• Nie Znaleziono Wyników

Komorowska-Majewska Zofia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Komorowska-Majewska Zofia"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

5JP/S ZAWARTOŚCI TECZKI —

. .... .p s.- . . K

I. M ateriały dokum entacyjne

|/t—-rolacja właściwa V

l/ii — dokumenty (sensu stricto) dot. osoby relatora 1/3 - Inne m^tęrlaly dokumentacyjne dot. osoby relatora

• t

II. M ateriały uzupełnlenłające relację \f

lU. Inne m ateriały (zebrane przez „relatora” ):

IJI/1- dot. rodziny relatora —

!'l/2 - dot. ogólnie okresu sprzed 1939 r.

f

III/3 - dot. ogólnie okresu okupacji (1939 -1945) III/4 - dot. ogólnie okresu po 1945 r. —- ill/5-lnne... —

IV. Korespondencja -—

V , Wypisy ze źródeł [tzw.: „nazwiskowe kaily informacyjne”)

2

(3)

3

(4)

r, i m M K

W8PCMNIENIA Z O n i KCHOftOWSKUJ • MAJEWSKIEJ ( £LIZT)»

? v

ci < r r

► • y — »•

*Widz®,że v mej pamięci K M IE Ć 2 K T , 1 g 4 2 / 1 ? i>? ,K »_U j> 0»_1J.4?_ '‘ « byló

.. .•* la mocno przeżyte %

W Jakiejś godzinie I*

Zaprzysiężona we wrześniu 1941 r , w Czarnym Borze pod Wiln w przez ajrAFaliszewskiego (brata znanego piosenkarza)/nie miałam właściwie nic konkretnego do robienia, dorywczo zylko coś rai zlecano* To też, gdy po wpadnięciu starszej pani Krystyny Stawierskiej, która prowadziła nas -

» łuch dla Komendy, kuzyn mój Red (Roch) Romer zaproponował mi w imieniu komendanta prowadzenie nasłuchu* byłam bardzo szczęśliwa,źe bada mogła ngkonlec coś konkretnego robić* Zgodziłam aię więc natychmiast i zaraz

c * \

J C * j następnego dnia Jurek Słowikowski* syn pułkownika Słowikowskiego i 3 4 przezacnej pani Janiny Słowikowskiej, przywiózł mi, na saneczkach do

^ domu na Ogińskiego 8 , na Pośpieszce. w W ilnie, gdzie mieszkałam w danej chwili z moją matką, pierwszy aparat radiowy, Kuzynka moja,właścicielka domu, Irena Piórecka, pozwoliła mi pracować w pokoju za strychem i tam zsczsłara moją nową pracę. Znałam franouskl, angielski,niemieck i,ro sy js­

ki,lltew aki 1 trochę hiszjgariskiegóT^a źePstenógrafowałam wgTzasad fone- | tykTT^ńogłem spokojnie stenografować w każdym z tych Języków, Z zapałem zabrałam się więc do stenografowania audycji BBC, francuskich,niem iec­

kich, rosyjskich i t d ,,b y Je następnie streszczać,pisząc ręcznie w kilku egzemplarzach,rodzaj biuletynu dziennego,Ten znowuż służył do wydawania^

na powielaczu, ale przez kogoś już innego,właściwego Biuletynu, w ra • mach zopewne B . I . P -u,o którego istnieniu jfo gól e wtedy nic nie wiedzia- j łam. Nie pamiętam komu te moje biuletyny doręczałam, ale zdaje się,że

ich a arna wtedy nie nosiłam. Odwiedzał ranie czasami mój kuzyn Romer i ja ­ kiś nieznajomy pan. Przeszkolona w odbytym więzieniu, nie chciałam niko­

go znać i wogóle Jak najmniej wiedzieć,poza tym,co do mnie mogło należeć y Nie wiedziałam też wcale,że w pierwszym tym okresie byłam- i słusznie

dokładnie kontrolowana, bo redakcja Biuletynu i Niepodległości musiała sprawdzić,czy podaję ścisłe i uczciwe dane. Gdy aię Jednak przekonano, że pracuję rzetelnie, spotkała mnie wielka radość,Pewnego dnia komendant *"

nasz, "Generał W ilk",którego dawno znałam, wyznaczył mi spotkanie na Antokolu, u mojej przezacnej koleżanki z w ięzienia,Eli Kwiatkowskiej i - uściskał mnie serdecznie,dziękując za pracę. Byłam bardzo wzruszona,

W tym okresia pracy mojej, zupełnie niezabezpieczonej, na Ogińskiego 27707*3 daty nie pamiętam, ale Jest ona podana*dokładnie.bo było to bezpośrednio

■redJ po wpadce Legalizacji na ul* Kalwaryjakiej, zjawił się w jakieiś sprawie v - ' do mnie Piotr,, szef Legalizacji,1/W czasie rozmowy koło domu, Piotr ro -

zejrzał się w położeniu w illi tej i powiedział* "Ależ m elina!" Willa istotnie leżała dość daleko od małej u lic y , w ogrodzie, a za nią był jeszcze mały ogród i dalej pole, Z obu boków sąsiedzl byli daleko. Sam dom był murowany,niemały. Piotr postanowił więc natychmiast pomówić z moją kuzynką, właścicielką w i l l i , a ta najofiarniej zgodziła się na

wprowadzenie się do niej Legalizacji i dokonanie wszelkich potrzebnych j skrytek, Muszę przyznać, że nie miałam ochoty na to, by moja mstka miesz » kała- w takiej beczce prochu, ale n i* miałam nic do powiedzenia* Przykro mi też było.że inni lokatorzy w illi nic n i* w ie dzieli, co im moż* każdej chwili grozić,Legalizacja wniosła się zaraz i wmontowano dla niej dwie duże skrytki, tak doskonal* zakonspirowane,że ani wojsko,które zajęło dca.j w czasie zmiany frontu, ani dokładna rewizja NKWD ich nie odkryła, Do

korica czerwca 19^3 r , szła tu wspaniała robota, która uratowana bardzo wiele osób i pomagała każdemu, kto tego potrzebował. Na czele tej komórki stali dwaj bracia Warakomsoy, graficy, których fałszowane podpisy były tak doskonałe.że ani Niemcy* ani RoaJani* ni# umieli ich odróżnić od pra­

wdziwych, Ponieważ Legalizacja wniosła a i* na Ogińskiego przypadkiem za moim pośrednictwem, poznałam tych wspaniałych ludzi, którzy tam pracowali jj i miałam w nagłych wypadkach zawaz* dostęp do nich, co aię czasami przy# j dawało, gdy łączniczki nie miały do nich dostępu. Na Ogińskiego przewie- | ziotfo resztę akcesoriów potrzebnych,podczas gdy część ich wpadła w reerf j v Niemców na Kalwaryjakiej ^J^/ówiono, ża Niemcy zorganizowali w Berlinie U

wystawę prac naszej wileńskiej L e g a liz a c ji, podziwiając talent i um ie^t-

v ność jej pracowników, naturalnie przede wszystkiem Piotra i Hilarego* 4

(5)

- z -

Było Jui El Alemein i walki o Stalingrad podnosiły aucht, Zsjęts całymi dniani nasłuchem, ni# miałam w nikia prawi* kontaktu, ale os**

łam, że wszyscy żyjemy nadzieją na załamanie się Niemców i szczęśliwy koniec tej okropnej wo^ny i okupaeji, Słuchając tak dużo.udawało « i *i<

t wysłuchać na gorąco różne przemówienia it d ,

Z nadejściem lata i okresu urlopowego, a wniesienie® aię Legali***;

na Ogińskiego, przeniesiono mnie do domu na Bonifraterską 1 róg Ludw£-

^ "Tl sarskiej, najpierw do mieszkania mego kuzyna Romera, który wyjechał f+4 pcćlctr)tG Wilno na letnisko ,*jek i właściciel mieszkania , wuj mdj, prof* Michftł r ___ I Romer* Ody wuj wyjechał do swej resztówki w powieoie Rekiskim,wniófl ~

*{J<pTc>fv /"mnie <3óVraieszkatfiia dr,. Dobrzański, uważając, że tam bidzie najbezpiefca- n ie j. Kuj mój, choć dawny legionista, przeszedł wtedy całkowicie na - lea.J/ stron® litewską* Fo zerwaniu * marsz, Piłsudskim.po zajęciu Vilna pr.ret

M: q L 8*n« Żeligowskiego, został przewodniczącym Najwyższego Trybunału w

« '* Kownie, potem Rektorem Uniw. Kowieńskiego, by nakonieo zostań profesor rem Litewskiego Uniwersytetu w W iln l*, co było ala całej rodziny nie?*

miernie bolesne* W Jego jednak mieszkaniu odbywały się różne zebrani**, i ja prowadziłam najbezpieczniej swój nasłuch* Wiedziałem i widział?*!!, że si- różne osoby zbierają, ale nie pytałam o n ic , oczywiście* Z uwpfi na wuja ^ego było mi bardzo przykro nadużywać jego nieświadomej go4cin­

ności* Q d y pÓiniej powiedziałam mu o tym / usłyarałaT -r's mej redości—odpowied*, że on by też na mo^Tt miejscu to samo zrobił.

Tymczasem dla bezpieczeństwa lokalu, kuzyn mój Red Romer,prosił bym *?.*>

tak zachowywała,by nikt wogóle nie spostrzegł się, że w tym mieezknnJ^' ktoś je s t . W rezultacie więc byłam zupełnie zamknięta, wychodziłam t\:•

ko na Mszę w niedziele i czasem do sklepiku,po jedzenie, W gruncie tra ­ czy żyłam tylko kartoflanką prawie i trochę głodowałam* W tym czasie pamiętam kapitulację Włoch, ogłaszaną przez marsz.Badoglio* Zrobiło tz na ranie kolosalne wrażenie i dziś ta chwila stoi mi w oczach.

Na Bonifraterskiej dostałam po pewnym czasie maszynę do pirania* Skoń­

czyło się wi^c nskbniec streszczani# nasłuchu ręcznie w paru egzempla­

rzach* Teraz mogłam odbijać ich więcej i czytelniej* Dr Dobrzański wpadał czasem do mnie, czasem przychodził przyjaciel nasz pan Zygmunt Uglański, człowiek zupełnie pewny i nasz, no i mój-kuzyn Red Romer, któ­

ry ,ja k się potem dowiedziałam, był kierownikiem sekcji skrytek*

Ody jednak lato misło się ku końcowi i mieszkańcy mieszkania Bieli df*

domu powrócić, zabrał mni# dr / Dobrzański do w illi na Wiosennej( numer i nie pamiętam, a szkoda, bo tam pozostało archiwum B .I,P - u ). Mieszkała tam p* Maria Sadowska, młoda,przemiła rzeżbiarka. Osoba o ukończonej Akademii rztuk Pięknych, bardzo inteligentna, gorąca patriotka i nieby­

wale szlachetny człowiek. W domu tym pracował dr- Dobrzański nad redakc­

ją "Niepodległościn, a p , Badowska (Wiesława) viu pomagała, zonim nie zaczęła sama redagować pisma dla w si, bodajże pod nazwą "Polska Wieś*1 czy "Nasza Wieś" - nie pamiętam, e przecie tak dobrze to wiedziałam, Zżyłyśmy się z p* Marysią Jak siostry i szczerze pokochały. Dzieliło nas tylko jedno, a mianowicie narzeczony ^ej,pracownik B .I.P- u "Zenon"

Druskcnt, był mi antypatyczny, co ją bolało. On też ani# w sercu nie- znoslł 1 nie zawsze był grzeczny. Lokal nasz zajmował cał^ niedużą w illę , oddzieloną tarasea i schodzącymi na ulicę schodami, od wszel*

kisgo ruchu ulicznego. Prócz dr£ Dobrzańskiego przychodził tam codzie;', gdy był w mieście, komendant. Pracował tu stal# dr. Dobrzański 1 pani Marysia Sadowska (Wiesława), Łączniczką ic h , odnosząca zredagowane

przez nich numery "Niepodległości", a następni# "Naszej Wsi" do drukstnl tajnych, była mieszkająca koło naszego domu Hania/tyferburg* Niestety , została ona pewnego dnia ( daty ni# pamiętam) złapana orzez gestapo i strasznie męczona. W czasi# takiego śledztwa, bojąc aię sypać kogokol­

wiek, wyskoczyła przez okno z gmachu sadu koło plaeu Łukiskiego* Pada­

jąc z I I I piętra|złamała sobie biodro i została przewieziona do szritnlc św, Jakuba, gdzie głównya e h ir u r g iw był dr M arb u rg . Jej stryj. Wiem, ./ źe w czasie leżenia w szpitalu tym po operacji, zrobionej nrzez dri-^nf-

burga, który naturalnie starał się ją ratować, gestapo badało ją dale-, szarpiąc za operowaną nogę. Tymczasem za ś , gdy Hani zabrakło. stanęła natychmiast za nią do pracy jej matka, pani Marburzyna*_Ale i ona po pewnym czasi# wpadła, a tego samego dnia zgłosiła sięfjej^najmiejnce

5

(6)

druga córka, która - Jak i Jej ojciec, psn /jarburg, była prx.fCiwna pracy Hnni a potem matki, bo ai* o nie bała* Ta nie wpadła, ani z ga­

zetkami, enl * moimi biuletynami, bo i ta nosiła* Chciałabym by wazys- cy w ie d zie li, Jaka to była wspaniała grupa kobiet - patriotek. H«nia po szpitalu trafiła via więzienie chyba, nia jestem pewna, do oboxu w ' Prowieniszkaoh, Po wojnie zaś, gdy cała jej rodzina zamieszkała w Lub­

l in ie , H?»nia, wobec ciężkiej gruźlicy, któreA, się w Prowieniszkach na­

bawiła, wyjechała do Zakopanego i tam zmarłap^Cześć Jej pamięci!

Dora na Wiosennej nia był bardzo wygodny, ale bezpieczny stosunkowo, bo odległy od sąsiadów i ulicy* Było tao Jednak bardzo zimno 1 nacho­

dziła nas stale wariatka, dawniejsza lokatorka tego domu, prosta dziew­

czyna, która za wszelką cenę chciała się do tego domu znowu wnieść.

Ciągle nas podglądała/ krzyczała przed domem różne bardzo niewłaś­

ciwe na tamte czaay rzeczy np*,że słyszy maszyn® do pisanin itd* Znała też jedną, najmniejszą szczęściem skrytkę, z której Już potem nie moż­

na było korzystać, P.Marysia Sadowska nie mogła oczywiście jej do na­

szego domu wpuścić, by nie narazić komendanta, czy d r ^ Donrzańskiego, no i nas obuf Pamiętam Jak d ziś, Jak chcąc naa wzruszyć i zmusić do wpuszczenia j e j , rozebrała się przed moim oknem w dzień >.'ilii,obwiesiła

pwoimi rzeczami ohoinkę przed oknem i mimo drobnego,padającego śniegu, stała naga i zmarznięta przez Jakiś dobry czas* Źal mi je j było strasz­

nie, F.le przecież nie można jej było wpuścić* Trwało to długo i komen­

dant zrproponował mi podanie Jej pigułki* Z przerażeniem odmówiłam.

Tego nie byłam w stanie zrobić* Potem miała być zlikwidowana na cmen­

tarzu rosyjskim, alt tara nie poszła* Z czasem sie to.ledwo nie skoń­

czyło tragicznie# Zimą 19^4 r* po Bożya Narodzeniu, Zosia pobiła się z p* Sadowską— która Ją siłą wyrzuciła s domu-i pobiegła wydać Ją i mnie władzom sowieckim* Na prędce zlikwidowaliśmy z dr^Dobrzańskim / co było na wierzchu* Wpakowaliśmy wszyatkó do skrytki, która była sprytnie zrobiona za pierwszą skrytką* Pani Sadowska pierwsza gdzieś poszła, a z dr^Dobrzańskim nadmuchaliśmy na podłogą pierwszej skrytki kur* ze strvchu i zostawiając drzwi od niej otwarć/wyszliśm y z domu.

Doktór wiózł w wózku dziecinnymi różne potrzebne papiery i t d , , a Ja nlosło-n coś jeszcze. Nagle spostrzegliśmy się, że pzuflada z papierami komendanta nie została oczyszczona* Wróciłam więc zaraz, zabrałam tych trochę papierów i Jakieś ze dwie pieczątki (może więcej, nie pamiętam) i z torebką wypchaną ruszam na ulicę* Zejście po oblodzonych schodach było tak ó lisk ie, że poleciałam proato na wchodzącego enkawudzistę i najgłupiej w świecie zawołałam "Pława Bogu” ! "Zdumiony sowiet spytał!

''Cztoź, Wy nas nie bo iteś?", a Ja mu powiedziałam, że bnłam się upaść*

'■yby w tej chwili kazano mnie pokazać dokumenty i otworzyć torebkę^ < sdnie bym wtedy wyglądała} Ale pierwszy sowiet spytał, gdzie mieszkam i ka­

zał iść do domu, nim otworzyłam torebkę* Zaiste szybko poszłam!

Ale wracam do Czasów niemieckich* Załamanie się frontu niemieckiego pod Stalingradem przeżyliśmy wszyscy głęboko, ale też bardzo zabolała nas sprawo Katyni*, zerwanie z Rządem- Naszym it d . Różowe nadzieje na

szczęśliwe zakończenie dla nas wojny zaczę ły blednąó* Łapałam wszystko co się dało o Armii Andersa, o generale Maczku it d . Ale największym, szalonym momentem było lądowanie aliantów w Normandii, Nie pamiętam j>

dlaczpgo byłam wtedy zakwaterowana na Kolonii Magistrackiej w W ilnie, y w zupełni? .pustej w i l l i , v mansardzie i nagle usłyszałam głos

^ Fisentawera, oznajmiający kwiatu, Łt siły alianckie od rana lądują pod CHer^-irgiem, ?o nim przemawiali Churchill, królowa holenderska, i kolej}- no wszyscy przedstawiciele sił alianckich* Udało mi się zawiadomić o tyra notychmiast komendanta i dr£ Dobrzańskiego* Przeżywaliśmy te pierw­

sze dni desantu aliantów z szalonym niepokojem - czy si-j uda, jak to będzie dalejl Fisałom i pisałam na bieżąco,całymi dniami tkwiąc prziy głośniku mtgo aparatu.nie licząć się prawie z koniecznością dalszej ostrożności* Tu zaazło zabawie nieporozumienia* Ojcowie7 redemptoryści, powiadomieni przez kogoś, że słychać w mojej w illi głoćtiik i maszynę do pisania, przestrzegali przede mną znajomych, Jako przed prowokator- ką, 1 ub obcą' agentką! .

W miarę pisania przypominają się mnie dawno zapomniane sprawy. Wracam

3

6

(7)

wi^jc do zimy lat i*3-UU» Pewnego dnia spytał nnie komendant, czy umiem p piaaó no rosyjsku* Powiedziałam, i« tak, i wtedy podyktował ni lia t do dowódcy partyzanckiego oddziału acwieckiego, chyba .^nkai-owa ( nie jestem zupełni* pewna), ze zgodą na spotkanie z nia* Wobec powtarzają­

cych *i-? Jednak aktów zdrady ze strony sowieckiej, komendant zgadza aię z nim spotkaó Jedynie pod w anm kisafża oddziały sowiecki# cofną się o 6 tai od miejsca spotkania, a polski oddział stanie trm na straży.

Były t m jaszcza inne warunki, ala dalszej treści tago listu nie pa - aiętam, wiem tylko, ;** spotkania to się odbyło i zdaje mi rię, ża dr Dobrzał.ski br** w nim udział*

Pemiętam też, że już latem, więc chyba v 44 r, na wiosny pó*ią.

nadeszła wiadomość o aresztowaniu Łupaszki przez Niemców,czy Litwinów.

Zmartwiliśmy się bardzo, ale jekleż było moje ń durnienie, gdy bardzo pr*»dko^ potem, po odwiedzeniu mojego brata w Kolonii Magistrackiej,spot­

kałam /id^ragoViQ/weaoło środkiem traktu do domu w Kolonii ,M agistrackiej/

gdzie mieszkała jego żona z córeczką i teściowa.* Zapytany, jnk to się stało, crHowiedzinł tylko, ża się szczęśliwie wykpił, Berdzo mnie to wtedy zaniepokoiło, choć wiadziaiaa, że ten typowy watażka był gorącym patrioty, Znałam go bardzo mało* Raz tylko w nagłej sprawie pop- rosił mnie komendant, bym chwilowo odłożyła nasłuch i poszła do niego, do Kolonii Magistrackiej, gdzie właśnie był u żony i powiedziała mu,ź»

Niemcy wiedzą, gdzie się Jego oddział ma nazajutrz skoncentrować i z rozkazem wycofania się z tego rejonu* co też zrobił.

Zimą z hj na kb r* nie pamiętaa dla jakiego powodu, uciekliśmy na kratki czas z doou na Wiosennej i zamieszkałam w dawnej kwnterze komen- danta za cmentarzem koło św.Fiotra i Pawła, u żydówki* Nie było to bar»

dzo bezpieczne miejace* Skrytka była malutka* Chowałam tam codziert apa­

raty dwa radiowe, ogromne, papiery swoja itd , by w dzień srokojnie w pokoju pracować głośno* His się jednak nie stało, tylko ani dr Dobrzańs­

k i, ani komendant tam do mnie nie przychodzili, a ja do nich na Letnią

> i jeszcze gdzieś chodziła*. Po pewnym czasie wróciliśmy na Wi«eenną* W każdym razie moia żydówka orientowała s i ę fże robi- coś nialegalnie,ala milczała* Czy milczałaby Jednak^jnkby Ją złapano?

I tak powoli wyłaniają sią rożna drobna fakty z tego okreau okupacji Pamiętam, że raz wiozłam na saneczkach do centrum niaata, chyba na Wi­

leńską, do małego sklepiku "naazego% radio zepsute i wjechałam do po­

łowy drzwi parterowego,niskiego sklepiku* gdy przerażone oczy sklepika­

rza zwróciły moją uwag'?. Faktycznie w sklepia byli Niency i trwała tam rewizja. Nie mówiąc *łowa zawróciłam na piacie i udało mi si? uciec nie zauważonej. Raz znowuż,też zimą, na Jednej z ulic nniej •«zych,koło uliqy w ileńskiej, zoatałnn schwytana i zaprowadzona do niskiej stróżówki, gdzie było już kilka kobiet* Wszytki* miały, jak i ja,czarne lutni, i ' ' mniejvi?cf?J *»0-kę na karku, Rękawy miałam pełna mych biuletynów, która z powodu braku łączniczki tago dnia sama odnosiłam. Zaczęłam kombinować co robió. Nagle, 'nie wiem sama dlaczego, wyprałam z podołka spódnicy banknot więk.*.zy litowymi bez słowa podeszłam do Litwina, który stał

oparty o drzwi i nas pilnował* Wpakowałam mu bez słowa pieniądze do r»ki i otworzyłam sobie aama drzwi* Nikt mnie nie zatrzymał, a za pierwszym rogiem wpadłam do znajomych, by inną stroną ich bramy pójśó do domu*.

Były jednak i bardziej tragiczne dla mnie i całej na-zej rodziny wy­

padki* Syn mego brata Juliusza,16- letni wówezse chłopiec,wpadł w r?ce Niem ców z bronią w ręku, a zimą, po dojściu do pełnoletności dostał wy­

rok fHirrci i został wywieziony za związanymi drutem rękami,co widział nasz bliski znajomy przez szparę w drzwiach pwej c e li, na miojsca stra­

ceń, na Ponary. Nie zapomnę twarzy mego brata, gdy przyszedł mi to oz­

najmić na WiosennąJ Okazało s ię , Jednsk,źe Bronek nie był stracony, ala wywieziono go z całą grupą młodych silnych chłopców do budowy podstaw pod VI i V2 pod Cherbyrgiem*. Dokładnie tan,gdzie-lodowali aliarci*Cała

grupa chłopców'zostAła »wolnione_'przez Amerykanów, ale nigdy Już Bronka nikt nie widział i nie odnalazłi^Wiadonośó o tym Jego tam pobycia oraz o uwolnieniu przywiózł jeden z będących s nim chłonców, uczciwi# i bez­

interesownie informując* Znał ^eg o j^e u d o n ia , poznawał na zbiorowej fo­

tografii , więc chyb^ mówił prawdę* Równocześnie z Bronkiem naszym wpadła

duża Krupa młodych "chłopców,dowodzonych przez exdezertera/kampanii 39 r*, 7

(8)

- f - - -

który chciał się rehabilitować i poza komendą utworzył odcl2 iał młodiiu tkich chłopców, a złapany ich wydał.^tfakże głęboko nieszczęśliwy czło­

wiek! Ale Jakże biedni chłopcy ł ich rodzinyl

Niedługo przed zmianą frontu i wejściem sowietów mieszksłam i pra- cowałiwj nadal na Kolonii Magistrackiej# Niemcy wycofywali się zupełnie widocznie. Pewnego dnia spostrzegłam się ,te «i»dzy miastem a mną są

• Jtiż tylko ostfitnie lin ie frontowe niemieckie* Zapekownłam v pianczystym rowie mój sprzęt cały i ruszyłam do miasta,by niebezpieczne chwile

• spędzić z moją matką* Nasłuch i tak musiał być przerwany.Mówię dobrze po niemiecku i wszystkie 3 lin ia niemieckie mnie przepuściły,Jpko Niem­

ką, która biegnie do pozostałej w mielcie matki* -Szczęśliwie więc do­

tarłam do mojej matki i tam z nią , w piwnicy na Ogińskiego,razem z umierającym naszym młodym sąsiadem,Jego matką, żoną i chorymi córkami, przetyłpm dość dramatycznie tydzień walk o Wilno.

Od nr»r*ztowania kouendanta,- który miał być odznaczony,/e tak wielki- udział nanzych oddziałów AK podczas zdobywania Wilna, ord/prem Lenina (zdaje rią wyłap - i zsyłania naszych chłopców z Ąj(, nie pracowa­

ło mi si« Już dobrze. Pesymizm mnie ogarnął i rozpacz^rże nie tego cze­

kaliśmy i pragnęliśmy,co przychodziło!, P.Sadowska robiła mi wymówki, ż e m o je biuletyny nie były Już takie, Jak na początł^, ale Ja nie mog­

łam Jakoś przezwyciężyć się i faktycznie robota mola nie była Już tok staranna, Jak przedtem. Owszem pracowałam od świtiydo nocy,nrócz nie - d z ie l, kiedy to szłam do mojej matki na Pośpieszk/, ale serca Już w t§

pracę wkładać nie umiałam. Na wiosna Jednak. gdj^LegalizacJa podrabiana masowo. karty ewakuaoyjne dla ukrywających się birdzo licznie chłopców z AK, pomagałam w tym ,ile mogłam całym sercem, Nie wiele mogłam,ale w nag łych wypadkach leciałam do Piotra, a raczej pdtem do Hilarego, który zastąpił Piotra, który ukrył się.c zy Wyjechał nawet* Tu pamiętam wyraź­

nie Jak Ochocki,polski przedstawiciel PKWNjU (nasz człowiek podstawiony przez dną Dobrzańskiego, Jako delegata Ftzącu) adekonspirował się i nas­

tępnie został aresztowany i wysłany do obbzu w Workuoie.Otóż znałam z pseudonimu tylko Stała, kierownika transportu kolejowego na stacji wi­

leń skiej, noże tylko transportu repatriantów, nie pamiętam. Pamiętam natominrt dzień, kiedy pod wieczór, Zd-aje aię. wpadł^do mnie,do mojej sutereny, gdzie mu doręczyłam takie/jiagłe^Karty Ewakuacyjne, i strasz­

nie poruszony opowied2 ia ł ,ż e miał wriaśnie wysłać ówczesnego komendanta Tni (może płk, Kulikowskiego) do War62ffwy, i fzedł*razem z Ochockim,przeds­

tawicielem litewskim od repatriacji oraz kilku innymi osobami y ^

zobaczył, Jak mimo białego dnia Jeszcze komendant po nich Fobie kroczy, Litwini ntę spostrzegli, a Ochocki wywołał celowo Jakąś awanturę, by ich zatrzymać. Stalowi zaśsz^ritął" AK Jest poznany, niech pan z nim

ucieka”. Stal wyprowadził biegiem przez tory komendanta, ale Ochocki Już podpadł. Przeniesiono go na stanowisko Jakiegoś ministra do Warszawy, ale gdy przyjechał do Wilna "po rzeczy, aostał odrazu przy pociągu aresz­

towany. Biedny Stal przeżył ucieczkę strasznie, przesiedział u ranie dobryoh parę godzin i uciekł z miasta, spalony# Nigdy o nia więcej nie słyszałam* Daj Boże, żeby nu aię ucieczka udała i ocalał* 0 Ochockim, który tak ładnie komendanta ratował aówiono# on drzwi nie zatrzasnął » ale bardzo od nas M s t l ł # A tu proizę, Jak się wspaniale zachował!

Pięknie się też pój£rti*$ tachowywał następca Oehockiago, U m i a r z , były właściciel, czy kięr&wnik polskiej księgami w Kownie, Sama też dozńa- łaa Jego pomocy, gdy musiałam bardzo azybko wywieść matkę i wyjechać a Wilna, zagrożona * ulicy, Jak byłam o tym uprzedzona przez na­

szych. . : 1 "a: ' . . . «

Wspomnienia powracają* ożywają w miarę pisania* I tak nie pisałam, że chyba na przełomie lat 1943-42* p,Sadowska wpadła na pomypł zorgani­

zowania w Wiltśle, na ruchomej ciężarówce, stacji nadawczej "Kresy", Hess kochany komendant* który paalętaafprzerażcny był różnymi naszymi inicjatywami i bronił aię przed nimi, pozwolił p* Sadowskiej pojechać do Warszawy, do "Błyskawicy", która obiecała wszelką pomoc i sprzęt. Nigdy Jednak do uruchomieniu takiej radiostacji nie doszło* Front się zbliżał.

Pani Sadowska została wysłana z Wilna do (o ile pamiętam) Wołkorabiszek,

gdzie przeniósł się i komendant ae swoją komendą na stałe, Ja też miałam

taa Jechać,ale komendant aię rozmyślił i razem z dr^ Dobrzańskim mieliś- 8

(9)

- 6 •

ay zostaó w Wilnit i nal#ź»Ó do grup/i Która ni# W a l t si* »ovirtca

• dekenspirowała, togól*, kora#nd*ni n a **, znając sowi#tv,podzielił m i na takich,co muszą sią ujawnió 1 t a k i e j ® tego zrobić nie aają, Dob- rz* pamiętaa t# l, Jak matka jego, pani Krzyżanowska, .

" , miała zostaó pod nasza* to ,1#st~»ego brata i »oją opi#- * ką, w razLOftfiyby *io*tra Jego p# Pleskacz%wską Wpadła, Jak i je j *yn, pracownik Piotra w Legalizacji* ■ * -

Praca moja przerwana został* działaniami wojennymi w lipeu 1944 r, i zaj-cira Wilna przez wojska sowieckie, ar#sxteo komendanta i tylu innych osób, ni# mówiąc przecież o Akowcach zymykanych w Iliednikaeh, prześladowanych i poszukiwanych, a nawet przez czołgi i samoloty w lasach tępionych i wywożonych na roboty leśne w Kałudze*

• Podjęłam Ją potem n n. nowo w w il l i pani Oabszewiczowej (matki słynnego lotnika polskiego w Londynie),Tm* była najpierw kwatera komendanta

"gen .^ilk a ", Zamieszkałam w pokoiku w suterenach od frontu, a od tyłu zamieszkały 2 wspaniałe panie tmatka i córka, których nazwisk n ie pa­

miętam lub nawet nie znałam i w których pokoju było w Ścianie, w bufa ciku n*ł naczynia stołowe ekwilibrystyczne przejecie do zamurowanej następnie zupełnie piwnicy - mego miejsca pracy. Choó do mojej prze­

strzeni życiowej do praoy miałam i zamkniętą ogromną stosunkowe piw­

nicę, zupełni* ciemną, nigdy nie została to wykryte, mimo re w izji, którą sowieccy okupanci po moim wyjeździ# przeprowadzili,podobno dok­

ładnie! Całe dnie spędzałam w tej skrytce przy lampie karbidowej, W czasie zaś, gdy *doptowano skrytkę,zamurowywując ją zupełnie z całymi schodami do piwnicy, pisałam i słuchałam w moim pokoiku, w cutereni#

na rogu ul, Holendemi , gdzie w illa p. Oabszewiczowej była położona, Pani Onbszewiczowa wieaziała o mnie, ale- choć antypatyczna i mało warta - dobrz* opłacano, nic nie mówiła. Reszta w il l i zajęta przez oficerów sowieckich, dziwnie Jakoś nie słyszała moich aparatów radiof- wych. Nigdy na słuchawki nie słuchałam, W czasie, pdy czekałam na wy­

kończenie skrytki, chyba w marcu 1945 r , do nojej szterenki przyszli dwsj panowie,by mi powiedzi*ó,że jestem przedstawiona do Y ir t u t i, Po­

ruszyłam się szalenie, ale uważałam, że na coś aż takiego, nie zasłu­

guję.

Pisałam na wstępie, że w pamięci moj*j Wyryły się specjalnie te rzeczy,które intensywnie przeżyłam. Otóż do takicn momentów chcę

pnwrócić, choó nie są one z B*I,P-on związane, ale w czasie rae.1 precy

w B ,I* P , miały miejsce, '

Pierwsze to było 17 września 1943 r , , kiedy rozstrzelany kostni prze*

Niemców, a właściwie przez Litwinów, wraz z gmpą innych Pogu ducha winnych ludzi, w odwecie za zabicie Podoby (nie pamiętam kim on był), profesor Kazimierz; Pelczar /, Z jednej strony była to strata ogromnn dla nauki, z drugiej zginął wspaniały Polak-patrlota nieustraszony, dla mnie Jednak, prócz tego,przyjaciel, Jako prezes Komitetu Pomocy dla Polaków( nie mylió z Komitetem Pomocy dla Uchodźców Polskich, którrgo prezesurę d z ie l i l i dr Petrusewiczowa i prezes Zagórski) tu chodziło o miejscowa ludność polskąj otrzymywał z prowadzonego przeze i mnie f-olish Relief I-ondCi (Pomoc angielska dla Polaków - całe o k r ę ty z odzieżą używaną ( i nawet częściowo nową) odzież, a w m z i * potrze­

by dln poszczególnych osób specjalnie zagrożonych it d , pirnifżna po­

moc ( miałam konto otwarte w banku). Znaliśmy się jeszcze z ozesow, kiedy pracowałam w Kownie w Litewskim Czerwonym Krzyżu rr^y jegot>re- zesle, w biurze Ftanejki ( listopad 1939 - 13 marzec 19^0) ,a le w Wilnie od chwili kłady to 15 marca 1940 r, zostałam przedstawicielkę r olish Relief Fondy. i zorganizowałem tem składy itrt, ora:*, przydziela­

łam Komitetom odzież, współpracowaliśmy z profesorem stele. Poza o fic­

jalnym zajęciem prowadziliśmy razea komórka opifki nad tymi, którzy uciekli 2 więzień,czy obozów, lub z pracy ( z Prus n p , ). której pierw­

szym ogniwem były moje składy. Dopiero po ubraniu tych łudzi i stosow­

nie do wiarogodności danej osoby, kierowałam ze specjalnyn tekstem kartki tych ludzi do Komitatu profesora Pelczara, gdzie sij nimi dalej onipkownno. Na tym tle poznaliśmy się bliżej i zaprzyjaźnili osobiście śmierć je g o ,tak tragiczna, byłe i dla mnie więc osobistym ciężkim cio­

sem, Pracowałam wtedy na Bonifraterskiej, 9

(10)

Drugim takim cięikim pr T 2 #życiea było ar#s*towani# komendanta i adrada sowiackai«fcśOgól** Potea przyszło aresztowanie całej rodziny dr«^

Dobrzańskiego i aęka tego człowieka, któremu sowiety zapowiedziały.*#

Jeżeli się im odda, to rod2ine Jego wypuszczą, Oi tego Jednak zrobić • ni# mógł i to było straszne. Ten wspaniały człowiek chod 2 ił szary na twarzy, skamieniały 2 bólu, Udało nu si» wysłać z p, Olgą, Jego sekre­

tarka, małego wnuczka przez granicę do Częstochowy, do rodziców syno­

wej doktora pp Czerwińskich, Biedna p .O la , gdy wracała, została zaraz aresztowana, Fotem zupełnie przypadkowo, aresztowano na wiosny 194k r, diS. Dobrzańskiego, gdy bronić jakiejś napadniętej kobiety, Rozpoznany -yjr}ćjn'f( poszukiwano go dawno z fotografią) zostałYi naturalnie przeszedł

okropne badania i następnie obozy*

Fakty te są dobrze znane, Jak i przebieg pobytu doktora w Workucie i potem nad Bajkałem, pisz* Jednak o tym, bo areszt doktora i wszystko co go spotkało, Jak i Jego rodzin®, było dl# nas,Jego przyjaciół, niez­

miernie bolesne. Trzeba było dalej pracować, ale praca była jufc potem ciążka, V.'szystko 2 dawało się kruszyć i rozpadać w co wierzyliśmy i o czym marzyliśmy, choćby z« cen-* własnego ży oi*.

Jeszcze chciałabym wrócić do b, ciężkiego okresu, a nie wydarzenia, które przetyłam b, boleśnie. Chodzi tu o powstanie warszawskie. Od pierwszej chwili bałam się ,że powstańcy zostaną zdradzeni 00 tygodniu, co spotkało nasze i lwowskie AK, nie miałam złudzeń,że pomocy sowiety nem nie okażą, odwrotnie pomogą Niemcom w wyniszczeniu Warszawy i Po - laków walczących* P,Sadowska nie chciała w to wierzyć i pełna ufności była, że Warszawa się obroni i uratuje Polskę przed jej zawładnięciem prze 2 3owiety, Łapałam^łyskawic®, póki nadawała, łapałam tragiczne * audycje BBC,zaczynające si® zawsze od "Z dymem pożarów" i obraz klaski nabierał coraz wyraźniejszych kształtów* Nj|koniec i p , Marysia Badowska doszła do przekonania, że niestety , miałam właściwe przeczucie i obie razem straciłyśmy spokój i sen. Pisałam nadal moje biuletynki, nasłu- chane ze wszystkich stron, ale kuż nie mogłam tak pracować jak dawniej, Straciłam wiar® w Jej celowość*Hirrtoria toczyła się poza£a-nl i nad na­

szymi głowami, Femiętam też, jak poszłyśmy do kina na 'f5J a ł t » ", Mój Bota cóż to była za ciężka chwila! Rozpacz niemocy naszej i fakt,że siła przed prawem jest Jeszcze,

Jeszcze jedna chwila wryła się mi tak bardzo w pamięć, to było 8 mnja 19^5 r, W radiu wszystkie narody nadawały najradopniejrrze, naj­

szczęśliwsze dane o końcu wojny. Ja siedziałam na Holendem i w mojej - piwnicy i słuchając tych okrzyków, śpiewów i t d , , płakałam. Wydawało mi się, że to nad naszą trumną, której wieko się zamyka, ludzie całego świata si® radują! Czarna przepaść zdawała się otwierać przed Polską*

Za okienkiem zaś mojej drugiej, przyległej do pracowni mojej piwniczki, słyszałam i widziałam enkawudzistów krążących koło do?mi, Podobno mnie czy p, Sadowską szukali. Nie weszli jednak, a chwile te , jak tyle in­

nych si® jakoś przeżyło! I - choć wszystko wyszło lnaczcj - i choć inna jest ta nasza rzeczywistość, muszę powiedzieć, że widzę i cieszę się z tego co teraz dla Polski jest dobre, Warszawa stoi odbudowana,ileż fab­

ryk i zakładów przemysłowych powstało, il e bogactw w kraju odkryto, miast i osiedli w miastach i po wsiach zbudowano! Hi# dobre Jednak Jest to co ludzi u nas psujef korupcja straszna,cwaniactwo,łapownictwo,zanik zdrowej moralności, poza tyra (co najważniejsze! ) ,ż e nie jesteśmy wolni, Rządzą nami sowiety, których kolonią w pewnym stopniu jesteśmy. Czy zawsze?

Zofia Komorowska - Majewska

10

(11)

11

(12)

Z A W A R T O Ś Ć " M A T E R IA Ł Ó W - 3 " 1. W s p o m n ie n ia Z o fi i Kom oro ws kie j- M aj e w s k ie j /" E l i z y " /. BIP. K o ni e c zi m y 1942/43 do li p o a 1 9 4 5 - 2. Z li s t ó w "E l i z y " do J o an ny . U w a g i re d. 1/ A d r e s a t k ą li s t ó w "E l iz y " b y ła Jo a n n a M a c k ie w ic z , k tó r a d o k o n a ła w y b o ru fr a g m e n t ó w z n i c h ^ s k ł a d a j ą - cy ch si ę na p o z .2 2/ W s p o m n ie n ia i fr a g m e n t y li s t ó w Z. K o m o r o w s ki e j - M a je w s k ie j z a m ie s z c z o n e w "M at e ri ał ac h- 3" p oc h o d zą ze "Z b ior ów " C ze s ła w a i R y s z a r d a M a c k ie w ic z ó w , k t ó r y c h

część

z o s t a ła p r z e k a z a n a dl a r e d a k c j i "W il . Prze kaz u" - do e w e n t u a ln e g o wyk orz yst an ia — p r z e z R y s z a r d a Mac kie wic za, sy na C z e s ł a w a i Joanny M ac ki e w ic zó w . Z A W A R T O Ś Ć W C Z E Ś N IE J S Z Y C H Z E S Z Y T Ó W "M A T ER IA ŁÓ W" Z. 1. S. S T E C K IE W IC Z : S y st e m z b r o d n i. P o ls k a o p e r a c ja NK W D w la t a c h 19 3 7 “ 38 s t r .1 - 1 0 Z .2 . D a ls z e in fo r m a cj e o m jr J a ni n ie K ar aś, w y b ó r tekstó w i o p r a c o w . r e d . S .S t . N IE K T Ó R E T E M A T Y N A S T Ę P N Y C H Z E SZ Y T Ó W "M AT ERI AŁÓ W” - P o ls k i w y w ia d w L it w ie w la t a c h d r u g ie j wo jn y s w lf ii /O w si «* - ó p c I- K s n ie z. b o ls z e r/ ik a rm A? -.0 9 . > 93 9 na W o -h y n tn - P rz y cz yn ki do hist orii K o m e n d y O k rę g u Wi le ń sk ie g o A K i w ile ń s k ic h o d d z ia łó w AK po 1 7 .0 7 .1 9 4 4 r . - P la n t e m a t y c z n y m o n o g r a fi i 6 Wileńskiej S a m o d z ie l n e j B r y g a d y Partyzanckiej AK o ra z o ce n a do ty chc zas ow ego d o r o b k u w dokumen to wan iu. - S p is t r e ś c i "Z a p is e k do D z ie jó w B r y g a d y " / Z . 1 - 5/ - W s p o m n ie n ia z dz ia ła ln oś c i w OD 4, OP "B ł y s k a w i c a " i 6 B r y g a d z ie . - Biografie K pt .L eop ol da Ś w ik li - "A d a m a ", "B a l i ń s k i e g o ", p or .F r a n c is z k a Ż a m e jc ia - "S it w y" , s ier żan ta podc h. C e z a r e g o S t e c k i e w i c z a - "C e z a r a ", s i e r ż .J ó z e f a S k a w iń ­ s k ie g o . - M a t e r ia ł y do historii ro du S t e c k ie w ic z ó w her bu Ko ś ci es za. - M a t e r ia ł y do biografii D a n ie la K o s t r o w i c k i e g o - "D a n k a ", " Z y g m u n t a ” .

12

(13)

B ył o Ju ż El A la m e in i w a lk i o S t a li n g r a d p o d n o s ił y a u c h a , Z aj ęte o a ły m i d n ia m i n a s ł u c h e m , ni e m ia ła m w n ik im p r a w i* k o n t a k t u , al t c* t> ła m , że w s zy s c y ży je m y n a d z ia n ą na a a ła m a n ie si ę N ie m có w i s z c * ę ś l i v ^ k o n ie c te j o k r o p n e j w o jn y i oku pa ej i, S ł u c h a ją c ta k du żo u d a w a ło mi #A ? w y s łu c h a ć na g o rą c o ró żn e p r z e m ó w ie n ia i t d , Z n a d e jś c ie m la ta i o k re su u r lo p o w e g o , a w n ie s ie n ie m si ę L e g a li s *- ® ' na Ogińs kie go, pr ze ni e si o n o m ni e do do m u na B o n if r a t e r s k ą 1 ró g L u d w *- 1 s a r sk le j, n a jp ie r w de m ie s z k a n ia m eg o k u zy n n R o m e r a , k tó ry wy jechał 0 W il n o na l e t ni s ko ,^ Je k i w ła ś ci c iel m ie s z k a n ia , w uj m ó j, p r o f, M ic h ft l J R o m e r , Od y , ym J w y je c h e ł do ow ej r e c z t ó w k i w p o w ie c ie R p k ls k im ,w n ió s ł * v/m n m r o V n ii e s zk a n ia d r , Dob rzański, uw a la ją c , że ta m b id z ie nn jb e zp le * *- / n ie j. K uj m ó j, ch o ć d aw n y l e g io n is t a , p r ze 's ze d ł w te d y c a ł k o w ic ie n u s t r o n ° li tewską, Fo ze r w a n iu c m a r s z , P ił s u d s k im .p o z a ję c iu W il n a pr .- - .s s g e n , Żeligow skie go, zo s t a ł p r ze w o d n ic z ą c y m N a jw y ż s z e g o T r y b u n a łu w ’ K o w n ie , p o te m R e k to re m U n lw , K o w ie ń s k ie g o , by n a K o n ie c zo s t a ć p rof es re m L it e w s k ie g o U n iw e r s y t e t u w W il n is , co b y ł o a .l a c a łe j r o d zi n y ni r - m ie r n ie bo le s ne , W Je go Je d n a k m ie s z k a n iu o d b y w a ły si ę ró żn e z e b r a n i 1 1 Ja p r o w a d z ił a m na jb e zp ie cz n ie j sw ó j n a s ł u c h , W ie d zi a ła m i w id z ia ł a - : że si ę ró żn e o so b y z b ie r a ją , al e n ie p y te ła m o n ic , ocz ywi ści e, Z u w s jf i na w u ja m eg o by ło ml b a r d zo p r zy k r o n a d u ż y w a ć Je go n ie ś w ia d o m e j g o ś c i n ­ n o ś c i f Qt ŚY M p ó ź n ie j p o w ie d z ia ł a m mu o ty a / u s ły s za ła m - - ku m ej r a d c ś c l- ^ o d p o w ie d *, że on by te ż na m of yn m ie js c u to sa m o z r o b i ł . T y m c za se m dl a b e z p ie c z e ń s t w a lo kalu, ku zy n m ój Re d R o m e r ,p r o s ił by m -\ \ę ta k z a c h o w y w a ł a ,b y n ik t w o g ó le ni e s p o s t r z e g ł s ię , że w ty m m ie s z k n n !’ T k to ś Je s t. W rez ult ac ie w ię c by ła m zu p e ł n ie z a m k n ię t a , w y c h o d zi ła m t\ ko na M sz ? w n ie d z ie l " i cz as em do s k le p ik u ,p o Jedze nie , W g r u n c ie n - , oz y ży ła m ty lk o k a r t o fl a n k ą p r a w ie i tr o c h ę g ł o d o w a ł a m , W ty ra c z a s ie p a m ię ta m ka pi t u la cj ę W ł o c h , o g ła s z a n ą p r ze z mar sz ,B ado gll o, Z r o b ił o t- na m ni e k o lo s a ln e w r a ż e n ie i d zi ś ta c h w il a st o i ml w o c z a c h . Na Bo ni fra te rs ki ej d o s ta ła m po pe w ny m c z a s ie m a sz y n o do p l f a n ia , S k o ń ­ c zy ło si ę w ię c n a R o n ie c st re sz c za n ie n a s łu c h u r ę c z n ie w pa ru e ę ze m p lf c - r z a c h . T e ra z m o gł am o d b ij a ć ic h w ię c e j i c z y t e l n ie j. Dr Do brzański w p a d a ł c za se m do m n ie , cz as em p r z y c h o d z ił p r z y jac iel n a sz pa n Z y g m u n t U gla ńsk i, c z ło w ie k z u p e ł n ie pe w ny i n a s z , no i m ó j- k u zy n Re d R o m e r , k t ó ­ ry ,J a k si ę po te m d o w ied zi ała m , by ł k ie r o w n ik ie m s e k c ji skr yt ek. Od y Je d n a k la to m ia ło si ę ku k o ń c o w i i m ie s zk a ń c y m ie s z k a n ia m ie li dt .> do m u p o w r ó c ić , za b r a ł m ni e dr D o b r z a ń s k i do w il li na W io s e n n e j (nu meru ni e p a m ię t a m , a e z k o d a , bo ta m p o z o s t a ł o ar c h iw u m B .I ,P - u ), M ie s z k a ł * ta m p, M a ri a .S a d o w s k a , m io d a ,p r z e m ił a rz eż bia rka . O so b a o u koń czo nej A k e d e m ii rz tu k Pię kn yc h, b a rd zo in t e l ig e n t n a , g o rą c a p a t r io t k a i n ie b y ­ w al e s z la c h e t n y c zł ow ie k, W do m u ty ra p r a c o w a ł dr D o b r z a ń s k i na d re daSc« Ją "N ie p o d l e g ł o ś c i" , a p , B a d o w sk a (W ie s ł a w a ) <iu p o m a g a ł a , za ni m n ie z a c z ę ł a sa m a r e d a g o w e ć p is m a dl a w s i, b o d a jż e po d n a zw ą "P o ls k a W i e ś " cz y "N a s za W ie ś " » ni e p a m ię t a m , t p r z e c ie ta k d o b r ze to wi e dz ia ł e m , Z ży ły śm y si ę z p, M a r y s ią Ja k s io s t r y i s z c z e r z e p o k o c h a ł y , D z i e l i ł o na s ty lk o J e d n o , a m ia n o w ic ie n a r z e c z o n y J e j,p ra c o w ni k B ,I ,P - u "Ze non" Dr u s k o n t , by ł ml a nt yp at yc zn y, co Ją b o la ło , On te ż m ni e w se rc u n ie ~ zn o s ił 1 n ie za w s ze by ł g r ze c z n y . L o k al n as * zs jm o w a ł c a łą n i e d u ż a w il l ę , o d d z ie lo n ą ta ra se m i s c h o d s ą o y m i na u li c ę s c h o d a m i, od w s z e l ­ k ie g o ru ch u uli cz ne go. P ró c z dr tf D o b r z a ń s k ie g o p r z y c h o d z ił ta m c o d zi e .- ; gd y by ł w m ieś cie , k o m e n d a n t# P r a c o w a ł tu s ta l# dr D o b r z a ń s k i 1 p » n i M a r y s is S a d o w sk a (W ie s ła w a ), Ł ą c z n ic z k ą ic h , o d n o s zą c ą z r e d a g o w a n e p rz e z n ic h n u m er y "N ie p o d le g ł o ś c i" , a n a s t ę p n i# "N a s z e j W s i" do druks tni tajnych, b y ła m ie s z k a ją c a ko ło n a s ze g o do m u H a n ia /t y ia r b u r g , N ies te ty , zo s t a ł a on a p e w n e g o d n ia ( d at y ni e p a m ię t a m ) zł a p a n a p r ze z g e st a p o i s t r a s z n ie m ę c z o n a . W c z a s ie t a k ie g o śl ed z t wa , b o ją o si ę s y p a ć k o g o k o l ­ w ie k , w y s k o c z y ła p r ze z ok no s gm ac hu są du ko ło p la c u Łu ki skl eg o. P a d a - 3

ąc z II I pię tra,złamała so b ie b io d r o 1 z o s t a ł a pr z e w ie z io n a do s z p it n l e w. J a ku b a , g d zi e gł ó w ny m c h ir u r g ie m by ł dr M a r b u r g , je j s t r y j, W ie ra , że w c z a s ie le ż e n ia w s z p it a lu ty m po op e ra c ji, z r o b io n e j n r ze z d iA /* U .r - b u r g a , k tó ry n a t u r a ln ie s t a r a ł si ę Ją r a t o w a ć , g e s ta p o b e d a ło Ją d a le ,‘ , s z a r p ią c za o p e ro w a n ą n o g ę . T y m c za se m z a ś , gd y H en i za b ra kł o , nt n n^ ł p ' n a t y c h m ia s t zs ni ą do p ra c y je j m a t k a , p an i M a r b u r z y n 8 j_ £ le 1 on a n o pe w ny m c z a s i# w p a d ł a , a te g o sa m eg o d n ia z g ł o s ił a s i ę /j e j /n a j m l e j s c e

W S P O M N IE N IA Z O F II K O M O R O W S K IE J - M A JE W S K IE J ( E L I Z T ). B .I ,P , "W id *B ,ż e w m ej p a m ię e i f , k w ie ć ,z i m y „ ,i ^ 2 /i ? 4? do , n p o a , m . '“ ; 0 by ł0 la m oc no p r z e ż y t e t W J a k ie jś g o d z in ie !» Z a p r z y s ię ż o n a we w r z e ś n iu 19 ^1 r, w C za rn y m B o rz e po d W il n em p r z e i m Jr ^ F a li s z e w s k ie g o (b r a ta zn a n e g o p io s e n k a r z a )/ n ie m ia ła m w ł a ś c iw ie ni e k o n k r e t n e g o do r ob ien ia , d o r y w c zo ty lk o co ś mi zl ec an o . To t e ż , gd y p o w p a d n ię c iu s t a r s z e j p an i K r y s ty n y Sta wi e rs kl e j, k tó ra p r o w a d z ił a na s - łu ch dl a K o m e n d y , ku zy n m ój Re d (R o c h ) R om er z a p r o p o n o w a ł mi w im ie ni u k o m e n d a n ta p r o w a d z e n ie n a s łu o h u , by ła m b a r d zo sz czę śl iw a,ż e bę dę m o g ł a m jK o n le c co ś k o n k r e t n e g o r o b ić . Z g o d zi ła m si ę w ię c n a t y c h m ia s t 1 zar az n a s t ę p n e g o d n ia Ju r e k S ło w ik o w s k i, sy n p u łk o w n ik a S ł o w ik o w s k ie g o i p r z e z a c n e j p an i J a n in y Słowik ows ki ej, p r z y w ió z ł m l. na s a n e c zk a c h d o -• do m u na O g iń s k ie g o 8, na Poś pieszoe. w W il ni e, g d zi e m ie s zk a ła m w dan ej c h w il i z m oj ą m a t k ą , p ie r w s z y a p a r a t r a d io w y . K u zy n k a m o j a ,w ł a ś c ic ie l k a d o m u , Ir e n a P ló r e c k a , p o z w o li ł a mi p r a c o w a ć w p o k o ju za st ry c h em i ta m zs c z »ł s m m oj ą no w ą p r a c ę . Zn ał am f r an cu sk i, a n g i e l s k i ,n i e m i e c k i ,r o s y j s ­ k i,l it e w s k i i tr o c h ę h is zp ań s ki eg o, a że s t e n o g r a fo w a ła m w g .z a s s d f o n e ­ tyki . m og ła m s p o k o jn ie s t e n o g r a fo w a ć w ka żd ym z ty ch J ę z y k ó w . Z z a p a ł e m za b r a ła m si ę w ię c do s t e n o g r a fo w a n ia a u d y c ji B B C , f r a n c u s k i c h ,n i e m i e c ­ ki c h, r o s y js k ic h it d ,, b y Je n a s t ę p n ie streszc zać ,pi BZ ąc r ę c z n ie w k il k u eg zem p la rz ac h ,r od za j b iu le t y n u d zi e n n e g o ,T e n zn o w u ż s łu ż y ł do w y d a w a n ia na powi elaczu, al e p rz e z k o g o ś ju ż in n eg o ,w ła ś ci w eg o B iu le tynu , w ra - m ac h za p e w n e B.l .P - u, o k tó r e g o is t ni en iu jf o g ó le w te d y ni c nl # w i e d z i a ­ ła m , N ie p a m ię ta m ko m u te m oj e b iu le t y n y d o r ę c z a ł a m , al e zd a je s i ę ,ż e ic h sa m a w te d y n ie n o s ił a m . O d w ie d z a ł ra ni e c za s a m i m ój ku zy n R om er 1 J a­ k iś n ie z n a jo m y p a n . P r z e s z k o lo n a w o d b y ty m w ię z ie n iu , n ie c h c ia ła m n ik o ­ go zn ać i w o g ó le Ja k n a jm n ie j wiedzieć,poza ty m ,c o do m ni e m og ło n a le ż e ć r N ie w ie d z ia ł a m te ż w c a le ,ż # w p ie r w s zy m ty ra o k r e s ie by ła m - 1 s ł u s z n ie - d o k ł a d n ie k o n t r o lo w a n a , bo r e d a k c ja B iu le t y n u i N ie p o d le g ł o ś c i m usi ała s p r aw d z ić ,c z y p o d a ję ś c is ł e i u c zc iw e d a n e . Gd y si ę Je d n a k prz ek onano, że p r a c u ję r z e t e l n ie , s p o t k a ła m n is w ie lk a r a d o ś ć ,P e w n e g o d n ia k o m e n d a n t na s z , "G e n e r a ł Wilk",któ re go da w n o z n a ł a m , w y z n a c z y ł rai s p o t k a n i# n a A n t o k o lu , u m o je j p r z e z a c n e j k o le ż a n k i z w ię z ie n ia ,E l i K w ia t k o w s k ie j i u ś c is k a ł m ni e se rd ec zn ie /d zię k uj ąc za p r a c ę . By ła m b a r d zo wzr usz on a, W ty m o k r e s is p ra c y m o je j, z u p e ł n ie n ie z a b e z p ie c z o n e j, na O gi ńs ki ego , d at y ni e p a m ię t a m , al e je s t on a poda na* do kł ad nie ,bo by ło to bezpośr edn io po w p a d c e L eg ali zac ji na u l, Ka l wa r yj sk ie J, z ja w ił si ę w J a k ie jś sp ra w ie do m ni e P iot r , « e f L e g a li z a o jl .l /W c z a s ie ro zm o w y ko ło d o m u , P io tr ro - z e jr z a ł si ę w p o ło ż e n iu w il li te j i powied zla łi "A le ż r a e łl n n !" W i l l a is t o t n ie le ż a ł a d o ść d a le k o od m a łe j u l ic y , w og r od z ie , a za ni ą b y ł J e s z c z e ni Bł y og ró d i d a le j p o le , Z ob u bo kó w s ą s ia d z i b y li d a le k o . S a m do m by ł m u r o w a n y ,n ie m a ł y . P io tr p o s t a n o w ił w ię c n a t y c h m ia s t p o m ó w ić z m oj ą k u z y n k ą , w ł a ś c ic ie lk ą w i l l i , a ta na jo fi a r n ie j z g o d z ił a si ę n a w p r o w a d z e n ie si ę do n ie j L eg ali zac ji i d o k o n a n ie w s z e lk ic h po t r ze b ny ch s k r y t e k . M u sz ę pr z yz na ć, że ni e m ia ła m o c h o ty na t o , by m oj a m at k a m ie s z k ał a w t e k le j b e c zc e p r o c h u , al e ni e m ia ła m ni c de po wi ed zen ia . P rz y k r o mi te ż b y ł o .ż e in n i lo k a t o r z y w il li ni c ni e w i e d z i e l i , co im m oż e ka żdej c h w il i g r o z ić ,L e g a l iz a c ja w n io s ła si ę za ra z i w m o n to w a n o dl a n ie j d w ie du że sk ryt ki, ta k d o s k o n a le z a ko ns pi r o w an e, ż e an i w o js k o ,k t ć r e za ję ło d c a w c z a s ie zm ie n y fro ntu , an i d o k ła d n a r e w iz ja NK W D ic h n ie o d k r y ł a . D o k o ń ca c ze r w c a 19 ^5 r, sz ła tu w s p a n ia ł a r o b o t a , k tó ra u r a t o w a ła b a r d zo w ie le os ób 1 p o m a g a ła k a ż d e m u , kt o te go po t r z e b o w a ł . Na c ze le te j k o m ó r k i s t a li d w aj b r a c ia W a r a k o m s o y , gra fi cy , k tó r y c h fa ł s z o w a n e p o d p is y by ł y ta k d o s k o n a łe .ż e an i N ie m c y , an i R o s ja n ie ni e u m ie li ic h o d r ó ż n ić od p ra ­ w d z iw y c h . P o n ie w a ż Legali za cja w n io s ła si ę na O g iń s k ie g o p r zy p a d k ie m z a m oi m p o ś r e d n ic t w e m , p o zn a ła m ty ch w s p a n ia ł y c h l ud z i, k tó r zy ta ra pracowali 1 m ia ła m w n a g ły c h w y p a d k a c h z b w b z # d o st ę p do n ic h , co si ę c za s a m i p r zy ił d a w a ł o , gd y ł ą c z n ic z k i ni e m ia ły do n ic h d o s t ę p u . Na O g iń s k ie g o p rz e w ie ­ zi o n o r e s z t = a k c e s o r ió w po t r ze bny ch, pod cza s gd y c zę ś ć ic h w p a d ła w N ie m có w na K a lw a r y js k ie J /M ó w i o n o , że N ie m cy z o r g a n iz o w a li w B e r li n ie * w y st a w ę p ra c n a s z e j wi leń sk iej L e g a l i z a c j i , p o d z iw ia ją c ta le n t i u n i e ^ t - n o ść ie l n r a C O w n ik ó w . n at u r a ln i* n r- 7o rl o w o r v « ł H o m P l n t r o ł W « 1 o t ^i ta .

13

(14)

wl rj e do si n y la t M - M . P ew n eg o d n i# sp y ta ł nn l# k o m e n d a n t , oz y um ie m p p l» e d ro r o sy js k u . P o w ie d z ia ł a m , ta t a k , i w te dy p o d y k t o w a ł nl H a t do d o w ó d o y p a r t y z a n c k ie g o o d d zi a łu io w le o k ie g o , ch y b a f^ n k ar o w a ( n ie Je d te m z u p e ł n i# p e w n a ), z# zg o dą na s p o t k a n i* z nl is , w o be o powtarzają­ cy ch si i Je d n a k ak tó w zd ra d y ze st ro n y sowieckiej, k o m e n d a n t zgadza " 1 ? * ni m s p o tk a ć je d y n i# po d w a r u n k ie m ,ż # o d d z ia ły s o w ie c k i# c o fn ą si ę o fi km od m ie js c a s p o t ka ni a , s p o la k i o d d zi a ł s ta n ie tf- m na st r aż y . B ył y tm J- s zc ze in n a w a r u n k i, al e d a ls z e j tr s d o i te go li s t u ni e pa - m lę ta m , Vl em t y lk o , *# s p o t k a n ie to si ę o d b y ło i zd a je ra i .- i" , te d r D o b r z a ń s k i b ra ł w ni m u d z i a ł . P am ię ta m t e *, ż# Ju ż la t e m , w ię c ch y b a w M r. na w io sn y p ó :* n ą , n a d e s z ł a w ia d o m o ś ć o a r e s z t o w a n iu Ł u p a s zk i p r ze * N ie m c ó w ,c z y L it w in ów . Z m a r t w il iś m y si ę b a r d z o , al e Je k l# ż by ło m oj e z d um ie ni e, gd y bardz o p r ę d k o ^ ji o t im , po o d w ie d z e n iu m o je g o b ra ta w K o lo n ii M a g is t r a c k ie j, s n o t - k a łn m /i d - \ r t e g o \ a a /w e so ło śr o d k ie m tr a k tu do do m u w K o lo n ii I^ a g l s t r a o $ ie j/ g d zi e m ie s z k a ł a Je go ż o n a z c ó r e c zk ą 1 t e ś c io w ą , Z a p y t a n y , ja k to s ię s t a ł o , cd -> ov le d z ln ł t y lk o , ż# sU s z c z ę ś li w ie w y k o lł , B ar d zo m ni e t o ’ w te d y za ni ep oko ił o, ch o ć w ie d z ia ł a m , ż# te n ty p o w y w a ta ż k a by ł g o r ą c y m patrioty, Zn ał am go b a rd zo <? -* ■ /n sł o * Ra z ty lk o w n a g łe j s p ra w ie p o p ­ r o s ił m ni e k o m e n d a n t , by m c h w il o w o o d ło ż y ł* n a s łu c h i g o r a ła do n ia n io , do k o l o n ii Ma g is tr a c k ie j, ę d zi e w ła ś n i# by ł u żo ny i p o w i e d z i a ł a mu ,ża M ie m cy w i e d z ą , g d zi e si ę Je go o d d z ia ł ma n a z a ju t r z s k o n c e n t r o w a ć i z ro zk a ze m w y c o fa n ia si ę z te go r e jo n u , co te i z r o b i ł . Zi m ą

7.

43 na Uh r, ni e p am l^ ts m dl a J a k ie g o p o w o d u , u c ie k li ś m y n a k r a t k i c za s z do m u na W io s e n n e j i za m ie s zk a ła m w d a w n e j k w n t e r ze k o m e n ­ d a n ta za c m e n ta r ze m ko ło ś w .K lo t r a i P a w ł a , u ? y d ó w k i. f! ls by ło to ba r ­ dz o b e z p lo n z n e m ie js c e , °k r y tk a by ła m a lu t k a . C h o w ał am ta m c o d zl e ń ap n- > ra ty dv » r a d io w e , o g r o m n e , p a p ie r y sw o je it d , by w d zi e ń s p o k o jn ie w p o k o ju p r a c o w a ć g ł o d n o . H is si ę Je d n a k ni c s t a ł o , ty lk o an i dr D ob rz ań s­ k i, an i k o m e n d a n t ta m do m ni e ni e p rz y ch o d zi li , a Ja do n ic h na Le tn ią 1 J e s z c z e s d z le d c h o d z ił a m , ?o pe w ny m c z a s ie w r ó e ll iś a y na W in p e n n ą . W k aż d y m r a zi e m oj a ży d ó w k a o r ie n t o w a ł a s lę ,ż e ro b ię co d n i e l e g a l n i e ,a l e milc zała, Cz y m il c z a ł a b y JednakJakby Ją złapan o? I ta k p o w o li w y ł a n ia ją si ę ro żn e d ro b n e fa k ty z te go o k re su okup ec ji P a m ię t a m , że re z w io zł a m na s a n e c zk a c h do ce n tr u m m ia s t a , c h y b a na W i­ le ń s k ą , do m ał eg o s k le p ik u "nas ze go" , ra d io ze p s u te i w je c h a ła m do p o ­ ło w y d rz w i pa r ter ow ego ,ni sk ieg o sk le p ik u , gd y p r z e r a ż o n e oc zy s k le n lk a - rz a z w r ó c ił y m oj ą u w a p j. F a k t y c z n ie w s k le p ie b y li N ie m c y i tr w a ła ta m re w izj a. N ie m ó w ią c »ł o w a za w r ó c ił a m na p ię c ia 1 u d a ło ml si ę u c ie c nie z a uw a ż o ne j. Ra z z n o w u ż ,t e ż zi m ą , na J e d n e j z u li c nn ie j- zy ch .k o ło u li q .y W il e ń s k ie j, zo s ta ła m sc h w y ta n a i za p r o w a d z o n a do n is k ie j str óż ów k i, g d zi e by ło ju ż k il k a k o b ie t . W « *y t k i» m ia ł y , ja k i j«, cz a rn e fu t n i i m n l e j * i ’c r> j 40 - kę na k a r k u . R ęk aw y m ia ła m p eł n e m yc h b iu le t yn ów , które z p o w o du br ak u łą cz ni c z ki te go d n ia aa m a o d n o s ił a m . Z a c z- łs m km bl no wa ć co r o b ió , M a g le , ni e wj >m sa m a dl aczego, w y p r a ła * z p o d o łk a spódnic y b a n k n o t w ię k s zy li t o w y m i be z sł o w a p o d e s zł a m do Litwina, k tó ry stał o p a rt y o d rz w i i na s pi ln ow a ł . W p a k o w a ła m mu be z sł o w a p ie n ią d z e do r? ki i o tw o r zy ła m so b ie sa m a d r z w i. N ik t m ni e ni e z a t r z y m a ł , a za p ie r w s z y m ro g ie m w p ad ła m do z n a jo m y c h , by in n ą st ro n ą ic h br am y p ó jś ć do d o m u . By ły Je d n a k 1 b a r d z ie j t r a g ic z n e dl a m ni e i c a łe j n a « z e j r o d zi n y w y ­ p a d k i. Sy n m eg o b ra ta J u l iu s z a ,1 6 - l e t n i w ó w c za s c hł o p ie c ,w p a d ł w r j c e N ie m n ó w z b ro n ią w r ę k u , a zi m ą , po d o jd o lu do p e ł n o le t n o ś c l d o st a ł w y ­ ro k fH lr r e l i zo s t a ł w y w ie z io n y ze zw ią za n y m i d ru te m r a k a m i, c o w id z ia ł n a sz b li s k i zn a jo m y p rz e s sz p a ry w d r z w ia c h sw ej cel i, na m ie js c e s tr a­ c e ń , na P o n a r y . N ie za p o m n ą tw a rz y m eg o b r a t e , gd y p r z y s z e d ł m l to oz ­ n aj m i. na Mo se n ną l O k a za ło s ię ,j a d n a k ,ż e B ro n ek ni e by ł s t r a c o n y , » l # w y w ie z io n o go t ca ł. «\ g ru p *^ m ł o d y c h all nych c h ł o p c ó w do b u d o w y p o d a t w w po d VI i V2 po d C h « r b \ j r g i m # D o k ł a d n i e tam ,/ęd aie l o d o w a l i n l i a n o i ^ C n ł a c h ło p c ó w zo s tr tT a u w o ln io n e * n n e e x A n jf lr y k » n 6 v # al ® n ig d y Ju £ B ro nka n ik t ni e w id z ia ł i ni # o d na la z łi o yi a d o no d ó o ty m je g o ta m p o b y c ie o r a z o u w o ln ie n iu p r z y w ió z ł je d e n z b- jd ąc jr ch z ni m c h ło n o ó w , u c z c iw i# i bez­ in t e r e s o w n ie in fo r r a u ji e . Z n ał J e g o j^ e u d o n l m . p o zn a w a ł na z b io r o w e j fo­ t o g r af ii ,w i» jc ch y b c l ra ow lł p r a w d ę . R Ó w n o c z o ^ n ie z B ro n k ie m n as zy m w p a d ł a u u żn (n ^i pa m ło d y ch c h ł o p c ó w ,d o w o d z o n y c h p r z #2 » x d e z e r t e r a k a m p a n ii 39 r .,

d ru g a c ó r k a , k tó ra - Ja k i je j oj ciec, pe n /f a r b u r g , by łe p n ^ c i w n s p ra cy H n n i a po te m m a t k i, bo ai ^ o n i« b a ła # Ta n la w p a d ł a , an i * g a - z e t k a m i, on i z no ir ai bi ul ety na mi , bo i te nosiła. C h c ia ła b y m by wszy s­ cy w i e d z i e l i , Ja k a to b y ła w s p a n ia ła g ru p a k o b ie t - p a t r lo t .e k , H "n l a po s z p it a lu t r a fi ł a vi a w i- z ie n ie c h y b s , ni e Je st em p e w n a , do ob oz u w P rowleniszkaoh, Po w o jn ie za d , gd y ca ła je j r o d z in a z a m ie s z k a ł a w L u b ­ l i n i e , H ? n ln , w ob ec c ię ż ki e j gr ui lio y, k tó re A sl - w P r o w ie n is z k a c h n a ­ b a w iła , w y je c h a ł a do Z a k o p a n e g o i ta m zma rła^Czesó Je j pam i^ cll Do m ną W io s e n n e j ni e by ł b a r d zo w y g o d n y , el e b e z p ie c z n y s t o su n k o w o , bo o d le g ły od są si a d ó w i u li cy . B ył o ta m Je d n a k b a r d zo zi m n o i nac ho ­ d z ił a na s s ta le wa riatka, d a w n ie js z a lo k a t o r k a te go d o m u , p r o s ta d z ie w ­ c z y n a , k tó ra za w s ze lk ą ce n< ? c h c ia ł a ci q do te go do m u zn ow u w ni eś ć. C ią g le na s po d g ląd a ła , k r z y c z a ł a p rz e d do m em ró żn e b a r d zo n ie w ł a ś ­ ci w e na ta m ta cz es y r ze c zy n p,, że sł y sz y m a sz y n ę do p ls n n in it d . Zn a ła te ż j e d m , n a jm n ie js z ą e zc zą d c ie m s k r y t k ą , z k t ó r e j ju i po te m ni e m o ż ­ na by ło kor zys ta ć. P .M a r y s ia S a d o w sk a ni e m og ła o c z y w iś c ie je j do n a ­ sz eg o do m u w p u d c lć , by n ie n a r a z ić k o m e n d a n t a , cz y dr ^ D o n r z a n .e k ie g o , no 1 na a o b u ł P am ię ta m Ja k d z id , Ja k ch cą c na s w zr u s zy ć i zm u si ć d o w p u s z c z e n ia je j, r o z e b r a ł a si ? p rz e d m oi m ok ne m w d zi e ń V ,i l i i ,o b w i e s i ł a sw o im i r z e c z a m i c h o in k ę p rz ed ok ne m i m im o d r o b n eg o ,p a d a j^ c eg o d n ieg u , st a ła n ag a i z m a r z n ię t a p rz e z ja k id d o b ry c z a s . Ż al mi je j by ło s t r a s z ­ n ie , al e p r z e c ie ż ni e m oż na je j by ło w p u d c ić . T rw a ło to d łu g o 1 k o m e n ­ da n t za p r o p o n o w a ł ml p o d e n le je j p t p jł k i, Z p r z e r a ż e n ie m o d m ó w ił a m . Te go ni e by ła m w s t a n ie z ro b ić. Po te m m ia ła by ć z li k w id o w a n a na c m e n ­ ta rz u r o sy js ki m , al e ta m ni e p o s zł a . Z cz as em si ? to le dw o ni e s k o ń ­ c zy ło t r a g ic z n ie . Zi m ą 19 ^ r. po Bo ży m N ar o dze ni u, Z o si a p o b ił a s ię z p. B a d o w sk ą — k tó ra Ją si łą w y r z u c ił a K do m u- i p o b ie g ła w y da ć ją i m ni e v. 'ł sd zo m s o w ie c k im . Ka p r ^d c e z li k w id o w a li ś m y z d r ^ ^ D o b r z a n s k im , co by ło na w ier z ch u , W p e k o w a li d m y w s zy s t k o do s k r y t k i, k tó ra b y ł a s p r y t n ie z r o b io n a za p ie r w s z ą s k r y t k ą . Pa ni F a d o w sk a p ie r w s z a g d z ie ś pos zł a, a z d r Ś ^ D o b r z a ń s k im n a d m u c h a li ś m y na p o d ło g ę p ie r w s z e j skr ytki ku r* ze st r y c h u i z o s t a w ia ją c d r zw i od n ie j o tw a r t# /- w y s zl id m y z d o m u . D o k tó r w ió zł w w ó zk u d zi e c in n y m ró żn e p o t r z e b n e p a p ie r y i t d ,, a ja n io s ła m co d Je szcze, N a g le s p o s t r z e g li ś m y s ię , że s z u fl a d a z pap ierami k o m e n d a n ta ni e z o s t a ła o cz y sz c zo n a , W ró c ił a m w ię c za raz , za b r a ła m t y c h tr o c h u p a p ie r ó w i ja k ie d z# dw ie p ie c z ą t k i (m o że więcej, ni e p a m ię t a m ) i z to r e b k ą w y p c h a n ą ru sz am na ulic ę, z e jd c ie po o b lo d z o n y c h s c h o d a c h by ło ta k ś l i s k i e , że p o le c ia ła m p ro s to na w c h o d zą c e g o e n k a w u d z is t ę i na jgłuniej w d w ie c ie za w o ła ła m "P ła w a B o g u "l "Z d u m io n y so w ie t spyta łi "Cz to ż, Wy na s ni e b o it e d ? ", a ja mu po wi ed z ia ła m , że bn ła m si ę up aś ć, vi W te j c h w il i k a za n o m ni e p o k a za ć d o k u m e n ty 1 o tw o r zy ć t o r e b k ę ^ p a d n i e by m w te d y w y g lą d a ł a ! A le p ie r w s zy so w ie t s p y t a ł , g d zi e m ie sz k a m 1 k a ­ za ł lś ó do d o m u , ni m o tw o rz y ła m t o r e b k ę . Z a is t e sz y b k o p o s z ł a m l A le w ra ca m do c za só w nie mi eck ic h. Z a ła m a n i# si ę fr o n tu niem ie cki eg o po d S t a li n g r a d e m p r z e ż y li ś m y w s zy s c y g ł ę b o k o , al e t# ż b a r d zo za b o l a ł a na s sp ra w o K a t y n ia , z e r w a n ie z R zą de m N as zy m it d . R ó żo w e n a d z ie je n a s z c z ę ś li w e z a k o ń c z e n i# dl a na s w o jn y za c z ę ły b le d n ą ć . Ł ap ał am ws zys tko co si ę d ał o o A rm ii A n d e r s a , o g e n e r a le M ac zk u it d , Al e najw ięk szy m, sz a lo n y m m o m en te m by ło lą d o w a n ie a li a n t ó w w N o r m a n d ii , U le p am ię ta m b d la c z e g o by ła m w te d y za k w a t e r o w a n a na K o lo n ii M ag ist ra ck iej w W i l n i e ,“ y w z u p e ł n ie p u s te j w i l l i , w m a n s a r d z is i n a g le U B ły s za ła m g ł o s E i s e n i t n w t w , o z n a jm ia ją c y k w ia t u , ie fi ły a li a n c k i# od ra na lą d u ją p o d C fi e r t ii r g le m . ?o ni m p r z e m a w ia li Chur chi ll , k ró lo w a hol end Frs ka, i k o le ji - no w s zy s c y przedst awi ci ele si ł al ian cki ch . U d ał o mi si ę Z a w ia d o m ić o ty ra n a t y c h m ia s t k o m e n d a n ta i dr £ D o b r z a ńs ki eg o . P r z e ż y w a li ś m y te p ie r w ­ sz e dn i d e s a n tu a li a n t ó w z sz al o n y m n ie p o k o je m - cz y el j u d a , ja k t o b - d zi e d a le j 1 F is a łn m i p is a ła m na b ie ż ą c o ,c a ły m i d n ia m i tk w ią c pr ^ y g ło ś n ik u m #g o a p a r a t ^ n i# li c zą c si ę p ra w i# z k o n ie c z n o ś c ią d a l s z e j ost ro żności. Tu za s zł o za b a w n e n ie po roz um ien ia . O jc o w ie re de m ptoryści, p o w ia d o m le n i p rz e z k o g o ś , że sł y c h a ć w m o je j w il li g ło ś n ik i m a s z y n ę do p is a n ia , przestr ze gal i p rz e d e m ną z n a jo m y c h , Ja ko p rz e d p r o w o k a t o r - k ą , lu b - o b c ą a g e n t k ą l W m ia r ? p is a n ia p r z y p o m in a ją si ę m ni e da w no za p o m n ia n e p p r a w y . W r a c a m

14

Cytaty

Powiązane dokumenty

• Na kartkę e-papieru można załadować cały zasób BZ oraz wiele innych tytułów gazet i książek, który łatwo zaktualizujemy dzięki podłączeniu do Internetu. podłączeniu

Środki przekazu w tym sensie stały się ofiarą doko- nujących się (niekiedy z wielką determinacją i brutalnoś- cią) zmian, że znalazły się na pierwszej linii frontu walk

Powstaje pytanie, dlaczego tak się stało, że koncepcja Boga jako Absolutu Istnienia, Najwyższego Dobra, Miłości, Osoby Najdoskonalszej, którą człowiek uznaje za

„Komputer je st pierwszym narzędziem , który zastępuje niektóre funkcje m ózgu”, ale kom puter „najbardziej inteligentne narzędzie, jakie człowiek

Wyzwolenie, to pamiętam bardzo dobrze i potem te pierwsze lata, pierwsze miesiące, może.. Dzień wyzwolenia też bardzo

Ostatnio dziennikarze z ponad 10 krajów zobaczyli, jak wytwarza się nowoczesne leki, zwiedzając centrum badawcze Sanofi-Aventis w Vitry-sur-Seine pod

Stanie się tak ze względu na rozbudzenie dużych oczekiwań społecznych wo- bec ochrony zdrowia, większej dynamiki starzenia się populacji oraz niesłabnącego postępu

wakeboarding (Dunat, wyspa krk), podwodny park piratów (Punat, wyspa krk); spadochro- niarstwo i paralotniarstwo (Učka, Čavle - grob- nik, Tribalj, Lubnice); sporty samochodowe i