• Nie Znaleziono Wyników

Towarzystwo "Dante Alighieri" we Lwowie : (upamiętnienie inauguracji)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Towarzystwo "Dante Alighieri" we Lwowie : (upamiętnienie inauguracji)"

Copied!
96
0
0

Pełen tekst

(1)

TO W ARZYSTW O

„DANTE A LIGH IERI”

WE LWOWIE.

(UPAMIĘTNIENIE INAUGURACJI)

LWÓW 1930.

CZCIONKAMI „DRUKARNI P O LSK IE J" W E LWOW IE

(2)
(3)

TOW ARZYSTW O

„DANTE ALIGHIERI

WE LWOWIE.

(UPAMIĘTNIENIE IN AUGURACJI)

LWÓW 1930.

CZCIONKAMI .DRUKARNI POLSKIEJ" WE LWOW IE

(4)

WYDZIAŁ TOW ARZYSTW A

„ D A N T E A L I G H I E R I ” WE LWOWIE

P R E Z E S :

P ro f. Uniw. Dr. Edm und Bulanda

W IC E P R E Z E S : Ja n in a Ebenbergerowa

S E K R E T A R Z :

P rof. Uniw. D r. Stanisław Łem picki

S K A R B N IK : Helena Sroczyńska

CZŁO NKO W IE W YDZIAŁU:

A ugust Diani,

Prof. Unizu. D r. W ładysław Kozicki, P r o f .Uniw. D r. K azim ierz Kwietniewski

Dr. Witold Łuczyński,

M ichał Pawlikozuski

hr. F elicja Skarbkow a

(5)

ST A T U T TOW ARZYSTW A

„ D A N T E A L I G H I E R I ” WE LWOWIE

§ x.

Towarzystwo pod nazwą „Dante Alighieri” (Towarzystwo szerzenia ję­

zyka i kultury włoskiej) ma swą sie­

dzibę we Lwowie i ma za zadanie szerzyć znajomość języka włoskiego i włoskiej kultury.

§ 2.

Do osiągnięcia tych celów dąży Towarzystwo: a) przez gromadzenie bibljoteki dzieł włoskich z zakresu li­

teratury, historji sztuki, b) przez wspólne zebrania i odczyty dla człon­

ków i szerszej publiczności.

§ 3-

Członkiem Towarzystwa może być każda osoba, która o przyjęcie zgłosi się do Wydziału i zostanie przez W y­

dział przyjęta.

(6)

Walne Zgromadzenie może zamia­

nować członków honorowych, z po­

śród osób, szczególnie dla T ow arzy­

stwa zasłużonych.

§ s:

Członek zwyczajny Towarzystwa obowiązany jest uiszczać wkładkę ro­

czną oznaczoną przez W ydział T o ­ warzystwa.

§ 6.

Członek zwyczajny Towarzystwa ma prawo: a) uczestniczyć we wszyst­

kich zebraniach Towarzystwa; b) czynnego i biernego wyboru; c) ko­

rzystać z bibljoteki Towarzystwa.

Członkowie honorowi mają prawa członków zwyczajnych, natomiast nie- mają żadnych obowiązków.

§ 7-

Członkiem Towarzystwa przestaje być ten, i) kto z niego dobrowolnie wystąpi; 2) kto zalega z wkładkami dłużej niż rok; 3) kogo W ydział z T o ­ warzystwa wykluczy.

§ 8 .

Fundusze Towarzystwa składają

się; z 1) wkładek członków; 2) do­

(7)

browolnych darów i zapisów. Mająt­

kiem Towarzystwa zarządza Wydział.

R ok administracyjny rozpoczyna się i kończy z rokiem kalendarzowym.

§ 9-

W ydział Towarzystwa składa się z 10 członków. Wydział wybiera pre­

zesa, wiceprezesa, referenta litera­

ckiego, sekretarza i skarbnika. W y­

dział zarządza sprawami Towarzystwa i załatwia wszelkie sprawy niezastrze- żone walnemu zgromadzeniu. Do pra- mocności uchwał W ydziału wystarcza obecność 6 członków i bezwzględna większość głosów.

§ io.

Prezes i sekretarz reprezentują T o ­ warzystwo nazewnątrz oraz podpisują pisma wychodzące ze stowarzyszenia.

§ XI.

Walne Zgromadzenie odbywa się z reguły raz do roku w styczniu.

§ 1 2.

Do walnego Zgromadzenia należy:

a) przyjęcie sprawozdania za rok u-

biegły; b) wybór W ydziału; c) wybór

komisji rewizyjnej, złożonej z dwóch

członków; d) mianowanie członków

(8)

&

honorowych; c) zmiana statutu; f) de­

cyzja i uchwały we wszystkich spra­

wach administracyjnych T ow arzy­

stwa. Prezes zwołuje "Walne Zgroma­

dzenie; a) w przeciągu pierwszych trzech miesięcy nowego roku admini­

stracyjnego; b) a także w innym cza­

sie; c) lub na żądanie 1/3 części człon­

ków Towarzystwa. Do powzięcia uchwał na Walnem Zgromadzeniu po­

trzebną jest obecność 1/3 członków Towarzystwa i zwykła większość gło­

sów. Uchwały tyczące rozwiązania Towarzystwa wymagają obecności przynajmniej połowy członków T o ­ warzystwa i zwykłej większości gło­

sów. W braku kompletu może się od­

być w pół godziny później następne Walne Zgromadzenie z tym samym porządkiem dziennym i może powziąć uchwały bez względu na ilość człon­

ków.

§ 1 3 -

Zebrania W ydziału i odczyty od­

bywają się przynajmniej raz w mie­

siącu, z wyjątkiem miesięcy wakacyj­

nych.

§ 14-

Komisja kontrolująca bada rachun­

ki ze zarządu Towarzystwa i na jej

(9)

wniosek udziela Walne Zgromadzenie Wydziałowi absolutorjum.

§ 15

Spory wynikające ze stosunków Towarzystwa rozstrzyga sąd polubow­

ny, w skład którego obie strony w y­

bierają po jednym arbitrze ci zaś su*

perarbitra. Wrazie braku zgody co do osoby superarbitra rozstrzyga los.

Orzeczenia sądu polubownego są osta<- teczne.

§ 16.

W razie rozwiązania T ow arzy­

stwa przez Walne Zgromadzenie lub z urzędu, cały jego majątek przecho­

dzi na własność Bibljoteki Państwowej

we Lwowie, która zostanie oznaczona

przez właściwą władzę administracyjną.

(10)

ST A T U T O DELLA SO CIETA

„D A N TE ALIGHIERl” IN LEO PO LI i) La Societa „Dante Alighieri” che ha la sua sede in Leopoli ha lo scopo di estendere la conoscenza della lin­

gua e della cultura italiana.

i ) La Societa procura di raggiun- gere ąuesto scopo:

a) istituendo una biblioteca di let- teratura e arte italiana,

b) eon sedute e conferenze per I membri e per il pubblico.

3) Membro della Societa puó essere chiunąue ne faccia domanda e riceva 1 ’assenso del Consiglio Direttivo

4) L ’Assemblea Generale puó no- minare membri onorari tra le persone benemerite della Societa.

5) II mebro della Societa e obbli- gato pagare annualmente una quota fissata dal Consiglio Diretivo.

6) Ciascun socio ha diritto:

a) a prender parte a tutte le Assem- blee della Societa,

b) alla voce attiva e passiva,

(11)

c) ad approfittare della biblioteca della Societa.

7) Ciascun membro della Societa finisce essere tale:

a) ąuando si ritiri volontariamente, b ąuando sospende per un anno il

pagamento della tassa sociale, c) quando lo proponga alla magio-

rita il Consiglio Direttivo.

8) II patrimonio della Societa e costituito:

a) dalie tasse dei soci,

b) dai doni e dai legati volontari.

II patrimonio della Societa viene amminisprato dal Consiglio D irettivo L‘anno amministrativo incomincia il 1 gennaio, si chiude col 31 dicembre.

9) II Consiglio Direttivo della So­

cieta si compone di 10 membri. II Consiglio Direttivo elegge il Presiden- te, il Vicepresidente, il Segretario, il Cassiere-Economo. Il Consiglio Di- rettivo cura gPinteressi della Societa.

Alla validita dei decreti del Consiglio Dirrettivo basta la presenza di 6 mem­

bri e 1’assoluta maggiorita dei voti.

10) II presidente e il Segretario rap- presentano la Societa all‘estero.

11 ) L ’Assemblea Generale ha luo-

go regolarmente una volta Panno, in

gennaio.

(12)

12) A li’ Assemblea Generale appar- tiene:

a) l‘approvazione della relazione dell’ anno scorso,

b) ł’elezione del Consiglio Direttivo, c) 1 ’elezione della Commisione di

controllo composta di due mem- bri,

d) la nomina dei membri onorari, e) il cambiamentó dello statuto, f) le decisioni e i decreti in tuttc le

cause amministrative della So­

cieta.

II presidente convoca l‘Assemblea Generale:

a) durante i prim i tre mesi del nuovo anno amministrativOj b) secondo il suo parere,

c) dietro domanda da un 1/4 dci soci.

A l valore dei decreti dell’ Assem­

blea e necessaria la presenza di un 1/3 dei membri della Societa e la consueta maggiorita dei voti. I decreti che ri*

guardano lo scioglimento della Societa debbono essere stabiliti minimalmente dalia meta dei membri della Societa.

In caso dell’assenza dei soci, l’adu*

nanza dell* Assemblea ha luogo in una

prossima seduta una mezz’ora dopo,

(13)

eon il medesimo ordine del giorno, e decreta eon qualsiasi numero di soci.

13) Le adunanze del Consiglio Di- rettivo e le conference hanno luogo minimalmente una volta al mese, eccet- tuati i mesi delle vacanze scolastiche.

14) La commisione di controllo e- samina i conti del patrimonio sociale e dietro sua proposta 1 ’Assemblea Ge­

nerale da il beneplacito al Consiglio Direttivo.

15) Le cause che possono nascere fra la Societa e i Membri saranno di- cise dal Consiglio Direttivo.

16) In caso di scioglimento della

Societa, per 1 ’Assemblea Generale la

Biblioteca e tutto il patrimonio passe-

ra alla Biblioteca di stato in Leopoli

indicata dall‘autorita competente am-

ministrative.

(14)
(15)

PRZEMÓWIENIE PREZESA PROF. DRA E. BULANDY.

Dostojny Panie Konsulu Królestwa Italji!

Dostojni Państwo!

Cieszę się niezmiernie, że mogę dziś Państwa najserdeczniej powitać i bardzo gorąco podziękować za tak liczne przybycie na dzisiejszą uroczy­

stość. Nie jest to wprawdzie nasze pierwsze zebranie, ale, aby przyznać prawdę, występujemy dziś po raz pierwszy publicznie. Nie mamy zamii- ru uczyć Państwa dopiero sentymentu i miłości dla wielkiego Narodu Ital­

skiego, bo wszystkim znane są od wie­

ków istniejące węzły duchowe i kultu­

ralne między Italją a Polską, nie będę

wyliczał tych Italek, które na tronie

królewskim naszym zasiadały i wpływ

swój na Polskę wywierały. Pocóż mam

wyliczać nazwiska wielkich twórców

i artystów Italji, którzy ducha swego

artystycznego, dzieła swoich rąk dla

Polski nieśli w ofierze, boć przecie każ­

(16)

demu z Państwa dobrze są znane na­

zwiska Kallimachów, Bereccich, della Lorów , Castiglionów, Cinnich, Della- bellów, Fontanów, Canalettów i tylu, tylu innych, którzy w Polsce pracowali i w Polsce swoje kości, w drugiej swo­

jej ojczyźnie, złożyli. Iluż to polskich artystów miłością ku słonecznej ital­

skiej ziemi przejętych szukało w Italji wzorów i natchnienia, któryż naród miał więcej zrozumienia dla bólów i cierpień naszej ojczyzny jak nie na­

ród italski, który w świetlanych po­

staciach swoich bohaterów Nullów przelewał krew na polu walki z prze­

możnym naszym wrogiem. I oto nic dziwnego, że w całej Polsce powstają oddziały tego towarzystwa, którego symbolem jest geniusz nietylko italski, lecz własność całego świata — Dante.

„La ‘Dante” jednoczy w sobie wszystkich miłośników ducha i kultu­

ry italskiej, obejmuje nietylko młode nowe pokolenie italskie, lecz i tych wszystkich na całym świecie, którzy żywą płoną ku Italji miłością. I nikt nie może zaprzeczyć, że „La Dante"

sięga wzrokiem ku najwyższym szczy­

tom „Italianita” . Lecz każdy dobrze wie, że szczyty te ogarnąć można do­

kładną znajomością języka, poza któ­

(17)

rym, czy wewnątrz którego mieści się duchowa łączność z narodem zależna od duchowego uczucia czy nastroju każdego. C o do mnie uważam, że ję­

zyk budzi i rozszerza ducha narodu i dlatego „La Dante” wznosi ku szczy­

tom ducha i kulturę italską. Tam gdzie jest język, jest i sentyment, gdzie zaś jest sentyment, tam jest tryum f „łta- lianita".

Lecz nim skończę moje myśli po­

zwólcie Państwo, że na ręce przedsta­

wiciela urzędowego, między nami o- becnego, pana Ferruccio de Luppis je­

szcze parę słów powiem. Panie kon­

sulu z feljetonów ogłoszonych przez członka naszego T w a zaszczytnie zna­

nego w najmłodszej naszej literaturze p. Andrzeja Rybickiego, Twego gościa*

dowiedzieliśmy się, a znalazło to w y­

raz publiczny, jaką miłością patrzysz na wszystko co dotyczy kultury du­

chowej i materjalnej naszej. Groma­

dzisz w swoim domu, w ojczyźnie swo­

jej słonecznej Italji dzieła sztuki pol­

skiej, zbierasz i łączysz na tle italskiego krajobrazu, na tle italskiego słońca w y­

roby przemysłu naszego artystyczne­

go, łączysz dwa materjalne światy, któ­

re duchowo od dawien dawna są ze so­

bą spojone. Lecz jeden u Ciebie pom­

(18)

nik w duszy i sercu każdego Polaka musi wywołać uczucie najbardziej pod­

niosłe. Oto pomnik biednego, dla obcej sprawy poległego, Polaka, którego ko­

ści w Twojej spoczęły ziemi. Chronią go potężne skrzydła orła sabaudzkiego, a T y kazałeś Mu wyrzeźbić i orła pol­

skiego, ażeby zespolone czuwały nad jego prochami.

Takiego serca, takiej miłości się nie zapomina. Kiedy wrócisz do swoich, do słonecznej Italji, zanieś Twojemu Rządowi, Twojem u Duce, uosobnieniu nowej Italji, zanieś Twojemu Narodo­

wi nasze najserdeczniejsze i najbardziej gorące pozdrowienia, Powiedz im, że my tu wszyscy, dziś w tej sali zebrani jedno mamy uczucie, jedno mamy pra­

gnienie: Evviva 1 ’Italia!

(19)

PRZEMÓWIENIE

P. F E R U C C I A D E L U P P 1 S K O N SU LA KRÓ LESTW A ITALJI Signor Presidente, Signore, Signorini!

E oggetto di viva soddisfazione e di grandę orgoglio per me che il vo- stro amore per 1’Italia, che il culto per le sue lettere e per le sue arti, vi porti a creare in questa citta, cosi lontana della mia Patria, un centro di italiani- ta, constituendo qui una Sezione della Dante Alighieri.

Per l‘iniziativa che avete presa vi sono grato, come Italiano e come rap- presentante del governo d’Italia. Sono grato a Voi tutti, e particolarmente al benemerito Consiglio Direttivo ed in modo speciale alla gentile Signora Giannina Ebenberger, che e stata 1’anima di ąuesta iniziativa ed al chia- rissimo Prof. Bulanda, Vostro Presi­

dente, che ha eon tanto ardore asse-

condato, eon la sua autorita e eon la

sua attivita, tale iniziativa, ed al quale

devo personalmente rivolgere le mie

(20)

grazie per le espressioni usate nei miei riguardi, che, se sono State ispirate da una eccessiva benevolezza verso la mia modesta opera, mi sono per.ó assai care, come riconoscimento della simpatia che nutro per il Vostro Paese.

Permettete, Signori, che al mio rin- graziamento unisca, interpretando il loro animo, ąuello della Direzione cen­

trale e ąuello dei pochi Italiani che qui risiedono. La costituzione di una Se- zione della „Dante Alighieri" era da tempo nei loro cuori, ma una tale aspirazione non poteva essere realizza- ta senza la vostra preziosa collabora- zione. Voi avete offerto loro la possi- bilita di sentirsi, per mezzo di ąuesta Societa, piu vicini alla Patria lontana, e di trovare accanto a voi il conforto della vostra simpatia e 1’appoggio in tutte ąuelle iniziative, che mirano a rendere sempre piu stretti e fecondi i rapporti fra 1 ’Italia e la Polonia.

Questa simpatia, Signori, non e di

oggi, ma si perde nella lontananza dei

tempi. E proprio di ąuesti giorni il ri-

trovamento di vasi contenenti mone-

te romane del III sec. nei pressi di

Łuck, e venuto a riconfermare quali

antichi rapporti hanno esistito fra la

Polonia e 1 ‘ltalia.

(21)

T utto ció e a voi ben noto, se non altr,o per i profondi studi compiuti in merito dall’illustre vostro concittadino Prof. Giovanni Ptaśnik.

Ne io per dimonstrare come tali rapporti raggiunsero talvolta nella sto- ria le piu nobili sfere, culminando in epiche gęsta, voglio qui ricordare, poi- che gli esempi sono stati freąuenti, che, mentre nel 1848 Adamo Mickiewicz accorreva fra le barricate di Milano, a offrire il su,o braccio ed il suo sangue per la causa della nostra indipendenza, 15 anni piu tardi il generale Garibaldi- no Francesco Nullo moriva sui vostri campi di battaglia per la vostra indi­

pendenza.

Ma voglio piuttosto ricordarvi,

poiche e storia recente, ed e ąuella che

piu vale per noi, che allorche scoppió

la conflagrazione europea, mentre la

Polonia divisa nelle sue terre e nelle sue

direttive, non usava ancora pensare di

veder realizzato il sogno secolare della

sua stirpe, la prima voce che si alzó nei

parlamenti d’Europa, per affermare il

suo diritto alla sua indipendenza, fra

quella che echeggió nel Parlamento ita-

liano, allorche l‘onorevole Montresor

volle che un tale diritto venisse rico-

nosciuto dali’ assemblea, ancorche

(22)

1 ’Itałia fosse alleata dell’ Austria e della Germania.

Gli interventisti del 19 15 furono i fascisti del 19 19 ; e non a sproposito voluto ricordare l‘affermazione par­

tita dal Parlamento italiano, pei-chć ąuella vale anche oggi ad esprimervi che lo spirito dell’ Italia verso il vostro glorioso Paese, non si e mai mutato.

Percio 1 ’amicizia italo-polacca deve essere sempre pin rinforzata, e deve essere sempre piii intensificata la reci- proca comprensione. N e basta cono- scere i poemi di Adamo Mickiewicz, le liriche sublimi di Giulio Słowacki, la filosofia appassionata di Krasiński, il messianismo di Towiański, i quadri storici di Matejko e di Siemiradzki, le simfonie di Chopin, ne basta conoscere le allegorie della Divina Commedia, i sonetti del Petrarca, i ąuadri di Rat- faello, le seulture di Michelangelo, le opere di Verdi: bisogna anche conos­

cere ąuello che ha fatto il vostro po-

polo generoso in ąuesti anni della sua

liberazione, bisogna conoscere ąuello

che ha fatto 1‘Italia dali’ evento

fascista, non per se, ma per il mondo

intero, come era costume di Roma,

non nel nome di ąualche falsa astrazio-

ne, ma nel nome di un nuovo diritto,

(23)

basato sulla realta, sulla forza, sulla bellezza della vita.

Io auguro Signori, che la Stella d’

Italia possa splendere sempre piu lumi- nosa nei cieli ed auguro che la vostra aąuila bianca, sorretta dalio spirito di Bolesław il Grandę, nella visione dell’a- nima e della grandezza nazionale, pos­

sa librarsi sempre piu alta nel cielo: ed auguro pure che i legami dei nostri due popoli, posti all’occidente e all‘oriente della’ Europa, divengano sempre in stretti e forti, affermando un’era di pa­

ce e di prosperita per 1 ‘Europa intera.

E grido eon V o i; evviva la Polo­

nia, evviva 1’Italia!

(24)
(25)

Telegram lwowskiego Oddziału Tow.

Dante Alighieri do Centrali Towarzy­

stwa w Rzymie.

Direzione Dantalighieri Roma.

Inaugurandosi Sezione presente

■consoli Luppis inviamo deferenti saluti.

Bulanda.

Odpowiedź.

Roma, 16 Novembre 1929.

V III0 111 . mo Signor Presidente, II Consiglio Centrale ricambia a mio mezzo il saluto gentile e grandito a co- desta nuova Sezione della „Dante A li­

ghieri” e fa voti che essa dia opera so- lerte ed efficace a sempre piu rinsalda- re i vincoli di fraterna amicizia che legano 1 ’Italia alla Polonia.

A Lei, egregio Presidente, ed al be- nemerito Console Luppis il nostro rin- graziamento vivo e cordiale.

II Direttore Generale

L. Fracasseti.

(26)

Telegram Oddziału Lwowskiego „T o ­ warzystwa Dante Alighieri do J. E.

Ambasadora Italji w Warszawie.

Grand ufficiale Conte Martin-Franklin Ambasciatore Italia

Warszawa Inaugurandosi Sezione Dantesca pre- sente console Luppis onoriamoci salu- tare primo ambastiatore grandę Italia auspicando sempre piu intimi etfecondi rapporti italo-polacchi. Preghiamo presentare deferenti osseąui Eccellenza Capogoverno.

Bulanda.

Odpowiedź.

Varsavia

i j

Novembre 1929 VIII Signor Professore!

Vivamente gradito mi c giunto il saluto, che in occasione della inaugura- zione della Sezione Dantesca in code- sta citta, Ella ha voluto farmi perveni- re anche a nome dei soci della Sezione da Lei presieduta.

Mentre la pręgo di gradire i miei

piu vivi ringraziamenti per il cortese

pensiero, tengo anche a ferie perveni-

re, Signor Professore, ogni migliore

(27)

augurio per lo sviluppo e la prosperita della „Dante Alighieri” di Leopoli, che, come le altre Sezioni della benemerita istituzione in Polonia, e chiamata spe- cialmente a rendere sempre piu intimi i rapporti culturali fra i nostri due Paesi.

Mi e grata l’occasione per inviar Le, Signor Professore, i miei piu di- stinti saluti.

L ’ Ambasciatore d‘Italia

Alberto Martin Franklin.

(28)
(29)

DANTE A PO LSKA

(30)
(31)

N a granicy dwóch epok, tysiąc­

letniej epoki średniowiecza i czasów nowych, wznosi się, jak kolosalny po­

sąg, granitowa postać Dantego.

Duch i twórca prawie że jedyny w dziejach, jeśli patrzeć nań będziemy czy to ze stanowiska wyżyn myślo­

wych, jakie osiągnął, czy obszaru wie­

dzy, którą ogarnął, czy potęgi artyz­

mu.

Naturalnie mamy na myśli przedc- wszystkiem arcytwór florenckiego wieszcza »Boską Komedję«. Bo cho­

ciaż i inne dzieła Danta, jego »Vita Nuova«, jego »Biesiada« i »Kancjo- narz«, jego traktat »0 Monarchji«, wywierały wpływ na umysłowość i twórczość późniejszych epok, choć je­

go teorja miłosna promieniowała na

następców, a jego poglądy polityczne

budziły respekt i odwet, to jednak

działanie »Komedji«, było — w stosun­

(32)

ku do tamtych — nieporównane z ni- czem.

Jak istność potężna i samodzielna, oderwana już od swego twórcy, utrzy­

mała się »Komedja Boska* przez wie­

ki i czyniła swoje władztwo czaro­

dziejskie a niesamowite nad wszystkie- mi czasami i narodami — pomijając okresy pewnego zapomnienia — czy­

niła swoje władztwo nad literaturą i sztukami plastycznemi, nad różnorod- nemi gałęziami piśmiennictwa a na­

wet kultury duchowej wogóle.

Jak niegdyś w średniowieczu chrze- ścijańskiem Wergili, tak potem Dante Alighieri urastał na wspaniałego maga i czarownika, na jedynego chrześcija- nina-twórcę, przed którym otworzyły się bramy piekieł i cudowne podwoje niebios, grające miljonami symbolicz­

nych świateł.

Niezawsze zapewne zgłębiona zo­

stała myśl Danta, pnąca się ku najwyż­

szym tajemnicom, tysiące komentato­

rów nachylały się nad przepaścią jego symboliki i nad splątanym zrębem jego erudycji, średniowieczny świato­

pogląd poety, jego myśl filozoficzna i moralna, stawała się z biegiem czasów daleką i często obcą nowym pokole­

niom, — wszystko to prawda; ale bez

(33)

względu na to, porywał ludzi wszyst­

kich nadludzki i nadziemski lot Dan- ta, ogrom jego koncepcji, żywiołowa potęga wyobraźni, głębia i strzelistość wiary, przenoszącej już nie góry, ale globy i gwiazdy, niewyczerpana nigdy moc ekspresji, potęga w przedstawia­

niu i wyrazie, swoistość i urok sugge- stywny słowa, dla którego — zdawało się _ próżno nieraz szukać analogij.

Allegorja »Boskiej Komedji« była państwem wiełkiem i groźnem, które nęciło w swoje dziedziny umysły naj­

większe; idee i symbole »Boskiej Ko- medji“ zawieszały się, jak tęcze i jak łuki świetlne, nad czasami następnymi, ukazując im swój wieczysty sens i m ó­

wiąc do nich swoją wieczną mową.

Obrazowanie Dantego, jego przed­

stawianie natury i duszy ludzkiej, jego porównania, jego postacie stylowe i językowe, weszły w skład fundamen­

talnego skarbca piśmiennictw wszyst­

kich narodów.

U krynic poety florenckiego pila sztuka plastyczna, znajdując w nich natchnienie, koncepcje, wzory.

Nawet w krew naszego codzienne­

go myślenia i czucia dostały się ponie­

kąd pewne dantejskie elementy, nie­

świadomie czy tradycyjnie, i my dziś

(34)

nieraz niemi myślimy i czujemy, pa­

trzym y na niejedno wyobraźnią Dan- ta, posługujemy się jego obrazami i metaforami.

Dante, »altissimo poeta«, najwięk­

szy genjusz chrześcijańskiego średnio­

wiecza w dziedzinie sztuki, ten, który widział najgłębsze zło i najwyższą mi­

łość, — był zawsze i pozostanie zawsze własnością całej ludzkości.

i *

*

*

Dante Alighieri, Włoch z krwi i kości, syn nieodrodny Italji, wielki wygnaniec i emigrant, marzący o po­

tędze swojej ojczyzny, — czuł się po­

dobno obywatelem całego świata. T ak przynajmniej napisał swoim rodakom w wielkiej goryczy, gdy na niego i na jego synów spadły banicyjne edykty.

Naprawdę jednak został obywate­

lem świata dopiero po zgonie, dzięki nieśmiertelnym wartościom dzieł swo­

ich.

N ie będziemy tutaj mówić o zna­

czeniu Dantego i jego poezji dla róż­

nych narodów europejskich. Świadczy o niem „bibliografia dantesca" każ­

dego z tych narodów i każdego z pi-

śmiennictw z osobna.

(35)

Bo przecież nie we Włoszech tyl­

ko, ale we Francji, Anglji, Niemczech, Hiszpanji i u narodów słowiańskich, powiedzmy, wszędzie, gdzie tylko kul­

tura piśmiennicza zapuściła głębsze ko­

rzenie, imię Dantego należało do naj­

bardziej znanych, a w pływ jego dzieł zataczał kręgi szerokie.

Idzie nam w tej chwili o Polskę, o te węzły duchowe i literackie i kultu­

ralne wogóle, które naród nasz łą­

czyły przez wieki z przesławnym, u- wieńczonym poetą.

Polska poznała Danta później, niż narody zachodnie i południowe, ale — powiedzmy na własną chlubę — nic tak późno, jakby ktoś chciał przypusz­

czać na podstawie utartych sądów o młodszości naszej cywilizacji.

Pierwsze, znane dzisiaj wzmianki polskie o Dantem zjawiają się w 94 lat po jego zgonie, u wrót prawie tego X V stulecia, które sławę Danta rozniosło i umocniło najbardziej.

Pada to polskie słowo o Dantem na arenie europejskiej, w momencie pier­

wszego gromadnego zetknięcia się Po­

laków z Włochami i z elitą umysłową Zachodu: na soborze w Konstancji.

Paweł W łodkowic z Brudzenia, polski

prawnik - kanonista, rektor młodego

(36)

Uniwersytetu krakowskiego, wspomina Dantego dwukrotnie w swoich głoś­

nych, łacińskich traktatach antykrzy- żackich, przedłożonych soborowi. Nie mówi jednak o jego »Boskiej Kome- dji«; „Dantes, poeta Florentinus" jest dla niego tylko »Gibellinem« i auto­

rem traktatu »De Monarchia«, oświad­

czającego się za rzymską wszechwładzą cesarza. Polska należy wówczas do kompleksu t. zw. państw papieskich, Paweł Vladimiri jest tym, który zwal­

cza nienawistny Zakon Krzyżacki i je­

go cesarskich protektorów, jest tym, co podważa średniowieczny uniwersa­

lizm cesarzy, jest jakby polskim Gwel- fem. O Dantem i jego dziele wspomi na z niechęcią, dodając, że poeta przez swój traktat o monarchji ledwo że uni­

knął spalenia na stosie, jako heretyk.

Jakżeż inaczej brzmi trzecia z rzę­

du wzmianka polska, z drugiej połowy X V wieku, pomieszczona w »Histo- rji« Jana Długosza, wielkiego dziejo­

pisarza polskiego i jednego z najwięk­

szych historyków europejskich tej epoki.

Długosz był trzykrotnie wc Wło­

szech, pozostawał w bliskich stosun­

kach z wielu Włochami, znał Eneasza

Sylwjusza Piccolominiego; przypuścić

(37)

wolno, że zarówno jemu, jak może i jego protektorowi, kardynałowi Ole­

śnickiemu, nie była obca »Boska Ko- medja«.

Pod rokiem śmierci Dantego no­

tuje Długosz następujące słowa: »Dan- tes Aligiheri, poeta florencki, umiera na wygnaniu w Rawennie, w roku ży­

cia swego ;6-tym . On to wydał »in vulgari italico« znakomite dzieło, w którem rozprawia w sposób przedziw­

ny o sferach niebieskich i o dziedzi­

nach piekła i czyścca, wprowadzając osoby cnotliwe i zbrodnicze; z powo­

du tego dzieła, zasłużył sobie u W ło­

chów na pamięć, i uważany jest za mę­

ża znakomitego i sławnego«.

Dokładna stosunkowo relacja o treści dantowskiego arcytworu, po­

mieszczona przez Długosza, pozwala wnioskować, że historyk polski, któ­

rego kościelna umysłowość tkwi jesz­

cze przeważnie w średniowieczu, mógł istotnie znać »Boską Komedję« albo przynajmniej posiadać o niej szczegó- łowsze wiadomości. Oleśnickiemu pisał o Dantem i jego wspaniałej poezji włoskiej Enea Silvio w korespondencji z kardynałem; może to on właśnie zwrócił uwagę polskiego biskupa na

»Boską Komedję« i może stąd poszła

(38)

pobudka do zapoznania się dworu Oleśnickiego z tern dziełem.

T yle co do wieku XV-tego.

W stuleciu X V Ttem , kiedy Polska przeżywa najpiękniejszy wiek swego humanizmu renesansowego, Dante nie był również zapomniany, chociaż wzmianki o nim są przeważnie ogólni­

kowe i mało mówiące.

Renesans z swoją humanistyczną literaturą nie sprzyjał wogóle — jak wiadomo — kultowi Danta i jego dzieł. G dy w X V wieku, w ciągu 28 lat, ukazało się w Europie aż

i j

w y­

dań »Boskiej Komedji«, to za cały wiek X V I-ty naliczono ich tylko 30.

Renesansiści, z swoim ziemskim, ludzkim, na starożytności pogańskie;

urobionym światopoglądem, z swoją miłością rzeczy zmysłowych, łatwych, odzianych w błyskotliwe uroki zewnę­

trznej form y, renesansiści zapatrzeni w rozum, moralność i piękno antyku, w życie dookolne i w swoje, nieco egois­

tyczne, cele światowe, — nie mogli lgnąć do nadludzkich, z głębin chrze­

ścijaństwa wydźwigniętych światów Danta, onieśmielających trudną do po­

jęcia wzniosłością.

Dante nie jest popularnym wśród

renesansistów; jeśli już odbiegają od

(39)

łaciny, to wolą oni Petrarkę, ojca re- nesansu literackiego, wolą Arjosta, Tassa, czy licznych ich naśladowców.

T ak sam,o było i w Polsce. Kocha­

nowski uwielbia Petrarkę i naśladuje jego manierę erotyku, ale o Dantem wspomina raz tylko w »Foricoeniach«»

i to w dowcipnym kalamburze o Fi*

lenidzie.

O Trzecieskim, znanym poecie ła­

cińskim i przyjacielu Reja, przypuszcza prof. Sinko, że znał chyba »Boską Ko- medję«, skoro w wierszyku polecają­

cym na »Wizerunek« Reja (1558) po­

równał naszego poetę z Dantem pod względem pięknych wierszy i bujności natchnienia. Dostrzegł widocznie w Rejowym »Wizerunku«, który jest wę­

drówką młodzieńca po różnych filozo­

fach, opowiadających mu o świecie, o piekle i o niebie, — pewnych odbłys- ków i naśladowań Danta; naturalnie, że dostały się one tutaj z florenckiego poety drogą pośrednią, przez »Zodia- cus Vitae« Palingeniego, z którego Rej czerpał i przerabiał. Rejowi o Dantem ani się śnić mogło! Trzecieski albo istotnie, jak chce Sinko, dostrzegł tych podobieństw, mimowolnie prze­

jętych z Palingenjuszowego wzoru, al­

bo też — porównując Reja z Dantem

(40)

— wybrał się poprostu z gołosłownym komplimentem.

Trudno jednak przypuścić, aby u nas w Polsce X V I wieku, nie było ludzi, którzyby znali »Boską Ko- medję«. Wobec licznych i ścisłych kon­

taktów Polski z Włochami, wobec gromadnych pobytów młodzieży pol­

skiej na uniwersytetach italskich, imi­

gracji Włochów do Polski, znajomo­

ści literatury włosko - łacińskiej i włoskiej u nas, wydaje się to wprost nieprawdopodobnem. Wolno mnie­

mać, że tacy ludzie, jak Kochanow­

ski, czy Trzecieski, czy Rojzjusz, mieli chyba jakieś pojęcie o Dantem, znali choćby w wyjątkach największe jego dzieło.

W X V wieku kopij rękopiśmien­

nych Dancego i inkunabułowych wydań »Komedji« nie było prawie że w Polsce; w katalogach Wisłockiego, Obejmujących najstarszą polską ksią­

żnicę Jagiellońską, nie wykazano żad­

nego egzemplarza. Ale są w bibljote- kach polskich wydania Dantego, któ­

re przywędrowały do Polski w X V I wieku i później, i temi wartoby się zająć, wartoby zbadać" ich prowenien­

cję, posiadaczy, ewentualne rękopi­

śmienne dopiski i uwagi.

(41)

W literaturze naszej gołosłowność v.rzmianek trwa jednak przez wiek X V I i X V II-ty.

W ykształcony humanistycznie Jan Szczęsny Herburt z Dobromila, chwa­

ląc poetę Kaspra Miaskowskiego w przedmowie do jednego z jego dziełek, równa go z Dantem pod względem logactw a sentencyj, wyznając równo­

cześnie, że czytał Danta, że »wie róż­

ne miejsca u niego«. Inny pisarz i poe­

ta, Stanisław Serafin Jagodyński, tłu­

macz Petrarkowckiego »Triumfu Mi­

łości* *), czyni wzmiankę o Dantem i Beatryczy, jako o parze boskich k o ­ chanków, błąkających się po polach elizejskich; wspomina o Dantem zna­

ny w Europie poeta łacińsko - polski, Jezuita, Maciej Sarbiewski, w swoich w ykł idach szkolnych o poetyce;

chwali się gdzieś raz nazwiskiem Dan­

tego Stanisław Herakljusz Lubomirski, niepospolity pisarz X V II w. (w swo­

ich »Rozmowach Artaxessa z Ewan- drem«); mimochodem rzuca piorunu­

jące słówko o monarchji Dantego Wespazjan Kochowski w podniosłej

»Psa!modji«, gdy mówi o polskiem

*) Inni — jak Windakiewicz — przypi­

sują ten przekład kasztelanowi Janowi Grot-

kowskiemu.

(42)

poczuciu prawa; w połowie X V III w.

wymienia Dantego, jednym tchem o- bok Petrarki i Tassa, Pijar warszaw­

ski, Włoch, kś. Ubaldo Mignoni w swoich »Noctes Sarmaticae«, podkre­

ślając, że wolał pisać »etruską narodo­

wą mową«, aniżeli po łacinie.

Poza temi wzmiankami, zgroma- dzonemi przez p. Stanisława Koczo- iowskiego w jego »Bibliografia Dan­

tesca in Polonia«, — dałyby się zape­

wne zebrać i scharakteryzować jesz­

cze inne, może jednak równie niewie- leznaczne, jak te wyżej wyliczone.

Nie wątpię, że »Boską Komedję«

posiadano i czytano tu i ówdzie w Polsce owych czasów, że znali ją poeci i pisarze, dla których imię Dantego nie mogło być czemś niesłyszanem.

Ale znajomość, zadzierżgnięta przez Polaków, zagranicą, czy w kraju, z wieszczem florenckim, była wtedy na- pewno dorywcza tylko i okolicznoś­

ciowa, miała charakter raczej w yjąt­

kowy.

Spotyka się wzmianki o »Divinie«

i o »De Monarchia«; zaleciał gdzieś

kogoś szum orlej sławy Dantego, czy

wzruszająca wieść o jego nieszczęsnej

miłości, czy wiadomość, żę pisał w ję­

(43)

zyku narodowym, — ale to już i wszystko.

W wieku X V III-tym zainteresowa­

nie Dantem zaczyna wzrastać w Euro­

pie. Przesila się epoka zapomnienia, która padła na imię twórcy »Boskiej Komedji« w poprzedniem stuleciu.

Oddziałał tu ożywczo w pływ W olte­

ra i innych, którzy znów zwrócili u- wagę na dzieło Dantego.

Naturalnie u podstaw tego zainte­

resowania nie leży entuzjazm, ani

■wiara, ani głębokie porozumienie we­

wnętrzne z poetą, a raczej ciekawość względem tajemniczego dzieła i po­

dziw dla artysty.

Dopiero romantyzm padnie na twarz i odda cześć głęboką dziełu śre­

dniowiecza, tchnącemu potęgą wiary i wyobraźni, tajemniczości i grozy, za­

chwytu i nieskończoności.

W Polsce, książę poetów Stanisła­

wowskich, Ignacy Krasicki, esteta i znawca literatury obcej, dwukrotnie z końcem X V III wieku wspomina Dantego. Najpierw dał w „Zbiorze potrzebniejszych wiadomości", niewiel­

ką wzmiankę o „Boskiej Komedji“ ,

potem w dziele » 0 rymotwórstwie i

rym otwórcach" pomieści p i e r w -

s z ą w naszem piśmienictwie krytycz­

(44)

ną charakterystykę tego utworu, wspo­

mina o »De Monarchia« i wogóle o twórczości poety. A rtykulik jest roz­

sądny, ale chłodny. Ważniejsze to, 7z Krasicki dołączył p i e r w s z y z Po­

laków przekład polski malutkiego fragmentu z dantejskiego »Raju«, ini­

cjując niejako w ten sposób naszą ak­

cję przekładania Danta.

Dwie inne wzmianki o Dantem, pomieszczone w pismach uczonych polskich, już na początku X IX wieku, a pochodzące od Adama Kazimierza Czartoryskiego, ks. gener. ziem podol­

skich, i od Ludwika Osińskiego, poe­

ty, tłumacza, profesora Uniw. warsz., są znacznie szczuplejsze, ale ważne głównie dzięki temu, że obie podkre­

ślają oryginalność Dantego i jego zna­

czenie, jako twórcy i ojca narodowej literatury włoskiej.

Ten ostatni moment nie jest dla r..as bez znaczenia.

Punkt widzenia narodowy, proble­

mat narodowy polski jest bowiem tym nurtem, na którym Dante z sa­

mym końcem X V III wieku dostaje się naprawdę z za Alp do Polski, i ogro­

mny, wspaniały, staje, jak posąg z

Santa Croce, na krwawych rubieżach

Polski.

(45)

Polska dawna, potężna i walcząca, chyląca się ku upadkowi i podnosząca się nanowo, — prawie że nie zniła Danta, powiedzmy, znała go mało, nie sprzęgła się myślowo i uczuciowo z je­

go duchem.

Dopiero dla Polski w upadku, dla Polski rozpaczającej, wygnanej i m a­

jącej nadzieję, dla Polski zrywającej się z oków, aby upaść znowu i znowu wołać i modlić się o sprawiedliwość, wreszcie dla Polski, targanej przeczu­

ciami ostatecznego zmartwychwstania,

— miał Dante stać się towarzyszem i przewodnikiem, czarodziejem i nau­

czycielem, mędrcem ukochanym, blis­

kim, rozumianym coraz lepiej.

"Wtedy nastąpiła istotna, głęboka r e c e p c j a D a n t e g o w Polsce;

wieszcz florencki — zaryzykujm y to określenie — stał się jednym z wiesz­

czów narodowych polskich!

Osobliwą jest chwila, w której Dan­

te - przewodnik zstąpił na ziemię pol­

ską. Było to w samym roku 3-go roz­

bioru, w roku 179 5-tym, kiedy młody 25-letni Adam Jerzy Czartoryski, pó­

źniejszy prezes Rządu Narodowego z r. 18 3 1, pisał swego »Barda Polskiego*, którego potem siostra jego, autorka

»Malwiny«, złożyła w Świątyni Sybilli.

(46)

Bard, to niby jakiś Wergiljusz, czy Dante, prowadzący młodego poetę po rozłogach nieszczęsnej Połski; poeta idzie z nim, jak wieszcz florencki z Wergiljuszem; przed oczyma ich otwie­

rają się pobojowiska, miejsca chwały i klęski narodu, a w słowach spotyka­

nych osób, ofiar klęski, i na lutni B a r ­ da, wstają obrazy niedoli, cierpień i mąk narodowych.

T o początek — jak powiada Kal­

lenbach — naszej poezji porozbioro- wej, nacechowany boleścią i rozdar­

ciem serc, oświecony przy końcu po­

ematu błyskiem nadziei, że może „n o ­ w y świat wystąpi z stiasznego odmę­

tu".

Dantejskie zabarwienie poematu, będącego zwartym rzutem piekła na­

rodowego, w którem dominuje krwa­

wa rzeż Pragi — ten dantejski charak­

ter pogłębiony został przez Czarto­

ryskiego po latach pod wpływem po­

bytu w Florencji i lektury Dantego w oryginale. W drugiej redakcji „Barda"

postać przewodnika poety urasta na­

prawdę do roli jakiegoś mistrza i wie­

szcza.

Dante był tym, który w następ­

nych latach potężnem zaklęciem swego

genjuszu wyczarował w duszach naro­

(47)

dowych twórców romantycznych Polski bolesną a coraz wyrazistszą, coraz groźniejszą z j a w ę p i e k l ą n a r o d o w e g o polskiego, a nawet pieklą współczesności.

Nie „R a j“ , nie „Czyściec" (chociaż i ten się jawi), ale »Inferno« Dantejskie działa suggestywnie na umysły Polski w niewoli, narzuca ujęciom współcze­

sności naszej, ujęciom losów narodu, ramy i kształty, kategorje i szczegóły.

Rzecz staje się tem aktualniejszą, że od 2-go dziesiątka X IX . wieku za­

czynają powstawać i mnożyć się w Polsce pierwsze przekłady polskie naj­

większego dantowskiego poematu. Co ciekawe, to fakt, że przekłada się prze- dewszystkiem „Piekło", i że ogniskiem tej pracy przekładowej, tego zaintere­

sowania się Dantem, jest Wilno, głów­

nie Wilno, miasto Mickiewicza i Sło­

wackiego, miasto martyrologji filarec- kiej.

Datą przełomową jest tu rok 18x7.

Wtedy to Józef Sękowski, sławny póź­

niej orjentalista i podróżnik polsko- rosyjski, daje w „Dzienniku Wileń­

skim" przekład III. pieśni „Piekła" i

pierwszą — po Krasickim — rozprawkę

o życiu i dziełach Danta. Zaraz d r u-

g i m jest sam Adam Mickiewicz, tłu­

(48)

m aczący w r. 18 2 7 w R osji epizod U golina, poprzedzony uryw kam i z pieśni 3 i 32 „P iek ła". Po nich idzie długi szereg tłum aczy, ciągle fragm en­

tó w i u ry w k ó w z „P iekła” , to tercyną, to rym ow an ym 1 1 -zgłoskowcem , to wierszem białym , jak nieznany W ileń- czyk K . J . (może Klaczko?), jak k ra­

kow ski poeta Jaśkow ski, W ileńczyk Jó z e f K rzeczkow ski, Anonim z r.

1844, C yp rjan Kam il N o rw id , G ustaw Zieliński, autor „K irg iz a ", pułk. L u ­ dw ik K am iński, W icherski, ks. Goljan, znany kaznodzieja krakow ski, K u l­

czycki W ład. i T eo fil Lenartow icz.

A ż rok 18 J7 obok całego szeregu fragm entarycznych innych tłumaczeń, przynosi p i e r w s z y k o m p l e t n y przekład polski, dokonany w rym ow a­

nych 1 1 -zgłoskowcach przez poetę Ju - ljana K orsaka, rom antyka, filaretę, W ileńczyka.

Konstelacja Dantejska wschodziła najw yraźniej na niebo polskie, jaśnie­

jąc na niem światłem pierwszorzędnego blasku.

Pod ciążącą mocą „In fern a“ znaj­

dują się najsilniejsze, najwybitniejsze duchy twórcze ówczesnej Polski, ro­

m antycznej, n arodow ej,' em igracyjnej.

(49)

Piekło „Boskiej K o m ed ji", roztwie- ra się ustawicznie przed nimi, jak w w izji Tundala, narzuca się samo snem, koszm arem i w izją, i każe patrzeć w siebie i szukać tam rzeczywistości polskiej.

M ickiewicz, tłumacz U golina, zajął się D antem późno, dopiero w R osji, a rozczytał się w nim w R zym ie. A jednak nie bez słuszności nazwał nie­

gdyś prof. T retiak II-gą część »Dzia- dów “ m injaturą „Boskiej K o m ed ji";

nastrój posępny i ciem ny tego poema­

tu, zjaw y duchów, przychodzących na wezwanie czaroazieja-guślarza, z ró ż­

nych sfer i kręgów zaświata, kw estja odpowiedzialności i odwetu za życie, kwesitja w in y i kary — oto m om enty, które pozwalają patrzeć na m isterjum m ickiewiczowskie przez pryzm at Danta.

Fragm enty piekła polskiego, n a t­

chnionego duchem Dantego, przynio­

sła atoli dopiero III. część D ziadów , pisana po R zym ie, w Dreźnie.

W szakże stary N iem cew icz, k tó ry pochłonął wszystkie literatury i nape- w no znał D anta, widział w niej po­

czątek poematu epicznego w rodzaju

Dantego, opisującego m artyrologję

polską i ostatnie powstanie, a M ickie­

(50)

w icz pow itał to przeczucie nestora polskich pisarzy z nietajoną radością.

R o ił sobie i planował w tedy, że w

»Dziadach« zam knie »całą historję prześladowań i męczeństwa narodu naszego«, że po w ięzieniu bazyljań- skiem i kibitkach filareckich, po opo­

wiadaniu Sobolewskiego' i m ęczeń­

stwie Rołlisonow ej fam ilji, — p rzy j­

dą: więzienia petersburskie, katorżna robota i posielenie sybirskie. I chciał, aby stary konfederat barski, co całe życie przecierpiał w kazam atach, o- powiadal powstańcom polskim o w ię­

zieniu Kościuszki i N iem cew icza, i je­

dną świętą, w krw i um oczoną wstęgą przew iązał niemal sto lat polskiej mar- tyrologji.

W ielki plan »Dziadów «, tego naj­

w ażniejszego dzieła M ickiew iczow skie­

go żyw ota, bo takiem chciał je mieć poeta, nie doszedł do realizacji. A go­

rące i pełne czci wspom nienia o D an­

tem m iały potem pobrzm iewać jesz­

cze ty lk o w W ykładach poety w C o l­

lege de France, gdy m ów ił o polskim humanizmie.

Z a to o Słowackim można pow ie­

dzieć, że duch Dantego, że przede-

w szystkiem kolosalny zwid dantejskie­

(51)

go »Inferna« zaciążył m ocarnie nad ogrom nym złomem jego twórczości.

D zięki św ietnym , jedyn ym w sw o­

im rodzaju badaniom analitycznym Juljusza Kleinera, dzięki przyczyn kom innych badaczy (jak W indakiew icz i Pigoń), d a n t y z m Słowackiego ma już dzisiaj pełny swój w yraz.

Lektura dzieł D antetgo, w p ły w w ielkiego dantejczyka Krasińskiego, wreszcie dość długi pobyt w Florencji, gdzie w ielki cień Dantego ukazyw ał się poecie w blaskach dnia i w po­

świacie księżycowej, — oto m om enty, które zadecydow ały o głębokiem prze­

jęciu się poezją autora »Boskiej K o - medji« i »N ow ego Życia«.

Słowacki, jako tw órca, przechodzi przez długi, płodny, o k r e s d a n ­ t e j s k i , okres intensywnego życia w święcie idei i obrazów D anta, a dziedzictwo dantejskie namaszcza go na całą resztę tw órczego, bogatego

żyw ota.

Poeta jest dantystą wcale nie d ru­

gorzędnym . Zna nie ty lk o dzieła flo ­ renckiego wieszcza, ale i jego kom en­

tatorów , ale i to, co inni tw ó rcy m y­

śleli i m ów ili o Dantem . N a przestrze­

ni kilkunastu lat, od poem atu »W

Szw ajcarji“ aż do „L ilii W enedy“ i

(52)

*-Mazepy« i dalej aż do »K róla Ducha*

niema praw ie utw oru, na którym Dante nie położyłby swego przewod- niczego czy bliźniaczego stempla.

Tragiczna sielanka z szwajcarską Beatryczą poczęła się cała w tchnie­

niu teorji miłosnej D anta i pod w p ły ­ wem lektury »N ow ego Ż y c ia *; w

»Podróży na W schód« i w »Grobie Agam em nona" odbiła się silnem echem poezja szermiercza D anta i natchnio­

na, pałająca dantejska inw ektyw a.

A potem idzie cykl poem atów, tkw iących genetycznie w Dantem ją­

drem swojej koncepcji, ten cyk l poe­

m atów o »p i e k 1 e i b ó 1 u« n a r o ­ d o w y m , jak je nazwał K leiner: im­

ponujący plan »Posielenia«, gdzie D ante sam, niby drugi W ergiljusz, miał prow adzić ducha poety po piekle sy- birskiem, po męczeńskich szlakach narodu; fragm enty poem atu tercyno- wego, w którem D ante opowiada o piekle, a potem przez ciemność i gw iazdy leci z poetą na straszną górę lodow ą, aby mu pokazać piekło rze­

czyw iste. Potem , z tych dwóch po­

m ysłów , niby dwa odgałęzienia, w y ­ nikają nowe poem aty: biały Anhelli, w którym Dante przyw dziew a cza­

rodziejską szatę Szamana i wędruje po

(53)

ziemskiem, polskiem piekle, i m ów i jak Dante, i ukazuje dantejskie obra­

z y i naucza. A obok tego niebawem :

^Poemat o Piaście D antyszku«, tu już naprawdę m injatura »Inferna«, tylko że przelana na modłę polską, szlachec­

ką, rubaszną, skąpaną w krw i czerw o­

nej i w nienawiści, w w zgardzie i po­

tępieniu.

O w pływ ie Dantego na te w szyst­

kie cztery poem aty, zbyteczna tutaj rozpraw iać. W yjaśniono już ze wszech m iar dostatecznie, że b yły one transpo­

zycją piekła dantejskiego na grunt polski, że należą do w ielkiego poko­

lenia potom ków »D iw iny«. R od zeń ­ stwem są w obec siebie, a jednak jak odmienne od siebie, jak przedziwnie rozświetlone i zróżnicowane genju- szem polskiego poety.

D o dantejskich poem atów »piekła i bólu« zalicza K leiner rów nież i inne utw ory Słowackiego, powstałe w o- kresie dantejskim : »O jca Zadżum io- nych«, »W acława«, »Bea,trix Cenci«, końcow y akt »Lilłi W enedy«, nawet niektóre sceny »M azeov«. O dpryski piekła i grozy dantejskiej dadzą się w nich odnaleźć, nastrój, obrazow a­

nie, język, pozostają pod urokiem

Danta, a przynajm niej fantazja poety

(54)

utrzym ana jest nieraz w tych samych tonach niesam ow itych i straszliwych.

Jeśli niema w ew nętrznego, koncep­

cyjnego zw iązku z dziełem Danta, to jest zw iązek nastroju, czy stylu.

I w »Księdzu M arku« i w »Śnie Srebrnym Salomei«, a zwłaszcza w

„R o zm o w ie z M atką M akryn ą“ , do­

patruje się jeszcze prof. K leiner pew­

nych odblasków dawnych poem atów o bólu i piekle, dopiero jednak w

»K rólu-D ucha«, w arcydziele Słowac­

kiego, w idzi godną najw yższych w y ­ żyn ryw alizację z Dantem , a w w i­

zjach zagrobow ych K róla-D uch a pol­

ską »Boską Kom edję«.

W największem dziele Słowackie­

go, które Pigoń nazyw a „epopeją w ę­

drów ki duszy ludzkiej ku doskonało­

ści m oralnej, epopeją opowiedzianą o sobie przez samego poetę-wędrowni- ka«, znaleźć m ożna — zdaniem do­

tychczasow ych badaczy — cały szereg uderzających analogij i styczności z

»Boską Kom edją« Dantego.

W spom nieliśm y już o dantyzm ie Krasińskiego. A u to r »Nieboskiej« i

»Irydjona«, trzeci z rzędu wielkiej na­

szej trójcy rom antycznej, zostawał pod

urokiem Dantego, jego ideologji, tre­

(55)

ści i stylu, w stopniu niem niejszym od Słowackiego.

N a Dantem kształtow ała się jego idea wieikiego posłannictwa poety, od Dantego przejął może ideę w alki pier­

wiastka złego przeciw dobrem u, k tó ­ rą ucieleśniał i konstruow ał w najzna­

kom itszych swoich utw orach.

I on przedstawiał teraźniejszość w ogóle i teraźniejszość polską, jako piekło, przyjm ując w ielką koncepcję Dantego. D ał obraz tego piekła ziem ­ skiego w śnie »H erburta«, potem w

»Śnie« przerobionym w »N iedokoń- czonym Poem acie«; piekło społeczne rzucił na ekran obozu Pankracego w

»Nieboskiej«.

"Wprowadzał Dantego w prost, czy w zm odyfikow anej postaci A ligiera i kazał się wieść przez krainy cierpienia i upadku, udręczenia i spodlenia dusz, zm aterjalizowania, barbarzyństw a i ru ­ iny uświęconych ideałów. D elfina sta­

wała się mu dantejską Beatryczą.

M ocow ał się poeta z potężnem i swemi koncepcjam i dantejskiem i, rzu­

cał szkice i zarysy, projektow ał plan

ogrom nej trylogji, w której skład

miała w chodzić i »N ieboska«, i »N ie-

dokończony Poemat« i »Przedświt«,,

(56)

chciał sprzęgnąć w jedną całość i piekło ziemskie i czyściec polski i obraz nie­

ba przyszłego w »Przedświcie«, — za­

łam ał się jednak ostatecznie pod brze­

mieniem tworzenia tej nowej polskiej

»D iw iny«.

» Ja k D ant za życia przeszedłem przez piekło« — pow tórzył o sobie dw ukrotnie, mając na m yśli mękę rozm yślań swoich społecznych i naro­

dow ych, przeżycie tych potężnych w izy j dantejskich, które mu się narzu­

cały przez lata całe. On jeden atoli ponad piekło i czyściec polski chciał się dźwignąć ku błękitom i światłom polskiego nieba.

T rzej w ielcy nasi wieszczowie ro ­ m antyczni — to zarazem najwięksi z polskich spadkobierców Danta. Śmia­

ło można powiedzieć, że dzięki ich dantejskim transpozycjom , dzięki ta­

kim dziełom, jak »Anhelli«, »Niebos- k a“ , „P rzed św it", „III-cia część D zia­

dów *, »Dantyszek« — D ante stał się napraw dę jednym z przew odników Polski w niewoli, a w izje jego przepo­

tężne zawisły nad polskiem sumieniem i polską w yobraźnią w latach następ­

nych.

N ie sposób w ym ieniać w szystkich,

choćby w ażnych, choćby najciekaw­

(57)

szych jeszcze oddziałań Dantego na li­

teraturę polską X I X w.

O d r. 1860 „B o ska K om edja“ p rzy ­ swajana jest jeżykow i naszemu coraz częściej, coraz energiczniej. T łum aczy ją w całości J . I. K raszewski, i zostawia synowi w ogrom nym rękopisie; aż 23 pieśni przekłada w tercynach Faleński, tłum aczy ją A dam A sn yk, a drugi kom pletny drukow any przekład daje A n ton i Stanisławski, uczony profesor kazański i charkow ski. Tłum aczą lu ­ dzie mało znani, jak Celiński, Ram ingo (napewno W ilhelm Radom iński), W i- cherski, tłumaczą i tacy, któ rzy nigdy swoich przekładów nie w yd rukow ali, a może i w yd rukow ać nie zamierzali.

Kraszewski i Estreicher w ym ieniają długi szereg zaginionych przekładów

„K om ed ji“ . Pojaw iają się równocześnie coraz częściej studja i rozpraw y o D an ­ tem, głównie w latach 18 40— 18 50 i

1860— 1870.

Ale jest znow u chw ila w dziejach Polski, w której Dante jaw i się na w i­

dow ni nie jako cenny, starożytny au­

to r i w ielki artysta zam ierzchłych v ie k ó w , ale jako g ł ę b o k i s y m - b o 1 doli narodu, jako świadek, prze­

w odnik i pocieszyciel. Są to najbliższe

lata po klęsce narodowej 1863 roku:

(58)

Pod znakiem Dantego i grozy jego

»Piekła« rodzi się wspaniała »W ojna«

A rtu ra G rottgera, o której m ów i A n ­ toniew icz, że »poczęła się w trwodze o ludzkość, a skończyła w m yśli o Bogu«. I tu odbyw a się w ędrów ka po piekle ziemskiem, po piekle polskiem, po krainie, k tóra jest syntezą w y ­ stępku i ' zła, tkw iącego w trzewiach ludzkich.

T y lk o że przew odnikiem artysty- w izjonera nie jest już ani W ergiljusz ani D ante, ale Beatryks, um iłowana Beatryks, do której tak rzekł na po­

czątku: »Prow adź mnie tam , gdzie w re w ojna, gdzie jej stanę ok o w oko, gdzie mnie ona zasmuci, zastraszy, przerazi i ob rzydn ie!«

»W ojna« G rottgerow ska poczęła się z »Przedświtu« i »Psalmów« K ra ­ sińskiego, a duch Dantego unosił iię nad jej kartonam i.

R ów nocześnie niemal zwraca się do Dantego i inny P olak: poeta, lir- nik m azow iecki, rzeźbiarz, wielbiciel W łoch i w łoskiego piękna, T eo fil L e­

nartow icz. 10 m aja 1865, w 600-ną rocznicę urodzin Danta, pisze na proś­

bę K om itetu florenckiego wiersz, k tó ­ ry tam został odczytany w przekła­

dzie włoskim . »N a posąg D a n ta!«

(59)

Poeta m ówi o piekle; nowe piekło chce pokazać w ieszczowi florenckie­

m u: sybirską m artyrologję Polski po r. 1863, rzeź O rm jan na Kaukazie, w ięzy austrjackiej W enecji.

W iersz swój nazwał im p r o w iz a ­ cją od Polski«, bo przem awiał tu jako polski em igrant i tułacz do w ielkiego włoskiego w ygnańca z przed wiekóy^.

M ów ił do kam iennego posągu Danta, bo żyw i narodu jego słuchać już nie chcą; w ołał do niego, k tó ry zgłębił tajnie piekła, czyścca i nieba, o pocie­

chę i wieszczbę:

„G d y żyw i przeszli w kamienie, G łazy niech wieszczą narodom...

0 duchu Danta szlachetny, Niech mi twe słowo zawieści W ielki początek wolności,

1 strasznej koniec boleści.

A pielgrzym z ziemi niewoli, N a włoskie rzucon wybrzeże, 0 stopy twego posągu Szczęśliwem czołem uderzę.

1 jak dziś ciernie przynoszę, C o się po ziemi mej plotą, Przyniosę-ć serca Polaków

I gałąź lauru złotą“ .

T a k a była apostrofa polskiego w y ­ gnańca, w ystosow ana do włoskiego poety w szczęśliwszej od Polski Italji.

M inęło znowu lat wiele. K u lt D an­

ta w Polsce nie miał już doznać żadnej

(60)

przerw y, ale wzm agał się i rósł stale, w poezji, w literaturze pięknej, w na­

uce.

Pod w pływ em Dantejskiego »Ra- ju«, tw orzy ten sam Lenartow icz, swoją prześliczną wiejską »Diwinę«, swój p rym ityw »Boskiej Kom edji«, niby w ygran y na fujarze pastuszej, al­

bo m alow any przez wiejskiego mala­

rza w przydrożnej kapliczce. Pisze

»Zachwycenie« i »Błogosławioną«, subtelny, prerafaelicki artyzm k r y ­ jąc w prostocie i naiwności przedsta­

wienia, n iby w wiązance polnych kw iatów .

Ulega urokow i D anta A sn yk i K o ­ nopnicka, pod w pływ em W łoch roz­

szerzająca skalę swej twórczości, ule­

gają temu w pływ o w i i inni poeci nasi drugiej połow y X I X stulecia.

Badaniu D anta poświęcają się:

W iszniewski i Jocher, Siemieński i Le- westam, M echerzyński i Kraszewski, T yszyń ski i Prusinowski.

N ad w szystkich w ybija się Ju ljan K laczko nie tylk o przez swoje m n iej­

sze, francuskie i polskie artyku ły o

Dantem , ale przedewszystkiem przez

słynne »W ieczory Florenckie«, owe

niezrównane dialogi Bokacjuszowe czy

Kastiljonow e, o których bez przesady

Cytaty

Powiązane dokumenty

przez państwo stworzonego przez Kościół w Polsce systemu szkolnictwa wyższego, ale także uznanie wstecz wszystkich nadanych przez uczelnie kościelne stopni i

Dante Alighieri - [dante aligieri] (1265–1321); urodził się we Florencji; wywodził się ze znanego, choć zubożałego, rodu; studiował na uniwersytetach w Bolonii i Padwie oraz

W erotycznym traktowaniu ciała poeta dąży do coraz to nowych udziwnień, zaskakujących skojarzeń (&#34;ujrzałem cudną dziewczynę, która mi prężnym młotem

I wystarczy już tylko rozejrzeć się wśród kryteriów, jakie stosuje Mickiewicz w historycznym zarysie dziejów poezji, by zorientować się, co - jego zdaniem - decyduje, że

Obraz Maryi w Ewangelii Marka jest motywowany celem narratora, który nie zamierza przedstawiać argumentów odnoszących się do dziewictwa Maryi, ale chce ukazać

Problematyka małżeństwa i rodziny jako wspólnoty życia i miłości, znaj- duje ważne miejsce w nauczaniu Konferencji Episkopatu Polski.. W epoce kry- zysu wielu

Także i z tego względu przeciętne liczby w iernych, przy­ padających na jeden kościół, trzeba traktow ać z dużą ostrożnością, pam iętając że nie oddają

Praca dotyczy wybranych problemów wielomaszynowego szeregowania zadań z efektem uczenia się oraz kryterium minimalizacji czasu zakończenia wykonywanych