• Nie Znaleziono Wyników

Studya i szkice z dziejów sztuki i cywilizacyi. T. 1; Studia i szkice z dziejów sztuki i cywilizacji - Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Studya i szkice z dziejów sztuki i cywilizacyi. T. 1; Studia i szkice z dziejów sztuki i cywilizacji - Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa"

Copied!
549
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)

ł

\

(5)
(6)

---

t i '

'i,..

i '

(7)

j f ' . t ■ " :

MARYAN SOKOŁOWSKI

P R O F E S O R U N I W . J A G I E L L O Ń S K I E G O .

.

l i ' ' '

STUDYA i SZKICE

ą Z DZIEJÓW

SZTUKI i CYWILIZACYI

W T EK ŚCIE 47 R Y C IN O R Y G IN A L N Y C H .

4 JA N FE LT Ó

W K R A K O W I E

S P Ó Ł K A W Y D A W N I C Z A P O L S K A 1899.

Ł

(8)

*

Li

W KRAKOW IE, W D R U K A R N I »C ZASU « F R . K L U C Z Y C K IE G O I S P Ó Ł K I pod zarządem J ó zefa Ł ako cińsk iego .

(9)

Strona 89 wiersz 2 od dołu

Zamiast:

bandoreli

Czytaj : banderoli

r 345 r 5 n pieścienie pierścienie

r> 348 n 11 od góry kassetony kasetony

r 348 n 15 n lcassetonów kasetonów

n 369 V 11 n Archéeologique Archéologique

V 370 V 5 nota décrété décrite

n 370 n 5 n Frochner Froehner

n 370 8 n Frochnera Froehnera

n 389 r 6 i 8 „ Wesołowskij Wesełowskij

n 401 r 4 » Rahault de Fleury Rohaul't de Fleury

n 4 r 2 od dołu formą formę

V 4*oj 00

n 4 n inkonostazem ikonostazem

r> 439 r> 9 n inkonostazy ikonostazy

r, 439 r 10 n inkonostazu ikonostazu

o

(10)
(11)

P o d op aską n in iejszego tom u puszczam w św ia t p ierw szy w y b ó r m oich stu d yó w . K a ż d a z p rac tutaj z e ­ b ran ych nosi datę sw e g o pow stan ia. N ajd aw n iejsza b y ła pisana w r. 1876, a ostatnia w r. 1889. D ru k o w a n e po raz p ie rw szy w rozm aitych p rzegląd ach i dzienn ikach, o d zw ierciad lają one w iern ie ta k stan nauki, jak w ie d zy i p o g lą d ó w autora w danej chw ili. N ic w ię c w nich nie zostało zm ienione. N ie u le g a w ą tp liw o ś c i, że w w ielu w y p a d k a ch dzisiejsza re d a k c y a m o g ła b y zm ien ić w tym zb iorze ten lub ó w szczegół, u zu p ełn ić niejeden dow ód a n aw et zm od yfikow ać tu lub ow d zie ro zw in ięcie m yśli.

N ie w aham się jed n a k p o zo staw ić sk ła d a ją cy ch g o c zę ­ ści w p ierw otn ej form ie i w zasadniczej tre ści n ie tk n ię ­ tych . S ą d z ę , że do tej szczerości o b o w ią za n y jestem ta k w o b ec siebie, ja k czyteln ik ó w . Jeżeli p o stan o w iłem te p race p rzed ru k o w ać, to w p rze św iad cze n iu , że n ajd ro ­ bniejsza z nich n aw et się dotąd w zu p ełn o ści nie p rze ­ starzała. D o łą czo n e ry c in y , z k tó ry c h n ie k tó re po raz p ie rw szy p u b lik u ję , p rzy c zy n ią się znacznie do ro zja ­ śnienia i ozd obien ia tekstu.

S tu d y a i szkice zebran e w tym tom ie, zg ru p o w a n e z o sta ły w trzech działach, o d p ow ied n io do ep o k i cyw i- liza cyj, do k tó ry ch się odnoszą. P ie rw s z y d ział obejm u je S ta ro ży tn o ść i w ie k i średnie, d ru gi d o ty c z y W ło c h i O d rodzenia, a trzeci i ostatni odnosi się do B izan cium i do R u si. T om ten zajm uje się nieraz za b y tk am i zn ajd ują­

cym i się u nas i w naszym k ra ju , a le p ośred n io ty lk o d o tyczy h isto ryi sztuki i k u ltu ry w P o lsce. S ta n o w i on w stęp do tom ów dalszych, k tó re przew ażn ie, je że li nie w y łą czn ie , p o św ięco n e b ęd ą tej ostatniej.

K r a k ó w , czerw iec, 1899 r.

^ L U T O R .

(12)
(13)

Strona W s t ę p ... I X

S ta ro ży tn o ść i w ie k i średnie.

> I. Austryackie poszukiwania archeologiczne w A zyi Mniejszej (r. 1 8 8 3 ) ... 3 II. Z podróży na ^Wschód, Adryatyk, Archipelag i wyspa Rhodos

(r. 1 8 8 4 )...34 III. W azy greckie w naszych zbiorach (r. 1889)...142 . IV . Z archeologii klasycznej u nas (r. 1876)... 166 V . Zbiór gemmo-glyptyczny Muzeum Narodowego w Krakowie

(r. 1 8 8 3 ) ... 179 V I. Restauracya Sukiennic i krzywizny architektury średniowiecznej

(r. 1 8 7 7 ) ... 202

W ło c h y i O drodzenie.

V II . Wspomnienie o Rafaelu Sanzio; Urbino i Perugia (r. 1880). 218 V III. W ielka rezydencya i wielki ród; Palazzo Colonna w Rzymie

(r. 1 8 8 1 ) ...239 I X . Gołuchów (r. 1886) .... ...326

B iza n cy u m i Ruś.

X . Bizantyńska i ruska średniowieczna kultura. Dwa pierwsze stulecia (r. 1 8 8 8 ) ...375

* X I. Badania archeologiczne na Rusi Galicyjskiej (r. 1882) . . . 433 X I I . Sztuka cerkiewna na Rusi i na Bukowinie (r. 1889). . . . 473

--- ---

(14)
(15)

S P I S R Y C I N .

Str.

F ig. I. Heroon w Gjölbaschi, wejście od z e w n ą t r z ... 9

2. Heroon w Gjölbaschi, wejście od w e w n ą trz ...11

3. Fragment fryzu południowego. Penelopa poskramiająca dziewki dworskie. — Atalanta i towarzysze Meleagra . . 19

4. Fragment fryzu zachodniego. Priam i Helena na murach Troi. — Grecy przypuszczają szturm do murów... 21

5. A teny — widok Akropolis. . ... 53

6. Rhodos — mury fo rty fik a c y jn e ... 80

7. R hodos — mury fo rty fik a c y jn e ... 80

8. Rhodos — Brama d’A u b u s s o n ... . 82

9. Rhodos — Brama Św. J a n a ... 84

10. Rhodos — Strada dei C a v a lie ri...87

II. Rhodos — Dawny szpital rycerzy . 91 12. Rhodos — Tak zwany pałac s p ra w ie d liw o ści... 93

13. Jedna z ulic w mieście R h o d o s ... 97

14. Akropolis z zamkiem rycerzy w L i n d o s ... 114

15. Jeden z domów w L in d o s ...123

v 16. Rhodos. — Część m i a s t a ... ... 140

„ 17. Jutrzenka na wazie ze zbioru hr. Działyńskiej w Gołuchowie 151 „ 18; Teraźniejszy widok Sukiennic w Krakowie . . . . . . 203

„ ig . Rafael — Złożenie do grobu — obraz w galeryi Borghese w R z y m i e ... ...2 1 6 1 2 1 7 20. Palazzo Colonna w Rzymie, galerya g ł ó w n a ... 249

„ 21. Rysunek Michała A nioła ze zbiorów królowej angielskiej w zamku Windsor...297

„ 22. Gołuchów, widok zamku od wschodu ...335

„ 23. Gołuchów. — Główna fasada od p o d w ó r z a ... 337

„ 24. Gołuchów. — Portal od p o d w ó r z a ...341

„ 25. Gołuchów. — Łoże weneckie na tle flandryjskiego arrasu . 347

(16)

VIII

F ig . 26. G ołuchów . — K o m in w kom nacie sypialnej z arrasem przed-

' stawiającym C h r y s t u s a ... 349

n 27- G ołuchów . — K o m in kam ienny z herbem Leszczyńskich w „sali w a z“ ... 28. G ołuch ów . — K o m in z herbem Leszczyńskich, pozostały z daw nego zamku... ... 357

* 29. G ołuchów . — Sala m uzealna... 359

n 3°- K ijó w . — Sarkofag Jarosław a W . w Sofijskim Soborze, widziany w p r o s t ... j g g 3 1. K ijó w . — Sarkofag Jarosław a W . Sofijskim Soborze, w i­ dziany z b o k u ... .. 399

n 32- K ijó w . — Chrystus P an tokrator, m ozajka w kopule Sofij- skiego S o b o r u ... 402

n 33- K ijó w . — A rchan ioł, mozajka w kopule Sofijskiego Soboru 403 34. K o ło ż a . — R u in a cerkw i śś. B orysa i G leba nad N iem ­ nem —i- z e w n ą t r z ... ... 444

n 35- K o ło ż a . — R u in a cerkw i śś. Borysa i G leba nad N iem ­ nem — w ew nątrz...445

n 36- Buczacz. — Obraz św. Jana Chrzciciela w cerkwi św. M i­ kołaja ... 457

37. Zastaw ka z Ew angąliarza K ry ło su , w . X I I ...473

38. Inicyały Ew an geliatza z K ry ło su , w. X I I ... 480

39. In icy ał w Ew angeliarzu Ostromira, w . X I ...481

40. Żółkiew . — Opraw a Ew an geliarza bractwa Zuhrawskiego, z Suczaw y, r. 1 5 7 0 ... 499

4 1. L w ów . — W z ó r z sakkosu stauropigialnego instytutu . . 503

42. Żółkiew . — Z felonu klasztoru B azylianów — z Suczaw y 504 i 505 43- Żółkiew . — Płaszczenica klasztoru B azylianów z Suczaw y, r- >426 ...520 i 521 44. Putna. — R a m y płaszczenicy M aryi, żony Stefana W ., podług rysunku p. J . M a k a r e w ic z a « ...j22 45. Strój g ło w y Maryi, żony Stefana W . z płaszczenicy, p o­ dług rysunku p. J. M a k a r e w ic z a ... 524

46. Suczaw ica. — Cerkiew monasteru z grobam i M ohiłów . . . 557

47. Ornament ob cęgow y z resztek puklerza O doakra w R a ­ wennie ... j

1

(17)

Starożytność i wieki średnie.

Sokołow ski. Stu d ya z d ziejó w sztuki i c y w iliz a c y i. T . I. I

(18)

\!

j

i

k

(19)

AUSTRYACKIE POSZUKIWANIA ARCHEOLOGICZNE

w A z y i m n ie js z e j *).

I.

Jedną z n ajdodatn iejszych stron d ru giej p o ło w y n a ­ szego stulecia, jest dążność do d o k ła d n e g o poznania k la ­ syczn ej staro żytn o ści, a zw łaszcza sztuki g re c k ie j, te g o k w ia tu filo lo g iczn e g o w yk szta łce n ia . O d k o ń ca ze szłe g o w iek u , od czasó w W in k elm a n a , tw ó rcy a rc h e o lo g ii k la ­ syczn ej i h isto ry i sztuki za razem , zakres naszych w ia ­ dom ości i pojęć, d o ty c z ą c y h e le ń sk ie g o św iata, znacznie się ro zszerzył. P o zn a liśm y d zieła a rch ite k tu ry i rze źb y g re c k ie j z najśw ietn iejszej epoki, z P e ry k le jsk ich cza ­ sów . Z ro zu m ieliśm y znaczenie i d o n io sło ść h elen istycz- nej ep o ki D iad o ch ó w dla ro zw o ju rzym sk iej ku ltu ry.

O tw o r z y ły się n akon iec p rzed nartii n o w e h o ryzo n ty, d o ty czą ce a rch aiczn ych czasó w i ich stosun ku do p rze d ­ w ie k o w y c h c y w iliz a c y j A z y i śro d ko w ej. P u n k t w y jś c ia i pun kt dojścia hellen izm u stan ął nam w o g ó ln y c h p r z y ­ najm niej za rysach jasn o p rzed oczym a. W ostatnich l a ­ tach szczegó ln iej, ro zp o czą ł się m ró w czy ruch w e w s z y s t­

k ich częściach c y w iliz o w a n e g o św iata, d ą żą cy do u zu ­ p ełn ien ia obrazu, do w y d a rc ia ziem i jej tajem nic, i w y-

'*) Otto Benndorf, Vorläufiger Bericht über zwei oestrereichische ar- cheologische Expeditionen nach K lein - Asien, Wien, Gerold, 1883 str. 101 i cztery tablice.

(20)

4

p ełn ien ia luk, ja k ie p rze szło ść nam p o zo sta w iła na tem polu. W sz y s tk ie n aro d y, zaw d zięczające k u ltu rę sw ą i cy- w iliz a c y ę k lasyczn ej spuściźn ie, s k ie r o w a ły usiłow an ia sw e do te g o , a b y, ja k d zieci jed n ej m atki, d źw ig n ą ć sta ­ ro żytn o ść z m o g iły , a b y spojrzeć w blad e o b licze zm ar­

tw ych w stają ce j, i m ieć p raw o do jej w sp ó ln eg o m acie­

rzyń stw a. D z ię k i tem u, n astąp iło od lat d w udziestu, w ca- łem te g o sło w a znaczeniu, odrod zen ie stu d yó w g re c k ic h , w którem w sp ó łu b ie g a ją się o palm ę za słu g i najbar- dziej u cy w ilizo w a n e n aro d y i państw a. W ła ś c iw a G re- cya , w e w szy stk ich częściach sw e g o teryto ry u m razem z w ysp a m i A rch ip e la g u , stała się przed m iotem w sze ch ­ stron n ych badan. P ra c e lo w a r z y s tw a a rch e o lo g iczn e g o a te ń sk ie g o , s z k o ły fran cu skiej i filii n ie m ie ck ie g o in s ty ­ tutu w A ten a ch , rezu lta ty w y k o p a lisk S ch liem an n a w M y- ken e i w O rchom enos, i na ta k w ie lk ą sk a lę i ta k w ie l­

kim kosztem p rzep row ad zon e p o szu kiw an ia n iem ieck ie w O lym p ii, tudzież czasow o p rzerw an e fra n cu sk ie w D e l­

tach i na w y sp ie D elo s, — d o w io d ły , ile jeszcze ta z ie ­ m ia k r y je w łon ie sw em niezn an ych p ięk n o ści i ja k ie zd o b y cze ob iecu je nauce.

N a G re c y i w ła ściw e j jed n ak nie m ożna b y ło p o ­ przestać. R o z s tr z y g n ię c ia zw łaszcza n ajw ażn iejszych i n aj­

mniej rozjaśn ion ych k w e sty j, m ających zw ią zek z p o c zą t­

kiem i z koń cem , to je st z jed n ej stro n y z archaiczną, a z d ru giej z h ellen istyczn ą e p o k ą , n ależało szukać na h elleń skim g ru n cie A z y i m niejszej. N a g ra n ic y G re c y i w ła ściw e j i d a le k ie g o W sch o d u m ożna się b y ło zre ­ sztą sp o d ziew ać o d k ry ć, rzu ca ją cych św ia tło na w sz y ­ stk ie epoki. T o też, n ie m ów iąc o d aw n ych tam w y p r a ­ w ach fran cu sk ich i a n g ielsk ich , Schliem ann o d g rz e b y ­ w a ł w dzisiejszych już czasach szczątk i p rastarych cy- w iliza cy j w T road zie, lo w a r z y s tw o a rch eo lo giczn e am e­

ry k a ń sk ie ro b iło in teresujące p oszu kiw an ia w A sso s, H um m an na rzecz rządu p ru sk ie g o o d k r y w a ł P e rg a m o s

(21)

n o w e zu p ełn ie ś w ia tło r z u c iły na ostatn ie w ie k i p rze d ­ ch rześcijań skiej h elleń sk iej k u ltu ry; nakon iec, ta k A n g lic y ja k F ran cu zi p ro w a d zili badania w S a rd es i w M iryn ie.

M im o to, b y ły to p o czą tk i zu p ełn ie nie w ystarczające.

A z y a m niejsza, od w ie k ó w m ało p rzy stęp n a dla e u ro ­ p e jc zy k ó w , i w sk u te k te g o n aw et pod g eo gra ficzn y m w zględ em nie d ość znana, o b ie cy w a ła o w ie le w ięcej.

S k o r o w ięc rząd a u strya ck i z d e c y d o w a ł się w ystąp ić z rządam i innym i w szran ki w sp ó łzaw o d n ictw a w d zie­

dzinie ty ch n a u k o w ych u siło w a ń , i sk o ro p ierw sza austry- a ck a w y p ra w a p od kieru n kiem C o n zego , na w y s p ę Sa- m oth rakę w ro k u 1873 o d b y ta , w y d a ła n iep ośled n iej w arto ści n au ko w e o w o ce, p o stan ow ion o w ro ku 1881 zw ró cić n ow ą w y p ra w ę do A z y i m niejszej. Z aw iązało się w W ie d n iu p ryw a tn e to w a rzy stw o , z b o g a ty c h ludzi i zn aw ców złożon e, k tó re g o jed n ym z najczyn n iejszych czło n k ó w jest nasz ś w ia tły ro d a k K a r o l h rab ia L an c- k o ro ń sk i, m ające na celu » arch eologiczn e zbad an ie A z y i m niejszej«. T o w a rzy s tw o to d o sta rczy ło fund uszów , m i­

n isterstw o d ało statek i ludzi, i w yp ra w a pod k ie ru n ­ k ie m O tto n a B ennd orfa, p rofesora a rc h e o lo g ii k lasyczn ej na w ied eń skim u n iw ersytecie, p rzy szła do sku tku . S k ł a ­ d a ła się ona rze czy w iście z d w óch w y p ra w różnych; p ie rw ­ szej w r. 1881, k tó ra s łu ż y ła do p o w zię cia in fo rm acyi, do u łożen ia p ro gram u , u stalen ia m iejsca p o szu kiw ań i p rze ­ kon an ia s ię , czy, i o ile one rezu ltatam i sw ym i o p ła cić się m o g ą , i d ru giej w ro ku 1882, k tó ra sp e łn iła zad an ie i sp ro w a d ziła w części zd o b y cze do W ied n ia. Z rezu l­

ta tó w te g o p rzed sięw zięcia p o sp ieszam y zdać czyteln ik o m n aszym spraw ę.

P o stan o w io n o sk o n cen tro w ać p o szukiw an ia w dw óch, n ajw ażn iejszych m oże w , ku lturaln em i cyw iliza cy jn e m znaczeniu p ro w in cy ach a z y a ty c k ic h sta ro ży tn e g o h e lle ń ­ s k ie g o św iata, w K a r y i i L ik y i, sąsiad u jących ze sobą

(22)

o

na p o łu d n io w o -za ch o d n iem w yb rzeżu dzisiejszej A n a ­ tolii. W K a r y i, w staro żytn ej L a g in ie , m iała się zn ajd ow ać w ruinach św ią ty n ia H e k a ty , datująca z h ellen istyczn ych czasów , to je st z ep o ki n astęp ców A le k sa n d ra W ., k tó rą jeszcze L u d w ik R o s s , a rch e o lo g i p o d ró żn ik n iem iecki, przed trzyd ziestu la ty w id zia ł i w zm ian kow ał, lecz k t ó ­ rej n ik t dotąd nie o p isa ł i nie zb a d a ł d okład n ie. W Li- k y i zaś, w o k o lica ch m iasta M y ry , o jczyzn y św. M ik o ­ łaja, m iał stać ja k iś z a g a d k o w y i tajem n iczością sw a tem bardziej p o c ią g a ją cy g re c k i b u d yn e k , c z y pom n ik, na g ó rz e G jólbaschi, o k tó rym nic b liższego i d o k ła ­ d n ego nie w iedziano. J ed yn a o nim w iadom ość d oszła nas w pobieżn ym opisie S ch ó n b o rn a , g im n a zy a ln e g o n a u czyciela w P ozn an iu i filo lo g a przytem , autora d zie ła :

»O scen ie u H ellen ów «, k tó ry w roku 1841 w y s ła n y do A z y i dla p o ratow an ia zd row ia, o d k r y ł w tym , n o g ą ża­

d n ego w y k s zta łco n e g o pod różn ika nie deptanym , łyk e j- skim zakątku , p ła sk o rze źb y g re c k ie , przed staw iające, ja k m ów ił, scen y z w o jn y iro ja ń s k ie j i z in n ych ep iczn ych g re c k ic h p oem atów . P o śm ierci S ch ó n b o rn a n otatki je g o p o d ró ży d o sta ły się w ielk iem u niem ieckiem u g e o g r a ­ fo w i K a ro lo w i R itte ro w i, k tó ry w jed n ym z ostatnich tom ów p rzed śm iertn ego s w e g o dzieła, p rzy opisie A z y i m niejszej, z ro b ił z nich u żytek . O d teg o czasu tak ta część L ik y i, ja k m iejscow ość G jó lb asch i b y ła zapom niana i nie w ied zian o naw et, c z y e n tu zy a sty czn y opis n a u czy ­ ciela p o zn a ń sk ieg o nie b y ł czasam i złu d zen iem r o z g o ­ rączko w an ej fan tazyi. C y k l rzeźb staro żytn ych , p rze d ­ sta w ia ją cych w p lastyczn em streszczen iu g łó w n e e p izo d y h o m e ry czn ych epopei, p o ru szał w y o b ra źn ię i z a słu g i­

w a ł ze w szech m iar na ofiary. R o z p o c z ą w s z y za led w o p oszukiw an ia w k a ry jsk ie j L ag in ie , p ostan ow ion o zatem zw ró cić je do L ik y i i p rzek o n ać się naprzód, g d z ie to bajeczn e G jólbaschi, k tó re na żadnej g e o gra ficzn ej k a rc ie zazn aczon e nie je s t — le ży i ja k w y g lą d a ? W y p r a w a z M y ry ,

(23)

sp y C yp ru , sk ie ro w a ła się k u p ó łn o cn o - zachodow i, w c o ­ raz w yże j podn oszące się n agie i sk a liste w zgó rza, p o ­ przecin an e dolinam i i b ę d ą ce ostatniem i i d alekiem i podnóżam i T au ru su, i natrafiła w śród ty ch w zgó rz, po u ciążliw ej w ęd ró w ce, na śla d y fo rty fik a c y jn y c h m urów ja k ie g o ś zn iszczon ego i n iezn an ego m iasta, na ru in y g re c k ie j d o ry ck ie j św ią ty n i i na cm en tarzysko m alo ­ w nicze, p e łn e w y so k ich , kam ien n ych , o ry g in a ln ą sw ą form ą L ik y i w ła ściw y c h , sa rk o fa g ó w . N a n ajw yższym pun kcie, ja k b y na A k ro p o lis m iasta, w zn o sił się rz e c z y ­ w iście czw o ro b o k o to czo n y m u rem , to je st períbolos, w śro d ku k tó re g o w id a ć b y ło w ruinie jed en w ię k sz y sark o fag, a o b o k w rum ow iskach śla d y s a rk o fa g ó w in ­ nych. B y ło to zatem m ie js c e , p o św ięco n e gro b o m j a ­ k ich ś nieznanych d yn astów , czy tyran ó w , to je st w p o ­ ję ciu g re c k ie m ta k zw a n y heroon. B o g a t y fry z p ła s k o ­ rzeźb zd o b ił m ury czw o ro b o k u z fro n to w ej stro n y od p o łu d n ia i w ew n ątrz w o k o ło . B u jn a roślinność w środ ku p o k r y w a ła ruiny, w y so k ie i ro zło ży ste d rzew a rz u c a ły ruchom e cien ie na poszczerb ion e te g o fry z u p rzed sta­

w ien ia . . . N a tej w y so k o ści, w śró d prześlicznej, ale g łu ­ chej i bezludnej n atu ry, ze śn ieżn ym i w ie rzch o łk a m i g ó r d alekich na p ó łn o cn ym w id n o k rę g u , a z n iesko ń ­ czoną przestrzen ią m orza na p o łu d n io w y m , w tern o p u ­ szczen iu i z tym p lastyczn ym w ień cem u szczytu, h e ­ roon ten, w jask ra w e m św ie tle za ch o d zą ceg o słoń ca, w y g lą d a ł dla p o d ró żn ych i u czo n ych w y p ra w y , — ja k z a ­ czaro w an y zam ek p ustyn i. O czek iw a n ia p rzytem nie za ­ w io d ły , g d y ż rz e ź b y w isto cie b u d z iły w spom nienie ho- m ery czn ych ep o p ei i m ia ły h elleń sk i ch arakter. Co to b y ło za m iasto, ja k się n a zy w a ło w staro żytn o ści, ja k ą b y ła d yn astya, k tó rej p o p io ły s p o cz y w a ły w heroonie, ja k ie im ię n osił ten, co g o na sw oją i na sw y ch n astęp ­ ców ch w a łę zb u d o w ał? N ik t nie m ó g ł znaleźć odpow ie-

(24)

8

dzi na te pytan ia. Żaden sta ro ży tn y pisarz o tej m iej­

sco w o ści nie m ów ił, żaden nie w sp o m in ał g ro b o w ca Co w ięcej, przez d łu g i czas żaden napis na m iejcu nie ro z strz y g a ł za g a d k i, d o p óki po d łu g ich p o szukiw an iach m e udało się w y c z y ta ć , n iew yraźn em i literam i na ja ­ kim ś kam ien nym fra g m e n cie , w y p isa n e g o n azw isk a-

-irysa, c z y też T r y se is...

II.

M u ry heroonu, zb ud ow an e z w ap ien n ych kam ieni m iejsco w ych , ty ch sa m y ch , z k tó ry ch s k ła d a się g ó ra s uząca mu za p o d sta w ę , o taczają w k w a d ra t p o d w ó ­ rze z sark o fag am i, k tó re g o k ażd a ścian a w yn o si do 24 m etró w d łu g o ści. Z jed n ej stro n y n iep rzystęp n o ść m iej­

sca, a z d ru giej ten fakt, źe;kam ienie m urów , u żyte bez za p ra w y, nie są w iązan e m etalow em i klam ram i, ja k inne b u d yn k i staro żytn e, lecz k ła d zio n e na sucho jed n e na dru gich , a b y się trz y m a ły w ła sn y m ciężarem , p r z y c z y ­ n iły się do d o k ła d n ie jsze g o zach ow an ia te g o pom nika, ja k w ielu innych przez sze re g i w ie k ó w . B ed u in i i A rab ! p ró b o w a li szukać w śró d ło ż y s k kam ien i p o żąd an ego m etalu, ja k to w id ać g d zie n ie g d zie , lecz p rze k o n a w szy s ię , że 8"° n iem a, p o zo staw ili ścia n y w spokoju. Od sam ego w ejścia p rzed staw ia nam się ten b u d yn ek p o łu ­ d n io w ym bokiem , z p ro sto kątn em i drzw iam i w środku, k tó re w isz ą , że tak p o w iem y, w pow ietrzu, g d y ż trzeba się do nich d rapać po drabinie. U szczytu muru, nad drzw iam i sterczą sym etryczn ie sobie od p o w iad ające cztery sk rzy d la te b y k i, z n ogam i w ystęp u jącem i, ja k b y do skoku naprzód. M ięd zy każd ą p arą tych b y k ó w , po bokach w y r y ta je st na kam ien iu rozeta g re ck a , a m ięd zy dw iem a śro d ko w em i g ło w a M eduzy, strze g ą ca w ejścia i g ra ją c a n ieled w ie ta k ą ro lę w za b y tk ach g re c k ie j starożytn ości, co k rzy ż w pom n ikach chrześcijańskich. P o d tym i s k r z y ­ d latym i b yk a m i i rozetam i w id zim y niżej nad drzw iam i

(25)

HeroonwGlbaschi, wecieod zewnątrz

(26)

I O

w p ła sk o rzeźb ie w yo b ra żo n e c z te ry siedzące na tronach postacie, d w ie m ęzkie i dw ie żeńskie, tak, że każd a z żeń skich jest zw ró co n a profilem do m ęskiej i na nią patrzy. U stóp postaci m ęskich są p rzed staw ion e psy, a u stóp żeń skich żó łw ie, p ierw sze zapew n e ja k o sym ­ b o le w iern ości, a d ru gie — d o m o w ego życia. O czyw istą je st rze czą , że m am y w nich przed sobą w izeru n ki d y ­ n astów , p o ch o w an ych w sark o fa g ach razem z ich ż o ­ nam i. P o przejściu p ro g u p rze k o n y w a m y s ię , że op raw a d rzw i od w ew n ątrz niem niej jest zdobna. C ała niele- d w ie w y so k o ść b o czn ych w ę g a ró w tej stro n y w y p e ł­

niona jest dw om a postaciam i tań czących m łod zień ców , k tó re zw rócon e są dolną od pasa częścią cia ła ku drzw iom w profilu, a g ó rn ą g ło w a m i ku nam. U b ran e są one w dość k r ó tk ie i o b cisłe, a p rzytem p rzejrzyste i w szy stk ie fo rm y c ia ła u w yd a tn ia ją ce sukn ie, i w y s u ­ w ając jed n ą n o g ę przed d r u g ą , p o su w ają się na k o ń ­ cach p alców . G est ich rąk je st ku drzw iom zw ró co n y, a na g ło w a c h p rzy d łu g ic h w ło sach , m ają w y so k ie , ro z ­ szerzone u g o r y i kształtem kosze p rzyp o m in ające czapki, c z y li ta k zw an e kalathosy. F o rm a tych c z a p e k , ja k to z innych g ro b o w c o w y c h ly k e js k ic h p o m n ikó w w iem y, w iąże się ta k , ja k i tan iec ze sep u lk ra ln ym rytu ałem . D o te g o tań ca jest p rzytem zaraz z a g a d k o w a i p iek ieln a m uzyka. N ad drzw iam i u g ó r y uderza nas g ru p a ośm iu figur, p rzed staw iająca k a rło w a ty ch i k a ry k a tu ra ln y c h s y le n ó w , sie d zący ch na sto łk ach , na odłam ach skał, na w o rach sk ó rza n y ch i na w y so k ich g lin ia n y ch n a czy ­ niach, i g ra ją c y c h na p o d w ó jn ych fletn iach , na tambu- rinach i b ębnach, z ja k ą ś dziw ną g e sty k u la c y ą . T rzech z nich tańczy. N ie k tó rz y m ają ta k ie ż sam e k a la th o sy na g ło w a ch , ja k m ło d zień cy poniżej. C zo ła ich nizkie, w a rg i m ięsiste, c ia ła op asłe i p rzy sa d k o w atę. Jed en p ięściam i b ęb n i na w łasn ym brzuchu, p o d o b n ie ja k s ła w n y Sy- len na prześliczn ej g re c k ie j b rązo w ej cy śc ie F icoron i-

(27)

Heroonw Glbaschi,wejścieod wewnątrz

(28)

n ie g o w M useo K irc h e ria n o w R zy m ie . C ałe to gó rn e p rzed staw ien ie p o tw o rn e i ja k b y przezn aczon e na to, a b y razem ze straszną tw arzą M ed u zy od zew n ątrz — w zbu d zić tym ironiczn ym »tańcem śm ierci« przestrach w p rzek raczającym p ró g przech od n iu (F ig. i i 2).

N a lew o i na p raw o od w ejścia, m ającego taki k s z ta łt i ta k ie o zd o b y, a w znacznej części fa n ta sty ­ c z n y i a z y a ty ck i ch arakter, g ła d k i m ur w ap ien n y u k o ro ­ n o w a n y jest u g ó r y fryzem w d w a rzęd y ró w n o le g łe , je d e n nad drugim , p o k ry ty m płaskorzeźbam i. F r y z ten, nad k tó ry m w id ać sterczące g d zie n ie g d zie śla d y g zym su k o ro n u jące g o , b ie g n ie od zew n ątrz ty lk o na ścian ie p o łu ­ d n io w ej, lecz w ew n ątrz czw o ro b o ku w ie ń czy m ury d o ­ k o ła . C hociaż częścio w o są to p ła sk o rz e ź b y zniszczone, ch o ciaż przez w iek i w ia tr d m ący od m orza n adpsuł ich p ierw o tn ą p o w ło k ę i -zatarł su b teln o ści w yk o n an ia, k o m p o z y c y a mimo to, a n aw et form aln a ich w artość, uderza na p ie rw szy rzut oka. P o stron ie lew ej od ze ­ w n ątrz m am y p rzed staw ion ą w g ó rn ym fry z ie w a lk ę A m a zo n e k z A te ń czyk a m i, a pod nią w dolnym w a lk ę C en ta u ró w z L ap itam i, to jest dw a n ie ty lk o g re c k ie , a le a tty c k ie m o tyw y, p o w tarza ją ce się zaw sze i w sz ę ­ d zie w k re a cy a ch sztuki g re c k ie j, m ian ow icie V . w iek u , i u osabiające z w y cię stw o c y w iliz a c y i nad b a rb a rzy ń ­ stw em i try u m f w yższo ści duchow ej nad siłam i b ru ta l­

nem u P o d ru giej stronie na p raw o i zawTsze od ze ­ w nątrz, treść fry z ó w się zm ienia, ale n ie p rzestaje b y ć g r e c k a i w ła ściw a n ajpiękn iejszej epoce. W g ó rn ym ich rzęd zie rozpozn ajem y w yra źn ie bój siedm iu w od zów przed T eb am i, ten sam, k tó re g o d ram atyczn y p rze b ie g je s t przedm iotem znanej tra g e d y i E sch ylesa, a w dolnym ro zw ija się ja k b y g re c k a epiczn a o p o w ie ść ja k ie jś n ie­

znanej nam b itw y m orskiej. W id z im y trirem y, w alczące na m orzu ze sobą, i na b rze g u ja k ie g o ś p osłań ca, k tó ry zd aje się k ró lo w i, siedzącem u na tronie p rze d k ład a ć o tej

(29)

b itw ie w ieści i d aw ać mu od p o w ied n ie rad y. P o sta ć ta stoi jed n ą n o g ą na p od staw ie, co przyp om in a nam św ia ­ d ectw o p ó źn eg o g r e c k ie g o pisarza A e lia n a , w ed le któ- re g o , w schodnim , to je st azyatyclcim obyczajem , d o ra d c y k r ó le w s c y w stęp o w a li na z ło ty p lin łh os, skoro m ieli p rzem aw iać do sw oich panów . N a tern się k o ń czy orna- m en tacya zew nętrzna. R e s z ta ścian od zachodu, p ó łn o cy i w schodu je st g ła d k a i żadnem i ozdobam i nie p o k ry ta .

W e w n ątrz, g d zie ja k e śm y w id zieli, m ury są u w ie ń ­ czone d o k o ła p od w ójn ym fry z e m , p o m y sły p ła sk o rzeźb są, 0 w iele b o g atsze i bardziej rozw in ięte. P o stron ie p o łu ­ dniow ej, na lew o, je śli m am y tw arz ku drzw iom zw ró- c o n ą , sp o strze g a m y naprzód ja k ie g o ś h erosa z w o źn icą na w ozie, ciągn io n ym przez cztery rum aki, a pod tą kw a-

scen ę p rzed staw iającą B e lle ro p h o n a na P e g a z ie , go- n ią cego i p rzeb ijają ceg o k o p ią u ciek a jącą fan tastyczn ą C him erę o ciele lw ic y z w ężo w y m ogon em i z g ło w ą k o z y na karku . D alej zaś na całej d łu g o ści, aż ku w sch o ­ dniem u załam aniu muru, zastan aw ia nas ja k a ś uczta, w p o jed yn czy ch epizodach na całej przestrzeni r o z ło ­ żona w części g ó rn ej, k tó rą dopełn iają szeregiem tań ­ czące fig u ry w dolnej. N a p raw o zaś od drzw i, c z y li po stronie przeciw n ej, m am y d w ie o w iele w yra źn ie jsze 1 zu p ełn ie od siebie n iezależn e k o m p o zycy e , jasn o o k r e ­ ślone, n ajlepiej m oże stosu n kow o zach ow an e i b u d zące sw ą treścią szczeg ó ln iejszy interes. P ierw sza z nich p rzed staw ia p o w ró t O d ysseu sza po d łu g ich b łąd zen iach do rodzinnej Ita k i i m ord erstw o g a ch ó w P e n e lo p y , a d ru ga p o lo w a n ie na d zika k a ly d o ń sk ie g o . W p ie rw ­ szej g ó rn ej, stan ow iącej w tej cało ści je d y n ą d oszła n as illu stra cy ę h o m ery czn ego poem atu, w id zim y naprzód, od w ejścia zacząw szy, w y n io s łą i szlachetną postać Pene- lo Py> w otoczeniu panien słu żebn ych . W ie rn a m ałżo n ka, stojąc k o ło łó żk a , zdaje się p oskram iać d ziew ki d w o r­

skie. I w o r z y ona razem z niem i d o p ełn iającą g ru p ę d a

(30)

c a łe j następnej części przed staw ien ia, w któ rej sam O d y- seusz zu ch w ałych rabu siów k a rci i zabija. P e n e lo p a p o ­ w ażn a i du m n a, w yo b rażo n a jest, ja k w h om eryczn ym op isie :

nA gdy przyszła cna pani przed tłum zgromadzony,

„Stanęła w progu izby wysoko sklepionej.

„Cienką z głow y namitkę spuściła na lice

„ A miała z obu boków służebne dziewice !).

T łu m ó w zg ro m ad zo n ych w p raw d zie n iem a, ale o b o k P e n e lo p y stoi z jedn ej stron y posłuszn a słu że ­ bn ica, a z d ru giej k lu czn ica E uryn o m e, p rzeło żo n a nad innem i, w skazu jąc tę z d w óch sto jących za n ią , któ ra b y ła w iern iejsza, g d y następna zaw styd zon a, od w raca się tyłem , a ostatnia, ja k się zdaje b ezczeln a M elanto, z g w a łto w n y m g estem i k rzy k ie m uchodzi. O d yssej zaś z k o p ią w jednem , a z zapalon ą p ochod n ią w drugiem rę k u , z g ło w ą k u żonie zw ró c o n ą , szyb kim krokiem p rze k ra cza p ró g, b y za sk o c zy ć b iesiad u jących g ach ó w . N a przejściu do d a lszeg o c ią g u k o m p o zycy i, p rzek rad a się ch y łk ie m , w id zia n y w skrócen iu, c h y tr y ko ziarz M elan tios, k tó ry u krad kiem z g ó rn y c h kom nat, m iesz­

czą cy ch U lisse so w ą zb ro jo w n ię, znosił za gro żo n ym broń, p an cerze i tarcze. N areszcie za nim, w id zim y ro z cią g a ­ ją c ą się w p o je d yn cz y c h epizodach ta k dram atyczn ą scenę X X I I . p ieśn i poem atu. N ap rzó d O dysseusz z T elem a- kiem w k ra cza ją do izby. O jciec łu k napina do strzału, a za nim i w części o b o k n ie g o syn z dw om a k r ó t­

k im i m ieczam i w ręku , tak, ja k g d y b y g o ch cia ł w n ie ­ b ezp ie cze ń stw ie zasłaniać. O b ie te z w ie lk ą s iłą i e n e r­

g ią n aryso w an e p o s ta c ie , p rzyp o m in ają sław n ą g ru p ę m ord erców H ip p arch a i m ścicieli w o ln o ści [ateńskiej, H arm od iosa i A risto g e ito n a , d łu ta K r itio s a i N esiotesa,

l) Cytujemy tłómaczenie Lucyana Siemieńskiego.

(31)

k tó rą niem iecki a rch e o lo g F rie d e ry ch s o d tw o r z y ł na p od staw ie ateń skich m onet, z dw óch m arm urow ych p o ­ są g ó w w m uzeum N eap olitań skiem . D o r y c k ie kolum n y o n ie w ie lk ich k a p ite la ch , zazn aczają tu i ow d zie biesia- dniczą kom natę, k ilk a kam ien n ych p ły t w yp ełn iającą. D łu ­ g ie łó żk a stoją w niej jed n e za d ru giem i. N aczyn ie do w in a i na sam ym przod zie p iękn a am fora zdradzają biesiadę. N a łó żk a ch leżą, po d w óch o k o ło siebie, z w y ­ czajne g a c h y . P ie rw s z y z nich to o c zy w iśc ie E urym ach, k tó ry p rzem aw ia do O dysseusza, dalej A nfinom os, k t ó ­ re g o T e lem a ch :

w same plecy pomiędzy ramiona,

„R aził kopią, aż nawskróś pierś przedziurawiona“ .

.O d w rócon y ty łe m , d ź w ig n ię ty na siedzeniu, szuka ręko m a ran y. Jeszcze dalej A n tin o o s , n ajstarszy ze w szystk ich i p rzew o d n ik rabunku, ale już nie n ie b e z­

pieczn y. D uch z n ie g o u leciał, cia ło ro zcią g n ię te na p o ­ słaniu, z jedną rę k ą o p uszczon ą, a d ru gą w p rzed śm ier­

tnym g e śc ie p o d n iesion ą ku ch ylące j się g ło w i e :

„W łaśnie, gdy ten po czaszę złocistą, dwuuszną

„Sięgał i już ją ręką chwyciwszy posłuszną,

„Chciał do ust ponieść; umrzeć ani mu się śniło.

„Lecz Odys weń zmierzywszy, trafił w samo gardło,

„Że aż przez kark żelezce na wskróś się przedarło,

„Czasza się z rąk wyśJizła, gdy padał ukosem. . . “

Czasza ta le ży na ziem i. T e g łó w n e p ostacie są przep latan e postaciam i drugorzędn em i, z k tó ry c h jed n e d źw iga ją się na sw oich łożach , ch w y ta ją za sto ły , czy też p rzy p a d k o w o leżące o b o k tarcze, a b y się niem i od strzałó w zasłon ić. Inne z ry w a ją się na ró w n e n ogi i w p rzestrachu z a k ry w a ją się p łach tam i ch ito n ó w i p ła ­ szczów , zło żo n ych w pobliżu. R u c h je st n a jżyw szy i naj-

(32)

i 6

--- —

d ram atyczn iejszy na w stępie, słabn ie nieco ku ko ń co w i, g d zie sp o czy w ają ostatnie m ordu ofiary. W śr ó d tych . k ilk u z natężoną u w a g ą katastrofie się p rzy g lą d a , d ź w i­

g ają c się spieszniej lub w o ln iej i zw ijając suknie do obron y. C ała n ieled w ie X X I I . p ieśń O d y ssei ro zw ija się ja k b y w p o je d y n cz y c h , w p lastyczn e k s z ta łty u jęty ch strofach, przed naszem i oczym a. D w ie te scen y jed n ak, P e n e lo p y i O d ysseu sza, nie są zestaw io n e w p oem acie, ja k na naszym fry z ie , ze sobą. W H om erze, k ie d y O d y s ­ sey p rzed sięb ierze atak na g ach ó w , i straszną rzezią k ła ­ dzie k o n iec ich nadużyciom , P e n e lo p a sp okojn a i bez tro sk i, śpi w te d y i k rw a w e j p o m sty nie w id zi. P o e ta usuw a ją na ch w ilę z p rzed oczu naszych, a b y ją ze sło ń ca brzaskam i po o krop n ej n o cy znow u p rzy w o ła ć na sce n ę , ale już w ów czas, sko ro dom b ęd zie z trup ów w y m ie cio n y i o czyszczo n y s ia r k ą , k ad zid łem i m o d li­

tw ą , sko ro już nic jej czysto ści nie sk a la i jej szczęścia nie za k łó ci. I w tern w ła śn ie le ży szcze g ó ln ie jszy w d zię k op ow ieści. L e cz to, co je st p iękn em w p oem acie, m u­

siało uledz zm ianie w sztuce p lastyczn ej. P e n e lo p a śp iąca nie m o g ła b y ro b ić tutaj o d p o w ie d n ie g o w rażenia, d la ­ te g o też a rtysta u m ieścił ją w scenie, w poem acie nie w yp o w ied zian ej, lecz k tó rej k a ż d y z p rzeb ieg u k o ń c o ­ w y ch pieśn i d o m yślać się m oże, i k tó ra ma tę w tern zastosow an iu w yższość, że d o p ełn ia i w zm acnia m oralne rozw iązan ie w y p a d k ó w , i tern bard ziej u sp akaja i zada- w aln ia p a trzą ce g o (Fig. 3).

D o ln a część fryzu , tejże samej stron y, na ró w n o le ­ g ły c h do p o w yższej k o m p o z y c y i p ły ta c h , p rzed staw ia, ja k e śm y w id zieli, n ajw ażn iejszy epizod sła w n e g o i ta k p ię k n e g o e to lsk ie g o m itu o M e le a g rze , A t a la n c ie io d ziku kalyd o ń skim . sam ym śro d ku poznajem y dzika, k r o ­ czące g o k u stronie lew ej i a ta k o w an e go z ty łu i z przod u przez p sy m yśliw sk ie. Za dzikiem Tezeusz, b o h ater a te ń ­ ski, z p od n iesion ą p a łk ą , a dalej za nim sze re g r y c e r z y

1

I

t

(33)

cie ich, rozstaw ione szeroko, jedne za drugiem i, spieszą z daleka i co prędzej. Za nimi to w a rzysze d źw igają z ziemi młodzieńca, k t ó r e g o dzik p o w alił. N akon iec, po n ie w ie l­

kiej przerwie, p o s łu g a c z czerpie w o d ę w źródle, a b y ja rannym dostarczyć. F i g u r y przed dzikiem są bardziej ściśnięte i zbliżone do siebie, j a k b y pod w p ły w e m stra­

sznego p otw ora. N ap rzód w id z im y M e le a g r a z k o p i ą , k tó rą ma dzika pow alić. Za nim starszego j a k ie g o ś r y ­ cerza w hełm ie, z tarczą i z mieczem, p r zy b ie g a ją c e g o mu do pom ocy. N astępnie cią g n ie nas prześliczna, n a j­

piękniejsza może ze w szystkich postać »lekkonogiej«

A ta la n ty . W d o ry ck im chitonie stoi ona na koń cach p a lcó w i, n aciągając cię ciw ę łu k u do strzału, z jedną n o g ą w y s u n ię tą przed siebie, ze środkiem ciała c o fn ię ­ ty m w tył, z g ł o w ą naprzód, z u w a g ą natężoną i s k u ­ piającą w sobie w szy stk ie s i ł y , za ch w yc a oko sw y m giętkim , elastycznym , pełn ym życia, m łodości i w yk w in t- ności kształtem ( f i g . 3). Dalej s z e re g postaci w przestrachu i w popłochu, w ah ającym się m ię d zy u cieczką a ata­

kiem , o podn iesionych ramionach i dram atyczn ych g e ­ stach. Jeszcze zaś dalej, od p o w ied n io do stro n y p rze c i­

wnej, innego ran nego to w arzysze niosą przed sobą.

J a k iś zran ion y rów n ież m łodzien iec w sp a rty o ramię przyjaciela, z g ł o w ą opuszczoną na piersi, z k o p ią w r ę ­ ku, p o d trzym u jącą kro k i, zdaje się odchodzić na b o k z p lacu w a lk i i niebezpieczeństwa. P r zy p o m in a on r a ­ zem ze s w y m to w a rzysze m jedną z najpiękniejszych gru p p ła s k o r z e ź b o w y c h g r e c k ic h w sła w n y m fryzie F iga le j- skim, pochod zącym z czasów F id y a s z o w i w sp ó łcze sn ych i znajdującym się w B ry ta ń s k ie m muzeum. N a k o n ie c k o ń c z y się ta strona spokojną figurą spektatora, o b o ­ ję tn e g o w części i przestraszonego nieco, k t ó r y ją tak z a m y k a na lewo, ja k p o słu gacz c ze rp ią cy w o d ę na praw o.

N a jg w a łto w n ie js z y ruch w ten sposób kon cen truje się

So ko ło w sk i S tirly a z d zie jó w sztu ki i c y w iliz a c ji. Tom I.

(34)

i8

w środku, k o ł o dzika, M e le a g ra i A ta la n ty , dochodzi nas don ośnym g ło se m w t o w a rz y s zą c y c h im z dw óch stron postaciach, słabnie w rannych, d ź w ig a n y c h z ziemi lub o d p ro w ad zan ych z placu boju, z jak im ś akcentem sm utku i m elancholii, i k o ń c z y się, j a k b y konającym i akordam i przebrzm iew ającej b u rzy , w ostatnich figurach d o d a t k o w y c h i z a m y k a ją c yc h całość. F i g u r y te, a z w ł a ­ szcza ta, co czerpie w o d ę po stronie praw ej, p r z y p o m i­

nają p o u fn y m i z codziennego ż ycia w zię ty m m o tyw em , zakończenie s ła w n e g o fryzu P a r th e n o ń s k ie g o z efebam i, u bierającym i się w chiton y i dosiadającym i koni, lub ko n iec prześlicznej b a lu stra d y św ią ty n i Z w y c ię s t w a w A ten ach, na k tórej ostatnia s k r z y d l a t a : N ik e , zlatu ­ jąca z pow ietrza, dopęd za to w a rzy szk i i p o p raw ia sobie san dały, a b y m o g ła bezpieczniej stąpać po z i e m i .. . Ż y w e d rgnienia i r y s y realności w p latają się w św iat koturnow ej tra ged yi, lub religijnej czy idealnej fantazyi, i tern przystępn iejszym dla nas i potężniejszym g o czynią.

T a k im jest fry z p o łu d n io w y. Zachodnia ściana u w ie ń ­ czona jest fryzem podobnym , chociaż z w ielu w z g l ę d ó w różnym, i kto wie, c z y jeszcze nie bardziej interesują­

cym. N a p ie rw s z y rzut o k a p rzed staw io n e są na nim zapasy i w a l k i k o n n y ch i pieszych, m u ry fortyfik acyjn e i o k rę ty , tw orzące nieco chaotyczne wrażenie. P o w o l i je d n a k rozpo zn ajem y się w szczegółach, i sp o strzegam y, że cało ść dzieli się na trzy różne, lecz w iążące się ze sobą ściśle i dopełniające się nawzajem części. D w ie p o ­ ł o w y fryzu, r ó w n o le g łe do siebie, g ó rn e i dolne, z le ­ w ają się i łączą tak, że jedna jest ty lk o dalszym cią­

g ie m dru giej i że obie sk ład ają się na jeden obraz.

T r z e m a temi częściami je st: i) w y lą d o w a n ie jak iejś ar­

mii z o k r ę tó w na b r ze g i po stronie l e w e j ; 2) oblężen ie i z d o b y cie u fo rtyfik o w an ego miasta w środku, i 3) w a l k a A m a z o n e k z G re k a m i na praw o. Część ś r o d k o w a jest najważniejsza. M a m y w niej m u ry fortyfik acyjn e, otacza-

(35)

Fragment fryzu południowego. Penelopaposkramiacadziewki dworskie. Atalan i towarzysze Meleagra.

(36)

2 0

jące miasto. Z po za z ę b ó w o b ronnych w y g lą d a ją do p ó ł fig u ry r y c e r z e z podn iesionym i złom am i kamieni, które chcą rzucić na ob le g a ją cych . N ie k tó r z y z nich stoją na szczytach baszt. G óru je nad tem fronton d oryck iej ś w ią ­ tyni, a przed nią ja k iś starszy rycerz w całej figurze w znosi ręce do m odlitw y, j a k b y się m od lił w7 ch w ili ostateczn ego n iebezpieczeń stw a do b o g ó w o pomoc. P o d ­ niesione ramiona tej postaci z w ie lk ą o k r ą g łą ta rczą , d ź w ig n ię tą w g ó r ę i zajm ującą znaczną na tle przestrzeń, ro b ią pełn e g r o z y i p o w a ż n e g o nastroju wrażenie. Jest w tym ruchu, j a k i e ś : » S o fo k le s o w s k ie : N iestety !« P rze d nią m ło d y p o słu ga cz w postaci na pół klęczącej, zabija barana, k t ó re g o ma z ło ż y ć na ofiarę. Dalej, po nad s z c z y ­ tami murów, zw ra ca naszą u w a g ę sied zący na tronie s ę ­ d z iw y król, z r ę k ą w sp a rtą na W ysokiem b e r le ; g ó rn ą część ciała ma nagą, a n o g i ow in ięte w d r a p e r y ę ; w całej j e g o p ostaw ie i w y r a z ie t w a rz y w id ać za d u m ę , frasu ­ n e k i przeczu cie nieu niknion ych k l ę s k ; rysuje się on j a k b y w g łę b i. Bliżej nas, w dalszym ciągu fryzu, m ię ­ d zy g ru p am i zbrojnych r y c e r z y , id ą c yc h rytm iczn ym k r o ­ k ie m do ataku, siedzi na misternie rzeźbionem krześle prześliczna, m łoda, na w p ó ł n a g a k ró lo w a, o ruchu p ełn ym g ra c y i, w d zięk u i opuszczenia. P an n a służebna trzym a o b o k nad nią parasol, a b y ją zasłonić od sło ń ca (Fig. 4).

R e s z t ę zajmuje z w a r ty s z e re g zbrojnych, postęp u jących naprzód z d e c y d o w an ie i pręd ko. D o w ó d z c a ich o r u ­ chu g w a łto w n ie js z y m od innych, z rę k ą podniesioną w g ó r ę , zdaje się w y d a w a ć r o z k a z y i zachęcać do boju.

P o d tą g ó rn ą p o ło w ą fryzu, rozw ija się szturm o b l e g a ­ j ą c y c h w p o ło w ie dolnej. W k ilk u miejscach g r u p y ż o ł ­ n ie rz y p o c h y lo n y c h p rzed siebie, z a k r y ty c h z g ó ry , pod- niesionem i o k r ą g łe m i tarczami, — k t ó rz y przez z ło m y s k a ł zbliżają się do m u rów lub, nachylając się jeszcze bardziej u k rad k iem , chcą się dostać do bram miasta.

N ie k tó rz y z nich są już u wejścia. W id z im y , że lada

(37)

Fragment fryzu zachodniego. Priami Helenanamurach Troi.Grecyprzypuszcz szturmdo murów.

(38)

22

ch w ila staną się panami położenia. R y t m ic z n e ich ru ch y o n ogach le w y c h , w y s u n ię ty c h n a p rz ó d , o c ia ­ łach zg ię ty c h nachyleniem p rzed siebie , o tarczach r ó w n o le g le od p o w iad ają cy ch jedna drugiej i z a k r y w a ­ ją c y c h z g ó r y bark i, w y g lą d a ją j a k b y o ży w io n e taktem m uzyki, niosącej w s w y c h dźw ięk a ch zapow ied ź tryu m fu ( F ig 4). W r e s z c ie od stron y praw ej, na sam ym koń cu przed staw ien ia następuje rozwiązanie k lęsk am i b r z e ­ m ien n eg o dramatu. M iasto ma stać się p a stw ą w r o ­ g ó w . J a k szczu ry przed rozbiciem okrętu , tak tu ­ taj m ie szk a ń cy z rodzinami i z d o b y tk ie m opuszczają mury. C h ło p wąsaty, o zaniedbanych d łu g ic h w łosach, w e f ry g ijsk ie j czapce na g ło w ie , o rysach p ooran ych trudem, uchodzi z o s ł e m , k t ó re g o o b ła d o w a ł tern, co m iał najdroższego. K o ł o n ie g o żona podąża z koszem , k r y ją c y m resztę d o b y tk u na g ło w ie . Poniżej zaś, w o to ­ czeniu rycerzy, o b o k trupów , leżących na ziemi, u cieka ta sama pięk n o ść c z y k ró lo w a , k tó rą śm y na murach miasta widzieli. D r a p e r y a , w ezbran a pow ietrzem , z a k r e ­ śla ł u k nad jej g ło w ą . Z w ró co n a c ałą postacią k u nam siedzi na m iękiem k r z e ś le , d źw igan em przez muła.

W s z y s t k i e g łó w n ie jsze ep izo d y o b ro n y i z d o b y cie m ia­

sta p rzesu w ają się w ten sposób p rzed naszemi oczyma.

N ie u le g a ć się zdaje w ą t p l iw o ś c i, że m am y zd o b y cie T r o i przed sobą. W k ró lu starym na szczytach murów, p o zn ajem y Priam a, w pięknej k ró lo w e j — H elen ę. Z a ło g a Ilionu broni się p rzed z d o b y w c z y m atakiem A c h iw ó w , i staje się w raz z miastem p a stw ą ich tryum fu. Żaden p o je d y n cz y ustęp t e g o p rzed staw ienia nie o dpow iad a w p ro st epizodom h om eryczn ej ep opei w p raw d zie, lecz w sz y stk ie razem, streszczając w sobie przew ażne i cha­

rak te rysty czn e jej m om en ty, dają nam w y o b ra że n ie o jej p rze b ie g u i rozwiązaniu, in n e części k o m p o z y c y i d o k ła ­ dnie się równ ież tłómaczą. N a le w o w id z im y flotę g r e ­ c k ą z arm ią A ga m e m n o n a , p r z y p ły w a ją c ą na trojańskie

(39)

b rze g i, a na p raw o oblężenia ś r o d k o w e g o , epizod, z w ią ­ za n y z w ojn ą trojańską. W e d l e podania, A m a z o n k i, z p ię k n ą sw ą k r ó l o w ą P en th esilea na czele, p r z y b y ł y w pom oc Trojan om , i s t o c z y ł y bój k r w a w y z G re k a m i p od murami Ilionu. Pen th esilea, k tó ra znalazła śmierć w tej w alce, w a l c z y ł a sama z najmężniejszym z G re k ó w , z A c h ille s e m , co b y ł o przedm iotem częstych p rzed sta ­ w ie ń sztuki. Jeżeli scena ś r o d k o w a , więcej duchem i treścią niż przebiegiem s z cz e g ó łó w odnosi się do e p o ­ pei H om era, to tej ostatniej — H o m er zupełnie nie zna.

W z ię t a jest ona z poem atu A etiopis, p o w s t a łe g o o k o ło V I I . w iek u , i k t ó ry razem z c y k le m p o e ty czn yc h rapso­

dów, o p ie w a jąc y ch zburzenie T ro i, to jest t a k zw an ą Iliu Persis, datującą z tych sam ych czasów, uzupełn iał i w z b o g a c a ł rozwinięciem p o je d yn czy ch u stęp ów i w zm ia ­ n e k h om eryczn ą epopeę. N ie z Ilia d y w p rost zatem za ­ cze rp n ię ty b y ł przed m iot naszego fryzu i p r ze b ie g je g o p o je d yn czy ch scen, ale z epiczn ych pieśni, p o w stałych pod jej w p ły w e m , i o p ie w a jąc y ch w swój w ła sn y , ale zawsze d ra m a tyczn y sposób, rozwiązanie k a ta s tr o fy i zni­

szczenie Ilionu. W k a żd y m w ię c razie, jeśli w scenach fryzu p o p rze d n ie go doszła nas illu stracya O d yssei, to w ty c h p o siad am y d opełn ion ą przez p ohom eryczn e p o e ­ m aty treść i ko n iec Iliady. T a k z jednych, j a k z dru gich m ożem y p o w ziąć w yo b ra żen ie, podobnie j a k z p ła s k o ­ rzeźb, zd o b iących ateńskie św iątyn ie, w ja k i sposób G r e c y najświetniejszej ep o k i pojm ow ali świat h o m e r y c z n y i bohaterskie a m ityczn e c z y n y sw o ich praojców..

N a fry z ie p ółn ocn ym , rozw ijającym się n ap rzeciw k o p o łu d n io w e g o wejścia, i rówmież p o d w ó jn ym , w jednej części w y o b ra żo n e są p o lo w a n ia k on n e i piesze na dzi­

k i e g o z w ie r z a , tudzież w alk i Cen tau rów z Lapitam i, a w drugiej, o w iele wyższej a w yraźniejszej, m y t p o ­ rw an ia cór L e u k ip p o s a : H illarii i P h o e b e przez Diosku- rów, K a s t o r a i P o llu x a . N a tle wznosi się fronton gre-

Cytaty

Powiązane dokumenty

sto podzieliło się na dwa stronnictwa toczące spór, któremu z obu mistrzów przyznać wygraną. Rzeźbiarz Bandinelli, zazdroszcząc sławy Michała Anioła, zniszczył jego

wiedliwiania się przed Kmitą, że już od dziewięciu miesięcy nic a nic do niego nie pisał (El. W faktach tych jest widoczne działanie włoskiego piękna, a jakkolwiek

Omawiając bezpośrednio relację Chrystusa do religii pozachrześcijańskich, referent wskazał najpierw na przysługiwanie kategorii pełni (absolutności) Objawienia i zbawienia

(a) Response of the nanotube device 1 to the driving frequency at 4.2 K using the two-source setup.. The large off-resonance current has a purely

Jego nazwisko nic mi wtedy nie mówiło, ale po pierwszych miesiącach zajęć uniwersyteckich stało się dla mnie oczywiste, że dla niektórych pracowników IFP UW i

Jest to ubezpieczenie na życie umożliwiające rozszerzenie zakresu ochrony umowy podstawowej o następujące umowy

W zawodach o mistrzostwo Dzielnicy Pomorskiego „Sokoła”, które odbyły się 23 sierpnia 1936 r., pierwsze miejsce zajęli sokoli z gniazda Bydgoszcz I, a indywidualnie

Statystyka utworów, ogłoszonych, lecz niedrukowanych, wówczas oczywiście dopiero przyniesie jakiś realny pożytek naukowy, jeśli będzie zbadaną nie tylko liczba tych utwo­ rów,