• Nie Znaleziono Wyników

O interpretacji semiotycznej : na przykładzie wierszy Tadeusza Kubiaka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O interpretacji semiotycznej : na przykładzie wierszy Tadeusza Kubiaka"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Faryno

O interpretacji semiotycznej : na

przykładzie wierszy Tadeusza

Kubiaka

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 65/1, 123-142

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X V , 1974, z. 1

JERZY FARYNO

O IN T E R PR E T A C JI SEM IOTY CZN EJ

NA PRZYKŁADZIE WIERSZY TADEUSZA KUBIAKA

0.0. W szelka in te rp re ta c ja przekazu arty sty czneg o polega na fo rm u ­ łow aniu inform acji, jak ą je st się w sta n ie z tego p rzek azu wydobyć. Róż­ nice pom iędzy ro zm aity m i in te rp re ta c ja m i (czyli zróżnicow anie ow ych „w ydobyw an y ch in fo rm a c ji”), w y d a ją się być w yn ikiem różnych n a sta ­ w ień wobec przekazu b a ściślej — różnego rozum ienia k ateg o rii „przekaz a rty s ty c z n y ” oraz różnych p rzek o n ań na tem a t tego, co i jak przekaz a rty sty c z n y k o m u n ik u je 2.

0.1. N ajb ard ziej rozpow szechnionym ostatnio ty p em in te rp re ta c ji te ­ k stu pojedynczego jest in te rp re ta c ja sem antyczna. Zasadniczy jej cel polega n a prześledzeniu k ształto w an ia się in fo rm acji (w ty m rów nież po­ w staw an ia „now ych znaczeń”) n a w szystkich m ożliw ych poziom ach o rg a­ nizacji badanego przekazu. Z asadniczy zaś w y n ik — to p rzekład tej in fo r­ m acji n a znaczeniow e jed n o stk i języ k a opisu m ożliw ie w szystkich w yróż- nialn y ch elem entów i cech tek stu .

0.1.1. A k cep tu jąc ten ty p in te rp re ta c ji, zawsze należy jed n ak zdaw ać sobie spraw ę, iż w ym aga on określonego sp ojrzenia na kateg o rię przekazu artysty czneg o oraz n arzu ca pew ne isto tn e ograniczenia. M ianowicie:

0.1.1.1. W szystkie e lem en ty (i cechy) p rzekazu są znaczące.

1 Naturalnie nie chodzi tu o zróżnicowanie płynące z niejednakowego stopnia konkretyzacji, czyli zróżnicowanie w ramach tego samego typu zachowania się w o­ bec tekstu.

2 Przykładowo — przekaz m oże być rozpatrywany: w kategoriach estetycznych, chodziłoby tu o ustalenie, do jakiego typu w yobrażenia o pięknie apeluje i jaki odrzuca; w kategoriach historycznoliterackich akcentujących kategorię oryginalności; w kategoriach psychologicznych — w ów czas przekaz może być traktowany m. in. jako w yraz pewnych cech osobowości sprawcy tekstu (tj. cech osobowości kon­ kretnego człowieka) ; w kategoriach socjologicznych — najogólniej rzecz biorąc, chodziłoby tu o sposób funkcjonowania przekazu artystycznego.

(3)

0.1.1.2. W szystkie e lem en ty (i cechy) przekazu są zorganizow ane w t a ­ ki sposób, iż zdolne są do generow ania ,,now ej in fo rm a c ji” 3.

0.1.1.3. U podstaw p rzek azu artysty czn eg o leży m etoda k o m b in a to ry - czna — przekaz jest re z u lta te m specjalnej organizacji jed n o ste k znaczą­ cych zarów no tzw . języka n a tu ra ln e g o , jak i ro zm aitych kodów n ie ję z y - kow ych.

0.1.1.4. Tw órca p rzekazu zdaje się tu być nieograniczony co do w yb o­ ru i sposobu kom binow ania ow ych jednostek znaczących.

0.1.2. Poza sensem p rak ty c zn y m (odczytanie w ybraneg o przekazu) ten ty p in te rp re ta c ji posiada rów nież sens n a tu ry ogólnej: u ja w n ia ją c m ech a­ nizm przekazu pojedynczego otw iera jednocześnie p ersp ek ty w ę na o rg a ­ nizację przekazu artystycznego w ogóle.

N iem niej jednak, ja k już pow iedziałem (zob. 0.1.1), cech ują go b ard zo isto tn e ograniczenia. A więc:

0.1.2.1. Nie p rze w id u je odpow iedzi na p y tan ie, czy tw ó rca p rzek azu artystyczn ego podlega jakim ś praw om reg u lu jący m jego w ybory. W olno zatem przypuszczać, że u podstaw om aw ianej in te rp re ta c ji leży tak ie oto u tajo n e prześw iadczenie: „każdy tw ó rca może zbudow ać dow olny p rz e ­ kaz a rty sty c z n y ” (zob. 0.1.1.4) 4.

0.1.2.2. P ro b lem aty czne jest także przejście do in te rp re ta c ji w iększych jedn ostek tekstow ych (cykl, całokształt tw órczości itp.). Możliwe zaś przejścia do k o n tek stu o p ierają się bądź na tak ie j zasadzie, że b a d a n y te k st traci sw oją autonom ię i staje się kom ponentem s tru k tu ra ln y m t e ­ k stu większego (np. cyklu), bądź też na tak iej, że cały k o n te k st (reszta tekstów tego sam ego au to ra; tek sty innych autorów ; sy ste m y p o z a a rty ­ styczne; itp.) podlega podłączeniu do przekazu badanego na p raw ach czło­ n u dopełniającego lub opozycyjnego i przez to staje się jed n y m z d o d a t­ kow ych (zawsze w zbogacających) kom ponentów s tr u k tu ry badanego przekazu.

0.2. T ak więc in te rp re ta c ja przekazu w ielotekstow ego, tj. serii tek stów

3 „Nowa inform acja” to taka informacja lub takie sensy, które powstają w ra­ mach danego konkretnego tekstu, a które zanikają w sw ych formalnych nośnikach poza obrębem tego tekstu. Inaczej m ówiąc „nowa inform acja” jest inform acją n ie- przenośną — nie posiada stałego sam odzielnego wykładnika formalnego. N ie zawsze jednak taka „nowa informacja” m usi być nowa w odniesieniu do ogólnego zasobu informacji. Np. w w ielu wierszach Kubiaka w ykładnik „drzewo” w ystępuje w zna­ czeniu 'życie’, niemniej kategoria 'życia’ nie jest czym ś całkiem nowym w naszym zapasie informacyjnym. O tym problem ie piszę w artykule: К вопросу о порождении

новых значений. „Научно-техническая информация” 1971, серия 2: Информационные

процессы и системы, nr 5.

4 A le jeżeli nawet takiego przeświadczenia nie ma (powszechnie bowiem pro­ blem ten rozwiązuje się przez wprowadzanie kategorii mody, stylu, upodobań indy­ widualnych, uwarunkowań historyczno-społecznych itp.), to obalenie danej tezy w ramach takiej koncepcji w ydaje się przynajmniej problematyczne.

(4)

tego sam ego autora, w ym aga i odm iennych op eracji in te rp re ta c y jn y ch , i innego spojrzenia na kateg o rię p rzekazu arty sty czneg o w ogóle. P rzede w szystkim konieczne w y dają się tu ta j n a stę p u jąc e założenia.

0.2.1.1. P rzy n ajm n iej pew na część przekazów jednego a u to ra realizuje się w ram ach jakiejś nad rzędnej świadom ości, w spólnej dla w yodrębnio­ nych tekstów .

0.2.1.2. P rzy n ajm n iej w części przekazów tego sam ego a u to ra m anife­ stu je się ow a w spólna św iadom ość — bądź w postaci pow tarzalności p ew ­ nych k ateg o rii sem antycznych, bądź w postaci identyczności sposobów organizow ania wypowiedzi.

0.2.1.3. Poszczególne użycia w dan y m przekazie (w ielotekstow ym ) odpow iednich jed n o stek znaczeniow ych w y stęp u jący ch poza nim nie m u ­ szą być tożsam e z ogólnie znanym i 5, ale pow inny się układać w spoisty system — nie m ogą więc być zbiorem przypadkow ym , lecz p rzy n ajm n iej pod p ew ny m i w zględam i p o w in n y w ykazyw ać podobieństw o do sam oist­ nych system ów znakow ych (języków, kodów).

0.2.2. N ietru d no stąd wyw nioskow ać, iż — w odróżnieniu od in te rp re ­ tac ji te k stu pojedynczego, k tó rej id ealn y m p u n k tem dojścia jest w łaściw ie całkow ita sem antyzacja p lan u w yrażen ia — in te rp re ta c ja przekazu w ielo- teksto w ego może przebiegać w dw óch różnych k ierun kach.

0.2.2.1. W k ie ru n k u re k o n stru k c ji nadrzędnego system u znaczenio­ wego. R ezu ltat tego ty p u postępow ania jest podobny do re z u lta tu in te r­ p re ta c ji pojedynczej — n a ogół p rzy b iera on postać „czystej treści in te le k tu a ln e j” („ideologii” lub rozm aitych „filozofii” czy też „koncep­ c ji”), dla k tó re j p lan w yrażenia badanych przekazów p rze staje być czymś isto tn y m (i może b yć w ko ń cu odrzucony na podobieństw o „ d ra b in y ” W ittgensteina).

0.2.2.2. W k ie ru n k u re k o n stru k c ji tzw. języ k a (lub idiołektu czy też kodu) w ybranego pisarza. W ynik tego ty p u postępow ania najprościej so­ bie w yobrazić w postaci słow nika, tj. usystem atyzow anego w ykazu jedno ­ stek znaczących, i g ram a ty k i, tj. w yk azu reg u ł łączenia owych jednostek znaczących. W ty m w y p a d k u isto tn y jest rów nież p lan w yrażenia, ale nie zawsze w jedn ako w y m stopniu, gdyż m ożliw e tu są p rzy n ajm n iej dwie w e rsje takiego słow nika.

0.2.2.2.1. Słow nik „ideologiczny” — w ykaz in w a ria n tó w sem antycz­ nych z w yszczególnieniem ich rea ln y ch ekw iw alentów i opozycji w planie w yrażen ia. Słow nik te n re k o n stru u je przede w szystkim i n t e r p r e t a ­

c j ę ś w i a t a za w a rtą w b adanych tek stach arty sty czn y ch , ale jest w stan ie także odtw orzyć podstaw ow y m odel św iata artystycznego.

Je d n ak że ta koncepcja słow nika su g e ru je określone (niekoniecznie

(5)

zam ierzone) w yobrażenia o c h arak terze przekazu arty sty czneg o: p rzekaz a rty sty c z n y jest realizacją (zakodow aniem ) p ew n ej u p rzed n iej in te n c ji (idei). P la n w y rażen ia zdaje się tu zatem pełnić fu n k cję służebną w obec idei naczelnej. W zw iązku z ty m pojęcie „ języ k a” n a d a l pozostaje po ję­ ciem m etaforycznym . W istocie w ięc m ielibyśm y tu ty lko nieco zm ody­ fikow aną w ersję p rzekonań w yszczególnionych w 0.1.1— 0.1.1.4.

0.2.2.2.2. Słow nik „id io lek tu ”, będący w istocie odw róceniem słow nika „ideologicznego”. R e k o n stru u je on przede w szy stkim m o d e l ś w i a t a , nie zaszyfrow uje, w ręcz przeciw nie: m ówi w prost, ty le tylko, że w n ie­ znanym języku i o świecie, którego s tru k tu ra rów nież je s t nieznana.

Za s tru k tu rą tego słow nika stoi z kolei inne w yobrażenie o przekazie с je, lecz jako „u rząd zen ia” g en eru jące now e znaki (modele, ję z y k i) 6.

I tu w łaśnie pojęcie języka w y d aje się tra c ić swój sens m etafo ry cz­ n y — a rty s ta rzeczyw iście posługuje się in n y m ty p em języka, innym system em ko m unikacji. W ięcej n aw et — niczego w swoich przekazach

To w szystko spraw ia, iż te n ty p in te rp re ta c ji je st in te rp re ta c ją se- m iotyczną.

0.3. W odróżnieniu od in te rp re ta c ji sem antycznej in te rp re ta c ja sem io- tyczna zakłada zasadniczą jednorodność p rzekazu w ielotekstow ego (zob. by łyby w ty m w y p adk u nie jako „u rząd zen ia” gen eru jące now e in fo rm a- arty sty czn y m : przekaz arty sty c z n y jest re z u lta te m (w yrazem ) określonej koncepcji św iata. P rzekazy a rty sty c z n e (lub sztuk a w ogóle) w idziane 0.2.1.1— 0.2.1.3) i p o stu lu je istn ien ie specjalnego języka artystycznego, tzn. właściwego w y b ra n e m u pisarzow i, nie zaś „języka sz tu k i” w ogóle (zob.

0.2.2.2).

Stanow isko to pociąga za sobą inne, nie m niej isto tn e różnice.

0.3.1.1. P la n w y rażen ia nie jest rez u lta tem niczym nie sk rępow anej inw encji tw órcy tek stu , lecz je st re z u lta te m p ew n y c h konieczności n a rz u ­ canych tw ó rcy przez jego p ostulow any (św iadom ie lub nieśw iadom ie) język (por. 0.1.2.1).

0.3.1.2. P rzek az a rty sty c z n y nie jest rez u lta tem m etody kom binato- rycznej. Jeżeli tak a m etoda istnieje, to głów nie w zakresie budow ania nowego języka.

0.3.2. Jakk o lw iek w ystępow anie na te re n ie sztu ki zjaw iska, k tóre pod wielom a w zględam i jest podobne do system u sem iotycznego, w y d aje się rzeczą oczywistą, to jed n a k istota jego pozostaje n ad al niejasna. P raw do ­ podobnie dlatego p rzede w szystkim , że staje się ono w idoczne dopiero w przekazie w ielotekstow ym , z jed n ej stro n y ; a z drugiej dlatego, że

6 A w ięc — w wypadku przykładu z przypisu 3 — akcentuje się nie fakt, że „drzewo” niesie sens 'życie’, lecz relację odwrotną: sens 'życie’ w yrażono poprzez „drzewo”, a nie przez jakiś inny w yraz lub nawet przez sam wyraz „życie”.

(6)

re k o n stru u je się je zawsze e x post — na podstaw ie istn iejącej serii p rze ­ kazów i na podstaw ie zaobserw ow anych w nich reg ularno ści (pow tarzania się pew nych elem entów i cech w ty ch sam ych pozycjach).

W zw iązku z ty m nasuw a się zasadnicze p y tan ie o „pochodzenie” takiego „ języ k a” : czy k sz ta łtu je się on stopniow o, w m iarę n a ra stan ia serii tekstów tego samego au to ra, czy też jest czym ś d an y m z góry (przy­ n ajm niej intuicyjnie). P ozyty w n a odpowiedź w pierw szym w y p ad k u zaw ­ sze w ym agałaby przebadania odpow iednio długiego przekazu w ieloteksto- wego, w d ru g im natom iast oznaczałaby, że język w ybranego pisarza po­ zwoli się zrekonstruow ać (przy najm n iej częściowo) na podstaw ie przekazu pojedynczego. Jed nak że w obu ty ch w ypadkach w olno sądzić, iż istn ieją jakieś isto tn e ograniczenia sy tu u ją c e się poza tek sta m i (a raczej: w y ­ przedzające ich pow stanie), i p y ta ć wobec tego o c h a ra k te r ty ch ogran i­ czeń. Wówczas podstaw ow e zadanie in te rp re ta c ji sem iotycznej polegałoby na rek o n stru k c ji i opisie m echanizm ów reg u lu jący ch w y b o ry in d y w id u ­ alne lu b m echanizm ów „językotw ó rczy ch ” .

0.3.2.1. Z pierw szego p u n k tu w idzenia, kied y to p o stu lu je się tezę: język a rty sty c z n y pow staje stopniow o — b ad an a seria tekstów m usia­ łaby być ro zp a try w a n a w p o rządku chronologicznym . Ponad to h ie ra r­ chicznie w ażniejsze byłyby tu te k sty w cześniejsze, n ato m iast tek sty póź­ niejsze realizow ałoby się w ram ach „pam ięci” o tek stach poprzedzających (głównie „pam ięci p o z y ty w n ej” , ale niekoniecznie).

0.3.2.2. Z drugiego p u n k tu w idzenia, k ied y to postu luje się tezę: język arty sty c z n y jest czym ś danym z góry (istnieje p rzed k o n k retn y m i w ypo­ wiedziam i) — b a d a n a seria zyskiw ałaby sta tu s zbioru tekstów rów norzęd­ nych, realizu jący ch się w ram ach ty ch sam ych w ym agań nadrzędnych. Wówczas m odel badaw czy m ógłby p rzy b rać n astęp u jącą postać:

a) analiza k o n k retn eg o p rzek azu artystycznego;

b) w yprow adzenie „m echanizm ów języ k o tw ó rczych ” lub podstaw ję ­ zyka, w jakim ten przekaz został nad an y ;

c) w yprow adzenie w ym aganego p lan u w yrażenia, tj. m ożliwości w za­ kresie w yboru p rzed m io tu w ypow iedzi, organizacji św iata przed staw io­ nego oraz organizacji sam ej w ypow iedzi;

d) k on fro n tacja uzyskanych w y n ik ó w z fak ty czn y m stan em pozosta­ łych tekstów w ybranego a u to ra lub w y b ran ej serii tek stó w należących do różnych autorów .

О.З.2.2.1. J a k widać, koncepcja ta nie zm ierza w k ie ru n k u uzyskania o p i s u istn iejący ch przekazów a rty sty czn y ch (jedno- ilub w ieloteksto- wych), lecz dąży do w y k ry c ia m echanizm ów (dyrektyw ) pozw alających na g e n e r o w a n i e ow ych przekazów .

Jednakże ostateczny w y n ik ta k pom yślanej rek o n stru k c ji, jej poziom najniższy (zob. 0.3.2.2.c) pow inien być zbliżony do tra d y c y jn e j 'postaci ,,ję­

(7)

zy k a ”, tj. g ra m a ty k i i słow nika, oraz p rzy n ajm n iej częściowo p rze jąć fun k cję opisu.

0.3.2.2.2. I jeszcze jed n a isto tn a uw aga: u zy skan y w yn ik pow inien (w planie idealnym ) obejm ow ać i tłum aczyć p rzek azy istniejące, ale nie m oże się ograniczyć ty lk o do nich, gdyż m usi przede w szystkim zdaw ać sp raw ę z m o ż l i w o ś c i , n ie zaś ze stan u faktycznego, k tó ry m oże być tylk o cząstkow ą realizacją ty ch możliwości.

0.3.3. W racając do p y tan ia o „m echanizm y język otw ó rcze” (zob. 0.3.2) — m ożna przypuszczać, iż pow inny się one kształto w ać na poziom ie n a jb ard ziej ogólnym , uniw ersaln y m , i w yrażać się w sto su n k u do św iata, w sto su n k u do znaku (słownego lu b jakiegokolw iek innego) oraz w ro zu ­ m ieniu relacji ś w ia t—znak.

1.0. P rz y jm u ją c p u n k t w idzenia przed staw io ny w 0.3— 0.3.3, p rzy jąć należy rów nież, iż owe u n iw ersaln e kom p o n enty językotw órcze (zob. 0.3.3) pow inny się znajdow ać u podstaw każdego przekazu artystycznego. Ale, ja k w yn ik a z k o n k retn y c h obserw acji, nie zawsze m an ifestu ją się one w jednak o w y m stopniu i przez to nie w k ażd ym p rzek azie pozw alają się odczytać: najczęściej bow iem p lan w yrażenia przekazu arty styczneg o realizu je nie te założenia podstaw ow e, lecz szereg konsekw encji, k tó re z ty c h założeń w y n ik a ją 7. Dla rek o n stru k c ji p o dstaw poetyk i w yb raneg o pisarza oznacza to, iż n ajw ygodniej ją rozpoczynać od tzw. tek stó w p ro ­ gram ow ych, tj. takich tekstów , w k tó ry ch poszukiw any stosunek do św ia­ ta i znaku oraz rela cja znak— św iat uw idocznione zostały najb ard ziej w yraźnie. Spośród tek stó w K ubiaka w zupełności odpow iada ty m w y m a­ ganiom w iersz A k t (s. 211) 8:

Taka, jak jest. Nieprawdziwa jeszcze. Futra odarte z przytulnych bydląt. Suknie papuzim odjęte skrzydłom. Koronki — szrony przeszyte dreszczem. Więc w łaśnie — tak? Zrzucająca bucik ze skóry drewnem głuszonych cieląt. Ciało, o którym śnią przed niedzielą nad ogryzioną kością — rekruci. Rozpinająca obcisły stanik. Tak coraz w ięc doskonalej naga

7 Bardziej szczegółowo problem em tym zajm uję się w artykule: P oezja o poezji.

Na p rzyk ła d zie w ierszy Leonida M artynowa. W zbiorze: T radycje i n ow atorstw o.

(W druku).

8 T. K u b i a k , W ybór w ierszy. W arszawa 1971. Do tego też w ydania odsyłają stronice podawane w nawiasach bezpośrednio w tekście artykułu.

(8)

jak złota ryba na srebrnych wagach deszczowych portów zmyślonej Danii. Jest w ięc! Od źrenic po stopę wąską. Abstrakcja w lustrze nad parną wanną, gdy wznosząc białe ramiona — czarną leniw e w łosy

zw iązuje wstążką.

1.1. Całość sem antycznej s tr u k tu ry te k s tu m ożna u jąć w n a stęp u jący schem at:

{

futra, suknie, koronki 1 I n iepraw dziw a jeszcze

-J'

zrzucająca bucik ->· { ciało } <_ 0 którym śnią rekruci

^ f złota rvba 1 ^

rozpinająca stanik -> ] 1 <- [w] zm yślon ej Danii

I I doskonalej naga J | J

4 Jest w ięc! —> [ ot^ źrenic P ° stopę 1 abstrakcja w lustrze

I [naga doskonale] J

1.2. P o d sta w ę tej s tr u k tu ry tw o rzy p rzeciw staw ienie zw rotek 1 i 4, a zw łaszcza ich początkow ych w ersó w — „Taka, jak jest. N iepraw dziw a jeszcze”. «-»„Jest więc! Od źrenic po stopę w ąską.” :

Taka, jak jest Jest w ięc

niepraw dziwa <-» ‘(prawdziwa*

'jest pozornie’ ‘jest rzeczyw iście’

N ato m iast zw rotk i 2 i 3 stan ow ią ogniw a pośrednie, łączące oba bie­ gu n y opozycji, i p rzed staw iają ew olucję p rzed m iotu od 'niepraw dziw ego’ do ’p raw d z iw eg o ’, od 'istn ien ia pozornego’ do 'istn ien ia au ten ty czn eg o ’ lub n a w e t w ogóle 'z a istn ie n ia ’ (co w y n ik a z usytu o w an ia i fo rm y zdania „ J e s t więc!” ). P rz y czym ew o lu cja ta p rzebiega w dw u płaszczyznach jednocześnie — jako stopniow e w y trac a n ie p la n u w y rażen ia i jako sto p­ niow e n a ra s ta n ie (lub rów nież w y tracan ie) p la n u treści:

P lan w yrażenia Plan treści

zrzucająca bucik: 'obnażanie się; nagość fizyczna’

rozpinająca stanik: doskonalej naga 'naga’ = 'idealna’

ciało; śnią [...] rekruci: 'obiekt pożądania erotycznego; sfera zm ysłow a’

H

M

} <-> { abstrakcja 'sfera oderw ana’ złota ryba w zmyślonej Danii : 'sfera baśniowa, poetyczna’

1.3. Sens odnotow anych opozycji, ja k i zaobserw ow anej ew olucji u ja ­ w nia się n a jp e łn ie j w b ezpośrednim zestaw ien iu k rańco w y ch stanów 9 — P a m i ę t n i k L it e r a c k i 1974, z . 1

(9)

przedm io tu (św iata) przedstaw ionego, stan ó w o dzw ierciedlonych w z w ro t­ k a c h 1 i 4:

Taka, jak jest. [...] +-» Jest w ięc! [...]

}

( źrenice, stopa, ramiona, w łosy, w stąż- ka: 'naga', 'człow iek’ = 'istota przed- l miotu; sam przedm iot’

suknie papuzim odjęte skrzydłom; ko- \ (b ia łe ramiona; czarna wstążka; w stą ż-

r o n k i: 'pstry; naśladowczy; skompliko- > <->{ ka:

w an y’ 1 1 'niekolorowy ; naturalny ; elem entarny’

futra bydląt: suknie papuzie; koronki \ i stopa w ąska; ramiona białe; w łosy

le-— s zro n y : cechy 'cudze; sztuczne, w tór- 1 { n iw e ; w stążka czarna: cechy 'własne;

ne’ 1 1 naturalne, podstaw ow e’

futra odarte z [...]; suknie odjęte [...]; i i

, , , . 1 1 unosząc ramiona; w łosy zw ią zu je

szrony prze szy te dreszczem : oznaki > <-» < J

. , I I wstążką: oznaki życia’

przemocy, zniszczenia, grozy > 1

odarte z [...] bydląt; odjęte papu zim i <nad parną w anną; zw iązuje w łosy =

skrzydłom : czynności 'nakierowane na 1 'zajęta sobą’; leniw e w łosy: czynności

zew nątrz; niszczące’

I

* 1 'ześrodkowane na sobie’

r naa 'zaji 1 'ześ

I

r parna w anna; lusiro; nagosc :

prze-Strzeń intym na i tautologiczna ( - lu-

I stroY

Niepraw dziwa jeszcze : byt 'otwarty,

częściow y; pozorny’

od źrenic po stopę w ąską; leniw e w ło ­

sy ; parna w anna ; lustro = 'tautologicz- ne poszerzenie granic bytu’: byt 'nasy­ cony, zamknięty w e w łasnych grani­ cach, całościowy; praw dziw y’

1.4. Wnioski, jakie się nasuw ają w wyniku przeprowadzonej analiz, b y ły b y zatem następ ujące.

1.4.1. Dla zam anifestowanej w tekście świadomości 9 świat istnieje j­

ko przedm iot obiektyw ny, tj. niezależny od podm iotu mówiącego. N ie­ m niej może on w ystępow ać w różnych postaciach — o ró żn ym stopniu „praw dziw ości” . Ś w iatem akceptow anym jest ty lk o jego w a ria n t „ p ra w ­ dziw y” .

9 Naturalnie zakładam nietożsamość podmiotu mówiącego (a ściślej — nosiciela tekstu) i twórcy tego tekstu. Twórca tekstu rozumiany jako świadom ość istniejąca obiektyw nie, poza tekstem , tutaj nie jest uwzględniany, a jego m iejsce zajmuje św iadom ość innego rzędu — świadomość zam anifestowana w przekazach zarówno na poziom ie św iata przedstawionego jak i na poziom ie realizacji językowej (wer­ balnej). D latego używając dalej nazwiska autora będę je traktował na prawach indeksu® identyfikującego bądź sam e teksty, bądź m anifestowaną przez nie świado­ mość, n ie zaś jako im ię w łasn e oznaczające realną osobę lub realną świadomość istniejącą poza tym i tekstami.

(10)

1.4.2. Stopień praw dziw ości św ia ta zależy od stopnia jego nacecho­ w ania sem iotycznego: im dalszy jest św iat od postaci znakow ej, ty m b a r­ dziej je s t praw dziw y, 'a u te n ty c z n y ’; i odw rotnie: im bliższy on je s t postaci znakow ej, ty m b ard ziej jest 'p o zo rn y ’ (zob. 1.2).

1.4.3. K ateg o ria znaku je s t dla tej św iadom ości k a te g o rią n e g a ty w n ą i odrzucaną. K ateg o rią zaś akcep to w an ą je st „n ie-zn ak ” — p rzed m iot w yczerpujący sw oje znaczenie w sam ym sobie, nie odsyłający do żadnej innej realności, istniejącej poza nim 10. Je st w ięc to św iadom ość zdecydo­ w anie „an ty sem io ty ezn a” .

1.4.4. R elacja znak—św ia t ro zu m ian a tu je s t jako rela cja „fałszu jąca” . N atom iast relacja odw rotna w ogóle nie je st przew idyw ana, gdyż p ro w a ­ dziłaby do zakw estionow ania istn ien ia św iata (por. 1.4.1), poniew aż w y ­ m aga stanow iska tra k tu ją c eg o św iat jako znak lu b tekst.

1.5. Obecnie, jeżeli p rzy jąć, iż pow yższe w nioski w jak ie jś m ierze o d zw ierciedlają podstaw y p o ety k i K ubiaka, m ożna zaryzykow ać n a stę p u ­ jące pytan ie: jakiego p lan u w y rażen ia w y m ag ają te założenia p oety ki od k o n k retn y c h w ypow iedzi (takiej świadom ości) i w jakim sto p n iu rea liz u ją się owe w ym ag an ia w istn ieją cy c h przekazach K ub iaka (zob. 0.3.2.2).

2.0. N eg aty w n y stosunek do zn ak u oraz postulow anie n ie-zn ak u po­ w in n y się odbić przede w szystkim n a w yborze przed m io tu w ypow iedzi (św iata przedstaw ionego) oraz na o rg an izacji sam ej wypow iedzi.

2.1. N ie tru d n o przew idzieć, iż św iat m an ifesto w an y w w ypow iedziach tak ie j św iadom ości — pow inien być św iatem nie-znakow ym . N atom iast św iat znakow y zdaje się tu być albo w ogóle niedopuszczalny, albo w p ro ­ w adzany na specjaln y ch zasadach. W o sta tn im w ypadku, k ied y to p rze d ­ m iotem w ypow iedzi jest tak że św ia t znakow y, w ym agane są n astęp u jące

dodatkowe operacje.

2.1.1. Ś w iat znakow y tra k tu je się jako „nie-znakow y” . W ówczas po­ w in ien on być pozbaw iony w szelkich w łaściw ych m u cech sem iotycznych. W k o n k re tn y c h tek sta ch K u b iak a o p eracji takiej podlegają przek azy a rty sty c z n e będące przed m io tem w ypow iedzi — głów nie obrazy m a la r­ skie. Np. Pod p e w n y m obrazem B reu g h ela (s. 119, 123):

Któż to ucztow ał przy stole pod drzewem, w cieniu przepysznej, zielonej korony?

i° Wynika to ze szczególnego usytuowania wyrazu „abstrakcja” w rozpatrywa­ nym wierszu. Może ów w yraz być rozumiany jako 'krańcowy punkt w ytracania planu treści (semantyki)’ — w ów czas m iałby sen s 'braku w szelkiego odpow iednika w sferze znaczeń’; lub też jako 'krańcowy punkt narastania planu treści’ — w ów czas nowa treść sytuowałaby się na najbardziej uniw ersalnym (nie mającym odpow iedni­

ka werbalnego) poziomie i w skazyw ałaby na dojście do 'istoty’, a negatyw nie — na

(11)

Legli na ziemi jak nażarte zwierzęta.

Udało im się przeżyć jeszcze jeden dzień. Niech śpią. Do jutra nic się nie zmieni.

[... ]

Nie zrywaj ich na nogi, obłudny moczy mordo, któryś im stół zastaw ił i żądasz zapłaty. Gicho tam, ptaki hałaśliwe, głupie.

[... ]

Dokąd leci ta Świnia, psiakrew?

Z tupotem racic, z chrząkaniem i kwikiem. Przed kim ucieka?

Ciszej.

Bo się obudzą i zaczną dzień od nowa, po czterech wiekach.

W tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym szóstym roku.

A nulow an ia sem iotycznych cech obrazu dokonuje się tu kilkom a spo­ sobami:

2.1.1.1. P rzez id en ty fik ację św iata przedstaw ionego na opisyw anym obrazie m alarsk im ze św iatem p rzedstaw ionym sam ego wiersza, czyli przez usunięcie ra m y m alarsk iej — jed y n ą w skazów ką, iż opisuje się tu św iat obrazu m alarskiego, je st ty tu ł w iersza (Pod p e w n y m obrazem B reughela) oraz p rzedo statnie zdanie te k stu („Bo się obudzą [...] po czte­ rech w iek ach ”).

2.1.1.2. Przez zniesienie różnicy m iędzy św iatem fik cy jn y m (nam alo­ w a n y m n a obrazie) a św iatem rzeczyw istym : ta k ą rolę spełnia tu w pisy­ w anie w obraz dźw ięku i ru c h u („Cicho tam , p tak i hałaśliwe, głupie. [...] Dokąd leci ta Świnia, p siakrew ? Z tu p o te m racic, z ch rząkaniem i k w i­ k ie m .”).

2.1.1.3. P rzez przekraczalność g ran icy św iata obrazu. W cytow anym w ierszu — w k ie ru n k u rzeczyw istości pozaarty styczn ej (współczesnej nosicielow i tek stu : „Bo się obudzą [...] W tysiąc dziew ięćset pięćdziesią­ tym szóstym ro k u ” ).

Gdzie indziej jest to przekraczalność obu stro nna — „ ja ” id en ty fik u je się ze św iatem obrazu (M urilla chłopcy jed zą cy owoce, s. 249):

Tu kobiety na głowach gniazda z w łosów wiją, splatają warkocz jak powróz, spętane

stoją pod słońcem z obnażoną szyją.

[ 1

To m oże być Sevilla. To mogę być ja. Słońce, które m alował, pieści moją skórę. Po trzystu latach owoc sm akuje tak samo.

(12)

— lub p rz e jm u je „w idzenie” w ybranego św iata m alarskiego (M ój św iat za zw ycza j, s. 175):

Mój św iat w idzę zazwyczaj w kolorach Piotra Breughela. Czerwień ma krew rozciętych, wiszących połci mięsa, zieleń tryska sokami flam andzkich sianokosów.

[ ]

Mój św iat widzę zazwyczaj w scenach z Piotra Breughela.

2.1.2. Ś w ia t znakow y (jeżeli nie podlega desem iotyzacji) nie może w ystępow ać całkow icie sam odzielnie. Do p rzek azu om aw ianej św iadom o­ ści m oże on w chodzić ty lk o ma zasadzie odrzucanego (kom prom itow anego) członu opozycji. Inaczej m ówiąc, w ty m sam ym przekazie konieczna jest wów czas tak że obecność św iata akceptow anego (nie-znakow ego).

D la k o n k retn y c h przekazów oznacza to, iż św iat w nich przedstaw io ny m usi ulec ro zw arstw ien iu i rozpaść się albo na dw a p rzeciw staw n e bie­ guny, albo też n a serię poszczególnych stanó w o różnym sto p n iu nacecho­ w ania sem iotycznego. Obie te m ożliwości organizacji św iata przekazu bez tru d u o d n a jd u je m y w rea ln y ch w ierszach K ubiaka.

2.1.2.1. P ie rw sz y ty p organizacji dobrze ilu s tru je w iersz W prow incji b a rb a rzy ń sk ie j (s. 181):

Wczoraj przyjaciel wrócił spod nieba włoskiego. Ma na to sto dowodów, że to w łoskie w łaśnie, bo lśni jak srebrny dwupłat d’Annunzia, a gaśnie apokalipsą św iateł miast Marinettiego.

Na tem at mego nieba w baedekerach głucho, choć jego polskość nocą w oczy m nie aż kole — W prowincji barbarzyńskiej W ielki Wóz nad polem, bezsenny wóz Drzymały z Ziemią na łańcuchu.

T ekst tem je s t szczególnie in te resu jąc y , gdyż w zasadzie jed e n i ten sam elem ent ś w ia ta — „niebo” — u jm u je jako dw a krańcow o różne, przeciw staw ion e sobie obiekty, a n ajogólniejszym k ry te riu m p rzeciw sta­ w ienia czyni w łaśnie k ry te riu m sem iotyczne. Otóż jeżeli „niebo w łoskie” je s t t u nacechow ane pod w zględem k u ltu ro w y m , cyw ilizacyjnym , tek sto ­ w y m („dw upłat d ’A n n u n zia” ; „gaśnie apokalipsą św iateł m iast M arin et­ tieg o” ; „d’A n n u nzio ” i „ M arin etti” jak o 'p isa rz e ’ n ), to „niebo” 'p olskie’ ani nie pochodzi znad obszaru 'k u ltu ro w e g o ’ (rozciąga się ono n ad „pro­ w in cją b a rb a rz y ń sk ą ”), an i nie jest 'z a p isa n e ’ i przez to jest 'n iez n a n e ’ („w b aed ek erach głucho” ), ani nie je s t 'w izjo n ersk ie’ (w przeciw ieństw ie do 'apokalip tyczn ego ’ „w łoskiego” je s t ty lk o 'n ieb em gw iezdn ym ’ — „ W ielki W óz nad polem ”), lecz w ręcz p rzeciw n ie: jest niebem zw yczajnym ,

(13)

m an ifestacy jn ie 'po spo litym ’: „w pro w in cji b a rb a rz y ń sk ie j” ; „nad po­ lem ” ; „W ielki W óz” ; „bezsenny wóz D rzym ały” ( = m. in. 'w ędrow ny, chłopski, konny, a rc h a ic z n y ’ w p rzeciw ieństw ie do „srebrnego d w u p ła ­ t u ”); „na łań c u c h u ”.

Z kolei w iersz T u ż obok z nieba zejście i w w odow stąpienie... (s. 193), także o p a rty na przeciw staw ien iu d w u różnych św iatów , w prow adza in n ą jeszcze isto tn ą cechę — nieprzekraczalność g ran ic ty ch św iatów : mimo iż e lem en ty jednego ( = „północ”, „M azow sze”) z n a jd u ją się na obszarze innego ('południe, A d ria ty k ’), p o d leg ają one p raw o m św iata, z którego pochodzą („tu jeszcze na ziem ię nie odchodzą z drzew liście” <-> „lecz ona [...] jest już jesien ną brzozą swojego p ejzażu ” ):

Tuż obok z nieba zejście i w w odow stąpienie skał pionowych, a wyżej gloriety z dzwonami,

każda ma ton osobny, tu jeszcze na ziem ię nie odchodzą z drzew liście, półnagie kobiety pławią się w morzu ciepłym pod niebem pogodnym, w knajpie stół przytupuje czterema nogami, słońce skrzy się na nożu łuskającym muszle, lecz ona — co przybyła tu ze mną z północy — jest już jesienną brzozą sw ojego pejzażu,

Mazowsza, które kocham [...]

[ ]

[...] znajdziem y się św item

z północno-wschodnim sm utkiem w sercach ptaków, które wbrew skrzydłom powracają tam, tam, schody, mosty będą nas prowadziły ku polskiej jesieni,

ona skryje się w futro z mdłym deszczem na rzęsach, a ja dostąpię ziem i owiniętej w chmurę.

Teraz, uw zględniając o rganizację św iata obu przytoczonych tu w ier­ szy, m ożna z całą pew nością powiedzieć, iż „św iat przekazów K u b ia k a ” rzeczyw iście rozpada się n a dw a w ykluczające się układy, że o podzielno­ ści „ św iata” d ecyd u je nie jego uk ształto w an ie przedm iotow e lub u sy tu o ­ w anie p rze strz e n n e (w p ierw szy m tekście w obu w ypadkach przedm io­ tem w ypow iedzi jest „niebo” 12; w d ru g im zaś przedm io ty jednego św iata zn a jd u ją się na obszarze innego 13), lecz stopień nacechow ania sem iotycz­ nego jego elem entów .

12 Ten fakt, jak też w iele innych, wskazuje, iż Kubiak jest takim poetą, dla którego nie sposób zbudować adekwatnego (odzwierciedlającego strukturę świata przedstawionego) słow nika frekwencyjnego. Jak się w ydaje, słow nik taki powinien być w tym w ypadku sporządzany oddzielnie dla św iata akceptowanego i oddziel­ nie dla św iata odrzucanego. Nietrudno bowiem sobie wyobrazić, że globalny słow ­ nik zaświadczyłby przynależność Kubiaka raczej do poetów wysoce semiotycznych. Tymczasem jest w łaśn ie zupełnie odwrotnie.

(14)

2.1.2.2. D rugi ty p organizacji pow inien ujm ow ać św iat jako serię poszczególnych stan ów o różnym stopniu przy b liżen ia/o dd alenia do/od postaci znakow ej. W ówczas przedm iot w ypow iedzi staje się sw oistym p a ­ rad y g m atem (rozm ieszczonym na osi fzasow ej lu b p rzestrzenn ej) o b ra­ zującym ew olucję tego przed m io tu bądź w k ie ru n k u sta tu su nie-znako- wego (przedm iot w y trac a sw oje cechy sem iotyczne) — możliwość ta w pełni rea liz u je się w już om ów ionym A kcie (zob. 1.0); b ądź w k ie ru n k u sta tu su znakowego (sem iotyczne cechy p rzed m iotu n a ra sta ją ) — tę m oż­ liwość m am y z kolei w w ierszu W idząc k a m ie ń (s. 225):

Kamień może nie mówić, wystarczy, że m ilczy doskonale i mądrze, choć przeżył niejedno. Deptali go, kruszyli, m iotali nim wreszcie. Kamień nie musi m ówić o szczerbach i ranach. Jest! Czasem dostępuje zaszczytu — głaz lity, lśniący, z lilią — świętego udaje przed ludem, błogosławi...

Lecz najczęściej grozi niskim tłumom, biorąc na siebie postać ciem nego tyrana.

Tu godlie O dnotowania jest nie tylk o to, że kam ień sta je się znakiem

jako 'posąg’ („św iętego” ) lu b 'po m n ik ’ („ ty ra n a ”), lecz to rów nież, iż od­ w ołuje się do in n y c h jeszcze system ów sem iotycznych — 'm im icznego’ („u d a je ” ; „błogosław i” ; „grozi”) i 'w erb aln eg o ’ (co w yn ika z innej m ożli­ wości odczytania słów „błogosław i”, „grozi” , podpow iadanej przez w cześ­ niejsze „może n ie m ó w ić”, „ m ilczy”, „nie m usi m ó w ić ”).

C iekaw e jed n ak , że w ty m ty p ie tek stó w w y stę p u je u K u b iaka w y ­ łącznie p ara d y g m aty k a op arta na osi czasowej (niekiedy tylko m ożliwej), choć m ożna by sobie w yobrazić tak że jej w a ria n t p rze strz e n n y 14. Istn ieje co praw*da jed en te k st w y jątk ow y , którego św iat m a c h a ra k te r p rze­

bardziej złożonej: usytuowanie dwóch (lub kilku) św iatów na tym sam ym obszarze przestrzennym, ale należących do różnych układów sem iotycznych. W znanych mi tekstach Kubiaka jednakże ta m ożliwość nie jest wykorzystana.

14 Taki np., jak przesuwanie się przedmiotu w przestrzeni o różnym stopniu nacechowania sem iotycznego i w ytracanie w skutek tego cech znaku lub nie-znaku. Ten typ organizacji św iata także nie w ystępuje w znanych mi w ierszach Kubiaka.

(15)

strzen n y , ale w y ją te k te n raczej potw ierdza powyższe spostrzeżenie, niż je obala. M yślę m ianow icie o w ierszu Ś w ia t z góry na dół w P ieczerskiej Ł a w rze w K ijow ie (s. 142— 143):

Na szczycie architektury krzyże z księżycem pod stopą. Kopuły jak złote jabłka na młyńskiej pianie obłoków. Niżej na w sze strony — święci z pociemniałego szkarłatu. Popiersia bez nóg nad zielem w dół opadających dachów. Jeszcze niżej — biel pionowa. Ściany opryskane wapnem. Wrota ciężkie — w pół otwarte — drogi pierwszej i ostatniej. Za murem o krok — urwiska. Dachy stajenne, gołębnik. Pod nimi gęstw a jesienna akacji, wierzb i jarzębin. Im dalej od świętych z brodą, tym bliżej do życia z pieprzem. Chałupy, koty, dziewczyny o ślepiach nurzanych w Dnieprze. Na sznurze w iszą koszule — skrzydła cerkiewnych aniołów. Obok gołębie i kury

żrą, co im sypną ze stołu. W dół wąwozam i do rzeki krzyk gęsi i kaczek w krzakach. Na prawo w gęstw inie jaru toki zalotnika ptaka. A na sam ym dole Wowa, co z ojca zna tylko imię. Naostrzył kozik na cegle, struga rohatkę w gęstw inie

Otóż na całość św iata tego te k s tu m ożna spojrzeć jako na je d e n obiekt rozciągły w p rzestrzen i. U pow ażnia do tego zarów no w yszczególnienie krań cow y ch granic o b iek tu (<- „Na szczycie a rc h ite k tu ry ” <-> „A na sa­ m y m dole”), zachow anie jego spójności (zagw arantow anej przez system okoliczników m iejsca: „na szczycie” , „niżej” , „jeszcze n iż e j”, „za m urem o k ro k ” , „pod n im i”, „w dół”, „a n a sam y m dole”), ja k też u sy tu o w an ie na jego k rań cach elem entów 'a rc h itek to n iczn y ch ’ ( <- „N a szczycie archi- t e k tu r y ” „A n a sam ym dole W owa [...] N aostrzył kozik na cegle”).

(16)

P rz y jm u ją c tę w ersję trzeb a będzie stw ierdzić, iż jest to obiekt nie­ jed n o ro d n y pod w zględem sem iotycznym i że uległ on rozczłonkow aniu n atu ra ln e m u , tj. ze względu na stopień znakowości poszczególnych jego p artii, nie zaś ze w zględu na u sy tu o w an ie p rzestrzen n e (argu m en tem do­ datkow ym może tu być zarów no w ybór specjalnego przed m iotu — jest nim cerkiew praw osław na; jak też odw rócony, niepotoczny k ieru n e k opi­ su o b iek tu pionowego — ,,z góry n a d ó ł” 15).

2.1.3. Ś w iat znakow y tra fia ją c y do w ypow iedzi św iadom ości a n ty - sem iotycznej nie może być p o dany w sposób p o zytyw ny (lub n aw et n e u ­ tra ln y ) — konieczny jest w tak ich w ypow iedziach do datk ow y system w artościujący , w prow adzający ocenę neg aty w ną. Nie oznacza to jed n ak , by system ta k i m usiał być odłączony od p rzed m io tu w ypow iedzi i zw er­ balizow any osobno — może on być w p isan y w „ n a tu ra ln e ” cechy św iata przedstaw ianego, ale wówczas pow inien odw oływ ać się do pow szechnie znanego sy stem u w artości i ocen. Oto p rzykłady.

W A k c ie zaw iera się on w eksp licytn ie w y rażonym sto su n k u 'ja ’ („N ie ­ p ra w d ziw a jeszcze” ); w specjaln ie d o b ran y ch cechach 'g a rd e rö b y m odelki’ („ fu tra odarte z p r z y tu ln y c h b y d lą t”; „bucik ze skó ry drew n em głuszonych cieląt”); w pozytyw ny ch ocenach św iata akceptow anego („coraz więc do­ sko n a lej n a g a ”).

W w ierszu W idząc ka m ień (zob. 2.1.2.2) system te n m am y i w u ja w ­ n ien iu 'fałszu ’ w a ria n tu znakow ego („św iętego u d a je”), i w cechach obiek­ ty w n y c h tego w a ria n tu („grozi niskim tłu m o m ” ; „postać ciem nego t y ­ rana”), i w ocenie pozytyw nej w a ria n tu nie-znakow ego („m ilczy dosko­ nale i m ą d rze ”).

W w ierszu W p row incji b a rb a rzyń skiej (zob. 2.1.2.1) system ta k i za­ w ie ra się w doborze nazw isk św iata tekstow ego i przeciw staw ionego im św iata nie-tekstow ego, a ściślej w opozycji: „ d ’A nnunzio”, „ M arin etti” „D rzy m ała” , realizu jącej się i jako opozycja: 'k u ltu r a ’ (pisarze) — 'n ie -k u l- t u r a ’ (chłop), i jako opozycja: 'zaborczy, faszy zu jący ’ — 'w yzw oleńczy’. O becność tej o statniej spraw ia, iż w y rażen ie „prow incja b arb a rz y ń sk a ”

15 Opis „z góry na dół” obiektów w ysokich w ydaje się przeciwstaw ny w yobra­ żeniom potocznym, jest wprowadzany do tekstów artystycznych (literackich i film o­ wych·; rzadziej — teatralnych) w celu przekazania określonej dodatkowej informacji. W zw iązku z tym przeprowadziłem eksperyment ze studentam i na ćwiczeniach z poetyki (przed analizą w iersza Kubiaka), prosząc o słow n y opis znanych obiektów pionowych. Otóż w szystkie opisy były budowane w kierunku odwrotnym: dół -* góra. Natom iast w wypadku opisu graficznego (rysunki) — rysowano takie obiekty najczęściej w kolejności: góra -> dół.

A le odstępstwo od przekonania potocznego ma u Kubiaka inny sens: odzw ier­ ciedla ono ideę Kościoła prawosławnego, w edług którego Cerkiew jednoczy ludzi oczekujących na „zstąpienie” Boskiej miłości. Taką m yśl wyrażają też płynne lin ie

(17)

traci m ożliw ość oceny n e g a ty w n ej i p rzekształca się w ironiczny c y ta t z cudzej (antypolskiej) opinii, a z drugiej stro n y , w p ro w ad zając k ategorię 'n ie -k u ltu ry ’, 'n ie -te k s tu ’, w yraża tak że ocenę pozytyw ną.

Z kolei w w ierszu Św ia t z góry na dół w P ieczerskiej Ł aw rze w K i ­ jow ie (zob. 2.1.2.2) m am y jed en tylko sygnał w artościujący: „Im dalej od św ię ty c h z brodą, ty m bliżej do życia z p iep rzem ”, k tó ry reg u lu je sto su ­ nek do re s z ty przez w skazanie podstaw ow ej opozycji te k stu : św ia t sy m ­ boliczny — św ia t rzeczyw isty (co w y raża się m. in. w nag ro m ad zeniu sym boli na początku u tw o ru i w stopniow ym n a ra s ta n iu realiów w d a l­ szych p a rtia c h tekstu).

Podobne zjaw isko w y stęp u je także w w ierszu T u obok z nieba zejście i w w odow stąpienie... (zob. 2.1.2.1), gdzie słow a „ jest ju ż jesien n ą brzozą sw ojego pejzażu, Mazowsza, k tó re kocham ” oraz „ w b rew sk rzy d ło m po­ w ra c a ją ta m ” w p ro w ad zają do te k s tu opozycję: św iat 'ob cy’ (choć 'baśnio­ wy, fa n ta s ty c z n y ’) — św iat 'ro d zim y ’ (choć 'szary, po sp o lity ’).

P o trz e b a w p row adzania do k o n k retn y c h tekstów system ów w arto ściu ­ jąc y c h spraw ia, iż podstaw ow e dla K ubiaka rozróżn ienie znak— nie-znak zawsze je st rozróżnieniem w arto ściu jący m i rea ln ie najczęściej współ- w y stę p u je ono z sy ste m aty k ą fałszyw y— praw d ziw y lub w ogóle sy ste ­ m a ty k ą ety czn ą — z tego p u n k tu w idzenia n ajlep szy p rzy k ład może s ta ­ now ić w iersz K ostium (s. 276) 16.

2.2. Jeżeli św iat o drzucany om aw iana św iadom ość m usi m odelow ać w k a te g o ria c h k u ltu ry , te k stu (a najogólniej — znaku), to św iat akcepto­ w a n y m usi ona tra k to w a ć z kolei jak o św iat nie-znakow y. I tu ta j więc pow in ny obow iązyw ać zarów no określone w y b o ry przed m io tu w ypow ie­ dzi, ok reślo n y ty p organizacji św iata akceptow anego, jak i określone r e ­ guły o rg an izacji sam ej w ypow iedzi.

2.2.1. W p rzekazach zaw ierający ch oba w a ria n ty św iata św iat akcep­ to w a n y m oże p rzy b ierać postać a n ty -k u ltu ry , a n ty -te k s tu — czyli ró w ­ nież m oże b y ć m odelow any w term in a c h k u ltu ry , lecz ze znakiem ujem n y m .

Z jaw isko to w y stęp u je w większości ju ż om aw ianych tu ta j tekstów . P rzy to czm y p rzy k ład y :

W w ie rsz u W pro w in cji b arba rzyń skiej (zob. 2.1.2.1) są to tak ie katego­ rie, ja k „pro w incja b a rb a rz y ń sk a ” (będąca a n ty te zą 'św iata cyw ilizow a­ nego’); „p ole” (antyteza „m iast” ); 'ciem ność („w oczy m nie aż ko le” )’ (an ty teza „św iateł”); „wóz” (anty teza 'sam o lo tu ’ „ d w u p ła t”); 'chłop’ (an tyteza 'p isa rz y ’: „ d ’A nnunzio, M a rin e tti”).

W w ierszu T u ż obok z nieba zejście i w w odow stąpienie... św iat akcep­

16 W iersz ten analizuję w artykule: „T rzy jesien ie” A ch m atow ej i „Chaos p eł­

(18)

to w an y je st św iatem 'n ie-b aśn io w y m ’, 'n ie -k u ltu ro w y m ’: „z n ieb a zejście i w w odow stąpienie” ; „gloriety z dzw onam i” ; „półnagie k o b iety ” (gdzie 'półnagość’ w prow adza sens 'm itu, baśni, fa n ta s ty k i’); „stół p rz y tu p u je czterem a nogam i” wobec „schody”, „m o sty ”, „ fu tro ” ; „m dły deszcz na rzęsach” ; „ziem ia ow inięta w c h m u rę ” ; 'la to ’, 'ciepło* wobec „ je sie ń ” .

W w ierszu Ś w ia t z góry na dół w P ieczerskiej Ł a w rze w K ijo w ie (zob. 2.1.2.2): „ a rc h ite k tu ra ” , „krzyże z księżycem pod sto p ą ” , „k o p u ły ” , „złote ja b łk a ” , „m łyńska p ian a obłoków ” i ich an ty teza: „kozik” , „cegła” , „ ro h at- k a ”, „g ęstw in a” .

W w ierszu To życia ch w iejn e czółno... (s. 194) o m aw iane zjaw isko w yraża się w b rak u uprzednio w ym ienionej cechy „znak ow ej” :

ten profil w pierścieniu i ten drugi tak bliski, najbliższy, mej żony, a potem deszcz biegnący przez polskie perony, jak to zw ykle jesienią.

„P rofilow i w p ierścien iu ” przeciw staw ia się tu jako w arto ść wyższą („najb liższy ”) 'p ro fil n ieo p raw n y ’, 'n a tu ra ln y ’ („mej żony”).

2.2.2. Z kolei w przekazach, w k tó ry c h św iat p rze d staw io n y realizo ­ w a łb y się w yłącznie w ram ach p o stu lató w pozyty w ny ch i przez to nie m usiał się określać w obec św iata odrzucanego, zdają się obow iązyw ać następ u jące zasady w y b o ru i organizacji.

2.2.2.1. P rzed m io tem w ypow iedzi pow inien być św ia t nie m ają cy cha­ r a k te ru znakow ego, a więc św iat asem iotyczny — n ie nacech ow any ani pod względ€im k u ltu ro w y m , cyw ilizacyjnym , an i też pod w zględem a n ty - k u ltu ro w y m , a n ty cyw ilizacyjnym (por. 2.2.1). Z atem m ożliwości w y b oru przedm iotu w ypow iedzi by ły b y w ty m ty p ie tek stó w zaw ężone ty lk o do zjaw isk św iata przyrodniczego. Ś w iat ludzki n ato m iast m u siałb y być w m y śl ty ch w ym ag ań spro w adzo n y do jego postaci n a jp ro stsz e j — pierw o tnej, p rze d k u ltu ro w e j itp.

Ściślejsze w yznaczenie zak resu tego św iata jest raczej niem ożliw e z pow odu bardzo abstrak cy jn eg o c h a ra k te ru założeń w yjściow ych (zob. 1-4.1— 1.4.4). A le dopuszczalna jest droga o d w ro tn a — spraw dzenie, w ja ­ kim stopniu odpow iada ty m w ym aganiom p rzedm iotow a rea liz a c ja św iata akceptow anego w tek sta ch istniejących.

T ak np. w ystępow anie w k o n k retn y c h te k sta c h K u b iaka elem en tó w p rzy ro d y (drzewa, lasy, p tak i, k w ia ty , w oda, św iatło, góry itp.) nie pod­ w aża tezy, iż św ia t ak cep to w an y pow inien być re p re z e n to w a n y przez św ia t n a tu ry , lecz raczej p o tw ierd za ją.

Z resztą o tym , że p rzy ro d a tra fia do tek stó w K u b iak a ze w zględu na jej c h a ra k te r asem iotyczny, m ożna się przekonać jeszcze inaczej — przez spraw dzenie, jaki ty p zjaw isk n a tu ry do jego tek stó w nie tra fia . Otóż

(19)

w śród pejzaży K u b iak a nie m a np. pejzażu uporządkow anego, k u ltu ro ­ wego (takiego jak p ark , staw , kanał, sz o sa )17.

Podobnie dość często sp o ty k an y w ątek pierw szy ch ludzi, ja k w w ie r­ szu J u ż ciem ność oddzielona od światła... (s. 222):

Już ciem ność oddzielona od światła, już w ody oddzielone od ziemi

oddzielone od ziemi, już dwoje na brzegu

jak w pierwszym dniu stworzenia pod słońcem kulistym, trzymając się za ręce biegną, stają, biegną,

obnażeni — widzą się, przytuleni — słyszą podwójne bicie serca spod skóry złocistej,

[ ]

pełni Boga i pełni zwierzęcej herezji pierwsi w pierwszym dniu świata

— lu b w ielokrotne odw oływ anie się do „św iata d ziecka” czy też in tu icji „człowieka naiw nego” wolno tłum aczyć w łaśn ie jak o w yraz w ym aganej „ e le m e n ta rn e j” postaci św iata ludzkiego.

2.2.2.2. P oniew aż z w yjściow ej d la n iniejszych rozw ażań analizy w ier­ sza A k t (zob. 1.0) w y n ika, iż w szelka k o m u n ikacja znakow a je st w tej poetyce odrzucana, ale nie w ynika, czy w jej m iejsce p rzew id u je się kom unikację jakiegoś innego ty p u (zob. 1.0— 1.4.4), założyć w ypada, że dla św iata akceptow anego nie p o stu lu je się tu żadnego dodatkow ego „ję­ zyka” , w zw iązku z czym „języ k iem ” tego św ia ta pow inien b yć sam ten św iat. Dla nosiciela tak iej św iadom ości o statn i w niosek znaczyłby zatem tyle: św iat bud o w an y w jego w ypow iedziach po w inien być m odelow any we w łasnych k ateg o riach tego św iata.

Z jed n ej stro n y w ym aga to całkow itej obiektyw izacji św iata p rzed ­ staw ianego. W ówczas w ypow iedź tra c i sta tu s opisu i p rzekształca się w b ezstro n ny „zapis” św iata zew nętrznego. Z d rugiej n ato m iast (jeżeli się w prow adza opis) — opisu tautologicznego: przez w skazyw anie cech 'w ła sn y ch ’, 'isto tn y ch ’ p rzedstaw ianego przedm iotu.

P ierw szy ty p w ym agań p rzy b ie ra u K u b iaka postać k o n stru k c ji bez- orzeczeniow ych: „Na szczycie a rc h ite k tu ry krzyże z księżycem pod sto­ p ą ” ; „Tuż obok z nieba zejście i w w odow stąpienie skał pionow ych, a w y­ żej gloriety z dzw onam i” ; „Z rzucająca bucik [...] R ozpinająca obcisły sta n ik ” itp.

17 Istnieje co prawda wiersz pt. W nieborow skim parku (s. 43), ale główny przedmiot przedstawiony — „platan” — ukazany tam został w procesie umierania:

To drzewo jest pozbawione rozkoszy. Gałęzie wpół ucięte bieleją i boleją.

(20)

Z kolei d ru g a odm iana w y m ag ań rea liz u je się w eksponow aniu 'oczy­ w istych’ cech p rzedm iotu (M ilczenie d rzew , s. 34; Ś p iew , s. 275):

Wśród koni, które są z burzy i rżenia, wśród ptaków, które są z w iatru i śpiew u — drzewa milczą.

I stoi bóg w zielonym drzewie, i śpiewa w ptaku złotopiórym, i milczy w rybie srebrnołuskiej, i chrzęści w szwach w ołow ej sikory.

[ ]

Lecz najprawdziwiej jest sam w sobie, jak deszcze w deszczach, jak grad w gradach.

W rez u lta c ie św iat akcepto w an y nie podlega u K ubiaka żadnej in te r­ p re ta c ji i 'będąc znakiem tylko siebie sam ego w y raża n a jb ard ziej u n iw e r­ saln y sens — sens au ten ty czneg o istnienia. Inaczej m ówiąc: św iat nie-znako w y przek ształca się w tej poetyce w „znak istn ien ia ” . W n a jb a r­ dziej oczyw istej postaci u jaw n ia się to w w ierszu W idząc ka m ień (s. 225):

Kamień może nie mówić, wystarczy, że m ilczy doskonale i mądrze,

[ ]

Jest! [...],

— ale zaw iera się wszędzie tam , gdzie w y stę p u je św iat realizow any zgodnie z p o zy ty w n y m p ro g ram em om aw ianej poetyki.

2.3. O sta tn i isto tn y pro b lem , k tó ry należałoby p rzy n ajm n iej zasygna­

lizować, to problem p rzek azu poetyckiego lub sztuki w ogóle. P rzy czym

nie chodzi tu o przek az będący przedm io tem w ypow iedzi (zob. 2.1.1), lecz o to, jak jest ro zu m ian y i czy w ogóle jest m ożliw y przekaz arty sty c z n y w ram a ch om aw ianej św iadom ości antysem io ty cznej.

J a k się w ydaje, odpow iedź pow inna być jedna: przekaz a rty sty c z n y je st tra k to w a n y nie-zna.kowo, n a to m ia st a k t tw órczy (pisanie, m alow anie, rzeźbienie itp.) — jako u trw ala n ie („zapisyw anie”, n ie zaś „opisyw anie”) św ia ta obiektyw nego.

Szukając p o tw ierd zen ia d la tej m yśli w te k sta c h K ubiaka, m ożna w skazać zarów no już om ów ione zabiegi „desem iotyzacji” obrazów m a la r­ skich (zob. 2.1.1), jak i za w a rtą w nich koncepcję, w edług k tó rej 'św iat obrazu m alarskiego je s t chwilow o zasty g ły m św iatem rzeczyw istym ’: „Ciszej. Bo się obudzą i zaczną dzień od now a, po czterech w iek ach ” ; „Słońce, k tó re m alow ał, pieści m oją skórę. Po trz y s tu lata ch owoc sm a­ k u je ta k sam o” . A oto wiersz, w k tó ry m idea ta została w yrażona eks- p licy tn ie (P a m ięta n ie, s. 280):

(21)

Pisane dzisiaj — przeczytane jutro bywa relacją o wczorajszym świcie, południu, zmierzchu, nocy, cieniu cienia. Bywa? zaprawdę jest relacją z wczoraj, z w czorajszych spotkań, rozstań, zapomnienia...

Czy — zapomnienia? nie — zapamiętania! Pisanie — oto ciągłe pamiętanie

m inionych godzin —

pam iętanie chw ili w ejścia w poezji oliw n e ogrody u brzegu ciem nej, niespokojnej wody.

W racając obecnie do w iersza A k t, łatw o w ytłum aczyć, dlaczego te k s t n a p isa n y ze zdecydow anych pozycji antysem ioty czn ych (i przez to p rze ­ cież jak n ajb ard ziej program ow y) swoim ty tu łe m odsyła w łaśnie do k a ­ teg o rii m alarskich, a więc z potocznego p u n k tu w idzenia — sem iotycz- nych: a k t tw órczy (artystyczny) jest ak tem niesem iotycznym , aktem u trw a la n ia św iata i zarazem dochodzenia do jego postaci au ten ty czn ej. D latego św iat sztu k i (obrazów m alarskich) może u K ub iaka niekiedy w y ­ m ieniać się m iejscam i ze św iatem p o zaarty styczny m lub n a w e t staw ać się^dodatkow ym środkiem m odelującym , ja k w cytow anym ju ż M ój św iat za zw y c za j (zob. 2.1.1.3); lu b w w ierszu: P o rtret spo tka n ej w cerkw i (s. 141):

Taka ładna, taka w ielka dama. Dla jej sm agłych oczu

z monastyrskiego muzeum karetę bym kniaziów wytoczył

[ 1

A ona stoi w kącie jak ikona z pociemniałego srebra i drzewa. I patrzy. I nic nie mówi.

I niczego się nie spodziewa.

A zatem do w niosków sform ułow anych w p u n k tac h 1.4— 1.4.4 w pro­ w adzić należy jeszcze inny: n iek tó re obiekty, u znaw ane pow szechnie za znakow e, w poetyce K ubiaka nie m ają c h a ra k te ru sem iotycznego. Do tak ich obiektów niew ątp liw ie trzeb a zaliczyć m alarstw o przedstaw iające, ale dokładniejsze zbadanie w szystkich opublikow anych tek stó w K ubiaka pom ogłoby u stalić c h a ra k te r tego m alarstw a oraz spraw dzić, czy innym odm ianom sztu k i rów nież nie p rzy słu g u je k atego ria znaku. Są to jed n a k ­ że problem y dotyczące zrealizow anej poetyki K u biak a i w y m a g a ją in­ nego podejścia do p rzekazu artystycznego, takiego jak ie opisu ją p u n k ty

Cytaty

Powiązane dokumenty

W szczególności stanow ią je dek laracje Jezu sa w skazujące na Jego św iadom ość m esjańską oraz świadom ość synostw a Bożego, jak też dołączona do nich

kiedy władca zasiadł na tebańskim tronie w okolicznych górach pojawił się dziwny stwór który porywał ludzi i rzucał ich w przepaść miał twarz kobiety a z

Podczas gdy Immanuel Kant stawiając pytanie „czym jest człowiek?” starał się człowieka — światowego obywatela, który jest obywatelem dwóch światów, uczynić

Oprócz sieroctwa Biblia wskazuje na jeszcze inną cechę człowieka: staje się on kimś, kto się ukrywa, kto ucieka przed Bogiem, a konsekwentnie przed praw dą i przed

Przeciwnicy interpretacji powiadają, że związek między tymi dwoma planami dzieła jest dowolny, uzależniony od arbitralnych decyzji interpretatora, stąd też zabieg ten

a po nim „Gazeta Południowo-Pruska” opisywały spotkanie Napoleona z Haugwitzem (pisow- nia oryginalna): Cesarz Jmc przyjmował w Brynnie Jmci Pana Haugwitz, i zdawał się

Rzecz w tym, by uzyskać zbieżność wyników interpretacyjnych (zbieg co do istoty), gwarantujących realizację i efektywność prawa wspólnotowego.. 16

O 7-ej biją wszystkie dzwony, organista śpiewa godzinki, potem jutrznia, następnie lud z organistą śpiewa różaniec, w czasie różańca msza czytana, aspersja, procesja,