• Nie Znaleziono Wyników

Wędrówka po obozach : fragmenty wspomnień

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wędrówka po obozach : fragmenty wspomnień"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Turowski

Wędrówka po obozach : fragmenty

wspomnień

Palestra 27/8(308), 92-94

(2)

02 Część II. M ateriały z o brad sesji N r 8 (308)

jego w idać było ty lk o w ie lk ie oczy. L ek k i też był ja k d z ie c k a L ek a rz obozow y podał jako przyczynę zgonu: r a k żołądka z p rzerzutam i n a w ątrobę. B ezpośred­ nim je d n a k pow odem śm ierci adw . K u leją b y ło pobicie go przez esesm an a w m o­ m encie, k ie d y w y p y ty w a ł now o przybyłych w ięźniów o w ieści z Częstochow y. Złe w iadom ości z dom u osłabiły też odporność psychiczną”.

STANI SŁAW TUROWSKI

W ędrówka po obozach

(frag m en ty w spom nień)

P o p rzybyciu do B rzezinki 4 w rześnia 1944 r. b y ła jak aś dezy n fek cja. N iektórzy zm arli. P ew n ie chorzy n a serce. Leżeli w szeregu na a p e lu do liczenia. O bok w szeregu tr a n s p o r t Ż ydów ek z H olandii. P rzew ażnie elegancko ub ran e. Po k ilk u godzinach w idzieliśm y -je. Ogolone głowy. W łachm anach po zm arły ch Ż ydów kach. D o b re u b ra n ia szły do Rzeszy. N osiły je N ie m k i Te w ła ch m a n ac h m ów ią, że nic n ie w ied ziały o w yw ożeniu Ż ydów n a zlikw idow anie. S tarszych H o len d e rek ju ż n ie było. Z araz poszły do gazu. Dzieci też.

Z apow iedziano nam , żeby od d ać w szystkie cenne rzeczy, szczególnie złoto i d ro ­ gie k am ien ie — pod k a rą chłosty. Poszliśm y do sauny. P rz ed te m w y rw a łe m n a ­ k rę tk ę z ze g a rk a i złote pióro. O ddanie u b ra ń , strzyżenie głów. C ały p erso n e l w y łąc zn ie Żydzi. K ąpielow i, k alifak to rzy , dezynfektorzy, a le p rzede w szy stk im szrajberzy. S tarszy lagrow y ii jego zastępcy-w ięźniow ie A ryjczycy, k ap o w ie też. W o bsłudze bloków A ryjczycy. W ielu m a tró jk ą t k ry m in alistó w . W ydano n a m u b ra n ia . T a k ja k tym H olenderkom . Z dezynfekow ane łachy po zabitych Ż ydach — czerw one tró jk ą ty , n u m ery . M iski bez łyżek. T rzeba chłeptać ja k zw ierzęta. Szko­ d a , że m a m y do czynienia z ludźm i, a n ie ze zw ierzętam i. P rzy d ział do b lo k u siedem w polu A.

P a trz y m y w szpary. S zeroka droga w zdłuż naszych drew n ian y ch b u dynków . Ś ro d k iem podłuiiny g lin ian y piec. W raz ie bieda kijem głowę w ięźnia w cisk a się d o d rzw iczek pieca. T a k a te c h n ik a . T ą szeroką d rogą idzie pochód złożony z k ilk u ­ set dzieci. C ztero- siedm ioletnie, żydow skie, w końcu płow ow łose. M ów ili n a m po ­ te m , że to polskie, z Zam ojszczyzny. Obok nieliczne straże z psam i. Dzieci ty lk o w koszulach. W k a b in ie -ro z b ie ra ln i koszule zostaw ią.

O bok m n ie stod S ta n isła w G órkiew icz z K rakow a. Po w ojnie, przed śm iercią, n a d e sła ł m i ośw iadczenie złożone p rzed ZBoWiD, że dzieliłem się z n im chlebem . •Żle znosił głód. B ył pobożny. M odlił się i n a m odlitw y z b ie ra ł k ilk u ludzi. P o ­ bożnych było m ało. On był ze sztuby, z obsługi, n ie z n asze j grupy. P rz y b y ł z Dory. O bok sto i żołnierz, pseudonim „D rzazga” z W iger. M ówi: „ P a trz n a te dzieci, dch m a tk i m odlą się do Boga, jeżeli żyją. Do dobrego i m iłosiernego, do M a tk i Bożej, k tó ra podobno w y słu c h a zaw sze i pomoże. No i co, gdzie te n Bóg d o b ry , że t u p io ru n n ie strze li?”

S p o tk ałe m się z p rzy ja cie le m Żydem , doktorem M ichałem Jęczm ieniem . Był od d a w n a w A uschw dtz-B irkenau san itariu szem , a w łaściw ie człow iekiem d o m e l­ d o w a n ia o tym , ilu ju ż chodzić n ie m oże i że trzeb a ich d a ć do izby chorych, a w łaściw ie w ręc e k a ta , zab ijająceg o zastrzy k iem fenolu do serca. N o i zgła­ szał tru p y w y ciąg n ięte za blok, żeby je b ra ło L eichkom m ando. P ow iedział m i ,że n a s z a g ru p a m u si zginąć. Nie „n u m e ru ją w as n a ręc e” ta k ja k tych, k tó rz y idą z a ra z do kom ina. T rz eb a s ta ra ć się tu zostać, bo m acie „iść w tr a n s p o r t”. Ale ja k i? W iem od Ż ydów szrajb eró w . Ju ż spisują.

(3)

N r 8 (308) IV dział te m a ty c z n y 93

B ył p aźd ziern ik . Po b u n cie k o m a n d a z k re m a to riu m (byli ta m sam i Ż ydzi do m ordow ania gazem Żydów ) nlie w olno było w y jść z bloków . S ta le pędziły sam o ­ chody z policją. W y łap ali w szystkich. P ro w ad zili zm asa k ro w a n y ch , pogryzionych przez psy.

A w ięc nasza g ru p a .podejrzanych, n az y w an y c h przez N iem ców b a n d y ta m i z W arszaw y, odjeżdża. U staw iliśm y się na apel. B ył sta rsz y obozu i esesm ani. N adszedł ru d y n isk i Ż y d -szrajb e r. O dczytał d w a n u m e ry . M ają pozostać do sp rz ą ­ ta n ia -bloku. To ja i G ołębiow ski, a rty sta o pery w a rsza w sk ie j. Będzie śpiew ać w chórze d la szefów obozu, a m nie w y ra to w ał Jęczm ień , p o d ając pisarzo w i mój n u m e r 194580. Było to sp o tk a n ie „p raw nicze”. T e n r u d y s z ra jb e r był ad w o k atem w iedeńskim .

W śród w rz a sk ó w szybko u staw io n o kolum nę. O dstaw io n y n a bok, nie m ogłem pożegnać tow arzyszy. W szyscy zginęli. Po k ilk u n a s tu d n ia c h stra ż e tow arzyszące w róciły. T ra n sp o rt poszedł do Flossenbiirga. B ył to obóz, o k tó ry m m ało pisało się po w ojnie. B ył m ord erczy , masoWo zabijano po d czas a p e li m eto d ą trzy m an ia n a a p e lu dopóty, dopóki n ie zaczną się przew racać. W tedy dobijano. T ak też zrobiono z n a sz ą g ru p ą . P ra w ie w szyscy byli żo łn ierza m i p o w sta n ia z AK, AL, PA L i sy n d y k aliści, k tórzy — trz e b a przypom nieć — b ili się n a S taró w ce w sposób nieustraszony. T rzy m an o ich poza blokam i n a a p e la c h głodow ych.

In fo rm a c je od esesm anów m ia ł nasz blokow y G aszyński. W ięźniow ie b loku n r 7 m ieli du że szczęście. N ikogo n ie bił. R ato w ał, kogo m ógł. W sąsied n im b lo ­ k u n r 6 n a polu A blokow ym b y ł n ie ja k i F ra n e k z Z agłębia — m o rd erca i k a t w ięźniów .

G asz y ń sk i przeżył. W 1949 r. m o ja żona zobaczyła, że cału ję się i ściskam n a śro d k u ulicy z o sobnikiem o n iezw ykle sem ickim w yglądzie. Był to M ichał Jęcz­ m ień. P rzeży ł n a w e t styczniow ą ew akuację O św ięcim ia. W długiej rozm ow ie pow iedział m i, że w yjeżdża do Izraela.

W krótce do b lo k u p rzy b y li n o w i w ięźniow ie. M iędzy n im i z n a n y później i ży­ jący do dziś Igor N ew erly ze sw oim tow arzyszem , k u la w y m w spółw ięźniem . Ne­ w erly, a w łaściw ie A bram ów , b y ł jednym ze sztubow ych. Spokojny, rozw ażny. O baj p rzy b y li z obozu w M a jd an k u , N ew erly za jm o w a ł się uszczuplaniem p o rcji naszej zupy. W sum ie d aw a ło to dość du żą b ań k ę . Ż ydzi z k o m a n d a k re m a to ry j- nego p rzy n o sili za tę b ań k ę zło tą d w udziestodolarów kę. B lokowy G aszyński w rę ­ czał ją za u fa n e m u s tra ż n ik o w i Niem cowi, a te n przyw oził pół litr a w ódkf. G a­ szyński d c sw ojej izdebki z a p rasz ał podoficera n ad z o ru jąc eg o n asz blok. P rz y ­ n osił ze sobą sa rd y n k i, szynkę w puszkach o ra z sa la m i o d e b ra n e Żydom p rz y ­ w ożonym z W ęgier i A u strii. Te p o p ija n ia zabezpieczały tro c h ę nasz blok przed n ag ły m i k o n tro la m i nocnym i, podczas k tó ry ch b ito i za b ija n o w ięźniów . D la p o stra c h u i przyjem ności.

N agle zab ran o m n ie do tra n sp o rtu . Jech aliśm y n ie zb y t długo. S traż. Bicie. W ięźniow ie klęcząc je c h a li w o d ru to w an y c h w agonach. P rz y jec h aliśm y o zm roku. W yczerpani i głodni. P rz y w y jśc iu z w agonów , oczyw iście tow aro w y ch , s ta li straż - nicy -w ięźn io w ie i o k ła d a li p a łk a m i w ychodzących. N iem cy szczuli psam i. C hciano zastraszyć o d razu.

B yliśm y w S ach sen b a u sen -O ra n ien b u rg u . B iegiem , dość tru d n y m dla w ygło­ dzonych i w ynędzniałych, ze s ta c ji do ogrom nej h a li d la sam o lo tó w H ein H a. S tra ż ­ nicy spośród w ięźniów , głów nie k ry m in alistó w , z b a ta m i. N a to dośw iadczony wuęzień z w rac ał p iln ą uw agę, bo jeżeli b yłyby k ije , to znaczy zabijanie. Było z n am i p ięciu F ran cu zó w ze sta re g o Ośw ięcim ia, to znaczy n ie z B rzezinki. Po

(4)

Nr 8 (308)

04 Częśó II. M a teria ły z obrad, sesji

o k u p a c ji F ra n c ji, około 1941 r. p rzy szed ł tra n s p o r t z przeszło 1200 k o m u n istam i fra n cu sk im i. Z o stało ty lk o ty c h pięciu.

Po ap e lu m iłe sp o tk a n ie .— a d w o k a t J e rz y C z a r k o w s k i zesłany do Oś­ w ięcim ia, jeżeli p a m ię ta m w 1941 r. A w ięc żyje. W spom nienia, w spom nienia. A p lik a cja sądow a. 24 o d d ział S ąd u P ok o ju w dom u róg Nowego Ś w iatu i A lej Jero zo lim sk ich obok re s ta u r a c ji „G a stro n o m ia” . A p lik a c ja u sędziów śledczych. P o tem udało m i się p rz e jść do S ą d u A pelacyjnego. B yła to szkoła przem ów ień św ietn y ch adw o k ató w . P o tem egzam in sędziow ski. U niw erek . W ykłady prof. J a rry . T łu m y n a p ie rw sz y m ro k u p ra w a . W olne w y k ła d y w sa li w ielkiego L eona P e tra - życkiego, potężny, se p len iący bas prof. Sm oleńskiego, zgryźliw e d ow cipy prof. K o sehem bahr-Ł yskow skiego. WTszystko zginęło i d a w n e j W arszaw y nie m a. C zar­ k o w sk i w y p y tu je chciw ie. W idać, że je st w sam opom ocy k o n sp irac y jn e j.

Je steśm y w S ach sen h au sen . Z w ykłe u d ręk i obozow e, k tó re trz e b a w ytrzym ać. K to n ie w y trz y m a , m u s i um rzeć. O trzy m ałem n u m e r 113100. Po d w u tygodniach idę w n ie w ie lk i tra n s p o rt. Coś to niedobrze. T ak ie w yróżnienie. Na d ro g ę lu k su s — półkilow y bochenek chleba. P rz y ja z d n a m iejsce. P rz y jęc ie spokojne, bez k rz y ­ ków, po p ro stu d y sk re tn e . N iskie, sk ro m n e zabudow ania. T ak a ja k b y fabryczka z czerw onej cegły. C hyba m a ła kop aln ia, bo je s t w yciąg w indy. Je steśm y , ja k się okazuje, w k a rn y m K o m m a n d o , k tó re m a k ry p to n im B iber II, a je s t w W ansleben a m See. L isty o d rodziny czasem dochodzą, a le pod a d re se m c e n tra li obozu Bu- chenw ald. M am n u m e r w ięź n ia 96444, dopiero cenzura obozow a d o p isu je n a k o ­ p ercie B ib er II.

P ew nego d n ia , było to 10 k w ie tn ia 1945 r., w śró d N iem ców p o w sta ła p anika. O kazało się, że czołgi a lia n c k ie podeszły blisko pod W ansleben. P o tem cofnęły się. W d n iu 12 k w ie tn ia zarządzono ew a k u ac ję. O trzy m aliśm y p o pół kilo chleba i roz­ począł się m arsz. D la w ielu o sta tn i. K o lu m n a w y n ęd zn iały ch ludzi w ła ch m a n ac h w śród k le k o tu d re w n ia k ó w . D nia 14 k w ie tn ia m ię d zy w sia m i H in sd o rf i Q uellen- d o rf o kręgu A n h a lt n a g le n a d je c h a ły czołgi. B yli to A m erykanie.

Do D ąbrow y G órniczej w róciłem 21 m aja.

KAROL PĘDOWSKl

Przegląd nadesłanych opracowań

A d w o k a tu ra p olska p o n io sła w czasie o k u p ac ji n ie m ie ck ie j s tr a ty olbrzym ie. Adw. W itold B a y e r w książce „ A d w o k a tu ra P R L ” w rozdziale „S k ła d osobowy a d w o k a tu ry ” o k re ś la je j u b y te k n a 56% s ta n u przedw ojennego. U b y tk i w śród a p lik a n tó w ad w o k a ck ic h b y ły jeszcze znaczniejsze.

T ablice w m u ro w a n e n a b u d y n k a c h R ad A dw okackich różn y ch m ia st, pośw ię­ cone ad w o k a to m i a p lik a n to m adw o k ack im , poległym lu b p o m o rd o w an y m w o k re ­ sie w ojny, dotyczą osób, co d o k tó ry ch istn iała d o k u m e n ta c ja ich śm ierci n a sk u ­ te k d ziała n ia o k u p a n ta . O lo sa ch je d n a k og ro m n ej liczby ad w o k a tó w b r a k w szel­ k ich d an y c h . P o g in ęli w yw o żen i i lik w id o w a n i bez pro to k o łó w i św iadków . O becna sesja w śró d licznych p o staw io n y ch celów m a ta k ż e i ten , a b y pow iększyć d o k u m e n ta c ję m a rty ro lo g ii a d w o k a tu ry .

N adesłano 21 o p rac o w a ń , in fo rm ac ji, n o ta te k i w zm ian e k o b ard z o ró żn e j t e ­ m a ty ce i b ard z o zróżnicow anych ro zm iarach . N iejed ń o k ro tn ie w i t y c h o p ra c o w a ­ n ia ch pom ieszane są tre śc i różnych d ziałó w tem atycznych.

N a w stęp ie p ra g n ę om ów ić b ardzo in te re s u ją c e w sp o m n ien ie adw . J a n a S u l e - j a. Z aw ie ra ono r e la c je z p o b y tu w N iem czech n a ro b o tac h przym usow ych. Ten

Cytaty

Powiązane dokumenty

Relacja ta jest zwrotna (kazdy nalezy do swojej rodziny), symetryczna (jesli Adam nalezy do rodziny Ewy, to Ewa nalezy do rodziny Adama) i przechodnia (jesli Kain nalezy do

Cień rzucany przez przedmioty podczas górowania Słońca wskazuje kierunek północny.. Droga Słońca nad widnokręgiem w zależności od pory roku jest dłuższa

Zmiana długości cienia oraz temperatury powietrza w ciągu dnia Przeanalizuj opisy - podręcznik strona

В этих условиях достигнуто 9-кратное (3 ,3 8 % обогащение, но предельное обогащение после этого периода (3 суток) ещ е не

In the chapter on basic m ethods of soil structure form ation, the in fluence o f hum idity during cultivation work, soil freezing and the action of perennial

During the consultation of UNESCO (in which the author of the present report has also taken part) attention has been paid to the need to define the kind and

W obszarze endogenicznej gospodarki turystycznej mieszczą się także badania nad zaspokojeniem potrzeb turystycznych mieszkańców miast.. Szczególnie wartościowe z

Dotyczy to również, a może przede wszystkim, wobec braku wystarczającego doświadczenia, krajów rozwijających się i będących w okresie transformacji (kraje