• Nie Znaleziono Wyników

Dlaczego poezja jest bardziej filozoficzna od historii?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dlaczego poezja jest bardziej filozoficzna od historii?"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Rozprawy

JuliuszDomański

Dlaczego poezja jest bardziej filozoficzna od historii?

Glosa do dziewiątego rozdziału Poetyki Arystotelesa*

*Niniejszy tekst jestprzerobioną i nieco poszerzoną wesją łacińskiego artykułu pt. Dia ti philosophóte- ron katspoudaióteron poiesis historias; ln Aristolelis Poeticorum libellum adnotatiuncula,napisanego latem 1990 r.do księgi pamiątkowejdr SabinęSolfz Herzog August Bibliothek (Wolfenbiittel). Autor dziękuje do­ ktorowi Jakubowi Zdzisławowi Uchańskiemu za zwrócenie uwagi narozprawęRomana Ingerdena o Poetyce Arystotelesa.

Pytanie wtytule zostało sformułowane trochęprzewrotnie. Jest ono parafrazą twierdzącego, anawetmającego funkcjęjakby konkluzji, zdaniaArystotelesa. Tej przewrotnej transformacji twierdzenia w pytaniedokonałem pracując nad zagad­

nieniem dziejów statusu naukowego historii, nie zaś poetyki. Oto drugie odstę­

pstwo od treści oraz intencji Arystotelesowego dzieła i drugie sprzeniewierzenie się normom i praktyce pracykomentatora. Będzie i trzecie, w dalszymciągu tych rozważań: to,żeonedość swobodnie uczynionąkonstrukcją. Elementy tej kon­

strukcji są heterogeniczne inikłe, a spoiwo,które je łączy, zdradza cechyarbitral­

nej spekulacji. Tyle grzechów obciąża moją świadomość. Czytrzeba będzie dodać do nich jeszcze czwarty, grzech przedsięwzięcia, któresięnie powiodło, sądotym pozostawiaminnym.

Różnica formalna i zewnętrzna między prozą i metrum nie jestw zestawieniu poezji ihistorii dlaArystotelesaistotna. Można by -mówi on - przełożyć dzieło Herodota na wiersze, abyłaby to nadal tak samohistoria, jakjestw swym proza­

icznymkształcierzeczywistym (1451 a 38-b4). Istotna różnica polegana przed­

(2)

6 JuliuszDomański

miocie, a także nasposobie narracji. Oto historia opowiada o tym, co się faktycz­ niestało,poezjao tym, cosięstaćmogłona zasadzie prawdopodobieństwa lub ko­

nieczności (1451 a 36-38 b4-5).

Alei ta różnica między rzeczywistością a fikcją, takbardzo zrozumiała ioczy­ wistadla nas, przywykłychdo imaginamościliteratury i do realności przedmiotu historii orazdotego, że jest ona nauką, Arystotelesowi nie wystarcza. Po ażdwu­ krotnymjej stwierdzeniudodaje on owozdanie,z którego parafrazy zrobiłem tytuł mego szkicu, a które stwierdza nie tylko większą filozoficzność poezji niż historii, aleteż jeszcze jedną cechęwyższości poezji nadhistorią:silniejsząpo stronie po­

ezji powagę lub może pilność,bo użytesłowo greckie anouóaiÓT£pov może zna­

czyć jedno i drugie. Poezja - mówi Arystoteles - jest również poważniejsza - al­ bo: pilniejsza -od historii (1451b 5-6). Skłaniam się ku drugiemu znaczeniu; dla­ czego - to,mam nadzieję, wyjaśni się później.

Jest wreszcie i trzecia, filozoficznie najważniejszacecha przewagi poezji nad historią: poezja mówi otym,co ogólne, historia o tym, co jednostkowe(1451 b 6- 7). Do tego stwierdzenia Arystoteles dołącza eksplikację i egzemplifikację pojęć ogólności i szczegółowości,nawiązującądo użytychjuż wcześniej pojęć koniecz­ nościi prawdopodobieństwa. Ogólność polega wedle tej eksplikacji natym, że ta­ kiemu atakiemu osobnikowi zdarza się mówić i czynić takie a takie rzeczy zgod­

nie z prawdopodobieństwem lub koniecznością. Poezja jednak zmierza do osiąg­ nięcia ogólności „nadając (jednostkowe) imiona. Szczegółowość historii polega na tym, że mówi ona o czymś, czego faktycznie - a toznaczy tutaj: jednostkowo - dokonał jakiś osobnik, na przykład (wymieniony wtekście)Alkibiades(1451b 8-

11).

Co właściwie należy rozumiećpod owym „nadawaniem imion”? W użytym przez Arystotelesa imiesłowie epitithemene eksponuje się czasem przyimek epi upatrującw nim konotację późniejszości, wtómości owychimion: poezja tworzy najpierw typy, apotem dopieronadaje im imiona1. Myślę, żeta relacja czasowa nie jest tu istotna i że nawet wątpliwe jest, czy jest obecna. WmoimodczuciuAry­

1 Takisensnadano frazie onómata epitithemenenp. w nowym polskim przekładzie; zob. Arystoteles:

Retoryka. Poetyka. Przełożył, wstępem i komentarzemopatrzył H.Podbielski. Warszawa 1988,s.330 („do­ piero później nadaje imiona bohaterom"); w komentarzujednakdo tego miejsca (tamże, s. 440) tłumaczeks­

ponuje co innego, to mianowicie, żeimiona „mogą być dowolne,bo poezja nie przedstawia konkretnej, histo­

rycznej jednostki". R.Dupont-Roc i J. Lal lot natomiast przyjmują„koncesywny"senstejfrazy,tłumacząc

„touten attribuant les noms aux personnagesiobjaśniając następująco: „IInous semble que l’interpretation concessive qui met en relief la visee distinctive de lapoesie(»legeneral«)malgre les apparences contradictoi- res (»des noms - particuliers«),s’inscrit pluslogiquementdans le chapitre";zob.Aristote:La Poetiąue. Texte grec avec une traductionet des notes de lecture,par.... Paris1980,s. 65i 222-224 (cytat ze s. 223).Osobny problem to analogiczne, lecz nie identyczne określenietej samej czynności nadawania„przypadkowych" (co tu Arystoteles dodaje) imion wkomedii(1451b 13: tatychonta onómata hypotitlieasi),któremu to określe­

niu, a ściślej czasownikowi hypotithenai, oboje francuscy tłumacze skłonni przyznać konotację późniejszościi wtómości (przekład, s. 65:„puis ils lui [tj. fabule] donnent poursupports des nomspris au ha- sard"; zob. teżkomentarz na s. 223-224). Codo komedii Arystoteles zwracauwagę,że zabiegtwórczy, który opisuje, jest wniej ardziej oczywisty (1451b 11: epi les komodias touto delon gegoneh),bo materią komedii typowesytuacje prawdopodobne(1451b 13); niemniejprzeto jesttoodmianka procesu zasadniczo tego samego wobu wypadkach.

(3)

Dlaczego poezjajest bardziej filozoficznaod historii? 7 stoteles sygnalizuje raczej sposób, w jaki poezja zdolna jest osiągać ogólność iw jaki ją faktycznie osiąga. Oto mówiona to, co ogólne, zgodnie zwłasnym,wła­ ściwym sobie językiem. Jest to język konkretu, inny niż język filozofii. Mówisię nimnieoczłowieku w ogóle, lecz o AchillesieczyAgememnonie, mówi się jed­

nak o nich nietakich, jakimi rzeczywiście byli, leczuogólnia sięich w pewne „lu­ dzkie jakości”, jeśli tak to można wyrazić. Ogólnośćiodejście od realności impli­

kują się tu wzajemnie. Jaka jest tego relacja do konieczności i prawdo­

podobieństwa, a zwłaszcza dlaczego Arystoteles, jakbysię wahał, dopuszczajed­ no i drugie jako trybujęćpoetyckich (1451a 38 i b 9: katato eikós e anankatori), to na razie pozostawiam bez komentarza - w nadziei, że się wyjaśni w toku dal­ szychrozważań.

Cały ten epizod, wyodrębniający się jako pierwsza część rozdziału IX Poetyki (1451 a36 -b 11), można uznać za wtręt, za parentezę, w obszerniejszym wywo­

dzie o „akcji”, ściślej - „akcjiprzedstawionej wopowiadaniulub „akcji opowie­

dzianej”, mythos. W tymwywodzie o „akcji szczególnie wyeksponowanazostała - jako jej podstawowa zaleta - jedność. Najpierw Arystoteles uczynił to w roz­

dziale VIIIw związku z epopeją(1451 a 16-35), a potem również wrozdziałach IXi X w związku z tragedią(1451 b 33 - 1452 a21). Stwierdził, że z jednością akcjimamy do czynieniawpoemacie heroicznym nie wtedy, kiedy jego opowia­

danie dotyczy jednego bohatera, lecz dopiero wtedy, kiedy nawet to,co się opo­

wiadao jednym bohaterze, nie obejmujeszczegółowo wszystkiego, czego ondo­

konał lub co mu się przytrafiło, ale jedyniewybór jego czynówizwiązanych z nim zdarzeń; wybórtenpowinien być dokonanywtakisposób, żeby widocznybył ści­ ślejszy między nimi związek i żebydziękitemuopowiedzianezdarzeniatworzyły jedność. Przykładem takiej jedności są dla Arystotelesa oba poematy Homera, i to mimo żeodznaczają się mnogościąbohaterów i zdarzeń, natomiast jej zaprzecze­

niem - poematy tzw. cyklików, czyli posthomeryckich twórcówtrojańskich lub in­ nych cykli, pozbawionewszelkich znamionjedności akcji. Otóżjedność poema­ ty Homera zawdzięczają właśnie rozumnej selekcji. To dzięki niej zdarzenia nie zostały opowiedzianetak, jaksię faktycznie dokonywały, leczraczej tak,jak się mogły czy powinnybyły dokonywać, aby osiągnąćpożądaną w opowiadaniu jed­

ność i spójność. Jest to jedność i spójność tak wielka, że z opowiadania niemożna usunąć żadnegoszczegółuinaczejniż za cenę całkowitego zniweczeniajegospój­ nej konstrukcji. Arystoteles wraca do tej jpdności i spójności akcji przedstawianej w dobrym poemacie epickim (i w tragedii) jeszcze w rozdziałach XXIII i XXIV (1459 a 17-b 31)iwtedy znów porównuje poezjęz historią, znów przeciwstawia­

jąc tworzące jednolitą i spójną kompozycję opowiadanie prawdziwie poetyckie niespójnemu opowiadaniu historycznemu, niespójnemu dlatego,że zawiera wszy­

stkie zdarzenia, połączone tylko przypadkowąjednością czasu, co zapewne nie wyklucza przypadkowego ichnastępstwa(1459 a 21-24)2.

2 W rozdziale XXIII przeciwstawienie harmonijnieskomponowanej itworzącejjedność akcji poetyckiej związanemu tylko jednością czasu (jednoczesnością) zbiorowi porzypadkowych zdarzeń, o jakich opowiada historia,zbudowane jestna koniekturze szesnastowiecznego gramatyka Sophianusa, zgodnej zresztą ze śre­ dniowiecznym przekłademarabskim Poetyki (1459 a22: syntheseis zamiastprzekazanych wtradycji rękopi­

(4)

8 Juliusz Domański

Wszystko, o czym mówiłem dotąd, zostało przez Arystotelesa przedstawione dosyćklarownie i dodatkowo jeszczewyeksplikowane przez komentatorównowo­ żytnych, tych zwłaszcza, którzy,jak Ingmar Duringw swej klasycznej już mono­

grafii, jak Raymond Weil (Aristote et l’histoire), jak niedawni wydawcy, tłumacze i komentatorzy Poetyki, Carlo Gallavotti, Roselyne Dupont-Roc i JeanLallot oraz Henryk Podbielski, zajęli się dokładniej różnicą zachodzącą między Platońską i Arystotelesową koncepcją naśladowaniaw sztuce3. Wyjaśnili oni, że w przeci­ wieństwie do Platona - który naśladowanie natury, na jakim zasadza się sztuka, uważałzadość proste jej reprodukowanie - Arystoteles przyznawał naśladowaniu w sztuce rolębardziej twórczą, polegającą na tym, żebędącw zasadzie naśladowa­

niem natury, dzieło sztukijest zarazem znacznym, istotowym, rzec można, prze­ tworzeniemtego,co naturalne. Potwierdza to nawet swoisty Arystotelesowski sens słów pofesis i poiein zarówno w Poetyce, jak i gdzie indziej. Sztukajestdla Ary­ stotelesa metodą wytwarzania czy też produkowaniatego, co scholastycy nazwali potemfactibile, a co ma cechy swoiste, nieredukowalnedo cechnaturalnego two­

rzywa, uzyskane zaś właśnie wskutek przemiany i przetworzenia tego tworzywa.

Dzięki przetworzeniu produkt sztuki jestzarazem podobny i niepodobny dotwo­

rzywa, z którego powstał. Zmiana, jaka się wnim dokonała, polega nie tylko na samym przetworzeniu, aleprzede wszystkim na odrzuceniu z tworzywa tego, co dla tworu sztuki zbędne. W wyniku przede wszystkim tego odrzucenia następuje zmiana jakości, a nawettożsamości ontycznej; można ją ilustrować m.in. przykła­ dem pracy rzeźbiarza,w Metafizyce (VII8-9)służącym też doopisu powstawania bytów naturalnych, czyliprzyjmowania nowych form przez materię. Otóż wolno powiedzieć, że to samo, co rzeźbiarz czyni z surowym materiałem, aby powstał posąg, poeta czyni z materiałemfaktów i zdarzeń, jeśli oczywiściechcestworzyć spójną i jednolitą fabułę:odrzuca materię zbędną, co zaś pozostało po odrzuceniu, otrzymujejuż inną ontyczniejakość.

śmiennej syntheseis i synetheis). Koniektura ta mocno osadzona jestw przeciwstawieniu historii i po­ ezjiz rozdziałuIX orazw kilkakrotnie wcześniej podkreślanej przez Arystotelesa jedności i spójności akcji opowiedzianej wutworach dobrych poetów.

3 Zob. Z. Szmydtowa: Problemy Poetyki Arystotelesa. Warszawa 1937, s.3-4; I. During:Aristoteles.

Darstellung und Interpretation seines Denkens. Heidelberg 1966,s. 162;R. Weil: Aristoteet l’histoire. Essai sur la „Politiąue".Paris 1960,s. 166-178 (rozdział V: „Philosophieen face de Thistorie’):Aristotele:Del- l'arte poetica,acuradi C. Gallavotti, b.m.1974,s. XVII-XIXi 144-145; Aństole: La Poetiąue (jakwprzyp.

1), s. 18-22 i 221-222; Arystoteles: Retoryka. Poetyka(jak w przyp.1), s. 307-313.

Wszystko to, jak powiedziałem, zostało zasadnie wyeksplikowane przez ko­

mentatorów z dość jednoznacznych tekstów Arystotelesa. Zreferowawszy tedy te cudze raczej niż moje ustalenia przechodzędo szczegółu, który -jeśli nie prze­

oczyłemczegoś-nie był dotąd przedmiotem niczyjej uwagi lubjeśli był, jak się to stałow obszernym iznakomitym studiumIngardena o Poetyce - został ujęty zbyt filozoficznie, a za mało historycznie (wspomnę o tym jeszcze nakońcu). Ujmuję ten szczegół wpostacitransformacji tytułowego pytania: dlaczegoArystoteles są­

dził, że owa jedność akcji, a ściślejjedność i spójność jej przedstawienia, która udaje się poecie (dobremu poecie,jakim był Homer),nieudaje się,a nawet wręcz

(5)

Dlaczego poezja jest bardziej filozoficzna od historii? 9 nie może się udać historykowi? Formułuję pytanie tak radykalnie, ponieważ stwierdzenie Arystotelesa o większej filozoficzności poezji niż historii ma sens ogólny, uniwersalny.

Próbę odpowiedzi natopytanie zorganizuję wokół trzechszczegółowych i po­

mocniczychpytań następujących:po pierwsze, jaki stosunek zachodzi u Arystote­

lesa między pojęciem twórczości-wytwarzania i pojęciem historii, nie dość bo­

wiem jasno, jak mi się zdaje, zarysował sięon nam jeszcze dotychczas;po drugie, jaka jest dla Arystotelesa z punktu widzenia najważniejszych cechjegofilozofii natura tego, co stanowiprzedmiothistorii;potrzecie wreszcie przedmiotemmoich rozważań będzie pewna bardzo generalna cechamyślenia filozoficznego Greków, cecha, która jest obecna również - przynajmniej wedle pewnej interpretacji - wHistorii Herodota; spróbujęodpowiedzieć napytanie, czyjest ona, czy nie jest zgodna z analogiczną najogólniejszą cechą filozofii Arystotelesa. To właśnietymi trzema punktami zajmę się w zapowiedzianym na początku trybie rozsądnego i prawdopodobnegodomysłu.Taki tryb wynika z braku jakichkolwiek - poza ty­ mi, które się zawierająw omówionych miejscach Poetyki -śladów identycznego kwestionariusza u samego Arystotelesa, a wszystko, co pośrednio może służyć w jegotekstach odpowiedzi na postawione przezemniepytanie, zostało wypowie­ dziane bez żadnego z takim pytaniem związku, dla skonkludowania rozumowań wynikłych z pytań zupełnie innych niż postawione tu przeze mnie. Sensowność jednaktakiej sztucznej konstrukcji wydaje mi się o tyle możliwa doobronienia, o ilezasadne jest dążenie do tego, abykażde donioślejsze twierdzenie Arystotelesa -aza takie uważam stwierdzenie większej filozoficzności poezji niżhistorii - pró­ bować zrozumiećw kontekściepodstawowych elementów jego doktryny. Mówiąc krócej i prościej: próbuję ustalić, czy stwierdzenietotłumaczy się wświetle filo­

zofii Arystotelesa, czyjest izolowane, przypadkowe i z całością tej filozofii niema nic wspólnego.

Myślę - zaczynając od pierwszego uszczegółowionego pytania - że wedle Arystotelesa historykdlatego nie może osiągnąć tego, co osiągapoeta, żew prze­

ciwieństwie do poety w rzeczy samej niczego nie „tworzy”, tj. niewykonuje czyn­

ności i niezmierza do celu, które Arystoteles określa słowempoietn, sens zaśtego słowa jest taki,jak go próbowałem określić przed chwilą. Albowiem poiein nieby­ ło według Arystotelesa zadaniem historyka i nieleżało wgranicach jego możliwo­

ści. Świadczy o tym już sama nazwahistoryka i jego profesji,nazwa pochodna od czasownika historein, którego najbardziej podstawowe znaczenie to „patrzeć i „obserwować”, „wypytywać” i „dowiadywać się”, „badać zbierając wiadomo­

ści”, a następnie też - wiadomości w wynikutegozdobyteopowiadać. Arystoteles spożytkowałteznaczenia czasownika historetn i pochodnego od niego rzeczowni­

ka historia do nazwania także własnych (ijegoszkoły) adekwatnych do nich czyn­ ności poznawczych i ich pisemnych rezultatów, „obserwacjii „ankiet. Dobrze pamiętał o tych konotacjach pisząc w IX rozdziale Poetyki o różnicy między po­

ezją a reprezentowanąprzez Herodota historią i powracającdo tej samej kwestii w rozdziałach XXIII i XXIV.

(6)

10 JuliuszDomański

Na ten sens pierwotny słów zwracająbacznąuwagę przywołani na początku komentatorzy współcześni. Roselyne Dupont-Roc i Jean Lallot, pod wpływem stwierdzenia w rozdziale XXIII, że „historia”przedstawianiejedną akcję, lecz je­

den odcinek czasu i zarazem wszystko, cosię w tymodcinku działo, i że owe wy­ darzenia przedstawia nie ukazując żadnego wewnętrznego między nimi związku (1459 a22-24), stale tłumaczą historia przez chroniąue, natomiast histoirerezer­ wujądla „akcji” właśnie, czyli dla mythos albo mytheuma. Takizabieg translator- ski, szokujący nieco utożsamieniem„mituz„historią” (= opowiadaniem), uświa­ damia nam zarówno niezgodność Arystotelesowego pojęciahistorii z naszym, jak i to, że w oczach Arystotelesa nie miała ona nic wspólnego z „wytwarzaniem,

„przetwarzaniemi „tworzeniem”, czyli z właściwym sztuce przekształcaniem swojego tworzywa. Jeśli zaś go nie przekształcała, to nie było dla niej miejsca wśród czynności,które objęła w systemie metafilozoficznym Arystotelesa katego­ ria filozofii praktycznej (czy też nauk praktycznych) i których szczegółową odmia­

stanowią tam umiejętności pojetyczne, wytwórcze.

Zarazem jednakhistoria nie mogła się znaleźć równieżw obrębie filozoficznej encyklopedii nauk teoretycznych, czyli w tej dziedzinie filozofii, której celem i kresem było samo tylko poznanie naukowe, theoria, albowiem wykluczała ją stamtąd szczegółowość jej przedmiotu, dokładna odwrotnośćcechy konstytuującej wynikbadanianaukowego, episteme.Tę Arystoteles tak scharakteryzował wAna­ litykach wtórych, przeciwstawiając - znajdującemusię zasadniczo poza obrę­ bem filozofii teoretycznej -mniemaniu (I 33, 88b 30-35):

„Wiedza naukowa i jej przedmiot różniąsię od mniemania iprzedmiotu mniemaniatym, żewiedzanaukowa jestogólnai utworzona z przesła­

nek koniecznych, ato,co jest konieczne,nie może być inne. Istniejąfa­

kty prawdziwe i rzeczywiste (esti de tina alethe men kai ónta), które jednak mogą być inne; wiedza naukowa, oczywiście, ich nie dotyczy;

wtedybowiem to, co może być inne,stałoby się tym, conie może być inne”4.

4 PrzekładK. Leśniaka (Arystoteles: Analitykipierwsze i wtóre. Przełożył, wstępem i komentarzem opa­

trzył .... Warszawa1973, s.254).Dla całości rozumowania,które tupróbujęprzeprowadzić,ważnejest rów­ nież to, cosięzawiera w poprzedzających cytat rozdziałach 30 i 31.

Jakożwyjąwszyowomiejsce z Poetyki, którymsięzająłem, Arystoteles nigdy nie mówi ohistorii w związku zfilozofią, żezaś to jedyne miejsce raczej wyłącza historięzobrębu filozofii (i-rozumiesię- nauk), niżdo niego włącza,tostara­ łem się pokazać na samym początku.DlaczegozatemArystoteleswykluczyłhisto­ rię z obrębu filozofii, w której przecież starałsię zawrzeć wszystkie niemal dzie­

dziny aktywności intelektualnej, zarówno poznawczej, jak i praktycznej, eo ipso zaśrównież wytwórczej? Dlaczegodla historiografii, reprezentowanej przez Hero­ dota,przez samegozaś Arystotelesa przygodnie wyodrębnianej (nie tylko zresztą wPoetyce) jako osobny rodzajpisarstwa, zatrzymane zostało jedynie to nacecho­ wanie semantyczne,jakiewidać w niewyspecjalizowanych, potocznych użyciach historein i historia, a jakie samemu Arystotelesowi nie przeszkadzało przecież

(7)

Dlaczego poezja jest bardziej filozoficzna od historii? 11 używać słowa historia do nazywania własnych czynności badawczych (w odpo­

wiednich do tego dziedzinach)' ?

Winę za wykluczenie historii zobrębu filozofiiponosi,jak mi sięzdaje, uzna­ nie przez Arystotelesa swoistości zarówno „spraw ludzkich” (t'anthropina) w ogólności, jak w szczególności tych „spraw ludzkich”, októrych przede wszy­ stkim pisaligreccy historycy. Arystoteles mianowicie przyjął, żenie należą one do ontycznej sfery niezmienności, konieczności, a przeto i ogólności, lecz że należą do tego, co wcytowanym przed chwilą miejscu Analityk wtórych (zob. też I 30, 87 b 19-31) określał jako „rzeczy, któremogą być inne, a gdzie indziej jako „rzeczy, któremogąi być,inie być56. Do tej sfery bytu musiałyby w pewnymsensie nale­

żeć również(nawet) nieodwracalnejużiprzeto pozornie niezmienne fakty history­

czne. Jakoż zdaje się, że Arystoteles milcząco przyjmował, dokonawszy się, utrwaliły one nietylkoswąprzygodność, ale też, jeśli takto można określić, swoją niestabilność, swoje - właściwe całej tej sferze bytuprzygodnego - rozchwianie i niedookreślenie. Jeśli takbyłoistotnie,to musiał przyjmować również i to, że od­

twarzającetakąnaturę zdarzeń minionych opowieści o nich, konstruowaneprzez historyków, czyli przez „patrzących” nanie, „wypytujących” o nie i tylko w tym ankietowym niejako trybie - nie zaś w odmiennym od trybu historein trybie theorein - je „badających”, muszą sięodznaczaćtymi samymi co i zdarzenia same cechami.

5Znaczenia, wjakich słów tych używa Arystoteles, dobrze ilustruje indeks H. Bonitza (AristotelisOpe­ ra. Ed.I.Bekker. T. V, 348 a60 i b 3-23); zob. też R. Weil: Aristoteet 1’histoire,wyd.cyt.,s. 89-95.

6 Zob. J.Domański: Przygodność,zmienność,wolność.Glosa do Etyki nikomachejskiej Arystotelesa.

„Przegląd Tomistyczny” II 1986,s. 5-19.

Zdarzeń historycznych nie można też poznać naukowo (filozoficznie), czyli pojęciowo, i nie można ich,tym samym, „naukowo” („filozoficznie),czyli poję­

ciowo, przedstawić, tak jak da się przedstawić (opisać, wyrazić) wszystko, co ma cechy stałości, konieczności i powszechności. Adekwatna do cech swego przed­

miotu (opowiedziana) historia nie może też swoim czytelnikom zapewnić tak przyjemnego przeżycia, jak to, które zapewnia im dyskurs filozoficzny,odtwarza­ jący filozoficzną theoria przedmiotównależących do sferybytu określanej przez Arystotelesa jakoto, co „nie może być inne” (albo: „być inaczej”). Gdyby się jed­

nak chciało dostarczyćprzyjemności intelektualnej za pomocą lekturymówiącej o wydarzeniach i sprawachludzkich, można to- w tym aspekcie -uczynić jedynie pod warunkiem poddania ich regułom (wy)twórczości (tes poieseos, tou poietri), takim właśnie, jakimi posługujesię twórczość poety, który surową i bezładną ma­ terięprzygodnychi szczegółowych spraw ludzkich poddaje obróbce i przeróbce - wbrew ich prawdzie, wbrew autentycznej ich naturze odrzucając z ich umownie synchronicznej(albo też ułożonej w następstwo czasowe) sumy zbędne szczegóły, czyniączbornym to, cosamo z siebieniezborne, łączącwjedno to, cosamoz sie­

bie rozbieżne. Tak daleko sięga w sferę metafizyki pozornie tylko technicznoli- teracki opis jednościakcji poetyckiej w rozdziałachVIII i XXIII, a także znany i jakże długobezwzględnie obowiązujący postulat jedności miejsca, czasu i akcji wdramacie(dla eposu rygory niebyłytak surowe).

(8)

12 Juliusz Domański

Arystoteles zatem posłużył się w ocenie historii kryterium metafizycznym, czyli zapożyczonym z działu filozofii mającegoza przedmiot zupełnie inną sferę bytuniżta, którą zajmuje sięhistoria. Nie uczynił tego jednak, jak sądzę,ani z do- gmatyzmu, ani z przekory, ani wskutek zdrady własnych filozoficznych zasad, wśród których za najważniejszą bodaj trzeba by uznać Arystotelesowy pluralizm, takskorydo trzeźwych dystynkcji i dotrzeźwego oddawaniasuutncuiąue w war­

tościowaniu. O pluralizmieArystotelesaza chwilę. Tymczasem poszukajmy cze­

goś bardziejkonkretnego i wymiernego, co mogło go byłodoprowadzić do tak su­

rowegoosądzenia historii. Myślę,że było tohistorycznedzieło Herodota, którego jako jedynego przedstawiciela historiografii cytuje i w IX rozdziale Poetyki, i dwukrotniew Retoryce,i gdzie indziej jeszcze. (Niecytuje natomiast nigdzie Tu­

kidydesa ibyłaby warta trudu próbaznalezienia przyczyny tegodziwnego stanu rzeczy, niepodejmę tujednak tej próby.) Dosurowej oceny historii skłonić mogło Arystotelesa, mówiąc ściślej jeszcze, uznanie, że zamiar, jaki powziął Herodotpi- szącswe dzieło, nie został zrealizowany wsposób należyty, że jest to więc dzieło po prostu nieudane. Więcej nawet: że tak zamierzone, jak jezamierzył Herodot, udać się ono nie mogło z przyczyn, które rozeznać i zrozumieć potrafi tylko taki filozof, jakim był samArystoteles.

Zamiar Herodotowy był jasny, sam Herodot o nim nam mówi na początku swego dzieła:pokazać jedną, prostązasadę, wedle której toczą się zdarzenia iktó­ ra rządzi czynami ludzkimi, politycznymii militarnymi przedewszystkim. Zasadą jest z jednejstronyludzka „wina”, będąca zarazem ekspansywnie motywowaną

„sprawczością” (aitie z prologu dzieła),zdrugiej wyrównującawinęboska i ro­

zumna, aleteżzawistna i kapryśna opatrzność isprawiedliwość (III 108: „mądra, jak wypada przypuścić,opatrzność bóstwa”; I 32: „wiem, jak dalecebóstwo jest zmiennei zazdrosne”)7. Wszystko, comogło być filozoficzną podbudową tejzasa­ dy dziejów,już przed półwiekiem, w wydanej na początku lat sześćdziesiątych ipo polsku książceChristianity and Classical Culture, wyinterpretował zdzieła Herodota Charłes Norris Cochrane8. Interpretacjęjegouznaję zasadniczoza trafną i naniej buduję ostatnią część moich rozważań.

7 Oba cytaty w przekładzie S.Hammera(Herodot: Dzieje, przełożył zjęzyka greckiegoiopracował..., Warszawa 1954, s.250i 34). Zob. teżT.Sinko:Literatura grecka. T. I Cz.2. Kraków 1932,s. 175-176 (pa­ ragraf„ŚwiatopoglądHerodota").

8 Ch. N. Cochrane: Chrześcijaństwo i kultura antyczna. Przełożyła G. Pianko. Warszawa 1960 (przekła­ dudokonanozwydaniaz roku1957, lecz pierwsze wydanietej książki ukazało się w roku 1940), s.446-457.

9 T. Sinko: wyd. cyt., 1.1, cz. 2, s.171.

Herodot pojmował ową zasadę jako rozumny porządek, jako pewien logos, i przeciwstawiając się swoim poprzednikom, zwłaszcza zaś Hekatajosowi, logos ten dostosował do nauk dawnych filozofów, tj. jońskich „badaczy przyrody, zwłaszcza zaś do naukHeraklita. Do Heraklita, o którym mówi Cochrane, trzeba jednak dodać - zasugestią Sinki9 - takżeAnaksymandra. Wedle interpretacji Co-

chrane’aHerodotuznał, że sprawiedliwość, zgodnie zktórą tocząsię ludzkiedzie­ je, pochodzi odopatrzności boskiej i polega nietylko na Heraklitowej harmonii przeciwieństwwyrównującej przerosty(VII10: „wszystko, co wyrasta ponad mia­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Antoni Kępiński w swej słynnej książce zatytułowanej Lęk stawia diagno- zę: „Nerwicowa hiperaktywność, rzucanie się w wir życia, nadmierne życie towarzyskie i

Nie jest dziś mało - umieć się ze smakiem ubrać, zaśpiewać piosenkę dla samej przyjemności (nie w stadnym ryku biesiadnym), stosownie się zachować

Słowa kluczowe projekt Polska transformacja 1989-1991, przełom w 1989 roku, PRL, Lublin, przemiany ekonomiczne i społeczne, Polacy, mentalność Polaków, zmiana mentalności,

Na Matki Bożej Zielnej to my robimy ziele właściwie, no przede wszystkim zboże, no liść z kapusty, marchewka, tak warzywa też są, warzywa i kwiatkami się przybiera. […]

Metoda podstawiania polega na odgadnięciu oszacowania, a następnie wykazaniu, że jest ono trafne..

deinstytucjonali- zacja systemu, czyli przekazanie opieki jak najbliżej miejsca zamieszkania, przygotowanie społeczeństwa do świadczenia usług nieprofesjonalnych, wdro-

Podaj nazwę kategorii znaczeniowej rzeczowników pochodnych, do której należy rzeczownik czytelniczka i podkreśl jego formant, a następnie za pomocą tego samego formantu

„Pożyczamy” zawsze 10, od cyfry (różnej od zera) stojącej przed, a ona zmniejsz się o 1.. Może się zdarzyd, że odejmując jedną liczbę od drugiej,