• Nie Znaleziono Wyników

"Pisma wybrane", t. 1-2, Wacław Potocki, opracował Jan Dürr-Durski, Warszawa 1953, Państwowy Instytut Wydawniczy, s. 452+323 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Pisma wybrane", t. 1-2, Wacław Potocki, opracował Jan Dürr-Durski, Warszawa 1953, Państwowy Instytut Wydawniczy, s. 452+323 : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Alojzy Sajkowski

"Pisma wybrane", t. 1-2, Wacław

Potocki, opracował Jan Dürr-Durski,

Warszawa 1953, Państwowy Instytut

Wydawniczy, s. 452+323 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 45/1, 260-267

(2)

Książka Ziomka — pow tórzm y to jeszcze raz — nie jest monografią. Można bez trudu w y liczy ć dziesiątki w ażnych problem ów, których Ziom ek nie poruszył, w ie le w ażnych utw orów, których n ie tylko n ie poddał analizie, ale naw et nie w ym ien ił. M ożna w ykazaćj że niektóre przyjęte przez n ieg o sądy p ojaw iały się w nauce w cześn iej. Książka ta nie zastąpi w yn ik ów pracy nad K ochanow skim ca łeg o legionu badaczy. Mimo to jest ona w całym tego słow a znaczeniu n ow a­ torska i przy sw ej lapidarnej skrótow ości bynajm niej n ie „kwapiona". Poruszając zagadnienia pierw szorzędnej w agi czyni to na gruncie jed n olitych założeń św iato­ p oglądow ych, trafnie dociera do złożonych zjaw isk procesu tw órczego. U kazuje K ochanow skiego jako tw órcę w pełni renesansow ego, w alczącego o now ą filozo­ fię, m oralność, poetykę. Logicznie w yprow adza jeg o szczytow e dokonania z rodzim ych źródeł. Pomaga zrozumieć w ielk ość osiągn ięcia p oetyck iego i przy­ czyn y niezniszczalnych w artości hum anistycznego piękna.

A n d r z e j Lam

W a c ł a w P o t o c k i , PISMA WYBRANE. T. 1— 2. O pracow ał J a n D ii r r- D u r s k i . W arszaw a 1953, P aństw ow y Instytut W ydaw niczy, s. 452 + 323.

N aw iązując do słów Dürra-Durskiego, ,,że proces ogłaszania spuścizny literackiej P otockiego [. . . ] n ależy uważać zasadniczo za skończony", trzeba przy­ znać, że niem ała w tym zasługa ostatniego w yd aw cy. O kazuje się bow iem , że ostatni w ybór pism jest n ie tylko „wyborem", ale dla n iektórych utw orów w o g ó le pierw szym w ydaniem .

Proces w ydaw ania dzieł Potockiego trwa blisko trzy stulecia. Za życia p o ety ukazały się drukiem słabsze utwory,- n ajcenniejsze odkryto dopiero w dwa stu lecia później. C zęść Ogrodu tr aszek ukazała się w r. 1747 pt. Jovia litate s, ale w yd an ie całości jest dopiero zasługą A leksandra Briicknera (1907); podobnie jak w yd an ie niektórych innych pieśni z rękopiśm iennej spuścizny podgórskiego p oety. Potocki był przez dłuższy czas poetą zapom nianym . Znano go pow szech ­ n ie jako autora w ierszow anych romansów, Pocztu h e r b ó w czy ascetyczn ego

N o w e g o zaciągu. Głucho o nim w drugiej p ołow ie XVIII i pierw szej XIX w ieku.

D opiero od czasu odkrycia Szajnochy, że Potocki jest autorem W o j n y chocim-

skiej, sław a jego rośnie i ugruntow ana zostaje przez Briicknera. N iezadługo po

w yd aw n ictw ach autora D z ie j ó w k u ltu ry (a dodać tu trzeba i W i r y dar z po etyc k i) ukazują się trzy tom y Moraliów (1916— 1918) w opracow aniu Tadeusza Grabow­ sk iego i Jana Łosia. Po w ojn ie „pierwodrukami" stały się: rękopiśm ienny Dialog

o Z m artw ychwsta niu, Smutne rozstanie, Sielanka p r z y w j e ź d z i e Jana Lipskiego, Lidia, Na p o w r ó t Lubomirskiego, fragm enty prozaicznego słow nika m itologicz­

neg o i inne drobiazgi. O becny autor w yboru pism ma sw oich poprzedników . Pierw szym z nich jest A. T yszyński, który w r. 1880 dokonał w yboru zaw iera­ ją ceg o prócz W o j n y chocim skiej — Merkuriusza N o w e g o , Pełną, Perio d y i w ier­ sze drobne. Drugi z k olei w ybór sporządził Brückner w tom iku B i b l i o t e k i N a ­ r o d o w e j . Składa się na n iego w dużej mierze w y cią g z fraszek, Moraliów, u tw orów m łodzieńczych oraz Periodów. O becny wybór, n ie licząc dość szczupłe­ go i na u żytek szkolny obliczonego ekscerptu Kazimierza C zachow skiego (1948), b y łb y z k olei trzecim, chyba że za p ew nego rodzaju w ybór uw ażalibyśm y

(3)

D w utom ow e w yd an ie Dürra-Durskiego poprzedzone jest obszernym ponad 100 stronic liczącym W s tę p e m . M ożna w nim w yodrębnić trzy partie: życiorys, tw órczość i notę językow ą. Rozdział biograficzny oparł w ydaw ca na sum iennej pracy archiw alnej Jana Czubka, na przyczynkach, jakie ukazały się w latach trzyd ziestych w czasopism ach literackich, oraz na utw orach p oety (m. in. O d je -

m e k od herbów , Smutne roz stan ie z kochaną mał żo nką moją). W oparciu o p o­

w y ższe p ozycje skreślił Diirr-Durski dzieje Potockiego i jego rodziny. Już w tej części W s tę p u niektóre spraw y budziłyby zastrzeżenia w zględ n ie pytania. Czy pow inno się np. pisać W ola Łużańska, czy W ola Łużeńska? Pierw szej form y używ a w ydaw ca, podczas gdy w dokum encie przytoczonym przez Czubka z r. 16461 dwukrotnie w y stęp u je druga forma nazw y.

W przypisie na s. 6 Diirr-Durski podaje, że datę urodzin poety: rok 1625, ustalono (tj. ustalił ją w ydaw ca) na podstaw ie w iersza Smutne rozstanie i innych utw orów , podczas gdy „Czubek podaw ał r. 1623, nie zgadzał się z tym Brückner, który przyjm ował rok 1620". Tutaj przypomnę, że Brückner już 30 lat tem u „zgodził się" na rok 1625, gdyż taką datę podaje przy w ydaniu w spom nianego w yboru w ierszy.

D alej: Dürr-Durski, m ów iąc o tradycjach piśm ienniczych Podgórza, dodaje, „że z m iasteczka Strzyżow a w yw od ził się Adam Lewandow ic, w yd aw ca n aj­ w cześn iejszeg o drukow anego zbiorku poezji m iłosnej w śród ludów słow iań sk ich (na pocz. w. XVII)" (s. 6). Otóż Brückner, recenzując w ydanie Liryki m i e szc z a ń ­

sk iej, stanow czo przesuw a Strzeżow czyka do drugiej połow y XVII w ie k u 2.

W ydaw ca m ów i o napadzie dw óch m łodych m agnatów na dwór P otock iego w roku 1648. W rzeczyw istości zajazd ten zdarzył się rok w cześniej, a w r. 1648 nastąpił „rewanż" P otockiego w postaci zagarnięcia siana z majątku przeciw n i­ k ów 3.

Przedstaw iając w ypadki r. 1655 stara się w ytłum aczyć Dürr-Durski akces Braci Polskich do Szw edów „jako formę protestu przeciw ko przerostom feudal­ nym i anarchii z tym zw iązanej" (s. 10). To stanow czo zbyt generalnie roz­ ciągnięta ekspiacja: lektura Arian polskich Szczęsnego M oraw skiego nasu w a­ łab y w pew nych w ypadkach pow ażne zastrzeżenia co do tego tłum aczenia.

Słuszna w yd aje mi się u w aga w yd aw cy, że na d ecyzję przejścia P otock iego na katolicyzm złożyło się w ie le m otyw ów i że dopatryw anie się uzasadnienia d ecyzji jedynie w fakcie ży w y ch zw iązków p oety z krajem jest „zbytnim uproszczeniem sprawy" (s. 13). Za trafne też uważam akcentow anie antyhabs- burskiej i antyoligarchicznej p ostaw y poety. M ów iąc jednak o jego n iech ęci w zględem Habsburgów trzeba zaznaczyć, że n ie w ięk szą jego sym patią cieszą się Francuzi czy W łosi, n ie m ów iąc już o „obrzydłym pogaństw ie", tj. Turkach i Tatarach. Z zastrzeżeniem trzeba m ów ić o kon sek w en tn ie w rogiej p ostaw ie P otockiego w ob ec m ożnow ładców , z uznaniem bow iem w yraża się o Jakubie Sobieskim , ojcu króla Jana, czy o Janie Zamojskim, którego naw et osądził godnym korony królew skiej („Jego było Polacy, miarę na tej próbie w ziąw szy, nie cudzoziem ca królem obrać sobie". Poczet H er bów, s. 31). Prawdziwy pean

1 A r c h i w u m d o d z i e j ó w l i t e r a t u r y i o ś w i a t y w P o l s c e . T. 7, s. 244.

2 S l a v i a , XVI, 1938— 1939, s. 439.

3 A r c h i w u m d o d z i e j ó w l i t e r a t u r y i o ś w i a t y w P o l s c e . T. 7, s. 245.

(4)

pan egiryczn y otrzym uje w reszcie rokoszanin Lubomirski, z którym Potocki, jako przeciw nik dworu, w yraźnie sy m p a ty zo w a ł4. Stosunek autora Pocztu H er b ó w w ob ec rodziny W azów n ie był w rogi od sam ego początku, jak to sugeruje

W s tę p . Zwrócił już na to uw agę Brückner om aw iając m łodzieńczą spuściznę

P otock iego, W takim np. Katalogu monarchów uderza czytelnika pew ien ton sym patii, z jakim autor odnosi się do rodziny panującej. W W iry d a rz u p o e t y c ­

kim (t. 2, s. 41) czytam y o Zygm uncie III:

W Tobie zakw itła P olszczę znow u ow a Św iętej pam ięci, cna krew Jagiełłow a a kilkanaście w ierszy dalej:

C n y W ł a d y s ł a w i e ! Tyś po ojcu sw oim N astał, z radosnym i złotym pokojem

b y zakończyć przy Janie Kazimierzu, który

. . . podaje O jczyźnie rękę; spustoszałe kraje D źw ignąć zam yśla, do czego mu Boże, N iechaj moc Twoja z góry dopom oże.

Po tych w ierszach dziw nie nienaw istnie, niem al n ap astliw ie brzmią odpow ied­ n ie partie Pocztu herbów . Dürr-Durski trafnie kreśli ew o lu cję w poglądach p o li­ ty czn ych Potockiego — drogę, jaką przebył od obrońcy w olnej elek cji do zw o len ­ nika m onarchii dziedzicznej. Poeta, zaw iódłszy się na pierw szym P iaście na tro­ n ie — W iśniow ieckim , pośród anarchii sejm ow ej czy sejm ikow ej w zdycha do w zm ocnionej w ładzy królew skiej. Przypomnijmy w y ją tek z Pocztu h e rb ó w

(s. 31) pt. A p o str o p h e do koronnych syn ó w :

W ięcb y jeźli co sprawić persw azyą m ogę Zagrodzić importunom w elek cyach drogę, U ciąć łeb hydrze, uciąć kłótnie ustaw iczne, O dm ienić dożyw otne króle na dziedziczne, N iech się bez obierania rodzą; a któż przeczy,

Ze prędzej niż natura zbłądzi rozum człeczy.

O pisem p erypetii rodzinnych przypadających na sch y łek życia p o ety kończy się rozdział „biograficzny".

O m ów ieniu tw órczości W acław a Potockiego p ośw ięca w ydaw ca w ięk szą część u w ag w stępnych. O m ów ił ją ze stanow iska centralnego zagadnienia, jakie w y ­ łania się z tw órczości poety, m ianow icie ze stanow iska „w ałki z oligarchią k o ścieln ą i św ieck ą jako przerostem system u feudalnego w Polsce" (s. 61). Z astrzegł się jednak, że prócz tego naczelnego problem u w yłan iają się dzie­

4 W iersz Na s z c z ę ś l iw y ze Śląska p o w ró t J. L. w yd ał po raz pierw szy J. N o- w a k - D ł u ż e w s k i w zbiorze tekstów P o e z j a Z w i ą z u Ś w i ę c o n e g o i r o k o s z u L u b o m i r s k i e g o , a nie S. Laskowski, który w R u c h u L i ­ t e r a c k i m , IX, 1934 ogłosił tylko drobne fragm enty.

(5)

siątki innych. Są to m. in. zagadnienia: czy i o ile tw órczość P otockiego w y ­ pływ ała z arianizmu, stosunek arian do k w estii chłopskiej, zjaw isko pesym izm u w tw órczości Potockiego, Potocki a literatura m ieszczańska, stosunek p oety do baroku. Przy rozw iązaniu pierw szego centralnego zagadnienia nasuw ają się różne w ątpliw ości. Dürr-Durski daje chronologiczny mniej w ięcej przegląd za­ bytków . N iew ątp liw ie, w iele jego obserw acji jest słusznych, zw łaszcza d otyczą­ cych A r g e n id y i Transakcji w o j n y chocimskiej.

O m awiając po raz pierw szy poem at Lidia w ydaw ca zaznacza, że w łą czy ł go do okresu w cześn iejszego na podstaw ie badań stylom etrycznych, w yn ik ów tych badań jednak nie w idzim y. P ow ieść o Lidii jest przekładem czy przeróbką utw oru francuskiego poprzez łacinę. Toteż doszukując się różnych „chw ytów" anty- oligarchicznych n ależałoby bliżej w skazać, co jest tu w kładem oryginalnym n aszego poety, w odróżnieniu od pierw ow zoru obcego. Dürr-Durski przyznaje, „iż antym agnacka tendencja dziejów [...] n ie narzuca się wprost" (s. 24), mimo to w ysu w a dalsze w nioski, że Potocki chciał „uwydatnić" sam ow olę m agnatów , depraw ow anie przez m agnaterię szlachty itd. Opatruje to w końcu zw rotem patetycznym , że jest to „historia n ieszczęśliw ej kobiety, zdław ionej przez słu ­ żalców na rozkaz m a g n a ta ..." (s. 24). Przypomina się historia Gertrudy Kom o­ row skiej, z tą tylko różnicą, że bohaterka poem atu XVII w. nie jest „zdławiona", lecz umiera na służbie po dłuższej chorobie. Pom inąw szy te zastrzeżenia nie- sposób nie zgodzić się z w ydaw cą, że Lidia „uspraw iedliw ia w ysok ą opinię o Potockim jako poecie" (s. 23).

Rozpatrywanie dalszych utw orów o tendencjach antyoligarchicznych prze­ ryw a w staw ka kreśląca dzieje arian — konieczna jako w y ja śn ien ie penetracji „ariańskiej" w tw órczości Potockiego. W yw od y te to jakby „poprawka" w stęp u do antologii poezji ariańskiej z roku 1948. I tak nie spotykam y się już tutaj z koncepcją „elity szlachecko-m ieszczańskiej", „bierności społecznej mas ch łop ­ skich" itp. Trafne są poza tym uw agi Dürra-Durskiego na tem at pozornej n iek o n ­ sekw encji, jaką w ykazuje Potocki w spraw ie chłopskiej. Tym niem niej zbyt obszerna w staw ka rozsadza spoistość W s tęp u , zw łaszcza że „klinów" takich jest w ięcej, np. o m agnatach, o baroku. J eśli chodzi o zagadnienie antyoligar- chiczne, i dalsze partie W s tę p u budzą zastrzeżenia. I tak om aw iając w yp ad k i zw iązane z r. 1658 i latami następnym i Dürr-Durski pow iada, że w w ygn an iu arian zainteresow ani b yli głów n ie magnaci, gdyż arianie niejednokrotnie in sp i­ row ali w alkę przeciw w ielkim feudałom. Tak by w ygląd ało z tym drobnym komentarzem, że jeśli chodzi o prawo „kaduka" na Podgórzu, to k orzystała z n iego szlachta średniozam ożna czy uboga. A p etyty zaborczych sąsiadów , nie zaw sze magnackich, m ogły niem ało zaw ażyć na uchw ale z roku 1658. W każdym razie w fakcie tym Dürr-Durski dopatruje się bez zastrzeżeń ingerencji oligar­ chów , waha się jednak uznać inspirację Lubomirskich przy rebelii Baranow ­ sk iego, mimo iż jest to pośw iadczone źródłow o (O tw inow ski). Czy dlatego, że Baranowski m ógł w y jść na jeszcze w ięk szego „burzyciela państwa", niż to przyznaje historia?

Sporo i n iew ątp liw ych akcentów antym agnackich w yd ob ył w yd aw ca z Transakcji, Ogro du fr aszek i Mor aliów. Czy jednak zbyt naginającym do p o­ w ziętej koncepcji n ie jest stw ierdzenie, że „Potocki w alce z oligarchią p o św ięci sw e pióro", lub to, że „fraszki P otockiego przedstaw iają rezultat przem yśleń d otyczących oligarchii, zebrany w ciągu długich lat" (s. 61)? W szakże fraszki

(6)

antyoligarchiczne nie stanow ią n aw et jednej czw artej O grodu fraszek czy Moraliów. Sprostow ania w ym aga zdanie, iż „pom iędzy [. . . ] O grodem fr aszek i Moraliami nie m ożna [. . . ] przeprow adzić ściślejszeg o rozróżnienia gatunków zarówno co do treści, jak i formy" (s. 60), w pew nej m ierze m ożna je bow iem przeprowadzić. W O g r o d z i e przew aża narracja, w Moraliach — m oralizacja, jest w nich poza tym o w ie le w ięcej w ierszy satyrycznych. W drugiej redakcji

Transakcji w o j n y o k o cim sk iej struktura poem atu nie uległa zm ianie, trzeba

jednak dorzucić, że w n iesio n o sporo popraw ek stylistyczn ych , co by dow odziło, że Potocki cen ił ten utw ór i zdaw ał sobie spraw ę z jego w artości. M oże w ięcej u w ag n ależałob y p o św ięcić D ia lo gow i o z m a rtw y c h w sta n iu Pańskim. Mimo iż utw ór to słaby, to jednak jako próba dramatu stanow i zjaw isk o „nie­ zw ykłe" w dorobku poetyck im P otockiego.

Istotnym w yd aje mi się w sk azan ie przez w yd aw cę zw iązków m iędzy litera­ turą tzw. m ieszczańską a poetą z Łużnej. Zrobił to posługując się zdaniem Briicknera: „szlachecka P otockiego poezja styka się ściśle z ow ą m ieszczańską; ta sama staropolska jędrność, dosadność, humor i satyra; Potocki przew yższa tylko w yk ształcen iem o w ych k o leg ó w od w arsztatu i szkoły, w ielkim oczy ta ­ niem, znajom ością g łó w n ie łaciny". Podałbym tu szczegół charakterystyczny i nie jed y n y w tym układzie paralelnym : Potocki — pisarze sow izrzalscy. Lite­ raci p leb ejscy podejm ują w alk ę z zabobonem i przesądem , z astrologią, progno­ stykam i i minucjami. Podobnie P otocki n ie pom inie sposobności ośm ieszenia astrologów (np. O m y ł k a w minucji, Do a s tro lo g ó w w p o w ie t r z e k r a k o w sk ie . O g r ó d f г a s z e k, t. 1, s. 81, 162).

W końcu sw ych rozw ażań zastanaw ia się w yd aw ca nad spraw ą baroku, który określa jako sty l najw yższej fazy feudalizmu, tzn. — absolutyzm u. Roz­ prawa o stylu barokow ym jest, n iestety n iezbyt przekonyw ająca, a przede w szystkim — bardzo zagm atw ana. W ielokrotnie przed k ońcow ym i jeszcze uw a­ gami o baroku trafiają się ok reślen ia w rodzaju: barokow a dynam iczność, baro­ k ow y sensualizm , barokow a m alarskość. O bok tego w spom ina Diirr-Durski o stylu z przełom u XVI/XV II w., dla którego nie w ystarczy termin poezja rene­ sansow a czy barokow a. O m aw iając A r g e n id ę w yd aw ca pow ie: „autor p osługuje się najchętniej dysonansam i, stara się o rozm aitość nastrojów [ ...] , b ył to ideał estety czn y naw et na polskim gruncie przestarzały [ ...] . Potocki [. . . ] n ie za ­ tarł [ . . . ] stylu tej p ow ieści, ale [•. . ] jeszcze go podkreślił" (s. 57). Diirr-Durski w yraźnie tu stwierdza, że nie uw aża tego za sty l barokow y, poniew aż i tutaj „przejście do sty lu b arokow ego dokonało się u nas nie, jak się to p ow szech n ie sądzi, w m arinistycznych w ierszach-zabaw kach, produkow anych z n ad zw y­ czajnym w yrafinow aniem kunsztu i elegan cji, bez w ew nętrznego jednak p o­ krycia, ale w isto cie rzeczy w tych dynam icznych cyk lach fraszek propagando­ w ych, które kolportow ane z n iew yczerp an ego arsenału poezji opozycyjnej, jaką b ył dw orek na Podgórzu, m ogły m obilizow ać społeczeń stw o szlacheckie i w strzą­ sać je z »pijanego snu«“ (s. 74). W reszcie w uw agach końcow ych znów mowa o „dynam iczności, w prow adzeniu m etaforyki ukonkretniającej [. . . ], ruchliw ości w grze słów , porów nań i m e t a fo r ..." (s. 93). N ie bardzo jesteśm y zorientow ani w problem atyce poezji barokow ej po przeczytaniu pow yższych uw ag. Cóż ozna­ cza poezja z przełom u XVI/XV II w., dla której n ie ma określenia? N ie jesteśm y zorientow ani, w jakim ok resie p oezja barokow a się rozwija. Czy m ożna m ów ić o niej w pierw szej p o ło w ie XVII w ieku? J eśli tylk o w drugiej p ołow ie, to cóż

(7)

począć z takim Sam uelem Twardowskim , z je g o Dafnidą czy N adobn ą Paskwa-

liną, gdzie ty le dysonansów , i czy ta d is c o id i a c o n ç o is nie jest typow a dla

baroku? Skoro pasuje się P otockiego na n a jw y b itn iejszeg o p o etę barokow ego, spraw a baroku p olsk iego pow inna być przedstaw iona bardziej zd ecydow anie i jaśniej. D obrnąwszy bow iem do końca W s t ę p u stw ierdzam y ze zdziw ieniem , że mimo tak obszernych ram zabrakło m iejsca na scharakteryzow anie literatury XVII w ieku. O trzym aliśęiy mniej lub w ięcej obszerne (czasem aż za obszerne) inform acje o dziejach arian, o roli m agnaterii, o pauperyzacji szlach eck iej, o sej­ mach, sejm ikach itd., nie starczyło natom iast m iejsca dla „kopciuszka" literac­ kiego. Przewaga elem entu ep iczn ego w dorobku piśm ienniczym P otockiego do- praszała się poniekąd scharakteryzow ania p oezji ep ick iej tego okresu lub chociażby p o w ieści okresu baroku. R ozbudow ie ulec pow inna b yła koniecznie nota o w ersyfikacji. W szak z tych uw ag n ie d ow iem y się naw et, jak iego typu w iersza używ ał Potocki. Poza tym należałob y sprostow ać dw ukrotnie pojaw ia­ jącą się datę 1668 na 1669 (s. 53; elek cja M ichała W iśn iow ieck iego) oraz 1622 na 1662 (s. 14, zapew ne błąd korektorski).

W s tę p nie stanow i jednak n ajw ażniejszej części przy w yborze. W ażniejszy

jest sam tekst. I tu m ożna by postaw ić pytan ie, czy w ybór daje w yobrażenie 0 całokształcie dorobku literack iego poety. N a ogół tak. W ydaw ca starał się zam ieścić utw ory z różnych okresów życia p oety, u w zględniając przede w szy st­ kim okres dojrzałości p o ety ck iej. M ateriał w yb oru ujął w pew n e d ziały skupia­ jące utw ory o podobnej tem atyce czy zagadnieniu. I tak mamy Podgórskie ter­

miny, W ś r ó d arian, O bro ńca chło pów , Z panam i spr a w a itp. O sobne rozdziały

stanow ią Lidia (w całości) i Transakcja w o j n y c hocim skiej (w w yborze). Po­ niew aż w yd aw ca dobierał m ateriał pod kątem w ybranych zagadnień, w iele z ciek aw ych utw orów p ozostało poza jego naw iasem . N ie znajdziem y w ięc w y ­ cieczek antyfem inistycznych, fraszek o doktorach, astrologach, ły sy ch , różnych przygodach czy w domu, czy w podróży, n ie m ów iąc o liczn ych obscoenach, które u P otockiego na k op y m ożna liczyć. Przy takim doborze tekstu przedstaw ia się nam P otocki zbyt „frasobliwie". W pogon i za antym agnackim i akcentam i w utworach (a pom inięto w tym dziale tak kapitalny utwór, jak D at Galenas

opus) potraktowano w iersze o „innych" problem ach zb yt po m acoszem u.

A le to n ie b yłob y najw ażniejsze. Z agadnieniem o w ie le istotn iejszym jest sprawa popraw ności tekstu. I tu rzecz przedstaw ia się gorzej. W w yborze spo­ tykam y się z k ilkudziesięciom a fraszkami. W przedruku sw oim Dürr-Durski oparł się zarów no na w ydaniu Jovia lita tes z r. 1747, jak i na O g ro d zie fraszek z roku 1907. W iadom ą jest rzeczą, że w w yd an iu Briicknerow skim spotykam y się ze sporą ilością błędów , najczęściej n ie tak pow ażnych, ale w ym agających korekty. W yn ik ało to g łó w n ie z pośpiechu, z jakim sporządzano kopię Ogrodu, sprowadzoną przed pierw szą w ojną św iatow ą z B iblioteki Petersburskiej. Zdawał już sobie z tego spraw ę sam Brückner, starali się to napraw ić Czubek i Turowski. Przed drugą w ojną rękopis Ogro du sk olacjon ow ał z przedrukiem Roman Pollak 1 partię popraw ek od noszących się do p ierw szego tom u o g ło sił w r. 1947 w P a- m i ę t n i k u B i b l i o t e k i K ó r n i c k i e j . O tóż w przedruku fraszek w yd a­ n ych w w yborze Dürr-Durski popraw ek tek stu n ie uw zględnił. I tak dla przy­ kładu w ezm ę dwa znane w iersze: Braterską ad m o n icję (II, 7) oraz Inwentarz

Podgórskich m a jętn ości (I, 185). W pierw szym zam iast „nie k'rzeczy" (w. 63)

(8)

gim — zam iast „Drwa tylko w piec nie lecą" (w. 271) w inno być — „Drwa tylko w p iec n ie lezą".

N ie wiadom o, dlaczego w ydaw ca w tek ście zm ienia y na e. I tak zam iast „brydnie" mamy „brednie" (np. w e fraszce W i ę k s z y gu st ludzie mają w e frasz­

kach niż rzeczach nabożn ych, II, 149), a znow u w utw orze Konie c fr a szek (II,

200) m am y zachow ane y („nazbyt tych brydni").

To są zresztą tylko drobiazgi, ale trafiają się rzeczy pow ażniejsze. W eźm y np. D ekret sp r a w i e d li w y . Fraszka ta, um ieszczona w J o v ia lita te s (1747), n ie w y ­ k azuje różnic z tekstem Ogrodu fraszek. Zachodzą on e natom iast w w ydaniu Dürra-Durskiego. I tak zakonnikam i, którym um ierający szlachcic zapisuje ma­ jątek, są w obu p ow yższych zbiorach karm elici, u Dürra-Durskiego natom iast pojaw iają się jezuici. N ie licząc pom niejszych zmian zw racam uw agę, że w J o ­

via l it a te s (s. 35) i O grodzie fr aszek jest „już tw ój o ciec św ięty" (w. 16),

w w ydaniu zaś Dürra-Durskiego — „już tw ój rodzic św ięty". Podobnie zdanie

Jov. — Ogr. fr.: „N iechaj P ogw izdów ma zm arłego dusza" (w. 53) brzmi u Dürra-

D urskiego — „N iechaj P ogw izdów ma umarła dusza".

Z podobnym w ypadkiem mamy do czynienia w e fraszce Pyta nie dla księ ży , który dla lep szego zrozum ienia przytoczę w całości.

Cóż odpow iecie, mój k sięże w ikary:

M ojżesz, ów M ojżesz, pierw szy kapłan stary, Gdy raz i drugi konw ersuje z Bogi,

Jasne mu z czoła w yrastają rogi.

W y konw ersując z sw ym Stw órcą d ow oli Pytam: czem uście dotychczas gomoli? W iem ja odpow iedź na takie zarzuty: Bo sami z ludzi robicie kom uty.

(J o v . s. 194)

U Dürra-Durskiego (II, 50) pointa brzmi zgoła odm iennie: W iem ja odpow iedź na takie zarzuty: Bo róg z rozkoszy rośnie, nie z pokuty.

Skąd ta zmiana, skoro w yd aw ca pow ołu je się w yraźnie na Jovialitates i skoro sens w pierw szej redakcji jest zupełnie jasny?

O graniczyłem się tylko do paru przykładów , ale uw ażam je za w ystarcza­ jące, żeb y stwierdzić, iż tekst w ydano niepopraw nie. Brakiem jest rów nież poda­ w an ie fragm entów bez zaznaczenia, z jakiej to stronicy, jakby fraszką było prześledzić 761 stron A r g e n id y czy jeszcze ob szerniejszego S y lor eta w poszu­ kiw an iu odpow iedniego fragmentu.

Przechodząc do objaśnień, w yd aje mi się, że słow n ik języ k o w y n ie budzi w ątp liw ości, objaśnienia rzeczow e w ym agają jednak p ew n ych poprawek. W głó w ­ nej m ierze niedom aga chronologia. W e W s t ę p i e (s. 36) w ydaw ca, wzm iankując o zaczerpnięciu m otyw u Historii T ressy i Gazele, podaje (zresztą prawidłowo)

Historia mei tem poris J. A. de Thou (1553— 1617), natom iast w przypisie (t. 1,

s. 434) czytam y: „Fabuła poem atu oparta została na relacji historyka francuskiego N ico la s de Thou (Thuanius, 1520— 1590)". Zachodzi tu podw ójna pom yłka: pom ie­

(9)

szanie dwu autorów o podobnym nazw isku (zresztą krew nych, przy czym M ikołaj nie b ył historykiem ), oraz błędne podanie dat ram ow ych życia, które w isto cie brzmią: 1528— 1598.

A oto inne błędy: nie m ógł Zygmunt III w r. 1613 (s. 439) posłać Lisow- czyk ów na pom oc Ferdynandow i II, gdyż ten w stąpił na tron cesarski po M acieju, w r. 1619 (królem czeskim był od r. 1617); pow stanie C hm ielnickiego było n ie w r. 1647, lecz w 1648 (s. 441); M ahom et zmarł w r. 632, nie w 631 (s. 449); M ichał W iśn iow ieck i zmarł nie w r. 1672, lecz w 1673 (t. 2, s. 215); ostatni z rodu T ęczyńskich, Jan, kasztelan krakow ski, zmarł w r. 1638, a nie w 1634 (t. 2, s. 220); elekcja Jana Sobieskiego odbyła się nie w r. 1673, lecz w 1674 (t. 2, s. 237); bitwa pod Białą Górą odbyła się nie w r. 1621, lecz w 1620 (t. 2, s. 242); nazw isko tw órcy makaronizmu brzmi dokładnie Tifi Odasi, nie Tifo Odasi (t. 2, s. 256). N iezb yt pew ne jest też tw ierdzenie, że w P olsce pisano m akarony od początku XVI w. (pierwszym n iew ątpliw ym tw órcą m aka­ ronów był u nas Piotr Rojzjusz).

W końcu zw rócę uw agę na nieporządek panujący w num eracji zapisów . Np. do objaśnienia „Jedli żydzi..." (t. 1, s. 415) numeracja przypisu nie zgadza się z tekstem (s. 150), bo to nie w iersz 447, lecz — 397. Podobnych w yp ad k ów jest w ięcej. N iektóre z objaśnień są obszerniejsze, niżby tego w ym agało hasło (np. Luter, kalwini,' jezuici itp.).

R esum ując w y w o d y recenzyjne trzeba jeszcze raz pow tórzyć, że w ybór pism Potockiego, przynosząc literaturze cenną zdobycz, jaką są n iew ątp liw ie tek sty w yd ob yte z rękopisów , w e w szystk ich jednak trzech partiach ed ycji (w stęp, tekst, komentarz) budzi sporo zastrzeżeń. T ekstow i jako najw ażniejszej części w ydaw niczej daleko do miana w zorow ego. Z partii kom entarzow ej w yłan ia się litania poprawek. W e W s t ę p i e w yd aw ca w ikła się niejednokrotnie w n iejasn ych sform ułow aniach term inologicznych. N ajistotniejszym przecież brakiem w stęp u jest pom inięcie tak zasadniczego zagadnienia, jak określenie pozycji P otock iego w literaturze XVII w ieku.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Seminarium poświęcone tematowi więzi praktyki adwokackiej z nauką prawa.. Palestra

[r]

— stojąc na straży przestrzegania zasady bezpośredniości — zabrania zastę­ powania dowodu z w yjaśnień os­ karżonego treścią pism lub zapis­ ków

Od czasu kiedy w roku 1956 zaczęto regularnie co roku urządzać wal­ ne zgromadzenia — najpierw całej Izby, a później delegatów — ustaliło się w Izbie

— Jak ocenia Pan Prokurator dotychczasową współpracę adwokatów Izby poznańskiej z prokuratorami naszego województwa w zakresie re­ alizacji zadań postępowania

Dziękując Profesorowi za Jego wypowiedzi i życzenia stwierdzamy wobec Niego, że pamiętamy, iż również w tych latach, w których nad zawodem adwokata roztaczał

Wróblewski, przyjmując — jako alternatywę jednego z celów kary — odstraszanie ogółu, odmawiał jej zarazem racji bytu podkreślając, że „(...) strach jako

Zbigniew Jędrzejewski. Spotkanie z prezesem