Władysław Kłapkowski
List jeńców polskich z Bakczyseraju
na Krymie z dnia 7 grudnia 1660
roku do kanclerza polskiego o
poparcie o. Feliksa Mondierda na
biskupa
Collectanea Theologica 17/4, 527-529
LIST JEŃCÓW POLSKICH Z BAKCZYSERAJU NA KRYMIE
Z DNIA 7 GRUDNIA 1660 ROKU
DO KANCLERZA POLSKIEGO O POPARCIE O. FELIKSA MONDIERDA NA BISKUPA.
[ E p i s t o ł a
P o l o n o r u m
i n
c a p t i v i t a t e
T u r e a r u m
d e g e n t i u m e x a n n o 1660].
D uże braki ma nasza kościelna historiografia w dziedzinie
znajom ości p rzeszłości zakonu kaznodziejskiego w P olsce. Prze
starzała praca ks. S. Barącza i now sza W ołyniaka nie obejmują
całości misji tego bardzo czynnego niegdyś na naszych zie
miach zakonu U· Najskromniej jednak w tej dziedzinie przed
staw ia się dawna prowincja ruska, do której należały: M ołdawia,
Siedm iogród, Tataria, Białoruś i klasztory w Wielkim K sięstwie
M oskiewskim .
Królowie p olscy przywiązywali wielką w agę do p,racy mi
syjnej i misyjnej dom inikanów na w schodzie, jak to widzim y
choćby z w ysłania Teodora z Konstantynopola, wikariusza g e
neralnego dom inikanów, prowadzących misje na w schodzie,
w roku 1415 przez W ładysław a Jagiełłę na sobór do Konstancji
w sprawach unii K ościoła W schodniego z Zachodnim.
Bardzo ciekawym przyczynkiem do działalności naszych
dom inikanów na Krymie jest list znajdujących się w Bakczy-
seraju jeńców polskich z dn. 7 grudnia 1660 roku do kanclerza
w ielkiego koronnego, którym był w owym czasie ksiądz biskup
Mikołaj P rażtn ow ski2). Zwrócił mi na niego uwagę w Archiwum
G łównym w W arszaw ie p. dr St. Szachno.
Dowiadujem y się z tego listu, że duszpasterstw o wśród
jeńców polskich prowadzili p olscy syn ow ie św . Dominika, a co
więcej, zajm owali się wykupywaniem jeńców z niewoli. T a
ostatnia, do dziś prawie nieznana ich działalność, podnosi w y
soko misję i zasługi dom inikanów polskich na ziemiach
tatarsko-») Ks. S. В a r ą с z, R ys dziejów z zakonu k azn od ziejsk iego, L w ów 1861 r.; W o ł y n i a k , W iadom ość o dominikanach prowincji litew skiej, Kra ków 1917.
2) Z treści listu można wywnioskować jedynie, iż adresatem jes
jakaś o so b isto ść w pływ ow a, w y so k ieg o urzędu. Tytuł nie w skazuje jednak na króla, jakby się chciało przyp u szczać po końcow ym w yrażeniu: „...Pana n a sz e g o m iło ściw eg o ...“ z e adresatem jest kanclerz wielki koronny przyj muję za inw entarzem z roku 1766, poniew aż ustalono to w ó w cza s na podstaw ie nieznanych nam d ziś racji; m oże ten list w zbiorach kanclerskich zn a lezio n o .
tureckich. Omawiany dokument zaznajamia nas również bezpo
średnio z kilkoma nazwiskami dominikańskimi i podaje czter
naście nazwisk jeńców polskich. Będzie on również źródłem do
poznania warunków życia naszych jeńców w Turcji.
W arszawa, Archiwum Główne, Inwentarz 1766 „Tartaricae“
nr 10, fasc. 3, nr 13.
JAŚNIE W IE L M O Ż N Y P A N IE , P. I D O B R O D Z IE JU M IŁ O Ś C IW Y .
W ejrzyj na płaczący lud, w ciężkiem utrapieniu będący, które jest w iadom e w szystkiem u św iatu, iż m iędzy takiem niew iernym narodem ubogi niew olnik w iary św . katolickiej w w ielkiem pohańbieniu zostaw a. P rzetoż częstok roć suplikow aliśm y do Stolice Św iętej A postolskiej, aby nam pasterza i obrońcę dusz n aszych przysłano, albow iem po śm ierci biskupa n a szeg o ś. p. J. M. W. M acieja M iastkow skiego zakonu D om inika św ięteg o , którego śm ierć nas w szystkich ciężkich nabaw iła b o leści, jednak B ó g W ., łe z na szy ch nie zapom inając, opatrzył nas drugim pasterzem m isjonarzem apo stolskim W . O. Rajmundem C harzewskim teg o ż zakonu D om inika św ., który jako dobry pasterz nie dał drapieżnym wilkom p ożerać ow ieczek sw oich, mając w szelk ie staranie nie tylko d u szn e, ale i cielesn e. Lecz nieużyta Parka i tego nas pozb aw iła opiekuna, gdy przy naw iedzaniu ow ieczek sw oich w B achczyseraju żyw ot sw ój zap rezen tow ał, po którego śm ierci, chcąc nas B ó g W. n aw iedzić i dodać w ięk szeg o utrapienia i żalu, z e sła ł nam non pastorem sed mercenarium, który nie tylko lu p os videndo fugit, ale też i sam lupus rapax factus est, a ten jest ociec W incenty Pinkielmann z urodzenia N iem iec. Ten tedy po śm ierci W. ojca Rajmunda C harzew skiego w szystkie rzeczy i p ieniądze b ez w iadom ości n aszej pobrał, testam ent zatracił, w któ rym w szy stk o cale opisane było, jako św iad czy i zezn aw a spow iednik ojciec Ł ukasz T ukorzew ski, unit K ościoła B o żeg o i Jędrzej T u szow sk i, którzy przy śm ierci n ieb oszczyk ow sk iej obecnym i byli. Ci tedy zeznaw ają, ż e p ien ięd zy m iało być czerw onych zł. talerów 600, kobirców kościelnych 7, oppona jedw abna, kilem ów para, obraz cudow ny Panny P rzenajśw iętszej złotem , srebrem i perłam i ozdobny i in sze param enta kościelne. D ługów b ardzo na kilkadziesiąt talerów po n ieb oszczyk u z o sta ło , o które z w ie l kim żalem i led w o nie krwawym płaczem upom inają się ubodzy niew olni- k ow ie. T eraz znow u, p ow róciw szy się b ez żadnej p otrzeby, z antipedium suknie so b ie zrobić rozkazał, ostatek aparam entów i ksiąg co najpotrzeb niejszych z so b ą zabraw szy, na Stam buł bez żadnej w iad om ości odjechał, p ien iąd ze na w ykupienie dw u niew olników polskich na N iem ców obrócił, z których po wykupieniu [jed en ]3) uciekł in calvinism o, a drugi bisurm a- nem został. Z niew olników polskich często się urągał i z tego trium fował, ż e K. J. m iał mu zabraniać, aby żadnego z so b ą nie brał Polaka. Stąd tedy m ów ił, że ja nie dla w ięźn ió w polskich, ale dla zachow ania m iejsca
zesłan y zostaw am . Stąd tedy m iasto zbudow ania nie tylko my sam i, ale i B isurm anie bardzo się gorszym y, a najw ięcej stąd, że do m eczetów turec kich chodzi i niektóre cerem onie z nimi odpraw uje, przez co się w w ielkie n ieb ezp ieczeń stw o w daw a, b o już kilka razy zm aw iali się na niego kapłani tureccy, aby go p on iew oln ie pobisurm anili. N adto je s z c z e Orm ianów nie których publice, armata m anu po ulicy gonił, skąd w ielkie zg o rszen ie i p o hańbienie n a sze zostaw a. I tego kapłana, którego z so b ą w tatarską zapro w ad ził ziem ię, c z ę sto od sieb ie odganiał, w ielu p otrzebnego jem u d en egow ał i gdybyśm y ubodzy niew olnicy z pracy rąk sw oich onego nie żyw ili, albo by n as opuścić, albo od głodu um ieraćby m usiał.
Teraz B ó g W ., który do sieb ie w ołających nigdy nie op u szcza, z mi ło sierd zia sw e g o zdarzył nam W ieleb n ego Ojca Feliksa M ondierda, P ism a św . doktora, zakonu Dom inika św ięteg o , którego w id ząc żarliw ość w w ierze św iętej katolickiej, m iłość przeciw ko utrapionym niew olnikom i in sze św iąto b liw e postępki, jeg o w sz y sc y jednostajnym głosem , on egośm y so b ie za pasterza i biskupa obrali, upraszając pokornie, [by] ciężar dla m iłości B oskiej i p ociechy naszej na się przyjąć raczył. Co on, w szystk o na w o lą B oską i nam iestnika jego składając, znow u na żądanie n a sze do S to lice A postolskiej pow raca, z o sta w iw szy na m iejscu sw oim W. O. Benedykta Stefanow icza, teg o ż zakonu kapłana, b o gob ojn ego i św iątob liw ego żyw ota, so cju sa sw o jeg o , którego on z sw ojej w łasnej prow izji vivenda i inszym i potrzebam i opatrzył. P rzetoż uniżenie upraszam y W. J. M. P. i D ob rod zieja n a szeg o m iłościw ego, abyś za tym pasterzem naszym od nas obranym do Ojca św iętego napisać ra czył, aby n asza instancja skuteczną została. A my za to przed Panem B o giem , póki duch w ciele naszym zo sta w a ć b ęd zie, za dobre zd row ie Wci, Pana n a szeg o m iłościw ego, p rosić powinni będziem y, aby tu szczęśliw y ch zażyw ając c za só w , fortunnego w K rólestw ie niebieskim dostąpił terminu. D at B achczeseraj die 7-m a m en se D ecem br. Anno Dni 1660.
W ielm ożności W sci M ści P. i D ob rod zieja b ogom ód lca najniegod- niejszy Fr. B en ed ictu s S tefanow icz wikary i so cju s m isjonarz
Jan Sokolnicki Sym on Tanczyński Antoni Czerulik Kazimir Polak
Andreas Sartoris Sebastjan A leksander T yszka Kzubski Jieży (sic) Jan W ierzbow ski
Albertus O lszow sk i Stanisław T rzb ieszow sk i Jan Ciężki Jacek Hynek
M ularz W alenty manu propria Sym on L elow ski
S ejny
K s. W ładysław K łapkow ski.
3) W yrażenia w naw iasach są do orginalnego tekstu w staw ion e. T ek st oryginalny uzupełniono rów nież interpunkcją i zm odernizow ano pisow nię. P rzez niew olników należy rozu m ieć jeńców .