• Nie Znaleziono Wyników

Walenty Roździeński i jego staropolski poemat o hutnictwie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Walenty Roździeński i jego staropolski poemat o hutnictwie"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Komunikat Nr. 2 5

Walenty Roździeński i jego staropolski poemat o hutnictwie.

(Streszczenie o d c zy tu w ygłoszonego w d. 8 lutego 193s r. w K atow icach.)

N o w e źródła w iedzy o Śląsku.

W iedza o Śląsku i jego k u ltu rz e stanęła dziś p o d znakiem g ru n ­ tow nej rew izji i p rzeb u d o w y od sam ych jej p odstaw . W p raw d zie N iem cy pośw ięcili jej niezw ykle wiele tru d u , pieniędzy i p apieru, ale zn aczn a ilość ty ch p rac, b a rd zo n a w e t m isternie k o n stru o w an y ch , posiadających p o z o ry niew zruszonej trw ałości, okazu je się już dziś — albo okaże się w k ró tce — iście S y zy fo w y m m ozołem . O głoszono wiele m aterjaló w n aukow ych, odnoszących się do Śląska, ale pom inięto też niem ało n ieraz um yślnie, sporo um yślnie zatajo n o , bo m ogłyby się okazać niew ygodne.

A ile tych m aterjaló w leży d o tą d w zan iedbaniu i zapom nieniu? W y ­ starczy przeczy tać relację o arch iw aljach górnośląskich w kom unikacie In s ty tu tu Śląskiego nr. 13. Pozostaje w ciąż jeszcze niem ało do zrobienia w zakresie racjonalnej rejestracji istniejących m a te rja ló w naukow ych, o d ­ noszących się do Śląska, a zn ajd u jący ch się n a Śląsku sam ym , albo p o za jego granicam i. D opiero w ted y , gdy ta k a rejestracja zostanie p rz e p ro w a ­ dzona, b ad an ia p o stą p ią raźniej n ap rzó d .

S ystem atyczna ro zb u d o w a w iedzy o dziejach polskości Śląska i sto­

sunkach z p o lsk ą m acierzą — w ysuw a się dziś n a czoło ty ch b adań, bo też do niedaw na ten w łaśnie dział b y ł b ard zo zan ied b an y . T e ra z k a żd y niem al miesiąc p rzy n o si tu w ciąż now e niespodzianki, a n aw et rew ela­

cyjne o d krycia. C o raz w y raźn iej rysuje się o b raz nieprzerw anej, o rg a­

nicznej łączności k u ltu ra ln e j Śląska z resztą Polski, w zajem nego ich cią­

żenia, obustronnego p rz e n ik a n ia w ciągu w ieków . P o n ad te w szystkie jed n ak p rz e ja w y w y ra sta sw oją doniosłością, rozległością i głębią ten kom pleks życia śląskiego, k tó ry się zow ie k u ltu rą ludow ą. Z odw iecznych

(2)

2 K om unikat in sty tu tu Śląskiego w Katowicach nr. 2$.

p oczątków słow iańskich i piastow skich w yrosły, n a pod św iad o m y m , ż y ­ w iołow ym „głosie k rw i“ , na grom adzie ław ą idącej, a nie n a jednostkach ty lk o w sp arty , kom pleks ten niesłychanie ży w o tn y i niesłychanie o d p o r­

ny, o stru k tu rz e nierów nie bogatszej n iż w innych częściach Polski — m iał stale w u trz y m a n iu polskiego c h a ra k te ru Śląska rolę ro zstrzy g ającą.

Z badanie śląskiej k u ltu ry ludow ej ja k najpełniejsze należy więc w ysunąć na miejsce naczelne w zajm ującym nas tu kręgu badań.

Poem at R oździeńskiego i jego znaczenie.

R ew elacją zaró w n o dla zn aw có w przeszłości Śląska, jak i sta ro ­ polskiej k u ltu ry w ogóle, o k azało się odnalezienie w B ibljotece K a p itu ły G nieźnieńskiej nieznanego d o tą d p o em atu W a len teg o R o źd zień skieg o , w ydanego w r. 1612 w K rak o w ie p . t. O f f i c i n a f e r r a r i a a b o H u t a i w a r s t a t iz K u ź n i a m i s z l a c h e t n e g o d z i e ł a ż e l a z n e g o . W iększa część tego u tw o ru u k a z a ła się w p rz e d ru k u p o d koniec r. 1933 n ak ład em J . K uglina. Z aró w n o sam tekst, jak i oso­

bistość a u to ra w zb u d z iła żyw e zainteresow anie w ró ż n y c h k olach. H u t ­ nicy i p rz y ro d n ic y , filologow ie i literaci, h isto ry cy k u ltu ry i lingw iści pośw ięcili tem u poem atow i p o k aźn ą ilość a rty k u łó w , recenzyj, a n aw et osobnych odczytów . M im o to jed n ak nie w yszliśm y d o tą d p o za fazę o gólnikow ych stw ierdzeń.

Ja k ż e w yjaśnić ten w y ją tk o w y o b jaw , że jakiś ta m zap o m n ian y staropolski poem at, w niew ielu ty lk o ustępach w znoszący się do w y ż y n p raw d ziw ej poezji, w y pełniony po brzegi treścią, k tó re jb y o d p o w iad ała raczej fo rm a p rak ty c z n e g o p o d ręczn ik a dla h u tn ik ó w p ro z ą pisanego jakże to zrozum ieć, że ten dziw n y u tw ó r tyle w y w o łał ech, zaintereso­

w ał specjalistów — z ty lu ró żn y ch dziedzin?

R oździeński — h u tn ik z d z ia d a -p ra d z ia d a — w y ra ź n ie w d ed y ­ k acji zazn acza, że dla h u tn ik ó w sw oje dzieło p rzezn acza. W obec tego k a żd y najdrobniejszy szczegół w y d a w a ł m u się w a ż n y ; zap am ięty w ał się w tej skru p u latn o ści, pełnej pow agi i nam aszczenia. T o przejęcie się treścią aż do sam ych trz e w nad aje u tw o ro w i zn am iona głębokiego oso­

bistego p rzeży cia i decyduje o jego ustrojow ej w artości. P o e m a t te n jest n ie ty lk o en cyklopedją w spółczesnej w iedzy hutniczej: p rzeb ija z niego w y ra ź n ie i znajduje sugestyw ne w y ra z y poczucie godności i w zniosło­

(3)

K om unikat Instytutu Śląskiego w Katowicach nr. a j. 3

ści zaw odow ej, poezja hutniczej p racy zarów no czysto fizycznej, jak i um ysłow ej, organizacyjnej.

A dalej: n ietylko w naszym ale i w obcych językach zajm ow ano się w lite ra tu rz e przedew szystkiem życiem um ysłow em , w ojennem , ry - cerskiem . P ra c a fizy czn a, tru d rzem ieślnika czy ro b o tn ik a w y jątk o w o ty lk o dochodził do w y ra z u w słowie pisanem , a jeszcze rzadziej w m ow ie w iązanej. P o n ad to opisy lub obrazk i zaw odow ej p racy w y ch o d ziły z a ­ zw yczaj spod p ió ra p o stronnych obserw atrów , d y letan tó w . Jeśli o g ra ­ n iczy m y się do po k rew n y ch tem atem utw o ró w , to a u to r pom nikow ego dzieła D e r e m e t a l l i c a , napisanego w połow ie 16-go w ieku po łacinie w d w u n astu księgach i w spaniale ilustrow anego — R u d o lf A gricola K em pnicensis — wcale nie b y ł hutnikiem , ale lekarzem , p rz y - ro dnikiem -filozofem (M edicus ae Philosophus). Ślązak A d a m Schroeter, a u to r obszernego łacińskiego poem atu z w. 16-go o salinach w ielickich

— to d w orak, lite ra t z zaw odu. W śró d tych w szystkich pisarzy nie by ło takiego jak R oździeński, k tó ry b y en tuzjazm do swego zaw odu, o p artego n a ciężkiej fizycznej p ra c y , starał się w ysłow ić w poetyckiej form ie i nie w łacińskim , ale w swoim n aro d o w y m języku.

N iezw ykłość, odm ienność treści tego u tw o ru p odkreślił już przyjaciel R oździeński ego Paulus T w a rd o cu s, re k to r szkoły lublinieckiej w łaciń ­ skim epigram acie. N ie herosów w epickich poem atach, nie w ielm ożów w panegirykach, ja k inni w spółcześni, opiew a R oździeński, nie w ysław ia m iast ani dum nych pałaców , ale „szlachetne dzieło żelazne“ , ta k w ażne d la ludzkości.

Poem at R oździeńskiego podbija nieuprzedzonego czy telnika rz e ­ telnością stosunku a u to ra do zaw artości u tw o ru . R oździeński w k ład a tu całą duszę, w iedzę całego życia, tra d y c ję ro d zin n ą, dum ę i ukochanie zaw o d u h u tn ik a z ojca i dziada, w łasne spostrzeżenia. C zuje się b ratem w szystkich h u tn ik ó w , jacy byli gdziekolw iek na świecie od n ajd aw n iej­

szych czasów i b ra ta się z tym i, co po nim „szlachetnem dziełem Że­

laznem “ mieli się zajm ow ać.

N a pierw szy rz u t o ka poem at ten w ydaje się p rzeład o w an y m eru d y cją, zw łaszcza w p o czątk o w y ch ustępach. Pow ołuje się tam często a u to r n a Biblję, n a różnych a u to ró w staro ży tn y ch i późniejszych, gęsto c y ta ta m i swoje ry m y p rz ep lata. Ale skoro ten b alast odsuniem y, skoro się p rz y jrz y m y ustępom zupełnie od niego w olnym , to okaże się, że

(4)

4 K om unikat In sty tu tu Śląskiego w Katowicach nr. 25.

zajm ują one w iększą część całości. In n i piszący na tenże te m a t opisują budow ę kuźnic, zajm ują się szeroko sta tu ta m i i p rzy w ilejam i, ale nie d ają w yo b rażen ia o try b ie życia, o dniu pow szednim h u tn ik a . T a bez­

pośredniość p rzeży ć i spostrzeżeń, ta cała, życio w a h u tn icza m ądrość, k tó ­ rą a u to r p rzep o ił sw ą pracę — stanow i jedną z najw iększych jej zalet.

„O fficin a fe rra ria " tw o rz y całość z w a rtą , d o b rz e obm yślaną. N a j­

p ierw h isto ry czn y pogląd na rozw ój h u tn ic tw a w świecie, potem b a r­

dziej szczegółowo om ów iony rozw ój „d zieła żelaznego“ n a Śląsku i cen­

n y ustęp o k u źn iach w Polsce. O m ów iw szy o d m ian y ru d żelaznych głów ­ nie śląskich, przechodzi a u to r do ustępów treści legendarnej i m ito lo ­ gicznej. P o k a ź n ą ilość zw ro tek (108) zajm uje „P o rz ą d e k g ospodarstw a kuźniczego, budow anie i n a p ra w a kuźnic, n a u k a k u rzen ia w ęgla, dęcia i k o w an ia żelaza". Całość kończy pełen sentym entu i p ro sto ty w iersz

„W y o b rażen ie ż y w o ta kuźniczego", gdzie R o ździeński w y p o w ia d a pogląd na św iat i życie zaw odow ego kuźnika.

Kim był Roździeński?

W alentego R oździeńskiego trzeb a u zn ać z a p ro to p lastę polskich h u tn ik ó w i ty c h w szystkich, co k iedykolw iek o h u tn ictw ie w polskiej m ow ie pisali. R ad zib y śm y w ięc zebrać ja k najw ięcej szczegółów z jego życia. Z tekstu poem atu m o żn a to i ow o w y d o b y ć, ale jest tego naogol niewiele. T rz e b a w ezw ać w pom oc p o szu k iw an ia archiw alne, jeszcze nieukończone.

R oździeński w yw odzi się ze „staro ży tn eg o dom u" H e r c y g o w, pieczętujących się herbem , k tó ry on sam zow ie „ S e r d e c z n i k . J e ­ den z H ercy g ó w o trz y m a ł „ z a posługi" od księcia opolskiego jedną z kuźnic m ałpanew skich ko lo L ublińca. P otem p rzezw ali się H ercygow ie B r u s k a m i ( B r u s i e k a m i ) i od nich to k u źn ica z w a la się b ru - skow ska; z ich też nazw iskiem w iąże się n a z w a wsi Brusiek p o d L ubliń­

cem. Bliższe stosunki łączą R oździeńskiego z panem na Koszęcinie A n ­ d rzejem K o ch cickim ; b y ł to p an św iatły, lu d zk i, opiekun ubogich, p o ­ siadał piękną bibljotekę. R oździeński czuje się wobec niego szczególnie zobow iązany za staran ia, k tó re w jego sp raw ach czynił. O jciec naszego Roździeńskiego, Ja k ó b p ra w d o p o d o b n ie przeniósł się spod L ublińca do p ań stw a pszczyńskiego i stąd w archiw um w Pszczynie znajdujem y

(5)

K om unikat In stytutu Śląskiego w Katowicach nr. 25. 5

ślady naszego a u to ra. D zięki uprzejm ości p. L. M usioła mogę tu p o d ać n iektóre szczegóły o R oździeńskim z czasów jego p o b y tu w pań stw ie pszczyńskiem . O k azu je się, że i jego m a tk a b y ła có rk ą k u źn ik a, a ojciec

„p rz y ż e n il się“ p raw d o p o d o b n ie do kuźni w R o ź d z i e n i u i stąd n azw isko naszego au to ra . U ro d ził on się gdzieś w siódm ym dziesiątku 16-go w ieku w ty m że R oździeniu; uczęszczał m oże do szkoły p a ra fja ln ej w Pszczynie, w ów czas doskonale w yposażonej. Z jego u tw o ru w y n ik a, że zn ał wcale dobrze łacinę, język niem iecki, a tak że czeski, k tó reg o też w Pszczynie o k azy jn ie uczono. B ra t jego Jan, rów nież k u źn ik , u m arł w krótce po r. 1594 i gdzieś w tym że czasie ożenił się W alen ty . M iał on n a kuźni „ p ra w o w łasności u ży tk o w ej", a w ięc ja k b y dzierżaw ił ją od w d o w y po M ikołaju Salom onie, K a ta rz y n y z G orzkow ic, pani na M y­

słow icach. P o p ad ł z n ią nasz W a le n ty w z a ta rg n a tle m ajątkow em u C hoć podlegał jej ju ry sd y k cji, nie staw ił się na k ilk a k ro tn e w ezw an ia, o d g ra ż a ł się n aw et, że ucieknie do Polski. C o więcej — ośm ielił się skarżyć na sw ą p a n ią p rz e d w yższym sądem w Pszczynie. R o z p ra w a są­

d ow a w czerw cu 1596 r. skończyła się dla R oździeńskiego fataln ie. T u ż p o niej został uw ięziony w miejskiem w ięzieniu w Pszczynie, skąd m iał być w y d an y do w ięzienia m ysłow ickiej pani.

D alsze losy R oździeńskiego p rzed staw iają się na razie dość n iew y ­ raźnie. C zy zbiegł z w ięzienia? C zy od w o łał się do pom ocy p a n a A n ­ d rzeja K ochcickiego? Dość, że w k ró tce zn ik ł ze Śląska. P rzez pew ien czas zarz ą d za ł kuźnicam i niw eckiem i koło M r z y g ł o d u w p o b liżu K rak o w a. W tym w łaśnie czasie (koniec X V I-g o i początek X V II-g o w ieku) h u tn ictw o w Polsce pow ażnie się w zm aga. R oździeński napew no dobrze czuł się w Polsce w swoim zaw odzie. M oże i w olkuskich k o p a l­

niach praco w ał, jak b y z tekstu poem atu m ożna w nioskow ać. Bliskość K ra k o w a , gdzie i w y b itn y ch ro d ak ó w ze Śląska m ógł znaleźć w ty m czasie, niem ało m u u ła tw iła przy g o to w an ie i w y d an ie poem atu. R o k jego w y d an ia (1612) jest d o tąd o statn ią zn an ą nam d a tą z życia R o ź ­ dzieńskiego. N ie znajdujem y jego nazw iska w C orpus iuris m etallici Poloniae an tiq u io ris, m ilczą o nim M onum enta Starow olskiego. Ale nie m o żn a w ątpić, że p o szu k iw an ia arch iw aln e w y d ad zą jeszcze pom yślne now e re z u lta ty .

(6)

6 Kom unikat Instytutu Śląskiego w Katowicach nr. 25.

Potrzeba pełnego wydania.

W k a żd y m razie już dziś stw ierdzić m ożna, że u tw ó r W . R o ź- dzieńskiego stanow i b a rd z o p o w ażn ą pozycję w dziejach k u ltu ry sta ro ­ polskiej i stosunków polsko-śląskich. W y d an ie k ry ty c z n e całego poem atu staje się w obec tego p iln y m p o stu latem w iedzy o Śląsku i jego k u ltu rze.

R o m a n P ollak.

K a t o w i c e , w lu ty m 1935.

O d czy ty Instytutu Śląskiego.

Z cy k lu o d c zy tó w p o d nazw ą „P olski Śląsk“ , o rg an izo w an y ch p rzez In s ty tu t Śląski w K atow icach, od b y ło się dotychczas siedem, a m ianow icie: p ro f. Z y g m u n ta W o j c i e c h o w s k i e g o (U dział Śląska w daw nem zjed n o czen iu ziem polskich), p ro f. K azim ierza N i t s c h a (Język p o lsk i n a Śląsku), W iz y ta to ra W in cen teg o O g r o d z i ń s k i e g o (Śląsk i K raków na p rzeło m ie X V III i X IX w ieku), D ra A dam a B a r a (K arol M iarka jak o re d a k to r „ K ato lik a “ ), D ra W ik to ra N e c h a y a (Śląsk jak o regjon geograficzny), p ro f. K azim ierza S t o ł y h w y (Z agadnienie składu raso ­ w ego ludności Śląska) o raz p ro f. R o m an a P o 11 a k a (W alen ty R o ździeński i jego staro p o lsk i p o em at o h u tn ic tw ie na Śląsku).

N ajbliższe n astępne o d c zy ty będą w ygłoszone p rz e z : p ro f. Józefa R e i s s a (Podstaw y socjologiczne m u zy k i śląskiej), P ro f. W ito ld a T a s z y c k i e g o (Śląskie nazw y m iejscow e), D r. M ieczysław a G ę b a r o w i c z a (Stosunki a rty s ty c zn e Śląska z Polską) i P ro f. T adeusza S i l n i c k i e g o (Rola dziejow a kościoła w w iekach średnich n a Śląsku).

O d c zy ty są w ygłaszane co p iąte k o godzinie /-m e j w ieczorem w sali D om u O św iatow ego w K atow icach. W stęp w olny.

U w a g a : Zezw ala się n a dow olne k o rzy stan ie z k o m u n ik a tó w In s ty tu tu Ślą­

skiego dla celów prasow ych.

D ru k a rn ia „D zied zictw a“ w Cieszynie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jest to przede wszystkim figura oparta na wizji ziszczającego się tragicznego mitu, którego linie kreślił poeta w swej twórczości z jakimś niezwykłym

Autorzy relacjonują okoliczności, które wpłynęły na fakt znalezienia się pol­ skich szklarzy w Ameryce, a dalej podają opis huty szkła w Jamestown,

miało miejsce, zorganizowane przez Samodziel­ ny Zakład Bibliotekoznawstwa WSP w Krakow ie i Koło Naukowe Bibliologów, III Seminarium Naukowe, odbyw ające się pod

Starzenie się społeczeństw polega na wzroście udziału osób starszych w ogólnej liczbie ludności, jest zatem konsekwencją wydłużenia się trwania życia

Opiekuj się pan mym chłopcem, daj mu możność pójść w życiu naprzód, jeżeli rząd nie zechce tego uczynić... Zaremba przedstaw ia rozprawę

czywistość. Pejsak Z., Romanowski R., Niemczuk K., Truszczyński M.: Dziki jako rezerwuar i źródło transmisji wirusa afrykańskiego pomoru do świń. Peirce M.A.: African swine

Przykładem może być uwspółcześniona wersja Biblii Jakuba Wujka: „Bo wy, bracia, stali­ ście się naśladowcami Kościołów Bożych, w Chrystusie Jezusie, które są

Schließlich kann die Einigung auf die Wirtschafts- und Währungsunion, durch die die starke Deutsche Mark in die Gemeinschaftswährung Euro überführt wurde, auch als