• Nie Znaleziono Wyników

Diariusz Hieronima Gratusa Moskorzowskiego (1645-1650)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Diariusz Hieronima Gratusa Moskorzowskiego (1645-1650)"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

M A T E R I A Ł Y

JANUSZ TAZBIR

Diariusz Hieronima Gratusa Moskorzowskiego

(1645 — 1650)

Z la t czterd ziesty ch X V II w iek u zachow ało się w naszej lite ra tu rz e k ilk a d iariu sz y o p isu jący ch podróże o db yw ane w ty m czasie n a Zachód E uropy. D w a z nich pochodzą z k rę g u osób, k tó re b ra ły udział w posel­ stw ie w yjeżd żający m po M arię L udw ikę: obszernie w ięc o ty m pisał S tan isław O św ię c im 1, lakonicznie K rzy sztof O p a liń s k i2. P ozostały ró w ­ nież obszerne re la c je G aw areckiego, k tó ry tow arzyszył m łodym Sobie­ skim w p odróży do N iderlandów , F ra n c ji i A n g lii3 oraz skąpe zapiski J a n a C edrow skiego, k tó ry w ty ch lata ch odw iedzał p a ro k ro tn ie H o­ lan dię 4.

W szystkie te d zienniki podróży doczekały się już p ub lik acji in e x ­

tenso; jed y n ie pochodzący z tego sam ego czasu diariu sz H iero nim a G ra ­

tu sa M oskorzow skiego pozostał dotąd w rękopisie. J e s t on jed n y m z n ie­ licznych, k tó re w y szły z kręgów szlach ty ariań sk iej 5. Jego a u to r to w n u k znanego p isarza zborow ego, w yb itn ego p o lem isty i działacza zboru B raci Polskich, ró w n ież H ieronim a, a p ra w n u k głośnego A n d rz e ja D u- dycza. A u to r d iariu sza b y ł jed yn y m , jak się w y daje, sy nem stry jec z n e j sio stry A n d rz e ja W iszow atego, A n n y z S zu m ek W iszow atej oraz A n ­ d rze ja M oskorzowskiego, znanego m ów cy szlacheckiego często w y stę ­ pująceg o n a sejm ach i sejm ik ach w obronie dysydentów .

U rodzony w d w u d ziesty ch lata ch X V II w ie k u 6 po u kończeniu szkoły aria ń sk ie j w L usław icach 7 w y je c h ał dla dopełnienia .edukacji, w podróż

1 St. O ś w i ę c i m , D ia r i u s z (1643— 1651), w y d . W. С z e r m a k, S c r i p t o r e s R e ­ r u m P o lo n i c a r u m t. X IX , K ra k ó w 1907.

2 Por. A. S a j к o w s к i, K r z y s z t o f a O p a liń s k ie g o „droga fr a n c u s k a “, „Studia i m a teria ły do d z ie jó w W ielk o p o lsk i i Pom orza" t. II, zesz. 1, 1956.

3 S. G a w a r e c k i , D z ie n n i k p o d r ó ż y po E u ro p ie J a n a i M a r k a S o b ie s k ic h , W arszaw a 1883.

4 J. C e d r o w s k i , P a m i ę t n i k , D w a p a m i ę t n i k i z w i e k u X V I I , w y d . A. P r z y ­ b o ś , W rocław 1954, s. 6— 7.

5 In n ym 'diariuszem p och od zącym z teg o k ręgu , a m ia n o w icie Z b ig n iew a L u b ie- n ieck ieg o z p od róży d o T u rcji o d b y tej w la ta ch 1640— 1641 za ją ł się o sta tn io A. S a j- k o w s k i (Z b i g n i e w L u b i e n i e c k i i je g o p a m i ę t n i k , „O drodzenia i R efo rm a cja w P o l­

sce“ t. V III).

8 W n io sk u jem y na p o d sta w ie tego, iż u rod zon ych w ty m ok resie W acław a L eszczy ń sk ieg o (syna W ła d y sła w a , p ó źn iejszeg o w o je w o d ę p od lask iego) i K azim ierza P rzecła w a L a n ck oroń sk iego — M osk orzow sk i uw aża, ja k w y n ik a z d iariu sza, za sw o ich r ó w ieśn ik ó w . Z fa k tu , iż za p isa ł się w r. 1645 do I k la sy gim n a zju m e lb lą ­ sk ieg o (por. przyp. 37) gd zie p rzy jm o w a n o w w ie k u 18— 20 la t m ożna w n io sk o w a ć, iż u rod ził się w 1625 lu b 1627 r.

7 Por. D ia riu sz, f. 131. T am p rzen iesio n o część u czn ió w po za m k n ięciu przez sejm a k a d em ii w R ak ow ie.

PR ZE G iLĄ D H IS T O R Y C Z N Y

(3)

po k ra ju i zagranicę 8. Ow ocem te j w y p ra w y by ł łaciński „D iariu s re ru m n o tab iliu m concin n atus p e r H iero nim u m G ra tu m a M oscorow M oscoro- v iu m “, z n a jd u ją c y się obecnie w B ibliotece C zarto ry sk ich w K rako w ie (rk p s 1372), a o b e jm u ją c y okres od 21 m a ja 1645 do 2 lipca 1650 r.

Rękopis te n liczący 361 stro n te k s tu przeżyw ał, jak w y n ik a z n o ta­ te k p ro w en ien cy jn y ch , ciekaw e ko leje losu. Z rą k a u to ra przeszedł m ia­ now icie do „bib liotek i so cy n iań sk iej“ , potem w posiadanie ro d zin y L u - bienieckich (m.in. by ł p rzech o w y w an y w ich rodow ej m ajętn ości Łęki), n astęp n ie do spokrew nionego z nim i M ichała Łętow skiego. Od tego o s ta t­ niego n a b y ł diariu sz w r. 1797 n iezn an y zbieracz, k tó ry w n a stęp n y m ro k u sp rzed ał go Tadeuszow i C z a c k ie m u 9. Z kolei diariu sz przeszedł w ręce Ł u kasza G ołębiow skiego, k tó ry w ynotow ał z niego dołączone później do ręk o p isu trz y stro n y in te resu jąc y c h go rzeczy i o p a trz y ł w n iek tó ry ch m iejscach m arg in aliam i. W raz z G ołębiow skim diariusz znalazł się w P uław ach, z k tó ry c h przeszedł łącznie z in n y m i ta m te j­ szym i rę k o p is a m i10 do B iblioteki k siążąt C zarto ry sk ich w K rakow ie.

Poniew aż ręk op is te n zaw iera liczne ciekaw e obserw acje, a w do­ tychczasow ej lite ra tu rz e p rzed m io tu nie był p raw ie w y k o rz y s ta n y u , u znaliśm y za stosow ne om ówić poniżej obszernie jego zaw artość. N ie m a to być je d n a k streszczenie diariu sza; św iat je s t og lądany przez Mo- skorzow skiego przez p o tró jn e n iejak o 1 o k u lary : szlachcica polskiego, człow ieka b a ro k u i członka g m in y ariań sk iej. D la nas n a jb a rd zie j in te ­ re s u ją c y je st te n trzeci aspekt, a m ianow icie stosun ki relig ijn e w P o l­ sce i E uropie w la ta c h 1645— 1650 oglądane przez członka jednego z n a j­ b ard ziej ra d y k a ln y c h w yznań 12.

Mos'korzowski je st b y stry m i uw ażnym o b serw atorem , co· nie znaczy, że nie z a jm u ją go chw ilam i m ało dziś dla nas isto tn e ciekaw ostki, jak anioł obw ieszczający czas na r y n k u to ru ń sk im (f. 2), osw ojony lew w G d ań sk u (f. 85), niezw yk łej grubości dziew czyna w K rakow ie (f. 108), sz tu k m istrz w id zian y na ja rm a rk u gd ańskim (f. 112), zm yślność zw ie­ rz ą t o g lądan ych w A m sterd am ie (f. 127), W łoch k u g larz w L ejdzie (f. 142— 143), kobieta, k tó ra uro d ziła 365 dzieci (f. 210). C iekaw ostek ty ch jest jed n a k m n iej niż w in n y ch diariu szach z ty ch czasów.

D iariusz cech uje szczególnie dobre rozeznanie środow iska a ria ń sk ie - go tego czasu, jego pow iązań perso nalnych , stosunków z katolikam i; sp o ty k am y w nim rów nież m nóstw o wiadom ości o p rzeb y w ający ch za g ran icą (w N id erlan d ach i F ran cji) P olakach. U d erzają dobre stosun ki

8 P arę sz czeg ó łó w b io g ra ficzn y ch zob. A G A D , M etryk a K oron n a nr 203, f. 397 v oraz S. U r s к i, R o d z in a , H e r b a r z s z l a c h t y p o l s k i e j t. X I, W arszaw a 1914, s. 295— 29S i K. S a n d i u s, B ib l io t h e c a A n t i t r i n i t a r i o r u m , F r e ista d ii 1684, s. 245 (p ow tarza je za nim F. S. В о с k, H is t o r ia a n t i t r i n i t a r i o r u m t. I, cz. 1, R eg io m o n ti 1774, s. 521— 522).

9 O ty m to d iariu szu w sp o m in a za p ew n e A. T. C h ł ę d o w s k i , k tó ry w a r ty ­ k u le B o g d a n L u b ie n i e c k i, m a l a r z w i e k u X V I I p isze, iż d zien n ik S ta n isła w a L u b ie- n ie c k ie g o b y ł zn a lezio n y w o k o licy T arn ow a lu b S an d om ierza p rzez T ad eu sza C zac­ k ieg o („P am iętn ik L w o w sk i“ t. V I, 1817, s. 185, w przypisie).

10 N a d ia riu szu je s t b o w iem p ieczątk a: „Z B ib lio te k i P u ła w sk ie j x x . C zarto­ ry sk ic h “.

11 C ytu ją go ty lk o w p rzy p isa ch St. K o t , J e r z y N i e m i r y c z . W 300-lecie u g o d y h a d z i a c k ie j , P aryż 1960, s. 24— 25 oraz J. T a z b i r , S t a n i s ł a w L u b ie n i e c k i, p r z y w ó d c a a r i a ń s k i e j e m i g r a c j i, W arszaw a 1961, s. 41.

12 R ó w n ież i w in n y ch ó w czesn y ch d iariu szach i p a m iętn ik a ch „ k w estie relig ii, k ościoła, refo rm a cji i w a lk r e lig ijn y c h “ w y su w a ją się na plan p ierw szy ; por. J. R y ­ t e l , P a m i ę t n i k i P a s k a na tl e p a m i ę t n i k a r s t w a s t a r o p o ls k ie g o , W rocław 1962, s. 137.

(4)

D IA R IU SZ M O SK O R Z O W SK IE G O 633

M oskorzow skiego z k le re m k atolickim , serdeczne przyjęcie, jakiego w szędzie doznaw ał. A u to r d iariu sza n o tu je skw apliw ie w iadom ości do­ tyczące zarów no dziejów m iast przez k tó re przejeżdża, jak i ich w y ­ glądu, dochodów m ieszkańców , ro zw oju n a u k (obsada akadem ii), ale także h a n d lu i rzem iosła. In te re s u ją go rów nież w szelkie uroczystości publiczne (śluby, pogrzeby, p o w itan ia znakom itszych gości), sk ło nn y jest do łatw y c h zach w y tó w n ad k ra je m i ludźm i; w idać, że to jego p ie rw ­ sza podróż i że a u to r jest jeszcze m łodym człow iekiem . In n a spraw a, że ja k n a d w u d ziesto k ilku letn ieg o m łodzieńca, jego w rażenia cechuje daleko po su n ięta dojrzałość s ty lu i o bserw acji. Sam ym i stu d iam i się n ie przem ęcza; M oskorzow ski zap isu je się w praw d zie n a u n iw e rsy te t w O rleanie, ale nie długo ta m przebyw a. B ierze doryw czo lek cje m a­ te m a ty k i i m iern ic tw a , lecz p o d e jm u je n a u k ę szerm ierk i i jazd y ko n ­ nej. Sporo czasu p o c h ła n iają m u obow iązki tow arzyskie, a p rzede w szy stk im zw iedzanie.

D iariusz rozpoczyna się od dnia 21 m a ja 1645 13, w k tó ry m a u to r opuściw szy ro d zin n ą m iejscow ość 14 i pożegnaw szy się z rodzicam i w y ­ ru sz y ł w podróż. Jak o pierw sze m iejsce o pisuje Bełżyce 13, gdzie 23 m aja zw iedził ta m te jsz ą szkołę i odbył rozm ow ę z jej rek to rem , J a n e m Bo­ row skim . Z diariu sza w ynika, że zn ajd o w ała się ona w u p ad k u i liczyła bardzo n iew ielu uczniów . W ty m sam y m dniu M oskorzow ski d o tarł do L u blin a; arian in o w i zaim ponow ała ta m k a te d ra jezuicka, k tó re j w iel­ kość i w spaniałość podziw ia, zam ożność sklep ów i kram ó w oraz piękne położenie m iasta.

Z kolei 24 m a ja w y ru szy ł do Ż alin a (koto Chełm a) O rzechow skich, gdzie gościnnie p rz y ję ty spędził c z te ry dni. P ow róciw szy n a stęp n ie do L u b lin a u dał się sta m tą d 31 m a ja w raz ze sw ym s tr y j e m 16, Jan u szem S zlich tyn giem i in n y m i a ria n am i do T o ru nia. Po drodze 4 czerw ca od­ w iedził w jego wiosce Śleszyńskiego 17, u którego pół dnia spędził Mo­ skorzow ski na słu ch an iu nabożeństw a. Do T o run ia p rzy b y ł 6 czerw ca. T u rów nież diariu sz p o d k reśla piękno zabudow y m iasta; w szczegól­ ności podobał się au to row i k u n szto w n y et m irabili artificio im p ositus m o st n a W iśle, k tó ry o bszernie i z podziw em opisuje. Za szczególną ozdobę T o ru n ia uw aża ry n e k (to tiu s urbis decus) ze w zględ u na jego rozległość i p iękn e budow le ta m się w znoszące (f. 1). N astępn ie diariusz pod d a tą 11 czerw ca (w dzień św. T rójcy) n o tu je, iż rozpoczął się w T o ru n iu ja rm a rk trw a ją c y zazw yczaj dw a tygodnie, na k tó ry zjeż­ d żają się k u p c y z n ajd alszy ch okolic.

Z kolei (pod d a tą 15 czerw ca) arian in , z w y raźn ą niechęcią opisuje

13 D ia riu sz o m a w ia m y w e d łu g dat d zien n y ch zazn aczon ych p rzez autora na m a rg in esie (na górze każd ej k a rty w y p isa ł on datę roczną). J e d y n ie przy cytatach źró d ło w y ch p o d a jem y w n a w ia sie foliu m .

14 B y ły to, ja k m ożna się d om yślać, C zarkow y p o m ięd zy W iślicą a K orczy- n em — na p ra w y m b rzegu N id y, rodow a sied zib a od cza só w dziada. M osk orzow sk i p od aje, iż je c h a ł sta m tą d do L u b lin a dw a dni, co p o tw ierd za ło b y n a sze p rzy p u ­ szczen ia.

15 W szy stk ie n a zw y geo g ra ficzn e w y m ie n io n e w d iariu szu p o d a jem y w ich d z i­ s ie jsz y m b rzm ien iu . W w y p a d k u gdy w ersja M osk orzow sk iego od b iega zn aczn ie od obecnej n a zw y p rzy ta cza m y ją w n a w ia sie.

16 M ow a tu za p ew n e o J a n ie M osk orzow sk im , b racie A n d rzeja (ojca autora diariusza).

17 B y ły to G ołęb n ik i, k oło M asłow ic, w Ł ęczy ck iem , w ła sn o ś ć J ak u b a Ś le s z y ń ­ sk ieg o ; por. Η. M e г с z y n g, D ru g a w P olsce e g z e k u c j a li te r a c k a , P H X V II, 1913, s. 70.

(5)

obchód św. Bożego Ciała, a m .in. procesję, w k tó re j b ra ł udział biskup D z ia ły ń s k i18 ze sw ą m ożną rod zin ą i liczną szlachtą. W szystko to Mo- skorzow ski o k reśla jako d e te sta b ilem idolatriam (f. 4). J a k w ynika z diariusza, w ty m sam ym czasie p rzeb y w ali w T o ru n iu inni arianie, a m ianow icie nie w y m ien io n y z im ien ia L ubieniecki i W ilk o w s k i19.

Z T o runia (28 czerw ca) uczynili oni w y p raw ę do G ostynia na K u ­ jaw ach, a n a stę p n ie do Ł ozin (ówczesne w ojew ództw o łęczyckie koło Bielaw ), gdzie istn iał zbór ariań sk i i gdzie brali udział w tam te jszy m zgrom adzeniu (congregatio) B raci P olskich i nabożeństw ach. 5 lipca w rócili do T orunia; podziw iali tu a rsen ał oraz ra tu sz z w ym alo w any m i w jed n e j z sal p o rtre ta m i rajców . N astęp nie oglądali ćw iczenia w o j­ skow e m ieszczan to ru ń sk ich i w ybór „k ró la ku rk o w eg o “ ; u tin a m hac

nostrae im ita ri v e lle n t urbes (f. 7) d odaje tu M oskorzow ski, dalek i od

tra d y c ji pierw szego pokolenia arian .

D nia 11 sie rp n ia zaczęli, jak w y n ik a z diariusza, n ap ły w ać do T o ru ­ n ia uczestnicy c olloquium ch a rita tivu m , 25 sierp n ia p rzy b y ła d elegacja a ria ń sk a — niezrażona ja k w idać niepow odzeniem , jakiego doznała w po przednim r o k u 20 — w składzie: Jonasz Szlichtyng, K rzy szto f L u ­ bieniecki, M arcin R u a r i P io tr S te g m a n n 21. P rz y b y li też dostojnicy św ieccy z J e rz y m O ssolińskim , J a n e m L eszczyńskim i Zbigniew em G o rajsk im na czele. D iariusz w y m ien ia w szy stk ich uczestn ik ów obrad, zarów no ze s tro n y p ro te sta n tó w ja k i k atolików . 29 sie rp n ia p rz y b y ­ w a ją cy do T o ru n ia aria n ie napróżno oczekiw ali sesji publicznej. Mimo to Jon asz S zlich ty ng c u m nobil. quodam iu ven e (f. 19— 20) 22 p rze p ro ­ w adził rozm ow ę z p rze b y w ają cy m w m ieście P h u sen d o rffem , w ycho­ w aw cą m łodych P la te ró w z In fla n t, k tó rz y się te m u przy słuch iw ali. P h u se n d o rff m iał się in tereso w ać dziełam i arian ; w y k o rzy sty w ali oni ja k w idać, każdą okazję dla p ro p ag a n d y swego w yznania.

D nia 3 w rześn ia p rzy b y ł do T orunia, aby zobaczyć colloquium Eliasz A rciszew ski S R M aulicus et colonellus (f. 20). N astępn ie diariusz opi­ su je dość szczegółowo p rzebieg o b rad uczestników colloquium , te k sty przem ów ień, om aw ia sp o ry pom iędzy lu te ra n a m i a kato lik am i itd . Mo­ skorzow ski podaje, iż 4 p aźd ziern ik a S zlichtyng odw iedził H ü lsem ana 23, przez którego został bardzo u p rzejm ie p rz y ję ty ; jak m ożna się do­ m yśleć był to jed e n z ariań sk ich zabiegów o dopuszczenie do obrad. Te p a rtie diariu sza stan o w ią cenne źródło do p rzeb ieg u colloquium

cha rita tivu m , któ rego o b rad y zakończono w październik u . A rian om nie

udało się wziąć w nich u d z ia łu 24 . 28 listo pada M oskorzow ski opuścił

18 K asp er D z ia ły ń sk i, b isk u p c h e łm iń sk i w la ta ch 1639— 1646.

19 K tó ry ś z braci L u b ien ieck ich — K rzy szto f lu b S ta n isła w i za p ew n e Jan W il­ k o w sk i; por. J. T a z b i r , op. cit., s. 37.

20 Por. L. C h m a j , B ra c ia P o ls c y , L u d zie . Id ee. W p ł y w y , W arszaw a 1957, s. 190— 191.

21 Jego sy n em b y ł, jak p rzyp u szcza W o t s c h k e , C h rystian S teg m a n n , (p seu ­ donim T ribander), k tó ry n a stę p n ie to w a r z y sz y ł M osk orzow sk iem u w podróży do N id erla n d ó w i F ra n cji (T. W o t s c h k e , P o ln isc h e S t u d e n t e n in L e id e n , „Jahr­ b ü ch er fü r K u ltu r und G esch ich te der S la v e n “ N. F., t. III, zesz. IV, 1927, s. 482). S p ra w o w a ł on p rzed tem — jak się w y d a je — godność m in istra a ria ń sk ieg o w G dań­ sk u , por. przyp. 51.

22 N ie jest w y k lu c z o n e , iż m ło d zień cem ty m b y ł p r zeb y w a ją cy w ó w c z a s w T o­ ru n iu S ta n isła w L u b ien ieck i, p on iek ąd u czeń S z lic h ty n g a (por. J. T a z b i r , op. cit., s. 39 i 273).

23 J a n .H ü lse m a n b y ł d eleg a tem lu tera n na c olloquiu m . 24 Por. „O drodzenie i R eform acja w P o lsc e “ t. I, s. 197.

(6)

D IA R IU SZ M O SK O R Z O W SK IE G O 635

T o r u ń 23 u d ając się w raz ze S zlich tyngiem w trw a ją c ą 3 dni podróż do E lbląga.

Po drodze odw iedzili G rudziądz (G raden tum ) i P ra b u ty (R isem burg), gdzie byli gościnnie p rzy jęci przez Jo n asza S zlich ty n g a w tam te jsze j posiadłości jego rodziny. 2 g ru d n ia p rzy b y li do Elbląga. R elacje Mo- skorzow skiego n a te m a t tego m ia sta p rze d ru k o w a ł częściowo J. M a ­

ł e c k i 26. Po przeszło d w um iesięcznym pobycie w E lblągu (2 g ru d n ia 1645 — 5 lu tego 1646) p rzy b y li 9 lu teg o do G dańska. Z atrz y m a li się tu w gospodzie p rz y ulicy św. D ucha (w pobliżu r y n k u ) 27. T u tra fili w łaśnie na p rzy jęcie zgotow ane p rzy b y w a ją c ej z F ra n c ji M arii L u d ­ wice, k tó re szczegółowo M oskorzow ski opisuje, pośw ięcając na to p ra ­ w ie 38 stro n diariu sza (f. 48—87). P rz y ta c za on n a w e t treść napisów z n a jd u jąc y c h się na b ram ach triu m fa ln y c h .

13 lutego M oskorzow ski w raz z in n y m i a rian am i zw iedził klaszto r w Oliwie, gdzie zostali bardzo u p rzejm ie p rzyjęci przez tam tejszego o p a ta 28 i zakonników , a n a w e t poczęstow ani kolacją, tam że przenoco­ w ali; n a z a ju trz zw iedzili k a te d rę oliw ską, k tó re j w ielkość i w spaniałe w yposażenie M oskorzow ski z podziw em o p isu je (w ogóle barokow e w n ę trz a kościołów bardzo m u im po n ują). O glądali rów nież grób księcia Ś w iętopełka, ja k też n agrobki i tab lice pam iątkow e po inn ych dobro­ czyńcach klaszto ru . Z w iedzano pon adto sk arb iec i b ib liotek ę klasz­ to rn ą.

15 lutego M oskorzow ski o glądał kom edię w łoską d aną n a cześć k ró ­ low ej, lecz z pow odu nieznajom ości języ k a m ógł ty lko podziw iać grę aktorów , ich śpiew oraz pom ysłow e urządzenie m echaniczne, zastoso­ w ane w sztuce. P rz ed sta w ien ie to trw ało 6 godzin i m iało kosztow ać około 30 000 flo re n ó w 29. N astęp n ie diariusz op isuje inne posągi i deko­ racje zbudow ane na cześć królow ej, a także igrzyska urządzone z te j okazji, k tó re M oskorzow ski jak w idać — pilnie oglądał.

W dniach od 18 do 21 lutego a ria n ie p rzeb y w ali u Iw anickiego w leżącym koło G dańska S tra s z y n ie 30; podejm ow ano ich ta m niezw y k le gościnnie. P rz e d orszakiem k ró lo w ej podążyli do E lbląga, w y p rzedzając go o jed e n dzień. Ju ż 23 lutego p rzy b y ła tam M aria L udw ika; uroczyste p rzy jęcie zgotow ane jej przez to m iasto M oskorzow ski o pisuje nad er szczegółowo. R ów nie dokładnie, z w idocznym upodobaniem , dla w szy st­ kich tego ty p u uroczystości, p rze d staw ia diariusz (pod d a tą 28 m a ja

25 W o t s c h k e p od aje, iż w rok u 1645 stu d io w a ł on w tu te jsz y m g im n a zju m (T. W o t s c h k e , op. cit., s. 482), a le M osk orzow sk i n ic o ty m w sw o im d iariuszu n ie w sp o m in a . N ie p isze też o tym T y n с w m o n o g ra fii gim n a zju m toru ń sk iego.

2β J. M a ł e c k i , O p isa n ie E lb lą g a p r z e z aria n in a p o ls k ie g o , „W arm ia i M azury“, 1959, nr 12; obok p aru w ia d o m o ści o M o sk o rzo w sk im M a ł e c k i pod aje tłu m a c z e ­ n ie d w óch stron diariu sza (f. 45— 47).

27 T zw . Heil. G eistg a sse; por. W. S t e p h a n , D ie S t r a s s e n n a m e n D a n zig s , D an zig 1911, s. 40 (Q u e lle n и. D a r s t e llu n g e n z u r G e s c h ic h t e W e s t p r e u s s e n s , t. VII).

28 B y ł nim , od roku 1639, A lek sa n d er K ęsow icz; por. G. L e n g n i c h , G e ­ s c h i c h te d e r p r e u s s is c h e n L a n d e K ö n ig l ic h - P o l n is c h e n A n t h e i l s t. V I, D a n zig

1729, s. 189.

29 B y ła to h isto ria a m orów K u p id y n a i P sy ch e. S p ek ta k l ten został d ok ład n ie o p isan y p rzez J. d e L a b o u r e u r a, H i s t o ir e e t re l a ti o n d u v o y a g e d e la R o y n e d e P olo gne, P aris 1648, s. 157— 166.

30 P a w e ł Iw a n ic k i b y ł p atron em ta m te jsz e g o zboru a ria ń sk ieg o , a jeg o k a zn o ­ d zieją (od r. 1644) b y ł M arcin R uar (L. C h m a j , op. cit., s. 186).

(7)

1646) ślub szlachcica H e n ry n k a W aten b erg a (n unc civis E lbingani — i. 80), podczas k tó reg o w śró d zaproszonych gości zasiadał S te g m a n n 31. W E lb lągu p rzeb y w ał M oskorzow ski przez czas dłuższy. D nia 2 sie rp ­ nia w y je c h ał sta tk ie m do G dańska.

P rzy b y w szy tu 4 sierp n ia a ria n ie z atrzy m ali się ponow nie w gospo­ dzie na ulicy św. D ucha, gdzie sp o tk ali S te fa n a N iem irycza i S ta n i­ sław a L ubienieckiego, w y jeżd żający ch za granicę, oraz K azim ierza Czaplica w racającego w łaśnie z F ra n c ji do dom u i K rzysztofa Spinow - skiego. N a tra fili ta m rów nież na K rzyszto fa A rciszew skiego, k tó ry im pow iedział, że niczego by sobie w ięcej nie życzył, niż żeby po ukończe­ n iu p rac w E uropie, A fry ce i A m eryce m ógł um rzeć s p o k o jn ie 32. D nia 5 sie rp n ia zaproszeni przez J a n a A rciszew skiego zw iedzili B usków (dziś Buszkow y) gdzie zostali n a d e r gościnnie przyjęci. N astępnego dnia w rócili na ja rm a rk gdański, n a k tó ry m sp o tkali p rzed staw icieli ró ż­ nych narodow ości, zarów no z in n y ch k ra jó w E uropy, jak H iszpanów , A nglików , Szw edów , N iem ców , czy Francuzów , jak i z te re n u sam ej R zeczypospolitej. Pom iędzy ty m i o statn im i M oskorzow ski w ylicza Ś lą ­ zaków, P om orzan, K aszubów i M azow szan (f. 83).

D nia 11 sie rp n ia u o p a ta oliw skiego spotkali Kęsow icza, skarżącego się na Iw anickiego, k u pca gdańskiego. J a k tw ierd zi a u to r diariusza, p rzyzn ał on, iż G dańszczanie pod m aw iają go po cichu, aby sta ra ł się 0 w y k orzen ien ie arian izm u z m iasta. W ty m celu n apisali m em oriał, k tó ry o p a t w łożył na razie do skrzyni, obiecując tę sp raw ę poruszyć n a n ajb liższy m s e jm ie 33. Zraziło to M oskorzowskiego do K ęsowicza 1 chociaż te n go p o tem zapraszał usiln ie do O liw y a ria n in nigdy tam ju ż nie zaw itał, a o m em o riale dał znać zarów no fra trib u s D antiscanis ja k i sam em u Iw anick iem u (f. 86).

Z G dańska a ria n ie pow rócili do Elbląga, skąd 13 sierp n ia odpłynęli do A m ste rd a m u N iem irycz z L ubienieckim . Z kolei M oskorzow ski o pi­ su je ró żn e w y d arzen ia m iejskie, ja k pogrzeby, śluby, popisy szkolne, u rządzane z końcem w rześn ia w tam te jsze j A kadem ii. 28 listopada M oskorzow ski w ygłosił w niej m ow ę n a te m a t praw dziw ego szlachec­ tw a, k tó re o piera się głów nie na cnocie, a nie na u ro d z e n iu 34.

N ow y Rok 1647 zastał a u to ra d iariusza w Elblągu, gdzie 25 lutego doszło do jego sp otk an ia z b isku p em w arm ińskim , W acław em Lesz­ czyńskim 35. M oskorzow ski b ra ł udział w p o w itan iu b isk up a na prośbę jego b ra ta n k a , rów nież W a c ła w a 3e, z k tó ry m , ja k pisze, łączyły go

31 Z a p ew n e C h rystian S tegm an n , p ó źn iejszy to w a rzy sz p od róży M osk orzow ­ skiego.

32 Od k w ie tn ia 1646 roku b y ł on g en era łe m a rty lerii k oronnej; por. P o lsk i S ł o w n i k B io g r a f ic z n y , zesz. 2, s. 153.

33 L e n g n i c h nic n ie p isze o tym , że opat p oru szał tę sp raw ę na sejm ik u p ru sk im . M im o to w r. 1648 sejm ik w M alb ork u w y k lu c z y ł arian od u d zia łu w ob ra­ dach, zab ron ił im sta w ia n ia zb orów i n a b y w a n ia dóbr, a m a ją tk i zak u p ion e w ciągu o sta tn ich trzech la t p o lecił sprzedać. P a w ła Iw a n ick ieg o , k tó ry c h cia ł w tej sp r a ­ w ie w y stę p o w a ć , w ogóle n ie dopuszczono do głosu . (G. L e n g n i c h , op. cit., s. 19 i 20 oraz 87).

34 U k azała się ona pod ty tu łem : O ra tio d e v e r a n o b i l i t a t e c u m n on in n a ta l iu m sp l e n d o r e , n e q u e in o p u m a f f lu e n ti a s e d in v i r t u t e con sister e. H a b i ta p u b li c e a H. G r a to a M o s c o r o w M o s k o r z e w s k i equ. pol. c u m encaenia scholae c e l e b r a r e n t u r an D. 1646 X X I X n o v e m b r . , E lb in gae 1646 (Por'. K. E s t r e i c h e r , B ib l io g r a f ia pols ka. t. X X II , s. 593).

35 W a cła w L eszczy ń sk i (1605— 1666) b y ł b isk u p em w a rm iń sk im od 1644 r. 38 W a cła w L eszczy ń sk i (zm. 1688), sy n W ła d y sła w a , stry jeczn eg o brata biskupa, W acław a (por. przyp. 35).

(8)

D IA R IU S Z M O SK O R Z O W SK IE G O

637 zarów no w ęzły k rw i ja k i szczególna p rzy ja źń zadzierzgn ięta podczas w spólnej n a u k i 37.

Opis sp o tk an ia a ria n in a z dosto jn ikiem kościoła katolickiego, n ie­ zw ykle c h a ra k te ry sty c z n y dla p a n u ją c y c h w Polsce stosunków w yzn a­ niow ych, p rzy ta cz a m y n iem al w całości: „G dy biskup w y je c h ał z m ia ­ sta w niedzielę — pisze M oskorzow ski — ja już oczekiw ałem w gospo­ dzie, raz e m z Ja śn ie pan em W acław em L e sz cz y ń sk im ,. jego przybycia, gdzie obaj p o w italiśm y go, a n a jp ie rw Ja śn ie pan Leszczyński m ów ką łacińską, dość — zw ażyw szy na jego w iek — zgrabną, do k tó re j ja do­ dałem zakończenie w języ k u ojczystym . Pow iedziałem , że już od daw ­ n a w yczekiw ałem ta k pom yślnego dnia, w k tó ry m m ógłbym n a jp o k o r­ niejsze i najo d dań sze służby u nóg Jego W ysokości Ja śn ie p an a zło­ żyć. W te n sposób w yw ikław szy się z trudności, pokornie prosiłem aby m n ie w najłask aw szej dobroci sw ojej nie odpychał, ale raczej ją po­ tw ierdził, sądząc po m oich czynach i, chociaż niegodnego, do w szelkich służb używ ał. N a p rośbę tę dosyć kw ieciście i ponadto łaskaw ie biskup odpow iedział. P óźniej odprow adziłem go do św iątyni, gdzie w kruchcie w ziąw szy od a rc h ip re z b ite ra M eithom iusza w odę św ięconą, m nie n a j­ p ie rw przed sobą bezpośrednio idącego rów no sp ry sk a ł i pow iedział, że po trzeb n e m i jest n iety le p okropienie wodą św ięconą, co zanurzen ie w niej. D ziękując m u za ta k w ielk ą łaskę odpow iedziałem , że ta k m ro ź n y m iesiąc nie sp rz y ja kąpieli. N astępnie b isk u p o dpraw ił m szę u d e rz a ją c ą podziw u godnym i p rzesądam i i ozdobioną p rzepychem . Po jej zakończeniu pow rócił do gospody, k tó re j m u udzielono w dom u M eithom iusza; tam go odprow adziw szy chciałem się pożegnać. B iskup zaprosił m n ie w te d y do A kadem ii n a śniadanie, podczas którego dw aj ra jc y m iasta, panow ie H esius i S chultius, w im ien iu całego E lbląga sk ła d a jąc y m u hołd, uzyskali posłuchanie, k tó ry m na poczekaniu po łacin ie p ięk n ie odpow iedział. G dy odeszli długo ze m n ą rozm aw iał, najśw iętszą relig ię ch rześcijań sk ą zw alczając i p otępiając, a rzym sk ą zalecając, czem u p rzeciw staw iałem się dzielnie prosząc, aby relig ia nie b yła m i przeszkodą w uzy sk an iu jego łaski. A o n skinąw szy łaskaw ie głow ą odpow iedział, że zawsze będzie m n ie kochał, i abyś ty m b a r­ dziej — rze k ł — m iłość m o ją poznał, do N ajw yższego Ś w iatła będę. za­ nosił m odły, a b y Cię niebieska gw iazda ośw ieciła jaśn ie ją c y m blaskiem . M iędzy in n y m i pow iedział, że b y ł k a rm io n y m lekiem św iętej p a ­ m ięci zm arłej bab k i m o jej, gdy odw iedziła w L esznie m atk ę jego i siostrę sw oją rodzącą i z pow odu słabości i ch orob y nie m ogącą k a r­ m ić dziecięcia 38.

P o te m dodał, że bardzo ch ętn ie przed staw i m nie n a jja śn ie jsz e j k ró ­ low ej, jeżeli tu ta j ją zobaczym y. P rzeszed ł później na śniadanie, na k tó ry m było wino i m u zyk a dostarczona przez se n at elbląski i tam ' n ajw eselej i w sposób n a jb a rd zie j p rz y ja z n y te n lu d zk i p an ze m ną

37 M osk orzow sk i m a tu na m y ś li w sp ó ln e stu d ia w g im n a zju m elb lą sk im ; autor d iariu sza z a p isa ł się tu 6 gru d n ia 1645 r. do I k la sy , W a cła w L eszczy ń sk i zaś pod d atą 18 lu te g o 1647 r. fig u r u je w m etry ce tej szk o ły jako u czeń III k lasy; por. H. A b s , D ie M a t r i k e l d e s G y m n a s i u m s z u E lb in g (1598— 1786), Q u e lle n u. D a r s t e l ­ lu n g e n zu r G e s c h ic h t e W e s t p r e u s s e n s t. X IX . s. 114 i 118.

38 M atką b isk u p a b y ła Z ofia O p a liń sk a (zm. 1606), p ra w n u czk a M arcina Zbo­ row sk iego. J ed n ą z b abek au tora diariu sza b yła n a to m ia st R egin a D u d y czo w a (po­ ślu b io n a p rzez „ W ielk ieg o “ H iero n im a w r. 1593), w n u czk a tegoż Z b orow skiego.

(9)

rozm aw iał i pił zdrow ie rodziców i całej ro d z in y 39. Z akończyw szy to w y ru sz y ł w drogę do M alborka dla złożenia przysięgi ziem i p ru sk ie j. M y później z Ja śn ie panem L eszczyńskim i w ielebn ym M eithom iuszem po k ró tk ie j zwłoce ud aliśm y się do d om u“ 40.

D nia 11 m a ja 1647 r. a ria n ie w y ru szy li drogą w odną z E lbląga (per

H ab u m — Z alew W iślan y — ac V is tu la m ) do G dańska, dokąd dotarli

13 m aja m im o gw ałtow nego w ia tru . T u zw iedzili (15 m aja) a rs e ­ n a ł (w d iariu szu m am y d o kład n y opis zaw artości poszczególnych k om ­ n a t i z n a jd u jąc y c h się w niej zbroi i oręża). 17 m a ja a ria n ie w yjeżdżali do S traszew a, gdzie — ja k pisze M oskorzow ski — czcili pam ięć św. S a ­ k ra m e n tu o raz tego k to go ustanow ił. 25 m aja w rócili do Elbląga; pod d atą 25— 29 czerw ca z n a jd u je m y dokładnie opisany pogrzeb J a n a Coya, burgrab iego , b u rm istrz a i sch o larch y elbląskiego.

D nia 5 lipca w y jech ali w raz z H ieron im em B idzińskim , M ateuszem E m ery k iem R a d e k ie m 41 i R afałem B ogusław em N akielskim do K ró ­ lew ca. Po drodze p rzejeżdżali przez F ro m b o rk (M oskorzowski nazyw a go W arm ią), m iasteczko w edług niego zaledw ie różniące się od wsi, z kościołem k a te d ra ln y m , dom em k an o n ik ó w i ak w ed u k tem . P rz e ­

nocow aw szy tam ud ali się do B raniew a, gdzie podziw iali piękn e ko­ legium jezuitów . Po p rze jec h a n iu P ru s K siążęcych przez Św iętom iejsce (H eiligenbeil) i Zgorzelice (B randeburg), gdzie zanocow ali, p rzy b y li do K rólew ca (7 czerw ca), k tó ry został w d iariu szu bardzo obszernie op isan y (w szczególności kościoły, akadem ia). Tu w daw nej k ated rze oglądali n ag ro b ek córki F ilip a M elanchtona. O dw iedzili rów nież p o rt m orski w P ilaw ie, poczem 9 lipca przez Z alew W iślany w rócili do Elbląga.

M iasto to opuścił M oskorzow ski 24 lipca, żegnany uroczyście m .in. p rzem ów ieniem M ichała M yliusa, re k to ra tam te jsze j akadem ii, n a k tó ­ re ró w n ie kw ieciście a u to r diariusza odpow iedział. P rz y ja c ie le elb lą­ scy odprow adzili a ria n za m iasto żegn ając ich serdecznie: ja k w idać rów nież i z lu te ra n a m i w spółżycie układało się nie najg o rzej. Inna rzecz, że szlachta, choć ariań sk a, m ogła im ponow ać m ieszczanom . 28 lipca B racia P olscy odw iedzili S traszew o gdzie zastali R u ara, k tó ry w łaśnie pow rócił — jak pisze M oskorzow ski — „z P o lsk i“ (f. 112). Nasi a ria n ie p ojechali do S traszew a rów nież 10 sierpn ia, ab y się pożegnać z w spółw yznaw cam i przed odjazdem z G dańska. Obok Iw anickiego i R u ara zastali ta m ró w n ież i G abriela L ubienieckiego.

D nia 11 sie rp n ia M oskorzow ski i C h ry stia n S teg m an n w yruszyli w podróż m o rsk ą do A m sterd am u ; na pożegnanie d iariu sz pośw ięca G dańskow i obszern e i en tu z jasty c zn e om ów ienie. Po drodze m inięto B ornholm , Z eland ię (w pobliżu K openhagi), w yspę K reen , na k tó re j —· jak n o tu je M oskorzow ski — m ieszkał Tycho de B rahe, p ły n ięto w zdłuż Skanii, zatrzy m an o się w K ro n b o rg (C ronenburg), gdzie 18 sierpn ia (w n ie d z ie lę )42 a ria n ie w y słu ch ali lu terań sk ieg o nabożeń stw a oraz k a ­

38 W arto jed n a k p rzyp om n ieć, iż m im o tej p rzyjazn ej rozm ow y L eszczy ń sk i na sejm ik u w M alborku w r. 1648 dom agał się w y łą c z e n ia braci p o lsk ich od k o n fe d e ­ racji w a r sz a w s k ie j i c h w a lił g d ań szczan za w y p ę d z e n ie arian z m ia sta (por. „O dro­ d zen ie i R efo rm a cja w P o ls c e ” t. I, s. 197).

40 D ia riu sz, f. 93— 95.

41 M osk orzow sk i p isze go „R adek“ — n ie je s t w y k lu czo n e, iż b y ł to k u zy n (syn?) zn an ego a rian in a gd a ń sk ieg o , M ateu sza R adeckego.

42 W roku 1647 dnia 18 sierp n ia w y p a d a ła środa; M osk orzow sk i p o m y lił się w ię c w dacie.

(10)

D IA R IU SZ M O SK O R Z O W SK IE G O 639

zania po d u ń sk u i n iem iecku. N astęp nie przez K a tte g a t, S k a g e rra k i M orze Północne, po 15 dniach podróży (26 sierpnia) dopłynięto do A m sterd am u . M oskorzow ski o pisu je z zachw ytem to m iasto i p rzytacza w iersze Józefa Scaligera oraz D aniela H einsiusa na cześć N id e r­ landó w (f. 118).

Nowo p rzy b y li zw iedzali 27 sie rp n ia A m ste rd a m w raz z p rze b y w a ­ jącym i tam ju ż A lek san d rem K o n arsk im i M aciejem P rzyp ko w skim . O glądano więc po kolei kościół, pałac poselski, bibliotekę, akadem ię, ratu sz itd. 28 sie rp n ia zrobili w ycieczkę do U trec h tu , gdzie zostali n a d e r gościnnie p rzy jęci przez H e rm a n a N indersagiusza, zw ierzchn ika ta m te jsz y c h rem o n stra n tó w . 2 w rześnia, po zw iedzeniu A m sterd am u, a ria n ie p rzen ieśli się tam na stałe. Poza osobliw ościam i m iasta M osko­ rzow ski po daje sk ład A kadem ii U trech ck iej oraz opisuje cerem onię n a ­ daw ania d o k to ra tu na tam te jszy m u n iw ersy tecie.

P od d a tą 18 listo p ad a 1647 M oskorzow ski zapisu je w diariu szu „L ist od W ielebnego P a n a R u a ra do rą k naszych dotarł. P rzy n ió sł on zaiste sm u tn e i zm uszające nas do w y la n ia potoków łez żałobne wieści, że o statn i zbór w L usław icach, owa n a jsta rsz a nasza św iąty n ia z k w it­ nącym g im n azju m (które m nie kied y ś dało m łodzieńczą togę i gdzie staw iałem m oje pierw sze kroki) została zró w n ana z ziem ią, w y cięta do korzeni, do fu n d am en tó w d zb urzona a zwłoki pobożnego F a u sta Socyna ze S ieny d o stały się w posiadanie n ajzaciek lejszy ch w rogów w ia ry chrześcijań sk iej" 43.

P od d a tą 10 listo p ad a M oskorzow ski zanotow ał, iż profesor h isto rii w U trechcie, A ntoni A em ilius, o b jaśn ia ją c roczniki T acyta, przyto czył list K rzyszto fa A rciszew skiego do G e rh a rd a V ossiusa n a te m a t zw y­ czajów pogrzebow ych w B razylii 44. 26 g ru d n ia 1647 o trzy m an o list od Joach im a S teg m an n a, m in istra w U szom irze (woj. kijow skie) donoszący o nag ły m zgonie Eliasza A rciszew sk ieg o 45 i S te fa n a W ojnarow skiego, łowczego królew skiego.

D nia 1 sty czn ia 1648 a ria n ie przen ieśli się do L ejdy, k tó ra się ró w ­ nież M oskorzow skiem u bardzo podobała. O pisując w ięc z uznan iem tam te jszą akadem ię, w ym ienia jej pro feso ró w i s tru k tu rę , bibliotekę pozostałą po S kalig erze i jego n agrobek. 13 stycznia udano się do Hagi, gdzie M oskorzow ski zaw arł — ja k pisze — „sy m p atyczn ą znajom ość“ z S ew ery nem G ołuchow skim , K rzy szto fem Sko tnick im i P io tre m B alem (f. 142). Po pow rocie do L ejd y rozpoczął on 16 stycznia lekcje m ate ­ m aty k i z K e c h e le m 4G. H agę odw iedzali nasi a ria n ie dość często. 28 lutego spo tk ali ta m J a n a i M ark a Sobieskich, pow racający ch w łaśnie z F ra n cji, 3 m arca pogrzebano w H adze ich och m istrza P a w ła O rzchow - skiego 47.

43 D otych czas n ie znano d ok ład n ej d aty teg o w y d a rzen ia ; por. H. M e r c z y n g , Z b o r y i s e n a t o r o w i e p r o t e s t a n c c y w d a w n e j P olsce, s. 237. P e sy m iz m R uara był p rzed czesn y, gd yż aria n ie stra cili ten zbór je d y n ie p rzejściow o.

44 A. K r a u s h a r n ie cy tu je teg o listu w sw e j m on ografii, D z i e j e K r z y s z t o f a z A r c i s z e w a A r c i s z e w s k i e g o t. I— II, P ete r sb u r g 1893.

45 Tak w ię c n ie ś c isłe je s t tw ie r d z e n ie C z a p l i ń s k i e g o , iż E lia sz A rciszew sk i zm arł dopiero po roku 1649 („R eform acja w P o lsc e “ t. IX —X , s. 81) czy też n a w e t w 1655 (P o l s k i S ł o w n i k B io g r a f ic z n y , zesz. 2, s. 151).

40 P od datą 2 k w ie tn ia 1648 roku czy ta m y , iż ten że S a m u el K arol K ech el, znany m a tem a ty k , u czy ł ró w n ież arian m iern ictw a .

47 S. G a w a r e c k i n ic n ie p isze o ty m sp otk an iu , w sp o m in a n a to m ia st o z g o ­ n ie O rch ow sk iego, k tó reg o p ogrzeb b y ł o d p raw ion y w k o śc ie le k a lw iń s k im „w ed le z w y c z a jó w tej n a c y je j“ (op. cit., s. 175).

(11)

D nia 28 m arc a w y b ra li się na w ypoczynek do wsi położonej pod U trech tem , gdzie spotkali się z K azim ierzem z B rzezia L anckorońskim 48. Z ostali ta m gościnnie p rzy jęci przez N a e ran a 49 i odbyli z nim wycieczkę n a pobliskie w yspy.

D nia 2 k w ietn ia, w p ierw szy dzień W ielkanocy (obchodzonej w edług stareg o stylu), a ria n ie p rzy jm o w ali cu m fra trib u s quos vu lgo A rm in ian os

sue R em o n stra n tes vocant (f. 149) k o m u n ię w W arm ond. S ta m tą d udali

się n a z a ju trz do w si R ijn sb u rg a (R henoburg lub R einsburg); zam ieszkali ta m rem o n stra n ci m a ją — jak pisze M oskorzow ski — zw yczaj niezgodny an i z boskim , ani też lud zkim p orządkiem . K ażdy bow iem m oże w yg ła­ szać kazania i w y k ład ać słowo P ism a św. w kościele rem o n stran tó w . A ria n p rz y ję to tam bardzo u przejm ie, lecz tu b y lc y poglądów swoich się nie w y rzek li i u w ażają się n adal za n ajm ędrszych, choć w szyscy są niepiśm ienni i w iele im b ra k u je do do sk o n ało ściso. Podziw iali za to arian ie k am ien ną zabudow ę wioski i w sp aniałe siedziby chłopskie.

D nia 18 k w ie tn ia spotkali się oni ponow nie z S o b ie sk im i51 oraz in ­ ny m i ro d ak am i, a także odw iedzili K laudiusza Salm usio, znanego poetę. P od d atą 5 czerw ca n a stę p u je opis obchodu urządzonego w H adze z po­ w odu p okoju zaw artego przez N id e rla n d y z H iszpanią 52. 3 sie rp n ia w raz z L an ckorońskim odw iedzili dw ór książący w Hadze, k tó ra — w edług M oskorzowskiego — przew yższa nieskończenie w szystkie inne m iasta N id erlan d ó w sw ą pięknością i bogactw em . N a z a ju trz oglądali także grób W ilhelm a O rańskiego w D elft oraz tam tejsze św iątynie. Z D e lft udali się w ieczorem do R o tterd am u , ojczystego — jak pisze M oskorzow ski — m iasta n ajsław n iejszy ch m ężów E razm a i H ugona G rotiusa.

G dy zapadł zm rok, szukając noclegu n a tra fili na „w spaniałą gospodę ozdobioną h e rb a m i k ró la c h rz e śc ijań sk ie g o 33, do k tó re j sprow adził się sam poseł hiszpański, h rab ia de V ia d o r54. Z ciekaw ości u jrz e n ia nigdy nie w idzianej osoby podążyliśm y ta m — pisze M oskorzowski. W e w n ę trz u gospody podziw ialiśm y n a jp ie rw ow ych ludzi okropnego w yglądu, w szatach nieozdobnych, w m ow ie pysznych, obnoszących się z przesad ną pow agą, w reszcie czarn iejszy ch od M aurów , n a stę p n ie o dzyw aliśm y się w jęz y k u niem ieckim , fran cu sk im , b elg ijsk im i łacińskim . W szyscy po­ trz ą sa li głow am i w żad n y m z nich n ie u m iejąc m ówić. W końcu n a tra fi­ liśm y n a jednego, k tó ry nieźle m ów ił po łacinie. T en sp y ta ł skąd pocho­ dzim y, a gdy dow iedział się że jesteśm y P olakam i, serdecznie nas po­ zdrow ił i p o sta ra ł się abyśm y m ogli zobaczyć sam ego legata. Z araz w to ­ w arzy stw ie innych, zaprow adził nas do jego jad aln i i uprzed zając o n a­ szym p rzy b y ciu sam em u h rab ie m u w skazał, k tó ry usłyszaw szy to (cho­

48 A u to r diariu sza n a zy w a go c h a r r is s im u s am ic u s m e u s (f. 167, p od ob n ie f. 186). 49 Z ap ew n e S a m u ela N aerana, w y b itn e g o rem on stran ta, z k tó ry m k o resp o n d o ­ w a ł Ruar; por. L. C h m a j , op. cit., s. 120 n.

50 Por. n a ich te m a t L. K o ł a k o w s k i , A n t y k o n f e s j o n a l n y n u r t m e n n o n i c k i w o b e c relig io ratio n a lis, A rch iw u m H isto rii F ilo zo fii i M yśli S p ołeczn ej t. IX , 1963.

51 S p o tk a n ie to m iało m ie jsc e w L ejd zie w gosp od zie „A u L ion d’or“. G a w a - reck i p isze o ty m pod datą 21 m aja w sp o m in a ją c obok M osk orzow sk iego „ze G dań­ ska m in istra jed n eg o P an a S za ch m a n a “ — za p ew n e S teg m a n n a (op. cit., s. 178).

52 R ó w n ież i G a w a r e c k i o b szern ie op isu je u ro czy sto ści z p ow od u zaw arcia teg o p ok oju (S. G a w a r e c k i , op. cit. s. 185— 186).

53 N ie w ą tp liw ie m a tu M osk orzow sk i n a m y śli k róla h iszp a ń sk ieg o ; b y ł nim w ó w cza s F ilip IV (1621— 1665).

54 M ow a tu za p ew n e o F ilip ie L e R oy (1594— 1679) p o śle h iszp a ń sk im do H agi w r. 1648; por. b e lg ijsk ą B io g r a p h i e N a tio n a l e t. X I, B r u x e lle s 1890, szp. 910—911.

(12)

D IA R IU SZ M O SK O R Z O W SK IE G O 641

ciaż b y ł z a ję ty g rą w k a rty ) jed n a k m iejsce p rzy stole opuścił i gdy w chodziliśm y w d rzw i aż do p ro g u n ap rzeciw n am w yszedł n a ju p rz e j­ m iej p rz y w ita ł i n a jp rz y sto jn ie j p rzy ją ł. W naszym im ieniu pozdrow ił go n a jp ie rw m ow ą R zym ian P a n S tegm an n, k tó re j to m ow y on nie znał, więc przez tłum acza odpow iedział w p ra w ia ją c nas w zdum ienie tak ą nieznajom ością języ k a ja k b y u niem ow y i to u takiego m ęża ja k w ice­ h rab ia B ra b a n cji i zastępca arcyksięcia L e o p o ld a 55 w czasie jego n ie­ obecności w B ru k seli. N astęp n ie kazał przynieść k rzesła i poprosił nas aby śm y usiedli, p o tem k a rty ro zsyp an e po stole zeb rał i g rał jak po­ przednio (podczas gdy m y p a trz y liśm y i podziw ialiśm y hiszpański spo­ sób gry).

Z bo ku siedział b r a t jego rodzony k tó ry , ja k w sk azyw ał znak czerw o­ nego krzyża, był ry ce rz em św. J a k u b a 56, zasiadał rów nież sam leg a t św. J a n a 57 i w ielu innych, k tó ry c h zaiste tru d n o było uznać za szlachet­ nych czy urodzonych, raczej za m a ry n a rz y , tra g a rz y czy woźniców, tak byli n iec h lu jn i i nieokrzesani, a chociaż u daw ali łaskaw ość jed n a k na sk u tek u d aw an ia rów nie byli n ien aw istn i jak F ran cu zi przez sw oją n a tu ­ ralność s y m p a ty c z n i58. B yły obecne także i n iew iasty hiszpańskie (sam bow iem leg a t p rzy b y ł z m ałżonką) lecz niezg rabne i z w łosam i w loki na k sz ta łt k o łtu n a skręconym i, okropnego oblicza, ciała i szat. G dy od­ chodziliśm y na w ieczerzę znow u leg a t sam aż do drzw i nas odprow adził dziękując za h o n or sobie w yśw iadczony. K iedy w ychodziliśm y, te n je ­ dyny, k tó ry językiem w spó ln ym p rzem aw iał przyłączył się z dw om a in ­ nym i i z nam i gw arzyli; zap y tali czy chcem y w idzieć leg ata u cztu ­ jącego, a gdy w y raziliśm y zgody polecili zaw iadom ić się o czasie uczty. Z aw iadom ieni, że u czta się rozpoczyna, p rzy b y liśm y p o w tó rnie n a zgro­ m adzenie do leg ata ucztującego w edług pom ieszanych zw yczajów hisz­ pańskiego i belgijskiego. A by o bejrzeć H iszpanów zbiegł się tak i tłu m ciekaw ego ludu, że dla pom ieszczenia w szystkich jed n a k izba nie w y s ta r­ czyła, jed ni podziw iali, inni w yśm iew ali i jak m ają zw yczaj niegrzeczni H olendrzy, nikogo nie uszanow ali, z z a k ry tą głow ą p rzystępo w ali do stołów i rozm aw iali z u cztu jący m i h rab iam i.

M ęcząca szczególnie dla h ra b in y b yła ow a pro stack a obyczajność m a ­ ry n a rz y ; gdy chciała ich odpędzić m ąż sam rozkazyw ał im pozostać z najw iększej ludzkości i łaskaw ości rzad k iej u H iszpana. M y tym czasem , życząc im dobrej nocy odeszliśm y, a ty c h półłacinników w naszej izbie p rzy sto jn ie poczęstow aliśm y. T u ta j coś znam iennego dla hiszpańskiej pychy; gdy jed en z nich to w arzy sza swego nazw ał po p ro stu panem A u gu stynem , przeciw staw ił m u się d rug i i rzek ł nam słu chający m : »Nie jest on pan em A u g u sty n em lecz n a jszlach etn iejszy m pan em A u g u sty ­ nem «, w ted y u p o m n ian y p o p raw ia jąc się rzekł: »Niech będzie z p o ży t­ kiem dla tw o jej szlachetności, S zlach etn y P a n ie A ugustynie«.

T ak głupio pusząc się Iberow ie, gdy n aw zajem ty tu łe m p an a szafow ali

55 A rcy k sią żę L eop old W ilh elm (1614— 1662), sy n F erd yn an d a V, b y ł n a m ie stn i­ k iem N id erla n d ó w h iszp a ń sk ich od roku 1647.

S8 C złonek zakonu ry cersk ieg o św . Jak u b a z K o m p o stelli (S an tiago de C om po- stella).

57 Z a p ew n e M osk orzow sk i m a tu n a m y ś li p r z e d sta w ic ie la zakonu jo a n n itó w (k a w a leró w m a lta ń sk ich ).

58 N a n ie c h ę tn y sto su n e k p o lsk ic h d zien n ik ó w podróży z X V II w . do h isz­ p ań sk ich g ra n d ó w zw ró cił u w a g ę K. H a r t l e b w r efera cie n a te m a t ty ch d zien ­ n ik ó w w y g ło szo n y m n a IV P o w szech n y m Z jeźd zie H isto ry k ó w P o lsk ich w P ozn an iu .

(13)

i m nożąc go czynili sobie honory, przez nas jed n a k gardzących p ró ż­ nością cudzą nie inaczej jak p an am i byli nazyw ani.

T ak spędziw szy k ilk a godzin, g d y p rzy ja źń i obow iązek n ad zw yczajem przew ażyły , i pożegnaw szy nas życzliw ie (czego i w n a stę p n y m dn iu do­ z n aliśm y dowodów) naw pół p ija n i udali się do swoich łóżek, zostaw iając n a m w spom nienia grubości sw oich obyczajów , stro jó w i w y g ląd u oraz licznych opow ieści“ 59.

P rz ed ru k o w a liśm y te n u stęp in extenso poniew aż w n a d e r c h a ra k te ­ ry sty c z n y sposób u k azu je on zetknięcie się m łodego a ria n in a z obcą m u k u ltu ra ln ie i w yznaniow o postaw ą g ran d ó w hiszpańskich.

Z R o tterd a m u nasi podróżnicy ru szy li do D o rtre c h tu , a następ n ie udali się na te re n hiszp ań sk ich N iderlandów . P od d atą 8 sie rp n ia Mo­ skorzow ski n o tu je bow iem w diariuszu, iż zw iedzali A n tw erp ię. D iariusz d a je tu n a d e r d o k ład n y opis p o rtu i m iasta. Z A n tw erp ii arian ie ud ali się z kolei 10 sie rp n ia do B rukseli, gdzie n a z a ju trz spo tkali w ojew odzica b rzesko -k u jaw skieg o Szczaw ińskiego oraz L ip s k ic h 60. 12 sie rp n ia po­ d ejm ow ał ich obiadem J a n N iew iarow ski, dw o rzan in radziw iłłow ski, z k tó ry m później raz e m zw iedzali pałac arcyksiążęcy w B rukseli. S ta m ­ tą d M oskorzow ski ze sw oim n ajdroższym , ja k to sta le p odkreśla, p rz y ja ­ cielem L anckorońskim , u d ał się 13 sie rp n ia do L ow anium (Liège). I tu znow u spo tk ali Polaków , a m ianow icie O strorogów i K oniecpolskiego 61. Zw iedzili także bibliotek ę tam tejszeg o kolegium jezu itó w oraz oglądali w kościele dom inikanów relikw ie, k tó ry m — ja k pisze M oskorzow ski — oddaw an a je s t bałw ochw alcza cześć. O prócz kościołów zw iedzano ta m ­ tejsz ą akadem ię.

Po pow rocie do A n tw e rp ii M oskorzow ski i S teg m an n zastali tam 16 sierp n ia w ra c ają cy c h w ła śn ie z F ra n c ji Z am oyskiego 62 i S tefan a N ie- m irycza. N a z a ju trz N iem irycz o dpłynął do k ra ju w to w arzy stw ie Szcza­ w ińskiego. 17 sie rp n ia nasi a ria n ie opuścili hiszpańskie N id erlan d y i udali się do B red y a sta m tą d przez D e lft i H agę do L ejdy. 4 w rześnia M oskorzow ski w raz z L ancko roń sk im spo tkali w H adze R adziw iłła °3, k tó ry choć n igd y p rze d tem nie w idział a u to ra diariusza, zw rócił się do niego p ierw szy rozm aw iając n a d e r łask aw ie i w spom inając jego s tr y ja °4. 17 w rześn ia o djech ał do k r a ju żegnany łzam i przez M oskorzowskiego K azim ierz L anckoroński, n a z a ju trz zaś a u to r d iariu sza odprow adzał — w to w arzy stw ie K rzy szto fa N iew iarow skiego — rów nież w yjeżdżającego do Polski Zam oyskiego. Z kolei arian ie zw iedzali U trech t, a 22 w rześnia ponow nie A m sterd am .

T u jed en z k iero w n ik ów k am p an ii h and low ej w sch od nio -in dy jsk iej pow iedział, iż sam a P olsk a ty le k u p u je egzotycznych tow arów (korzeni, p rz y p ra w i tk an in ) ile w szystkie k ró le stw a razem w zięte, w zw iązku

59 D ia riu sz, f. 161—164.

00 Z a p ew n e Jan a i S ta n isła w a L ip sk ich , k tó rzy p óźniej za p isa li się na stu d ia w O rlean ie (J. T a z b i r , op. cit., s. 47).

61 O O strorogach, sy n a c h M ik ołaja, p od czaszego k r ó le w sk ie g o , ja k ró w n ież o S ta n isła w ie K o n iecp o lsk im w sp o m in a ró w n ież G a w a r e c k i , op. cit., s. 184. 02 B y ł to S te fa n Z am oysk i, sy n k a sztela n a lw o w sk ie g o , W acław a Jana, (por. tam że, s. 21).

63 B o g u sła w a R a d ziw iłła , k tó ry b a w ił w ó w c z a s w H olandii; por. E. К o 11 u b a j. G a le r i a n i e ś w i e s k a p o r t r e t ó w r a d z i w i l ł o w s k i c h , W ilno 1857, s. 166.

64 Ja n a M osk orzow sk iego, d w orzan in a i o fic e r a k się c ia K rzy szto fa R a d ziw iłła , stry ja B ogu sław a.

(14)

D IA R IU SZ M O SK O R Z O W SK IE G O 643

z czym M oskorzow ski czyni gorzką uw agę o ru jn u ją c y m P olak ów z b y t­ ku, n a k tó ry w y d zieram y pieniądze e x viscerib us su b d ito ru m no stro ru m (f. 209). W A m ste rd a m ie a ria n ie z a p rzy jaźn ili się z H erm an em N e d e r- lagiem , z k tó ry m razem 25 w rześnia w y b ra li się na zw iedzanie H a a r- lem u. 6 p aźd ziern ik a p rzy je ch a li z H agi do L e jd y w to w arzy stw ie w oje- w odzica bełskiego, P aw ła Rożyńskiego, k tó ry w listopadzie w rócił do Polski, oraz H ieron im a Olszowskiego.

Pod d a tą 31 p aźd ziern ik a M oskorzow ski pisze, iż w auli fa k u lte tu teologicznego u n iw e rs y te tu w L ejdzie w ygłosił n ap isan ą przez siebie i u trz y m a n ą w typow o b aro k ow ym s ty lu m ow ę pogrzebow ą n a cześć W ładysław a IV, zadedykow aną M arii L udw ice 65. P ierw szy to w d ia riu ­ szu odgłos w yp adk ó w zachodzących w ta k bu rzliw y m dla P olski ro k u 1648 66. P rzy słu ch iw ało się te j m ow ie sporo p ro fesorów i s tu d iu ją c e j tam m łodzieży. W listopadzie p rzy b y ł do L e jd y z Polski K o n rad Sack-G le- siński w raz z D anielem Juszkiew iczem , p rzy czym Juszkiew icz w yjechał, a Sack pozostał w Lejdzie. Poi o trz y m a n iu przez M oskorzow skiego listów od rodziców i p rzy jació ł, poniew aż zaw ierały one —■ ja k pisze — w iele rzeczy god n y ch uw agi, zo stały dla p rzy jació ł przez K onarskiego in

ling u a m c o m m u n em (łacinę) p rzetłu m aczo n e (f. 212).

N a p ierw szy dzień Bożego N arodzenia M oskorzow ski w raz ze S teg - m an n e m znow u b y li na n abożeństw ie u re m o n stra n tó w w W arm ond. M odlili się ta m za pom yślność n a ro d u polskiego dotkniętego — ja k pi­ sze — nieszczęściem w o jn y gorszej od n a ja z d u T ataró w . W styczn iu 1649 r. M oskorzow ski popadł w z a ta rg ze stu d iu jąc y m w L ejd zie Szw e­ dem, E lausem T h erseru sem . T en o sta tn i w p a n e g iry k u n ap isan y m z oka­ zji 23-lecia u ro d zin K ry s ty n y Szw edzkiej, u rażo n y m ow ą pogrzebow ą M oskorzow skiego, gdzie było n ap isan e n iepochlebnie o Szw edach, o b ra ­ ził z kolei cały n aró d polski. Do sp o ru w łączyli się inni stu d en ci zjad li­ w ym i w ierszam i. Z atarg o p a rł się o w ładze un iw ersy teck ie; M oskorzow ­ skiego p oparł S tegm an n , A lek san d er K o n arski i n ieja k i Jodziew icz. Jego stro n ę w ziął rów nież M arcus Z u erius B oxhorn, re k to r C ollegium Oratori

Publici; u znał on niew inność M oskorzowskiego, ale odłożył załatw ienie

całej sp raw y . Z a ta rg te n został n a d e r dokładnie w diariu szu opisany. P od d atą 9 lutego 1649 M oskorzow ski przy tacza z o b u rzen iem w iado­ m ość o ścięciu K aro la S tu a rta , k tó re o k reśla jako publico et nefando

parricidarum scelere (f. 228). M oskorzow ski op isuje dokładnie przebieg

egzekucji.

W dniach 5 i 6 m arca zw iedzali Goudę, skąd w rócili do L e jd y z n ie­ jak im Jark o w sk im . 9 m arc a sp o tk ali się tu z Pacem , w y słan y m n a p e r­ tra k ta c je do posła szw edzkiego S pirin g iu sa ®7. 26 m aja sp otk ali w H a a r­ lem w racającego do Polski S tan isław a Lubienieckiego i razem z nim p rz y ­ jech ali do L ejd y. 14 czerw ca arian ie w y n a ję li sobie w spólnie pokój, je­ den ale dość o b szern y z w idokiem na św iątyn ię. Z kolei pod datą 30

05 M ow a ta n a stę p n ie uk azała się drukiem : O ra tio f u n e b r is in e x c e s s u m s e r e ­ n is s im i ac A u g u s t i s s i m i P r in c i p i V la d i s la i I V ... h a b it a p u b li c e in Illu st. L u g d u ­ n en si B a t a v a A c a d e m i a a H i e r o n y m o G r a to de M o s k o r z o w s k i E q u ite P olon o anno D. 1648 d ie 31 O c to b e r . L u g d u n i B a t a v o r u m w rzec z y w isto śc i z o sta ła w y d a n a w G dańsku i zn ajd u je się o b ecn ie w ta m te jsz e j b ib lio tece P A N , sygn . N L 4. 61. adl.

60 G a w a r e c k i p isze już o nich pod datą 12 i 20 czerw ca 1648 r. (op. cit., s. 186 i 187).

67 P iete r S p ierin g (w łaśc. S ilfv ercro n a ) zm. 1652, w y b itn y d yp lom ata szw edzki; na p ertra k ta cje z nim jeźd ził K rzy szto f Pac.

(15)

czerw ca n a stę p u je w d iariu szu o b szerny opis p o b y tu w R o tterd am ie, gdzie zapoznali się z d o k try n ą B orellionusa (A dam a B oreela), k tó ry uw ażał za zbędne należen ie do jak iejk o lw iek organ izacji kościelnej; w edług n ie­ go p raw d y re lig ijn e j należy szukać na w łasn ą rękę, o p iera ją c się tylko n a P iśm ie św. i n a tc h n ie n iu zsy łan y m przez Boga, nie n a n a u k a ch teo lo ­

gicznych. B oreel p o tęp iał rów nież istn ien ie stanów społecznych n a k a ­ zu jąc w szy stk im u trz y m y w a n ie się z w łasnej p rac y i rez y g n a c ję z ja ­ kichkolw iek urzędów .

M oskorzow ski w y raża radość, że n a u k a ta nie d o tarła do zborów pol­ skich; p rag n ie zaś, b y w śród sam ych re m o n stra n tó w szybko uległa za­ gładzie i zapom nieniu. Liczne w ątpliw ości przeciw te j nauce zgłosił w im ien iu a ria n A lek san d er K o n arsk i; m. in. p y ta ł on czy m ożna bronić się przeciw złoczyńcom i ćwiczyć w u ży w an iu broni, czy nie należy ró w ­ nież obejm ow ać u rzędów d w orskich tak ich ja k np. sek re tarstw o , czy n a p ra w d ę chrześcijaninow i nie w olno pod żad n y m pozorem przysięgać, zajm ow ać się św ieckim m ala rstw e m lub rzeźbą, praw em , polityką, eko­ nom ią, m ed y cy ną, czy m ożna nosić stro je m odne i św iatow e, zapraszać gości. B oreel u znał te kw estie za m ało w ażne stw ierd zając, iż n ajw aż­ niejsze jest n aśladow anie C h ry stu sa, a nie w y m yślan ie n ieisto tn y ch p ro ­ blem ów (f. 241).

Ich w ysunięcie świadczyło, iż pew ne p ro b lem y n ad al n u rto w a ły śro ­ dowisko ariańskie, choć ro zstrzy g an o je zupełnie inaczej niż w początkach istn ien ia zboru. Poniew aż poglądy B oreela, k tó re w yłożył w dziele „Ad legem et ad testim o n iu m “ (1645), p rzy c z y n iły się do· rozbicia w śród r e ­

m o n stran tó w (w spom inał o ty m M oskorzow ski w zw iązku z opisem gm i­ n y w R ijn sb u rg u pod d a tą 3 k w ie tn ia 1647 r.) w ięc i nasi aria n ie p otę­ piali je bardzo stanow czo, nie m ogąc p rzy stać na całkow ite odrzucenie w szelkich fo rm życia religijneg o 68.

P od d atą 1 lipca 1649 diariusz n o tu je, iż reg en sb u rczy cy nie w stydzili się u trzy m yw ać, że to rem o n stran ci oddzielili się od ich kościoła, k tó ry je s t sta rsz y od tam ty c h . W R o tterd a m ie M oskorzow ski w raz z L ubie- nieckim , a tak że inni arian ie, zw iedzili m iejscow ą św iąty n ię re m o n s tra n ­

tów ; w b ibliotece p rz y niej istn iejącej znaleźli m . in. dzieła Socyna, C rella, V ölkela, Szm alca, G osławskiego, S zlich ty n g a oraz H ieronim a M oskorzowskiego, dziada a u to ra diariu sza (f. 249). W R o tterd am ie Mo­ skorzow ski dał nam alow ać swój p o rtre t, k tó ry n a stęp n ie odesłał do dom u (f. 245). Pow róciw szy do H agi sp o tk ali tam jez u itę z otoczenia posła hiszpańskiego, k tó ry dow iedziaw szy się, że są P o lakam i uznał ich za w spółw yznaw ców . P rzek o naw szy się zaś, że M oskorzowski i S teg m an n są arian am i, próbow ał ich naw racać.

D nia 5 sie rp n ia pożegnali oni L ejd ę i sta tk ie m przez R o tterd a m w y ­ ru sz y li do F ra n cji. P ły n ę li Mozą, om inęli B redę, p rzep ły n ęli w zdłuż A nglii (o k tó re j M oskorzow ski raz jeszcze pod d a tą 18 sie rp n ia w spom ina jako o w yspie królobójców i buntow ników ). W pobliżu O stendy napadli ich piraci, k tó rz y szukali F rancuzów ; skoro się dow iedzieli, że nasi po­ dróżnicy są Po lak am i, dali im spokój (f. 248). 20 sie rp n ia p rzy b y li do H aw ru , sk ąd następ n ego d nia ruszono łodzią na Sekw anę. Po drodze, 22 sierp n ia zatrzy m an o się w Rouen, k tó re M oskorzow ski dokładnie opi­ su je (w szczególności zn ajd u jące się tam kościoły). 24 sie rp n ia arianie

(16)

D IA R IU SZ M O SK O R Z O W SK IE G O 645

d o tarli do P a ry ża , gdzie z atrzy m ali się w dom u M erciera, daw nego — jak pisze M oskorzow ski — (f. 252) se k re ta rz a G ro tiu sa 69.

D nia 1 w rześnia arian ie d o tarli (konno) do S a in t G erm ain en L aye. D iariusz opisuje dokładnie dw a pałace tam się zn ajd u jące. N astępnego dnia zw iedzano opactw o b en e d y k ty n ó w w S t. D enis, którego skarb iec M oskorzow ski op isu je niezw ykle dokładnie, bo aż na 10 stro n ach (f. 258— 268). 4 w rześn ia p rzy stąpio n o do zw iedzania sam ego P a ry ża , 6 zaś a ria ­ nie asystow ali (w raz z G e rh a rd e m D önhoffem , kasztelan icem p a rn a w -

skim ) na uroczystościach obchodu uro d zin królew icza, podczas k tó ry c h lud w znosił ok rzy k i na jego cześć, lecz złorzeczył k ard y n ało w i M azarin. Do dom u w rócono dopiero 10 d e m u m noctis hora, absque ullo (Deo sit

laus) periculo (f. 271). N a z a ju trz oglądano L uw r, dokładnie w d iariu szu

opisany. 8 w rześnia podróżnicy w idzieli h e rb y polskie i fran cu sk ie u m ie­ szczone n a w ieży zegarow ej (przy C onciergerie), oglądali rów nież kaplicę p rzy P alais Royal, w k tó rej d o konyw ały się zaślu bin y (per p rocu ra m ) M arii L udw iki. 11 w rześn ia p rzy słu ch iw ali się o bronie p rac y d o k torskiej na Sorbonie, trw a ją c e j 12 godzin (od 6 rano do 6 wieczór).

D nia 12 w rześn ia oprow adzał ich po bibliotece Ja k u b a A u g u sta de T hou (którą p rze d tem zw iedzał L u b ie n ie c k i70) bib lio tek arz de la R i­ v i e r e 71. N astępnego dnia oglądano dokładniej pałac królew ski, m. in. ga­ lerię obrazów . N ie udało się n ato m ia st asystow ać p rzy śn iad an iu k ró ­ lew skim , czego* b ard zo a ria n ie p rag n ęli. 15 w rześnia byli za tu w te a trz e ; tego sam ego dnia spotkali K rzy szto fa G ołuchow skiego.

N ie zw iedziw szy jeszcze dobrze P a ry ża 16 w rześnia k a re tą poczto­ w ą 72 o d jech ali do O rleanu , dokąd d o tarli następnego dnia, po południu. S p ótk ali tam M ikołaja O rzechow skiego, którego M oskorzow ski określa jako swego najlepszego p rzy jaciela. D ługo z nim rozm aw iali a n a stęp n ie zw iedzali m iasto. M oskorzow ski sław i w ykształcen ie jego m ieszkańców , ich życzliw y sto su n ek do cudzoziem ców, piękno* i czystość ulic. D iariusz

pisze ró w n ież o p o m niku D ziew icy O rleańskiej.

W e w rz e śn iu M oskorzow ski w pisał się na listę stu d e n tó w u n iw e rsy ­ te tu orleańskiego, jako członek „nacji g e rm a ń sk ie j“, k tó re j zw ierzchni­ ków zaprosił n a ucztę. N a o rac ję w ygłoszoną przez p rzed staw icieli nacji, w itający ch nowego członka, odpow iedział w im ien iu M oskorzowskiego S teg m an n 73.

D nia 8 p aźd ziern ik a M oskorzow ski w raz z O rzechow skim , D an ielem Jaszkiew iczem , n ieja k im C rech n erem z E lbląga i oczywiście S teg m an - nem w y b ra li się konno n a w ycieczkę w okolice O rlea n u . Po drodze zw ie­ dzili C h a te au n e u f su r L oire; w tam te jsze j bibliotece m ieli oglądać do k u ­ m en ty , św iadczące iż Jo a n n a papieżyca n ap ra w d ę istn iała (f. 285). W St. B enoit su r Loire*, dzięki O rzechow skiem u, zostali gościnnie p rzy jęci przez

69 U E dm unda M erciera, ek s-k sięd za i e k s-k a lw in a a w k oń cu a rm in ia n in a , k tó ry m ieszk a ł na u lic y de C alam b ier (p rzed m ieście St. G erm ain) za trzy m y w a ła się w ię k sz o ść p r z y b y w a ją c y c h z P o lsk i arian; por. J. T a z b i r , op, cit., s. 57— 58.

70 Por. ta m że, op. cit., s. 60— 61.

71 Z a p ew n e W a w rzy n iec de la R ivière, lek a rz i radca k r ó le w sk i (Ch. G. J ö c h e r , A l l g e m e i n e G e l e h r t e n - L e x i c o n t. III, L eip zig 1752, szp. 2124.

72 T ak sam o p o d ró żo w a li te ż z P aryża do O rleanu S o b iescy („n ająw szy m e s s a - g e r a do O rleans od osob y po zło ty ch 11 k onno, a od rzeczy osob n o“ — pisze G a w a r e c k i , op. cit., s. 67).

73 M osk orzow sk i n ie w ła d a ł w id a ć n a d zw y cza jn ie ob cym i języ k a m i, skoro p a ro ­ k ro tn ie w d iariu szu czy ta m y , iż w jeg o im ien iu m ó w ił Stegm an n .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ułamek rozszerzamy mnożąc jego licznik i mianownik przez liczbę różną od zera.. Każdy ułamek możemy rozszerzad na dowolnie

[r]

Problemem dla nauczyciela szkolnego bywają współczesne trendy w danej gałęzi wiedzy, zmieniające się teorie, a także taki sposób upraszczania wiedzy, który nie

3.Określenie tłumienia naturalnego instalacji 3.1 Tłumienie w prostych odcinkach kanałów gdzie: l-długość kanału, m, α-współczynnik pochłaniania dźwięku materiału

[r]

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli"1. współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

Według Ftolomeuszowskiej teorii ruchu planet, Księżyc był uw ażany za planetę najbliższą Ziemi, a poruszając się wokół niej po osobliwym torze będącym

Zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.. Te słowa wypowiedziała Elżbieta na widok Maryi