• Nie Znaleziono Wyników

Na oczepiny pannę młodą sadzano za stołem - Elżbieta Wójtowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Na oczepiny pannę młodą sadzano za stołem - Elżbieta Wójtowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ELŻBIETA WÓJTOWICZ

ur. 1949; Wólka Kątna

Miejsce i czas wydarzeń Wólka Kątna, PRL

Słowa kluczowe projekt Etnografia Lubelszczyzny, Wólka Kątna, kultura ludowa, obrzędowość rodzinna, wesele, oczepiny, panna młoda, stół, starszy drużba, pieśni oczepinowe, swachny, zbiórka pieniędzy, talerz

Na oczepiny pannę młodą sadzano za stołem

No więc oczepiny się odbywały o północy, wtedy, wtedy właśnie siadała za stołem, to znaczy nie tak. Panna młoda jakby się troszeczkę chowała, prawda uciekała gdzieś tam i zadaniem starszego drużby było no jakby przyprowadzić panią młodą do stołu, to wcześniej, że pani młoda jakby się chowała, czy nie dała się za ten stół posadzić.

Natomiast zadanie starszego drużby było ją jakby schwycić i za ten stół posadzić. No i obok pani młodej siadali starsza druhna i starszy drużba chyba, nie nawet, starsza druhna na pewno siadała i stawiano stół, talerz przed nią i ten talerz przykrywano chustką. I wtedy zaczynały się ocepiny. Swachny wyśpiewywały właśnie te pieśni ocepinowe, czyli każdego tam naruszyły, żeby przyszedł pani młodej coś dać. I jak potem już wszystkich już ocepiły, czyli wszyscy musieli coś dać i wtedy te pieniądze wsypywano w chustkę i to oczywiście dawano pani młody i potem trzeba było, starszy drużba musiał zatańczyć z panią młodą i rzucić tak talerz, żeby się zbił w jak najdrobniejszy mak. […] to miało być na szczęście. Im ten talerz się zbił na mniej kawałków, to było na szczęście, szczęście to wróżyło!

Data i miejsce nagrania 2010-04-24, Wólka Kątna

Rozmawiał/a Magdalena Wójtowicz

Transkrypcja Magdalena Wójtowicz

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wcześniej nie [było wiadomo], to było pewne zaskoczenie, że to w Lublinie się w zasadzie zaczęło. Data i miejsce nagrania

I na przykład jak przychodziła babka, żeby przyjąć poród na wsi kiedyś, to pierwszą rzecz, którą robiła, to brała właśnie ziela poświęcone w wiankowy czwartek

Stanowi jakby jakąś taką całość, doskonałość, dwa, para, dwie, to już jest takie wydaje mi się, że taka fajna, ważna jest ta dwójka, bo o to cały czas chodzi, żeby te

Ale też może mieć takie znaczenie, że jeden, to jeden jak palec, czyli że ktoś jest sam, jest samotny, na przykład jedno dziecko w rodzinie, to jedno jak palec na wsi się

Na przykład jak się róże spalało, żeby tam jakaś od gorączki kogoś uwolnić, no to się przynajmniej ileś tych gałek się spalało, ale trzy razy trzeba było powiedzieć

[…] Cały czas mówiono, że te zmory najbardziej dokuczały koniom właśnie, że na tych koniach jeździły, męczyły, że na przykład rano, jak poszedł gospodarz, to

A no to już następne jest polecenia, właśnie takie nakazy, żeby matka właśnie nie stawiała kolibki, kolebki nie stawiała w oknie, żeby księżyc, broń Boże miesiąc mówiło

I wtedy małe prosięta, to się brało takie spodnie męskie i przez nogawicę się przesadzało na opak właśnie trzy razy, a jak już prosięta były takie większe i nie mieściły