Tomaszewski, Eugeniusz
"Prasa warszawska 1661-1914",
Witold Giełżyński, Warszawa 1962 :
[recenzja]
Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego 5/1, 259-268
1966
Mimo te r r o ru hitlerow skiego p rasa polska n a M azurach i·- W arm ii p rze trw a ła do w rześnia 1939 r.
T ru d n o dokonać g e n e r a ln e j. oceny oblicza ideow o-politycznego p rasy tego regionu w edług k ry te rió w p rzy jm o w a n y ch wobec całej p ra s y p o l skiej. N a jko nsekw entniej o polskość M azur i W arm ii w alczyła p ra sa gło sząca n a jb a rd zie j postępow e h a sła socjalne. U m ożliw iały one dotarcie do szerokich rzesz chłopów M azu r i W arm ii upośledzonych pod w zględem narodow ym , tra k to w a n y ch ja k obyw atele gorszej kategorii. Ale rów no cześnie nie należy zapominać, że polity ka zapoczątkow ana przez B ism ar cka gnębiła całą ludność polskiego1 pochodzenia, niezależnie od jej kondycji
społecznej. D latego p ra sa polska, n a w e t k ied y głosiła ha sła zachowawcze, ale rów nocześnie uczyła znajom ości języka polskiego, lite r a tu r y i k u ltu r y polskiej, była w ażnym elem entem w walce z w ynarodow ieniem m ieszkań ców regionu m azursko-w arm ińskiego.
Dobrze się stało, że p rac a Tadeusza Cieślaka uk azała się nakładem w y d aw n ictw a regionalnego. Św iadczy ona o k o n ty n u a c ji dobrych tra d y c ji k u ltu ra ln y c h W arm ii i M azur. Z aopatrzona w in deks nazw i nazw isk oraz k a le n d a riu m czasopism polskich na W arm ii i M azurach, stanow i cenny p rzy czy nek do przyszłej syntezy h istorii p ra s y polskiej. '
E ugeniusz R u d ziń sk i
. HI
W ito ld G i e ł ż y ń s k i : P ras a w a r s z a w s k a , 1661—1914. I n d e k s y o p r a c o w a ła H a l i n a G e b e r , P a ń s t w o w e W y d a w n ic tw o N a u k o w e , W a r s z a w a 1962, ss. 525, 1 nlb .
D otychczasow y sta n b a d a ń n a d h isto rią p ra s y polskiej p rzez długie la ta nie pozw alał n a przygotow anie sy n tezy dziejów czasopiśm iennictw a w arszaw skiego. Z ty m w iększym zainteresow aniem bierze się do r ą k książ kę W itolda Giełżyńskiego. W ielka rozpiętość chronologiczna p racy, sięga jącej początków istnienia p ra s y polskiej — aż po w ykształcenie się nowo czesnych form W ydawnictwa periodycznego na progu bieżącego stulecia, dowodzi niezw ykle am b itn y c h zam ierzeń a u to ra. P odjęcie ta k rozległego te m a tu w ym aga bow iem n ieprzeciętnej znajom ości ogółu stosunków p a n u jących w om aw ianym okresie, a b ra k dostatecznej ilości opracow ań a n a lity czn y ch zmusza do ogarnięcia olbrzym iego zasobu źródłowego, opano w ania odm iennej m etodyki w b a daniach n a d m ate ria ła m i źródłow ym i po w sta ły m i w różnych epokach. .
a u to r p od jął się opracow ania h isto rii czasopism wszelkiego typu, bez w zględu n a częstotliw ość ich u k a z y w a n ia się i zakres treści. T rudność spo tęgow ał też bardzo szeroki zasięg problem ow y pracy. W. G iełżyński nie ograniczył się bow iem do w y b ra n y c h zagadnień, ale p od jął się w szech stronnego opracow ania dziejów p ra s y w arszaw skiej. T ak szeroki zakres tem atu odbił się w sk u tk ach bardzo niekorzy stnie na om aw ianej pracy. U jaw nia się to już w sam ej k o n s t r u k c j i k s i ą ż k i .
N asu w ają się w ątpliw ości co do słuszności um ieszczenia pod jed nym ty tu łe m ·— „W Rzeczypospolitej szlacheckiej” — rów nież okresu bezpo średnio n a stępującego po ostatnim rozbiorze oraz czasów K sięstw a W a r szawskiego. Co w ażniejsza, d a ją się zauw ażyć dyspro po rcje w p o tra k to w a niu poszczególnych okresów. M ało m iejsca za jm u je doba K sięstw a W a r szawskiego. W stosunku do p ra s y staropolskiej pobieżnie została p o tra k to w an a d ru g a-p o ło w a X IX w ieku, k ied y to w łaśnie n a stę p u je pow ażny rozw ój p ra s y w arszaw skiej. W yraźną lu kę stanow i okres m iędzy rokiem 1905 a 1914. Dziwi to ty m bardziej, że w łaśnie te n o statn i okres cechuje działalność w ielkich i bardzo zróżnicow anych w y daw nictw periodycznych.
Do w ad k o n s tru k c y jn y c h należą rów nież lu k i i jask raw e dysproporcje w sposobie p o tra k to w a n ia poszczególnych rodzajów czasopism. A u to r cał kowicie pom ija w iele periodyków w arszaw sk ich1. W. G iełżyńskiego z a j m u je przede w szystkim p ra sa codzienna. Ilość m iejsca, k tó rą przeznacza rzadziej u k a z u ją c y m się pism om , nie daje się uzasadnić ich w agą i zn a czeniem. Z a sk a k u ją więc nie dostosow ane do rozm iarów in n y ch opisów zdaw kow e u w ag i o „Bibliotece W arszaw sk iej”, „Przeglądzie N au ko w ym ” , „A th e n eu m ” , „K łosach” i w ielu innych. N iezrozum iałe jest zwłaszcza cał kowicie m arginesow e p o tra k to w a n ie czasopiśm iennictw a fachow ego (zob. np. s. 362— 363). M ało u w ag i z a jm u je rów nież p ra sa ta jn a (s. 319— 322).
W k onsek w encji tego n astąp iło m. in. zatarcie istotny ch różnic w ty p o logii ówczesnego czasopiśm iennictw a w arszaw skiego. W. G iełżyński różni cuje z w iększą starannością ty lk o p ra sę codzienną, ale i w ty m p rzy p a d k u p rob lem ten nie zawsze za jm u je dostateczną uw agę autora. N iektóre u stę p y p rac y za w iera ją w praw dzie in te resu jąc e spostrzeżenia w tej sp ra w ie (np. n a s. 357— 358), w w ie lu in n y ch m iejscach b ra k u je jed n a k opinii na ten tem at. Z nacznie gorzej jest, g dy idzie o zróżnicow anie pozostałych gatu n k ó w pism. A przecież nie sposób tra k to w a ć rozw oju odm iennych t y pów czasopism w edług tego samego k ry te riu m . Zróżnicow anie p ra s y u ja w n ia się bow iem nie ty lk o w poziomie i zakresie tem a ty k i czy czę stotliw ości jej u k azy w an ia się. Pociąga ono rów neż za sobą istotne różnice 1 W y m ie n ię t u p r z y k ł a d o w o n ie k t ó r e z n ic h : „ R o d z in a ” , „ K ó łk o D o m o w e ” , „ K o s m e t y k a ”, „ K o r e s p o n d e n t P o ls k i”, „ P a n o r a m a L i t e r a t u r y K r a j o w e j i Z a g r a n i c z n e j” , „ P iś m ie n n ic tw o K r a j o w e ” , „ R o c z n ik i K r y t y k i L i t e r a c k ie j” , „ H u m o r y s ta ” , „ S ta te k P a r o w y ” . A u t o r p o m i j a f a k t r e a k t y w o w a n i a „ W a r s c h a u e r Z e it u n g ” w r o k u 1859.
w szacie graficznej prasy, a także w zasadach i fo rm ach funkcjonow ania red ak cji i w ydaw nictw . T ru d n o np. tra k to w a ć w edług tego samego k r y te riu m p r e n u m e ra tę popularnego tygodnika czy dziennika z periodykiem naukow ym . Z n a tu r y rzeczy in n y je st nie tylko k rąg ilościowy i jakościo w y czytelników , ale rów nież dobór i liczebność składu osobowego red ak cji poszczególnych ty p ó w czasopism. W. Giełżyński, om aw iając np. spraw ę p ren u m eraty,, in fo rm u je o nie od p rzy p a d k u do przy p ad k u . A u to r po p rz e sta je n a podaniu fra g m en ta ry c z n e j liczby na k ła d ó w i p re n u m e ra to ró w niek tó ry ch pism. .
Do błędów k o n s tru k c y jn y c h zaliczyć trzeb a rów nież lu k i i b ra k odpo w iednich p roporcji p rz y om aw ianiu poszczególnych g ru p problem ow ych. N ajw ięcej m iejsca a u to r poświęca treści prasy. W szakże i tu w y stę p u ją znaczne, a nie uzasadnione różnice, zależne przede w szystkim od ty p u pism a. Wiele uw agi poświęca W. G iełżyński stron ie ideow ej odpow iednich czasopism. M niej za jm u je go te m a ty k a gospodarcza, naukow a, techniczna czy k u ltu ra ln a . M arginesow o p o tra k to w a n y został cały kom pleks p ro b le m ów dotyczących rozw oju w y d aw n ictw czasopiśm iennych: p ow staw ania i zasad funkcjonow ania p rzedsiębiorstw prasow ych, ich rentow ności, n a kładów , p re n u m e ra ty i form kolportażu, naro d zin i rozw oju now ych ga tu n k ó w dziennikarskich (nowych działów w czasopismach), ulepszeń w szacie graficznej prasy, p ostępu w technice jej pow ielania, zagadnienie w ykształcan ia się zaw odu dziennikarskiego oraz zw iązane z ty m sp ra w y h o no rariów autorskich i płac. Uchodzi niem al u w ag i a u to ra ew olucja w technice p ra c y redakcyjno -w yd aw niczej. Zepchnięcie n a m arg in es p ro blem ów ta k isto tn y ch dla rozw oju dzien n ik arstw a nie pozw ala na zorien tow anie się w rzeczyw istym znaczeniu p ra s y i dzienn ikarzy w przeszłości. W do datku d an e n a te n te m a t p o jaw ia ją się n a ogół zbyt fra g m en ta ry c z n e i najczęściej podane są w sposób chao ty czny 2. W ydaje się, że właściwość i w aga tego ty p u problem ów w ym ag a ich specjalnego w yodrębnienia, choćby dla w łaściw ego usy stem aty zo w an ia i pow iązania m a te ria łu dowo dowego. Tym czasem u W. G iełżyńskiego w y s tę p u ją one w przem ieszaniu z inny m i kluczow ym i zagadnieniam i.
A u to r w ym ienia sporadycznie wysokość k ilk u p e n sji redaktorskich, a jednocześnie pom ija w iele in n y ch danych do tego zagadnienia3. Nie do
2 A u t o r a z a jm u je w ię c n p . w y p o s a ż e n ie d r u k a r n i „ K u r i e r a W a r s z a w s k ie g o ” w o s t a tn i e j ć w ie rc i X I X s t u le c i a (s. 361). N a t o m i a s t w in n y c h o k r e s a c h d z ie jó w t e goż p is m a a u t o r p o m i ja t e s p r a w y — m im o że is t n i e ją o d p o w ie d n ie ź r ó d ła (zob. n iż e j n a s. 267). P o d o b n ie z p r e n u m e r a t ą p r a s o w ą , d o c h o d a m i d z ie n n i k a r s k im i i in n y m i p ro b l e m a m i. .
s W. G ie łż y ń s k i w s p o m i n a w ię c za K s ię g ą p a m i ą t k o w ą n a uczczenie s e tn e j r o c z
n i c y u r o d z i n A d a m a M i c k i e w i c z a o u m o w ie H e n r y k a R z e w u s k ie g o z J u l ia n e m B a r
ty k a w ogóle sp ra w y uposażeń pozostałego perso nelu zatrudnionego, w w y d aw n ictw ach prasow ych.
N iejednolicie zostało rów nież p o tra k to w a n e tło pracy. D otyczy to za rów no pow iązania dziejów czasopiśm iennictw a w arszaw skiego z całością procesów historycznych, ja k i zestaw ienia z rozw ojem p ra s y pozaw arszaw - skiej. W ażne są też p orów nania z p ra są pozaw arszaw ską. N iekiedy uw agi 0 niej z a jm u ją zbyt w iele m iejsca, kiedy indziej a u to r zapom ina o jej istnieniu. W ydaje się, że n a początku książki za w iele m iejsca poświęca się p rasie krakow skiej. Z b y t dużo uw agi z a jm u ją znane i łatw o dostępne w opracow aniach wiadom ości o Ja n ie A leksandrze G orczynie i „ M erk u riuszu P o lsk im ” (s. 10— 15). Z nam ienne, że W. Giełżyńskiego zajm u je w ięcej w spółpraca E d w ard a D em bow skiego z u k azu jącym się pod zabo rem p ru sk im „Tygodnikiem L ite rac k im ” (s. 247— 249) niż w y d aw an y p rzezeń w W arszaw ie „P rzeg ląd N au k o w y ” (s. 246— 247).
Podobne zastrzeżenia dotyczą rów nież p orów nań z p rasą zagraniczną. N iekiedy a u to r w d a je się w szczegółowe rozw ażania, jak p rz y angielskim „S p ectato rze” (s. 26— 28), k ied y indziej zapom ina o konieczności zwięzłego 1 jasnego określenia położenia p ra s y w arszaw skiej w sto su nk u do za g ra
nicznej. ;
W yżej podane uw ag i dotyczące sposobu p o tra k to w a n ia i stopnia w y czerpania szeregu podstaw ow ych zagadnień wiążą się z b rak iem do sta tecznego m a te ria łu dowodowego do części uogólnień i wniosków. T ak np. a u to r w yprow adza w niosek o niezadow alającym położeniu zaw odu dzien n ikarskiego n a przełom ie X IX i X X stulecia n a tej podstaw ie, że zdecy dow ana większość ówczesnych dziennikarzy w spółpracow ała z dw om a — trzem a red a k c ja m i (s. 293). A tym czasem wiadomo, że był to nie tylko r e z u lta t pogoni za dochodami. P e w n ą rolę g rała tu choćby sp raw a p o p u larności.
Czasem nie dość uzasadnione, cząstkow e spostrzeżenia prow adzą a u to r a do zb y t pochopnych albo niew ystarczająco sprecyzow anych wniosków. T ak np. W. G iełżyński inform uje, że w roku 1815 zobowiązano o byw ateli byłego K sięstw a W arszaw skiego do odpłatnego zapow iadania w m iejsco w ej p rasie sw ych w yjazdów zagranicznych. A u to r stw ierdza dalej, że przysp o rzyło to dochodów w ydaw nictw o m prasow ym . Od tej u w ag i p rz e chodzi do w niosku generalnego, w k tó ry m stw ierdza, że „p rzy niew ielkich w y d a tk a ch n a red a k c ję i ad m in istra c ję w yd aw anie gazety było wcale d obrym in te re se m ” (s. 96). Nie w d a je się jed n a k w analizę sy tu a c ji fin a n sowej w y d a w n ic tw prasow ych, nie staw ia n a w e t p y ta n ia n a te m a t w iel
ż o n y z 2. IV 1851 r o k u (O sso lin e u m , r k p s 5996/11). W w y ż e j p o d a n y m p rz y k ł a d z ie a u t o r n ie o d ró ż n ia s ta łe g o u p o s a ż e n ia od h o n o r a r iu m a u to r s k ie g o . P r o b l e m h o n o r a r ió w a u to r s k i c h z o s ta ł z r e s z tą n i e m a l c a łk o w ic ie p o m in ię ty . '
kości ich w y d atk ó w i dochodów. W rezu ltacie w niosek a u to ra nie ty lk o nie daje p ełn i obrazu, ale istn iejącą podów czas sy tu a c ję p rzed staw ia w n ie w łaściw ym św ietle. N ie uw zględnia bow iem odm ienności położenia po szczególnych dzienników , zależnego od w ielu innych, bardzo isto tny ch czynników 4. W skazując n a istniejące różnice poglądów w spraw ie p rz y czyn popularności „Biblioteki W arszaw sk iej”, a u to r k w itu je tę kw estię zdaniem : „M n i e j s z a z r e s z t ą j a k t o t a m b y ł o , zapew ne obie w ersje są rów nie praw d op od ob ne” (s. 245, pod kreślen ie m oje — E.T.).
W. G iełżyński p ró b u je uspraw iedliw ić pom inięcie szeregu koniecznych poszukiw ań i b a d a ń źródłowych. A n a w e t ja k gdyby a se k u ru je się na okoliczność istnienia takich danych. Pisząc więc o niedostatecznych za robkach d ziennikarskich n a przełom ie X IX i X X w iek u stw ierdza: „Nie m am y dan ych liczbowych co do zarobków dziennikarskich w owych cza sach, z r e s z t ą n i c b y o n e n i e d a ł y bez znajom ości siły n a byw czej ówczesnej w a lu ty ” (s. 392— 393, podkr. m oje — E.T.). D ane takie oczywiście istn ieją 5, choć są n a ogół tru d n o dostępne. P o m ija ją c ła tw ą do spraw dzenia siłę nabyw czą ówczesnej w a lu ty 6, konieczne jest przede w szystkim porów nanie zarobków dziennikarzy z dochodam i inn y ch g rup zawodowych.
K siążka została w yposażona w bardzo skrom ną ilość odsyłaczy. Nie o liczbę tu jed n a k tylko chodzi. W ażniejsza, że przypisy, zarów no do źró deł, jak i lite ra tu ry , um ieszczono na zasadzie p rzy p a d k u . N iekiedy n a w e t po cytatach, czy to ze źródeł, czy z lite r a tu r y naukow ej, a u to r nie in fo r m u je o ich pochodzeniu, pozostaw iając to dom ysłom czyteln ika (np. na s. 119, 167, 252, 253, 254, 302, 303, 312). W p ra c y opublikow anej p rzez w y daw nictw o naukow e zadziwia b ra k podparcia źródłow ego dla bardzo wielu isto tn ych in fo rm acji i sądów a u to ra . Nie pozw ala to często n a zorientow a n ie się, n a czym o p arta je st ocena sytuacji, czy w łaściw a b y ła k r y ty k a źródeł. Uniem ożliw ia szybkie spraw dzenie słuszności sądów a u to ra , bez uciekania się do sam odzielnych poszukiw ań źródłowych. Nie wiadom o więc np., n a czym o p arta jest inform acja, że „G azeta W arszaw ska” i „G a zeta C odzienna” m ia ły około ro k u 1831 po 2000 p re n u m e ra to ró w (s. 235).
4 G d y id z ie o t e p r o b le m y , a u t o r p o m i j a n a w e t d a n e p r z y to c z o n e ju ż w l i t e r a tu r z e . Z ob. n p .: A. Z a j ą c z k o w s k i , H e n r y k R z e w u s k i i je go „ D z i e n n i k W a r s z a w s k i ” (1851—1854), „ P r z e g lą d N a u k H is t o r y c z n y c h i S p o łe c z n y c h ”, 1956, t. 7, s. .241. 5 N ie k tó r e z n i c h p r z y t a c z a J a n i n a L e s k i e w i c z o w a w w y d a n e j w t y m s a m y m m n ie j w ię c e j o k re s ie k s ią ż c e : W a r s z a w a i j e j i n t e l i g e n c j a po p o w s t a n i u s ty c z n i o w y m , 1864—1870, W a r s z a w a 1961, s. 120.
6 T eg o t y p u d a n e p o r ó w n a w c z e b y ły ju ż p o d ó w c z a s p u b lik o w a n e . P o d a w a ła je n a w e t p r a s a d z ie w ię tn a s to w ie c z n a . W y s ta r c z y j e d n a k o p rz e ć się n a o p r a c o w a n ia c h n a u k o w y c h : zob. n p . S. S i e g e l , C e n y w W a r s z a w ie w la ta c h 1816—1914, P o z n a ń 1949.
Istn ieje bow iem in n y przekaz, m ówiący, że łączny n a k ła d codziennej p ra s y w arszaw skiej w ty m okresie w ynosił około 3000 egzem plarzy7. Baza źródłow a książki ogranicza się w pow ażnym stop niu do sam ej prasy. U zupełnia ją często lite r a tu r a naukow a, w y k o rzy stan a jed nak w stopniu niezadow alającym 8. A u to r pom inął w iele w y d a w n ic tw źródło w y ch 9. N iew ystarczająco czerpał też ze źródeł d ru k o w an y ch i ręk o p i śm ienn ych10. W ydaje się, że większość potknięć jest re z u lta te m niedo statecznie szerokich poszukiw ań i b a d a ń źródłowych. Z daję sobie spraw ę, że stopień zachow ania źródeł do dziejów p ra s y polskiej jest wysoce n ie zadow alający. T ym w iększej w agi n ab iera jed n a k sp ra w a właściwego w y k o rzy stan ia w szystkich dostępnych dziś, a istotnych m a te ria łó w źródło wych, rozproszonych po archiw ach i zbiorach rękopiśm ien n ych bibliotek czy muzeów.
P o ru sza n a już w yżej sp ra w a rentow ności w y d a w n ic tw prasow ych, w yk ształcan ia się nastaw ionego n a dochód p rzed siębiorstw a prasow ego została p rzedstaw iona nie dość jasno i nie dość konsekw entnie. Nie sposób mówić o w yd aw n ictw ach B ru no na Kicińskiego n a przełom ie drugiego i trzeciego dziesięciolecia X IX w ieku jako o koncernie praso w y m (s. 121). T erm in te n jest w łaściw y dla rozw iniętego kapitalizm u. W innym m iejscu a u to r pod k reśla zresztą, że większość w y d a w n ic tw p raso w y ch B. K iciń skiego b y ła efem erydam i (s. 196). W. G iełżyński w sk azuje n a dochodowy c h a ra k te r „G azety P o lsk ie j” w roku 1828 (s. 208), a w in n y m m iejscu skłon ny je s t widzieć początki w ykształcania się przedsięb iorstw p raso w y ch dopiero w lata ch osiem dziesiątych X IX stulecia (s. 360). T y m u w a gom a u to ra nie tow arzyszy jed n a k żadna, n a w e t n a jb a rd zie j szacunkow a k a lk u la c ja dochodów i w y d atk ó w chociażby niek tó ry ch w yd aw nictw p r a sowych w w y b ra n y c h latach.
Z astrzeżenia budzi p o tra k to w a n a dość obszernie działalność w y d a w n i cza H e n ry k a Rzew uskiego (s. 251— 268). A u to r sta ra się m. in. dowieść, że 7 „ G a z e ta W a r s z a w s k a ” , 1856, n r 344. G d y id z ie o s p r a w ę n a k ł a d ó w i p r e n u m e r a t ę czaso p ism , W. G ie łż y ń s k i p o m i n ą ł n a w e t s to s u n k o w o ł a t w o d o s tę p n e d a n e , bo o p u b lik o w a n e w d a w n ie js z e j i n o w s z e j li te r a t u r z e , że w y m ie n i ę t u . ty lk o : A . Z a j ą c z k o w s k i , H e n r y k R z e w u s k i , s. 213 i 241; „K u r i e r W a r s z a w s k i’’ . K s i ą ż k a j u bileu sz ow a, W a r s z a w a 1896, s. 143 n. 6 B a r d z o s k r o m n ie p r z e d s t a w i a się s a m a b ib l io g r a f ia do t a k o b s z e rn e g o te m a t u (s. 472— 474), m im o iż t y t u ł je j b r z m i: W a ż n ie js z e ź r ó d ła b ib lio g r a fic z n e . N ie sposób t u w y lic z y ć w s z y s t k ie w a ż n e p o z y c je p o m i n ię t e p rz e z a u to r a .
9 Ilo ść ic h je s t. z n a c z n a . W y m ie n ię w ię c t u ty lk o p r z y k ł a d o w o w a ż n e d la d z ie jó w p r a s y p o z y c je : J óz e f I g n a c y K r a s z e w s k i, L e o p o ld K r o n e n b e r g , K o r e s p o n d e n c j a
1859—187S, K r a k ó w 1929; K o r e s p o n d e n c j a K a r o l a S z a jn o c h y , w y d . H e n r y k B a r y c z ,
t. I i II, W r o c ła w 1959; P a m i ę t n i k i Ig n aceg o B a r a n o w ß k ie g o (1840—1862), w y d . A d a m W r z o s e k , P o z n a ń 1923. .
H. R zew uski założył „D ziennik W arszaw ski” w celu stw orzenia dogodnej try b u n y dla propagow ania w łasnych poglądów społecznych i politycznych. O drzuca n a to m ia st koncepcję zysku w ydaw niczego. W skazuje więc, że w ydaw ca nie zainw estow ał w iększych w kładów pieniężnych, nie założył w łasnej d ru k a rn i (s. 253). W uzasadnieniu tej opinii a u to r stw ierdza, że H. Rzew uski „m a inne zaplecze m ate ria ln o polityczne: nom inację na urzęd nik a do specjalnych zleceń p rz y n a m ie stn ik u P ask iew iczu ” (s. 253).
„Zaplecze” to nie m ogło jed n a k w ystarczy ć dla zaspokojenia ówcze snych p otrzeb m ate ria ln y c h H. Rzewuskiego. W iadomo, że uposażenia urzędnicze w owych czasach n ie m ogły być po d staw ą do zdobycia m a ją t ku. H. R zew uski zaś znalazł się w sytu acji, w k tó re j gw ałtow nie p o trz e bow ał znacznych dochodów. N a jego dob ra rodowe, przez n iefo rtu n n e zaangażow anie się w przedsiębiorstw o bu do w y dróg, nałożono se k w e str11. P rzez długie la ta bezskutecznie zabiegał w P e te rs b u rg u o zlikw idow anie zad łu żenia12. Z yskał jedynie rozłożenie należności na raty . W tej ciężkiej s y tu a c ji m ajątk o w ej tru d n o było o w iększe rez e rw y kapitałów . Z tego zapew ne pow odu H. R zew uski nie m ógł sobie pozwolić n a jednoczesne za łożenie w y d a w n ic tw a i d ru k a rn i. Nie może to jed n a k dowodzić b ra k u zainteresow ania dla zysków w ydaw niczych. A u to r c y tu je zresztą fra g m e n t listu H. Rzew uskiego do żony, z którego w ynika, że z ty tu łu swego stan o w iska o trz y m u je on 1000 rbs. oraz pokrycie kosztów m ieszkania, opału i św iatła (s. 253). W. G iełżyński p o m ija jednak, że p rz y in nej okazji H. R zew uski podkreślał skrom ność swoich dochodów urzędow ych, za ledw ie w ystarczających n a pokrycie jego egzystencji w W arszaw ie13. Działalność H. Rzewuskiego, zarów no poprzedzająca w y d an ie dzienni ka, ja k i po u k azaniu się pism a, dowodzi, że wielkość zysków w y d a w n i
11 A. Z a j ą c z k o w s k i , H e n r y k R z e w u s k i, s. 208.
12 H. R z e w u s k i s p o d z ie w a ł się, ż e d z ię k i s w e j w i e r n e j s łu ż b ie r z ą d o w i u z y s k a u m o r z e n ie z a d łu ż e n ia i z d ję c ie s e k w e s t r u z d ó b r r o d o w y c h (listy H . R z e w u s k ie g o do żo n y z 24 I I I 1851 r., 3 IV' 1851 r., 14 IV 1851 r., a szc z e g ó ln ie z 9 I 1852 r., 11 X I I 1853 r., 3 IV 1854 r . — O s s o lin e u m , r k p s 5996/11). P o n a d to t r z e b a m ie ć n a u w a d z e , że w ła ś n i e ty l k o d z ię k i o w e m u z a p le c z u p o lity c z n e m u m ó g ł o n zało ż y ć n o w e w y d a w n ic tw o p r a s o w e w W a rs z a w ie .
13 W p r a w d z ie w liście do ż o n y z 11 X I I 1853 r. (O ssol., r k p s 5996/11) u tr z y m y w a ł że w y s t a r c z a to n a jeg o b ie ż ą c e p o tr z e b y w W a rs z a w ie , a le w liś c ie z 15 I I I 1854 r. s t w i e r d z a ł w rę c z : „ lu b o z o s ta łe m r a d c ą s t a n u , d o tą d o p ró c z n a d z ie i n ic n ie m a m i f u n d u s z e m o j e w n ic z y m się n ie z w ię k s z a ją , ty l e ty lk o , że s to s o w n ie do m o je j r a n g i p o w ię k s z y li m n ie ś w ia tło , o p a ł i o p ła tę za k w a t e r ę , a z r e s z ty t y l e ty lk o , że m a m 1000 r u b . sr. n a ro k , j a k w p rz ó d y , [...] i ż e b y m ie ć n a c o d z ie n n e w y g o d y m u s z ę n a p r a c ę [lite ra c k ą ] p o ś w ię c ić c h w ile w o ln e od s łu ż b y ...” (O sso lin e u m , tam że). W a r to t u z-auważyć, że s u m a t a b y ł a n ie w ie l e w ię k s z a od p e n s j i i p o z o s ta ły c h św ia d c z e ń r e d a k t o r s k i c h , o k t ó r y c h w z m i a n k u j e W a c ła w S z y m a n o w s k i (s. 256). N ie b y ło to m a ło , a le te ż n ie p o z w a la ło n a w z b o g a c e n ie się. A t a k ą n a d z ie ję d a w a ło p o c z ą tk o w o H. R z e w u s k ie m u w y d a w n i c tw o „ D z ie n n ik a W a r s z a w s k ie g o ” . .
czych m iała dlań pierw szorzędne znaczenie. Ju ż w ielki rozm ach, z jakim p rzy stępo w ał do zorganizow ania w ydaw n ictw a, licznie w prow adzone innow acje, ab y zapew nić jego sp ra w n e funkcjonow anie, w skazują, że H. Rzew uski liczył na te dochody. Pierw sze re z u lta ty działalności w y d a w niczej przeszły zresztą przew idyw ania. „D ziennik W arszaw sk i” otw orzył p rzed w ydaw cą re a ln ą możliwość szybkiego odzyskania m a ją tk u . W po czątkow ym okresie u kazyw ania się pism a, póki p otknięcia polityczne nie zachw iały jego egzystencji, H. R zew uski oceniał swe zyski n a 20 000 złp w skali rocznej. A p rz y p rzew id y w an y m rozw oju w y d aw n ictw a spodzie w ał się zdobycia w k ró tk im czasie 40 000 złp rocznie14. P o pierw szych powodzeniach, in fo rm u jąc żonę o wielkości sw ych zysków pow iadał, że „Dziennik je st to fo rtu n a , jed en i d ru g i fo lw ark jego przychodom nie sprostuje, [...] będzie to złoto w sztabach [...] obaczysz, co to je st a ry s to k ra c ja in te le k tu a ln a , i że rozum d aje pieniądze. P ie rw sz y rok je st n a j tru d n ie jsz y , a już w p ierw szy m ro k u zbieram [...] plony. Żebym był wcześniej tego fachu się chwycił, by łb ym dziś b o g a ty ”15.
U zupełnień i sprostow ań w y m a g a ją rów nież inne, drobniejsze spraw y. W. G iełżyński tra fn ie zauw aża, że do rozw oju p ra s y w arszaw skiej n a przełom ie X IX i X X stulecia przy czy n iły się niem ało n ajlepsze pióra z innych zaborów (s. 391). W arto wspomnieć, że proces te n został zapo czątkow any znacznie wcześniej. A u to r nie n aśw ietla w y starczająco p rz y czyn tego zjaw iska. P ow ażną rolę odegrały w ty m stosunkow o w ysokie w ynagrodzenia stosow ane w p rasie w arszaw skiej. W ydaw cy w arszaw scy już p rzed pow staniem styczniow ym płacili lepiej niż ich koledzy w in nych zaborach. „P rzeg ląd N a u k o w y ” redagow an y b y ł p rzez E rw a rd a D em bow skiego i H ipolita Skim borow icza ty lk o w lata ch 1842— 1843. Od ro k u 1844 redagow ał go już sam H. Skimborowicz. Mówiąc o rep resjach , k tó re dotkn ęły red a k to ró w by łej „G w iazdy” kijow skiej, po zam knięciu jej w ro k u 1844 (s. 253), należałoby wskazać, kogo one o bjęły i w czym się p rzejaw iały . W iadom o bowiem, że n iek tó rzy członkowie tej g ru p y re d a k cy jnej poszli później n a kom prom is ze sw ym n ied aw n y m przeciw nikiem — H en ry k iem R zew uskim — i podjęli w spółpracę w „D zienniku W arszaw skim ”16. P o dając pierw szy sk ład red a k c ji i w spółpracow ników „D ziennika W arszaw skiego” (s. 255), trz e b a rów nież w spom nieć o późniejszych po w ażnych zm ianach osobowych. W. G iełżyński nie zawsze odróżnia człon ków red a k c ji od stałych w spółpracow ników red ak cji (s. 294— 295). W acław Szym anow ski w „K ronice W iadom ości K rajo w y ch i Z agran iczn ych ” m iał
14 T a m ż e , l i s t z 3 IV 1851 r. i z 14 IV 1851 r. 15 T a m ż e , l i s t z 14 I V 1851 r.
pod sw ą opieką red a k to rsk ą rów nież dział litera c k i (s. 287)17. F ranciszek Salezy Dm ochowski przed podjęciem p ra c y w „K ronice W iadom ości K r a jow ych i Z ag ranicznych” przez pew ien czas pracow ał rów nież w redak cji „G azety C odziennej” (s. 127). A ntoni Lesznow ski (junior) od początku swego red a k to rstw a z a tru d n ia ł w „Gazecie W arszaw sk iej” zasłużonego dla jej rozw oju Józefa K eniga (s. 269). W yliczając re d a k to ró w i w spół pracow ników tego pism a, W. G iełżyński pom ija K o n sta n te g o Pathiógo (s. 295). Ze znanych h istoryków w spółpracu jący ch z „G azetą W arszaw ską” , obok H e n ry k a S c h m itta i Ju lia n a B artoszew icza (s. 269), trzeb a ró w nież w ym ienić K a ro la Szajnochę. P o śm ierci A. Lesznowskiego (juniora) kiero w nictw a pism a n ie objął bezpośrednio J. K enig (s, 315). R ed akcją kierow ał n a jp ie rw zespół w składzie: L udw ik Lesznowski, K o n sta n ty P a th ié i Józef K en ig 18. Ten o statn i n a stanow isku głów nego re d a k to ra został zatw ierdzony dopiero w m a r c u 1860 roku. W yliczając red a k to ró w i w spółpracow ników „K ronik i W iadom ości K ra jo w y c h i Z agraniczny ch” a u to r pom ija w ielu z nich (s. 286— 287). P rz ed e w szystkim Antoniego Ostrow skiego, k tó ry przez k ilk a la t faktycznie kierow ał p ra c a m i redakcji. W. G iełżyński pow iada, że dziennikarstw o ostatnich kilkudziesięciu la t X IX w ieku cechowało duże zacofanie techniczne: „tylko trz y czy cztery dzienniki d ru k o w a ły n a m aszynach ro tacyjnych , um ożliw iających k i l k a n a ś c i e t y s i ę c y n ak ład u, większość drukow ano na m aszynach płaskich, m ogących bić n ajw yżej t y s i ą c e g z e m p l a r z y n a godzi n ę ” (s. 359, podkr. m oje — E.T.). Tym czasem stosow ana już wówczas p rzy d ru k u p ra s y w arszaw skiej tzw. podw ójna m aszyna ro ta c y jn a odbijała 24 000 egzem plarzy n a godzinę19, o czym zresztą a u to r w spom ina w inn y m m iejscu (s. 361). G dy m ow a o w cześniejszym okresie, trz e b a p am iętać, że do 800 a rk u szy n a godzinę odbijały tzw. płaskie m aszy n y pośpieszne po ruszan e ręcznie. N atom iast w prow adzone już w lata ch trzydziestych X IX stulecia płaskie m aszyny pośpieszpe, k tó re b y ły p o ruszan e siłą m e chaniczną, um ożliw iały odbijanie do 1500 egzem plarzy na godzinę20. 17 A G A D , A r c h iw u m O s tr o w s k ic h z U ja z d u , sy g n . ro b . 723: O b r a c h o w a n i e
w p rz y p u s z c z e n iu o d b ic ia dzie nne go n a 1000 eg zem plarz y. ,
18 L is t K . P a t h i é , J. K e n ig a i L. L e s z n o w s k ie g o do H . S c h m i t t a z 21 X 1859 r., O s s o lin e u m , r k p s 5916/11. .
19 M a s z y n ę t ę s p r o w a d z ił „ K u r ie r W a r s z a w s k i” w r o k u 1896. „ K u r i e r W a r s z a w
s k i" . K s ią ż k a ju b il e u s z o w a , s. 299.
20 S. D u n i n , W s p o m n ie n ia d z ie n n ik a r z a , s. 57 m a s z y n o p is u . O d s y ła m t u do te j części p a m i ę tn i k a , k t ó r a n ie z o s ta ła w łą c z o n a do w y d a w n i c tw a (O sso lin e u m , W ro c ła w 1963). U d o s tę p n ił m i ją ł a s k a w i e w y d a w c a te g o to m u — d r Z e n o n K u n ic k i. „ K u r ie r W a r s z a w s k i” , 1842, n r 123; ta m ż e , 1871, n r 289; „ K u r i e r W a r s z a w s k i" . K s i ą ż k a j u
bileusz ow a, s. 293 i 295. P ie r w s z a s p r o w a d z iła j ą d r u k a r n i a B a n k u P o ls k ie g o z a n
g ie ls k ie j f i r m y C o o p e ra . W r o k u 1850 ju ż p r a w ie w s z y s tk ie d r u k a r n i e p r a s o w e w W a r s z a w ie w y p o s a ż o n e b y ły w m a s z y n y p o ś p ie s z n e , p o c h o d z ą c e p r z e w a ż n ie z b e r
-A w prow adzona w latach siedem dziesiątych tzw. p ra sa podw ójna pozw a lała n a odbijanie 3000 egzem plarzy, a n a w e t do 5000 egzem plarzy na „
godzinę21. _
N asu w a się p ytanie, jaki jest sens podaw ania w „Indeksie nazwisk, pseudonim ów i k ry p to n im ó w ” czterech tzw. znaczków a uto rsk ich (s. 523), któ re często um ieszczano zam iast im ienia i nazw iska a u to ra a rty k u łu . W iadom o bowiem, że ilość ich je st nieporów nanie większa. Szkoda, że książka poświęcona p rasie nie zaw iera w ogóle ilustracji, stanow iących przecież cenny elem en t doku m entacyjny.
Biorąc pod uw agę stopień trudności, jaki s ta n ą ł p rze d au to rem , n a le żało liczyć się z n ieunikn ionym i om yłkam i i potknięciam i. L e k tu ra książki w skazuje jednak, że z am iar p rz e ra sta ł m ożliwości au to ra . W zasadzie tru d n o uznać tę .pracę za syntezę dziejów p ra s y w arszaw skiej. Raczej można powiedzieć, że zaw iera ona p ew n ą ilość in fo rm acji o jej dziejach. W w ie lu p a rtia c h są to w iadom ości bardzo istotne. In fo rm a c je te s p ra w ia ją jed n a k zb y t często w rażenie przypadkow o dobranych, są nie dość usy stem atyzo w ane i nie pow iązane w odpow iednie problem y. Co w ażn iej sza, są d y a u to ra o p arte są n a zb yt w ąskiej bazie źródłow ej, a b y m ożna je było uznać za dostatecznie obiektyw ne. ■
E ug en iu sz To m a sze w sk i
IV ■
J a n i n a L e s k i e w i c z o w a : W a r s z a w a i j e j i n t e l i g e n c j a po p o w s t a n i u s t y c z n io
w y m , 1864— 1870, P W N , W a r s z a w a 1961; ss. 180. . .
D otychczasow e badania n a d in telig en cją polską i jej h isto rią p ro w a dzone b y ły w środow isku socjologów i histo ry k ó w szczególnie in ten sy w n ie w d w u okresach, nie bez pow odu p rzy p a d a ją c y c h n a la ta 1945— 1948 i po ro k u 1957. P ra c a J a n in y Leskiew iczow ej1, p ow stała w ty m p ierw szym okresie, została jedynie „uzupełniona obecnie p róbą w y k o rzy stan ia m a te riałó w źródłowych, niedostępnych w pierw szych lata ch p o w o jen n y ch ”2.
l i ń s k ie j f i r m y P. G. S ig la. „ K u r i e r W a r s z a w s k i” , 1850, n r 71; „ K u r i e r W a r s z a w s k i” .
K s i ą ż k a ju b il e u s z o w a ,· s. 293. Zob. te ż : A r c h iw u m P a ń s t w o w e W a rs z a w y , T e k i K o -
r o t y ń s k ic h , g r I X 25A o r a g r IX , 7k
21 S p r o w a d z o n ą z P a r y ż a m a s z y n ę M a r in o n ie g o z a in s ta l o w a ł „ K u r ie r W a r s z a w s k i” w r o k u 1875. „ K u r ie r W a r s z a w s k i”, 1874, n r 269; „ K u r i e r W a r s z a w s k i" . K s ią ż k a
ju b il e u s z o w a , s. 295.
1 "W ydana w s e r ii B ib l io t e k a H is to r y c z n a im . T a d e u s z a K o r z o n a n r 31.