• Nie Znaleziono Wyników

"Prasa warszawska 1661-1914", Witold Giełżyński, Warszawa 1962 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Prasa warszawska 1661-1914", Witold Giełżyński, Warszawa 1962 : [recenzja]"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Tomaszewski, Eugeniusz

"Prasa warszawska 1661-1914",

Witold Giełżyński, Warszawa 1962 :

[recenzja]

Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego 5/1, 259-268

1966

(2)

Mimo te r r o ru hitlerow skiego p rasa polska n a M azurach i·- W arm ii p rze ­ trw a ła do w rześnia 1939 r.

T ru d n o dokonać g e n e r a ln e j. oceny oblicza ideow o-politycznego p rasy tego regionu w edług k ry te rió w p rzy jm o w a n y ch wobec całej p ra s y p o l­ skiej. N a jko nsekw entniej o polskość M azur i W arm ii w alczyła p ra sa gło­ sząca n a jb a rd zie j postępow e h a sła socjalne. U m ożliw iały one dotarcie do szerokich rzesz chłopów M azu r i W arm ii upośledzonych pod w zględem narodow ym , tra k to w a n y ch ja k obyw atele gorszej kategorii. Ale rów no­ cześnie nie należy zapominać, że polity ka zapoczątkow ana przez B ism ar­ cka gnębiła całą ludność polskiego1 pochodzenia, niezależnie od jej kondycji

społecznej. D latego p ra sa polska, n a w e t k ied y głosiła ha sła zachowawcze, ale rów nocześnie uczyła znajom ości języka polskiego, lite r a tu r y i k u ltu r y polskiej, była w ażnym elem entem w walce z w ynarodow ieniem m ieszkań­ ców regionu m azursko-w arm ińskiego.

Dobrze się stało, że p rac a Tadeusza Cieślaka uk azała się nakładem w y d aw n ictw a regionalnego. Św iadczy ona o k o n ty n u a c ji dobrych tra d y c ji k u ltu ra ln y c h W arm ii i M azur. Z aopatrzona w in deks nazw i nazw isk oraz k a le n d a riu m czasopism polskich na W arm ii i M azurach, stanow i cenny p rzy czy nek do przyszłej syntezy h istorii p ra s y polskiej. '

E ugeniusz R u d ziń sk i

. HI

W ito ld G i e ł ż y ń s k i : P ras a w a r s z a w s k a , 16611914. I n d e k s y o p r a c o w a ła H a ­ l i n a G e b e r , P a ń s t w o w e W y d a w n ic tw o N a u k o w e , W a r s z a w a 1962, ss. 525, 1 nlb .

D otychczasow y sta n b a d a ń n a d h isto rią p ra s y polskiej p rzez długie la ta nie pozw alał n a przygotow anie sy n tezy dziejów czasopiśm iennictw a w arszaw skiego. Z ty m w iększym zainteresow aniem bierze się do r ą k książ­ kę W itolda Giełżyńskiego. W ielka rozpiętość chronologiczna p racy, sięga­ jącej początków istnienia p ra s y polskiej — aż po w ykształcenie się nowo­ czesnych form W ydawnictwa periodycznego na progu bieżącego stulecia, dowodzi niezw ykle am b itn y c h zam ierzeń a u to ra. P odjęcie ta k rozległego te m a tu w ym aga bow iem n ieprzeciętnej znajom ości ogółu stosunków p a n u ­ jących w om aw ianym okresie, a b ra k dostatecznej ilości opracow ań a n a ­ lity czn y ch zmusza do ogarnięcia olbrzym iego zasobu źródłowego, opano­ w ania odm iennej m etodyki w b a daniach n a d m ate ria ła m i źródłow ym i po­ w sta ły m i w różnych epokach. .

(3)

a u to r p od jął się opracow ania h isto rii czasopism wszelkiego typu, bez w zględu n a częstotliw ość ich u k a z y w a n ia się i zakres treści. T rudność spo­ tęgow ał też bardzo szeroki zasięg problem ow y pracy. W. G iełżyński nie ograniczył się bow iem do w y b ra n y c h zagadnień, ale p od jął się w szech­ stronnego opracow ania dziejów p ra s y w arszaw skiej. T ak szeroki zakres tem atu odbił się w sk u tk ach bardzo niekorzy stnie na om aw ianej pracy. U jaw nia się to już w sam ej k o n s t r u k c j i k s i ą ż k i .

N asu w ają się w ątpliw ości co do słuszności um ieszczenia pod jed nym ty tu łe m ·— „W Rzeczypospolitej szlacheckiej” — rów nież okresu bezpo­ średnio n a stępującego po ostatnim rozbiorze oraz czasów K sięstw a W a r­ szawskiego. Co w ażniejsza, d a ją się zauw ażyć dyspro po rcje w p o tra k to w a ­ niu poszczególnych okresów. M ało m iejsca za jm u je doba K sięstw a W a r­ szawskiego. W stosunku do p ra s y staropolskiej pobieżnie została p o tra k to ­ w an a d ru g a-p o ło w a X IX w ieku, k ied y to w łaśnie n a stę p u je pow ażny rozw ój p ra s y w arszaw skiej. W yraźną lu kę stanow i okres m iędzy rokiem 1905 a 1914. Dziwi to ty m bardziej, że w łaśnie te n o statn i okres cechuje działalność w ielkich i bardzo zróżnicow anych w y daw nictw periodycznych.

Do w ad k o n s tru k c y jn y c h należą rów nież lu k i i jask raw e dysproporcje w sposobie p o tra k to w a n ia poszczególnych rodzajów czasopism. A u to r cał­ kowicie pom ija w iele periodyków w arszaw sk ich1. W. G iełżyńskiego z a j­ m u je przede w szystkim p ra sa codzienna. Ilość m iejsca, k tó rą przeznacza rzadziej u k a z u ją c y m się pism om , nie daje się uzasadnić ich w agą i zn a­ czeniem. Z a sk a k u ją więc nie dostosow ane do rozm iarów in n y ch opisów zdaw kow e u w ag i o „Bibliotece W arszaw sk iej”, „Przeglądzie N au ko w ym ” , „A th e n eu m ” , „K łosach” i w ielu innych. N iezrozum iałe jest zwłaszcza cał­ kowicie m arginesow e p o tra k to w a n ie czasopiśm iennictw a fachow ego (zob. np. s. 362— 363). M ało u w ag i z a jm u je rów nież p ra sa ta jn a (s. 319— 322).

W k onsek w encji tego n astąp iło m. in. zatarcie istotny ch różnic w ty p o ­ logii ówczesnego czasopiśm iennictw a w arszaw skiego. W. G iełżyński różni­ cuje z w iększą starannością ty lk o p ra sę codzienną, ale i w ty m p rzy p a d k u p rob lem ten nie zawsze za jm u je dostateczną uw agę autora. N iektóre u stę p y p rac y za w iera ją w praw dzie in te resu jąc e spostrzeżenia w tej sp ra ­ w ie (np. n a s. 357— 358), w w ie lu in n y ch m iejscach b ra k u je jed n a k opinii na ten tem at. Z nacznie gorzej jest, g dy idzie o zróżnicow anie pozostałych gatu n k ó w pism. A przecież nie sposób tra k to w a ć rozw oju odm iennych t y ­ pów czasopism w edług tego samego k ry te riu m . Zróżnicow anie p ra s y u ja w n ia się bow iem nie ty lk o w poziomie i zakresie tem a ty k i czy czę­ stotliw ości jej u k azy w an ia się. Pociąga ono rów neż za sobą istotne różnice 1 W y m ie n ię t u p r z y k ł a d o w o n ie k t ó r e z n ic h : „ R o d z in a ” , „ K ó łk o D o m o w e ” , „ K o ­ s m e t y k a ”, „ K o r e s p o n d e n t P o ls k i”, „ P a n o r a m a L i t e r a t u r y K r a j o w e j i Z a g r a n i c z n e j” , „ P iś m ie n n ic tw o K r a j o w e ” , „ R o c z n ik i K r y t y k i L i t e r a c k ie j” , „ H u m o r y s ta ” , „ S ta te k P a r o w y ” . A u t o r p o m i j a f a k t r e a k t y w o w a n i a „ W a r s c h a u e r Z e it u n g ” w r o k u 1859.

(4)

w szacie graficznej prasy, a także w zasadach i fo rm ach funkcjonow ania red ak cji i w ydaw nictw . T ru d n o np. tra k to w a ć w edług tego samego k r y ­ te riu m p r e n u m e ra tę popularnego tygodnika czy dziennika z periodykiem naukow ym . Z n a tu r y rzeczy in n y je st nie tylko k rąg ilościowy i jakościo­ w y czytelników , ale rów nież dobór i liczebność składu osobowego red ak cji poszczególnych ty p ó w czasopism. W. Giełżyński, om aw iając np. spraw ę p ren u m eraty,, in fo rm u je o nie od p rzy p a d k u do przy p ad k u . A u to r po ­ p rz e sta je n a podaniu fra g m en ta ry c z n e j liczby na k ła d ó w i p re n u m e ra to ­ ró w niek tó ry ch pism. .

Do błędów k o n s tru k c y jn y c h zaliczyć trzeb a rów nież lu k i i b ra k odpo­ w iednich p roporcji p rz y om aw ianiu poszczególnych g ru p problem ow ych. N ajw ięcej m iejsca a u to r poświęca treści prasy. W szakże i tu w y stę p u ją znaczne, a nie uzasadnione różnice, zależne przede w szystkim od ty p u pism a. Wiele uw agi poświęca W. G iełżyński stron ie ideow ej odpow iednich czasopism. M niej za jm u je go te m a ty k a gospodarcza, naukow a, techniczna czy k u ltu ra ln a . M arginesow o p o tra k to w a n y został cały kom pleks p ro b le ­ m ów dotyczących rozw oju w y d aw n ictw czasopiśm iennych: p ow staw ania i zasad funkcjonow ania p rzedsiębiorstw prasow ych, ich rentow ności, n a ­ kładów , p re n u m e ra ty i form kolportażu, naro d zin i rozw oju now ych ga­ tu n k ó w dziennikarskich (nowych działów w czasopismach), ulepszeń w szacie graficznej prasy, p ostępu w technice jej pow ielania, zagadnienie w ykształcan ia się zaw odu dziennikarskiego oraz zw iązane z ty m sp ra w y h o no rariów autorskich i płac. Uchodzi niem al u w ag i a u to ra ew olucja w technice p ra c y redakcyjno -w yd aw niczej. Zepchnięcie n a m arg in es p ro ­ blem ów ta k isto tn y ch dla rozw oju dzien n ik arstw a nie pozw ala na zorien­ tow anie się w rzeczyw istym znaczeniu p ra s y i dzienn ikarzy w przeszłości. W do datku d an e n a te n te m a t p o jaw ia ją się n a ogół zbyt fra g m en ta ry c z n e i najczęściej podane są w sposób chao ty czny 2. W ydaje się, że właściwość i w aga tego ty p u problem ów w ym ag a ich specjalnego w yodrębnienia, choćby dla w łaściw ego usy stem aty zo w an ia i pow iązania m a te ria łu dowo­ dowego. Tym czasem u W. G iełżyńskiego w y s tę p u ją one w przem ieszaniu z inny m i kluczow ym i zagadnieniam i.

A u to r w ym ienia sporadycznie wysokość k ilk u p e n sji redaktorskich, a jednocześnie pom ija w iele in n y ch danych do tego zagadnienia3. Nie do­

2 A u t o r a z a jm u je w ię c n p . w y p o s a ż e n ie d r u k a r n i „ K u r i e r a W a r s z a w s k ie g o ” w o s t a tn i e j ć w ie rc i X I X s t u le c i a (s. 361). N a t o m i a s t w in n y c h o k r e s a c h d z ie jó w t e ­ goż p is m a a u t o r p o m i ja t e s p r a w y — m im o że is t n i e ją o d p o w ie d n ie ź r ó d ła (zob. n iż e j n a s. 267). P o d o b n ie z p r e n u m e r a t ą p r a s o w ą , d o c h o d a m i d z ie n n i k a r s k im i i in n y m i p ro b l e m a m i. .

s W. G ie łż y ń s k i w s p o m i n a w ię c za K s ię g ą p a m i ą t k o w ą n a uczczenie s e tn e j r o c z ­

n i c y u r o d z i n A d a m a M i c k i e w i c z a o u m o w ie H e n r y k a R z e w u s k ie g o z J u l ia n e m B a r ­

(5)

ty k a w ogóle sp ra w y uposażeń pozostałego perso nelu zatrudnionego, w w y d aw n ictw ach prasow ych.

N iejednolicie zostało rów nież p o tra k to w a n e tło pracy. D otyczy to za­ rów no pow iązania dziejów czasopiśm iennictw a w arszaw skiego z całością procesów historycznych, ja k i zestaw ienia z rozw ojem p ra s y pozaw arszaw - skiej. W ażne są też p orów nania z p ra są pozaw arszaw ską. N iekiedy uw agi 0 niej z a jm u ją zbyt w iele m iejsca, kiedy indziej a u to r zapom ina o jej istnieniu. W ydaje się, że n a początku książki za w iele m iejsca poświęca się p rasie krakow skiej. Z b y t dużo uw agi z a jm u ją znane i łatw o dostępne w opracow aniach wiadom ości o Ja n ie A leksandrze G orczynie i „ M erk u ­ riuszu P o lsk im ” (s. 10— 15). Z nam ienne, że W. Giełżyńskiego zajm u je w ięcej w spółpraca E d w ard a D em bow skiego z u k azu jącym się pod zabo­ rem p ru sk im „Tygodnikiem L ite rac k im ” (s. 247— 249) niż w y d aw an y p rzezeń w W arszaw ie „P rzeg ląd N au k o w y ” (s. 246— 247).

Podobne zastrzeżenia dotyczą rów nież p orów nań z p rasą zagraniczną. N iekiedy a u to r w d a je się w szczegółowe rozw ażania, jak p rz y angielskim „S p ectato rze” (s. 26— 28), k ied y indziej zapom ina o konieczności zwięzłego 1 jasnego określenia położenia p ra s y w arszaw skiej w sto su nk u do za g ra ­

nicznej. ;

W yżej podane uw ag i dotyczące sposobu p o tra k to w a n ia i stopnia w y ­ czerpania szeregu podstaw ow ych zagadnień wiążą się z b rak iem do sta­ tecznego m a te ria łu dowodowego do części uogólnień i wniosków. T ak np. a u to r w yprow adza w niosek o niezadow alającym położeniu zaw odu dzien­ n ikarskiego n a przełom ie X IX i X X stulecia n a tej podstaw ie, że zdecy­ dow ana większość ówczesnych dziennikarzy w spółpracow ała z dw om a — trzem a red a k c ja m i (s. 293). A tym czasem wiadomo, że był to nie tylko r e z u lta t pogoni za dochodami. P e w n ą rolę g rała tu choćby sp raw a p o p u ­ larności.

Czasem nie dość uzasadnione, cząstkow e spostrzeżenia prow adzą a u to ­ r a do zb y t pochopnych albo niew ystarczająco sprecyzow anych wniosków. T ak np. W. G iełżyński inform uje, że w roku 1815 zobowiązano o byw ateli byłego K sięstw a W arszaw skiego do odpłatnego zapow iadania w m iejsco­ w ej p rasie sw ych w yjazdów zagranicznych. A u to r stw ierdza dalej, że przysp o rzyło to dochodów w ydaw nictw o m prasow ym . Od tej u w ag i p rz e ­ chodzi do w niosku generalnego, w k tó ry m stw ierdza, że „p rzy niew ielkich w y d a tk a ch n a red a k c ję i ad m in istra c ję w yd aw anie gazety było wcale d obrym in te re se m ” (s. 96). Nie w d a je się jed n a k w analizę sy tu a c ji fin a n ­ sowej w y d a w n ic tw prasow ych, nie staw ia n a w e t p y ta n ia n a te m a t w iel­

ż o n y z 2. IV 1851 r o k u (O sso lin e u m , r k p s 5996/11). W w y ż e j p o d a n y m p rz y k ł a d z ie a u t o r n ie o d ró ż n ia s ta łe g o u p o s a ż e n ia od h o n o r a r iu m a u to r s k ie g o . P r o b l e m h o n o ­ r a r ió w a u to r s k i c h z o s ta ł z r e s z tą n i e m a l c a łk o w ic ie p o m in ię ty . '

(6)

kości ich w y d atk ó w i dochodów. W rezu ltacie w niosek a u to ra nie ty lk o nie daje p ełn i obrazu, ale istn iejącą podów czas sy tu a c ję p rzed staw ia w n ie­ w łaściw ym św ietle. N ie uw zględnia bow iem odm ienności położenia po­ szczególnych dzienników , zależnego od w ielu innych, bardzo isto tny ch czynników 4. W skazując n a istniejące różnice poglądów w spraw ie p rz y ­ czyn popularności „Biblioteki W arszaw sk iej”, a u to r k w itu je tę kw estię zdaniem : „M n i e j s z a z r e s z t ą j a k t o t a m b y ł o , zapew ne obie w ersje są rów nie praw d op od ob ne” (s. 245, pod kreślen ie m oje — E.T.).

W. G iełżyński p ró b u je uspraw iedliw ić pom inięcie szeregu koniecznych poszukiw ań i b a d a ń źródłowych. A n a w e t ja k gdyby a se k u ru je się na okoliczność istnienia takich danych. Pisząc więc o niedostatecznych za­ robkach d ziennikarskich n a przełom ie X IX i X X w iek u stw ierdza: „Nie m am y dan ych liczbowych co do zarobków dziennikarskich w owych cza­ sach, z r e s z t ą n i c b y o n e n i e d a ł y bez znajom ości siły n a ­ byw czej ówczesnej w a lu ty ” (s. 392— 393, podkr. m oje — E.T.). D ane takie oczywiście istn ieją 5, choć są n a ogół tru d n o dostępne. P o m ija ją c ła tw ą do spraw dzenia siłę nabyw czą ówczesnej w a lu ty 6, konieczne jest przede w szystkim porów nanie zarobków dziennikarzy z dochodam i inn y ch g rup zawodowych.

K siążka została w yposażona w bardzo skrom ną ilość odsyłaczy. Nie o liczbę tu jed n a k tylko chodzi. W ażniejsza, że przypisy, zarów no do źró­ deł, jak i lite ra tu ry , um ieszczono na zasadzie p rzy p a d k u . N iekiedy n a w e t po cytatach, czy to ze źródeł, czy z lite r a tu r y naukow ej, a u to r nie in fo r­ m u je o ich pochodzeniu, pozostaw iając to dom ysłom czyteln ika (np. na s. 119, 167, 252, 253, 254, 302, 303, 312). W p ra c y opublikow anej p rzez w y ­ daw nictw o naukow e zadziwia b ra k podparcia źródłow ego dla bardzo wielu isto tn ych in fo rm acji i sądów a u to ra . Nie pozw ala to często n a zorientow a­ n ie się, n a czym o p arta je st ocena sytuacji, czy w łaściw a b y ła k r y ty k a źródeł. Uniem ożliw ia szybkie spraw dzenie słuszności sądów a u to ra , bez uciekania się do sam odzielnych poszukiw ań źródłowych. Nie wiadom o więc np., n a czym o p arta jest inform acja, że „G azeta W arszaw ska” i „G a­ zeta C odzienna” m ia ły około ro k u 1831 po 2000 p re n u m e ra to ró w (s. 235).

4 G d y id z ie o t e p r o b le m y , a u t o r p o m i j a n a w e t d a n e p r z y to c z o n e ju ż w l i t e r a ­ tu r z e . Z ob. n p .: A. Z a j ą c z k o w s k i , H e n r y k R z e w u s k i i je go „ D z i e n n i k W a r s z a w ­ s k i ” (18511854), „ P r z e g lą d N a u k H is t o r y c z n y c h i S p o łe c z n y c h ”, 1956, t. 7, s. .241. 5 N ie k tó r e z n i c h p r z y t a c z a J a n i n a L e s k i e w i c z o w a w w y d a n e j w t y m s a ­ m y m m n ie j w ię c e j o k re s ie k s ią ż c e : W a r s z a w a i j e j i n t e l i g e n c j a po p o w s t a n i u s ty c z ­ n i o w y m , 18641870, W a r s z a w a 1961, s. 120.

6 T eg o t y p u d a n e p o r ó w n a w c z e b y ły ju ż p o d ó w c z a s p u b lik o w a n e . P o d a w a ła je n a w e t p r a s a d z ie w ię tn a s to w ie c z n a . W y s ta r c z y j e d n a k o p rz e ć się n a o p r a c o w a n ia c h n a u k o w y c h : zob. n p . S. S i e g e l , C e n y w W a r s z a w ie w la ta c h 18161914, P o z n a ń 1949.

(7)

Istn ieje bow iem in n y przekaz, m ówiący, że łączny n a k ła d codziennej p ra s y w arszaw skiej w ty m okresie w ynosił około 3000 egzem plarzy7. Baza źródłow a książki ogranicza się w pow ażnym stop niu do sam ej prasy. U zupełnia ją często lite r a tu r a naukow a, w y k o rzy stan a jed nak w stopniu niezadow alającym 8. A u to r pom inął w iele w y d a w n ic tw źródło­ w y ch 9. N iew ystarczająco czerpał też ze źródeł d ru k o w an y ch i ręk o p i­ śm ienn ych10. W ydaje się, że większość potknięć jest re z u lta te m niedo­ statecznie szerokich poszukiw ań i b a d a ń źródłowych. Z daję sobie spraw ę, że stopień zachow ania źródeł do dziejów p ra s y polskiej jest wysoce n ie ­ zadow alający. T ym w iększej w agi n ab iera jed n a k sp ra w a właściwego w y ­ k o rzy stan ia w szystkich dostępnych dziś, a istotnych m a te ria łó w źródło­ wych, rozproszonych po archiw ach i zbiorach rękopiśm ien n ych bibliotek czy muzeów.

P o ru sza n a już w yżej sp ra w a rentow ności w y d a w n ic tw prasow ych, w yk ształcan ia się nastaw ionego n a dochód p rzed siębiorstw a prasow ego została p rzedstaw iona nie dość jasno i nie dość konsekw entnie. Nie sposób mówić o w yd aw n ictw ach B ru no na Kicińskiego n a przełom ie drugiego i trzeciego dziesięciolecia X IX w ieku jako o koncernie praso w y m (s. 121). T erm in te n jest w łaściw y dla rozw iniętego kapitalizm u. W innym m iejscu a u to r pod k reśla zresztą, że większość w y d a w n ic tw p raso w y ch B. K iciń­ skiego b y ła efem erydam i (s. 196). W. G iełżyński w sk azuje n a dochodowy c h a ra k te r „G azety P o lsk ie j” w roku 1828 (s. 208), a w in n y m m iejscu skłon ny je s t widzieć początki w ykształcania się przedsięb iorstw p raso ­ w y ch dopiero w lata ch osiem dziesiątych X IX stulecia (s. 360). T y m u w a ­ gom a u to ra nie tow arzyszy jed n a k żadna, n a w e t n a jb a rd zie j szacunkow a k a lk u la c ja dochodów i w y d atk ó w chociażby niek tó ry ch w yd aw nictw p r a ­ sowych w w y b ra n y c h latach.

Z astrzeżenia budzi p o tra k to w a n a dość obszernie działalność w y d a w n i­ cza H e n ry k a Rzew uskiego (s. 251— 268). A u to r sta ra się m. in. dowieść, że 7 „ G a z e ta W a r s z a w s k a ” , 1856, n r 344. G d y id z ie o s p r a w ę n a k ł a d ó w i p r e n u m e ­ r a t ę czaso p ism , W. G ie łż y ń s k i p o m i n ą ł n a w e t s to s u n k o w o ł a t w o d o s tę p n e d a n e , bo o p u b lik o w a n e w d a w n ie js z e j i n o w s z e j li te r a t u r z e , że w y m ie n i ę t u . ty lk o : A . Z a ­ j ą c z k o w s k i , H e n r y k R z e w u s k i , s. 213 i 241; „K u r i e r W a r s z a w s k i’’ . K s i ą ż k a j u ­ bileu sz ow a, W a r s z a w a 1896, s. 143 n. 6 B a r d z o s k r o m n ie p r z e d s t a w i a się s a m a b ib l io g r a f ia do t a k o b s z e rn e g o te m a t u (s. 472— 474), m im o iż t y t u ł je j b r z m i: W a ż n ie js z e ź r ó d ła b ib lio g r a fic z n e . N ie sposób t u w y lic z y ć w s z y s t k ie w a ż n e p o z y c je p o m i n ię t e p rz e z a u to r a .

9 Ilo ść ic h je s t. z n a c z n a . W y m ie n ię w ię c t u ty lk o p r z y k ł a d o w o w a ż n e d la d z ie ­ jó w p r a s y p o z y c je : J óz e f I g n a c y K r a s z e w s k i, L e o p o ld K r o n e n b e r g , K o r e s p o n d e n c j a

1859187S, K r a k ó w 1929; K o r e s p o n d e n c j a K a r o l a S z a jn o c h y , w y d . H e n r y k B a r y c z ,

t. I i II, W r o c ła w 1959; P a m i ę t n i k i Ig n aceg o B a r a n o w ß k ie g o (18401862), w y d . A d a m W r z o s e k , P o z n a ń 1923. .

(8)

H. R zew uski założył „D ziennik W arszaw ski” w celu stw orzenia dogodnej try b u n y dla propagow ania w łasnych poglądów społecznych i politycznych. O drzuca n a to m ia st koncepcję zysku w ydaw niczego. W skazuje więc, że w ydaw ca nie zainw estow ał w iększych w kładów pieniężnych, nie założył w łasnej d ru k a rn i (s. 253). W uzasadnieniu tej opinii a u to r stw ierdza, że H. Rzew uski „m a inne zaplecze m ate ria ln o polityczne: nom inację na urzęd nik a do specjalnych zleceń p rz y n a m ie stn ik u P ask iew iczu ” (s. 253).

„Zaplecze” to nie m ogło jed n a k w ystarczy ć dla zaspokojenia ówcze­ snych p otrzeb m ate ria ln y c h H. Rzewuskiego. W iadomo, że uposażenia urzędnicze w owych czasach n ie m ogły być po d staw ą do zdobycia m a ją t­ ku. H. R zew uski zaś znalazł się w sytu acji, w k tó re j gw ałtow nie p o trz e ­ bow ał znacznych dochodów. N a jego dob ra rodowe, przez n iefo rtu n n e zaangażow anie się w przedsiębiorstw o bu do w y dróg, nałożono se k w e str11. P rzez długie la ta bezskutecznie zabiegał w P e te rs b u rg u o zlikw idow anie zad łu żenia12. Z yskał jedynie rozłożenie należności na raty . W tej ciężkiej s y tu a c ji m ajątk o w ej tru d n o było o w iększe rez e rw y kapitałów . Z tego zapew ne pow odu H. R zew uski nie m ógł sobie pozwolić n a jednoczesne za­ łożenie w y d a w n ic tw a i d ru k a rn i. Nie może to jed n a k dowodzić b ra k u zainteresow ania dla zysków w ydaw niczych. A u to r c y tu je zresztą fra g m e n t listu H. Rzew uskiego do żony, z którego w ynika, że z ty tu łu swego stan o ­ w iska o trz y m u je on 1000 rbs. oraz pokrycie kosztów m ieszkania, opału i św iatła (s. 253). W. G iełżyński p o m ija jednak, że p rz y in nej okazji H. R zew uski podkreślał skrom ność swoich dochodów urzędow ych, za­ ledw ie w ystarczających n a pokrycie jego egzystencji w W arszaw ie13. Działalność H. Rzewuskiego, zarów no poprzedzająca w y d an ie dzienni­ ka, ja k i po u k azaniu się pism a, dowodzi, że wielkość zysków w y d a w n i­

11 A. Z a j ą c z k o w s k i , H e n r y k R z e w u s k i, s. 208.

12 H. R z e w u s k i s p o d z ie w a ł się, ż e d z ię k i s w e j w i e r n e j s łu ż b ie r z ą d o w i u z y s k a u m o r z e n ie z a d łu ż e n ia i z d ję c ie s e k w e s t r u z d ó b r r o d o w y c h (listy H . R z e w u s k ie g o do żo n y z 24 I I I 1851 r., 3 IV' 1851 r., 14 IV 1851 r., a szc z e g ó ln ie z 9 I 1852 r., 11 X I I 1853 r., 3 IV 1854 r . — O s s o lin e u m , r k p s 5996/11). P o n a d to t r z e b a m ie ć n a u w a d z e , że w ła ś n i e ty l k o d z ię k i o w e m u z a p le c z u p o lity c z n e m u m ó g ł o n zało ż y ć n o w e w y ­ d a w n ic tw o p r a s o w e w W a rs z a w ie .

13 W p r a w d z ie w liście do ż o n y z 11 X I I 1853 r. (O ssol., r k p s 5996/11) u tr z y m y w a ł że w y s t a r c z a to n a jeg o b ie ż ą c e p o tr z e b y w W a rs z a w ie , a le w liś c ie z 15 I I I 1854 r. s t w i e r d z a ł w rę c z : „ lu b o z o s ta łe m r a d c ą s t a n u , d o tą d o p ró c z n a d z ie i n ic n ie m a m i f u n d u s z e m o j e w n ic z y m się n ie z w ię k s z a ją , ty l e ty lk o , że s to s o w n ie do m o je j r a n g i p o w ię k s z y li m n ie ś w ia tło , o p a ł i o p ła tę za k w a t e r ę , a z r e s z ty t y l e ty lk o , że m a m 1000 r u b . sr. n a ro k , j a k w p rz ó d y , [...] i ż e b y m ie ć n a c o d z ie n n e w y g o d y m u s z ę n a p r a c ę [lite ra c k ą ] p o ś w ię c ić c h w ile w o ln e od s łu ż b y ...” (O sso lin e u m , tam że). W a r to t u z-auważyć, że s u m a t a b y ł a n ie w ie l e w ię k s z a od p e n s j i i p o z o s ta ły c h św ia d c z e ń r e d a k t o r s k i c h , o k t ó r y c h w z m i a n k u j e W a c ła w S z y m a n o w s k i (s. 256). N ie b y ło to m a ło , a le te ż n ie p o z w a la ło n a w z b o g a c e n ie się. A t a k ą n a d z ie ję d a w a ło p o c z ą tk o w o H. R z e w u s k ie m u w y d a w n i c tw o „ D z ie n n ik a W a r s z a w s k ie g o ” . .

(9)

czych m iała dlań pierw szorzędne znaczenie. Ju ż w ielki rozm ach, z jakim p rzy stępo w ał do zorganizow ania w ydaw n ictw a, licznie w prow adzone innow acje, ab y zapew nić jego sp ra w n e funkcjonow anie, w skazują, że H. Rzew uski liczył na te dochody. Pierw sze re z u lta ty działalności w y d a w ­ niczej przeszły zresztą przew idyw ania. „D ziennik W arszaw sk i” otw orzył p rzed w ydaw cą re a ln ą możliwość szybkiego odzyskania m a ją tk u . W po­ czątkow ym okresie u kazyw ania się pism a, póki p otknięcia polityczne nie zachw iały jego egzystencji, H. R zew uski oceniał swe zyski n a 20 000 złp w skali rocznej. A p rz y p rzew id y w an y m rozw oju w y d aw n ictw a spodzie­ w ał się zdobycia w k ró tk im czasie 40 000 złp rocznie14. P o pierw szych powodzeniach, in fo rm u jąc żonę o wielkości sw ych zysków pow iadał, że „Dziennik je st to fo rtu n a , jed en i d ru g i fo lw ark jego przychodom nie sprostuje, [...] będzie to złoto w sztabach [...] obaczysz, co to je st a ry s to ­ k ra c ja in te le k tu a ln a , i że rozum d aje pieniądze. P ie rw sz y rok je st n a j­ tru d n ie jsz y , a już w p ierw szy m ro k u zbieram [...] plony. Żebym był wcześniej tego fachu się chwycił, by łb ym dziś b o g a ty ”15.

U zupełnień i sprostow ań w y m a g a ją rów nież inne, drobniejsze spraw y. W. G iełżyński tra fn ie zauw aża, że do rozw oju p ra s y w arszaw skiej n a przełom ie X IX i X X stulecia przy czy n iły się niem ało n ajlepsze pióra z innych zaborów (s. 391). W arto wspomnieć, że proces te n został zapo­ czątkow any znacznie wcześniej. A u to r nie n aśw ietla w y starczająco p rz y ­ czyn tego zjaw iska. P ow ażną rolę odegrały w ty m stosunkow o w ysokie w ynagrodzenia stosow ane w p rasie w arszaw skiej. W ydaw cy w arszaw scy już p rzed pow staniem styczniow ym płacili lepiej niż ich koledzy w in nych zaborach. „P rzeg ląd N a u k o w y ” redagow an y b y ł p rzez E rw a rd a D em bow ­ skiego i H ipolita Skim borow icza ty lk o w lata ch 1842— 1843. Od ro k u 1844 redagow ał go już sam H. Skimborowicz. Mówiąc o rep resjach , k tó re dotkn ęły red a k to ró w by łej „G w iazdy” kijow skiej, po zam knięciu jej w ro k u 1844 (s. 253), należałoby wskazać, kogo one o bjęły i w czym się p rzejaw iały . W iadom o bowiem, że n iek tó rzy członkowie tej g ru p y re d a k ­ cy jnej poszli później n a kom prom is ze sw ym n ied aw n y m przeciw nikiem — H en ry k iem R zew uskim — i podjęli w spółpracę w „D zienniku W arszaw ­ skim ”16. P o dając pierw szy sk ład red a k c ji i w spółpracow ników „D ziennika W arszaw skiego” (s. 255), trz e b a rów nież w spom nieć o późniejszych po­ w ażnych zm ianach osobowych. W. G iełżyński nie zawsze odróżnia człon­ ków red a k c ji od stałych w spółpracow ników red ak cji (s. 294— 295). W acław Szym anow ski w „K ronice W iadom ości K rajo w y ch i Z agran iczn ych ” m iał

14 T a m ż e , l i s t z 3 IV 1851 r. i z 14 IV 1851 r. 15 T a m ż e , l i s t z 14 I V 1851 r.

(10)

pod sw ą opieką red a k to rsk ą rów nież dział litera c k i (s. 287)17. F ranciszek Salezy Dm ochowski przed podjęciem p ra c y w „K ronice W iadom ości K r a ­ jow ych i Z ag ranicznych” przez pew ien czas pracow ał rów nież w redak cji „G azety C odziennej” (s. 127). A ntoni Lesznow ski (junior) od początku swego red a k to rstw a z a tru d n ia ł w „Gazecie W arszaw sk iej” zasłużonego dla jej rozw oju Józefa K eniga (s. 269). W yliczając re d a k to ró w i w spół­ pracow ników tego pism a, W. G iełżyński pom ija K o n sta n te g o Pathiógo (s. 295). Ze znanych h istoryków w spółpracu jący ch z „G azetą W arszaw ­ ską” , obok H e n ry k a S c h m itta i Ju lia n a B artoszew icza (s. 269), trzeb a ró w ­ nież w ym ienić K a ro la Szajnochę. P o śm ierci A. Lesznowskiego (juniora) kiero w nictw a pism a n ie objął bezpośrednio J. K enig (s, 315). R ed akcją kierow ał n a jp ie rw zespół w składzie: L udw ik Lesznowski, K o n sta n ty P a th ié i Józef K en ig 18. Ten o statn i n a stanow isku głów nego re d a k to ra został zatw ierdzony dopiero w m a r c u 1860 roku. W yliczając red a k to ró w i w spółpracow ników „K ronik i W iadom ości K ra jo w y c h i Z agraniczny ch” a u to r pom ija w ielu z nich (s. 286— 287). P rz ed e w szystkim Antoniego Ostrow skiego, k tó ry przez k ilk a la t faktycznie kierow ał p ra c a m i redakcji. W. G iełżyński pow iada, że dziennikarstw o ostatnich kilkudziesięciu la t X IX w ieku cechowało duże zacofanie techniczne: „tylko trz y czy cztery dzienniki d ru k o w a ły n a m aszynach ro tacyjnych , um ożliw iających k i l ­ k a n a ś c i e t y s i ę c y n ak ład u, większość drukow ano na m aszynach płaskich, m ogących bić n ajw yżej t y s i ą c e g z e m p l a r z y n a godzi­ n ę ” (s. 359, podkr. m oje — E.T.). Tym czasem stosow ana już wówczas p rzy d ru k u p ra s y w arszaw skiej tzw. podw ójna m aszyna ro ta c y jn a odbijała 24 000 egzem plarzy n a godzinę19, o czym zresztą a u to r w spom ina w inn y m m iejscu (s. 361). G dy m ow a o w cześniejszym okresie, trz e b a p am iętać, że do 800 a rk u szy n a godzinę odbijały tzw. płaskie m aszy n y pośpieszne po­ ruszan e ręcznie. N atom iast w prow adzone już w lata ch trzydziestych X IX stulecia płaskie m aszyny pośpieszpe, k tó re b y ły p o ruszan e siłą m e ­ chaniczną, um ożliw iały odbijanie do 1500 egzem plarzy na godzinę20. 17 A G A D , A r c h iw u m O s tr o w s k ic h z U ja z d u , sy g n . ro b . 723: O b r a c h o w a n i e

w p rz y p u s z c z e n iu o d b ic ia dzie nne go n a 1000 eg zem plarz y. ,

18 L is t K . P a t h i é , J. K e n ig a i L. L e s z n o w s k ie g o do H . S c h m i t t a z 21 X 1859 r., O s s o lin e u m , r k p s 5916/11. .

19 M a s z y n ę t ę s p r o w a d z ił „ K u r ie r W a r s z a w s k i” w r o k u 1896. „ K u r i e r W a r s z a w ­

s k i" . K s ią ż k a ju b il e u s z o w a , s. 299.

20 S. D u n i n , W s p o m n ie n ia d z ie n n ik a r z a , s. 57 m a s z y n o p is u . O d s y ła m t u do te j części p a m i ę tn i k a , k t ó r a n ie z o s ta ła w łą c z o n a do w y d a w n i c tw a (O sso lin e u m , W ro c ła w 1963). U d o s tę p n ił m i ją ł a s k a w i e w y d a w c a te g o to m u — d r Z e n o n K u n ic k i. „ K u r ie r W a r s z a w s k i” , 1842, n r 123; ta m ż e , 1871, n r 289; „ K u r i e r W a r s z a w s k i" . K s i ą ż k a j u ­

bileusz ow a, s. 293 i 295. P ie r w s z a s p r o w a d z iła j ą d r u k a r n i a B a n k u P o ls k ie g o z a n ­

g ie ls k ie j f i r m y C o o p e ra . W r o k u 1850 ju ż p r a w ie w s z y s tk ie d r u k a r n i e p r a s o w e w W a r s z a w ie w y p o s a ż o n e b y ły w m a s z y n y p o ś p ie s z n e , p o c h o d z ą c e p r z e w a ż n ie z b e r

(11)

-A w prow adzona w latach siedem dziesiątych tzw. p ra sa podw ójna pozw a­ lała n a odbijanie 3000 egzem plarzy, a n a w e t do 5000 egzem plarzy na „

godzinę21. _

N asu w a się p ytanie, jaki jest sens podaw ania w „Indeksie nazwisk, pseudonim ów i k ry p to n im ó w ” czterech tzw. znaczków a uto rsk ich (s. 523), któ re często um ieszczano zam iast im ienia i nazw iska a u to ra a rty k u łu . W iadom o bowiem, że ilość ich je st nieporów nanie większa. Szkoda, że książka poświęcona p rasie nie zaw iera w ogóle ilustracji, stanow iących przecież cenny elem en t doku m entacyjny.

Biorąc pod uw agę stopień trudności, jaki s ta n ą ł p rze d au to rem , n a le ­ żało liczyć się z n ieunikn ionym i om yłkam i i potknięciam i. L e k tu ra książki w skazuje jednak, że z am iar p rz e ra sta ł m ożliwości au to ra . W zasadzie tru d n o uznać tę .pracę za syntezę dziejów p ra s y w arszaw skiej. Raczej można powiedzieć, że zaw iera ona p ew n ą ilość in fo rm acji o jej dziejach. W w ie lu p a rtia c h są to w iadom ości bardzo istotne. In fo rm a c je te s p ra ­ w ia ją jed n a k zb y t często w rażenie przypadkow o dobranych, są nie dość usy stem atyzo w ane i nie pow iązane w odpow iednie problem y. Co w ażn iej­ sza, są d y a u to ra o p arte są n a zb yt w ąskiej bazie źródłow ej, a b y m ożna je było uznać za dostatecznie obiektyw ne. ■

E ug en iu sz To m a sze w sk i

IV ■

J a n i n a L e s k i e w i c z o w a : W a r s z a w a i j e j i n t e l i g e n c j a po p o w s t a n i u s t y c z n io ­

w y m , 1864— 1870, P W N , W a r s z a w a 1961; ss. 180. . .

D otychczasow e badania n a d in telig en cją polską i jej h isto rią p ro w a ­ dzone b y ły w środow isku socjologów i histo ry k ó w szczególnie in ten sy w n ie w d w u okresach, nie bez pow odu p rzy p a d a ją c y c h n a la ta 1945— 1948 i po ro k u 1957. P ra c a J a n in y Leskiew iczow ej1, p ow stała w ty m p ierw szym okresie, została jedynie „uzupełniona obecnie p róbą w y k o rzy stan ia m a te ­ riałó w źródłowych, niedostępnych w pierw szych lata ch p o w o jen n y ch ”2.

l i ń s k ie j f i r m y P. G. S ig la. „ K u r i e r W a r s z a w s k i” , 1850, n r 71; „ K u r i e r W a r s z a w s k i” .

K s i ą ż k a ju b il e u s z o w a ,· s. 293. Zob. te ż : A r c h iw u m P a ń s t w o w e W a rs z a w y , T e k i K o -

r o t y ń s k ic h , g r I X 25A o r a g r IX , 7k

21 S p r o w a d z o n ą z P a r y ż a m a s z y n ę M a r in o n ie g o z a in s ta l o w a ł „ K u r ie r W a r s z a w ­ s k i” w r o k u 1875. „ K u r ie r W a r s z a w s k i”, 1874, n r 269; „ K u r i e r W a r s z a w s k i" . K s ią ż k a

ju b il e u s z o w a , s. 295.

1 "W ydana w s e r ii B ib l io t e k a H is to r y c z n a im . T a d e u s z a K o r z o n a n r 31.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nowością jest między innymi przepis nakładający na sędziego obowiązek udowodnienia zamieszkania strony na terenie jurysdykcji danego sądu, kiedy wiąże się to z pojawieniem

Do opisu betonu zastosowano dwa ciągłe modele konstytutywne: sprężysto-pla- styczny oraz z degradacją sztywności, rozszerzone o długość charakterystyczną mikrostruktury

Szczepański (dwugłos pt... T ow arzyszyli im koledzy

Rozdz III

Ważniejszą sprawą jest jednak co innego: mieszanie ze sobą — zresztą nie tylko w tym miejscu — tego, co w innym miejscu całkiem słusznie jest wyraźnie

rn=coefficient, depending on the ratio of mean height of lateral areas above the waterline to ship length. 356

Unlike the two aforementioned radiative damping rates, these two intrinsic damping rates have no effect on the interactions between the two modes. They correspond to the

Unter bestimmten sehr ungiinstigcn Voraussetzungen ware also die Vereisung der ,.Gorch Fock" in (1cm angenommenen Mall dcnkbar. Da aber nicht anzunchmcn ist, dalI die