LU BELSK IE
Akta Stolicy Apostolskiej.
P is m o O jca św . do E p is k o p a tu P o ls k i.
W odpowiedzi na list E pisk o p atu Polski, w ysłany do Oj
ca św. z raeji dorocznej koferencji, z W atykanu nadeszło p i
smo odręczne Papieża następującej treści:
Umiłowani Synowie Nasi i Czcigodni B racia pozdrow ienie i Apostolskie Błogosławieństwo.
Nad wyraz miły był Nam list, któryście wy, D rodzy Sy
nowie Nasi i inni P asterze polscy, zgrom adzeni w obecności Nuncjusza Apostolskiego przy słynnej N. Marji P an n y świątni- cy w Częstochowie, przysłali Nam ze czcią w ubiegłym mie
siącu wrześniu. Bo list ten świadczył w całej pełni o przyw ią
zaniu i czci, k tó rą polscy P asterze i wierni otaczają Stolicę A postolską i Nas samych, a jednocześnie przynosił bardzo mi*
łą zapowiedź Synodu plenarnego, wyznaczonego przez was na ro k przyszły. Na wasz tak uprzejm y hołd odpowiadam y oznaj
mieniem Wam Naszej wdzięczności i życzliwości, postanow ie
nia zaś przez Was powziętego a dowodzącego tak niezbicie troskliwości w spełnianiu urzęd u pasterskiego, bardzo Wam winszujemy i to tem goręcej, że najważniejsze zagadnienia, które głównym będą przedm iotem ob rad Synodu, zaprojekto
wano zgodnie z wskazówkami, któreśm y podnosili w Naszych listach i wskazówkach wydaw anych stosownie do potrzeb cza
su. Przedew szystkiem bowiem zajmiecie się spraw ą Akcji k a tolickiej, której pielęgnowani© wszelkiemi sposobami oraz roz
wój zalecaliśmy ustawicznie. A głównym jej zadaniem jest nie
wątpliwie ukształcenie moralne młodzieży, któ rą według nauki Kościoła, ostoi i fundam entu praw dy, wychować należy. Dlate
go też chętnie oddajem y Wam, ukochani Synowie nasi i Czci
godni Bracia, zasłużoną pochwałę za to, że usiłowaliście i usi
łujecie' wciąż jak najodpowiedniejsze wyszukać środki, aby wspólną myślą i wspólnym wysiłkiem doprowadzić do szczęśli
wego wyniku dzieło tak doniosłe. Sprawa zaś dziennika k ato
lickiego, który postanowiliście wydawać i to jak najprędzej, szczególniejszą sprawiła Nam przyjemność. Bo jak już nieraz oświadczaliśmy, niema, jak się wydaje, odpowiedniejszego obec
nie środka do podtrzym ania i wzmocnienia Akcji katolickiej, niema poprostu użyteczniejszego sposobu do urobienia i ukształ- cenia zwłaszcza umysłów młodzieży zdrow ą n a u k ą i zasadami chrześcijańskiem i niż wydawanie dziennika całkowicie katolic
kiego, któryby, rozumie się, nietylko nie stał. w sprzeczności z wiarą chrześcijańską i dobrem i obyczajami, ale jak najwięcej pociągał i nakłaniał do osiągnięcia wyższego do b ra przez cno
ty chrześcijańskie. Zdajem y sobie dobrze sprawę, ile pozostaje do przezwyciężenia trudności z pow odu ciężkich czasów, lecz gdy wszyscy szlachetni ludzie połączą swe chęci i zasoby, to nawet tego, co ludzkie siły nie zdołają osiągnąć, udzieli sam Bóg, jeżeli się Go będzie o to prosiło gorącą i w ytrw ałą m odli
twą. My przeto, otaczając dążenia Wasze i troskliwe usiłowania Wasze ojcowską życzliwością i opieką, wraz z Wami błagam y Boga wszechmogącego, aby łaskawie sprzyjał zbożnym wysił
kom, i ufamy, że z Jego łaski i dobrodziejstwa wszelkie uchw a
ły Synodu plenarnego przyczynią się do większej pomyślności tego tak drogiego Nam narodu i obrócą się szczęśliwie na d o
bro całej sprawy katolickiej. Niechże zapowiedzią tych d o b ro dziejstw niebieskich i świadectwem Naszej szczegółaej miłości będzie Apostolskie Błogosławieństwo, którego Wam, Ukochani Synowie Nasi i inni Pasterze Polski, oraz całemu duchow ień
stwu i ludowi, powierzonemu Waszej czujności jak najochotniej w P an u udzielamy.
Dan w Rzymie, u św. P io tra dnia 1 listopada w uroczy
stość Wszystkich Świętych 1934 ro k u P ontyfikatu Naszego r o ku trzynastego.
Pius X I Papież.
P o d z ię k o w a n ie z a o f ia r ę na rz e c z S to lic y A p o s to ls k ie j.
SEG RETĘRIA DI STATO
Dal Vaticano, die 24 octobris 1934.di Sva S antita’
Nr. 137403.
Exc. me ac Rev. me Domine.
Cum probe sit cognitum imparem omnino esse Apostolicam Sedem necessitatibus, in immensum nunc auctis, sustentandis nempe tam multa fidei et caritatis op era p e r universum te r r a rum orbem, idcirco non parum de religione m eruisse dicendi sunt ii fideles istius regionis, qui, te quidem cuin clero hortan- te, Petrianam stipem (Zl. 1500), p er Apostolicum Nuntium,
communi P atri miserunt.
Itaque, acceptum sane habuit A ugustus Pontifex id amo
ris observantiae officium; de quo debitas grates persolvens, id a Deó enixe rogat, ut m uneribus suis quam largissimis donato
res istos benigne cum ulare velit.
Quorum caelestium bonorum conciliatrix itemque p atern ae benevolentiae pignus Apostolica sit Benedictio, quam tibi cunctoque gregi tuis curis credito am anter impertit.
Quae quidem referens ea qua p a r est observantia sacrum anulum tuum deosculor ac me profiteor.
Excellentiae Tuae addictissimum A. Ottaviani.
Z Kurji Biskupiej.
O fia r y na m is je a fr y k a ń s k ie .
P o d ajem y do wiadomości szan. Duchowieństwa odezwę J E. Nuncjusza Apostolskiego i polecamy w uroczystość Trzech Króli przeprow adzić zbiórkę na misje w Afryce w myśl szla
chetnego wezwania K ardynała P refek ta J. Em. Fum asoni Blon- di, a zebrany fundusz przesłać za pośrednictwem xx. Dzieka
nów do naszej Kurji Biskupiej. Tę zbiórkę można tylko w świą
tyni urządzić.
Lublin, 10 g ru d n ia 1934 r.
f Marjan Leon, Bp. Lub.
NUNCJATURA APOSTOLSKA w POLSCE.
Warszawa, 1-go grudnia 1934 r.
Nr. 12977.
E k s c e l e n c j o !
Zbytecznem jest wspominać, że jednym z największych tytułów do prom iennej chwały E p iskopatu katolickiego była w spółpraca z doniosłą akcją, w spierana przez Stolicę św., zwłaszcza w wieku ubiegłym, w k ieru n k u zwalczania strasznej plagi społecznej, któ rą jest niewolnictwo, i że dzięki tej akcji, prowadzonej częstokroć w porozum ieniu z władzami najwięk
szych państw kolonjalnych, udało się wyplenić, a przynajm niej przytłum ić wzrost tego haniebnego zjawiska, pow odującego w ciągu wieków tyle łez i tyle krwi. W związku z tem należy za
znaczyć, że dziś wszystkie rządy krajów cywilizowanych p o tę
p iły oficjalnie niewolnictwo.
Kościół katolicki z mocy wzniosłego swego posłannictw a w głoszeniu miłości, wierny zasadzie braterstw a, nie ustaje w swej pracy i nie szczędzi wysiłków w celu zupełnego zniesie
nia tej hańby społecznej. Jednakow oż mimo potępienia niewol
nictwa, liczba niewolników wynosi jeszcze, jak wiadomo, w Etjopji, Liberji i Chinach oraz w różnych k rajach m uzułm ań
skich około 6-ciu miljonów. Jest rzeczą stwierdzoną, że co ro ku z Afryki do Arabji dostarczonych bywa 2 tysiące niewolni
ków, i w chwili gdy to piszę, mam przed oczami fotografję z.
Abisynji, pod an ą przez poważne czasopismo turystyczne, a przedstaw iającą wierzyciela, k tó ry ciągnie zakutego w łań cu chy dłużnika.
Poza niewolnictwem istnieją, jak wiadomo, aczkolwiek sta
rannie ukryte, inne jeszcze krwawiące rany, napotykane nie:
tylko u ludów o tak zwanym niskim poziomie k ultury. W nie
których krajach obowiązują wciąż umowy pracy, których wy
nikiem jest całkowita praw ie u tra ta wolności i godności ludz
kiej; w innych znowu kwitnie wprost handel istotami ludzkiemi,.
porywanem i z pośród niewiast i dziewcząt, młodzieńców lu b dzieci. Obowiązkiem jest przeto dążyć do całkowitej likwidacji wszystkiego, co w stosunkach ekonomicznych i społecznych przypom ina niewolnictwo.
Wzruszające były odezwy papieży Leona X III w liście apostolskim „Catholicae ecclesiae” i B enedykta XV w liście
„Maximum illu d ”, zwrócone do wszystkich biskupów świata z poleceniem zarządzenia kolekty w dniu Trzech Króli, która dała wspaniałe wyniki. Św. Kongregacja Rozkrzewiania W iary ma właśnie za zadanie zbierać środki i przesyłać je biskupom krajów misyjnych zwłaszcza w Afryce.
Wobec tego od P refekta wymienionej Kongregacji J. Em.
ks. kard y n ała Fumasoni-Biondi w liście z dnia 1-go lipca i\ b.
otrzymałem nowy apel o pomoc w zwalczaniu niewolnictwa we wszystkich postaciach. Apel ten, za mojem pośrednictw em , zwrócony do Polski, która była zawsze tak szlachetnie wielko
duszną, ma stać się p obudką i bodźcem do pośpieszenia z jak najwydatniejszą pomocą w tej sprawie Ks. k a rd y n ał wspomina mi o tem, co się już robi w niektórych diecezjach polskich, i dziękuje za to, a zarazem wyraża pragnienie, by zapał ten stał się w Polsce jeszcze powszechniejszy i owocniejszy. W edług wiadomości, otrzymanych od Jego Eminencji, misje zwłaszcza w Afryce potrzebują dziś szczególniejszego ratunku, tem b a r dziej, że te właśnie misje najpomyślniej się rozwijają i kwitną.
Znajdujemy się więc w chwili rozstrzygającej: czy nieszczęli- wym poganom afrykańskim przypadnie w udziale wolność Ewangelji, czy też niewola koranu.
Będę bardzo wdzięczny Waszej E-cji, którego serce do
stępne jest dla każdej szlachetnej inicjatywy, jeżeli dzięki Jeg o
zachęcie i współdziałaniu będę mógł po Trzech Królach d o
nieść Stolicy ś\v., że i w diecezji Waszej E-cji akcja w ydała
j a k najpom yślniejsze owoce. Teraz już proszę P an a Boga o j a k najsowitszą nagrodę za poniesione w tej sprawie trudy.
Z głębokim szacunkiem i b rate rsk ą miłością pozostaję Waszej E cji
oddany w Chrystusie P an u
f F. M arm aggi
Arcyb. tyt. Adrjanop , Nuncjusz Apostolski.
W y k a z y s ta ty s ty c z n e .
K urja przypom ina W. XX. Proboszczom o obowiązku n a
d esłan ia za pośrednictw em swego Dziekana, najdalej do dnia 15 stycznia 1935 r. wykazów statystycznych za rok ubiegły.
P o trzeb n e są następujące wiadomości:
1. Imię i Nazwisko proboszcza, wikarego (ych) z dokładną datą urodzenia, święceń kapłańskich i objęcia obecnego stan o wiska.
2. Liczba dusz dokładna. Zmniejszenie liczby należy um o
tywować.
3. Liczbę nawróconych, z wyszczególnieniem ile i z jakiej religji lub sekty.
4. Liczba dzieci, które przystąpiły do I Komunji św.
5. Liczba aktów stanu cywilnego: urodzenia, zaślubionych i zejścia.
Z Wydziału Organizacyj Kościelnych.
4
Z e b r a n ia d o ro c z n e .
P rzy końcu miesiąca g ru d n ia i w styczniu w O rganiza
c ja c h Religijnych, podobnie jak we wszystkich innych, odby
wają się zebrania doroczne, na których członkom przedstaw ia się d o robek całorocznej p ra c y w postaci przeróżnych wspól
nych ćwiczeń duchownych, nabożeństw, dobrych czynów wy
pełnianych przez Organizacje Religijne w celu udoskonalenia się członków, podniesienia i pielęgnow ania kultu Bożego i nie
sienia miłości bliźniemu, aby tym sposobem pobudzić człon
ków do dalszej owocnej pracy.
Z arządy Org.' Relig. mają obowiązek przygotować mater-
jał do zebrań dorocznych, ażeby osiągnąć zamierzony cel. Ze-
latorzy i zelatorki kółek Stowarzyszenia Żywego Różańca p o
starają się, żeby ich kółka były przed dorocznem zebraniem
skompletowane, powinny Księdzu Proboszczowi (Kierownikowi)
przedstaw ić spis kółek i spraw ozdanie ze zmian miesięcznych.
Wreszcie Zarząd powinien zebrać zamówienia na p re n u m eratę pism na I kw artał 1935 r.
W parafjach, gdzie działalność Organizacyj Religijnych nie była wszechstronna, zebranie doroczne mogłoby się odbyć jednocześnie dla wszystkich Org. Relig., na którem poszczegól
ne Z arządy składałyby swoje sprawozdania.
O k s ią ż k o w e k a le n d a rz e k a to lic k ie .
W większości rodzin katolickich znajdziemy kalendarze książkowe. Zupełnie zrozumiałą jest to rzeczą, gdyż oprócz kalendarza ludzie prag n ą mieć interesujące wiadomości i opo
wiadania. Ale jak dużo rodzin katolickich kupuje kalendarze książkowe, które treścią swoją zatruw ają dusze ludzkie, a do
chód z nich idzie do kieszeni żyda, gdyż przeważnie wydaw cą jest żyd,
Tymczasem mamy dużo kalendarzy tanich, wydaw anych przez różne zakony i zakłady sieroce. K alendarze te zaw ierają piękną i interesującą treść, a dochód z nich przeznaczony jest na misje, wychowanie sierot i inne Boże dzieła.
Wielebni Księża Kierownicy Org. Relig. już wiele w tej sprawie robią, ale jeszcze więcej dokonać mogą przez zainte
resowanie się kolportażem książkowych kalendarzy katolickich wśród członków Org. Relig.
Następujące wydawnictwa d ru k u ją katolickie kalendarze:
0 0 . Jezuici, Kraków, K opernika 26, cena 60 gr. 0 0 , F rancisz
kanie, Niepokalanów, cena 50 gr. Kalendarz misyjny św. Kla- wera, W arecka 10, cena 65 gr. Zakład Wychowawczy w Miej
scu Piastowem, Małopl. — K alendarz Królowej Korony P o l
skiej. 0 0 . Werbiści, Górna Grupa, Pomorze. Ks. Palatyni, Warszawa, Krak.Przedm. 71, cena 75 gr.
W s p ó ln y o p ła te k w O rg a n iz a c ja c h R e lig ijn y c h
J e st u nas w Polsce piękny zwyczaj łam ania się o p łat
kiem. Opłatek przypom ina samego P an a Jezusa, który teraz w Najświętszym Sakramencie cudownie przebyw a pod postacią chleba. Dzieląc się opłatkiem zaznaczamy, że jesteśm y ucz
niami i wyznawcami Chrystusa Pana, utajonego w E ucharystji, że miłość Chrystusow a łączy nas w jedną wielką rodzinę.
Zwyczaj ten pełny głębokiej treści i tak piękny powinien być zachowywany i pielęgnowany też przez Organizacje Reli
gijne.
W każdej parafji bez większych trudności Org. Relig.
mogą urządzić tę miłą imprezę, będzie to jedno z ogniw n a
szej spoistości organizacyjnej. Ja k o wielotysięczna rodzina katolicka staniemy z opłatkiem w dłoniach przed narodzonym Chrystusem Panem, aby Go powitać treścią serc i dusz naszych.
Przy wspólnym opłatku przejęci Chrystusowym duchem
miłości i dobrej woli lepiej uświadomimy sobie nasz cej, że
Organizacje Religijne, jako wielka rodzina, pobożnością i dzia
łalnością chrześcijańską mają odrodzić duchowo naszą diecezję.
Z ja z d d e k a n a fn y z e la to r ó w i z e la to r e k S to w a rz y s z e n ia Ż y w e g o R ó ż a ń c a d e k a n a tu J a n o w s k ie g o .
W dniach 11, 12, 13 i 14 listopada odbyły się rekolekcje dla zelatorów Stow. Żywego Róż. d ek an a tu Janow skiego.
Nauki rekolekcyjne głosił O. K onstanty z Radecznicy.
W ostatnim dniu, 14.XI. 34 r. odbył się Zjazd d ek an aln y zela
torów, mimo niepogody było p a rę tysięcy uczestników. Ksiądz dziekan, Józef Dąbrowski, uform ował n a p lacu kościelnym procesję, zapoznał ks. referen ta Org. Kośc. z uczestnikami, poczem procesja wyruszyła do kościoła.
Nabożeństwo z n a u k ą miał ks. E. Niecko, re fe re n t Org.
Kośc. Po nabożeństwie na sali odbyło się zebranie zelatorów.
R eferat głosił ks. E. Niećko.
R e k o le k c je i e re k c ja B ra c tw a R ó ża ń c o w e g o w B a to rz u . W dniach 18, 19, 20 i 21 listopada b. r. odbyły się trzy dniowe rekolekcje-knrsa dla organizacyj kościelnych w B ato rzu. F rek w en cja wiernych na tych ćwiczeniach duchow nych b yła b ard zo liczna. W czasie rekolekcji rozdano 2760 Komu- nji św., do wspólnej Komunji św. w ostatnim dniu przystąpiło 1203 osoby. Rekolekcje zakończone kanoniczną erekcją B ra c twa Róż., której dokonał ks. E. Niećko, do Bractw a zapisało się przeszło tysiąc osób.
W dniach rekolekcji w domu tercjarskim głoszone były konferencje dla tercjarzy i zelatorów Stow. Żywego Różańca.
I I I Zakon w B atorzu pod względem organizacyjnym jest wzo
row ą placówką. P osiada w kom plecie księgowość. Przełożeni ściśle przestrzegają, aby wszyscy kandydaci odbywali postulat i nowicjat. Dzięki pełnej poświęcenia p ra c y p. Terleckiej, em erytow anej nauczycielce, wśród członków panuje karność, a duch św. Zakonodaw cy coraz bardziej potęguje się w życiu członków.
W p racy wielkie usługi oddaje terjarzem dom własny, wystawiony z dobrow olnych ofiar.
Nie mniej żywotne jest Stowarzyszenie Żywego Różańca w Batorzu, liczy 121 Kółek. Pocieszającym objawem jest duża ilość kółek męskich 30. Zarząd posiada księgowość.
I I I Zakon i Stow. Żywego Różańca żywotnością w swej p ra c y nadają oblicze życia katolickiego w parafji.
T r z y d n io w e r e k o le k c je i k u rs a d la O rg a n iz a c y j R e lig ij
nych I A k c ji K a to lic k ie j w Ł o p ie n n ik u .
W Łopienniku w dniach 22, 23, 24 i 25 listopada ro zp o
częto nową p ró b ę w spółpracy Organizacyj Kościelnych z Akcją
Katolicką.
Na tle n auk rekolekcyjnych głoszonych po dwie dziennie przeprow adzono na sali parafjalnej k u rsa dla Katol. Stow.
Młodz. i dla Org. Kościelnych.
Nauki rekolekcyjne w kościele głosili ks. E. Niecko i ks.
J. Soroka, sekretarz Kat. Stow. Młodz.
R eferaty organizacyjne dla Org. Kość. głosił ks. E. Niec
ko, a dla Katol. Stow. Młodz. ks. J. Soroka i p. Syłyga, in
stru k to r K. S. M.
Dnie te zakończono kanoniczną erekcją B ractw a R óżańco
wego w dniu 25.XI. b. r., której dokonał ks. E. Niecko.
Komunji św. w czasie ćwiczeń duchow nych rozdano 1571.
do wspólnej Komunji św. w ostatnim dniu przystąpiło 872 osób, Liczny był udział młodzieży przy przystępow aniu do S akra
mentów św.
K a n o n ic zn a e re k c ja B ra c tw a R ó żań co w eg o i re k o le k c je w B o ro w icy.
R eferat Organizacyj Kościelnych przeprow adził w dniach 7, 8 i 9 g ru d n ia b. r. w Borowicy rekolekcje i dokonał k ano
nicznej erekcji Bractwa Różańcowego.
/
N o w e O rg a n iz a c je K o ścieln e.
Bractwo Różańca św. zostało kanonicznie erygow ane w Lipsku
w B atorzu dn. 21.XI. 1934 r. kan. erekcji dokonał ks. E. Niecko, w Łopienniku 25.XI. „ „ „ „ „ „ „
w Borowicy 9.XII. „ „ „ „ „ „ „
Sprawy misyjne.
S ek retarjat misyjny prosi czcigodnych księży o łaskawe przysłanie składek misyjnych z ubiegłego ro k u do końca sty
cznia r. 1935.
Szkic kazania o misjach na Świąio Trzech Króli. Dziwna siła przyciągania w Chrystusie Panu. Ju ż w Starym Zakonie objawił Bóg przez p ro ro k a Jerem jasza swoją nieskończoną siłę p rz y ciągania serc ludzkich do Siebie: „Miłością wieczną umiłowa
łem cię i dlatego litując się pociągnąłem do Siebie”. Jer. 31,3.
Jak że podobne do tych słów są inne słowa wypowiedziane już w Nowym Zakonie przez samego Zbawiciela naszego: „A ja jeśli będę podwyższony od ziemi (na krzyżu) wszystko pociąg
nę do Siebie”. J a n 12,33. I rzeczywiście, skoro śledzimy życie
Zbawiciela naszego, od dzieciństwa Jeg o aż do śmierci k rz y
żowej widzimy, jak wszystkich przyciąga do Siebie. W dzień N arodzenia Swego przyciąga nawet aniołów z nieba, którzy otoczywszy się przecu d n ą jasnością nad Stajenką Betlejem ską śpiewali: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój lu dziom dobrej woli”. Potem przyciąga do żłobka pastuszków, potem Trzech Królów, potem do dom ku w Nazarecie znajo
mych Najświętszej Rodziny, potem jako dw unastoletni młodzie
niec uczonych w Piśmie z Jerozolim y, potem jako ro botnik i jako pom ocnik św. Józefa tych, którzy potrzebow ali p racy Jeg o rąk, potem w latach nauczycielskich przyciąga cudam i Swemi i n au k ą tysiączne rzesze chciwie słuchające słowa Bo
żego. Potem po Swojem Zm artw ychw staniu i W niebowstąpie
niu przyciąga w Dzień Zielonych Świątek pięć tysięcy naw ró
conych żydów, potem trzy tysiące, potem wiele tysięcy pośród ludów azjatyckich, europejskich i afrykańskich, a kiedy o d k ry to kraje Am eryki i Australji, tam także pociąga Zbawiciel lu dy pod Swoje słodkie jarzmo i niesie tym ludom Swoją Boską n auką i Swoją łaskę na oświecenie i uświęcenie.
W jaki sposób pociąga Zbawiciel dusze ludzkie? Nie siłą p rze
mocy, ale siłą dobroci. Sw. A ugustyn obrazowo wyjaśnia dzia
łanie łaski Bożej na duszę ludzką, działanie tak mocne, że p o ciąga, a tak delikatnie, że nie przymusza. Podajesz — mówi tenże Święty — zieloną gałązkę owieczce i tem ją pociągasz ku sobie, ale jej nie przymuszasz, podobnie działa łaska Boża;
albo podajesz dziecku orzechy, a ono pociągnięte ich smakiem zbliża się do ciebie dobrowolnie. Tak słodko pociągał C h ry stus P a n za Swojego ziemskiego życia grzeszników. Tak p o ciągnął celnika Zacheusza, który wzruszony łaskawością C hry
stusową woła: „jeślim kogoś skrzywdził, to mu w ynagrodzę poczw órnie”; tak pociągnął św. Piotra, któ ry go się trzykrotnie zaparł; tak pociągnął Szawła, który naw rócony cudownem działaniem łaski p y ta się zaraz Chrystusa: „Panie, co chcesz, abym czynił; tak św. A ugustyna, któ ry wyraził swój zachw yt dla miłości, d aru Bożego i cudownej piękności Bożej w tych słowach: „O piękności tak daw na a zawsze nowa, czemuż tak późno Cię poznałem, czemuż tak późno Cię u kochałem ”... Tak pociąga C hrystus P a n po dzień dzisiejszy. Wiele z tych c u downych naw róceń mamy opisanych w książkach przez tych, którzy doznali cudownego nawrócenia. O wielu naw róceniach nikt nie wie poza samymi nawróconymi, chyba g arstk a naj bliższych im przyjaciół.
Czego potrzeba do nawrócenia oprócz laski wewnętrznej, oświe
cającej umysł i poruszającej wolą? Nikt nie zaprzeczy, że P a n Bóg może kogoś nawrócić bez żadnych zew nętrznych środków T samem oświeceniem i poruszeniem wewnętrznem, bo dla Boga wszystko jest możliwe, ale P. Bóg zazwyczaj tak nie działar żeby kogoś przyprow adzał do Siebie bez jakichś środków zew
nętrznych, zwłaszcza b e r wysłuchania przezeń nauki o C hry
stusie Panu, czyli bez przepow iadania słowa Bożego. D latego
też Pismo św. mówi, że „wiara ze słuchania, a słuchanie przez słowo Chrystusow e”. Pewnie, że najłatwiej byłoby rozszerzać wiarę Chrystusow ą przez misjonarzy, którzy pochodzą ze szcze
pu, mającego przyjąć wiarę Chrystusow ą. I Ojciec św. bardzo zabiega o to, aby takich kapłanów było coraz więcej i są już kraje, w których większość misjonarzy pochodzi z ludności tamtejszej, ale są i takie, gdzie misjonarzami są praw ie sami europejczycy, a przynajm niej większość jest m isjonarzy p rzy byłych z E uropy. Podziwiajmy bohaterstw o i poświęcenie mi
sjonarzy, którzy u d ają się w dalekie .kraje, do ludzi obcych pochodzenia, rasą, językiem, obyczajami, kulturą, usposobie
niem, narażają się nietylko na tru d y niebezpiecznej podróży, na zabójczy często dla siebie klimat, na niemiłe dla siebio po
żywienie, na bardzo ciężkie nauczanie praw d religji C hrystu
sowej ludzi, jakich przedtem nigdy nie widzieli, ale nieraz n a
wet na śmierć. Nie sądźmy, że obowiązek naw rócenia świata ciąży tylko na misjonarzach, on ciąży i na nas wszystkich, ale skoro misjonarze wybrali trudniejszą część zadania, my musi*
my się zdobyć na to, co łatwiejsze: musimy dostarczyć misjo
narzom środków na podróż, musimy zapewnić im w ystarczają
ce utrzymanie, musimy im umożliwić wystawienie skromnej kaplicy, zakupienie przyborów potrzebnych do odpraw iania mszy św. i sprawowania Świętych Sakramentów.
Pam iętajmy także o tem, że tak jak Boski Zbawiciel nie
tylko nauczał praw dy objawionej, ale i .wszelką pomoc niósł nieszczęśliwym ludziom, gdyż leczył chorych, pocieszał sm ut
nych, karmił głodnych i dlatego, że tyle miłosierdzia okazywał ludziom, garnęli się do Niego i religję przez Niego głoszoną chętnie przyjmowali, podobnie i dzisiaj misjonarze nietylko nauczają praw dy Bożej, ale i leczą chorych w szpitalach przez siebie zbudow anych i przygarniają sieroty do w ybudow anych przez siebie przytułków i bardzo przyczyniają się do szerze
nia znajomości nauki Chrystusowej przez zakładanie i prow a
dzenie szkół, w których kształcą i wychowują setki tysięcy dziatwy w krajach pogańskich, boć przecież najobfitsze żniwo jest zawsze wśród najmłodszych, gdyż nikt tak łatwo i chętnie jiie przystaje do C hrystusa P an a jak dzieci i młodzież, której wychowanie w religji katolickiej daje pewność, że gdzie młode pokolenia stają mocno przy krzyżu Chrystusowym, tam światło ewangelji będzie świecić jasno i trwale,
Przypomnijm y sobie obowiązek modlitwy o powołania misyjne, to znaczy o to, żeby jak najwięcej szlachetnych mło
dzieńców^ poświęciło się z miłości dla C hrystusa p rac y misjo
narskiej w krajach pogańskich; przypom nijm y sobie obowiązek modlitwy za pogan, aby nie stawiali oporu łaski Bożej, pocią
gającej ich do prawdziwej wiary; przypom nijm y sobie obowią
zek ofiary choćbjr nawet skromnej, skoro na większą nas nie
stać na ten najważniejszy i najpiękniejszy cel, jakim jest r a to
wanie dusz pogańskich, odkupionych drogą Krwią B aran k a
Niepokalanego Jezusa Chrystusa; przypom nijm y sobie obow ią
zek zapisania się u księdza proboszcza do „Papieskiego Dzieła Rozkrzew. W ia ry ”, do którego może się zapisać każdy, kto pow
stano wi ofiarować na intencję misyj katolickich swój codzien ny pacierz i co miesiąc złożyć na misje przynajm niej 5 groszy.
Święci Trzej Królowie nie żałowali trudów długiej i u cią
żliwej podróży, skoro mieli szczęście pokłonić Boskiemu Dzie
ciątku, które jest „Światłem na oświecenie pogan i chwałą lu d u Izraelskiego”, niechże to szczęście spotka wielu, bardzo wielu pogan przez nasze modlitwy i ofiary i przez nas złożo
ne ofiary na misje — Amen.
Ks Jan Dąbrowski
Sekr. Gen. Dzieł Mis. diec. lub.
Seminarjum Duchowne.
Kościół Marjacki w Chełmie.
O C h e łm s k ie j G órce s łó w k ilk a .
W ielka rzecz życie dawać — o wiele większa — życie przyw racać.
Po raz pierwszy byłem w Chełmie w pam iętnym ro k u 1920 w roli polskiego żołnierza - ochotnika — w pościgu za rozbitą już i uchodzącą w popłochu arm ją bolszewicką. Chełm wydał
mi się wówczas bardzo smutnym.
W prawdzie wesoło nie wyglądało wtedy na obszarach objętych zalewem armji czerwonej, ani żadne miasto, ani osada, ani wieś, ale śmiem zaryzykować twierdzenie, że ten sm utek i nastrój elegijny w Chełmie był szczególnie wielki.
Za wiele było tam pomników niewoli — zwłaszcza tych kopulastych. W spaniale położona i m ajestatyczna sama w sobie k a te d ra biskupów chełmskich — zamieniona przez Rosjan na cerkiew — wyglądała w r. 20-tym jak bran k a odbita najeźdźcy, k tó ra rad u je się wprawdzie, że jest już między swemi, ale wstydzi się szaty, jaką zaborca przem ocą ją przeóblekł, a k tó rej nie zdążyła jeszcze zrzucić.
Po latach kilkunastu, w tym ro k u wpadłem znowu do Chełma.
Chełm nie do poznania!
T rzeba się dobrze rozglądać, żeby dostrzec ślady smutnej przeszłości.
Zmieniło się też mocno oblicze Górki.
Komitet Restauracji Kościoła Marjackiego bardzo dużo zrobił. Daleko jeszcze atoli do całkowitego oswobodzenia n a szej branki od obcych jej i nam szat niewoli, a spocząć nie możemy, dopóki pracy tej nie dokonamy.
Gdy patrzy się na tę spraw ę zdaleka można być dla
kwestji odbudow ania świątyni na Górce nawet dość obojętnym
— do takich i piszący do niedawna należał — ale pryska^ ta obojętność, gdy staje się na Chełmszczyźnie, na Chełmszczyźnie rozbiorami najwięcej gnębionej, najbezwzględniej szarpanej.
Gdy się stanie w Chełmie, to się widzi i rozumie, że przy
wrócenie Górce szaty pierwotnej jest wymogiem ambicji ko
ścielnej i narodowej; narodowej nie w znaczeniu partyjnem , lecz tem najogólniejszem, najszlachetniejszem.
Sąsiedzi a n aro d y niech wiedzą i znają że Polacy - katoli
cy nietylko męstwo i dzielność, lecz też i ambicję mają i ofiar
ność uznają.
Niech wie świat, że umiemy nietylko budować, lecz i od
budowywać, — co jest z wielu względów trudniejsze. Zresztą
— wydaje mi się, że w stosunku do K atedry chełmskiej — do
puściliśmy się chyba i tak dość wielkiego zaniedbania, jeżeli nie zdążyliśmy jej odbudować w ciągu lat 16-tu.
Dużo budując zaniedbaliśm y odbudowy.
Czas najwyższy zaniedbania naprawić,’ zwłaszcza, że tu chodzi o Chełm, który winien pulsować jaknajbardziej inten- sywnem życiem katolickiem i polskiem, żeby nadrobić wielkie spustoszenie i zaległości spowodowane niedolą.
Śpieszmy z pomocą natychmiast, bez kunktatorstw a.
Dwa razy daje, kto p ręd k o daje!
Sobie czegoś odmówmy, a pomóżmy.
Powiedzmy sobie, że lepiej chodzić w skromniejszej suk
manie, a widzieć wokół siebie tylko to, co stworzył polski genjusz, polska k u ltu ra i polska cywilizacja — o p arta na gen- juszu, kulturze i cywilizacji łacińskiej, niż szeleścić jedwabiem, a potykać się o kamienie, rozrzucone na polskiej ziemicy przez obcego duchem najeźdźcę ze wschodu.
Sądzę, iż są to motywy — prócz wielu innych, które po
winny wystarczyć, jako zachęta do pośpieszenia z pomocą dzielnemu, z przedstawicieli władz państwowych, kościelnych i obywatelskich złożonemu komitetowi odbudow y świątyni Mar- jackiej na Górce w Chełmie Lubelskim, jako tej świątyni, któ
ra była, jest i pozostanie symbolem odwiecznej k u ltu ry i cy
wilizacji polsko katolickiej na wschodniej połaci Rzeczopospolitej- Uważam, iż nawet niekatolik, ale Polak dobry, powinien uważać sobie za zaszczyt możliwość przyczynienia się do od
budow y i umocnienia tej polskiej świątyni - strażnicy.
Polak - katolik i ksiądz katolicki — zwłaszcza diecezji L u belskiej — jako spadkobierca ideowy tych działaczy świec
kich i tych kapłanów, co w ciemnej nocy niewoli podtrzym y
wali na Chełmszczyźnie święty ogień polskości i wiary — winien z radością sobie odmówić, a wesprzeć odradzającego się Feniksa Chełmskiego.
Czy dużo jeszcze jest tam do zrobienia?
Nietylko dużo, ale bardzo dużo.
Przede wszystkiem muszą być umocnione i wykończone
m ury świątyni.
Zniknąć musi wreszcie obca nam polichrom ja bizantyjska i wiele innych, większych i mniejszych p rac wykonać tam trzeba.
Niechaj chętni zachęcą niechętnych, aby byli tylko
<5hętni!
Niech m ęczeńska Świątynia zajaśnieje k rasą czystej p o l
skości ku c hwale Kościoła i Polski, a naszej radości.
Wielka rzecz życie dawać — o wiele większa — życie przyw racać.
Ks. Omikron.
C o p rz y ś w ią ty n i M a rja c k ie j z ro b io n o , co je s z c z e n a le ż y n a jp iln ie j w y k o n a ć .
W dotychczasow ych p rac a ch restauracyjnych odróżnić należy dwa etapy:
I. okres od ro k u 1920 — 1931 za pobytu O. O. Jezuitów, któ rzy przygotow ali plan y przebudow y katedry, oraz dokonali:
1) obcięcia czterech wielkich t. zw. kokoszników — j e d nego na elewacji frontowej i trzech na absydach
bocznych i tylnej,
2) zdjęcia bań cebulastych z kopuły i dwuch wież,
3) zbudow ania na tychże hełmów barokow ych i p o k ry cia miedzią,
4) wewnątrz świątyni — urządzenia prowizorycznie a) trzech ołtarzy;
b) ambony;
c) zakrystji;
d) ławek.
Koszta powyższe wyniosły około 40 tysięcy złotych.
II. okres od ro k u 1932 — 1934 po erekcji parafji.
W okresie tym powstaje nowy. Komitet, złożony z p rz e d stawicieli wszystkich sfer społeczeństwa chełmskiego, k tó ry dokonał następujących prac:
1) wymieniono przegniłe wiązanie na całym dachu,
2) usunięto z obu wież wszystkie t. zw. ośle grzbiety i całkowicie wieże odbudow ano (kolumny, gzymsy etc.), 3) zankrow ano pęknięte m u ry w trzech absydach,
4) zbudow ano na miejsce bizantyjskich kokoszników cztery stylowe attyki barokowe,
5) otynkow ano ściany głównej nawy,
6) w yreperow ano i dorobiono do przerobionych otworów żaluzje i okna na kopule, wieży i nawie głównej (ro
boty stolarskie, ślusarskie, malarskie),
7) p o k ry to wszystkie attyki oraz gzymsy na wieżach
blachą miedziowaną.
Koszta powyższych prac wynoszą 45 tysięcy złotych.
Wszystkie przeróbki i prace wykonano w/g p lan u re k o n strukcyjnego i rysunków architekta Jerzego Siennickiego.
Plan ów przyw raca świątyni ściśle wygląd, jaki miała przed rokiem 1875-ym t. i. przed p rzeró b k ą jej na so b ó r prawosławny.
Najpilniejsze prace nadal:
1. Dokończenie zewnętrznej odbudow y ścian bocznych
naw. W e w n ą t r z :
2. Usunięcie bizantyjskiej polichrom ji oraz niektórych fragm entów architektonicznych.
3. Ułożenie posadzki w tej części świątyni, w której znajdował się ikonostas oraz na prezbiterjum i w obu za- krystjach.
Najdrożej wyniesie usunięcie polichromji, k tó ra była wy
konana olejnemi farbam i i dlatego musi każdy jej cal być zrąbyw any młotkami, poczem wszystkie skaleczenia, chropow a
tości, a przedewszystkiem odstające tynki wyrównane.
Kosztorys tej jednej p rac y wynosi 40 tysięcy złotych.
Wyczekiwanie lepszych czasów i odkładanie jej jest nie
dopuszczalne.
Młódź rusińska, podżegana przez prasę i działaczy u k ra
ińskich, chyłkiem, ale coraz śmielej p o d p atru je w nętrza „daw
nego swego so b o ru ”, a bizantyjskie malowidła, tkwiąc wciąż w łonie świątyni, jątrzą nieustannie młode dusze rusińskie i wzniecają zarzewie nienawiści ku naszej państwowości i religji.
Komitet Wykonawczy Odb. Kość. Marjackiego w Chełmie.
N a o d b u d o w ę K o ścio ła M a rja c k ie g o w C h e łm ie ła s k a w ie z a d e k la r o w a li i s k ła d a ją o fia r y n a s tę p u ją c y k a p ła n i.
Po konferencji Diecezjalnej w Lublinie odbyło się szereg zebrań dekanalnych, na których jak nas informują, została p o ruszona spraw a odbudow y b. K atedry Chełmskiej.
Prawie wszędzie uznali księża za konieczne przystąpienie natychm iast do współpracy i dlatego powzięto stosowne uchwały.
Niektórzy kapłani już zdążyli podpisać listy i na nich za
deklarowali swoje ofiary w ratach miesięcznych.
Z d ek an atu Lubelskiego:
ks. kan. E. Jankow ski zł. 5, za listopad J 934 r.
w , F. Szeleźniak z£. . 5, „
„ „ E. Nowosielski zł. 3, „ „ „
„ „ S. Witkowski zł. 2, „ „ „
„ Dr. St. Krynicki zł. 10, „ „ „
Z dekanatu Chełmskiego:
Uchwalono jako obowiązkową minimalną składkę jeden złoty miesięcznie na przeciąg jednego roku.
Nadto:
Ks. WL Goral of. 150 zł.
Ks. p ra ła t Z. Kwiek 10 zł.
Ks. Dr. M. P e r y t zł. 5.
Ks. Stanisław Sam orek z Nielisza 2 zł.
Ks. Jak ó b J a c h u ła z Michowa 1 zł. 50 gr.
H a r c e r s t w o P o l s k i e .
Związek H ar ce rstwa Polskiego ogarnął już 150-tysięczną r z e szę młodzieży a zbliża się rok 1935, który .będzie nietylko rokiem jubileuszowym dla harce rs tw a polskiego, ale zarazem m o m e n t e m podjęcia wielkiej ofenzywy na młodzież. Powstaw ać b ęd ą nowe środowiska, now e drużyny i niewątpliwie szeregi młodzieży h a r c e r skiej wzmocnią się liczbowo bardzo silnie.
Ofenzywa ta nie może być j e d n a k tylko uderzenie m wszerz, ale również musi być ona uder ze niem wgłąb. Tego pragnie Naczel
nictwo Z. H. P., które przez sweg o Przewodniczącego, p. Woj. Dr.
Grażyńskiego, wyraźnie zaznaczyło swoje stanowisko.
„Musimy db ać o wysoki poziom moralny naszego wych ow an ia harce rs ki eg o i wrodzon ą tę s k n o tę za Bogiem uczynić rzeczywistością młodych dusz. Księża kapelani mają tutaj wielką rolę do odegrania...
o b e c n e władze harcers kie w kształtowaniu c h a ra k te r u i nastrajaniii umysłów i dusz młodych p ragną w całej pełni uwzględnić głę bok ie przeżycia religijne. Będę niezmiernie rad, jeżeli w naszej ofenzywie przyszłego roku b ę d ą Kapelani należeć do pierwszych oddziałów szturmowych,,. — Tak pisał Przewodniczący Z. H. P. do XX. K ap e
lanów, ze bra nych w pierwszym obozie kapelans kim, w Mrdzeluży koło Wo roch ty w lipcu b. r. Harce rstw o więc oczekuje naszej p r a cy, naszej pomocy. D o w o d em te g o i ostatni zeszyt miesięcznika Ci. K. Harcerzy „W kręgu W o d z ó w ” (w p ro gra m ie pracy drużyny p o d a n o ta kże dział życia religijnego drużyny).
Czy do tej pracy je s teś m y przygotowani? Ostatni obóz XX.
Kapelanów wykazał bardzo duże chęci, ale zarazem dużo braków.
Brak nam znajomości pro g ra m ó w i m e to d wychowan ia harcerskiego, b rak znajomości harcerskiej literatury, brak znajomości p r o g ra m u i m e t o d naszej duszpasters kiej pracy w harcerstwie, brak wreszcie sk oord y n o w an ej i zorganizowanej pracy XX. Kapelanów.
Postanowiliśmy „ruszyć z m i e j s c a ” — wziąć się energicznie do potężnej pracy, aby odrobić za n ie d b a n e lata aby rzesze XX.
Kapelanów, działających samodzielnie, na własną rękę, uczynić g r o m a d ą silną, zwartą, działającą przez to skutecznie w kierunku b u dowy Królestwa Bożego w duszach harcerskiej młodzi.
Mamy stworzyć w całej Polsce Koła XX. Harcerzy (harcerzy i
pracujących w harcerstwie), m a m y stworzyć dużą bibljotekę Działu
Duszpasterskiego Z. H. P., kt órab y umożliwiła n am poznanie m e to d i program ów wychowania s k a u to w eg o w Polsce i zagranicą, k t ó r a by umożliwiła nam zna jomość współczesnych kierunków w y c h o wawczych i myśli społecznych, — m a m y zorganizować pierwszą zimową konferencję XX. Kapelanów w Kościelisku ad Z ak o p a n e od 3.1 — 13.1-1935 r. i drugi obóz XX. Kapelanów z udziałem zagranicz
nych gości w lipcu 1935 r. — m a m y wyd ać szereg podręczników d o pracy naszej w harcerstwie niezbędnyc h ( „ V a d e m e c u m Kapela
n a ” — „Modlitewnik h a r c e rs k i” — „Rozważania dla in s t ru k to ró w ”
„Drogowskaz życia stars zego h a r c e r z a ”).
Na wielki czyn — i to na wielką zakrojony miarę — stać nas niewątpliwie. J e s t nas w harcerstwie liczba spora (około 800). Zdo
b ą dźm y się tylko na duży, doraźny wysiłek — a stwor zymy rzecz piękną. Bierzmy przykład z poczynań innych.
Czyż w niedalekiej przyszłości nie będz iem y w stanie sk o o r d y nować wysiłków około tysięca kapłanów, pracujących w h arce r
stwie? — Gdy myślę o tej przyszłości, i snuję plany, — radość p o nosi mię: widzę w każdej diecezji Koło XX. Harcerzy, Koło żywotne, pracowite, rosnące z każdym rokiem, bo zasilane „ n a r y b k i e m ” z Kół Kleryków-harcerzy. Widzę pięknie pracujące nad so bą Koła Kleryków-harcerzy (obejm ujące już dziś około 600 alumnów). Widzę potężn ą bibljotekę, która ustawicznie ubsługuje setki kapłanów, pragnąc ych pogłębić swą wiedzę i umiejętność pedagogiczną, dusz pa s te rską i harcerską. Widzę własne pismo duszpasterskie, d o ciera
jące do każdego kapelana i ko ordynujące wszystkie wysiłki nasze w jeden potężny zbiorowy czyn. Widzę księży korzystających
„t łu m nie ” z naszych obozów letnich i kolonij zimowych, — widzę rozwijającą się literaturę d uszpaste rs ką dla harce rs tw a. — Widzę ha rcerstw o rozwijające się w duchu Bożym, Ch rystus owym . — A to wszystko przez naszą rzetelną, ofiarną pracę, przez nasz podjęty raz wreszcie zbiorowy wysiłek.
Liczna rzesza XX. Kapalanów i Harcerzy jest w stanie wszystko to zrealizować i to zrealizować w krótkim czasie: trzeba- n a m tylko pozytywnie usto sunkować się do rzuconej myśli: — w y dobyć z siebie iskrę takiego młodzieńczego, ha rcerskiego zapału, co to .t w o rzy c u d a ”, — ofiarnej potrzeba współpracy i wreszcie trzeba rzucić ofiarnie i grosz Swój na tę p r a c ę , na te n cel.
K s. Marian Luzar — harcmistrz
Nacz. Kapelan Z. H. P.
O nasze zawodowe dokształcanie się.
Termin „dokształcanie się”, przypuszczając pewne braki w wiedzy i um iejętnościach zawodowych, jeszcze w pierw szych latach pow ojennych brzm iał n utą cokolwiek ujemną. P rz y p o minamy sobie przecież, jak to władze polskie, angażując w początkach niepódległości masy surow ego p erso n elu n a stan o wiska urzędnicze i nauczycielskie, szeregiem kursów i egzam i
nów wyrównywały niedociągnięcia wykształcenia ogólnego i wiedzy specjalnej.
Dziś pojęcie i funkcja „dokształcania się” zmieniły w opinjj społecznej swe niejako ujem ne zabarwienie znaczeniowe.
Nie wypow iadają już więc tylko w yrównania braków do wy
m aganego przeciętnie poziomu, ale także — i chyba już częś
ciej — bądź dorywcze bądź program ow e, i to osobiste lub zorganizowane, uzupełnianie i doskonalenie swych kwalifikacyj umysłowo - zawodowych nowemi zdobyczami i ulepszeniami.
W tem rozum ieniu dokształcać się musi każda jednostka, choćby zaczęła pełnić swój zawód p rzy pełnym cenzusie nauki przysposobień zawodowych, jeżeli chce stać zawsze na linji kultu raln eg o rozwoju ludzkości, a w swej pracy rozwinąć, a przynajm niej znać, całokształt problem ów zawodowych swego czasu i stosować najnowsze m etody pracy.
Od tak pojętego dokształcania się, celując zawsze ku zdobyciu najw ydatniejszych sprawności do pełnienia d u sz p a sterstw a Chrystusowego w indyw idualnem i organizacyjno- społecznem ujęciu, nie możemy się uchylić i my kapłani. Nie możemy, jeżeli cenimy odpowiednio spraw ę C hrystusa i naszą własną godność stanową, a nie chcemy zaznać gorzkości tęgo poczucia, że z pewną chwilą przestaniem y odpowiadać w pełni potrzebom religijnym naszych wiernych; a także, jeżeli nie chcem y rażąco odbijać od coraz to wyższego poziomu p rzy gotowania zawodowego, z jakiem świeccy obejm ują i pełnią swoje funkcje. Jeżeli obojętność i jakaś nieuzasadniona pewność, z jaką my kapłani bardzo często patrzym y na nasze sprawy, znieczuli nas na powyższe uświadomienia — przeżyją je za nas jednostki naszego stanu szeroko na życie otwarte, albo nawet ci z naszych wiernych, którzy, ujm ując całokształt aktualnych zaganień wyznawanej religji, zdają sobie spraw ę z wartości oficjalnych jej pracowników.
Nie chodzi mi tu teraz o sumę spraw ności n a d p rzy ro d zo nych, któ rą stanowi w pełni rozwinięte życie łaski w naszej duszy. To są wartości zasadnicze i one to załatwiają bez resz
ty etyczną stronę przysposobienia naszego do czynności dusz
pasterskich. Chodzi mi raczej o wartości umysłowe i p rzy sp o sobienie zawodowo - techniczne, które umożliwią naszemu oso
bistem u życiu łaski i gorliwości umiejętnie i skutecznie wypły
nąć na polu duszpasterskiem w całej sieci celowych oddzia
ływ ań oświatowych i wychowawczych.
My kapłani musimy być przedewszystkiem specjalistam i w dziedzinie znajomości religji katolickiej jako sum y wierzeń dogm atycznych, zasad obyczajowych, środków zbawienia i n a tchnionych tem wszystkich, obrzędów liturgicznych. Musimy dalej umieć uformować z tego wszystkiego usposobienie reli
gijne, czyli cnotę religijności w duszach naszych wiernych. Ta już k o nkretna ośw iatow o-w ychow aw cza fu n k cja zakłada w kapłanie cały szereg pom ocniczych umiejętności. Znać więe musi kapłan psychikę zdrow ych przedstawicieli obu płci w różnych okresach wieku ludzkiego (dziecięctwo, wiek dojrze
wania, okres młodzieńczy, wiek dojrzały, starość). Wiedzieć winien, że religijność ukształtuje się w kilka przeciętnych t y pów, zależnie od płci, usposobienia i wieku; że inny układ psychiki i formację religijności wywoła także przynależność stanowa lub zawodowa. Nie obojętną jest rzeczą poznać szereg biologicznych lub psychicznych zachorzeń, które wym agają znowu odpowiednich dostosowań się i podejść p rzy funkcjach duszpasterskich. Arcyważną jest rzeczą będzie poznanie psy- chologji religijności, która nam wyjaśni udział naszych władz;
duchowych w poszczególnych przeżyciach religijnych.
Do tego musi dojść znajomość techniki zorganizowanej p ra c y duszpasterskiej nad grupam i i pewne umiejętności z za
k resu estetyki tak ważne przy nadaw aniu kultowi artystycz
nych obramowań.
Co więcej, by nasze funkcje duszpasterskie zaznaczały się wyokrąglonemi kształtami, by drgały tonem pełni życia i aktualności, my kapłani stanąć musimy na odpowiednim p o ziomie zdrowej k u ltu ry ogólnej naszego czasu. Nie mogą więc być nas obcemi doniosłe zjawiska w dziedzinie myśli ludzkiej,, twórczości artystycznej wszystkich rodzajów, polityki, życia społeczno - gospodarczego, techniki i t p. Te wszystkie wy
mienione rzeczywistości wnikają w dusze naszych wiernych, one inspirują ich myśli, pragnienia, one kształtują nawet ich język. Tylko ten „kulturalny nasz aktualizm ” zetknie nas p o jęciowo i werbalnie z inteligencją świecką.
Każdy z nas wychodzi z Seminarjum Duchownego z pew nym zasobem wiedzy zawodowej i umiejętności stanowygh możliwie ostatniej, rzec można, doskonałości. W chodzimy w szeregi duszpasterzy i trad y cja duszpasterska wysuwa ku nam pewne u tarte m etody pracy: spotykam y urobiony co do treści i formy typ nauczania religijnego (chodzi mi o naucza
nie pozaszkolne), widzimy trad y cy jn y typ załatwiania spowie
dzi, prow adzenia religijnych organizacyj i t. d. Miejscowa k o leżeńska opinja współkapłanów wykreśla odrazu granice naszej duszpasterskiej ruchliwości i przyszłości. W stosunku do wy
mienionych rzeczywistości nastrój i umiejętności wyniesione z Seminarjum dom agają się zwykle szerszej, ofiarniejszej i bo
gatszej działalności. Oddanie się napotkanym gotowym już
formom oddziaływań duszpasterskich zwalnia od dużej ilości
pomysłów i wysiłków własnego nakładu, ale też wycofuje
z obiegu i praktycznych zastosowań dużą część naszej semi- narnej wiedzy, o ile wychodziła ona postępow o pon ad poziom przeciętnych form p racy duszpasterskiej w k raju lub diecezji.
Po kilku latach stosowania gotowych form, a niekiedy popro- stu szablonów i rutyny, a przy współdziałaniu funkcji psychicz
nej zapominania, pozostajem y posiadaczami niejakiej ilości ogólnych i najczęściej stosowanych wiadomości z dogmatyki, moralnej, praw a, duszpasterskiej.
Tymczasem nasze zawodowe nauki, inspirow ane p o trze
bami życia i rytm iką własnego wewnętrznego rozwoju, p rą naprzód. D ynam ika ich postępu idzie w k ieru n k u bogacenia teoretycznej treści i pew nych rozświetleń historycznych z t r a sy ich dotychczasow ego rozwoju. Jednocześnie zyskują na interesującej i aktualnej p roblem atyce oraz słownem, przysto- sowanem do duszpasterskich zastosowań, ujęciu.
D ogm atyka rozwija się bogato w dziedzinie dla d u sz p a sterstw a najbliższej, jaką stanowi jej dział o Chrystusie O dku
picielu ludzkości (clirystologja, soterjologja, ciało mistyczne Chrystusa). Moralna z nastawienia praw no-kazuistycznego p rz e szła w naukow o uzasadniony system obyczajów chrześcijań
skich, w ypływ ających z rozumnej n atu ry ludzkiej, n a d p rz y ro dzonego stosunku człowieka do Boga i faktu odkupienia ludz
kości przez C hrystusa (przynależność do Jeg o mistycznego Ciała). Z atracając c h a ra k te r kodeksu grzechów, nawiązuje co
raz pełniej kontakt z dogmatyką, i, stawiając na pierwszem miejscu dobro m oralne w postaci pozytyw nych norm obyczajo
wych i cnót, rozw iera perspektyw y na stany mistyczne, jako na rzeczywistość będącą w program ie etycznego rozwoju n o r
malnej jednostki ludzkiej Obecnie tendencje rozwojowe m oral
nej, jeżeli chodzi o zakres m aterjału moralnego, któ ry ma być w ykładany w Semin. Duch., idą w kierunku uwolnienia m oral
nej od natłoku m aterjału z prawa, pasterskiej i dogmatyki, k tó ry do dziś w najnowszych nawet podręcznikach (prócz nie
mieckich) dużo zajmuje miejsca. Uzyskane tak pozycje zająć należy metafizyczno - psychologicznem pogłębieniem ogólnych elementów porządku m oralnego i szczegółowych zasad etycz
nych, wprowadzeniem lub poszerzeniem działów etyk zaw odo
wych (urzędniczej, nauczycielsko - wychowawczej, lekarskiej, prawniczej, robotniczej i t p.) i bogatem uwzględnieni etyki życia politycznego i społeczno-gospodarczego. Odznaczając się jeszcze ze względów dydaktycznych wyznaczeniem własnego m aterjału m oralnego musi teol. m oralna wzmocnić swą k o rela
cję z dogmatyką, Pismem św., ascetyką, mistyką, psychologją, pedagogiką, socjologją i ekonom ją. Jednocześnie m iędzynaro
dowy ch ara k te r treści naszych podręczników teologji moralnej uzupełnić trzeba rzeczywigtościami i potrzebami naszego sp o łecznego środow iska polskiego. Teol. p astersk a wspomagana przez psychologję płci, stanów i z a w o d ó w , przez socjologję i pedagogikę religijną kreśli bogaty program m etod duszpaster
stwa jednostkow ego i zbiorowego. Oto szkic bardzo ogólny i
jakże niepełny tendencyj rozwojowych zasadniczych działów teologji.
Jest nieuniknionym faktem, że po kilku latach od skoń
czenia Seminarjum, jeżeli nie utrzym am y k ontaktu za p o śre d nictwem literatu ry i p rasy z teologją oraz teorją i p rak ty k ą duszpasterską, znajdziemy się poza potrzebam i i poziomem duszpasterstw a dzisiejszego. Odświeżać więc, uzupełniać i uwspółcześniać swą wiedzę duszpasterską — okazuje się nieza
przeczoną koniecznością.
Popatrzm y na łamy naszych czasopism duszpasterskich (Gazeta Kościelna, Ateneum Kapł. w dziale duszpasterstw a, Ruch Katolicki) i stwierdźmy, ile zagadnień z naszej wysuwają dziedziny, ile anonsują książek o treści duszpasterskiej! Ze- chciejmyż odczytać tylko tytuły i zapytać siebie, czy jesteśmy dobrze zorjentowani w zagadnieniach, które one wysuwają!
Bezspornym i dla nas faktem jest zorganizowany dokształ
ceniowy ruch w sferach nauczycielskich. P atro n u ją mu od nośne władze i nauczycielskie związki zawodowe. Zaraz w pierwszym roku pracy młody nauczyciel podlega mnóstwu wi
zytacji instruktorów dydaktycznych i pedagogicznych, uczest
niczy w częstych lekcjach pokazowych, konferencjach, kursach, na których specjaliści iformują go o najnowszych zdobyczach z dziedziny dydaktyki, pedagogiki i administracji szkolnej. R e
g ularnie dochodzi do nauczyciela mnóstwo pism i zawodowych wydawnictw książkowych. A co pewien czas egzamin — zresz
tą każda wizytacja in stru k to ra — to nigdy nie kończący się egzamin praktyczny.
Chodziło mi o postawienie i niejako uzasadnienie tw ier
dzenia, że my kapłani musimy się ustawicznie dokształcać, t. zn. uzupełniać, odświeżać, aktualizować swą wiedzę stanową.
Na ten temat dadzą się snuć rozważania szczegółowe, om aw ia
jące zakres i sposoby urzeczywistnienia naszego stanowego dokształcania się.
Ks. Z. Goliński.
N e k r o l o g i a .
Ks. WINCENTY KLUBECKI P ro b o s z c z p a r a fji K a m io n k a
1 8 6 3 — 1 9 3 4 .
Dnia 3-go g ru d n ia 1934 roku w konfesjonale w Michowie
um arł nagle ks. W incenty Klubecki, proboszcz Kamionki, k tó ry
przyjechał z pomocą sąsiedzką na spowiedź młodzieży.
Uroczystości pogrzebow e odbyły się w Kamionce w dniach 5 i 6 grudnia. Poczem ciało zostało przewiezione do L ublina i pochow ane na cm entarzu na Rurach.
Przem awiali nad trum ną ks. kan. Józef Żyszkiewicz, ks.
E d w ard Niecko i ks. J a n Sadowski. E ksportow ał ks. kan. Wal.
Goliński, w Lublinie zaś ks. kan. E. Jankowski.
Urodził się ks. W incenty Klubecki w Pustkow iu Lesiak, ziemi sieradzkiej dnia 6-go listopada 1863 roku. Uczęszczał do gimnazjum w Kaliszu. Seminarjum duchowne skończył w L u blinie W roku 1887 otrzym ał święcenia kapłańskie.
P rzebyw ał w następujących parafjach: Hrubieszowie, Trzeszczanach, Rudnie, Urzędowie, Czerniejowie, Abramowicach i Kamionce.
Requiescat in pace!
Ks. KAROL SOŁUBA
P ro b o s zc z p a r a fji F ra m p o l 1 8 7 9 — 19 3 4 .
Wiadomość o śmierci ś p ks. Karola Sołuby, która n a stąpiła nagle dnia 3 listopada 1934 r. na plebanji w Zw ierzyń
cu, smutnem echem rozeszła się po diecezji. Śmierć ta bowiem była niespodziana, a ś.p. ks. Karol należał do lepszych i gorliw
szych pracowników na niwie Chrystusowej. Świadczą o tem akta parafij, w których przebywał. Pominiemy tutaj jego wi- k a rja ty w T arnogórze (1903—1906), Hrubieszowie (1906—1908), Wąwolnicy (1908—1910), probostw a w Czernięcinie (1910—1917) i F ram p o lu (1926—1934), a zatrzymamy się nieco na Rybit- wach, gdzie pracował od ro k u 1917 do 1926.
Kościół w Rybitwafih w latach wielkiej wojny (1915) został częściowo spalony i rozbity. Spaliły się: ołtarz Matki Boskiej Szkaplerznej, ołtarz św. Anny. ambona, chrzcielnica, b a lu stra da, kom oda z aparatam i i bielizną, m onstrancja, puszka, dach, spaliły się również budynki ekonomiczne i plebanja.
W prawdzie pierwsza pomoc kościołowi była dana przez poprzednika i gorliwych parafjan, niemniej 90^, pozostało do zrobienia. Do tego dodać trzeba i kościół w Józefowie nad Wisłą, a znajdujący się na terenie parafji Rybitwy, któ ry też przez wojnę został zniszczony.
Ks. Karol Sołuba stanął do pracy. Rozwinął szeroką i wy
tężoną akcję, by zgromadzić fundusze na ratow anie p rzjrbyt-
ków pańskich. Jedzie i kołacze do Rządu Polskiego, który
pośpieszył z pomocą, zwraca sio niejednokrotnie z p ro śb ą do
księdza B iskupa Marjana Fulm ana, który też mu dopomaga,
kwestuje wśród swoich i obcych, kwestuje i w Rzymie w r o
ku 1922, dokąd p rzybył na M iędzynarodowy Kongres E u c h a rystyczny, pierwszy po wojnie wszechświatowej.
Bóg pobłogosławił wysiłkom, ks. Karol Sołuba odnowił kościół w Rybitwach, zabezpieczył kościół w Józefowie. Nadto w Rybitwach pobudow ał plebanję i powiększył o jeden mórg cm entarz grzebalny.
P ra c a spoteczno-oświatowa ma w nim swego rzecznika i orędownika. Wyrazem tego były uroczystości pogrzebowe, podczas których przemawiali nietylko kapłani, ale i świeccy, przedstawiciele różnych organizacyj. Na pracę zaś religijną specjalnie zwracał uw agę i wszędzie ją rozwijał w myśl wska
zania Boskiego Mistrza: „Cóż pomoże człowiekowi, chociażby cały świat zyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł”. N ieu
stannie tedy bronił duszy ludzkiej i niejednokrotnie prow adził skuteczne boje.
Urodził się ks. Karol Sołuba 25 g ru d n ia 1879 ro k u w L u blinie. Nauki gimnazjalne pobierał w Zamościu. Seminarjum duchow ne ukończył w Lublinie. Święcenia kapłańskie otrzy
mał w roku 1903. Umarł, jak wyżej zaznaczyłem, 3 listopada 1934 r. Pochow any został we F ram p o lu przy licznym udziale duchowieństwa i wiernych.
Requiescat in pace! X. W. G.
K r o n i k a .
Czynności B is k u p ie . J. E. Ks. Biskup Ordynarjusz dnia:
17.XI był w Katedrze na dziękczynnem nabożeń stwie w 16-tą rocznicę swej konsekracji i przyjmował życzenia od d u ch o w ie ń stw a i świeckich. Wieczorem był w śem inar jum na ak adem ji ku czci św. Stanisława Kostki;
18.X1 był w Uniwersytecie na aka dademji ku czci św. Jo zaf ata, 25,XI był na uroczystem posiedzeniu Towarzystwa N aukow ego w Uniwersytecie, a p o te m na akademji Stowarzyszenia Młodzieży S e rca J e z u so w eg o w „Domu Żołnierza”.
2.XII był na audycji muzycznej w Katedrze.
8.X11 odprawił Mszę . świętą na intencję polskich organizacyj kupieckich w Lublinie i poświęcił im sztandar, oraz do zebranych przemówił.
9.X11. w kościele św. Wincentego a Paulo odprawił Mszę świętą i wygłosił kazanie.
Z m ia n y w ś ró d d u c h o w ie ń s tw a . Ks. Adam Fabisiak wi- karjusz par. w Janowie, m ianowan y ad m in is tra to re m par. w Koso- b ud ach ,
Ks. Wincenty Łapkiewicz został miano wany wikarjuszem par*
w Janowie.
Ks. Antoni
Kargolzostał m ia now any p ref ek te m Gimnazjum żeńskieg o p. Arciszowej i p. Kunickiego w Lublinie.
Ks. Hen ryk Dubiszewski proboszcz par. Kosobudy przeszedł na e m erytu rę .
Zmarli:
Ks. Wincenty Klubecki proboszcz parafji Kamionka zrrtarł dn.
3-go grudnia b. r.
Z ja z d X X . P r e f e k tó w w L u b lin ie fi D ni K a te c h ic z n e w W a rs z a w ie . Zarząd Koła zawiadamia Księży Prefektów, iż walne z e branie członków Koła odbęd zie się dn. 10 stycznia 1935 r. w Lublinie w g m a c h u S em in a rj um Duchownego. Początek zebrania o g. 9.
Termin ten Zarząd Koła uważa za najodpowiedniejszy i naj
wygodniejszy dla księży pr ef ek tów z te go względu, że w d n i a c h 11 i 12 stycznia o d b ę d ą się w Warszawie Dni Katechiczne, w k t ó rych p r a w d o p o d o b n ie większość Księży Prefektów naszej diecezji ze chce wziąć udział.
Aczkolwiek „Miesięcznik K ate che ty cz ny” z miesiąca grudnia r.b.
podaje pr o g ram tych dni, progra m te n załączamy, by mogli się z nim zapoznać i ci księża, którzy nie pren u m e ru ją miesięcznika, a interesują się za gad nieniem nauczania religji i de facto są p re fek tami, pracując w szkołach powszechnych.
PROGRAM DNI KATECHETYCZNYCH W WARSZAWIE.
Dnia 11 stycznia