• Nie Znaleziono Wyników

"Oskarżenie prywatne", Maria Lipczyńska, Warszawa 1977 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Oskarżenie prywatne", Maria Lipczyńska, Warszawa 1977 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Roman Łyczywek

"Oskarżenie prywatne", Maria

Lipczyńska, Warszawa 1977 :

[recenzja]

Palestra 21/8-9(236-237), 89-92

(2)

N r 8-9 (236-237) R ecenzje 89

Z w ra c a ją c uw ag ę na w ęzłow e p u n k ­ ty koncep cji p ro je k tu , prof. M. C ieślak zgłasza szczególne zastrzeżenia do p r o ­ pozycji u za le żn ie n ia sk a li zastosow ał - ności sa n k c ji od sto p n ia u dow odnienia czynu („u stalen ie w sposób n ie w ą t­ p liw y ”, „ u stalen ie n a zasadzie p rz e w a ­ żających dow odów ”), gdyż jego z d a ­ niem n ie łatw o pogodzić się z m yślą o m ożliw ości sk a za n ia kogoś nie na p o d ­ sta w ie n ie w ą tp liw y c h , lecz tylk o „ p rz e ­ w aż ają cy c h ” dow odów , i ten b ra k n ie ­ w ą tp liw y c h dow odów może być w y ­ ró w n a n y przez obniżenie sankcji. Z a ­ strzeżenie to m a z pew nością pełne oparcie w zasadach teo rety czn y ch p r o ­ cesu karnego, ale każdy ad w o k a t m ó g ł­

by ła tw o w skazać ze sw ojej p ra k ty k i p rzy k ła d y w yroków sk azu jący ch , gdy b r a k n ie w ą tp liw y c h dow odów k o m ­ pensow any był obniżonym w y m ia re m k a ry lu b w aru n k o w y m zaw ieszeniem jej w ykonania. Nie w y d aje się zatem , aby p ra k ty k o m -k a rn is to m ta k tru d n o było pogodzić się z p ro p o n o w a n y m ro z ­ w iązaniem .

P ro je k t zbioru zasady o b ro n y sp o ­ łecznej stanow i ciekaw ą p ropozycję zm ian w dość sk o stn iały m sy stem ie klasycznego p ra w a karnego. D latego zm usza do m yślenia i p ro w o k u je do dyskusji. W arto pośw ięcić m u czas i uw agę.

adw. J e rzy Z a n ie m o jsk i

2

.

M a ria L i p c z y ń s k a : O skarżenie p ry w a tn e , W yd. P raw nicze, W a rsza w a 1977

M onografie o p raco w an e przez prof. M. L ip czy ń sk ą m a ją już u sta lo n ą po­ zycję w naszym p iśm ien n ictw ie p r a w ­ niczym . C echuje je w ielka w nikliw ość i w y jście poza ro zw ażan ia czysto do g ­ m atyczne. W te n sposób prace te łą ­ czą w arto ść teo re ty cz n ą z p rz y d a tn o ś­ cią d la p ra k ty k i. T en o sta tn i w alo r je st ty m bard ziej godny podk reślen ia, że a u to rk a u m ie ze zn aw stw em sp o j­ rzeć n a sy tu a cje procesow e oczym a każdego z zasadniczych uczestników procesu. J e j osobiste dośw iadczenia z a ­ w odow e nie d ałyby się chyba niczym zastąpić.

O sta tn io o p u b lik o w a n a p rac a na te ­ m a t in sty tu c ji o sk a rż en ia p ry w atn eg o w p ełn i odpow iada ty m k ry terio m . O m aw ian e stu d iu m zasłu g u je na u z n a ­ nie przed e w szy stk im za sw ą k o m ­ pleksow ość ujęcia. Całość składa się z czterech rozdziałów noszących ty tu ­ ły: „O skarżenie p ry w a tn e w m odelu polskiego p ostępow ania k a rn e g o ”, „ P o ­ k rzy w d zo n y ja k o źródło dow odu i s tr o ­ na p ro ceso w a”, „P rze stęp stw a ścigane z o sk a rż en ia p ry w a tn e g o w e w spółczes­

nym polskim p raw ie k a rn y m oraz p ro ­ b le m aty k a dow odow a” i „P rze b ieg po­ stę p o w an ia w sp raw ac h z o sk a rż e n ia p ry w a tn e g o ”.

M am y w ięc do czynienia z p ra c ą o b ejm u jącą ca ło k sz tałt za g ad n ien ia: lo ­ k aliza cję sp ra w z osk arżen ia p r y w a tn e ­ go w ram a ch system u polskiego p r a ­ w a karnego, p ra w n o m a te ria ln y za k res tych sp raw , c h a ra k te ry sty k ę sy tu a c ji procesow ej pokrzyw dzonego w ty c h procesach oraz sam ą sp ecy fik ę p rz e ­ biegu procesu.

W yrazem szczególnie w n ik liw eg o p o ­ tra k to w a n ia przez a u to rk ę p ra c y je s t zam ieszczenie w niej 12 ta b lic i w y ­ kresów , zaw ierając y ch s y ste m a ty k ę k w estii m erytorycznych, oraz d a n e s ta ­ tystyczne. O sum ienności o p ra c o w a n ia św iadczy ta k że pow ołanie n ie zw y k le obszernego p iśm iennictw a.

N asuw a się w ręcz sm u tn a re fle k s ja na te m a t rozpiętości m iędzy b o g a ­ ctw em zagadnień p raw n y ch w iążących się z te m atem p rac y prof. L ip czy ń sk iej a ubóstw em problem ów , ja k ie p r z e ­ w ażnie są rozw ażane w p ra k ty c e n a tle

(3)

90 R ecenzje N r 8-9 (236-237) sp ra w p ry w atn o sk arg o w y ch .

B ardzo stanow czo i tr a f n ie w ypo­ w iad a się prof. L ipczyńska w k w estii częstego, je śli nie w ręcz typow ego, le k ­ cew ażącego tr a k to w a n ia sp ra w p ry ­ w atn o sk arg o w y c h , zap o m in an ia, że „do­ b re im ię człow ieka, jego godność oso­ bista i cześć sta n o w ią d o b ra w ielkiej w ag i” .

J e s t to pogląd ponad w szelką w ą t­ pliw ość tra fn y . K odeks k a rn y poszedł bardzo d alek o w zróżnicow aniu szko­ dliw ości i zagrożenia w n ie k tó ry ch p rze stęp stw ach , w y k az u jąc y ch od s tro ­ ny przed m io to w ej w iele podobieństw a (np. liczn e w y p ad k i z a rt. 156 § 2 czy a r t. 182 § 1 k.k. w zestaw ien iu z a rt. 234 § 1 k.k. bądź z a rt. 181 § 1 w z e sta w ie n iu z a rt. 236 k.k.). Skoro u sta w o d aw ca zatroszczył się ta k w y ­ raź n ie o zabezpieczenie różnic m iędzy tym i czynam i, to zbyt w iele chyba s ta ra ń z a d a je sobie w ty m sam ym w zględzie d odatkow o i p ra k ty k a , i o rze­ cznictw o.

S łu szn ie w y ty k a a u to rk a zbyt rz a d ­ kie i o p a rte n a zu pełnie p rz y p a d k o ­ w ych p rze słan k a ch stosow anie a rt. 435 § 1 i § 2 k.p.k. To sam o m ożna p o w ie ­ dzieć o sto so w an iu a rt. 50 k.p.k., a w p ew nym sto p n iu — o ocenie sp raw pod k ą te m a rt. 26 k.k.

P ra w d ą je st, że znaczna część sp raw p ry w a tn o sk a rg o w y c h b y w a w noszona pod w p ły w em zdarzeń, k tó re są n a ­ stę p stw em niskiej k u ltu r y uczestników zd a rz e n ia -sp ra w c ó w czynu p rz e stę p n e ­ go, a czasem i poszkodow anego. P o d ło ­ żem w ielu czynów z a k w alifik o ­ w anych z a rt. 234—236 k.k. rów n ież je d n a k często je s t w łaściw ie ty lk o n is ­ ka k u ltu r a sp raw có w tych czynów.

N ieje d n o k ro tn ie w są d ac h n ie doce­ nia się istn iejący c h w p ew n y ch p ro ­ cesach p ry w a tn o sk a rg o w y c h im ponde- rabiliów . S ą jeszcze, na szczęście, lu ­ dzie, k tó rz y ła tw iej znieśliby ich o k ra ­ dzenie czy o szu k an ie niż zniesław ienie. W dzisiejszych czasach n ie b y ło b y złą rzeczą pow iększać liczbę ta k ic h ludzi.

J a k w y n ik a z po d an ej w p ra c y s t a ­ ty sty k i, zm ala ła znacznie liczba sk a - zań w procesach p ry w a tn o sk a rg o w y c h . J e s t to n a pew no o b ja w p o m y ś ln y o tyle, o ile nie je s t n a stę p stw e m t r u d ­ ności w p o n iesien iu kosztów p o stę p o ­ w a n ia bąd ź szeroko rozpow szechnionej atm o sfe ry lekcew ażenia tych sp ra w , p rzy b ie ra ją ceg o czasem c h a ra k te r u - w łaczający stronom procesow ym .

P rof. L ipczyńska p orusza w sw ej p rac y szereg k w e stii w iążących się z d ziałaniem sądów społecznych, a k c e n ­ tu ją c swój zasadniczo p o zytyw ny s to ­ su n ek do tej in sty tu c ji. C hciałoby się tu w pełn i przyznać au to rc e ra c ję , ale, niestety, dotychczasow e d o św ia d ­ czenia n a s u w a ją tu sporo uw ag k r y ­ tycznych. Mimo bow iem w ielu la t d zia­ łalności ty c h sądów , ich p ra k ty k a , a n a w e t sam o istn ien ie zależne są w n ad m iern ej m ierze od zupełnie p rz y ­ padkow ych u k ład ó w środow iskow ych i personalnych. T ak a m ozaikow ość p r a k ­ ty k i w p ro b lem aty c e w y m ia ru s p r a ­ w iedliw ości n igdy nie b u d ziła i nie może budzić entuzjazm u.

Z n am ien n e je st pow oływ anie się w p rac y n a w y tyczne d la ro z p a try w a n ia tych sp raw , w y d an e przez „P rz e w o d n i­ czącego P ow iatow ego Zespołu p rzy P K F JN w Ś rodzie Ś lą sk ie j”. Może te w ytyczne są bardzo celne, ale ja k i je st zw iązek m iędzy ta k im i lo k aln y m i w y ­ ty cznym i a p ra w e m ogółu do je d n o li­ tego p o stę p o w an ia sądowego?

W zw iązku z p ro b le m a ty k ą p o stę p o ­ w an ia przed sąd am i społecznym i prof. L ipczyńska w ypow iada pogląd, k tó ry tru d n o m i bez zastrzeżeń podzielić. Chociaż bow iem p ra w d ą je st, że „w sądzie społecznym u dział obrońcy (po­ dobnie ja k p ełnom ocnika o skarżyciela pryw atnego) uw aż a się za n ie d o p u ­ szczalny”, to je d n a k żadnym dla m nie u zasad n ien iem tego sta n u rzeczy nie może być a rg u m e n t: „poniew aż nie je s t w y ra ź n ie p rzew idziany w u sta w ie ”. Z decydow any byłb y m b r o ­ nić sta n o w isk a odw rotnego: skoro u ­

(4)

N r 8-9 (236-237) R ecen zje 91

dział obrońcy lu b pełnom ocnika n ie je st w u sta w ie w y ra źn ie w yłączony, to u dział te n je s t m ożliw y zarów no ja k o zgodny z za sa d am i k o n sty tu c y j­ nym i (praw o do obrony), ja k i jako zgodny z n a tu ra ln y m p ra w e m człow ie­ k a do k o rz y sta n ia z pom ocy fachow ca w tych sp raw ach , w ja k ic h z a in te re so ­ w an y uzn a to dla siebie za pożyteczne. G eneralnie: z in stru m e n ta ln o -p o m o c n i- czego c h a ra k te ru przepisów p ro ce d u ­ raln y c h w y n ik a m oim zdaniem , że po­ zw a lają one n a w szystko to, co je s t rozsądne i słuszne (nie stoi w sprzecz­ ności z zasad am i procesu), a nie je st w yraźnie przez u sta w ę zakazane.

Nie zgadzam się rów n ież z poglądem , że pro fil sądu społecznego, ludow y i niezaw odow y, „czyni n iew sk azan y m u- dział zaw odow ego obrońcy, k tó ry m ógłby w pew n y m sto p n iu onieśm ielać sędziego n ie p ra w n ik a ”. Nie uw ażam , żeby pow ażny człow iek, o znacznym dośw iadczeniu życiow ym (a ty lk o ta k i chyba pow inien pełnić fu n k c ję sędziego w sądzie społecznym ) m iał pow ód p e ­ szyć się udziałem fachow ca p ra w n ik a w postęp o w an iu , raczej przeciw nie, po­ w in ie n być ra d z ta k ie j fachow ej p o ­ mocy w k w estiac h n a tu ry fo rm aln ej i org an izacy jn ej. P o d ałb y m w ręcz w w ątp liw o ść użyteczność tak ieg o sędzie­ go, k tó ry udziałem p ra w n ik a w p o stę­ p ow aniu czułby się onieśm ielony.

Pow yższy pogląd, w y pow iedziany zresztą na m a rg in esie przez prof. L ip- czyńską, je st fak ty c zn ie w y razem o b a­ w y, że pełnom ocnik lu b obrońca fac h o ­ w y stanow ić będzie d la tak ieg o p o stę ­ p o w an ia obciążenie, u tru d n i polubow ne za ła tw ien ie sp ra w y i z b iu ro k ra ty z u je przebieg postępow ania. Z ap ew n e m o­ głoby się to n ie ra z zdarzyć, ale p rz e ­ cież sędzia społeczny z praw dziw ego zd arzen ia pow in ien d ać sobie z ta k im kłopotem bez tru d n o śc i ra d ę ; ponadto dośw iadczenie uczy, że w łaśn ie doś­ w iadczeni adw okaci najczęściej u m ie­ j ą przed sądem znaleźć d rogę do p o lu ­ bow nego za ła tw ien ia sp raw y i dalecy

są od p rze cen ian ia tric k ó w fo rm a l­ nych.

W śród p o stu lató w u staw ow ych w y ­ m ie n ia a u to rk a p o stu la t u ła tw ie n ia adw okatom zb ieran ia danych do spo­ rząd zen ia a k tu oskarżenia, k o rzy sta n ia z pom ocy in sty tu c ji oraz uzyskiw ania opinii biegłych. P o stu la t to in te r e s u ją ­ cy, jak k o lw iek w ym agałby on ro zw aże­ n ia w ielu kw estii, z k tó ry ch n ie k tó re o kazałyby się bardzo tru d n e do z re a li­ zow ania. In n e, być może, okazałyby się bardzo proste. Nie w idzę np. żadnych przeszkód dla adw o k ató w w u zyski­ w a n iu przez nich opinii biegłych.

Z a in tereso w a n ie budzą rów nież p o ­ s tu la ty prof. L ipczyńskiej co do ro z­ szerzen ia i pew nego z in sty tu c jo n alizo ­ w a n ia w postęp o w an iu udziału b ie­ głych psychologów . N iew ątpliw ie, po­ ziom p ogłębienia procesów k a rn y c h z p u n k tu w id zen ia psychologicznego n a ­ stręczać może w iele zastrzeżeń, a s p r a ­ w y p ry w a tn c sk a rg o w e zaliczyć należy pod ty m w zględem do n a jtr u d n ie j­ szych. Z dru g iej je d n a k stro n y nie m ożna odm ów ić słuszności poglądow i Sello, gdy m ów i on, że p ra w n ik -k a r- n ista może m ieć lu k i raczej w w iedzy p raw n ic zej, a nie w znajom ości p sy­ chologii. D latego też k ie ru n e k szero­ kiego d o stęp u psychologów do „n o r­ m a ln y c h ” procesów k arn y c h m ożna u - znać za dy sk u sy jn y . M ożna obaw iać się, że rów nież i te n biegły (jak tylu in n y c h biegłych) może się stać p re te k ­ ste m do u ła tw ia n ia sobie z a d a n ia przez sędziów . T rz eb a pam iętać, że kw estie, k tó re m iałyby podlegać ocenie b ie g łe­ go psychologa, z reg u ły b ęd ą p o d sta ­ w ow ym i k w estiam i procesu, a opinia biegłego sta w a ła b y się często ja k b y p rze d w y ro k ie m w kw estii w iny.

N ie n eg u jąc w ięc pew nej ro li, ja k ą z p ożytkiem m ogą w p rocesach sp e ł­ n ia ć biegli z z a k resu psychologii, trz e ­ b a jednocześnie podkreślić, że p ro b le­ m a ty k a psychologiczna w zasadzie n a ­ leży do z a k resu w ł a s n e j w iedzy sę­

(5)

92 R ecen zje N r 8-9 (236-237) dziego, k tó rą obow iązany je s t o pano­

w ać w myś! a rt. 4 § 1 k.p.k.

D ecyzja au to rk i o w y jściu w p rac y poza czysto praw n iczy i dogm atyczny sposób ro zw ażan ia te m a tu z pew noś­ cią zw iększa użyteczność pracy, ale też stw a rz a, ja k sądzę, pew ne niebez­ pieczeństw o (przede w szystkim d la sa ­ m ej au to rk i) w y su n ięcia tez k o n tro ­ w ersy jn y ch . T am gdzie u sta w a nie ro zstrzy g n ęła k w estii dość jasno, roz­ w in ęła się i p rzy ję ła p ra k ty k a n ie je d ­ n o k ro tn ie różna, często u p raszczająca zagadnienie. S przyjało tem u w zm ian ­ k ow ane w yżej lekcew ażące dość często tra k to w a n ie tych spraw .

W ielk ą zasługą prof. M. L ipczyńskiej je st w zorow e, w y cz erp u jąc e pod w z g lę ­ dem p ra w n y m om ów ienie k w estii d o ­ tyczących procesów p ry w a tn o sk a rg o - w ych p rzy tra k to w a n iu ich ja k o sp e ­ cyficznych, ale w y m ag ający ch dużej, czasem szczególnie dużej sta ra n n o śc i w p rzy g o to w an iu i rozpoznaw aniu. Mo­ n o g ra fia ta w sposób isto tn y w zbogaca r.aszą w iedzę w z a k resie tych sp raw . W w ielu sy tu a cjach zarów no te o re ty ­ kow i ja k i p ra k ty k o w i w y p ad n ie k o ­ rzy sta ć z przem yśleń au to rk i, n a w e t w ta k ic h w y p ad k a ch , w k tó ry ch będzie m iał czasem zdanie nieco odm ienne.

adw. dr R om an Ł y c z y w e k

3

.

E ugenia F o j c i k - M a s t a l s k a : Z ezw o len ie d e w izo w e w p o lsk im praw ie d e w i­

zo w ym , O ssolineum 1975

P ra w o dew izow e doczekało się w polskim p ośm iennictw ie niew ielu o p ra ­ cow ań m onograficznych. Zm ienność przepisów w ykonaw czych dew izow ych, stosunkow o w ąski k rą g za in te re so w a­ n ych tą te m aty k ą, a n ad e w szystko eklektyczny c h a ra k te r przepisów d e ­ w izow ych, k tó re łączą w sobie elem en ­ ty p ra w a a d m in istra cy jn e g o , fin an so ­ wego, a ta k że cyw ilnego i karnego, nie sp rzy ja ły zbytnio n aukow em u z a in te ­ resow aniu praw em dew izow ym .

M onografia d r F o jcik -M a sta lsk ie j, k tó ra sp o tk a ła się ju ż z bardzo po­ ch leb n ą recen zją prof. L. K u ro w sk ie­ go, i stanow i cenny w kład do lite r a tu ­ ry przedm iotu. T y tu ł p rac y eksp o n u je ty lko je d n ą, podstaw ow ą zre sztą k o n ­ stru k c ję p raw a dew izow ego, ja k ą je st zezw olenie dew izow e. Z ajm u jąc się je d n a k c h a ra k te re m p raw n y m i f u n ­ k cją zezw olenia dew izow ego, au to rk a p rze d staw iła n a jego tle w zasadzie cały obow iązujący system p raw a d e ­ 1

wizowego, p rze k ra cza ją c n ie je d n o k ro t­ nie za k res te m aty k i, ja k i by w y n ik ał z ty tu łu pracy. R ecenzow aną m o n o g ra­ fię cechuje ja sn y w y k ład u n o rm ow ań d ew izow o-praw nych, a zw łaszcza ich p o w iązań z zag ad n ien iam i o b ro tu gos­ podarczego z zagranicą.

Na tle p rzed staw io n ej w recen zo w a­ nej p ra c y te m a ty k i w y ła n ia ją się je d ­ nak za g a d n ie n ia d y skusyjne. P o ru sz e­ nie ich nie pow inno w niczym u - m n iejszać w alo ró w pracy, m a ono b o ­ w iem n a celu je d y n ie p o d k reślen ie zło­ żoności pew nych problem ó:w i różno­ rodności poglądów na nowo opracow y­ w ane tem aty.

U sta w a dew izow a z d n ia 28 m arca 1952 r. g ru p u je w rozdziale 3 przepisy n o rm u ją ce o b ró t w arto śc iam i dew izo­ w ym i, do k o n y w an y przez w ykonaw ców naro d o w y ch p lan ó w gospodarczych, n a ­ to m ia st w rozdziale 4, zaty tu ło w a n y m „O gran iczen ia i o b ow iązki”, o drębnie n o rm u je o b ro ty dew izow e w zasadzie 1 P IP n r 8—9/1975, s tr. 173—174.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na bazie projektu pokładowego systemu sterowania uzbrojeniem samolotu szkolno-bojowego zaprezentowano proces analizy i projektowania oprogramowania z wykorzystaniem języka UML

N iezależnie od analizowanej kombinacji preparatu Aspect 500 SC rozkład substancji aktywnej w glebie lekkiej przebiegał najwolniej w roku 2002, charakteryzującym

Na łące starej, przy nawożeniu 214 kg NPK na hektar przyrost masy korzeniowej od początku wiosny w 1972 r. w zrastał liniowo, osiągając najwyższy poziom w

P rzy fotokolorym etrycznym oznaczaniu w ilgotności gleb krzyw e w zorcowe po­ zw alają ustalić ilość wody (N}) w próbce na podstaw ie zm ierzonej AU.. W

[r]

He was promoted to Senior Surveyor in 1994 and is currentiy the Deputy Head of the Health, Vibration and Noise section of the Technical Investigation, Propulsion and

gruntów gospodarstw rolnych na skutek ich sca- lenia. Efekty te spowodowane są czynnikami, które już wymieniono. W pracy autora [Mielewczyk 2007] zapre- zentowano metodę

- Beheer: Betere kwaliteit beheer, tevreden huurders, sociale cohesie  Vroegtijdig betrekken, co-creatie, achterban,. belangenvertegenwoordiging