Marian Morelowski
W sprawie pochodzenia Jędrzeja
Kitowicza
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 44/3-4, 252-257
M A R IA N M ORELO W SKI
W u zu p ełn ien iu a r t y k u ł u 1 A n d rzeja Zajączkow skiego p rag nę podać garść szczegółów, które, ja k sądzę, m ogłyby się przyczynić do ostatecznego rozw iązania zagadki pochodzenia Kitowicza. D anym i rozporządzam dzięki dziadkow i m em u, Jan o w i K an tem u M orelow - skiem u i babce Pelagii z B rzezińskich, jego żonie, p rzez k tó rą jestem p rap ra p ra w n u k ie m sio stry Kitowicza.
P elagia M orelow ska, niezw ykle su m ien n a i w y tra w n a w w y chow aniu synów — o czym żyw e są u nas dotąd tra d y c je przez ojca mego, d ra Ju lian a, i s try ja L ud w ik a — zbierała sk rzętn ie razem z mężem, dla przek azan ia potom kom , zarów no pow ażne dzieła ja k w iadom ości rodzinne i p o rtre ty . Z am iłow aniam i kolekcjonerskim i odznaczał się rów nież J a n K a n ty M orelow ski (1800— 1855), profesor In sty tu tu Technicznego w K rakow ie (nam iastka politechniki), czło n e k K rakow skiego T o w arzystw a N aukow ego, z którego w yrosła później A kadem ia U m iejętności. Św iadectw em ty ch zam iłow ań obojga dziadków je s t odziedziczony przeze m nie pokaźny zasób rzadkości bibliograficznych do dziejów Polski, naszych pow stań i r u chów rew o lu cy jn y ch E uropy w lata ch 1789— 1848. Podnoszę te szczegóły z naciskiem , bo m ów ią o pow adze zainteresow ań i skłon ności do u stalan ia d o kładnych inform acji, k tó re to skłonności w raz z in n y m i w ysokim i zaletam i, w pojonym i m em u ojcu i stryjow i, zaw ażyły n a stałym pouczaniu nas, dzieci, o niezbędnej potrzebie dokładności w e w szystkich tw ierdzen iach i poczynaniach.
Z tak szanow nych rą k i przekazów zyskałem w dziedzictw ie om ó w ione poniżej dane i m ate ria ły opatrzone sta ra n n ie objaśnieniam i. P onadto s try j L u d w ik przek azał m i obszerną h istorię rodziny.
Pelagia M orelow ska (zm arła w r. 1871), k o rzy stając z now ych wówczas u sług sz tu k i fotograficznej, p ostarała się dla synów o re p ro d u k cje p o rtre tó w rodzinnych. Fotog rafie te pozostają dotąd
W S P R A W IE P O C H O D Z E N IA JĘ D R Z E JA K IT O W IC Z A
1 A. Z a j ą c z k o w s k i , O p o c h o d ze n iu K ito w ic z a . P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X L III, 1952, z. 3 - 4 .
J Ę D R Z E J K1TO W ICZ. PO R T R E T Z OKO ŁO R O K U 1790.
Dar Pelagii z Brzezińskich Morelowskiej dla Biblioteki Polskiej Akademii Umiejętności (obecnie Biblioteki PAN) w Krakowie.
W S P R A W I E P O C H O D Z E N I A K I T O W I C Z A 253
w m ym posiadaniu, w iążą się zaś genetycznie z Kitowiczem . P o rtre t jego odziedziczyła P elagia od swej rodziny. O fiarow ała go ona potem A kadem ii Um iejętności, gdzie go swego czasu oglądałem i gdzie się dotąd znajduje. W dom u rodziców mego ojca pozostała foto g rafia tego p o rtretu , k tó rą posiadam do dziś (jak resztę zw iązanych z tą sp raw ą dokum entów ). D ruga fotografia, najciekaw sza dla n in ie j szego tem atu, w ykonana została ze starego p o rtre tu A polonii B rze zińskiej i zaw iera n a odwrocie następ u jący napis:
A p olon ia z S k a rb k ów -B iałob rzesk ich W incentow a D u n in -B rzeziń sk a, córka P a w ła , starosty czern ich ow sk iego, pisarza referen d arii koronnej za S ta n isła w a A ugusta, w ła ścicielk a Z akliczyna w p o w iecie w ielick im i w tam tejszym k o ściele pochow ana. M atka b yła z dom u M akow ska, rodzona siostrzenica księd za K itow icza, autora P a m ię tn ik ó w z czasów P on iatow sk iego.
T rzecia fotografia oraz akw arelow a kopia z oryginału, stylowo w yraźnie osiem nastowiecznego, p rzedstaw ia w edle analogicznego napisu P aw ła Białobrzeskiego, referendarza, o k tó ry m przechow ała się w rodzinie m ej trad y cja, że był w y bitnym p raw nik iem i mówcą. J e d n a z jego m ów była bodajże ogłoszona kiedyś drukiem .
C zw arta fotografia, przedstaw iająca w edle starego p o rtre tu W incentego Brzezińskiego, nosi n a odwrocie objaśnienie: „W incenty D unin B rzeziński, w łaściciel dóbr N idek koło W adowic, pochow any w K rólestw ie Polskim , gdzie zm arł nagle w dobrach G rab k i“. J e st to ojciec Pelagii Janow ej K antow ej Prus-M orelow skiej, k tó ra w edle relacji rodzinnej otrzym ała z N idka m. in. część m ebli. Jed en z m ebli zachow ał się dotąd w m ym posiadaniu.
W ym ienione szczegóły są dla naszego tem a tu o tyle interesujące, ze św iadczą znów o dokładnych inform acjach i n o tatk ach przekaza nych m i przez s try ja i ojca (zm. w r. 1916), ludzi — ta k ja k Janow ie M órelowscy — w ielkiej powagi. Ścisłość tw ierdzeń w idn ieje też z ro zp raw m ojego rodzica (nip. O s ty lu u rzędow ym ), k tó re niedaw no jeszcze cytow ał w przedzgonnej rozpraw ie ceniony teo re ty k praw a B ronisław W ró b le w sk i2. Skłonność do w y rab ian ia w sobie p recy zyjnej pam ięci oraz zam iłow anie do skrzętnego przekazyw ania w ia domości z daw nych czasów J a n K an ty p rze jął niew ątpliw ie po ojcu swoim, tj. po S tanisław ie Łukaszu M orelowskim. W edle bezpośred niej tra d y c ji rodzinnej b y ł on w młodości konfed eratem barskim (dzięki tem u w ielce ucierpiał m ajątkow o), następnie służył w ojskow o
254 M A R I A N M O R E L O W S K I
pod M ohortem i p rzek azał m łodem u W incentem u Polow i bogaty zasób d anych obyczajow ych z w. X V III i w spom nień w łasnych, k tó re poeta spożytkow ał w sw oich P am iętnika ch B e n e d yk ta W innickiego i w S en a to rskiej zgodzie. W iem y o ty m n ie tylko od naszego ojca (urodzonego w r. 1850), k tó re m u W incenty Pol przez se n ty m en t do S tanisław a M orelowskiego daw ał w w iek u szkolnym lekcje geo grafii, ale tak że z u tw o ró w poety, k tó ry dziadkow i m ego ojca po św ięcił p a ro k ro tn ie w iele ciepłych słów 3. W incenty Pol spotykał się z nim w dom u K saw erego K rasickiego, k tó ry za m łodych la t był to w a rzyszem b ro n i S tanisław a M orelowskiego. Dużo się ta m o M ohorcie mówiło. P o e ta podziw iał wówczas w S tanisław ie k rzep k ą „piękną starość i przy to m no ść“ um ysłu, k tó rą się odznaczał aż do zgonu w 90 ro k u życia (1840).
Cóż w y n ik a z tego w szystkiego d la te m a tu o pochodzeniu K ito- wicza i jego siostrzenicy M akow skiej?
Po pierw sze, że w iadom ości nasze pochodzą od k rę g u osób z p a ru generacji, godnych zau fan ia w spraw ie przekazów rodzinnych, p rze kazów n ig d y nigdzie n ie publikow anych, trzy m an y ch skrom nie „pod korcem “, a w ięc ty m godniejszych uw agi teraz, gdy przyszło do dy sk u sji n a d biografią a u to ra Opisu obyczajów za panowania A u g u sta III. Z n ich zaś n asu w a się pogląd następ ujący :
M am y w yrobione zd anie o przesądach szlacheckich i w yp ływ a jącej z n ich ekskluzyw ności klasow ej w zaw ieraniu m ałżeństw , ale tru d n o w ty ch w a ru n k a ch przypuszczać, aby rodzoną siostrzenicę Kitow icza — g dyby M akow ska by ła pochodzenia m ieszczańskiego, choćby tylko przez m a tk ę — pojął za żonę P aw eł S k arb ek Biało- brzeski. W szak w H erbarzu podług N iesieckiego, k tó ry w yd ał K. Ł o d zia-C zarn ieck i4, dobrze uzupełniw szy go arch iw aln y m i po szukiw aniam i, czytam y, że ten P aw eł B. był isto tn ie (i zgodnie z cyto w an y m ju ż napisem ) sta ro stą czernichow skim i członkiem re fe re n d a rii k oronnej, a w ięc posesjo n atem w yższej rangi. W do datku, w edle tegoż dzieła, pochodził z w y jątk o w o starego ro du A bdanków recte — w edle W. Sem kow icza — Aw dańców , znam ieni tych już n a przełom ie X I i X II w ieku. M ożna sobie łatw o w yobrazić stopień dum y z takiego pochodzenia, d um y n ie liczącej się z tym , że ew en tu aln e zasługi przodków n ie są zasługą w łasną. O sławione i p ełne w ów czas u p o ru b adanie n a te m a t pochodzenia („a k to ją
3 W. P o l , D zie ła w ie r s z e m i p ro zą . T. 2. L w ó w 1875, s. 62—83, 101— 102. 4 K. Ł o d z i a - C z a r n i e c k i , H e r b a rz p o d łu g N iesieck ieg o . G niezno 1875— 1881.
W S P R A W I E P O C H O D Z E N I A K I T O W I C Z A 255
rodzi?“) stanow iłoby chyba dla P aw ła Białobrzeskiego i jego fam ilii pow ażną przeszkodę do m ałżeństw a z M akowską, gdyby wchodziło realn ie w g rę jej m ieszczańskie pochodzenie, choćby tylko przez m atkę, Kitowiczównę. Nie podwyższałoby jej dla tak ich ludzi b ra terstw o z Kitowiczem, bo ten — „w olny od py chy “ — k on tentow ał się skrom ną ro lą proboszcza w Rzeczycy, gdzie zm arł w r. 1804. Samo też m ałżeństw o K itow iczów ny z M akowskim (niewiadom ego mi imienia) przem aw iałoby raczej za szlacheckim jej pochodzeniem. Tym w ięcej, że Łodzia-Czarniecki podaje m. in. różnych M akowskich herbow ych (G ryfitów , Ogończyków, h e rb u Jelita), czyli znow u z b a r dzo starej, a w ięc chyba ekskluzyw nej szlachty.
P rzesąd y rep ro b u jem y , wobec tro ski jed n ak o doszukanie się dokładnych rozw iązań dla wszelkich problem ów dotyczących dzieła i biografii Kitowicza, tro sk i sk ru p u latn ie okazyw anej obecnie przez w szystkich jego badaczy, nie należało m i chyba trzym ać nadal „pod korcem “ powyższych danych. W edług mego m niem ania przem aw iają one za słusznością w niosku ostatecznego, jak i w y n ik a z rozw ażań A ndrzeja Zajączkowskiego, k tó ry sprzeciw iał się, n a podstaw ie innego ro d zaju roztrząsań, zaliczaniu K itow icza do m ieszczan. Po stępow e, prom ieszczańskie sym patie tego niezależnego i odważnego pisarza (na całym tle epoki i tru d n e j wówczas w alki o szersze h o ry zonty) przynoszą m u tylko tym w iększą chlubę. Może w łaśnie jego c h a ra k te r „w olny od p y ch y “, nieżądny próżnego blasku, powodow ał skrom ne m ilczenie o w łasnej paran teli.
Niech m i w olno będzie z okazji toczącej się w okół K itow icza dy sku sji dorzucić ciekaw y szczegół świadczący, jak w ielostronnie przyd aje się w ertow an ie jego dzieł. K orzysta nadspodziew anie i h i sto ryk sztuki Śląska.
B adając zabytki W rocławia, zw róciłem uw agę n a okazały pom nik neoklasyczny, zdobiący zew nątrz ścianę kościoła św. M aurycego. O calała w ielka postać niew ieścia, w cale dobrego dłuta, opłakuje tam u rn ę zmarłego. P o trzask an y n a drobne kaw ałki w o statniej w ojnie napis z płyty, przeznaczonej ongiś do podstaw y pom nika, złożyłem ja k istn ą łam igłów kę z pomocą słuchacza mego, K ram arka, w zu pełną całość. Okazało się z łacińskiego tekstu, że to nagrobek F e rd y nand a de P sa ry Psarskiego, podkom orzego w ieluńskiego, a w ięc z pogranicza śląskiego, „dobrego — ja k głosi napis — sy n a Rzeczy pospolitej“. Dziełem ty m uczciła go po zgonie (1806) w e W rocław iu żona, z dom u — jak napis św iadczy — Bardzińska. Nie będzie to obojętne.
256 M A R I A N M O R E L O W S K I
Z aciekaw iło m nie p rzede w szystkim , czym P sa rsk i zasłużył sobie n a tak ie brzm ienie pochw ały. W yjaśniło się to w k ró tce z P a m iętn i kó w K itow icza, że F e rd y n a n d P sarski, w łaśnie podkom orzy w ielu ń ski, w czasie p ow stan ia w r. 1794 n a czele swego oddziału rozbił w ziem i w ieluńskiej oddziały pruskie. Po u padku pow stania prze niósł się z żoną do W rocław ia w idocznie dlatego, że B ardzińscy przebyw ali z d aw na n a tej ziemi. Św iadczyłoby o ty m in n e dzieło rzeźbiarskie, z r. 1722, jedno z najlepszych dzieł tej doby (obok pla sty k i J a n a U rbańskiego, w edług E richa W iese „najtęższego rzeź biarza ów czesnego“) — m ianow icie w ielka, alegoryczna postać n ie w ieścia n a n ag ro b k u W olfa w kościele św. Elżbiety. W edle przekazu źródłow ego u B u rg em eistra je s t to postać d łu ta Sam uela P a r - d i n s k y . D la każdego, kto zna dobrze daw ne, niedbałe tra n sk ry p c je aktow ych skrybów niem ieckich — plączących sta le b i p, i oraz y, a także oznaczających nasz fonem d z lite rą d — b y łb y to recte B a r d z i ń s k i .
M ogłyby zrazu pow stać w ątpliw ości, czy pisow nia niem iecka nie przem aw ia raczej za dobrow olnym w yzuciem się B ardzińskiego z polskości. T ym czasem dzięki istnej kopalni w iadom ości u K itow icza zyskujem y coś więcej prócz pewności, że p ięk n y pom nik w rocław ski budzi do tąd n a tej ziem i pam ięć o d obrym żołnierzu kościuszkow skim , zw iązanym ze Śląskiem . W obec poślubienia przez B ardzińską takiego p a trio ty i w obec stopnia czci okazanej m u pom nikiem , po znajem y jej polskie uczucia, a w ięc chyba i uczucia jej rodzinnego środow iska. D orozum iew am y się, że były one udziałem i starszej generacji, a w niej zapew ne i owego doskonałego rzeźbiarza w ro cław skiego z r. 1722, którego ślady twórczości w iodą nas ponadto do W ielkopolski.
Z estaw ienia nasze prow adzą do przek on ania o zachow aniu się polskości w rodzinie rzeźbiarza. T ak sam o zachow ała się ona u P sa r- skich ze śląskiej w si P sary , ta k sam o u lu d u polskiego n a Śląsku. We w siach podw rocław skich i w e W rocław iu lud śpiew ał i m ówił po polsku do X IX w ieku. Św iadczy o tym praca A lek sand ra Rom - bowskiego 5 i k ro n ik a z w ieku X V III nieoszacow anego F. B. W ern- h e r a 6. Nie m ów ię bliżej o inn ych jego zapiskach, ja k np. zapiska o m ow ie polskiej, k tó rą o statn i P iastow ie (do w ym arcia w r. 1675)
5 A. R o m b o w s k i , P o la c y -e w a n g e lic y w e W ro cła w iu . P r z e g l ą d Z a c h o d n i , IX , 1953, n r 1—3, s. 31— 63.
e T o p o g ra p h ia S ilesia e. R kps B ib lio tek i U n iw ersy teck iej w e W rocław iu
W S P R A W I E P O C H O D Z E N I A K I T O W I C Z A 2 5 7
kultyw ow ali chętnie, z pew nością nie bez zasługi polskiej służby dw orskiej. Nie m ówię też o daw nych buntach (od X V III w.) ludu polskiego przeciw p ru sk im ciemiężcom, zm uszonym przecież pla katow ać swe odezw y w rocław skie w języku polskim obok niem iec kiego : jeszcze w edy ktach po r. 1800 pisać o „polskim b rzegu “ nadodrzańskim w e W rocław iu itd., itd.
Tyle faktów i m yśli w yłania się z historyczną p raw d ą czytelni kowi Kitowicza, k tó ry pam iętał o czynach Psarskiego, Ślązaka z po chodzenia, i w yśw ietlił dokładniej, jakim Polakiem b ył ów m ąż B ardzińskiej, fu n d ato rk i w rocław skiego pom nika.