• Nie Znaleziono Wyników

WARSZTAT PRACY REDAKTORA

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "WARSZTAT PRACY REDAKTORA"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

O. PAW EŁ SCZA NIECK I O.S.B

WARSZTAT PRACY REDAKTORA

Rozm aitym zbiorom mogą odpowiadać rozm aite opisy. W obec­

nym w ypadku przedm iot zainteresow ania stanow i przede w szy­

stkim biblioteka ks. prof. A lfonsa Schletza, red ak to ra „Naszej Przeszłości”, oraz to wszystko, co składa się n a jego w arsztat p ra ­ cy. N ajciekaw szym byłoby spraw ozdanie samego tw órcy i głó­

wnego użytkow anika, ale pochodząca z zew nątrz wypowiedź m a także swój sens, jeśli oprze się n a autopsji, na w yw iadzie i bez­

pośrednim obcow aniu ze zbioram i. Opis taki p retenduje do ran g i źródła dla historii najnow szej.

Form a refleksji jako tako uporządkow anej nasunęła się sama.

Nie ma mowy o naśladow nictw ie określonego wzoru, chociaż ogól­

na sugestia przyszła od Ignacego K rasickiego. U jął on nas sw ym rozsądkiem godnym w ieku Oświecenia. Coraz bardziej uśw iad a­

mia się w ielkość tego myśliciela. W swoim czasie K rasicki był

„niew ątpliw ie n ajbardziej w nikliw ym teoretykiem problem atyki książki” t. W nieznacznym rozm iaram i arty k u le pt. „B iblioteki” za­

sygnalizował problem y, k tó re dotąd nie straciły św ieżości1 2. W y­

starczyło je odpowiednio uszeregować, aby dały podstaw ę do opisu biblioteki, o k tó rej mowa, do jej oceny i do spostrzeżeń p ra k ty c z­

nych. Inni autorow ie dopomogli także, ale K rasicki odgryw a tu ­ taj rolę pierw szorzędną. On bow iem wyznaczył zasadniczy bieg myśli.

Niechby tem at zajął tych, którzy — specjalizując się w h istorii Kościoła w Polsce — tw orzą sw oje w arsztaty pracy. W arsztat pracy, o którym tu mowa, jest dziełem osobistym jednego czło­

wieka. T aki u kład m iał rów nież n a m yśli K rasicki, gdy pisał o bibliotekach. Twórcę nazyw ał „zakładaczem ”, albo „urządzającym ”.

K rasicki przedstaw ił jed n ak w ypadek tw orzenia biblioteki w szczególnych w arunkach. K sięgozbiór czy w arsztat pracy, o któ ­ rym tu mowa, pow stał zupełnie inaczej. Nie łatw o w skazać mo-

1 B. B i e ń k o w s k a , Polscy pisarze i uczeni X V I — X V I I I w. w obec P roblem atyki ksią żki. W: D aw na ksią żka i ku ltu ra . Red. S. G r z e s z - c z u k. A. K a w e c k a - G r y c z o w a . W ro c ław -W arsz aw a-K ra k ó w 1975 S- 312.

2 I- K r a s i c k i , D zieła, W yd. S. L ew e n tal, t. 3 W arszaw a 1878 s. 320—

o26.

(2)

58 O . P A W E Ł S C Z A N I E C K I O . S . B .

[2]

m ent rozpoczynający, w płynęło bow iem na to wiele czynników.

Bezcennym więc w skutkach był w pływ dom u rodzinnego i w y­

ra sta n ie wr dw ujęzycznym środowisku, ale kam ieniem milowym n a tej drodze stało się wejście przed pół w iekiem do Zgrom adze­

nia Księży M isjonarzy i do ich klerykatu.

W praw dzie lite ra tu ra zna „skargę ksiąg n a dobrze m ających się m nichów ” i in n ą „skargę ksiąg na m nichów żebrzących” 3 4 5 , ale w domu księży m isjonarzy książek było w iele; kto chciał, obco­

w ał z nim i do w oli«. W latach 1933/36 d yrektorem kleryków był ks. Franciszek W illim , któ ry odegrał sym patyczną i pozytywną rolę, podobnie jak i ks. W ilhelm Szymbor.

Zaw iązkiem przyszłej biblioteki stała się klerycka półka, pod­

czas gdy na archiw um składały się notatki z wykładów . Z tego prym ityw nego w a rsztatu pracy przetrw ały dw ie książki, zapowia­

dające przyszły k ieru n ek zainteresow ań. W arto wspomnieć, że by­

ły to Szymona Askenazego Książę Józef P oniatow ski (W arszawa 1922) oraz E m ila K ipy K siądz Hugo K ołłątaj (Lwów 1912). P rze­

czytanie ich zadecydow ało o zw ycięstw ie h istorii nad misjologią.

Już w klerykacie przyszła in icjacja w pracę redakcyjną. Owoc był dość nikły, m ianow icie jeden num er efem erydy, p.n. „Przyja- cieł połskiej m isji w Chinach”, w ydany wespół z ks. W acławem Jęczm ionką. Przybyło jed n ak doświadczenie na przyszłość.

Dzieje księgozbioru, o którym mowa, przedstaw iają się jako li­

nia ciągła, chociaż w cale nie prosta. W szakże groziło jej p rzerw a­

nie. W latach 1938/39 wchodziły w rachubę w yjazdy — na zaw­

sze — do Stanów Zjednoczonych, gdzie czekał fotel redak to rsk i w

„S karbie Rodziny”, w zględnie do F ran c ji — w przededniu w oj­

ny _ na p ra k ty k ę archiw alną. Ale w ypadło pozostać w kraju, przeżyć bardzo w iele i nadal zbierać książki.

U gruntow anie zam iarów przyszło podczas studiów lwowskich.

Znaczny wrpływ w yw arli wówczas profesorow ie: ks. Józef U m iń­

ski s, S tanisław Łem picki 6 i K azim ierz H artleb. Zasłużyli oni so­

bie na pam ięć pełną sentym entu.

Z ainteresow ania rozszerzały się już to na średniowiecze, już to n a czasy K om isji E dukacyjnej, ale w ładze zakonne w yw arły pe­

w ien nacisk i ostatecznie przeforsow ały w ybór tem atów z własnej historii. Rzeczywiście jej dotyczy szereg publikacji drukow anych w tym czasie, aż do hab ilitacji włącznie.

3 R y szard d e B u r y, O m iłości do ksiąg, to je s t P hilobiblon. Spol­

szczył J a n K a s p r o w i c z , Lw ów 1921 s. 27—36.

4 Ks. A. S c h 1 e t z, D w udziestopięciolecie I n s ty tu tu Teologicznego K sięży M isjo n a rzy w K ra ko w ie na S tra d o m iu 1910—1935. (Rozszerzo­

n a o d b itk a z „M eteo ra”) K ra k ó w 1935.

5 Ks. A. S c h l e t z , K s. Jó ze f U m iń ski, „N asza P rzeszłość” (dalej JN^1 8: 1958 s. 281—327.

6 Ks. A. S c h l e t z , S ta n isła w Ł e m p ic k i, N P 4: 1948 s. 250—278.

[31 W A R S Z T A T P R A C Y R E D A K T O R A

59

Na szczęście udało się przewieźć bibliotekę do K rakow a, gdzie czekała praca profesora i red ak to ra serii w ydaw niczej p. n.: A n a ­ lecta histórica Congregationis Missionis Provinciae Polonorum.

Dwa pierw sze tom y napisał sam re d ak to r 7. Zaczęła się praca nad

„Naszą Przeszłością”, tym spraw niejsza, że zamysł jej pow stał i dojrzał daleko wcześniej. Rozszerzył się zatem znacznie krąg za­

interesow ań.

Jeśli więc nie m ożna oznaczyć daty, kiedy pow stał om aw iany w arsztat pracy, to łatw iej uświadomić, że bogate w doświadcze­

nia życie przygotow ało do utw orzenia tego w a rsztatu i biblioteki, która stanow i jego część najw ażniejszą.

W spom niana wypowiedź K rasickiego uśw iadam ia zasadniczy dy­

lemat. Ju ż wówczas, pod koniec X V III w. w zbierała in flacja d ru ­ ku. Z agrażały duże przeciwności, bibliom ania albo zupełne od­

rzucenie. Sam K rasicki obm yślał naw et sposoby zaradzenia złu na drodze adm inistracyjnej. W szakże „drukow i w inniśm y oświecenie naszego w iek u ”. Były to czasy dum ne z osiągnięć intelektualnych, chciwe wiedzy. K rasicki więc grom adził księgozbiór, aby pośre­

dnio tą drogą czerpać Oświecenie. B ibliofil więc um iłow ał tylko niektóre książki. W m nóstw ie publikacji odsuw ał szkodliwe l"b mierne, w ybierał natom iast najlepsze. U zasadnił ta k potrzebę po­

znawania książki przez lekturę, gdy „czytający z ucznia zmienia się w sędziego” nad autorem i tekstem . Oczytanie dopiero da rę ­ kojmię trafnego w yboru, od którego zależy jakość biblioteki. By­

łaby to myśl przew odnia artykułu, k tó ry w ychw alał dobór w b i­

bliotekach. T akie ujęcie do dzisiaj nie straciło swego sensu. Czy­

tanie, o którym mowa. należy do um iejętności, k tóre zdobywa się w trudzie. T alen t osobisty, w aru n k u jący sukcesy, w y ra sta w sku­

pionym obcow aniu z książką przez czytanie jej w całości, ze zro­

zumieniem. C udow nie dopom aga w tym dyskusja na u n iw e rsy ­ teckim sem inarium , referow anie treści przed surow ym sądem ró­

wieśników, pisanie recenzji — po tej sam ej linii k ieru je się rów ­ nież praca redakcyjna. Z czasem przychodzi w ytraw n y sąd o pu­

blikacji, cnota k ard y n aln a roztropności n a usługach h istoryka i redaktora.

Jako k ry teriu m w yboru K rasicki w ysuw ał użyteczność: „Zam iar biblioteki nie in n y być pow inien nad użyteczność”. Z akładający bibliotekę — zarazem filozof „trzeba iżby się nad praw dziw ą lstotą użyteczności zastanow ił, a ta jest, iżby czytelników ośwień-

194-KS' A ' s c h 1 e * z > J ó ze f J a k u b o w sk i, żo łn ierz i kapłan. K ra k ó w ss‘. 223; T e n ż e , W spółpraca M isjo n a rzy z K o m isją E d u ka c ji N a- T°dowe], K ra k ó w 1946 ss. 199.

(3)

60 O . P A W E Ł S C Z A N I E C K I O . S . B

[4]

ceńszymi i lepszym i czyniła”. Z kontem placji tej „praw dziw ej isto ty ” płyną już w nioski praktyczne: „takich więc dzieł dobie­

rać należy, k tóre do tego celu ja k najdzielniej zm ierzają”.

Jeśli K rasicki był rzeczywiście „najbardziej w nikliw ym teore­

ty k iem ”, w arto jego m yśl dośledzić do końca. Prow adził on do surow ej elim inacji książek, do czynienia n aw et w yboru z wyboru:

„Księgi, służące ku nauczeniu, nie są ta k obfite, jak może nie­

jeden sobie m niem a. Gną się pod ich ciężarem osadzone po sza­

fach półki, ale gdyby istotnie potrzebne w ybrać, zm niejszyłby się ciężar, i szafy po w iększej części byłyby puste”.

Co jed n ak z tego w yniknie?

„Dobroć sowicie niepotrzebną obfitość nagrodzi, zwłaszcza gdy się biblioteka dla w łasnego użycia zakłada”.

Te przesłanki, k tó re R edaktor „Naszej Przeszłości” potw ierdził surowością swoich recenzji, kazałyby przypuścić, że jego biblio­

teka będzie dobrana, ale stosunkow o szczupła.

W rzeczywistości jest w p ro st przeciw nie, bo obejm uje około 7 tysięcy druków oraz proporcjonalną ilość archiw aliów , k tóre m ie­

rzy się na m etry bieżące. Co w ięcej, przypadek tak i przew idział już K rasicki „w nikliw y teo re ty k ”, k tó ry więc nadal pokieruje re­

fleksją.

N a w a rsztat R ed ak to ra sk ład ają się rów nież rękopisy. Ich h i­

storia także cofa się do kleryckich n o tatek z w ykładów i lektury.

W ypiski tak ie w rozm aitej form ie robiono z pradaw na, a dośw iad­

czenie potw ierdzało ich użyteczność 8. K rasicki uczy: „Gdy nie do­

w ierzając pam ięci udajem y się do pism a, w ybierając z ksiąg rze­

czy potrzebne ku w iedzeniu, albo też treść księgi zbierają razem ku tern łatw iejszem u tego, co w sobie zam yka, w pojenie w pamięć naszą”. H istoryk przew iduje bowiem, że ta k a czy inna inform acja przyda m u się n aw et po w ielu latach. W ypracow uje się system za­

pisków, k tóre przybyw ają w rozm aitych okazjach. Jednocześnie księgozbiór zaczyna obrastać rękopisam i, a z czasem n aw et pod­

w ajać. T ak w łaśnie stało się w bibliotece „Naszej Przeszłości”.

Osobiste n o tatk i z le k tu ry R edaktora dały początek zbiorom archi­

w alnym , bo z czasem w a rsztat naukow y wzbogaciły rękopisy zgod­

nie z zainteresow aniam i grom adzącego9. Z kolei przybyw ać za­

częły m aszynopisy prac niedrukow anych, k tó re także K rasicki gro­

madził, przyw iązując do nich w ielką wagę. W w ypadku „Naszej

8 S. S z c z y g i e l s k i , T inecia, C racoviae 1668 s. 236.

9 Z nakom icie w yposażony w a rs z ta t naukow y, d o b ra n a b ib lio tek a a p rzede w szystkim tro sk liw ie i zapobiegliw ie zgrom adzone i grom adzone arc h iw a lia m isjo n arsk ie . K. L e w i c k i , Głos p rzyjaciela. N P 36: 1971 s. 82.

38. Ks. F ranciszek W illim

(4)

40. Ks. R e d a k to r w sw ojej bibliotece, 1977 r.

(5)

41. Ekslibris ks. A. Schletza. w ykonał S. Kobielski

[5]

W A R S Z T A T P R A C Y R E D A K T O R A 61

eszłości”, m agnesem stało się w ydaw nictw o. W ielu autorów dsyłało swe prace, zabiegając o ich w ydru k o w an ie. Obok tego narastała w ciągu la t korespondencja w y d aw n ictw a, tw orząc i Wzbogacając w a rsz ta t p ra cy re d a k to ra elem entam i, k tó re — jak o Niepowtarzalne — w p ły w a ją na osobliw y p ro fil całości.

Innym w yjątkiem , k tó ry K rasicki czynił w re g u ła ch surow ej se­

lekcji, były szeroko pojęte polonika. W idocznie w ysoko cenił ich wartość, a może przeczuw ał potrzebę otoczenia ich opieką. Dość, że pisał: „Mieć na pam ięci zakładaczow i bib lio tek i nie zaw adzi, iżby, ile możności, zgrom adzał księgi w łasn y m językiem pisane, księgi do historyi k rajo w ej, praw o d aw stw a i w szelkich naszych okoliczności rodow itych należące i przystosow ane, do k tó ry ch i za­

graniczne, m ające jed n ak n iejak ie w spólnictw o, n ależ ą”. To h a ­ sło podjęli następ n ie m ożni bibliofile ra tu ją c staro p o lsk ą spuściznę literacką. Dziś uśw iadam ia się coraz bard ziej w artość d o k u m en ta­

cji dla dziejów now szych i najnow szych. W ty m kontekście po­

jawia się om aw iany w a rsz ta t pracy, bib lio tek a i zbiór rękopisów . Są one program ow o polskie.

Ten aspekt zagadnienia m a sw oją długą historię, k tó ra zaczęła się od le k tu r Askenazego i Kipy.

Nawet m isje w C hinach znalazły naśw ietlen ie ze stro n y udziału Polaków. Potem już coraz konsekw entniej u w ag a sk u p iała się n a historii Z grom adzenia w Polsce, aż nareszcie znalazło to w y ra z w W ydaw nictw ie „Nasza Przeszłość”. W yw arło to oczyw isty w pływ na grom adzone zbiory, w k tórych zaznaczają się w a rstw y pol­

skiej m isji w C hinach, polskiej historii Z grom adzenia, w reszcie

„Naszej Przeszłości”.

Ciekawi zatem rozciągłość tego pojęcia. Znow u m yśl w ra ca do filozofii, k tó rab y d ała definicję historii Kościoła w Polsce 10.

M usiałaby ona objąć całą problem atykę, k tó rą zaw iera 50 to ­ mów „Naszej Przeszłości”. Zbiory R ed ak to ra w postaci książek i archiw aliów u św iadam iają granice pojęcia o tw arte n a sąsiedztw o historii powszechnej, historii politycznej, histo rii k u ltu ry , lite ra ­ tury, sztuki, ośw iaty, obyczajów itd. P ro b lem aty k a, k tó rą re p re ­ zentuje W ydaw nictw o zastanaw ia sw ym szerokim oddechem , ale poszczególne k ieru n k i uw zględnione w zbiorach bibliotecznych idą jeszcze dalej. P arad o k saln ie łączą przeciw ieństw a polskości z k a to ­ licyzmem. Nic zatem dziwnego, że rozrosły się znacznie.

10 Kwestię omówił m. in. R. G r ó d e c k i ,

P olska P iastow ska. W yd.

Wyrozumski,

W arszaw a 1969 s. 350—353.

(6)

62 O . P A W E Ł S C Z A N I E C K I O .S .B .

[6]

K w estie m aterialn e w dziejach biblioteki odgryw ają rolę „bazy”.

Doświadczył tego K rasicki, jak to wiadom o z jego życiorysu u.

Dochody z biskupstw a w arm ińskiego um ożliw iły m u kolekcjono­

wanie. N a zam ku w L idzbarku rozmieścił zbiory, tw orząc osobną

„polską salę”. D bał o piękną opraw ę książek, m iał zresztą na u trzym aniu specjalnych bibliotekarzy. To wszystko składało się n a osobliwy profil jego księgozbioru.

W om aw ianym w ypadku zaczęło się od półki, jeszcze w kleryka- cie. Przełom ow ym i m om entam i było zapew ne zyskanie własnego pokoju, w zględnie skrom nego apartam entu, k tó ry przysługiw ał profesorom. P ośrednią fazą było gnieżdżenie się „Naszej Przeszło­

ści” w dom u księży misjonarz}’ w K rakow ie n a S tradom iu, aż na­

reszcie — przed k ilk u laty — udało się stw orzyć w łaściw sze w a­

ru n k i (Strzelnica 6). Obecnie w pracow ni R edaktora mieści się je­

go księgozbiór podręczny, dobrze wyposażony ale bez w arunków szczególnych. S toją osobno cimelia, a także d ru k i w łasne, długa sekw encja „Naszej Przeszłości”, książki dedykow ane zajm ują cały regał. W łaściwa biblioteka i archiw um zajm ują odrębne pomie­

szczenia zastaw ione półkomi, które sięgają po sufit. Obowiązuje ogólny podział na form aty, oczywiście foliały stoją n a niższych kondygnacjach. K siążki nie m ają stałych m iejsc ani sygnatur. Z na­

kiem w łasnościow ym jest nalepiony ekslibris, k tó ry projektow ał S tanisław Kobielski. P rzedstaw ia on splot lite r X A S ujętych w ieńcem i szarfą, u dołu w idnieje napis E x libris A lphonsi Schletz Sacferdotis] Congr[egationis] Miss[ioms]. E kslibris ten w ystępu­

je w dwóch odm ianach. N iektóre książki noszą podpis w łaścicie­

la, czas i m iejsce nabycia. Ogrom na większość m a m ocną opra­

wę.

C iekaw i prow eniencja tych książek. Oczywiście były dary, w y­

m iany, sporo publikacji przysyłano do om ów ienia w „Naszej P rze­

szłości”. Ogrom na większość zasobu pochodzi z cierpliw ego zbie­

ra n ia i kupna. W K sięgarni K rakow skiej p am ięta się jeszcze przy­

szłego R edaktora, gdy w okresie przedw ojennym łow ił okazje. P o­

tw ierdziło się doświadczenie, że w tej dziedzinie cierpliw ość daje najlepsze rezultaty. Nowy okres w zbiorach zaznaczył się nową w arstw ą. Rozpoczął się on z chw ilą, gdy kolekcjoner przeszedł czynnie do produkcji książek, pisząc je i d ru k u jąc i tw orząc serie wydawnicze.

Księgozbiór o ta k szerokich założeniach w ym aga nad al w iel­

kich nakładów pieniędzy, czasu i m iejsca. „Pom nik k u ltu ry ” i „do­

bro duchow e” zależy od środków m aterialnych.

11 J. R u d n i c k a , K ra sick i Ignacy, W : S łow nik praco w n ik ó w książki polskiej, Red. I. T r e j c h e 1, W arszaw a-Ł ódź 1972 s. 464-465.

W A R S Z T A T P R A C Y R E D A K T O R A 63

Ocena księgozbioru zaw isła od zastosowanego kryterium . S p ra- wozdaw ca hołduje swoim ideałom, toteż ze swego p u n k tu w id ze­

nia zarzuci np. b ra k książek o książce, k tó re zw ykle ciekaw ią bibliofilów. U derza m nie pew ien niedostatek lite ra tu ry dotyczą- cej średniowiecza. Bądź co bądź to epoka, k tó ra ciekaw i historyka Kościoła. W bibliotece zaznacza się zw ykle opracow aniam i z za­

kresu nauk pomocniczych historii, n astępnie w ydaw nictw am i źró­

deł wreszcie szeregiem m onografii, k tó re w ychylają się w stronę historii sztuki czy arch itek tu ry n a w skroś religijnej. Pod tym względem biblioteka, o k tó rej m owa nie jest szczególnie bogata, a w rzeczywistości b ra k i także rzeźbią profil księgozbioru. Na je­

go rysy osobliwe w pływ a zarów no bogactw o ja k niedostatek. Nie jna przecież na świecie biblioteki, k tó rab y m iała wszystko. Z byt­

nie nagrom adzenie książek grozą przejm uje użytkow nika, k tó ry długie godziny trac i w katalogach.

Rozsądny K rasicki dom agał się surow ej selekcji. S pełniałoby się zarazem dzieło bardzo osobiste. Dobór i korelatyw ne z nim odrzucenie g ra tu rolę podobną jak w sztuce, więc w ym aga a rty ­ zmu. B iblioteka m a w łasne proporcje, sym etrię. Oczywiście więc ma własne piękno. K om u nie podoba się to zestaw ienie ze sztuką, niech wspom ni n a K rasickiego w ypow iedź o użyteczności. U po­

dłoża zbieractw a książek m usi być dobra filozofia, m ianow icie świadomość tego, co K rasicki nazw ał „praw dziw ą istotą użytecz­

ności”. Kto dbał o piękno, deski poopraw iał w safian, kto szukał znów ilości, zgrom adził m nóstw o druków bez żadnej m yśli prze­

wodniej. Sztuka tw orzenia biblioteki rządzi się w łasnym i praw am i.

Krasicki w yeksponow ał użyteczność. W w ypadku biblioteki, k tó ra powstała na potrzeby jednego człowieka, on tylko może osądzić, czy jem u odpow iada — czy jem u osobiście, w jego pracach jest pożyteczna. W om aw ianym w ypadku w szystko przem aw ia za tym, że tak było -w istocie. Dlatego zasłużyła ona sobie na to, aby go opisać i scharakteryzow ać. O kazała się zarazem dodatkow a uży­

teczność. Księgozbiór, o którym mowa, dał sposobność do sform u­

łowania pew nych sądów i propozycji oraz uogólniających w nio­

sków.

P]

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zasady rachunkowości przyjęte przy porządzniu sprawozdania finansowego na dzień 31 grudnia 2019 roku zgodne są z ustawą o rachunkowości z dnia 29 września 1994 roku (tekst

Ponieważ osób jest 20, a szufladek 12, w jednej z nich muszą być co najmniej dwie osoby. [red.], Mała encyklopedia logiki, Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich –

Kandydaci na prezydenta (z jednym wyjątkiem) prześcigali się w przekonywaniu swoich potencjal- nych wyborców, że najlepszym gwarantem ich bez- pieczeństwa zdrowotnego jest

W celu zrealizowania części studiów za granicą w ramach Programu Erasmus+ studenci WSZiB mogą wyjechać wyłącznie do uczelni partnerskich posiadających Kartę Uczelni Erasmusa+

Za wszelkie szkody powstałe w wyniku użytkowania komputera przez ucznia w okresie użyczenia odpowiada rodzic/opiekun prawny ucznia/nauczycieli zobowiązuje się do pokrycia

Problem z zaimkami użytymi w funkcji tytułów pojawił się już wcześniej, Stanisław Ignacy Witkiewicz jest bowiem autorem dramatu Oni (1920), w latach osiemdziesiątych zaś

W przypadku, rozwiązania umowy bez zachowania okresu wypowiedzenia, Najemca zobowiązany jest, opuścić lokal w terminie wskazanym

Koszty niestanowiące kosztów uzy skania przy chodów (trwałe różnice pomiędzy zy skiem/stratą dla celów rachunkowy ch a dochodem/stratą dla celów podatkowy ch), w ty m:..