Józef Herbut
Sposoby dochodzenia do hipotez
metafizycznych i rozstrzygania o ich
wartości
Studia Philosophiae Christianae 10/2, 33-65
S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ris tia n a e ATK
10/1974/2
JÓ ZEF HERBUT
SPOSOBY DOCHODZENIA DO HIPOTEZ METAFIZYCZNYCH I ROZSTRZYGANIA O ICH
WARTOŚCI
1. W stę p n a c h a ra k te ry s ty k a zdań te o rii b y tu . 2. O p e ra c je h e u ry s ty c z n e a u z a sa d n ia ją c e . 3. S p raw a sposobów d o c h o d zen ia do h ip o tez m e tafizy cz
ny ch . 4. M e to d y sp ra w d z a n ia h ip o tez m etafizy czn y ch .
1. W stępna charakterystyka zdań teorii bytu
M etafizyka klasyczna rozpatruje dane w doświadczeniu sta ny rzeczowe i dążąc do w skazania ostatecznych racji istnienia bytu w ogóle oraz bytów cechujących się swoistą pozycją egzy stencjalną „chce" być zobiektyw izow aną teorią istnienia rze czy. W skład tak ukierunkow anej teorii wchodzą zdania rozm a itych typów. Jednym z najw ażniejszych jest podział zdań m eta fizycznych dokonany ze w zględu na różną naturę tego, czego dotyczą, a więc na zdania:
1) stw ierdzające istnienie ontycznych racji określonych sta nów rzeczy,
2) opisujące właściwości racji ontycznych lub ustalające ko nieczne związki m iędzy nimi.
Ze w zględu na stopień ogólności są to zdania odnoszące się: 1) do każdego bytu,
2) do bytów w yróżnionych dziedzin (zbiór zdań tego typu jest bardzo liczny i przy tym niejednolity).
M ówiąc o dziedzinach bytu ma się na uw adze klasy bytów cechujących się odrębną pozycją egzystencjalną. Sposoby ist-3 Studia P h ilo so p h iae C h ristia n ae 2/74
nienia w yróżnia się zawsze z jakiegoś w ybranego punktu pa trzenia na rzeczy i m etafizycy znają w iele takich punktów . Oto np. niektóre z nich prow adzą do ustalenia tradycyjnej listy dziesięciu kategorii bytow ania. Biorąc rzeczywistość w innych aspektach w ydziela się sferę bytów ożyw ionych i nieożyw io nych, m aterialnych i duchowych. N aw et w spom niane wyżej kategorie nie prezentują jednorodnych sposobów egzystencji. Np. w obręb kategorii relacji wchodzą relacje pow stające w skutek działania rzeczy na siebie oraz relacje ustalane w w y niku dojrzenia pew nego podobieństw a m iędzy rzeczami.
W reszcie z uwagi na stopień uzasadnienia mamy w m etafi zyce zdania:
1) uzasadnione niezawodnie (twierdzenia), 2) uzasadnione nie-niezaw odnie (hipotezy).
Skrzyżow anie członów tylko tych trzech podziałów pokazuje, jak różnorodnych typów zdania składają się na system filozo fii bytu. Same hipotezy mogą ■— teoretycznie rzecz biorąc ■— jawić się w sześciu odmianach. Eksplikacją pojęcia m etafizycz nej hipotezy zajm ow aliśm y się już w osobnym arty k u le (Poję cie hipotezy w filozofii bytu, „Studia Philosophiae C hristianae" nr 1 (1973 r.). W arty k ule niniejszym chcemy charak tery sty k ę m etafizycznych hipotez posunąć dalej i omówić spraw ę tw o rzenia tychże hipotez oraz (bardziej dokładnie) spraw ę metod
determ inacji ich wartości.
2. O peracje heurystyczne a uzasadniające
W procedurze w prow adzania hipotez do nauki w yróżnia się zwykle dwa główne etapy: staw ianie (formułowanie) hipotezy oraz jej spraw dzania i uzasadnianie. Do sform ułow ania hipo tezy dochodzi z reguły wówczas, kiedy w danej gałęzi wiedzy w yłania się pew ne zasadne pytanie i przy dotychczasow ym stanie tej w iedzy nie można znaleźć na owo pytanie żadnej od powiedzi lub odpowiedzi zadow alającej. Postaw iona hipoteza jest odpowiedzią możliwą, odpowiedzią — przypuszczeniem , poddaw aną rozważaniom na podstaw ie pew nych związków m iędzy nią a innymi zdaniami już przyjętym i, związków,
któ-re nie upraw niają jeszcze do stanow czego uznania tej odpo wiedzi, lecz jedynie do rozpatrzenia jej praw dopodobieństw a1. Spraw dzanie hipotez w różnych naukach przebiega rozmaicie. W podręcznikach logiki mówi się zw ykle (mając na uw adze przede w szystkim dyscypliny przyrodnicze, najlepiej pod tym względem opracow ane), że spraw dzanie hipotezy polega na w y prow adzaniu z niej oraz innych zdań następstw logicznych i konfrontow aniu tychże z doświadczeniem.
W literatu rze m etodologicznej — jak dotąd — z reguły znacznie w ięcej m iejsca poświęca się zagadnieniu rozstrzygania zdań teoretycznych niż zagadnieniu ich tw orzenia. Jeśli idzie o spraw ę samego dochodzenia do hipotez w dziedzinie p rzyro doznawstwa, to trzeba przede w szystkim w ymienić dwa różne stanow iska. Jedno, zw ane najczęściej indukcjonizm em i pod trzym yw ane do niedaw na powszechnie, podkreśla rolę induk cji zarów no jako m etody dochodzenia do tw ierdzeń nauko wych, jak i ich uzasadniania. W ąsko-indukcjonistyczna kom cepcja badania naukow ego głosi naw et, że do sform ułow ania hipotez dochodzi się poniekąd mechanicznie, w drodze w y w nioskow ania ich z zebranych, przeanalizow anych i sklasyfi kow anych uprzednio faktów.
Stanow isko drugie, łączone jak wiadomo z nazwiskiem K. Poppera, a noszące miano „dedukcjonizm u'1, mocno k ry ty k u je naukotw órczą w artość m etody indukcji2. Zdaniem zde cydow anych dedukcjonistów analiza faktycznego postępow ania badaw czego pokazuje, że nie ma żadnych ogólnie obow iązują cych reguł indukcji, za pomocą których można by wywodzić hipotezy z danych em pirycznych. Poznanie naukow e nie pole ga na zbieraniu w yników czystej obserw acji i na ich uogólnia niu. O bserw acje naukow e są zawsze selektyw ne i kierow ane
1 Zob. J. G ied y n in , Z p ro b le m ó w lo g ic z n y c h a n a lizy h is to ry c z n e j, P o zn ań 1961, s. 32— 35. H. K orch, D ie w isse n sc h a itlic h e H y p o th e se , B erlin 1972, s. 173—85.
2 K. R.' P o p p er, L o g ik der F orschung, W ie n 1935. A n g ie lsk ie w y d a n ie te j książki, zn aczn ie u z u p ełn io n e: T he Logic o i S c ie n tiiic D isc o v e ry , London 1959.
problem am i zakładającym i już pew ne hipotezy robocze w da nej m aterii, a ich w yniki in terpretu je się w św ietle teorii i za łożonych hipotez. N ie ma w ogóle ostrej granicy m iędzy w ie dzą em piryczną a teoretyczną. M yślenie teoretyczne nie tylko wnosi do poznania naukow ego porządkujące je teorie, lecz ta k że potw ierdza i tw órczo poszerza dane doświadczenia. H ipote zy i teorie nie są w ięc w yprow adzane z opisanych i zanalizo w anych faktów, lecz w y m y ś l a n e w celu ich w yjaśnienia3. Rozbieżności m iędzy indukcjonim em a dedukcjonizm em w y chodzą na jaw jeszcze pełniej, kiedy mowa o sposobach u p ra w om ocniania hipotez naukow ych. Indukcjonizm dążąc do obiektyw ności, precyzji i pewności poznania naukow ego, każe staw iać problem y poznawcze, których rozw iązanie nie zmusza do w ykraczania zbyt daleko poza w yniki obserw acji. O bser w acja uzasadnia bezpośrednie zdania spostrzeżeniow e, a in dukcja enum eracyjna prow adzi do sform ułow ania i przyjęcia hipotez. Pierwszym etapem w badaniu przyrodniczym jest te dy obserw acja, opis i klasyfikacja faktów, drugim — postaw ie nie ogólnych hipotez o prow izorycznie oszacow anym zasięgu, trzecim w reszcie — testow anie hipotez przy pom ocy nowych obserw acji lub eksperym entów i ostateczne ustalenie ich za sięgu. Jeśli hipoteza pow staje na drodze rozum ow ania red u k cyjnego i zaw iera tzw. term iny teoretyczne, spraw dza się hi potezę przez w ysnuw anie z niej (i nnych zdań już przyjętych) obserw acyjnych konsekw encji. Stw ierdzenie jakichś konse kw encji fałszyw ych hipotezę obala ostatecznie. Jeśli natom iast w szystkie konsekw encje okażą się praw dziw e, hipoteza zostaje uznana, oczywiście pod w arunkiem , że praw dopodobieństw o h i potezy H ze w zględu na jej stw ierdzone następstw a jest w iększe niż praw dopodobieństw o non-H. Im w ięcej takich niezależnych od siebie konsekw encji hipotezy H się potw ierdzi i im w ięcej
3 Zob. C. G. H em pel, P o d sta w y n a u k p rz y ro d n ic z y c h , W a rs z a w a 1968, s. 21— 33. J. T. D avies, T h e S c ie n tific A p p ro a ch , London — N e w Y ork 1969, s. 16. Liczne p rz y k ła d y o b ra z u ją c e ro lę in w e n c ji oraz in tu ic ji w b a d a n ia c h n a u k o w y c h p o d a je W . B ev erid g e , S z tu k a badań n a u k o w y c h , W a rs z a w a 1960.
w yelim inują one hipotez konkurencyjnych w zględem H, tym jest ona bardziej praw dopodobna4.
Dedukcjonizm w swej polemicznej części stara się w ykazać, że indukcja jest m etodą pozbawioną w artości uzasadniających i mało przydatną do osiągania celów poznawczych. W części konstruktyw nej zaś w skazuje na m etodę staw iania i k rytyki hipotez jako na w łaściw ą procedurę nauk em pirycznych. Nie jest ważne, w jaki sposób hipoteza została sformułowana. Istot ne jest natom iast, żeby była w ew nętrznie spójna, bogata w treść em piryczną, pozw alała na precyzyjne przew idyw ania, a przede w szystkim żeby podlegała surow ej k ry ty ce przez swe em piryczne następstw a. Jeśli w yniki pow tarzanych testów są z hipotezą niezgodne, należy ją odrzucić. Jeśli zaś są zgodne, mówimy o potw ierdzeniu hipotezy i uznajem y ją prow izorycz nie do czasu ew entualnej now ej próby5.
Różne dyscypliny hum anistyczne, ze względu na w łasny przedm iot i w łasne zadania, muszą stosować pew ne odmienne od przyrodniczych m etody spraw dzania swoich hipotez i tw ier dzeń, przy tym niektóre z tych metod są dopiero w stadium opracow ań i dyskusji. N ie ma tu potrzeby kusić się o jakąś próbę ch arak tery sty k i używ anych w poszczególnych gałęziach hum anistyki sposobów rozstrzygania ich hipotez. Każda taka próba jest zresztą w ysoce dyskusyjna, choćby z uw agi na róż norodność stanow isk i orientacji w śród upraw iających badania np. historyczne, socjologiczne czy psychologiczne. Jed n ak o woż w arto podkreślić, że kiedy mowa o spraw dzaniu hipotez
4 D zisiejszy in d u k c jo n iz m m a ró żn e o d m ian y i p o d a n a tu je g o c h a ra k
te r y s ty k a je s t u p ro szczo n a. Zob. w te j sp ra w ie : J. G. K em eny, N a u k a
w o cza ch lilo zo la , W a rs z a w a 1967, s. 93— 109. E. N a g e l, S tr u k tu ra n a u k i,
W a rs z a w a 1970, s. 84. iie m p e l,P o d sta w y n a u k p r z y ro d n ic z y c h , s. 21— 33. J. G iedym in, In d u k c jo n iz m i a n ty in d u k c jo n iz m , (W) L ogiczna te o r ia n au k i. W a rs z a w a 1966, s. 271— 283.
5 P o p p er, T h e L ogicoi S c ie n tific D isc o v e r y , s. 33 η. 269. G iedym in, In
d u k c jo n iz m i a n ty in d u k c jo n iz m , s. 283— 93. K ry ty c z n e o m ó w ien ie P o p p e ra
z a rz u tó w p rzeciw in d u k cjo n izm o w i o raz je g o p ro g ra m u m eto d o lo g iczn eg o z a w ie ra art. J. K o ta rb iń sk ie j, K o n tro w ersja : d e d u k c jo n iz m — in d u k c jo
w tych dyscyplinach, term inow i „spraw dzanie" nadaje się zna czenie szersze niż to czynią podręczniki logiki. W historii np. spraw dzanie hipotezy je st pośrednie nie tylko dlatego, iż hi poteza nie jest zdaniem bezpośrednio spraw dzalnym , lecz rów nież dlatego, iż następstw a hipotezy nie zawsze są zdaniami spostrzeżeniowymi. W przypadku kiedy owe następstw a doty czą faktów pozaźródłow ych, można ustalać jedynie ich p raw dopodobieństwo. Czasem historyk może w yw ieść z hipotezy tylko konsekw encje „osłabione” (jeżeli H, to na ogół E), nie kiedy znów przy uzasadnianiu postaw ionej hipotezy ucieka się do jakiejś analogii6.
Po tych skrótow ych uw agach zarysow ujących różne podejś cia do metod staw iania i spraw dzania hipotez w naukach szcze gółow ych pora przejść do naszego w łaściw ego tem atu, tj. do charakterystyki zabiegów hipotezotw órczych w filozofii bytu.
3. Sprawa sposobów dochodzenia do hipotez m etafizycznych
Czy odróżnienie procesów staw iania i uzasadniania hipotez może mieć uchw ytny sens i na terenie filozofii? M etafizycy utrzym ują, że niektóre zabiegi stosow ane do form ułowania zdań ich dyscypliny m ają zarazem w alory uzasadniające. O pe racje heurystyczne prow adzą po prostu do intelektualnego dojrzenia pełnej oczywistości określonego zdania w y jaśniają cego. W y daje się, iż tak ma się spraw a z dochodzeniem do tzw. pierw szych zasad oraz tw ierdzeń w yjaśniających najprostsze praw idłow ości rzeczy. N atom iast przy tw ierdzeniach treściow o bogatszych, figurujących na dalszym m iejscu w systemie, sta jem y przed procedurą bardziej złożoną.
W program ie filozofowania nakreślonym przez A rystotelesa i podtrzym yw anym przez zw olenników jego koncepcji filozofii aż po czasy najnowsze, zabiegi heurystyczne nazyw ane są „indukcją" (epagoge). Jest to oczywiście inne rozum ienie in dukcji niż w logice w spółczesnej. A rystotelesow ska epagoge
6 Zob. G iedym in, Z p ro b le m ó w lo g ic z n y c h a n a lizy h is to r y c z n e j, s. 36— 43. J . T o p o lsk i, M e to d o lo g ia h isto rii, W a rs z a w a 1968, ro zd ział 14. W . S teg m ü ller, W isse n s c h a ftlic h e E rkrlärung u nd B eg rü n d u n g , B erlin 1969, ro z d ział 6.
przybiera różne odmiany w zależności od stopnia uściślenia i charakteru danej nauki, ale w spólne wszystkim jej realiza cjom jest to, że w w yniku rozpatryw ania jednego czy kilku przypadków osiąga się w gląd w istotne cechy rzeczy lub ko nieczne związki m iędzy nimi. Tak pojęta indukcja ma prow a dzić — w trakcie postrzegania rzeczy — do ogólnych pojęć i naturalnych klasyfikacji, a także i do powszechnie ważnych sądów, stanow iących przesłanki dla w nioskow ania d edukcyj nego.7
W ydaje się, że zgłębianie podaw anych objaśnień poszczegól nych typów tak rozum ianego poznania heurystyczno-indukcyj- nego niew iele przyczyni się do m etodologicznej ch arak tery sty ki sposobów tw orzenia hipotez filozoficznych. Po pierwsze, nie ma w nich w ogóle wzmianek o hipotezach, jako że A ry sto te lesa „oczyw istościow o-dedukcyjny" wzorzec metafizyki nie przew idyw ał zdań tego rodzaju. „Sądzimy, że wówczas pozna jem y coś bezw arunkow o (...), gdy jesteśm y przekonani, że po znaliśm y przyczynę, dzięki której rzecz istnieje, że jest jej rze czyw istą przyczyną, i że inaczej być nie może" pisał S tagiryta.8 H ipotezy w yraźnie nie spełniają tych w arunków epistemolo- gicznych, nałożonych na otrzym yw ane „indukcyjnie" przesłan ki w yjaśniania dedukcyjnego. W ierny zw olennik A rystotelesa teoretycznego modelu filozofowania praw dopodobnie uznałby je za rezultat zdefektow anego poznania i zaleciłby pow tórze nie operacji indukcyjnych, żeby otrzym ać sądy w pełni oczy w iste lub orzekłby, iż w danej m aterii rzetelne poznanie filo zoficzne jest nieosiągalne. Po drugie, opisy heurystyczno-indu- kcyjnych procesów dochodzenia do zdań filozoficznych, jeśli naw et nie są zbyt ogólnikowe, m ają z reguły charakter episte- m ologiczno-psychologiczny i wiążą się z pewnymi założeniami dotyczącym i z jednej strony n atu ry władz poznawczych, a z drugiej — struk tu ry bytu. Poza tym zm ierzają zw ykłe do w ykazania, że owe procesy prow adzą w określonych w aru n kach do poznania pewnego, a więc koncentrują się na ich w a
7 S zero k ie om ó w ien ie A ry sto te le s o w s k ie j k o n c e p c ji in d u k c ji p o d a ją m .in . M. A. K rąp iec, R ealizm lu d z k ie g o p o znania, P o zn ań 1959, s. 251— 80 i Z teo rii i m e to d o lo g ii m e ta iiz y k i, Lublin 1962, s. 144— 98. K. v o n Fritz,
D ie „E pagoge" b ei A r is to te le s , M ü n ch en 1964.
lorach uzasadniających.
Przy takim stanie rzeczy, chcąc w yśledzić typow e drogi do chodzenia do propozycji rozw iązań określonych zagadnień m e tafizycznych, musimy rozpatryw ać klasyczne teksty. W niniej szym artykule, zaledw ie obrysow ującym problem inw encyj- nych operacji stosow anych w filozofii bytu, w skażem y pobież nie na kilka takich sposobów dochodzenia do hipotez, które w ydają się być sposobami najbardziej typowymi.
a) M etoda filozoficznego kontekstu historycznego. Przegląd m etafizycznych traktatów A rystotelesa nasuw a wniosek, że często dochodził on do pom ysłów w łaściw ych rozw iązań da nych zagadnień w drodze krytycznego rozpatrzenia i pogłębie nia głoszonych już przez innych filozofów opinii dotyczących tychże zagadnień. Dobrych tego ilustracji dostarcza pierw sza księga jego „M etafizyki”. Tomasz z A kwinu w oryginalnych partiach swego system u filozoficznego również stosow ał po dobną m etodę tw orzenia tw ierdzeń i hipotez. Oto np. jego h i poteza mówiąca o istnieniu aniołów pow stała w w yniku w y korzystania filozoficznej tradycji w tej m aterii.9
b) M etoda analogii. O perow anie różnymi podobieństwam i jest jedną z podstaw ow ych form poszerzania swoich w iado mości, widoczną w yraźnie już na poziomie poznania potoczne go. N auki szczegółowe w ykorzystują tę formę bardzo często i ich historia dostarcza licznych przykładów, jak dostrzeżona analogia rzeczowa lub form alna w pływ a na kształtow anie się now ych koncepcji teoretycznych i płodnych hipotez. H eu ry sty czna funkcja analogii uw idacznia się rów nież w różnych dzia łach filozofii. I ta k np. w m etafizyce poznania, zm ierzającej do określenia n atury ontycznej ludzkiego intelektu oraz jego dzia łania, poręcznym modelem nasuw ającym odpowiedź na pytanie, jak przebiega poznanie um ysłow e w swoich niedostępnych świadomości fazach, jest łatw iej uchw ytne poznanie zm ysło we. Owa odpowiedź głosi, że istnieje tzw. intelektualno-po- znawcza forma w rażona (species intelligibilis im pressa).10
9 Por. H. M ey er, T h o m a s v o n A q u in , P a d e rb o rn 1938, s. 244—5. E. G ilson, Tomizm , W a rs z a w a 1960, s. 230— 47.
10 Zob. Św. Tom asz, C ont. G ent. I, 46. K rąpiec, R ea lizm lu d z k ie g o p o zn a
Bywa niekiedy tak, że odwołanie się do pew nej analogii w procesie tw orzenia hipotezy jest mniej widoczne. Przykład niech stanow ią tu rozw ażania w yjaśniające ontyczną natu rę przypadłości. Filozoficzna analiza poznaw anych dośw iadczal nie przedm iotów prow adzi do tw ierdzenia, że każdy taki przed miot „składa się" z dwu niesam odzielnych czynników koniecz nie sobie przyporządkow anych: istoty i istnienia. N astępnie, zakładając iż taka stru ktu ra rozciąga się na w szelkie porządki bytowe, trak tu je się byty — całości jako term in pilotujący, a byty — przypadłości jako term in pilotow any i form uje się hipotezę głoszącą, że i przypadłościom przysługuje w łasne nie samodzielne istnienie.11
c) M etoda analizow ania języka potocznego. N astępny d ają cy się w tekstach m etafizyków w yśledzić sposób tw orzenia hipotez, to analizowanie, system atyzow anie i uogólnianie pew nych stru k tu r lub rozróżnień zafiksow anych w mowie potocz nej. Unaocznieniem tego niech będzie hipoteza w yliczająca 9 kategorii przypadłości. A rystoteles doszedł do niej w drodze gram atyczno-logicznej analizy zdań języka potocznego, biorąc pod uw agę różnorodność orzeczników w nich w ystępujących. Pisze się, że miał on duże zaufanie do języka ukształtow anego na zdroworozsądkowym, ogólnym poznaniu świata; w oparciu o stru kturę tego języka starał się nie tylko budować logikę, lecz rów nież rozw iązywać problem y filozoficzne.12
d) M etoda kontekstu systemowego. Czw artą m etodę k on struow ania m etafizycznych hipotez naszkicujem y w racając do pojęcia hipotezy postaw ionej, lecz jeszcze nie przyjętej. Hi poteza postaw iona to zdanie H, którego ani prawdziwość, ani fałszywość nie jest jeszcze przez posiadaną w iedzę W roz
11 Por. K rąpiec, M e ta fiz y k a , P o zn ań 1966, s. 425— 9. T erm in p ilo tu ją c y to te rm in an alo g ii, od k tó re g o w ro zu m o w an iu w y ch o d zim y , a te rm in p ilo to w a n y to te n , n a k tó re g o p o z n a n ie ro zu m o w a n ie je s t sk ie ro w a n e . T ak ie n a zw y w p ro w a d z iła I. D ąm bska, O m e to d zie analogii, (W:) D w a stu d ia z te o rii n a u k o w e g o p o zn an ia , T o ru ń 1962, s. 14.
12 Zob. M. A. K rąpiec, M a teria i form a — ich ró żn e ro zu m o w a n ie w h is to
strzygnięta, sform ułow ane jako możliwa odpowiedź na pewne w yłaniające się na gruncie w iedzy W pytanie P. Jak ie w arunki musi spełniać określone zdanie H, żeby było możliwą odpow ie dzią na postaw ione w obrębie w iedzy W pytanie P? Otóż po pierw sze — zdanie H musi być odpowiedzią w łaściw ą na p y ta nie P, tzn. zdaniem pow stałym przez uzupełnienie osnow y p y ta nia w yrażeniem należącym do zakresu jego niew iadom ej oraz po w tóre — zdanie H nie może być sprzeczne z posiadaną już w iedzą W (chyba żebyśm y byli gotowi zrezygnow ać z jakie goś fragm entu W). Pytania dopełnienia nasuw ające się w n a ukach szczegółowych m ają zw ykle bardzo szeroki zakres nie wiadom ej, stąd form ułow anie w szystkich możliwych odpow ie dzi na nie byłoby praktycznie co najm niej niefektyw ne. Z reguły w yróżnia się tylko pew ne odpowiedzi (sugerowane np. przez w nioskow anie indukcyjne, przez dostrzeżenie analo gii lub po prostu przez inwencję) i tra k tu je jako hipotezy do em pirycznego spraw dzenia. N atom iast w filozofii, staw iającej pytania o ostateczne w danym porządku przyczyny rzeczy, za kres niewiadom ej pytania byw a na tyle ograniczony, że w za sadzie możliwe jest w yliczenie kom pletnej listy odpowiedzi właściwych. Te odpowiedzi właściwe, których zdobyta już w iedza m etafizyczna nie w yklucza, to w łaśnie hipotezy posta
wione, kandydujące do sprawdzenia.
Ilustracją naszkicow anej „m etody kontekstu system ow ego" niech będzie spraw a źródła now ych form substancjalnych. Na pytanie „skąd pochodną nowe form y substancjalne przy zmia nach substancjalnych rzeczy?" można teoretycznie dać takie
oto odpowiedzi właściwe:
1) nowa forma wywodzi się z rzeczy podlegającej zmianie, 2) nowa forma wywodzi się z m aterii pierw szej rzeczy, 3) now a forma pow staje z dotychczasow ej form y rzeczy, 4) nową form ę tw orzy przyczyna spraw cza zmiany.
Odpowiedzi (3) i (4) są, ze względu na znane fakty i posia daną już wiedzę metafizyczną, zupełnie nieprawdopodobne. N atom iast odpowiedzi (1) i (2) na pierw sze rozeznanie nie w y dają się być niezgodne ani z danymi doświadczenia, an i-ze
znanym i tezami metafizycznego systemu. Zatem można je tra k tow ać jako hipotezy postaw ione, zasługujące na dalsze rozpa
trzenie.
4. M etody sprawdzania hipotez m etafizycznych
Postaw ienie hipotezy jest w stępnym zabiegiem w zbogacania w iedzy o nowe zdanie teoretyczne. Zabiegiem zaś rozstrzy gającym o tym, czy hipoteza zostanie uznana czy też odrzuco na, jest spraw dzanie hipotezy. Term inu „spraw dzanie” będzie my tu używać w rozszerzonym zakresie, obejm ującym nie tylko w yw odzenie z hipotezy (branej łącznie z innymi zdaniami już przyjętym i) logicznych następstw konfrontow anych z określo nym doświadczeniem, lecz i inne czynności pozw alające w ja kim ś stopniu rozstrzygać, ćzy hipoteza jest zdaniem praw dzi wym czy fałszywym. W prow adzenie szerzej rozum ianego spraw dzania w ydaje się być nieodzowne z tego powodu, że inaczej trudno mówić o spraw dzaniu hipotez w filozofii bytu. Również w p raktyce dyscyplin hum anistycznych często sto suje się operacje spraw dzające, które nie mieszczą się w pod ręcznikow ym pojęciu spraw dzania, uw zględniającym przede
stkim potrzeby nauk przyrodniczych.
D eterm inacja zabiegów rozstrzygania o w artości hipotez z zakresu filozofii jest niełatw a i to z kilku powodów. Po pierw sze, stosuje się tu pew ne operacje heurystyczne, które m ają zarazem w alory uzasadniające. Jednakże owe operacje nie są ■— jak dotąd — scharakteryzow ane na- tyle jasno, żeby było do kładnie wiadomo, w jakich przypadkach wolno je stosować. Po drugie, dotychczas nie zanalizowano w szechstronnie i nie ze staw iono listy w szystkich sposobów uzasadniania zdań stoso w anych w klasycznej metafizyce. Po trzecie, w faktycznie prze prow adzanych rozum ow aniach filozoficznych zw ykle nie w ska zuje się w yraźnie, co jest tylko heurezą a co zarazem uzasad nieniem lub tylko uzasadnieniem . Przy takim stanie rzeczy w szelkie próby omówienia metod spraw dzania hipotez m etafi zycznych muszą mieć wydźw ięk dyskusyjny. A więc to, co na
pow yższy tem at zostanie tu napisane, będzie w większej mie rze pew nym projektem , niż w iernym spraw ozdaniem z faktycz nie stosow anej w m etafizyce procedury.
A) A naliza hipotezotw órczych pytań
W e w spółczesnej metodologii nauk w iele uw agi pośw ięca się w stępnym czynnościom uporządkow anych poszukiw ań badaw czych, którym i są postaw ienie określonego problem u i sform u łow anie go w postaci zdania pytajnego. Doniosłość tych czyn ności płynie stąd, że — po pierw sze — pozw alają one uśw ia domić sobie jasno, co już w danej dziedzinie w iem y a czego jeszcze nie w iem y i tym samym w ytyczają zakres in teresu ją cych badacza faktów, a po w tóre — zapoczątkow ując proces badaw czy nadają w pew nym stopniu kierunek przebiegu dal szym jego etapom, na które składają się: w ysunięcie hipotezy roboczej, niekiedy opracow anie technik badaw czych, zgrom a dzenie m ateriału faktycznego i jego opracow anie, i w końcu — w yprow adzenie w niosków potw ierdzających lub obalających przyjętą na w stępie hipotezę.
P ublikacje z zakresu perypatetyckiej teorii bytu do tej pory niew iele m iejsca pośw ięcają logicznej charak tery sty ce sposo bów staw iania i precyzow ania w yjściow ych w tej dyscyplinie- pytań. Już znacznie lepiej przedstaw ia się ta spraw a, jeśli idzie o prace z teorii poznania.13 Podaw ane przez niektórych m etafi zyków uwagi naw iązujące do A rystotelesa rozw ażań o rodza jach pytań dotyczących przedm iotów naukow ego poznania można uznać jedynie za dobry początek. Ciągle przew aża je szcze moda na rozstrżąsanie psychologicznych i epistemolo- gicznych uw arunkow ań problem ów filozoficznych oraz ich hi storycznego rozwoju. Jedynie autorzy posługujący się refle- ksyjno-redukcyjną m etodą rozpoczynają świadomie w yjaśnie nia metafizyczne od refleksji nad im plikacjam i w ysuw anych pytań, ale jest to typ refleksji naw iązujący do trady cji K an iow skiej (niekiedy także do m etody propagow anej przez feno
menologów), w zasadzie obcy perypatetyckiem u ujęciu filozo fii.14 Tymczasem w ażny wzgląd przem aw ia za tym, by zajm o wać się logiczną analizą w stępnego etapu metafizycznego w yjaśniania. Tw ierdzenia filozoficzne nie dają się testow ać za pomocą w yprow adzania z nich konsekw encji konfrontow al- nych w prost z danym i doświadczenia. Zasadność w yników filozofowania można zatem oceniać głównie poprzez w artościo w anie zabiegów poznawczych, k tó re do tych w yników prow a dzą. A więc filozof chcąc otrzym ać kom unikatyw ne i uzasadnio ne zdania w yjaśniające, pow inien krytycznie śledzić poszcze gólne kroki do nich prow adzące, łącznie z pierwszym, jakim jest sform ułow anie problem owego pytania. N ieodzow ne jest to zwłaszcza w tedy, kiedy chodzi o w ykrycie relacji między w yróżnionym i już, ale tylko częściowo zdeterm inow anym i czynnikami lub stanam i bytu. A hipotetyczne rozw iązania n a suw ają się często odnośnie do takich w łaśnie problemów.
M ając powyższe na uw adze trzeba w łaściw ie powiedzieć, że rozstrzyganie m etafizycznych hipotez zaczyna się już od logicz nej analizy pytania, na które dana hipoteza stanow i odpowiedź. W yróżniliśm y w praw dzie dwa głów ne etapy w prow adzania hi potez do filozoficznej teorii: staw ianie i rozstrzyganie hipotez, ale jest to rozróżnienie tylko z grubsza porządkujące operacje hipotezotw órcze. W metodologii nauk przyrodniczych tych dwóch etapów rów nież nie trak tu je się jako zupełnie od siebie niezależnych. Podkreśla się, że proces w iedzotw órczy ma prze bieg cykliczny i to nie tylko w tym sensie, że wychodzi od zaobserw ow anych faktów i do nich w raca, w fazie em piryczne go spraw dzania postaw ionych hipotez. Jest cykliczny także w tym znaczeniu, że w ysunięte hipotezy w swej pierw otnej postaci m ają często tylko nieznaczne możliwości testow ania i dopiero stopniowo, na podstaw ie pierw szych testów, nadaje
14 Z a ty p o w e g o p rz e d s ta w ic ie la m e to d y re ile k s y jn o -r e d u k c y jn e j u chodzi E. C o re th ; zob. jeg o : M e ta p h y s ik , In n s b ru c k (1961) 1964. K ry ty czn o -p o ró w - n aw cze stu d iu m ró ż n y c h o d m ian tr a n s c e n d e n ta ln e j m e to d y filo zo fo w an ia p rz e p ro w a d z a O. M uck, D ie tia n sc e n d e n ta le M e th o d e in der sc h o la stisc h e n
się im form ę coraz bardziej określoną, podatniejszą już na w e ryfikację.
W jakiej mierze rozstrzygalność m etafizycznych hipotez uza leżniona je st od budow y i treści pytań, na które stanow ią od powiedź? Każde popraw nie zbudow ane zdanie pytajn e w yzna cza do pew nego stopnia schem at odpowiedzi na nie. Odpowiedź właściw a na określone zdanie p ytajne pow staje bowiem z jego osnow y dzięki podstaw ieniu odpow iedniej stałej za figurują cą w nim niewiadomą. Jeśli ted y staw iając pew ne pytanie chce my otrzym ać odpowiedź m ającą w filozoficznym języku o k re ślony sens i podatną na stosow ane w filozofii zabiegi spraw dza jące, musim y osnowę tego pytania zbudować z w yrażeń nale żących do języka teorii filozoficznej i to w sposób dostatecznie jednoznaczny. A więc zaw arte w pytaniu term iny oraz ich układ nie mogą nasuw ać w ątpliw ości co do jego rozumienia, a niewiadom a pytania ma mieć ustalony zakres. W łaściw ie po staw ione pytanie musi mieć również praw dziw e w szystkie za łożenia pozytyw ne i negatyw ne. Całkiem nietrafne będzie py tanie, jeśli każda z możliwych odpowiedzi na nie jest praw dzi wa lub jeśli każda jest fałszywa. D okładne uw yraźnienie pozy tyw nych i negatyw nych założeń pytań filozoficznych oraz w szystkich konsekw encji tych założeń w ydaje się być przy rzetelnym filozofowaniu rzeczą bardzo ważną. Albowiem fał- szywość owych założeń nie zawsze rzuca się w oczy, a prze oczenie jej może uw ikłać w problem atykę pozorną lub z g ru n tu nierozstrzygalną. U jaw nienie założeń pytania i w y pły w ają cych z nich konsekw encji pomaga rów nież do sprecyzow ania naszej w iedzy w m aterii, której pytanie dotyczy, a w ięc i z te go w zględu w arto o nim pamiętać.
B) U stalanie zgodności hipotezy z system em
Każda odpowiedź w łaściw a dana na trafne i zasadne pytanie m etafizyczne może być traktow ana jako m etafizyczna hipoteza jedynie przy szerokim rozum ieniu tego term inu. Staw ianie hi potezy we właściwym sensie, to form ułowanie takiej odpow ie dzi, z którą można wiązać nadzieję, iż jest to poszukiw ana od
powiedź prawdziwa. Kiedy takiej nadziei z określoną odpo wiedzią wiązać nie sposób? Przede w szystkim wówczas, kiedy odpowiedź syntaktycznie składna jest w języku metafizyki zda niem w ew nętrznie sprzecznym w prost lub ze w zględu na w y nikające z niej konsekw encje. Drugi oczyw isty w arunek, k tó ry muszą spełniać hipotezy na serio staw iane w obrębie filozoficz nej teorii, to ich niesprzeczność z przyjętym i już w tej teorii tw ierdzeniam i koniecznymi. Jeśli bowiem określone zdania mają w danym system ie status tw ierdzeń koniecznych, to w y kluczają one z góry w szelkie now e zdania z nimi lub z ich konsekw encjam i w yraźnie sprzeczne.
Logiczny postulat w ew nętrznej niesprzeczności teo ry j należy do podstaw ow ych i pow szechnie obow iązujących w każdej n a uce. Dążenie do· zapew nienia systemom filozoficznym w e w nętrznej harm onii jest przejaw em tej ogólnej tendencji po znawczej i jej zrozum ienie widać już w najw cześniejszych sporach filozoficznych. W iadomo jednak, że zagw arantow anie niesprzeczności pew nym teoriom nie zawsze jest spraw ą łatwą. N aw et w logice i m atem atyce, gdzie operuje się pojęciam i prostym i i dokładnie określonym i, pew ność co do niesprzecz ności bogatszych system ów dedukcyjnych nie daje się oprzeć na absolutnym dowodzie. Na gruncie filozofii spraw a w ew nę trznej i niesprzeczności jest o w iele bardziej skom plikow ana i to naw et w przypadku teoryj o długiej tradycji. W ystarczy przypomnieć, iż klasyczna m etafizyka nie stanow i system u zamkniętego, a specyficzne jej term iny są bardzo ogólne, swo iście w ieloznaczne (o znaczeniach analogicznych) i niejedno krotnie zdefiniowane tylko cząstkowo. Uwidocznijmy rzecz na przykładzie. Tw ierdzenie „w każdym bycie istnienie jest tylko jedno" uchodzi za całkiem oczywiste. A le byw a ono w ykładane przez metafizyków na dwa sposoby: w y ł ą c z n i e jedno substancjalne istnienie aktualizuje w szelkie inne elem enty by tu, które są mu przyporządkow ane jako możność do aktu albo tylko jedno substancjalne istnienie aktualizuje o s t a t e c z - n i e pozostałe elem enty bytu, z tym, że niektóre jakby po średnio, poprzez ich w łasne niesam odzielne istnienie. Jak tedy
ustalić, czy hipoteza przypisująca przypadłościom substancji w łasne quasi-istnienie jest z przytoczonym tw ierdzeniem zgod na? Póki nie sprecyzuje się dokładniej treści tego tw ierdzenia (w kontekście w iążących się z nim innych tw ierdzeń koniecz nych) i nie w yłuszczy w szystkich jego konsekw encji, spraw a pozostaje otw arta. Trudności faktyczne tego rodzaju nie pod w ażają jednak ogólnej ważności postulatu żądającego, by hipo tezy filozoficzne kandydujące do przyjęcia były niesprzeczne z uznanym i już tw ierdzeniam i koniecznym i oraz ich konsek wencjami. Przecież naw et w dyscyplinach, któ ry ch tw ierdze niom nie przysługuje nieobalalność, w razie konfliktu między spraw dzaną hipotezę a przyjętym i tw ierdzeniam i, pozycja h i potezy jest z reguły znacznie słabsza.
C) Badanie przydatności hipotezy w systemie
Trzecim w arunkiem wiążącym metafizyczne hipotezy jest ich przydatność do ostatecznego w danym aspekcie, tłum acze nia pew nych sposobów istnienia lub stanów rzeczy. Kiedy h i poteza nie spełnia tego w arunku? Przede w szystkim wówczas, gdy je st tylko pseudow yjaśnieniem : nie głosi niczego nowego w stosunku do explanandum (jest z nim treściow o rów now a żna), pow tarza innymi słow y założenia pytania leżącego u pro gu procesu hipotezotw órczego, nazyw a jedynie pew ien czyn nik nie podając żadnej jego własności. Proste pseudow yjaś- nienia w rodzaju „opium usypia, ponieważ zaw iera siłę usy piającą" są łatw e do rozpoznania. A le można konstruow ać pseudow yjaśnienia w sposób bardziej w ym yślny, tw orząc np. długie łańcuchy zdań z różnych co do kształtu w yrażeń i przez to ukryć fakt, że explanans nie wnosi niczego nowego w zglę dem explanandum . Zabiegi tego typu mogą u kogoś wzbudzać poczucie zrozum ienia intrygującego stanu rzeczy, a więc sta nowić tłum aczenie w sensie psychologicznym, ale nie mają one w artości epistemologicznej.
N astępnie, hipoteza nie jest przydatna do metafizycznego tłum aczenia określonych sposobów istnienia lub stanów rzeczy, gdy jest jaw nie niezgodna z niepow ątpiew alnym i św iadectw a
mi doświadczenia w m aterii do w yjaśnienia zadanej, czyli gdy nie można w yprowadzić z niej w szystkich zdań składających się na explanandum . Owe dane doświadczenia nie są z m eta fizycznego punktu widzenia na tyle przejrzyste, żeby dało się łatwo znaleźć ich ostateczną rację, ale po dokładnym rozpa trzeniu w ystarczają z reguły do całkow itego w ykluczenia pew nych propozycji w yjaśnień. Tak np. nie liczy się z naszą w ie dzą z zakresu doświadczenia estetycznego powiedzenie, że dzieła sztuki istnieją czysto fizycznie, w taki sam sposób jak brąz lub kam ień i dlatego nie może być potraktow ane jako hipoteza dobrze w yjaśniającą sposób istnienia tychże dzieł.
N ajw ięcej kontrow ersji budzi chyba kw estia, kiedy określo na hipoteza na ty le dobrze w yjaśnia dane fakty, że zasługuje na akceptację. W yżej zaznaczyliśmy, iż hipotezę należy odrzu cić, jeżeli stanow i tylko pseudow yjaśnienie lub jest jawnie niezgodna z doświadczeniem. D eterm inując rzecz bardziej po zytyw nie trzeba powiedzieć, że filozoficzna hipoteza ma w ska zywać dla pewnych, ujętych intelektualnie w metafizycznym aspekcie, przejaw ów istnienia bytów racje: 1° o n t y c z n e (pryncypia w ew nętrzne lub zewnętrzne), 2° o s t a t e c z n e (w rozw ażanym porządku nieredukow alne już do innych), 3° p r o p o r c j o n a l n e (adekw atne pod względem mocy do on tycznego następstw a). W praktyce bodaj najtrudniej rozstrzyg nąć spraw ę ostatnią, tzn. bezdyskusyjnie ustalić, czy propono w ana hipoteza jest lub nie jest adekw atna w stosunku do ex planandum . Powodów tej trudności jest kilka. N iektóre m eta fizyczne hipotezy zarysow ane są tylko z grubsza i k ry ją pewne luki lub niedopracow ane szczegóły (np. figurujące w hipotezie term iny nie są całkiem jasne). Zdarza się, że stany rzeczy, któ re trzeba filozoficznie tłumaczyć, jaw ią się niew yraziście i co za tym idzie, zdania tw orzące explanandum można różnie in terpretow ać. Zdarza się również, że naw et szerokie wywody w yjaśniające są tak form ułowane, iż nasuw ają w ątpliwości, czy pew ne zdanie należy do explanansu, czy do explanandum.
Przeszkody tego rodzaju napotykane w praktyce metafizyko- w ania nie podw ażają jednak ogólnej ważności reguły żądają-4 S tudia P h ilo so p h ise C h ristia n ae 2/7żądają-4
cej, by w yjaśnienia metafizyczne podaw ały dla intrygujących stanów bytu ostateczne racje ontyczne adekw atne. Ponieważ — w edle zgodnej opinii p erypatetyków — relacjom przyczyno wym odpowiada na płaszczyźnie języka logiczne w ynikanie ze zdań w skazujących ostateczne przyczyny zdań opisujących od pow iednie stany skutkowe, można konsekw entnie stwierdzić, że hipoteza (w ewnętrznie spójna i niesprzeczna z przyjętym i już twierdzeniam i) tylko w tedy nadaje się do w łączenia do sy stem u metafizyki jako w pew nym stopniu praw dopodobna, gdy z niej (oraz ew entualnie jakichś twierdzeń) w ynikają w szystkie niepow ątpiew alne zdania explanandum . Póki jakaś hipoteza bu dzi pod tym względem uzasadnione zastrzeżenia, może być traktow ana jako hipoteza postaw iona prow izorycznie, czeka jąca na dopracow anie i ostateczny osąd jej przydatności.
D) Sprawa doświadczalnej rozstrzygalności hipotez H ipotezy m etafizyczne różnią się od ściśle naukow ych nie tylko ontycznym poziomem relacji, któ re ujm ują, a co za tym idzie i ogólnością, lecz rów nież tym, iz nie dają się ani po tw ierdzić, ani obalać przy pom ocy środków logiczno-em piry- cznych stosow anych w zględem tych ostatnich. Rzecz jasna, je żeli filozoficzna hipoteza ma dobrze tłum aczyć określone dane doświadczenia, musi być tak pom yślana, żeby owe dane im pli kow ała i w tym sensie jest przez doświadczenie potw ierdzana. Jednakże nie da się z niej w yw ieść żadnych now ych prognoz w ścisłym sensie tego' słowa. Stw ierdzenie to przestaje mieć cechy paradoksu, jeśli się pam ięta o specyficznym charakterze operacji m etafizykotw órczych, a w szczególności — o ważnym dla naszej dyscypliny sposobie dochodzenia do term inów i zdań ogólnych.
M etafizycy mówią o uniw ersalizacji w dwojakim sensie. W jednym jest to proces tw orzenia pojęć ogólnych przez w y abstrahow anie pew nych cech przysługujących w spólnie wielu przedm iotom i jego przeciw staw ieniem jest transcendentaliza- cja. Ta ostatnia dokonuje się na sądach egzystencjalnych i da je w w yniku fundam entalne dla metafizyki pojęcie bytu oraz pojęcia od niego pochodne. U niw ersalizacja w drugim sensie
to zabieg przeciw staw ny indyw idualizacji, przeprow adzany zarów no w dziedzinie pojęć jak i sądów. Można w skazać kilka jej rodzajów, a mianowicie: a) indukcyjną, b) hipotetyczną, c) intelektualistyczną, d) ejdetyczną (ważną dla przyjm ujących m etodę fenomenologiczną).
Spraw dzanie przez nowe następstw a em piryczne hipotez sta w ianych w naukach szczegółowych jest możliwe dzięki temu, że zasięg ich ważności nie od razu jest znany. M owa tu oczy wiście o hipotezach będących zdaniami ogólnym i (hipotezy przyrodnicze). H ipotezy w postaci zdań jednostkow ych (histo ryczne w metodologicznym znaczeniu tego słowa), w skazujące sam fakt należący do pow odów faktu w yjaśnianego, ze swej definicji nie podlegają uniw ersalizacji. H ipotezy przyrodnicze, w przęgnięte do w yjaśnień typu dedukcyjno-nomologicznego, spraw dza się niejako w dwóch etapach. N ajpierw trzeba w y kazać, że zawsze, ilekroć realizują się w arunki wyznaczone przez explanans, zachodzi zjawisko opisane przez pierw otne explanandum . Chodzi po prostu o potw ierdzenie, że uchwyciło się nie przypadkow y, lecz stały zw iązek m iędzy faktem w y jaśnianym a innym i faktam i określonym i w explanansie. Dla ugruntow ania hipotezy w iększe znaczenie ma wszakże jej spra w dzenie przez istotnie nowe dane em piryczne. D okonuje się ono przez w yprow adzenie z explanansu, w którym figuruje w chodząca w grę hipoteza, zdań m ów iących o now ych rodza jowo faktach dopiero oczekiw anych (predykcja, prognoza w ścisłym sensie) lub zaistniałych w przeszłości, lecz pierw ot nie przy w yjaśnianiu nie uw zględnionych (retrodykcja). Jeśli w ysunięte w oparciu o hipotezę przew idyw ania potw ierdzą się, pole jej ważności ulega zw iększeniu i jednocześnie w zrasta stopień jej praw dopodobieństw a. Spraw dzanie tego typ u reali zuje się dzięki założeniu, że w chodząca w rachubę hipoteza ma potencjalnie szerszy zakres niż ten, k tó ry jej wyznaczono pierw otnie. Inaczej mówiąc, hipotezę przyrodniczą H form ułuje się najpierw dla w yjaśnienia pew nego E3. Przypuszczając, że H może jeszcze w yjaśniać jakieś inne fakty, dedukuje się z niej zdania E2, E3, ... En opisujące te w łaśnie fakty i następnie
spraw-dza się, czy one rzeczyw iście zaszły lub zachodzą. Ponieważ m iędzy procedurą w yjaśniania i przew idyw ania istnieje tożsa mość strukturalna, moc, z jak ą potw ierdzają hipotezę H fakt E! i ew entualne fakty E2, E3, ... En jest taka sama (oczywiście jeśli nie zachodzą m iędzy nimi inne istotne różnice).
H ipotezy metafizyki są niepodatne na spraw dzanie em pirycz ne suponujące możliwość zw iększania zasięgu hipotezy. M eta fizyk obiera bowiem ta k ą perspektyw ę świata, iż w w yniku różnych odmian abstrakcji, analizy, refleksji, prostych rozu mowań, z określonej bazy em pirycznej może od razu w ydobyć w szystko, co jest dla niego ważne. Godna przypom nienia jest tu trad y cy jn a teza głosząca, że przedm iot w łaściw y um ysłu ludzkiego stanow i istota rzeczy m aterialnych. N ie znaczy to oczywiście, że ową istotę intelekt dostrzega łatw o i w każdym przypadku. Podkreśla się, że akt intuicji intelektualnej w ym a ga rzetelnego przygotow ania od Strony sem antycznej (przed miotowej), pragm atycznej (intelektualnej) i syntaktycznej (ję zykowej) oraz że aspekty przedmiotów, o których poznanie idzie, z reguły muszą być proste.15 M etafizyk w łaśnie poprzez odpow iednio przygotow any akt intuicji ujm uje od razu ogólnie n atu rę w szystkich faktów, k tó re jego hipoteza może w yjaśniać. Znaczy to, iż dane E, dla którego w yjaśnienia tw orzy hipotezę H, jest jedynym następstw em tej hipotezy i w skutek tego jest ona niepodatna na dalszą uniw ersalizację, a tym samym na do świadczalne spraw dzanie przez istotnie nowe następstw a. Tak np. w szystkie interesujące z metafizycznego punktu w idzenia
15 W a rto zau w aży ć, iż ze zd o ln o ści in te le k tu do b e z p o śre d n ie g o p o z n a w a n ia p rz e d m io tu w je g o sw o isto ści lu b w sto su n k u do in n eg o k o rz y s ta n ie ty lk o m e ta fiz y k a k la sy c z n a . In tu ic ję in te le k tu a ln ą w y k o rz y s tu ją ró w nież in n e d y sc y p lin y : h u m a n is ty k a z u w ag i n a w ażn ą d la n ie j k o n c e p c ję ro z u m ie n ia fa k tó w k u ltu ro w y c h , a n a u k i p rz y ro d n ic z e w zw iązk u z p o trz e b ą p rz y jm o w a n ia n ie a n a lity c z n y c h i zarazem n ie d a ją c y c h się em p i ry c z n ie ro z s trz y g n ą ć zało ż eń w ich b azie z e w n ę trz n e j. P or. S. K am iński,
R a cjo n a lizm w s p ó łc z e s n e j lilo z o lii n a u k i, „Z eszyty N a u k o w e KUL" 15 (1972),
kw alifikacje dzieł sztuki, dane w doświadczeniu, zbiera się już przed utw orzeniem hipotezy mówiącej, że istnieją one czysto intencjonalnie, w obec czego z takiej hipotezy nie da się w y prow adzić żadnych stw ierdzeń dotyczących now ych rodzajo wo w łasności tychże dzieł. Oczywiście można, a naw et należy, pow tarzać w system atyczny sposób operacje przygotow ujące m aterię poddaw aną w yjaśnianiu, ale czyni się to jedynie dla spraw dzenia celności jej ogólnego ujęcia. Hipoteza ostatecznie w yjaśniająca tak skonstruow ane explanandum ze swej n atu ry
nie podlega dalszej uniw ersalizacji.
Tw ierdzenie, iż zasadniczo w szystkie dane doświadczenia w iążące się z określoną hipotezą metafizyczną, bierze się pod uw agę już przy jej tw orzeniu; należy jednak opatrzyć pew nym zastrzeżeniem. W ydaje się bowiem, iż jest tak tylko na określonym etapie rozw oju metafizyki, tzn. w szystkie a k t u a l n i e dostępne dane doświadczenia związane z pew ną h i potezą są już uw zględniane w fazie jej formułowania, ponieważ zakres i treść tych danych mogą ulegać zmianom. Bogacenie i pogłębianie wiadom ości widać np. w spraw ie poznaw ania realnego istnienia rzeczy. Zdarza się, że przyjm ow ana dotąd hipoteza przestaje dobrze w yjaśniać owe poszerzone w iado mości i trzeba bądź je przerobić, bądź szukać nowej. N iekiedy sform ułow ana hipoteża wzbogaca aktualne rozeznanie w okre ślonych stanach bytow ych np. w ten sposób, że pozw ala je le piej niż to było dotychczas zanalizować i uporządkow ać. Nie można jednak znaleźć przykładu filozoficznej hipotezy, która dałaby się potw ierdzić lub obalić przez w yw iedlne z niej nowe prognozy em piryczne, czyli w taki sposób, jak to ma miejsce
w naukach szczegółowych.
E) K ryteria oceny praw dopodobidństw a hipotez
Jeśli powyższe uw agi są słuszne, tzn. jeśli filozoficzne hipo tezy nie znajdują doświadczalnego potw ierdzenia przez nowe testy, stajem y przed pytaniem , czy można w skazać jakieś in ne kryteria, k tórych spełnienie w pływ a na stopień potw ierdze nia tych hipotez. Stwierdzenie, że filozoficzne zdanie teo re
tyczne jest zarazem w ew nętrznie spójne, niesprzeczne z przy jętym i już tezami oraz przydatne do adekw atnego w yjaśnienia pew nych stanów rzeczy, upow ażnia na gruncie m etafizyki do przypisania owemu zdaniu jakiegoś stopnia praw dopodobień stwa, ale nie rozw iązuje do końca kw estii rozstrzygania filo zoficznych hipotez. Na co mogą pow oływ ać się m etafizycy w y bierając jedną hipotezę z kilku konkurencyjnych, w zględnie — jeśli dana hipoteza jest de facto jedyną — w jaki sposób mogą zwiększać stopień jej praw dopodobieństw a?
a) O dw oływ anie się do czynników już w system ie znanych. O statecznych racji dla zadanych do filozoficznego w yjaśnienia stanów bytu m etafizycy zw ykli poszukiw ać w pierw szym rzę dzie w śród ontycznych czynników, które są już w system ie skądinąd znane i przyjęte. Dopiero w przypadku, kiedy żadne mu czynnikowi tego rodzaju nie da się — zgodnie z zasadami metafizyki — przypisać przejaw ów bytow ania aktualnie w y jaśnianych, postulują istnienie now ych racji ontycznych. Oto np. poszukując odpowiedzi na pytanie: jak ą w ładzą poznajem y realne istnienie rzeczy?, rozpatruje się przede w szystkim n a turę znanych już z filozoficznej psychologii władz poznaw czych (zmysłów w ew nętrznych i intelektu), chociaż kierujące tym poszukiw aniem metafizyczne zasady nie w ykluczają a priori istnienia specjalnego zmysłu do poznaw ania realności rzeczy.
Tendencja do odw oływ ania się w pierw szym rzędzie do on tycznych racji, których istnienie jest już skądinąd pew ne lub praw dopodobne, nie byw a przez m etafizyków w yraźnie a rty kułow ana, ale jest w ich rozum ow aniach w idoczna i posiada sw oje uzasadnienie. Po pierwsze, m ając racje przynajm niej częściowo znane, łatw iej jest scharakteryzow ać je ze względu na now e następstw o, w chodzące w łaśnie w rachubę oraz ustalić związki tak w zbogaconych racji z innym i przyczynam i bytu i tym samym łatw iej jest zagw arantow ać postaw ionej hipote zie zgodność z tw ierdzeniam i systemu. Po drugie, wiadomo, że stopień praw dopodobieństw a racji w spólnej dla różnych n a
stępstw jest większy, niż stopień łącznego praw dopodobień stw a racji odrębnych dla poszczególnych następstw .
O pisana w yżej tendencja, dostrzegalna w m etafizycznych rozumowaniach, pozw ala sformułować tak ą oto regułę użytecz ną przy selekcji proponow anych w yjaśnień hipotetycznych: z dwóch konkurencyjnych hipotez, rów nych pod pozostałym i względami, hipoteza odw ołująca się do ontycznej racji już w m etafizyce znanej jest bardziej praw dopodobna aniżeli hipo teza postulująca istnienie racji nowej.
b) Posiadanie analogii w systemie. Poszukując innych cech hipotez m etafizycznych w pływ ających na stopień ich praw do podobieństw a nie sposób pominąć spraw y analogii. W ydaje się bowiem, że jednym z częściej stosow anych zabiegów usp ra w iedliw iających w ybór pew nych hipotez je st w ykazyw anie, iż posiadają one w system ie jakąś analogię. A nalogia pełni w po znaniu różne role, dające się z grubsza sprowadzić do trzech głównych: heurystycznej, uzasadniającej i eksplikatyw nej. O jednej z funkcji heurystycznych, mianowicie hipotezotw ór- czej, mówiliśmy już w skazując sposób tw orzenia w yjaśnień metafizycznych. Teraz należy poświęcić nieco' uw agi uzasad nieniu przez analogię.
Samo porów nanie dwóch przedm iotów (zbiorów przedm io tów) i stw ierdzenie podobieństw a ich stru k tu r nie jest jeszcze rozumowaniem przez analogię. W łaściw e rozum owanie przez analogię zachodzi dopiero wówczas, kiedy biorąc za przesłankę zdanie głoszące, że ARXB;=;CR2D, stw ierdzam y coś o term inie pilotow anym analogii (reprezentuje go funkcja CR2D) w opar ciu o znajomość term inu pilotującego (reprezentow anego przez funkcję pierw szą — ARjB).16 W takim rozum ow aniu można brać pod uw agę: a) własności sam ych relacyj R-l i R,, b) w łas ność przedm iotów А, В, С i D stanow iące podstaw y relacyj
16 N ie n a le ż y łączy ć ta k p o ję te g o ro z u m o w a n ia przez a n a lo g ię z w n io sk o w an iem przez a n a lo g ię sta n o w ią c y m o d m ien n e in d u k c ji. R óżnice m iędzy ty m i ty p a m i ro zu m o w an ia p rz e d s ta w ia szczegółow o I. D ąm bska, O m eto -
Rj i R2, c) cechy w zględne w ym ienionych przedm iotów przy sługujące im z uw agi na zachodzenie relacyj Rjl i R2, d) rela cyjną struk turą analogicznych przedm iotów (zbiorów przed miotów) .
Rozumowaniom przez analogię przyznaje się w naukach przyrodniczych przede wszystkim w alory odkryw cze, a ich wyniki ,to hipotezy w ym agające spraw dzenia w łaściw ym i dla danej dyscypliny metodami. „W nioski — pisze I. Dąmbska — uzyskiw ane na podstaw ie analogii, jeśli nie polegają na for malnym przekształceniu przesłanki na podstaw ie praw a tran s pozycji członków, z reguły podlegają infirmacji. W y jątek sta now ią te w ypadki, w których analogia dwóch zbiorów polega na izomorfii relacyj decydujących o strukturze tych zbiorów i te w ypadki, w k tórych dw a zbiory spełniają te same praw a, a wnioski, które się w ysnuw a, dotyczą własności stru k tu ral nych, całkowicie uw arunkow anych przez ch arakter stosunku lub w yznaczonych przez prawo. W tych w ypadkach jednak w skład przem ilczanych przesłanek rozum ow ania wchodzą w ym ienione założenia1'.17 W ydaje się, ze rozum ow ania przez analogię przeprow adzane w metafizyce, mimo że mamy tu do czynienia z relacjam i i w łasnościam i ich członów sw'oistego typu, podlegają takim samym restrykcjom . Nie widać bowiem innych w arunków , których spełnienie gw arantow ałoby filozo ficznym zabiegom w ykorzystującym analogie w alor uzasadnia jący. I tu w ysnute w nioski są o tyle zasadne, o ile ścisła jest odpowiedniość m iędzy relacjam i budującym i term iny analogii lub o ile term iny objęte są przez tę samą zasadę, przy czym w pierw szym w ypadku w nioski muszą dotyczyć własności ściśle związanych z naturą relacyj, a w drugim — własności w yznaczonych całkowicie przez w chodzącą w grę zasadę.
Posługiw anie się analogiam i w celach odkryw czych, będące w yrazem w łaściw ej człowiekowi skłonności do naśladow nic twa, kojarzenia różnych przedstaw ień, traktow ania nieznanego
17 Dz. cyt., s. 43. P ro p o n o w a n e w ty m a rty k u le u ję c ie u z a s a d n ia ją c e j roli an a lo g ii idzie po lin ii ro z w a ż a ń z a p re z e n to w a n y c h przez D ąm bską.
na wzór już poznanego, może być inspirow ane podobieństwem przedm iotów lub ich zbiorów pod względem szeregu cech nieistotnych. N atom iast w ykorzystując analogię w rozum ow a niach uzasadniających musimy zakładać, iż analogia między X i Y jest istotna, tzn. polega na ścisłej odpowiedniości rela- c.yj decydujących o strukturze ty ch przedm iotów w pew nym porządku. A by to założenie było upraw nione, trzeba uprzednio poznać im manentną budow ę X i Y, przynajm niej co do ow ych relacyj. Może być jednak i tak, że relacyjna budow a jednego z term inów analogii nie jest dokładnie znana, ale wiadomo skądinąd, że oba term iny podlegają w rozw ażanym aspekcie takich samym praw idłow ościom ontologicznym.
Filozoficzne hipotezy mówią z reguły o takich „przedm io ta ch ”, których w ew nętrzna struk tura nie jest w zupełności po znaw alna poprzez ich doświadczalne przejaw y. W obec tego najczęściej nie da się stwierdzić, że w określonym porządku bytow ym w ykazują ścisłą analogię względem pew nych m eta fizycznych „przedm iotów" już poznanych. A w takim przy padku w nioski uzyskane w rozum owaniach przez analogię nie są niezawodne. O parcie się na pew nej zasadzie ogólnobytowej również nie musi prowadzić do w yników niew ątpliw ych, ponie waż często albo nie potrafim y określić, w jakim stopniu w y znacza ona im m anentne w łasności bytów jeszcze dokładnie nie poznanych, albo owa zasada opiera się na przesłankach już analogię zakładających, a więc zachodzi rodzaj błędnego koła. W y jątek co do niezaw odności stanow ią chyba filozoficzne ro zumowania odw ołujące się do takich analogii, w których m ię dzy term inam i istnieje stosunek partycypacji. Tego typu ro zumowań nie będziem y jednak rozważać, gdyż nie stosuje się ich przy uzasadnianiu hipotez.
Celem skonkretyzow ania pow yższych ustaleń sięgnijm y po przykład. A nalogia m iędzy zmianami nieistotnym i a zmianami istotnym i rzeczy je st łatw o dostrzegalna. Przy zm ianach przy padłościow ych podmiot zmiany —· m ateria druga —- pod w pły wem działania odpowiedniej przyczyny spraw czej, traci do tychczasow ą formę i zyskuje nową; między m aterią drugą
a przypadłościow ą formą zachodzi relacja transcendentalna. Przy zm ianach substancjalnych podmiot zm iany — m ateria pierw sza —· w skutek działania odpowiedniej przyczyny spraw czej, uw alnia się spod form y starej i zyskuje nową; między m aterią pierw szą a form ą substancjalną istnieje relacja tran s cendentalna. Nowe form y przypadłościow e tkw ią potencjalnie w podmiocie zmiany, a w ięc — w nioskujem y —: now e formy substancjalne tkw ią również w m aterii pierw szej. Jest rzeczą oczywistą, że taki w niosek nie w ynika logicznie z przytoczo nych przesłanek. Tkwienie potencjalne form przypadłościo w ych w m aterii drugiej nie jest bowiem w konieczny sposób uw arunkow ane relacyjną stru k tu rą w spólną dla obu rodzajów zmian. W obrębie każdego typu relacyj transcendentalnych n a leży wyróżnić — z uw agi na zasadniczo heterogeniczne człony — pew ne podtypy. W danym w ypadku typem ogólnym będzie relacja: m ateria — forma, a pod-typy stanow ią relacje: m a te ria druga — forma przypadłościow a oraz m ateria pierw sza — forma substancjalna. I jeśli w rozum ow aniu przez analogię przesłanka pierw sza ustala tożsamość stru k tu ry obu term inów analogii na poziomie typu, a przesłanka druga stw ierdza, że w term inie pilotującym określona własność im plikow ana jest przez struk tu rę w łaściw ą dla podtypu relacji, w niosek dotyczą cy term inu pilotow anego na poziomie jego podtypu jest zda niem tylko praw dopodobnym .
W ydaje się, że tego rodzaju rozum owania przez analogię są tym bardziej zawodne, im bardziej heterogeniczne są term iny analogii oraz im luźniej związane są z n atu rą danej relacji transcendentalnej te własności, o których mówi druga prze słanka. Mimo zawodności takich rozum ow ań m etafizycy zw y kli posługiw ać się nimi dla podbudow ania niektórych swoich hipotez. Ich częściowa zasadność zdaje się opierać na milczą cym założeniu, że w różnych sferach bytu pow tarzają się pew ne praw idłow ości co do istnienia i działania rzeczy lub czyn ników je budujących i póki nie jest widoczne, że określony rodzaj praw idłow ości omija daną sferę bytu, w olno przyjm o wać roboczo jego ważność. Rozumowania przez analogię
w zm acniające praw dopodobieństw o m etafizycznych hipotez można przeprow adzać niezależnie od tego, w jaki sposób dana hipoteza pow stała. Przy staw ianiu hipotezy w drodze analogii, dojrzenie lub założenie jakiejś analogii pełni rolę inspirującą i nie jest ważne, czy i na ile owa analogia jest dokładna. N ato miast przy rozstrzyganiu o w artości hipotez ustalenie ścisłości i zasięgu podobieństw a w chodzących w g rę przedm iotow ych stru k tu r to już spraw a istotna. A nalogia inspirująca pow stanie hipotezy może z kolei służyć i do jej uzasadnienia, ale dopiero wówczas, kiedy się stwierdzi, że mamy do czynienia z analogią rzeczyw istą i ścisłą. Rzecz jasna, tylko dla niektórych now ych hipotez udaje się znaleźć podobnie zbudow ane w yjaśnienie już w teorii bytu zaakceptow ane.
c) Prostota hipotezy. W naukach przyrodniczych jednym z czynników, m ających w pływ na ocenę hipotezy, jest jej w zględna prostota w porów naniu z alternatyw nym i hipotezam i w yjaśniającym i te same fakty. Dotychczas nie udało się sfor mułować w yraźnych i obiektyw nych kry terió w prostoty ogól nie ważnych. W skazuje się jednak pew ne k ry teria cząstkowe, z których na pierw szy plan w ysuw a się liczba w ystępujących w hipotezie podstaw ow ych pojęć i zw iązanych z nią założeń. K. Popper na gruncie swego program u dedukcjonistycznego w iąże pojęcie prostoty hipotezy z jej podatnością na falsyfika- cję. Z dw u danych hipotez, ta, k tó ra zaw iera w ięcej informacji, ma być traktow ana jako prostsza, ponieważ w w iększym stop niu poddaje się em pirycznym testom i hipoteza bardziej złożo n a w ynika z niej logicznie.18 Przy takim podejściu znika p ro blem uspraw iedliw ienia kryterium prostoty. N atom iast inne ujęcia tego kryterium w ym agają odpowiedzi na pytanie: jakie w zględy przem aw iają za preferow aniem hipotez prostszych ja k o bardziej w iarogodnych w sytuacji, gdy hipotezy k o nkuren c y jn e potw ierdzone są doświadczalnie w takim samym stopniu? Jeśli się założy, że nie ma praw d absolutnych i że zadaniem nauki jest skondensow any opis świata, odpowiedź na
sze pytanie nasuw a się łatwo. W szelkie poznawcze konstruk cje teoretyczne, a w szczególności i hipotezy, są w istocie eko nomicznymi narzędziam i do ujm ow ania w ogólnych form ułach możliwie najw ięcej faktów i pozw alającym i porządkow ać je dla celów teoretycznych i praktycznych. H ipotezy spełniają to zadanie tym lepiej, im są prostsze (Mach). Podobnie kształtuje się odpowiedź na gruncie konw encjonalizm u (Poincare, Du- hem). Badacze o orientacji realistycznej w ybór hipotez p rost szych, jako bardziej praw dopodobnych, uspraw iedliw iają zw y kle mniej lub w ięcej jawnym, założeniem, że podstaw ow e p ra widłowości n atu ry są proste i wobec postulow anej tożsamości praw przyrody i praw m yślenia przyjm ują, że frustra fit p er plura quod fieri potest per pauciora.
W w ykładach filozofii bytu autorzy nie w spom inają jawnie· o prostocie jako czynniku, k tó ry należy brać pod uw agę przy w yborze m etafizycznych w yjaśnień. W arto jednak zastanowić się, czy i w jakim sensie o prostocie hipotez można by mówić także i w tej dyscyplinie. Otóż w ydaje się, iż pew nym w y ra zem doceniania prostoty filozoficznych teorii jest dostrzegalna w dziedzinie metafizyki tendencja do szukania racji tłum aczą cych dane stany bytow e w śród ontycznych czynników, które w edle posiadanej w iedzy „jaw ią się w ich najbliższym sąsiedz tw ie". Tendencja ta ma chyba naw et znamiona niew yartykuło- w anej reguły m etodologicznej. W swym generalnym brzm ie niu nakazuje ona, żeby intrygujące przejaw y istnienia bytu w yjaśniać najpierw przez jego pryncypia w ew nętrzne i dopie ro jeśli to je st niemożliwe, przez działanie przyczyn zew nętrz nych naturalnych, a kiedy i to zawodzi — przez działanie przy czyny w obec św iata transcendentnej. H ipotezy m etafizyczne w skazujące ostateczne racje nie najbliższe z możliwych mo żna by nazw ać „nadm iarow ym i". Do takich należą w szystkie hipotezy okazjonalistyczne. Omówiona w punkcie (a) tendencja do w ykorzystyw ania przy tłum aczeniu now ych faktów racji ontycznych już znanych może być rów nież potraktow ana jako· objaw doceniania prostoty teorii metafizycznych. R ozpatryw a liśm y ją osobno dlatego, że nie straciłaby ona swojej w artości
naw et i wówczas, kiedy by kryterium prostoty nie dało się w m etafizyce uspraw iedliwić.
Od innej strony ujaw ni się prostota filozoficznych hipotez, jeśli pójdzie się za najczęściej bodaj stosow anym sposobem determ inacji p rostoty hipotez w naukach szczegółowych, tzn. jeśli weźmie się w rachubę liczbę podstaw ow ych pojęć w hi potezach w ystępujących. Przez podstaw ow e pojęcia należało by rozumieć w m etafizyce pojęcia denotujące ontyczne racje w zględnie zachodzące m iędzy nimi stosunki. Przy takim po dejściu hipoteza w yjaśniająca określony stan rzeczy jest tym prostsza, im mniejszą liczbę ostatecznych racji lub związków między nimi postuluje. Podstaw owe pojęcia filozoficzne wiążą się z reguły z pew nym i tw ierdzeniam i w tym sensie, że w pro wadzenie każdego pojęcia tego rodzaju zakłada określone tw ierdzenia tw orzące jego system ow y kontekst. W obec tego hipoteza niosąca w ięcej teoretycznych pojęć wiedzie za sobą szerszy w achlarz pew nych teoretycznych zdań. Jeśli zastosu jem y tak rozum iane kryterium prostoty do dwu k o nk urencyj nych hipotez w yjaśniających np. genezę sądów egzystencjal nych bezpośrednich, to w ypadnie powiedzieć, iż hipoteza tra dycyjna, odw ołująca się do działania zmysłu w spólnego, jest prostsza od hipotezy podkreślającej funkcję w ładzy oceny.19 Albowiem pierw sza w skazuje tylko trzy w spółdziałające czyn niki: zm ysły zew nętrzne — zmysł w spólny —· intelekt. Druga natom iast postuluje w spółdziałanie aż czterech czynników: zmysłów zew nętrznych — zm ysłu w spólnego — w ładzy oceny — intelektu. Każdy z tych czynników opisyw any jest w psy chologii m etafizycznej przez szereg zdań (wśród których są i hipotezy), a więc druga z w ym ienionych hipotez w ym aga także przyjęcia w iększej liczby założeń.
Intrygującym problem em związanym z kryterium prostoty hipotez filozoficznych jest spraw a jego upraw om ocnienia. Filo zofia klasyczna nie chce być ani ekonom icznym opisem rzeczy
19 Szczegółow y opis obu h ip o tez p o d a je K rąp iec, Teoria analogi b y tu ,