• Nie Znaleziono Wyników

Z działalności wydawniczej Adama Honorego Kirkora : pismo zbiorowe "Na dziś"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z działalności wydawniczej Adama Honorego Kirkora : pismo zbiorowe "Na dziś""

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

Stolzman, Małgorzata

Z działalności wydawniczej Adama

Honorego Kirkora : pismo zbiorowe

"Na dziś"

Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego 7/1, 73-102

(2)

M A ŁG O R ZA T A ST O L Z M A N

Z DZIAŁALNOŚCI WYDAWNICZEJ ADAMA HONOREGO KIRKORA PISMO ZBIOROWE „NA DZIŚ”*

Adam Honory Kirkor, dziennikarz, archeolog, wydawca i właściciel drukarni w Wilnie, człowiek o szerokich i bogatych zainteresowaniach, pełen zapału i energii, zapisał swoją działalnością wydawniczą niejedną k ąrtę w dziejach naszej k ultury. Mimo licznych zastrzeżeń, jakie budził wśród współczesnych m u jego program polityczny, zasługuje niew ątpli­ wie na przypomnienie.

Urodzony na Litwie, ściślej Mohylewszczyźnie, w 1818 lub 1819 r.1, większą część życia spędzał w Wilnie. Będąc urzędnikiem w służbie pań­ stwowej (pracował w Izbie Skarbowej Wileńskiej oraz Wileńskim Komi­ tecie Statystycznym), dał się poznać jako przedstawiciel skrajnie ugodo­ wej i lojalnej w stosunku do rządu zaborczego grupy społeczeństwa pol­ skiego, co ściągnęło na niego oburzenie i potępienie dużej części opinii publicznej. Jednocześnie rozpoczął ożywioną działalność publicystyczną i naukową, brał udział w organizacji polskiego życia kulturalnego w Wil­ nie (m.in. był jednym z współzałożycieli Tymczasowej Komisji Archeolo­ gicznej i kustoszem w Muzeum Starożytności), wydawcą licznych pism zbiorowych, dzierżawcą (w latach 1860— 1863) „K uriera Wileńskiego”,

* Za cen n e u w a g i i w s k a z ó w k i u d zielo n e m i przy p isa n iu tej p ra cy p ragn ę g o ­ rąco p o d zięk o w a ć P an u P r o fe so r o w i W in cen tem u D a n k o w i i P an u P r o fe so r o w i T a ­ d eu szo w i U le w ic z o w i. S zczeg ó ln ie serd eczn e p o d z ię k o w a n ie p ragn ę r ó w n ież złożyć P a n u M a g istro w i W ła d y s ła w o w i B an durze, starszem u k u sto sz o w i d y p lo m o w a n em u B ib lio te k i J a g ie llo ń s k ie j, za n a d zw y cza j cenną pom oc p rzy op ra co w a n iu źród eł r ę ­ k o p iś m ie n n y c h i szereg w n ik liw y c h u w ag.

1 D a ta i m ie js c e urodzenia K irkora tru d n e są dzisiaj do u sta len ia . Z z a c h o w a ­ n ej m e tr y k i chrztu w y n ik a , że b y ł chrzcon y 18 I 1819 roku, ten sam rok w y r y to na jego n agrob k u n a cm en tarzu R a k o w ic k im w K ra k o w ie. N a to m ia st K. W ójcick i w E n c y k l o p e d i i O r g e l b r a n d a p o d a je datę urodzenia: 21 I 1818 r. S u m ien n y biograf K irkora, M ich ał B r e n s z t e j n (A d a m H o n o r y K i r k o r , w y d a w c a , r e d a k t o r i w ł a ­

ściciel d r u k a r n i w W i l n i e od r o k u 1834 do 1867, W ilno 1930), n ie u s t a lił r ó w n ież d a ­ ty jego u rod zenia w sposób b ezsporny.

(3)

74 M A Ł G O R Z A T A S T O L Z M A N

k tó ry pod jego redakcją przeżył okres rozkwitu i świetności2. Kres dzia­ łalności K irkora położył w ybuch powstania styczniowego. Rozpaczliwa w alka o utrzym anie w swych rękach „K uriera Wileńskiego”, posunięta do zamieszczenia na jego łamach sławnego adresu hołdowniczego, nie da­ ła rezultatów — pod rządam i Murawiewa Polak nie mógł zajmować sta­ nowiska redaktora rządowego organu. Ostatnią próbą K irkora było zało­ żenie w P etersburgu dziennika rosyjskiego „Nowoje W riemia”, który w intencji redaktora miał bronić spraw y polskiej w oczach rosyjskiej opi­ nii publicznej, a po jego ustąpieniu stał się po pewnym czasie organem skrajnie antypolskim. W 1871 r. redakcję dziennika przejął Mikołaj Ustriałow. Własna drukarnia Kirkora, przeniesiona z Wilna, została zli­ cytowana za długi, a on sam przeniósł się na stałe do Krakowa, gdzie zm arł w 1886 r.

Działalność K irkora w Wilnie i P etersburgu dokładnie opracował Mi­ chał Brensztejn, opierając się na dokumentach znalezionych w archiwach wileńskich. Jest to właściwie jedyna krytyczna biografia Kirkora, solidna i sumienna, sięgająca jednak tylko do mom entu osiedlenia się K irkora w Krakowie, tj do r. 1871. Natomiast ostatnie 15 lat jego życia nie docze­ kało się dotąd żadnego podsumowania, mimo że były to lata w pełni aktywne, wypełnione wszechstronnymi i licznymi pracami, z pewnością zasługującymi na omówienie.

W niniejszej pracy pragnę przedstawić jeden fragm ent działalności K irkora w Krakowie, historię w ydaw ania przez niego pisma zbiorowego „Na dziś”, wartego przypomnienia zarówno jako interesujący epizod z dziejów czasopiśmiennictwa polskiego drugiej połowy XIX wieku, jak i ze względu na niewątpliwe wartości samego pisma. Odtworzenie dzie­ jów „Na dziś” ułatw ia znajdujący się w Bibliotece Jagiellońskiej duży zespół materiałów rękopiśmiennych, zawierający m.in. rodzaj archiw um redakcyjnego pisma. Niezwykle cenne źródło inform acji stanowi, również przechowywana w BJ, korespondencja K irkora z J. I. Kraszewskim, roz­ poczęta jeszcze w 1845 r., a zakończona w 1881 r. Listy K irkora do K ra­ szewskiego, pisane przez całe niemal życie, pozwalają poznać plany i za­ mierzenia ich autora, który darzył swego korespondenta wielkim szacun­ kiem i zaufaniem3.

2 Jako dow ód zd oln ości o rg a n iza cy jn y ch K irkora n a s ta n o w isk u red ak tora „K u ­ rier a ” p rzytoczę za M. B r e n s z t e j n e m (op. cit.) liczb y ob razujące w zro st p ren u ­ m eratorów : r. 1859 — 400 (pod red a k cją Odyńca); r. 1860 (pod red a k cją K irkora) — 2154; r. 1861 — 3205.

3 G łó w n e zesp oły w y k o r z y sta n y c h r ę k o p is ó w są n astęp u jące: 1. sygn. 4496. Zbiór 410 lis tó w p isa n y ch do K irkora przez różne osoby. 2. S y g n . 4497. P a p ie r y po A d a m ie K irkorze. R ęk op is p o d zielo n y je s t na 18 teczek . Z ty ch tom p ią ty za w iera p a p iery zw ią za n e z w y d a w a n ie m „N a d ziś”. S ą to brud n op isy z a w ie r a n y c h um ów , lis tó w K irkora w sp ra w a ch w y d a w n ic z y c h , fr a g m e n ty a rty k u łó w , p ro sp ek ty , r a ­

(4)

Z D Z I A Ł A L N O Ś C I W Y D . A . K I R K O R A — „ N A D Z I Ś ” 75 P raca moja z konieczności oparta jest więc przede wszystkim na m a­ teriałach rękopiśmiennych oraz drukach współczesnych, głównie recen­ zjach „Na dziś” zamieszczanych w poszczególnych czasopismach.

*

Przeniesienie się z P etersburga do Krakowa było dla K irkora dużym wstrząsem. P rzybył do Galicji zrujnow any materialnie, z ciążącym nań wyrokiem petersburskiego Sądu Handlowego, uniemożliwiającym m u po­ w rót w granice Rosji, praktycznie bez środków do życia. Środowisko na­ ukowe i k u ltu raln e Krakowa nie przyjęło go przychylnie. Pam iętano mu i wytykano jego ugodowe tendencje, zarzucano wręcz szpiegostwo i zdra­ dę. Sam K irkor natomiast, zwolennik umiarkowanego* postępu i liberaliz­ mu, nie mógł pogodzić się z dominującą w Galicji ideologią konserw aty­ wną. W jednym z listów do Kraszewskiego określał atmosferę m iasta jako „pleśń i zbutwiałość krakow ską”. Przyzwyczajony do aktywnego życia, nie zrażony niepowodzeniami, pragnął działać w sposób najbardziej dla niego dostępny, a więc wydawać i redagować pismo, w czym miał duże doświadczenie. Potrzebę takiego przedsięwzięcia i jego ch arak ter określił w liście do Kraszewskiego:

„Potrzeba pisma serio, poważnego, rozumnego, które by odrzuciło wszelkie brudy, niesnaski i sw ary dzienne, a ze spokojem, rozwagą — ba­ wiąc, uczyło myśleć, rozważać, zgłębiać. Tylko takie pismo może dopomóc czasowi z jego postępem ogólnym [...] Skupić wszystkie inteligencje pol­ skie, które zechcą zrozumieć główne cele, dać objawy życia społecznego całego, świata, a zjednoczyć prowincje wszystkie — chociażby w grani­ cach cenzury ruskiej, sądzę, jest rzeczą niezbędną, k tó rą chwila obecna i położenie nakazują [...]”4.

Sytuacja czasopiśmiennictwa krakowskiego: tego okresu uspraw iedli­ wiała niewątpliwie m yśl założenia pisma niezależnego, o charakterze przeglądu ogólnego. Dotychczasowy monopol „Czasu” w dziedzinie pism codziennych podważył wychodzący od 1869 r. „K ra j”, dziennik o charak­ terze liberalno-postępowym, lecz i on nie potrafił się długo utrzym ać. Na­ tomiast w zakresie poważnych pism periodycznych, wzorowanych n a mo­ dnych wówczas za granicą przeglądach naukowych, rolę dominującą od­ grywał związany z ugrupowaniem Stańczyków „Przegląd Polski” . Pozostałe czasopisma miały albo charakter satyryczny, albo adresowane

ch u n k i itp. R ęk op is ten je s t szczeg ó ln ie c e n n y dla pozn an ia h isto rii „N a d ziś”. 3. S y g n . 6509. K oresp o n d en cja J. I. K ra szew sk ieg o . S eria III. L isty z lat 1863— 1887. Z esp ół za w iera 176 lis tó w K irkora do K ra szew sk ieg o z la t 1871— 1881. 4. S y g n . 6028. Z esp ó ł zaw iera 116 lis tó w K r a s z e w s k ie g o do K irk ora z la t 1871— 1880.

(5)

76 M A Ł G O R Z A T A S T O L Z M A N

były tylko do ściśle ograniczonego kręgu odbiorców, jak np. powstające wówczas pisma dla ludu, pisma dla kobiet lub pisma ściśle fachowe, o cha­ rakterze zawodowym. Tak więc projektow any przez K irkora miesięcznik miał uzupełnić istniejącą lukę, stać się w jakimś sensie przeciwwagą „Przeglądu Polskiego” . Miejsce pisma K irkora wśród w ydaw anych wów­ czas przeglądów określił później Kraszewski w „Dzienniku Poznańskim”, pisząc:

„Właśnie do liczby znacznej już wychodzących w Królestwie przyby­ wa nowy przegląd, który zajm uje stanowisko niezależne, pośrednie i od­ powiednie wymaganiom tych, którzy ani doktryn z trójnoga »Przeglądu Polskiego«, ani fanatycznych konw ulsji »Przeglądu Lwowskiego« znieść nie mogą, ani drzemiącą »Biblioteką Warszawską« się nie zaspakaja­

ją [..·]”*.

Oceniając środowisko krakowskie, w którym chciał założyć swoje w y­ dawnictwo, pisał Kirkor: „Ale jest tu lud, jest młodzież (niearystokratycz- na) poczciwa i mimowolnie naw et przeczuwająca, że nie tak jest, że mo­ głoby być inaczej. Lud — przezacny — ale prowadzony tak, że dziś gotów pójść za Rosją niż za A ustrią”6. Jednocześnie K irkor zdawał sobie spra­ wę, że Galicja nie stanowi dostatecznie chłonnego rynku wydawniczego,

tym bardziej że pismo to miało m u obok satysfakcji w ydaw ania zapewnić również środki utrzym ania, a już w żadnym w ypadku nie mógł do niego dokładać, bo nie miał z czego. Z jego doświadczeń sprzed 1863 r. wynikało natomiast, że rynek taki stanowią Polacy w zaborze rosyjskim, przede wszystkim na Litwie, Białorusi i Ukrainie. Z tego względu odbiorców dla swojego pisma szukał nie tylko w Krakowie, głównie chciał je skierować na Litwę, postanawiając starać się o zezwolenie cenzury na rozpowszech­ nianie go również na terenie Rosji.

Dla zrealizowania swych planów K irkor uporczywie szukał funduszów, gdyż zrujnow any m aterialnie po upadku d ru k arn i i „Nowoje W riemia” nie mógł finansować tego przedsięwzięcia. Ze wzmianek w listach do Kraszewskiego wynika, że prawdopodobnie szukał najpierw pomocy fi­ nansowej u Stanisława Krzyżanowskiego, a następnie próbował znaleźć kapitał zakładowy w środowisku poznańskim, licząc głównie na hr. Jana Działyńskiego z Kórnika, do którego zamierzał zwrócić się za pośredni­ ctwem K arolą Libelta. Przed Działyńskim ostrzegał go zresztą Kraszew­ ski, charakteryzując go jako człowieka, na którego „[...] nigdy rachować nie podobna, bo dziś co innego, ju tro co innego chce, a sam nie wie, czego chce [...]”7. W w ypadku gdyby Działyński odmówił finansowania w ydaw ­ nictwa, zdecydowany był oprzeć je na spółce akcyjnej, wypuszczając 200

6 „D ziennik P o z n a ń sk i”, R. 14: 1872, nr 95, z dn. 26 IV 1872.

0 L isty K irk ora do K ra s z e w s k ie g o , rk p s BJ, 6509, lis t z dn. 16 VI 1871. 7 L isty K ra szew sk ieg o do K irkora, rk p s B J, 6028, lis t z dn. 16 IX 1871.

(6)

Z D Z I A Ł A L N O Ś C I W Y D . A . K I B K O B A — „ N A D Z l S ” 77 akcji po 50 guldenów dla uzyskania w ten sposób 10 tys. guldenów, co uważał za kapitał w ystarczający na początek. W tym okresie, jak widać z zachowanej korespondencji, program pisma coraz bardziej się k ry stali­ zuje. Miał to być poważny przegląd naukowy, mający stanowić w pew ­ nym sensie łącznik k u ltu raln y między wszystkimi trzem a zaborami. W październiku 1871 r. K irkor w yjechał do Poznania, gdzie ostatecznie po rozmowach w tam tejszym środowisku postanowiono wydawać na początek pismo zbiorowe. Inform uje o tym Kraszewskiego w liście z dn. 1 IX 1871:

„Na początku przeszłego miesiąca byłem w Poznaniu — tam stanęło na tym, ażeby dla łatwiejszego przeprowadzenia pisma do Rosji i K ró­ lestwa, jak również dla zaznajomienia publiczności z tendencją wydać pierwej 3 tomy wstępne, niby pismo zbiorowe, a dopiero w kw ietniu za­ mienić na czasowe, miesięczne. Jest nadzieja utw orzenia i tow arzystw a akcyjnego. Nie uda się to wszystko — skończę na 3 tomach [...]”8.

O pobycie K irkora w Poznaniu brak dokładniejszych wiadomości. W jego papierach znajduje się jedynie odręczna notatka9, że b rał wówczas udział w posiedzeniu Towarzystwa Przyjaciół Nauk i zebraniu redakcji „Dziennika Poznańskiego”. Zanotował również m. in. spotkanie z Libel­ tem, Juliuszem Au, Kazimierzem Jarochowskim i Leonem Wegnerem, którzy znaleźli się później na liście współpracowników „Na dziś”. Z nimi więc prawdopodobnie omawiał swoje plany. W ydaje się jednak, że spo­ dziewanej pomocy finansowej nie otrzym ał i w rezultacie rozpoczął w y ­ dawnictwo, zaciągając n a ten cel pryw atne pożyczki. Prawdopodobnie udzielił m u jej m. in. życzliwy i znany jeszcze z czasów wileńskich ksiądz A leksander W ażyński10.

Formę pisma zbiorowego w ybrano zapewne przede wszystkim ze względu na cenzurę rosyjską, której zezwolenie na rozpowszechnianie na terenie Rosji tego typu wydaw nictw a łatw iej było uzyskać niż na perio­ dyk. Jednocześnie brak realnych podstaw finansowych nie pozwalał na rozpoczęcie od razu druku miesięcznika. Pismo zbiorowe nie zobowiązy­ wało do kontynuow ania w ydawnictwa, nie narzucało żadnych term inów i miało charakter próby. W w ypadku powodzenia można je było natomiast bez tru d u przekształcić w pismo periodyczne. Tę formę stosował K irkor z powodzeniem w Wilnie — przykładem sześciotomowa „Teka W ileńska”.

Już 27 X 1871 r. K irkor wysłał Kraszewskiemu prospekt projektow a­ nego pisma zbiorowego, które otrzymało ty tu ł „Na dziś” (według począt­ kowych projektów miał on brzmieć „Praca”). Kraszewski ostro skrytyko­

8 K irkor do K ra szew sk ieg o , rk p s B J, 6509. « R kps B J, 4497, t. 13, k. 205.

w W te c e za w iera ją cej a r c h iw u m „N a d ziś” zn ajd u je się odręczn y spis d łu g ó w K irkora, d a to w a n y 20 X 1872 r., w k tó r y m obok sum , które' b y ł w in ie n za druk i pap ier, fig u r u je m .in. p o zy cja 650 złr. ks. W a ży ń sk ieg o , rk p s B J, 4497, t. 5.

(7)

78 M A Ł G O R Z A T A S T O L Z M A N

wał tytuł, uważając, że „[...] ty tu ł musi coś mówić, a ten nic nie mówi, oprócz, że jest prowizoryczny[...']”lł. W ty m samym liście znalazł się go­ towy już plan pierwszego tomu, k tó ry później uległ pewnym, choć nie­ wielkim zmianom. Tom miał zawierać m. in. powieść Kraszewskiego i Spielhagena, obszerny dział poezji, arty k u ły Libelta, Roszkowskiego, Po­ la, listy literackie i przeglądy — społeczny, ekonomiczny i artystyczny. Niespodziewanie Kraszewski, którego poparcia K irkor był pewien, od­ niósł się do pro jek tu dość sceptycznie. Pisał on 30 X 1871: „Czyś się do­ brze wybrał, nie wiem; że będzie dobre, to pewne, ale czy pójdzie, gdy dziś nic nie idzie, to wątpliwa. — Skąd tak raptow na decyzja. Pisma zbio­ rowe u nas ciężko idą[...]12. Co gorsza, odmówił przysłania do pierwsze­ go tomu projektowanej powieści, wymawiając się brakiem czasu i liczny­ mi, podjętym i już zobowiązaniami. Kirkorowi zależało na autorytecie K ra­ szewskiego, którego nazwisko mogło podnieść popularność pisma. P róbo­ wał przekonać go, do ostatniej chwili zostawiając miejsce na 16 stron, by zamieścić chociaż początek powieści. Kraszewski jednak pozwolił tylko umieścić swoje nazwisko na liście współpracowników, obiecując zasilić dalsze tomy. Ostatecznie pierwszy tom „Na dziś” ukazał się w styczniu 1872 r.

Początkowo K irkor zamierzał drukować go u Kasprowicza w Lipsku13, w końcu jednak powierzył pismo d ru k arn i „K raju ”, z której jednak nie był zadowolony: ,,[...] strach pomyśleć, że aż 6 tygodni trzeba dla w ydru­ kowania 25 arkuszy, a drukuję przecież w najzamożniejszej drukarni (»Kraju«) [...]” pisał do Libelta14.

Pierw szy tom „Na dziś” w dużej mierze odpowiadał postawionym za­ łożeniom. P ełny ty tu ł brzmiał: „Na dziś. Pismo Zbiorowe Poświęcone Li­

11 K ra szew sk i do K irkora, rk p s B J , 6028, lis t z dn. 10 X I 1871. 18 T am że, lis t z dn. 30 X 1871.

18 Z ach ow ał się c ie k a w y list K a sp ro w icza do K irkora w tej sp ra w ie, k tóry w a r ­ to przytoczyć z u w a g i n a c h a ra k tery sty k ę p a n u ją cy ch w L ip sk u sto su n k ó w w y d a w ­ niczych . K a sp ro w icz zgad zał się zostać f ik c y jn y m red a k to rem n a czeln y m , gdyż w m y ś l p r z e p is ó w red ak tor te n m u sia ł m ieszk a ć w L ipsku. Z akres sw o ic h e w e n ­ tu a ln y ch u p r a w n ie ń o k r e śla ł n a stęp u jąco: „Cała o d p o w ied zia ln o ść p r a w n a m u si m ieć w L ip sk u p ra w n eg o za stęp cę — tj. o d p o w ied zia ln eg o red aktora. W ted y n ik t przed p r a w e m już w ię c e j n ie od p o w ia d a — a le o d p o w ied zia ln y redaktor cen zu ru je a rty ­ k u ły , aby m u n ie w śliz g n ę ło się c o k o lw ie k nieb ezp ieczn ego. W yk roczen ia są ty lk o oso b iste lub p r z e c iw p ra w o m w o ln o śc i, m o ra ln o ści. N ie w o ln o n ik o g o obrażać p u ­ b liczn ie, a le w o ln o fa k ta p od aw ać. M ożna m ó w ić rząd, ale n ie osoba — bo ta osoba po zw a ć m oże. Zaś gdzie n ie m a skargi, ta m n ie m a i k a ry — a p rokurator szuka ty lk o obrazy M onarchów , M in istrów , R elig ii i b ezp iecz eń stw a p u b lic z n e g o ”, rkps BJ, 4496, list K a sp ro w icza do K irkora z dn. 14 I X 1871.

(8)

Z D Z I A Ł A L N O Ś C I W Y D . A . K I R K O R A — „ N A D Z I Ś ” 79 teraturze, Naukom, Sztuce, Gospodarstwu Krajowemu, Handlowi i P rze­ mysłowi”. Tom I. W Krakowie, wydawca Ja n W aligórski15. Na czele ob­ szernego, zawierającego 446 stron tomu umieszczono listę 61 nazwisk osób współpracujących z pismem, z których część zamieściła w nim swoje artykuły. K irk o r w ystępuje w ty m spisie jako Jan ze Sliwina, również tym pseudonimem podpisuje swoje prace. Obok ludzi znanych już i zasłu­ żonych, jak Kraszewski, Libelt, K rem er, M ajer czy Bielowski, znalazły się tu również nazwiska ludzi młodych, rozpoczynających dopiero swoją, nie­ jednokrotnie w spaniałą karierę naukow ą16. Do tych ostatnich zaliczyć można choćby Emila Godlewskiego (seniora), ówcześnie młodego asysten­ ta prof. Czerwiakowskiego p rzy katedrze historii naturalnej UJ, a później­ szego sławnego fizjologa roślin, czy też młodego językoznawcę Lucjana Malinowskiego, w dalszych latach wybitnego dialektologa i slawistę, pro­ fesora k ated ry slaw istyki UJ. Uderza różnorodność zawodowa w spółpra­ cowników, ą więc historycy, prawnicy, filolodzy, lekarze, biolodzy i p u ­ blicyści :— świadcząca, że K irkor potrafił zapewnić sobie pomoc specjali­ stów od wszystkich niemal dziedzin i zgromadzić wielką liczbę osób w y­ bitnych.

15 K irkor n ie ch cia ł o fic ja ln ie fir m o w a ć p is m a sw o im n a z w isk ie m . P isa ł do K ra ­ sz e w sk ie g o w tej sp ra w ie: „ R ed a k to rem i w y d a w c ą p od p isze się la d a k to — a r ę k o j­ m ią w a r to śc i p ism a b ęd ą im ion a w sp ó łu c z e s tn ic z ą c y c h [. . .(list z 1 X I 1871). Jan W a ligórsk i n ie w y s tę p u je w liś c ie w sp ó łp r a c o w n ik ó w p ism a , a w za c h o w a n y m a r ­ c h iw u m r e d a k c y jn y m n ig d zie n ie fig u r u je jego pod p is (z w y ją tk ie m d ru k ow an ych form ularzy); r ó w n ie ż w s z y s tk ie lis ty b y ły a d r e so w a n e do K irkora jako do w y d a w c y . B y ł to w ię c p ra w d o p o d o b n ie ktoś p o d sta w io n y , kto zgodził się u d zielić sw o jeg o n a z w isk a . B y ć m oże, choć n ie udało m i się znaleźć na to żad n ych d o w o d ó w , b y ł to k toś z rod ziny F ra n ciszk a W aligórsk iego, red ak tora „ S trzech y ” .

16 D la u d o k u m en to w a n ia zam ierzeń K irkora z w ią za n ia z p is m e m „N a d ziś” n a jlep szy ch w sp ó łc z e s n y c h u m y s łó w p rzy ta cza m p e łn ą listę w sp ó łp r a c o w n ik ó w , za­ m ieszczo n ą w p ie r w sz y m tom ie: W ła d y s ła w L u d w ik A n czy c, J u liu sz A u, M ichał B a łu ck i, M. A . B a ra n ieck i, B erlicz S a s [J. S tru tyń sk i], A u g u st B ie lo w sk i, K arol B rzozow sk i, F ra n cisze k B y lic k i, M ie c z y sła w C hojecki, P iotr C h m ielo w sk i, G. D o liń ­ sk i, K arol E streich er, M ścisła w G o d le w sk i, E m il G o d lew sk i, K le m e n s H a n k iew icz, W iktor H łask o, K a zim ierz Ja ro ch o w sk i, Jan ze S liw in a [A d am K irkor], W ojciech K en trzy ń sk i, O skar K olberg, W in cen ty K o ro ty ń sk i, A n to n i K osteck i, J. I. K r a s z e w ­ ski, J ó zef K rem er, K arol L ib elt, K s a w e r y L isk e , J an L e ś n ie w s k i, W ła d y s ła w Ł o z iń ­ ski, A lek sa n d er W a cła w M a cie jo w sk i, Józef M ajer, L u cja n M a lin o w sk i, F e lik s M i­ c h a ło w sk i, J u liu sz M ik la szew sk i, A n to n i E dw ard O dyniec, J u liu sz O chorow icz, D om in ik Oreł, ks. Otto, K a zim ierz P a sz k o w sk i, E dw ard P a w ło w ic z , W in cen ty Pol, E dm und P le b iń sk i, F. T. R akow icz, G u s ta w R oszk ow sk i, Jan N ep o m u cen S ad ow sk i, H en ry k S ch m itt, W alerian S e r w a to w s k i, K arol Ś w id ziń sk i, A lek sa n d er Ś w ię to c h o w ­ ski, A lek sa n d er Slósarsk i, A lo jzy S za rło w sk i, K. B. S zczaniecki, R om an S zym ań sk i, Józef T retiak, L eon W egner [?] W oln iew icz, K a lik st W olski, B r o n isła w W ołow ski, Jan Z a ch ariasiew icz, W in cen ty Z a k rzew sk i, A n to n i Z alesk i, H u go Z athey.

(9)

80 M A Ł G O R Z A T A S T O L Z M A N

W pierwszym tomie wydawnictwa, zaopatrzonym aż w trzy m otta17, K irkor zamieścił część m ateriałów pozostałych m u po redagowaniu „Teki Wileńskiej”. Do tych należą m. in. otwierające tom pamiętniki doktora medycyny Józefa Franka, opracowane przez jego asystenta dra Michała Iiomolickiego.

Fragm enty tych P a m i ę t n i k ó w , powiązane szerokim komentarzem Ho- molickiego, publikowano we wszystkich tomach pisma. Były one cieka­ wym przyczynkiem do kulturalnego, a zwłaszcza muzycznego życia Wilna z początku XIX wieku. Dobór fragm entów skrytykow ał Kraszewski w re­ cenzji tom u pierwszego „Na dziś”, zamieszczonej w „K raju ”18, w której uznał, że za dużo w nich mowy o konpertach pani Frankow ej i za dużo przykazań dla lekarzy (Frank wysoko, cenił etykę lekarską i stawiał le­ karzom wysokie wymagania zawodowe i moralne), a za mało wiadomości z życia F ranka i uniw ersytetu, w którym był on profesorem. Przeciwnie natom iast ustosunkował się recenzent „Czasu”19 — właśnie działalność koncertową obojga Franków uważał za najciekawszą część P a m i ę t n i k ó w 20.

Szeroko początkowo zaplanowany dział poezji ostatecznie reprezentu­ je czterech autorów: Antoni Edw ard Odyniec, Józef Tretiak, Karol Brzo­ zowski i Karol Świdziński.

Wiersz Karola Brzozowskiego Gazelle, f o r m a u ż y w a n ia w poezjach a rabskic h i p e rs k ic h utrzym any jest w duchu gorącej w iary w sprawie­ dliwość, która zawsze, w taki czy inny sposób trium fuje. O rientalna for­ ma, będąca wynikiem długich lat spędzonych przez Brzozowskiego w Turcji, zawiera treść całkowicie europejską, przypominającą zwycię­ skie walki przeciwko wszelkim formom ucisku i ty ran ii21.

A. E. Odyniec w wierszu M e lo d ia h e b ra js k a z Tomasza M o o ra naw ią­ zuje do romantycznej postaci barda-pieśniarza, k tó ry „[...] niech tylko świt nadziei przerwie sen ojczyzny, ujrzycie, jak ją kocha — co dla niej

poświę-17 Jedno „ d ziś” w a r te d w a „ ju tra ” (Franklin); „O ju trze” w ie c z n ie radzi (W. Pol); N ie m a lep szej ra d y „ n a ju tro ”, ja k p raca „na d z iś” (z lis tu A u g u sta C ie sz k o w ­ skiego).

18 „K raj”, nr 61, z dn. 15 III 1872. J ó zef F ra n k (1771— 1842) b y ł zn an ym i w y ­ b itn y m lek a rze m w ile ń s k im . N ie m ie c z p och odzenia, w 1804 r. objął k ated rę p a to ­ lo g ii na U n iw e r sy te c ie W ileń sk im , k tórą za jm o w a ł aż do od ejścia na em erytu rę w 1823 r. Frank, lek a rz społeczn ik , p ro w a d z ił szeroko r o z w in ię tą d ziałalność c h a ­ r y ta ty w n ą , n a k tórą czerpał fu n d u sz e z o r g a n izo w a n y ch przez sieb ie kon certów . Oprócz tej stron y d zia ła ln o ści F ran k a P a m i ę t n i k i zapoznają czy te ln ik a ze sta n em i organ izacją sz p ita ln ic tw a w W iln ie teg o okresu i próbam i zaradzenia ic h n ie d o ­ statkom .

19 „C zas”, nr 50, z dn. 2 III 1872.

20 Że P a m i ę t n i k i te b y ły in te r e su ją c ą k ro n ik ą ży cia w ile ń s k ie g o , św ia d c z y ich p ó źn iejsze w y d a n ie w całości, w tłu m a c z e n iu W. Z ahorsk iego (W ilno 1921), w trzech tom ach , cieszące się dużą p oczy tn o ścią .

(10)

Z D Z I A Ł A L N O Ś C I W Y D . A . K I R K O R A — „ N A D Z l S ” 81 ci[...]” . Oba te epigońskie wiersze, jakkolwiek (zwłaszcza Odyńca) dalekie od rew olucyjnych treści wielkiego romantyzmu, swoim patriotycznym charakterem mogły wzbudzić zastrzeżenia warszawskiej cenzury. K irkor przewidział to. i wydrukował dwie w ersje spisu rzeczy pierwszego tomu, z których druga obu tych wierszy nie zawierała. W liście do Kraszewskie­ go z 10 III 1872 prosił: jeżeli pisać będziecie o 1 t., nie wspominajcie, proszę, o wierszach Brzozowskiego i Odyńca, gdyż ich nie ma w egzem­ plarzach dla W arszawy przeznaczonych[...]”. Rzeczywiście w egzemplarzu pisma, będącym obecnie własnością Biblioteki Państwowego In sty tu tu Sztuki w Warszawie (sygn. P 11-483 dep. Łań.), w spisie rzeczy wiersze te są pominięte. W tekście natom iast po prostu wycięto k a rtk i z nimi, nie troszcząc się naw et o zachowanie kolejności paginacji22. W egzemplarzu tym prawdopodobnie później doklejono brakujące kartki. Niewątpliwie wiersze te docierały też do Warszawy, na przykład w recenzji pierwszego tomu pisma w „Gazecie Polskiej” wymieniono wiersz Brzozowskiego23.

Późnoromantyczna apoteoza piękna przyrody w wierszu T retiaka N a d

przepaścią doczekała się złośliwego i dowcipnego streszczenia ze strony re ­

cenzenta „Przeglądu Tygodniowego”24, a wiersz ten stanowił najsłabszy punkt w dziale poezji.

O statni wiersz, N a p rz ó d pracą Karola Świdzińskiego, różnił się zupeł­ nie swoim charakterem od poprzednich. Gorąca apoteoza pracy, jako je­ dynej drogi otworem stojącej, była, jak pisze J. Baculewski, „kompromi­ sem ideowym na rzecz pozytywistycznych haseł”25. Uczestnik powstania styczniowego z kręgu Czerwonych, dowódca, oddziału ochotników, później­ szy komunard, bliski krew ny i współpracownik Jarosław a Dąbrowskiego, zostawił niewielką spuściznę poetycką, z której właśnie utw ór N a p rz ó d

pracą należy do najbardziej znanych. W ierny ideałom walki wyzwoleńczej,

przybyw a po klęsce Komuny, v ia Londyn,' do Galicji. Należąc do grona współpracowników „Na dziś”, pisze dla niego wiersz N a p rz ó d pracą. Od razu zyskuje też aplauz prasy pozytywistycznej. „Przegląd Tygodniowy” pisze o nim: „Poeta każe zapominać o złudnych mrzonkach i rojeniach fan­ tazji, zabrania odurzać się pijaństw em ducha w ospałej nieczynnośći, ale radzi zwrócić się do nauki i pracy jako. głównych praktycznych dźwigni szczęścia społecznego. Wiersz ten w arto by zalecić do nauczenia się na pamięć wszystkim gorliwym zwolennikom ślepej czci tradycji, która

tak-32 N a z a ch o w a n y m ręk o p isie w ie r sz a O d yńca w id a ć odręczn ą n o ta tk ę K irkora: „To po P a m . F ra n k a n a osobnej k a r c ie — b ez p a g in y ”. W id oczn ie jed n a k drukarnia n ie za sto so w a ła się do tej w s k a z ó w k i i k arta z w ie r sz e m została w łą czo n a w k o le j ­ ną p a g in a cję tom u, rkps BJ, 4497, t. 5.

23 „G azeta P o lsk a ”, nr 182, z 8 (20) V III 1872.

24 „ P rzegląd T y g o d n io w y ”, nr 36, z dn. 27 VIII (8 IX) 1872.

25 J. B a c u l e w s k i , Z a r y s l i t e r a t u r y p o l s k i e j po p o w s t a n i u s ty c z n i o w y m ,

W arszaw a 1959, s. 270.

(11)

82 M A Ł G O B Z A T A S T O L Z M A N

długo była siłą usypiającą naszą energię społeczną; dzięki poecie za słowo natchnione i trzeźwe[...]”26.

Najsłabiej w ypadł w „Na dziś” dział powieści. Ponieważ Kraszewski mimo wcześniejszych obietnic nic nie nadesłał, w tomie pierwszym został tylko romans Spielhagena N aprzód, tłumaczony z niemieckiego przez K. S. (Karola Swidzińskiego)27. Powieść przeszła prawie bez echa. Zajął się nią jedynie Kraszewski w swojej recenzji w „K raju ”, k ry ty k u jąc jej wybór.

' Dział filozofii reprezentuje w tomie a rty k u ł Trentowskiego Hegel i K r e m e r . Nie spotkał się on jednak z dobrym przyjęciem, a dziwaczny styl Trentowskiego służył jedynie za okazję do kpin licznym recenzen­

tom, określającym a rty k u ł jako archeologiczny zabytek28.

N a uwagę zasługuje natom iast dział etnografii. Zamieszczono w nim

L i s t y z p o d ró ż y e t n o g ra fic z n e j po Szląsku L ucjana Malinowskiego29. P rzy ­ tacza Malinowski ciekawą polemikę, jaka wywiązała się między Miarką a księdzem Pressfreundem . Na zamieszczony przez Miarkę -w „Zwiastunie Górnośląskim” artykuł, piętnujący brak poczucia polskości wśród księży i nauczycieli śląskich, ks. P ressfreund zareagował przysłaniem listu do re ­

„P rzegląd ty g o d n io w y ” , s. 285.

27 O a u to rstw ie S w id z iń s k ie g o w n io sk u ję n a p o d sta w ie odręczn ego w y k a z u h o ­ no ra rió w p ła co n y ch au to ro m p o szczeg ó ln y ch a r ty k u łó w (rkps B J, 4497, t . 5). Z n a j­ d u je się ta m pozycja: „ Ś w id z iń s k i — N a p r z ó d w I to m ie, 63 Str., w II — 17, razem 80, czy li 5 ark u szy po 15 złr.” N a in n ej k a r c ie w y m ie n io n e g o r ęk o p isu je s t n otatk a, że a r ty k u ły o ry g in a ln e p łacon o po 25— 30 reń sk ich , p r zek ła d y 10— 15 reń sk ich . L ic z ­ ba stron p o w ie śc i zgadza się r ó w n ie ż z p o w y ż sz y m rach u n k iem . W sp ó łcześn ie autor p rzek ład u n ie b y ł zn an y, E s t r e i c h e r ( B i b l i o g r a f i a p ol sk a, t. 4, s. 320) pod aje ty lk o , ż e przek ład „b ył rob ion y z r o sy jsk ie g o ”.

28 P o w a ż n ie a rty k u ł te n p o tr a k to w a ł je d y n ie T. S k o m o ro w sk i, k tóry w ob szer­ n ej r e cen zji „N a d ziś”, zam ieszczon ej w „K ło sa ch ”, w ię k s z ą jej część p o ś w ię c ił ro zb iorow i rozp ra w y T r en to w sk ieg o , p o lem izu ją c z n ie k tó r y m i teza m i K rem era.

29 L u cjan M a lin o w sk i (1839— 1898) u k o ń czy ł w 1867 r. w a r sz a w s k ą S zk o łę G łó­ w ną, a n a stęp n ie p o g łę b ia ł studia ję zy k o zn a w cze w N iem czech pod k ie r u n k ie m w y ­ b itn ego s ło w ia n o z n a w c y A u g u sta L esk ien a . W 1869 r., zbierając m a te r ia ły do sw ej p ra cy d oktorskiej, p r z e d się w z ią ł trzy m iesięczn ą podróż n a Ś lą s k ce le m p rzep ro w a ­ d zen ia badań nad g w a ra m i ślą sk im i. R ezu lta tem tej p odróży b y ły m.in. lis t y o p u b li­ k o w a n e w „N a d z iś”. D o sto so w a n e do poziom u czy teln ik a p ism a zb iorow ego, n ie m ają one ch arakteru rozp ra w y n a u k o w ej, są raczej d zien n ik arsk im rep o rta żem z p o ­ dróży, o p o w ieścią o p rzygod ach „gram atyk a z W a rsza w y ”, pod różu jącego w p o sz u ­ k iw a n iu śla d ó w p o lsk o ści tej p rzez w ie lu bad aczy zap om nianej w ó w c z a s p row in cji. M a lin o w sk i u ży w a p o lsk ich n azw , szuka lu d z i m ó w ią c y c h po p o lsk u , p o d k reśla p o lsk o ść krajobrazu: „ . . . D roga żelazna g ó rn oszląsk a aż do G liw ic i dalej ku K o źlo - w i b ieg n ie w śród o k o licy zap ełn ion ej h u tam i [ . . . ] W idok jed n a k w io se k ten sam , co i u nas. Znać, że to ten sa m lud p o lsk i ro zsia d ł się n a łanach i up raw ia je od la t t y s i ą c a .. . G dzien iegd zie ty lk o zw raca u w a g ę w rzęd y u sta w io n a grom ad a k am ien ic czerw on ych , a le jej ja k o ś n ie do tw a r z y w śró d starych o d w ieczn ych sad yb s ło w ia ń ­ skich. S ą to n o w e k o lo n ie fab ry czn e przez N ie m c ó w założon e [ . . . ] ”. „Na d ziś”, t. 1, s. 290—291.

(12)

Z D Z I A Ł A L N O Ś C I W Y D . A . K I R K O R A — „ N A D Z I Ś ’ 88 dakcji, który zapewne nie ujrzałby światła dziennego, gdyby go Mali­ nowski nie zamieścił w swoich L is ta c h z podróży. A list ten, jak słusznie Malinowski zauważył, stanowił interesujący przyczynek do poglądów nie­ mieckich K ulturtragerów na Śląsku. P ressfreund piszący fatalną pol­ szczyzną o niemieckiej składni, twierdzi: „Niedaleko granica polska,, lud za granicą niewinny, ale jego oświaty pomimo języka polskiego najbied­ niejszy Górnoszlązak sobie nie życzy, jak i to, by rzeczywistym być Pola­ kiem: chłopek górnoszląski, aby krótko mówić, ma język polski, ale serce pruskie[...]”30. Malinowski przyznaje rację ks. Pressfreundowi, że Ślązacy, chętnie uczą dzieci języka niemieckiego w- sytuacji, gdy jest on „jedynym: talizmanem, otwierającym młodzieńcowi drogę do zajęcia stanowiska w jakimkolwiek bądź. zawodzie[...]”, ale uważa, że sytuację tę należałoby odwrócić i że jest ona wynikiem oburzającej polityki narodowościowej przybyszów w stosunku do ludności miejscowej, „którzy narzucają jej swój język, a trzym ając przeto na niskim stopniu oświaty, eksploatują z jej uszczerbkiem kraj tak bogaty[...]”31.

To duże zaangażowanie się w mało wówczas znane spraw y śląskie, ży­ wy, barw ny język, bezstronny obraz skomplikowanych, narodowościowo- -eknomicznych problemów stanowi największą wartość tych listów, którą nie zawsze potrafili dostrzec współcześni recenzenci, szukający w niej głównie ścisłych zapisów etnograficznych32. Najwięcej miejsca poświęcił M alinowskiemu w swej recenzji T. Skomorowski33, dostrzegając w listach właśnie te ciekawe szczegóły, m alujące stosunki n a Śląsku i w alkę z ger­ manizacją, toczoną przez takich ludzi, jak Karol M iarka i Teodor Hene- czek — redaktorzy polskich czasopism, czy mikołowski wydawca Tomasz Nowacki.

Dział historyczny reprezentują dwie zasadniczo różniące się od siebie prace. W ydawca M o n u m e n ta Poloniae H is to r ic a August Bielowski (1806—— 1876) zamieścił poważną rozprawę: W y n i k i badań n a jn o w s z y c h o M i s t r z u W i n c e n t y m i jego „ K r o m c e ” . A utor podaje tu wiadomości o życiu Kadłub­ ka, dokładny opis zachowanych rękopiśm iennych odpisów K r o n i k i , wresz­ cie analizuje jej treść, podkreślając dużę erudycję autora i wiarygodność jego zapisów. Ta solidna, w ymagająca od czytelnika naukowego przygoto­ w ania praca była zbyt trudna. Jakkolw iek ją chwalono, to jednak recen­ zenci nie spieszyli się z dokładniejszym rozbiorem. Nadawała się ona bardziej do ściśle naukowego pisma specjalistycznego niż do popularnego przeglądu, jakim miało być „Na dziś”.

so „N a dziś”, t. 1, s. 303. 31 T am że, s. 304.

32 „ N iw a ”, nr 22, z 3/15 X I 1872, s. 233; „ T ygod n ik Ilu str o w a n y ”, nr 239, z dn. 27 VII 1872, s. 44.

(13)

84 M A Ł G O R Z A T A S T O L Z M A N

Odmienny charakter posiadała rozprawa Ksawerego Liske (1838— 1891)

D z ie w ic a Orleańska. Jest ona zapoczątkowaniem cyklu pt. K o b i e t y h is to ­

ryczne, którego następne części znajdą się w dwóch dalszych tomach „Na

dziś”. Obszerne, liczące 64 strony, studium o Joannie d ’Arc zapoznaje czy­ telnika w przystępnej i popularnej formie z dziejami XV-wiecznej Francji, charakteryzuje jej sytuację polityczną, i opowiada historię pro­ stej wieśniaczki — bohaterki. Joanna w szkicu Liskego jest prostą dziew­ czyną, daleką od demonizowanej świętości, która lękając się męczeńskiej śmierci odwołuje swoje „herezje”, choć szybko zrozumie, że jej śmierć jest nieunikniona ze względów politycznych. P raca ta, życzliwie przyjęta przez krytykę, nazwana „prawdziwą perłą tom u I” przez L. Pow idaja w „Prze­ glądzie Polskim”, chwalona również przez Kraszewskiego w „K raju” , mia­ ła wszelkie szanse, by awansować na najlepszą rozprawę w „Na dziś” . Na przeszkodzie stanęła jednak dociekliwość Adolfa Pawińskiego, który, opie­ rając się n a podanej przez Liskego literaturze, odnalazł pierwowzór roz­ praw y i w swojej recenzji w „Tygodniku Ilustrow anym ”34 podał szczegó­ ły komprom itujące autora. Stwierdził, że rozprawa z małymi w yjątkam i jest dokładnym tłumaczeniem zamieszczonej w „Historische Zeitschrift” pracy niemieckiego historyka Siekła35, podając dla ułatw ienia porównania strony obu artykułów , których treść się pokrywa. Pobieżne naw et porów­ nanie w pełni potwierdza zarzut Pawińskiego. Zarówno układ, jak i sposób opracowania tem atu oraz całe ujęcie sylwetki bohaterki są przyjęte od Siekła, a rozpraw a jest miejscami w iernym tłumaczeniem, a miejscami streszczeniem jego artykułu. Od siebie dodał Liske tylko krótki wstęp oraz podział całości n a niewielkie, opatrzone tytulikam i rozdziały, a także część m ateriału umieszczonego w przypisach przeniósł do tekstu. Na sku­ tek tej nieprzychylnej oceny Pawińskiego opublikowane później w czaso­ pismach warszawskich recenzje pierwszego tomu „Na dziś” pom ijają tę rozprawę milczeniem lub też nazyw ają ją „nieszczególną kom pilacją”. Być może, sprawa ta zaważyła też w jakiś sposób na dalszych losach pisma, podważając do niego zaufanie, tym bardziej że redakcja w żaden sposób nie ustosunkowała się do poważnego bądź co bądź zarzutu popełnienia pla­ giatu, a Liske spokojnie kontynuow ał swój cykl w dalszych tomach.

Z zakresu ekonomii politycznej zamieszczono a rty k u ł młodego docen­ ta U niw ersytetu Jagiellońskiego G ustaw a Roszkowskiego (1847—1915) pt.

0 k o m u n iz m ie i socjalizmie, wygłoszony również przez autora 6 XII

1871 r. na publicznym odczycie. Ten aktualny wówczas, w rok po upadku

34 „ T ygod n ik Ilu s tr o w a n y ”, n r 239, z dn. 27 V II 1872, s. 44— 45, „P rzegląd p iś ­ m ie n n ic z y ”, p o d p isa n y p seu d o n im em Jan u ary K oncha.

8S Th. S i c k e l , J e a n n e d ’A r c , „ H istorisch e Z e its c h r ift”, Bd. 4, I860, s. 273— 330. Z cza so p ism em t y m L is k e w sp ó łp r a c o w a ł w czasie sw o ic h s tu d ió w w N iem czech 1 na jego łam ach zam ieszcza ł s w o je p ie r w sz e a r t y k u ł y ..

(14)

Z D Z I A Ł A L N O Ś C I W Y D . A . K I R K O R A — „ N A D Z I S ’ 85 Komuny Paryskiej, tem at został jednak przez autora potraktow any niecie­ kawie i bez szerszego przygotowania, czego: nie omieszkał m u wytknąć „Przegląd Tygodniowy”, zarzucając w prost fałszowanie filozofii B entha- m a i jej nieznajomość. A rtykuł Roszkowskiego nie wzbudził większego za­ interesowania, Kraszewski określił go jako „na czasie”, nie w dając się w dokładniejszą analizę.

Poważna rozprawa Jan a Nepomucena Sadowskiego D r o g i h a n d lu zbo­

żowego, analizująca sytuację na ry n k u zbożowym Europy i ekonomiczną

rolę Polski jako „spichlerza Europy”, ciągnie się przez wszystkie trzy to­ m y wydawnictwa. Zaw iera dokładny projekt polepszenia w arunków eks­ portu zbożowego przez zapewnienie nowoczesnych środków transportu i organizacji sprzedaży. Podkreślając taniość drogi wodnej, za właściwą bazę eksportową uważa lepsze wykorzystanie portu gdańskiego, zarzucając kupcom gdańskim kurczowe trzym anie się systemu handlu składowego, zamiast stosowania bardziej nowoczesnego, obrotowego. Na zakończenie, już w trzecim tomie „Na dziś”, au to r podaje w łasny p ro jek t organizacji system u handlu zbożowego, opartego na własnej instytucji komisowej w Gdańsku oraz spółkach producentów. Tak zorganizowany handel miał­ by według Sadowskiego wszelkie szanse dla oparcia się silnej konkurencji taniego zboża amerykańskiego.

Interesująca rozprawa Sadowskiego kończy większe arty k u ły pierwsze­ go tomu „Na dziś”. Resztę miejsca zajm uje dział określony przez redakcję: „Korespondencja, kronika, rozmaitości”. Część tych materiałów, pióra sa­ mego redaktora, podpisana Jan ze Sliwina, dotyczy aktualnych w ydarzeń w świecie naukowym, jak utworzenie Akademii Umiejętności w Krakowie oraz życiorys niedawno zmarłego historyka A leksandra Przeździeckiego, autora J a g ie llo n e k polskich, z dokładną bibliografią jego prac.

Na uwagę zasługuje list — korespondencja z Warszawy, podpisana kryptonim em (M), za którym k ry ł się praw nik i publicysta Mścisław God­ lewski (1846— 1908). Aktualnie pracował wówczas w sądownictwie w ar­ szawskim i rozpoczynał właśnie działalność publicystyczną, uwieńczoną ostatecznie stanowiskiem redaktora naczelnego „Słowa” (od r. 1887). God­ lewski propaguje postęp techniczny w rozwijającej się wówczas kapita­ listycznej formie, przeciwstawiając jego dobrodziejstwa złudnemu polity- kowaniu. Entuzjazm uje się reform ą uwłaszczeniową, widząc w niej realną drogę poprawy sytuacji ekonomicznej wsi. Podkreśla też wzrost uprze­ mysłowienia, rozwój wielkich fabryk, banków i tow arzystw akcyjnych, a w dalszym ciągu charakteryzuje ruch piśmienniczy. Interesująca jest jego opinia na tem at roli „Przeglądu Tygodniowego” :

„Pisemko to, przeważnie negatywnej wartości, z nadzwyczajną zacie­ kłością napada n ą inne czasopisma, żądając od nich sumienności, pracy i większego kw antum treści w tym, co piszą. Nie można się też dziwić, że

(15)

86 M A Ł G O R Z A T A S T O L Z M A N

zaczepione pisma wielką dla »Przeglądu« pałają nienawiścią, gdyż nie po­ zwala on im spokojnie zasypiać, marzyć i — ziewać. Cokolwiek tu u nas mówią o »Przeglądzie«, nie można mu pewnych odmówić zasług. Choć sam przez się pozytywnie nie tworzy nic — jest jednak bodźcem do pracy dla innych[...]”36. Godlewski kończy korespondencję opisem nowego pała­ cu finansisty Kronenberga. Mieszczące się w nim biura K ronenberga n a­ zywa „potęgą finansową w pysznych ram ach!”

Tego już było za wiele dla krakowskiej konserwy. Pierw szy ruszył do ataku „Czas” : „[...] kto by brał na serio słowa i poglądy korespondenta, mógłby z radości podskoczyć, jak tam w tym Królestwie Kongresowym wszystko dzieje się najlepiej. Praw dziw y wiek Astrei zajaśniał dla tej krainy, ogadanej przez kłamliwe języki dziennikarskie, że nowi jej mo­ skiewscy organizatorowie zasieli w niej nędzę, łzy, nieład i ucisk. Wszyst­ ko to fałsz, zdaniem korespondenta, fałsz w ymyślony przez marzycieli i bajronistów zgniłych i skwaszonych. Czyż nie zadaje im kłam stw a w ży­ we oczy Lilpop i Rau, Woroncow-Weliaminow i tu tti quanti[...]37.

Atak ten sam w sobie nie byłby groźny dla pisma, gdyby nie włączył się do niego „Przegląd Polski”, utożsamiając ideologię Godlewskiego ze skrajnie panslawistycznym program em Kazimierza Krzywickiego, ogło­ szonym właśnie w Dreźnie w broszurze Polska i Rosja w 1872 r. pod pseu­ donimem „b. członka Rady S tan u ”38. Broszura rozeszła się błyskawicznie w dwóch w ydaniach w jednym roku i wywołała w yjątkowo zgodny pro­ test opinii publicznej i prasy wszystkich odcieni ideologicznych.

Broszura ta była również przedmiotem korespondencji K irkora z K ra­ szewskim. K irkor zdecydowanie potępiał program Krzywickiego, uważa­ jąc go za niemożliwy do przyjęcia naw et przez społeczeństwo rosyjskie: „Moskale światli i liberalni chcieli i chcą zgody z Polakami — ale nigdy na takich podstawach, jak dyktuje p. Krzywicki. Polak w Petersb[urgu], k tó ry zmienia wiarę, wstydzi się języka — jest w ogólnej poniewierce i pogardzie”39. Toteż zaliczenie autora korespondencji w „Na dziś” do zwo­ lenników i propagatorów ideologii Krzywickiego przez Powidaja, autora „Przeglądu Polskiego”40, wzburzyło Kirkora, k tó ry potraktow ał to jako osobisty atak Stańczyków na jego pismo. 11 V 1872 r. pisze do K raszew ­ skiego: „[...] przecie widzicie, jakich fortelów używają przeciwko mnie p. Szujski z Powidajem — głupcem, z racji listu z Warszawy. »Na dziś« już

36 „N a d ziś”, t. 1, s. 419.

37 „C zas”, nr 50, z dn. 2 III 1872.

33 P o l s k a i R osja го 1872 r. p rz e z b. c z ło n k a R a d y S t a n u K r ó l e s t w a Po ls kie go,

D resd en 1872. F a k ty c z n ie K r z y w ic k i p e łn ił fu n k c ję m in istr a o ś w ia t y w rząd zie W ielop olsk iego.

39 L isty K irkora do K ra szew sk ieg o , rk p s B J, 6509, list z dn. 18 IV 1872. 40 „P rzegląd P o ls k i”, t. 4, 1872 (k w iecień , m aj, czerw iec), s. 139.

(16)

Z D Z I A Ł A L N O Ś C I W Y D . A . K I R K O R A — „ N A D Z l S ” 87 plączą z broszurą Krzywickiego! Jest to podłość, chęć spotw arzenia pisma w samym zarodku i rzucenia podejrzenia o niesumienności celów, bo do czego innego przyczepić się nie mogli[...]”41.

W archiw um K irkora znajduje się rękopis Godlewskiego z odpowiedzią na kry ty k ę jego korespondencji. Przygotow ana zapewne do następnego tomu, nie została jednak umieszczona, być może miała wejść do drugiej serii, która się już nie ukazała. Na rękopisie widać ślady przygotowywania do druku i drobne popraw ki robione ręką Kirkora. Natom iast w trzecim tomie „Na dziś” ukazała się ostra k ry ty k a kontrow ersyjnej broszury, k tó­ ra, choć nie podpisana, jest rozszerzeniem wyżej cytowanych argum en­ tów K irkora i nosi cechy jego stylu.

W śród stałych ru b ry k znalazł się ciekawy „Przegląd literacki”, złożo­ ny z recenzji głównie w ydaw nictw naukowych, zarówno polskich, jak i za­ granicznych. Przeważnie nie są one podpisywane, często sygnowane k ry ­ ptonimam i42. Autorem ru b ry k i „Przegląd artystyczny” był Antoni Zalew­ ski, k tó ry scharakteryzow ał rozwój m alarstw a światowego i polskiego.

Poważną pozycję owych „rozmaitości” stanowi ciekawie zestawiona

B i b l i o g r a f i a polska za r o k 1871. Zawiera 674 opisy (w tym 83 czasopisma) w tomie pierwszym oraz 75 opisów uzupełniających w tomie drugim i trzecim. Bibliografię zbierano na podstawie katalogów księgarskich i w y­ kazów przysyłanych na prośbę redakcji przez drukarnie. To zaważyło nie­ wątpliwie na treści opisów i b rak u konsekwencji w ich redagowaniu, stąd też pochodzą duże rozbieżności w opisie w stosunku do B i b l i o g r a f i i

Estreichera. Nie ulega wątpliwości, że sam Estreicher patronow ał temu przedsięwzięciu, o czym świadczy zamieszczenie jego nazwiska na liście współpracowników, a także złożone m u podziękowanie w poprzedzającej

B ib lio g r a fię przedmowie. Opisy ułożono w porządku topograficznym (tj.

według miejsca wydania), a w jego obrębie aflabetycznie według nazwisk autorów lub pierwszego w y ra z u 'ty tu łu przy dziełach anonimowych. N aj­ ciekawsze jest jednak zamieszczone na początku statystyczne zestawienie opisów. M ateriał podzielono na 17 działów rzeczowych, a w obrębie dzia­ łu wydzielono ilość dzieł oryginalnych i przekładów oraz liczbę autorów i tłumaczy. Wreszcie takie samo zestawienie wykonano oddzielnie dla każ­ dego miasta. W ostatecznym efekcie wyciągnięto ciekawe wnioski co do

41 K irkor do K ra szew sk ieg o , rk p s B J, 6509, lis t z dn. 11 V 1872.

42 Ze w sp o m n ia n eg o w y żej w y k a z u h on o ra rió w a u torsk ich w y n ik a , że recen zje s y g n o w a n e A . S. p is a ł A lo jz y S za rlo w sk i, k tórem u w y p ła co n o za 4 str o n y w to m ie p ie r w sz y m i 5 stron w to m ie drugim . F . B. od n osi się p raw d op od obn ie do F r a n c isz ­ k a B y lick ieg o („t. 1, 5 str., t. 2, 3 str., t. 3, 2 str .”), w r e sz c ie w to m ie p ie r w sz y m 5 stron za p ełn ił W ła d y s ła w A n czy c. N a w y k a z ie w id n ie j e r ó w n ie ż p ozycja: „T a­ dzio — t. 3, 25 stro n ”. P o n ie w a ż w to m ie trzecim „P rzegląd lite r a c k i”, lic z ą c y łą c z ­ n ie 33 strony, p od p isan y je s t p rzez X X X , F. B. i J. ze Ś., o w y m T a d ziem je s t p r a w ­ d opodobnie X X X (F. B. = F ra n cisze k B y lick i, J. z e S. = K irkor).

(17)

88 M A Ł G O R Z A T A S T O L Z M A N

aktywności naukowej poszczególnych środowisk. Z zestawień wynikło na przykład, że Warszawa górowała liczbą publikacji prawniczych i gospo- darczo-ekonomicznych, Kraków — historycznych i religijnych, a także miał pierwsze miejsce w naukach przyrodniczych. W statystyce ujęto również czasopisma, przyjm ując przeciętną 4 autorów na jeden tytuł. J a k ­ kolwiek sami autorzy B i b l i o g r a f i i słusznie przyznają, że na podstawie jed­ nego roku trudno wyciągnąć szersze wnioski, to jednak te obliczenia stały się podstawą dla licznych dziennikarzy do rozważań nad stanem piśmien­ nictwa polskiego43.

Pierw szy tom „Na dziś” został życzliwie przyjęty przez krytykę. Więk­ szość poważnych czasopism zamieściła jeśli nie recenzje, to przynajm niej wzmianki zachęcające do prenum eraty. Niewątpliwie zabiegał o to K ir­ kor, czego ślady można znaleźć w jego korespondencji44. Pierwsze wzmian­ ki ukazały się w czasopismach galicyjskich, później warszawskich — te ostatnie bardziej krytyczne45. Ogólnie jednak, mimo wyżej przytoczonych ataków na poszczególne pozycje, ton recenzji przychylny, często łączył się z ogólnymi rozważaniami n a tem at przeglądów i ich charakteru. P orów ny­ wano „Na dziś” z wychodzącymi dotąd przeglądami zarówno w kraju, jak i za granicą, podkreślano staran n y dobór współpracowników. Gorzej przedstawiała się spraw a zdobycia prenum eratorów i wolnej sprzedaży egzmeplarzy, które pokryłyby koszty druku. Początkowo w całej Galicji i Poznańskiem wzięto tylko 300 egzemplarzy w komis, bez gwarancji sprzedaży, a prenum eratorów zdołano zebrać zaledwie 71. Sytuację po­ praw iło dopiero otrzym ane w m arcu zezwolenie cenzury warszawskiej

43 N a jw ię c e j u w a g i p o ś w ię c ił B i b l i o g r a f i i O m ikron (W. S ab ow sk i) w ża rto b li­ w e j k oresp on d en cji z K ra k o w a w „ G azecie N a r o d o w e j” . P o n ie w a ż w w y n ik u o b li­ czeń s ta ty sty c z n y c h stw ierd zo n o , że w K ra k o w ie n a jw ię c e j się dru k u je, p is z e on: „ je s te śm y naród od p isan ia, n ie m a m y ob o w ią zk u czy ta ć [ . . . ] . L w ó w je st o b o w ią ­ z a n y p r e n u m ero w a ć pism o »Na dziś« i za sieb ie, i za K r a k ó w ”, „G azeta N a ro d o w a ”, nr 49, z dn. 20 II 1872.

44 20 m arca 1872 r. p is a ł do K ra szew sk ieg o : „W ielk ą b y śc ie m i ła s k ę zrobili, g d y b y choć o dru gim to m ie k ilk a s łó w ż y c z liw y c h p o w ie d z ie li w » D zien n ik u P o ­ znań sk im «, bo k ie d y w s z y s tk ie g a zety , n a w e t »Czas«, coś p o w ie d z ia ły , p. F ra n cisze k jed en m ilc z y ”. M ow a o F ran ciszk u D o b ro w o lsk im , red ak torze „ D zien n ik a P o zn a ń ­ s k ie g o ”. K ra szew sk i prośbę sp ełn ił i recen zja , choć n ie p odpisana, u k a za ła się 26 IV 1872, za co K irkor d zię k o w a ł m u w liś c ie z 11 V 1872.

45 R ecen zje w p o szczeg ó ln y ch czasop ism ach u k a z y w a ły się w n a stęp u ją cej k o ­ lejn o ści: „G azeta N a ro d o w a ”, nr 49, z 20 II 1872; „C zas”, nr 50, z 2 III 1872, i nr 122, z 1 V I 1872 (z to m u drugiego); „ K ra j”, n r 61, z 15 III 1872; „P rzegląd P o ls k i”, t. 4, s. 139 (k w iecień , m aj, czerw iec); „ B lu sz c z ”, nr 16, z. 5/17 IV 1872, s. 124; „D ziennik P o z n a ń sk i”, nr 95, z 26 IV 1872; „ K ło sy ”, t. 14, nr 361, s. 379, z 18/30 V 1872, i nr 363, s. 402—404; „ T ygod n ik Ilu str o w a n y ”, n r 239, z 27 V II 1872, s. 44; „G azeta P o lsk a ”, n r 182, z 8/20 V III 1872; „ P rzeg lą d T y g o d n io w y ”, nr 36, z 27 VIII/8 I X 1872; „ N iw a ”, nr 22, z 3/5 X I 1872, s. 233.

(18)

Z D Z I A Ł A L N O Ś C I W Y D . A . K I R K O R A — „ N A D Z I S ” 89 na sprzedaż pisma na terenie Cesarstwa Rosyjskiego16. Zakładając pismo z małym kapitałem, K irkor od początku liczył zresztą na sprzedaż głównie na Litwie. Zachowane wykazy należności od księgarzy za wzięte w komis egzemplarze wskazują, że starano się pismo rozpowszechniać nie tylko w kraju, ale i za granicą47. W sumie były to jednak niewielkie ilości, toteż tylko wrodzony zapał i optymizm kazały m u wydać na k red y t tom drugi i oddać do druku tom trzeci pisma. Tom drugi był w druku już w marcu, .tak że naw et wreszcie nadesłany, a tak długo oczekiwany, rękopis K ra­

szewskiego znalazł się dopiero w tomie trzecim.

Tom drugi, m niejszy objętościowo (356 stron), zawierał kontynuację prac rozpoczętych w pierwszym — a więc P a m i ę t n i k i Franka, ciąg dalszy powieści N a p rz ó d i arty k u ł Sadowskiego D r o g i h a n d lu zbożowego. Dział beletrystyczny został poszerzony, znowu jednak niezbyt szczęśliwie. Roz­ poczęto druk powieści Tretiaka P a m i ę t n i k i Daniela, przedstawiającej hi­ storię cierpiącego na pseudoromantyczny spleen młodego inteligenta, od­ radzającego się w miłości do prostej dziewczyny — córki leśniczego. Nie­ poradnie napisana, o m ętnej i nieaktualnej ideologii, powieść ta nie spot­ kała się z życzliwym przyjęciem. Kraszewski napisał o niej w prost do K ir­ kora: „Powieść jest młoda i pospolita — lepiej tłumaczyć dobre niż m ier­ ne oryginalne dawać [,..]” 48.

Poezję reprezentują w tomie drugim znani już poeci: K arol Brzozowski

(Na przesilenie wiosenne) i Karol Świdziński (D a rm o n ic ) 49. Jednakże za­ mieszczone tu wiersze nie m ają już charakteru programowego jak w to­ mie pierwszym, lecz raczej skłaniają się do tonu lirycznego. Nowo w ystę­ pujący na łamach „Na dziś” Hugon Wróblewski (N ie c i e r p l i w a ) i F ranci­ szek Gumowski ( S ta r y dziad), mało już dzisiaj znani, również nie głoszą żadnego program u politycznego ani ideologicznego.

Najpoważniejszą pozycję tomu drugiego stanowiła znowu historia. W dziale tym na pierwszym miejscu należy niewątpliwie postawić arty k u ł Wacława A leksandra Maciejowskiego O k o d y f i k a c j i p r a w w d a w n e j Polsce

48 20 m arca 1872 p isze K irkor do K ra szew sk ieg o : „[ . . . ] w czoraj le d w o o trzy ­ m a łe m te le g r a m z W arszaw y, że p ism o p rzeszło. A w ię c ż y ć b ęd zie przy o g lęd n o ści i m ając w y łą c z n ie na celu, a żeb y z a k o rd o n o w y m braciom dać troch ę str a w y p o - ży w czej. G eb eth n er już w z ią ł 300 egzem p l. i n a R osję zam ów ion o 200 — to na p o ­ czątek, bo dla jed n y ch P a m . F ran k a W ilno i L itw a dużo w e ź m ie ”, rk p s BJ, 6509. 47 O bok K ró lestw a w y s y ła n o n a te r e n ie R o sji do O dessy (księgarn ia W olskiego), P etersb u rg a (Rikker), P sk o w a (p ry w a tn y kom is) i in n y ch . O siem e g zem p la rzy w z ią ł R a czk o w sk i w P aryżu, 5 K a sp row icz w Lipsku,, a o p o śred n ictw o w sp rzedaży w D reźn ie p rosił K irkor K ra szew sk ieg o , k tó r y p o lecił m u S ch ö n feld a , zob. „W ykaz k się g a r z y ”, rk p s B J, 4497, t. 5;

48 K ra szew sk i do K irkora, rk p s B J, 6028, lis t z 1 'V 1872.

49 W iersz S w id z iń sk ie g o , s ty liz o w a n y n a m o ty w a c h lu d o w y ch , p o m in ię ty został w zbiorku p oezji w y d a n y m po jego śm ierci p rzez W. B ełzę.

(19)

90 M A Ł G O R Z A T A S T O L Z M A N

i j e j znaczeniu e u ro p e js k im . W. A. Maciejowski (1793— 1883), czołowy przedstawiciel szkoły historycznej w prawoznawstwie polskim (nie m ają­ cej nic wspólnego z krakow ską szkołą historyczną), au to r monumentalnej historii praw odaw stw słowiańskich50, reprezentow ał w „Na dziś” pokole­ nie starsze, o ugruntow anej już pozycji w świecie nauki. A rtykuł O k o d y ­ f i k a c j i p r a w jest znacznym poszerzeniem zamieszczonego w „Czasopiśmie Praw niczym ” arty k u łu P o b ie ż n y pogląd na k o d y f i k a c j ę p r a w w d a w n e j

Polsce. A utor zajął się głównie kodeksem Zamojskiego, poświęcając mu

ponad dwie trzecie pracy, liczącej łącznie 34 strony druku, i trak tu jąc działalność Zamojskiego jako utorowanie drogi dla reform y uwłaszczenio­ wej.

W zapoczątkowanym w pierwszym tomie cyklu Liskego K o b i e t y h is to ­ ryczne autor zajął się tym .razem dziejami M arii S tu a rt i jej rywalki, Elżbiety Tudor, które określa jako „rudego kota igrającego zdradziecko ze złotopiórym ptakiem ”51. Starając się zrehabilitować Marię w opinii pu­ blicznej, autor sprowadził konflikt dwóch królowych do osobistych am­ bicji i kobieqej zazdrości rudego kota —1 Elżbiety, w stosunku do pięknego, lecz lekkomyślnego ptaka — Marii. Z góry podał źródła swojego opraco­ wania52 i nadał m u ch arakter L a vie passionelle, zyskując niewątpliwie wielu czytelników, którzy poznali postać nieszczęśliwej królowej szkockiej w trochę innym świetle, niż ukształtow ali ją Schiller i Słowacki. Dział hi­ storii zamyka fragm ent piątego tomu J a g ie llo n e k p o ls k ic h A leksandra Przeździeckiego, zatytułow any Do czasów Z y g m u n t a I.

Ciekawą pozycję tego tomu stanowi napisana przez Karola Estreiche­ ra biografia Jan a Kantego Szlachtowskiego, zmarłego 13 K i 1871 r.53 Est­ reicher wysoko ocenił zasługi Szlachtowskiego przy reorganizacji Zakładu Ossolińskich oraz jego walkę o oświatę polską w Galicji54. Przypominając szereg niesprawiedliwych zarzutów stawianych Szlachtowskiemu, Estrei­ cher wykorzystuje jego spraw ę do wyrażenia swoich poglądów na tem at roli i zadań bibliotekarza. Jak odczytano współcześnie arty k u ł Estreiche­

50 W. A . M a c i e j o w s k i , H i s t o r i a p r a w o d a w s t w s ł o w ia ń sk ic h , t. 1— 4, W ar­ szaw a—L ip sk 1832— 1835, i w y d . 2, poszerzon e, t. 1—6, W arszaw a 1856— 1865.

61 „N a d z iś”, t. 2, s. 127.

62 J. S c h e r r , F a r r a g o , L ip sk 1870; J. G a u t h i e r , H i s t o i r e de M a r i e S t u a r t ,

P a ris 1869.

58 B y ł to w y d a n y d ru k iem r efera t E streich era, w y g ło sz o n y na p o sied zen iu T o­ w a r z y stw a N a u k o w eg o K r a k o w sk ie g o dnia 5 II 1872. W dużym skrócie a rty k u ł ten u k a za ł się r ó w n ież w „ T y g o d n ik u Ilu str o w a n y m ” (t. 9, 1872, nr 214) jako nek rolog S zla ch to w sk ieg o .

64 S z la c h to w s k i b y ł m .in. o rg an izatorem R ady Szk oln ej i u zy sk a ł od a u str ia c ­ kiego m in istra D o b e lh o ffa z e z w o le n ie na w p r o w a d z e n ie języ k a p o lsk ieg o do szkół n iższy ch i średnich. A k cja ta zo sta ła co fn ięta po w y p a d k a ch 1848 r.

(20)

Z D Z I A Ł A L N O Ś C I W Y D . A . K I R K O R A — „ N A D Z l S ” 91 ra, najlepiej świadczy opinia Adama Lwa Sołtana wyrażona w liście do Kraszewskiego: „Nie darował nikomu i powagi z błotem zmieszał — ale dalipan, praw dę mówi — czy będą i na niego tak wrzeszczeć, jak ongi na was, za praw dę w »Rachunkach«? Niepojęta ta Galicja i Galilejczyki! Zda­ je się, oni nigdy nie wytrzeźwieją — boby już dawno był czas [...]”55.

Przedrukiem z posiedzeń Towarzystwa Naukowego Krakowskiego była praca Oskara Kolberga (1814—1890) Rzecz o obchodach w e se ln ych lu d u w Polsce i na Rusi. Ze sz czegółowym z w r o t e m do dzieła: ob ch ody weselrie,

przez Pruskiego (Z y g m u n t a Glogiera). Obszerna rozpraw a jest z jednej

strony dokładną krytyczną recenzją pracy Glogera, z drugiej — wyrazem poglądów Kolberga na metodę prowadzenia badań etnograficznych.

Nauki przyrodnicze reprezentuje w piśmie rozprawa E. G. (Emil Go­ dlewski — senior) Spór b o t a n ik ó w o p y ta n ie : dlaczego korzeń rośnie na

dół, a ło d y g a do g ó r y ł Młody wówczas Godlewski (1847— 1930) zabiera

w niej głos w toczącej się wówczas w Niemczech56 dyskusji na tem at czyn­ ników w ywołujących kierunek w zrostu roślin.

Wreszcie w tym że tomie znalazł się początek pracy Bolesława Lima­ nowskiego Pla to i jego Rzeczpospolita. S t u d i u m socjologiczne. Sam Lim a­ nowski wspomina swoją współpracę z „Na dziś” w P a m ię tn ik a c h 57, cytu­ jąc list K irkora w tej sprawie58. K irkor cenił Limanowskiego, prosił go naw et o zamieszczenie recenzji z „Na dziś” w „Dzienniku Polskim”. Roz­ praw a Limanowskiego została określona przez recenzenta „Przeglądu Ty­ godniowego” jako „jasny i w yraźny obraz platońskiej filozofii, szczegól­ niej jej części etyczno-socjologicznej”59.

O wiele ciekawsza jest jednak druga część rozprawy, w trzecim tomie „Na dziś”, gdzie Limanowski, in terp retu jąc Rzeczpospolitą Platona, w y­ powiadał wiele w łasnych poglądów. Polemizując z tezami starożytnego fi­ lozofa, autor zabiera głos w dyskusji na najbardziej wówczas żywotne te ­

ss L is ty A d a m a L w a S o łta n a do K ra s z e w s k ie g o , rk p s B J, 6533, lis t z 12 V 1872. и G o d lew sk i p r z e b y w a ł w t y m czasie w W ürzburgu, gd zie stu d io w a ł w p r a ­ c o w n i Ju liu sza Sach sa, tw ó r c y n ow o czesn ej fiz jo lo g ii roślin .

57 B. L i m a n o w s k i , P a m i ę t n i k i (1870— 1907), W arszaw a 1958, s. 52— 56. 68 L ist ten zn a jd u je się o b ecn ie w B J, sygn . 6872, t. 2, k. 34.

60 „ P rzeg lą d T y g o d n io w y ”, s. 269. L im a n o w sk i w P a m i ę t n i k a c h (s. 56) u w a ża tę o cen ę za p och leb n ą, le c z ostrożną, tłu m acząc, ż e autor n o ta tk i p r z y ją ł rozp raw ę za zakończoną, p od czas gdy dopiero druga jej część (zam ieszczona w to m ie trzecim ) z a w ie r a zasad n iczą in terp reta cję R z e c z y po s po lit e j. R ó w n ież b ib lio g r a f L im a n o w ­ skiego, J. D u r k o , ze sta w ia ją c b ib lio g ra fię jeg o prac w to m ie II P a m i ę t n i k ó w

(s. 821), p o m in ą ł drugą część ro zp raw y, su g eru ją c się p raw d op od obn ie b r a k iem in ­ fo rm a cji o jej zam ierzon ym ciągu dalszym , a ta k że w z m ia n k ą L im a n o w sk ie g o w P a ­ m i ę t n i k a c h , że to m trzeci „N a d ziś” został za trzym an y w d rukarni z p o w o d u n ie z a ­ p ła cen ia k o sz tó w druku.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Possibilities of geothermal energy utilization in Ukraine`s Transcarpathia, pod redakcją Anety Sapińskiej-Śliwy, autorstwa Aneta Sapińska-Śliwa, Andrzej Gonet, Tomasz Śli-

tradycyjne - w dużej ilości wody lub innych płynach w temperaturze (100stopni do momentu uzyskania odpowiedniej miękkości; jeżeli większość składników odżywczych ma

Proszę o podanie źródeł z których korzystaliście podczas wykonywania notatki i przesłanie w formie zdjęcia na adres: adrian207@op.pl. Termin nadsyłania zadań mija dnia

cy Zimowej dla najbiedniejszych. W dowód uznania za pracę jaką wykazał się w Aleksandrowie Kujawskim, biskup Zdzitowiecki odznaczył go 16 maja 1923 r. godnością

Podkomisja do badań nad literaturą krajową w latach 1939-1944 odby­ ła własne posiedzenia naukowe, na których wygłoszono następujące refera­ ty;.. Władysław Bartoszewski:

górska kolejka, autodrom, beczki śmiechu, bujasz, krynolina, dziwolągi olbrzymy świata, teatr pcheł, akwarjum morskie, człowiek- akumulator, arab - fakir i wiele niewidzianych

Dziś każdy z nas będzie mógł uderzyć w zabytkowy dzwon, a później wziąć udział w zwiedzaniu Lubelskiej Tra- sy Podziemnej, do której wej- ście znajduje się przy Trybu-

Obowiązujące kryteria oczywiście należy adaptować, natomiast iodącym założeniem powinien być udział obiektów, które mogą tworzyć sieć międzynarodową jako