• Nie Znaleziono Wyników

"Mickiewicz w oczach swoich współczesnych. Studia i szkice", Stefan Kawyn, Kraków 1967, Wydawnictwo Literackie, ss. 362, 2 nlb. : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Mickiewicz w oczach swoich współczesnych. Studia i szkice", Stefan Kawyn, Kraków 1967, Wydawnictwo Literackie, ss. 362, 2 nlb. : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Ksenia Kostenicz

"Mickiewicz w oczach swoich

współczesnych. Studia i szkice",

Stefan Kawyn, Kraków 1967,

Wydawnictwo Literackie, ss. 362, 2

nlb. : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 60/3, 361-364

(2)

ty zm ie. L u d o w o ść w ią ż e się u n iego śc iśle z n a r o d o w o ś c i ą , a n a w e t są to p o jęcia jed n o zn a czn e” (s. 10).

N ie sposób zaprzeczyć, że w różnych k ręg a ch ro m a n ty k ó w , n ie n ajw yższego- zresztą lotu , za częto u to żsa m ia ć narodow ość z lu d o w o śc ią . T ak ie p ok u sy te o r e ty c z ­ ne n ie b y ły ob ce ziew o ń czy k o m , rów n ież e k str e m isty c z n a rozp raw k a S ew e r y n a G o szczy ń sk ieg o N o w a e p o k a p o e z j i p o ls k ie j o p ero w a ła pod ob n ie jed n o stro n n y m k ry teriu m n arod ow ości. W szak że na szczęście b y ły to m a rg in esy ro m an tyzm u , zaś szk o d liw y duch se k cia rstw a „ lu d o w eg o ” n ie o g a rn ą ł całej litera tu ry . I ogarn ąć n ie m ógł. Z goda na fo rm u łę C h o d a k o w sk ieg o ozn a cza ła śm ierć litera tu r y . N a rzu ci­ ła b y jej b o w iem ja ło w y k u lt p ry m ity w u , p a stisz b ądź zb ieractw o. W y k lu czo n e raczej sta ło b y się w ó w c z a s p o d ejm o w a n ie w ie lk ic h u n iw e r sa lió w d o ty czą cy ch c z ło ­ w ie k a i lu d z k o śc i bądź p ro b lem a ty k i życia narodu. F orm u ła C h od ak ow sk iego, p rze­ cin a ją c zw ią zek z h istorią, e w o k o w a ła w y łą c z n ie „ o b licze czasów za p a d ły ch ” i sy cić m o g ła co n a jw y żej litera ck ą u top ię reg resy w n ą . N ie sp osób rozw ijać w tej ch w ili, o w y ch sk o m p lik o w a n y ch p ro b lem ó w św ia to p o g lą d u C h od ak ow sk iego i p ły n ą c y c h z nich k o n se k w e n c ji estety czn y ch . C h ciałab ym je d y n ie za k w estio n o w a ć p raw o tego badacza do p rzyzn an ej m u p rzez M aślan k ę w y r ó ż n ia ją c e j fo rm u ły „ r a d y k a ln ej’*- n a ro d o w o ści i do sp ra w o w a n ia w tym p u n k cie p a tro n a tu nad szeroko p o jętą li t e ­ raturą ro m an tyczn ą.

N ie z a le ż n ie od tego, jak m ielib y śm y och o tę sp iera ć się z M a ś la n k ą -in te r p r e ta - torem , w sz e lk im p rzyjazn ym sporom za w sze b ę d z ie to w a r z y sz y ła św ia d o m o ść, że d zięk i n iem u m am y w r e sz c ie p o d sta w ę te k sto w ą , k tóra w ogóle u m o żliw ia p ro w a ­ d zen ie d y sk u sji. Z agad k ow y fen o m en lu d zk i — ów Z orian p o ja w ia ją cy s ię n ib y d uch w d ym ie ch at k u rn ych , b y tam d ociek ać ta je m n ic sło w ia ń sk ich , Z orian, k tóry fa sc y n o w a ł jeszcze w y o b r a ź n ię S ta n isła w a B rzo zo w sk ieg o (S a m w ś r ó d ludzi) — zbudził się nam oto do ży cia p o raz w tóry.

A lin a W i t k o w s k a

S t e f a n K a w y n , M ICKIEW ICZ W OCZACH SW OICH W SPÓ ŁC ZESN Y C H . ST U D IA I SZKICE. K rak ów (1967). W y d a w n ic tw o L itera c k ie, ss. 362, 2 n lb .

O statn ia k sią żk a S tefa n a K a w y n a za w iera 19 szk icó w . Spośród nich 4 p rze­ d ru k ow an o z tom u W k r ę g u k u l t u M i c k i e w i c z a (Łódź 1957), 1 ze zbioru Z b a d a ń

n a d le g e n d ą m i c k i e w i c z o w s k ą (L ublin 1948), 13 w la ta ch 1946— 1964 o g ło szo n y ch

b y ło w czasop ism ach n a u k o w y ch , co zostało za zn a czo n e w p rzyp isie do każd ego ty tu łu . P o raz p ierw szy u k a zu je się W a l k a o g r ó b M i c k i e w i c z a — k rótk a relacja. o la n s o w a n y m przez L u d w ik a Z w ierk o w sk ieg o i W alerian a K a lin k ę p ro jek cie zło ­ żen ia p roch ów M ick iew icza n a te r e n ie A d a m p o la , osad y p o lsk iej nad B o sfo rem u fu n d o w a n ej p rzez A d am a C zartoryskiego. W D o d a t k u , ró w n ież po raz p ierw szy ,, o p u b lik o w a ł K a w y n dw a cie k a w e p a m flety n a M ick iew icza: T om asza K r a sk o w - sk ieg o z r. 1836, p rzech o w y w a n y w M uzeum M ic k ie w ic z a w P aryżu, oraz a n o n im o ­ w y fra n cu sk i (w orygin ale b ęd ą cy n a jp ew n iej k o p ią te k stu d ru k ow an ego w rza d ­ k im dziś p a ry sk im „C h arivari” (1844, z 22 III)), p o ch o d zą cy z p lon u p rzed w o jen n y ch jeszcze p o szu k iw a ń w zbiorach ra p ersw ilsk ich . O k ru ch ów n ieo d ża ło w a n eg o R a p ers­ w ilu o ca lił K a w y n nieco w ię c e j: na s. 196 c y tu je n iezn a n ą w y p o w ie d ź T o w ia ń - sk iego, n a s. 200 L eona C h rzan ow sk iego M y ś l i i u w a g i. N o t y z słó w M i s t r z a [...]\ szkic M i c k i e w i c z - t o w i a ń c z y k w z w ie r c ia d l e s a t y r y e m i g r a c y j n e j oparty je s t m . in . na m a teria ła ch arch iw u m red ak cyjn ego „ P szo n k i”. W n ik liw e zb ad an ie te k s tó w te g o cza so p ism a p o zw o liło tr a fn ie odczytać sa ty r y i d o w cip y n a tem at M ickiew icza::

(3)

b y ł to śm iech n ie w e so ły , „b oleść go zro d ziła ” (s. 274), i toczon o nim w a lk ę nie z M ick iew iczem , lecz o M ick iew icza u p row ad zan ego przez p od ejrzan ego M istrza n a m a n o w ce S p raw y B ożej. S łu szn ie też p o tra k to w a ł K a w y n „P szon k ę” jak o w a r to ­ śc io w y d ok u m en t h isto ry czn y , w p r a w d z ie w y m a g a ją c y sw o istej in terp retacji, ale w ia r y g o d n y , p o n iew a ż satyra tak sam o jak parod ia czy k a ry k a tu ra m u si p rzek a ­ z y w a ć fa k ty czn y stan rzeczy, p ra w d ę — in aczej p rzecież ch y b i 4

Z drugiej strony, m ięd zy w ie r sz a m i s a ty r y ła tw ie j m oże niż z e lo g iu m w y k ry ć, j a k i b y ł sto su n ek a u to r a -sa ty r y k a do sp ortretow an ego, w y szy d zo n eg o obiektu. A tego w ła ś n ie szu k a ł K a w y n w sw o ic h b ad an iach . W ertu jąc roczn ik i starych czasop ism , zap om n ian e b roszu ry, m a n u sk r y p ty — u siło w a ł on dojrzeć, jak w y g lą d a ł M ick iew icz „w oczach sw o ich w sp ó łc z e s n y c h ”. T rzeba d o p o w ied zieć, że w sp ó łc z e s­ n y m i są tu jed y n ie P o la cy . K w estii, ja k im w id z ie li p o etę lic z n i „ p rzy ja ciele-M o sk a - l e ”, a zw ła szcza lic z n ie jsi jeszcze zn ajom i, c z y te ln ic y czy słu ch a cze in n y ch n arod o­ w o śc i, K aw yn n ie p oru szył. P o w o d e m je s t n ie w ą tp liw ie tru d n ość zd ob ycia odpo­ w ie d n ic h m a teria łó w . Z te jż e p rzy czy n y p ra w ie n ic n ie w ia d o m o , co w la ta ch p o ­ p o w sta n io w y c h sądzono o M ick iew iczu tam , gd zie — jak w K r ó le stw ie — im ię jego b y ło zakazane; za to sporo m ó g ł K a w y n p o w ied zieć o P o zn a n iu , bo cenzura d zia ­ ła ła tam łagod n iej (zob. szk ic W i e l k o p o l s k a p o l e m i k a o M i c k i e w i c z u w latach

1841— 1846).

Stu d ia sw o je, b liższe so cjo lo g ii n iż h isto rii litera tu r y , o k reśla ł K aw yn m ia ­ n em fen o g ra ficzn y ch . R o sy jsk ie i fr a n c u s k ie r é s u m é s k sią żk i W k r ę g u k u lt u M i c ­

k i e w i c z a m ów ią:

.yPrzedm iotem b ad ań fen o g r a fic z n y c h nad M ick iew iczem są różnorodne form y o c e n y p oety, stw o rzo n e p rzez o d b io rcó w jeg o d zieła. Z a sto so w a n a w ty ch b ad an iach m eto d a m a na celu rozp atrzen ie w a r u n k ó w h istoryczn ych , w jak ich ow e form y o cen y i sp ojrzen ia na M ick iew icza p o w sta w a ły , o p isa n ie ich, w sk a z a n ie zm ian za­ ch o d zą cy ch w n ich z u p ły w e m czasu, w y ja śn ie n ie przyczyn tych zm ian ” 2.

A w ię c w cen tru m u w a g i jest n ie tw ó rczo ść i n ie b io g ra fia poety, lecz ich p o jm o w a n ie przez ogół. N a tu ra ln ie n ie b y ło ono jed n o lite, ocen y u jem n e ściera ły s ię z dod atn im i, a le że w w y p a d k u M ick iew icza d od atn ie sta le p rzew a ża ły , b ad an ie „form o cen y ” i „postaci u ję c ia ” M ic k ie w ic z a jest — jak w sk a z u ją ty tu ły zb iorów K a w y n a — b ad an iem k u ltu , le g e n d y otaczającej osobę M ick iew icza. S p o łeczeń stw o tw o rzy ło ją po to, aby zrozu m ieć i p r z y sw o ić n ow ą p oezję, a ta k że po to, aby zrozu­ m ie ć sieb ie, sw o je m iejsce w epoce i p rzed e w sz y stk im k ieru n ek dalszego rozw oju . K o n k retyzacją teg o sta ł się w y m o d e lo w a n y przez le g e n d ę n o w y czło w iek , w zo rzec osob ow y, k reo w a n y na p o d sta w ie p rzetw o rzo n ej, nieraz ch a ra k tery sty czn ie z n ie ­ k szta łco n ej m aterii, zaczerp n iętej z d zieła p o ety . Jak g d yb y dla p o d k reślen ia a k ty w ­ nego, id ea ły i p rzeszłość e w o k u ją ceg o ch a ra k teru tak rozu m ian ej leg en d y — K a ­ w y n ze szczególn ym z a in tereso w a n iem śle d z i p rzyp ad k i ocen y M ick iew icza n iejak o n a w y ro st, o p in ie p o stu lu ją ce k o le jn y sto p ień jego w zn o szen ia się. F ilom aci n iem a l

1 D la teg o np. n iem a l za fo to g r a fię m o żn a u w ażać obrazek z sa li C ollège d e F rance (19 III 1344): „W szedł M ick iew icz. [...] W yd ob ył jed n ą, drugą b roszurkę, p o ło ży ł na k a ted rze zw itek ja k ich ś p a p ieró w , przy n ich la sk ę [...], potem z ręką na s z y i [...] w p a trzy ł się w su fit, dum ał, du m ał, aż n araz ja k b y orzech zgryzł — M e s ­

sieurs! — w y s tr z e lił” (s. 281). R ó w n ie w ia r y g o d n e zdają się b yć i in n e fa k to g r a ­

fic z n e u stęp y lu b rzeczow e in fo rm a cje „ P szo n k i”, ty le że część ich (w tym za p ew n e i ja k ieś m ick iew iczia n a ) dziś p o zo sta je zagad k ą, bo alu zje do osób czy w y d a rzeń , n ie g d y ś p rzejrzy ste, są o b ecn ie n iezro z u m ia łe.

(4)

od p o czą tk u p rzep o w ia d a li M ic k ie w ic z o w i w ie lk o ś ć , G u sta w O lizar już w 1829 r. w r ó ż y ł, że p ieśń „F arysa p o lsk iej zie m i” b ęd zie „ h a słem w a lk i, b u rzy p rzyn oszą­ cej o d m ia n ę ” (s. 165). P o d o b n y se n s m ia ły p o śred n io i b ezp ośred n io głoszon e a p ele o p r zerw a n ie m ilczen ia w latach to w ia n izm u i, w in n ej sferze, en u n cja cje M istrza o d zieja ch ducha brata A dam a (D w a m i s t y c z n e p o r t r e t y M i c k i e w i c z a w u jęciu

A n d r z e j a T o w ia ń sk ie g o ).

G en era ln ą od p ow ied ź na p y ta n ie, ja k w cią g u życia p rzed sta w ia ł się M ick iew icz sp o łe c z n o śc i p o lsk iej, d aje p ierw sza p o zy cja k sią żk i: A r t y s t a . W i e s z c z . D ziałacz. R ozw ój w y o b ra żeń o ro li M ick iew icza m ia ł w e d łu g K a w y n a p rzeb ieg następ u jący: czo ło w y p oeta m ałej gru p y sp ołeczn ej (autor w ie r sz y filo m a ck ich ); try u m fu ją cy p o eta ro m a n ty czn y (autor b allad i so n etó w , a tak że n a tch n io n y im prow izator); poeta n a ro d o w y (autor K o n r a d a W a lle n ro d a ) ; w sk a z u ją c y n a ro d o w i drogi i cele w ie sz c z i zarazem w y c h o w a w c a , a u to ry tet m o ra ln y w sp ra w ie p o lsk iej (autor D z i a ­

d ó w cz. III oraz K s i ą g n a ro d u i p i e l g r z y m s t w a ) . J e st to k u lm in a cy jn y m om en t

k u ltu . S p ad ek zaczyn a się od P a n a T a d e u s z a , k tóry w sp ó łc z e sn y c h zaw iód ł, bo d o jrzeli w nim ty lk o „ep ik ę zab arw ion ą s ie la n k o w o ” (s. 11). O kres m ilczen ia aż do im p ro w iza cji r. 1840 i p o czą tk ó w p r elek cji p a ry sk ich to okres w c ią ż ż y w e j, a le ju ż jak o p rzeszłość tra k to w a n ej, sła w y p o e ty c k ie j i n ieza ch w ia n eg o szacunku dla a u to ry tetu . W la ta ch 1841— 1847 n a stęp u je „ streficzn e o d d z ie la n ie M ic k ie w ic z a -p o - e ty od M ic k ie w ic z a -to w ia ń c z y k a ” (s. 13), w r e s z c ie od r. 1848, od L egion u p o czy n a ­ jąc, do k ońca sw eg o ży cia M ick iew icz p o jm o w a n y je st ja k o czło w ie k czynu.

S w eg o rodzaju „p od k ład k ą” do tej s y n te z y są stu d ia i szk ice: M i c k i e w i c z w ś r ó d

f i l o m a t ó w i fi l a r e t ó w , „ K o n r a d W a l l e n r o d ” w r e c e p c j i k l a s y c y s t ó w i r o m a n t y k ó w w a r s z a w s k i c h , M ilc ze n ie M i c k i e w i c z a - p o e t y w o k r e s i e to w i a n iz m u , M i c k i e w i c z w g r u p i e l e g i o n is tó w 1848 r o k u itd. J ed n a k że d o k u m en ta cja je s t n iek o m p letn a , jak

n iek o m p le tn a jest nasza w ied za o życiu M ick iew icza i o jego czasach; w rezu lta cie p e w n e p a r tie sy n tezy w y p a d ły c a łk o w ic ie p rzek o n y w a ją co , in n e m n iej. Do p ie r w ­ szy ch n a le ż y w iz e r u n e k p oety ro m a n ty czn eg o , p o d m a lo w a n y w y p o w ie d z ia m i K a je ­ ta n a K oźm ian a, M och n ack iego i B ro d ziń sk ieg o , w sp a r ty w ie r sz e m G u staw a O lizara o M ic k ie w ic z u -F a r y sie i u w ień czo n y k a p ita ln y m , im a g in o w a n y m w e d łu g p rzykazań ep o k i p o rtretem p o e ty -d z ie c ię c ia 3. Za to o sta tn ia „form a u ję c ia ” — M ick iew icz jako c z ło w ie k czynu — m a ty lk o jed en załącznik , d o ty czą cy L eg io n u w ło sk ieg o , i tu n a ­ rzu cają się znaki zap ytan ia, p o n iew a ż oprócz d zia ła ln o ści p o e ty w r. 1848 form a ta w rozu m ien iu K a w y n a ob ejm u je ta k że la ta 1849 i 1855. P isz e on:

„[...] cz ło w ie k ie m czynu ja w ił się [M ick iew icz], g d y jako p u b licy sta w a lc z y ł w »T ryb u n ie L udów « p rzeciw zm ow ie d esp o tó w o w o ln o ść lu d ó w i o socjalizm ; c z ło w ie k a czynu u jrzeli w sp ó łc z e śn i w M ick iew iczu , g d y w czasie w o jn y k rym sk iej p o sp ieszy ł do obozu fo rm a cji p o lsk ich na W sch o d zie i ta m ży cia d o k o n a ł” <s. 14).

Z b rak u ja k ie jk o lw ie k m o ty w a c ji tru d n o p rzy ją ć b ez p ew n y ch zastrzeżeń p o­ gląd , że w k ła d M ick iew icza w „T rybunę L u d ó w ” u w a ż a n y b y ł p rzez em ig ra cję za „czyn”. O d d zia ły w a n ia sło w em p u b lic y sty c z n y m n ie sp osób k w a lifik o w a ć inaczej n iż o d d zia ły w a n ie sło w e m p oetyck im , na d om iar p o tężn iejszy m i m ającym o w ie le szerszą rep erk u sję sp ołeczn ą, a i p o lity c z n ą ta k że. R aczej już dałob y się m oże c z y ­ nem n azw ać p r e le k c je w C ollège de F ran ce, g łó w n ie w r. 1844 — w k a żd y m razie o p o w ied zielib y się za ty m to w ia ń czy cy . P r z y ję ta p rzez K a w y n a m etod a k aże sz u ­

3 „C zęsto zn ajd ow an o go na o sob n ości, g d zie u k ry ty , sam otn y — płak ał. [...] G dy p rzy jech a ł na w a k a cje, n a jp rzy jem n iejsza b y ła d la n ieg o zaw sze przechadzka po m ogiłach , po gru zach i ro zw a lo n y ch b a szta ch sta reg o zam czysk a i in n ych m ie j­ scach sam otn ych , pon u rych , b og a ty ch w w sp o m n ie n ia i p a m ią tk i p rzeszło ści” (s. 173).

(5)

kać, kto, jacy w sp ó łc z e ś n i m ogli r ed a k to rstw o i w sp ó łp r a c ę w g a z e c ie p o jm o w a ć jako czyn p oety. O roli M ick iew icza w „ T ry b u n ie” n ie w ie lu w ie d z ia ło : n a jb liżsi, H ôtel L am bert, Z ygm u n t K rasiń sk i, B ran ick i, zesp ó ł zw ią za n y ch z red a k cją d zien ­ nikarzy, m oże jeszcze k ilk a lub k ilk a n a śc ie osób. W ta jem n iczen i p o z o sta w ili w y ­ ją tk o w o m ało św ia d e c tw w ty m p rzed m iocie, są one na ogół zn ane, a le p o tw ie r ­ dzenia sądu K a w y n a o „ czy n ie” tam nie m a.

Z in n ych p rzyczyn w y p a d a żałow ać, że zb yt la k o n iczn a je s t teza k oń cow a; „człow iek a czynu u jrzeli w sp ó łc z e śn i w M ick iew iczu , gd y [...] p o sp ie sz y ł do obozu form acji p o lsk ich na W sch od zie i tam ży cia d o k o n a ł”. P o z b a w io n a k o m en ta rza , teza ta su g ero w a ć m oże m y ln e w n io sk i. P o p ierw sze, k toś m ó g łb y p o d ejrzew a ć autora o c e lo w e p rzem ilczen ie czy z a tu szo w a n ie fak tu , że w sp ó łc z e ś n i b y n a jm n ie j n iejed n a k o w o o cen ia li p o stęp o w a n ie M ick iew icza w roku 1855. P o d ru gie, k to ś m ó g łb y przyp u ścić, że teza w y k ła d a n ie za p a try w a n ia śro d o w isk a w o w y m roku, le c z albo d om n iem an y a c a łk o w ic ie p ra w d o p o d o b n y p ogląd sa m eg o p o ety , a lb o o rzeczen ie p ó źn iejszy ch gen eracji. R ó w n a ło b y się to p osąd zen iu K a w y n a o b łąd m etod yczn y, jako że fe n o g r a fia p o stu lu je w y p r e p a r o w a n ie a u ten ty czn ej i „ c z y ste j” o p in ii w sp ó łczesn eg o sp o łeczeń stw a , bez o p in ii (sam oocen y, su b ie k ty w n e g o p o czu cia ) b ad an ego ob iek tu — w ty m w y p a d k u M ick iew icza , i n ie z a le ż n ie od o p in ii p o to m ­ n ych. Jed n a k że ob ie te le k c je tezy b y ły b y n ie p r a w id ło w e . D o d a n ie m o ty w a c ji, a jeszcze lep iej, osob n ego szk icu a n a lizu ją ceg o p o g lą d y p a ry sk iej i sta m b u lsk iej P o lo n ii n a tem a t o sta tn iej ro li M ick iew icza , u ła tw iło b y ro zu m ien ie tego, co K a w y n ch ciał p o w ied zieć, a m ia n o w icie, że obok w sz e lk ic h n a m iętn o ści p o lity c z n y c h i „po­ tęp ień czy ch sw a r ó w ” w ó w czesn y m sp o łe c z e ń stw ie istn ia ła św ia d o m o ść, iż b ezp o ­ w ro tn a podróż na W schód b y ła o fiarn ym czy n em w im ię sp ra w y p o lsk ie j.

C zyli n ie m a tu u K a w y n a ani b rą zo w n ictw a , an i o d stęp stw a od fe n o g r a fii. W y ­ d aje się, że to sam o m ożna p o w ied zieć o c a ły m zbiorze. P o m in ą w sz y n ie ja sn ą in terp reta cję okresu „T ribune des P e u p le s”, c z y teln ik zam yk a k sią ż k ę w p e łn i przek on an y, że w osta teczn y m k szta łcie rozu m ian o ży c ie M ick iew icza w p ie r w sz e j p o ło w ie X IX w . (a i potem ) tak w ła śn ie , jak to u k azał K aw yn : „A rtysta. W ieszcz. D zia ła cz”.

K s e n i a K o s t e n i c z

S t a n i s ł a w B u r k o t, SPO R Y O PO W IEŚĆ W P O L SK IE J KR Y TY CE L I ­ TER A CK IEJ X I X W IEKU. W rocław —W a rsza w a — K rak ów 1968. Z ak ład N a r o d o w y im . O ssoliń sk ich — W y d a w n ictw o P o lsk iej A k a d e m ii N auk, ss. 170. P o lsk a A k a d e ­ m ia N auk — O ddział w K ra k o w ie. „P race K om isji H isto r y c z n o lite r a c k ie j”. N r 18. (Rada R ed ak cyjn a: P rzew o d n iczą cy i R ed ak tor N a czeln y S t a n i s ł a w P i g o ń . C złonkow ie: Z ygm u n t C zern y, W in cen ty D a n ek , H en ry k M ark iew icz, Jan N o w a k o ­ w sk i, T ad eu sz U lew icz, K azim ierz W yka. S ek reta rz R yszard Ł użny).

K siążk ę S ta n isła w a B u rk ota p rzeczy ta łem z p ra w d ziw y m za in te r e so w a n ie m . A u tor — znany z liczn y ch p u b lik acji, p o św ię c o n y c h g łó w n ie o sob ie i tw ó r c z o śc i Józefa Ign acego K ra szew sk ieg o — n a leży do ty c h bad aczy, k tórzy p r a c o w ic ie p e n e ­ tru ją b ib lio g ra ficzn e zap lecze p o d ejm o w a n y ch tem a tó w , o d k ry w a ją często n o w e m a teria ły i n o w e fa k ty z tak h isto ry czn ie n ied a lek ieg o , a p rzecież p r o b lem o w o ja k że o d leg łeg o X I X w iek u . S p o r y o p o w i e ś ć tę cech ę jego w a r sz ta tu znów p o ­ tw ie r d z iły .

J e ż e li w ię c w n in iejszej recen zji sp rób u ję u sto su n k o w a ć się k r y ty czn ie do w y ­ n ik ó w za p rezen to w a n y ch p rzez B u rk ota — n ie b ęd zie to, poza d rob n ym i p r z y c z y n

Cytaty

Powiązane dokumenty

W uzupełnieniu wypowiedzi Prezesa NRA zabrała również głos wiceprezes NRA adw. Maria Budzanowska, która podkreśliła te elementy pracy adwokatów, które składają

Po kampanii wrześniowej wrócił do domu i zaczął pracować w kancelarii adwo­ kackiej swego patrona Jana Pieńczykowskiego pod jego nieobecność, mając za

Kończą się one z dniem wybuchu powstania w Warszawie.” Nasuwa się pytanie: czy kończą się wtedy dzieje „Patronatu”, czy także i dzieje zorganizowanego

Część druga raportu poświęcana jest analizie zjawisk gwałtu i przemocy, charak­ terystyce obiektywnego ustosunkowania się do przestępczości oraz „agresji” i

Zaliczenie prawa z rachunku przedpłat na nabycie samochodu do majątku wspólnego małżonków powoduje, że bank obowiązany jest przepisać rachunek przed­ płaty na

Wydaje się więc, że prawidłowa i skuteczna ochrona karnoprawna tajności głosowania powinna uwzględniać bądź przewidywać: po pierwsze — sankcję kar­ ną

Ten niespożyty człowiek działał również i na innym polu. Teatr Dramatyczny na Pohulance pod dyrekcją Leopolda Pobóg-Kielanowskiego nie przerwał pracy ani na

Oceny poziomu wystąpień biorących udział w konkursie aplikantów doko­ nało jury pod przewodnictwem dzie­ kana Okręgowej Rady Adwokackiej adw. Witolda