• Nie Znaleziono Wyników

Przedmiotowe źródła "matematycznej" filozofii Kartezjusza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przedmiotowe źródła "matematycznej" filozofii Kartezjusza"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Edmund Morawiec

Przedmiotowe źródła

"matematycznej" filozofii Kartezjusza

Studia Philosophiae Christianae 2/2, 103-120

(2)

S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristian ae A T K

2/1966

DMUND M ORAW IEC

RZEDMIOTOWE ŹRÓDŁA „MATEMATYCZNEJ” METODY W FILOZOFII KARTEZJUSZA

rstęp. 1. K o n cep cja m a terii. 2. T eoria „praw d w ie c z n y c h ”. 3. „M ate­ m a ty c z n y ” sposób poznania.

Wstęp

Na te re n ie lite ra tu ry z zak resu teo rii n a u k i coraz częściej Dotyka się tezę, że teo ria poznania naukow ego pow iązana tst z jak ąś u p rzed n ią w sto su nk u do bad an y ch n a u k filozo- ą poznania w ogóle. Zależność pierw szej od d ru g iej jest bez- ośrednia, lecz nie jedyna. Poznanie rzeczyw istości uw aża się i wtórne w stosun k u do sam ej rzeczyw istości. T eo ria pozna- ia naukow ego zależy w ięc także od teo rii rze c z y w isto śc i1. ależność ta k ą dostrzega się w koncepcji in d u k cji B a c o n a 2, iilla3, m eto d y n au k o w ej G ro ssetesta i O c k h a m a 4. Teza gło- :ąca zależność m eto d y poznania naukow ego od uprzednio za­

1 Por. K a m iń sk i S., O n iek tó ry ch u w a ru n k o w a n ia c h w sp ółczesn ej lozofii nauki, „Z eszyty N a u k o w e K U L ” IV (1961) nr 3 (15), s. 78— 79. эг. także: R y b ick i P., S cien ces S o c ia le s et sc ie n c e s n a tu ra les, q u elq u es pects m étod ologiq u es com m uns, „O rganon” η. 2 (1965), 26— 27.

2 Por. A jd u k ie w ic z Κ., B acon z W erulam u, d zieło i ż y c ie (W stęp do am. N ovu m O rganon), s. X X X IV —X X X V II; por. także: S. K a m iń sk i M. A. K rąp iec, Z teo rii i m eto d o lo g ii m eta fizy k i, L ublin 1962, s. 161— 14.

3 Por. S. K a m iń sk i i M. A. K rąp iec, dz. cyt., s. 165— 167.

4 Por. C rom bie A . C., N au k a śred n io w ieczn a i p oczątk i n au k i n o- ożytnej (tłum . S. Ł y p a cew icz), W arszaw a 1960, t. II, s. 350.

(3)

akceptow anej teo rii rzeczyw istości zdaje się być ogólnie u zn a­ w ana w śród teo rety k ó w nauki.

Dość pow szechnie m ów i się, że m etodę badania naukow ego w filozofii K artezju sza stanow i m etoda analityczno-m atem a- tyczna. Z asady m atem aty czne m ają tu w ystarczać do w yde- dukow ania w szystkich p raw fizwki. T ak p o jęta m etoda zdaje się posiadać pew ne pow iązania z koncepcją m a te rii oraz ko n ­ cepcją tzw. „p raw d w iecznych” . K oncepcje te stanow ią — ja k się zd aje — dw a podstaw ow e źródła przedm iotow e (doty­ czą bow iem rzeczyw istości) dla w prow adzenia w spom nianego

sposobu b adania w u p raw ia n iu n a u k i o św iecie realnym . C elem a rty k u łu je s t próba pokazania, jak dalece K artezju sza koncepcja m a te rii oraz te o ria „p raw d w iecznych” są kohe­ re n tn e z jego „m atem aty czn y m ” sposobem u p raw ian ia nauki. Dokona się tego w trzech dopełniających się częściach: 1. b a r­ dzo skrótow ym p rzed staw ien iu koncepcji m aterii, 2. ogólnej ch ara k te ry sty c e teo rii „p raw d w iecznych” oraz 3. opisie m a­ tem atycznego sposobu poznania. W części ostatniej wskaże się na w spom niane w yżej zależności.

1. Koncepcja materii u Kartezjusza

R ozpatryw ana w ogólności n a tu ra m ate rii w ujęciu K a r­ tezjusza nie d a je się sprow adzić do takich w łasności jak: tw a r­ dość, b arw a, ciężar itd., lecz jed y nie do rozciągłości p ojętej trójw ym iarow o. W ym ienione bow iem w łasności ujm ow ane w potocznym dośw iadczeniu m ogą być z m a te rii usunięte, podczas gdy ona sam a pozostaje nienaruszona. To w łaśnie po­ w oduje, że w żadnym p rzy p ad k u m ate rii nie m ożna sprow a­ dzić do w spom nianych w yżej w łasności i od nich uzależniać 5 Por. P rin c. A T. v ol. IX , p. II a. 4; por. C h ojn ack i P., Z filo z o fii przyrod y i p sy ch o lo g ii, W arszaw a 1939, s. 25— 27, 45. W c y to w a n iu o ry ­ g in a ln y ch d zieł p o słu żę się n a stęp u ją cy m i skrótam i:

a AT. — O eu vres de D esca rtes p u b liées par C h arles A dam et P au l T annery.

(4)

jej n aturę 5. W rzeczyw istości m ate ria nie różni się także od tego, co rozciągłe czyli ciała. W yrażenia „ciało” , „rozciągłość” w zdaniu „ciało m a rozciągłość” w edług K artezju sza oznaczają jedną i tę sam ą rzecz. Prześw iadczenie, że w ta k sform uło­ wanym zdaniu m ieszczą się dw a różne oznaczenia — zdaniem K artezjusza — rodzi się wówczas, gdy się m a na m yśli by ty niesam oistniejące, czyli takie, k tó ry ch nigdy nie m ożna pojąć bez podm iotu istnienia. Cechy więc d e te rm in u ją c e dane ciało nie stanow ią czynników k o n sty tu ty w n y c h dla c ia ła 6. Isto t­ nym elem en tem każdego ciała m aterialn eg o w edług K a r­ tezjusza jest rozciągłość, p o jęta bezcechowo. W te n sposób K artezjusz p rzełam ał rad y k a ln ie zw iązek m iędzy tym , co zmysłowe i m aterialn e. F a k t te n spowodow ał, że K artezju sz w dziedzinie poznaw czej uw olnił się od w szelkiej zależności od zmysłów. Z tego, co zm ysłow e uczynił przed m iot rozum u. Zerwał w ięc z d o k try n ą w ulgarnego arysto telizm u, jak a była współczesna jego c z aso m 7. Owo uw olnienie się w dziedzinie poznawczej od poznania zm ysłow ego idzie po linii koncepcji* materii, a rów nocześnie koncepcji ciała, którego istotę sta ­ nowi m a te ria rozciągła, p o jęta — ja k się zdaje — n a wzór m aterii platońskiej. C h arak atery sty czn ą bow iem cechą m ate rii w ujęciu P la to n a było to, że stanow ił ją jak iś bezjakościow y i zmysłowo niepoznaw alny su b stra t w szelkich zjaw isk obda­ rzony ruchem i na sk u tek tego ru ch u p rzy jm u ją c y różne kształty. W edług P la to n a trw a łą i n iezm ienną je st w yłącznie „natura p rzy jm u ją c a w szystkie ciała” , jak b y tab lica woskowa, sama bezkształtna, z n a tu ry n ato m iast zdolna p rzy bierać różne

b Med. — M ed ita tio n es de P rim a P h ilosop h ia, c Prine. — P r in c ip ie s de la p h ilo so p h ie, d Reg — R eg u la e ad d irection em in g en ii, e Disc. — D iscou rs de la m éth od e. •f Sex. R esp. — S e x ta e R esp on sion es.

6 Por. Reg. AT. v ol. X , 443; por. K e e lin g S., L e réa lism e de D e s­ cartes et le rôle de natu res sim p les, „R evu e de M éta p h y siq u e et de M o­ ra le” 41 (1937), 89.

(5)

k s z ta łty 8. Do podobnego stw ierd zenia prow adzi zaznaczone w II. „M editationes” rozw ażanie K artezju sza dotyczące k aw ałk a wosku. Postaw iono tam p y tan ie: Czym jest ten wosk? — a więc p y tano o n a tu rę ciała. W odpow iedzi ostatecznie ziden­ tyfikow ano n a tu rę w osku z rozciągłością bezpostaciow ą 9.

Bezpostaciow o u ję tą m a te rię utożsam iał d alej K artezju sz z p rzestrzenią. P rz estrz e ń w pojęciu K artezjusza, czyli m ie j­ sce w ew n ętrzn e i z a w arta w nim su b stancja cielesna nie róż­ nią się realn ie, lecz tylko ze w zględu na sposób poznania. Rozciągłość tró jw y m iaro w a stanow i elem en t k o n sty tu ty w n y dla p rzestrzen i i w y raźnie je s t identyczna z tą, k tó ra k o n sty ­ tu u je ciało jako coś szczegółow ego10. Z daje się, że rów nież i P la to n utożsam iał p rze strz e ń z rozciągłością. Istn ie ją więc daleko idące podobieństw a m iędzy koncepcją m ate rii P lato n a i K artezju sza. P rz estrz e ń dla obydw u jest p ew nym podłożem „ m a terialn y m ” , m ożna powiedzieć tw orzyw em dla podpada­ jących pod poznanie zm ysłow e ciał. I tu i tam przestrzeń sta- •nowi ele m en t ciała. G dy chodzi o stosunek p rzestrzeni do ciała K artezju sz w yraźn ie m ów i o nim (przy okazji w skazyw ania na cechę zm ienności p rzestrzeni): „ale w ty m je s t różnica, że ro z­ p a tru je m y ją (przestrzeń) w ciele jako coś szczegółowego i są­ dzim y, że zawsze się zm ienia ilekroć zm ienia się ciało”. Ciało k o n k retn e po jęte je s t tu jako szczegółowa p rzestrzeń n . W ła­ ściw ości tak ie jak : długość, szerokość, głębokość, c h a ra k te ry ­ styczne dla rozciągłości są rów nież typow e dla przestrzen i nie tylko w yp ełn iającej ciała i w ypełnionej ciałam i, lecz rów nież d la tej, k tó ra jest p r ó ż n ią 12. P oniew aż m iędzy rozciągłością a p rzestrzen ią nie m a rea ln ej różnicy, przeto nie m ożna mówić o istn ieniu próżni w znaczeniu ścisłym. Zasadniczą ra c ją t łu ­ m aczącą b ra k p różn i je s t fak t, że tem u, co jest piczym , nie 8 Por. Jordan Zb., M atem atyczn e p o d sta w y filo z o fii P laton a, P o ­ zn ań 1937, s. 256— 257.

9 Por. M ed. AT. vol. V II, 30.

10 Por. P rin c. AT. v ol. IX , p. II, a. 10.

11 Por. P rin c. AT. v ol. IX , p. II, a. 10 (W edług tłu m Izyd ory D ąm b - sk iej „Z asady filo z o fii” s. 57— 58).

(6)

może przysługiw ać rozciągłość. U tożsam ienie p rzeto rozciągło­ ści z p rze strz e n ią doprow adziło K arte z ju sz a do zaprzeczenia istnienia p r ó ż n i13, co jak się zdaje głosił także P laton. Z tego bowiem, że ciało rozciąga się w zdłuż, w szerz i w głąb, słusz­ nie wnosi się, że je s t substancją. To samo należy w nioskować na tem at p rzestrzen i, że jeżeli je s t w niej rozciągłość, jest również substancją. W przy p ad k u , gdyby np. Bóg u su n ął ciało zawarte w jak im k o lw iek naczyniu i nie dopuszczał do p rz y j­ ścia żadnego innego na opuszczone m iejsce, ściany naczynia przez to samo naw zajem do siebie zaczęłyby przylegać. Bo jeśli nic nie leży pośrodku m iędzy dw om a ciałam i, jest rzeczą konieczną, ab y się one stykały. Sprzecznością b y łab y odległość będąca niczym . W szelkie bow iem odległości są m o dyfikacjam i rozciągłości, stąd bez su b sta n c ji rozciągłej istnieć nie m ogą 14.

Z tego co w yżej pow iedziano zdaje się w ynikać, że roz­ ciągłość jest w szędzie jednolita. S tąd ziem ia i niebiosa zaw ie­ rają tę sam ą m aterię, a w szechśw iat m oże być ty lk o jeden. Materia za jm u je w szystkie w yobrażalne przestrzenie, gdzie inne św iaty m ogłyby się znajdow ać 15. Z in te rp re to w a n a bez- jakościowo m ate ria u K a rte z ju sz a m a jeszcze jed n ą cechę charakterystyczną, m ianow icie ruch. Posiada ją rów nież m a­ teria u P lato n a.

Platon w „T im ajosie”, w p rzeciw ieństw ie do dialogów z poprzedniego okresu, ani zm ienności, ani ru ch u nie uw aża za zjaw iska irra cjo n a ln e i niedostępne poznaniu. D ziałanie i podleganie d ziałaniu — zdaniem P la to n a — o kreśla rzeczy­ wistość. R uch i zm ienność zdaje się być w edług niego isto t­ nym stanem m aterii. P rz y pom ocy zjaw iska ru c h u tłum aczy Platon różnorodność form c h a rak tery sty czn y ch dla św iata. Sam św iat je s t jed n o lity i praw idłow y, gdyż w yw ołany jest obrotem gw iazd stałych 16.

13 Por. P rinc. A T. v ol. IX , p. II. a. 16; por. Ż ó łto w sk i A., D e s­ cartes, P ozn ań , 1937, s. 122.

14 Por. P rinc. A T. v ol. IX , p. II. a. 18; 15 Por. P rinc. A T . vol.. IX , p. II. a. 22 i 23. 16 Por. Jordan Zb., dz. cyt., s. 263.

(7)

W k arte zja ń sk ie j in te rp re ta c ji bezkształtnej i jakościowo nie zróżnicow anej m aterii, ru ch pełni identyczną w zasadzie funkcję, co w in te rp re a c ji P latona. Podobnie jak cecha nie- ograniczoności, tj. podzielności bez granic tłum aczyła K a rte - zjuszow i jednorodność św iata, tak w łaśnie ru ch tłum aczy jego w ew n ętrzn e zróżnicow anie. W spom niano już, że istota ciała w edług K artezju sza nie zasadza się na sum ie cech d ostrzegal­ nych w poznaniu zm ysłow ym , np. barw ie, tw ardości, cięża­ rze. Ciało bow iem tracące te cechy nie p rzestaje być ciałem, owszem, n ad al nim pozostaje p rzy b ierając inne form y. M ożli­ wość takiego procesu (przybieranie innych form ) istnieje dzięki podzielności oraz ru ch o w i m a te r ii17. Cechy przeto d r u ­ gorzędne są su b iek tyw n e; jed y n ie rozciągłość i ru ch istnieją obiektyw nie. W szystkie inne właściwości, k tó re obserw ujem y w m a te rii są w ynikiem jej zróżnicow ania pod w pływ em r u ­ chu oraz n astępującego potem łączenia się cząsteczek ciała. M yśl tę m ocno p odkreśla K artezju sz, gdy m ówi, że wszelka odm iana m aterii, czyli w szelka różnorodność jej postaci za­ leży od ru ch u 18. W te n sposób uw olnił się K artezjusz od po­ jęcia „forni su b stan cjo n aln y ch ” tłum aczących w sposób filo­ zoficzny różnorodność św iata realnego 19.

M ożna byłoby w iele reflek sji snuć na tem a t ruchu, lecz w y dają się one być m niej w ażne dla om aw ianego problem u. N ależałoby tylko podkreślić w naszym zagadnieniu dw ie ce­ chy ch arak te ry sty c z n e dla ru chu : że jest nieodłączny od m a­ te rii i że jego fu n k cją jest różnicow anie jej jako bezk ształt­ nego podłoża. S tąd u K artezjusza, podobnie jak u P latona, w szelkie zm iany jakościow e są tylko epifenom enam i w spółto­ w arzyszącym i zm ianom ilościowym. W yjaśnić przeto św iat w jego zm ienności znaczy podać p raw a zm ian ilościow ych 20. Nieodłączność ru c h u od m aterii, następnie jego fu n k cja w y­

17 Por. P rinc. A T . v ol. IX , p. II. a. 23. Por. C h ojn ack i P., dz. cyt., s. 26.

18 Por. P rinc. AT. vol. IX , p. II. a. 23. 18 Por. P rinc. AT. vol. IX , p. II. a. 23.

20 Por. Princ. AT. v ol. IX , p. II. a. 23; por. Jordan Zb., dz. cyt., s. 263.

(8)

rażająca się w kształto w an iu m a te rii n iek ształtn ej, to jeszcze nie wszystko, co m ożna powiedzieć na tem a t ru ch u jako czyn­ nika in terp retu jąceg o . P la to n p rzy jm o w ał pew n ą jed n o sta j- ność i praw idłow ość działan ia ruchu. Dzięki ty m dw om w ła­ ściwościom m ógł odkryć praw a, w oparciu o k tó re tłum aczył zjawiska fizyczne. Identyczne w łasności przy p isu je ruchow i Kartezjusz. P raw idłow ość i jedno stajn ość działań ruchow ych uzasadniał na in n ej drodze niż P laton, m ianow icie doskona­ łością Stw órcy. P rzy czy n ą bow iem ru chu , pow szechną i p ie r­ wotną jest sam Bóg, k tó ry jest tw ó rcą m ate rii i rów nocześnie twórcą ruchu. S tw o rzy ł bow iem m ate rię i rów nocześnie z nią ruch o raz spoczynek. P o rc ja tego ruch u, czy ilość, chociaż zmienia się w poszczególnych frag m en tach m aterii, nie ulega zmianie w całości m ate rii. Bóg b ędący przyczyną ru c h u jest bytem doskonałym , a doskonałość jego nie polega na tym , że sam w sobie jest niezm ienny, ale i na tym , że działa w spo­ sób jak n ajb ard ziej stały i n iezm ienny 21. R elacja Boga S tw ó r­ cy, Jego a try b u tu doskonałości w zględem św iata d ecy d u je osta tecznie o m ożliwości rozpoznania w św iecie zjaw isk em pirycz­ nych pew nej reg u larn o ści oraz stałości. P ozw ala p rzeto odna­ leźć pew ne reg u ły , czyli p raw a, stanow iące d rugorzędne lub szczegółowe p rzyczy n y różnych ruchów d o strzegalnych w po­ szczególnych ciałach, a przez to w yjaśnić je w sposób zasłu­ gujący na w artość.

Tak więc p rzy in te rp re ta c ji naukow ej zjaw isk św iata em ­ pirycznego nie m ożna poprzestać jed y n ie na pojęciu m ate rii i ruchu. F a k tem w praw dzie jest, że te dw a pojęcia są n a j­ bardziej p ierw otn e w k o n stru k c ji teorii rzeczyw istości, to je d ­ nak tak w dziedzinie rzeczyw istości jak w dziedzinie nauk i nie w ystraczają do ich zrozum ienia. B y m ożna coś pew nego powiedzieć na te m a t procesów zjaw isk typow ych dla św iata realnego p rzy rów noczesnym sprow adzeniu w szelkich proce­ sów zachodzących w nim do kom binacji ilościow ych, należy przyjąć pew ną reg u larn o ść i praw idłow ość. Te dw ie cechy

(9)

K artezju szo w i zapew nia doskonałość Boga i zw iązana z nią tzw. teoria „p raw d w iecznych” . „W edług nich Bóg Stw órca uporządkow ał w szystkie rzeczy pod w zględem liczby, m iary, ciężaru i zależności” 22.

2. Teoria „p raw d w iecznych”

T erm inem „p raw d y w ieczne” określał K artezju sz n a jb a r­ dziej ogólne i oczyw iste sądy pełniące fu n k cje założeń w spól­ nych czyli aksjom atów . C echują one geom etrię, m atem aty k ę 23 (np. p raw d a, że tró jk ą t m a trz y boki, że jeżeli do wielkości sobie rów nych doda się w ielkości rów ne, to te któ re z nich pow staną będą też sobie rów ne), m e ta fiz y k ę 24 (np. nic nie może pow stać z niczego; to samo nie m oże być i nie być za­ razem itd., w reszcie fizykę jako gałąź w iędzy filozoficznej, k tó re j p rzedm iotem w sensie najogólniejszym jest św iat re a l­ ny. Sąd y te w y ra ż ają pew ne „ n a tu ry ” , „isto ty ” , czyli „form y niezm ienne i w ieczne” , k tó re są niezależne od ujm ującego um ysłu, a w szystko, co się da na podstaw ie ich znajom ości w yprow adzić, poznaje się jasno — czy się chce czy nie chce, choć się o ty m nigdy p rze d tem nie m y ś la ło 25. P raw dam i w iecznym i d la fizyki b y ły b y n ajb ard ziej ogólne a rów nocze­ śnie n a jb a rd zie j oczyw iste sąd y w y rażające praw a, w edług k tó ry c h d o ko n ują się w szelkiego ty p u zm iany i procesy, cha­ rak te ry sty cz n e dla św iata rozciągłości. P ra w d y te nazyw ał K a rtezju sz n iek ied y p raw am i n a tu ry 2e. O d k ry te i u ję te w sądy ogólne stanow iłyby specyficzne p raw a dla dziedziny fizyki, służące w w y jaśn ian iu św iata realnego. Nie znaczy to jednak,

2 2 Por. A T . v o l. X I, 47.

23 Por. P rinc. AT. v ol. IX , p. I, a. 13. 24 Por. P rinc. A T. v ol. IX , p. I, a. 49.

25 Por. Med. AT. v o l. V II, 64; por. G ieru lan k a D., Z agad n ien ie sw o is to śc i p ozn an ia m a tem a ty czn eg o , W arszaw a 1962, s. 30.

26 Por. AT. v ol. I, 145; v ol. X I, 37; v ol. III, 208, 211; v ol. V I, 184; por. ta k że L e M onde A T. v ol. X I, 37. N ie zn aczy to, że K artezju sz pod term in em „praw o n a tu r y ” rozu m iał z a w sze i w y łą c z n ie ja k ą ś „praw dą w ie c z n ą ”.

(10)

że tylko one jako specyficzne stanow iły zasadniczy trz o n za­ sad, k tórym i K artezju sz posługiw ał się w kw estiach rozw ią­ zania problem ów z zakresu fizyki. Biorąc pod uw ag ę jedność nauk oraz fa k t suponow ania przez fizykę m etafizyki, trzeb a powiedzieć, że zasady tej o statn iej w p ełn y m tego słow a zn a­ czeniu b y ły zużytkow ane także w fizyce. M om enty te m ocno podkreśla K a rte z ju sz w „D iscours” w części V. W skazuje tam na podstaw owe i ogólne założenia — p raw d y początkow e, z których w yw iódł cały łańcuch p raw d pochodnych27. Owe „Notiones com m unes” to w łaśnie „praw d y w ieczne” , c h a ra k ­ terystyczne dla całej rzeczyw istości, dla w szystkich dziedzin przedm iotów, a k o n sek w en tnie w szystkich dziedzin w iedzy Judzkiej. P ra w d y w ieczne b ran e w sensie p raw n a tu ry , roz­ ważane w aspekcie poznaw czym , będąc specyficznym i d la świata fizyki nie stanow ią czegoś odrębnego, autonom icznego i niezależnego od zasad ogólnych oraz c h a rak tery sty czn y ch dla metafizyki. Szczególne znaczenie d la koncepcji p raw d wiecz­ nych w w yżej zaznaczonym sensie zdaje się posiadać koncep­ c ja Boga. Można pow iedzieć że teoria p raw d w iecznych jest uw arunkow ana u K a rtezju sza w łaśnie sposobem rozum ienia Boga. Mówi się, że K a rte z ju sz m iał dw a pojęcia Boga. Pojęcie Boga samego w sobie, k tó ry b y ł p rzedm iotem jego w iary, oraz pojęcie Boga jako najw yższej „zasady filozoficznej” 28. I je­ śli — ja k to p o d k reśla ją h isto ry cy — d a rz y ł sy m patią pojęcie Boga, to chyba ty lk o dlatego, że pojęcie to nadaw ało się u K artezjusza do zajęcia pozycji p u n k tu w yjścia w czysto n a ­ ukowej in te rp re ta c ji św iata rzeczy realnych.

Istnienie Boga w filozofii K a rtezju sza pojaw ia się jako k on ­ sekwencja o dkrycia istn ien ia w łasnej świadom ości. A naliza n a­ tomiast idei Boga w skazała na cały szereg praw d, m iędzy in ­ nymi i n a te, k tó re sta ły się bardzo w ażne dla dalszych n a ­ ukowych wyw odów, m ianow icie, że Bóg jest stw órcą w szech­

27 Por. D isc. A T. v ol. V I, 40— 41.

28 Por. G ilson E., F ilo z o fia i B óg, s. 79; por. C hm aj L., R ozw ój f i ­ lozoficzny K artezju sza, K rak ów 1930, s. 155.

(11)

rzeczy, że jest źródłem p raw d y i jako taki nie stw orzył ludz­ kiego rozum u w te n sposób, by mógł się m ylić w chw ili, gdy w ydaje sądy o rzeczach, jeśli tylko u jm u je je w sposób jasny i w y raźn y з®. W yżej w ym ienione tw ierd zen ia — zdaniem K a r- tezjusza — służą dla tłum aczenia przedm iotów i zw iązanych z nim i zjaw isk, tak dziedziny n iem aterialn ej jak i m a te ria l­ nej. W praw dzie należą do m etafizyki, nie są jed n ak obojętne, gdy chodzi o inne nauki. P onadto ta sam a analiza idei Boga, zwłaszcza w aspekcie Jego atry b u tó w , w skazała na całkow itą zależność św iata od Boga jako Stw órcy. J e st czym ś oczy­ w istym — m ówi K artezju sz — dla kogoś, kto ro zp a tru je nie- zm ierzoność Boga, że nie może istnieć nic zgoła, co by od Niego nie zależało; nie tylko więc sam oistność przedm iotów , ale rów nież i żaden porządek, żadne praw o, żadne pojęcie p raw d y i d o b r a 30. W szystko więc, cokolw iek w jakiś sposób pojaw ia się w tak ie j lub inn ej form ie, uw arunkow ane· jest, tak w sam ym fakcie pojaw ienia się, jak rów nież w form ie istn ienia w łaśnie ową niezm ierzonością i całkow itą w olnością Boga. S tąd też św iat ro zp a try w a n y w stosunku do Boga cha­ ra k te ry z u je się dw om a zasadniczym i cecham i: porządkiem i koniecznością. Cechy te tłu m aczą się bezpośrednio koncep­ cją p raw d w iecznych, p o jętych w sensie p raw , k tó re Bóg u sta ­ now ił w świecie. „D ostrzegłem — m ów i K artezju sz — pew ne praw a, k tó re Bóg ustanow ił w przyrodzie i w raził w nasze dusze tak ie o nich pojęcie, że gdybyśm y dostatecznie nad nim i się zastanow ili, nie m oglibyśm y pow ątpiew ać o tym , że są ści­ śle p rzestrzegan e w e w szystkim , co je s t lub też, co się dzieje na św iecie” 31. Nie m ożna bow iem sobie w yobrazić, by Bóg bezpośrednio kierow ał ru ch em m a te rii i w ten sposób w p ły ­ w ał na reg u larn o ść i praw idłow ość zachodzących w niej zm ian. D okonuje tego w łaśnie za pośrednictw em praw , k tó re — stw o­ rzyw szy m ate rię i ru ch — dołączył do nich w ty m celu, aby

29 Por. M ed. AT. v ol. V II, 436—437; por. D isc. A T. v ol. V I, 61. 30 Por. S e x . R esp. A T . vol. V II, 4 3 5 -4 3 6 .

(12)

m ateria m ogła podlegać praw idłow em u rozw ojow i. Z zastoso­ wania ow ych praw d do idei rozciągłości i ru ch u zdają się w y ­ pływać w szystkie rac je tłum aczące zjaw iska fizyczne. „Tak jak król — m ów i K artezju sz na innym m iejscu — u stanaw ia prawa w sw oim państw ie, tak Bóg w łaśnie u stanow ił p raw a logiczne i m atem aty czn e oraz w edług nich uporządkow ał świat” 32. Ś w iat przeto dośw iadczalny przesycony je s t elem en­ tem m yśli Bożej, w y rażającej się w ustanow ionych dla niego prawach. J a k dalece p raw a te w chodzą w istotę n a tu ry św iata, może zaśw iadczyć d efin icja n a tu ry , jak ą K a rte z ju sz zam ieszcza w „M editationes” . „Przez ogólnie rozum ianą n a tu rę p o jm u ję teraz nie co innego, ja k tylko samego Boga, albo ustanow iony przez Boga ład rzeczy stw orzonych” 33. Słusznie p rzeto pod­ kreśla Gilson, że dla K arte z ju sz a pojęcie n a tu ry św iata

streszcza się w p o rządku i ładzie, a ściślej m ów iąc w p ra ­ wach, k tó ry ch k o n sek w en cjam i są: ład i porządek 34. Podobnie przeto, ja k dla A ugustyna, św ia t em piryczny dla K a rtezju sza jest m aterią przesyconą boskim p ierw iastk iem m yśli. W szystko w świecie dzieje się w n ajb ard ziej idealnie p o jęty m układzie. Formy ciał, oraz działań, stanow iących elem en ty św iata, nie powstają w sposób przypadkow y, w olny i nieokreślony, lecz przeciwnie, w yznaczone są przez zasadniczą fu n k cję „praw d wiecznych” . W szystko co istn ieje, oraz co istnieć będzie w ta ­ kiej a nie innej form ie w a ru n k u je się i tłu m aczy na gruncie „prawd w iecznych” jako czynników fo rm u łu jący ch św iat m a­ terii w sposób w yznaczony i zd eterm in o w an y 35. D eterm inizm , a po części i m echanistyczne tłum aczenie św iata zjaw isk p rzy ­

rody w św ietle teo rii „praw d w iecznych” oraz ich fu n k cji stają się w p ełn i zrozum iałe. Ś w iat em piryczny rozw ażany w tym św ietle zdradza dw ie ch arak te ry sty c z n e cechy: po rzą­

32 Por. à M ersen n e, AT. vol. I, 145 i 230. 33 Por. Med. AT. vol. V II, 80.

34 Por. G ilson E., É tudes sur le rôle de la p e n sé e m é d ié v a le dans la formation du sy s tè m e ca rtésien n e, P aris 1930, s. 153.

33 Por. D isc. A T . v ol. VI, 43 i n.

(13)

dek w y stęp u jący ch w nim zd arzeń oraz konieczność. Te dwie cechy są jed n a k n ajb ard ziej zasadnicze także d la sposobu jego poznania.

3. „M atematyczny” sposób poznania

U w agi poczynione w d w u poprzednich p a ra g ra fa c h św iad­ czą z jed n ej stro n y o uznan iu jakościow ej rozm aitości bez- poreśdnio d anej rzeczyw istości za zjaw isko pozorne, z drugiej zaś o p rzy jęciu jako p rzedm io tu poznania naukow ego aspektu ucechow ionego obiektyw nie z w alo ram i stałości i niezm ien­ ności. A spekt rzeczyw istości jaw iący się w bezpośrednio do­ strzeg aln ych jakościach nie m ógł służyć za p rzedm iot n a u k o ­ w ych rozw ażań ze w zględu na jego subiektyw ność. K a rte - zjusz szukał takiego asp ektu rzeczyw istości, k tó ry m ógłby gw aranto w ać konieczność dla w ygłaszanych o nim sądów. P rz y ją ł więc aspekt m ie rza ln y w y ra ż ają cy się w rozciągłości i ruch u . Rozciągłość i ru ch są bow iem w u jęciu K artezju sza „ m a teriałe m ” każdego zjaw iska w przyrodzie. Będąc ta k ok re­ śloną jako tró jw y m ia ro w a może przyb ierać k sz ta łty odwzo­ row u jące idealne tw o ry geom etryczne. P oddana ruch ow i kie­ ro w anem u p raw am i — jak podkreślono — s ta je się po d sta­ w ą dla w y jaśn ienia zjaw isk św iata. Liczba i tw ó r geom e­ try c z n y będą więc zasadniczym i pojęciam i operatyw nym i w opisie zjaw isk. Fizyka przeto jak o dział szeroko p ojętej fi­ lozofii w in n a być geom etrią odniesioną do św iata em pirycz­ nego.

W ypow iedzi m etateo rety czn e K a rtezju sza w skazują, że fak ­ tycznie w jego koncepcji n a u jd o św iecie tak po jęte podejście do badań, czy in te rp re ta c ji zjaw isk zdaje się być pow szechnie stosow ane. W „R egulae” czy tam y bowiem: „jest rzeczą pew ną, że niezliczona ilość fig u r w ystarcza do w yrażenia w szelkich różnic przedm iotów zm ysłow ych” . W praw dzie sam tek st ten nie je st jednoznaczny, to jed n a k jego k o n tek st zdaje się po­ tw ierdzać przytoczoną in te rp re ta c ję . W kilk u poprzedzających w ierszach w y stęp u je geom etryczna m etoda tłum aczenia pro­

(14)

stych jakości zm ysłow ych oraz ich różnic. Różnicą bowiem kształtu K a rtezju sz tłum aczy n a jp ie rw czucia. Czucie najogól­ niej biorąc jest zm ianą, jak a dokonuje się w określonym zm y­ śle. K ażdy zm ysł jest frag m en tem rozciągłości o c h a ra k te ry ­ stycznym dla niej kształcie. Zm iana ta dotyczy w łaśnie kształtu rozciągłości. „I nie trzeb a wnosić, że m ów im y tak przez analogię, ale p rzedstaw ić sobie, że p rzedm iot (działanie) zmienia rzeczyw iście zew nętrzną postać ciała czującego zu­ pełnie ta k samo, ja k pieczęć zm ienia pow ierzchnię w osku” 36. Biorąc to pod uw agę należałoby chyba sądzić, że część roz­ ciągłości c h a ra k te ry sty c z n a dla określonego zm ysłu m iała róż­ ny kształt geom etryczny, od tej sam ej rozciągłości w chw ili działania przed m io tu zew nętrznego na zmysł. S y tu a cja taka nie tylko tłu m aczy w rażenia dotykow e, słuchow e, w zrokow e, lecz także takie, jak w rażenie ciepła, zim na itp .37 Z m iany te są specyficzne dla każdego ty p u w rażeń. Różnicę m iędzy po­ szczególnymi w rażen iam i sprow adzić m ożna do różnicy figur. Analogiczną in te rp re ta c ję zjaw iskow ej stro n y św iata realnego można znaleźć także w „P rin cip ia” . Dodano jed n ak tam , że kształt, a raczej jego jakość czyli ty p fig u ry uzależniony jest od ruchu. Mówi się np., że różnorakość ruchów w yw ołuje rozmaite w rażen ia w o n i38.

Ta geom etryczna in te rp re ta c ja — zdaniem K artezjusza — rozciąga się na całość św iata przyrody. „Jeżeli się nie m ylę — pisze w „Le m onde” — nie tylko te cztery jakości (ciepło, zimno, w ilgotność suchość), lecz rów nież w szystkie inne, a n a ­ wet w szystkie fo rm y ciał nieożyw ionych m ożna w ytłum aczyć nie przyjm ując niczego innego w ich m a te rii oprócz ru ch u, wymiaru, k ształtu oraz ułożenia ich c z ę ś c i39. T ak więc wszystko d aje się w yjaśnić w sposób c h a ra k te ry sty c z n y dla geometrii i m atem aty k i. P rz y tak iej in te rp re ta c ji rzeczy m a­

36 Por. R eg. AT. v ol. X , 412. 37 Por. Reg. AT. vol. X , 413.

38 Por. Princ. A T. v ol. IX , p. IV, a. 192 i 193.

33 T ek st ten za czerp n ięto z: C rom bie A. C., N au k a śred n io w ieczn a i początki n au k i n o w o ży tn ej (tłum . S. Ł y p a cew icz), t. II, s. 204.

(15)

terialn y c h i zjaw isk św ia ta realnego, m etoda m atem aty czna nie ty lk o w ystarcza, lecz sta je się w p ro st konieczna i jedyna. Je że li w ięc w szystkie różnice m ożliw e m iędzy ciałam i spro­ w adzają się do różnicy fig u r jed nej i tej sam ej rozciągłości, to n iew ątpliw ie m ożna je sprow adzić do pew nych proporcji. W ówczas poznanie będzie polegało — ja k to zresztą K a rte ­ zjusz d efin iu je w „R egulae” — na porów nyw aniu w ie lk o śc i40: sprow adza się p rzeto do u jęcia re la c ji p ro p o rcji istniejących m iędzy w ielkościam i rozciągłego b y tu . T aki ty p poznania nadto c h a ra k te ry sty c z n y jest dla „w szelkiej rozciągłości” bez w y ją tk u , dlatego p rzede w szystkim , że rozciągłość, ruch, a k o n ­

sekw en tn ie i aspekt m ie rza ln y d a je się stw ierdzić w e w szyst­ kich d y stry b u ty w n ie b ran y ch elem entach św iata przyrody. M ówi o ty m K artezju sz bardzo w y raźn ie w „R egulae” . S tw ie r­

dza bowiem , iż g d y się głębiej n ad ty m zagadnieniem zasta­ n aw iał, doszedł do przekonania, że ściśle do m ate m a ty k i od­ nosi się to w szystko, w czym bada się porządek i m iarę, bez w zględu na fak t, czy owej miary- należy szukać w liczbach figurach, gw iazdach, dźw iękach, czy jakim kolw iek innym p rz e d m io c ie 41. Cała przeto rzeczyw istość, a nie tylko jej fra g m e n ty m ają c h a ra k te r m ierzalny, bo cała rzeczyw i­ stość u k o n sty tu o w an a jest z elem entów , k tó ry ch cecham i głów nym i są d ająca się w ym ierzyć rozciągłość oraz porzą­ dek. T ak więc teo ria rozciągłości zdaje się stanow ić bez­ pośredn ią podstaw ę stosow ania pom iarów w poznaniu nauko ­ w ym św iata zjaw isk, u sp raw ied liw ia w prow adzenie pom iaru jako podstaw ow ej naukow ej czynności poznaw czej. Nie jest to jed n a k jed y n y czynnik. D rugim rów nież bardzo w ażnym czynnikiem są p raw d y wieczne. D la K a rte z ju sz a bowiem , po­ dobnie jak d la P lato n a, rzeczyw istość je s t nieu stan n ie zm ien­ na, ru c h bow iem jest od początku d a n y w m a te rii a m imo to je st całością uporząd k o w aną i poddan ą praw idłow em u r u ­ chowi. U porządkow anie i typow a d la św iata praw idłow ość jako podstaw a p o rządku je s t k on sekw encją m ieszczących się

40 P or R eg. A T. vol. X , 439. 41 Por. R eg. AT. vol. X , 377— 378.

(16)

w naturze św iata wszczepionych przez Boga „praw d w iecz­ nych”. G dy b y nie one oraz ich fu n k cja „p orządkow ania” nie można by łoby m ówić o ładzie, k tó ry stoi u p od staw poznaw al­ ności św iata. Poniew aż m etoda k a rte zja ń sk a jako jed en z za­ sadniczych czynników zakłada pojęcie porządku, przeto m ożna powiedzieć, że p raw d y w ieczne jako p raw a niezm ienne i stałe, równocześnie odniesione do rozciągłości, stanow ią czynnik b a r­ dzo zasadniczy dla m etody, w k tó re j m ierzalność i porządek, to dwie ch arak te ry sty c z n e i typow e cechy. T ak więc nie tylko rozciągłość tłum aczy sposób poznania rzeczyw istości realn ej, lecz rów nież ru ch , k tó ry podlega praw om , zw anym „praw dam i wiecznymi” , a w skład k tó ry ch w chodzą p raw a logiki, m a te ­ matyki i p rzyrody. P ra w a m atem atyczn e pojęte w sensie prawd w iecznych o d g ryw ają więc w poznaniu św iata re a l­ nego zasadniczą rolę. W „ P rin c ip ia ” po d k reśla K artezjusz, iż w poznaniu św iata realnego nie p rzy jm o w ał żadnej zasady, która nie jest rów nież p rz y ję ta w m atem aty ce; zasady te bo­ wiem są w ystarczające, gdyż w szystkie zjaw iska m ogą być wyjaśnione za ich p o m o c ą 42.

Taka koncepcja rzeczyw istości, k tó ra zak ład a w sobie ist­ nienie porządku i m ia ry n arzu ciła K artezju szo w i ko nsek w ent­ nie pomysł nie tylko m atem atycznego tra k to w a n ia w szelkich dziedzin w iedzy tj. stosow ania m eto d y m atem aty czn ej, lecz również koncepcję specjalnej nauki, k tó ra zajm ow ałaby się nie tyle po rządkiem i m ia rą jako cecham i c h a ra k te ry sty c z ­ nymi d la przedm iotów św iata fizycznego, ile w y jaśn iałab y to wszystko, co może być p rzedm iotem bad ań odnośnie do po­ rządku i m iary, jako cech p o jęty ch idealnie, tzn. nie p rzy słu ­ gujących żadnej poszczególnej m aterii. N aukę tę nazw ał „M a­ thesis u n iv ersa lis” 43.

Jest jed n a k pew na n iekonsekw encja u K artezjusza. W teo­ rii i w p rak ty c e bow iem obok m etod y „ m atem aty czn ej” w y ­ stępuje u niego m etoda w yraźnie niem atem atyczna, któ rą

« Por. Princ. AT. vol. IX , p. II, a. 64.

« Por. R eg. AT. v ol. X , 378— 379; por. tak że B eck L., T he M e­ thode of D escartes, O xford 1952. s. 199.

(17)

m ożnaby nazwać tradycyjno-filozoficzną. P o d k reślając po­ rząd k u jącą fu n k cję „praw d w iecznych” — w ychodzi K a rte ­ zjusz w in te rp re ta c ji św iata em pirycznego poza m atem atyczne poznanie, bada bow iem przyczyny isto tne rzeczy. M yśl tę ujaw n ia w zw iązku z w yrażen iem poglądu na sposób tra k to ­ w ania problem ów fizykalnych przez G alileusza. O ceniając szczególne opisy k inem atyczne G alileusza, K artezju sz uznał, że dzieło jego je s t pozbaw ione całkow itego u jęcia fizykalnego a jego m etoda analizy jest w adliw a w łaśnie w tym punkcie, gdzie G alileusz uczynił ją ta k skuteczną, odw racając się od problem ów p rzyczyn fizycznych. W k o m en tarzu do p racy G a­ lileusza pt. „R ozpraw y”, K artezju sz w n a stę p u jąc y sposób o kreśla w łasne stapow isko: „uw ażam , że jego filozofia ogólnie stoi na poziom ie w yższym od przeciętnego. O drzuca on błędy „szkoły” , p ró b u je badać m ate rię fizyczną za pom ocą m etod m atem aty ki. Pod ty m w zględem zgadzam się z tym zupełnie i uw ażam , że nie m a absolutnie żadnej innej drogi badania praw dy. W ydaje się jed n ak, że za w iele m iejsca pośw ięca d y ­ gresjom , a nie poprzestaje na w yjaśn ien iu w szystkiego, co od­ nosi się do każdego p u n k tu ; w skazuje, że nie zbadał on w szystkiego w kolejności i n i e r o z w a ż y w s z y p i e r w ­ s z y c h p r z y c z y n n a t u r a l n y c h (podkreślenie moje), poszukiw ał tylko ra c ji dla n iek tóry ch poszczególnych s k u t­ ków; budow ał więc bez fu n d am en tó w ”. M iesiąc później pisał znowu: „Co się tyczy tego, co G alileusz nap isał o w adze i dźw igni, to w y jaśn ia on bardzo dobrze to, co się dzieje (quod ita fit), lecz nie w y jaśn ia d l a c z e g o s i ę t o d z i e j e (cur ita fit), ta k ja k to ja zrobiłem w sw ych „P rin cip ia” 44. 44 G a lileu sz zaczął od fiz y k i sch o la sty czn ej i o sią g n ą ł su k c e sy u su ­ w a ją c fiz y c z n o -p r z y c z y n o w e elem en ty z prob lem u ruchu; w tra k to w a ­ n iu d y n a m ik i w y ch o d ził z założeń k in em a ty czn y ch i ch ociaż jego duże za in tereso w a n ie n ow ą astron om ią sta w ia ło przed n im k o sm o lo g ię jako przed m iot ogóln y, m etod a jeg o p o leg a ła na próbie rozw iązan ia każdego p oszczególn ego prob lem u od d zieln ie, na o d k ry w a n iu za pom ocą d o św ia d ­ czeń, ja k ie w rzec z y w isto śc i p raw a p rzeja w ia ją się w św ie c ie przyrody, n a stę p n ie dopiero p o d ejm o w a ł zadanie zb ieran ia ich w jed n ą całość. Por. C rom bie, AT. dz. cyt., s. 202.

(18)

P ytanie „dlaczego” i to jeszcze w sensie w yszukiw ania wierwszych przyczyn w dziedzinie fizyki p rzy rów noczesnym przyjęciu m etody, „m a tem a ty c z n e j” sta je się czymś m ało zro­ zumiałym. P o słu gu jąc się bow iem m etodą m atem aty czn ą nie można dać na to p y tan ie w łaściw ej odpowiedzi. M etoda m a­ tem atyczna nie uw zględnia tego ty p u stosunków . P y ta n ie jest więc niew łaściw ie postaw ione.

Wybieg K a rtezju sza w poza „ilościow y” sposób poznania przedm iotów św iata n a tu ry — jak się zdaje — spow odow any został jego stosunkiem do tra d y c ji filozoficznej zwłaszcza w kwestii k oncepcji m a te rii i ru ch u . N adto zaw ażyła tu kon­ cepcja „p raw d w iecznych” . Ta o sta tn ia — zdaje się — d la ­ tego tu ta j ingerow ała, poniew aż p raw d y w ieczne tłum aczą formę, reg ularn o ść i praw idłow ość św iata em pirycznego, oraz w ew nętrzną zależność jego zjaw isk. Nie pow odow ało to sprzeczności w ujęciu całej m etod y K artezju sza. K oncepcja „prawd w iecznych” i ich roli w k o n stru k c ji św iata em pirycz­ nego choć b y ła przy czy ną w y jścia poza ram y ilościowego spo­ sobu poznania, to jed n a k nie negow ała go, owszem, poprzez swe skutki, z k tó ry ch najw ażniejsze to porządek i koniecz­ ność, daw ała K artezjuszow i podstaw y d la stosow ania go jako właśnie n ajb ard ziej odpow iedniego, aczkolw iek — ja k się zdaje — nie jedynego i w yłącznego sposobu b ad an ia św iata realnego.

SOURCES O BJECTIVES DE L A M ETHODE M A TH EM A TIQ U E D A N S L A P H IL O SO PH IE DE DESC AR TES

Dans l e d om aine de la littér a tu re r e la tiv e à la th é o r ie de la sc ie n c e on rencontre b ien su o v en t u n e th è s e que la th éo rie d e co n n a issa n ce scientifique est lié e a v ec u n e p h ilo so p h ie de co n n a issa n ce en général, prélim inaire par rapport à des scie n c e s e x a m in ées. La co n n a issa n ce de la réalité est co n sid érée com m e secon d aire par rapport à la réalité meme. La th éorie de c o n n a issa n ce sc ie n tifiq u e dép en d alors a u ssi de la théorie de la réalité. C ette d ép en d a n ce est rem arq u e par le s th é o ­ riciens de la scien ce, de la con cep tion d’in d u ction de M ill, de B acon, de la méthode sc ie n tifiq u e de G r o sseteste et de O ckham . La th èse a n n o n ­

(19)

çan t la dépen d an ce de la m éth od e de co n n a issa n ce sc ie n tifiq u e de la th éo rie de réa lité, p rea b lem en t a ccep tée, p arait être en g én éra l a c ­ c ep té e parm i th éo ricien s de la scien ce.

On dit a sse z u n iv e r s e lle m e n t q u e la m éth o d e de rech erch es sc ie n ­ tifiq u e s d an s le dom ain e b ien é la r g ie de la p h ilo so p h ie de D escartes c o n stitu e c e lle de l ’a n a ly se m ath ém atiq u e. L es p rin cip es m ath ém atiq u es d o iv en t y s u ffir e p ou r en resso rtir to u tes le s lo is de la p h y siq u e. Il a p p araît q u ’u n e m éth o d e a in si co n çu e sem b le p o sséd er q u elq u e lia iso n d’abord a v e c la con cep tion de la m a tière et e n su ite a v e c c e lle „des v é r ité s é te r n e lle s ” a in si nom m ées. C es co n cep tio n s en con sid eration de ce q u ’e lle s to u ch en t à la r é a lité co n stitu en t le s sou rces en q u estio n r e ­ la tiv e s à l ’in tro d u ctio n du m o y en de rech erch es p récité à la p ratique d e la sc ie n c e dans le m o n d e réel. D an s le p résen t a rticle on ta ch e de dém ontrer com m en t la con cep tion de la m a tière de D escartes ainsi q u e la th éo rie des v é r ité s é te r n e lle s so n t coh éren t a vec sa pratique m a th ém a tiq u e de la scien ce. On a e ffe c tu é cela en trois p arties co m ­ p lém en taires: une p résen ta tio n fort abrégé de la con cep tion de la m a­ tière, la ca ra ctéristiq u e g én éra le de la th éo rie de v é r ité s é tern elles a in s i q u e la d escrip tion m a th ém a tiq u e de la m éth od e de con n aissan ce.

À l ’issu e d es a n a ly ses e ffe c tu é e s il e st é v id e n t que la m a tière un é lé m e n t con d itio n n a n t la m éth od e m a th ém a tiq u e de rech erch es par cette raison q u ’e lle e s t in terp rétée g eo m etriq u em en t. G râce à cela tout e st fa c ile à écla ircir par le m oyen b ien ca ra ctéristiq u e pour la g éo ­ m étrie et la m ath ém atiq u e. L ors d ’u n e p a reille in terp retation des c h o ses m a te r ie lle s et des p h én o m èn es du m on d e r é a l la m éth od e m a ­ th ém a tiq u e non se u lle m e n t su fit, m a is e lle est tou t à fa it n écessa ire. En ce q u i co n cern e n o ta m m en t le s v é r ité s é te r n e lle s e lle s e x e r c e n t une in flu e n c e su r la m éth od e p récitée, v u q u ’en r éa lité, q u i est co n sta m ­ m e n t in sta b le, e lle s in tro d u issen t l ’ordre et q u e ces p h én om èn es se tro u v en t à la b a se de la co n n a issa n ce du m onde.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Film and foils Rigid plastics (PP/LDPE/HDPE/PS/PET) Plastic mix waste 100 % 10% 13 % 32 % 45 % 39% recovery of valuable polymers 77% recovery of valuable polymers.. Plastic

Stwierdzenie własnego istnienia nie jest żadnym rozumowaniem, lecz bezpośrednią intuicją (Czajkowski 1930, s. 44) i żaden racjonalny argument za zwątpieniem nie może

Niewielkie przelotne opady deszczu... o sp raw ied

‘) O stosunku tego, co jest intuicją oryginalną i twórczą systematu, do tego, co jest tylko jej krystalizacją i intelektualnym ubiorem (siłą rzeczy

Zwrócił on uwagę na dwa z tego zakresu problem y najbardziej dyskutow ane w literatu rze zachodniej: ustosunkowanie się K ar­ tezjusza i jego filozofii do

(a) Przy jakiej rocznej stopie dyskontowej d warto wzi¡¢ kredyt z odsetkami pªatnymi z góry, aby zapªaci¢ za towar i skorzysta¢ z rabatu?. (b) Przy jakiej rocznej stopie procentowej

„Zaiste więc, skoro sam Bóg jest prawdziwą przyczyną wszystkiego, co je st lub być może, wydaje się, że obierzemy najlepszą drogę filozofowania, jeżeli

nieważ nie jest bytem doskonałym (Bogiem), a jego istota jest ograniczona przez nicość, w której ma swój udział.6 Człowiek, będąc czymś pośrednim między Bytem (Bóg)