• Nie Znaleziono Wyników

Rola Jana z Ludziska w polskiem odrodzeniu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rola Jana z Ludziska w polskiem odrodzeniu"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Bronisław Nadolski

Rola Jana z Ludziska w polskiem

odrodzeniu

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 26/1/4, 198-211

(2)

198 II. MISCELLANEA.

w yłącznie ortograficznym , pisanym , w ym aw ianym jednak jako Socrates, ale że był on zarazem skrótem w ym aw ianym , gdyż o tem stanow i rytm w iersza. Przytoczę więc inne jeszcze przy­ k ład y z w ierszy średniow iecznych.

W poem acie, zaczynającym się od słów : ,,Udite una pazzia“, w yraża au to r Jacopone da Todi sw e zniechęcenie do studjow ania filozofji Sokratesa i Plato n a :

„Gridar lasso Sorte e Plato consum are il vostro flato, arguendo d’ogni lato... i t. d. *).

W o b jaśnieniach do ow ych w ierszy zanotow ał D’A ncona użycie w yrazu so rtes zam iast Socrates w poezji goljardów (W right, W alter M apes p. 251): „Plena vestro dogm ate, o Sor­ tes et P la to “, oraz u św. Tom asza z A kw inu „Sortis et P lato ­ n is “, (bez podania miejsca).

Przy sposobności om aw iania w yrazu so rtes nadm ienię do­ datkow o, że w kopji łacińskiego dialogu Polikarpa ze śm iercią, znajdującej się w rękop. Bibl. Jag. z XV w. nr. 1961, str. 99 — 101 p. t. „T ractatus pulcer et b rev is de colloqucione (następuje w y­ raz, którego nie um iem odczytać) m ortis et Policarpi episcopi divinitus explorata et facta feliciter in cip it“, (zob. W. W isłocki K atalog rękopisów ) o któ rej badacze „Rozmowy m istrza ze śm iercią“ nie podali dotychczas żadnej w zm ianki, u żyty jest także dw uzgłoskow y sk ró t im ienia S okratesa, w ym ienionego śród ofiar śm ierci, str. 99 w. XVII, w yraz sk rajn y od stro n y praw ej. Nad owym w yrazem je st znak skrótu. Zdaje mi się jednak, że n apisano tutaj soctes, nie sortes.

Stanisław Laskowski.

Rola Jana z Ludziska w polskiem odrodzeniu.

Zainteresow anie się Jan em z Ludziska powstało z tą chw ilą, k ied y w s p o rz e 2) o stanow isko G rzegorza z Sanoka w naszym hum anizm ie k s . F i j a ł e k zasługi lwowskiego a rc y ­ biskupa, podniesione w K allim achow ej biografji, przeniósł na Ja n a. Badania tego u c z o n e g o 3) pozwoliły w ydaw cy P i ł a t a Hi­ storji literatury polskiej stw ierdzić, że „człowiekiem, k tó ry ...

p rzejął się k u ltu rą odrodzenia w e W łoszech i szerzył ją sło­ wem i czynem w K rakow ie, z całą św iadom ością w prow adza­ nej przez siebie innow acji, b y ł — J a n z L udziska“, że „nie

‘) Nuova A ntologia di S cienze, Lettere ed Arti seria II, r. 1880, t. XXI, artykuł „Jacopone da Todi“ napisał A. D’Ancona, str. 206.

2) Przedstawia ten spór prof. T. S i n k o w pierwszej rozprawie sw ych

Ech k la syczn ych .

s) Ks. dr. J. F i j a ł e k , P olon ia a p u d Ita lo s sch olastica saeculum XV.,

Munera Saecularia U niv. Crac. v. V., Kraków 1900, nr. 19 i 20, str. 76—83 t e g o ż M istrz Jakób z P a r a d y ż a , 2 tom y, Kraków 1900, t. 1.210—249, 314.

(3)

był on przedstaw icielem jedynie hum anistycznego sposobu ży­ cia, jak G rzegorz z Sanoka, lecz jednym z pierw szych, jeśli nie pierw szym , św iadom ym celów swej pracy, krzew icielem haseł h u m an itas et eloquentia, pionierem odradzającego się piękna starożytności i kultu dla hum anistów , k tó re usiłow ał z Południa przeszczepić do P olski“ 1). R ezultaty nowszych ba­ dań, przedstaw ione w niniejszej ro zpraw ie, dowodam i popierają to tak znakom icie w ykreślone przez ks. Fijałka stanow isko Ja n a z Ludziska.

W dotychczasow o zbadanym w izeru n k u żyw ota in te resu ­ jącej nas osobistości należy poczynić pew ne dopełnienia. Ja n urodził się około roku 1400 w ziemi kujaw skiej. S tudja uniw ersy teck ie odbył w K rakow ie n a w ydziale arty stó w cał­ kiem norm alnie i niezw ykle pilnie, jeżeli po roku został b a k a ­ łarzem a w r. 1422 m agistrem . N apew no nie pojechał do W łoch bezpośrednio po uzyskaniu tego sto pn ia n au k o w e g o 2), bo w r. 1423 zajęty był astronom ją w K ra k o w ie 3). Być może, że po­ czątki m edycyny w raz z astro n o m ją p o b ierał jeszcze w tem m ieście a m istrzem jego na polu sztuki E skulapa mógł być sław ny w tedy w jagiellońskim uniw ersytecie Ja n de Saccis *), który zreform ow ał krakow ski w ydział lekarski. Kto wie, czy ten Włoch nie zachęcił naszego J a n a do podróży na Południe tem bardziej, że w K rakow ie nie m ożna było uzyskać dokto­ ra tu m edycyny.

Po stu d jach krakow skich n astą p iły więc studja we W ło­ szech. Trudno określić rok opuszczenia Polski i pow rotu z zie­ mi włoskiej. To pew ne, że w r. 1433 przebyw ał nasz Ja n w Padwie, że nie prędzej w yjechał jak po r. 1423 i nie później powrócił, jak w r. 1440, bo a k t padew skiej prom ocji przypada n a r. 14335), a jego m owa o pochw ale elokw encji w ygłoszona została w r. 1440. W iele powodów sk łan ia n as do stw ierdzenia, że ten w łoski pob yt Jan a m usiał być dłuższy. W szak on sam w mowie z r. 1447, m ianej do bisk u p a Paw ła Giżyckiego, z wdzięcznością w spom inając o w yśw iadczonych sobie przez płocką kap itułę d ob ro d ziejstw ach 6), pow iada, że zaw itał także

0 R. P i ł a t , H istorja litera tu ry p o lsk iej, t. I. cz. II. Oprać. Stan. K os-, sow ski, Gebethner i W olf 1926, str. 113.

2) Tak przyjm uje ks. J. F i j a ł e k w Polonia ap u d Ita lo s scholastica, str. 83.

3) K a r l i ń s k i w dziele Z a k ła d y uniw. w K rakow ie, Krakow 1864, str. 71 stwierdza, że w bibljotece obserw atorjum astronom icznego w Pułkaw ie znajdują się Tabulae Iohannis de Ludzisko a 1424. Nie w ątpim y tedy, że te tablice astronom iczne, m odne w ów czas w Krakowie, tam zostały spisane i w ykreślone.

4) O nim pisze pięknie K. M o r a w s k i . H istorja uniw . ja g ., Kraków, 1900 t. I. 232, 233, 237.

5) Akt ten z dnia 9 marca 1433 r. odnalazł ks. F i j a ł e k i opubliko­ wał w Polonia a p u d Italos sch olastica , str. 77—78.

6) Czytamy tam: Cum me etia m in urbem Romanam proficiscentem audiverunt, me duobus diebus querentem in domum suam susceperunt et

(4)

200 Π. MISCELLANEA.

do Rzym u, że duchowni dowiedzieli się o jego zam iarze w yru ­ szenia do w iecznego m iasta, może więc w ro ku jubileuszow ym 1425 n astąp ił ten w yjazd z Polski. Pozatem pow ażniejsze stu d ja Jan a, (akt prom ocyjny w ym ienia przecież tak w ielu zna­ kom itych profesorów ), zarów no m edyczne, jak reto ry czn e także przem aw iałyby za dłuższym pobytem na ziemi w łoskiej. W końcu mowa Ja n a z r. 1440 o pochwale elokw encji m a ta k w yraźne znam iona mowy p ro g ra m o w e jx), że chyb a niedługo po powro­ cie do k raju m usiała być w ygłoszona.

W obec w yników poczynionych bad ań a złożonych w ni­ niejszej rozpraw ie nie może ulegać w ątpliw ości to, że stanow ­ czo pow ażniejsze były nieznane dotąd reto ry czn e stu d ja Jana,

nie lekarskie. M ianowicie przepisał on na ziemi w łoskiej z ja­ kiegoś ręk o p isu najśw ieższe płody akadem ickiej w łoskiej w y­ m ow y co najznakom itszych włoskich hum anistów i ten odpis 50 m niejwięcej mów przyw iózł z sobą w m ury K rakow a, by tu taj pisać i głosić podobnego rodzaju oracje akadem ickie *). Bardzo praw dopodobnem je s t też, że nasz Ja n pobierał nauki u sław nego G w arina. W łoch ten w ysłał W arneńczykow i swój przekład Plutarchow ego tra k ta tu De assentatoris et am ici dif­ ferentia przez jakiegoś swego ucznia Jana, którym niew ątpli­

wie jest w łaśnie nasz Ja n z Ludziska. Przypuścić to każą dwie p rzy czyn y : Jan niedługo potem przygotow ał mowę n a pow ita­ nie w łaśnie tegoż W arneńczyka a nieodłączne w jego mowach pochw ały m iast i krajów zdają się naśladow ać zwyczaj Gwa­ rina, k tó ry nigdy nie om ieszkał dołączać do swych przem ów ień tak ie laudes urbium i terrarum s).

Długi pobyt Ja n a we W łoszech p rzedstaw ia się istotnie im ponująco. Człowiekowi z Północy, drzem iącej w scholastyce, gubiącej się w tajnikach syllogizm ów, przyszło oglądać na P o­ łu d n iu nowe, odrodzone życie. Może krakow scy W łosi opow ia­ dali m u o swojej ziemi, może jakieś górniejsze szepty nęciły go do dalekiej podróży, m oże nietylko Rzym w zbił go do siebie i nie­ tylko płocka kap itu ła zachęcała go do pięknego przedsięw

zię-licet ponnosum inter se m ultis diebus circa tabulam eorum locaverunt per- suaserantque mihi secum s c vivere sem per usque ad regressum .

‘) W idoczne jest to przedewszystkiem w końcow ym ustępie, w któ­ rym w zyw a profesorów wraz z m łodzieżą do gorliw ych studjów retorycznych.

2) Ten rękopis się dochow ał, jest to rkp. 126 z bibljoteki jagieł., w któ­ rym w łaśnie znajdują się m ow y Jana i na którym oparliśm y już przygoto­ w aną ich edycję. Dowody, że ów rkp. jest autografem i że m ow y są skopjo- w ane z rękopisu gotow ego, podajem y na innem miejscu.

3) Już ks. F i j a ł e k przypuszczał, że to Jan z Ludziska ów przekład Gwarina doręczał W arneńczykowi, por. Polonia apu d Ita lo s scholast., str. 76 i 83 i zdawał sobie spraw ę z trudności chronologicznych. Poniew aż S a b ­ b a di n i (La Scuola с g li stu d i d i G uarini Veronesse, Catania, Golati 1896, str. 135) przypuszcza, że Gwarinus przełożył dzieło Plutarcha około r. 1440 a ks. F i j a ł e k m iędzy r. 1434 a 1440. C hronologiczne w zględy n ie przema­ w iają tedy przeciw studjom Jana u Gwarina. — O technice pisarskiej Gwa­ rina por. G. V o i g t , W iederbelebung d. klass. A ltertu m sw issen sch a ft.

(5)

cia — dość, że w przyk rych w arunkach biedak ośm ielił się podążyć na Południe, gdzie przedew szystkiem zdobył stopnie naukow e, jakich mu K raków dać nie mógł. Miał pozatem Jan w yrobione jak ieś poczucie stylistyczne, więc nie mógł k u lty ­ wować b arb arzy ń sk iej łaciny, k tó ra jeszcze ciągle obrażała uszy Krakow ian. W ięc kied y n asły szał się na obczyźnie pięk­ nej, dźwięcznej i płynnej m ow y Rzym ian, tw orzonej wedle za­ sad najw iększych stylistów starożytności, postanow ił swój ję­ zyk od g ru n tu popraw ić. Może go zapoznali W łosi z tajnikam i szybkiego opanow ania now ego stylu przez najdalej pojętą h u ­ m anistyczną im itację, m oże mu sam i podsunęli zabytki mów daw nych i te sw oje dzisiejsze — dość, że Jan w racał do k raju z w łasnoręcznie dokonanym odpisem szeregu mów akadem ic­ kich, k tó ry m iał odegrać w ażną rolę w genezie jego w łasnych mów u niw ersyteckich. Być może, że w raz z tym rękopisem wiózł on jeszcze inne, więc owe filozoficzne dzieła Cycerona, z których czerpał później pow ażnie w sw ych sław nych ora- cjach, a może rów nież P latona, k tó ry się znalazł w rękach J a n a z D o b ry 1).

W każdym razie Ja n się skąpał w sam em centrum odro­ dzeniow ej reto ry k i akadem ickiej za lat jej najw iększego ro ­ zwoju. W tedy to wym owa polityczna we W łoszech wobec w y­ bitnie a ry sto k raty czn y ch rządów sk azan a na zam arcie dzieliła los w ym owy sądow ej, k tó ra mimo burzliw ych czasów zam ilkła w raz z w ym ow ą kościelną. Zato mowy pochw alne, panegi- ryczne, jak b y m iały pow etow ać klęski na ry n k ach , sądach i ko­ ściołach, w zm ożyły się bez granic i w szechw ładnie rozbrzm ie­ wały przy lada jakiej okazji. Lwia jej część zw iązała się z uni­ w ersytetem i dla wym owy akadem ickiej n a sta ł czas niew idzia­ nego dotąd rozkw itu. U m arł jakiś profesor lub uczeń — zaraz posypyw ały się liczne przem ów ienia; wjeżdżał now y dygnitarz, by objąć m iasto w swój zarząd — szedł naprzeciw niego u n i­ w ersy tet i w prow adzał go serdeczną m ow ą; innym razem roz­ brzm iew ały pochw ały w szystkich nauk razem i każdej zosobna, więc przedew szystkiem pochw ały sam ej w ym owy, filozofji, praw a obydw ojga, św iętej teo lo gji; najuroczystsze jednak b y ­ w ały przem ów ienia z okazji rozpoczęcia rok u szkolnego, na w ręczanie insygniów doktorskich i innych stopni akadem ickich. A jak by nie dosyć było ty ch mów rzeczyw iście w ypow iedzia­ nych, w krad ały się w ręk op isy najzupełniej fikcyjne. — Te włoskie stosunki m usiały dziw nie przem ówić do Ja n a, a piękna,

*) W jednym rkp. Jag., który jest katalogiem w ypożyczanych profe­ sorom książek a pochodzi z XVI w ieku, znalazłem O pera P la to n is olim J o ­

hannis de D obra. P oniew aż koleje życia w iązały przez w iele lat obu Janów ,

a Jan z Ludziska przyw iózł n iew ątp liw ie z sobą kilka rękopisów , przypu­ szczam, że Platon pochodził z daru, bo Jan darował sw oje rękopisy, dając n. p. rkp. 126 Gaszowicowi. Dla badań nad początkam i greczyzny w P olsce jest ta w iadom ość szczególniejszego znaczenia.

(6)

20*2 II. MISCELLANEA.

dźw ięczna łacina dziw nie odbijać o jego uszy, skoro z a p rag n ął sam m iew ać podobnie piękne mowy, podobnie pięknym języ­ kiem pisane a stołeczny K raków n ag w ałt zam ieniać w Padw ę. To pew ne, że krako w sk a wym ow a a k a d e m ic k a x), dotąd bogata, lecz scholastyczna tudzież w stępnym w ykładom oraz rekom endacjom teologji lub praw a w yłącznie praw ie pośw ię­ cona — m iała od pow rotu Jan a doznać zupełnego odrodzenia, w dwojakim m ianow icie k ie ru n k u : po pierw sze profesor u n i­ w ersy tetu miał w częstych okolicznościach w ystępow ać jako orator, a po w tóre styl mów m iał się całkow icie odrodzić. W łaśnie Ja n w ykazał w obu kieru n k ach zupełną przynależność do now ych prądów .

Mówił on przedew szystkiem często. Od r. 1440 zaczął siedm ioletnie w ystęp y orato rskie w Krakowie. P ierw szą i p ro ­ gram ow ą mowę m iał w uniw ersytecie za re k to ra tu J a n a z Dobry 0 pochwale elokw encji, na tem at więc czysto hu m anistyczny. Program ow y jej ch a ra k te r widoczny w zakończeniu mowy, kiedy mówca po exordium całkiem na m odłę staro ży tn y ch r e ­

toryk, dalej po w ykładzie, co to jest elokw encja, co vis orato­ ria, zacznie zachęcać uczniów i starszych do studium bonarum artium a w reszcie w pochwałach w yniesie uniw ersyteckie di­ gnitates. Kto dotychczas słyszał w K rakow ie pochw ały nau k —-

daw ały się zaś słyszeć liczne recommendationes św iętej teologji

czy praw a kanonicznego, niesły ch an ie nudne, oschłe, w ysa­ dzane cytatam i, pozbieranem i z innych mów podobnych — ten się czuł odrodzony przem ów ieniem Jan a z Ludziska, ten słu­ chał uw ażnie o Cyceronie, nazw anym przez mówcę rex elo­ quentiae, ten pierw szy raz posłyszał w K rakow ie o Demoste-

sie, a jeśli nie znał W alerju sa M aksim usa, ten się dow iadyw ał n a jego podstaw ie o niezm iernej sile w ym ow y; p rzed ew szy st­ kiem nikt dotąd nie m ówił w K rakow ie ta k serdecznie, gorąco 1 u p rzejm ie; nikt nie okazyw ał gotow ości do wspólnej pracy i nikt tak ciepłem i słowami końca mowy nie um iał sobie zo ­ bow iązać studentów z gronem nauczycieli. Zrobił to dopiero Jan z L udziska i ten jed en w ystęp m ianow ał go odrazu oficjal­ nym mówcą uniw ersyteckim .

Tak być m usiało, jeżeli go u n iw ersy tet delegow ał jeszcze tego sam ego ro k u na pow itanie posłów z soboru bazylejskiego, w ysyłając na tę uroczystość najznakom itszego sw ego teologa, Jak ó b a z Paradyża, i najw iększego swego mówcę, Ja n a z Lu­ dziska. Kiedyś przypuszczano tylko, że to Ja n z L udziska m iał przy tej sposobności mowę, dziś są na to n ajpew niejsze do­ wody. Nasz mówca niedarm o został w y b ran y n a tę uroczystość. K w estjam i religijnem i zawsze się zajm ował, był gorliw ym k a­

') Termin przyjmuję za Mecherzyńskim. W opracowaniu mam cały ten dział za w iek XV i XVI. W „Archiwum historji i filozofji m ed ycyn y“ lub w „Hum anitas“ pojawi się rzecz o m owach Gaszowica.

(7)

tolikiem , w dobrych stosunkach pozostaw ał z płocką diecezją, jechał do Rzym u dla ukojenia serca w tem św iętem m ieście, k ry ty k o w ał refo rm ato rsk ie mowy Poggia, zaznaczając u boku swoje c h arak tery sty czn e, m arginesow e sp rz e c iw y x), on w re­ szcie b ył niezapom nianym w rogiem h u sy ty Gałki, któ ry nazw ał J a n a tym , co chciał „siedzieć na pierw szych stolicach w bożni­ cach i pierw szych m iejscach na w ieczerzach“ *). W końcu sam a analiza sty lu i źródeł świadczy dowodnie za Janow em a u to r­ stw em tej mowy, dłuższy bowiem u stęp o legacji Pom pejusza zapożyczył Ja n z tej sam ej mowy P ary d esa C ypryjskiego, z którego czerpał w mowie na pochw ałę elokwencji.

C ztery lata u p ły nęły od tych przem ów ień, kiedy n a d a ­ rzyła się now a okazja pięknego przem ów ienia. Tym razem m iał wjechać w m u ry K rakow a król W ładysław , który p rzep ę­ dził w iele lat zdała od Polski a teraz zw ycięsko w racał do kraju z pełnią sła w y ; zakończył bowiem w r. 1443 drobniejsze walki i w racał w głąb W ęgier, gdzie go w itano z niekłam aną rad o ścią; w jechał wreszcie do Budy i tu zaw itali posłow ie n a j­ rozm aitszych dw orów z gratulacjam i i listam i a poselstw o pol­ skie przybyło z u siln ą prośbą o pow rót do kraju. Było to w m arcu r. 1444. W ładysław mimo wielu piekących spraw obiecał wrócić do K rakow a i zapow iedział pow rót około Zielo­ nych Św iąt. Na tę okoliczność przygotow ał sobie Ja n dłuższą mowę, k tó rą m iał u n iw ersy tet pow itać zw ycięskiego króla. W iem y, że zam iast do K rakow a król podążył pod W arnę i że stam tąd d o tarła już żałobna wieść do Polski. Ja n jednak przy­ gotow ał już mowę i dziś ją znajdujem y w zbiorze jego mów hum anistycznych. H istorycznego in te resu nie ma ona najm niej­ szego. W szak zbadanie źródeł w ykazuje, że ten pan egiry k op arty je st w całości na mowach włoskich, a ciekawym jest już sam ro zro st mowy przez to, że źródłow a m owa pogrzebow a, m iana nad grobem Ludw ika de Pirano, 90-letniego w eneckiego m ilitarissim usa, ze zm ianą tylko nazw iska ma głosić owe n ie ­ zm ierne zasługi kilkunastoletniego króla i to jeszcze przed w y­ praw ą w arn eńsk ą.

Trzy lata potem , z okazji koronacji Kazim ierza Jagielloń ­ czyka, przyszło Janow i zabierać głos jako już sław nem u mówcy u niw ersyteckiem u. Kazim ierz po wielu tru d ach pozwolił się ko­ ronow ać. Zbliżała się w ielka uroczystość koronacyjna. K raków odśw iętnie się n astrajał. Zjeżdżali się poważni i dostojni goście. Mówca okolicznościow y czuł teraz szczególne pow ołanie, rozu­ miał potrzeb ę elekw encji więcej, niż kiedykolw iek. W takiem położeniu znalazł się oficjalny o rato r K rakow a. A w łaśnie

‘) W rkp. Jag. 126 na str. 23 b —28 a znajduje się O ratio P o g g y F lo­

ren tin i rh etoris m irific i adm on itoris dans m odum , zaczynająca się od słów : Vellem p a tre s reveren dissim i tantum v ir tu tis ... Tę m owę, jak całą część rkp.,

przepisał Jan a na m arginesach zaznaczył sw oje krytyczne, krótkie uw agi. 2) Por. K. M o r a w s k i , H istorja uniw . Jagieł. I. 463.

(8)

204 II. MISCELLANEA.

zjeżdżali się ludzie bardzo mu mili i bliscy. Mówca czuł pew ­ ność siebie, odw agę naw et i co m iał na sercu — tra p iła go zaś mocno niedola w ieśniaków — to wypow iedział przed k ró ­ lem. „Dlaczego w tym k raju bogatym chłopi żyją w niewoli i cierpią taki ucisk, jak niegdyś synow ie Izraela w E gipcie?.. Królu! z pom iędzy tylu książąt, godpych korony, obrali sobie Polacy ciebie, tusząc, Ż6 dokonasz wielu reform , że pom iędzy

innem i ukrócisz żebraninę m ożnych, a zniesiesz niew olę chło­ p ó w ,.. że powrócisz wolność chrześcijanom , zam ieszkującym to królestw o ; jasn ą albow iem je st rzeczą, że n a tu ra w szystkich ludzi zrodziła ró w n y m i!“ 3) W ten więc sposób odrazu znam io­ nował Ja n a ten refo rm ato rski krok, to upom inanie się o praw a drugiego, tak ściśle zw iązane z genezą w łoskiego odrodzenia.

A znowu tru d n o było Janow i nie okazać przy tej sposob­ ności hołdu i serdeczności arcybiskupow i Kotowi, więc m u te ­ raz serdecznie a publicznie dziękow ał w osobnej m owie za udzielane kiedyś uniw ersyteckie nauki. — Tego sam ego ro ­ dzaju, co ta kró tk a m owa na cześć arcyb isk up a, je s t trzecia mowa, n ap isan a z okazji koronacji króla, a pośw ięcona b isk u ­ powi Giżyckiemu, k tó ry kiedyś, przed w łoską podróżą Jan a, gościł go serdecznie a m oże też jakiegoś w sparcia udzielał w tym celu. Tak więc pow stały trzy mowy z okazji koronacji Kazim ierza.

J e st jeszcze jed n a m owa Jan a, o której nigdy nie p rzy ­ puszczano, by od niego pochodziła. Rozm iaram i dorów nuje om al w szystkim w ym ienionym , wziętym razem . Dziwna to mowa — dlatego najpierw , że tu w szystko n araz pow iedziano: 0 filozofji, ludzkich przyw arach, życiu w iejskiem , u p raw ie roli 1 w ychow aniu m łodzieży. Dziwne ted y to pom ieszanie tem atów w jednej mowie, która ma m iejscam i u stęp y , św iadczące, że m iała być istotnie w ypow iedziana przed pow ażniejszą publicz­ nością. Pow tóre jest to przem ów ienie dziw ne przez niejednoli­ tość stylu, bo się przejaw iło pom ieszanie sty lu scholastycznego z hum anistycznym . Pow iedzm y odrazu, że u stę p y o życiu w iej­ skiem i o u praw ie roli są dosłow nie wzięte z C yceronow ego

Katona i O obowiązkach, że ustęp o m ądrości też z tego o sta t­

niego dzieła a u stęp y o filozofji przejęte dosłow nie z w łoskich mów akadem ickich, że u stęp o w ychow aniu m łodzieży — pierw szy to głos pedagogiczny w naszej lite ra tu rz e — choć mówca źródła nie zacytow ał ani go też nie zam ieścił w swoim rękopisie — pochodzi od hum anistycznego tra k ta tu pedagogicz­ nego V ergerjusza, De ingenuis moribus. Otóż pow yższe u stęp y ,

oparte na Cyceronie lub dziełach hum anistycznych, n ależą s ty ­ lem do now ego k ieru n ku . Jed nak że w tej ostatniej mowie jest dłuższy ustęp, w epchnięty niejako w środek, a jest to

3) Przekład z I g n . C h r z a n o w s k i e g o , H isto rji lite r a tu ry n iep o d leg łej

(9)

jedna w ielka nizanka cytatów z bardzo wielu autorów i to n aj­ praw dopodobniej p a rtja p rzejęta skądś z gotow ego. Dziwić się m usim y, że J a n a nie raziła ta n udna, pełna erudycji, część mowy, choć w tem się zaznacza w łaśnie przejściowość k ie ru n ­ ków, podobnie zresztą, jak o wiele później u Krzyckiego, k tóry „przestrzega dobrego sm aku, a mimo to n aśladuje jeszcze średniow ieczne m etra i sztuczki, jakby na przełom ie dw u epok, jak b y ucho m łodzieńcze zbyt się w słuchało w prozy k o ­ ścielne i żakow skie, w pijane ry tm y w agantów “.

W te n sposób przebiegliśm y siedm dochow anych mów z siedm ioletniego w ystępu oratorskiego Jan a, w ydobyw ając ich c h a rak tery sty czn e cechy, przez co zarysow ała się w yraźniej postać mówcy. Pozostaje więc zwrócić szczególną uw agę na styl mów i ich źródła.

W rezu ltacie przeprow adzonych badań w ynika, że Ja n z Ludziska, zainteresow aw szy się odrodzeniow ą reto ry k ą, p rze­ pisał na ziem i włoskiej około 50 mów ak ad em ick ich 1), z których

*) By to udow odnić należy dowodam i poprzeć dwa tw ierdzenia: 1) rkp. 126 jest autografem Jana, 2) autograf pow stał w e W łoszech — Tw ier­ dzenie pierw sze łatw o udow odnić: W rkp Jag 618 znajdują się Canones

eclipsiu m m g r i D ankonis scrip ta e p e r m an u s Johannis de Ludzisho. Ponie­

w aż tu w yraźnie stw ierdzono m ożliw ość autografu a zestaw ienie pism a rkp. 126 (w jego części w łoskiej i m owach Jana) wykazuje pism o tej samej ręki, ten sam charakter i ductus liter, to sam o przepisyw anie w dwu kolum nach, co do czego po najdokładniejszej autopsji nie może zachodzić najmniejsza w ątpliw ość — w ięc w rezultacie dow odzim y rzeczy ważnej, że rkp. 126 jest autografem, czego następstw em staje się przyjęcie szerszej podśtawy, na któ­ rej opieram y znaczenie Jana. Ks. Fijatek bardzo niefortunnie i bezpodstaw ­ n ie uważał ów odpis w rkp. 618 za pracę innego w spółczesnego Jana, Polo-

lonia sch olastica str. 78, uw . 5, a w Jakóbie z P a ra d y ża str. 229—230 przypu­

szcza, że Św iętopełk zam ieścił m arginesow e uwagi w m ow ie Jakóba, podczas gdy one od Jana pochodzą. — Tem ważniejszą staje się konieczność udow odnienia drugiego tw ierdzenia a pom yślny rezultat tym razem św iadczyłby za reto­ rycznemu studjami Jana w e Włoszech i z zagadnieniem zależności literackiej dow odziłby św iadom ej innow acji Jana. Otóż udow odnienie drugiego tw ier­ dzenia było trudne, ale przyniosło pozytyw ne w yniki. Stw ierdziłem że: 1) niem a w Polsce i polskich bibljotekach na obczyźnie rękopisu z tem i sa- m em i w kom plecie płodam i w łoskiej retoryki akadem ickiej, co w rkp. 126, 2) nikt inny nie m ógł poza Janem przywieźć rkp. 126 do Polski. Okazuje się bowiem , że z pow ażniejszych ięk pisów o podobnej zawartości są tylk o rkp. jag. nr. 42, 173 i 2232, z nich nr. 42 na str. 1—29 ma 17 mów z p o­ śród ow ych 50 przepisanych przez Jana, nr. 173 (na str. 397—455) — 20, a nr. 2232 tylko 11. Mowy te czasem mają inne lekcje, n ie wykazują w ięc bliższej z Janow ym zbiorem filjacji. Poniew aż natom iast pew ne grupy mów w ystępują w e w szystkich rkp, ale inaczej ułożone, w ięc to św iadczyłoby o braku bliższego związku i o tem, że Jan nie zbierał m ów zosobna, bo w iele z nich pow stało w czasie pobytu Jana we W łoszech, jak n. p. mowa w rkp. 126 na str. 23 a z 8 grudnia 1430 lub na str. 4 2 b —4 4 b z r. 1433, w ięc w roku promocji Jana w Padwie. Musiał tedy ten rkp., z którego Jan przepisał m ow y, pow stać w r. 1434. Poniew aż led w ie pięć lat dzieli w ygło­ szenie m ow y o pochw ale elokw encji od pow stania rękopisu, w ięc trudno nie docatrzeć się przepisyw acza w Janie, czego dowodzi pism o, dochow anie się rękopisu i te względy, które się łączą z niezm iernie szybkiem a zastanow ie­ nia godnem docieraniem prądów w łoskich na naszą ziem ię.

(10)

206 II. MISCELLANEA.

kilka pochodzi od najznakom itszych mówców włoskich, jak n. p. G w arina lub Poggia; niektóre z nich pow stały w łaśnie za po­ b ytu Ja n a we W łoszech, były m u więc w spółczesne. Odpisu d o k onał nasz ziom ek z rękopisu, nie zajm ow ał się więc ich zbieraniem , a przep isy w ał w tym celu, by w kraju oprzeć w łasne mowy na tych odrodzeniow ych źródłach. K orzystanie z nich przypom ina kontam inację kom edji rzym skiej a polega na tem , że Ja n opiera swoją m owę na pew nej mowie włoskiej, pozatem jed nak w łącza do niej m niejsze lub w iększe u stępy, w zięte z innych mów, stosunki włoskie zaś zam ienia na pol­ skie przez podstaw ienie innych nazw tak, że m iejsc orygi­ nalnych je st niezm iernie m ało. W szczególności zestaw ienie wzorów przedstaw ia się n astępująco:

Mowa I. De oratoriae facultatis laudibus oratio *) pom ie­

szczona w rkp. Jag. 126 na str. 101— 106 zaw iera w sobie do­ słow ny te k s t ośm iu mów akadem ickich w łoskich, z których je d n a : Paridis Romani De oratoriae facultatis Im dibus oratio8)

stanow i podstaw ę całej mowy Jana. P rzejm ow anie ustępów z mów włoskich o tyle sobie Jan ułatw ia, że trzy przez siebie w podziale m owy zaznaczone zagadnienia opiera na trzech m o­ wach. Stosow nie więc do tego przy zagadnieniu pierw szem 3) posług u je się w yłącznie praw ie w spom nianą m ową P a ry sa Rzym ­ skiego. przy zadaniu d ru g ie m 4) przejm uje tek st mowy Parysa C ypryjskiego o pochw ale praw a o b y d w o jg a 5), w reszcie przy zad an iu trzeciem 6) zapożycza się w Oratio composita et ponun- tiata per egregium artium doctorem Paulum de Robotellis pro principio studii Patavini die Luna Octobris 14207). Pozatem

w łączył nasz mówca drobniejsze u stęp y z innych pięciu mów przedew szystkiem na w s tę p ie 8).

Mowa ΙΓ, Oratio ad Marcum Bonfilium et Stanislaum de Sobnyow legatos concilii Basiliensis9), w ykazuje w w ielu m iej­

scach tek st zbliżony do skopjow anych mów przez Ja n a a cały u stę p o legacji Pom pejusza w yjęty jest dosłow nie z w ym ienio­ nej już Oratio utriusque iuris Paridis Cipriensis, którego to

źródła darem nie szukał ks. F ija łe k 10).

') T ytuły m ów, z w yjątkiem m ow y III, urobione na wzór ów czesnych m ów hum anistycznych, pachodzą ode mnie.

2) Znajduje się ona w rkp. 126 na str. 55 b —58 b.

3) „Primo inihi videtur in oratoriae facultatis lande v e r s a r i... quid ipsa eloquentia et vis oratoria possit exprim ere conari“.

4) „Deinde vos scholares et m aiores m eos ad bonarum artium studium prosequendum hortari“.

5) Oratio utriusque iuris Paridis Cipriensis, rkp. 126, str. 58 b —62 b. 6) „Posterum ...d ig n ita te s vestras pro istorum habundantium b enefici­ orum recom m endatione sem piterna collaudare“.

7) W rkp. 126, str. 63 a —65 b.

8) Znajdują się one w rkp. 126 na str. 5b — 8 a, 36 a—39 a, 54 b—55 b, 3 6 a —65b.

e) W rkp. 126, na str. 127 — 131.

(11)

Mowa Ш, Oratio pro susceptione regis Vladislai de Ungaria venire volenti składa się z przejątków czterech mów w łoskich,

przyczem podstaw ow ą stałSHslę~mowa pogrzebow a na śm ierć B artłom ieja Cirm isona, praw ie całkiem p rz e p is a n a 1). Z aw arta tu pochw ała w odza w eneckiego nie w y starczyła Janow i, więc dopełn ia laudes z rzekom ej m owy D em ostenesa do A leksandra

W ie lk ie g o 2) do tego stopnia, że się praw ie cała znalazła w J a ­ now ym p an eg iry k u , u stęp bowiem środkow y o podbojach A lek­ sa n d ra został tylko pom inięty. Captatio benivolentiae dostało

się tu taj z pan eg iry k u na jakiegoś Benibum et L a u re a n u m 8), a u stę p końcow y z mowy włoskiej, w której jakiś w dzięczny h u m an ista dziękuje szczodrobliw em u biskupow i za udzielone p reb en d y a wraz z podziękow aniem zamieszcza laudes owego

biskupa, które oczyw ista z duchow nego sp łyn ęły teraz na króla.

Mowa IV, Oratio in laudem Casimiri, quando Cracoviam venit ad coronandum 4), podobnie jak dwie następne, opiera się

na przem ów ieniu G w arina na pogrzebie Georgii L a u re a n i5) i na innej jego m ow ie de laudibus Benibi et Laureani6) Vene torum . Można więc podać jako zasadę, że Ja n z laudes mów

pogrzebow ych u k łada swoje pochw ały w mowach w łasnych. Je śli w mowie pierw szej oraz trzeciej spotykaliśm y dłuższe u stę p y dołączone jed en do drugiego, to m owa n iniejsza i dwie n a stę p n e w ykazują ponadto rozszerzenie tek stu mowy p o d sta ­ wowej jednem lub dwom a zdaniam i, w ziętem i niekiedy rów ­ nież z mów skopjow anych przez Jan a. Tylko owa w staw ka z niezm iernie ciekaw em w staw iennictw em się p rofesora u n i­ w e rsy te tu za chłopam i nie znalazła się w śród źródeł w łoskich, więc niew ątpliw ie w ypłynęła w prost z serca mówcy.

Mowa V. Oiatio in laudem archiepiscopi Vincenlii Kot, quando Cracoviam venit ad coronationem principis Casimiri

źródła swoje m a przynajm niej w czterech m owach 7) w łoskich,

w ydrukow ana ta mowa. Poniew aż w yróżnienie pod koniec m ow y m a io res i m in ores, mające w łaśnie dowodzić autorstwa Jana, w zięte jest z m ów w ło ­ skich — dlatego kładliśm y szczególniejszy nacisk na potrzebę now ej argu­ m entacji.

') Oratio p ro fu n ere B arth olom ei C irm isini de P irano [a. 1433] w rkp. 126. str. 42 b - 44 b.

2) D em osthenis O ratio a d A lexan dru m in cipit tradu cta e G raeco in

L a tin u m , rkp. 126, str. 3 9 b —40b.

3) Znajduje się ta m ow a bez tytułu w rkp. 126, str. 11 a —11 b.

4) W ydrukował ją S z u j s k i w Codex ep istu la ris II 174, w rkp. 126, na str. 110—114.

5) O ratio G varini Veronensis in funere G eorgii L aureani, rkp. 126,

str. 15 a—18 a.

6) Oratio d o ctissim i viri G varini Veronensis, rkp. 126, str. 20»-22 a.

7) Są to następujące: 1) O ratio p r o in sign iis doctoratu s in iure civili, rkp. 126, str. 11 b —11 b, 2) O ratio d o ctissim i viri G varin i Veronensis, rkp. 126, str. 2 0 - 2 2 a, 3) O ratio in laudem gen erosi viri dom in i G eorgii C ornario

in in troitu su i reg im in is in Padua 1430, decem bre 8, 4) O ratio p r o fu n ere B a rth o lo m ei C irm isini L o d vici de P irano a. 1433, rkp. 126, str. 42 b — 44 b.

(12)

208 II. MISCELLANEA.

niejed no k ro tn ie już w ykorzystanych przez Ja n a tak dalece, że je nasz mówca powoli całkiem w yczerpuje. Schem atem przem ó­ wienia stała się dla Ja n a pierw sza z w ym ienionych mów wło­ skich. Zaznaczył w niej jakiś włoski orator, że w ym ieni: 1. ho­ nestissimos mores, 2. ingenii acumen, 3. optima studia, 4. na­ turae excellentiam, 5. praeclaram fam iliam stojącego przed sobą

prom ow anego m łodzieńca. W edle tych sam ych punktów i naj­ częściej tem i sam em i słowami rozw inął Ja n pochw ałę arcybi­ skupa, przeszedł n iektóre z nich ogólnikowo za wzorem , nato­ m iast virtutes rozw inął szeroko, szerzej naw et, niż to zrobił

P olisenus de M osaltis w pochw ałach księcia Tom asza Mace- nigo, n a którym o parł się nasz mówca w tej części mowy. Stanowczo w yszedł Ja n poza wzory i już od siebie kreślił św ietny stan gnieźnieńskiej kapituły. Kiedy jed n a k pod koniec zabrakło m u natchnienia, dokończył pan eg iry k słowam i Gwa- rin a, biorąc je dosłow nie z początku i końca mowy in funere Georgii Laureani.

Mowa VI, Oratio in laudem Pauli G iżycki episcopi Plo- cen sis1), przyjm uje schem at poprzedniej mowy, ta sam a więc

dyspozycja a za nią podobne u stęp y o dignissim i mores, inge­ nii acumen, naturae excellentia i praeclara domus. Zestaw ienie

źródeł w ykazuje, że sam początek tego p an eg iry k u w zięty jest

z Oratio de obitu illustris philosophi Pauli Veneti2) a captatio

benwolentiae z Oratio de laudibus episcopi pro acceptis benefi- c iisä), n astępnie dyspozycja pochodzi z tego sam ego źródła, co

w mowie poprzedniej i z niej też biorą się laudes. W staw ek,

dla których nie odnaleziono wzoru, je st bardzo mało, m iędzy niem i zaś k ró tk a n o tatk a o wyjeździe mówcy do Rzymu.

Mowa VII, Oratio de laudibus philosophiae agriculturae пес поп de liberorum educatione4), w ykazuje pew ną odm ianę

źródeł. W szystkie poprzednie mowy opierały się na akadem ic­ kiej, hum anistycznej, włoskiej retoryce, której płody skopjow ał J a n we W łoszech. Tutaj znajdują się te sam e źródła, ale poza niem i są jeszcze dłuższe u stę p y z: 1) C ycerona Cato sive de senectute, De officiis, Paradoxa, 2) V ergeriusa de Iustinopoli De ingenuis m oribus5), 3) cytatów z przeszło 20 autorów , p rze­

w ażnie czytanych w średniow ieczu, w osobnym u stępie, n ie­ w ątpliw ie w całości skądś przejętym . Najwięcej jednakże prze- jątków jest z skopjow anych mów akadem ickich na tem at

filo-0 Znajduje się w rkp. 126, str. 117. 2) Rkp. 126, str. 8 b —10 a.

3) Rkp. 126, str. l i a —11 b.

*) Rkp. 126, str 139—147 (drobnem pism em , z licznem i poprawkam i i w staw kam i na m arginesie, co św iadczy, że m am y prz d sobą bruljon).

5) Tekst tegx) dzieła znajduje się w bibljotece Jagieł, w kilku egzem pla­ rzach a w e w szystkich razach wrraz z innem i zabytkam i w łoskiej literatury odrodzeniow ej. Nie badałem bliżej, którym z zachow anych rękopisów p o­ sługiw ał się nasz Jan; w każdym razie także i to dzieło przyw iózł on z podróży.

(13)

zofji 0· G dybyśm y oznaczyli w rękopisie każdą z tych mów osobną num eracją i zestawili porządek przejętych ustępów , to przedstaw iłby się on w ten sposób: nr. 24, 16, 2 4 2), 24, 23, 24, 25, 23, 2, 23, 25, 23, 2, 23, 23, 2, 23, 19. W idać na pod­ staw ie tego, w jaki sposób pracuje Ja n w kom ponow aniu swych mów. M ianowicie przedm iot o filozofji składa mówca z sześciu mów, rozpoczyna od Oratio de laudibus philosophiae (nr. 24),

po kilka zdań przechodzi do innej mowy (nr. 16), by wrócić do poprzedniej, ale z niej dobiera tylko niektóre ustępy, p rz e ­ ryw a to w staw ką z innej m owy i tak ciągle w ędrując po m o­ wach w łoskich znajduje wiele m aterjału, dosłownie przejętego do swojej mowy.

W obec odnalezienia włoskich źródeł mów Jan a ro zp a tru ­ jem y już całkiem pewnie zagadnienie rodzaju zależności i jego następ stw a. Sposób korzystania z płodów hum anistycznej re ­ toryki przypom ina, jak już w spom niano, kontam inację w rzy m ­ skiej kom edji, bo i tam łączy się w całość ak ty czy sceny, b ran e z różnych wzorów greckich. Jeśli Terencjuszow i o raz Plautow i nie ganim y tego, że się kontam inacji chwycili, nie z n aj­ dziem y powodu, k tó ry b y zm niejszał zasługi Jana. Siedm jego mów opiera się na ośm nastu mowach włoskiego po cho dzen iaa), n iektóre zaś z nich k ilkakrotnie posłużyły naszem u mówcy

’) Te źródła są następujące: 1) O ratio de laudibus bonarum a rtiu m (nr. 2), str. 5 b — 8 a. 2) O ratio de iure c iv ili (nr. 16), str. 33 b —36 a. 3) D e­

m o sth en is oratio a d A lexandrum ... (nr. 19), str. 39 b—40 a 4) Principium in artibu s (nr. 23), str. 46 a —49 b. 5) O ratio de lau dibu s p h ilo so p h ia e (nr. 24),

str. 49 b. 6. O ratio de lau dibu s san ctae theologiae (nr. 25), str. 49 b —50 b.

-) W ym ienienie tej samej numeracji, jeżeli nie bezpośrednie

zapo-życzenie.

3) Dajemy tu ich ostateczny przegląd:

1) Str. 5 b — 8 a, O ratio de la u d ib u s artium .

2) 8 b —10 a, O ratio de obitu illu stris p h ilo so p h i P auli Veneti. 3) 4) 11 a —11 b, O ratio de lau dibu s ep isco p i p ro acceptis beneficiis. 4) W 11 b —12 b, O ratio p ro in signiis doctoratu s in iure civili. 5) У) 15 a —18 a, Oratio G varini Venonensis in fu n ere G eorgii L au ream .

6) Str. 20 —22 a, O ratio d o ctissim i viri G varini Veronensis. 7) 23 a O ratio in lau dem gen erosi viri dom in i G eorgii C ornario .

8) Str. 33 b —36 a, O ratio de iure civili.

9) V 36 a —39 a, O ratio de recom m endatione iuris canonici. 10) yf 39 b —40 a, D em osthenis oratio a d A lexandrum .

U ) y> 42 b —44 b, O ratio p ro fu n ere B arth olom ei C irm isin i L odvici

de Pirano.

12) Str. 46 a —49 b, P rincipium in artibus.

13) » 49 b O ratio de lau dibu s p h ilo so p h ia e.

14) )9 49 b — 50 b, O ratio de lau dibu s sanctae theologiae. 15) 54 b—55 b, O ratio a d dandum insignia.

16) 55 b — 58 b, P a rid is R om an i de oratoriae fa c u lta tis lau dibu s 17) V 58 b —62 b, O ratio utriusque iu ris P a rid is Cipriensis.

17) У) 63 a —65 b, O ratio com posita et enuntiata p e r egregium artiu m

doctorem P aulum de R obotellis p ro p rin cip io stu d ii Patavini.

(14)

210 II. MISCELLANEA.

dłuższem i ustępam i tak, że m aterja kilku nawet· zupełnie zo­ sta ła w yczerpana.

Z powodu dosłow nego przejęcia tek stu źródłow ego z a p y ­ tać należy, dlaczego Ja n poszedł tą drogą. W odpowiedzi ocze­ kiwać trzeb a tylko tego w yjaśnienia, że w przejm ow aniu cu­ dzego tek stu nasz orator nie dopatryw ał się niczego złego, bo zresztą tą sam ą drogą szli rów nież hum aniści włoscy, to było pow szechnie zalecane w receptach hum anistycznej im itacji jako najrychlejsze opanow anie praw dziw ie pięknego stylu odrodze­ niowego, w końcu w ykazanie, że się zna najlepszych w spółcze­ snych stylistów i najlepiej, bo ich w łasnem i słow am i, przem a­ wia, nie przynosiło najm niejszej ujm y K rakow ianinow i, owszem to naw et Polaków staw iało wyżej od Niemców, o czem dobrze Ja n wiedział i o czem wiedzieli rów nież dobrze Niemcy.

Z astanaw iając się zaś nad następstw am i stosow anej przez J a n a kontam inacji, musim y zapytać — podobnie jak to robili filologowie, kiedy im przyszło rozstrzygnąć kw estję rzym skości k u ltu ry w kom edji P lau ta i Terencjusza — czy wiadomości 0 K rakow ie m ożna bez zastrzeżeń rozp atry w ać i stąd wniosko­ wać o odrodzeniowej k u lturze tego m iasta, czy też przyjm ow ać je krytycznie, tem bardziej, że zdajem y sobie spraw ę, że za przejątkam i z mów w łoskich i podstaw ieniem pod m iasta wło­ s k i e stołecznego K rakowa mówca raczej w łoskie, niż nasze

przed staw iał stosunki.

Otóż zauw ażyć w ypada, że się niew iele znajdzie w iado­ m ości o odrodzeniowej k ulturze -Krakowa, niew iele też n o ta ­ tek o życiu sam ego mówcy, że serdeczne słowa w obronie w ieśniaków nie znalazły się w mowach włoskich, lecz z serca mówcy w ypłynęły, że wreszcie widoczna jest w jego m owach nienaw iść do Niemców, ale przypom nieć sobie trzeba, że za krakow skich studiów Ja n a rozgryw ała się potężna w alka z Za­ konem niem al o egzystencję u n iw ersytetu , że w tej walce k ru ­ szył kopje niezm ordow any obrońca akadem ji P aw eł Włodko- wicz i od niego spłynęła na Jan a pogarda dla Niemca.

Oceniając ted y istotne zasługi Ja n a z L udziska około pol­ skiego hum anizm u, przyznać należy, że on w łaśnie najgłów ­ niejszą rolę odegrał w genezie nowego kierun k u. Podążył bo­ giem z scholastycznego K rakowa na Południe, tam się rozkochał 1 rozm iłow ał w w łoskiem odrodzeniu, zapoznał się z hum ani­ styczną reto ry k ą i tę postanow ił w m urach stołecznego K ra­ kow a szerzyć i rozwijać. O ryginalnym i sam odzielnym co p raw da Jan się nie okazał, bo to i trudnem było przy tak od­ m iennej różnicy dwóch kierunków i praw ie niem ożliwe przy tej niepoham ow anej chęci przekształcenia nagw ałt Krakow a w polską Padwę czy W enecję. Z resztą już teraz dał wzór tej hum anistycznej imitacji, która później niejednokrotnie znalazła uspraw iedliw ienie w hum anistycznych szkolnych podręcznikach. Jeżeli do tego dodam y, że nasz o rato r rozczytyw ał się w w spół­

(15)

czesnych w łoskich hum anistach, że k rytykow ał Poggia, że ty- lekroć w ystępow ał w kraju z przem ow am i, w których zag rze­ wał do k ultyw ow ania elokw encji i filozofji, w skazyw ał p o trzeb ę kształcenia dzieci wedle najnow szych prądów, że tak wym ów nie staw ał w obronie w ieśniaka, tak wdzięcznie się o sw oich profesorach i dobrodziejach w yrażał, tak mocno przeciw wrogom Polski w ystępow ał, że wkońcu kierun ek odrodzenio­ wej re to ry k i przez siebie do ojczyzny w niesiony i szerzony rozw ijał u innych, stw arzając orato rsk ą szkołę ^ — to isto tn ie rozpoznam y w Jan ie z Ludziska praw dziw ego hum an istę, jako oratora, p atrjo tę, reform atora i w ielkiego człowieka zarazem .

Bronisław Nadolski.

K allim achiana.

Mimo długiego szeregu prac, szkiców i artykułów pośw ię­ conych Kallimachowi daleko nam jeszcze do tak pożądanej mo nografji o tej w yjątkow o ważnej postaci w dziejach polskiego ren esan su . Trzebaż w pierw wydać krytycznie całą po nim sp u ­ ściznę, poddać ją gruntow nej i w szechstronnej analizie, opiera- rając ją n a rozległem studjum k u ltu ry hum anistycznej, p rze ­ prow adzić rew izję badań dotychczasow ych. Nie wolno nam jednak zam ykać oczu na to, że nad Kallimachem pracuje się

nie tylko w Polsce ale i zagranicą.

N iezw ykle pracow icie i sum iennie przez St. K ossow skiego zebraną bibljografję odnoszącą się do Kallimacha w pierw szym tomie „H istorji lite ra tu ry “ P iłata (str: 59—65) należy pom nożyć o niektóre cenne pozycje. I tak w latach 1909—1912 w ydał prof, historji hum anizm u w uniw. rzym skim Zabugin (Vladi- miro Zabughin) obszerną dw utom ow ą m onografję p. t. Giulio Pomponio Leto (Roma 1909 — 1912, t. I, str. XXII + 382, t. II,

str. XIV + 422), op artą na bardzo bogatym m aterjale arch iw al­ nym i rękopiśm iennym . Bez oparcia się o to dzieło nie m ożna mówić o tych zasobach k u ltu ry hum anistycznej, jakie Kallimach ze sobą do Polski przywiózł. Znał to studjum prof. P taśn ik ; w przypisach do swej Kuli игр włoskiej wieków średnich w Pol­ sce raz się na Zabugina powołuje (str. 1861 i cytuje za nim

zeznania Pom poniusa L etusa o Kallim achu. Ale P taśnikow i cho­ dziło tylko o dyplom ację i politykę Kallim acha, a nie o jego k u l­ tu rę hum anistyczną, więc też w szystkiego stam tąd nie w ydo­ bywał, co się do tej osobistości odnosiło. Tym czasem Z abugin, znający też częściowo polską litera tu rę naukow ą o K allim achu, w ielekroć o nim mówi, dorzuca tu i ówdzie ry sy do jego ch a­ rak te ry sty k i (I, str. 121, 122, 185—6) i cały jeden rozdział księgi pierw szej swego dzieła m u poświęca. Tutaj m. i. cha­ rak te ry z u je jego Fannietum.

Cytaty

Powiązane dokumenty