1 8 6 RECENZJE
soby księgozbioru w rocław skich dom inikanów (t. II, s. 289—390), próbując odtw o
rzyć jego zasoby w trzech przekrojach chronologicznych: 1226— 1469, 1470— 1609, 1610— 1810. Autorka w ciek aw y sposób rysuje lokalizację biblioteki, jej w yposa
żenie i organizację pracy bibliotecznej. A rtykuły Józefa A. K o s i ń s k i e g o o bibliotece dominikanów sieradzkich (t. II, s. 391—408) oraz Ireny S z o s t e k o bibliotece dom inikanów lw ow skich (t. II, s. 409— 465) ograniczają się do sprawy struktury księgozbioru; ten ostatni artykuł w oparciu o katalog z r. 1776 ukazuje strukturę tem atyczną księgozbioru liczącego ponad 400 tomów.
Problematyka historii sztuki reprezentowana jest przez trzy artykuły o archi
tekturze kościołów dominikańskich: Zofii G o ł u b i e w o w e j o św. Jakubie w Sandomierzu (t. II, s. 9— 196), Michała W. U r b a n o w s k i e g o o św. Jacku w W arszawie (t. II, s. 197—271) i J. K u b i a k a o zespole sejneńskim (t. II, s. 273—288). Pierw sze dwie rozprawy stanowią dobrze udokum entowane prace, łączące kwerendę archiwalną ze studium archeologicznym i architektonicznym.
Odczuwa się jednak brak powiązania tych praic z dziejam i zakonu, a dla poznania m odelu religijności propagowanego przez dominikanów' istotniejsze byłoby ba
danie w ystroju kościelnego oraz m alarstw a zw iązanego z dominikanami.
Edytorskie opracowanie tomu zapewnia ułatw ienia w korzystaniu i lekturze — dobrze opracowane mapy i szkice, obfity m ateriał ilustracyjny (słabej jednak jakości), dwa indeksy, streszczenia francuskie. Korekta jest jednak niestaranna, zw łaszcza w tekstach francuskich. Sporo jest potknięć i pomyłek, niedokładności w obliczeniach. Np. s. 75: 360:42 = 9,5 zam iast 8,6; s. 46 w podsum owaniu jest 213 zam iast 209; s. 320 i 234 — błędy w obliczeniach procentowych dotyczących szpitali poznańskich; s. 195 dwukrotnie probież zam iast probierz; s. 224 i 252 po
jaw ia się św. W incenty z Ferrary — przecież Ferrerius, w e Francji określany m ianem Ferrier, urodził się w W alencji w rodzinie noszącej popularne nazwisko katalońskie Ferrer. W opracowaniu tej dominikańskiej publikacji przydałoby się nieco benedyktyńskiej skrupulatności i staranności.
Dwa tomy syntetycznych esejów, m onograficznych studiów , analiz i przy
czynków poświęcane dziejom, dom inikanów w P olsce w ażne są nile tylk o przez to co przynoszą jako plon badawczy. Znaczenie ich tkw i także w programie b a
dawczym historii socjoreligijnej, jaki ze sobą przynoszą, w ukazaniu pytań, na które brak obecnie odpowiedzi, ale które pozwalają dzieje dom inikanów po
strzegać w perspektyw ie historii globalnej.
Bronisław Gere mek
Bairtolomé B e n n a s s a r , L ’homme espagnol. A ttitu d es et m e n talités du X V I e au X I X e siècle, Hachette, Paris 1975, s. 252 (seria:
Le te m p s et les hommes pod red. J. D e 1 u m e a u).
Autorem książki jest profesor uniw ersytetu w Tuluzie, zajm ujący się od ćw ierć w ieku dziejam i H iszpanii (m.iin. ogłosił pracę o w ielkich epidem iach na północy tego kraju w końcu XVI w ieku 1 oraz dzieło „Valladolid au siècle d’Or”, Paris 1967). Cel recenzow anej książki został jasno w yłożony w tytule; w przed
m ow ie czytiamy, iż z trzech w ielkich części na jakie dzieli się życie ludzkie, a m ianowicie czasu pracy, w łaściw ego życia i snu, historycy najchętniej i n aj
częściej zajmują się tym pierwszym zagadnieniem . Uwadze ich natomiast uchodzi le te m p s du sommeil, dopiero zaś niedaw no zaczęli się zajm ować czasem życia, na który — zdaniem B e n n a s s a r a ·— składają się takie elem en ty jaik sprawy w iary, pożywienia, dni św iątecznych i zabaw, podróży, stosunków m iędzyludz
kich i miłości. Układ rozważań o człowieku hiszpańskim odpowiada tym w łaśnie problemom (z pom inięciem jednak spraw jadła 1 napoju). Przy ich omawianiu
1 8 7
autor, jak sam pisze, oparł się na trzech zasadniczych typach źródeł, a m iano
w icie dokumentach notarialnych, m ateriałach zaczerpniętych z archiwów in kw i
zycji i w reszcie relacjach z podróży cudzoziemców (przede w szystkim Francuzów, Flam andów, W łochów i A nglików ) po Hiszpanii. U w ażny czytelnik tej książki może stw ierdzić, iż Bemnassar sięga rów nież często do ówczesnej literatury pięk
nej (zwłaszcza do dTamatu hiszpańskiego).
Narrację sw ą rozpoczyna od naszkicowania biografii paru H iszpanów róż
nych epok, którzy zrobili w spółcześnie w ielką, choć niekiedy tragicznie zakoń
czoną, karierę. Torreadora, polityka, literata, oszusta i konkwistadora łączyły — zdaniem Bennassara — w ielkie am bicje oraz zafascynow anie arystokratycznym stylem życia. N ie tylko jednak przez autora podkreślana siła wzorców szlachec
kich sprawia, iż przy czytaniu tej książki stale się przypom inają paralele polsko- -hiszpańskie, stanow iące jak wiadom o już od czasów Joachima L elew ela ulubio
ny tem at naszej historiografii.
Rozdział traktujący o siprawach wiary, z paradoksalną tezą, iż katolicyzm w równym stopniu dzielił co i łączył Hiszpanię, w jeszcze w iększym chyba stop
niu niż rozważania m odelow e nasuwa nam skojarzenia z dziejam i polskiej kontr
reformacji. Zarówno bowiem na P ółw yspie Iberyjskim jak i w szlacheckiej Rzeczypospolitej Kościół sw e ożyw ienie in telektualn e zawdzięczał konieczności pro
w adzenia dysput z w rogam i w iary (w H iszpanii z M aurami i Żydami, w Polsce ze zw olennikam i reformacji). Jak podkreśla Bennassar, jeszcze w pierwszej połowie XVI w ieku w hiszpańskim katolicyzm ie w ystęp ow ały tendencje ekum e
niczne, toczono polem iki na tem at ew angelizacji Indian, w ydaw ano dzieła liczące się w całej Europie, panowała znaczna swoboda m yśli. W szystko to ustaw ało stopniowo w drugiej połow ie XVI stulecia, zakończyło się zaś ostatecznie wraz z wygnaniem m orysków (1609—1614). Polem iki i spekulacje teologiczne ograni
czyły się w ów czas jed ynie do wąskich kręgów, od tłumu zaczęto zaś wym agać tylko zew nętrznej pobożności, ograniczającej się do gestów i posłusznego udziału w nabożeństwach (s. 67 n.). Sytuacja podobna jak u nas, z tą jednak różnicą, iż polska kontrreform acja później wyczerpała sw e m ożliwości intelektualne, bo dopiero w połow ie X V II w ieku wygnano arian i przestraszono (lecz nie przeko
nano) pozostałych różnowierców. Również i rozważania autora na tem at antyklery- kalizmu, w ystępującego w tym arcykatolickim kraju (s. 79 n.) brzmią n iesłych a
nie sw ojsko w naszych uszach.
To sam o da się też powiedzieć o stcsunku H iszpanów do pracy, zwłaszcza fizycznej. Z przytaczanych przez Bennassara obliczeń w ynika, iż pod koniec XVIII w ieku na 100 m ieszkańców tego kraju przypadało 11,5 służących, których liczba m iała być w ów czas w iększa od ilości rzem ieślników (odpowiednio 280 tys.
i 271 tys.). Ci ostatni zresztą rekrutowali się przeważnie z najbliższych sąsiadów (w Hiszpanii Francuzów, podobnie jak u nas Niemców). Cudzoziem skiego pocho
dzenia byli również niew olnicy, Maurowie, Turcy czy Murzyni, zajm ujący się pracą fizyczną.
Przytaczaną przez Bennassara opinię Gautiera, iż H iszpanie uważają pracę za rzecz poniżającą i niegodną w olnego człowieka, znajdujem y — jak słusznie stw ierdza autor — u w szystkich w nikliw szych obserwatorów, jacy w XVI—X VIII w ieku odw iedzili ojczyznę Cervantesa. Warto dodać, iż opinii takiej brak w polskich dziennikach podróży po Półw yspie Iberyjskim . Pisała je bowiem szlachta podzielająca w pełni poglądy dumnych hidalgos, że z zajęć w ym agających trudu rąk jed ynie orka na w łasnym zagonie przystoi szlachcicow i (por. s. 98 rec.
książki), z pozostałych zaś służba królow i lub Kościołowi. Stąd też, jak w ynika
I B . B e n n a s s a r , R ech erch es su r les grandes é pidém ies d a n s le nord d e l’Espagne à le fin d u XV/*? siècle, P a r is 1968, re c . M . M a t o w i s t , P H L X I, 1970, z. 3, s. 510—512.
HECENZJE
z badań Am crico C a s t r o , w iększość słów arabskich, które przetrwały w języka hiszpańskim , dotyczy term inów z zakresu architektury, rolnictw a i nawadniania, czy w reszcie rzem iosła m anufakturowego. Zdaniem tegoż badacza, jak również Claudia Sancheza A l b o r n o z a , tak i w łaśn ie stosunek do pracy w ynikał z faktu, że głów ne bogactwa zdobywano w tym kraju na drodze rekonkwisty lub pod
boju zamorskich terytoriów. Wojna okazyw ała się bardziej owocna od pokoju, m iecz przynosił o w iele w ięcej niż praca przy warsztacie. W edług Casfcro tafcie wartości jak pracowitość i żmudny, codzienny w ysiłek były z góry potępione, ponieważ reprezentowali je pokonani M aurowie czy pogardzani Żydzi. A lb em oz twierdzi, iż cała historia Hiszpanii, od rekonkwisty aż po w iek XVII stanow i przykład drogi do bogactwa, w ielkości i honoru, nie prowadzącej przez pracę.
Ilekroć zaś staw iano na rozwój rzemioisła (pierwsza połowa XVI wieku) czy gruntow ną reform ę państw a i gospodarki (epoka O świecenia), tylekroć w ydarze
nia polityki zewnętrznej (w pierwszym przypadku pośw ięcenie ekonomiki h isz
pańskiej na ołtarzu polityki im perialnej, w drugim inw azja francuska) sprawiały, iż ostatecznie w szystko pozostaw ało po staremu. Partie książki Bennassara po
św ięcon e om awianiu tych w łaśnie problem ów, wydają się najciekaw sze. W roz
dziale na tem at św iąt, zabaw i ostentacji (bo chyba należy w tym kontekście tłum aczyć w ystępujące tu p ojęcie le paraître) autor nawiązuje do obserwacji za
w artych w przełożonej rów nież na polski książce M. D e f o u r n e a u 2.
Zdaniem Bennassara jedną z racji tak głębokiego przywiązania do katoli
cyzmu m ógł być w łaśnie aktyw ny współudział Kościoła w organizowaniu różnego rodzaju św iąt (s. 140). W nich to właśnie, a n ie w pracy hiszpański homo ludens dostrzegał w łaściw y sens życia. Warto m oże dodać, iż pewną rolę odegrał tu za
pew ne pobłażliw y w ostatecznym rachunku stosunek inkw izycji do przestępstw obyczajowych (z wyłączeniem oczywiście zboczeń seksualnych), na co autor przy
tacza liczne dowody.
Książkę zamykają ciekawe rozważania dotyczące p ojęcia honoru w m ental
ności hiszpańskiej (zbieżne zresztą w niektórych punktach z nieznaną autorowi piękną pracą M. O s s o w s k i e j o ethosie rycerskim ) oraz rozw iniętego tam w wysokim stopniu kultu śmierci. Pisana jest w sposób frapujący; znać tu pióro twórcy trzech powieści historycznych, z których jedna zastała przerobiona n a film („Le Dernier Saut”). K onkluzja dzieła brzmi n iekorzystnie dla Hiszpanów.
Bennassar zgadza się bowiem w pełni z Castillanem A lejo de V anegas (druga połowa XVI wieku), który za-rzucał im skłonność do zbytecznych a rujnujących wydatków , pogardę dla pracy i kult urodzenia, ignorancję i lekcew ażenie w iedzy.
Zdaniem autora-, te w łaśnie przyczyny, głęboko· osadzone w m entalności m iesz
kańców Hiszpanii, tłumaczą jej rozejście się w latach 1600— 1750 (znów zbieżność dat z Polską!) z ogólnym kulturalnym i gospodarczym rozwojem Europy Zachod
niej oraz nieobecność w rew olucji przem ysłowej. Tę interesującą książkę, zaopat
rzoną w przypisy, uzupełnia n iew ielk i wybór najbardziej charakterystycznych źródeł, słow niczek pojęć oraz zw ięzła bibliografia przedmiotu.
Jak się wydaje, jej przekład na język polski byłby ze w szech m iar pożądany, zwłaszcza iż do tradycji L elew elow skiej kom paratystyki nawiązał ostatnio Stefan B r a t k o w s k i . W ogłoszonym przez niego zbiorze e s e jó w 3 znajdujem y im agi- nacyjne dzieje Polski XVIII i X IX w ieku, oparte na założeniu, iż nie uległa rozbiorowi, lecz podzieliła za to kulturalne i gospodarcze losy Hiszpanii.
Janusz Tazbir
2 м. D e f o u r n e a u , ż y c ie codzienne w H iszpanii w w ie k u z ło ty m , W a rsz a w a 196&.