• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Diecezjalne Lubelskie. R. 16, nr 12 (1934)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Diecezjalne Lubelskie. R. 16, nr 12 (1934)"

Copied!
41
0
0

Pełen tekst

(1)

LU BELSK IE

Akta Stolicy Apostolskiej.

P is m o O jca św . do E p is k o p a tu P o ls k i.

W odpowiedzi na list E pisk o p atu Polski, w ysłany do Oj­

ca św. z raeji dorocznej koferencji, z W atykanu nadeszło p i­

smo odręczne Papieża następującej treści:

Umiłowani Synowie Nasi i Czcigodni B racia pozdrow ienie i Apostolskie Błogosławieństwo.

Nad wyraz miły był Nam list, któryście wy, D rodzy Sy­

nowie Nasi i inni P asterze polscy, zgrom adzeni w obecności Nuncjusza Apostolskiego przy słynnej N. Marji P an n y świątni- cy w Częstochowie, przysłali Nam ze czcią w ubiegłym mie­

siącu wrześniu. Bo list ten świadczył w całej pełni o przyw ią­

zaniu i czci, k tó rą polscy P asterze i wierni otaczają Stolicę A postolską i Nas samych, a jednocześnie przynosił bardzo mi*

łą zapowiedź Synodu plenarnego, wyznaczonego przez was na ro k przyszły. Na wasz tak uprzejm y hołd odpowiadam y oznaj­

mieniem Wam Naszej wdzięczności i życzliwości, postanow ie­

nia zaś przez Was powziętego a dowodzącego tak niezbicie troskliwości w spełnianiu urzęd u pasterskiego, bardzo Wam winszujemy i to tem goręcej, że najważniejsze zagadnienia, które głównym będą przedm iotem ob rad Synodu, zaprojekto­

wano zgodnie z wskazówkami, któreśm y podnosili w Naszych listach i wskazówkach wydaw anych stosownie do potrzeb cza­

su. Przedew szystkiem bowiem zajmiecie się spraw ą Akcji k a ­ tolickiej, której pielęgnowani© wszelkiemi sposobami oraz roz­

wój zalecaliśmy ustawicznie. A głównym jej zadaniem jest nie­

wątpliwie ukształcenie moralne młodzieży, któ rą według nauki Kościoła, ostoi i fundam entu praw dy, wychować należy. Dlate­

go też chętnie oddajem y Wam, ukochani Synowie nasi i Czci­

godni Bracia, zasłużoną pochwałę za to, że usiłowaliście i usi­

łujecie' wciąż jak najodpowiedniejsze wyszukać środki, aby wspólną myślą i wspólnym wysiłkiem doprowadzić do szczęśli­

wego wyniku dzieło tak doniosłe. Sprawa zaś dziennika k ato­

(2)

lickiego, który postanowiliście wydawać i to jak najprędzej, szczególniejszą sprawiła Nam przyjemność. Bo jak już nieraz oświadczaliśmy, niema, jak się wydaje, odpowiedniejszego obec­

nie środka do podtrzym ania i wzmocnienia Akcji katolickiej, niema poprostu użyteczniejszego sposobu do urobienia i ukształ- cenia zwłaszcza umysłów młodzieży zdrow ą n a u k ą i zasadami chrześcijańskiem i niż wydawanie dziennika całkowicie katolic­

kiego, któryby, rozumie się, nietylko nie stał. w sprzeczności z wiarą chrześcijańską i dobrem i obyczajami, ale jak najwięcej pociągał i nakłaniał do osiągnięcia wyższego do b ra przez cno­

ty chrześcijańskie. Zdajem y sobie dobrze sprawę, ile pozostaje do przezwyciężenia trudności z pow odu ciężkich czasów, lecz gdy wszyscy szlachetni ludzie połączą swe chęci i zasoby, to nawet tego, co ludzkie siły nie zdołają osiągnąć, udzieli sam Bóg, jeżeli się Go będzie o to prosiło gorącą i w ytrw ałą m odli­

twą. My przeto, otaczając dążenia Wasze i troskliwe usiłowania Wasze ojcowską życzliwością i opieką, wraz z Wami błagam y Boga wszechmogącego, aby łaskawie sprzyjał zbożnym wysił­

kom, i ufamy, że z Jego łaski i dobrodziejstwa wszelkie uchw a­

ły Synodu plenarnego przyczynią się do większej pomyślności tego tak drogiego Nam narodu i obrócą się szczęśliwie na d o ­

bro całej sprawy katolickiej. Niechże zapowiedzią tych d o b ro ­ dziejstw niebieskich i świadectwem Naszej szczegółaej miłości będzie Apostolskie Błogosławieństwo, którego Wam, Ukochani Synowie Nasi i inni Pasterze Polski, oraz całemu duchow ień­

stwu i ludowi, powierzonemu Waszej czujności jak najochotniej w P an u udzielamy.

Dan w Rzymie, u św. P io tra dnia 1 listopada w uroczy­

stość Wszystkich Świętych 1934 ro k u P ontyfikatu Naszego r o ­ ku trzynastego.

Pius X I Papież.

P o d z ię k o w a n ie z a o f ia r ę na rz e c z S to lic y A p o s to ls k ie j.

SEG RETĘRIA DI STATO

Dal Vaticano, die 24 octobris 1934.

di Sva S antita’

Nr. 137403.

Exc. me ac Rev. me Domine.

Cum probe sit cognitum imparem omnino esse Apostolicam Sedem necessitatibus, in immensum nunc auctis, sustentandis nempe tam multa fidei et caritatis op era p e r universum te r r a ­ rum orbem, idcirco non parum de religione m eruisse dicendi sunt ii fideles istius regionis, qui, te quidem cuin clero hortan- te, Petrianam stipem (Zl. 1500), p er Apostolicum Nuntium,

communi P atri miserunt.

(3)

Itaque, acceptum sane habuit A ugustus Pontifex id amo­

ris observantiae officium; de quo debitas grates persolvens, id a Deó enixe rogat, ut m uneribus suis quam largissimis donato­

res istos benigne cum ulare velit.

Quorum caelestium bonorum conciliatrix itemque p atern ae benevolentiae pignus Apostolica sit Benedictio, quam tibi cunctoque gregi tuis curis credito am anter impertit.

Quae quidem referens ea qua p a r est observantia sacrum anulum tuum deosculor ac me profiteor.

Excellentiae Tuae addictissimum A. Ottaviani.

Z Kurji Biskupiej.

O fia r y na m is je a fr y k a ń s k ie .

P o d ajem y do wiadomości szan. Duchowieństwa odezwę J E. Nuncjusza Apostolskiego i polecamy w uroczystość Trzech Króli przeprow adzić zbiórkę na misje w Afryce w myśl szla­

chetnego wezwania K ardynała P refek ta J. Em. Fum asoni Blon- di, a zebrany fundusz przesłać za pośrednictwem xx. Dzieka­

nów do naszej Kurji Biskupiej. Tę zbiórkę można tylko w świą­

tyni urządzić.

Lublin, 10 g ru d n ia 1934 r.

f Marjan Leon, Bp. Lub.

NUNCJATURA APOSTOLSKA w POLSCE.

Warszawa, 1-go grudnia 1934 r.

Nr. 12977.

E k s c e l e n c j o !

Zbytecznem jest wspominać, że jednym z największych tytułów do prom iennej chwały E p iskopatu katolickiego była w spółpraca z doniosłą akcją, w spierana przez Stolicę św., zwłaszcza w wieku ubiegłym, w k ieru n k u zwalczania strasznej plagi społecznej, któ rą jest niewolnictwo, i że dzięki tej akcji, prowadzonej częstokroć w porozum ieniu z władzami najwięk­

szych państw kolonjalnych, udało się wyplenić, a przynajm niej przytłum ić wzrost tego haniebnego zjawiska, pow odującego w ciągu wieków tyle łez i tyle krwi. W związku z tem należy za­

znaczyć, że dziś wszystkie rządy krajów cywilizowanych p o tę­

p iły oficjalnie niewolnictwo.

(4)

Kościół katolicki z mocy wzniosłego swego posłannictw a w głoszeniu miłości, wierny zasadzie braterstw a, nie ustaje w swej pracy i nie szczędzi wysiłków w celu zupełnego zniesie­

nia tej hańby społecznej. Jednakow oż mimo potępienia niewol­

nictwa, liczba niewolników wynosi jeszcze, jak wiadomo, w Etjopji, Liberji i Chinach oraz w różnych k rajach m uzułm ań­

skich około 6-ciu miljonów. Jest rzeczą stwierdzoną, że co ro ­ ku z Afryki do Arabji dostarczonych bywa 2 tysiące niewolni­

ków, i w chwili gdy to piszę, mam przed oczami fotografję z.

Abisynji, pod an ą przez poważne czasopismo turystyczne, a przedstaw iającą wierzyciela, k tó ry ciągnie zakutego w łań cu ­ chy dłużnika.

Poza niewolnictwem istnieją, jak wiadomo, aczkolwiek sta­

rannie ukryte, inne jeszcze krwawiące rany, napotykane nie:

tylko u ludów o tak zwanym niskim poziomie k ultury. W nie­

których krajach obowiązują wciąż umowy pracy, których wy­

nikiem jest całkowita praw ie u tra ta wolności i godności ludz­

kiej; w innych znowu kwitnie wprost handel istotami ludzkiemi,.

porywanem i z pośród niewiast i dziewcząt, młodzieńców lu b dzieci. Obowiązkiem jest przeto dążyć do całkowitej likwidacji wszystkiego, co w stosunkach ekonomicznych i społecznych przypom ina niewolnictwo.

Wzruszające były odezwy papieży Leona X III w liście apostolskim „Catholicae ecclesiae” i B enedykta XV w liście

„Maximum illu d ”, zwrócone do wszystkich biskupów świata z poleceniem zarządzenia kolekty w dniu Trzech Króli, która dała wspaniałe wyniki. Św. Kongregacja Rozkrzewiania W iary ma właśnie za zadanie zbierać środki i przesyłać je biskupom krajów misyjnych zwłaszcza w Afryce.

Wobec tego od P refekta wymienionej Kongregacji J. Em.

ks. kard y n ała Fumasoni-Biondi w liście z dnia 1-go lipca i\ b.

otrzymałem nowy apel o pomoc w zwalczaniu niewolnictwa we wszystkich postaciach. Apel ten, za mojem pośrednictw em , zwrócony do Polski, która była zawsze tak szlachetnie wielko­

duszną, ma stać się p obudką i bodźcem do pośpieszenia z jak najwydatniejszą pomocą w tej sprawie Ks. k a rd y n ał wspomina mi o tem, co się już robi w niektórych diecezjach polskich, i dziękuje za to, a zarazem wyraża pragnienie, by zapał ten stał się w Polsce jeszcze powszechniejszy i owocniejszy. W edług wiadomości, otrzymanych od Jego Eminencji, misje zwłaszcza w Afryce potrzebują dziś szczególniejszego ratunku, tem b a r ­ dziej, że te właśnie misje najpomyślniej się rozwijają i kwitną.

Znajdujemy się więc w chwili rozstrzygającej: czy nieszczęli- wym poganom afrykańskim przypadnie w udziale wolność Ewangelji, czy też niewola koranu.

Będę bardzo wdzięczny Waszej E-cji, którego serce do­

stępne jest dla każdej szlachetnej inicjatywy, jeżeli dzięki Jeg o

zachęcie i współdziałaniu będę mógł po Trzech Królach d o ­

nieść Stolicy ś\v., że i w diecezji Waszej E-cji akcja w ydała

(5)

j a k najpom yślniejsze owoce. Teraz już proszę P an a Boga o j a k najsowitszą nagrodę za poniesione w tej sprawie trudy.

Z głębokim szacunkiem i b rate rsk ą miłością pozostaję Waszej E cji

oddany w Chrystusie P an u

f F. M arm aggi

Arcyb. tyt. Adrjanop , Nuncjusz Apostolski.

W y k a z y s ta ty s ty c z n e .

K urja przypom ina W. XX. Proboszczom o obowiązku n a­

d esłan ia za pośrednictw em swego Dziekana, najdalej do dnia 15 stycznia 1935 r. wykazów statystycznych za rok ubiegły.

P o trzeb n e są następujące wiadomości:

1. Imię i Nazwisko proboszcza, wikarego (ych) z dokładną datą urodzenia, święceń kapłańskich i objęcia obecnego stan o ­ wiska.

2. Liczba dusz dokładna. Zmniejszenie liczby należy um o­

tywować.

3. Liczbę nawróconych, z wyszczególnieniem ile i z jakiej religji lub sekty.

4. Liczba dzieci, które przystąpiły do I Komunji św.

5. Liczba aktów stanu cywilnego: urodzenia, zaślubionych i zejścia.

Z Wydziału Organizacyj Kościelnych.

4

Z e b r a n ia d o ro c z n e .

P rzy końcu miesiąca g ru d n ia i w styczniu w O rganiza­

c ja c h Religijnych, podobnie jak we wszystkich innych, odby­

wają się zebrania doroczne, na których członkom przedstaw ia się d o robek całorocznej p ra c y w postaci przeróżnych wspól­

nych ćwiczeń duchownych, nabożeństw, dobrych czynów wy­

pełnianych przez Organizacje Religijne w celu udoskonalenia się członków, podniesienia i pielęgnow ania kultu Bożego i nie­

sienia miłości bliźniemu, aby tym sposobem pobudzić człon­

ków do dalszej owocnej pracy.

Z arządy Org.' Relig. mają obowiązek przygotować mater-

jał do zebrań dorocznych, ażeby osiągnąć zamierzony cel. Ze-

latorzy i zelatorki kółek Stowarzyszenia Żywego Różańca p o ­

starają się, żeby ich kółka były przed dorocznem zebraniem

skompletowane, powinny Księdzu Proboszczowi (Kierownikowi)

przedstaw ić spis kółek i spraw ozdanie ze zmian miesięcznych.

(6)

Wreszcie Zarząd powinien zebrać zamówienia na p re n u ­ m eratę pism na I kw artał 1935 r.

W parafjach, gdzie działalność Organizacyj Religijnych nie była wszechstronna, zebranie doroczne mogłoby się odbyć jednocześnie dla wszystkich Org. Relig., na którem poszczegól­

ne Z arządy składałyby swoje sprawozdania.

O k s ią ż k o w e k a le n d a rz e k a to lic k ie .

W większości rodzin katolickich znajdziemy kalendarze książkowe. Zupełnie zrozumiałą jest to rzeczą, gdyż oprócz kalendarza ludzie prag n ą mieć interesujące wiadomości i opo­

wiadania. Ale jak dużo rodzin katolickich kupuje kalendarze książkowe, które treścią swoją zatruw ają dusze ludzkie, a do­

chód z nich idzie do kieszeni żyda, gdyż przeważnie wydaw cą jest żyd,

Tymczasem mamy dużo kalendarzy tanich, wydaw anych przez różne zakony i zakłady sieroce. K alendarze te zaw ierają piękną i interesującą treść, a dochód z nich przeznaczony jest na misje, wychowanie sierot i inne Boże dzieła.

Wielebni Księża Kierownicy Org. Relig. już wiele w tej sprawie robią, ale jeszcze więcej dokonać mogą przez zainte­

resowanie się kolportażem książkowych kalendarzy katolickich wśród członków Org. Relig.

Następujące wydawnictwa d ru k u ją katolickie kalendarze:

0 0 . Jezuici, Kraków, K opernika 26, cena 60 gr. 0 0 , F rancisz­

kanie, Niepokalanów, cena 50 gr. Kalendarz misyjny św. Kla- wera, W arecka 10, cena 65 gr. Zakład Wychowawczy w Miej­

scu Piastowem, Małopl. — K alendarz Królowej Korony P o l­

skiej. 0 0 . Werbiści, Górna Grupa, Pomorze. Ks. Palatyni, Warszawa, Krak.Przedm. 71, cena 75 gr.

W s p ó ln y o p ła te k w O rg a n iz a c ja c h R e lig ijn y c h

J e st u nas w Polsce piękny zwyczaj łam ania się o p łat­

kiem. Opłatek przypom ina samego P an a Jezusa, który teraz w Najświętszym Sakramencie cudownie przebyw a pod postacią chleba. Dzieląc się opłatkiem zaznaczamy, że jesteśm y ucz­

niami i wyznawcami Chrystusa Pana, utajonego w E ucharystji, że miłość Chrystusow a łączy nas w jedną wielką rodzinę.

Zwyczaj ten pełny głębokiej treści i tak piękny powinien być zachowywany i pielęgnowany też przez Organizacje Reli­

gijne.

W każdej parafji bez większych trudności Org. Relig.

mogą urządzić tę miłą imprezę, będzie to jedno z ogniw n a­

szej spoistości organizacyjnej. Ja k o wielotysięczna rodzina katolicka staniemy z opłatkiem w dłoniach przed narodzonym Chrystusem Panem, aby Go powitać treścią serc i dusz naszych.

Przy wspólnym opłatku przejęci Chrystusowym duchem

miłości i dobrej woli lepiej uświadomimy sobie nasz cej, że

(7)

Organizacje Religijne, jako wielka rodzina, pobożnością i dzia­

łalnością chrześcijańską mają odrodzić duchowo naszą diecezję.

Z ja z d d e k a n a fn y z e la to r ó w i z e la to r e k S to w a rz y s z e n ia Ż y w e g o R ó ż a ń c a d e k a n a tu J a n o w s k ie g o .

W dniach 11, 12, 13 i 14 listopada odbyły się rekolekcje dla zelatorów Stow. Żywego Róż. d ek an a tu Janow skiego.

Nauki rekolekcyjne głosił O. K onstanty z Radecznicy.

W ostatnim dniu, 14.XI. 34 r. odbył się Zjazd d ek an aln y zela­

torów, mimo niepogody było p a rę tysięcy uczestników. Ksiądz dziekan, Józef Dąbrowski, uform ował n a p lacu kościelnym procesję, zapoznał ks. referen ta Org. Kośc. z uczestnikami, poczem procesja wyruszyła do kościoła.

Nabożeństwo z n a u k ą miał ks. E. Niecko, re fe re n t Org.

Kośc. Po nabożeństwie na sali odbyło się zebranie zelatorów.

R eferat głosił ks. E. Niećko.

R e k o le k c je i e re k c ja B ra c tw a R ó ża ń c o w e g o w B a to rz u . W dniach 18, 19, 20 i 21 listopada b. r. odbyły się trzy ­ dniowe rekolekcje-knrsa dla organizacyj kościelnych w B ato ­ rzu. F rek w en cja wiernych na tych ćwiczeniach duchow nych b yła b ard zo liczna. W czasie rekolekcji rozdano 2760 Komu- nji św., do wspólnej Komunji św. w ostatnim dniu przystąpiło 1203 osoby. Rekolekcje zakończone kanoniczną erekcją B ra c ­ twa Róż., której dokonał ks. E. Niećko, do Bractw a zapisało się przeszło tysiąc osób.

W dniach rekolekcji w domu tercjarskim głoszone były konferencje dla tercjarzy i zelatorów Stow. Żywego Różańca.

I I I Zakon w B atorzu pod względem organizacyjnym jest wzo­

row ą placówką. P osiada w kom plecie księgowość. Przełożeni ściśle przestrzegają, aby wszyscy kandydaci odbywali postulat i nowicjat. Dzięki pełnej poświęcenia p ra c y p. Terleckiej, em erytow anej nauczycielce, wśród członków panuje karność, a duch św. Zakonodaw cy coraz bardziej potęguje się w życiu członków.

W p racy wielkie usługi oddaje terjarzem dom własny, wystawiony z dobrow olnych ofiar.

Nie mniej żywotne jest Stowarzyszenie Żywego Różańca w Batorzu, liczy 121 Kółek. Pocieszającym objawem jest duża ilość kółek męskich 30. Zarząd posiada księgowość.

I I I Zakon i Stow. Żywego Różańca żywotnością w swej p ra c y nadają oblicze życia katolickiego w parafji.

T r z y d n io w e r e k o le k c je i k u rs a d la O rg a n iz a c y j R e lig ij­

nych I A k c ji K a to lic k ie j w Ł o p ie n n ik u .

W Łopienniku w dniach 22, 23, 24 i 25 listopada ro zp o ­

częto nową p ró b ę w spółpracy Organizacyj Kościelnych z Akcją

Katolicką.

(8)

Na tle n auk rekolekcyjnych głoszonych po dwie dziennie przeprow adzono na sali parafjalnej k u rsa dla Katol. Stow.

Młodz. i dla Org. Kościelnych.

Nauki rekolekcyjne w kościele głosili ks. E. Niecko i ks.

J. Soroka, sekretarz Kat. Stow. Młodz.

R eferaty organizacyjne dla Org. Kość. głosił ks. E. Niec­

ko, a dla Katol. Stow. Młodz. ks. J. Soroka i p. Syłyga, in­

stru k to r K. S. M.

Dnie te zakończono kanoniczną erekcją B ractw a R óżańco­

wego w dniu 25.XI. b. r., której dokonał ks. E. Niecko.

Komunji św. w czasie ćwiczeń duchow nych rozdano 1571.

do wspólnej Komunji św. w ostatnim dniu przystąpiło 872 osób, Liczny był udział młodzieży przy przystępow aniu do S akra­

mentów św.

K a n o n ic zn a e re k c ja B ra c tw a R ó żań co w eg o i re k o le k c je w B o ro w icy.

R eferat Organizacyj Kościelnych przeprow adził w dniach 7, 8 i 9 g ru d n ia b. r. w Borowicy rekolekcje i dokonał k ano­

nicznej erekcji Bractwa Różańcowego.

/

N o w e O rg a n iz a c je K o ścieln e.

Bractwo Różańca św. zostało kanonicznie erygow ane w Lipsku

w B atorzu dn. 21.XI. 1934 r. kan. erekcji dokonał ks. E. Niecko, w Łopienniku 25.XI. „ „ „ „ „ „ „

w Borowicy 9.XII. „ „ „ „ „ „ „

Sprawy misyjne.

S ek retarjat misyjny prosi czcigodnych księży o łaskawe przysłanie składek misyjnych z ubiegłego ro k u do końca sty­

cznia r. 1935.

Szkic kazania o misjach na Świąio Trzech Króli. Dziwna siła przyciągania w Chrystusie Panu. Ju ż w Starym Zakonie objawił Bóg przez p ro ro k a Jerem jasza swoją nieskończoną siłę p rz y ­ ciągania serc ludzkich do Siebie: „Miłością wieczną umiłowa­

łem cię i dlatego litując się pociągnąłem do Siebie”. Jer. 31,3.

Jak że podobne do tych słów są inne słowa wypowiedziane już w Nowym Zakonie przez samego Zbawiciela naszego: „A ja jeśli będę podwyższony od ziemi (na krzyżu) wszystko pociąg­

nę do Siebie”. J a n 12,33. I rzeczywiście, skoro śledzimy życie

Zbawiciela naszego, od dzieciństwa Jeg o aż do śmierci k rz y ­

(9)

żowej widzimy, jak wszystkich przyciąga do Siebie. W dzień N arodzenia Swego przyciąga nawet aniołów z nieba, którzy otoczywszy się przecu d n ą jasnością nad Stajenką Betlejem ską śpiewali: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój lu ­ dziom dobrej woli”. Potem przyciąga do żłobka pastuszków, potem Trzech Królów, potem do dom ku w Nazarecie znajo­

mych Najświętszej Rodziny, potem jako dw unastoletni młodzie­

niec uczonych w Piśmie z Jerozolim y, potem jako ro botnik i jako pom ocnik św. Józefa tych, którzy potrzebow ali p racy Jeg o rąk, potem w latach nauczycielskich przyciąga cudam i Swemi i n au k ą tysiączne rzesze chciwie słuchające słowa Bo­

żego. Potem po Swojem Zm artw ychw staniu i W niebowstąpie­

niu przyciąga w Dzień Zielonych Świątek pięć tysięcy naw ró­

conych żydów, potem trzy tysiące, potem wiele tysięcy pośród ludów azjatyckich, europejskich i afrykańskich, a kiedy o d k ry ­ to kraje Am eryki i Australji, tam także pociąga Zbawiciel lu ­ dy pod Swoje słodkie jarzmo i niesie tym ludom Swoją Boską n auką i Swoją łaskę na oświecenie i uświęcenie.

W jaki sposób pociąga Zbawiciel dusze ludzkie? Nie siłą p rze­

mocy, ale siłą dobroci. Sw. A ugustyn obrazowo wyjaśnia dzia­

łanie łaski Bożej na duszę ludzką, działanie tak mocne, że p o ­ ciąga, a tak delikatnie, że nie przymusza. Podajesz — mówi tenże Święty — zieloną gałązkę owieczce i tem ją pociągasz ku sobie, ale jej nie przymuszasz, podobnie działa łaska Boża;

albo podajesz dziecku orzechy, a ono pociągnięte ich smakiem zbliża się do ciebie dobrowolnie. Tak słodko pociągał C h ry ­ stus P a n za Swojego ziemskiego życia grzeszników. Tak p o ­ ciągnął celnika Zacheusza, który wzruszony łaskawością C hry­

stusową woła: „jeślim kogoś skrzywdził, to mu w ynagrodzę poczw órnie”; tak pociągnął św. Piotra, któ ry go się trzykrotnie zaparł; tak pociągnął Szawła, który naw rócony cudownem działaniem łaski p y ta się zaraz Chrystusa: „Panie, co chcesz, abym czynił; tak św. A ugustyna, któ ry wyraził swój zachw yt dla miłości, d aru Bożego i cudownej piękności Bożej w tych słowach: „O piękności tak daw na a zawsze nowa, czemuż tak późno Cię poznałem, czemuż tak późno Cię u kochałem ”... Tak pociąga C hrystus P a n po dzień dzisiejszy. Wiele z tych c u ­ downych naw róceń mamy opisanych w książkach przez tych, którzy doznali cudownego nawrócenia. O wielu naw róceniach nikt nie wie poza samymi nawróconymi, chyba g arstk a naj bliższych im przyjaciół.

Czego potrzeba do nawrócenia oprócz laski wewnętrznej, oświe­

cającej umysł i poruszającej wolą? Nikt nie zaprzeczy, że P a n Bóg może kogoś nawrócić bez żadnych zew nętrznych środków T samem oświeceniem i poruszeniem wewnętrznem, bo dla Boga wszystko jest możliwe, ale P. Bóg zazwyczaj tak nie działar żeby kogoś przyprow adzał do Siebie bez jakichś środków zew­

nętrznych, zwłaszcza b e r wysłuchania przezeń nauki o C hry­

stusie Panu, czyli bez przepow iadania słowa Bożego. D latego

(10)

też Pismo św. mówi, że „wiara ze słuchania, a słuchanie przez słowo Chrystusow e”. Pewnie, że najłatwiej byłoby rozszerzać wiarę Chrystusow ą przez misjonarzy, którzy pochodzą ze szcze­

pu, mającego przyjąć wiarę Chrystusow ą. I Ojciec św. bardzo zabiega o to, aby takich kapłanów było coraz więcej i są już kraje, w których większość misjonarzy pochodzi z ludności tamtejszej, ale są i takie, gdzie misjonarzami są praw ie sami europejczycy, a przynajm niej większość jest m isjonarzy p rzy ­ byłych z E uropy. Podziwiajmy bohaterstw o i poświęcenie mi­

sjonarzy, którzy u d ają się w dalekie .kraje, do ludzi obcych pochodzenia, rasą, językiem, obyczajami, kulturą, usposobie­

niem, narażają się nietylko na tru d y niebezpiecznej podróży, na zabójczy często dla siebie klimat, na niemiłe dla siebio po­

żywienie, na bardzo ciężkie nauczanie praw d religji C hrystu­

sowej ludzi, jakich przedtem nigdy nie widzieli, ale nieraz n a­

wet na śmierć. Nie sądźmy, że obowiązek naw rócenia świata ciąży tylko na misjonarzach, on ciąży i na nas wszystkich, ale skoro misjonarze wybrali trudniejszą część zadania, my musi*

my się zdobyć na to, co łatwiejsze: musimy dostarczyć misjo­

narzom środków na podróż, musimy zapewnić im w ystarczają­

ce utrzymanie, musimy im umożliwić wystawienie skromnej kaplicy, zakupienie przyborów potrzebnych do odpraw iania mszy św. i sprawowania Świętych Sakramentów.

Pam iętajmy także o tem, że tak jak Boski Zbawiciel nie­

tylko nauczał praw dy objawionej, ale i .wszelką pomoc niósł nieszczęśliwym ludziom, gdyż leczył chorych, pocieszał sm ut­

nych, karmił głodnych i dlatego, że tyle miłosierdzia okazywał ludziom, garnęli się do Niego i religję przez Niego głoszoną chętnie przyjmowali, podobnie i dzisiaj misjonarze nietylko nauczają praw dy Bożej, ale i leczą chorych w szpitalach przez siebie zbudow anych i przygarniają sieroty do w ybudow anych przez siebie przytułków i bardzo przyczyniają się do szerze­

nia znajomości nauki Chrystusowej przez zakładanie i prow a­

dzenie szkół, w których kształcą i wychowują setki tysięcy dziatwy w krajach pogańskich, boć przecież najobfitsze żniwo jest zawsze wśród najmłodszych, gdyż nikt tak łatwo i chętnie jiie przystaje do C hrystusa P an a jak dzieci i młodzież, której wychowanie w religji katolickiej daje pewność, że gdzie młode pokolenia stają mocno przy krzyżu Chrystusowym, tam światło ewangelji będzie świecić jasno i trwale,

Przypomnijm y sobie obowiązek modlitwy o powołania misyjne, to znaczy o to, żeby jak najwięcej szlachetnych mło­

dzieńców^ poświęciło się z miłości dla C hrystusa p rac y misjo­

narskiej w krajach pogańskich; przypom nijm y sobie obowiązek modlitwy za pogan, aby nie stawiali oporu łaski Bożej, pocią­

gającej ich do prawdziwej wiary; przypom nijm y sobie obowią­

zek ofiary choćbjr nawet skromnej, skoro na większą nas nie

stać na ten najważniejszy i najpiękniejszy cel, jakim jest r a to ­

wanie dusz pogańskich, odkupionych drogą Krwią B aran k a

Niepokalanego Jezusa Chrystusa; przypom nijm y sobie obow ią­

(11)

zek zapisania się u księdza proboszcza do „Papieskiego Dzieła Rozkrzew. W ia ry ”, do którego może się zapisać każdy, kto pow­

stano wi ofiarować na intencję misyj katolickich swój codzien ny pacierz i co miesiąc złożyć na misje przynajm niej 5 groszy.

Święci Trzej Królowie nie żałowali trudów długiej i u cią­

żliwej podróży, skoro mieli szczęście pokłonić Boskiemu Dzie­

ciątku, które jest „Światłem na oświecenie pogan i chwałą lu d u Izraelskiego”, niechże to szczęście spotka wielu, bardzo wielu pogan przez nasze modlitwy i ofiary i przez nas złożo­

ne ofiary na misje — Amen.

Ks Jan Dąbrowski

Sekr. Gen. Dzieł Mis. diec. lub.

Seminarjum Duchowne.

Kościół Marjacki w Chełmie.

O C h e łm s k ie j G órce s łó w k ilk a .

W ielka rzecz życie dawać — o wiele większa — życie przyw racać.

Po raz pierwszy byłem w Chełmie w pam iętnym ro k u 1920 w roli polskiego żołnierza - ochotnika — w pościgu za rozbitą już i uchodzącą w popłochu arm ją bolszewicką. Chełm wydał

mi się wówczas bardzo smutnym.

W prawdzie wesoło nie wyglądało wtedy na obszarach objętych zalewem armji czerwonej, ani żadne miasto, ani osada, ani wieś, ale śmiem zaryzykować twierdzenie, że ten sm utek i nastrój elegijny w Chełmie był szczególnie wielki.

Za wiele było tam pomników niewoli — zwłaszcza tych kopulastych. W spaniale położona i m ajestatyczna sama w sobie k a te d ra biskupów chełmskich — zamieniona przez Rosjan na cerkiew — wyglądała w r. 20-tym jak bran k a odbita najeźdźcy, k tó ra rad u je się wprawdzie, że jest już między swemi, ale wstydzi się szaty, jaką zaborca przem ocą ją przeóblekł, a k tó ­ rej nie zdążyła jeszcze zrzucić.

Po latach kilkunastu, w tym ro k u wpadłem znowu do Chełma.

Chełm nie do poznania!

T rzeba się dobrze rozglądać, żeby dostrzec ślady smutnej przeszłości.

Zmieniło się też mocno oblicze Górki.

Komitet Restauracji Kościoła Marjackiego bardzo dużo zrobił. Daleko jeszcze atoli do całkowitego oswobodzenia n a ­ szej branki od obcych jej i nam szat niewoli, a spocząć nie możemy, dopóki pracy tej nie dokonamy.

Gdy patrzy się na tę spraw ę zdaleka można być dla

kwestji odbudow ania świątyni na Górce nawet dość obojętnym

(12)

— do takich i piszący do niedawna należał — ale pryska^ ta obojętność, gdy staje się na Chełmszczyźnie, na Chełmszczyźnie rozbiorami najwięcej gnębionej, najbezwzględniej szarpanej.

Gdy się stanie w Chełmie, to się widzi i rozumie, że przy­

wrócenie Górce szaty pierwotnej jest wymogiem ambicji ko­

ścielnej i narodowej; narodowej nie w znaczeniu partyjnem , lecz tem najogólniejszem, najszlachetniejszem.

Sąsiedzi a n aro d y niech wiedzą i znają że Polacy - katoli­

cy nietylko męstwo i dzielność, lecz też i ambicję mają i ofiar­

ność uznają.

Niech wie świat, że umiemy nietylko budować, lecz i od­

budowywać, — co jest z wielu względów trudniejsze. Zresztą

— wydaje mi się, że w stosunku do K atedry chełmskiej — do­

puściliśmy się chyba i tak dość wielkiego zaniedbania, jeżeli nie zdążyliśmy jej odbudować w ciągu lat 16-tu.

Dużo budując zaniedbaliśm y odbudowy.

Czas najwyższy zaniedbania naprawić,’ zwłaszcza, że tu chodzi o Chełm, który winien pulsować jaknajbardziej inten- sywnem życiem katolickiem i polskiem, żeby nadrobić wielkie spustoszenie i zaległości spowodowane niedolą.

Śpieszmy z pomocą natychmiast, bez kunktatorstw a.

Dwa razy daje, kto p ręd k o daje!

Sobie czegoś odmówmy, a pomóżmy.

Powiedzmy sobie, że lepiej chodzić w skromniejszej suk­

manie, a widzieć wokół siebie tylko to, co stworzył polski genjusz, polska k u ltu ra i polska cywilizacja — o p arta na gen- juszu, kulturze i cywilizacji łacińskiej, niż szeleścić jedwabiem, a potykać się o kamienie, rozrzucone na polskiej ziemicy przez obcego duchem najeźdźcę ze wschodu.

Sądzę, iż są to motywy — prócz wielu innych, które po­

winny wystarczyć, jako zachęta do pośpieszenia z pomocą dzielnemu, z przedstawicieli władz państwowych, kościelnych i obywatelskich złożonemu komitetowi odbudow y świątyni Mar- jackiej na Górce w Chełmie Lubelskim, jako tej świątyni, któ­

ra była, jest i pozostanie symbolem odwiecznej k u ltu ry i cy­

wilizacji polsko katolickiej na wschodniej połaci Rzeczopospolitej- Uważam, iż nawet niekatolik, ale Polak dobry, powinien uważać sobie za zaszczyt możliwość przyczynienia się do od­

budow y i umocnienia tej polskiej świątyni - strażnicy.

Polak - katolik i ksiądz katolicki — zwłaszcza diecezji L u ­ belskiej — jako spadkobierca ideowy tych działaczy świec­

kich i tych kapłanów, co w ciemnej nocy niewoli podtrzym y­

wali na Chełmszczyźnie święty ogień polskości i wiary — winien z radością sobie odmówić, a wesprzeć odradzającego się Feniksa Chełmskiego.

Czy dużo jeszcze jest tam do zrobienia?

Nietylko dużo, ale bardzo dużo.

Przede wszystkiem muszą być umocnione i wykończone

m ury świątyni.

(13)

Zniknąć musi wreszcie obca nam polichrom ja bizantyjska i wiele innych, większych i mniejszych p rac wykonać tam trzeba.

Niechaj chętni zachęcą niechętnych, aby byli tylko

<5hętni!

Niech m ęczeńska Świątynia zajaśnieje k rasą czystej p o l­

skości ku c hwale Kościoła i Polski, a naszej radości.

Wielka rzecz życie dawać — o wiele większa — życie przyw racać.

Ks. Omikron.

C o p rz y ś w ią ty n i M a rja c k ie j z ro b io n o , co je s z c z e n a le ż y n a jp iln ie j w y k o n a ć .

W dotychczasow ych p rac a ch restauracyjnych odróżnić należy dwa etapy:

I. okres od ro k u 1920 — 1931 za pobytu O. O. Jezuitów, któ rzy przygotow ali plan y przebudow y katedry, oraz dokonali:

1) obcięcia czterech wielkich t. zw. kokoszników — j e d ­ nego na elewacji frontowej i trzech na absydach

bocznych i tylnej,

2) zdjęcia bań cebulastych z kopuły i dwuch wież,

3) zbudow ania na tychże hełmów barokow ych i p o k ry cia miedzią,

4) wewnątrz świątyni — urządzenia prowizorycznie a) trzech ołtarzy;

b) ambony;

c) zakrystji;

d) ławek.

Koszta powyższe wyniosły około 40 tysięcy złotych.

II. okres od ro k u 1932 — 1934 po erekcji parafji.

W okresie tym powstaje nowy. Komitet, złożony z p rz e d ­ stawicieli wszystkich sfer społeczeństwa chełmskiego, k tó ry dokonał następujących prac:

1) wymieniono przegniłe wiązanie na całym dachu,

2) usunięto z obu wież wszystkie t. zw. ośle grzbiety i całkowicie wieże odbudow ano (kolumny, gzymsy etc.), 3) zankrow ano pęknięte m u ry w trzech absydach,

4) zbudow ano na miejsce bizantyjskich kokoszników cztery stylowe attyki barokowe,

5) otynkow ano ściany głównej nawy,

6) w yreperow ano i dorobiono do przerobionych otworów żaluzje i okna na kopule, wieży i nawie głównej (ro­

boty stolarskie, ślusarskie, malarskie),

7) p o k ry to wszystkie attyki oraz gzymsy na wieżach

blachą miedziowaną.

(14)

Koszta powyższych prac wynoszą 45 tysięcy złotych.

Wszystkie przeróbki i prace wykonano w/g p lan u re k o n ­ strukcyjnego i rysunków architekta Jerzego Siennickiego.

Plan ów przyw raca świątyni ściśle wygląd, jaki miała przed rokiem 1875-ym t. i. przed p rzeró b k ą jej na so b ó r prawosławny.

Najpilniejsze prace nadal:

1. Dokończenie zewnętrznej odbudow y ścian bocznych

naw. W e w n ą t r z :

2. Usunięcie bizantyjskiej polichrom ji oraz niektórych fragm entów architektonicznych.

3. Ułożenie posadzki w tej części świątyni, w której znajdował się ikonostas oraz na prezbiterjum i w obu za- krystjach.

Najdrożej wyniesie usunięcie polichromji, k tó ra była wy­

konana olejnemi farbam i i dlatego musi każdy jej cal być zrąbyw any młotkami, poczem wszystkie skaleczenia, chropow a­

tości, a przedewszystkiem odstające tynki wyrównane.

Kosztorys tej jednej p rac y wynosi 40 tysięcy złotych.

Wyczekiwanie lepszych czasów i odkładanie jej jest nie­

dopuszczalne.

Młódź rusińska, podżegana przez prasę i działaczy u k ra­

ińskich, chyłkiem, ale coraz śmielej p o d p atru je w nętrza „daw­

nego swego so b o ru ”, a bizantyjskie malowidła, tkwiąc wciąż w łonie świątyni, jątrzą nieustannie młode dusze rusińskie i wzniecają zarzewie nienawiści ku naszej państwowości i religji.

Komitet Wykonawczy Odb. Kość. Marjackiego w Chełmie.

N a o d b u d o w ę K o ścio ła M a rja c k ie g o w C h e łm ie ła s k a w ie z a d e k la r o w a li i s k ła d a ją o fia r y n a s tę p u ją c y k a p ła n i.

Po konferencji Diecezjalnej w Lublinie odbyło się szereg zebrań dekanalnych, na których jak nas informują, została p o ­ ruszona spraw a odbudow y b. K atedry Chełmskiej.

Prawie wszędzie uznali księża za konieczne przystąpienie natychm iast do współpracy i dlatego powzięto stosowne uchwały.

Niektórzy kapłani już zdążyli podpisać listy i na nich za­

deklarowali swoje ofiary w ratach miesięcznych.

Z d ek an atu Lubelskiego:

ks. kan. E. Jankow ski zł. 5, za listopad J 934 r.

w , F. Szeleźniak z£. . 5, „

„ „ E. Nowosielski zł. 3, „ „ „

„ „ S. Witkowski zł. 2, „ „ „

„ Dr. St. Krynicki zł. 10, „ „ „

Z dekanatu Chełmskiego:

(15)

Uchwalono jako obowiązkową minimalną składkę jeden złoty miesięcznie na przeciąg jednego roku.

Nadto:

Ks. WL Goral of. 150 zł.

Ks. p ra ła t Z. Kwiek 10 zł.

Ks. Dr. M. P e r y t zł. 5.

Ks. Stanisław Sam orek z Nielisza 2 zł.

Ks. Jak ó b J a c h u ła z Michowa 1 zł. 50 gr.

H a r c e r s t w o P o l s k i e .

Związek H ar ce rstwa Polskiego ogarnął już 150-tysięczną r z e ­ szę młodzieży a zbliża się rok 1935, który .będzie nietylko rokiem jubileuszowym dla harce rs tw a polskiego, ale zarazem m o m e n t e m podjęcia wielkiej ofenzywy na młodzież. Powstaw ać b ęd ą nowe środowiska, now e drużyny i niewątpliwie szeregi młodzieży h a r c e r ­ skiej wzmocnią się liczbowo bardzo silnie.

Ofenzywa ta nie może być j e d n a k tylko uderzenie m wszerz, ale również musi być ona uder ze niem wgłąb. Tego pragnie Naczel­

nictwo Z. H. P., które przez sweg o Przewodniczącego, p. Woj. Dr.

Grażyńskiego, wyraźnie zaznaczyło swoje stanowisko.

„Musimy db ać o wysoki poziom moralny naszego wych ow an ia harce rs ki eg o i wrodzon ą tę s k n o tę za Bogiem uczynić rzeczywistością młodych dusz. Księża kapelani mają tutaj wielką rolę do odegrania...

o b e c n e władze harcers kie w kształtowaniu c h a ra k te r u i nastrajaniii umysłów i dusz młodych p ragną w całej pełni uwzględnić głę bok ie przeżycia religijne. Będę niezmiernie rad, jeżeli w naszej ofenzywie przyszłego roku b ę d ą Kapelani należeć do pierwszych oddziałów szturmowych,,. — Tak pisał Przewodniczący Z. H. P. do XX. K ap e­

lanów, ze bra nych w pierwszym obozie kapelans kim, w Mrdzeluży koło Wo roch ty w lipcu b. r. Harce rstw o więc oczekuje naszej p r a ­ cy, naszej pomocy. D o w o d em te g o i ostatni zeszyt miesięcznika Ci. K. Harcerzy „W kręgu W o d z ó w ” (w p ro gra m ie pracy drużyny p o d a n o ta kże dział życia religijnego drużyny).

Czy do tej pracy je s teś m y przygotowani? Ostatni obóz XX.

Kapelanów wykazał bardzo duże chęci, ale zarazem dużo braków.

Brak nam znajomości pro g ra m ó w i m e to d wychowan ia harcerskiego, b rak znajomości harcerskiej literatury, brak znajomości p r o g ra m u i m e t o d naszej duszpasters kiej pracy w harcerstwie, brak wreszcie sk oord y n o w an ej i zorganizowanej pracy XX. Kapelanów.

Postanowiliśmy „ruszyć z m i e j s c a ” — wziąć się energicznie do potężnej pracy, aby odrobić za n ie d b a n e lata aby rzesze XX.

Kapelanów, działających samodzielnie, na własną rękę, uczynić g r o ­ m a d ą silną, zwartą, działającą przez to skutecznie w kierunku b u ­ dowy Królestwa Bożego w duszach harcerskiej młodzi.

Mamy stworzyć w całej Polsce Koła XX. Harcerzy (harcerzy i

pracujących w harcerstwie), m a m y stworzyć dużą bibljotekę Działu

(16)

Duszpasterskiego Z. H. P., kt órab y umożliwiła n am poznanie m e to d i program ów wychowania s k a u to w eg o w Polsce i zagranicą, k t ó r a ­ by umożliwiła nam zna jomość współczesnych kierunków w y c h o ­ wawczych i myśli społecznych, — m a m y zorganizować pierwszą zimową konferencję XX. Kapelanów w Kościelisku ad Z ak o p a n e od 3.1 — 13.1-1935 r. i drugi obóz XX. Kapelanów z udziałem zagranicz­

nych gości w lipcu 1935 r. — m a m y wyd ać szereg podręczników d o pracy naszej w harcerstwie niezbędnyc h ( „ V a d e m e c u m Kapela­

n a ” — „Modlitewnik h a r c e rs k i” — „Rozważania dla in s t ru k to ró w ”

„Drogowskaz życia stars zego h a r c e r z a ”).

Na wielki czyn — i to na wielką zakrojony miarę — stać nas niewątpliwie. J e s t nas w harcerstwie liczba spora (około 800). Zdo­

b ą dźm y się tylko na duży, doraźny wysiłek — a stwor zymy rzecz piękną. Bierzmy przykład z poczynań innych.

Czyż w niedalekiej przyszłości nie będz iem y w stanie sk o o r d y ­ nować wysiłków około tysięca kapłanów, pracujących w h arce r­

stwie? — Gdy myślę o tej przyszłości, i snuję plany, — radość p o ­ nosi mię: widzę w każdej diecezji Koło XX. Harcerzy, Koło żywotne, pracowite, rosnące z każdym rokiem, bo zasilane „ n a r y b k i e m ” z Kół Kleryków-harcerzy. Widzę pięknie pracujące nad so bą Koła Kleryków-harcerzy (obejm ujące już dziś około 600 alumnów). Widzę potężn ą bibljotekę, która ustawicznie ubsługuje setki kapłanów, pragnąc ych pogłębić swą wiedzę i umiejętność pedagogiczną, dusz ­ pa s te rską i harcerską. Widzę własne pismo duszpasterskie, d o ciera­

jące do każdego kapelana i ko ordynujące wszystkie wysiłki nasze w jeden potężny zbiorowy czyn. Widzę księży korzystających

„t łu m nie ” z naszych obozów letnich i kolonij zimowych, — widzę rozwijającą się literaturę d uszpaste rs ką dla harce rs tw a. — Widzę ha rcerstw o rozwijające się w duchu Bożym, Ch rystus owym . — A to wszystko przez naszą rzetelną, ofiarną pracę, przez nasz podjęty raz wreszcie zbiorowy wysiłek.

Liczna rzesza XX. Kapalanów i Harcerzy jest w stanie wszystko to zrealizować i to zrealizować w krótkim czasie: trzeba- n a m tylko pozytywnie usto sunkować się do rzuconej myśli: — w y dobyć z siebie iskrę takiego młodzieńczego, ha rcerskiego zapału, co to .t w o rzy c u d a ”, — ofiarnej potrzeba współpracy i wreszcie trzeba rzucić ofiarnie i grosz Swój na tę p r a c ę , na te n cel.

K s. Marian Luzar — harcmistrz

Nacz. Kapelan Z. H. P.

(17)

O nasze zawodowe dokształcanie się.

Termin „dokształcanie się”, przypuszczając pewne braki w wiedzy i um iejętnościach zawodowych, jeszcze w pierw szych latach pow ojennych brzm iał n utą cokolwiek ujemną. P rz y p o ­ minamy sobie przecież, jak to władze polskie, angażując w początkach niepódległości masy surow ego p erso n elu n a stan o ­ wiska urzędnicze i nauczycielskie, szeregiem kursów i egzam i­

nów wyrównywały niedociągnięcia wykształcenia ogólnego i wiedzy specjalnej.

Dziś pojęcie i funkcja „dokształcania się” zmieniły w opinjj społecznej swe niejako ujem ne zabarwienie znaczeniowe.

Nie wypow iadają już więc tylko w yrównania braków do wy­

m aganego przeciętnie poziomu, ale także — i chyba już częś­

ciej — bądź dorywcze bądź program ow e, i to osobiste lub zorganizowane, uzupełnianie i doskonalenie swych kwalifikacyj umysłowo - zawodowych nowemi zdobyczami i ulepszeniami.

W tem rozum ieniu dokształcać się musi każda jednostka, choćby zaczęła pełnić swój zawód p rzy pełnym cenzusie nauki przysposobień zawodowych, jeżeli chce stać zawsze na linji kultu raln eg o rozwoju ludzkości, a w swej pracy rozwinąć, a przynajm niej znać, całokształt problem ów zawodowych swego czasu i stosować najnowsze m etody pracy.

Od tak pojętego dokształcania się, celując zawsze ku zdobyciu najw ydatniejszych sprawności do pełnienia d u sz p a ­ sterstw a Chrystusowego w indyw idualnem i organizacyjno- społecznem ujęciu, nie możemy się uchylić i my kapłani. Nie możemy, jeżeli cenimy odpowiednio spraw ę C hrystusa i naszą własną godność stanową, a nie chcemy zaznać gorzkości tęgo poczucia, że z pewną chwilą przestaniem y odpowiadać w pełni potrzebom religijnym naszych wiernych; a także, jeżeli nie chcem y rażąco odbijać od coraz to wyższego poziomu p rzy ­ gotowania zawodowego, z jakiem świeccy obejm ują i pełnią swoje funkcje. Jeżeli obojętność i jakaś nieuzasadniona pewność, z jaką my kapłani bardzo często patrzym y na nasze sprawy, znieczuli nas na powyższe uświadomienia — przeżyją je za nas jednostki naszego stanu szeroko na życie otwarte, albo nawet ci z naszych wiernych, którzy, ujm ując całokształt aktualnych zaganień wyznawanej religji, zdają sobie spraw ę z wartości oficjalnych jej pracowników.

Nie chodzi mi tu teraz o sumę spraw ności n a d p rzy ro d zo ­ nych, któ rą stanowi w pełni rozwinięte życie łaski w naszej duszy. To są wartości zasadnicze i one to załatwiają bez resz­

ty etyczną stronę przysposobienia naszego do czynności dusz­

pasterskich. Chodzi mi raczej o wartości umysłowe i p rzy sp o ­ sobienie zawodowo - techniczne, które umożliwią naszemu oso­

bistem u życiu łaski i gorliwości umiejętnie i skutecznie wypły­

nąć na polu duszpasterskiem w całej sieci celowych oddzia­

ływ ań oświatowych i wychowawczych.

(18)

My kapłani musimy być przedewszystkiem specjalistam i w dziedzinie znajomości religji katolickiej jako sum y wierzeń dogm atycznych, zasad obyczajowych, środków zbawienia i n a ­ tchnionych tem wszystkich, obrzędów liturgicznych. Musimy dalej umieć uformować z tego wszystkiego usposobienie reli­

gijne, czyli cnotę religijności w duszach naszych wiernych. Ta już k o nkretna ośw iatow o-w ychow aw cza fu n k cja zakłada w kapłanie cały szereg pom ocniczych umiejętności. Znać więe musi kapłan psychikę zdrow ych przedstawicieli obu płci w różnych okresach wieku ludzkiego (dziecięctwo, wiek dojrze­

wania, okres młodzieńczy, wiek dojrzały, starość). Wiedzieć winien, że religijność ukształtuje się w kilka przeciętnych t y ­ pów, zależnie od płci, usposobienia i wieku; że inny układ psychiki i formację religijności wywoła także przynależność stanowa lub zawodowa. Nie obojętną jest rzeczą poznać szereg biologicznych lub psychicznych zachorzeń, które wym agają znowu odpowiednich dostosowań się i podejść p rzy funkcjach duszpasterskich. Arcyważną jest rzeczą będzie poznanie psy- chologji religijności, która nam wyjaśni udział naszych władz;

duchowych w poszczególnych przeżyciach religijnych.

Do tego musi dojść znajomość techniki zorganizowanej p ra c y duszpasterskiej nad grupam i i pewne umiejętności z za­

k resu estetyki tak ważne przy nadaw aniu kultowi artystycz­

nych obramowań.

Co więcej, by nasze funkcje duszpasterskie zaznaczały się wyokrąglonemi kształtami, by drgały tonem pełni życia i aktualności, my kapłani stanąć musimy na odpowiednim p o ­ ziomie zdrowej k u ltu ry ogólnej naszego czasu. Nie mogą więc być nas obcemi doniosłe zjawiska w dziedzinie myśli ludzkiej,, twórczości artystycznej wszystkich rodzajów, polityki, życia społeczno - gospodarczego, techniki i t p. Te wszystkie wy­

mienione rzeczywistości wnikają w dusze naszych wiernych, one inspirują ich myśli, pragnienia, one kształtują nawet ich język. Tylko ten „kulturalny nasz aktualizm ” zetknie nas p o ­ jęciowo i werbalnie z inteligencją świecką.

Każdy z nas wychodzi z Seminarjum Duchownego z pew ­ nym zasobem wiedzy zawodowej i umiejętności stanowygh możliwie ostatniej, rzec można, doskonałości. W chodzimy w szeregi duszpasterzy i trad y cja duszpasterska wysuwa ku nam pewne u tarte m etody pracy: spotykam y urobiony co do treści i formy typ nauczania religijnego (chodzi mi o naucza­

nie pozaszkolne), widzimy trad y cy jn y typ załatwiania spowie­

dzi, prow adzenia religijnych organizacyj i t. d. Miejscowa k o ­ leżeńska opinja współkapłanów wykreśla odrazu granice naszej duszpasterskiej ruchliwości i przyszłości. W stosunku do wy­

mienionych rzeczywistości nastrój i umiejętności wyniesione z Seminarjum dom agają się zwykle szerszej, ofiarniejszej i bo­

gatszej działalności. Oddanie się napotkanym gotowym już

formom oddziaływań duszpasterskich zwalnia od dużej ilości

pomysłów i wysiłków własnego nakładu, ale też wycofuje

(19)

z obiegu i praktycznych zastosowań dużą część naszej semi- narnej wiedzy, o ile wychodziła ona postępow o pon ad poziom przeciętnych form p racy duszpasterskiej w k raju lub diecezji.

Po kilku latach stosowania gotowych form, a niekiedy popro- stu szablonów i rutyny, a przy współdziałaniu funkcji psychicz­

nej zapominania, pozostajem y posiadaczami niejakiej ilości ogólnych i najczęściej stosowanych wiadomości z dogmatyki, moralnej, praw a, duszpasterskiej.

Tymczasem nasze zawodowe nauki, inspirow ane p o trze­

bami życia i rytm iką własnego wewnętrznego rozwoju, p rą naprzód. D ynam ika ich postępu idzie w k ieru n k u bogacenia teoretycznej treści i pew nych rozświetleń historycznych z t r a ­ sy ich dotychczasow ego rozwoju. Jednocześnie zyskują na interesującej i aktualnej p roblem atyce oraz słownem, przysto- sowanem do duszpasterskich zastosowań, ujęciu.

D ogm atyka rozwija się bogato w dziedzinie dla d u sz p a ­ sterstw a najbliższej, jaką stanowi jej dział o Chrystusie O dku­

picielu ludzkości (clirystologja, soterjologja, ciało mistyczne Chrystusa). Moralna z nastawienia praw no-kazuistycznego p rz e ­ szła w naukow o uzasadniony system obyczajów chrześcijań­

skich, w ypływ ających z rozumnej n atu ry ludzkiej, n a d p rz y ro ­ dzonego stosunku człowieka do Boga i faktu odkupienia ludz­

kości przez C hrystusa (przynależność do Jeg o mistycznego Ciała). Z atracając c h a ra k te r kodeksu grzechów, nawiązuje co­

raz pełniej kontakt z dogmatyką, i, stawiając na pierwszem miejscu dobro m oralne w postaci pozytyw nych norm obyczajo­

wych i cnót, rozw iera perspektyw y na stany mistyczne, jako na rzeczywistość będącą w program ie etycznego rozwoju n o r­

malnej jednostki ludzkiej Obecnie tendencje rozwojowe m oral­

nej, jeżeli chodzi o zakres m aterjału moralnego, któ ry ma być w ykładany w Semin. Duch., idą w kierunku uwolnienia m oral­

nej od natłoku m aterjału z prawa, pasterskiej i dogmatyki, k tó ry do dziś w najnowszych nawet podręcznikach (prócz nie­

mieckich) dużo zajmuje miejsca. Uzyskane tak pozycje zająć należy metafizyczno - psychologicznem pogłębieniem ogólnych elementów porządku m oralnego i szczegółowych zasad etycz­

nych, wprowadzeniem lub poszerzeniem działów etyk zaw odo­

wych (urzędniczej, nauczycielsko - wychowawczej, lekarskiej, prawniczej, robotniczej i t p.) i bogatem uwzględnieni etyki życia politycznego i społeczno-gospodarczego. Odznaczając się jeszcze ze względów dydaktycznych wyznaczeniem własnego m aterjału m oralnego musi teol. m oralna wzmocnić swą k o rela­

cję z dogmatyką, Pismem św., ascetyką, mistyką, psychologją, pedagogiką, socjologją i ekonom ją. Jednocześnie m iędzynaro­

dowy ch ara k te r treści naszych podręczników teologji moralnej uzupełnić trzeba rzeczywigtościami i potrzebami naszego sp o ­ łecznego środow iska polskiego. Teol. p astersk a wspomagana przez psychologję płci, stanów i z a w o d ó w , przez socjologję i pedagogikę religijną kreśli bogaty program m etod duszpaster­

stwa jednostkow ego i zbiorowego. Oto szkic bardzo ogólny i

(20)

jakże niepełny tendencyj rozwojowych zasadniczych działów teologji.

Jest nieuniknionym faktem, że po kilku latach od skoń­

czenia Seminarjum, jeżeli nie utrzym am y k ontaktu za p o śre d ­ nictwem literatu ry i p rasy z teologją oraz teorją i p rak ty k ą duszpasterską, znajdziemy się poza potrzebam i i poziomem duszpasterstw a dzisiejszego. Odświeżać więc, uzupełniać i uwspółcześniać swą wiedzę duszpasterską — okazuje się nieza­

przeczoną koniecznością.

Popatrzm y na łamy naszych czasopism duszpasterskich (Gazeta Kościelna, Ateneum Kapł. w dziale duszpasterstw a, Ruch Katolicki) i stwierdźmy, ile zagadnień z naszej wysuwają dziedziny, ile anonsują książek o treści duszpasterskiej! Ze- chciejmyż odczytać tylko tytuły i zapytać siebie, czy jesteśmy dobrze zorjentowani w zagadnieniach, które one wysuwają!

Bezspornym i dla nas faktem jest zorganizowany dokształ­

ceniowy ruch w sferach nauczycielskich. P atro n u ją mu od nośne władze i nauczycielskie związki zawodowe. Zaraz w pierwszym roku pracy młody nauczyciel podlega mnóstwu wi­

zytacji instruktorów dydaktycznych i pedagogicznych, uczest­

niczy w częstych lekcjach pokazowych, konferencjach, kursach, na których specjaliści iformują go o najnowszych zdobyczach z dziedziny dydaktyki, pedagogiki i administracji szkolnej. R e­

g ularnie dochodzi do nauczyciela mnóstwo pism i zawodowych wydawnictw książkowych. A co pewien czas egzamin — zresz­

tą każda wizytacja in stru k to ra — to nigdy nie kończący się egzamin praktyczny.

Chodziło mi o postawienie i niejako uzasadnienie tw ier­

dzenia, że my kapłani musimy się ustawicznie dokształcać, t. zn. uzupełniać, odświeżać, aktualizować swą wiedzę stanową.

Na ten temat dadzą się snuć rozważania szczegółowe, om aw ia­

jące zakres i sposoby urzeczywistnienia naszego stanowego dokształcania się.

Ks. Z. Goliński.

N e k r o l o g i a .

Ks. WINCENTY KLUBECKI P ro b o s z c z p a r a fji K a m io n k a

1 8 6 3 — 1 9 3 4 .

Dnia 3-go g ru d n ia 1934 roku w konfesjonale w Michowie

um arł nagle ks. W incenty Klubecki, proboszcz Kamionki, k tó ry

przyjechał z pomocą sąsiedzką na spowiedź młodzieży.

(21)

Uroczystości pogrzebow e odbyły się w Kamionce w dniach 5 i 6 grudnia. Poczem ciało zostało przewiezione do L ublina i pochow ane na cm entarzu na Rurach.

Przem awiali nad trum ną ks. kan. Józef Żyszkiewicz, ks.

E d w ard Niecko i ks. J a n Sadowski. E ksportow ał ks. kan. Wal.

Goliński, w Lublinie zaś ks. kan. E. Jankowski.

Urodził się ks. W incenty Klubecki w Pustkow iu Lesiak, ziemi sieradzkiej dnia 6-go listopada 1863 roku. Uczęszczał do gimnazjum w Kaliszu. Seminarjum duchowne skończył w L u ­ blinie W roku 1887 otrzym ał święcenia kapłańskie.

P rzebyw ał w następujących parafjach: Hrubieszowie, Trzeszczanach, Rudnie, Urzędowie, Czerniejowie, Abramowicach i Kamionce.

Requiescat in pace!

Ks. KAROL SOŁUBA

P ro b o s zc z p a r a fji F ra m p o l 1 8 7 9 — 19 3 4 .

Wiadomość o śmierci ś p ks. Karola Sołuby, która n a ­ stąpiła nagle dnia 3 listopada 1934 r. na plebanji w Zw ierzyń­

cu, smutnem echem rozeszła się po diecezji. Śmierć ta bowiem była niespodziana, a ś.p. ks. Karol należał do lepszych i gorliw­

szych pracowników na niwie Chrystusowej. Świadczą o tem akta parafij, w których przebywał. Pominiemy tutaj jego wi- k a rja ty w T arnogórze (1903—1906), Hrubieszowie (1906—1908), Wąwolnicy (1908—1910), probostw a w Czernięcinie (1910—1917) i F ram p o lu (1926—1934), a zatrzymamy się nieco na Rybit- wach, gdzie pracował od ro k u 1917 do 1926.

Kościół w Rybitwafih w latach wielkiej wojny (1915) został częściowo spalony i rozbity. Spaliły się: ołtarz Matki Boskiej Szkaplerznej, ołtarz św. Anny. ambona, chrzcielnica, b a lu stra ­ da, kom oda z aparatam i i bielizną, m onstrancja, puszka, dach, spaliły się również budynki ekonomiczne i plebanja.

W prawdzie pierwsza pomoc kościołowi była dana przez poprzednika i gorliwych parafjan, niemniej 90^, pozostało do zrobienia. Do tego dodać trzeba i kościół w Józefowie nad Wisłą, a znajdujący się na terenie parafji Rybitwy, któ ry też przez wojnę został zniszczony.

Ks. Karol Sołuba stanął do pracy. Rozwinął szeroką i wy­

tężoną akcję, by zgromadzić fundusze na ratow anie p rzjrbyt-

ków pańskich. Jedzie i kołacze do Rządu Polskiego, który

pośpieszył z pomocą, zwraca sio niejednokrotnie z p ro śb ą do

księdza B iskupa Marjana Fulm ana, który też mu dopomaga,

kwestuje wśród swoich i obcych, kwestuje i w Rzymie w r o ­

(22)

ku 1922, dokąd p rzybył na M iędzynarodowy Kongres E u c h a ­ rystyczny, pierwszy po wojnie wszechświatowej.

Bóg pobłogosławił wysiłkom, ks. Karol Sołuba odnowił kościół w Rybitwach, zabezpieczył kościół w Józefowie. Nadto w Rybitwach pobudow ał plebanję i powiększył o jeden mórg cm entarz grzebalny.

P ra c a spoteczno-oświatowa ma w nim swego rzecznika i orędownika. Wyrazem tego były uroczystości pogrzebowe, podczas których przemawiali nietylko kapłani, ale i świeccy, przedstawiciele różnych organizacyj. Na pracę zaś religijną specjalnie zwracał uw agę i wszędzie ją rozwijał w myśl wska­

zania Boskiego Mistrza: „Cóż pomoże człowiekowi, chociażby cały świat zyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł”. N ieu­

stannie tedy bronił duszy ludzkiej i niejednokrotnie prow adził skuteczne boje.

Urodził się ks. Karol Sołuba 25 g ru d n ia 1879 ro k u w L u ­ blinie. Nauki gimnazjalne pobierał w Zamościu. Seminarjum duchow ne ukończył w Lublinie. Święcenia kapłańskie otrzy­

mał w roku 1903. Umarł, jak wyżej zaznaczyłem, 3 listopada 1934 r. Pochow any został we F ram p o lu przy licznym udziale duchowieństwa i wiernych.

Requiescat in pace! X. W. G.

K r o n i k a .

Czynności B is k u p ie . J. E. Ks. Biskup Ordynarjusz dnia:

17.XI był w Katedrze na dziękczynnem nabożeń stwie w 16-tą rocznicę swej konsekracji i przyjmował życzenia od d u ch o w ie ń stw a i świeckich. Wieczorem był w śem inar jum na ak adem ji ku czci św. Stanisława Kostki;

18.X1 był w Uniwersytecie na aka dademji ku czci św. Jo zaf ata, 25,XI był na uroczystem posiedzeniu Towarzystwa N aukow ego w Uniwersytecie, a p o te m na akademji Stowarzyszenia Młodzieży S e rca J e z u so w eg o w „Domu Żołnierza”.

2.XII był na audycji muzycznej w Katedrze.

8.X11 odprawił Mszę . świętą na intencję polskich organizacyj kupieckich w Lublinie i poświęcił im sztandar, oraz do zebranych przemówił.

9.X11. w kościele św. Wincentego a Paulo odprawił Mszę świętą i wygłosił kazanie.

Z m ia n y w ś ró d d u c h o w ie ń s tw a . Ks. Adam Fabisiak wi- karjusz par. w Janowie, m ianowan y ad m in is tra to re m par. w Koso- b ud ach ,

Ks. Wincenty Łapkiewicz został miano wany wikarjuszem par*

w Janowie.

(23)

Ks. Antoni

Kargol

został m ia now any p ref ek te m Gimnazjum żeńskieg o p. Arciszowej i p. Kunickiego w Lublinie.

Ks. Hen ryk Dubiszewski proboszcz par. Kosobudy przeszedł na e m erytu rę .

Zmarli:

Ks. Wincenty Klubecki proboszcz parafji Kamionka zrrtarł dn.

3-go grudnia b. r.

Z ja z d X X . P r e f e k tó w w L u b lin ie fi D ni K a te c h ic z n e w W a rs z a w ie . Zarząd Koła zawiadamia Księży Prefektów, iż walne z e ­ branie członków Koła odbęd zie się dn. 10 stycznia 1935 r. w Lublinie w g m a c h u S em in a rj um Duchownego. Początek zebrania o g. 9.

Termin ten Zarząd Koła uważa za najodpowiedniejszy i naj­

wygodniejszy dla księży pr ef ek tów z te go względu, że w d n i a c h 11 i 12 stycznia o d b ę d ą się w Warszawie Dni Katechiczne, w k t ó ­ rych p r a w d o p o d o b n ie większość Księży Prefektów naszej diecezji ze chce wziąć udział.

Aczkolwiek „Miesięcznik K ate che ty cz ny” z miesiąca grudnia r.b.

podaje pr o g ram tych dni, progra m te n załączamy, by mogli się z nim zapoznać i ci księża, którzy nie pren u m e ru ją miesięcznika, a interesują się za gad nieniem nauczania religji i de facto są p re fek ­ tami, pracując w szkołach powszechnych.

PROGRAM DNI KATECHETYCZNYCH W WARSZAWIE.

Dnia 11 stycznia

o godz. 9 Msza św. w Kościele św. Krzyża,

o godz. 10 Słowo w s tę p n e J . E. Ks. Kardynała A. Kakowskiego.

Zagajenie — ks. Rom an Archutowski.

Ref. Peda go gj a Pisma św. — ks. J ó z e f Archutowski, prof. Gniw. Jagieł.

Ref. D o g m a t katolicki, jako współczynnik w ychow ania

— ks. E. Elter T. J. prof. Gniw. Gregor.

o godz. 4 A. SEKCJA NAGKOWO - WYCHOWAWCZA.

Ref. Podstaw y ruchu liturgicznego — ks. Dr. A. Csesnak,.

prof. Gniw. Lwow., korre fe ra t ks. dr. Wł. Korniłowicz red. „ V e rb u m ”.

Ref. O zużytkowaniu rezultatów psychologji w w y c h o ­ waniu religijnem — ks. dr. K. Werbel (Rogoźno).

Ref. Nowości pedagogic z ne w obec zasad katolickich — ks. Dr. J. Rozkwitalski (Grudziądz).

B. SEKCJA PRAKTYCZNO - WYCHOWAWCZA.

Ref. O wychowaniu p a ń s tw o w e m — ks. dr. A. Gerst- man, rekto r Gniw. Lwowskiego.

Ref. O wych ow an iu regijnem przez sodalicje — ks.

prof. Winkowski (Zakopane), korre ferat ks. dr. Rost- kowski (Warszawa).

Ref. O wychowaniu ha rce rs kiem — ks. M. Luzar n a ­

czelny kapelan harcerstwa polskiego.

Cytaty

Powiązane dokumenty

§ 2. Przepisy co do wewnętrznego urządzenia pomieszczeń przedsięwzięć rozrywkowych i zachowania się w nich ze względu na wymagania bezpieczeństwa, higjeny i

nek do Kościoła. Celem Akcji Katolickiej ma być współpraca.. Jak święte i rozległe jest Boskie posłannictwo Kościoła, tak szerokie i uświęcone są dziedziny

Marji, Bożej Rodzicielki, zebrane w e wspaniałą monograficzną całość, doskonale się prezentują cą.. Sieniaty ckiego, książka pow yższa nie utraciła nic na swej

dział niebezpieczeństw, które on stwarza; nietylko dlatego, że z braku zamiaru lub wystarczającej przyczyny do pozyskania miejsca tymczasowego pobytu

żego musi się ściśle wiązać z możnością finansową świątyni. Długi robione bez upoważnienia Kurji Biskupiej muszą spadać na odpowiedzialność rządcy kościoła

czyni się potężnie do osiągnięcia upragnionego powodzenia w tej wielkiej uroczystości. Dzisiaj już kosztujemy radości tego dnia, gdy Król Pokoju, Jezus, ukryty

48) Sap.. Jakkolwiek dobra tego świata wszystkim są udzielane, niezależnie od tego czy je s t dobry, czy zły, a również i na wszystkich, uczciwych i nieucziwych,

Dlatego należy chwalić i popierać wszystkie te dzieła w y ­ chowawcze, które w duchu szczerze chrześcijańskiej gorliwości 0 dusze młodzieży, starają się