• Nie Znaleziono Wyników

Esej o powieści

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Esej o powieści"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Martuszewska

Esej o powieści

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4-5 (28-29), 270-274

(2)

Dążność do n ad aw an ia tak rozum ianego p orząd k u szczególnie u d e ­ rza w rozdziałach pośw ięconych k o n k retn y m utw o ro m czy pisarskim indyw idualnościom , poniew aż tu gest ew e n tu aln e j sw obody w yboru, in d y w id u aln ej decyzji je s t bard ziej oczekiw any. M etoda G łow iń­ skiego sp raw d za się znakom icie na tekstach, k tó ry c h autorzy dzia­ łanie k o n w en cji u czynili p rzedm iotem sw ej sztu k i — i tak z n ie ­ zw ykłą sa ty sfa k c ją i po p ro stu p rzyjem nością czyta się stu d ia o P or­

nografii G om brow icza i p an tag ru elizm ie W itkacego. N atom iast p ew ­

ne opory czy in te rp re ta c y jn y niedosyt budzi le k tu ra rozpraw o E m a n cyp a n tka ch i D ziejach grzechu, gdzie pró b y — nieu dane — dek o n w encjonalizacji ujęć pow ieściow ych p rzed staw ia a u to r n ied ra- m atycznie, jako w pierw szy m w y pad k u „ p rzy m u s” historycznej sy tu a c ji g a tu n k u , w d ru g im — „p rzy m u s” nieporozum ień m iędzy k o n stru k c ją a recep cją, spow odow any czytaniem D ziejó w grzechu przez p ry z m a t klasycznej pow ieści realisty czn ej. W yd aje m i się np., że i dziś czytane D zieje g rzechu nie dadzą się bezkonfliktow o sprow adzić do „ b an aln ej pow ieści”, że k o n stru k c ja sprzeczności je st także ich w arto ścią im m an en tn ą.

G łow iński p rzy tacza słow a G om brow icza: „Człow iek pow inien być p anem form , k tó re sobie przy sw aja, a nie — ich niew olnikiem ” . Sam je d n a k d e m o n stru je swego ro d zaju „ucieczkę od w olności” z jak ą ś ja k b y sa ty sfak c ją śledząc popadanie w konw encje, a nie próby, d are m n e być może, w yzw alania się od nich.

Ewa W iegandtowa

E s e j o p o w ie ś c i

M ihśly Siikosd: Wariacje na te m a t powieści. Przeło­ żył Andrzej Sieroszewski. Warszawa 1975 PIW, ss. 304.

P o tw ierdzen iem żyw otności g a tu n k u powieścio­ wego je s t nie tylko u kazy w an ie się coraz to now ych, b ijących re k o r­ dy poczytności u tw o rów doń należących, ale także pojaw ianie się k o lejn y ch teorii tego g atu n k u . W o statn ich lata ch nie m ożem y pod ty m w zględem narzekać. Z polskich p rac m ożna w ym ienić co p ra w ­ da tylk o je d n ą w iększą — Św iatopogląd powieści Stanisław a Eilego (1973), ale nie tak daw no przysw ojona n am została książka G eor- gesa B lina S ten d h a l i p ro b lem y pow ieści (1972), w ram a ch Biblio­ teki K ry ty k i W spółczesnej zaś po Teorii pow ieści G yórgya Lucacsa (1968) i N arodzinach pow ieści la n a W a tta (1973) P ań stw ow y In sty ­ tu t W ydaw niczy doprow adził ostatnio do ukazania się polskiego tłu ­ m aczenia w ęgierskiej p rac y M ihalya Siikosda W ariacje na te m a t po­

wieści, z nieznacznym już, bo zaledw ie czteroletnim opóźnieniem

(3)

W ariacje... Siikósda m im o eseistycznej form y, sp raw iającej, że czy­

tanie tego tek stu należy do przyjem ności, m a ją jed n a k a m b icję do­ konania „stosunkow o w iernego opisu, oceny i uogólnienia pow ieści naszych czasów ” (s. 8), czyli stw orzenia teorii tej powieści. A m bi­ cję o ty le pociągającą, o ile jednocześnie ryzykow ną. Nic dziw nego też, że książka Siikósda p row okuje do polem ik — nieco tru d n y c h , gdyż dotyczących obcokrajow ca (o obcokrajow cu m ów i się u nas raczej jak o u m arły m : nih il nisi bene), z drugiej stro n y o ty le ła t­ w ych, że w niezastygłej form ie eseju widoczna je st żyw otna św ia­ domość jego tw ó rcy , licząca także na czytelnika nie przy jm u jąceg o bezkrytycznie w szystkich jego w yw odów .

P odstaw ow ym m om entem w zbudzającym k o n tro w ersje je s t sp raw a z akresu tek stó w służących Sukósdow i jako baza m ateriałow a. Nie chodzi tu o zastrzeżenia dotyczące nieobecności na k a rtk a c h książki nazw iska jednego czy drugiego pisarza, ale o sp raw ę szerszą. A u to r

W ariacji... bow iem opiera się na pow ieściopisarstw ie p o w stałym

w czterech językach: angielskim , rosyjskim , niem ieckim i fra n c u s­ kim . B rak w śród nich jednego bardzo istotnego dla k u ltu r y trzeciej ćw ierci X X w. — a m ianow icie hiszpańskiego, b ra k ty m sam ym lite ­ r a tu ry ju ż nie tylko hiszpańskiej, ale przede w szystkim k ra jó w A m eryki Ł acińskiej, bądź co bądź najciekaw szego zjaw iska w pro ­ zie n a rra c y jn e j o statnich k ilk u n a stu lat. Je d y n y m u tw o rem z tego kręgu jest w ym ien iana tylko w p rzypisie powieść G. G. M arąu eza

Sto lat sam otności. A przecież po trzeby pom inięcia tek stó w ok reślo­

nej g ru p y językow ej a u to r nie może tłum aczyć, jak to swego czasu czynił A u erb ach w M im esis, m etodą b ad a ń w ychodzącą z analiz s ty ­ listycznych, gdyż w łaśnie tego ty p u analiz książka nie zaw iera, ty m sam ym też m oże opierać się n a tłum aczeniach (i fak tyczn ie się opie­ ra, dzięki te m u też p o jaw iają się w niej także nazw iska pisarzy polskich: J. A ndrzejew skiego i K. B randysa). W ydaje się, że tego ty pu ch a ra k te ry sty c z n e pom inięcie rz u tu je mocno na p rz y ję tą kon­ cepcję pow ieści i prow adzi często do ocen bardzo d y sk u sy jn y ch (np. „Ćw ierćw iecze to nie obfitow ało w arcydzieła. Nie znam y a n i je d ­ nej w spółczesnej powieści, k tó ra m ogłaby ryw alizow ać z D o kto rem

F austu sem ” — s. 59).

P rz y ję ta przez Siikósda definicja powieści — co praw da przez niego sam ego tra k to w a n a jako „ogólne stw ierd zenie n a tu ry gnoseologicz- nej i socjologicznej” — „powieść to uprzedm iotow iona fo rm a św ia­ domości tw órcy, k tó ra w antrop o m o rficzn y sposób — czyli z człow ie­ kiem jako ośrodkiem — n a ślad u je i odzw ierciedla rzeczyw istość” (s. 16) — n a w e t m im o późniejszych m odyfikacji, w k tó ry c h je st m ow a o „tw órczym naślad o w an iu rzeczyw istości” (s. 18— 19), rz u tu ­ je dość mocno na rozw iązania poszczególnych zagadnień, zw łaszcza zaś w stępnego z nich — in fo rm acji tra k to w a n ej jako e le m en t po­ wieści. Ilość przek azy w an y ch in fo rm acji sta je się tu w a rto śc iu ją ­

(4)

cym k ry te riu m dla tego g a tu n k u i je d n ą z p o d staw utajonego norm atyw izm u au to ra. J e s t to n o rm aty w izm ty p u Lukâcsow skiego, polega bow iem na p rzy jęciu realisty czn ej pow ieści X IX w. za ideal­ n y m odel pow ieściow y, od k tó rego m oże n a stą p ić je d y n ie odstąpie­ nie in m in u s. T aki przecież c h a ra k te r m a ją rozw ażania o „stra ta c h tery to rialn y c h powieści X X w .” (niesłuszne znów w sto su n k u do lite ra tu ry iberoam ery kań sk iej). Co p raw d a S ükôsd dostrzega m ożli­ wość rozszerzenia info rm acji pow ieściow ej — o now ą rzeczyw istość ty p u socjalnego (w u stro ju socjalistycznym ) i o postulow any p rze­ zeń zw iązek m iędzy in fo rm acją pow ieściow ą a re z u lta ta m i przekazu in fo rm acji n a u k społecznych — a le zauw aża ją głów nie teoretycznie, niem al nie p rzy w o łu jąc odpow iednich p rzyk ładó w . Ów tak c h a ra k ­ tery sty czn y no rm aty w izm w idoczny je s t jeszcze bard ziej w tra k to ­ w an iu akcji, także u jm ow anej jak o jed e n z pod staw ow ych w yznacz­ ników pow ieści („powieść to jak a ś historia. To opow iadanie o uogól­ nionych, pozbaw ionych przypadkow ości losach, działaniach jednej lub w ielu isto t lud zk ich” — s. 121).

Z m niejszanie ro li a k c ji w lite ra tu rz e w spółczesnej, jej „zubożenie” , tra k to w a n e przez Sükôsda w sposób nieco p rzy p o m in ają cy a ta k i na kom pozycję pow ieści m łodopolskiej — tłum aczone bow iem nieu d o l­ nością pisarzy -am ato ró w , k tó ry m „ b ra k zaw odow ego przygotow ania, spraw ności rzem iosła” (s. 118) — oceniane je s t n iezm iern ie p e jo ra ­ tyw nie, pada n a w e t sform ułow anie, iż „zlikw idow anie ak cji byłoby rów noznaczne z końcem , ze śm iercią pow ieści” (s. 143). Podobnie de­ precjonow ane je s t zm ierzanie n ajnow szej lite r a tu r y w stro n ę „ sk u r­ czenia się osobowości” , tj. p rezen to w ania ludzi nie c h a ra k te ry z u ją ­ cych się całkow itą pełnią osobowości. Ow a d ep re c ja c ja co p raw d a sta ra się nie być ab solu tna (jako w zór u k azy w ania osobowości w po­ w ieści został zaprezen to w an y K lim S a m g in G orkiego i M usilow ski

C złow iek bez właściwości), niem n iej znów zm ierza w c h a ra k te ry ­

stycznym k ieru n k u . Do tego stopnia c h a ra k te ry sty c z n y m , że czytel­ nik tego eseju-pow ieści o pow ieści n a ogół zm uszony je s t doszukiw ać się jego pozytyw nego b o h atera w klasycznej pow ieści w ielkiego realizm u X IX w., najb ard ziej negatyw nego zaś w nou vea u rom an, k tó ry stosunkow o najczęściej u k azy w an y b y w a jako p rz y k ła d klęsk w spółczesnej b eletry sty k i. N aw iasem m ów iąc — z n a jd u je się n a tym m iejscu w tow arzystw ie dość licznym i — dod ajm y — dość d o bra­ nym , skoro m. in. twórczość Jo y c e ’a została oceniona jako ,,poraż­ k a ” (s. 267), a cała „powieść św iadom ości” (tj. w łaściw ie — s tr u ­ m ienia świadomości) tra k to w a n a jako zjaw isko daw no zapom niane (s. 54).

Ów „pozytyw ny b o h a te r” , czyli pow ieść realisty czn a X IX w ., został w książce Sükôsda u ję ty w sposób m odelow y, tj. in te re su ją c y i w zasadzie nie w zbudzający w iększych k o n tro w ersji, choć (jak to zw ykle byw a z m odelam i stanow iącym i p u n k t w yjścia) uproszczo­ ny, pozbaw iony w ew n ętrzn y ch antynom ii, k tó ry c h przecież w iel­

(5)

kiej pow ieści realistycznej nie b rak. Także zresztą w lite ra tu rz e XX w., chociaż nie je st ona przez a u to ra W ariacji... b y n ajm n iej tra k to w a n a jako m onolit, n ato m iast je st w ielok rotn ie ro zp a try w a n a w różnych aspektach (np. pojaw ia się w książce 5 ro zm aitych p rzy ­ kładów m ożliwości rozw iązania in fo rm a c ji pow ieściow ej w X X w., 5 typów akcji, 8 wzorców osobowości itd.), niem niej za m ało chyba dostrzegane są istniejące opozycje, prow adzące n iejed n o k ro tn ie aż do biegunow ej polaryzacji — np. m iędzy zm ierzaniem k u o b iek ty ­ w izm ow i powieści fa k tu a su b iektyw izm em powieści stru m ien ia świadomości, „geom etrycznością” kom pozycyjną a chaosem itd. Cechy s tru k tu ra ln e powieści w ielkiego rea liz m u oraz odchodzenie od nich w powieści w spółczesnej u jm u je Siikósd w płaszczyźnie in­ form acji, n astęp n ie — akcji, potem zaś czasu oraz przestrzeni, i w reszcie koncepcji osobowości b o h atera. U derza w tak im ujęciu przede w szy stk im b ra k an alizy n a rra c ji tej powieści, ty m bardziej zaś uderza, że n a w e t w p rz y ję te j koncepcji s tr u k tu ry u tw o ru po­ wieściowego zagadnienia te m ogłyby się znaleźć w części tra k tu ją ­ cej o inform acji, n a rra c ja stanow i przecież k a n a ł przep ły w u i tra n s ­ form acji elem entów o ch a ra k te rz e in fo rm acy jn y m . Podobnie b rak tak istotn ych dla koncepcji w spółczesnej pow ieści cech jej k o n stru k ­ cji, tj. analiz sp ra w kom pozycyjnych, a tak że zauw ażenia p ro b lem a­ tyki czyteln ika w pisanego w te k st tejże pow ieści (a jakże m ogłyby być efek tow n e analizy utw orów C ortazara!).

Z p a rtii p rac y om aw iających elem en ty s tr u k tu r y powieściowej n a j­ bardziej in te resu jąc o p rzedstaw ia się rozdział o czasie i przestrzeni. Siikósd p o d k reśla silnie ich w zajem ną zależność i w an alizach także niekiedy tra k tu je je łącznie (gdy pisze o Dos Passosie i D urrellu). Dwie form y a b stra k c y jn e j p rzestrzen i zostały w yodrębnione jak n a j­ bardziej tra fn ie — jest to pokój i droga (choć obie m ają daleko szerszą tra d y c ję , niż im to p rzy zn aje a u to r W ariacji..., obie bowiem istnieją w pow ieści od początków jej pow stan ia, przyp o m nijm y, że B achtin tra k tu je je jako ty p chronotopu, a Ł o tm an w p racy o prze­ strzeni u Gogola nadzw yczaj in teresu jąco om aw ia kategorię drogi). Tak c h a ra k te ry sty c z n a dla Sukósda błyskotliw ość analiz, u m ie ję t­ ność eseistycznego pisania o sp raw ach skom plikow anych i tru d n y c h bez zbytniego ich upraszczania oraz w ciągania czy telnik a w tok „akcji” , zain teresow an ia go — w ty m rozdziale książki n ajp ełniej dochodzą do głosu.

Z poszczególnym i analizam i n ieje d n o k ro tn ie jeszcze m ożna by b a r­ dzo gorąco polem izow ąć, nie ty lk o z tak łatw o rozdaw an y m i ocena­ m i o „ k lę sk a ch ” i „p o rażk ach ”, ale także z k o n k retn y m i „zaszuflad- kow aniam i” w ró żn ych p a rtia c h książki. A le a u to r eseju m a p rze ­ cież praw o do subiektyw nego w idzenia zjaw isk a ta k k o n tro w ersy j­ nego ja k lite r a tu r a n a jb ard ziej w spółczesna, a owo prow okow anie do polem ik należy uznać za ogrom ny plus książki. To w łaśnie bo­ w iem w ciąż żyw a i żyw otna — m im o ty lu nekrologów i orzeczeń

(6)

o rozm aitych porażkach — powieść w p ły w a na ostrość w artościu­ jących sądów Siikósda i to zjaw isko n ależy uznać za je j zwycięstwo. D latego też nie trzeb a tak bardzo jej bronić — sw y m istnieniem

sam a się uzasadnia n ajlep iej.

Anna Martuszewska

T a k p o ls k i e b y ł y S u l a j k i

W S u la jk a c h je s t cy rk. N a aren ie c y rk u ciem ­ ny, półnagi typ. S taje, przeciąga się, o tw iera szk atu łk ę. Co w niej jest? Co by mogło być? Noże! D ługie, ostre, niebezpieczne. T yp przy w ołu je A nitę S ieb u k at, u staw ia ją pod ścianą i zaczyna ob rzu­ cać nożami. Bogu dzięki — w szystkie chybiają! W idzow ie w ydają tłum ione odgłosy przerażenia, ale jed en, ogrom ny ry b a k W alenty Copek zryw a się z ław y, w kracza na aren ę, podchodzi do m iotacza noży i mówi:

„«Ta kobiecinka potrafiła na nasze powitanie znaleźć m iłe słow a. Dlaczego u jasnej cholery rzucasz w nią nożami? Co? Jeszcze jeden rzut i ... ja się z tobą rozprawię. Bo u nas nie ma zwyczaju, żeby rzucać nożem do ludzi. Dobrze mówię?»

«Dobrze!» — poszedł pomruk po w idow ni”.

A nita Siebukat, w łaścicielka w ędrow nego cy rk u opanow ała sytuację. N u m er z nożam i p rzerw ano. M iotacza noży zastąpił p restid ig itato r. Jego sztuka p rzyniosła m u ogrom ny aplauz. Zachęcony powodze­ niem p rzy stąp ił na sam k ra j a re n y , sięgnął za kam izelkę w u ja S ta ­ nisław a G iergula i w yciągnął sta m tą d białego królika.

W idow ni odjęło mowę, a w u je k — słowo ho noru — zaczął po kolei zdejm ow ać różne części g ardero by w nadziei, że znajdzie następn e króliki.

C yrk później om ijał m iejscowość, w k tó re j się z d arzy ły opisane w yżej i inne w ypadki. D zieją się one w w ym yślonej wiosce m az u r­ skiej. Je j m ieszkańców cechuje „po pierw sze coś, co p sy c h ia tria n a ­ zyw a niskim progiem inteligencji, a co n ap ra w d ę znaczy: in telig en ­ cja nie pojęta dla o b serw atora z zew nątrz. Po dru gie cechuje ich to, że m ają duszę. A z kolei do cech ow ej duszy należą błyskaw icz­ n y sp ry t, klockow ata podstępność, ró w nie ciężka, niedźw iedziow ata tkliw ość i w zru szająca cierpliw ość” .

W ioskę w y m y ślił S iegfried LenzJ^ zachodnioniem iecki pisarz, którego ‘ S. Lenz: So zärtlich w a r Sulajken (tak tk liw e b yły Sulajki). Wyd. I. Ham­ burg 1955 Hoffman u. Campe. Wyd. II 1975. Cytuję za wyd. II.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ostatnio, rok temu w Centrum Sztuki Wspołczesnej na Zamku Ujazdowskim w Warszawie odbyła się największa jak dotąd wystawa Tadeusza Rolke na która złożyło

The first-place teams in each league play each other in the World Series. Uzupełnij zdania właściwym przedimkiem a, the lub wpisz X jeśli przedimek

„aczkolwiek pojęcie prawdy jest zrelatywizowane do układu pojęciowego, to jednak przy ustalonym układzie pojęciowym różnica między prawdą a fałszem nie jest kwestią

[r]

Jeżeli bowiem weźmie się pod uwagę spowodowany niedoskonałością ludzką, a jed n a k konieczny dla każdego praw a elem ent niezbędnej kondensacji norm,

The short circuit strip, or shortening strip, is the element in the antenna design that allows the size reduction of the PIFA compared to a regular rectangular

Egzamin z Mechaniki

Szansą na przeżycie dla humanisty (który wcześniej umiał tylko siedzieć w bibliotece) jest więc włączenie się w – uważane za jedynie ważne i przydatne, specyficznie