• Nie Znaleziono Wyników

"Tadeusz Żeleński (Boy)", Andrzej Stawar, Warszawa 1958, Państwowy Instytut Wydawniczy, s. 368 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Tadeusz Żeleński (Boy)", Andrzej Stawar, Warszawa 1958, Państwowy Instytut Wydawniczy, s. 368 : [recenzja]"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Zbigniew Żabicki

"Tadeusz Żeleński (Boy)", Andrzej

Stawar, Warszawa 1958, Państwowy

Instytut Wydawniczy, s. 368 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 51/2, 570-580

(2)

Droga do ducha jest p ra w d ziw y m lab iryn tem . K orzeń Ł om nicy, K ryw nia, M orskie Oko i źródło B iałk i — jask in ia m nicha, jego sk ała i p o w ieść o nim . Pogrzeb króla w ężów . Coraz w ych od zą na ja k iś szczyt i w id zą poruszenie g óralów zm ierzających ku d o lin ie i w sk u tek sw o jej podróży — burzę, gro­ m adzącą się w m iarę tego, jak się zb liżają do gm achu »D ucha D unajca«“ 10. P o w yższe uw agi w arto zakończyć w zm ian k ą o estetyczn ym w y g lą d zie edycji. Solidne, zaopatrzone bardzo szczeg ó ło w y m i przypisam i w yd an ie, u zu p ełn ion e zostało reprodukcją ciek a w y ch ilu stracji w sp ółczesn ych (w ido­ k iem zam ku Czorsztyna, Z akopanego itd.). W arto przypom nieć, że w latach czterd ziestych w . X IX p o w sta w a ła w P o lsce szk oła m alarzy tatrzańskich, u czn ió w k rak ow sk iego p ejza ży sty Jana N ep om u cen a G łow ack iego (jak A le ­ k san d er P łonczyński, A dam G orczyński czy A lfred S c h o u p p é u ). E w en tu aln e p rzyszłe w y d a n ie Dziennika w arto by ilu strow ać także reprodukcjam i ich obrazów .

Mieczysław Inglot

A n d r z e j S t a w a r, T A D EU SZ ŻELEŃSK I (BOY). W arszaw a 1958. P a ń stw o w y In stytu t W yd aw n iczy, s. 368.

1

Tadeusz Żeleński (Boy) — trudno zn aleźć dla książki Staw ara tytuł bar­ dziej m ylący. S ygn alizu je on czy teln ik o w i u jęcie „ sy lw e tk o w e “, zapow iada ten d en cję do m o żliw ie k o m p letn ego p rzed staw ien ia m ateriału, sugeruje jakąś jed n o lito ść zain teresow ań . N iek tórzy k ry ty cy k siążki Staw ara u siło w a li ocen ić tom im m an en tn ie w gran icach tak iego w ła śn ie od czytania zam ierzeń autorskich. Stąd w recen zji Ireny M aciejew sk iej p o ja w ia się zdanie, iż praca S taw ara to „p ierw sza k siążk a o charakterze m on ograficzn ym pośw ięcon a a n a lizie tw órczości T adeusza B o y a -Ż eleń sk ieg o “ 1. Jerzy Jackl pisze o „m o­ nografii k ry ty czn ej“ 2. Stefan T reugutt tłu m aczy czyteln ik om , że n ow oczesn a m on ografia n ie m usi snuć op ow ieści o d z ie c iń stw ie i latach szkolnych autora, że n ie jest n a w et ob ow iązan a do podania dat jego urodzin i śm ierci. S taw ar n ap isał taką w ła śn ie m on ografię now oczesn ą, „m onografię p o sta w “ 3. N a przekór tym w szy stk im głosom trzeba zauw ażyć, że jak k olw iek an ty - tra d y cjo n a listy czn ie n ie p o jm o w a lib y śm y p ew n y ch term inów , recenzenta o b o w ią zu je o czyw isty usus język ow y: m o n o g r a f i a , a w ięc w każdym razie j e d e n problem , j e d e n proces jak o p rzedm iot zainteresow ań bada­ cza; jed n ocześn ie m o żliw ie p e łn e u jęcie tego przedm iotu, obow iązek p rze­ p row ad zen ia całego przew odu argu m en tacyjn ego.

in G o s z c z y ń s k i , Dzieła zbiorowe, t. 2, s. 394.

u Por. T. D o b r o w o l s k i , Nowoczesne m ala rstw o polskie. T. 1. W rocław 1957, s. 259— 265.

1 I. M a c i e j e w s k a , Ksią żka o Boyu-Żełeńskim. P r z e g l ą d H u ­ m a n i s t y c z n y , 1959, nr 2, s. 196.

2 J. J a c k l , Stawar o Boyu. N o w e K s i ą ż k i , 1959, nr 4, s. 209. 3 S. T r e u g u t t , Boy i Stawar. P r z e g l ą d K u l t u r a l n y , 1959, nr 4, s. 1.

(3)

Otóż nic d alszego od rzeczyw istej m etod y Staw ara niż tak ie określen ie. Z okazji n a jn ow szej pracy S taw ara o G ałczyń sk im an on im ow y kronikarz P r z e g l ą d u K u l t u r a l n e g o p isze bardzo słusznie: „Cała rzecz polega tylk o na tym , iż n ie jesteśm y pew ni, czy Sta w ar zam ierzał napisać książk ę o G ałczyńskim , czy k siążk ę o h istorii i p o sta w ie p olsk iego in telig en ta w cią­ gu m in ion ego p ółw iecza, czy też zam ierzał napisać szkic o estetyce, an ty - estetyce, realizm ie i su rrea lizm ie“ 4.

Mutatis mutandis to sam o m ożna by p ow ied zieć o tom ie zatytu łow an ym Tadeusz Żeleński (Boy). Tak ujm ując spraw ę, jesteśm y chyba bliżsi in tencjom zn ak om itego krytyka n iż w szy scy ci, k tórzy par force chcą w nim w id zieć „m on ografistę“. P rzed e w szy stk im dlatego, że — jak trafn ie stw ierd za S te­ fan Ż ółk iew sk i — S taw ar n ie p isze sw y ch k siążek tylko dla poszerzenia ogólnej bazy w ie d z y h istorycznej i h istoryczn oliterack iej. T raktuje je z re­ gu ły jako sw ój głos w rozm aitych d yskusjach o literaturze w s p ó ł c z e s n e j — „jest to przykład k rytyk i w a lc z ą c e j“ 5. D latego n ie jest dla Staw ara n a j­ w ażn iejsza dokładność i p ełn ia argum entacji. A utor ten zaw sze i n g e r u j e w jak ieś w sp ó łczesn e w yd arzen ia k u lturalne. P rzeryw a w yw ód , gdy kończy się potrzeba in g eren cji lub gdy okazja do now ej, innego typu in geren cji się pojaw ia. D zieje się to zaw sze z k orzyścią dla literatury w sp ółczesn ej, n atom iast n iek ied y ze szkodą dla historii literatury.

R ecenzent P a m i ę t n i k a L i t e r a c k i e g o , d oceniając w p ełn i olb rzym ie zn aczen ie ak tu aln e prac S taw ara dla obrony ten d en cji racjona­ listy czn y ch i realistyczn ych w literaturze, m usi jednak in teresow ać się przede w szystk im „produktem uboczn ym “ tej książki, a w ięc jej w k ła d em w ogólny k apitał w ied zy historyczn oliterack iej. M usi rów n ież nieco do­ kładniej ok reślić m etodę Staw ara. Ta zaś w sposób w y ją tk o w o p rzejrzysty ukazuje sw e za ło żen ie p od staw ow e, jakim jest k oncentracja zain teresow ań k rytyka n ie na poszczególn ych pisarzach, dziełach, poetykach czy n a w et kierunkach artystycznych, a le na p r o c e s i e l i t e r a c k i m w ogólności. J esteśm y tu zgodni z oceną tej książki przez sam ego Staw ara, w yrażoną w w y w ia d zie ud zielon ym K rzysztofow i T eodorow i T oep iitzow i:

„Poprzez tw órczość B oya starałem się w y ja śn ić procesy ogólne, jak ie zachodziły w literaturze polsk iej na przestrzeni ostatn iego p ó łw ie c z a “ ".

A zatem om aw ian a k siążk a jest po prostu zbiorem ese jó w o ogólnej dynam ice życia literack iego w P olsce la t 1900— 1940. „Życia litera ck ieg o “, pon iew aż S taw ara zajm uje tu proces rozw oju p iśm ien n ictw a szczególn ie w jednym , bardzo konkretnym aspekcie: k rytyk skupia sw e zain teresow an ia n iem al z reguły na przecięciu k on w en cji literack ich i obyczajow ych. O czy­ w iście w ażn e są dla niego tak że relacje: literatu ra a filozofia, literatura a pro­ ces historyczny. Jednakże w k siążce o Ż eleń sk im n a jch ętn iej p osługuje się k onfrontacją p iśm ien n ictw a z obyczajem . P om ijając o czy w iście n iew sp ó

ł-4 Bardzo m ą d ry Stawar. P r z e g l ą d K u l t u r a l n y , 1959, nr 47, s. 12.

5 S. Ż ó ł k i e w s k i , Sta war o Boyu. N o w a K u l t u r a , 1959, nr 1, s. 1.

6 K. T. T o e p 1 i t z, K r y t y k z zasadami. N o w a K u l t u r a , 1959, nr 2, s. 1.

(4)

m iern ość p ersp ek tyw id eo w y ch obu k rytyk ów , to ta w ła śn ie cecha szczeg ó l­ n ie zbliża p rofil k rytyczn y pracy S taw ara do p rofilu k rytyczn ego sam ego B oya. Zresztą, jak zobaczym y dalej, Staw ar b lisk i jest B o y o w i n ie tylk o pod tym jed n y m w zględ em .

N ie będąc m on ografią Boya, d zieło Staw ara sta n o w i p rzecież socjo- i id eo -g en ety czn e p r o le g o m e n a do takiej m on ografii, która, jak z w ięźle n a p isa ł R yszard Z engel, w cią ż „czeka sw ego au tora“ 7. Jed n a k że bez zn ajo­ m ości om aw ian ej k siążk i n ie o b ejd zie się n ie ty lk o p rzy szły m onografista Boya, a le w ogóle nikt, kto będ zie p rób ow ał zarysow ać d yn am ik ę g łó w n y ch p rąd ów literack ich okresu 1900— 1940. I to je st n ie w ą tp liw a w yższość tego u jęcia „eseisty czn eg o “ nad u jęciem „ m on ograficzn ym “.

R ów n ie n ie w ą tp liw e są koszty, które w y p a d ło S ta w a ro w i zapłacić. O k osztach sensu s t ric to h istoryczn oliterack ich b ęd zie jeszcze m ow a, a le n a w e t w ram ach sw o istej p oetyki eseju m ożna w sk a za ć p ew n e n iedostatki, w y n ik a ją c e zresztą — przyznajm y — z bogactw a p oruszanych p roblem ów , n ie z ich n iedostrzegania. D ygresyjn ość p row adzi S taw ara n iek ied y zb yt d alek o w sferę ogóln ych reflek sji socjologicznych i rozw ażań z d zied zin y h isto rii ideologii, często słabo zw ią za n y ch z g łó w n y m tem atem , z regu ły n ied o sta teczn ie ro zw in ięty ch , czasem p ozb aw ion ych precyzji. I tak np. u w a g i o różnicach charakteru narodow ego F rancuzów i N iem ców , m im o że op arte na historycy stycznej an a lizie M arksa i ro zw ija ją ce dalej jego tezy 0 d ziejach p artykularyzm u n iem ieck ieg o — n ieza leżn ie od „cu d zysłow u m e­ to d ologiczn ego“, w jaki opatruje je Staw ar, n ie o d w o łu ją się do żadnej k onkretnej teorii p sych ologii zbiorow ości, zak ład ają w isto cie jak ąś rudy­ m en tarn ą jed n ość psych ik i narod ow ej, przyn ajm n iej w zesp ole p rzew ażają­ cych jej cech (s. 47— 54). Jeszcze bardziej fragm en taryczn y charakter m ają rozw ażan ia o cechach w yróżn iających k u ltu rę d w orsk ą ep ok i feu d alizm u (s. 196— 198).

W ogóle w książce o B oyu -Ż eleń sk im n iezm iern ie w ie le jest tak ich m y śli le d w ie zapoczątkow anych, p rob lem ów n a szk ico w a n y ch w doraźnym try b ie krytycznym . P rzew a żn ie jed n ak są to d ygresje tak in teresu ją ce 1 św ieże, że w ła śn ie on e policzon e być m u szą w p oczet n a jisto tn iejszy ch w artości książki. P rzyk ład ow o w y m ień m y tu ocen ę roli k u ltu row ej P rzy­ b y szew sk ieg o i m ody, jaką w p ro w a d ził raczej on sam i zw ią za n i z n im lu ­ dzie n iż jego tw órczość. P rzyb yszew sk i zostaje tu n areszcie potrak tow an y w kategoriach śc iśle historycznych: ani m ag, ani szatan, an i błazen — po prostu propagator w a żn y ch przem ian obyczajow ych.

K siążk a Staw ara w n o si także p ow ażn y w k ła d do badań nad okresem , w k tórym sam autor b ył już w y b itn ą p ostacią życia literack iego, a m ian o­ w ic ie nad d w u d ziestoleciem . P rzyszli b adacze litera tu ry P o lsk i m ięd zy w o ­ jen n ej będą m u sieli w zią ć pod u w agę tw ierd zen ia A n d rzeja S taw ara o upor­ czy w o ści partyk u laryzm ów pozaborow ych w ty m okresie, o sp ołeczn ej i id eo ­ w ej g e n ezie ten d en cji k leryk aln ych w p iśm ie n n ic tw ie la t 1918— 1939, w reszcie opartą na su gestiach K arola W iktora Z aw od ziń sk iego tezę o ren esan sie baroku szlach eck iego jako oficja ln eg o stylu literatu ry san acji. Z u pełnie

7 R. Z e n g e l , B o y w ą t p l i w y i n i e w ą t p l i w y . P r z e g l ą d K u l t u r a 1- n y, 1959, nr 15, s. 4.

(5)

p o d sta w o w e zn aczen ie m ają także rozw ażania k rytyka o progresyw nej roli l i t e r a c k i e j , jaką w d w u d ziestoleciu odegrało „sp ołeczn ik ow sk o- u ty lita rn o -ra cjo n a listy c zn e skrzydło aw an gard y“ (s. 130; szkoda tylko, że S ta w a r n ie sp recyzow ał w yraźn iej, jak ich pisarzy i grupy a rtystyczn e ob ej­ m u je u n iego ten zbiorczy term in). Trzeba b ow iem przyznać, że w dotych ­ czasow ych poglądach k rytyczn ych p an ow ały p ew n e w ą tp liw o ści na tem at w ła śn ie l i t e r a c k i e g o n ow atorstw a tego kierunku (nie — c a ł e g o ruchu aw an gard y); „literatura p roletariack a“ w y d a w a ła się bądź tylk o jednym z od gałęzień futuryzm u, bądź też po prostu renow atorką trad ycyjn ych form prozaicznych. M ocno w yp u n k tow u jąc tezę, iż lew ico w a aw angarda „torow ała drogę form om p iśm ien n ictw a uw ażan ym przez w o ju ją cy estetyzm za drugorzędne i w u lg a rn e“ (s. 130; Staw ar rozum ie to szeroko — idzie m u zarów n o o „p la k a to w o ść“ i „ p u b licystyczn ość“ poezji, jak i o doku- m en taryzm prozy), łącząc z tą ogólną ten d en cją działaln ość B oya i w sk a ­ zując, że reh a b ilita cja „drugiego rzu tu “ gatu n k ów literack ich b yła w tej ep oce w yrazem k o n ieczn ych praw rozw oju artystycznego, krytyk w ięcej p rzyczyn ia się do sform u łow an ia h i s t o r y c z n o l i t e r a c k i e j oceny „literatury p ro leta ria ck iej“ niż ci w szyscy, którzy p o ch w a la li Jasieńskiego, W andurskiego, K ruczkow skiego, D rzew ieck iego czy Fika w y łą czn ie za p ostę­ p ow ość ich id eologii.

2

F u n k cja „p ierw szego w y w ia d u “, jaką p ełn i w ięk szo ść rozw ażań S ta­ w ara, p row ok u je o czy w iście do prób u zupełnień. G odząc się np. w części z ogóln ym stw ierd zen iem krytyka, iż w yd arzen ia rew o lu cy jn e la t 1905— 1907 sp o w o d o w a ły w ło n ie M łodej P o lsk i „reakcję antyrom an tyczn ą“ (s. 281), n ie sposób jed n ocześn ie n ie zw rócić u w agi na p ew n ą jednostronność tak iego u jęcia problem u. Z u p ełn ie in n y kieru n ek przybrały przecież np. p rzem ian y w arsztatu p isarsk iego Orkana: pisana przed rew olu cją p ow ieść W R o z to k a c h zach ow u je jeszcze w ie le cech prozy realistyczn ej; pisany po rew o lu cji ep ilo g tej p ow ieści, Fra nek R akoczy, jest już, m im o w szelk ich p o k rew ień stw z teatrem Ibsena, G orkiego i H auptm anna, dram atem p a r ex cellen ce sym b olistyczn ym , i to w „neorom an tyczn ej“ w ersji (naw iązania do D z ia d ó w i do dram aturgii Słow ackiego). A Strug? A D an iłow sk i?

W su m ie w y d a je się w ięc, że u ogóln ien ie Staw ara, choć w y d o b y w a za­ sad n iczy i rozstrzygający o przyszłym rozw oju k ierunek przełom u, w yp ro­ w ad zon e je s t raczej z p ostu latów czołow ych k rytyk ów okresu (B rzozow ski, Irzykow ski) n iż z dom inującej praktyki literack iej epoki.

G en etyczn e in terp retacje Staw ara m ają na ogół charakter bardzo su b ­ telny, u w zg lęd n ia ją całe zróżn icow an ie d eterm in an t k ształtu jących dany proces literack i. P rzyk ład em chociażby n iezw y k le w n ik liw e n a św ietlen ie gen ezy B oy o w sk iej „autopropagandy“, którą Irzyk ow sk i w celach p olem icz­ nych sp row ad zał do prostego rek lam iarstw a. B roniąc autora B r e w e r i i przed Irzykow skim , S taw ar w sk azu je, że „autopropaganda“ B oya m iała zn aczenie głębsze: b yła w y razem n ow ego typu w ięzi m ięd zy pisarzem a czyteln ik iem . Tę zaś potrzeb ę w ięzi zrod ziły w B oyu zarów no trad ycje literatu ry o św ie ­ cen iow ej (od niej B oy przejął „sp ołeczn o-u tylitarn e p ojm ow an ie zadań p i­ sarza“, s. 161) i p ozytyw istyczn ej, jak i p ośrednie o d d zia ły w a n ie k ieru n k ów

(6)

w sp ółczesn ych au torow i D zie w ic k o n s y s to r s k ic h : futuryzm u i p u b licystyk i m ark sistow sk iej.

Jednakże w n iektórych in n ych an alizach Staw ara uderza z k o lei n ie ­ d ostateczn e u w zg lęd n ien ie w szy stk ich m ożliw ych ogn iw pom iędzy literaturą a życiem społecznym . P rzykładem takiej praktyki, realizującej m oże zb yt b ezpośrednio założenie krytyka, iż „postaw a sp ołeczna przesądza w gru n cie rzeczy rów n ież o technicznych elem en tach w sztu ce“ (s. 125), m oże być Staw arow sk a interp retacja „am orfizm u “ literatury m odernistycznej. A utor w yp row ad za am orfizm , „rozw ich rzen ie“ i „rozlew n ość“ tej literatury z re­ prezen tow an ych przez nią ten d en cji irracjon alistyczn ych , z którym i w ią za ła się „specyficzna n iech ęć dla p ierw ia stk a k on stru k cyjn ego“ (s. 57). To oczy­ w iśc ie praw da, a le to n ie w ystarcza. Z „am orficzn ością“ eu ropejskiego m o­ dernizm u rzecz m a się trochę pod ob n ie jak z „form ą o tw a rtą “ literatu ry rom antycznej : na skutek w targn ięcia do p iśm ien n ictw a now ej p roblem atyki i n ow ych dośw iad czeń d ziejow ych p ierw szy n ie m ógł się zad ow olić trady­ cy jn y m sch em atem dram atu m ieszczań sk iego (n aw et Ib sen ow sk iego „dra­ m atu z tezą “) i sch em atem p o w ieści obyczajow ej, drugiej n ie w ystarczała epika dydaktyczna, podniosła satyra i klasycyzu jąca tragedia. Jeśli id zie 0 p rzełom m odernistyczny, był to także w yn ik ogólnej zm iany n a sta w ien ia p isarsk iego z racjon alistyczn o-em p iryczn ego na m etafizyczn e.

S taw ar św iad om jest o czy w iście złożoności tego procesu, ale ex p li c it e pisze o jed n ym ty lk o jego o gn iw ie, m ia n o w icie o k ryzysie p ow ieści ob y­ czajow ej. To zw ężen ie problem atyki genetycznej tłu m aczy się w p ew n y m sen sie doraźnym i potrzebam i w y w o d u ; teza o k ryzysie p ow ieści pełn i w b a­ d aniach Staw ara rolę bardzo istotną, pon iew aż w ła śn ie ona w y ja śn ia g en e­ ty czn ie zw rot B oya ku dzien n ik arstw u , literaturze typu „au ten tycystyczn ego“ 1 k ry ty ce literack iej. Tutaj dochodzim y do n ajistotn iejszej zasługi k siążki A nd rzeja Staw ara: n ik t dotąd z taką siłą n ie zaak cen tow ał, że B oy jest przede w szystk im pisarzem (choć literack ich w a lo ró w tego pisarstw a S ta ­ w ar n ie zan alizow ał), że krytyka i p u b licystyk a B oya m usi być rozpatry­ w an a n ie tylko jako surogat literatury, lecz tak że jako istotn e ogn iw o w procesie k ształtow an ia się now oczesn ej „literatury fa k tu “. (M owa oczy­ w iśc ie n ie tylko o radzieckiej od m ian ie „prozy fa k tu “, a le o całym ogrom ­ nym ruchu p iśm ien n iczym w kierunku literatury „u ży tk o w ej“, d zien n i­ karstw a, p u b licystyk i, p am iętn ik arstw a, biografii literack ich , reportażu, „ au ten ty cy sty czn ej“ poezji i prozy.)

T ym razem b yła to rzeczyw ista „literatura fa k tu “, pon iew aż faktografia n atu ralistów m iała jeszcze charakter pozorny, stw arzała jed y n ie w ra żen ie au ten tyzm u , p ozostając w istocie rzeczy w ysoko zorgan izow an ą fikcją a rty ­ styczną. B oy jako recen zen t teatraln y upraw iał po prostu „b eletrystyk ę na tem a ty scen iczn e“ (s. 86), a jego szkice i felieto n y są n iem al zaw sze w p e w ­ nym stopniu fabularne. A le ta fab u ła jest z regu ły bezpośrednim p rzen ie­ sien iem do literatu ry r z e c z y w i s t e g o m ateriału ob serw acyjn ego, a n ie jego, chociażby em pirycznych, u ogólnień. M yślę, że w tej głów nej te z ie Staw ara okazało sw ą skuteczność n aczeln e za ło żen ie kierunku badaw czego książki, które za ty tu łem jednego z rozdziałów tom u m ożna by sform u łow ać przy pom ocy hasła: L ite ra tu r a a ob ycza j.

(7)

o-szu k iw ań k rytyka odnoszących się do w za jem n y ch relacji m ięd zy literaturą a filozofią. N a przykład: Staw ar bardzo in teresu jąco p isze o roli b eletrystyk i w k szta łto w a n iu się now oczesn ych p ojęć p sych ologiczn ych (s. 218), lecz pra­ w ie zu p ełn ie n ie zajm uje się od w rotn ym k ieru n k iem tego od d ziaływ an ia, które w sposób o czyw isty było w zajem n e. N atu raln ie, tak u jm u jąc zagad n ie­ nie, Staw ar m a za sobą p rzyw ilej pioniera. Jego sta n o w isk o jest w yrazem św iad om ej opozycji w ob ec b anału in terp retacyjn ego, p o n iew a ż o w p ły w ie filo zo fii na literaturę tych czasów n apisano, jak dotąd, zn aczn ie w ięcej niż o w p ły w ie literatury na filozofię. N iem n iej p e w n e b an ały trzeba przy­ pom nieć, bo w k on sek w en cji n azw isk o Freuda pada tu dopiero na s. 328, i to tylk o z konstatacją negatyw n ą: jakoby B oya (na szczęście) zu p ełn ie om inęło d ziałan ie „psychologii g łę b i“. *

Tak chyba staw iać sp raw y n ie m ożna. P sych ologizm i „ sek su alizm “ B oya m ają gen ezę po części freu d ystow sk ą, przyn ajm n iej w tym sen sie, iż Że­ leński, jak każdy pisarz, oddychał p o w ietrzem sw ej epoki, a w tej atm o­ sferze nauka Freuda sta n o w iła n ie w ą tp liw ie jed en ze sk ła d n ik ó w podsta­ w ow ych . Spraw a m a się tu podobnie, ja k z rom antykam i: n ie każdy z nich był h eglistą, ale każdy — choćby p ośrednio — m u sia ł otrzeć się o H egla. O czyw iście, u B oya jest to freu d yzm „ o d filo zo ficzn io n y “, zw u lgaryzow an y, p rzetraw iony przez h istorię obyczajów , freu d yzm w y łą c z n ie „sto so w a n y “ — do potrzeb „tajem n ic a lk o w y “. W arto zw rócić tu u w a g ę na głos Zengla, który bardzo trafn ie w y k a zy w a ł, co p rzede w szy stk im różni B oya od p sy­ chologii n ow oczesn ej: B oy n ie p rzew id y w a ł, że „w sam ym ak cie introspekcji kryć się m oże podśw iadom y fałsz, że trzeba przed ty m a k tem poznania zbadać sam e narzędzia poznaw cze, że trzeba n ajp ierw , jak ch ce Irzykow ski, nauczyć się »w idzenia w ła sn y ch oczu«“ 8.

3

Inne glosy narzucają się z k olei tam , gd zie tw órczość B oya rozpatry­ w ana jest już n ie w relacji do k ieru n k ów filo zo ficzn y ch , lecz k onfronto­ w ana w p rost z literaturą sw ojego czasu. Pod tym w zg lęd em n ajw ięk szym brakiem k siążki jest — jak słu szn ie zau w ażyła Irena M a c ie je w s k a 9 — k om pletne zlek ce w a żen ie roli środ ow isk a W i a d o m o ś c i L i t e r a c k i c h (nb. roli, jaką odegrało to środ ow isk o w k olp ortow an iu „freudyzm u stoso­ w an ego“), w szczególn ości zaś fu n k cji w y stą p ień S ło n im sk ieg o i najbliższej sojuszniczki B oya — Ireny K rzyw ick iej. W k on sek w en cji, je ś li B oy do r. 1918 w y stęp u je w książce Staw ara jeszcze na tle ogóln ej reak cji a n ty- m odernistycznej, to po r. 1918 p rzed staw ion y je s t w ła ś c iw ie w izolacji: z ograniczoną ilością w rogów , p ra w ie zu p ełn ie p o zb a w io n y soju szn ik ów . Za jedynego soju szn ik a B oya w d w u d ziesto leciu u w aża S taw ar — jak już p i­ sałem — literatu rę aw angardy. A le p o jęcie tej aw a n g a rd y jest w om aw ian ym tom ie bardzo n iekonkretne, n ie zilu stro w a n e ty tu ła m i k sią żek i nazw iskam i, niezbyt p recyzyjn ie zróżnicow ane „od w e w n ą tr z “.

Toteż, jeśli id zie o okres d w u d ziestolecia, S ta w a r k on fron tu je pism a

8 Ta m że.

(8)

Boya na ogół b ezpośrednio z życiem sp ołeczn ym i p rzem ian am i o b yczajo­ w y m i (co praw da, w ob ec p u b licysty par exce lle n c e ob ycza jo w eg o taka m e­ toda krytyczna je st w dużej m ierze u sp ra w ied liw io n a ). N atom iast jako l i t e r a c k i u k ła d o d n iesien ia fu n k cjo n u je tutaj p rzed e w szy stk im lite r a ­ tura epok poprzednich: pozytyw izm u , n aturalizm u, w resz c ie — M łodej Polski.

Szczególnie d ob itn y przykład jed n ostron n ości k ryteriu m a n alityczn ego „literatura a o b y cza j“ stan ow ić m oże in terp retacja słyn n ej k siążeczk i J erze­ go S tem p ow sk iego o Panu J o w ia l s k im (s. 298— 301). A n a liza Staw ara, w p r a w ­ dzie n ieco żartob liw a, jest w y łą czn ie „ ob yczajow a“, a n egd otyczn a (J o w ia l- ski = Piłsudski). S zk ic o J o w ia lsk im zo sta je tu w y iz o lo w a n y z k ontekstu in n y ch prac krytyka, co n ie tylk o upraszcza obraz d zia ła ln o ści S tem p o w sk ie­ go, lecz i p row adzi do — jakże n iesłu szn eg o — jej b agatelizow an ia. W k on ­ sek w en cji n ie d ow iad u jem y się n iczego o bardzo in teresu ją cej m etod zie ese jó w S tem p ow sk iego, którą — z całą pośp ieszn ością sform u łow ań robo­ czych — m ożna b y ok reślić jako próby rek on stru k cji v is io n du m o n d e i ok reślen ia jej socjologicznej genezy.

Staw ar n ie d a je zresztą p ełn ego obrazu n ie tylk o f ilia c ji B oya z lite r a ­ turą polską, ale tak że i z literaturą francuską. To p raw da, że B oy zw y k ł na ogół czytać P rousta jak B alzaka, lecz czy m im o w szy stk o w o ln o z lek ce­ w a ży ć cały p roblem B oyow sk iej recep cji Prousta, tw ierd zić, iż Ż eleń sk iego p ociągn ął „w stron ę S w a n n a “ tylko sen ty m en t do w sp o m in k ó w o secesji? (s. 344). W stęp B oya do przekładu Czasu utracon ego, jego stu d ia o P rou ście czekają w ciąż jeszcze na sw ego interpretatora. A utor M óz gu i p ic i rozu m iał przecież doskonale, na czym polega arty sty czn e i filo zo ficzn e n o v u m P rou- sto w sk iej p sych ologii i koncepcji czasu. A ju ż ten fa k t w ystarcza, b y w p ro ­ w ad zić nieco k om p lik acji do oceny, iż B oy b ył za w sze n ieza ch w ia n y m w y zn a w cą B alzak ow sk iej k o n w en cji p o w ie śc i o b yczajow ej.

W ielką zasłu gą k siążki Staw ara jest n ie w ą tp liw ie bardzo jasn e p osta­ w ie n ie sp raw y tzw . „biografizm u“ B oya. N areszcie term in ten ujęty został w stosunku do Ż eleń sk iego w sposób konkretny: S taw ar ud ow od nił ponad w szelk ą w ą tp liw o ść (jeśli k tok olw iek w ą tp liw o śc i ta k ie jeszcze żyw ił), iż „ b iografizm “ pisarza n ie b ył w y n ik ie m ok reślonej m etod y b adaw czej, a le po prostu k o n sek w en cją „ob yczajow ego“ spojrzenia na literaturę, n iek ied y zaś form ą w a lk i id eo w ej i n a w et p olityczn ej. Tu trzeba się jed n ak upom nieć, by obok stw ierd zen ia tej ogólnej d eterm in an ty zn alazło się m iejsce na poszu­ k iw a n ie w p ły w ó w ubocznych, szczeg ó ln ie w sferze litera tu ry francuskiej. W p ły w ó w fran cu sk ich szuka rów n ież Staw ar, p rzeprow adzając np. bardzo su b teln y i trafny dow ód, krytyka teatraln a B oya opierała się na m ieszczań sk im tea trze francuskim , a jego g u sty w d zied zin ie prozy u k szta ł­ to w a ły się przede w szy stk im pod w p ły w e m en cy k lo p ed y stó w i realizm u p ierw szej poł. X IX stu lecia. W tym sp lo cie z w ią zk ó w z trad ycją francuską brak jednak jeszcze od w ołan ia się do sty lu i trad ycji fran cu sk iej krytyki, której w p ły w w p ew n ej m ierze ok reślił ró w n ież „ felieto n o w o ść“ Boya, jego m n iem a n y „b iografizm “, za m iło w a n ie do portretu ch arakterologicznego, ga­ w ęd zia rstw a i anegdoty. P rzecież nad całą krytyk ą fran cu sk ą unosi się, n ie ­ m al aż po dzień d zisiejszy, w ielk i cień S a in te -B e u v e ’a, k tórego n ie w yru go­ w a ł jeszcze ca łk o w icie filo zo ficzn y styl k rytyk i S artre’a.

(9)

S a in te-B eu v e n ie b ył w dziejach k rytyk i fran cu sk iej ty lk o epizod em ; jego sty l odżył już u sch yłk u X IX stu lecia w w y stą p ien ia ch F ran ce’a i L e- m a îtr e ’a, po części ta k że w k rytyce p rofesorskiej (dobrze zn an y B o y o w i E m il Faguet). W roku 1928 M aurice R ouzaud p rzep row ad ził bardzo in teresu ją ­ cą a n k ietę w śród czo ło w y ch k rytyk ów francuskich. O tóż bardzo w ie le ze­ b ran ych tam g ło só w za w iera jednoznaczną apologię d zia ła ln o ści S a in te-B eu - v e ’a. H enri B rém ond za S a in te -B e u v e ’em p rzyjm uje, że zasad n iczym k ry ­ teriu m w ocenach k rytyczn ych m usi pozostać k ryteriu m gustu. Jea n de P ierrefeu uw aża, iż „p ogłęb ion y i poszerzon y“ program S a in te -B e u v e ’a po­ zo sta je ob ow iązu jący i d la k rytyk i d w u d ziesto w ieczn ej. G érard B auer n a zy ­ w a autora P o n ie d z i a ł k ó w tw órcą „kom edii lu d zk iej“ r ó w n ie w y b itn e j, jak d zieło B a lz a k a 10. P a m ięta jm y : jest rok 1928. Czy B oy m ó g ł p ozostać obo­ ję tn y w ob ec tak jed n o g ło śn eg o chóru u w ielb ien ia ?

W reszcie, i to n a leża ło b y — ro zw ijając tylk o tezy S ta w a ra — p o w ied zieć bardziej jasno, „b iografizm “ B oya w ią za ł się też w sposób o czy w isty z tak tr a fn ie p od ch w ycon ą przez krytyka „p o za b eletry sty czn o ścią “ Ż eleń sk iego. B oy n ie p isyw ał p o w ieści — co n ajw yżej vie s r o m a n cées, a le w y b iera ją c taki k ierunek tw órczości ch ciał pisać n ie tylk o o lu d zia ch rzeczy w isty ch , lecz o „ludziach ż y w y c h “. C hciał ich ująć w ich n a jczy stszy m au ten tyzm ie: w p rzem ijającym zdaniu, geście, m inie. I dlatego, jeśli n a w e t d osk on ale po­ tr a fił ak tu alizow ać sw e portrety, zm n iejszać d ystan s h istoryczn y, to p rze­ cież rzadko tylko o d tw arzał p r o c e s literacki. G dyby m ożna b yło m ó w ić serio o m etod ologii Boya, trzeba by p ow ied zieć, że m a ona — w sp osob ie u jęcia przedm iotu — charak ter w y b itn ie idiograficzn y. J est to jed n a k id io - grafizm ak tu a listy czn y i l i t e r a c k i . B oy — p iszę to n a w ią zu ją c do toku m y śli Staw ara — p rzeżyw a w sw ej fe lie to n isty c e sta d iu m w sp ó ln e z całą literatu rą „a u ten ty cy sty czn ą “ : to stadium , na k tórym a u ten ty cy zm je s t je ­ szcze rzeczyw iście literatu rą f a k t u , a n ie literatu rą p o sta w i u ogóln ień . D opiero później literatu ra fak tu w zn osi się ku gen eralizacjom , sta je się na n ow o literaturą realistyczn ą. Boy, podobnie jak w c z e śn i a u ten ty cy ści, to jeszcze tylko o p i s a n i e ś w i a t a : zarów no św ia ta życia, jak i św ia ta literatury.

4

T raktując p ism a B oya przede w szy stk im jako od sk oczn ię do in terp retacji ogólnego procesu literack iego, S taw ar próbuje ró w n o cześn ie p rześled zić p e w ­ ne, w zg lęd n ie trw a łe, w ła śc iw o śc i strukturalne tej tw órczości, próbuje odpo­ w ied zieć na pytan ie: które cech y są k o n sty tu ty w n e dla p o sta w y św ia to p o g lą ­ dow ej i literack iej autora S ł ó w e k ? R ów n ież tego typu u o g ó ln ien ia pod an e są tu w trybie n ie m on ograficzn ym ; k rytyk form u łu je je z a w sze na p raw ach eseju.

Szczególnie sw ob od n y, eseisty czn y charakter m ają w y w o d y S taw ara na tem at struktury p sych iczn ej B oya jako czło w iek a i ja k o pisarza. A w ięc: „nie tylko zdolność do żm udnej i m ozolnej pracy, a le i sw o is ty ca łk iem dar w yobraźni b a d aw czej: zdolności m eto d o lo g iczn e“ (?, s. 20). Z k o le i — um iejętn ość sam okontroli, narzucania p ew n y ch ogran iczeń w ła sn em u ta le n

(10)

tow i, stąd zaś — zdolność do okresow ej k on cen tracji na p ew n y m ok reślo­ nym w ycin k u tw órczości (s. 66). Te cech y w y ja śn ia ją , w ja k i sposób Boy p otrafił zrezygn ow ać z kariery sensu stric to litera ck iej, a n a stęp n ie — d la­ czego jego działaln ość da się p od zielić na dość w y ra źn ie w y o d ręb n io n e pod w zg lęd em chronologicznym „b lok i“ gatu n k ow e: zrazu satyryk , p otem tłu ­ m acz, po w o jn ie przede w szystk im recen zen t teatraln y, z k o lei pu b licysta ob yczajow y (1928— 1931), w reszcie autor bardziej k o m p letn y ch , k om p on ow a­ n ych już „ całościow o“ prac h istoryczn ych i h istoryczn oliterack ich . (Oczy­ w iśc ie poza tym uzasad n ien iem p sych ologiczn ym S ta w a r d aje jeszcze in n e argu m en ty gen etyczn e za tego typu periodyzacją, w ią żą c ją o g ó ln ie z dyna­ m ik ą procesów id eologiczn ych w P olsce.)

K siążka S taw ara próbuje na k on iec w yk ryć p ew ien rys p sychologiczny, d om inujący w całej d ziałaln ości Ż eleńskiego: krytyk w id zi w B oyu m elan - cholika, który od czu w ał n ieustanną „potrzebę g w a łto w n y ch podniet, w y ry ­ w ają cy ch pisarza z [...] a p a tii“ (s. 89). W tym p u n k cie rozw ażań sui generis p sych ologizm Staw ara sięga n a w et po uzasad n ien ia fizjo lo g iczn e (bradykor- dia, częste zw o ln ien ia tętna). Poniekąd fizjo lo g iczn ie w y ja śn ia n a jest rów n ież ak ty w iza cja pisarska B oya w d w u d ziestoleciu : „działalność jego przybiera charakter eruptyw ny, jakby starzejący się pisarz ch cia ł so b ie p ow etow ać d łu gi okres w strzem ięźliw o ści“ (s. 97).

Jak w iadom o, w sp ó łczesn y stan badań nad p sych ologią tw órczości li­ terackiej pozostaw ia u nas w ie le do życzenia. D y scy p lin a ta za n ied b an a jest z o czyw istych w zg lęd ó w także i na Z achodzie, gd zie litera tu r o zn a w stw o od d aw na n a sta w iło się na u jęcia ergocentryczne. Stąd też tw ierd zen ia Staw ara na tem at psychicznej konstytucji B oya trzeba w ła śc iw ie przyjąć jako kon­ sta ta cje o charakterze pam iętnikarskim .

N atom iast zasadniczą w artością k siążki jest ok reślen ie ogólnej stru k tu ­ ry ś w i a t o p o g l ą d u Boya. S taw ar w ią że go śc iśle z fran cu sk im racjona­ lizm em epoki w ielk ich en cyk lop ed ystów i u d ow ad nia tę tezę m. in. przez o k reślen ie koncepcji B i b l i o t e k i B o y a , su m y jego prac p rzekładow ych:

„Zarów no autorzy poprzedzających stu leci — R abelais, M ontaigne, M o­ lier, jak i p óźn iejsi — B alzak, Stendhal, u m ieszczen i zostali w takiej pers­ p ek tyw ie, by u w yd atn ić bądź historyczn e p rzygotow an ie, bądź k on sek w en cje p óźn iejsze m yśli en cy k lo p ed y stó w “ (s. 64).

W tym ujęciu S taw ar łączy p unkt w id zen ia stru k tu raln y (racjonalizm jako naczelna, w aru n k u jąca in n e i w zg lęd n ie trw a ła cecha św iatop ogląd u Boya), g en etyczn y (opór w ob ec m eta fizy k i m łod op olsk iej, w p ły w y kultury fran cu sk iej) i w reszcie funkcjonalny: B oy -en cy k lo p ed y sta jest tym , który — jak pisze na m argin esie książki Staw ara S tefan Ż ółk iew sk i — podjął trud od w rócen ia u nas w ielk iej fa li irracjon alistyczn ych ten d en cji k u ltu ry n ie­ m ieck iej. „W alka z w p ły w a m i irracjon alistyczn ym i n iem czyzn y była n a­ tch n ien iem jego kam panii p rzek ła d o w ej“ n .

Oto pierw sza, h istoryczna rola d ziałaln ości B oya, oto p ierw sze u zasad­ n ien ie dla tezy o d om inującym w p ły w ie, jaki d ziałaln ość ta w y w a rła na k u ltu rę polską p ierw szej poł. X X w iek u . O drugiej roli b yła ju ż m ow a: Boy „stanął * [...] po prostu (sam sobie tego n ie uśw iad am iając) na czele odłam u

(11)

literatu ry w znacznej m ierze czerpiącego siłę z potrzeb, które p o w ieść prze­ stała ju ż zasp ok ajać“ (s. 150). N a tym w czesn ym etap ie rozw oju a u ten tycyzm u litera ck ieg o B oy p e łn ił rolę h istoryczn ie p rogresyw ną, w zb ogacał „literaturę fa k tu “ przez sw ą rozległą k u ltu rę artystyczną. „W b eletryzow an ym eseju B oya dok on ało się zn am ien n e skrzyżow anie. A u torzy w spom nianej lite r a ­ tury »faktograficznej« cierpią p rzew ażn ie na n ied ostatek kultury litera ck iej, brak zw iązk u z trad ycjam i p iśm ien n ictw a. B oy pisarsko w yrosły, rzec m ożna, w sam ym m ateczn ik u estetyzm u , erudyta, koneser, jako patron kieru n k u fa k ­ tograficzn ego łączy d w ie sp rzeczn e pod w ielu w zg lęd a m i lin ie p iśm ien n ictw a ow ego cza su “ (s. 151). M yślę, że z tego tw ierd zen ia w y n ik a ją ró w n ież bardzo isto tn e w n io sk i dla k u ltu ry w sp ółczesn ej: u zysk u jem y m o żliw o ść ocen y ży w o tn o ści tradycji Boya. P óki m am y jeszcze u nas C iem nogród, trzeba i w arto k on tyn u ow ać — o czy w iście w sposób dosk on alszy — ra cjo n a listy cz­ n e trad ycje id eo lo g ii Ż eleń sk iego; lecz n ie b ęd zie ju ż postęp em litera ck im k on tyn u acja B oyow sk iej od m ian y „literatury fa k tu “. W ciągu lat, które d zielą nas od p isa rstw a Boya, fak tografia literack a w zn io sła się p o n o w n ie ku uogóln ien iom . L iteratu rze w sp ółczesn ej a u ten tyk już n ie w ystarcza.

Staw ar ukazuje, w jaki sposób B oy stał się p ion ierem now oczesn ej fa k ­ tografii. K orzenie g en ety czn e takiej postaw y odnajduje w reakcji B oya p rzeciw k o tradycji rom antycznej i p rzeciw ko m odernizm ow i. K siążka w y k a ­ zuje n ie z w y k le trafn ie, w jakiej m ierze Ż eleń sk i b y ł w yrod n ym syn em M ło­ dej P olski, przy czym ak cen t logiczn y padać tu m usi zarów no na M łodą P olskę, jak i na ep itet „w y ro d n y “. Że B oy n ie tylk o p od legł tej ogólnej re­ akcji, a le stał się jed n ym z jej p ionierów , o tym z k olei zd ecyd ow ały siln e zw iązk i pisarza z trad ycją O św iecen ia i pozytyw izm u , zarów no w jego w arszaw sk im , jak i g a licy jsk im w yd an iu (s. 270— 271). W ychodząc trochę poza Staw ara m ożna by tu p o w ied zieć, że jeśli Ż erom ski był — w ed le p rzytacza­ nych przez n iego słó w T u rgien iew a — rom antykiem realizm u, to B oy b y ł re­ a listą i p o z y ty w istą zab łąk an ym w epoce n eorom antycznej. D latego tak g w a łto w n ie p otrafił otrząsnąć się z jej w p ływ ów .

Te u zasad n ien ia g en ety czn e odsłan iają im p u lsy ideow e, które o d d zia ły ­ w a ły n ie tylk o na Boya, a le w ogóle na całe lib eraln o-racjon alistyczn e sk rzy­ d ło literatu ry tego okresu. D zięki tem u Staw ar n iejak o in sta tu n a scen d i ch w yta proces ponow nej la icy za cji literatury, jej „u cod zien n ien ia“ ; ukazuje, jak literatura zstęp o w a ła z m łod op olsk iego koturnu ku rzeczow ości i ku kon k retow i, ja k oddalała się z „w yżyn “ m etafizyk i w stronę racjonalizm u, w stronę k u ltu ry „zdrow ego rozsądku“.

M yślę, że ten asp ek t procesu literack iego m usi być S ta w a ro w i szczeg ó ln ie sym p atyczn y i bliski. S taw ar m a o czy w iście głęb ok ą i dojrzałą św iad om ość teoretyczn ą m arksisty; ale, gdyby — pod su gestią atm osfery panującej w k siążce o B oyu — w yp ad ało d okonyw ać rekonstrukcji z k olei jego w łasn ej struktury psych iczn ej, to chyba i w niej — podobnie jak w stru k ­ turze p sych ik i B oya — u jrzelib y śm y jako cech ę n aczeln ą w alczący racjon a­ lizm , o p ty m isty czn e zau fan ie w w y n ik i prostych d o św iad czeń ży cio w y ch i w w yrok i zdrow ego rozsądku. Poza całą ogrom ną w ied zą historyczn ą te w ła śn ie kryteria, kryteria „cod zien n ej“ w ied zy życiow ej i od w o łu ją cy ch się do niej sąd ów ratio, p o ja w ia ją się bardzo często w toku d ow od zen ia Staw ara. Jego eseisty k a przybiera dzięk i tem u odcień rzeczyw istej prostoty. R ów n ież

(12)

Staw ar — n ie tylk o B oy — p otrafi n aw iązać żyw y, b ezpośredni, w ła śn ie „ży­ c io w y “ k on tak t z p rzeciętn y m czyteln ik iem . Jego p isarstw o, w y ro słe w za­ ciętej w a lce id eologiczn ej d w u d ziesto lecia , jest d a lek ie od ja k ieg o k o lw iek herm etyzm u: p rzem aw ia n ie ty lk o do sp ecja listó w , u m ie przybrać pozór sw obodnej gaw ędy. S taw ar w y ja śn ia p ew n e sp raw y teoretyczn e w sposób tak prosty, jak chyba J ó zef D ietzgen p otrafił w y ja śn ia ć zasad y d ialek tyk i (oczyw iście bez „ D ietzg en o w sk ich “ w u lgaryzacji). K ied y m a m ó w ić o reakcji m ieszczań stw a na w ie lk ie k ry zy sy sp ołeczn e, o d w o łu je się do dośw iad czeń w ojen n ych : „Podczas w o jn y n ieraz m ożna było dostrzec, ja k d a lece przy­ w ią za n ie do ustalon ego trybu życia, u stalon ej sy tu a cji p rzew a ża ło u lu d zi nad in styn k tem sa m o za ch o w a w czy m “ (s. 9), lub w p row ad za ew a n g elicz n ą parabolę M ick iew iczow sk ą o chorym , znachorach i lek arzach (s. 10). Ba, S ta ­ w a r n ie w zdraga się n a w e t przed u ży ciem k alen d arzow ych aforyzm ów : „P oeci i u czeni m ają cech ę w sp ó ln ą : roztargn ien ie“ (s. 21). M oże so b ie na to p ozw olić. T eoretycznej w a rto ści pracy taka p ółżartob liw a dygresja p rzecież n ie obniża, a w y so ce eru d ycyjn em u , pod w zg lęd em m erytoryczn ym p io n ier­ sk iem u esejo w i nad aje w a lo r k om u n ik atyw n ości, pozw ala m u stać się ró w ­ n o cześn ie dobrą p op ularyzacją.

„W recenzjach B oya u d erzała p rzew aga sp raw d zian ów tzw . zdrow ego rozsąd k u “ (s. 81) — pisze Staw ar. Czy w y p o w ia d a ją c ta k ie zd an ie krytyk n ie m y śla ł po trosze o sobie?

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bardzo często istnieje potrzeba pomocy w zorgani­ zowaniu odpowiedniego leczenia i opieki domowej dla tych, którzy nie mają rodzin mogących się nimi zająć.. Ci

Dekoracji dokonał Wiceminister Sprawiedliwości Adam Zborowski w czasie uro­ czystego posiedzenia Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej w dniu 25 lipca

— stojąc na straży przestrzegania zasady bezpośredniości — zabrania zastę­ powania dowodu z w yjaśnień os­ karżonego treścią pism lub zapis­ ków

[r]

Jest to jedyne tego rodzaju wydaw­ nictwo prawnicze w Polsce, niezbędne dla znajdujących się w obcych krajach licznych instytutów i placówek nauko­ wych,

Dlatego też w razie nowelizacji postanowień normujących ustrój adwokatury wydaje się celo­ we wprowadzenie następującego przepisu: „Należności członków

Nie podejmując tu zatem tego zadania, przypomnijmy jednak szereg nazwisk adwo­ kackich z Kalisza, którymi dzisiejsze pokolenie adwokackie tego miasta słusznie

zw łaszcza