• Nie Znaleziono Wyników

Widok Transformacja jako zmiana makrostrukturalna

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Widok Transformacja jako zmiana makrostrukturalna"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Transformacja jako zmiana makrostrukturalna

Szukanie i budowa teorii transformacji jest równie wdzięcznym zadaniem dla przedstawicieli nauk społecznych, jak dla oceanologów, klimatologów, archeolo- gów i historyków poszukiwanie zaginionej Atlantydy. Są jakieś przekazy, są jakieś skąpe źródła, są jakieś przypuszczenia, ale pewności nie ma.

Teoria transformacji musiałaby bowiem nie tylko wyjaśniać to, co zaszło w społeczeństwie (lub społeczeństwach), ale również przewidywać to, co się ma zdarzyć, a więc w jakim stopniu teraźniejszość warunkuje przyszłość — na po- dobnej zasadzie jak teraźniejszość warunkowana jest procesami zachodzącymi w przeszłości. Ale, jeśli przeszłość jest w znacznym stopniu znana i może być na- wet w swoisty sposób „kształtowana” poprzez różne opisywanie i interpretowa- nie dawnych zdarzeń i różne poszukiwanie związków przyczynowo-skutkowych zachodzących między tym, „co było”, a tym, „co jest”, to nie sposób cokolwiek wnioskować z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że to, „co jest”, wytworzy to, „co będzie”. Futurologia czy też prognostyka społeczna w pewnym stopniu formułuje prognozy zbliżone do pojawiającej się rzeczywistości, jeśli cho- dzi o przewidywania demograficzne, w mniejszym stopniu odkrycia techniczne czy medyczne, niewiele zaś się ich potwierdza w  zakresie interesującym nauki społeczne, gdy idzie o zmiany w strukturze społecznej, zmiany ustrojowe, zmianę wartości i potrzeb ludzkich. Jean Fourastieu głosił w 1966 roku, że pod koniec wieku XX człowiek w ciągu życia będzie pracować przez 40 tysięcy godzin (33 lata pracy, 30 godzin pracy w tygodniu i 9 miesięcy w roku). Nie sprawdziły się też prognozy autorów raportów tzw. Klubu Rzymskiego, tudzież prognozy Daniela Bella o powstawaniu merytokracji, co dalej stanowi pewną futurologiczną hipo- tezę. Można powiedzieć, że nie ma nawet zgody na gruncie nauk społecznych co do wyjaśnienia przyczyn zachodzącej transformacji, przyczyniającej się do prze- kształcania społeczeństw tzw. realnego socjalizmu w społeczeństwa demokratycz- ne, oparte na gospodarce rynkowej.

(2)

Transformacja — w  moim rozumieniu — jest tożsama ze zmianą społeczną o charakterze makrostrukturalnym, która wywołuje pozytywne skutki z jakiegoś punktu widzenia (doktryny, ideologii, systemu wartości). Na tę Wielką Zmianę wpłynęło tak wiele czynników, że można jedynie próbować je wymienić, nie mogąc jednocześnie ustalić ich siły oddziaływania i związków zachodzących między nimi.

Zmiana społeczna jest praktycznie zawsze obecna w stosunkach międzyludz- kich. Obejmuje ona każdą sytuację, gdy jakiś układ (system, struktura) staje się inny, w dającym się określić przedziale czasowym. Na te aspekty zmiany zwraca uwagę większość autorów. I tak, Albin Boskoff w swej poniekąd klasycznej publi- kacji poświęconej tej kwestii stwierdza, że: „Zmiana społeczna to rozróżnialny proces, w którym wykryć można istotne przemiany w strukturze i funkcjonowa- niu określonego systemu społecznego” — niestety nie wyjaśnia bliżej, czym się różni „zmiana” (change) od „przemiany” (transformation)1. Anthony Giddens w swoim znanym podręczniku do socjologii pisze, że:

stwierdzenie, w jakim stopniu i pod jakimi względami system ulega zmianie, polega na wyka- zaniu stopnia modyfikacji dokonujących się w danym okresie w obrębie jego podstawowych instytucji2.

Z kolei Piotr Sztompka w wydanej niedawno, bo w 2002 roku, publikacji do- wodzi, że przez zmianę społeczną

rozumiemy [...] różnicę między stanem systemu społecznego (grupy, organizacji) w jednym mo- mencie czasu i stanem tego samego systemu w innym momencie czasu3

i wyróżnia zmianę składu systemu, struktury systemu, jego funkcji, a nadto gra- nic systemu i otoczenia systemu4. Bez względu na sposób definiowania zmiany wspólne jest przekonanie, że na skutek jakichś czynników dany układ różni się od tegoż samego z jakiegoś poprzedniego okresu.

Zmiana społeczna może — jak się wydaje — zachodzić również w osobowości jednostki, na przykład na skutek procesu dojrzewania, ze względu na utratę do- brej pracy, czy w efekcie zdobycia jakiegoś wykształcenia, ale są to raczej proble- my rozważane przez psychologów i pedagogów, natomiast mniej interesują socjo- logów zajmujących się raczej zbiorowymi przejawami życia społecznego.

Ze względu na zasięg można mówić o zmianach zachodzących w mikrostruk- turach, mezostrukturach, makrostrukturach i  zapewne o  zmianach globalnych widocznych w skali całego globu ziemskiego.

Zmiany mikrostrukturalne, a więc dotyczące rodziny, brygady roboczej, plu- tonu wojska, wynikają z wchodzenia do tych struktur nowych uczestników bądź odchodzenia innych, kształtowania się układów sympatii bądź antypatii, popra-

1 A. Boskoff, Social Change. Major Problems in the Emergence of Theoretical and Research Foci, [w:] H. Becker, A. Boskoff (red.), Modern Sociological Theory, New York 1957, s. 263.

2 A. Giddens, Socjologia, przeł. A. Szulżycka, Warszawa 2005, s. 65.

3 P. Sztompka, Socjologia. Analiza społeczeństwa, Kraków 2002, s. 437.

4 Ibidem, s. 437–438.

(3)

wy lub pogorszenia się jakości ich członków (awansu bądź degradacji ekonomicz- nej lub kulturowej). Wiele przykładów takich sytuacji opartych na badaniach zgromadził w swojej książce Eliot Aronson5.

* * *

Zmiany zachodzące w  mezostrukturach (społeczności lokalnej, zakładzie pracy, organizacji) powodowane są na przykład migracjami, reorganizacjami, dopływem bądź odpływem ich uczestników, wymianą kierownictw, stawianiem nowych zadań itp. Wiele prac socjologicznych z zakresu socjologii wsi, socjologii przemysłu, socjologii organizacji rozpatruje tego typu zmiany6.

Najbardziej frapujące są zmiany zachodzące w makrostrukturach (państwo, na- ród, klasy, warstwy, wielkie regiony, wielkie kategorie demograficzne wieku i płci czy wreszcie całe społeczeństwo) i są one też najczęściej rozpatrywane w licznych publi- kacjach o znacznym stopniu ogólności, a liczne przyczyny zmiany na ogół dzieli się na endo- i egzogenne, co staje się podstawą formułowania teorii socjologicznych.

Najbardziej ogólny obszar zmian stanowi glob ziemski, a ich przejawy, rzadziej przyczyny, ujmowane są za pomocą powszechnie stosowanego, choć rozmaicie definiowanego, terminu „globalizacja”, o czym wyczerpująco piszą — w polskiej literaturze socjologicznej — Zygmunt Bauman czy też Krystyna Gilarek7.

Wzajemne relacje zachodzące pomiędzy tymi poziomami struktur są nie- zmiernie złożone i trudne, a wręcz niemożliwe do jednoznacznej interpretacji.

I tak na przykład można z pewnością stwierdzić, że działające jednostki w ukła- dach mikrostrukturalnych mogą być „motorem” zmian w  mezo- czy makro- strukturach. Młody człowiek stymulowany przez rodzinę do zdobycia wyższego wykształcenia, podejmując po jego osiągnięciu pracę w jakiejś instytucji, może

— korzystając ze zdobytej wiedzy — wprowadzać w niej jakieś innowacje, a jeśli taka sytuacja powtarza się w stosunku do setek czy tysięcy absolwentów, to tym samym zmieniają się makrostruktury, gdyż powiększa się kategoria „specjalistów z wyższym wykształceniem”, zaliczanych na ogół do inteligencji albo — w innej perspektywie teoretycznej — do klasy „średniej wyższej”8. Jednocześnie zmiany zachodzące w makrostrukturach wywołują (albo odwrotnie — uniemożliwiają) przekształcenia mezo- czy mikrostruktur, na przykład tworzą lub przeciwdzia- łają chęciom kształcenia się (niskie wynagradzanie pracowników umysłowych w porównaniu z wynagrodzeniami pracowników fizycznych w okresie „realne- go socjalizmu”), stymulują bądź zniechęcają do zdobywania dóbr materialnych (ascetyczny socjalizm a „wiek konsumpcji masowej”; „mieć” czy „być” — to inny

5 E. Aronson, Człowiek istota społeczna, przeł. J. Radzicki, Warszawa 1995, zwłaszcza rozdz. 5 i 6.

6 Por. na przykład E. Masłyk-Musiał, Społeczeństwo i organizacje. Socjologia organizacji i zarzą- dzania, Lublin 1966; F.J. Lis, R. Lis, Socjologia pracy w organizacji życia społecznego, Lublin 2000;

J. Kurczewski (red.), Lokalne wzory kultury politycznej, Warszawa 2007.

7 Z. Bauman, Globalizacja. I co z tego dla ludzi wynika, przeł. E. Klekot, Warszawa 2000; K. Gila- rek, Państwo narodowe a globalizacja. Dynamika powstawania nowego ładu, Toruń 2002.

8 Por. na przykład H. Domański, Struktura społeczna, Warszawa 2007 (wydanie nowe).

(4)

dylemat), umożliwiają rozwój albo upadek zakładów pracy (tworzenie nowych albo też likwidacja istniejących), wywołują zmiany w mikrostrukturach w wyni- ku podniesienia się poziomu życia rodziny, grupy przyjaciół albo też ich dezin- tegrację, choćby ze względu na utratę pracy, powodującą obniżenie statusu spo- łecznego, a tym samym wytwarzającą inne układy więzi.

* * *

Z pewnością dotychczasowy dorobek socjologii nie umożliwia uzyskania jed- noznacznej odpowiedzi na pytanie, jakie są przyczyny zmiany społecznej i jak funkcjonują jej mechanizmy. Można też wątpić, czy taka jednoznaczna odpowiedź jest w ogóle możliwa, mając na względzie różnorodność historyczną, kulturową, gospodarczą i  religijną społeczeństw oraz zróżnicowanie istniejących w  nich struktur. Żadna z teorii zmiany nie oparła się krytyce, gdyż nie były one w sta- nie wyjaśnić zjawisk społecznych niemieszczących się w dokonywanych przez nie uogólnieniach. Teorie ewolucyjne (bądź neoewolucyjne) nie są w stanie odpowie- dzieć, czy jest jakaś uniwersalna linia (bądź linie) ewolucji wszystkich ludzkich społeczeństw. Fiasko teorii modernizacji, będącej uwspółcześnionym wariantem ewolucjonizmu, w odniesieniu do krajów Trzeciego Świata, znajdujących się w or- bicie własnych kultur i swoich problemów, świadczy o tym najlepiej. Teorie cy- kliczne nie określają precyzyjnie, kiedy jakiś cykl się kończy, a kiedy zaczyna, jakie są ich kryteria i które społeczeństwa (kultury) wchodzą do tych cyklów. Teorie konfliktowe absolutyzują sprzeczności i napięcia społeczne o różnym charakterze, nie uwzględniając dążenia do stabilizacji istniejących układów. Teorie funkcjo- nalne natomiast nie potrafią wyjaśnić endogennych mechanizmów zmiany, gdyż zakładają, że każdy typ struktury dąży do równowagi i stabilizacji, a zmiana może przyjść praktycznie tylko z zewnątrz.

Ogólną próbą odpowiedzi na pytanie o mechanizmy zmian są rozwiązania sta- wiane na gruncie socjologii historycznej. Najpełniej sformułował je P. Sztompka w swojej koncepcji „stawania się społeczeństwa”. W jego ujęciu rzeczywistość spo- łeczna jest ciągiem zdarzeń, swoistym procesem dokonującym się na polu „jed- nostkowo-strukturalnym”. Pisze on:

tym, co naprawdę istnieje, ostatecznym substratem życia społecznego, nie są ani poszczegól- ne jednostki, ani ponadjednostkowe systemy czy struktury, lecz „trzeci poziom” rzeczywistości społecznej: swoiste pole społeczne, jednostkowo-strukturalne9.

W innym miejscu stwierdza on jeszcze bardziej dobitnie, że:

społeczeństwo, owo swoiste pole jednostkowo-strukturalne, nigdy w jakiejś ostatecznej postaci nie istnieje. Nigdy nie jest, lecz zawsze się tworzy. Nie stanowi obiektu, stanu, lecz proces. Nie jest czymś danym, lecz każdorazowym własnym osiągnięciem jego członków, „przedsięwzię- ciem w budowie”, przy tym w budowie nigdy ostatecznie nie zakończonej10.

9 P. Sztompka, op. cit., s. 530.

10 P. Sztompka, Teorie zmiany społecznej, [w:] Encyklopedia socjologii, t. 4, red. W. Kwaśniewicz et al., Warszawa 2002, s. 238.

(5)

Wyjaśnienie przyczyn zmiany nie jest więc możliwe bez odwołania się do kontekstu warunków historycznych, w  jakich funkcjonuje konkretne społe- czeństwo lub zbiór społeczeństw — nowe idee, działania wielkich przywódców, ruchy masowe mogą tę zmianę powodować, ale nie da się określić, kiedy musi, a nie tylko może, owa zmiana nastąpić.

Można na przykład spróbować porównać dwa społeczeństwa realizujące przez kilkadziesiąt lat idee socjalizmu i które, jak do tej pory (2010 roku), jeszcze je (przynajmniej deklaratywnie) realizują: Chin i Kuby. W Chinach polityka reform zapoczątkowanych przez Deng Xiaopinga stworzyła szansę dla działań jednostko- wych, warunkowanych ideami konfucjanizmu.

Badania potrzeby osiągnięć wśród Chińczyków — pisze Lucien W. Pye — potwierdzają każdo- razowo to, co na temat chińskiej kultury można powiedzieć na pierwszy rzut oka, a mianowicie, że Chińczycy plasują się pod tym względem bardzo wysoko. Dzieciom od najmłodszych lat zaszczepia się chęć dążenia do sukcesu i przekonuje o potrzebie sprostania rodzicielskim ocze- kiwaniom11.

Pojawiło się więc swoiste „nowe pole jednostkowo-strukturalne”, którego efektami są ogromny wzrost gospodarczy i pozytywne skutki społeczne, choćby poprawa warunków życia ludności i wzrost liczby ludzi wykształconych i kształ- cących się, mimo trwających dalej ograniczeń ideologicznych rzutujących na sposób funkcjonowania ustroju, który trudno jest nazwać demokratycznym. Na Kubie natomiast przestrzeganie „twardych” reguł socjalizmu w gospodarce i ide- ologii stworzyło takie pole „jednostkowo-strukturalne”, które nie przyczyniło się do wzrostu gospodarczego, a jedynie umocniło etatyzm sięgający nawet do grup pierwotnych12. Podobne rozumowanie można by przeprowadzić w odniesieniu do współczesnego Wietnamu, w którym stworzono warunki do indywidualnych działań, oraz Korei Północnej, w której praktycznie tych możliwości nie ma.

W Europie Środkowo-Wschodniej proces zmian został wywołany, a praktycz- nie zapoczątkowany w Polsce, przez zdarzenia zachodzące na polu jednostkowo- -strukturalnym. Z jednej strony było to: trwałe poczucie braku (bądź ograniczo- nej) suwerenności, które nastąpiło w wyniku konferencji w Jałcie, z czym łączyło się przekonanie o niemożności zaspokojenia potrzeb konsumpcyjnych (a wiedza o wzrastających możliwościach czerpana była z porównań z krajami Zachodu), z drugiej strony narastająca amalgamatyczność struktur społecznych (niewielkie różnice majątkowe i statusowe pomiędzy jej podstawowymi członami) i słabną- ca kontrola polityczna nad życiem społecznym, zwłaszcza po roku 1976. To pole umożliwiło podejmowanie działań zbiorowych, inicjowanych przez przywódców ruchów społecznych, które napotykały swoiste odpowiedzi ze strony decydentów

11 L.W. Pye, „Wartości azjatyckie”: od efektu dynama do domina?, [w:] L.E. Harrisom, S.M. Hun- tington, Kultura ma znaczenie. Jak wartości wpływają na rozwój społeczeństw, przeł. S. Dymczak, Poznań 2003, s. 370.

12 Por. na przykład M. Stasiński, Rewolucja umiera. Kuba kona, „Gazeta Wyborcza” 10–11 stycz- nia 2009 roku.

(6)

politycznych — od aresztowań i rozpędzania manifestacji począwszy, a na rozmo- wach Okrągłego Stołu i na poły demokratycznych wyborach 1989 roku, kończąc.

Każde dążenie do zmiany zawiera w  sobie element ryzyka wynikającego z trudności jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: Jakie skutki pociągnie za sobą ewentualna zmiana? Czy będą one korzystne czy też nie dla podmiotów zmiany podejmujących ryzyko? To ryzyko uzależnione jest właśnie od zdarzeń zachodzą- cych na polu jednostkowo-strukturalnym. Jakie szanse zmian mieli strajkujący berlińscy robotnicy w 1953 roku, poznańscy w 1956 roku, społeczeństwo węgier- skie w 1956 czy czechosłowackie w 1968? Podjęte ryzyko nie wywołało zmian społecznych i politycznych w zakresie oczekiwanym przez ich podmioty, gdyż nie pojawiły się odpowiednie warunki na tymże polu. A te warunki nie dadzą się ująć w sposób ogólny i abstrakcyjny, gdyż muszą być osadzone w konkretnym kontekście społeczno-historycznym. Na wiele dalszych komplikacji związanych z przewidywaniem ryzyka zwracał uwagę — w swoim czasie — Lech Zacher, pro- ponując nawet wykreowanie nowej subdyscypliny: „socjologii ryzyka”, badającej w  szczególności przewidywane skutki postępu technicznego i  podejmowanych działań politycznych13.

Jeśli przyjmie się ogólny schemat teoretyczny, że warunkiem zmiany jest ukształtowanie się swoistego pola „jednostkowo – strukturalnego”, to pojawia się zaraz szereg pytań. Czy wpływ mają na to konflikty i napięcia międzygrupowe, a jeśli tak, to na jakim tle one powstały (różnic w odczuwanych wartościach, ak- ceptowanych ideach, brakach materialnych)? Czy zmiany wywołane są czynnika- mi zewnętrznymi, np. wojną, kryzysem gospodarczym, napływem imigrantów, kataklizmami przyrodniczymi itp. Jaką rolę w tym zakresie odgrywa dokonujący się postęp naukowo–techniczny? Czy należy odrzucić twierdzenia socjobiologów o genetycznym uwarunkowaniu zmian leżącym w „ naturze” istoty ludzkiej dążącej do przetrwania? Jaką rolę w procesie zmiany odgrywa dążenie ludzi do poprawy materialnych warunków bytu, przejawiające się we wzroście konsumpcji? A jaką rolę odgrywa rodzaj religii podkreślany w swoim czasie przez Webera? Bez względu jednak na odpowiedź na te pytania w każdym przypadku uczestniczą w nich ludzie podejmujący różnorakie działania zawierające w sobie element ryzyka i w mniej- szym czy większym stopniu przyczyniające się w ten sposób do zmiany.

Autor poniekąd klasycznej książki o społeczeństwie ryzyka Urlich Beck, wyróż- niając ryzyko ekologiczne, technologiczne, modernizacyjne, klasowe itd., określa je jako: „motywujące do działań zdarzenie, które jeszcze nie nastąpiło”14. Jeśliby spróbować uporządkować możliwości występowania ryzyka pod względem jego zasięgu i rodzaju, to można by wymienić ryzyko jednostkowe i ponadjednostko- we. To pierwsze podejmowane przez jednostkę przynosi skutki wyłącznie w sto-

13 L.W. Zacher, Socjologia ryzyka. Próba nowej subdyscypliny, [w:] L.W. Zacher, A. Kiepas (red.), Społeczeństwo a ryzyko, Warszawa-Katowice 1994.

14 U. Beck, Społeczeństwo ryzyka. W drodze do innej nowoczesności, przeł. S. Cieśla, Warszawa 2002, s. 44.

(7)

sunku do niej (pomijając rzadkie sytuacje ryzykownych decyzji podejmowanych przez autokratycznych przywódców), drugie zaś może mieć zasięg mikro-, mezo- czy nawet makrostrukturalny i  jest efektem działań zbiorowych. Wymieniając z kolei rodzaje ryzyka, można by mówić o ryzyku ekonomicznym, politycznym, technologicznym, ekologicznym, a zapewne i kulturowym, co nie oznacza, że jest to pełny ich katalog.

Socjolog musi zaprzeczyć potocznym poglądom, jakie czasem pojawiają się w publicystyce, że gdyby nie wybór Polaka na papieża, to nie miałby szans rozwo- ju opozycyjny wobec komunizmu ruch „Solidarności” w Polsce, gdyby nie „So- lidarność” i inicjatywa partyjnych reformatorów podejmujących rozmowy Okrą- głego Stołu, w których wyniku zostały przegrane przez PZPR wybory w czerwcu 1989 roku, to nie doszłoby do upadku tzw. realnego socjalizmu w Polsce, jego zaś upadek, wraz z ideami „pierestrojki”, „głasnosti” i „uskorienija”, które miały zmienić polityczno-gospodarczy image ZSRR, przyczynił się do rozpadu bloku państw socjalistycznych, a  w  konsekwencji do zanegowania „jedynie słusznej”

drogi rozwoju społecznego określanej ideologicznie. Z kolei, że rozpad ZSRR to wynik ambicji ówczesnego prezydenta Rosji (Jelcyna), który nie mógł inaczej po- zbawić stanowiska prezydenta ZSRR (Gorbaczowa) i ratując go od konsekwencji puczu Janajewa, doprowadził do likwidacji takiej funkcji. Potoczne tłumaczenie tych doniosłych w skali świata zmian częstokroć sprowadza się do akcentowania roli kilku czy kilkunastu ważnych wówczas postaci politycznych — Jana Pawła II, Lecha Wałęsy, Ronalda Reagana, George’a Busha, Michaiła Gorbaczowa, Bory- sa Jelcyna, Helmuta Kohla. Taka interpretacja ciągu zmian składających się na transformację całego systemu, występująca często w publicystyce, zakłada mniej lub bardziej wyraźnie, że wielcy tego świata są twórcami historii. Podejmując ja- kąś grę polityczną, stają przed możliwościami różnych decyzji, a decydując się na jakiś wybór, uwzględniają co najwyżej interesy własnego kraju, ruchu czy idei.

W konsekwencji łańcuch wydarzeń, które nastąpiły w latach dziewięćdziesiątych, wywołując tak doniosłe skutki w skali świata, nie był przewidywany ani przez po- lityków, ani przez nauki społeczne. Ruch „Solidarności” w czasie obrad Okrągłego Stołu nie domagał się zmiany ustroju w Polsce, a tym bardziej rozpadu obozu ko- munistycznego, ani też Gorbaczow, wcielając w życie swoje trzy zasady: przebu- dowy, otwartości i przyspieszenia, nie brał pod uwagę możliwości rozpadu ZSRR, a tym bardziej zanegowania jego ideologicznych podstaw15.

Sposoby prognozowania zdarzeń, którymi dysponują nauki społeczne, w tym socjologia, zawodzą w odniesieniu do wielkich procesów historycznych o cha- rakterze makrostrukturalnym, a zwłaszcza takich, które mają charakter radykal- ny i gwałtowny, określanych najczęściej mianem transformacji, Wielkiej Zmiany czy też zmiany systemowej. Metoda tak zwanej ekstrapolacji trendu może spraw-

15 Por. J.J. Wiatr, Europa pokomunistyczna. Przemiany państw i społeczeństw po 1989 roku, War- szawa 2006, zwłaszcza rozdz. 2.

(8)

dzać się w prognozach demograficznych (na przykład konsekwencje „starzenia się” niektórych społeczeństw), metoda „delficka” (rodzaj ankiety przeprowadza- nej wśród specjalistów z danej dziedziny) może dać rezultaty w zakresie prze- widzenia jakichś konkretnych odkryć naukowych albo rozwiązań technicznych, prognozowanie zaś przez analogię (jakiś proces czy zjawisko w jednym kraju w porównaniu z innym, uznawanym za „opóźniony”), aczkolwiek często stoso- wane, może być również zawodne, gdyż interferują czynniki kulturowe, narodo- we czy gospodarcze, decydujące o specyfice danego społeczeństwa. W rezultacie socjologia, która może co najwyżej prognozować konsekwencje powstawania zjawisk o bardzo ograniczonym zasięgu czasowym i z dużą dozą niepewności (na przykład skutki migracji, zmniejszająca się rola rodziny, efekty zintensyfi- kowanej konsumpcji, tworzenie się nowych kategorii zawodowych), jest niemal bezradna wobec procesów o charakterze makrostrukturalnym, a zwłaszcza przy- bierających postać globalną. Wkracza tu niejednokrotnie filozof, teolog, ideolog czy publicysta, przewidując, że społeczeństwo albo świat zmierzają ku upadkowi albo rozwijają się w jakiś szczególny sposób, przypisując szczególną rolę gospo- darce, kulturze, religii, masowej kulturze czy masowej konsumpcji. Świadczą o tym najróżnorodniejsze próby określania społeczeństwa, które jakoby wytwa- rza się w czasach współczesnych: „społeczeństwo masowe”, „społeczeństwo post- industrialne”, „społeczeństwo technologiczne”, „społeczeństwo konsumpcyjne”,

„społeczeństwo informacyjne”, „społeczeństwo postkapitalistyczne”, „społeczeń- stwo ponowoczesne” itd. Pozostawiając im te problemy, kluczowe wydają się py- tania o przyczyny tej dokonującej się transformacji.

Zmiana ustrojowa, która nastąpiła w  Polsce w  1989 roku, zapoczątkowując proces transformacji społeczeństwa, nie mogłaby mieć miejsca, gdyby nie nastąpi- ło szczególne sprzężenie czynników zmiany: zewnętrznych (osłabienie ZSRR wy- wołane reformami Gorbaczowa oraz przegranym wyścigiem zbrojeń narzuconym przez Reagana, jak też integrującą naród polski rolą Papieża) i wewnętrznych, na które złożyły się dwa paradygmaty polskiej świadomości narodowej — dążenie do politycznej suwerenności oraz uzyskanie materialnego dobrobytu poprzez rozwój możliwości konsumpcji dóbr materialnych.

Można przypomnieć, że ocena odzyskanej na warunkach jałtańskich państwo- wości miała charakter ambiwalentny. Z jednej strony euforia, że wojna wreszcie się skończyła, z drugiej zaś występowanie wśród znacznej części społeczeństwa po- czucia uzyskania jedynie ograniczonej albo wręcz — przez niektórych — żadnej suwerenności, co dawało się zauważyć zwłaszcza w czasach stalinizmu. Krążące powiedzenie: „Truman, Truman zrzuć ta bania, w Polsce jest nie do wytrzymania”

wyrażało okrutną skądinąd nadzieję, że III wojna światowa przyniesie Polsce su- werenność. Zbyteczne w tym miejscu jest przypominanie w sposób szczegółowy historii PRL-u, ale warto zaznaczyć, że swoją politykę zagraniczną opierała ona nie tylko na założeniach tzw. internacjonalizmu proletariackiego i zbiorowej wal- ce obozu socjalistycznego (pod przewodem ZSRR) ze „zgniłym imperializmem”

(9)

uosabianym przez NATO, ale również na przesłance mającej swoje odzwierciedle- nie w polskiej świadomości narodowej, którą było poczucie zagrożenia ze strony Niemiec. Sztandarowe nazwiska tzw. odwetowców niemieckich — Czai i Hupki

— wielokrotnie pojawiały się w propagandzie lat sześćdziesiątych i siedemdziesią- tych. Również niechętnie był przyjęty przez społeczeństwo list biskupów polskich do niemieckich („wybaczamy i prosimy o przebaczenie”), skwapliwie wykorzy- stany propagandowo. Podpisanie 7 grudnia 1970 roku układu o normalizacji sto- sunków między PRL a RFN było tak wielkim sukcesem Władysława Gomułki, że miało ono „zbilansować” decyzję o podwyżkach cen, która stała się bezpośrednim powodem tragicznych wydarzeń z grudnia 1970 roku. Ten sukces miał dowieść, że kształt zachodnich granic Polski nie zależy tylko od stanowiska ZSRR. To dą- żenie do politycznej suwerenności znalazło wyraz na I Zjeździe „Solidarności”

we wrześniu 1981 roku w postaci „Posłania do ludzi pracy Europy Wschodniej”

oraz w hasłach głoszonych podczas wieców i zamieszek w okresie trwania stanu wojennego. Zjednoczenie Niemiec w październiku 1990 roku, symboliczne po- jednanie Polski i Niemiec w Krzyżowej (listopad 1990 roku), rozpad Układu War- szawskiego i RWPG, wycofanie się z Polski ostatnich jednostek wojsk rosyjskich w 1993 roku stały się przesłankami umożliwiającymi zrealizowanie tak istotnego paradygmatu świadomości narodowej, którą stanowi poczucie politycznej suwe- renności.

Drugi paradygmat polskiej świadomości narodowej odgrywający istotną rolę na „polu jednostkowo-strukturalnym” to dążenie do godziwej konsumpcji, umożliwiającej każdemu normalne funkcjonowanie. I tak, po okresie uzasadnio- nego spadku poziomu życia ludności w pierwszych latach powojennych, wynika- jącego z konieczności odbudowy kraju, nastąpiły czasy wdrażania tzw. gospodar- ki planowej, zwłaszcza w okresie Planu Sześcioletniego (lata 1950–1955), która spowodowała dalsze pogorszenie poziomu życia poniżej oczekiwań społecznych (praca dla przyszłych pokoleń). Mimo powolnego wzrostu poziomu konsumpcji w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych (po części za kredyty zagraniczne) dalej obowiązywała „gospodarka niedoboru”, o której Jânos Kornai pisał tak:

Zdobywanie dóbr zabiera ludziom dużo czasu wolnego,wywołuje nerwowość i znużenie. Ciągle prowadzi do poczucia niepewności i frustracji z powodu niespełnienia pragnień uznanych za rozsądne... Upokarza to jednostkę i uświadamia jej, że pozostaje na łasce tych, którzy powinni jej służyć16.

W kompetentnych badaniach prowadzonych w 1982 roku przez Lidię Beskid w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN stwierdzono, że 38,2% Polaków żyło w nie- dostatku (w tym w głębokim 8,6%), średnie warunki życia miało 47,2%, a dobre 9,75%17. W znacznym stopniu wszystkie tak zwane wydarzenia (lata 1956, 1970,

16 J. Kornai, Niedobór w gospodarce, Warszawa 1985, s. 623.

17 L. Beskid, Deprywacja materialna warunków życia, [w:] L. Beskid (red.), Warunki życia i po- trzeby społeczeństwa polskiego 1982, Warszawa 1985, s. 68–69.

(10)

1976, 1980), poza swoistym „Marcem 1968 roku”, spowodowane były „gospo- darką niedoboru” i poczuciem, że system ustrojowy jest nieefektywny gospodar- czo — nie może, ze swej istoty, zaspokoić podstawowych potrzeb materialnych ludzi, odsuwając na dalszy plan konsumpcję indywidualną. Model efektywnego i sprawnego socjalizmu, który może sprostać wyzwaniom konsumpcyjnym Za- chodu, wdrażany siłą rzeczy bezskutecznie przez ekipę Gierka, umożliwił narasta- nie coraz powszechniejszego przekonania o jałowości wszelkich reform systemu i o jego niezdolności do dalszego rozwoju. Znany ekonomistom tak zwany efekt demonstracji, polegający na tym, że ludzie odczuwają potrzebę osiągnięcia cze- goś, o czym wiedzą, że istnieje (dobrego zaopatrzenia w sklepach, lepszych samo- chodów, pralek, telewizorów, mieszkań itp.), ale to „coś” wydaje się niemożliwe do zdobycia, pogłębiał się w miarę docierania nowych wzorów konsumpcyjnych z Zachodu, wzmacniając indywidualne i zbiorowe frustracje względnie wykształ- conego polskiego społeczeństwa.

Na ukształtowane w ten sposób pole jednostkowo-strukturalne nakładały się nieskończone łańcuchy ludzkich działań, w których zawarty był element ryzyka, a więc przeświadczenia, że konsekwencją tych działań będą pożądane i zamierzo- ne skutki. Można je próbować uszeregować w sposób następujący.

Ryzyko jednostkowe o charakterze ekonomicznym to choćby decyzja o in- westowaniu środków finansowych w banku „x” albo „y”, podjęciu pracy nisko płatnej, ale pewnej, bądź nieźle płatnej, ale niepewnej. Ryzyko polityczne — iść czy nie iść na wybory, głosować na partię, której program jest do zaakcepto- wania, ale której sukces wyborczy jest niepewny, czy też na partię, która wygra wybory, ale jej program jest dość odległy od indywidualnych przekonań. Ry- zyko technologiczne to dylematy typu: jeździć starym samochodem czy kupić nowy, zmywać naczynia w  sposób tradycyjny czy kupić zmywarkę, pisać coś ręcznie czy kupić komputer i drukarkę. Ryzyko ekologiczne stanowią dylematy typu: ogrzewać dom w sposób tradycyjny (węgiel, drzewo) czy też zainwestować w ocieplenie domu i ogrzewanie geotermalne albo słoneczne, porządkować od- pady domowe czy też nie. Ryzyko kulturowe to choćby dylematy: kształcić się czy też nie, a jeśli tak, to w jakim kierunku.

Ryzyko ekonomiczne o charakterze mikrostrukturalnym obejmuje dylemat, czy żona ma pracować, czy też wychowywać małe dzieci. Z jednej strony na- stąpi poprawa poziomu materialnego rodziny, z drugiej zaś pojawią się proble- my wychowawcze i zdrowotne. Czy lepiej jest mieszkać w bloku (niższe koszty, niewielkie problemy z  techniczną eksploatacją mieszkania), czy też dążyć do zamieszkania w domu jednorodzinnym (wyższe koszty, problemy eksploatacyj- ne, ale względna niezależność od sąsiadów). Ryzyko polityczne to przekonywać, czy też nie, innych członków grupy (rodziny, kolegów z pracy) do jakichś celów i wartości politycznych, ryzykując konflikty i napięcia. Ryzyko technologiczne to choćby problem, czy zainstalować w domu Internet czy też nie, przyłączyć się do telewizji kablowej, licząc się z tym, że ulegnie zmianie i osłabieniu rytm życia

(11)

rodziny czy też z tego zrezygnować. Ryzyko ekologiczne łączy się z problemami zdrowia, odżywiania, gospodarki, surowcami wtórnymi — na przykład, czy pić wodę z kranu czy też dostarczaną ze źródeł głębinowych. Ryzyko kulturowe to ograniczenie się do odbioru kultury masowej czy też podejmowanie przez grupę jakichś przedsięwzięć w zakresie aktywnego uczestnictwa w lokalnym układzie kultury, które łączy się z jakimiś kosztami finansowymi i zagospodarowaniem czasu.

Ryzyko ekonomiczne o charakterze mezostrukturalnym (zakład pracy, orga- nizacja społeczna, społeczność lokalna) to na przykład decyzje, czy lepiej inwe- stować w nowe technologie, czy ugiąć się pod naciskiem załogi zakładu domaga- jącego się wyższych płac; czy lepiej (przy ograniczonych środkach) inwestować w infrastrukturę techniczną danej społeczności, czy też w infrastrukturę społecz- ną. Ryzyko polityczne łączy się z funkcjonowaniem mechanizmów władzy na tym poziomie struktury, kogo wspierać, a kogo nie, jakie kroki zyskają aprobatę, a ja- kie będą oceniane w sposób negatywny. Ryzyko technologiczne to dylematy, czy wprowadzać do zakładu pracy nowe technologie, czy też nie, biorąc pod uwagę ich koszty i możliwości redukcji zatrudnienia; budować tanie i nietrwałe miesz- kania o niskim standardzie czy mieszkania trwałe o wysokim standardzie. Ryzyko ekologiczne to ocena korzyści lub strat dla społeczności z budowy drogi przebie- gającej przez park narodowy (na przykład problem doliny Rospudy), budowy za- kładu przemysłowego dającego zatrudnienie, ale i negatywnie oddziałującego na środowisko naturalne. Ryzyko kulturowe na tym poziomie struktury może łączyć się z oceną efektywności istnienia (bądź nie) lokalnych instytucji kultury, oświaty czy wychowania.

Ryzyko ekonomiczne o charakterze makrostrukturalnym, a więc obejmujące swymi skutkami wielkie części struktury, a niejednokrotnie całe społeczeństwo, zawiera z  pewnością dylematy — czy wspierać w  szczególności indywidualną przedsiębiorczość w gospodarce, czy też zwiększać zakres etatyzmu, obniżać czy podwyższać stopy procentowe, wiązać się gospodarczo z krajami grupy „x” czy

„y”, zwiększać czy też zmniejszać zakres pomocy socjalnej. Każda z takich decy- zji niesie z sobą element ryzyka o nie zawsze przewidywalnych skutkach, o czym przekonuje bieżące życie gospodarcze. Ryzyko polityczne to problemy związane z kwestiami oceny opłacalności lub nieopłacalności sojuszów politycznych, po- dejmowania decyzji o nowych wyborach do parlamentu czy wyborach samorzą- dowych, oceny stopnia aprobaty bądź dezaprobaty społecznej dla wprowadzanych nowych rozwiązań prawnych. Ryzyko technologiczne to dylematy, czy moderni- zować transport kolejowy, czy drogowy, czy inwestować w  gospodarkę opartą na węglu, gazie i ropie naftowej, czy na energii atomowej. Ryzyko ekologiczne wiąze się z tym, czy dążyć do redukcji zanieczyszczeń wody i powietrza (emisja dwutlenku węgla), czy też odłożyć to na dalszą przyszłość, inwestować w oczysz- czalnie ścieków i składowiska odpadów czy też dostępne środki przeznaczyć na inne cele. Ryzyko kulturowe na tym poziomie struktury dotyczy — jak sądzę —

(12)

w szczególności oceny opłacalności inwestowania w szkolnictwo i instytucje kul- tury. Pozytywne skutki takich działań mogą bowiem wystąpić dopiero w nieco odleglejszej przyszłości, nie przynosząc zarazem doraźnych korzyści.

Każdy z tych typów podejmowanego ryzyka koresponduje z istniejącym po- lem „jednostkowo-strukturalnym”, wywołując tym samym zmianę obejmującą niekoniecznie całe społeczeństwo czy też glob ziemski. Jeśli w  terminie „ry- zyko” zawiera się jakaś możliwa kalkulacja związana z oceną przewidywanych skutków, które pojawią się w wyniku podjętych działań, bez względu na to, czy to ryzyko podejmuje jednostka, czy też jest ono wynikiem relacji międzyludz- kich zachodzących w strukturach społecznych różnego zasięgu, to zakładanym jego skutkiem jest jakaś pożądana zmiana. Jednakże możliwość wywołania oczekiwanej zmiany w wyniku podjętego ryzyka jest ograniczona czynnikami, które mają na nią wpływ, a są nimi: zakres zmiany (jeden czy wiele aspektów życia społecznego), poparcie dla zmiany (silne lub słabe zaufanie społeczne), podłoże zmiany (dlaczego ta zmiana winna nastąpić), tempo zmiany (powolna czy gwałtowna), ocena możliwych napięć i konfliktów (czy nie zagrozi ona in- nym uczestnikom uwikłanym w proces zmiany). Ocena podjętego ryzyka, któ- re może zmianę wywołać, wymaga w każdej sytuacji rozpatrzenia możliwych uwarunkowań — bez względu na to, czy obejmuje ono sprawy rzutujące na życie jednostki (inwestować w wykształcenie, czy też od razu podjąć atrakcyjną pracę), czy też całego społeczeństwa (rozbudowywać sferę pomocy socjalnej, zwiększając podatki, czy też zmniejszać je, wspierając indywidualną przedsię- biorczość). Jeśli konsekwencje podjętego ryzyka przez jednostkę wywołują po- zytywne bądź negatywne skutki tylko dla jednostki i ewentualnie jej rodziny, to ryzyko podejmowane na poziomie makrostruktur, które częstokroć przybiera postać planowania ekonomicznego czy społecznego, wywołuje skutki obejmu- jące swym zasięgiem całe społeczeństwo. Najnowsza historia polityczna i go- spodarcza dostarcza wielu przykładów takiego „ryzyka zmiany” o skutkach nie tylko pozytywnych dla społeczeństw nim objętych, ale również negatywnych.

Reformy Meiji przeprowadzone w Japonii w latach siedemdziesiątych XIX wie- ku mogą służyć jako przykład tych pierwszych, a eksperyment z komunizmem za przykład tych drugich. Podejmowane są też próby rozpatrywania konse- kwencji ryzyka w sztuce, w mediach, w polityce, w gospodarce czy też zagospo- darowaniu przestrzeni18.

Ryzyko Wielkiej Zmiany podjęte przez polskie społeczeństwo, w  którym uformowało się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku sprzyjające jej „pole strukturalno-funkcjonalne”, przyczyniło się do wystąpienia nowych, często nieprzewidywalnych, aspektów życia społecznego, ocenianych pozytywnie, ale czasem i negatywnie. Sporo socjologów wyraża przypuszczenie, że tworzą one podłoże dla pojawienia się „społeczeństwa obywatelskiego”, choć jego powstanie

18 Por. L.W. Zacher, A. Kieras (red.), op. cit.

(13)

— jako pewnego pożądanego modelu ładu społecznego — z pewnością nigdy się nie urzeczywistni ze względu na to, że jak dotąd nie powstał żaden zakładany

„z góry” przez rozmaite ideologie i programy polityczne model społeczeństwa.

Nie oznacza to, że nauki społeczne nie mogą diagnozować przyczyn pojawiania się odchyleń istniejącej rzeczywistości społecznej od pożądanego modelu, tudzież prognozować możliwych następstw, nie mówiąc już o próbie dostarczenia ade- kwatnego opisu stanu tegoż społeczeństwa.

W sumie hipotetyczna teoria transformacji może być traktowana jako zbiór hipotez wyjaśniających przyczyny zmiany zachodzącej na poziomie makrostruk- turalnym, w odniesieniu do konkretnego społeczeństwa w określonym czasie albo

— co najwyżej — kilku społeczeństw. Nie ma, jak sądzę, szans na to, by przybrała ona postać tak ogólną, aby mogła odnosić się do każdego społeczeństwa oraz wyjaśniać mechanizmy jego dalszego funkcjonowania. Żadna teoria socjologi- czna czy politologiczna nie wyjaśni, jak będzie przebiegać proces zmian w Ko- rei Północnej, Birmie, Afganistanie, nie mówiąc już o Chinach, Wenezueli czy Iranie. Przekonanie wyrażone przed kilkunastu laty przez Francisa Fukuyamę, że uniwersalną linią ewolucji ludzkich społeczeństw jest dążenie do demokracji liberalnej opartej na gospodarce rynkowej, reprezentuje myślenie typu wishful thinking. Różnorodność kultur, religii, tradycji, struktur społecznych, sposobów legitymizowania władzy politycznej, decyduje o  niemożliwości budowy ogól- nej teorii transformacji, a jedynie o potrzebie ograniczenia jej do konkretnego społeczeństwa i uwzględnienia czynników zmiany o charakterze egzo- i endogen- nym, a  zwłaszcza oddziaływania ludzkich działań, każdorazowo zawierających element ryzyka na poziomie mikro-, mezo- i makrostrukturalnym.

Transformation as a macro-structural change

Summary

In the paper, an attempt is made at providing answer to the question whether it is possible to develop the theory of transformation as a general theory of change. After considering different the- ories of change, we have found P. Sztompka’s theory of structural-functional field the most adequate.

Applied to specific Polish conditions, it allows to determine change causes of exogenous (changes in Soviet Union, interaction of the West) and endogenous nature (aspiration for political sovereignty and pressure on satisfaction of consumerist needs). The macro-structural change was also overlap- ped with consequences of individual and collective decisions that always include a risk factor on micro-, mezzo-, and macro-structural level.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Autorzy postawili tezę badawczą, iż zarządzanie wiekiem w organizacjach może być na- rzędziem pozwalającym implementować wiedzę na temat zagadnień związanych ze starze- niem

zyka niż człowieka, wtedy jednak powoływałoby się do istnienia nową total ­ ność, na gruncie której możliwa byłaby ciągła historia, historia dyskursu jako nauka

Za przedmiot umowy dostarczany przez Dostawcę, Zamawiający zobowiązuje się zapłacić cenę na podstawie faktur częściowych (dostawa każdego pakietu i każdej części przedmiotu

zeszłym roku nie udało się wybrać wykonawcy, ale w tym roku inwestycja ma wreszcie dojść do skutku. Na początku roku, również na Aleksandrowskiej

Projekt jest to przedsięwzięcie, na które składa się zespół czynności, które charakteryzują się tym, że mają:.. 

Ten przykład to ilustracja szerszego zjawiska, jakim jest kurczenie się oferty publicznej ochrony zdrowia i poszerzanie prywatnej.. Jest to

Z doko- nanych wyliczeń wynika, że około 34% próby gospodarstw indywidualnych w Polskim FADN zwolnionych byłoby z płacenia podatku dochodowego na rzecz podatku

Tym samym przyjmuje się, że także bezpieczeństwo jako składnik kapitału społecznego daje się analizować w zbiorowościach o różnym poziomie złożoności; może