• Nie Znaleziono Wyników

Krzyżowanie się postaci gatunkowych jako wyznacznik ewolucji poezji

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Krzyżowanie się postaci gatunkowych jako wyznacznik ewolucji poezji"

Copied!
42
0
0

Pełen tekst

(1)

Ireneusz Opacki

Krzyżowanie się postaci

gatunkowych jako wyznacznik

ewolucji poezji

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 54/4, 349-389

(2)

IRENEUSZ OPACKI

K R ZY ŻO W A N IE SIĘ PO STA C I GA TUN KO W YCH JA K O W Y ZN A C ZN IK EW O L U C JI P O E Z JI One o f t h e o b v i o u s v a l u e s o f gen re s t u d y is p r e c i s e l y th e f a c t t h a t i t calls a t t e n t i o n t o t h e i n t e r n a l d e v e l o p m e n t of li t e r a t u r e , t o w h a t H e n r y W ells (in uN e w P o e t s f r o m O l d ”, 1940) has ca lled “l i t e ­ r a r y g e n e t i c s ”. W h a t e v e r th e r e l a t i o n s o f li t e r a t u r e t o o t h e r r e a l m s o f v a lu e , b o o k s a r e in f l u e n c e d b y b o o k s ; b o o k s i m i t a t e , p a r o d y , t r a n s f o r m o t h e r b o o k s — n o t m e ­ r e l y th o s e w h i c h f o l l o w t h e m in s t r i c t chronologic al s u c c e s s i o n l . 1

W h isto rii b ad ań n a d ro d zajam i i g a tu n k a m i literack im i, k tó re — od u k azan ia się stu d iu m V an T ieghem a 2 — u zy sk ały nazw ę b ad ań ge- nologicznych, dadzą się w yodrębnić, g e n e ra ln ie rzecz tra k tu ją c , dw a podstaw ow e stan o w isk a teo rety czn e, biegunow o od siebie różne.

P ie rw sz e z nich — starsze i znacznie siln iej rep re z en to w a n e w h isto ­ rii d o k try n genologicznych — w yw odzi się z P o e ty k i A ry stotelesa. P o ­ lega ono na k lasy fik acji u tw o ró w w pew ne o ddzielne g ru p y w o parciu o ich cechy k o n sty tu ty w n e , k tó re są rów nież cecham i s t a ł y m i , n ie­ zm ien ny m i h isto ry cznie. T eoria ta w y rosła w o p a rc iu o A ry sto teleso w - skie i P la to ń sk ie rozróżnienie trzech p odstaw ow ych rodzajów lite ra c ­ kich — d ra m a tu , epiki i liry k i — n a po d staw ie różnic w sposobie w y ­ po w iad an ia się „ a u to ra ”, k tó ry w dram acie p rak ty c zn ie znika z pola w idzenia, o d d ając głos jed y n ie stw o rzon y m przez siebie postaciom , w epice p rze m aw ia częściowo sam (za p o śred n ictw em rep rezen tu jąceg o

1 R. W e 11 e k, A. W a r r e n , T h e o r y o f L i t e r a t u r e . N e w Y ork 1956, s. 225. * P. V an T i e g h e m , L a q u e s t io n d e s g e n r e s li tt é r a i r e s . „ H elicon ”, 1938, s. 95 n.

(3)

350 IR E N E U S Z O P A C K I

go n a rra to ra ), częściowo p rze m aw ia ją stw orzone przez niego postaci (a więc k o n stru k c ja m ieszana), w liry c e n a to m ia st p rzem aw ia osobiś­ cie 3. T eoria ta ulegała w tra k c ie ro zw o ju b a d a ń genologicznych ro zm ai­ ty m przem ianom . Z jed n e j s tro n y zo stała poszerzona „ilościow o” , do­ prow adzając do w y o d ręb n ien ia nie ty lko trz e ch p odstaw ow ych ro d zajó w literackich , ale i szerokiego zespołu podporządk ow an ych im gatu nk ów . Z drugiej stro n y — u leg ała przem ian om „jakościow ym ” w sk u te k pró b w prow adzenia coraz to in n y c h k ry te rió w rozróżnień — k ry te rió w „cza­ s u ” 4, k ateg o rii g ram aty czn ej 5, w zorca m etry czneg o i stro fic z n e g o 6, te ­ m a tu 7, celu dzieła lite ra c k ie g o 8 itp. Chociaż ta k ro zm a ite teo rie roz­ różnień zostały zarysow ane, m a ją one je d n ą cechę w spólną, k tó ra pozw a’a zw iązać je z k o n cep cjam i A ry sto telesa. C echą tą je s t o parcie się o stałe, niezm ien ne pojęcia, p rzy p isy w an e rod zajom i g atu n k o m — bez w zględu na to, czy b ęd ą to sposoby p rez e n to w a n ia rzeczyw istości, czy k ręg i tem aty czn e, czy w zorce m etry czn e. Z m ienia się jed y n ie k r y ­ te riu m — nie zm ienia się zasada. W pełni u jm u je to uogólnienie W el- leka i W arren a:

T h e o r y o f g e n re s is a p r i n c ip l e o f ord er : i t cla s sif ie s l i t e r a t u r e a n d l i t e ­ r a r y h i s t o r y n o t b y t i m e o r p la c e (p e r io d or n a ti o n a l la n g u a g e) b u t b y s p e ­ c if ic a lly li t e r a r y t y p e s o f o r g a n i z a ti o n o r s t r u c tu r e . A n y c r itic a l a n d e v a l u ­ a t i v e — as d i s t i n c t f r o m h is to r i c a l — s t u d y i n v o l v e s , in s o m e f o r m , th e a p p e a l to su ch s t r u z t u r e s . T h e j u d g m e n t of a p o e m , f o r e x a m p e, i n v o l v e s a p p e a l to o n e ’s t o t a l e x p e r i e n c e and c o n c e p tio n , d e s c r i p t i v e a n d n o r m a t i v e , of p o e t r y [...] °.

U ogólnienie to, za T h ib a u d ete m pow tórzone 10, u w y p u k la podstaw ow ą cechę tego ty p u ujęć: są to u jęc ia o p o d staw ach ah istoryczn ych , co p ły ­

3 Por. W e l l e k , W a r r e n , op. cit., s. 217. R ozd ział tej k sią ż k i tra k tu ją cy o rodzajach i g a tu n k a ch lite r a c k ic h , do k tó reg o n in ie jsz y szk ic cz ę sto się od w o­ łu je, d o stęp n y je st ró w n ież w p o lsk im tłu m a czen iu (zob. „ P rzegląd H u m a n isty c z ­ n y ”, 1957, nr 3, s. 19—30), ze w z g lę d u jed n a k na „ term in o lo g iczn ą c z u ło ś ć ” tek stu W elleka i W arrena, k tóra stw a r z a liczn e tru d n o ści w w ie r n y m p rzek ła d zie na term in o lo g ię p olsk ą, zd ecy d o w a n o się tu na c y to w a n ie o ryg nału.

4 Por. J. K l e i n e r , R o la c z a s u w r o d z a ja c h li te r a c k ic h . W: S t u d i a z za k r e s u te o r ii li t e r a t u r y . W yd. 2. L u b lin 1961, s. 39 n.

5 Por. R. J a k o b s o n , R a n d b e m e r k u n g e n z u r P r o s a d e s D ic h te r s P a ste r n a k . „ S la v isch e R u n d sch a u ”, 1935, s. 357 n.

6 Z sg a d n ien le to w g 'n o lo g ii m a ju ż tra d y cję bardzo d łu gą; ż y w o tn e je s t do d ziś. Por. M. G r z ę d z i e l s k a , U k ł a d w e r s y f i k a c y j n y a g a t u n e k li te r a c k i. ( S p r a ­ w a m ea n d r a ). „Z agadnienia R o d za jó w L te r a c k ic h ”, 1960, z. 1, s. 101 n.

7 Np. p opularne, w k ażd ym szerszym p o d ręczn ik u sto so w a n e ro zró żn ien ia na p o w ieść sp ołeczn ą, ob y cza jo w ą , h isto ry czn ą etc.

8 Por. S. S k w a r c z y ń s k a , D is k u s s io n s b e itr a g z u P r o b l e m e n d e r genolo -g is ch en S y s t e m a t i k . „Z a-gad n ien ia R o d za jó w L ite r a c k ic h ”, 1960, z. 2, s. 115 n.

9 W e l l e k , W a r r e n , op. cit., s. 216.

(4)

K R Z Y Ż O W A N IE S IĘ P O S T A C I G A T U N K O W Y C H 351

nie z f a k tu o p arcia ich o niezm ienność w y ró żn ik ó w rodzajow ych czy g a tu n k o w y ch . O czyw iście — n o rm aty w izm te n różne p rzy b ie ra ł form y, bard ziej lub m n iej dogm atyczne, z a m y k ające się pom iędzy stan o w is­ kiem B oileau a stan ow isk iem rep re z en to w a n y m przez W elleka i W a r­ ren a n , k tó rz y dopuszczają tu p ow staw anie zn acznych szczelin, pozw a­ lają cy c h na sp o ry lib eralizm . L ib eralizm te n m a jed n a k ostro zakreślone granice, pły n ące w łaśn ie z ah isto ryczn y ch p o d staw system u. S y stem je s t o ty le lib e raln y , że u zn aje h isto ry czn e po w staw an ie now ych ga­ tu n k ó w litera c k ic h , w pro w ad zan y ch do lite r a tu r y przez n a stę p u jąc e po sobie p rą d y literack ie. J e s t jed n a k o ty le a h isto ry c z n y — z koniecz­ ności — że w szelkie ew o lucyjn e p rze m ia n y jednorodnego, w y daw ałoby się, n u r tu poezji będzie uznaw ał za odm ien ne g a tu n k i literack ie: każda bow iem o strzejsza p rzem ian a ew o lu cy jn a spow oduje zm ianę zn orm a- tyw izow anego, stałego w y ró żn ik a gatunkow ego. N iech w y jaśn i to bliżej c y to w a n y przez au to ró w T h e o r y of L itera tu re p rzy k ła d dziejów elegii. O d staro ży tn o ści o p a rta b y ła o dw a w sp ó łd ziałające w yróżniki: żałobną te m a ty k ę i w zorzec d y sty c h u elegijnego. J u ż w staroży tno ści rozsze­ rzy ła k ręg i tem aty czn e, co doprow adziło do z a n ik u w yróżm ka p ie r w ­ szego. Z kolei głośna w sw oim czasie Elegia G ra y a zerw ała z zasadą w zorca d y sty c h u . T en e ta p ro zw o ju elegii w św ietle sy ste m u genolo- gicznego, op arteg o o niezm ien n e cechy g a tu n k ó w i rodzajów , trz e b a uznać za n o w y g a t u n e k e l e g i j n y 12, a nie — h isto ryczną ko n­ ty n u a c ję elegii sta ro ż y tn e j.

O d m ienne stanow isko, m łodsze i znacznie słabiej rep rezen to w an e w h isto rii b a d a ń genologicznych, stało się głośne dzięki rozpraw om B ru n e tie re ’a 13 i V an Tieghem a. W przeciw ień stw ie do stanow iska p ie rw ­ szego, k tó re nacisk kładło n a zasadniczą niezm ienność cech g a tu n k o ­ w ych, tu ta j nacisk został położony n a h isto ry czn ą c i ą g ł o ś ć g a tu n ­ ków, dopuszczającą n a w e t zm ianę ich cech w y ró żn iający ch w tra k c ie ew olucji. W u ję c iu B ru n e tie re ’a teo ria ta, stw o rzo n a na za:adzie a n a ­ logii do n a u k p rzyrodniczych, doprow adziła do ujęć sk rajn y ch , k tó ry c h w y ra z em było łączenie zjaw isk chronologicznie i s tru k tu ra ln ie odległych w jed n o ro d n y gatunkow o n u r t ew olu cy jn y . W te n sposób — poru szając się n a te re n ie lite r a tu r y fra n c u sk ie j — B ru n e tie re połączył w jed e n ciąg ew o lu cy jn y siedem nastow ieczną re to ry k ę z dziew iętnastow ieczną liry k ą , w y n a jd u ją c w te j liry ce p ew ne cechy retoryczn e, b y n a jm n ie j d la niej nie k o n sty tu ty w n e . Clou ujęcia stan o w ił p rzy ty m fak t, że po­ m iędzy siedem nastow ieczną re to ry k ą a d ziew iętnastow ieczną liry k ą B ru

-11 W e l l e k, W a r r e n , op. cit., s. 215— 227. 12 I b i d e m , s. 221— 222.

13 F. B r u n e t i è r e , L ’é v o l u t i o n d e s g e n re s d a n s l ’h is to ire de la li tt é r a t u r e - P aris 18S8.

(5)

352 I R E N E U S Z O P A C K I

n e tie re nie staw iał żad n y ch p o śred n ich o g n iw ew o lu cy jn y ch , ale z a k ła ­ dał podjęcie ciągu ew o lu cy jn eg o po s tu le tn ie j z górą p rzerw ie. Podobnie postępow ał V an Tieghem , łącząc pow ieści W a lte r S co tta z epopeą h o - m eryck ą.

O czywiście — ta k a sk ra jn o ść ujęć ro d ziła liczne dowolności, nic w ięc dziwnego, że i sam V an T ieghem z czasem w ycofał się z zajm ow anego sta n o w is k a 14. S k rajn o ść ta p olegała w szakże n a b łęd n y m połączeniu k ry te riu m ciągłości g a tu n k ó w z k ry te riu m analogii. S ą to k ry te ria różne. K ry te riu m ciągłości o p iera się n a sto pnio w ej, ale n iep rzerw an ej, p rzem ian ie g atu n k u , p rze m ia n ie kroczącej poprzez łań cu ch u tw orów chronologicznie blisk ich . K ry te riu m analogii o p iera się n a w y c h w y ty ­ w a n iu bliskich sobie, analo giczn y ch cech s tru k tu ra ln y c h w utw o rach chronologicznie n a w e t o d leg ły ch — ta k ja k B ru n e tie re w yłow ił w spólne cechy w siedem nastow ieczn ej re to ry c e i dziew iętn astow iecznej liryce. W u jęciu B ru n e tie re ’a i V an T ieg h em a sk rajn o ść p olegała n a w y sn u w a­ n iu w niosków o ciągłości (a w ięc k ry te riu m pierw sze) w o p arciu o a n a ­ logie s tru k tu ra ln e (a w ięc k ry te riu m d ru g ie) — n a ta k ie j tylk o pod ­ staw ie, p o dstaw ie w y stęp o w an ia analogicznych cech s tru k tu ra ln y c h w pow ieściach W a lte r S c o tta i epopei h o m ery ck iej, w siedem n asto ­ w iecznej re to ry c e i d ziew iętnasto w ieczn ej liry ce, m ogło dojść do p o łą ­ czenia ty ch odległych chronologicznie zjaw isk, nie połączonych żadnym i pośredn im i ogniw am i ew o lucji, w je d n o ro d n e g atunkow o ciągi ew o lu ­ cyjne.

B łąd te n fa ta ln ie zem ścił się n a dalszy ch dziejach b a d a ń genologicz- nych. Z jed n e j s tro n y spow odow ał k o m p ro m ita cję „te o rii ciągłości” , pow odując odejście od dalszych p ró b b a d a ń tego ty p u . Z drug iej, sk ła ­ niając do p o w ro tu n a te r e n teo rii „n iezm ien n y ch cech g atu n k o w y ch ”, obnażył b ra k i u jęć dotychczasow ych, co spow odow ało, że n au k a o ro ­ dzajach i g a tu n k a c h lite ra c k ic h znalazła się w głębokim im pasie, k tó ry ostatnio uzy sk ał w y ra z w zd an iu S te fa n ii S kw arczy ń sk iej o n iedosta­ tecznych w y n ik ach d o tychczasow ych p ró b w zak resie sy ste m aty k i geno- lo g ic z n e j15.

C e n tra ln e p rz e ja w y tego im p asu m ożna — w y d a je się — ująć w k il­ k u ogólnych p u n k tac h :

1. O p ieranie się o sy ste m a ty k ę tra d y c y jn ą z w y ra ź n y m akcentow a­ niem jej n iew y starczaln o ści dla u sy ste m aty z o w a n ia pełnego zakresu zjaw isk literack ich . A k c e n tu je się t u zazw yczaj daleko p o su niętą sche- m atyczność tra d y c y jn e g o podziału n a g a tu n k i i ro d zaje literack ie, sk u t­

14 V a n T i e g h e m , op. cit., s. 99. 15 S k w a r c z y ń s k a , op. cit., s 115.

18 Por. M. G ł o w i ń s k i , A. O k o p i e ń, J. S ł a w i ń s k i , W i a d o m o ś c i z te o r ii li t e r a t u r y . W arszaw a 1957, s. 85.

(6)

K R Z Y Ż O W A N IE S IĘ P O S T A C I G A T U N K O W Y C H 353

kiem czego za trac ił on ko m p eten cje sy ste m aty z u ją c e , a sta ł się ogólnym , a b stra k c y jn y m schem atem , u łatw ia ją c y m je d y n ie o rie n tac ję w m orzu zjaw isk litera c k ic h 16.

2. U św iadom ienie niebezpieczeństw , ja k ie rodzi teo ria analogii

s tru k tu ra ln y c h w św ietle fak tu , że stosow ane dotychczas k ry te ria po­ działu n a g a tu n k i i ro d zaje litera c k ie są k ry te ria m i nie w spółrzędnym i — jed n e g a tu n k i w yodrębniono n a za.ad zie k ry te riu m św iata przed staw io ­ nego, d ru g ie n a zasadzie kom pozycji, trzecie n a zasadzie bu dow y stro - ficznej. Je śli zasto su je się tu k ry te riu m w sp ólno ty s tru k tu ra ln e j u tw o ­ rów w chodzących w sk ład jednego g a tu n k u , grozi błąd popełniony przez B ru n e tie re ’a: sk u p ien ia w jed n ej g ru p ie g atu n k o w ej utw orów chrono­ logicznie odległych, k tó ry c h podobieństw o s tru k tu ra ln e zrodziło się przypadkow o, n a tle różn ych u w a ru n k o w a ń h isto ry c z n y c h 17.

D rug im , rów nocześnie u św iad am ian y m tu ta j, niebezpieczeństw em je s t w św ietle niew spółrzędności k ry te rió w podziału na g a tu n k i i ro ­ dzaje litera c k ie p ara d o k sa ln a m ożliw ość w łączania k o n k retn y c h u tw o­ rów litera c k ic h do k ilk u g atu n k ó w je d n o c z e śn ie 18. T ypow ym p rz y k ła ­ dem m oże tu być opozycja g atu n k o w a so n e tu i bajki. S onet — w u jęciu tra d y c y jn y m — o p iera się n a k ilk u w yró żn ikach : epigram atyczności kom pozycji, w y rażającej się w d ążen iu od ogólnego za ry su sy tu a c ji do reflek sji, często p rzy b ie ra jąc e j p ostać se n te n c ji; n a w yrosłej z koniecz­ ności epigram atycznego s k ró tu ten d e n c ji do alegoryzacji, o p a rte j o an a­ logię „człow iek — e le m en t św iata p rz y ro d y ” (typow ym zjaw iskiem

Cisza m orska M ickiew icza czy w czesne so n e ty Słowackiego); n a ustalo -

lonej budow ie stro ficzn ej. B ajk a o p a rta je s t n a zasadzie ep ig ram aty cz­ ności, w y ra ż ają ce j się w dążen iu do re fle k sji, p rzy b ie ra jąc e j postać sen te n c ji; n a zasadzie alegoryzacji, w o p a rc iu o p a ra lelę „człow iek —

17 P rzy k ła d em m oże tu słu ż y ć p o d o b ień stw o ro m a n ty czn ej lir y k i b a lla d o w ej do b a lla d y m łod op olsk iej. W ok resie ro m an tyzm u liry k a b allad ow a sta n o w iła g a ­ tu n e k w y ra źn ie odrębny, różn y od b a lla d y ep ick o -d ra m a ty czn ej. W ok resie m ło d o - p o lsk m ballad a — na drodze sto p n io w y ch przem ian — doszła do postaci liry czn ej, zb ieżn ej z p ostacią stru k tu ra ln ą rom an tyczn ej lir y k i b a lla d o w ej (ballady T e t m a ­ j e r a , K a s p r o w i c z a , O s t r o w s k i e j ) . W szelak o to ty lk o p o d o b ień stw o „po­ s t a c i”, u zy sk a n e na drodze o d m ien n y ch e w o lu c ji i na teren ie o d m ien n y ch g a ­ tu n k ó w . Z a sto so w a n ie tu teo rii „ sta ły c h ” w y r ó ż n ik ó w g a tu n k o w y ch m u si prow ad zić do b ied n eg o u to żsa m ia n ia ty c h d w óch różn ych n u r tó w poezji. D a w n y m św ia d e c t­ w e m teg o typ u p o w ik ła ń m oże b y ć częste w p o czą tk a ch w . X IX m iesza n ie g a ­ tu n k ó w dum y i e leg ii, np. w ó w czesn y ch p odręczn k ach N iem cew iczo w sk ie D u m a o k n ia z iu M ichale G l i ń s k i m oraz D u m a o Ż ó ł k i e w s k i m , k tóre dziś uch od zą za k la sy c z n e n em a l w zory p e r w s z y c h p o lsk ich b a lla d — ilu stro w a ły teo rety czn e w y w o d y na tem a t e le g ii! Por. W y b ó r r ó ż n y c h g a t u n k ó w p o e z y i . Cz. 1. W arszaw a 1820, s. 132— 160.

18 Por. I. O p a c k i , G en o lo g ia a h i s t o r y c z n o l i t e r a c k i e k o n k r e t y . „Z agad n ien ia R od zajów L ite r a c k ic h ”, 1959, z. 1, s. 91 n.

(7)

354 IR E N E U S Z O P A C K I

ele m en t św iata p rzy ro d y ” ; nie m a u stalo n ej bu dow y stro ficzn ej, co oznacza, że m oże ona być różna. Z estaw iw szy ze sobą te dw a g atu n k i spostrzegam y, że w yróżniki ich p o k ry w a ją się ze sobą — z w y ją tk ie m b udow y stroficznej, k tó ra zresztą dla b a jk i je s t rzeczą gatunkow o obo­ ję tn ą . S tą d b a jk a n ap isan a stro fą sonetow ą będzie sp ełn iała w szystkie k o n sty tu ty w n e w a ru n k i w łaściw e o b u g atu n k o m literack im .

Im pas w y n ik ły z uśw iadom ienia ty ch p arad o k saln y ch niebezpie­ czeństw p rzejaw ił się we w spółczesnej n au ce w p ró bach o drzucenia tra d y c y jn y c h zasad system aty k i genologicznej i o parcia jej o całkow i­ cie now e k ry te ria . Na gruncie polskim ta k ą próbę w y różn ienia sześciu rodzajów literack ich n a zasadach całkow icie od m iennych od tra d y c y j­ n y ch stw o rzyła S te fa n ia S k w arczy ń sk a 19.

3. T rzecim new ralgicznym p u n k te m w spółczesnej genologii je st do­

chodząca raz po raz do głosu św iadom ość ważności ew olucyjnego asp ek tu rodzajów i g atu n k ów literackich, n a k tó ry — m im o popełn ienia po d­ staw ow ych błędów — otw orzył oczy B ru n e tiè re . Z asp ek tem ty m geno- logia liczy się pow ażnie, gdyż jego słuszność u zy sk uje potw ierdzenie w ogólnych a oczyw istych cechach życia lite ra tu ry , w śród k tó ry ch je d n ą z najpow ażniejszych je st cecha przem ienności ew o lu cy jn ej, k tó ra siłą rzeczy m usi rzutow ać rów nież n a te re n sy stem aty k i genologicznej. O czyw ista i nie w ym agająca dow odów cecha zm ienności lite ra tu ry w tra k c ie jej ro zw oju stoi w sprzeczności z zasadam i tw o rzen ia sy ste ­ m a ty k i genologicznej w oparciu o niezm ienność w yróżników g atu n k o ­ w ych. Dochodzi tu do spotkania d w u odm ien ny ch typ ów ujęć — ujęcia dynam icznego i ujęcia statycznego. Sprzeczność ta w y raźn ie o dbija się n a niepew ności sądów w y rażan y ch p rz y okazji pró b w pro w adzen ia ład u na te re n ie sy stem aty k i, prób kroczących drogą pogodzenia ze sobą obu ty ch zasad. Szczególnie widoczne je s t to w jed n y m z n ajnow szych ujęć, rep re z en to w a n y m przez W elleka i W a rre n a. Z jed n ej stro n y dążą obaj a u to rz y do u trz y m an ia teorii genologicznej p rzy k ry te ria c h niezm ien­ ności cech g atunkow ych. Z d ru g iej — w p a d a ją w sprzeczność z w łas­ n ym stanow iskiem , dopuszczając „ciekaw e przesunięcia w o b r ę b i e g a tu n k u ” {„an in structive shift occurs” ) 20. D o k u m en tu ją to cytow anym ju ż przy k ład em p rzem ian elegii od staro ży tn o ści po Elegię G raya, p rze­ m ian, k tó re doprow adziły do całk o w itej m etam o rfozy g atu n k u . O baj au to rz y zd ają sobie sp raw ę z w ażności p ro b lem u „ciągłości” („conti­

n u i t y ”) g a tu n k u i z niepew ności u jęć genologicznych, w y n ik ającej z nie­

dostatecznego w yjaśn ien ia tego p ro b le m u w n a u c e 21. P o s tu la t oparcia sy ste m aty k i genologicznej o szczegółowe b ad an ia h istorycznoliterackie,

19 S k w a r c z y ń s k a , op. cit. Por. też — od m ien n ą — p rop ozycję: J. H a n - k i s s, L e s g e n r e s li tté ra ire s. „Z agad n ien ia R od zajów L ite r a c k ic h ”, 1958, s. 49 n.

20 W e l l e k, W a r r e n , op. cit., s. 221. 21 I b id e m , s. 226— 227.

(8)

K R Z Y Ż O W A N IE S IĘ P O S T A C I G A T U N K O W Y C H 355

k tó re po w in n y doprow adzić do teo rii liczącej się z re a ln y m życiem lite ­ r a tu ry , w y su n ę ła też o statn io n a g ru n c ie polskim S k w a rc z y ń sk a 22.

O ba w szakże stanow iska, S k w arczy ń sk iej i au to ró w T h e o r y oj L i t e ­

raturę, to dw a stan o w isk a różne. S k w arczy ń sk a p ro p o n u je całkow itą

przem ian ę p o d staw sy ste m a ty k i genologicznej, stw a rz a k ry te ria całko­ w icie o dm ienne od tra d y c y jn y c h . P ro p o z y cja rów nie odw ażna i a tr a k ­ cyjna, co ry zy ko w n a. A tra k c y jn a — bo o tw iera p e rsp e k ty w y stw o rz e ­ nia jednolitego sy ste m u ram ow ego, k tó ry p o tra fiłb y objąć całość z ja ­ w isk literack ich . R y zykow na — bo w iąże się z koniecznością p rz e g ru p o ­ w an ia m a te ria łu literack ieg o , po d zielen ia go w edług now ych aspektów , n ie je d n o k ro tn ie b u rzący ch całkow icie dotychczasow y u k ład rzeczy. N ie­ bezpieczeństw o tk w i tu w fakcie, że św iadom ość tw órców lite r a tu r y w dotychczasow ych ok resach lite ra c k ic h była kształto w an a przez tra d y ­ cy jn y sy stem ujęć, on w y znaczał k ie ru n k i ścierania się konw encji lite ­ rackich, i choć w m iarę ro zw o ju lite r a tu r y b ył w p rak ty c e po etyck iej zm ieniany, stanow ił je d n a k p u n k ty odniesienia, w op arciu o k tó re te zm iany pow staw ały , n a jego tle b y ły w idoczne literack ie now atorstw o i litera c k i k o n serw aty zm , epigonizm . D y n am ika rom antycznego p rzeło ­ m u literackiego je s t w idoczna w p e łn i dopiero p rzy odniesieniu go do skostniałego sy ste m u p o ety k i k lasy cy sty czn ej — ta p o ety k a w dużej m ierze w yznaczyła k ie ru n e k ro m a n ty cz n y c h now ato rstw . W y daje się, że sy stem genologiczny o p a rty n a całkow icie now ych zasadach m oże grozić zagubieniem ty ch k o n k re tn y c h i w ażnych h istorycznie ogniw ; u jm u ją c zjaw isk a litera c k ie w k o n se k w e n tn y i p ełn y sch em at k lasy fi­ k a c y jn y (co je st jego n iew ą tp liw ą zaletą), m ógłby pom inąć asp ekt d y n a ­ m iki rozw o ju lite ra tu ry , d y n am ik i w yznaczanej przez historycznie u z n a ­ w ane konw encje genologiczne. A to w a d a bardzo pow ażna 23.

S ą to w szelako ty lk o niebezpieczeństw a. S p raw a pozostaje całko­ w icie o tw a rta i dom aga się d y sk u sji jak o jed n a z propozycji u m o żliw ia­ jących genologii w yjście z istn iejącego im pasu.

In n a propozycja p ad a w zakończeniu rozdziału o g atu n k ach lite ra c ­ kich w p o dręczniku W elleka i W a rre n a. U znając, że pojęcia g a tu n k u nie da się oderw ać od zasadniczych p roblem ów h isto rii lite r a tu r y („The

su bject oj the genre, ït is elear, raises central questions for literary h is te r y ”), a u to rz y p ro p o n u ją k ró tk i w zorzec ujęcia trag ed ii elżb ietań -

skiej:

th e h i s t o r y o f E li z a b e th a n t r a g e d y c a n be w r i t t e n in t e r m s of th e d ? v e -l o p m e n t t o w a r d S h a k e s p e a r e a n d th e d é c -lin é f r o m h im , b u t t h a t a n y t h i n g 22 S k w a r c z y ń s k a , op. cit., s. 115.

23 P o lem k ę z k o n k retn y m i p ro p o zy cja m i S k w a r c z y ń s k i e j zob. u O p a c ­ k i e g o (op. cit.). P odobne za strzeżen ia w tej k w e stii w y su n ą ł J. S z p o t a ń s k i w rec e n z ji z k s :ążk i E. S t a i g e r a G r u n d b e g r i j f e d e r P o e ti k (w: „ P a m iętn ik L ite r a c k i”, 1960, z. 1, s. 306).

(9)

356 IR E N E U S Z O P A C K I

lik e a h i s t o r y o f t r a g e d y w i l l h a v e t o p r a c t i c e a d o u b le m e t h o d , t h a t is, d e f i n e “t r a g e d y ” i n c o m m o n d e n o m i n a t o r t e r m s a n d tr a c e i n chron icle f a ­ shion th e li n k s b e t w e e n on e p e r i o d - a n d - n a t i o n t r a g ic school a n d i t s successor, b u t u p o n th i s c o n t i n u u m s u p e r i m p o s e a s e n s e o f c r itic a l s e q u e n c e s z*.

J e s t to sk o n tra sto w a n ie dwóch stan o w isk genologicznych: ujęcia d y ­ nam icznego, zgodnego z ten d e n c ja m i h isto rii lite ra tu ry , o d p o w ia d a ją ­ cego re a ln e m u u k ład o w i rzeczyw istości ro zw o ju lite ra tu ry , o raz u ję c ia statycznego, sy ste m aty z u ją c e g o w sposób opisow y, sprow adzającego p o ­ jęcie g a tu n k u czy ro d z a ju do „ponadczasow ego” w yróżn ika, do „ k o n ­ s ta n ty g a tu n k o w e j” . U jęcie dru g ie o dpow iada w ogólnych zary sach p ro ­ pozycji w y su n ię te j przez S k w arczy ń sk ą. T u w y p ad n ie z atrzy m ać się przy u jęc iu p ierw sz y m u k azan y m n a p rzy k ład zie tra g e d ii elżb ietań sk iej.

2

W e o u g h t, s u r e l y , t o b e ab le to p r o d u c e s o m e s t r i c t f o r m a l c o n t i n u i t y in o r d e r to c la i m g e n e r i c s u cces sio n a n d u n i t y . Is t r a g e d y one g e n re ? W e r e ­ cogniz e p e r i o d s a n d n a t i o n a l m o d e s of t r a g e d y : C r e e k t r a g e d y , E li z a b e th a n , F ren ch cla ssic al, n i n e t e e n t h - c e n t u r y G e r m a n . A r e t h e s e so m a n y s e p a r a t e gen res , o r s p e c i e s o f o n e genre? 25

P y ta n ia te s ta ją p rz e d a u to ra m i T h e o r y of L ite ra tu re szczególnie w tedy, gdy p o d d a ją o b serw acji tra g e d ię dziew iętnastow ieczną. W ze­ sta w ie n iu z tra g e d ią g rec k ą stanow i o n a zespół zjaw isk odm iennych, obdarzonych całkow icie in n y m i cecham i:

T h e m e d i u m h a s c h a n g e d f r o m v e r s e t o p r o s e . T h e c o n c e p ti o n o f th e “tr a g ic h e r o ” h a s c h a n g e d 26.

W św ietle fa k tu , że p y ta n ia te p o jaw iły się m im o stw ie rd z en ia za­ sadniczych różnic po m iędzy tra g e d ią dziew iętnastow ieczną a tra g e d ią antyczną, n ieja sn e s ta je się pojęcie „ciągłości s tr u k tu ra ln e j” (i,,strict

form al c o n tin u ity ”), k tó re j stw ierd zen ie m a zadecydow ać o połączen iu

ty c h od m ienn y ch p o staci tra g e d ii w je d e n zespół gatu nk ow y. Czy ciąg­ łość s tr u k tu ra ln a m a polegać n a zach o w aniu pew nych cech tra g e d ii a n ty czn ej (a w ięc w iązać się z p ojęciem g a tu n k u , o p a rty m o n iezm ienn ą

„ k o n sta n tę ”)? Czy też m a ona polegać n a stopniow ym , c i ą g ł y m

p rze tw a rza n iu p ostaci tra g e d ii an ty c z n e j w postać całkow icie odm ienną, ale w y ra s ta ją c ą z p o p rzed n iej n a d rodze pow olnych p rze m ia n histo­ ryczn y ch (a w ięc w iązać się z o d m ie n n y m pojęciem g a tu n k u , o p a rty m nie o „ k o n sta n tę ”, ale o h i s t o r y c z n ą c i ą g ł o ś ć ) ?

24 W e l l e k , W a r r e n , op. cit., s. 227. 25 I b i d e m , s. 226— 227.

(10)

K R Z Y Ż O W A N IE SIĘ P O S T A C I G A T U N K O W Y C H 357

O dpow iedzi próżno b y szukać w w y w o d ach W elleka i W arren a. Z jed n e j s tro n y w y d a ją się oni ob staw ać p rz y u jm o w an iu całego ga­ tu n k u w je d n o litą definicję, o p a rtą n a s ta ły c h czy nn ikach („defin e /.../

in c o m m o n d e n o m inator t e r m s ”), z d ru g iej — dopuszczają całkow ite

przesu n ięcia w obręb ie g a tu n k u (cy to w an y ju ż p rz y k ła d dziejów elegii). O dpow iedź tym czasem paść m usi. P ojęcie ciągłości s tru k tu ra ln e j je s t d la genologii pojęciem c e n traln y m , ono tw o rz y z rę b y system u, od niego zależy postać tego system u . Ciągłość s tr u k tu r a ln a w sensie u trz y m a ­ n ia cech sta ły c h prow adzi do stw o rzen ia sy ste m u op artego n a rozróż­ n ien iu ty ch cech. Ciągłość w sensie sto p n iow ej, ale zm ieniającej postać g a tu n k u ew olucji prow adzi do sy ste m u o p a rte g o nie n a w yróżnikach sta ły c h cech s tru k tu ra ln y c h g a tu n k u , lecz n a h i s t o r y c z n e j c i ą g ­ ł o ś c i n u r tu gatunkow ego. Oba te u jęcia są całkow icie różne, bo oba w y n ik a ją z odm iennych, n iem al p rzeciw n y ch sobie teo rii dzieła lite ra c ­ kiego. P ie rw sz a z nich w y d a je się bazow ać n a ty m sposobie u jm o w an ia d zie'a, k tó ry u pod staw sw ych w y izo lo w u je u tw ó r z k o n tek stu lite ra c ­ kiego, tra k tu je go n iejak o „w o d e rw a n iu ” od ła ń c u c h a lite ra tu ry , w k tó ­ ry m stanow i to dzieło jed n o z o g n iw 27. D ru g a — u jm u je to dzieło w n ajściślejszym pow iązaniu z jego lite ra c k im „o tok iem ” .

P rz y c h a ra k te ry sty c e p ierw szej z dw u w y m ien io n y ch „te o rii” z całą

siłą n ależy podkreślić słow a: „ u p o d s t a w ” sw oich ahistoryczna.

U proszczeniem byłoby c a ł k o w i t e p rze c iw sta w ie n ie jej — teorii d ru g ie j. P ierw sza bow iem rów nież m oże w p row adzać w zak res sw ych term in ó w pojęcia histo ry czn o literack ie, np. o k reśla ć u tw ó r m ian em s ie ­ lan k i se n ty m e n ta ln e j, s a ty ry klasy cy sty czn ej itp . W szelako historyczność ta będzie historycznością pozorną. J a k zw y k le — n a jle p ie j ukaże to p rzy k ład . N iech będzie to p rzy k ła d z z a k re su „dziejów g a tu n k u ” , taki, p rz y k tó ry m zastosow anie teo rii pierw szej — a h isto ry czn ej — będzie łączyło się z w p row adzen iem w je j o rb itę o g ląd u historycznego, a w ięc przy k ład , p rzy k tó ry m dość tru d n o p rzeciw staw ić sobie obie ry sow ane tu teorie. T ym silniej w szakże u w y d a tn i się ich odm ienność, jeśli ukaże się o na w punk cie w zajem nego ich „ s ty k u ” , w p un kcie najw iększego ich upodobnienia.

W ellek i W a rre n p o d ają sk ró to w y w zorzec op raco w ania h isto rii t r a ­ gedii elżbietań sk iej. Za n a jb a rd z ie j typ o w ą, id e a ln ą jej postać u w ażają tra g e d ię szekspirow ską — stą d „d zieje g a tu n k u ” w in n y być, ich z i a ­ niem , u ję te w k ateg oriach dochodzenia tra g e d ii do jej postaci szekspi­

27 C hodzi o to, że w ta k im w y p a d k u d zieło je s t k o n fr o n to w a n e n ie ze w s p ó ł­ c zesn y m sobie k o n tek stem litera ck im , w y z n a c z o n y m p rzez teren , na k tó ry m ono is tn ie je , lecz je s t z teg o k o n te k s tu w y ję te i .p r z y m ie r z o n e ” do ja k ie jś p on ad cza­ so w e j n o r m y g en o lcg iczn ej; ty m sa m y m u jm o w a n e on o zostaje w in n y m k o n ­ te k ś c ie n iż jego k o n te k st n a tu ra ln y , i to d ecy d u je o a h isto ry czn o ści u ję c ia te g o ty p u .

(11)

358 IR E N E U S Z O P A C K I

row skiej (iokres w zrastan ia) o raz o d c h y la n ia się od te j p ostaci (okres z a n ik a n .a )28.

U jęcie tak ie w y d aje się w p ełn i zgodne z h isto ry czn y m sposobem w idzenia lite ra tu ry . Po p ierw sze — o p e ru je nie pojęciam i a b s tra k c y j­ nym i, lecz ściśle h isto ry czny m i, co uw idocznia się nie tylko w p rzy ję ciu k onk retn eg o w zorca tra g e d ii S zekspirow skiej (to m niej w ażne), ale też (co znacznie w ażniejsze) o g ran icza chronologiczny zasięg b ran ego tu pod uw agę m a te ria łu gatunkow ego: w o rb itę trag ed ii elżb ietańsk iej zostaną w ciągnięte nie w s z y s t k i e te u tw o ry , k tó re le g ity m u ją się cecham i p rzy p isy w an y m i tra g e d ii szekspirow skiej (np. d ziew iętn asto ­ w ieczne naślad o w nictw a S zekspira), ale ty lk o te spośród nich, k tó re tk w iły w fak ty czn ej, h i s t o r y c z n e j otoczce trag ed ii szekspirow ­ skiej. Po drug ie — h isto ry cz n y je st rów nież u k ład w ziętego n a w a rsz ta t m a te ria łu : u k ład chronologiczny (etap „w z ro stu ” i e ta p „ u p a d k u ” ), k tó ry decyd u je o trzecim w ażn y m w y ró ż n ik u historycznego u jęc ia m a ­ te ria łu : w y ró żn ik u d y n a m i c z n o ś c i tego u jęcia („poruszanie się” g a tu n k u w o kreślonych k ieru n k ach ).

Pow tórzm y: ujęcie ta k ie w y d a je się w pełni zgodne z h isto ry czn y m sposobem w idzenia lite ra tu ry . J e s t — ja k się w y d aje — pozbaw ione całkow icie dowolności, sp ełn ia — w y d a je się — w szelkie ry g o ry n a rz u ­ cone przez re a ln ą rzeczyw istość h isto ry czn o literack ą, gdyż b a d a m a ­ te ria ł do b ran y i ułożony w ed łu g h isto ry czn y ch , a nie dow olnych zasad. Toteż jeśli po p rze b a d a n iu ty m sposobem m a te ria łu p o jaw ia się w w y ­ w odach W elleka i W a rre n a w ątpliw ość, czy tra g e d ia elżb ietań sk a jest je d n ą z odm ian całościowo pojętego g a tu n k u traged ii, czy też stanow i g atu n ek o dręb n y („separate g e n re ”), w ątpliw ość ta w y d aje się rów nież w pełni uzasadniona. U zasadniona, gdyż ogląd rea ln ej rzeczyw istości histo ry czn o -literack iej w y ra ź n ie w sk azu je, jak n a ra sta ły w traged ii o k resu elżbietańskiego k o n s ty tu ty w n e czynniki „szekspirow skie” , jak u zyskały pełn ą realizację w tw órczości S zeksp ira — i jak później za­ częły ustępow ać, aż do zan ik u . C zynniki te — k o n sty tu ty w n e i w y ­ k r e ś l jące rów nież h istoryczne, czasow e g ranice zespołu u tw o ró w je zaw ierający ch — różnią się też od k o n sty tu ty w n y c h czynników tr a ­ gedii np. staro g reck iej, to te ż n a w e t o k reślen ie tego zespołu u tw orów (dokładniej: tego ł a ń c u c h a utw orów ) jako odrębnego g a tu n k u w y­ d a je się m ieć pełne pok ry cie w rzeczyw istości.

Czy ta k je s t istotnie? N iech to zag ad n ien ie ujm ie schem at graficzny, m ocno uproszczony, k tó ry w ogólnych zarysach u przy to m n i głów ne czynniki procesu ew olucji tra g e d ii elżb ietańskiej n a p olu s tru k tu ry u tw orów 29:

28 W e 11 e k, W a r r e n , op. cit., s. 227.

29 U proszczen ie z a sto so w a n y ch tu sch em a tó w p olega przede w sz y stk im n a spro­ w a d zen iu różnorodności str u k tu r a ln e j d z ie ł (czy eta p ó w rozw oju g a tu n k u ) do

(12)

K R Z Y Ż O W A N IE S IĘ P O S T A C I G A T U N K O W Y C H 359

D zieje tra g e d ii elżb ietań sk iej uk azan e są t u w pięciu pierw szy ch k la tk a c h sch em atu . P o le zakreskow ane to pole o b jęte cecham i w łaści­ w ym i tra g e d io m Szekspira, k tó re W ellek i W a rre n u zn ają za n a jb a rd z ie j re p re z e n ta ty w n e dla tego „ g a tu n k u ” . K la tk a 1 u k azu je „zaczątk ow ą” fazę ro zw o ju tra g e d ii elżb ietań sk iej, w k tó re j cechy „szeksp iro w skie” stan o w ią m arg in es s tr u k tu r y u tw o ru . K la tk a 2 — to faza n a stę p n a , w k tó re j o d g ry w a ją one ro lę dom inującą. K la tk a 3 — to już p ełn y ty p , szekspirow ski, tra g e d ii elżb ietań sk iej. D w ie k la tk i n a stę p n e u k a z u ją proces odchodzenia g a tu n k u od ty p u szekspirow skiego. K la tk a 6 — to ju ż całk o w ity zanik „ g a tu n k u ” : z n ik a ją z p ola s tr u k tu ry u tw o ró w cechy szekspirow skie. S ch em at te n — ja k się w y d aje — dość ściśle o b raz u je kolejn e, czasow e n astęp stw o faz „ g a tu n k u ” w u jęciu au to ró w

T h e o r y o f L ite r a tu rę („d e v e lo p m e n t to w a rd Shakespeare and th e d é ­ cliné f r o m h i m ”). W y raźn ie też uw idocznia podstaw ow e cechy histo -

ryczności tego u jęcia: chronologiczny u k ład faz, w y raźn e granice tr w a ­ nia tego g a tu n k u , a w ty c h gran icach n a ra s ta n ie i zanikanie cech szek ­ spirow skich.

A le też — ja k n a dłoni — uw idocznia te n sc h em a t pozorność h isto - ryczności tego ujęcia. H istoryczność o g ran icza się tu do dw óch w g ru n ­ cie rzeczy czynników : d o boru m a te ria łu (ograniczonego do p ew n ej o k reślo n ej czasowo epoki) oraz chronologii jego u k ład u . N ato m iast spo­ sób badaw czego u jęcia ta k ułożonego m a te ria łu , sposób jego w id zenia je st ju ż w istocie a h isto ry czn y i — sta ty c zn y . N iech nie łudzi d y n am ik a „ n a ra s ta n ia ” i „ z an ik u ” cech szekspirow skich: to d y n am ik a pozorna. U jej p o d staw leży bow iem sta ty c zn y „w zorzec o d niesien ia” : to w zorzec trag ed ii S zek sp iro w skiej. O n to narzu ca sposób w idzenia m a te ria łu : pod k ątem w y k ry w a n ia w m a te ria le cech w łaściw ych w zorcow i o raz stop nia n asycen ia m a te ria łu .tym i cecham i. N a to m ia st in n e cechy, nieszekspirow - skie, k tó re m a te ria ł niew ątp liw ie zaw iera w o kresach „ n a ra s ta n ia ” i „ z an ik u ” — u m y k a ją z pola w idzenia, nie liczą się. I to je s t p o d sta w o ­ w y b }ąd ujęcia, d ecy d u jący o jego ah isto ry czno ści i statyczności.

Je śli bow iem m ów im y, że jak iś u k ład s tr u k tu ra ln y e w o l u u j e w k i e r u n k u pew nego wzorca, ty m sa m y m zakład am y istn ien ie

dw óch sk o n tr a sto w a n y c h c z y n n k ó w (w idoczne to w d w u d zieln o ści k la te k w w y ­ kresach ). Z azw yczaj, rzecz ja sn a , „układ s i ł” w str u k tu r z e b y w a o w ie le b ard ziej s k o m p l.k o w a n y i o w ie le w ię c e j ich w y stę p u je . T u taj jed n a k ch od zi ty lk o o u k a ­ z a n i z a s a d y e w o lu c ji g a tu n k u , stąd sp ro w a d zo n o w sz y stk o do p o sta ci n a j­ p rostszej, do d w ó ch sk łó co n y ch czy n n ik ó w str u k tu r y g en o lo g iczn ej.

(13)

360 IR E N E U S Z O P A C K I

w nim dwóch zespołów czynników sk ład ający ch się n a ew o lu cy jn e, pośrednie fazy tego u k ład u . Z jed n e j stro n y m usi istnieć w ta k im u k ła ­ dzie zespół czynników łączący ch te n u k ład z „docelow ym ” w zorcem (tu: czynników szekspirow skich); i m ia rą ew olucji będzie w z ra sta n ie tego zespołu. Z d ru g ie j s tro n y m usi istnieć zespół czynników o d m ie n ­ nych, stanow iących w te j ew olucji „siłę op o zy cy jn ą”, czynników , k tó re pow odują, że u k ład jeszcze nie je st „w zorcem ” , ale dopiero k u n iem u ew oluuje (tu: czynników an ty szek sp iro w sk ich ); i m ia rą ew olu cji b ę ­ dzie zanikanie tego zespołu.

Takie dopiero ujęcie, k tó re bierze pod uw agę oba zespoły czynników tw orzących u k ład s tr u k tu ra ln y , je s t ujęciem w pełni d yn am icznym . W tedy bow iem nie ty lk o sposób u po rządkow ania m a te ria łu , ja k u W el- lek a i W arren a, je s t zg odny z rzeczyw istością i narzu ca dy n am ik ę u ję ­ cia, tu zresztą złu d n ą. W te d y ró w n ież każdy u k ład s tr u k tu ra ln y w s w o i m w n ę t r z u je s t u jm o w an y dynam icznie, jako te r e n ście­ ra n ia się dw óch p rzeciw n y ch sobie zespołów elem entów .

U w idacznia to w n a jo g ó ln iejszy ch zarysach po d an y poprzednio sche­ m a t graficzny, w k tó ry m poszczególne k la tk i — z w y ją tk ie m 3 i 6 — u k a z u ją obecność w u k ład zie s tru k tu ra ln y m dw óch zespołów czynników : zespołu szekspirow skiego (pola zakreskow ane) i zespołu a n ty sz e k sp i- row skiego, k tó ry p rzeszk ad za w dojściu do „w zorca” (klatk i 1 i 2, pole puste) lu b pow oduje o d chodzenie od w zorca (k latk i 4 i 5, pole z a k ro p ­ kow ane). W elleka i W a rre n a in te re s u ją w yłącznie czynniki szeksp iro w ­ skie (pole zakreskow ane), s tą d też ujęcie przez nich m a te ria łu je s t ujęciem z g r u n tu sta ty c zn y m . Po pierw sze: dlatego że „ d y n a m ik a ” jego je st w idoczna dopiero p rz y zestaw ien iu dw óch k o lejn y ch faz ew o­ lu cy jn y c h g a tu n k u ; w te d y dopiero m ożna zauw ażyć, że w u kład zie n a stą p iła jak aś zm iana, ja k ie ś p rzesunięcie akcentów . U jęcie n a to m ia st każdej tak ie j fazy je s t staty czn e, gdyż — po d ru g ie — a u to rz y T h e o r y

o j L iteraturę u jm u ją u k ła d y s tru k tu ra ln e jed n o stro n n ie, ty lko po d k ą ­

tem cech szekspirow skich, nie w y sn u w a ją zaś żadnych w niosków z fa k tu istn ien ia zespołu czynników odm ienn y ch . Nie w idzą dy n am ik i spięć, przeb ieg ający ch pom iędzy ty m i dw om a zespołam i.

W ty m n ied o strz e g a n iu ro li „elem en tó w o p o zy cyjn ych ” tk w i chyba źródło w ahań, czy tra g e d ia e lżb ietań sk a je s t je d n ą z o dm ian (postaci) g a tu n k u traged ii, czy też je s t g a tu n k ie m całkow icie o d ręb n y m . W y sn u ­ cie bow iem w niosków z istn ie n ia „elem en tó w o po zy cy jn y ch ” w ram a ch p rzejściow ych u k ład ó w s tru k tu ra ln y c h pozw ala — w y d a je się — n a za­ ry so w an ie k ie ru n k u ro zstrzy g n ięć.

Je śli bow iem m ów im y, że jak iś u k ład s tru k tu ra ln y ew o lu u je w kie­ r u n k u jakiegoś „w zorca” , m ó w im y ty m sam ym , że c o r a z b a r d z i e j

do niego się zbliża. C o r a z b a r d z i e j , to znaczy, że początkow o

(14)

K R Z Y Ż O W A N IE S IĘ P O S T A C I G A T U N K O W Y C H 361

b y ła zra z u nikła, później zaś zaczęły one dom inow ać. T ym sam ym s tw ie rd z am y i odw rotność tego: że zra z u dom inow ały czynniki przeciw ­ staw n e, k tó re później zajm o w ały coraz m n iej m iejsca w układzie s tr u k ­ tu ra ln y m . Te p rzeciw staw n e czynniki, z ra z u dom inujące, tw o rzy ły rów nocześnie odm ienny, p rze c iw sta w n y w zorzec, coraz b ardziej zan i­ k ający .

T e dw a e ta p y ew olucji u w id oczn iają w schem acie k la tk i 1 i 2, 4 i 5 o raz 7 i 8. Pom iędzy ty m i k la tk a m i o dbyw a się „p rzesunięcie ak cen­ tó w ” — czynniki d om inujące w k latc e 1 (pole puste) z a jm u ją ju ż m i­ z ern e m iejsce w k latc e 2, zaś czynniki zrazu n ik łe w k latce 1 (pole za- kreskow ane) zaczynają dom inow ać w k latce 2. A nalogicznie p rz e d sta ­ w ia się rzecz w pozostałych p a ra c h k la te k tu w ym ienio ny ch. W y sn u w ając z tego ko n sek w entn e w nioski nie m ożna stw ierd zić, że k latk i 1 i 2 są dw iem a fazam i n a ra s ta n ia cech tra g e d ii szekspirow skiej. Rów nocześnie m usi się powiedzieć, że są one dw iem a fazam i zan ik ania cech traged ii przedszek spiro w sk iej, stan o w ią „ sta d iu m p rzejścio w e” m iędzy dw om a w zorcam i:

1 2

G dy ro zp a trz y m y w z a jem n y sto su n ek ty c h dw óch k late k , nie m ożna będzie w ysnuć w niosku, że należą one do dw óch różnych gatunków : z a w iera ją bow iem te sam e zespoły czynników . Z m ieniła się jed y n ie jego h iera rc h ia, nastąp iło „przesun ięcie a k cen tó w ” , ale — w ram a ch tego sam ego g atu n k u . S tan o w ią one „stad iu m przejścio w e” m iędzy dw om a w zorcam i g a tu n k u . T ym sam ym stan o w ią e ta p y „przepo stacio w ania” g a tu n k u n a drodze ew olucji.

G dy z kolei zestaw im y ze sobą p rzeciw staw n e k latk i, 3 i 6, uw zględ­ n iają c owe „ e ta p y p rzejścio w e” :

— n asu n ie się w niosek, że g a tu n e k lite ra c k i m oże n a drodze ew olucji w y tw arzać zu p ełnie odm ienne, p rzeciw staw n e „w zorce” (czy też „po­ sta c i”) gatunkow e. Ilu s tru je to opozycja k la te k 3 i 6. Te w zorce (postaci) nie stan ow ią je d n a k o d ręb n y c h g atu n k ó w : pełne ich sk o n tra sto - w anie, przeciw staw ienie, m ogłoby n astąp ić je d y n ie n a drodze w yizolo­ w an ia obu w zorców z łań cu ch a ew o lucyjnego i bezpośredniego ich zestaw ienia. To zaś w sposób ja s k ra w y n a ru sz a ło b y re a ln y ob raz rze ­ czyw istości, w k tó ry m p rze c iw sta w n e s tru k tu ra ln ie w zorce są oddzie­

(15)

362 I R E N E U S Z O P A C K I

lone od siebie pośred n im i „ u k ła d a m i e w o lu c y jn y m i” , stan ow iący m i p o ­ m osty, n a k tó ry c h odbyw a się „p rzep o stacio w an ie” jed neg o w zorca w drugi, w ram a ch tego sam ego g a tu n k u .

G a tu n e k literack i, p o jęty jak o „ciąg ły ” s tru k tu ra ln ie (ale w ra m a c h tej ciągłości zm ienny) łań cu ch „u k ład ó w s tru k tu ra ln y c h ” , tw o rz y te re n , n a k tó ry m odbyw a się ew o lu cja lite ra tu ry : p rzechodzi bow iem poprzez k o lejn e p rą d y literackie, k tó re p o w o d u ją jego m o d y fik acje, p rzem ian y , zgodnie z w łasn ym i założeniam i. N ic też dziw nego, że dzieje g a tu n k u są obrazem przem ian, jak ie zachodzą w ew o lu cji lite r a tu r y .

U w idacznia to zjaw isko ró w n ież u k azan y poprzednio sch em at. D a się w nim w yodrębnić dw a ty p y „u k ład ó w s tr u k tu ra ln y c h ” g a tu n k u . T yp p ierw szy — to ty p o p a rty n a sprzecznościach w e w n ętrzn y c h , jask ra w o d ynam iczny w sw oim w n ę trz u , z a w iera ją c y rów nocześnie zes­ pół elem entów tra d y c y jn y c h i zespół elem en tó w no w ato rsk ich , w y z n a ­ czających k ieru n e k ew olucji (k la tk i 1, 2, 4, 5, 7, 8). O dpow iada on re a l­ nem u, znacznie o g ólniejszem u etap o w i ro zw o ju lite ra tu ry : etap o w i

przejściow em u m iędzy dw om a op ozy cy jn y m i p rą d a m i litera c k im i,

w k tó ry m oba się ścierają aż do zw y cięstw a u zyskanego p rzez jed e n z nich. To okres, k tó ry za M ickiew iczem m ożna b y nazw ać ok resem „ w y ­ ra b ia n ia się fo rm ” (postaci) g a tu n k u . T yp d ru g i — to ty p u stab ilizo ­ w any, o p a rty n a e lem en tach h isto ry czn ie jed n o ro d n y ch , o d p o w ia d a ­ jąc y te m u etapow i ogólnego ro zw o ju lite ra tu ry , w k tó ry m p a n u je zd e­ cydow anie o k reślo ny p rą d litera c k i. W ted y w łań c u c h u ew o lu c y jn y m g a tu n k u pojaw ia się jego w zorzec, p ostać k o n se k w e n tn a . B y znów posłużyć się słow am i M ickiew icza — je s t to etap , w k tó ry m „każdy, kto zacznie: »1 staje, i p atrzy , i słucha...«, m usi m yśleć, że u p iory, d u c h y w e jd ą n a scen ę” 30. Ilu s tru ją to w schem acie k la tk i 3 i 6. W łań cu ch u ew o lu cy jn y m lite ra tu ry je st to o k res p rzesto ju , stab ilizacji. T ak też dzieje się w te j fazie ro zw o ju g a tu n k u : rozpoczyna się nie „d ro g a w p rz ó d ” , ale „w szerz”, droga „p o w ie la n ia ” określonego w zorca, etap jego „upow szech n ian ia” , w y m o w n y m tego św iadectw em są cytow an e słow a M ickiewicza. D oprow adza to z czasem do sk o stn ien ia takiego wzorca, sta je się on w zorcem k o n se rw aty w n y m , zaczyna ham ow ać postęp lite ra tu ry i g atu n k u . W te d y — z jed n e j s tro n y — zaczy na się w k ra d a ć do w n ę trz a w zorca zespół elem entó w now ych, z ra z u nie­ śm iało, później coraz m ocniej w y zn aczający k ie ru n e k dalszej ew olucji: to e ta p „odchodzenia” od w zorca i zdążania k u no w em u . Z d ru g ie j — rozpoczyna się e ta p „ep ig o ń stw a” , o p arteg o n a m ech aniczn ym , , fo rm a l­ n y m ” pow ielaniu ko n serw aty w n eg o ju ż w zorca; je s t to d ru g i n u r t o k re ­ sowego życia lite ra tu ry , o n iep o śled n im z re sz tą znaczeniu, k tórego

30 Cyt. w e d łu g A d a m a M i c k i e w i c z a w s p o m n i e n i a i m y ś l i . O p racow ał S. P i ­ g o ń . W arszaw a 1958, s. 70.

(16)

K R Z Y Ż O W A N IE S IĘ P O S T A C I G A T U N K O W Y C H

szczegółow ym , k o n k re tn y m p rzejaw em je st k o n serw aty w n y , epigoński odłam g a tu n k u 31.

R easu m u jąc dotychczasow e rozw ażania: w y d aje się, że ujęcie g a tu n k u w o p a rc iu nie o cechy „ s ta łe ” jego s tru k tu ry , lecz o zasadę jego ciągłości ew o lu cy jn ej, z y sk u je m ocne oparcie w re a ln e j rzeczyw istości litera c k ie j. Z a c y tu jm y słow a C zesław a Zgorzelskiego, n a jp e łn ie j u jm u jąc e tak sk o n stru o w an e pojęcie g a tu n k u , słow a, k tó re stan o w iły teo rety czn e dojście b ad a ń n ad „ d u m ą — poprzedniczką b a lla d y ”, a w ięc w y ra sta ły z obserw acji re a ln e j rzeczyw istości literack iej:

N ie m a g a tu n k u lite r a c k ie g o — w se n sie czegoś sta łeg o , n iezm ien n eg o , co b y się d ało raz na za w sze o k reślić. J est to p o jęcie dyn am iczn e, u leg a ją ce n ie u s ta n n y m zm ian om , w u za leżn ien iu n ie ty lk o od im m a n etn y ch n a k a zó w w ła sn e g o w e w n ę tr z n e g o ro zw o ju , ale tak że od zm ian , p op rzez k tóre p rze­ ch o d zi ró w n o c z e śn ie c a ły sy ste m litera tu r y . T oteż p ew n e fra g m en ty d z ie jó w g a tu n k u lite r a c k ie g o , te zw łaszcza, k tóre d otyczą d ążeń jego do h eg em o n ii, s ta ją się je d n o cześn ie o d b iciem e w o lu c ji sztu k i p o ety ck iej w ogóle. N ie m oże b y ć za tem m o w y o ja k im ś „ id ea ln y m ” w zorze b a lla d y , sie la n k i czy ody, n ie ­ za leż n ie od czasu. M ożna m ó w ić jed y n ie o b a lla d zie rom an tyczn ej, o siela n ce o sie m n a sto w ie c z n e j, o odzie k la sy c y sty c z n e j itp. eta p a ch rozw oju [inaczej: w zorcach , p o sta cia ch ] p o szczeg ó ln y ch ga tu n k ó w . N ie m ożna sto so w a ć ja ­ k ie jś p o w szech n ej, ob o w ią zu ją cej m iary, k tóra n a w zó r d e fin ic ji szk oln ej m ogłab y słu ż y ć do orzek an ia, czy i o ile d an y u tw ó r rea lizu je p o stu la ty g a ­ tu n k o w e .

A jed n a k p o jęcie g a tu n k u n ie je s t fik cją , sta n o w i zja w isk o w y ra źn ie w y ­ o d ręb n ion e w ż y c iu lite r a c k im i m im o w ie lu zm ian w c ią ż zach ow u je je d n o ­ litą cią g ło ść, k tó rej n a jw y r a ź n ie jsz y m sy m b o lem je s t p o w ra ca n ie do tej sa ­ m ej n a zw y , choć w ok resach ch ro n o lo g iczn ie o d leg ły ch od sieb ie [jak w s c h e ­ m a cie b ezp o śred n ie z e sta w ie n ie k la te k 3 i 6] m oże ona oznaczać p ra w ie c a ł­ k o w ic ie różne p o jęcia 32.

31 Np. tak ie znane w h isto r ii litera tu r y fa k ty , jak ballad om an ia, so n eto m a n ia itp. L e d w ie d o tk n ięte tu za g a d n ien ie jest o czy w iście bardzo sk om p lik ow an e, p o ­ siada bogatą różn orod n ość p r z e ja w ó w w h isto rii litera tu r y . P oza n a w ia se m n i­ n ie jsz y c h rozw ażań p ozo sta je też za g a d n ien ie o k o liczn o ści u k o n sty tu o w a n ia się w zorca g a tu n k o w eg o , z czym w iąże się ró w n ież p ro b lem a ty k a „odm iany g a tu n ­ k o w e j” (w ed łu g te r m in o lo g ii w : S. S k w a r c z y ń s k a, G en o lo g ia l i te r a c k a w ś w i e t l e z a d a ń n a u k i o l i te r a tu r z e . „Prace P o lo n isty c z n e ”, 1952, seria X , s. 363 n.); p ro b lem a ty k a ta z o sta ła dosk on ale zilu stro w a n a w n ie p u b lik o w a n ej jeszcze pracy M. G ł o w i ń s k i e g o N a r r a c j a ja k o m o n o lo g w y p o w i e d z i a n y . Z p r o b l e m ó w d y ­ n a m i k i o d m i a n g a t u n k o w y c h , w y g ło szo n ej w fo rm ie r e fera tu na k o n feren cji te o - r e ty czn o litera ck iej w R ogow ie, w lu ty m 1962. W szk icu n in iejszy m chodzi ty lk o o z a a k cen to w a n ie, że od m ian a g a tu n k o w a n ie je s t z ja w isk iem , k tóre m ożna s z ty w ­ n o w y o d ręb n ić w sy s te m a ty c e g en o lo g iczn ej, lecz je s t p e w n y m e t a p e m rozw oju ga tu n k u , ty le że b ardziej tr w a ły m i sta b iln y m od e ta p ó w ściśle p rzejścio w y ch m ięd zy d w om a p rąd am i litera ck im i. N ie sta n o w i ona czegoś w sen sie w y o d r ę b ­ n io n eg o „ p od gatu n k u ”, lecz je s t ok reślon ą f a z ą ro zw o ju g a tu n k u ja k o ca ło ści, fazą je g o c h w ilo w e j, p rzejścio w ej sta b iliza cji.

32 Cz. Z g o r z e l s k i , D u m a p o p r z e d n i c z k a b a lla d y . T oruń 1949, s. 4—5. (W c y ­ tatach — tu i gd zie in d ziej — k la m ro w e w tr ę ty oraz p o d k reślen ia pochodzą ode

(17)

364 IR E N E U S Z O P A C K I

Czy tak ie ujęcie g a tu n k u je s t ujęciem je d y n ie słusznym ? Czy — co stą d w y n ik a — k o n stru o w a n ie pojęcia g a tu n k u w o p a rc iu o w yró ż­ niki stałe, niezm ienne, je s t błędem ? O ba u jęc ia w y ra s ta ją z dw óch odm iennych teo rii dzieła literackiego: sta ty c zn e j i dynam icznej. W y d aje się, że dziś zw ycięża w n a u ce o lite ra tu rz e te o ria dynam iczna, tw ie r­ dząca, że dzieło lite ra c k ie , jako estetyczn y o dpow iednik św iadom ości ludzi danego o k resu historycznego, nie stan ow i kom pozycji w p ełn i jed n o lite j, ale je s t „jed n o ścią różnorodności” , sp lotem tra d y c y jn y c h i no­ w atorsk ich elem en tów p o e ty k i33. Od d y sk u sji n a te n te m a t w ypadnie jed n a k tu odejść, p o p rz e sta ją c n a stw ierd zen iu , że każde z obu ty c h pojęć g a tu n k u je s t p o jęciem i n n y m .

N acisk n a to m ia st w y p a d n ie położyć n a p ra k ty c z n ą doniosłość ty ch ujęć, na to, k tó re z n ich szersze o tw iera p e rsp e k ty w y dla k o n k retn y ch bad a ń literack ich .

Z decydow aną p rzew ag ę n a ty m polu w y d aje się osiągać ujęcie d y ­ nam iczne. D latego że u jm u je u tw ó r lite ra c k i całościowo, jako u k ład ścierający ch się zespołów elem en tó w sprzecznych, a nie jed y n ie pod k ą te m jed n ostro n nego o g ląd u w yod ręb nio n ej, w yizolow anej z całości s tru k tu ry , g ru p y e le m en tó w jed n o ro d n ych . T akie „całościow e” u j ?cie siłą rzeczy m usi u k azy w ać bogatsze p e rsp e k ty w y badaw cze, o tw iera oczy na skom plikow anie s tr u k tu r y poszczególnych dzieł literack ich, nie upraszcza je j. Ś ledzenie w pojedynczym organizm ie litera c k im te j gry czynników h isto ry czn ie opozycyjnych w iedzie do o bserw acji zagadnie­

nia, ja k w życiu poezji „d zieje się” po stęp i zacofanie, pozw ala na w ydobycie czynników k s z ta łtu ją c y c h k ie ru n k i p rzem ian oraz h a m u ją ­ cych te p rzem ian y . W ostateczn ej p e rsp e k ty w ie pozw ala też n a w kom ­ ponow anie dziejów sz tu k i poety ck iej w k o n te k st ogólnych dziejów k u l­ tu ry , gdyż tra k tu je dzieło litera c k ie w ścisłym pow iązaniu z jego h i­ sto ryczn y m k o n tek stem , w całym jego h isto ry czn y m skom plikow aniu stru k tu ra ln y m .

Słow em — tak ie w ła śn ie ujęcie w y d aje się w pełn i realizow ać te n szczególny a sp ek t b a d a ń genologicznych, k tó ry ta k m ocno zaakcentow ali W ellek i W arren :

m n ie, I. O.) Z a a k cen to w a n ie „p ow racan ia do tej sam ej n a z w y ” n ie oznacza tutaj, że k ażd y u tw ó r o k reślo n y p rzez tw ó rcę d a n y m p o d ty tu łe m g a tu n k o w y m należy do te g o ga tu n k u . W in n y m w y p a d k u n a zw ę g a tu n k o w ą p ochodzącą od autora n a leży tra k to w a ć b ądź ja k o a lu z ję litera ck ą , e w o k u ją c ą tło , na k tó ry m u tw ór m a b y ć u sta w io n y w c z y te ln ic z y m odbiorze, bądź — n ierzad k o — ja k o prostą om yłk ę. W sp ra w ie sąd u o c a łk o w ite j n ie sta ło ś c i g a tu n k ó w litera ck ich por. przy­ p is 58 n in iejszeg o szk icu .

33 K la sy czn y m p r zy k ła d em słu ży ć tu m oże rozpraw a K. W y k i O fo r m ie p r a w d z i w e j „F ana T a d e u s z a ” (W arszaw a 1955), w k tó rej a n a liza d zieła przebiega drogą u k a zy w a n ia sp lo tu „ sta r y c h ” i „ n o w y ch ” sk ła d n ik ó w jeg o stru k tu ry.

(18)

K R Z Y Ż O W A N IE SIF, P O S T A C I G A T U N K O W Y C H 365

O n e of th e o b v i o u s v a l u e s o f genre s t u d y is p r e c i s e l y th e f a c t t h a t it calls a t t e n t i o n to th e in t e r n a l d e v e l o p m e n t of l i t e r a t u r e [ ...] 3-.

W ta k im u jęc iu bad an ia genologiczne w y d a ją się w y ra sta ć n a czo­ łow ą dyscyplin ę te j gałęzi n a u k i o lite ra tu rz e , k tó rą stanow i h isto ria lite ra tu ry . N a drodze ty ch bow iem badań m ożn a u stalić podstaw ow e zasady historycznego ro zw o ju lite r a tu r y — pozostając na płaszczyźnie badań s tru k tu ra ln y c h .

3

P rz ejd ź m y je d n a k n a te re n k o n k retn y c h utw orów literack ich , by ukazać je d n ą z p ersp ek ty w , ja k ie dla b a d a ń ew olucji poezji o tw iera takie ujęcie g a tu n k u literack ieg o .

P e rsp e k ty w a to nienow a. J u ż p rzed poł. X IX w. M ichał G rabow ski sarkał, że K raszew ski kazi s tr u k tu ra ln ą czystość epickiej prozy po­ w ieściow ej, w p ro w ad zając e le m e n ty dialogu o k o n stru k c ji czysto d ra ­ m atycznej 35. T ak ustaw ione zagadnienie, zag adn ienie b adan ia k o n k re t­ nych u tw o rów literack ich w aspekcie ich genologicznej „złożoności” , skonstruow ało w przyszłości d łu g i rząd ro z p ra w sk on cen tro w an y ch w o­ kół p ro b le m aty k i Pana Tadeusza jako sw oistej „sum y g atu n k ó w ” 33.

34 W e l l e k, W a r r e n , op. cii., s. 225.

35 M. G r a b o w s k i , K o r e s p o n d e n c j a lite r a c k a . T. 2. W ilno 1842, s. 68: lis t do H. R z ew u sk ieg o z 2 VI 1842. Z ja w isk o to zresztą w ty m ok resie, d zied ziczą cy m k la sy cy sty czn e u ję c ia zja w isk lite r a c k ic h w k a teg o ria ch g en o lo g iczn y ch , ja k też w u jęcia ch „ a u te n ty c z n y c h ” w y z n a w c ó w te o r ii k la sy cy zm u , b yło dość p ow szech n e: dość często p od ów czas sk o m p l.k o w a n ą stru k tu rę n ie k tó r y c h g a tu n k ó w lite r a c k ic h u jm o w a n o ja k o w sp ó łd zia ła n ie te n d e n c ji k ilk u ro d za jó w lu b g a tu n k ó w , a w ię c w k a teg o ria ch k rzy żo w a n ia się p o sta c i g en o lo g iczn y ch . W ym ow n e — a n ie o d o so b - nione — są tu u jęcia E. S ł o w a c k i e g o (D z ie ł a . T. 2. W ilno 1826, s. 82 i 85), który p isa ł, że „ballada i dum a z m a te r ii sw o jej je s t p o w ieścią , a z k sz ta łtu i ze sk ład u w iersza g a tu n k iem liry czn ej p o e z ji”, zaś h ero id ę w ią z a ł śc iśle z e le g ią , u k azu jąc g a t u n k o w e p o d o b ień stw a i różnice. P r z y k ła d to o ty le w a żn y , że w sk a zu je na a k tu a ln o ść tej p ro b lem a ty k i w dobie p rzeciw n ej teo rio m rom an ­ ty czn y m , k tóre zm iesza n iu g a tu n k ó w n a d a ły rangę program u: E. S ło w a c k i z ja ­ w isk o to stw ierd za ł u p o etó w k la s y c y sty czn y ch i sen ty m e n ta ln y c h ! N ie w ro m a n ­ ty czn y ch w ię c p o stu la ta ch , ale w n a tu rze p o ezji z r o d ziły się w id a ć te ten d en cje, skoro w „ ortod ok syjn ie k la s y c y s ty c z n y c h ” u tw o ra ch sa m i k la s y c y za u w a ża li g e - n ologiczn ą złożon ość, ta k przecie przyk rą dla ich n orm g a tu n k ó w „ cz y sty c h ”. A sp ek t m iesza n ia się rod zajów i g a tu n k ó w lite r a c k ic h zn aczn ie ostrzejszą w y ­ znacza gra n icę m ięd zy p rogram am i teo rety czn y m i k la sy c y z m u i ro m a n ty zm u n iż m ięd zy p rak tyk ą p oetyck ą obu ok resó w ; zja w isk o to w p o ezji z o sta ło n ie ty le w y n a lezio n e, co u św ia d o m io n e i w y ja sk r a w io n e p rzez rom antyzm .

36 W yczerp u jący ich z e sta w d aje W y k a , op. cit. D orzu cić tu w yp ad a p óźn iej op u b lik ow an ą rozpraw ę: S. S k w a r c z y ń s k a, Na m a r g in e s a c h „Pana T a d e u s z a ” (S z tu k a p l a s t y c z n a a g a t u n k o w a w i e l o a s p e k t o w o ś ć „P a n a T a d e u s z a ”). W: M i c k i e ­ w i c z o w s k i e „ p o w i n o w a c t w a z w y b o r u ”. W arszaw a 1957, s. 603 n.

(19)

366 IR E N E U S Z O P A C K I

B adania te, owocne w zak resie o d k ry w an ia bogactw a s tru k tu ra ln e g o pojedynczego u tw o ru literack ieg o , nie p ro w adziły wszakże do szerszych syntez h isto ry czn o literack ich . N ie prow adziły, gdyż u sta w ia ły p o jed y n ­ czy u tw ó r w aspekcie jego w yjątkow ości, „niepo w tarzaln ości” — n a w e t w te d y gdy tra k to w a ły go w ścisłym pow iązaniu z ko n tek stem h isto ­ rycznym i literack im e p o k i37. W y d aje się, że n a p rak ty c e tych bad ań ciążyła — św iadom ie czy n ieśw iadom ie — d y re k ty w a K le in e ra głosząca konieczność zajm ow ania sp e cja ln e j postaw y badaw czej w obec arcydzieł, innej niż wobec „ z w y czajn y ch ” , „szeregow ych” utw o rów literackich , w tłoczonych „w stru m ie n ie p ły n n e różnych faz h isto ry czn y ch ” 38. P isał

K leiner dalej:

W ielki tw ó r a rty sty czn y je s t od ręb n ym , sa m o istn y m św ia te m o w ła sn e j logice, sta n o w i w o b ec w s z y stk ie g o , co n im sa m y m n ie jest, n o w o ś ć a b ­ s o l u t n ą . [...]

Idzie o u zn a n ie, że zja w isk a szczy to w e n ie są n a jd osk on alszą p ostacią zja w isk p rzeciętn y ch , ale są czy m ś w isto cie sw ej o d m ien n y m , ż e p r z y ­ s t ą p i e n i e d o s z c z y t ó w z t y m i s a m y m i i n s t r u m e n t a m i c o d o n i z i n o d b i e r a m o ż n o ś ć w i d z e n i a i s t o t y 39.

Z b y t sk ra jn e to sfo rm u ło w an ie (aczkolw iek słuszne w stw ierdzeniach podstaw ow ych) przyniosło dużą korzyść dla bad ań n ad arcydziełam i. Tak w łaśnie potoczyły się b a d a n ia n a d P a n e m Tadeuszem , w k tó ry ch rolę „specjalnych n a rz ę d z i” p ełn ił a sp ek t an alizy pod k ą te m złożoności gatunk ow ej dzieła, zaś w nioski zm ierzały w łaśnie w k ie ru n k u ukazania w yjątkow ości, n iep o w tarżalno ści poem atu, u zysk ując m ocny a rg u m e n t w jego sk om plikow aniu s tr u k t u r a l n y m 40. Rów nocześnie jed n a k s k ra j­ ność sform ułow ania K lein ero w sk ieg o doprow adziła — jak się w y daje — do zarezerw ow ania tego ty p u b a d a ń dla utw orów k lasy „ sp ec jaln e j” . To spraw iło, że — z je d n e j s tro n y — zak res w niosków anality czny ch układał się bardzo jed n o k ieru n k o w o : zo rien to w an y b ył n a ukazanie o ry ­ ginalności pojedynczego u tw o ru literackiego. Z dru g iej stro n y — w ty m w łaśnie skom plikow aniu s tr u k tu ra ln y m u tw o ru , w u sy tu o w a n iu go jako „ su m y g a tu n k ó w ”, d o p atry w an o się znam ion oryginalności. K u tak iem u głów nie w nioskow i zm ierza też o sta tn ie ze stud iów tego ty p u , stud ium S kw arczy ńsk iej o Genezis z D ucha Słow ackiego:

37 Por. zo rie n to w a n ie w p r o b lem a ty ce w rozpraw ie: S. S k w a r c z y ń s k a , S t r u k t u r a r o d z a j o w a „G e n e z is z D u c h a ” S ł o w a c k i e g o i j e j t r a d y c j a lite racka. W k siążce zb iorow ej: J u li u s z S ł o w a c k i . W s t o p ię ć d z i e s i ę c io l e c ie u ro d z in . M a t e ­ r i a ł y i sz kice. W arszaw a 1959, s. 227 n.

38 J. K l e i n e r , H i s t o r y c z n o ś ć i p o z a c z a s o w o ś ć w d z i e le li te r a c k im . W: S tu d ia z z a k r e s u te orii l i t e r a t u r y , s. 9. R zecz zo sta ła n ap isan a w roku 1935.

39 I b i d e m , s. 9.

40 Por. S k w a r c z y ń s k a , S t r u k t u r a r o d z a j o w a „G en ezis z D u c h a ” S ło w a c ­ k ieg o , s. 279.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przez udostępnienie treści uchwały Prezydium NRA na łamach „Palestry”, stwarzamy dla każdego adwokata możliwość dokonania prze­ zeń osobistych przemyśleń

(głównie w początkowym okresie jego obowiązywania) — zarówno przez doktrynę jak i judykaturę — pojęcia „gwałtu na osobie” w takiej postaci i takim

Z takim stanem rzeczy nie godzi się właściciel nieruchomości obciążonej, który uważa, że nie może być całkowicie pozbawiony możności uprawiania własnego

Delegacja polska wzięła udział w pracach trzech komisji, a mianowicie w ko­ misji obradującej nad pomocą prawną świadczoną w sądzie i poza sądem (prezes NRA

kwestionować twierdzenia, że znaczenie podstawy faktycz­ nej rozstrzygnięcia sądowego wyraża się przede wszystkim w materialnoprawnej i procesowej funkcji wyroku,

poruszył takie problemy, jak: zagadnienie dojścia do skutku takiej czynności prawnej (problem złożenia woli i jej dorę­ czenia adresatowi); kwestia składników

Sejmik adwokatury naszego regionu dobiegł końca, a przyjemna i poważna atmosfera, w jakiej toczyły się obra­ dy członków Izby, stanowi piękną wi­ zytówkę

In our experiment the system qubit can dephase during ancilla readout both through a spin-flip of the electron in the course of optical excitation (Fig. 3.4b) and as a result of