• Nie Znaleziono Wyników

O kompetencji i metodach pewnego recenzenta oświeceniowej serii "Nowego Korbuta"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O kompetencji i metodach pewnego recenzenta oświeceniowej serii "Nowego Korbuta""

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Elżbieta Aleksandrowska

O kompetencji i metodach pewnego

recenzenta oświeceniowej serii

"Nowego Korbuta"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 59/3, 219-239

(2)

D Y S K U S J E

I

P O L E M I K I

E L Ż B I E T A A L E K S A N D R O W S K A

O K O M PETEN C JI I M ETODACH PEW NEGO RECENZENTA OŚW IEC EN IO W EJ SERII „NOWEGO KO RBUTA”

Ogłoszona na łam ach „P rzeglądu H um anistycznego” rzekom a recen zja pierw szego w olu m inu O św iecen ia1 podyktow ana została w zględam i chyba różnym i od naukow ych. U derza nade w szystko fak t, że z a n i m u k azała się d ru k iem c a ł o ś ć oświeceniowej serii Now ego K orbuta, j u ż a u to r pospieszył z recenzją owej całości: w polem ikach naukow ych fak t bez precedensu. P erso n aln ie n ap astliw y ton w ypow iedzi, nie u za­ sadnione faktam i insy n u acje, św iadom e deform ow anie om aw ianych treści dzieła, ten d en cy jn ie p reparow ane c y ta ty — zw aln iają od obow iązku m ery to ry cznej odpowiedzi. Poniew aż jednak S tan isław Stupkiew icz upozorow ał sw e w ystąpienie k ry ty k ą naukow ą, grom adząc pokaźną liczbę „fak tó w ” , k tó re bez ukazania ich „szwów” m ogłyby być p rzy ję te zgodnie z jego in ten cją (któż bow iem spraw dza tw ierdzenia recen zenta z tek stem p racy recenzow anej, zwłaszcza tak dużej objętościowo!) — odpowiedź tak a w y d ała się konieczna.

W zasadzie ograniczona zostanie do kw estii m erytorycznych, n ie ­ m niej ze w zględów polem icznych zm uszona będę niejedn ok ro tnie za­ trącać o historię tom u, a zwłaszcza odw oływ ać się do analogicznych rozw iązań w m aszynopisie red ak cji II, k tóra posłużyła za podstaw ę opracow ania ostatecznego, a k tó rą sygnow ał podpis S tan isław a S tu p ­ kiew icza 2. 1 S. S t u p k i e w i c z , „ O św ie c e n ie ” (cz. I) w „ N o w y m K o r b u c ie ”. „ P rz e g lą d H u m a n is ty c z n y ” 1967, n r 6. P o d a w a n e w te k ś c ie o d p o w ie d z i s tro n ic e (w n a w ia s a c h ) o d n o sz ą się do c y to w a n y c h lu b o m a w ia n y c h s tw ie rd z e ń te j r e c e n z ji. P o d k r e ś le n ia w c y ta ta c h — je ś li n ie z a zn aczo n o in a c z e j — E. A. 2 I n f o r m a c je o d w ó c h re d a k c ja c h (I i II) N o w e g o K o r b u ta , o p ra c o w a n y c h w ró ż n y c h la ta c h i w e d łu g ró ż n y c h k o n c e p c ji, p o d a je P r z e d m o w a R e d a k to ra N a ­ c z e ln e g o do w o lu m in u 1 P iś m ie n n ic tw a s ta r o p o ls k ie g o (W a rsz a w a 1963, s. 8— 9). D z ie je r e d a k c j i O św ie c e n ia p r z e d s ta w ił W s tę p do to m u 4, o tw ie r a ją c e g o tę s e r ię (s. 11). P o w ta rz a m y tu ty lk o , że po śm ie rc i p ro f, d ra T a d e u sz a M ik u lsk ie g o r e ­ d a k c ję I I p r z e ją ł, p o p ro w a d z ił i z a k o ń c z y ł — S ta n is ła w S tu p k ie w ic z .

(3)

S p raw ą w y w o łu jącą z m iejsca niepokój i zastrzeżenia recenzenta jest objętość tom u, k tó ra w sto su n k u do red a k c ji poprzedniej „ogrom nie w zro sła” (s. 123)3. Rów nocześnie stw ierd za on (na jak iej podstaw ie?), że am bicje i zam ierzen ia red a k c ji III „k u rczy ły się” w raz „z w y d łu ża­ niem się czasu”. T w ierdzenie to jest przedw czesne i na niczym nie oparte, w istocie było bow iem a k u ra t odw rotnie. P roces rzekom ego k u r ­ czenia się am bicji m oże n a jd o b itn ie j zilustrow ać liczba now ych haseł au to rsk ic h w k o lejn y c h w olum inach dzieła 4. W sam ym też w olum inie 1 n a jm n ie j przep raco w an e zostały h asła w zięte n a w a rsz ta t re d a k c ji III jak o pierw sze (osobowe A— C), n a jb a rd zie j popędzane term in am i odda­ w ania te k s tu do rea liz a c ji w y daw n iczej, p rzeglądane n ad to jeszcze z w iarą w m ożliw ość doraźn y ch k o rek tu r, a nie przeróbki in te g raln e j, w yg ląd ające zresztą n a jm n ie j niepokojąco — jako o p arte na stosunkow o nied aw n y ch opracow aniach P olskiego sło w nika biograficznego (do Ga- w areckiego). O statn ie czasowo w ram ach w olum inu przep raco w ane zo­ sta ły w łaśn ie n a jb a rd z ie j odm ienione h asła rzeczowe i o g ó ln e 5.

W zrost objętości tom ów O św iecenia spow odow any został n iew ą tp li­ w ie w zrostem opracow ań za la ta 1958— 1966. Dość w skazać, że dopraco­ w anie h aseł osobow ych od G aw areckiego a rty k u ła m i z Polskiego sło w ­

n ik a biograficznego było ju ż w k ład em red a k c ji III. W pew n ym stopniu

w p ły n ę ły n a objętość tak że i nowo w prow adzone hasła. N ajznaczniejszy jed n a k ro zro st tom u spow odow ały w prow adzone do haseł d aw n y ch „in­ form acje poprzednio p o m in ięte” (s. 124). T rzeba w szakże od raz u stw ie r­ dzić, że b y ły to pom inięcia w y n ik łe w ogrom nej większości nie z w y ­ boru i selekcji, jak chciałaby zasugerow ać recenzja, ale z niew iedzy o epoce O św iecenia i stan ie b a d a ń n a d nią, za k tó rą to niew iedzę jest osobiście odpow iedzialny a u to r red a k c ji II, dzisiaj u z u rp u ją cy sobie w ty m zakresie w szechw iedzę — czyli S tan isław Stupkiew icz.

Nie w chodząc w sp ó r o to, czy N o w y K orb ut w inien być „książką in fo rm a c y jn ą ” (w d w udziestu p a ru tom ach!), czy też „kom pendium ” (s. 126), stw ierdzić należy, że n a w e t w „książce in fo rm a c y jn e j” istnieć m usi ścisła k orelacja m iędzy treścią arty k u łó w h aseł rzeczow ych, bio­ gram ów i zapisów bibliografii podm iotow ej — a bibliografią przedm io­ tow ą. N aw et tam niedopuszczalne jest podaw anie w iadom ości n ie a k tu a

l-3 O b ję to ś ć c a ło ś c i r e d a k c j i I I o b lic z a S tu p k ie w ic z n a m n ie j w ię c e j 90 a rk u s z y , g d y ty lk o p ie r w s z y z tr z e c h w o lu m in ó w O ś w ie c e n ia z a w ie ra p o n a d 61 a rk u s z y . 4 W w o lu m in ie 1 je s t ic h 38, w ty m 12 p r z e ję ty c h z r e d a k c j i I I ; w w ol. 2 — 47, w ty m ty lk o 5 p r z e ję ty c h z r e d a k c j i I I ; w w ol. 3 — 134, w te k ś c ie g łó w n y m 89, w ty m ty lk o 6 p r z e ję ty c h z r e d a k c j i II, o ra z 45 w a d d e n d a c h . 5 N ie b e z w y m o w y j e s t tu f a k t, że k o le jn o ś ć p rz e p r a c o w y w a n ia h a s e ł w w o ­ lu m in ie 1 b y ła S tu p k ie w ic z o w i d o b rz e z n a n a w tr a k c ie w y k o n y w a n ia ty c h c z y n ­ n o ści.

(4)

O K O M P E T E N C J I I M E T O D A C H .., 221

nych i p etry fik o w an ie sprostow anych już daw no błędów z zakresu fak to g rafii życia literackiego, biografii, chronologii twórczości, a n aw et a u to r s tw a6 — p rzy rów noczesnej re je stra c ji a k tu a ln y ch opracow ań, choć i to ostatnie nie zawsze m iało m iejsce w red ak cji II, zaś d a ta za­ m knięcia m ateriałó w na ro k u 1957 by ła w ielokrotnie ty lko nom inalna, co znaczy, że nie sięgnięto w w ielu w yp ad k ach do opracow ań sprzed tej daty. P o w stając na rzekom e rozdęcie tom u, polem ista nie chce też dostrzec, że p rz e ję ty tek st red ak cji II uległ pew nem u skróceniu. Spowo­ dow ała je kondensacja fo rm aln a i stylisty czn a zapisów (o co zresztą Stupkiew icz m a rów nież p r e te n s je ! 7), w ykreślenie licznych ew identn ie błędn ych pozycji o p ra c o w a ń8 i ew identnie błęd ny ch in fo rm a c ji9, jak też usunięcie całego działu haseł anonim ow ych 10. Z powyższego w ynika, że rzeczyw isty w zrost objętości red a k c ji III jest w istocie jeszcze w ięk­ szy, niżby to w yn ik ało z prostego przeliczenia arkuszow ego. M iara zaś w zrostu w red a k c ji III jest w dużym stopniu m iarą niedopracow ania w re d a k c ji II.

8 P rz y k ła d o w o w y m ie n ię t u ty lk o : n ie u w z g lę d n ie n ie w a r t y k u le o c z a so p iś­ m ie n n ic tw ie n a w e t u s ta le ń R. P ił a ta z r . 1882; p rz y o p ra c o w y w a n iu h a s ła P . M a- le sz e w s k ie g o n ie w y k o rz y s ta n ie w a ż n e j m o n o g r a fii A. G ró d k a z r. 1936, co p o n a d to w p ły n ę ło n a z a p is a n ie p o d F. K . D m o c h o w sk im u c h y lo n y c h ju ż przez' G ró d k a b r o ­ sz u r i p se u d o n im ó w ; o p a rc ie o p ra c o w a n ia J . P. W o ro n icza n a b e z k ry ty c z n e j m o ­ n o g ra f ii A. J o u n g a n a z r . 1908 (sic), b ez w y k o rz y s ta n ia is to tn y c h s p r o s to w a ń A. D ro g o sz e w sk ie g o o g ło szo n y ch ju ż w r. 1929 (sic); n ie w y k o rz y s ta n ie d la J . E l­ s n e r a m o n o g r a fii A. N o w a k -R o m a n o w ic z z r . 1947; d la S. B. J u n d z iłła — m o n o ­ g ra f ii W. S ła w iń s k ie g o z teg o ż ro k u ; d la T. O s tro w sk ie g o — m o n o g r a fii Z. Z d r ó j- k o w sk ie g o z r o k u 1955. 7 Zob. u w a g i n a s. 128 „ P r z e g lą d u ” : o n a d u ż y w a n iu r ó w n o w a ż n ik ó w z d a ń i n a ­ w ia s ó w ; n a s. 132: o z a s tą p ie n iu o k re ś le ń „ w w y d .” i „ w k s ią ż c e ” p rz e z „ w ” ; n a s. 133: o w p ro w a d z e n iu s k r ó tó w — k tó r y c h z a b ra k ło co p r a w d a w w y k a z ie , lecz k tó r y c h ro z w ią z a n ie n ie s p r a w ia tru d n o ś c i. 8 N p. z a p is y w a n y c h w e d łu g in d e k s u k s ią ż k i A. J o b e r t a L a C o m m is s io n

d ’Ê d u c a tio n N a tio n a le (P a ris 1941), b e z z id e n ty fik o w a n ia osób, a n a w e t im io n ,

w z m ia n e k : o S z y d ło w sk im k a s z te la n ie ż a rn o w ie c k im p o d p o e tą I g n a c y m S z y d ło w ­ sk im (sic), o J ó z e fie L ip iń s k im k a s z te la n ie la ty c z e w s k im w r. 1776 p o d L ip iń s k im p o w ie ś c io p is a rz e m i p o e tą , o h e tm a n a c h W a c ła w ie i S e w e ry n ie R z e w u s k ic h p o d A d a m e m W a w rz y ń c e m R z e w u s k im , itp .

9 W śró d ty c h w y ró ż n ia ła się in f o rm a c ja o w y s ta w ie n iu te a t r a l n y m w r. 1789 (czyżby w p ie k le ? ) p a m f le tu K . S u r o w i e c k i e g o P y th o n , li p s k o - w a r s z a w s k i

d ia b eł, w y d e d u k o w a n a z n a s tę p u ją c e j s ty liz a c ji p o d ty tu łu : „ K o n tr tr a g e d ia [...] g r a n a

p rz e z a k to r ó w ta m te g o ś w ia ta w r o k u 1789, a w r o k u 1792 ś w ia tu z ie m sk ie m u o b ja w io n a ” .

10 D z ia ł te n , f o r m a ln ie ró w n o rz ę d n y do d z ia łó w : h a s ła og ó ln e, h a s ła rz e c z o w e i h a s ła o so b o w e — m ie śc ił się n a 2 s tr o n a c h m a s z y n o p isu (4 p ó łs tro n ic a c h ) i z a ­ w ie r a ł 4 (sic) ty tu ły . Z a c h o w a n ie ta k o p ra c o w a n e g o d z ia łu b y ło b y k o m p r o m ita c ją

O św ie c e n ia , o p ra c o w a n ie zaś o d p o w ie d z ia ln e d z ia łu a n o n im ó w p rz e k r a c z a ło m o ż ­

(5)

Nie podoba się rów nież recenzentow i fa k t w prow adzenia do dzieła znacznej liczby now ych haseł autorsk ich (s. 124), choć stw ierd za jedno ­ cześnie, że w zbogacenie O św iecenia do r. 1953 ty lko 20 hasłam i uznane było przez ów czesnych recenzentów za n ie w y s ta rc z a ją c e 11. A kceptując jed n ak w łączenie n iek tó ry ch nazw isk, m. in. poetów, „ k tó ry ch o dk ry ły [...] w r o c ł a w s k i e bad an ia ośw ieceniow e ostatnich lat, jak J a n A n с u t a czy C e l e s t y n C z a p l i c” (sugestia zgoła błędna, a św iad­ cząca o całkow itym b rak u o rien tacji w przebiegu b a d a ń n ad O św iece­ niem 12), nie p o trafi recenzent „dopatrzyć się rac ji b y tu w N o w y m K or­

bucie” dla w ielu now o w prow adzonych nazw isk. R ozpatrzm y szczegó­

łowo owe nazw iska, by spraw dzić dow odnie, na czym to od stro n y n aukow ej polega ośw ieceniow a w szechw iedza i pew ność siebie rec e n ­ zenta.

Józef B oru sław sk i — jest to zdaniem Stupkiew icza „w praw dzie sław n y k a rz e ł” , ale a u t o r „ t y l k o f r a n c u s k i e g o p a m i ę t ­ n i k a o sobie sam ym , w ydanego w L ondynie w 1788” . Tym czasem operu jąc jed y n ie nazw iskam i w prow adzonym i już przez G abriela K or­ bu ta, zapytać m ożna: czy A n etk a Potocka to też nie t y l k o a u to rk a fran cu sk ich pam iętników , w y d an y ch w d o d atk u dopiero w r. 1897, też za granicą, a n ad to ze skrótam i? Czy H elena M assalska to też nie t y l k o a u to rk a fran cu sk ich pam iętn ik ó w o sobie sam ej, nb. opubli­ kow anych frag m en tary czn ie, dopiero w r. 1887 i rów nież za granicą? Czy A ugust B eniow ski to też nie t y l k o a u to r fran cu sk ich p am iętn i­ ków, w y d an y ch w P a ry żu w 1791? D orzućm y, że jest to w dodatku nie P olak, a p am iętn ik i jego jed y n ie w e frag m en tach dotyczą Polski. W m oim rozum ieniu dużo b ard ziej uzasadnione byłoby w yłączyć jego nazw isko z Now ego K o rb u ta niż kw estionow ać nazw isko B orusław skiego, k tó ry n ad to jako p am iętn ik arz zrobił fu ro rę już w spółcześnie, m iał liczne w spółczesne w y d an ia i p rzek ład y , stanow i też w lite ra tu rz e polskiego O św iecenia ew enem ent p rzy p o m in an y do dnia dzisiejszego.

P re ze n tac ja następnego kw estionow anego nazw iska nie została do­ konana uczciwie. A lbow iem Sam uel B rodow ski — to nie tylko, jak su g eru je Stupkiew icz, „au to r czy e d y to r” Corpus iuris m ilitaris Polo-

n icu m i Corpus iuris m ilita ris L ith u a n ic u m , ale przede w szystkim au to r B u ła w y sła w n ej w obozie i senacie — zbioru żyw otów hetm anów , w y ­

danej, i to d w u k rotn ie, w X IX w. przez Żegotę Paulego, m ającej obok w artości źródła także w alory literack ie, in te resu jąc e j po nadto jako og­ niw o w rozw oju ta k popularnego w O św ieceniu g a tu n k u literackiego,

11 W obec czego R e d a k c ja I I o p ra c o w a ła 3 (sic) d a ls z e h a s ła .

12 P o n ie w a ż n a z w is k a te w y e k s p o n o w a ł w b a d a n ia c h n ie o ś ro d e k w ro c ła w s k i, a le J . W. G o m u lic k i.

(6)

O K O M P E T E N C JI I M ET O D A C H . 2 2 3

jakim był ,,żyw ot” . To jedno dzieło stanow i w y starczający powód do um ieszczenia Brodowskiego w O św ieceniu, nie w spom inając już o a u to r­ stw ie dwóch przekładów dzieł w ojskow ych (w ydanych w X V III wieku). F a k tu zaś, że był h istorykiem wojskowości i praw nikiem (podaw ane w N o w y m K orbucie zaw ody są w edług p rzy ję te j konw encji zaw odam i literackim i), nie m usi poświadczać aż Polski sło w n ik biograficzny (gdzie obdarzono go e ty k ietk ą bardziej ogólną: au to r w ojskow y), bo in fo rm u ją 0 ty m już ty tu ły jego p rac (czyżby Stupkiew icz ich nie rozum iał?). Zawód p raw n ik a Brodow ski w ykonyw ał zresztą i w prak ty ce, odnoto­ w uje to biogram . Tylko trzeb a rozum ieć podane tam in fo rm acje, bo porucznik czy m ajo r a u d y to r — to p ro k u ra to r pułkow y.

Podobnie ten d en cy jn ie zaprezentow ał polem ista Elżbietę Glaize, k tó ra „wnosi ze sobą do to m u ” nie tylko w ym ienione przez niego „m odlitw y 1 rozm yślania w ydane 25 razy w latach 1806— 1861” (choć już fak t ty lo k ro tn y ch w y d ań św iadczyłby za nią, nie przeciw), ale i tom w ierszy ogłoszony d ru k iem w r. 1801, są też przesłanki, że tłu m aczy ła z n ie­ m ieckiego na polski.

Co zaś do K aro la G lave Kolbielskiego — to sam tylko list Starego K osm opolity S yracha, najo strzejsza broszura p ublicystyczna, o zasięgu m iędzynarodow ym , skierow ana przeciw rozbiorom Polski, stanow i na pewno dostateczny powód do zapisania Glavego na k a rta ch Oświecenia. Ma on zresztą na sw ym koncie auto rsk im i inne pism a p ub licystyczne polskie lub z Polską zw iązane (zapisane w N o w y m K orbucie), a także udział w w ydaw aniu „G azette de V arsovie” (1791— 1793). G d yb y nb. Stupkiew icz w cześniej zapoznał się z Glave K olbielskim — pseudonim S ta ry K osm opolita S y rach nie figurow ałby w red ak cji II pod hasłem Józefa M aksym iliana Ossolińskiego (sic).

K w estionow any rów nież Ja n D em bowski był rzeczyw iście tylko p ry ­ w atn y m korespondentem i auto rem jednego dziełka wojskowego. Trzeba jednak zdaw ać sobie spraw ę z zupełnie w y jątko w ej pozycji w łaśnie korespondencji w prozie Oświecenia polskiego. Sw oją dojrzałością i w y ­ robieniem językow ym w yprzedziła bardziej ówcześnie nobilitow ane ga­ tun ki i w zbudza coraz większe zainteresow anie dzisiejszych badaczy lite ­ ra tu ry okresu. Stupkiew icz okazał się profanem i w tej m aterii. Dodać należy, iż korespondencja Dem bowskiego w połączeniu z uzup ełniającą ją tem atycznie korespondencją Józefa K azim ierza Św iętorzeckiego — tylko w w yborze — złożyła się na wcale pokaźny tom ogłoszony drukiem w r. 1960, co pow inien był recenzent w yczytać w N o w y m Korbucie, za­ m iast fałszyw ie inform ow ać, że są to jakieś niew ażne listy „zachow ane w ręko pisie” .

H asło Jerzego M ikołaja H ylzena bardziej pasow ałoby do części sta ro ­ polskiej, gdzie znalazł się jego b ra t — J a n A ugust, zw łaszcza że przy

(7)

okazji w y jaśn iło b y się au to rstw o n iek tó ry ch pism błędnie p rzy p isy w a­ nych Je rz e m u M ikołajow i. W prow adzono je zaś do części oświeceniowej głów nie w celu w y p ełn ien ia luki P iśm ien n ictw a staropolskiego oraz w e ry fik a c ji a u to rstw a n a korzyść tam tego H ylzena. W Bibliografii lite ­

ra tu ry p o lsk ie j obecność jego u sp raw ied liw iają nie ty le owe skw apliw ie

w yliczone przez S tu pkiew icza listy p asterskie i pism a relig ijn e, ile — znów ten d e n c y jn ie p rzem ilczane — dzieło z teorii kaznodziejstw a, w spół­ p raca w „M onitorze” , p rzek ład dzieła historycznego oraz edytorstw o pism staropolskich i p u b licy sty k i Józefa A n drzeja Załuskiego. R eje­ stra c ja zaś n iek tó ry ch jego druków jest ty m w ażniejsza, że nie fig u ru ją w B ibliografii p o lskiej E streichera, przyw ołane do b y tu dopiero przez E m anu ela Rostw orow skiego n a podstaw ie ko respondencji J. M. Hylzena.

W św ietle pow yższego udział zakw estionow anych autorów „w życiu literack im czy w ogóle k u ltu ra ln y m P o lsk i” nie b ył aż tak „ n ik ły ” (s. 124), ja k to usiłow ał recen zen t przedstaw ić. N a pew no zaś m niej n ik ły niż w prow adzonych za poprzednich redak cji: Tom asza G arlickie­ go — poety ja k d o tąd tylk o w edług przypuszczeń W ładysław a K onop­ czyńskiego; J u r y G ajdzicy — a u to ra trzy stro n ico w y ch zapisków p am ięt­ nikarsk ich; M arcina K rajew skiego — tw ó rcy w ierszow anych napisów w ym alo w an ych n a ścianach zam brow skiego kościoła; czy Tom asza Ł a­ w rynow icza — a u to ra jedynego tom iku bajek, nb. a u to ra poplątanego przez re d a k c ję II z zupełnie in n ą osobą tegoż nazw iska. Nie znaczy to zresztą, bym pisarzy ty ch uw ażała w N o w y m K orbucie za n iep o trzeb ­ nych. W edług m ojego prześw iadczenia tylko szerokie „przeo ran ie” ukazuje

w łaściw e oblicze ówczesnego życia literack o -k u ltu raln eg o , ja k też staw ia, a w ielok ro tnie rów nież rozw iązuje, pro b lem y (np. z zakresu autorstw a), k tó re inaczej n ie b y ły b y w ogóle dostrzeżone.

Oczywiście, że w prow adzeni do Now ego K orbuta pisarze nie w yczer­ p u ją pełn ej listy m ogących się ta m znaleźć, choć podana w e W stępie liczba około 120 w zrosła tym czasem do 220. T ym niem niej dobór za­ p rezento w an y ch przez Stupkiew icza dalszych k a n d y d ató w (s. 124) jest w y jątk o w o n ietrafn y . Szczególne zdziw ienie budzi w ym ienienie nazw i­ sk a Ignacego Czerw ińskiego, k tó ry nie tylko m ógłby się znaleźć w O św ie­

ceniu, ale ju ż za sp raw ą G abriela K o rb u ta tam się zn ajd uje. J a k na

byłego re d a k to ra tom u, w y k azu je w ięc recen zen t dość „n ik łe” rozezna­ nie. Z in n y ch cyto w an ych nazw isk — J a n H en ry k D ąbrow ski to wcale nie pam iętn ik arz, ale a u to r urzędow ych rap o rtó w w o jen n y ch (podobnie ja k Józef P o niato w sk i i Józef Zajączek); Jó zef G rabow ski znalazł się ju ż w hasłach addendów w olum inu 3 (ale S tupkiew icz w y ro k u je o dziele przed zapoznaniem się z jego całością!); co zaś do K saw erego B łotnic- kiego — to m iejsce dla niego ze w zględów chronologicznych (tw orzył w latach 1815— 1842) p a trz y ło b y się raczej w tom ach rom antycznych.

(8)

O K O M P E T E N C J I I M ET O D A C H .., 225 Z kw estią nadm iernego rozdęcia to m u i niepotrzebnie w prow adzo­ nych haseł auto rsk ich w iąże się zarzu t podaw ania nadm iern ie szczegó­ łow ych biografii (s. 126— 128). Otóż przydatność szczegółów biograficz­ nych dla h isto ry k a lite ra tu ry polskiej okresu Oświecenia, gdzie docho­ dzenie au to rstw a jest problem em w yjątkow o ak tualn ym , w ażnym i skom plikow anym , dla każdego cokolw iek zorientow anego w p ro b le­ m ach te j epoki nie w ym aga uzasadnienia. P rzyp isan ą m i zaś p red y - lekcję do dat dziennych (s. 127) p rzy jm u ję w brew in tencjo m piszącego — za w yraz najw yższej p o c h w a ły 1S. Uczciwość kazałaby jed n ak dodać, że w ielokrotnie uzupełniano je b y n a jm n ie j nie w edług Polskiego sło w ­

nika biograficznego, ale w edług źródeł arch iw alny ch 14, a n iek tóre „przy­

d ługie” życiorysy spośród ty lk o przez Stupkiew icza zacytow anych 15 — to w ogóle pierw sze biograficzne opracow ania pisarzy, op arte w yłącznie na przekazach źródłow ych. W tom ach dalszych d atam i dziennym i za­ stąpione są w ielokrotnie nie tylko d a ty roczne, ale ogólniki czasowe („potem ” , „następ n ie”) lub po p rostu „białe p lam y ” w biografii, n ie­ kiedy n aw et u pisarzy, k tó rz y posiadają niedaw ne i specjalnie im po­ św ięcone stu d ia biograficzne 16. Cytow ane zaś przez Stupkiew icza zdania (s. 126— 127) m ające egzem plifikow ać podaw ane przeze m nie inform acje jako całkow icie zbędne i służące li tylko popisow i n ieużytecznej e ru ­ dycji — w istocie służą uściśleniu jak iejś okoliczności czy też ostrzegają przed błędnym rozum ieniem pew nych inform acji, w ystęp u jący ch w źró­ dłach w form ie pozornie sprzecznej z tą, k tó rą podano w N o w y m K o r­

bucie 17.

Z estaw ienie dwóch biogram ów p isarzy „jednej ran g i” (s. 127— 128)

13 W a rto te ż z w ró c ić u w a g ę , że u ś c iś le n ie in f o rm a c ji d a ta m i d z ie n n y m i n ie ­ zn a c z n ie ty lk o ro z s z e rz y ło o b ję to ś ć te k s tu . P rz y k ła d o w o : p rz y to c z o n e p rz e z S tu p ­ k ie w ic z a z a p is y te j s a m e j in f o r m a c ji w d w ó ch re d a k c ja c h („w 1748 w s tą p ił do za k o n u je z u itó w ” — „14 s ie rp n ia 1748 w s tą p ił do je z u itó w ”, s. 127) ró ż n ią się ty lk o 4 z n a k a m i d ru k a r s k im i.

14 M. in . w b io g r a m a c h J . B ielsk ieg o , J . B o h o m o lca, F . B o ro w sk ieg o .

15 N p. J . Czyża. S u p le m e n t w w o lu m in ie 3 p o d a ta k ż e u s ta lo n ą ty m c z a se m d a tę ś m ie rc i p o ety . 16 J a k n p . A. P . Z a to rs k i. 17 P rz y k ła d o w o : \v z a c y to w a n y m n a s. 126 z d a n iu z b io g ra m u G. B ro n is z e w - sk ieg o p o d a n e p rz y r . 1795 o k re ś le n ie : „(podczas a n tr e p r y z y B. T u c z e m s k ie g o )” , u śc iśla d a tę ro c z n ą ; a w z a c y to w a n y m ta m ż e fr a g m e n c ie z ż y c io ry su K . H e b d o w - sk ieg o p o d a n a ró w n ie ż w n a w ia s ie w iad o m o ść (nb. z a c z e rp n ię ta z p u b lik a c ji ź ró ­ d ło w e j B. G e m b a rz e w sk ie g o , n ie z P o lsk ie g o s ło w n ik a b io g ra ficzn eg o ), że H e b d o w - s k i słu ż y ł w ta k im a ta k im re g im e n c ie , „(od 1776 sp ie sz o n y m n a 7 r e g im e n t p ie ­ c h o ty )” — je s t w is to c ie o strz e ż e n ie m , szczeg ó ln ie a k tu a ln y m d la p o lo n isty , że p is a rz n ie słu ż y ł w d w ó ch ró ż n y c h re g im e n ta c h , ja k m o g ło b y w y g lą d a ć p rz y z e ­ s ta w ie n iu in f o rm a c ji ź ró d e ł z ró ż n y c h la t, a le w je d n y m , k tó r y w cza sie jego słu ż b y z m ie n ił n a z w ę i b ro ń .

(9)

dla ilu stra c ji, jak to rozdęto biogram A ntoniego B iałkow skiego wobec w zorcowego (?) b iogram u S ew ery n a B ukara, jest znów zabiegiem ja s k ra ­ wo chybionym . P rzebieg życia a u to ra nie zależy bow iem od jego rang i pisarskiej, ale od sy tu a c ji życiow ych, w k tó ry ch się znalazł. Toteż na­ tu ra ln ie m niej dynam iczn y i w biogram ie znacznie krótszy jest prze­ bieg życia B u k ara gospodarującego przez la t 59 (sic) niż B iałkow skie­ go — uczestn ika całej k am p an ii napoleońskiej i p ow stan ia listopadow ego. Z ask aku je p rz y ty m zakw estionow anie potrzeby w prow adzenia i tego nazw iska do Now ego K orbuta, p rzy rów noczesnym niekw estionow aniu m iejsca dla B ukara, skoro — n aw et dla Stupkiew icza — są to „pisarze tego sam ego ty p u ” (s. 127). Nie d ep recjo n u je przecież pam iętn ikó w B iałkow skiego fak t, że ob ejm u ją one la ta 1806— 1814, pisane b y ły „na staro ść” (ściślej: redagow ane ostatecznie, bo pisał je w iele lat) i „na usilne naleganie szw ag ra” (s. 128). Ale że szw agrem ty m był tak i znaw ca jak K azim ierz W ładysław W ójcicki, tego p olem ista nie pow tarza, oczy­ w iście celowo. Z upełnie in n y w alo r m ają bowiem n alegan ia jakiegoś tam szw agra niż n aleg an ia W ójcickiego.

By zakończyć ju ż z zagadnieniem bio g rafisty ki, w yjaśnić w ypada recenzentow i, że kom pendium ty p u N ow ego K orb uta m a praw o czerpać z Polskiego sło w n ika biograficznego, w dążeniu zaś do lapidarności in ­ fo rm acji pew ne sfo rm u ło w an ia p rze jęte ze źródła b y ły w p rost nie do zam ienienia, a w pogoni za m ery to ry czn ą odpow iedzialnością tom ów — cyzelow anie sty listy czn e każdej p rzek azy w an ej in fo rm acji było niem o­ żliwe. S tupkiew icz m a zresztą n ajm n iejsze p raw o w ysuw ać ta k i zarzut, gdyż w jego red a k c ji odpisyw anie z Polskiego sło w n ika biograficznego, w d odatk u zaś bez zrozum ienia, bo z b łęd a m i i nieścisłościam i źródła, zdarzało się często. W n azb y t pospiesznym m eliorow aniu początkow ych haseł osobowych nie usunięto, n iestety , niek tó ry ch „k w iatk ó w ” tego ty p u z te k stu głównego re d a k c ji d ru k o w anej (stąd w łaśnie F ranciszek K saw ery Bohusz jest w latach 1780— 1782 „prezydentem try b u n a łu c y w i l n e g o ” — zam iast: litew skiego, a Józef B rykczyński — s tu ­ dentem U n iw ersy tetu W arszaw skiego w okresie, gdy ta uczelnia jeszcze nie istniała!).

Jeszcze bard ziej od haseł osobowych nie podobają się recenzentow i hasła ogólne i rzeczow e O św iecenia (s. 125). W opracow aniu ich zigno­ row ano rzekom o fak t, że O św iecenie nie jest d ziełem sam odzielnym , ale częścią w iększej całości. Otóż p raco w ałam rzeczyw iście nad dziełem nie tylko niesam odzielnym , ale już skażonym , w w y n ik u czego zm uszona b yłam ko nty n uo w ać różne n iekonsekw encje spow odow ane niep rzem y śla­ nym i posunięciam i poprzedników . Za tak ie uzn aję w tom ach sta ro ­ polskich prow adzenie całości dziejów (aż do r. 1939) i bibliografii u n i­ w ersy tetów — przy rów noczesnym p o w tórzeniu w ielu opracow ań do­

(10)

O K O M P E T E N C JI I M ET O D A C H .., 227

tyczących ty ch dziejów w przekazanej m i red a k c ji tom ów ośw iecenio­ w ych, niekiedy n aw et wówczas, gdy epoki O św iecenia w ogóle nie dotyczyły (sic )18. Pozycje poświęcone U niw ersytetow i Jagiellońskiem u, U niw ersytetow i Lw ow skiem u i A kadem ii Zam ojskiej znalazły się ta m w dziale „N auka i ośw iata” , w poddziale ,,a) Zagadnienia n a u k i” , n a ­ tom iast pośw ięcone U n iw ersytetow i W ileńskiem u — w poddziale ,,c) Szkolnictw o w latach porozbiorow ych” (choć b y ły to najczęściej prace tra k tu ją c e o całych jego dziejach, a więc i przedrozbiorow ych), w yodrębnione ponadto w specjaln ą grup ę zatytu łow an ą „U niw ersytet W ileński”.

A zatem zagadnień ty c h do tom u nie w prow adziłam — ja k sup on uje Stupkiew icz (s. 125) — tylko p rzejęłam je w raz z dobrodziejstw em in ­ w e n ta rz a i rozw iązałam w sposób, w m oim rozum ieniu, jedy nie sensow ­ ny, ja k też resp e k tu ją c y in teres nabyw ców tom ów oświeceniowych, któ rzy m ają praw o do znalezienia tam inform acji o O św ieceniu m ożliw ie najpełniejszych , bez konieczności dodatkow ego sięgania do serii sąsied­ nich. Rozw iązanie to w yglądało następująco: w ram ach ułożonych n a nowo (przy w spółpracy h isto ry k a n au k i i w ychow ania) m ateriałów bibliograficznych dotyczących n auki i ośw iaty okresu — w yodrębniono un iw e rsy te ty (oczywiście tylko w h asłach ogólnych), w yszczególniając tam ponadto u n iw ersy tety Jagielloński i W ileński, co podyktow ane zo­ stało w ielością m ate ria łu bibliograficznego dotyczącego ty c h in sty tu cji.

Z nalazła się tam , rzecz jasna, tylko lite ra tu ra przedm iotu odnosząca się do h isto rii u n iw ersy tetó w w Ośw ieceniu. U n iw ersy tet W arszaw ski — jako pow ołany do życia dopiero w Ośw ieceniu, a w ięc nieobecny w P iśm ien nictw ie staropolskim — potraktow ano odm iennie, dając m u w h asłach ogólnych tylko zapis odsy łączowy, a rty k u ł zaś z bibliografią (jak w części staropolskiej) w h asłach rzeczowych. H istorię tego u n iw e r­ sy te tu zam knięto jed n ak już n a r. 1831, poniew aż dalsze jego dzieje, nb. przerw an e wów czas na w iele lat, O św iecenia już przecież nie do­ tyczą.

W św ietle powyższego p rete n sje Stupkiew icza co n ajm n iej zaskakują. Rzekomo zaś lepsze rozw iązanie: odesłanie do tom u staropolskiego przy rów noczesnym zapisaniu uzupełnień za lata ostatnie (sic) — a b stra h u ją c już od tego, że o sta tn i w olum en staropolski z uzupełnieniam i w yszedł w r. 1965, a om aw iany oświeceniowy w 1966 — jest, oględnie m ówiąc, bardzo niekonsekw entne oraz n arusza tem atyczną autonom iczność serii. P rzy tak ie j p rak ty c e bowiem uzupełnienia do dziejów un iw ersy tetó w

18 N p. o d n o to w a n a n a s. 35 m a s z y n o p isu k s ią ż k a K. M o r a w s k i e g o H isto ria

U n iw e r s y te tu J a g ie llo ń s k ie g o (K ra k ó w 1900) — z a jm u ją c a się je d y n ie d z ie ja m i

(11)

w średniow ieczu przy n o siły b y jeszcze tom y M łodej P olski czy p ozy ty ­ w izm u. Je śli chodzi o nazw y U n iw ersy tetu Jagiellońskiego, to eru d y cję recen zenta m ożna b y rozszerzyć co n a jm n ie j o cztery dalsze nazw y urzędow e ówcześnie używ ane i uściślić je d a ta m i 19. Poniew aż więc urzędow ych nazw te j uczelni było wówczas w iele, w y p łyn ęła potrzeba posłużenia się nazw ą n a jb a rd zie j ogólną, n adto uży w aną przez cały okres i n aw iązu jącą do nazw y p rz y ję te j w haśle tom u staropolskiego oraz do n azw p rz y ję ty c h d la in n y ch uniw ersytetó w . O ty m zaś, że za­ gadnienie to dobrze było m i znane i bez pouczenia Stupkiew icza, św iad­ czy używ anie w biogram ach term inologii jak n a jb a rd zie j dostosow anej do ówcześnie a k tu a ln y c h nazw uczelni.

Równie z ask ak u jąca o k azu je się p re te n sja o nieopracow anie w spe­ c jaln y m h aśle rzeczow ym U n iw ersy tetu Lw ow skiego (s. 126). O tym , że d atę p o w stan ia te j uczelni p olska histo rio grafia w iąże z przyw ilejem J a n a K azim ierza, a nie z założonym w r. 1784 u n iw e rsy te te m niem iec­ kim 20, m ógłby się S tupkiew icz dowiedzieć choćby z recenzji starop ol­ skich tom ów N ow ego K o rb u ta (skoro sk ąd in ąd tego nie w iedział). Nie p rzerzu całb y wówczas za rz u tu postaw ionego pod adresem P iśm ienn ictw a

staropolskiego n a O św iecenie, jak też nie u jaw n ia łb y podobnej ignorancji.

Jeśli chodzi o L iceum K rzem ienieckie, to zasługiw ało ono z pew nością n a opracow anie w osobnym haśle rzeczow ym (nie ty lk o ogólnym), m ia­ łam też zam iar tak ie hasło w prow adzić, ale na zrealizow anie zam ierzenia zabrakło po p ro stu czasu. D ziwi n ato m iast, że p rzy św iadom ości owej p otrzeby nie zostało opracow ane w okresie red ak cji spraw ow anej przez S tupkiew icza bądź też w okresie p aro letn iego ,,leżakow ania” jego m a­ szynopisu w szafie. Podobne zdziw ienie m ożna w yrazić wobec zarzu tu nieopracow ania w osobnym haśle rzeczow ym T ow arzystw a Naukow ego K rakow skiego.

Z prob lem am i dopiero co poruszonym i wiąże się, choć w recenzji fig u ru je nieco d alej, przeprow adzona tam k ry ty k a uporządkow ania w to­ m ie zagad n ień ośw iatow ych, poprzedzona stw ierdzeniem , że „W układzie h aseł ogólnych d r A lek sand ro w sk a w prow adziła znaczące m odyfikacje w sto sun ku do re d a k c ji d ru g ie j” (s. 130) oraz że koncepcja k lasy fik acy jn a

19 W o k re s ie 1795— 1804: S z k o ła G łó w n a K r a k o w s k a ; w 1805— 1809: U n iw e rs y ­ t e t K ra k o w s k i; w 1809— 1815: K r a k o w s k a S z k o ła G łó w n a ; w re s z c ie d o p ie ro od u c h w a ły z l a t a 1817: U n iw e r s y te t J a g ie llo ń s k i lu b A lm a M a te r J a g e llo n ic a (choć n a z w y t e j u ż y w a n o p o to c z n ie d u żo w c z e ś n ie j i n ie ty lk o za p a n o w a n ia J a g ie llo n ó w ). 20 J e ś li z a ś r e c e n z e n t c h c ia łb y k o n s e k w e n tn ie w p ro w a d z a ć zało ż o n e ó w c z e ś­ n ie u n iw e r s y te ty n ie m ie c k ie — w p ó ź n ie jsz y c h d z ie ja c h p o ls k ie — to z a p y ta ć by m o ż n a , d la c z e g o np. n ie u p o m n ia ł się ró w n ie ż o m ie js c e d la U n iw e r s y te tu W ro ­ c ła w sk ie g o , z a ło ż o n e g o te ż w w . X V II I, p rz e z A u s tr ia k ó w ( tr a d y c ja „ L e o p o ld in y ” ), lu b , g d y k to w o li: p rz e z B ra n d e n b u rc z y k ó w w w . X V I w e F r a n k f u r c ie n a d O d rą ( tr a d y c ja „ V ia d rin y ”), a p rz e n ie s io n e g o do W ro c ła w ia w p ie rw s z y c h la ta c h w ie k u X IX .

(12)

O K O M P E T E N C JI I M E T O D A C H .. 229 red ak cji III różni się od poprzedniej. Otóż red ak cja II o parła k la sy fik a ­ cję m ate ria łu dotyczącego h istorii szkolnictw a „na zasadzie podziału chronologicznego, uw zględniającego zm ianę sy tu acji na sk u tek u tra ty niepodległości. Tom Oświecenie zastosow ał podział na rodzaje i g ru p y szkolnictw a” (s. 130), co nie podoba się Stupkiew iczow i. Tym czasem ów podział rzeczow y w ydał się opracow ującem u to zagadnienie h isto ry ­ kowi w ychow ania, doc. dr M irosław ie Cham cównie, jed yn ym do p rzy ­ jęcia. Ja k ąż to bow iem chronologiczną cezurę chciałby tu widzieć recen ­ zent, skoro d a ty rozbiorów są aż trz y i znaczna część szkół odpadła od R zeczypospolitej już w ro k u 1773? Z apisany zaś przez Stupkiew icza w „Szkolnictw ie w latach porozbiorow ych” U niw ersytet W ileński m iał przecież sw ą wcale niebagatelną k a rtę i w Polsce niepodległej (n b . w pod­ dziale ty m nie znalazły się zapisy dotyczące U n iw ersytetu Lwowskiego, choć założony m iał być dopiero przez A ustriaków , a więc po rozbiorze!). Sąsiadow anie więc w w ykazie opracow ań K olegium L ubrańskiego i A ka­ demii Połockiej jest n a pew no m niejszym zgrzytem (osobiście go w ogóle nie słyszę) niż położenie obok siebie poddziałów: „Szkolnictw o w X V III w ieku” i „Szkolnictw o w latach porozbiorow ych” (gdy znaczna część szkolnictw a już w X V III w. znalazła się „w latach porozbiorow ych”), a obok tego zapisanie U niw ersy tetu W ileńskiego tylko w poddziale d ru ­ gim. Z czego by jaw nie w ynikało, że dopiero w latach porozbiorow ych ten u n iw e rsy te t powstał...

N astępnie (s. 130— 131) kw estionuje recenzent koncepcję podania w dziale „N au k a” , poddziale „A. Z agadnienia ogólne”, najw ażniejszych pozycji z lite ra tu ry dotyczącej dziejów dyscyplin także niehum anistycz- nych, nb. p rzy rów noczesnym niekw estionow aniu podania dziejów całego ówczesnego szkolnictw a, także specjalistycznego. K w estia nie jest jednak wcale tak oczyw ista, jak chciałby ją widzieć Stupkiew icz. Rozdział n au k ścisłych od h um anistycznych, a naw et od lite ra tu ry , w w. X V III i na początku XIX nie był jeszcze w pełni dokonany. N auki ścisłe, np. p rzy ­ rodnicze, ro zw ijały się na bazie filozoficznej, oddziaływ ając zasadniczo na rozw ój nauk filozoficznych. W rezultacie program ow e dzieło p rzy ­ rodnicze epoki — Teoria jeste stw organicznych Ję d rz e ja Śniadeckiego — to zarazem program ow e dzieło ówczesnej filozofii. Dziełu naukow em u

sensu stricto służyła jeszcze często form a literacka, np. p o e m a t2ł. P iś­

m iennictw o naukow e miało też duży w pływ na k sz ta łtu jąc y się wówczas język narodow y 22. F ran cu sk a akadem ia lite ra tu ry przyjm o w ała w poczet swych członków także w ybitn y ch uczonych, m. in. przyrodników i m ate­ m atyków . T erm in „ lite ra t” pow szechnie określał także uczonego, a lite ­ ra tu ra — „wiadomość rzeczy do n au k należących, erud ycję z czytania

21 Np. E p o ki n a tu r y G. L . B u f f o n a czy R ód lu d z k i S. S t a s z i c a . 22 Pisałam ju ż o tym w e W stę p ie , s. 8.

(13)

w ielu auto rów pochodzącą” 23. Z ainteresow anie n au k am i ścisłym i okazał zresztą w p a rtii dotyczącej O św iecenia rów nież G abriel K orbut. Z k a rt jego L ite r a tu ry przeszli do N ow ego K o rb uta rów nież au to rzy dzieł w y ­ łącznie n auk o w y ch i n ieh u m an isty czn y ch 24.

W szystkie powyższe w zględy zaw ażyły n a całościow ym ujęciu hasła „N au k a” w tom ie ośw ieceniow ym . R ozw iązanie tak ie w ydało się ty m stosow niejsze, że in n e działy N ow ego K orbu ta dotyczące k u ltu ry dają rów nie szeroki zakres zjaw isk oraz że ogólnej bibliografii naukoznaw czej okresu — w b rew sugestiom S tupkiew icza (s. 131) — dotąd nie p osiada­ m y. Nie z a stęp u ją jej bow iem fra g m en ta ry c z n e i porozrzucane po czaso­ pism ach specjalistyczne bibliografie poszczególnych dyscyplin. W arto też może pow ołać się n a zbieżne w tej m ierze poglądy histo ry k a filozofii polskiego O św iecenia — H e n ry k a H inza 25.

N a te m a t opracow ania „Z agadnień jęz y k a ” nie będę się w ypow iadać. O pracow ane b y ły pod sp ecjalistyczn ą opieką prof, d r M arii R enaty M aye- now ej. U w ażam zresztą, że w te j spraw ie sąd recen zen ta jest jeszcze m niej k o m p ete n tn y niż w poruszonych uprzednio. Zaznaczyć jedn ak trzeb a, że cezury chronologiczne tom ów zostały ustalone przed moim w ejściem do p racy w N o w y m Korbucie. K w estionow ałam je ju ż we

W stępie, nie pod m oim w ięc adresem zgłaszać należy preten sje, że w ze­

staw ach antologicznych jako w spółczesne O św ieceniu w y stę p u ją tek sty tak ic h p isarzy ja k F ran ciszek Salezy D m ochow ski czy K rzysztof Cele­ s ty n M rongow iusz. W yjaśnić poza ty m w ypada, że ty tu ły pism starszy ch od O św iecenia w y stę p u ją w zestaw ach w yłącznie z ra c ji ich licznych w y d ań w tej epoce, o ddziału jący ch bez w ątpien ia n a językow ą św iado­ mość ośw ieconych, podane zaś skrótow o in form acje o ich p ierw odruk ach m ają fu n k cję w yłącznie porządkow ą.

23 [I. K r a s i c k i ] , Z b ió r p o tr z e b n ie js z y c h w ia d o m o ś c i p o r z ą d k ie m a lfa b e tu

u ło ż o n y c h . T. 2. W a rs z a w a 1781, s. 53. P o g lą d n ie b a rd z o o d le g ły od d o p ie ro co

p r z y w o ła n e g o w y r a ż a ł je s z c z e w r. 1830 M. M o c h n a c k i (O lite r a tu r z e p o ls k ie j

w w ie k u d z i e w i ę tn a s ty m . O p ra c o w a ł H . Ż y c z y ń s k i . K r a k ó w 1923, s. 39): „p rz e z

l i t e r a t u r ę p o tr z e b a ro z u m ie ć s y s te m a ty c h n a u k , ty c h u m ie ję tn o ś c i, ty c h w s z y s t­ k ic h r a z e m tw o r ó w lu d z k ie g o u m y s łu , a r a c z e j s y s te m a ty c h d z ia ła ń i p o ru s z e ń m y ś li, k tó r e m a j ą n a jb liż s z y z w ią z e k z c y w iliz a c ją i d u c h e m n a r o d u ” . (O bie w y ­ p o w ie d z i cy t. za: H . M a r k i e w i c z , G łó w n e p r o b le m y w ie d z y o lite r a tu r z e . K r a ­ k ó w 1965, s. 57.)

24 W a rto z a z n aczy ć, że p o d o b n ie s z e r o k i z a k re s (n ie ra z n a w e t jeszcze do cało ści w . X IX ) u w z g lę d n ia w ie le z a g ra n ic z n y c h k o m p e n d ió w teg o ty p u . T y lk o z o s ta tn io w y d a n y c h p rz y w o ła ć tu m o ż n a : F. W. B a t e s o n , G. W a t e s o n, T h e C a m b r id g e

B ib lio g r a p h y o f E n g lish L ite r a tu r e . V ol. 1— 5. C a m b rid g e 1940— 1957. — A. С i o-

r a n e s c u : B ib lio g r a p h ie d e la litté r a tu r e fr a n ç a is e d e X V l e siècle. P a r i s 1959;

B ib lio g r a p h ie d e la li tt é r a t u r e fr a n ç a is e d u X V I I e siècle. T. 1— 3. P a r is 1965— 1967.

— Украшсът писъменники. Ыо-б1блюграф1чний словник. T. 1 : Давня украшсъка лйпература

( X I —X V I I I ст. ст .). Уклав JI. Э. М а х н о в е ц ь . Кш в 1960.

(14)

O K O M P E T E N C JI I M E T O D A C H .. 231 W ątpliw ość Stupkiew icza co do zasadności w łączenia w zestaw w spół­ czesnych w ypow iedzi teoretyczn o literack ich rów nież w ypow iedzi za w a r­ tych w utw o rach literackich, naw et tak program ow ych jak D oświad-

c zyń sk i czy A u to r kom edii (s. 129) — jest niesłuszna. N iektóre teoretyczne

zagadnienia n ajp ełn iej potrakto w ali oświeceni w łaśnie tam , nie gdzie indziej. Nb. w spółczesne credo literack ie zostało sform ułow ane rów nież nie w form ie p a ra lite ra c k ie j, ale w p o e m a c ie 26. Dopiero w późniejszych okresach literackich, a nie w Ośw ieceniu, w ypow iedzi przynależne do zakresu świadom ości literack o -estety czn ej p o jaw iają się w form ie cał­ kowicie w yodrębnionej — jako program y, m an ifesty itp.

Jeśli chodzi o k lasy fikację bibliografii dotyczącej Ośw iecenia w E u­ ropie (s. 130) — jest to zagadnienie w yjątkow o skom plikow ane i d y sk u ­ syjne. P rz y ję ty podział narodził się z d y sku sji P racow ni O św iecenia IBL w e W rocław iu. W szelka bardziej szczegółowa klasyfikacja m ateriału , w dużym procencie bezpośrednio niedostępnego, w ydaw ała się nazbyt ryzykow na. W zgląd zaś na uniknięcie ry zy k a pom yłki nie je st wcale w zględem bagatelnym . Zapisanie obok siebie książek tra k tu ją c y c h o klasycyzm ie XV II w ieku, o klasycyzm ie Oświecenia, o sen ty m en taliz­ mie czy osjanizm ie — w kom pendium do badań lite ra tu ry polskiego O św iecenia — m a zresztą rów nież teoretyczne uzasadnienie, poniew aż jest p raw d ą oczywistą, że w szystkie te teo rie p rzy sw ajaliśm y w łaśnie wówczas i n iem al równocześnie. W każdym razie p rz y ję ty i zrealizo­ w a n y w d ru k u podział w zbudził m niej zastrzeżeń niż zadem onstrow any w red a k c ji II. Ju ż sam ty tu ł „K lasycyzm w lite ra tu rz e O św iecenia” położony jako rów norzędny obok ty tu łó w „Oświecenie jako epoka w dzie­ jach k u ltu r y ” i „ L ite ra tu ry euro p ejsk ie” — budził od razu zastrzeżenia m etodologiczne (swą nieadekw atnością). Co gorsza, zapisane tam pozycje najczęściej p rzy ję te m u zakresow i nie odpow iadały, tra k tu ją c głównie o klasycyzm ie w ogóle, ze szczególnym uw zględnieniem teo rii Boileau, nie zaś o jakim ś specjalnym klasycyzm ie Oświecenia. N aw iasem mówiąc, znalazło się tam rów nież (nie wiadomo dlaczego) p a rę opracow ań tra k ­ tu ją c y c h o estetyce Lessinga, D iderota lub sentym entalizm ie 27. Poza ty m w yodrębnienie klasycyzm u dom agało się w yodrębnienia także in nych w ażnych prądów estetycznych epoki.

T em atyka haseł rzeczow ych red ak cji III została św iadom ie ograni­ czona do zjaw isk dających się u jąć w ścisłe, chronologicznie up o rząd­

28 M o w a o S z tu c e r y m o tw ó r c z e j F. K . D m o c h o w s k i e g o . U w z g lę d n ia n ie te g o ro d z a ju w y p o w ie d z i p rz e z b a d a c z y te o r ii lite r a c k ic h O św ie c e n ia je s t z re s z tą z w y c z a je m p o w sz e c h n y m . Zob. k s ią ż k ę S. P i e t r a s z k i D o k tr y n a lite r a c k a p o l­

sk ie g o k la s y c y z m u (W ro cław 1966) o ra z a n to lo g ię J . P a w ł o w i c z o w e j T eo ria i k r y t y k a , z e s ta w io n ą w zb io rz e T e a tr N a r o d o w y 1764— 1794 (W a rsz a w a 1967).

(15)

kow ane zestaw y faktó w , analogicznie do biografii w hasłach osobo­ w ych 28. J e d n ą z p rzyczyn tego ograniczenia by ła w y jątko w a nieudol­ ność i jałow ość zap rezen to w an a w m aszynopisie red a k c ji II, zwłaszcza w a rty k u ła c h haseł: „Poezja k on fed eracji b a rsk ie j” , „P oezja legionów ” , „Poezja polity czn a S ejm u C zteroletniego i ostatnich lat Rzeczypospoli­ te j ” . W w e rsji d ru k o w an ej uzupełniona i skorygow ana bibliografia przedm iotow a ty ch h aseł została podana w haśle ogólnym „Poezja pa­ trio ty czn a i p o lity czna” , pod poddziałam i ty tu ło w y m i p rete n d u ją c y m i do ujęcia całości procesu historycznego zjaw iska, nie ty lk o jego w yryw ków (jak w red a k c ji II). Obok poezji b arsk iej m usiała się więc tam znaleźć rów nież poezja radom sku, a obok poezji S ejm u C zteroletniego — poezja okresu 1773— 1788. N iew ielka liczba opracow ań zagadnienia nie neguje przecież jego istn ien ia historycznego, a „obfity w ykaz ty tułó w opraco­ w a ń ” pew nego okresu nie św iadczy jeszcze o jak ie jś jego zasadniczej odm ienności od in n y ch (s. 125), ty lk o o w iększym zain teresow an iu b a­ daczy d a n y m okresem . N otki objaśn iające, położone w yjątkow o po ty ­ tu łach przy w o łanej w yżej g ru p y h aseł ogólnych, nie m ają by n ajm n iej c h a ra k te ru a rty k u łó w dołączanych do haseł rzeczowych. P rzynoszą je ­ dynie in fo rm a c je niezbędne do w łaściw ego odczytania ty tu łó w poddzia­ łów, jak też zorientow an ia w skom plikow anym zagadnieniu au to rstw a te j poezji i jej w ydań. Za fo rm aln y ich odpow iednik w P iśm ien n ictw ie

staropolskim m ożna b y uznać objaśnien ia pod zbiorow ym i hasłam i

w dziale utw orów anonim ow ych. K on sekw encja fo rm aln a jest tu zresztą arg u m en tem b łah y m wobec przydatności m ery to ry czn ej takiego roz­ wiązania.

Z arzut absurdaln o ści (sic) h asła „Pieśń legionów ” (s. 125) nie w art jest w ogóle d y sk u sji, lecz z a p y tan ia połączonego ze zdum ieniem : czyżby au to r recen zji nie w iedział, jak i to utw ór i ja k ą rolę odegrał w histo rii naszego narodu?! R edagując odpow iednią bibliografię fran cu sk ą — S ta n i­ sław Stupkiew icz sk reśliłb y praw dopodobnie M arsyliankęl Zastępujące to hasło w red a k c ji Stupkiew icza hasło „Poezja legionów ” — w n ie­ udolnym i ogólnikow ym a rty k u lik u , z aw arty m na 1,5 stro n y luźnego m aszynopisu, pośw ięciło zresztą aż połow ę m iejsca M azurkow i, a w bi­ bliografii obejm u jącej n astęp n e 1,5 stro n iczki utw ór ten, nb. w yod ręb ­ niony osobnym ty tu łem , zajął całą stro n ę (tj. 2/s całości). In n ą jest już spraw ą, że w ow ym liczącym 2/з stronicy ustępie a rty k u lik u zdołano zaw rzeć in fo rm acje błędne, sprostow ane w sposób oczyw isty już w roku 1939 29. Z udzielonej mi w ięc rad y , że Pieśń legionów „jak o utw ór Józefa

28 P is a ła m o ty m ju ż w e W s tę p ie , s. 10— 11. 29 Np. w k w e s tii m e lo d ii p ie ś n i.

(16)

O K O M P E T E N C JI I M E T O D A C H .., 2 3 3

W ybickiego pow inna być po p rostu omówiona w raz z jego tw órczością” , sam n ie fo rtu n n y doradca nie skorzystał.

Śm iem też w ątpić — w brew Stupkiew iczow i — ażeby przyszłem u użytkow nikow i dyskutow anej serii mogło przynieść szkodę naukow ą to, że w prow adzono i opracow ano hasło „ F o lk lo ry sty k a” oraz „n ad m iernie” rozbudow ano „D rukarstw o i księgarstw o ” , „ T e atry ” i „Czasopiśm ien­ nictw o” (s. 125). H asła te opracow ane zostały zgodnie z p rz y ję tą kon­ cepcją, przez auto ró w kom p eten tn ych (jak np. doc. d r Czesław H ernas, dr Józef Szczepaniec, doc. d r M ieczysław Klimowicz), w sposób taki, by korzystać z nich mogli z pożytkiem i sam i au to rzy dzieła — w łaśnie „stu d iu jący n a u k o w o dzieje rozw oju p iśm iennictw a polskiego” (s. 126) okresu Oświecenia. Pisząc książkę podręczną m. in. dla siebie sam ych, m ieli praw o do jak iejś decyzji o jej kształcie. T rudno w tej dy skusji przyznać w yłączne up raw n ien ia oraz praw o decyzji S tu p k ie­ wiczowi, k tóry — jak wiadom o i jak w idać — badaczem lite ra tu ry lub k u ltu ry O św iecenia nie jest. J a k zaś p rzy jęli ów k ształt „stu d iu jący naukow o” Oświecenie, nie należący zaś do w spółpracow ników dzieła, a n aw et (przed ukazaniem się w olum inu 2) do jego życzliw ych kibiców, od czasu do czasu coś jednak dorzucających, św iadczyć może poniższy frag m en t skierow anego do m nie listu:

D o rz u c a ją c te u z u p e łn ie n ia n a ra ż a m P a n ią n a z a rz u ty n a d m ia r u szczeg ó łó w ze s tro n y d ru g ie g o p. S tu p k ie w ic z a , je d n a k c z y te ln ic y in a c z e j o c e n ią b o g a c tw o m a te r ia łó w n iż in n y b ib lio g ra f, k tó r y s w o je u w a g i k ry ty c z n e f o r m u ło w a ł n a j ­ w y r a ź n ie j po d w p ły w e m p o z a n a u k o w y c h bo d źcó w . P ro s z ę się n ie p rz e jm o w a ć z ło ś liw y m i u w a g a m i w „ P rz e g lą d z ie ” i o s ta tn i to m u k ła d a ć p o d o b n ie ja k p o ­ p rz e d n ie 30.

R efleksji w ym aga natom iast zarzut, iż nie p a n u ję nad m ateriałem , co uw idacznia się w redagow anych lub opracow anych przeze m nie h a ­ słach rzeczow ych (s. 126). W ykazać to m a dowodnie zestaw ienie obję­ tości haseł dotyczących d ru k arstw a z P iśm ienictw a staropolskiego i Oświecenia. W ygląda ono n a s tę p u ją c o 81:

W yjaśnić jed n ak należy, że opracow anie prof, d r Alodii G ryczowej ogranicza się w yłącznie do okresu odrodzenia (od r. 1473 do końca w. XVI), a bibliografia przedm iotu u ry w a się tam faktycznie n a roku 1953 (roku w ydania B ibliografii litera tu ry polskiej okresu odrodzenia),

o b ję to ść a r ty k u łó w o b ję to ść b ib lio g ra fii

P iś m ie n n ic tw o sta r o p o ls k ie s tr o n 5 + 4 lin ijk i s tro n 4,5 s tr o n 5,5

O św ie c e n ie s tr o n 10,5

39 C yt. z lis tu d ra R a fa ła L e s z c z y ń s k i e g o , z 8 sty c z n ia 1968.

(17)

tru d n o bow iem uznać za przekroczenie te j gran icy dopisanie w różnych działach w y kazu bibliograficznego w sum ie 4 pozycji z lat 1955— 1957. O pracow anie O św iecenia o b ejm u je okres od początku w. X V III do lat dw udziesty ch w. X IX , a bibliografię zam yka na ro k u 1965. W iększa objętość a rty k u łu spow odow ana została głów nie ta k chyba oczyw istym faktem , ja k w y b itn y ilościowo w zrost d ru k a rń w przeciągu stulecia X V III i na p oczątku X IX w sto su n k u do niem al takiego sam ego czasowo okresu epoki odrodzenia.

P rzykładow o: w a rty k u le P iśm ien n ictw a staropolskiego w ym ieniono około 70 firm d ru k arsk ich , pośw ięcając około А/б stro n y n a jed n ą firm ę, gd y w a rty k u le Ośw iecenia około 110 firm , zajm ując około 1h stro n y na każdą. W św ietle pow yższego — jak ie jś rażącej dy sproporcji m iędzy ty m i dw om a opracow aniam i chyba nie ma. G dyby zaś n aw et z aistn ia­ ła — dostatecznie tłu m ac z y łb y ją fak t, że jest to w łaściw ie pierw sze całościow e opracow anie d ru k a rstw a okresu, podczas gdy d ru k arstw o odrodzenia było ju ż p rzedm iotem w ielu szczegółowych m onografii. Z krzyczącą d y spro p o rcją w sto su n k u do opracow ania P iśm ien n ictw a

staropolskiego było n a to m ia st opracow ane to hasło w red ak cji S tu pkie-

w icza — z a w a rte w sum ie na 5 stro n ach luźnego m aszynopisu (w p rze­ liczeniu n a objętość d ru k u : niecałe 2 strony), z którego ty lko 1,5 stro n y zajm ow ał a rty k u lik , dosyć bo g aty w słow a, a całkiem ubogi w fak ty , d obrane n ad to w cale nie selek tyw n ie, lecz przypadkow o.

Z kolei fo rm u łu je polem ista z a rz u t n astę p u jąc y : „n ad m iar zbędnych d ro bny ch in fo rm a c ji sąsiad u je często [w tom ie oświeceniowym ] z b ra ­ kiem in fo rm a c ji w ażn iejszy ch ” (s. 128). D ow odem n a to jest rzekom y b ra k nazw y uczelni i im ien ia re k to ra w „chaotycznie n ap isan y m »bio­ gram ie« U n iw e rsy te tu W arszaw skiego” . T ym czasem w tekście a rty k u łu n a s. 196 w ym ienione są dw ie k o lejn e urzędow e nazw y, n azw a z r. 1818: U n iw ersy tet K rólew sko-W arszaw ski, oraz zatw ierd zon a w r. 1829 przez M ikołaja I, dodająca do w ym ienionej pow yżej przym iotnik: A lek san­ drow ski. W y suw ania n ato m iast n a czoło h a sła ty ch carskich ty tu łó w nie uw ażałam za słuszne. Na tejże sam ej stro n ie a rty k u łu jako pierw szy re k to r z w y b o ru fig u ru je Szw eykow ski rzeczyw iście bez im ion, ale w l i n i j c e p o p r z e d n i e j (sic) w y s t ę p u j e t e n ż e S z w e y ­ k o w s k i z i n i c j a ł a m i , k o n tek st zaś w sk azu je w yraźnie, że chodzi o tę sam ą osobę. R ozw iązanie inicjałó w 32 Szw eykow skiego dla p rzecięt­ nego u ży tk o w n ik a N ow ego K o rb u ta nie stanow i chyba w iększej tru d ­ ności, g d yb y zaś n aw et zaistniała, rozw iąże je indeks osobowy lub hasło autorsk ie, gdyż Szw eykow ski je s t także au to rem hasłow ym Oświecenia.

32 N b . s to s o w a n y c h w te k ś c ie d z ie ła p r z y o so b a c h b a rd z ie j z n a n y c h — z g o d n ie z p r z y ję tą d la o sz c z ę d n o śc i m ie js c a k o n w e n c ją .

(18)

O K O M P E T E N C JI I M E T O D A C H .. 235 D alszy w ym ieniony przez Stupkiew icza brak in fo rm acji dotyczy a r ­ ty k u łu o T ow arzystw ie P rzy jació ł N auk: pom inięto rzekom o rolę, jak ą ono odegrało p rzy w yd an iu słow nika Lindego. W ysuw ając ów zarzu t pow inien był jed n ak recenzent n a jp ie rw spraw dzić, czy fa k t tak i rze ­ czywiście m iał m iejsce. W św ietle bow iem m onografii Jerzego M ichal­ skiego:

ju ż w 1803 r o k u k o n c e p c ja u d z ia łu T o w a rz y s tw a w w y d a n iu s ło w n ik a u p a d ła [...]. N ie doznał też L in d e pomocy od Tow arzystw a jako całości w trudnym d z ie le w y d a n ia sw e j o g ro m n e j p r a c y 33.

Także w szystkie inne w ym ienione b rak i lub błędy in fo rm acji w y ­ n ik ają tylko z nieuczciw ie przez Stupkiew icza sprep aro w any ch cytatów lub też z jego n ie w ie d z y 34. Dla ilu stra c ji zastosow anych m etod może

„O św ie c e n ie ” (s. 192)

D z ie je T P N b y ły s iln ie z w ią z a n e z d z ie ja m i p o lity c z n y m i k r a ju . L e d w ie to le ro w a n e w czasach p ru s k ic h , w K s ię ­ s tw ie W a rs z a w sk im a w a n s o w a ło do ro li T o w a rz y s tw a K ró le w s k ie g o [...]. R ząd K s ię s tw a w e z w a ł je do p is a n ia h is to rii n a jn o w s z e j i do w s p ó łp ra c y p rz y tł u m a ­ czen iu k o d e k s u N a p o le o n a ; o d b y w a n e w ó w czas s e s je p u b lic z n e s ta w a ły się n ie r a z m a n ife s ta c ja m i p a tr io ty c z n y m i [...]. W K ró le s tw ie P o ls k im z y sk a ło T o w a rz y stw o p o tw ie r d z e n ie d y p lo m u k ró le w s k ie g o i w p ie rw s z y c h la ta c h p r o w a d z i ł o j a w n ą d z i a ł a l ­ n o ś ć n a r o d o w ą , czcząc n a ro d o w e u ro c z y s to śc i ż a ło b n e [...], w y d a j ą c i i n s p i r u j ą c p r a c e o t e m a t y ­ c e n a r o d o w e j (Ś p i e w y h i s t o ­ r y c z n e ) . P o 1820 w ró c iło do a p o lity c z ­

n o ści (ja k w c z asach p ru s k ic h ), ty m n ie m n ie j n ie u n ik n ę ło s z y k a n ze s tro n y w ła d z [...]35. 33 J . M i c h a l s k i , Z d z ie jó w T o w a r z y s tw a P r z y ja c ió ł N a u k . W a rs z a w a 1953, s. 202. 34 Z a rz u c a ją c m i n p . n ie w s p o m n ie n ie a n i sło w em o P ie ś n io k s ią g u J. P . W o r o ­ n i c z a (s. 128), n ie s k o ja rz y ł go so b ie z a p e w n e S tu p k ie w ic z ze s p e c ja ln ie w y e k s p o ­ n o w a n y m i w te k ś c ie a r ty k u łu ro z p r a w a m i W o ro n ic z a o p ie ś n ia c h n a ro d o w y c h , w k tó r y c h w ła ś n ie p r o j e k t P ie śn io k sią g u z o sta ł p rz e d s ta w io n y .

35 N a m a r g in e s ie r e f le k s j i o uczciw o ści c y ta tó w r e c e n z e n ta w a r to p rz y w o ła ć jeszcze je d e n u s tę p w y p o w ie d z i z in n e j o k a z ji (s. 132), k tó re g o g ro m k a r e t o r y k a („Czy d r A le k s a n d r o w s k a zn a w ie lu p is a rz y , k tó r z y do c zasó w K. B ro d z iń s k ie g o p u b lik o w a li za ży cia w ię c e j sw y c h u tw o ró w n iż o n ? ”) u k r y ć m a w y p a c z e n ie se n su

posłużyć n astępu jące zestawienie:

S tu p k ie w ic z (s. 128) je s t n a to m ia s t w z m ia n k a o ty m , że d o ­ p ie ro w K ró le s tw ie P o ls k im , tz n . po ro k u 1815, T o w a rz y stw o „ p r o w a d z i ł o j a w n ą d z i a ł a l n o ś ć n a r o d o w ą [ . . . ] w y d a j ą c i i n s p i r u j ą c p r a c e o t e m a t y c e n a r o d o w e j ( Ś p i e w y h i s t o r y c Z n e)”.

(19)

Z arzut dotyczący n ieresp ek to w an ia d robnych zasad fo rm aln ych (s. 131) w dziele w y m iaru N ow ego K orbuta, ty m w ięcej że nigdzie nie zostały w yłożone w zakresie u m ożliw iającym rozw iązanie w szystkich p ro ble­ m ów n asu w ający ch się w trak cie p rac y (było to zresztą niem ożliwe) — jest znów zarz u te m zask ak u jący m . To, iż „jest rzeczą w pew ny m sensie nieu ch ro n n ą, że k o ncepcja dzieła ta k ogrom nego ro zw ijała się w m iarę jego pow staw an ia, k ied y bow iem przystępow ano do pracy, zbyt wiele problem ów trz e b a było rozw iązać” — rozum ie a u to r recenzji „N ow ych K siążek” 36, nie rozum ie tego n ato m iast b y ły se k re tarz K o m itetu R edak­ cyjnego N ow ego K orbuta, co jest w ręcz zdum iew ające. Tym zaś bardziej, że opracow ując osobiście tom 12 owego dzieła, w zględam i jego p rzy sto ­ sow ania do tom ów w y d an y ch uprzednio jakoś się nie p rz e jm o w a ł37, jak też nie u n ik ał „p odania zbędnych szczegółów” , pow odując „niepo­ trzebne, a n aw et w p ro st szkodliw e” jego rozszerzenie.

W yliczone przez S tupkiew icza w dalszym ciągu niekonsekw encje i po tknięcia fo rm aln e (nb. w iększość z nich jest potknięciam i tylko w zafałszow anym lub ignoran ck im p rzed staw ien iu recenzji) — w pu b li­ k acji ta k ogrom nej nie tylko „m ogą się w ydaw ać drobiazgam i” (s. 133), ale na pew no n im i są. K o rzy stający ch zaś z Now ego K orbuta oraz szer­ szą opinię p u b liczn ą m ało in te resu je „stosunek d r A leksandrow skiej do założeń i u sta le ń ” byłego se k re tarz a K om itetu R edakcyjnego. P rag n ę jed n ak odpowiedzieć n a k ilk a tego ty p u zarzutów recenzen ta w celu zadem onstrow ania zarów no ich w agi i słuszności, jak też m etod pole­ m isty.

W brew p rz y ję ty m obyczajom w y ty k a S tupkiew icz pom yłki i lite­ ró w ki (s. 134) w dziele, k tóre nie zostało jeszcze w ydaw niczo zam knięte. P rz y ty m n iek tó re z w y tk n ię ty c h literów ek, jak np. Płock czy Połock, mogą być literó w kam i tylko rzekom ym i, recenzent bowiem ich nie lokalizuje, jeżeli zaś w y n a la zł je poprzez k o n fro n tację z tek stem w łasnej red a k c ji, to w y jaśnić trz e b a, że w oparciu o źródła red a k c ja III p o p ra ­ w iła tam w ielokrotnie: „P ło ck ” n a „Połock” i odw rotnie, „w C hełm nie” na „w C hełm ie” , „B racław ” , „b racław sk ie” na „B rasław ” , „b rasław sk ie” i odw rotnie, czy „M ohylew ” , „m ohylew skie” na „M ohylów ” , „m ohylow - sk ie” i odw rotnie.

c y to w a n e j ze W s tę p u k w e s tii. C z y ta ją c ją b o w ie m in p le n o , n ie m a się w ą tp li­ w o ści, że tw ie r d z e n ie o n ie w ie lk ie j lic z b ie p u b li k a c ji w ie rs z y p o e ty za je g o życia o d n o si się d o d r u k ó w o s o b n y c h , a n ie do ro z p ro s z o n y c h p u b lik a c ji w c z a so p ism a c h i z b io ra c h . W y d a ń zaś o so b n y c h p o e z ji B ro d z iń s k ie g o z o k re s u jeg o życia, o czy ­ w iśc ie w s to s u n k u do c a łe j jego p r o d u k c ji p o e ty c k ie j, z n a m y rz e c z y w iś c ie b a rd z o m ało .

*• A. L a m , „ N o w y K o r b u t”. „N o w e K s ią ż k i” 1967, n r 14, s. 850.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zasada indukcji strukturalnej orzeka, iż własność kategorii syntaktycznej może być udowodniona indukcyjnie poprzez analizę struktury jej definicji: dla każdego przypadku ba-

Mechanizm leżący u  podstaw podwyższonego ciśnienia tętniczego u  osób z  pierwotnym chrapaniem nie jest w pełni wyjaśniony, ale może mieć związek ze zwiększoną

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Państwowa Straż Pożarna, Komenda Główna Policji, Biuro Ochrony Rządu, Straż Graniczna,. Prezes Urzędu Transportu

Za to inne pomysły z niedoszłego zbioru stały się składową tego trzeciego opowiadania, wieńczącego, ale też będącego zabawą ze światem i konwencją świata NR (i

Uczniu, przypomnij sobie jak wyglądało życie obu postaci – Ani Shirley oraz Maryli Cuthbert - zanim się spotkały.. Jak wyglądało pierwsze spotkanie bohaterek i jak doszło do

B akterie reagują taksycznie, a więc gromadzą się w m iejscach odpowiednio naśw ietlonych, oddalają się od okolic nadm iernie zakwaszonych, są przyciągane przez

Tolerancja jest logicznym następstwem przyjętego stanowiska normatywnego, jeśli to stanowisko obejmuje jedno z poniższych przekonań: (1) co najmniej dwa systemy wartości

Niektóre z nich budz¹ niepokój chrzeœcijañskiego teologa, wydaj¹ siê bowiem odejœciem od inkarnacyjnego paradygmatu – od prawdy o Wcieleniu Boga i o Jego obec- noœci