• Nie Znaleziono Wyników

P Stare i nowe, czyli – śladami przeszłościStare i nowe, czyli – śladami przeszłościStare i nowe, czyli – śladami przeszłościStare i nowe, czyli – śladami przeszłościStare i nowe, czyli – śladami przeszłości

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "P Stare i nowe, czyli – śladami przeszłościStare i nowe, czyli – śladami przeszłościStare i nowe, czyli – śladami przeszłościStare i nowe, czyli – śladami przeszłościStare i nowe, czyli – śladami przeszłości"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

PISMO PG PISMO PGPISMO PG PISMO PG PISMO PG 4141414141

P

owoli gromadzę materiały, aby napisać trochę wspomnień – nie tylko z obszaru nauki. Wertując stare zdjęcia rodzinne, na−

tknąłem się na kilka zrobionych w r. 1939, podczas pobytu w Krynicy mojej matki i ciotki. Nie wiedziała wówczas matka, że już w trzy tygodnie później przyjdzie jej zabrać mego brata (12 l.) i mnie (10 l.), a także swoją młodszą siostrę i jej małego synka, na daleką ewaku−

acyjną poniewierkę – pod bombami – z Torunia do wsi Domanice koło Siedlec. Nie zdawała sobie też sprawy z tego, że później będzie−

my musieli doświadczyć, w dużej części – pieszego, bardzo trudnego powrotu do domu. Tak daleko jej sierpniowa wyobraźnia w Krynicy r.

1939 nie mogła sięgać.

Gdy spoglądałem na zdjęcia, zainteresowała mnie także scene−

ria przedwojennej Krynicy. Wezbrała we mnie ciekawość czy miej−

sca, pokazane na starych fotografiach, można dziś zidentyfikować.

Tak się złożyło, że we wrześniu br. uczestniczyłem w dorocznej konferencji nt. budownictwa „Krynica 2006”. Była to dobra oka−

zja, aby w wolnych chwilach tym śladem podążyć. Nie przypusz−

czałem, że drzemie we mnie prawdziwy Sherlock Holmes.

Zacznijmy od fot. 1 z r. 1939, która w tle prezentuje budynek do dziś istniejącego sanatorium (fot. 2). Znamienny jest tu kontrast ówczesnej dorożki z fot. 1 (oczywiście, wszyscy uczestnicy prze−

jażdżki dziś już nie żyją) z nowoczesnym środkiem lokomocji, ja−

kim stał się samochód (fot. 2).

Następne zdjęcie z r. 1939 (fot. 3) przedstawia park zdrojowy z kilku budynkami na przeciwległym zboczu. Dzisiaj to miejsce wy−

gląda zupełnie inaczej (fot. 4), bo wszystkie wspomniane budynki zostały zasłonięte zielenią. Tzw. „Zamek”, położony na fot. 3 naj−

wyżej, widoczny jest obecnie z nieco innego miejsca (fot. 5), a z kolei budynek pokazany na fot. 3 najniżej – z charakterystycznymi kolumienkami na szczycie – wyłania się dzisiaj dopiero po ominię−

ciu zasłaniającej go zieleni (fot. 6). W parku widoczne są natomiast zachowane kamienne ciosy niektórych ławek (fot. 7 i fot. 8).

Kolejne zdjęcie z r. 1939 (fot. 9) wymagało szczególnego za−

chodu. Jak się okazało, jest to fragment ulicy w pobliżu krynickie−

go kościoła parafialnego. Rozpoznałem bowiem znajdujący się na dalszym planie fot. 9 budynek, który ma nad oknami parteru cha−

Stare i nowe, czyli – śladami przeszłości Stare i nowe, czyli – śladami przeszłości Stare i nowe, czyli – śladami przeszłości Stare i nowe, czyli – śladami przeszłości Stare i nowe, czyli – śladami przeszłości

rakterystycznie uprofilowane płyty, zachowane do dziś (fot. 10).

Miejsce to, w szerszym ujęciu, wygląda obecnie tak, jak to ilustru−

je fot. 11. O poprawności mego „dochodzenia” świadczą też, wi−

doczne na fot. 9 i fot. 11, dwa drzewa, przysłaniające istniejący za nimi przedwojenny drewniany budynek.

Następne zdjęcie z r. 1939 (fot. 12) zrobiono także na ww. uli−

cy, ale bezpośrednio przy wejściu na teren przykościelny. Jeśli porównać to zdjęcie z wykonanym obecnie (fot. 13), nasuwają się trzy łączne dowody identyczności tego miejsca.

Fot. 1

Fot. 2

Fot. 3 Fot. 4 Fot. 5

Fot. 6

Fot. 7

(2)

42 4242

4242 PISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PG

drzewo, a trzecim – widoczny po prawej stronie, zachowany oryginal−

ny cokół ogrodzenia, z przerwą ku wejściu na plac przykościelny.

Natomiast identyczność miejsca z fot. 14 (r. 1939) i fot. 15 (r. 2006) nie jest stuprocentowa. Widoczny po prawej stronie drew−

niany dom wydaje się na obu fotografiach ten sam; podobnie zloka−

lizowany jest również słup latarni w środku obu zdjęć. Na współcze−

snej fot. 15 brak jest jednak widocznego na fot. 14 domu po lewej stronie – w pobliżu ww. latarni. Dzisiaj jest tam część parku i może być, że utworzono ją w miejsce tegoż domu, który rozebrano.

Przywołując tu czasy dawne i obecne, a więc – stare i nowestare i nowestare i nowestare i nowestare i nowe, chciałem podkreślić wagę upływającego w naszym życiu czasu, co – na krótką metę – jest słabo dostrzegalne, i dopiero w dłuższej perspektywie staje się wyraźniej widoczne. Równocześnie, pra−

gnąłem zaakcentować możliwość wystąpienia w życiu każdego z nas – nagłych i gwałtownych zmian, jakie mogą się pojawić w stosunkowo krótkim czasie. Nikt nie powinien mieć pewności, że jego aktualna stabilizacja trwać będzie bez żadnych wstrząsów

„wiecznie”. Każdy z nas reprezentuje sobą w świecie tylko pewien zrównoważony układ, który może być w każdej chwili zachwiany.

Pamiętajmy o tym i nie przywiązujmy się zbytnio do „marności nad marnościami” (Ekl 12:8).

Równocześnie jednak wypada nam stąpać po ziemi. Wydaje się, że człowiek nauki i techniki, dzisiejszy student politechniki – jutrzejszy inżynier, powinien zawsze dbać o rozwój swej wyobraźni, a więc – być wszechstronnym obserwatorem życia. Pozwoli mu to, z pewnością, także właściwie podchodzić do spraw swego za−

wodu, ergo – znajdywać w każdych warunkach odpowiednie roz−

wiązania techniczne.

Jako wynik przyjaznej symbiozy myśli technicznej i zmysłu hu−

manistycznego, będzie to z pożytkiem dla dzisiejszych oczekiwań ludzkości.

Zbigniew Cywiński Emerytowany profesor PG Fot. 8

Pierwszym jest – widoczna na fot. 12 i fot. 13 – płyta studzienki rewizyjnej przewodów kablowych – niestety, słabo zaznaczająca się na obu tych fotografiach (po lewej stronie chodnika). Drugim dowo−

dem jest charakterystyczne, stojące nieco w tyle z lewa, dwudzielne Fot. 9

Fot. 10

Fot. 11

Fot. 12

Fot. 13

Fot. 14 Fot. 15

(3)

PISMO PG PISMO PGPISMO PG PISMO PG PISMO PG 4343434343

Dbajmy o jêzyk ! Dbajmy o jêzyk ! Dbajmy o jêzyk ! Dbajmy o jêzyk ! Dbajmy o jêzyk !

M

oda językowa jest przejawem ogólniejszego zjawi−

ska jakim jest moda, czyli ‘zwyczaj, obyczaj przejścio−

wy, zmienny, przeciwstawiający się dotychczasowej tradycji w danej dziedzinie’ [Słownik języka polskiego, t. 2, s. 199].

„Moda w języku – pisze W. Pisarek – powodująca nadużywa−

nie jednych form kosztem innych, a także niekiedy ich niewła−

ściwe użycie, występuje w zakresie wymowy, form gramatycz−

nych, słowotwórstwa, słownictwa, frazeologii i składni” [En−

cyklopedia języka polskiego, s. 201]. Pewne wyrazy, wyraże−

nia lub zwroty, zwykle nowo utworzone lub zapożyczone, ale czasem „odkurzone”, zaczynają upowszechniać się w wielkim tempie w danej grupie społecznej (np. młodzieży), środowi−

sku (np. show−biznes) czy też w całym społeczeństwie. Stają się modne. Niektóre potem – co jest typowe dla tego zjawiska – powszednieją lub wychodzą z mody.

W artykule Co się nosi w mówieniu? Językowe mody („Po−

lityka” 2004, nr 20) J. Bralczyk stawia pytanie dotyczące przy−

czyn szerzenia się współczesnych nam mód językowych: „Co dziś «nosi się» w mówieniu i pisaniu publicznym? Można wska−

zać modne słowa («dokładnie», «jakby», «profesjonalny», «kre−

atywny»), nowe modne związki frazeologiczne („przyjazny dla otoczenia”, „agresywna promocja”), modne formy (choćby z przedrostkami «super−», «mega−», «post−» i innymi), modne kon−

strukcje gramatyczne. Istotniejsze jednak wydaje się wskazanie pewnych pragmatycznych dominant, które sprawiają rozpo−

wszechnianie się konkretnych językowych zwyczajów i przy−

zwyczajeń. Takimi dominantami dzisiejszego mówienia i pisa−

nia publicznego wydają się głównie dwie: funkcjonalizacja wy−

powiedzi i nastawienie na jej atrakcyjność”.

Marek Zboralski w książce Nazwy firm i produktów [ss. 165–

167] zwraca uwage na „bezkrytyczne uleganie modom i stereo−

typom, pretensjonalizm i efekciarstwo”, których przejawem są różne nazwy z końcówkami −ex czy−land, jakie rozpleniły się w ostatnich kilkunastu latach w naszym kraju. „To, co jeszcze przed paru laty – pisze Zboralski – mogło uchodzić za «światowe», pomysłowe, ambitne i atrakcyjne, dziś bywa dowodem prowin−

cjonalności, językowego bezguścia i niewybrednego «papuganc−

twa». [...] Przejawem nazewniczej sztampy i po części mody jest także masowe wykorzystywanie pospolitych, głównie an−

glojęzycznych określeń dodawanych do nazw marketingowych bardzo różnych produktów. Mają one służyć wyróżnianiu pod−

marki (modelu, wersji) albo są to po prostu perswazyjne «ga−

dżety» stosowane dla łatwego efektu promocyjnego. Niestety, już bardzo mocno wyeksploatowane, np. Style, Euro, Super, Classic, Perfect, Extra, Gold(en), Top, Lux, Premium, Prestige, Plus, Eco, Modern, Max(i)”.

Język polski, jak każdy inny język żywy, ulega ciągłym prze−

obrażeniom. Dotyczy to zwłaszcza słownictwa. Jedne wyrazy wychodzą z użycia, inne są tworzone lub przejmowane z języ−

ków obcych. Ile osób dziś wie, na przykład, co znaczy modli−

tewne wyrażenie: owoc żywota Twojego? Współczesne słowniki języka polskiego wymieniają takie znaczenia słowa żywot, jak:

‘życie’, ‘istnienie’, ‘tryb życia’ czy ‘opis życia’, tymczasem w staropolszczyźnie żywot oznaczał ‘brzuch’. Innym przykładem może być wyraz, którym jeszcze w pierwszej połowie XIX w.

nazywano frędzel u pasa (dwa razy w Panu Tadeuszu!), a dziś jest dosadnym wulgaryzmem.

Gdy pojawiają się nowe rzeczy czy zjawiska, tworzone są często nowe słowa na ich nazwanie. Moda na coś pociąga za sobą modę na dany wyraz. Przykładami mogą być: komórka, disko polo, hip−hop, sponsor, e−mail czy SMS. Te dwa ostatnie są szczególnie interesujące, gdyż ze względu na ich rozpowszech−

nioną odmianę (co do której językoznawcy mają zastrzeżenia) różnią się od tradycyjnych form nazw rodzajów koresponden−

cji. Słyszymy bowiem na każdym kroku: Wyślę ci e−maila lub Dostałem SMS−a (podobnie odmieniany jest wyraz blog, ozna−

czający rodzaj pamiętnika publikowanego w Internecie, należą−

cy do tego samego co e−mail czy SMS – kręgu pojęć związa−

nych z nowoczesną komunikacją językową), choć Polacy mó−

wili zawsze: Wyślę ci list lub Dostałem telegram (a nie: „Wyślę ci lista” lub „Dostałem telegrama”!). Od skrótu SMS (ang. Short Message Service) mamy też powszechnie używany skrótowiec esemes, a także czasowniki: esemesować lub SMS−ować. W re−

klamie jednego z operatorów telefonii komórkowej (Dzwonisz i SMS−ujesz, skąd chcesz!) użyto tej ostatniej formy, prawdopo−

dobnie dlatego, że esemesować mogłoby nie od razu być skoja−

rzone ze skrótem SMS.

Kwestią spolszczenia wyrazu e−mail zajmowała się nawet Rada Języka Polskiego <www.rjp.pl>. Na zapytanie jednego z korespondentów, sekretarz Rady udzieliła następującej od−

powiedzi: „[...] wyrazy obcego pochodzenia na początku swe−

go «życia» w języku polskim pisane są w postaci oryginalnej.

Po jakimś czasie na ogół wyraz się przystosowuje do polskie−

go systemu i zaczyna być pisany (oraz odmieniany) zgodnie z rodzimymi wzorcami. Tak się działo ze słowami komputer, kompakt czy lider, które – gdy przyszły do polszczyzny – były zapisywane przecież jako computer, compact, leader. Dziś taka pisownia razi przeciętnego użytkownika naszego języka. Są−

dzę, że nazwa listu elektronicznego «przeżywa» teraz okres przejściowy – obecna jest ciągle jej anglojęzyczna forma (e−

mail), lecz jednocześnie coraz częściej pojawia się wersja spo−

lszczona (mejl). Która z nich zwycięży – pokaże czas. Jednak obie są poprawne”.

21 maja 2002 r., na XII posiedzeniu plenarnym, RJP przy−

jęła uchwałę ortograficzną nr 7 w sprawie zapisu nazwy listu elektronicznego: „Poprawna forma nazwy listu elektroniczne−

go to e−mail, potocznie: mejl”.

Stefan Zabieglik Wydział Zarządzania i Ekonomii

O wyrazach modnych (1)

O wyrazach modnych (1) O wyrazach modnych (1)

O wyrazach modnych (1) O wyrazach modnych (1)

(4)

44 4444

4444 PISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PG

Część druga Część drugaCzęść druga Część druga Część druga

Leonardo – mój ideał Leonardo – mój ideał Leonardo – mój ideał Leonardo – mój ideał Leonardo – mój ideał

Cokolwiek jest we wszechświecie,

poprzez wyobraźnię ma to malarz najpierw w umyśle,

a potem w dłoniach Leonardo da Vinci

R

zadko się zdarza, by bardzo młody człowiek ujawniał nadzwyczajne zdol−

ności. Zwykle dokonuje się to w wieku póź−

niejszym. Młody Leonardo od najmłodszych lat zadziwiał swoimi umiejętnościami w dziedzinie rysunku. Dlatego, zachwycony talentem syna, ojciec pokazał swemu przy−

jacielowi, malarzowi Verrocchio szkice wykonane ręką nastoletniego chłopca. Le−

genda głosi, że Verrocchio wycofał się z działalności malarskiej, gdy zobaczył nama−

lowanego przez Leonarda anioła. Swoją doj−

rzałością artystyczną pokonał mistrza, u któ−

rego uczył się rysunku i malarstwa.

W swojej pracy artystycznej Leonardo ciągle poszukiwał nowych rozwiązań. Za−

nim namalował obraz, wykonywał niezli−

czoną ilość szkiców poszczególnych detali przyszłego dzieła. Jego rysunki (obliczono, że było ich ponad siedem tysięcy, z czego zachowało się 6700 stron, reszta – rozpro−

szona – zaginęła) cechuje ogromna precy−

zja i wierność naturze. Postacie, które stwo−

rzył, żyły przed wiekami i żyją również dzi−

siaj. Artysta zawsze umieszczał je na tle kra−

jobrazu, którego cechą charakterystyczną jest wielowarstwowość i zanikanie we mgle.

Opracował własną technikę malowania, któ−

ra polegała na nakładaniu wielu cienkich warstw przezroczystego werniksu, co dawało wrażenie głębi i oświetlenia wywołującego atmosferę tajemniczości. Górskie pejzaże i rozświetlone niebo – to stały element obra−

zów Leonarda da Vinci.

Jako twórca o ogromnej wyobraźni i wła−

snym widzeniu otaczającego świata wypra−

cował własny styl prezentowania postaci ludz−

kich. Pełne są one dynamizmu, co jest efek−

tem zainteresowań anatomią, szczególnie zaś studiów poświęconych ruchowi i mięśniom, które ten ruch wywołują. Malowana osoba nigdy nie siedzi frontem do widza, ale ciało swe kieruje w prawą lub lewą stronę, nato−

miast głowę zawsze zwraca w stronę prze−

ciwną. Dzięki temu portrety nie są statyczne, nieruchome, ale sprawiają wrażenie ruchu.

Twórcza wyobraźnia mistrza, jego nie−

ustanne poszukiwanie nowych form kreowa−

nia świata, eksperymenty związane z wła−

snoręcznie sporządzanymi farbami doprowa−

dziły Leonarda do stworzenia własnej wi−

zji, polegającej na monochromatycznym przedstawianiu postaci, opartym głównie na grze światła i cienia. W swoich pracach był jednocześnie artystą i badaczem−ekspery−

mentatorem. Naukowa dociekliwość umy−

słu i artystyczna wyobraźnia, ściśle ze sobą powiązane, dały w efekcie dzieła niezwy−

kłe, stawiające malarza na czele listy mi−

strzów malarstwa.

Anatomiczne badanie i analizowanie czę−

ści ludzkiego ciała, studia psychologiczne, zagłębiające się w psychikę człowieka, nie−

mal fotograficzne oddawanie fizycznego układu udrapowanych tkanin i układu dłoni, ich kształtu i psychologicznej charakterysty−

ki, pokazują nam człowieka, płodnego twór−

cę, którego nie zadowala oddanie jedynie fizycznego obrazu świata, ale który pragnie pokazać przede wszystkim stan duchowy mężczyzn i kobiet, wyrażony w mimice i ge−

stach, podkreślonych zawsze oświetleniem i precyzyjnym rysunkiem.

W każdym elemencie namalowanego dzie−

ła uwidacznia się wszechstronność autora, jego talent pozwalający na wykorzystanie wiedzy z wszystkich dziedzin życia. Pejzaże, umieszczane w tle, są rezultatem obserwacji środowiska naturalnego i jego materialnych struktur oraz badań geologicznych, hydrolo−

gicznych, topograficznych, a także optyki, bo−

taniki, anatomii oraz wiecznie powtarzające−

go się i trwającego niezmiennie cyklu przy−

rody. Znajomość praw rządzących otaczają−

cym światem, zdobyta drogą empiryczną, pozwalała na świadome przekształcanie sce−

nerii obrazu w symbole pierwotnej natury, które kontrastowały z miękką linią postaci przedstawianych na pierwszym planie.

We wszystkich swoich dziełach (skoń−

czonych, niedokończonych i rysunkach, któ−

re są również małymi arcydziełami) Leonar−

do w sposób zamierzony stosuje kolor i świa−

tło oraz bardzo precyzyjnie określa stosunki między światłem i cieniem, a także między otoczeniem i malowaną postacią. Nic nie pozostawia przypadkowi. Każdy detal jest dokładnie zaplanowany. Wszędzie widać

rękę mistrza, i to mistrza wszechstronnie uta−

lentowanego, twórczego, ciągle będącego w drodze do zgłębiania tajemnic świata.

Dociekliwość badacza, umiejętność ra−

dzenia sobie z nietypowymi, trudnymi dla przeciętnego człowieka problemami i wszechstronność talentów objawiła się mię−

dzy innymi w pracach związanych z wyko−

naniem konnego posągu Francesca Sforzy.

Leonardo przedstawił projekt gigantyczne−

go konnego monumentu, z którym wiązała się konieczność rozwiązania mnóstwa pro−

blemów technologicznych i mechanicznych.

Mistrz nie tylko wykonał (na podstawie ogromnej liczby szkiców kształtu, anatomii i ruchów konia), siedmiometrowej wysoko−

ści model glinianego konia w ruchu, ale rów−

nież opracował szczegóły związane z odla−

niem w brązie największego posągu wszech−

czasów. Projekt nie doczekał się realizacji, ponieważ materiał, z którego miał zostać od−

lany koń, przeznaczono na działa potrzebne do kampanii wojennej.

Niezwykłość pomysłów Leonarda da Vinci objawiała się również w jego projek−

tach architektonicznych i urbanistycznych.

Wprawdzie i one nie zostały zrealizowane, ale stanowią cenny wkład w dyskusję – w końcu XV wieku – nad idealnym kształtem budowli sakralnych. Leonardo projektował obok budowli kościelnych również budynki publiczne i prywatne.

W szkicach urbanistycznych możemy po−

dziwiać pomysłowość autora, jego nieogra−

niczoną, wszechstronną wyobraźnię, która pozwoliła na stworzenie projektu zabudowy miasta, w którym funkcjonowały obok siebie dwa ciągi – jeden dla pieszych, drugi jako sieć tuneli do odprowadzania ścieków i transpor−

Święta Anna, Madonna z Dzieciątkiem i ma−

łym świętym Janem. Fragment

(5)

PISMO PG PISMO PGPISMO PG PISMO PG PISMO PG 4545454545

tu handlowego. Jego projekt zabudowy Me−

diolanu po epidemii dżumy był niezwykle ra−

cjonalny, uwzględniał naturalną dynamikę oraz potrzeby funkcjonalne mieszkańców, a dotyczyło to wszystkich poziomów – od gór−

nych pięter pałacu po system kanalizacyjny.

Leonardo jako urbanista proponował roz−

wiązania praktyczne, np. drogi i szlaki wod−

ne miały zapewnić cyrkulację, myślał rów−

nież o infrastrukturze. W tamtych czasach miały one charakter wizji futurystycznych.

Wśród zachowanych rysunków znaleźć możemy młyny, urządzenia hydrauliczne, fermę książęcą, gołębnik, detale, jak np.

schody, bibliotekę. Ich twórca zajmował się również architekturą wojskową, a było to efektem częstego zatrudniania go jako spe−

cjalisty od planów fortyfikacyjnych. Obiek−

ty wojskowe umieszczał zawsze na planie kwadratu lub wielokąta, a zabudowie dawał kształt labiryntu o strukturze koncentrycz−

nej, z zaplanowanymi tajemnymi schodami ułatwiającymi ucieczkę oraz z podziemny−

mi przejściami, które w razie potrzeby moż−

na było zalać lub podpalić.

Na zamówienie Leonardo tworzył projek−

ty praktyczne, przeznaczone do realizacji.

Ale był również twórcą miasta idealnego – dróg, mostów, budowli o różnym przezna−

czeniu, placów i pałacu władcy, gdzie za−

projektował m. in. kuchnię, stajnie, basen przeznaczony do pozorowanych bitew, a nawet wodotryski.

Niczym nieograniczona wyobraźnia po−

zwoliła mu na stworzenie wizji pracowni malarskiej o ruchomych ścianach, co pozwa−

lało artyście na sterowanie oświetleniem w zależności od potrzeby.

Nieobca była mu także architektura kra−

jobrazu. Zaprojektowany przez niego system wodny uwzględniał regulację wód, nawad−

nianie gleby, irygację, pobudzanie działal−

ności produkcyjnej, transportu i handlu, oraz przewidywał zastosowania militarne.

Często pomysły Leonarda były niereal−

ne, utopijne, niemożliwe do zrealizowania.

Zadziwia jednak ogrom jego zainteresowań, łączenie konkretnej wiedzy z różnych dzie−

dzin z artystycznymi wizjami. To rzadki dar – widzenie świata jako jednej całości, opie−

ranie sztuki na konkretnych naukach i wpro−

wadzanie do nauk ścisłych artystycznych obrazów. Dzięki takim genialnym umysłom, dzięki ich kreatywnej wyobraźni i tworze−

niu być może nierealnych, z pogranicza science fiction projektów, mamy dzisiaj komputery, telewizję kablową, komórki i loty w kierunku innych planet. Postęp nie ma swego źródła w chodzącym po ziemi re−

alizmie, ale w locie ku gwiazdom i tworze−

niu futurystycznych projektów. Można za−

projektować dom w postaci klocka, a moż−

na – jak Leonardo – drogą eksperymentów wymyślić farbę, która pozwoli namalować obrazy, jakich nie było i nie będzie – z ta−

jemniczym uśmiechem Mony Lizy czy Ostatnią Wieczerzą, której perspektywa sku−

pia się w oku Chrystusa, a oświetlenie przed−

stawionej sceny jest oświetleniem z praw−

dziwych okien znajdujących się powyżej fre−

sku. Talent to dar i ważne jest, by go nie zmarnować. Leonardo da Vinci na pewno nie zmarnował swojego talentu.

Ewa Dyk−Majewska Biblioteka Główna

Bibliografia:

1. Geniusz malarstwa. Leonardo. Arkady 2000 2. Leonardo da Vinci. Artysta i dzieło. Arkady 2005 3. Leonardo da Vinci. Oxford Educational 2006 4. Leonardo da Vinci, Traktat o malarstwie. słowo/ob−

raz terytoria 2006

5. Nicholl Ch., Leonardo da Vinci. Lot wyobraźni.

Wydawnictwo W.A.B. 2006 6. Sztuka świata. T. 5. Arkady 1992

7. Vasari G., Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeź−

biarzy i architektów. T. 4. PWN 1985

8. Vezzosi A., Leonardo da Vinci. Genialny wizjoner.

G+J 2002

9. Zőllner F., Leonardo. Taschen/TMC 2004

Studia do pomnika konnego Trivulzia. Frag−

ment Projekty i rysunki budowli centralnych. Frag−

ment

Nie powiem ¿egnaj, bo to smutne s³owo, W mi³oœci do Ciebie lat trwa³em czterdzieœci, Tobie zawdziêczam m¹ drogê ¿yciow¹ Moja droga Budo – coœ w sercu szeleœci!

Opuszczam biurko, pokój, korytarze, Opuszczam przyjazne i inne spojrzenia Jestem skarbonk¹ – tu wielu wydarzeñ I cz¹stk¹ Twojego te¿, Budo, istnienia.

Co serce czuje, tajemnic¹ bêdzie,

£ez nie uroniê – to z wieku powagi Z Tob¹ na ustach – gdzie by³em – tam wszêdzie

Chwali³em Tw¹ wielkoœæ i inne przewagi.

Zawitam jeszcze – przyci¹gasz urokiem Jak piêknej kobiety boski wyraz twarzy By siê po piêtrach przejœæ powolnym krokiem Odœwie¿yæ radoœæ tu spe³nionych marzeñ.

Nie powiem, ¿egnaj! Bo to smutne s³owo, Gdy ciê¿kiej bramy dotknê ramienia, Odwrócê siê smutny, skryjê wra¿enia I powiem – powrócê – wiêc do zobaczenia!

Droga Budo Droga Budo Droga Budo Droga Budo Droga Budo

Z ZZ

ZZ t t t t tekkkkkiiiii p p p p o pooooeeeeezjzjzjzjzjiiiii

Nie raz od wzruszeñ ³zy kapi¹ same, Nie raz od wspomnieñ serce zap³acze, Bo ka¿dy w piersiach ma ukryt¹ ranê, Której nie uleczy lawin¹ t³umaczeñ.

Nie raz do lustra twarz kierujemy, By w³os zaczesaæ lub podkreœliæ oko, Choæ podœwiadomie niepokój czujemy, W sumieniu schowany g³êboko, g³êboko.

Lecz gdy sumienie w lustrze siê przegl¹da, W p¹sach policzki i oczy biegaj¹,

Bo w³asna prawda w twarz nam zagl¹da I k³amstwa ze wstydem œwiat³a wygl¹daj¹.

Od wzruszeñ...

Od wzruszeñ...

Od wzruszeñ...

Od wzruszeñ...

Od wzruszeñ...

Marek Bruno Biedrzycki Dział Współpracy z Zagranicą

To już 70. i 71. tekst Pana Marka Bie−

drzyckiego na łamach „Pisma PG”. Jego mowa wiązana uświetniała także liczne ju−

bileusze i uroczystości, a szczęśliwcy po−

siadają okolicznościowe adresy i dedyka−

cje Jego autorstwa, gdzie liryczny ton uka−

zuje mniej znane oblicze politechnicznego świata. Dziękujemy za współpracę i życzy−

my Panu Markowi nieustającej pogody du−

cha u nowego „pracodawcy” – bezosobo−

wego ZUS−u.

Zespół Redakcyjny „Pisma PG”

(6)

46 4646

4646 PISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PG

Z kalendarza JM Rektora

Piotr Markowski Rektorat Październik 2006

Październik 2006 Październik 2006 Październik 2006 Październik 2006









 7–14 października7–14 października7–14 października7–14 października7–14 października. Stambuł, Tur−

cja. 2006 IEEE International Confe−

rence on Technologies for Homeland Security and Safety.







 15 października15 października15 października15 października15 października. Akademicki Klub Politechniki Gdańskiej „Kwadratowa”.

Koncert zespołu „Czerwone Gitary”, inaugurujący sezon imprez z cyklu

„Wieczór Absolwenta”. Podczas kon−

certu odbyło się uroczyste wręczenie kart VIP przyjaciołom Politechniki Gdańskiej oraz osobom związanym z otwarciem i funkcjonowaniem Akade−

mickiego Klubu Politechniki Gdań−

skiej „Kwadratowa”. Udział wzięli m.in.: prof. Edmund Wittbrodt – Se−

nator RP, Jan Kozłowski – Marszałek Województwa Pomorskiego, Jan Za−

rembski – Przewodniczący Gdańskie−

go Związku Pracodawców, Leszek Pankiewicz – Prezes Intel Technolo−

gy Poland, ks. Witold Bock – Rzecz−

nik Prasowy Arcybiskupa Metropoli−

ty Gdańskiego, ks. Krzysztof Niedał−

towski – Duszpasterz Środowisk Twórczych, prof. Maciej Świeszewski – Akademia Sztuk Pięknych.









 16 października.16 października.16 października.16 października.16 października. Aula Politechniki Gdańskiej. Politechniczny Wieczór Muzyczny: „Jan Paweł II – Tryptyk Rzymski”.









 17 października. 17 października. 17 października. 17 października. 17 października. Dwór Artusa w Gdańsku. Jubileuszowa Sesja poświę−

cona 50. rocznicy powołania w Gdań−

sku Instytutu Maszyn Przepływowych Polskiej Akademii Nauk.









 17 października.17 października.17 października.17 października.17 października. Urząd Marszał−

kowski w Gdańsku. Posiedzenie Ko−

mitetu Sterującego do Spraw Regio−

nalnej Strategii Innowacji.







 1 8 – 2 1 p a ź d z i e r n i k a .1 8 – 2 1 p a ź d z i e r n i k a .1 8 – 2 1 p a ź d z i e r n i k a .1 8 – 2 1 p a ź d z i e r n i k a .1 8 – 2 1 p a ź d z i e r n i k a . Uppsala, Szwecja. Konferencja Rektorów Uni−

wersytetów Bałtyckich.









 22–23 października.22–23 października.22–23 października.22–23 października.22–23 października. Sztokholm, Szwecja. Wizyta w KTH Royal In−

stitute of Technology. Omawiano możliwości współpracy pomiędzy Politechniką Gdańską a KTH Royal Institute of Technology, m.in. w za−

kresie programów nauczania matema−

tyki, wymiany studentów oraz współ−

pracy w ramach Siódmego Programu Ramowego.





 25 października.25 października.25 października.25 października.25 października. Aula Politechniki Gdańskiej. Spotkanie emerytowanych

nauczycieli akademickich PG z oka−

zji Dnia Nauczyciela.





 25 października.25 października.25 października.25 października.25 października. Sala Senatu Poli−

techniki Gdańskiej. Posiedzenie Se−

natu PG.







 26 października.26 października.26 października.26 października.26 października. Akademicki Klub Politechniki Gdańskiej „Kwadrato−

wa”. Debata wyborcza z kandydata−

mi na Prezydenta Miasta Gdańska.





 27 października.27 października.27 października.27 października.27 października. Instytut Problemów Współczesnej Cywilizacji w Warsza−

wie. Posiedzenie Zarządu Polskiego Forum Akademicko−Gospodarczego.





 27 października.27 października.27 października.27 października.27 października. Dziedziniec Połu−

dniowy Politechniki Gdańskiej. Sa−

morządowa debata telewizyjna pt.:

„Pomorze wybiera”.







 29 października29 października29 października29 października29 października. Kościół św. Jana w Gdańsku. Koncert Muzyki Cer−

kiewnej. Przyjęcie pracy doktorskiej Pana Mariusza Mroza, dyrygenta chó−

ru Politechniki Gdańskiej.









 31 października.31 października.31 października.31 października.31 października. Urząd Miejski w Gdańsku. Podpisanie listu intencyj−

nego pomiędzy Urzędem Miejskim, Politechniką Gdańską oraz Klasz−

torem Ojców Karmelitów w spra−

wie odbudowy kościoła św. Kata−

rzyny i budowy Muzeum im. Jana Heweliusza w Gdańsku.

Listopad 2006 Listopad 2006 Listopad 2006 Listopad 2006 Listopad 2006





 3 listopada 2006. 3 listopada 2006. 3 listopada 2006. 3 listopada 2006. 3 listopada 2006. Rektor przyjął w gabinecie profesora Henryka Szym−

czaka, członka korespondenta PAN, przewodniczącego III Wydziału Nauk Matematycznych, Fizycznych i Che−

micznych PAN.









 6 listopada.6 listopada.6 listopada.6 listopada.6 listopada. Sala Senatu Politechniki Gdańskiej. Podpisanie umowy pomię−

dzy Gminą Miasta Gdańska a Politech−

niką Gdańską w sprawie nawiązania współpracy w zakresie tworzenia i wprowadzania do eksploatacji rozwią−

zań dotyczących monitorowania stanu środowiska przy wykorzystaniu nowo−

czesnych technologii teleinformatycz−

nych.





 7 listopada.7 listopada.7 listopada.7 listopada.7 listopada. Aula Starej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Spo−

tkanie z Prezesem Rady Ministrów, Panem Jarosławem Kaczyńskim, po−

święcone problemom rozwoju nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce.









 7 listopada.7 listopada.7 listopada.7 listopada.7 listopada. Instytut Problemów Współczesnej Cywilizacji w Warsza−

wie. Spotkanie z profesorem Markiem Dietrichem.







 8 listopada.8 listopada.8 listopada. Sala Senatu Politechni−8 listopada.8 listopada.

ki Gdańskiej. Posiedzenie Senatu PG.







 9 listopada. 9 listopada. 9 listopada. Warszawa, Sala pod9 listopada. 9 listopada.

Kopułą w Ministerstwie Gospodarki.

Konferencja poświęcona prezentacji i dyskusji nad programem „Wędka Technologiczna”.







 10 listopada.10 listopada.10 listopada. Rektor przyjął w ga−10 listopada.10 listopada.

binecie profesora Franciszka Ziejkę, byłego rektora Uniwersytetu Jagiel−

lońskiego oraz byłego prezesa Kon−

ferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.







 10 listopada.10 listopada.10 listopada. Polska Filharmonia10 listopada.10 listopada.

Bałtycka w Gdańsku. Debata w ra−

mach Areopagu pt.: „Kto wychowu−

je nasze dzieci?”.







 11 listopada.11 listopada.11 listopada. Biblioteka Gdańskie−11 listopada.11 listopada.

go oddziału Polskiej Akademii Nauk.

Areopagowa Szkoła Umiejętności dla Nauczycieli „Jak uczyć młodych o wartościach? ”.







 11 listopada.11 listopada.11 listopada. Plac Marszałka Józe−11 listopada.11 listopada.

fa Piłsudskiego w Gdańsku. Uroczy−

stość odsłonięcia pomnika Marszał−

ka Józefa Piłsudskiego.







 11 listopada.11 listopada.11 listopada. Polska Filharmonia11 listopada.11 listopada.

Bałtycka w Gdańsku. Debata w ra−

mach Areopagu pt.: „Czy minął czas polskich patriotów?”.







 12 listopada. 12 listopada. 12 listopada. Polska Filharmonia12 listopada. 12 listopada.

Bałtycka w Gdańsku. Koncert pt.:

„Jednodniowa Gala Jednodniowej Or−

kiestry Areopagowej”.







 13 listopada.13 listopada.13 listopada. Dziedziniec Południo−13 listopada.13 listopada.

wy Gmachu Głównego Politechniki Gdańskiej. Wykład profesora Włady−

sława Bartoszewskiego pt.: „Komu dziś opłaca się przyzwoitość?”.





 13 listopada.13 listopada.13 listopada. Polska Filharmonia13 listopada.13 listopada.

Bałtycka w Gdańsku. Debata w ra−

mach Areopagu pt.: „Cnoty i niecno−

ty Polaków”.







 14 listopada.14 listopada.14 listopada. Otwarcie wystawy fo−14 listopada.14 listopada.

tograficznej nt.: „Międzynarodowy obóz naukowy – Odessa”. W otwar−

ciu wystawy wziął udział Konsul Ge−

neralny Ukrainy w Gdańsku Pan Ser−

giej Sydiuk.







 17−21 listopada.17−21 listopada.17−21 listopada. Al. Rijad, Arabia17−21 listopada.17−21 listopada.

Saudyjska. Rektor wziął udział w ofi−

cjalnej delegacji rządowej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

GovTech Polska ma na celu poszukiwanie innowacyjnych rozwiązań dla administracji pu- blicznej oraz wsparcie procesu jej cyfryzacji przez usprawnienie procesu pozyskiwania przez

Przedstawiamy klasie zasady konkursu poświęconego lekturze Podróż „Wędrowca do Świtu”. W pierwszej rundzie wszyscy uczniowie stoją i odpowiadają na pytania.

U lice Lwowa ubogacone są w wielkomiejskiego ducha, z widoczną na każdym kroku przytulnością bezpośrednich kontaktów staruszków grających na plantach w warcaby czy szachy,

Bardzo dużo budowli jest od- restaurowanych, ich historia jest bliska sercu Polaków mieszka- jących przed I i II wojną światową na tych ziemiach, które cią- gnęły się „od

Długo zastanawiałam się nad wyborem głównego wątku, któ- ry szczególnie zainteresowałby czytelnika w tak obszernym ma- teriale (w trakcie wycieczki zapisałam notatkami ok.

Dzień 7: LWÓW – Ciąg dalszy zwiedzania Lwowa: Cmentarz Ły- czakowski, Orląt Lwowskich.. Dzień 8: Przejazd

Drugą rzeczą, która może dziwić czy- telnika omawianej pracy, jest bezkrytyczne przyjmowanie innych rozwiązań, mieszczą- cych się co prawda w ramach dwudziesto- wiecznej

W czasach, w których toczy się akcja „W pustyni i w puszczy”, Egipt był okupowany przez Wielką Brytanię, a obiektem dalszej ekspansji stał się Sudan.. Kiedy w 1884 roku