D o d a te k „ R o d z in y ” d la dzieci
H 01 11 B H
Rok III__________ W arszaw a, 18. II. 1962 N r 7
„WIERZĘ W ŻYWOT WIECZNY"
Śmierć w pierwotnych planach Bożych
Pan Bóg w pierwotnych swoich planach nie przewidywał śmierci. Śm ierć bowiem dla człowieka je st tak w ielkim w strzą
sem, że zawsze m yślimy o niej z drżeniem. Żaden artysta nie chciałby tw orzyć dzieła po to, aby je burzyć, niszczyć. Śm ierć przyszła dopiero jak o kara na ludzi. Pism o św. wyraźnie to po
twierdza. Oto kiedy Mojżesz opisuje ra j, mówi, że było tam drze
wo żywota. Kiedy zaś Pan Bóg zakazywał pożywać owoce z drzewa wiadomości dobrego i złego, to jako groźbę powiedział do Adama: „...bo którego dnia będziesz jad ł z niego, śm iercią umrzesz" (Rodz. 2, 17). P ierw si ludzie tak d alecl byli przekona
ni, że śm ierć przyjdzie dopiero jak o kara, gdyby odważyli się złamać Boży nakaz, że Ewa wprost mówi do szatana: „Z owocu drzewa, które jest w śn uku raju, rozkazał nam Pan Bóg. byśmy nie jed li i nie dotykan się go, byśmy snadź nie pom arli" (Rodz.
3, 3). A wówczas szatan odpowiada: ,.Żadną m iarą nie umrzecie śm iercią".
Śmierć jest karą za grzech pierworodny
O tym. że śm ierć je st karą za grzech pierworodny w bardzo wielu m iejscach mówi o tym Pismo św. Oto np. autor Księgi Mądrości tak pisze: .,Bóg stworzył człowieka nieśmiertelnym . Lecz przez nienawiść diabła weszła śmierć na okrąg ziemi"
(Mądr. 2. 23—24). Kiedy Adam dal się namówić Ew ie i zjadł owoc z drzewa zakazanego, usłyszał wyrok śm ierci: „Iżeś usłu
chał głosu żony tw ojej i jadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem.
abyś nie jadt... w pocie oblicza twego będziesz pożywał chleb aż się wrócisz do ziemi, z któregoś w zięty; boś je s t prochem i w proch się obrócisz" (Rodz. 3, 17—19).
S v . Paw eł Apostoł mówi: „Dlatego jak o przez jednego czło
wieka wszedł grzech na ten świat, a przez grzech śmierć, i tak na wszystkich ludzi śm ierć przeszła" (Rzym. 5, 12). „Albowiem zapłatą grzechu je st śm ierć" (Rzym. 6, 23).
Ks. E. K.
Elżuriin i ptaszki
Stuk... stuk... stu k w o k ie n k a o szron ion e m rozem . T rzep ot s k r z y d e łe k i szczeb iot głośny, kłó tliw y . J e s t ich c a ła g rom ad a.
E lżunia o d r a b ia le k c je . W łaśn ie ślęcz y nad tru dn ym z a d a n iem i an i rusz d a le j. W szy stkiem u w in n e p taszki za o k n em , k tó r e p r z e s z k a d z a ją j e j w p racy . P taszki w in n e w szy stkiem u . Ju ż d aw n o m o g ła b y b ieg a ć p o d w o rz e i sa n e cz k o w a ć. Ju tr o usunie z b a lk o n u k a r m n ik d la ptasząt. P rz y n a jm n ie j n ie b ęd z ie j e j n ik t p rz esz k a d z a ł. W łaśn ie o d w ied z iła E lżu n ię k o le ż a n k a .
— P osp iesz się. T a k a p ię k n a p og od a, w p rost w y m arzon a na san ki. A le cóż się to b ie stało?
— A ch, w y o b ra ź so b ie, Ja n e c z k o — i E lżu nia zw ierz y ła się ze s w o je j tro sk i, n ie szczęd ząc ostry ch słów d la p ta sz k ó w , sp r a w có w je j k ło p o tó w .
— J e s t e ś m ały g łu p ta sek — p o m y ś la ła s o b ie E lżunia. Z o b a czym y, k ie d y zn a jd z iesz się na d w orze, a m róz p oczn ie szczypać p a lu sz k i i głód d oku czy . C ierp liw o ści!
W iesz Elżuniu, z czeg o śm ia ły się w r ó b le za ok n em ?
— N ie rozu m iem , o co ci ch od zi, Ja n e c z k o .
— Po p rostu śm iały się z tw oich zadań . Z ad an ie już r o z w ią zan e. N ależało p om n oży ć p rzez d z ie w ięć , a n a stęp n ie d o d a ć i sp raw a za ła tw io n a . T eraz na san ki.
* •
— Co p o w ie m o ja m am u sia, że z g u b iła m w ełn ia n e r ę k a w ic z k i.
O j a k zim n o, ja k i m róz. J a n e c z k o , w ra c a jm y do dom u . Nóg p ra w ie , że n ie czu ję. Brrr...
— Ze też p ta s z k i n ie zm arzn ą na ta k im m rozie, p ra w d a E l
żuniu? A ju tro z ran a m u szą sz u k a ć p o ż y w ien ia. U lepszyć so bie gn iazd ka .
— B ied n e p taszki — od zy w a stę sz e p tem E lzum a. — I ta k ie k o c h a n e.
— W cale n ie są k o c h a n e , bo sz cz eb io cą ci p rzed o k ie n k ie m i p rz e sz k a d z a ją w pracy...
— Ja n e c z k o , teraz d o p ie r o rozu m iem z im ow ą n ie d o lę naszych ptasząt. A ja... ja s c h o w a ła m k a r m n ik na b a lk o n ie. G d y b y m a m u sia w ied z ia ła . Nie zd rad zisz m n ie, p ra w d a , J a n e c z k o ?
— W szystko na m c, m o ja k o ch a n a . K toś ju ż d o w ied z ia ł się o tym .
— N ikt p rz ecież n ie w idział.
— O w szem . Bog. P rzed N im n ic się m e u k r y je . Oto tw o je r ę k a w ic z k i. T o ja je sc h o w a ła m . C h ciałam , a b y ś i ty odczu la tr o ch ę m róz, któ ry o d cz u w a ją p ta s z k i p o z b a w io n e c ie p ła i p o ży w ien ia. C h cia ła m, z e b y s o p ta s z k a c h z aw sze p a m ięta ła ...
Łzy za b ły sły w o cz a ch Elzuni.
— Je s te ś d o b rą p r z y ja c ió łk ą , Ja n e c z k o . Ja... ja d o p ra w d y się p o p ra w ię . Ju tr o , gdy d o m n ie p rz y jed z iesz , usłyszysz p ta sz ęcą
k a p e lę . I... w y bacz m i, że...
— C óż to, Elzuniu, p łaczesz?
— To. to z zim na... Ja n e c z k o . D obran oc!
JÓ ZEF BARANOWSKI
BAJECZNE PAŁACE
n Z IS IA J w tych tajem niczych pieczarach śpią nietoperze.
Ł* Ale wiele tysięcy lat temu szukały w nich schronienia po
tężne zwierzęta, jak ich nie ma ju ż teraz na ziemi.
A potem zamieszkali tam... ludzie.
Człowiek, choć na początku swoich dziejów korzystał z jaskiń, nie przyczyni! się do ich powstania. Budowniczym większości grot 1 jaskiń je s t — woda Ona to w ciągu długich tysięcy lat, centym etr po centym etrze wyżłobiła w wapiennych skalach sa
le i korytarze. Historia to długa, ale niezm iernie ciekaw a Zech
cecie w ięc chyba poznać ją do końca.
Skały wapienne pod wpływem deszczów, wiatrów, wysokiej tem peratury i mrozów pękają i kruszą się. Z czasem pokrywa je sieć głębokich szczelu Podczas deszczów tymi szczelinami spływa woda. Woda deszczowa ma pewną zdolność: może roz
puszczać masywne skały w apienne Boim y się, ze nie bardzo te
mu wierzycie. Ale tak jesl naprawdę. tvlko że trw a to baidzo, S
bardzo długo, czasem tysiące lat. Woda krąży więc przez wiele, wiele wieków szczelinami, powoli rozpuszcza skalę i w ten spo- sob poszerza sw oje korytarze Z m aleńkich szczelin pow stają potężne korytarze, pieczary i tajem nicze groty „wyrzezbione"
w skale.
Nieraz w takim skalnym korytarzu znika cały potok czy rze
ka. Płynie ona potem pod ziemią i nagle znowu wynurza się na powierzchnię.
Czasem koryto, którym płynie rzeka, zostaje zagrodzone o- gromnymi blokami skalnym i, co oderwały się od stropu. Pod ziemią, w skalnej sali tworzy się jezioro o kryształow ej, prze
zroczystej wodzie.
Ale woda nie tylko niszczy skałę. Potrafi także tworzyć prze
dziwne dekoracje. Ja k się to dzieje?
W raz z rozpuszczonym w niej wapieniem woda kapie ze ścian 1 stropow jaskiń. Kropelka spada na dno sali i tam woda wypa
row uje zostaw iając m ałą płytkę wapienia. Potem znow spada następna kropla i nowa płytka dokleja się do poprzedniej. Pow
tarza się to tysiące razy. I ogromny sopel, który nazywamy sta
lagmitem, rośnie coraz wyżej ku górze.
W jaskiniach dzieją się jeszcze dziw niejsze rzeczy.
W yobraźcie sobie małą kropelkę wiszącą u stropu jaskini. Nim zdąży ona oderwać się od skały i opaść w dół, woda wyparowu
je i zostaje tylko m ała płytka wapienna przyklejona do powały groty. Każda następna kropla wody dokłada sw oją płytkę wa
pienia. Rośnie w ten sposób ogromny sopeł skalny, zwany sta
laktytem.
Często te wapienne sople w jaskiniach łączą się ze sobą two
rząc potężne słupy.
Czy stalaktyty i stalagm ity nie przypom inają wam czegoś dob
rze znanego — zwykłych lodowych sopli, zw isających z dachu?
Prawda, ze to bardzo podobne.
Skalna sala jaskini bardzo przypomina lodowy pałac królo
w ej Zimy. W yobraźcie sobie ogromne komnaty, „wykute" w ska
le, w których rośnie las sopli, sterczą ogromne, o przedziwnych kształtach kolumny, a ze stropu zw isają stalaktyty. Wszystko to ma najprzedziw m ejsze kształty i jest bajecznie kolorowe. Często na dnie sali znajd u je się jezioro. W jego kryształow ej wodzie od bija się wnętrze tej przecudnej komnaty.
I powiedzcie sam i: czy to me najpiękniejsza b ajka, tym bar
dziej, że zupełnie prawdziwa?!
W Czechosłow acji, na południu Europy, nad Morzem Śród
ziemnym. w górach Uralu, na Kaukazie, w Am eryce i innych krajach jest w iele pięknych jaskiń
4
Stalaktyt i stalagmit w Polski grotołaz przy po- Jaskini Mroźnej mocy linowej drabiny zdobywa pionowe przej
ście w skalnej grocie, tzw. komin
W Polsce groty znajdują się w Tatrach i na Wyżynie K rakow sko-Częstochow skiej. W łaśnie w Tatrach odkryto niedawno jed ną z szesciu najgłębszych na św iecie grot — Jask in ię Śnieżną, sięgającą aż 640 metrów w głąb ziem i.'Badaniem grot i historią ich pow itania zajm uje się specjalna gałąź wiedzy. Nosi ona naz
w ę speleologii. Ciekawa to nauka.
Jask in ie bowiem mogą nam dostarczyć wielu cennych wiado
mości o bardzo dawnych czasach. K ry ją one często w swym wnętrzu prawdziwe skarby. Nieraz uda się dostr2ec na ścianach pieczary rysunki w yskrobane ręką przedhistorycznego człowie- Ka. przedstaw iające sceny z polowań i obrzedow, m ówiące o ży
ciu ludzi sprzed tysięcy lat.
Kiedy indziej, podczas rozkopywania grot, uczeni n atrafiają na kości zwierząt, które kiedyś zamieszkiwały ziemię i dawno już wvgineły.
I
L i c z n i t u r y ś c i z c a ł e g o ś w i a t a p o d z i w i a j ą j a s k i n i ę w P o s t o j n e j , n a j p i ę k n i e j s z ą z g r o t J u g o s ł a w i i . J e s t t o j a s k i n i a j u ż d o s y ć d a w n o z b a d a n a i p r z y s t o s o w a n a d o r u c h u t u r y s t y c z n e g o .
Z w i e d z a n i e u ł a t w i a z a i n s t a l o w a n a t a m k o l e j k a e i e K i r v c z n a . N a j h a r d z i e j o k a z a ł ą c z ę ś c i ą j a s k i n i j e s t t z w . „ s a l a k o n c e r t o w a " , w k t ó r e j r z e c z y w i ś c i e o d b y w a j ą s i ę k o n c e r t y S a l ę o z d a b i a j ą w s p a n i a ł e s t a l a k t y t y i s t a l a g m i t y .
Słyszeliście też może o grotołazach. Oni to w łaśnie szukają podziemnych grot i pieczar. B ad ają je dokładnie, penetrują.
W spinają się po skalnych ścianach lub opuszczają do głębokich rozpadlin. Przepływ ają przez podziemne strum ienie i jeziora iub czołgają się wąskimi korytarzami. Taka podziemna wędrówka nie je st ani bezpieczna, ani łatwa. Groty, tak ja k i góry na po
wierzchni ziemi, k ry ją w iele groźnych niespodzianek. Ale nie dziwcie się grotołazom. Tajem niczość i piękno podziemnych pa
łaców pociąga ich tak bardzo ja k alpinistów rozlrgło widoki ze szczytów gor, a żeglarzy bezkresna dal oceanu.
J A K D A L E K O D O T A R L I L U D Z I E W G Ł Ą B Z I E M I ?
N a j w i ę k s z a g ł ę b o k o ś ć , n a J a k a z e s z l i p o d z i e m i e g o m i c y , w y n o s i 2500 m e t r o w .
T a k g ł ę b o k a j e s t j e d n a 7 k o p a l ń w p o ł u d n i o w e j A f r y c e . G ł ę b i e j , b o d o 6180 m e t r ó w , d o t a r ł ś w i d e r w i e r t n i c z y w k o p a m i n a f t y v> A m e r y c e .
Z LUDOW YCH BAJEK SŁOWIAŃSKICH
KASZA Z SIEKIERY
Pewnego razu wędrował stary zasłużony żołnierz. Droga jego była daleka i długa. Poczuł więc zmęczenie i głód. Toteż do
szedłszy do wsi. zapukał do najbliższej chaty.
Drzwi otworzyła starucha:
— Pozwólcie odpocząć znużonemu — poprosił,
— Wejdź, żołnierzyku — odpowiedziała starucha.
W ojak rozgościł się i po chw ili zagadnął gospodynię.
— Masz, gosposiu, coś do jedzenia?
Staru cha wszystkiego miała pod dostatkiem, lecz poskąpiła żołnierzowi, udając sierotę.
— Och. dobry człowieku, ja sama dziś jeszcze nic nie jadłam . Wtem spostrzegł żołnierz pod ław ką siekierę bez toporzyska
— Je śli nie masz nic innego do jedzenia, można i z siekiery ugotować kaszę.
Gospodyni aż klasnęła w dłonie ze zdziwienia.
— Ja k to. kasza z siekiery?
— Zobaczysz, daj tylko kociołek.
Starucha przyniosła kociołek. Żołnierz wymył siekierę, włożył do kociołka, zalał wodą i postawił na ogniu.
Staru cha nie spuszczała oczu z żołnierza.
Tymczasem żołnierz w yjął łyżkę, pomieszał w kociołku i — spróbował.
— No, ja k ? — zapytała starucha.
— W krótce będzie gotowa — odparł żołnierz. — Szkoda jednak, że nie ma soli.
— Sól to ja mam. Weź, posól.
Żołnierz posolił, pomieszał i znów spróbował.
— Przydałaby się garsteczka kaszy.
Staru cha przyniosła z komórki torebkę z kaszą.
— Weź, zapraw ja k trzeba.
Żołnierz gotował, gotował, mieszał, potem spróbował.
Starucha oczu odąrwać nie m oże.
— Och, kasza już gotowa — powiada po chw ili żołnierz. — A jakbyś m iała troszeczkę masła — można by... palce lizać.
Znalazło się i masło. Zaprawili kaszę.
— B ierz łyżkę, gosposiu.
Zaczęli jeść i zachwalać.
— Ot, nie myślałam , że można z siekiery taką dobrą kaszę ugotować — dziwi się starucha.
A żołnierz je i pod wąsem uśm iecha się.
Z bułgarskiego tłum. L. Wilk
J e s z c z e zim a — m ró z i chłód . J e s z c z e w ie si e leży śnieg, Gdy się z ja w i a ż y c ia cud : K w i a t — śn ieżyc zka pr zeb iśn ieg .
P ie rw sza z w iastu n k a, k się żn ic zk a prz edw iośn ia I ż y w i c i e l k a pszczół l e ś n y c h i m ró w ek.
N ied o str z e g a ln ie pośród lasu rośnie W b i a ł o -z i e l o n e j szac ie p a s t e l o w e j.
L e c i do n i e j w i e le pszczół I po p yłe k i po miód.
M ró w k i spieszą po j e j tłuszcz.
P a t r z c i e : w lu t y m ta k i cud!
L e c z n im z a k w i tn ie po raz pierw sz y w życiu, Sześć al bo sie d e m lat p e łn y c h up łynie.
J e ś l i ją pr ze to wś ród lasu u j r z y c i e , Hołd t e j śn ieżyc zc e k a ż d y złożyć win ien .
L E C H S Ą D O M I R S K I
„BEZPIECZEŃSTWO NA ULICY" (kralnri)
Z a m i e s z c z a m y 15 o d c in e k na szego k o n k u r s u — „ B e z p i e c zeń stw o n a u l i c y ” .
P r z y j r z y j c i e się d o k ład n ie w s z y stk im z n a k o m na u l ic y i opiszc ie ich znacz enie.
K to w y t r w a l e będzie b ra ł udział w k o n k u rs i e , ten w e ź
m ie udział w loso w an iu n a gr ód rz e cz ow ych.
I — r o w e r tu r y s t y c z n y II — p iłka nożna I I I — k o m p l e t tu r y s t y c z n y
IV — 10 p i ę k n y c h i c i e k a wych k siąże k o t e m a t y c e m ł o dzie żow ej.
T e rm i n n a d sy ł a n i a o d p ow i e dzi dwa ty g o d n i e od d aty u- ka z a n i a się n u m e ru Rodzi
n y ” .
Na k o p e r c i e n a le ż y dop is ać:
„ U L I C A ” .
O
LU-<S) Z C co
^ LU
N N
■N
U J
Z00