flfro
34. R. 1837.
poniedziałek23
pa£
dzionka,.
SBXŚRACK;::r “
L IT E R A C K I I POLITYCZNY.
OŁTARZ ARTYSTY.
L
egendaP
rzezJ. F . C
astelłi.
( Dokończenie. }W e dwa lata stanęło ukoń
czone, wielkie, wzniosłej spa
li
i ałe dzieło. Ołtarz Zinarlwy- wstania Chrystusa Pana, ozdo
biony ośmnastą spanialemi po
sągami i czlćrma płaskorzeźba
m i, które się najpiękniejszym dziełom starożytności' równały.' Podniesiono w górę strop' War
sztatu , rozpostarto zasłonę, a w obchód imienin Maryi, dnia 1 3 Sierpn ia 1623 . roku , od
słonięto dzieło z naj większą uro
czystością w obecności ojca i cór
ki,' którzy pięknością jegoude-
► rzeni, z zachwycenia padli przed nieni na kolana. Dla uświetnie
nia dnia teg o , w nagrodę pra
cy młodzieńca, odbyły się te
goż samego wieczora Piotra z ' Maryą zaręczyny. Po skończo
nej uroczystości, gdy trzy dn?
upłynęła, rozebranę. ćałe ążięło'
w
pojedyncze części, złożono je w skrzyniach, i zaniesiono na pokład okrętu dla przewiezienia go pod dozorem trojga przyja-, cio ł, do Anglii. Zaślubienie ko
chanej pary miało się odbyć w Oxforcie, w tamecznym kościele, w dzień ipauguracyi ołtarza. — N ilsen, płynąc na tym samym okręcie, z swoją córką i przyja
cielem, miał z początku podróż bardzo pomyślną. Już występo
wały z powodzi morskiej wy
brzeża angielskie, które, majt
kowie witali głośnym okrzykiem, gdy oto niespodzianie puścił się deszcz drobny, wiatr południo
wy obrócił się na północ, za
szumiał wałami i sprowadził straszliwą burzę. W kilka go
dzin wszelkie obroty sternika zo
stały zniweczonemi, przemożną tuczą strzaskane maszty leżały na pokładzie. Żeglarze osądzili, że okręt jest za ciężko nałado
wany i zawyrokowali jedąou-
stnie , .rzucić ołtarz w morze.
2 1 4 Środek fen byt koniecznym dla ocalenia życia tylu osób. P io tr , k tó ry b y ł zasnął w ka ju c ie , o ; b u d ził s ię , gdy o krę t zaczął n iezm iernie kołysać się i trze- szezcć. Z ah uczały p io ru n y , p rze
ra ź liw y krzyk trw o g i o bił się (t je g o u szy. W id z i a ł ja k M a r y i; , je g o ko ch ankę, tu lił P ó ł
sen w rozpaezy i przestrachu do sw o jćj piersi; w id z ia ł ja k niebo p o s in iałe, pokryło się k ire m n o cy, ja k o w a m atka na pogrzebie swego' d zić c ię c ia , w id z ia ł, j a k z czarnego uiebies sklepienia spoj
r z a ł czasem k r w a w y księżyc, a b ły s k a w ic e p ru ły je -, ja k 'p ło m ieniste' g a d y , o g ro m n e b a łw a - n y , spiętrzone na k s zta łt g ó r ó krp p »y efc, u d e rz a ły z s tra s zli
w y m hukiem i łoskotem o b u -•I r/.ą m io ta n y o krę t-, i ro z k ro i
w szy w o d y s w o je , ciskały n im ra z p o d -n ie b io s a , to zn o w u w przepaść bezdenną. - P io t r po- skoczył ku M a r y i , dla znsłonie- jtiai j ą sw fljćm - ciałem^ ałe w tćj- źe samój c h w ili zbukana pow ódź nadniósła d ru g ą wodną- g ó r ę , któ ra się n ad opićrającym o k rę tem z trzaskiem ro zła m a ła . P io tr p ochw ycił lw ią siłąi. w o b ję c ie zem dloną 'kochankę , ale stary Pfilsea uległ przeznaczeniu —-
w a ł uieliŁośeiwy u nió sł g o z sobą ! — P o tej okropnej cli w ili, kró tk a nastała cjszii ; tm y łk a w ie , chcąc z niej k o rzy s ta ć , zab rali sic czóm prędzćj wkoło. W yko n a - n ia swego za m y s łu . R z e źb ia rz klęczał u nóg M a r y i , i za ła m y w a ł z ro z p a e z y ręce. S ch ylo n y n ad je j licotn u s iło w a ł o ży w ić j ą sw oje ni tchnieńiem ; w tern zaczęły skrzypieć d źw ig n ic i tu r kotać p o w ro z y , któ re riii m a jtk o w ie s k rz y n ie na- pokład w y c ią g a li, Z a tru d n ie n ie to przebudziło go i zw ró c iło je g o u w a g ę . U j * rz ą w s zy na eo się z a n o s i, z 1-
»euwo<-uwierzył o c lo m sw oim ; w ła śn ie w yd ob yto z dolnego pię- fcrar je d n ę z ‘skrzyw zawóćrająoy eh je g o m isterne d z ie ło . K tóż jest U s ta n ie o p isać, co się dżi.iiu W d u s zy nieszczęsnego a r ty s ty ! R o zp acz i wściekłość zacz w r m iotać n im na p rz e m ia n y ;je g o . m istern a praea'j dzieło jego sła w y , z którego d om oii^szym b y ł, n iź li zdobyw ca z swoich p od b i
tych k ra jó w , dzieło je g o je u iu - s z u , które w je g o duszy t w ó r cą go c z y n iło , to dzieło je g o m iło ś c i, któ rć m M a r y a go na - tch n ęła;, ten s p a n ia ły , p od zi- w ie ą ia ’ 'go d ny o łt a r z , m ia ł być j a k lic h y , zn ik o m y to w a r j a k i ,
215 w morze rzuconym !... Drżący z wściekłości zerwał się i poskó- czyt z roziskrzonym okiem d6 majtków, i wszelkiend siłami starał się wstrzymać icbodbćż- bn.:.uej sprawy, a wyrwawszy jednemu z reku siekierę, potę
żnym zamachem rozciął nią pd- W'róz, na którym skrzynię' morze spuścić miano j pówróz zaświszrziit w powietrzu1^ aśkrży- nia z ogromnym stukiem spadła znowu na pokład. Nie Chcąc utedz przemocy, zdjęty rozpaczą, prawie bez zmysłów, wskoCzył spieszno na główny maszt < i objąwszy go ramionami,” prib- tal przeklęci w a i groził Zgrihą czeladzi okrętowćj.- — Majtko
wie posłu pieli przez - chwilęi , z zadziwienia, tęcz wkrStcć'po
łączyli się znowu, Tcł^ćłeli zCiią- gnąć go z masztu, ale Tadolini strącił dwóch z nich na 'pokład, a trzeciemu groził rozcięciem głowy siekierą , jeżeli'1 go 'ńie zaniecha. » Ha , zuch Wałcze ! <
zawołał z gniewem kii pita rtókrę- towy, • zatniast zatopienia sw.łcli kamićni, wołiśz raczćj, ażebyś sam , ażeby twoja żona f- i tny wszyscy zginęli ? Dobrze! niech
że twoja żona ginie najpićrw’Sza.
W rzućcie tę lo b ić tę w piórze! *
— 3 oraz dopiero nastąpiła okro.
pna seertap rzeźbiarz zsunął się piorunem zmićs-zlu ido nieszczę
sn ej, w p ół 'obumarłej.. Maryj, którą silne ręce majtków już w swoję przemoc br»łv. Niewysb -
■wioną była rozpacz i trwoga Piotra, zaczął jęczeć., krzyczeć, zaklinać, i dziczeć.
P odob nylwu i u indyjskiemu szarpał zę
bami- twarze tych, co się do Maryi- zbliżali; aż oto zarazem
— stuk i trzask . straszliwy -—
okręt1 uderzył o skałę, i nim yeszćze len okropny spór się zakończył, j » i wszystko pu- cbłooęły przepaście -morskie!
< Nazajutrz mićszkaoee Kaleta
‘ujCZelż na piaszczystych swoich Wybrzeżach szczątki rozbitego '■świeżo okrętu.': Dla zbadania ,
Wysłano dwa' małe- statki, któ- :r e ’ wkrótce wróciły z wiadomo
ścią, że tćj nocy okręt włoski
• Zatonął. W niejakićm od miasta
— oddaleniu znaleziono zwłoki pię- -'ehl-osóh ha piaskń wyrzuconych,
a między nićmi zwłoki jednej niewiasty.- Dwóeb majtków, o- kaitująoych jeszeże znaki, życiu,
’ przyniesiono ;z sobą, 1 powieszo
no ich .głową w d ó ł, według ówczesnego zwyczaju; przezeń
■ jeden skonał tćm prędzćj, a drugi
.216 został ocalonym , i od tegoto dowiedziano się o całym wypa
dku , który poprzedził rozbicie okrętu. Starano się wydobyć z morza okręt dla uratowania po- szósta łych w nim rzeczy. — U si
łowanie to powiodło się szczę
śliw ie. Dobyto skrzynie i zna
leziono w nich wszystkie poje
dyncze sztuki ołtarza. Doniesio
no o tern Lud w i kowi X I I I . , królowi francuzkiemu, który na
tychmiast wydal uchwałę, i i ca
ły ołtarz z wszyslkiemi posąga
mi i przyozdobieniami z marmu
ru i porfiru, jakie znaleziono w okręcie, daruje kościołowi Na j
świętszej Panny w Kalecie. P r z y wieziono do kościoła . skrzynie opieczętowane królewskim her
b em , a budowniczy miasta o- debrał od samego króla . zlece
nie , aby poskładał wszystkie
; sztuki i w przeciągu trzech miesię
cy w ystaw ił z nich ołtarz Zmar
twychwstania Chrystusa Pana.
— - Budowniczy zagłębiał się nad sposobem , układał i pracował przez dwa miesiące. Chór ko
ścielny, zamknięty pod tę chwilę dla prawowiernych, ukrywał przed ich okiem drogie zabytki, które jeszcze na podłodze po
rozkładane leżały; ąlbo wióip bu
do wuiiczy, pomimo wiadomości architektonicznych , n ićm ógłp o
ją ć ani dokładnego podziału czę
ści pojedynczych, ani wynaleźć przyzwoitego miejsca do usta
wienia ołtarza. Czas wyznaczo
ny zbliżał się coraz bardziej do końca, mistrz musiał albo w y
stawie ołtarz, albo doznać w sty
du i hańby. Bićdny artysta prze- m yśliwal głęb ok o, przykładał wszelkićj pilności, lecz w szy
stko było nadaremne. Pewnego razu o północy, na kilka dni przed upłynionym czasem , zwąt- i utrudzony pracą, wrócił .do domu „ wzanaiarze wyjechania nazajutrz...zKalctu potajemnie, aby nie być celem publicznego zhańbienia. Z n u żon y, ledwo zmrużył pow ieki, natychmiast sen skrzydly swemi zaniósł go do kościoła, pomiędzy rozłożo
ne sztuki ołtarza. - W id ział jak śród nawy kościoła powstał ja kiś m łody, .smukły m ężczyzna, mający na głow ie czarne i dłu
gie w łosy, które około bladej jego twarzy, jak gałązki smętnej wjćrzhy.nad grobow cem , spa
dały.,d jtlężęzyzna ten , oświćco - u y bląiłćń1 Św iatłem , które od pięgU samego wyckodzić.się zda-
2 1 7 w a ło , szed ł prosto do w lctkie- g o ołtarza. P alcem dotknął się św ieć jć r z ą c y c h , które się na
tych m iast zap aliły. Potem zbli
ży ł się do sztuk m arm urow ych, które In i o w d zie leżały*/ ib e z w sze lk ieg o natężenia i stu k u , p oustaw iał każdą na sw ojćm m iejscu. U łoży w szy tym sposo
bem podstawę', se liy lił się aż do z ie m i, p odn iósł g z y m sy /p ła sk o rzeźb y, p rzyczółk i/ i e a ł y t e n ciężar w zn ió słszy do góry^ p óii- sla w ia ł zn o w u każdą sz tiik ę n a sw ojćm miejsc)!’/ B l ' dó Wnefica ołtarza. P o z o sta ł’'jeszcze posąg j e d e n , p osąg Z m artw ych w stan ia Zbaw iciela z krzyżem i ŻWyińę- zką ch o ręg w ią W fęl&ł’11 ikra k o ściół nić m iał d ó 1 t^gÓ^del^wy sokości od poW iedn ićj/ Cień fihd-
■ ją ł Z uszanoW ariiem pttójlgG hry- stiisa P ana i w zó iÓ śłsiię z
nim
w pow ietrze pod Skłeplćdie k o ścioła , a sklepienie Samo p iżez się w ystrzeliło'''w kopułę d fe z ło - biert ia mićjsea1 ZW w iem łW żi/(3d v’się to s ta ło , fdąi~s?ęParćHifcekto- w i sły szeć g ło s w o ła ją cy :
j e s t o l l a r x Piótva Tddoliniegi)! « poczem w szystk o razem zn ik n ęło.1 '— N azajutrz g d y 'ju ż
‘dzićifro-
z ś w ita ł, ocknął się Iłiidówntćzy i'z a c z ą ł się ókułó- SWegóodtfja-
zdu spieszno' zabićrać; jednak
że nie m ógł przenieść na sob ie, aby le g o sn u p o d z iw o e g o , ‘któ
rym przez całą noc był naga- b a n y m , wprzód żonie swujćj nie op ow ied ział. Zaledw ie to u- sk u leczn rł, już g o żona nam a
w iać z a c z ę ła , aby się w ystaw ą ołtarza jeszcze raz. oftaim za
ją ł , a gd y mu się nie p ow ie
dzie , dopićeo w tedy ojazd sw ój p rzedsięw ziął. — Stróskaiiy ar
tysta u słuchał rady żony sw o - jej. G dy przyszedł do kościoła, zastał ju z
ludzi,
którzy mu z w y kle w robocie pom agali, i w idząc, ż e .r o b o ta i, nie zbliżała toę do ' k oń ca, każdego p oran ku , do-’brvgó dnia ży c z y li.' B u d ow n iczy nic nie odpow iadał na ićb s z y dercze p rzycin k i, obćjrzał ro
złożone części o łta rz a , i ’przy- póminaiąć' sob ie swój sen w n a j- dróbńiejszyć.h "szczegółach , usi- 'Joyyał W tym sposobie , ja k to ó w cień nocny u c z y n ił, ' ustaw ić w szy stk ie sztuki. R zecz dziw na!
w szystk o w iodłó się. łiiijilosko- tiafćj. N ajp rzód fundam ent, po- 'tćfn podstaw y, jjbsągi ■. eym bo- P y jiim , płaskorzeźby, k olu m n y, k a p itele, g zy m sy / w szystk o sta- -lięłó dli miai^? p gśW óićili m iej- 'Śfcfł'/ jakby ułahe. ' P oiiióciiikt
218 nió mogli stę-pojąc z zadumie- nia. Budowniczy, zachęcony po
myślnym skulkiem j zluny zim nym potem , mimo śmiertelną bładtrie swoję toa’ twarzy, byt niezmordowany w pracy.
O
jedenastej godzinie w nocy siaty już wszystkie sztoki głazów na swojóm m iejscu, S¥fc»SS9r po
sag Zrłzawteiała, który l»vl za wysoki i me dał S i <; Umieścić px>4 ś&teifettiffln koścfftta. — » Jak to, czy j e s z c z e cliesz ten posag Sławie miaftrzo ? « fapytłfligopw- inoenicy. — Budowniczy otw o
rzył jaz. 'itsśC i chciał odpowie
dzieć i N ie wććm ale len sam g ło s , co mii (łat się słyszeć w nocy, pns/.epnął mu do ucha:» Do
świadcz ! « Budowniczy wzdry
gnął się i rzekł do nieb : » D źw i
gnijcie posąg! • — Pńiiiótetey spojrzeli po solne z uśmiechem, i jęli wznosie posąg cła g ó r y , ale o cu d zie! sklepienie pomy
kało się coraz wyżej i w y łó j, aż posąg stanął na sz& zyaeoł- tarżft wajałyoi Maska i Spania- .łofWl — Budowniczy upadł z pokorą na twarz przed ołtarzem.
W
tej/.e samej chwili dał jiię.śty- szcc grzmiący głos, który zatrząsł mary kościoła, powtarzając zw olna i uroftzyśćie te s ł o w a ■» Oto
ołtarz Piotra Tadotinir^a ! <s — Pomocnicy chcieli podnieśćswo
jego mistrza , ale mistrz ich — ju z liył nieżyw y!
—steB— ' JASKÓŁKA.
Dokądz.e tak z ranną gwiazdą, Jaskółeczka smutna leci?
Czy zły człowiek zepsuł gniazdo.
Czy ci jastrząb zabił dzieci?.
W gnieździć roi bezpieczno było, Jest J»od. <łBchein.i niejnoknie;
Lecz juz mieszkać roi nic roiło W giuo&trzie roóm w Koscicliiemoknio.
Odkąd Usiądą ;<od^marł stary, llzjeeiom ,się ,mym tęskni, nudzi f Nie gra nikt na chorze fary,.
Nie masz juz pobożnych ludzi.
Ani' modlitw, » ani pieśni ,
Aui dzjł oajków, lamp niedzielnych 3 Nię ;się. nam miłego nic ś n i, W ciszy pustych ścian kościelnych.
Mufizę lecieć choć się sm ucę, W olę skryć się w obce strony j I nic wprzód tu z dziećmi wrócę, Az znów wezwą na inszą dzwony.
SZARADA.
Pierwsze toczy do morza nurty okazałe, Dwie drugie są zabawą
Ale krwawą.
Wszystko nic cale.