wierzących naw et katolików aż nazbyt często spychaną bywa do rzędu spraw tylko odświętnych, czcigodnych pamiątek, ojczystych tradycyj, a tak rzadko zasiada u kie­

rownicy życia, by je prowadzić bez odchyleń i zboczeń szlakiem Bo­

żego prawa na każdy, nawet najpowszedniejszy dzień!

Drugą, podziwu godną zaletą chrześcijańskiego charakteru dra Michaiix była jego nieugięta stanowczość, którą umiał przedziwnie łączyć z dobrocią i słodyczą. Ileż przeszkód musiał zwyciężyć, ile trudności usunąć gdv wznosił swoje wielkie d z ie ło ! Czyż w jego Związku nie upatrywano t. zw. „klerykalnej roboty", która dla pewnych kół we Francji była i dziś jest straszakiem ? Musiał walczyć z pewne- mi względami nawet we własnym cbozie, bo i w nim nie brakło ludzi zacnych, ale ciasnych, pełnych przesądów i obaw, niezdolnych do zrozumienia jego idej i zamierzeń.

(6)

148 PO D ZNAKIEM MARJ1 Nr 7 O pow iadają o organizowanej przezeń pielgrzymce katolickiej młodzieży sportowej do Rzymu, źe była najeżoną w prost trudnościam i.

Państw ow e koleje francuskie odmówiły ułatwień w przejazdach, właś­

ciciele hoteli w Rzymie wzbraniali się przyjąć jego pielgrzymów, ba naw et Kurja papieska początkowo odm ówiła audiencji ! U party Lota- ryńczyk nie dał się zrazić niczem 1 Ktoś może trywjalnie trochę, ale trafnie powiedział, że „rogatą swą głową uderzał w bronzową bram ę W atykanu*), aż puściła...” I silnym, sportowym krokiem poszły fran­

cuskie chłopaki wspaniałą scala regia**) na papieską a u d ie n c ję ! A jaką zawsze prom ieniował radością!

Nie opuszczał go uśmiech pełen wesela. Był duszą zabaw i zbió­

rek i ćwiczeń. Gdzie on się pokazał, dzwoniły kaskady młodzieńczego śmiechu, czy go otaczali wysportowani, młodzi gim nastycy Patronatu, czy poważni lekarze w kole Laennec’a.

Przy tem wszystkiem dr Michaux był niesłychanie opanowanym człowiekiem. I to całe szczęście! Bo nieprzebrane zasoby energji, któ­

re krył w swem, dość zresztą wątłem ciele, byłyby go nieraz poniosły do użycia gw ałtu w przeprowadzaniu potężnych myśli i zamierzeń...

P anując nad sobą wprost świetnie, nie dał się porwać do czynów nie­

przemyślanych, gorączkowych, ani zatracić owej wewnętrznej dobroci i słodyczy, które zawsze przychodziły do głosu.

A miłość bliźniego? Jeśli przykazanie Chrystusowe nakazywało go kochać jak siebie sam ego, to w życiu Pawła Michaux przybierała ono zawsze formę n a k a zu : kochaj go więcej niż siebie s a m e g o ! Roz­

daw ał swój głos, rozdawał swój czas, swoje serce, swoje siły — w szystko! Nie miał syna, nad czem bolał, ale wszystkich swych chłop­

ców kochał jak synów rodzonych. 1 gdy ich stracił 20.000 na Wielkiej W ojnie niepocieszony był i zgnębiony jak ojciec!

P onad to wszystko był pokorny. Jakże chętnie mówił o zasłu­

gach swych współpracowników, jak ich wysuwał, sam kryjąc się w cie­

niu. Często go też uważano za niepozornego człowieka, nigdy nie prostował tych sądów — czyż zresztą wszystkiego nie przypisywał B ogu?

„Przyszedł raz dzień — wyznał w kole zaufanych — w którym całe m oje dzieło zachwiało się poważnie. Upadłem na kolana i zaczą­

łem się modlić. Na drugi dzień już otrzymałem pieniądze, których mi gw ałtow nie brakowało, powrócili ludzie, którzy mnie opuścili, spra­

wa, która zdała się umartą, zmartwychwstała. Był to prawdziwy cud.

Przecież nie ja go dokonałem , lecz Bóg. Wierzę w to i wierzę w B cga“ . Ta pokora nauczyła go ufać bezgranicznie m iłosierdziu Bożemu.

W ięc gdy przyszły ostatnie chwile życia, wargi jego tę jedną nieus- ta m ie , we dnie i w nocy szeptały m odlitw ę: Boże mój zmiłuj się nadeinną 1

Takim był dr Paweł M icliaux! Takim pozostał na zawsze w p a­

mięci swych uczniów, swych wychowanków, swych chłopców. Godzi­

*) Główna brama wrhodowa do pałaców papieskich.

**) Schody królewskie.

(7)

Nr 7 POD ZNAKIEM MARJl 149 ło się tu jasną postać wielkiego Francuza i wielkiego katolika ukazać

i naszej, polskiej młodzieży, by w kształtowaniu swego chrześcijań­

skiego charakteru, w swej pracy i wysiłku dla Boga i Ojczyzny brała zeń wzór i przykład prom ienny dla siebie.

(wedł. art. Dra Piotra Barbet oprać. X. J. W.)

Prześliczne słowa nawróconego pastora.

Gdybym, zapragnął opisać w szystko, co zn alazłem w Koście­

le katolickim , niew zruszoność w iary, p okój um ysłu i serca, niew ypo­

w iedzianą słodycz B oskiej pociechy, życie nieustannej m odlitw y, czyn ­ ną działalność w zjednoczeniu z Jezusem Chrystusem, niezrów naną

miłość tryskająca z Jego N aśw iętszego Serca będącą udziałem w s z y s t­

kich członków Jego m istycznego ciała, g d yb y m to w szystko chciał opisać m usiałbym w yd a ć osobną księgę.

Z a iste ! W szystko, czego m oże zapragnąć duch lu d zki i serce ludzkie w dziedzinie religii, w szystko znajduje się w Kościele kato­

lickim . Ucząc nas w yczekiw ać tej w ielkiej chwili, w której wiara ustąpi ju ż miejsca błogosławionem u w idzeniu w niebie, Kościół na ziem i najbardziej zbłiża nas do raju.

N ie przestanę nigdy za pytyw ać siebie samego, dlaczego Bóg w S w e j dobroci raczył otw orzyć moje oczy. To j u ż tajem nica Jego m iłości i tkliw ości nieskończonej.

FR. X . F A R M E R b. pastor m etodystów w Ameryce

JERZY ŻARNECKI S. M. Akad. Kraków

Pojednanie.

Świat mnie wyszydzi i przeklnie, przyjaciel mnie opuści.

Nie będę łez wyleuać, nie będę się jednak smucił.

W kościelnym cieniu uklęknę — w modlitewnej pokorze.

Ludzka rzecz błądzić 1 cierpieć — nieść miłosierdzie Boża.

Sączy się płomień złoty, gotyckim, odwiecznym witrażem I spływa na mnie światłość — z majestatu ołtarza.

Oczyszczony — już nie sam — pójdę nową mą drogą, Wszyscy mi będą bliscy, nie będę miał już wrogów.

(Autor przesyła sodalicyjne pozdrowienie I. Sodalicji Mod. ucz. glmn. im T. Kościuszki w Kaliszu, której był czteroletnim członkiem).

(8)

150 P O P ZNAKIEM MARJ1 Mr 7

Ks. JÓ Z E F WINKOWSKI

Ku przebudowie zebrań sodalicyjnych.

VI.

(ciąg dalszy)

Miłą jest niewątpliwie dla każdego autora rzeczą, jeśli już w cią­

gu ogłaszania pewnych artykułów dochodzą go wyrazy uznania i po­

dzięki za poruszany temat. W idać, że był on na czasie, że przyniósł czytelnikom jakieś realne korzyści lub przynajmniej trafił im do prze­

konania.

Listy, jakie z różnych stron Polski doszły mnie w ostatnich ty ­ godniach z podziękowaniem za praktyczne uwagi o „pogadankach ankietow ych“ były dla mnie niewątpliwie taką dużą przyjemnością.

Szereg sodalicyj wprowadza je z całym zapałem, członkowie są niemi podobno aż „zachwyceni" — czegóż można więcej żądać w nagrodę za skrom ną pracę publicystyczną? Muszę ją jednak niewątpliwie po­

dzielić z autorką broszury cytowanej przezemnie na wstępie tych uwag, gdyż ona to właśnie nasunęła mi zamiar napisania o „pogadankach"

także w naszym miesięczniku.

Trzeba jednak koniecznie zmierzać ku ich końcowi, by przez nadm iar słów nie zaszkodzić przypadkiem rzeczy samej, tak jasnej i prostej.

W ięc na zakończenie słów jeszcze kilkoro o pożytkach p o gada­

nek ankietowych.

Omówię je wślad za w spom nianą już autorką owej zasadniczej broszury.

Najpierw podkreślę w ich przeprowadzeniu to, co je czyni, że tak powiem „nowożytnemi" — to poczucie rzeczywistości życia i jego zjawisk. Wiemy z doświadczenia, że t. zw. „referaty" aż nazbyt często obracają w świecie abstrakcji, teorji, aby nie powiedzieć — frazesu. Stąd to ściągnęły na siebie tyle zarzutów, z których „nudność"

nie iest chyba najrzadszym. P ogadanka ankietowa i m aterjałem swoim i konstrukcją i udziałem członków jest najrzeczywistszą rzeczywistością, daleką od abstrakcji, od suchej teorji, od wszelkiego frazesu. A po ­ nieważ dzisiejszy człowiek wszędzie tej rzeczywistości z pasją szuka, taka właśnie dyskusja szczególnie mu przypada do sm aku i zmysł rzeczywistości wybornie zaspakaja.

Ten zmysł rzeczywistości opierać się musi na obserwacji. Idzie więc pogadanka ankietowa w parze z najnowszemi m etodam i nauko- wemi i wychowawczemi, które może aż do przesady owej osobistej, wnikliwej obserwacji się dom agają. Zbieranie m aterjału do pogadanki powoli, lecz stale uczy m łodego chłopca szeroko otwartem i oczami patrzeć na świat, wypadki, ludzi. Jak to zaś głęboko kształci, zbytecz- nem byłoby dowodzić.

Obok patrzenia na „fakty" pogadanka uczy dociekać ich przy­

czyn, nieraz tak głęboko ukrytych, przewidywać skutki, obmyślać

(9)

Nr 7 P O P ZNAKIEM MARJI 151

środki zaradcze przeciw złemu lub wspierające dobro. To zaś prostą drogą prowadzi do wybitnych aktów woli, więc postanowień i czy­

nów. Nam trzeba przedewszystkiem ludzi o logicznem myśleniu, że­

laznej woli i konsekwentnym czynie. P ogadanka ankietowa sama przez się jeszcze takich ludzi nie stworzy, to oewne, ale jakże ułatwi ich wykształcenie, jak przybliży ich zjawienie się na terenie Akcji Ka­

tolickiej.

Dodam od siebie, że dla S. M. widzę jeszcze w tem ogromną doniosłość „pogadanek", że one powoli przyuczają członków żyć przez dłuższy okres czasu zebraniem sodalicyjnem i żyć przez to samą sodalicją. Nie waham się powiedzieć, że przekleństwem naszych prac religijno-w ychow aw czych jest i będzie zawsze ich „doraźność*, zwła­

szcza dla młodzieży.

Zapowiedziano zebranie. Poszliśmy. Byliśmy, wysłuchaliśmy, jak pięknie do nas mówiono. Wyszliśmy. Zapomnieliśmy. Koniec. Spokój mamy znów na cały miesiąc.

Pogadanka ankietowa ogłoszona na zebraniu kwietniowem trwa przez cały kwiecień w św ia d o m o śc i członków (trzeba im to oczywiście przypominać). Oni pracują, zbierają materjał. Przygotowują się. Nawet rywalizują z sobą w zbieraniu tego materjału. Przygotowują się nieraz z zapałem do kampanji dyskusyjnej. Wkładają w to duszę. A to już Korzyść olbrzym ia! Ale oni także dochodząc samodzielnie do pewnych wniosków, spostrzeżeń, wniosków, postanowień, żyją znów niemi i po zebraniu. Przez analogję żywych faktów przypominają je sobie, od­

świeżają przy rachunku sumienia, przy miesięcznej spowiedzi. To też zdaje mi się, że wprost trudno docenić należycie ogromną, w ycho­

wawczą, kształcącą wartość tej właśnie m etod y.

Zresztą niech Czcigodni Księża Moderatorzy i Drodzy Sodalisi sami jej spróbują, ale po bardzo solidnem, rzetelnem przygotowaniu, a będą mieli możność ocenić prawdę powyższego twierdzenia.

Na zakończenie, stosownie do danego w marcu przyrzeczenia jeszcze kilka już przerobionych przezemnie tem atów do łaskawego wykorzystania.

A) Tematy dla starszych.

I. Kłamstwo w s z k o le :

1. F a k t y : Początek kłamstw ! oszustw szkolnych. Ich objawy f rodzaje. Opinja o nich wśród uczniów, Przyuczanie i przymus do kłamstw szkolnych.

2. P r z y c z y n y : Lenistwo, słabość charakteru, brak poczucia uczciwości, honoru, zły przykład, podejrzliwość nauczyciela, chęć łatwości i wygody w życiu. Może jeszcze inne ?

2. S k u t k i : Niski poziom wiedzy, zanik bystrości myślenia, sa­

modzielnej orjentacji, inteligencji wypracowanej, nie wis ra we własne siły i zdolności, opieranie s'ę zawsze na innych, bezkrytycyzm. Szkody moralne w charakterze, zła opinja, zły przjklad.

4. Ś r o d k i : Praca nad charakterem, kształcenie poczucia honoru, samodzielności, zamiłowania prawdy, uczciwości, prostej drogi w życiu- odwagi cywilnej w przyznaniu się do winy, do szkody, odpowiedział ności za s!eb‘e. Rachunek sumienia. Wielkie wzory, Ideały prawdy, szcze­

rości, prawości (Święci).

(10)

152 PO D ZNAKIEM MARJ1

* Nr 7

5. P o s t a n o w i e n i a : Indywidualne, koleżeńskie, klasowe, so- dalicyjne. Moim obow iązkem usunąć to zło z duszy, z klasy, szkoły.

(Na zebraniu sodalicyjnem na ten tem at'przem aw iało 18 mówców z kl.

VII i VIII).

II. Wpływ sodalisa na kolegów :

1. F a k t y : Dowody wpływu lub braku wpływu sodalisów na ko­

legów a praca S. M. w klasie, szkole. Dobre sposobności i ich zaniedba­

nie. Metody wpływania dodatnie i ujemne.

2. P r z y c z y n y wpływu lub jego braku w sodallsach, w soda- licji, w tamtych kolegach, w środowisku szkolnem. Trudności, ułatwienia.

3. S k u t k i dobre i złe wpływu lub jego braku, dla jednostek, klasy, szkoły, sodalicji, przyszłego życia

4. Ś r o d k i : Pośrednie i bezpośrfdnie. Postawienie wysoko zna­

czenia i wartości S, M w szkole. Dobór członków, ich poziom religijny, etyczny, koleżeński.

5. P o s t a n o w i e n i e : zależnie od miejscowych warunków.

(19 mówców z kl. VII i VIII).

III. Wakacje sodalisa:

1. F a k t y : Pojęcie wakacyj, Ich celu, sposobu spędzenia dobre­

go, lub złego wśród nas, kolegów, rodziców. Obowiązki sodalicyjne na wa­

kacjach. Trudności ułatwieni*. Stosunek do rodziny, rodzeństwa, kolegów, towarzystwa (mieszanego). Więcej pożytku czy szkody dla sodal sa ? spo sobności dobrego wpływu wzgl. niebezpieczeństwa zgorszenia (sporty,

kąpiele, plaże).

2. P r z y c z y n y postępu, upadku, zaniedbiń, niepowodzeń w apos­

tolstwie. Trudności.

3. S k u t k i dla sodalisa, rodziny, naszego ogółu sodalicji.

4. Ś r o d k i : wierność zasadotn, sumienność w obowiązkach re­

ligijnych, sodallcyjnych, korespond. z ks. moderatorem, lektura, kolonja czy obóz sodalicyjny.

5. Postanowienia na najbliższe wakacje.

B. Temat dla młodszych (trudniejszy!) I. Teorja a praktyka w ż y c iu :

1. F a k t y : Zgodność czy niezgodność zasady z życiem u mnie, u drugich ? Jakich zasad przedewszystkiem ? Jakie objawy zauważyłem i u kogo ?

2. P r z y c z y n y : Wewnętrzne (w charakterze) u mnie i u in­

nych; zewnętrzne (środowisko^ wpływy, pokusy), omówić szczegółowo.

3. S k u t k i : W życiu osoblstem, rodzlnnem, społecznem, (klasa, szkoła, nasze organizacje).

4. Ś r o d k i : Praca nad sobą, jaka, przez co? Szukanie wielkich wzorów. W kim ? Przykłady.

5. P o s t a n o w i e n i e : Jak będę postępował, o co się starał, kogo naśladował ?

Uwaga: Temat był szczególnie troskliwie przygotowany na pierw- szem zebiauiu, przypominany co tydzień. Samą pogadankę poprzedzało jeszcze krótkie wyjaśnienie ks. moderatora. Przebieg i poziom pogadanki, żywość dyskusji przeszła oczekiwanie. Zabierało głos 60 chłopców. Tru­

dno było zakończyć zapaloną dyskusję.

(Dokończenie nastąpi).

I

(11)

POD ZNAKIEM MARJ1 153

N iektóre S odalicje zgłosiły 15 a n aw et 2 0 uczestników P ielgrzym ki jubileuszow ej na Jasną Górę — a HDasza ? C zy rozumiecie głęboko ideę SKongresu ? C zy będziecie z nami dziękow ać Ukochanej ŹMatuchnic za 15 lat błogosław ieństw i łask dla pracy Z w ią z k u i ćwierci tysiąca naszych S . SJf. ?

WIADOMOŚCI KATOLICKIE

Komunikaty Katolickiej Agencji Prasowej w Warszawie.

ZE ŚWIATA :

Masowy powrót do Kościoła. Silny prąd w kierunku powrotu do kościoła, za­

obserwowany w kołach robotniczych Austrji już od marca roku ubiegłego, po ostat­

nich wypadkach rewolty socjaldemokratycznej przybrał charakter masowy. Zbałamuco­

ne przez socjalistów rzesze robotnicze, które pod grozą gwałtu, strachem bezrobocia i nędzy mieszkaniowej stawały po stronie socjalistów 1 ogłaszały się za namową przywódców bezwyznaniowemi, w tak wielkich ilościach zgłaszają swój powrót do Kościoła, że ordynarjat arcybiskupi wiedeński musiał wydać specjalne zarządzenie regulujące ten powrót, by uniknąć przeniknięcia w szeregi wyznawców Kościoła ele­

mentów niepewnych.

Przywódca katolików hiszpańskich i wdowa po męczenniku politycznym.

Zwycięski organizator ostatniej kampanjl wyborczej katolików hiszpańskich, Gil Robles, który w dniu 27 listopada skończył 35 lat, otrrymał z całego kraju niezliczoną iiość dowodów pizywiązania 1 słów gorącej zachęty. W biurze jego musiano zorganizować specjalną obsługę do otwierania telegramów, których nadeszło ni mniej ni więcej tylko 8 000. Najbardziej wzruszające były tyczenia wdowy po pewnym funkcjonarju- szu katolickiej „Accion Popular", którego zamordowano w czasie akcji przedwybor czej. Telegram brzmiał w ten sposób i .Złam ana jeszcze bólem, który spowodowało haniebne zamordowanie mego męża, gratuluję z całego serca wodzowi hiszpańskiej prawicy odniesionego zwycięstwa. Jestem dumna, że krew mojego małżonka wylana została dla tak szlachetnej i tak świętej sprawy. Niech żyje Hiszpanja". Londyński

„Times* w doniesieniu z Madrytu pisze: „Gil Robles był już w kortezach mówcą, którego słuchali przyjaciele I wrogowie. Wyryty jest na nim typ wodza, który umie porywać. Rep.ezentuje on młodą, wierną, na szczęście wysokim ideałom Hiszpanię".

Orędzie prezydenta Roosevelta na Dzień Dziękczynienia. W dniu 30 listopa­

da odbył się w całych Stanach Zjednoczonych stosownie do oficjalnego rozporządze­

nia prezydenta Roosevdta t. zw. ,Thanksgiving Day“ (Dzień Dziękczynienia). W ofic­

jalnej proklamacji, wyznaczającej powyższe święto, prezydent ?aleca społeczeństwu, by z głębi serca złożyło podziękowanie Stwórcy za „koniec ciemnych dni, za odrodze­

nie ducha solidarności, za zespolenie się wszystkich części wielkiego państwa, za po­

rozumienie, jakie nastąpiło pomiędzy pracodawcami a pracownikami*, równocześnie prosząc Boga o to, by .in n e państwa zrozumiały, że dążeniem Stanów Zjednoczonych nie są podboje, lecz pregnlenie, by wszystkie narody zobowiązały się do poszanowania terytorjów i praw swych sąsiadów".

W obronie szkolnictwa katolickiego w Hiszpanji. Z inicjatywy posłów ze stronnictwa ajrarnego w ciągu kilku dni zaledwie utworzyło się towarzystwo akcyjne z kapitałem 15 mlljonów pesctów, którego celem jest zakładanie we wszystkich pro wincjach Hiszpanji katolickich szkół początkowych i średnich. Niezwykle szybkie ukonstytuowanie się wspomnianego towarzystwa jest nowym dowodem wzrostu spo­

łecznych sił katolickich w Hiszpanji.

545 nowych kapelanów w stowarzyszeniach młodzieży we Włoszech. Na zasa dzie porozumienia, zawartego między rządem włoskim i Stolicą Apostolską, organi

(12)

154 POD ZNAKIEM MARJ1 Nr 7

zacje „Ba!lUa“, obejmujące całą młodzież faszystowską Włoch, otrzymały opiekę rell gijną. Liczba nowych kapelanów, którzy odtąd pracować będą we wspomnianych sto warzyszeniach, wynosi 545 księży.

Organizacje skautowskie a powołania kapłańskie. Holenderska katolicka agen cja prasowa podaje, że Francja posiada obecnie około 25 000 skautów katolickich i jednocześnie podkreśla znaczną liczbę kandydatów do stanu duchownego rekrutują­

cych się z łona tej organizacji. W ostatnich latach ponad 600 skautów wstąpiło do seminarjów duchownych, z czego przeszło 100 z samej archidiecezji paryskiej.

70-letni konwerstyta kandydatem do staną duchownego. Nawrócony przed trzema laty duchowny kościoła episkopalnego w Ameryce, wieloletni inspektor na filipinach, a ostatnio profesor na wydziale filozoficznym uniwersytetu Notre Dame w stanie Indiana, mimo rozpoczętego 70 go roku życia, postaaowił uzyskać święcenia kapłańskie i w tym celu udaje się na studja do Rzymu.

Mahometanin misjonarzem katolickim. W Marokko zanotowano rzadki wypa­

dek nawrócenia się mahometanina t złożenia przezeń katolickich ślubów zakonnych.

W miejscowem gimnazjum katolickiem uczył się pewien młody Marokańczyk, który następnie uda! się do Paryża, gdzie w Sorbonie uzyska! z odznaczeniam doktorat, poczem studjowal rellgję katolicką, po trzech latach tych studjów przyjął chrzest i mając 28 lat, wstąpił do franciszkanów z zamiarem poświęcenia się w przyszłości pracy apostolskiej wśród muzułmańskiej ludności ojczystego kraju.

Cudowne uzdrowienie dziecka w Lourdes. W Lourdes zaszedł nowy wypadek cudownego uzdrowienia. W ciągu trzech dni wyleczone zostało całkowicie pewne 3-letnle dziecko, chore ciężko na gruźlicę płuc, co do którego lekarze po zastosowaniu odmy sztucznej i innych zabiegów stracili wszelką nadzieję, Dziecko było już w takim stanie, że nie przyjmowało żadnych pokarmów 1 zwracało wszelkie płyny, nawet zu­

pełnie oziębione. Jeden z lekarzy postanowił dać mu wody z cudownego źródła w Lourdes. Po wypiciu połowy butelki tej wody gorączka znikła i dziecko zapadło w głęboki sen. Gdy następnego dnia lekarz szedł do małego pacjenta, znalazł go bawiącego się na ulicy. Lekarskie biuro sprawdzeń w Lourdes umieściło ten fakt w rzędzie uzdrowień o charakterze nadnaturalnym.

Uctony japoński składa publiczny hołd zakonom katolickim. W Madrycie odbył się międzynar. kongres okulistów, w którvm wzięli udział wybitni specjaliści z różnych krajów. Delegat japoński, prof. Chut Oguchi w oflcjalnem przemówieniu wyraził wdzięczność Japonjl wobec hiszpańskich i portugalskich zakonów, które razem z nauką wiary przywiozły do Nipponu wiedzę fizyczną i astronomiczną a w szczegól­

ności umiejętność leczenia chorób. Słowa uczonego japońskiego wywarły na zebranych wielkie wrażenie. .Hiszpańscy i portugalscy zakonnicy — mówił prcf.Oguchl — zało­

żyli w Japonji pierwszy szpital i uratowali życie tysiącom trędowatych. Gdyby ów­

czesne władze japońskie nie występowały z taką zawziętością przeciwko chrześcijań stwu, to kultura już dużo wcześniej rozpowszechniłaby się w naszym kraju. Jest obowiązkiem sprawiedliwości stwierdzić publicznie co zawdzięczamy Hlszpanji i Por­

tugal), które tak bardzo rozszerzyły horyzont naszej cywilizacji*. Zebrani przyjęli te słowa gromkieml oklaskam i; wśtód manifestujących w ten sposób swoje uznanie byli również hiszpańscy uczestnicy kongresu.

C zy w szy sc y przeczytaliście ostatnie X IV Spraw ozdan ie Z w ią zk u ? C zy omówiliście je na zebraniu W aszej Sodalicji?

Zakom unikujcie Centrali W asze uw agi i spostrzeżenia.

(13)

Nr 7 POD ZNAKIEM MARJi 155

Z listów akadem ików , naszych b. sodalisów .

W ilno.

W ubiegłym tygodniu otrzymałem od Przew. Księdza list, który mnie niezmiernie ucieszył i wzruszył, dając dowód tej troskliwej opieki, którą Ksiądz Prezes otacza nas, byłych sodalisów gimnazjalnych.

Spieszę więc z odpowiedzią. Życie sodalicyjne w latach moich szkolnych miało ogromne znaczenie. Dało mi ono poznać istotę i wartość życia praw dziw ie katolickiego. Ono mnie strzegło przed mniej odpowiedniem towarzystwem, wreszcie zagrzewało do pracy nad wy­

robieniem w sobie prawdziwie katolickiego charakteru. Rozpoczynając więc nową erę w swem życiu, pragnąłem spędzić ją nadal pod sztan­

darem Niepokalanej, dlatego zaraz zgłosiłem się do tut. S. M. akade­

mików i już byłem na jednem zebraniu miesięcznem. Stwierdzam też, że życie sodalicyjne stało się dziś dla mnie jeszcze donoślejszem. Ono to zagrzewa mnie do wydatnej pracy naukowej na uniwersytecie, gdzie z zamiłowania studjuję matematykę...

Bardzoby mnie cieszyło, gdyby te słowa i serdeczne podzięko­

wanie, którem kończę mój list, były przez PW. Księdza przyjęte jako wyraz wdzięczności za okazaną mi troskliwość. Łączę wyrazy itd.

M. K. s. m.

Poznań.

W odpowiedzi na list i serdeczną zachętę do wstąpienia w sze­

regi S. M. akademików spieszę zakomunikować PW. Księdzu, że ży­

czenie Jego przyjąłem do wiadomości z prawdziwie synowskiem uczuciem, a chcąc je niezwłocznie wypełnić, zgłosiłem się zaraz do S. M. akademików. Nadmieniam, że z tym zamiarem nosiłem się już dość dawno, lecz dzięki trudowi i opiece, jaką i teraz nawet obarcza się PW. Ksiądz względem nas, b. sodalisów gimnazjalnych, przyspie­

szyłem jego wykonanie. Proszę przyjąć itd. Równocześnie przesyłam prenumeratę na miesięcznik „Pod zn. Marji“.

B. J. s. m.

W arszawa.

Przed kilku dniami otrzymałem list, który mnie bardzo ucieszył, gdyż przekonałem się, że Związek nasz pamięta o swych b. sodalisach wstępujących na wyższe uczelnie. Do S. M. akademików wpisałem się jeszcze w jesieni, ale z moją sodalicją gimnazjalną stale utrzymuję kontakt. Stamtąd też regularnie otrzymuję miesięcznik „Pod znakiem M arji“. Byłem kilka razy na jej zebraniach, brałem udział w akadem- jach Widuję się i koresponduję z ks. Moderatorem i sodalisa:ni.

H . G. s. m.

(14)

156 PO D ZNAKIEM MARJ1 Nr 7

Z niwy misyjnej.

P raca misyjna w Palestynie, Syrji i Azji Mniejszej.

(Intencja misyjna na kwiecień)

Tematem ostatnich intencyj misyjnych była praca wśród tych narodów 1 w tych krajach, gdzie wiara św, rozszerzyła się jeszcze w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, lub nawet w czasach apostolskich; w b. m. wypada nam zapoznać się ze stanem chrześcijaństwa w Ziemi Świętej i w krajach azjatyckich nawracanych już orzez św.

Pawła i św. Jana Apostoła.

I. PALESTYNA :

Kraj, w którym żył Zbawiciel świata i gdzie dokonało się dzieło odkupienia, był i jest miejscem ścierania się różnych wpływów religijnych. Spotykają się tu trzy największe religje monoteistyczne : chrześcijańska, żydowska, mahometańska. Niestety szanse zwycięstwa chrześcijan zmniejszają walki wewnętrzne różnych wyznań chrześ­

cijańskich.

Wśród 1 mlljona ludności Palestyny 79% stanowią mahometanie, 11% żydzi a tylko 9% chrześcijanie, Na 33 tysiące katolików liczy się 15 tys. łacinników, 13 tys.

greków, 3 tys. unitów maronltów, 320 unitów syryjskich. Schizmatyków żyje w Pale­

stynie 58 tysięcy. Kapłanów katolickich i schlzmatycklch jest w Palestynie dużo, bo każdy prawie zakon pragnie mieć w Ziemi Świętej swych reprezentantów. Z katolickich zakonów wybijają się na pierwsze miejsce franciszkanie, kfórym głównie zawdzięczać należy nasz stan posiadania, jeżeli chodzi o pamiątki 1 miejsca św ięte. Zakony rozwi­

nęły szkolnictwo (istnieje w Palestynie katolicki uniwersytet), prowadzą zakłady dobro­

czynne. rzemieślnicze, szpitale i t. p. Wielkie znaczenie dla katolicyzmu mają seminar- ja duchowne dla obrządków wschodnich. Seminarjum dla obrz. melchicklego w Jero zolimie obchodziło w r. 1932 złoty jubileusz.

Islam stara się o ugruntowanie swych wpływów w Palestynie, myśląc nawet o utworzeniu w Jerozolimie stolicy świata muzułmańskiego, stąd walka przeciw żydom sjonlstom. Sjoniści ze swej strony walcząc z chrześcijaństwem, najwlęk*zą uwagę zwracają na Katolicyzm, Niebezpiecznymi dla katolicyzmu stają się też protestanci, za­

opatrzeni w środki finansowe.

II. SYRJA :

W Syrji i na Libanie dwie piąte ludności (z peśród 3 mlljonów) to chrześcijanie, kórzy jednak tworzą prawdziwą mozaikę wyznań i obrządków. Każdy obrządek przy- tem dzieli się na część katólicką i schizmatycką. I tak liczy się w Syrji ok. 400.000 katolików, a z tego przypada na obrządek maronicki 250 tys , melchicki 75 tys. ormlań ski 12 tys., syryjski 10 ty s , łaciński przeszło 10 ty s, chaldejski 2 tys., schizmatyków tam około pół mlljona. Ze strony katolickiej da się zauważyć piękny rozwój szkolnict­

wa, Nacisk kładzie się naturalnie przedewszystkiem na wykształcenie kleru krajowego dla różnych obrządków. Zajmują się tem semlnarja jezuickie w Bejrucie, dominikańskie w Mossulu i in. Ze szkół świeckich istnieje znana szkoła handlowa prowadzona przez franciszkanów w Aleppo, gimnazjum lazarystów w Damaszku 1 kolegium w Antura.

Kapucyni posiadają szkołę rolniczą w Bejrucie i przemysłową na Libanie. Najważniej­

szą uczelnią katolicką jest znany jezuicki u n iw m y te t w Bejrucie.

III. TURCJA:

Chrześcijaństwo w Turcji przeżyło ostatnieml czasy ciężkie chwile. Już w czssie wojny musieli francuscy i włoscy misjonarze opuścić swe placówki w Małej Azji. Po wojnie przyszła kolej na niemieckich. Chwila wolności religijnej po ogłoszeniu repu blikl niedługo trwała. Chrześcijaństwo uważano za coś obcego, to też po wojnie z Grc- cją i pokoju w Lozannie w r. 1923 zabrano się do chrześcijaństwa na dobre. Odchrze ścljaniono całą Turcję, wypędzono Greków z wybrzeży morza Egejskiego i Armeńczy­

ków z Cylicji. NIemuzułmanów usunięto z posad rządowych, a ostatnio szkołom chrze ścijańskim zabrania się przyjmowania uczniów.

Obecnie wśród 14 mlljonów ludności Azji Mniejszej żyje 28.000 katolików I 170.000 schizmatyków . Ogniskiem życia katolickiego pozostała jeszcze i teraz Smyrna, gdzie żyje 7.000 katolików (Diecezja smyrneńska istniała już w czasach apostolskich).

(15)

Nr 7 POD ZNAKIEM MARJ1 157

O nawróceniach mahometan we wszystkich wymienionych krajach mało słychać, (wyjątek stanowi mahometańska sekta Alamltów). Niestety trudno się spodziewać by mahometanie przekonali się do chrystlanizmu, widząc różne wyznania chrześcijań­

skie walczące że sobą, tembardziej że przeciętny mahometanin uważa różne obrządki katolickie za odrębne rellgje. — (por. Zeitschrit f . M issionsw issnnschaft 1927 st. 34 nn., 1933 str. 50 nn., A tlas H ierarchicus Streita, M isje Katolickie 1934 kwiecień Pro A postolis 1934 avrl!).

W ażne dla maturzystów !

Wszystkie akademickie Koła misyjne skarżą się na brak nowych członków z po śród ludzi należących w gimnazjach do kółek misyjnych Jest to smutny objaw I źle świadczy o tych, którzy może z zapałem w gimnazjach pracowali dla sprawy misyjnej, a potem się jej sprzeniewierzają. Różne są tego powody. Najważniejszym jest wielka ilość stowarzyszeń uniwersyteckich, wyłapujących zawczasu nowozaplsanych studentów, zanim ci zdołają się lepiej rozejrzeć Zasmakowawszy w sporach międzystowarzysze- niowych w t. zw może niewłaściwie .polityce akademickiej*, nie myślą już o stowa­

rzyszeniach katolickich, a tembardziej misyjnych, Jednym z dalszych powodów jest też niezbyt rozumna chęć zupełnego zerwania z tern wszystklem, co przypomina gim ­ nazjum, bez względu na to czy coś jest nadal aktualne czy nie. To iudzle, którzy uważają, że nagle .dorośli*.

Wielu jednak ocenia znaczenie stowarzyszeń katolickich d!a życia podług zssad wiary, a równocześnie rozumieją, że właściwie oni są powołani do uświadomienia spo łeczeństwu katolickiemu obowiązku wspierania prac nad rozszerzaniem królestwa Chry­

stusowego. Tym podaję adresy wszystkich akademickich Kół misyjnych w Polsce, by wstępując w życie uniwersyteckie, odrazu kierowali się do lokalu odpowiedniego Koła, gdzie ich starsi koledzy przyjmą z radością:

Gdańsk - Wrzeszcz, Akademickie Koło Misyjne, Heeresanger 11.

Kraków, Koło Misjologiczne Akademików, ul. Kanonicza 3, dyżury codz.

od godz. 5 pop. do 6*/2.

Lublin, Akad Koło M isjolog, Uniwersytet katol. I p.

Lwów, Akad.Koło Misyjne, Marszałkowska 1.

Poznań, Koło Misjolog. przy Uniwers. Pozn., Gwarna 14.

. W. S. H

, , Katol. Szkole Społecznej, ul. Podgórna 12.

Warszawa, Akad. Kolo Misyjne, Koszykowa 11 m. 20.

Wilno, Akad. Koło Misyjne, Wielka 64 KOMUNIKATY MISYJNE :

Intencja misyjna na maj : O odwrócenie niebezpieczeństwa islatnizm u w A fr y ­ ce Zachodniej.

Kraków, Kanonicza 3. R ylew icz J ó ze f

Sekretarjat misyjny. prezes Koła Misjolog. Akademików U. J.

M ożeście czytali...?

Przed dwoma zgórą laty w dobrze znanem, warszawskiem piśmie literackiem ukazał się zjadliwy artykuł również dobrze znanego pisarza na tem at bezsiły Kościoła katolickiego w próbach rozwiązania kwestji społecznej i przyjścia z pom ocą bezrobotnym i nędzarzom.

Nie brakło w tym artykule i takiego mniej więcej zdania: „Cóż Kościół może pomóc biedakom i bezrobotnym ? Conajwyżej odprawi Mszę świętą na ich intencję..." Złośliwy, ale płytki dowcip podobać się musiał rzeszom czytelników, tak przecież kąśliwie godził w k ato ­ licyzm i atakował jego rzekomą niemoc w dziedzinie społecznej...

(16)

158 POD ZNAKIEM MARJł Nr 7 Ale czytaliście, Drodzy Chłopcy, przed 3 miesiącami nasze zesta­

wienie dobroczynnej działalności tego Kościoła na terenie jednej tylko diecezji śląskiej w P olsce? (p. nr. styczniowy str. 101). P ra w d a ? W artość tej pom ocy najbiedniejszym obliczono tam na 2 000.000 zło­

tych w ciągu jednego tylko roku.

A teraz, świeżo katolicka prasa przyniosła podobne zestawienie z charytatywnej działalności Kościoła katolickiego w Niemczech.

Osiągnęła ona tam również w ciągu jednego tylko roku im ponującą cyfrę 150.000.000 marek niemieckich, to jest zgórą 300.000.000 złotych.

W spaniała pom oc najbiedniejszym — prawda ? Ciekawi jesteśm y ile też rocznie ze swych wysokich honorarjów literackich wspomniany autor i jego towarzysze wydają na biedotę stolicy P olski? Tego nie wiemy, ale to wiemy na pewno, że nikt z nich słówka sprostowania fałszu za nic nie zamieści i bluźnierczy dowcip o „mszy za bezro botnych" będzie dalej obiegał w społeczeństwie, jak wytarty pieniądz.

Są metody walki z Kościołem, których ojcem jeszcze ciągle jest Voltaire ze swojem : „Oczerniajcie, ile tylko można, zawsze tam coś z tego przylgnie 1“

P otrzeb ę rekolekcy] zam kniętych odczuw ają p rotestanci.

„Eine stille Woche der V ersenkung“ — cichy tydzień skupienia, tak nazywają protestanci niemieccy coś w rodzaju naszych rekolekcyj, które odbyw ają od czasu do czasu w rzekomym „klasztorze" w Tu- ryngji. P olegają one na zachowaniu zupełnego milczenia, czytaniu Pisma św., naukach pastora, rozmyślaniach, lekturze dziel religijnych.

W szystko wzorowane na naszych rekolekcjach. Widać jednak, że i po tam tej stronie są dusze pragnące głębszego zastanowienia się nad sobą wobec Boga i własnego sum ienia. I trudno się oprzeć głębokie­

mu współczuciu, gdy się o tem słyszy lub czyta. Bo pom yślcie tylko!

Rekolekcje... odosobnienie... skupienie, ale bez Mszy św., bez obec­

ności Jezusa w tabernakulum , bez Komunji św., bez spowiedzi i bez odpuszczenia. Jakiż to tragiczny wysiłek i jaka mimo wszystko pustka!

Ale trudno oprzeć się i uczuciu świętej dumy, że dzieło rekolekcyj św. Ignacego do swych wielkich triumfów święconych w XX wieku w Kościele katolickim dołącza ten niezaprzeczony triumf w nieszczę­

śliwym, odciętym od m acierzystego pnia protestantyzm ie!

B ądź p r a c o w ity m !

O to nasze hasło te g o ro c z n e ! C o zrobiliście dla jego urzeczywistnienia w W aszej S o d alicji? Ile referatów , dysku-

(17)

Nr 7 POD ZNAKIEM MARJ1 159

syj, postanow ień i czynów ? Rok szkolny zbliża się do końca.

W ytężcie wszystkie siły, aby czerwcowe św iadectw a były spraw dzianem pracy godnym Sodalisów M a rji!

R ek olek cje zam knięte so d a lisó w -m a tu rzy stó w

Do dnia 20 marca otrzymała Centrala Związku z niektórych die- cezyj szereg następujących informacyj, dotyczących tegorocznych reko- lekcyj maturzystów.

Diec. gnieźnieńsko - poznańska. 2 s e r je : 1) Gostyń, klasztor XX. Oratorjanów na św. Górze 2) Bydgoszcz, klasztor 0 0 . Misjona rzy, terminy zależne od egzaminów dojrzałości.

Chełm ińska: Górna Grupa, Kolegjum XX. W erbistów z końcem czerwca.

Krakowska: 2 serje 1) Dziedzice, Dom XX. Jezuitów 24 — 28 czerwca 2) Trzebinia, Dom XX. Salwatorjanów 24 — 28 czerwca.

W łocławska: Sieradz, Zakład Wychowawczy 25 — 29 czerwca.

Sandom ierska: Wąchock, przy końcu czerwca.

Lwowska: Lwów, Dom XX. Jezuitów, ul. Dunin Borkowskich 11, przy końcu czerwca.

Przemyska: 3 serje, 1) Jarosław, klasztor 0 0 . Dominikanów, 2) Stara Wieś, Kolegjum 0 0 . Jezuitów i 3) (prawdopodobnie) P;ze- myśl. Wszystkie z końcem czerwca.

Katowicka: 2 serje, 1) Dziedzice j. w. (razem z krakowską) 2) Rybnik, Dom XX, Werbistów 1 — 5 lipca.

Diecezja lubelska i podlaska u siebie nie urządzają.

Koszta nigdzie nie przekroczą 8 — 10 złotych za całość. Bliższe szczegóły w majowym i czerwcowym n-rze miesięcznika.

Pewien kapłan zaproszony przez zaprzyjaźnioną rodzinę ujrzał w kancelarji pana domu nad biurkiem piękny portret jego najstarszego syna Edgara w mundurze porucznika z szeregiem orderów i odzna­

czeń wojennych na piersi...

Ten mógłby jeszcze żyć... zaznaczył z g ’ębokiem westchnie niem ojciec, spoglądając na urodziwego młodzieńca.

Ten

Z bohaterskich dziejów.

(18)

160 PO D ZNAK1ŁM MARJ1 Nr 7

— Pewno, odrzekł kapłan, po ludzku sądząc...

— Ale nie tylko, zaprzeczył szybko ojciec. Niech tylko ksiądz posłucha... W ostatnim roku wojny światowej pełnił jako porucznik obowiązki dowódcy kompanji. Była już późna jesień. Jak wiadomo do końca wojny brakowało ledwie parę tygodni. I właśnie Edgar uzy­

skał długo oczekiwany, czterotygodniowy urlop, który pragnął wyko rzystać dla dokończenia egzaminów uniwersyteckich i uzyskania stopnia doktora. Doręczono mu papier z kom endy pułku i właśnie gotował się do wyjazdu z frontu, gdy nagle dowiedział się, źe jego kom panja ma na drugi dzień przeprowadzić ważny atak na nieprzyjaciela. P o sta­

nowił więc stracić dwa dni urlopu i zostać, by jego ludzie nie po ­ wiedzieli, źe uchylił się od ataku i zostawił ich samych. Pozostał, p o ­ szedł do ataku najdobrowolniej w świecie — i padł! P adł w chwili, gdy mógł na podstawie rozporządzenia władzy być tu właśnie już u nas w domu....

Bohater obowiązku, wzór dowódcy, ideał żołnierza ! Bądź mu po ­ dobnym i usiłuj nieraz uczynić coś ponad Twój obowiązek 1!

Piękny rozwój misyjnej akcji znaczkow ej w K rakow ie.

1 znów minął rok ciężkiej, żmudnej lecz wytrwałej pracy p ols­

kich apostołów bożych w dalekiej Afryce. W znoju i trudzie m isjona­

rze nasi, synowie i córki Polski, zakonnicy i zakonnice polskie siali tam w czarne serca i czarne, bo nie obm yte jeszcze wodą chrztu, po ­ gańskie dusze murzyńskie, słowa prawdy i wiary. Dla tych zagubio­

nych dusz nieśmiertelnych opuścili oni własną ojczyznę, własne rodzi­

ny, własne upodobania i konieczne wygody, przepłynęli morza i oce­

any, osiedli wśród ludzi napół dzikich, by w ofierze, ubóstwie i cier pieniu pociągać je ku Bogu, wyrwać z pogaństwa, odrodzić wodą zbawienia, opromienić łaską Bożą, nauczyć żyć i pracować dla nieba.

Tam, w dalekiej Afryce, z potu i trudu Polaków wyrasta szczęście do­

czesne i wieczne miljonów, tam gorzeją serca czarnych w dziękczy­

nieniu dla dalekiej a przecież bliskiej Polski, tam w Afryce brzmią pieśni m elodją naszą, polską na cześć Najwyższego,

Praca rozpoczęta wre. Polska w Afryce stanęła na straży Kościo­

ła, wiary i kultury. Lecz do tego, by godnie i chlubnie spełniła swe posłannictwo, by misjonarze polscy mogli zarówno Kościół Boży, Wiarę św. jak i kulturę godnie tam przedstawiać i skutecznie szerzyć, potrzeba środków, potrzeba głębokiego zrozumienia dla tych idej wśród polskiego społeczeństwa, potrzeba wydatnej pomocy materjal nej. A że tego zrozumienia i poświęcenia dla polskiej misji nie brak w Ojczyźnie naszej, wykazuje choćby to sprawozdanie Misyjnej Akcji Znaczkowej (Kraków, Kopernika 26) z roku 1933.

Do Misyjnej Akcji Znaczkowej nadesłało w roku 1933 społeczeń stwo starsze około 894,600 zużytych znaczków pocztowych, młodzież

Cytaty

Powiązane dokumenty

ników i czasopism, jnkoto: „Pod znaKiem Marji&#34;, „Cześć Marji&#34;, „Roczniki Katolickie&#34;, Młodzież misyjna, Misje Katolickie, Gazeta Kościelna i

gała przeważnie starszych sodalisów, bardziej umysłowo wyrobionych. odbyło się uroczyste przyjęcie 4 kandydatów po uprzedniem wykazaniu się tychże znajomością

mal cudowny, a co za tem idzie, przez zapatrywanie się na swego Wychowawcę doskonalą się młode dzieci polskie. Znaczenie sodalicji nauczycielskiej jest olbrzymie,

dnych, nieocenionemi stały się usługi naszych kierowników, tych, którzy nam drogę do osiągnięcia celu, wskazywali i ułatwiali. — Te dwa czynniki: warunki

MIELEC (gimn państw.—dn. odbyło się walne zebranie naszej sodalicji. Praca całoroczna przedstawia się następująco: wspólnych zebrań odbyło się 13, z których

POZNAŃ II. odbył się staraniem scdalioji wieczór muzyczny, z którego 20% czystego zysku w ysłano Związkowi. powstało przy sodalicji kółko dla kolegów z

W tej sprawie wywiązuje się dyskusja, w której ścierają dwa poglądy, jeden, aby akademicy należeli wyłącznie do sodalicyj akademickich lub dążyli do ich

mal ogólne, przedewszystkiem u tych, sodalicyj, które już raz się na nich zjawiły. Niestety, prowadząc dokładne wykazy, wiemy, że jest w Związku kilka