<8>
SOCIETAS
seria pod redakcją BOGDANA SZLACHTY
18
Paweł Kubicki
Miasto w sieci znaczeń
Kraków i jego tożsamości
Kraków 2010
Opracowanie redakcyjne: Roman Włodek
Korekta: Ewa Popielarz
Projekt okładki: Ewa Skrzypiec
Indeks: Wacław Szczepanik
Skład i łamanie: Małgorzata Manterys-Rachwał
Książka dofinansowana przez Wydział Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego
ISBN 978-83-7638-001-8
Księgarnia Akademicka ul. św. Anny 6, 31-008 Kraków tel. /faks 43-127-43, 422-10-33 w. 11-67 akademicka@akademicka. pl
www. akademicka. pl
Wprowadzenie... 7
Słów kilka o metodzie... 9
1. Symbolika miasta... 11
1. 1. Miasto... 11
1. 2. Symbol i jego specyfika... 19
1. 3. Narracje miasta... 27
1. 3. 1. Mit początku... 27
1. 3. 2. Symbolika środka... 31
1. 3. 3. Mit dworku szlacheckiego... 39
1. 3. 4. Dziedzictwo Złotego Wieku... 40
2. Tożsamości... 43
2. 1. Tożsamość - problemy z definicją... 43
2. 2. Tożsamość narodowa... 49
2. 2. 1. Polskie uniwersum symboliczne... 58
2. 2. Polska tożsamość europejska - model... 67
2. 3. Tożsamość galicyjska - model... 73
3. Sakralizacja przestrzeni. Kraków w centrum dyskursu narodowego... 81
3. 1. Symbol Polski... 81
3. 2. Tożsamość galicyjska doby zaborów... 100
3. 3. Galicyjskie wizje Europy... 109
4. Kryzys dyskursu. Kraków w antystrukturze... 113
4. 1. PRL. W cieniu Warszawy i Nowej Huty... 113
4. 2. W poszukiwaniu utraconego raju. Galicja i Europa Środkowa... 122
4. 2. 1. Galicja... 122
4. 2. 2. Europa Środkowa... 138
5. Miasta sieci i nowi mieszczanie... 149
5. 1. Polska lokalna versus Polska miejska ... 149
5. 2. Miasta sieci ... 154
5. 3. Gospodarka symboliczna i nowi mieszczanie... 157
5. 4. Potęga dyskursu. Miasto labirynt i miasto palimpsest... 162
Zakończenie... 173
Bibliografia... 177
Indeks osobowy... 189
Indeks geograficzny... 195
Miasto jest jednym z najważniejszych fenomenów w dziejach ludzkości. Tam, gdziepowstawałymiasta, zmieniały sięstosunkispołeczneiwzory kultury. Mimoże rozwijałysię właściwie we wszystkich cywilizacjach, szczególną rolę odegraływ kul turze europejskiej. Samorządność i podmiotowość miast, ich niezależność od de
spotycznych rządówtyranów to jedne z najważniejszych wyznacznikówcywilizacji Zachodu. Poszukując wspólnych korzeni europejskich, najczęściej wskazujemyna dziedzictwo antycznej Grecji iRzymu, sprowadzające sięprzede wszystkim do kul turymiejskiej.Beztej specyficznej kulturynie powstałyby inie rozwinęłyby siętakie kluczowe dla Europy wartości jak: demokracja, podmiotowość czy obywatelstwo.
W średniowiecznej Europie, gdziedominowały struktury feudalne,wartościte mogły przetrwać tylko dziękimiastom, którepoprzezswojąsamorządnośćipodmiotowość tworzyły wspólnoty wolnych i równych mieszczan. Rewolucjaprzemysłowa, która uczyniła z Europyświatowego hegemona, możliwa była jedynie dzięki postępującym równolegle procesom urbanizacji. Można zatembez cienia przesady stwierdzić, że Europa to przede wszystkimcywilizacjamiast. Zatem jednąz najważniejszychgra
nic wyznaczającychEuropę były isągranice oddziaływania kulturymiejskiej.
W swojej książce postanowiłem zastanowić się, na ile w granicach miejskich wzorówkulturowych mieści siępolska kultura narodowa. Jako żekultura,jako taka, jest systemem zbyt abstrakcyjnymdo wyobrażenia, potrzebuje symbolu, dzięki któ remu może przyjmować konkretne formy i kształty. Dlatego też na relacje kultury polskiej i europejskiej chcę spojrzeć przez pryzmat wyjątkowego miasta-symbolu - Krakowa, który odgrywa szczególnąrolę w polskiej kulturzenarodowej, lokując się w centrum dyskursunarodowego. Jeston także najbardziejeuropejskim z polskich miast. Wciąguwieków, kiedypolityczne icywilizacyjne granice Europyprzesuwały się, niejednokrotnie pozostawiającPolskę poza nimi,Krakówzawsze pełnił rolę me taforycznego mostu, przypominał i unaoczniał, że kulturapolska jest nierozerwalnie związanaz kulturąeuropejską. Stanowi zatem doskonałyprzykład, na bazie które go można prowadzić rozważania o relacjach polskiej i europejskiej kultury. Jednak przyjęcie takiej perspektywy wymaga pewnych wyjaśnień i zastrzeżeń.
Pierwszym,fundamentalnym pytaniem, odktórego należyzacząć,jest:czy mia
sto można traktować i analizować jakosymbol, który mobilizuje do działania ipobu dza emocje, dająctym samympodstawydla konstruowania tożsamości zbiorowych?
Miasto było przedmiotem licznych studiów prowadzonych przez przedstawicieli
wielu różnych dyscyplin,jednak wciąż słabo rozpoznany jest problem traktowania gojakosymbolu. Dlategoteż chcę spojrzeć na miastojak na przestrzeńsymboliczną, która kumuluje w sobie pamięćhistoryczną, wartości i idee, dając wspólnocie podsta
wy dla tworzenia wspólnej tożsamości. Jednak nie każda forma osadnictwanazywa
na miastem może posiadać takie właściwości. Stąd też kluczowym problemem mojej analizy będą procesy semiotyczne, dzięki którym miastomożestawać się symbolem, wokół którego możliwejest konstruowanie tożsamości zbiorowych. Wydaje się, że miastopredestynowane jest do pełnienia symbolicznych funkcji w sposób szczególny.
Kumulując w swojej tkance dziedzictwo wielu pokoleń, będące wynikiem złożonej dyfuzji kulturowej, samo staje siętekstemkulturowym, z któregomożna odczytywać podstawowe wartości, komunikując je wprzyjaznyi zrozumiałysposób.
Drugiproblemwiąże sięz kwestią konstruowania wielopoziomowej tożsamości i relacji zachodzących między poszczególnymi poziomami. Istotąsymbolu jest am- biwalentność, to,że potrafi łączyć w sobie odmienne, często skrajnetreści.To szcze
gólnie istotna cecha, zwłaszcza w przypadkumiastałączącegow sobie treścietniczne - wybitnie monokulturowe -zheterogenicznością ipluralizmem kultury miejskiej, dająca podstawy dla konstruowania tożsamości regionalnej, narodowej i europej skiej. W swojej książce chciałbym opisać te szczególne funkcje miasta - swoistego generatora kultury - gdzie możliwe są różnego rodzajuprzekodowania symbolicz
ne. Dlatego jej zasadnicza część będzie opowieścią o Krakowie ijego roli w procesie wytwarzania tożsamości regionalnej (galicyjskiej), narodowej (polskiej) i ponadna rodowej (głównie środkowoeuropejskiej). Zdaję sobie sprawę, że każdyz tych po ziomów został już wielokrotnie opisany itrudno jest przedstawić nowe, interesujące spojrzenie, jednakwśród owych licznych znakomitych analiz trudno znaleźć takie, które dotyczą roli miasta, jego symbolicznych funkcji w procesie tworzenia tożsamo
ścii mechanizmówpozwalających na przenikaniesię różnych formtożsamości.
Charakter książki zakłada rozpoznanie procesualnego aspektu symbolicznego konstruowania tożsamości. Analiza funkcji symbolu wymaga każdorazowej inter
pretacji kontekstu, rekonstrukcji sieciznaczeń, wktórej zawieszonyjest Krakówpod postacią symbolu. To z kolei wpływa na strukturę książki, którą zdecydowałem się podzielić na pięć rozdziałów.
Rozdział pierwszy poświęcony będzie teoretycznym podstawom umożliwiają cym opisaniemiastaw kategoriach symbolu. Będę się starał wyjaśnić fenomen mia
sta i różne sposoby jego rozumienia orazistotę i funkcję symbolu. Przedstawięteż narracje miejskie, które w zasadniczy sposób ukształtowały symboliczne właściwości Krakowa: mitpoczątku, symbolikę środka, mit dworku szlacheckiego idziedzictwo ZłotegoWieku.
W rozdziale drugim zajmę się problematykątożsamości i sposobamikonstru
owania identyfikacji zbiorowych. Obok podstaw teoretycznych, przedstawię też trzy zasadnicze modele tożsamości, na bazie których, w kolejnych rozdziałach, w oparciu o różne konteksty historyczne, przeanalizuję rolę Krakowaw konstru
owaniu tożsamości galicyjskiej,polskiej tożsamości narodowej i polskiejtożsamo
ści europejskiej.
Kolejne trzy rozdziały będą studiami przypadku Krakowa ijego roliw tworzeniu wielopoziomowejtożsamościw trzechróżnychkontekstach historycznych. Pierwszy odnosić się będzie do dziewiętnastowiecznego dyskursu nacjonalistycznego, kiedy to Kraków stał się kluczowym symbolem nieistniejącego państwa, lokując się tym samymw centrumdyskursunarodowego. Drugi kontekst związany będzie zeschył kowymokresem PRL ipoczątkiem transformacji,kiedy Kraków, na skutek różnych procesów, zcentrum dyskursu narodowego przesuwał się do antystruktur. W ten sposób tworzyły się podstawy do konstruowaniaalternatywnych tożsamości: gali
cyjskiejiśrodkowoeuropejskiej.Ostatnikontekstodpowiada czasom namwspółcze snym, kiedy zaczyna dominowaćdyskurs miast sieciowych, tworzący nowe płaszczy
zny identyfikacji,którebędę analizował na podstawie własnych badań terenowych.
Słów kilka o metodzie
Wksiążce będę poruszałwiele tematów, będących domeną różnych dyscyplin naukowych, co, w niemalkażdym przypadku, madwa aspekty. Pierwszy - rygory styczne trzymanie się paradygmatu jednej z dyscyplin zasadniczo zuboży analizę, drugi natomiast - zbytnie zaufanie do podejścia interdyscyplinarnego łatwo może zaprowadzić na manowce eklektyzmu, tworząc w efekcie erudycyjną, aczkolwiek mało spójną opowieść. Dlatego też rozważania na temat symbolicznych funkcji Krakowa, jego roli w procesie konstruowania wieloaspektowej tożsamości, będę prowadził przede wszystkim w ramach paradygmatu antropologii interpretatywnej.
Clifford Geertz napisał: „człowiekjest zwierzęciem zawieszonym wsieciach znaczeń, które sam utkał, pojmuję kulturę jako owe sieci,którychanalizanie jest zatem nauką eksperymentalną poszukującą praw, lecz nauką interpretatywną poszukującą zna czenia” (Geertz 2003: 36). Przyjmuję za nim ten sposób rozumowania. Odkrywanie symbolicznych funkcji miasta polegać będzie zatem na rozumieniu i interpreta cji kultury jako kontekstu, w którym funkcjonuje Kraków pod postacią symbolu.
Podstawowym problemem analizy uczynięwięc opis kultury rozumianej jako sieci znaczeń. Innymi słowy, na planpierwszy wysuwać siębędą poszczególne dyskursy, tworzące narracje,w ramach których działające jednostki na swój sposóbinterpre
tują symbole.
Interpretacja znaczeń może być dokonywana za pomocą wprowadzonej przez Geertza metody „gęstego opisu”. Posługując się przykładami ze swoich licznych ba dań terenowych, napisał on,że wobec tejsamej sytuacji możemy miećdo czynienia z wieloma różnymi ramamiinterpretacyjnymi: „to co nazywamy naszymidanymi, to w rzeczywistości nasze konstrukty na temat konstruktów innych ludów, na te
mat tego, co oni i ich ziomkowie zamierzają zrobić - pozostajeniejasne, ponieważ większość tego co chcemy zrozumieć, określone wydarzenia, rytuał, zwyczaj, idea czy cokolwiek innego, pojawia się jako informacja pochodząca z drugiego planu,
nim rzeczsama zostanieszczegółowo zbadana” (Geertz 2003: 40). Na podobnepro blemy, związane zpoznaniem antropologicznym,zwracał uwagę także Dan Sperber, wedługktóregonie jest możliwe dotarcie do „istoty” analizowanego zjawiska. Opis antropologiczny jest w rzeczywistości „tym, co etnograf wybrał z tego, cozrozumiał, co mówili mu informatorzyo tym, co samizrozumieli” (Sperber 1985: 15). Ludzie interpretują relacje społeczne na różne, często sprzeczne, niejednorodne sposoby.
Dlategoteż analizę należałobyprowadzićjako „gęsty opis”, tak aby uwzględniać nie tylkoempirycznie obserwowalnezdarzenia,aleteżwielowarstwowąstrukturę zna czeń, w ramach której symbole są konstruowane, przekazywane, odbierane i in
terpretowane. Powiązanie ich ze sobą w sensowną całość staje się możliwe jedynie w odniesieniu do konkretnego przypadku, szczególnegokontekstu kulturowego i hi
storycznego.Dopierowtedy można dokonywaćinterpretacji symbolicznego modelu świata, odtwarzania sensu,jaki ludzie przypisują swym działaniom. Jak podkreśla Geertz,jest to szukanie, jak ta czy inna grupa ludzi, ta czyinna epoka,ta czy inna osoba dlasamej siebie tworzysens. Zrozumienietegosensu zwalniabadacza z roz
strzygania o prawdzie (Geertz 2000). Dopiero porównanie symbolicznych funkcji miasta wróżnychkontekstach pozwoli wyprowadzić ogólne wnioski codo rzeczywi
stej roli Krakowa w kształtowaniu wielopoziomowej tożsamości. Jednak, jak poucza
ją Michał Buchowski i Wojciech Burszta, „trudno wyobrazić sobie możliwośćpeł
nego «katalogowania» sądówi przekonań obecnych wjakiejkolwiek kulturze, stąd antropologia nie tylerekonstruuje wiedzę kulturową, ile tworzy modelowe ujęcie tej wiedzy (która sama w sobie jestjuż modelem) - rodzaj jej modelu. Konsekwencja powyższego faktu jest taka, że nie istnieje nic takiego jak «czysty (emiczny)» opis jakiejkolwiek kultury, wolny zarówno odimputacjizestrony badacza,jak i stanowią cy (nieosiągalny) pełny zapis badanej sfery”(Buchowski, Burszta 1992: 97). Dlatego też przedprzystąpieniem dowłaściwej interpretacji symbolicznych funkcji Krakowa w poszczególnych kontekstach, przedstawię modele teoretyczne, odnoszące się do konstytutywnych zmiennychopisujących trzy typyidentyfikacji: polskiej tożsamości narodowej, polskiej tożsamości europejskiej i tożsamości galicyjskiej. Dopiero dalej, na bazie tych modeli, zgodnie z zaleceniami Geertza, interpretować będę symbolicz ne znaczenia Krakowa w trzech różnych kontekstach, odpowiadających trzem róż nymdyskursom.
1.1. Miasto
Miasto jest tak ważnym składnikiemżyciaspołecznego, taksilnie wrosło w rze czywistość, w jakiej żyjemy,że traktujemy je niemal bezrefleksyjnie,nazywając mia
stem praktycznie każdy rodzaj osadnictwa stanowiący przeciwieństwo niezurbani- zowanejprzestrzeni- wsi.Komplikuje to dyskusję o mieście, gdyż różne dyscypliny, zgodnie zeswoimi paradygmatami, akcentują innetreści mające stanowić o istocie miasta. W konsekwencji mamy do czynienia zwieloma, często wykluczającymi się definicjami, a pytanie: czym jest miasto? może przynieść wiele różnych odpowiedzi.
AleksanderWallis,polski socjologmiasta, pisał przedlaty, że „miasto jest zjawiskiem nieskończonym, niemożliwym do całkowitego ogarnięcia, a więc przekraczającym granicejakiegokolwiek rozpoznania czy interpretacji” (Wallis1967: 10).
Problem ze zdefiniowaniemmiasta wynika w dużej mierze z dynamicznego cha
rakteru rzeczywistościspołeczno-kulturowej. Miastojest immanentnym składnikiem tak kultury, jak i struktur społecznych i tak jak one podlega nieustannymzmianom.
Jest raczej „procesem stawania się niż byciem” raz na zawsze ustrukturalizowanym, niezmiennymfenomenem. Dlatego też senstego pojęcia jest nieustannie zmienny.
Śledząc rozwój dyskusji w naukach społecznych poświęconej kwestiom miejskim, nietrudnodojśćdo wniosku, że mimoiż przedmiotem zainteresowania było „mia
sto”, to w zależności od kontekstu społecznego i epoki analizowano różne procesy i zjawiska społeczne, określającjejednymzbiorczym terminem jako „miasto”.
Dokonanie pełnegoprzeglądu teorii miejskiej byłoby w tym miejscupodwójnie bezcelowe. Po pierwsze dlatego, żeksiążka ta nie ma charakterupodręcznika sta wiającego sobieza cel tego rodzajusyntezę. Po drugie, przegląd historii myśliurba nistycznej wiąże się zklarownością,na co zwraca uwagęKrzysztof Frysztacki, cytu
jącklasyka socjologii miasta Louisa Wirtha: „zadaniezebrania bibliografii na temat miasta... wiążesię zwieloma trudnościami. Materiały są porozrzucanepo różnych polach badań (...). Jeśli ktoś podejmie próbę przeglądu całości, prawdopodobnie skłoni goto do skorzystania z pokusy wejścia naboczne ścieżki,prowadzące daleko od właściwegoobszaru analizy i wkońcudonikąd”. Frysztacki dodaje,że „słowate siedemdziesiąt latpóźniej wniczymnie straciły na aktualności i ukazująpociągają
ce perspektywy, ale i trudności związane z miejską tematyką” (Frysztacki 1997: 14).
Dalej zatem,aby autorwraz z czytelnikaminie znalazł się na manowcach,konieczne jest trzymaniesię głównej ścieżki analizy - uchwycenie problemu miastajako sym
bolu ijego roliwkonstruowaniu tożsamości zbiorowej. Dlategoteż uważam,że dla dalszych rozważań zwielu różnych teorii przydatne będą tylko te, które podkreślają trzy ważnezmienne opisujące istotę miastarozumianego jako: antyteza społeczno ści lokalnej, jako rynekwymiany dóbrmaterialnych i symbolicznych orazjako stan umysłu -gra wyobraźni.
Wyjaśnianiem fenomenu miasta i jego specyfiki zajmowała się głównie socjo logia. Dyscyplina ta powstała jako nauka o społeczeństwie nowoczesnym, indu
strialnym, a jej centralnym zagadnieniem poznawczym były gwałtowne zmiany strukturspołecznych wywołane rewolucją przemysłową. Procesy te, co zrozumiałe, najbardziejwidocznebyły wwielkichmiastach, dlategoteż stawały się one swoisty mi laboratoriami, w których socjologowie starali się wyjaśniać skutki gwałtownej urbanizacji. Szczególnie dotyczyło to tychmiast, które w relatywnie krótkim czasie z niewielkich osad stawały się milionowymi metropoliami, jaknp. Chicago, uważane za najlepiejprzebadane pod względem socjologicznym miasto świata.
Dychotomia: miasto-wieś, stała się zatem najbardziejrozpowszechnionym spo
sobem rozumienia miasta. W tymprzypadkupod pojęciem miasta kryje się wszystko to,conie jest wsią, bezmożliwości istnieniaprzestrzeni pośrednich. Jeśli jakaśforma osadnictwaopisywana jest jako „nie-wieś”, to znaczy że jest miastem, natomiast„nie- -miasto” bezwątpienia jest wsią. W klasycznej jużdziś pozycjiSpołeczeństwomiejskie Paweł Rybickipiszę, że „Podział społecznościterytorialnej na wieś - miasto wyłonił dwarodzajespołecznościlokalnych, któreróżniłysię pod wszystkimi niemal wzglę dami. Różniły je i dzieliły rodzaj zabudowy, liczebność ludności, gęstość jej sku pienia, skład społeczny i układ społecznych stosunków” (Rybicki 1972: 26). Mimo że powyższa dychotomiaprzybierała różne formy wróżnych kulturach, to w teorii socjologicznej zdominowana została przez rzeczywistość rewolucji przemysłowej i modernizmu- wyjątkowy fenomen cywilizacji Zachodu.Rewolucja przemysłowa, niosąca w sobie radykalnezmiany wsferze społecznej i kulturowej, dała asumpt do naukowego wyjaśniania miasta. Skutkiem gwałtownej industrializacji był dynamicz ny rozwój miast, wymykającysię dotychczasowym doświadczeniom. W XIX wieku wielu wybitnych humanistów starało sięwyjaśnić i zrozumiećten fenomen. Dopiero jednak przełom XIX i XXwieku, wraz z ukonstytuowaniem się socjologii jako peł
noprawnej nauki, przyniósł fundamentalne prace pozwalające ująć ten dynamiczny i żywiołowy procesw analityczne ramy, ustanawiając na długie latasposób myślenia o dychotomii miasto-wieś.
Kluczowe znaczeniew tym przypadku miała praca Ferdinanda Tónniesa Wspól nota i społeczeństwo (1887/1988). Tönnies wprowadził dwapojęcia, określające dwa różne typy społeczeństw: Gemeinschaft (wspólnotę) i Gesellschaft(społeczeństwo).
Punktem wyjścia dla jego rozważań była kwestia więzi społecznej. Jak piszę Jerzy Szacki: „podjął on próbę pogodzenia dwóchtradycyjnieprzeciwstawnych punktów widzenia:nominalizmui realizmu socjologicznego, «atomizmu» i organicyzmu (...).
Rozwiązanie tego konfliktu jest, zdaniem Tónniesa, możliwe dzięki założeniu, iż
człowiek nie jest istotąani wyłącznie racjonalną,ani też z gruntu niezdolną do racjo
nalnego myślenia i działania. Natura człowiekajest w tym ujęciu dwoistaczy też roz
dwojona. Istniejąmianowiciedwa rodzaje woli: wola organiczna (Wesenwille), pły nąca ostatecznie z nietkniętejprzez refleksję głębi ludzkiejpsychiki,i wola arbitralna lub racjonalna (Kurwell), którą poprzedza namysł ikalkulacja (...).Oba rodzaje woli sąprzyczynąnawiązywania i podtrzymywania przez ludzi stosunków społecznych, ale w każdym przypadku są to inne stosunki.Wzależności od tego, jaki rodzaj woli przeważa mamy do czynieniajuż tozewspólnotą (Gemeinschaft), już to stowarzy szeniem(Gesellschaft)" (Szacki 2005: 443-444). Zdaniem lonniesa Gemeinschaft jest charakterystyczne dlatradycyjnych społeczeństw:rodowych, plemiennych,żyjących w ramach silnych wspólnot terytorialnych, których cechą charakterystyczną była zgodnośćprzekonań i wartości, silna integracja wewnętrzna. Taka formaskupienia była wyrazem właściwejgatunkowi ludzkiemuWesenwille-woliorganicznej,cechu jącej się tendencjami prospołecznymi, sympatią doinnych.Natomiastspołeczeństwo nowoczesne, zurbanizowane i zindustrializowane, kieruje się Kurwell- wolą racjo nalną, zimną,wyrachowaną, opartą na kalkulacji korzyści. Dla Tónniesa Gesellschaft toodpowiednik wielkiego miastadoby modernizmu, gdzie stosunki międzyludzkie mają charakter instrumentalny, bezosobowy, dominują transakcje handlowe dykto wane egoizmem i cynizmem.
W tym duchu powstał chyba jeden z bardziej znanych esejów socjologicz nych,traktujący o warunkach życia w wielkim mieście przełomu XIX i XXwieku:
Mentalność mieszkańców wielkich miast Georga Simmla. Mieszkaniec wielkiego miastatozgodnie z jegocharakterystyką osobnik, u którego czynniki intelektualne przeważają nad emocjonalnymi. Co więcej, człowiek wielkomiejskijest„zblazowa
ny”, gdyżnarażony jest na zbyt dużo podniet, które w efekcieprowadzą do obojęt nościi znużenia.Jednaknajdotkliwsze dla człowieka wielkiego miastasą: samotność i opuszczenie,będące odwrotną stroną wielkomiejskiej wolności, gdyż dopiero fizycz na bliskość wielkomiejskiegotłumu uwydatnia dystansduchowy (Simmel 2006).
Dokonania niemieckich socjologów miałydecydujący wpływ na formującą się wokół Uniwersytetu wChicago pierwsząszkołęsocjologii miasta,opartąna meto dycznych badaniach rzeczywistości miejskiej i zmian społecznych wywoływanych dynamiczną urbanizacją. Badacze ztej szkoły koncentrowali się na różnych aspek tach miejskiej rzeczywistości, głównie jednak na wyjaśnianiu różnicpomiędzy dwo
ma formami ludzkiego skupienia: izolowaną społecznością lokalną a dużym, he terogenicznym miastem. Dwie najbardziej znane koncepcje tego okresu wiążą się z pracami Roberta Redfielda i Louisa Wirtha. Redfield wprowadził popularną do dziś dychotomię: wiejskość-miejskość (folk-urban), mającą wskazywać zasadnicze różnice między tymi skrajnie różnymi formami życia społecznego (por. Hannerz 2006 A). NatomiastWirth, utrzymując swoje studia w podobnym tonie,w klasycz
nymeseju Urbanism as a way oflife zdefiniował specyfikę miejskiego stylu życiajako tę, która cechuje się heterogenicznością społeczno-kulturową, ruchliwością prze
strzenną ispołeczną, pozwalana uczestnictwowwielkiej ilości grup celowych,wy różniasię przewagąkontaktóww obrębie grup wtórnych w porównaniu z kontaktami
w obrębie grup pierwotnych, anonimowością, powierzchownym, wycinkowym iurzeczowionym charakterem stosunków społecznych,zanikiemzwiązków sąsiedz
kich, rozpadem tradycyjnychwzorów kultury,tolerancyjnością i otwartością(Wirth 1938). Miejski styl życia definiowany był jako przeciwieństwo tradycyjnych,lokal
nych struktur, któreczęsto były zbyt idealizowane przez ówczesnych amerykańskich antropologów1. Według Ulfa Hannerza „Redfield iWirth w swoich pismach oludzie i mieszkańcach miastaw znacznym stopniuhołdowali po prostuod dawna ugrun
towanym mądrościom.Badaczeludzkiej myśli iżycia społecznegowspółcześnie na dal powtarzają tę dychotomię(...). Jednak nieokazałysię one w pełni zadawalające”
(Hannerz 2006A: 80-81).Takie podejściedo studiów miejskich przyczyniło się do tworzenia silnych stereotypów zdehumanizowanego miasta i stosunków społecznych w nim panujących oraz idyllicznejwsi, zwłaszczażelegitymizowanebyło naukowy mi teoriami i wpisywało się w dominujący w ówczesnej filozofii dyskurs myślenia o mieście, wyznaczanego przez prace takich filozofów jak: Karol Marks, Fryderyk Nietzsche czy OswaldSpengler. Efektytego możemy obserwować do dziś,zwłaszcza wtychkontekstachkulturowych,któresilnie akcentująpierwotne więzi etniczne,dla których ideałem życia zbiorowego są izolowane społeczności lokalne. Problem ten będzie szeroko przedstawiony w dalszej częściksiążki, przy okazji analizy symbo licznegouniwersum polskiej kultury narodowej.
1 Jednym z najbardziej znanych przykładów nadmiernej idealizacji społeczeństw pierwotnych są studia Margaret Mead zawarte w pracy Dojrzewanie na Samoa. Wnioski z tej książki, w myśl których swoboda obyczajowa w okresie dojrzewania pozwala na eliminację nerwic charaktery
stycznych dla świata Zachodu, w powszechnym przekonaniu przyczyniły się do rewolucji sek
sualnej lat sześćdziesiątych. Po śmierci autorki Derek Freeman wydał pracę Margaret Mead and Samoa. The Making and Unmaking of an Anthropological Myth, w której autor udowodnił, że Mead bardzo wybiórczo i selektywnie traktowała swój materiał badawczy, tworząc nierzeczywisty, wyidealizowany obraz społeczności pierwotnej.
Miasto to przede wszystkim rynek - strefa wymiany dóbr symbolicznych, a spro wadzanie go do kwestii przestrzeni wymiany ma długie i bogate tradycje. Jednak dla socjologii miasta fundamentalne znaczenia miałypraceniemieckiego socjologa Maksa Webera. Przeprowadził on historyczną analizę porównawczą, co pozwoliło mu na zdefiniowanie fenomenu miasta Zachodu jako: rezultatu administracyjnych regulacjiaktywnościekonomicznejnarynkuigwarancji praw i obowiązków obywa
teli(Weber 2002: 923-943). Miasto jest zatemprzestrzenią wyznaczaną przez akcep
towalne, racjonalne reguły, dzięki którym może się odbywać wymiana dóbr, zarów
no materialnych, jak też symbolicznych i kulturowych.
Rynek zajmował zawsze centralną pozycjęw mieście, takw układzie przestrzen
nym, jakiw systemie wartości. W każdym historycznym mieście w centrum układu urbanistycznego znajduje się plac, z którego wewszystkie stronyświata rozchodzą się ulice. Na placach obywały się najważniejsze wydarzenia w życiu społeczności, legitymizowane i podkreślane dzięki symbolicznemu ładunkowi skumulowanemu wprzestrzeni placu. W socjologii akcentowano jednak głównie gospodarczy aspekt rynku. Miasto w tym przypadku traktowane jest przede wszystkim jako przestrzeń
wymiany dóbr, wyznaczanej prawami popytu i podaży.Głównymiaktorami wytwa rzającymiprzestrzeń miejską sąwięckonsumenci ze swoimi potrzebami orazprodu cenciiusługodawcydostarczającyróżnorodne dobra i usługi. W takim rozumieniu istotamiasta będzie uwarunkowana dynamiką gospodarki kapitalistycznej. Patrząc z perspektywy zachodnioeuropejskiej, Edward W. Soja opisał trzy, mniej więcej pięćdziesięcioletnie, cykle rozwoju zurbanizowanego kapitalizmu. Pierwszy z nich zaczynał się wrazz krzepnięciem epoki kapitalizmu (1848-1878),a jego koniec wy znaczałyskutki Wielkiego Kryzysu. Charakterystyczną cechą tego cyklu byłrozwój korporacji, którezdominowały handel i przemysł, a pośrednio przestrzenie dyna micznie rozwijających się wówczasmiast Zachodu. Drugi cykl, trwający do przeło
mu latsześćdziesiątychi siedemdziesiątych, to z koleidominacja fordyzmu i keynesi- zmu:masowejprodukcji i dominacjipaństwajako kluczowychgraczy w przestrzeni miejskiej. Wreszcie ostatni cykl, którego początki wyznacza głęboki kryzys miast Zachodu przełomu latsześćdziesiątych i siedemdziesiątych,trwa, jak twierdzi Soja, do dziś, adeterminują go takieprocesy jak post-fordyzm, post-keynesizm, post-in- dustrializm i post-modernizm (Soja2000: 109-115). Znana prawidłowość, mówiąca, że problemu nie zauważa się dopóki nie stanie się on problematyczny, itym razem znalazła potwierdzenie. To właśnie z ostatnim cyklem - głębokim kryzysem miast Zachodu-wiążą się najciekawsze studia dotyczącemiasta i jegoistoty. Analizy pro wadzonegłównie wduchu neomarksistowskim zaowocowałypracami,będącymika mieniami milowymi w studiachmiejskich:La Production delespace(1974) Henriego Lefebvrea, SocialJusticeand the City (1973) i The Urban Process underCapitalism.
AFramework forAnalysis (1978)DavidaHarveya orazKwestia miejska (1972/1982) Manuela Castellsa. W podejściu neomarksistowskim kluczowe znaczenia miała kwestia cyrkulacji kapitału, kumulacji i rywalizacji między posiadaczami kapitału miejskiego. Tym samym perspektywawykraczała poza samo „miasto”,rynek był tu
taj jedynie częściąszerszegosystemu kapitalistycznej akumulacji zysku, który deter
minowanybył przede wszystkim relacjami pomiędzy klasami społecznymi. Ponadto, o ile wcześniejsze koncepcje kreśliły perspektywy rynku miejskiego jakoequilibrium rządzonegoniewidzialną ręką, o tyle z punktuwidzenia neomarksistowskiego rynek zawierał w sobie wewnętrzne sprzeczności, generując okresy kryzysów i prosperi
ty. Dominacja procesów globalizacyjnych od lat osiemdziesiątych XX wieku jedy nie umocniła tęperspektywę, wprowadzając przy okazji do socjologiinowe pojęcie:
miasta globalnego, sieciowego (por. Sassen 1991, Hannerz 2006 B, Castells 2008).
Takjak rynek stał się globalny,tak globalnestałysię miasta, połączonewsieć zależ
ności i przepływów. Wefekcie miasto staje się przestrzenią dyfuzji wzorów kulturo
wych na niespotykaną dotąd skalę.
Opisane powyżej procesy jedyniew niewielkim stopniu odnosiły się dorzeczy
wistościpolskichmiast.Polska, zuwagi na peryferyjnepołożeniewEuropie, w spo
sób marginalny doświadczała skutków rewolucji przemysłowej, korporacjonizmu, fordyzmu, a w drugiepołowie XX wiekuzostałazupełnie wyłączonaz obiegu kapi talistycznego. Problematyka miast sieciowych także przez długi czas nie dotyczyła polskich miast, stopniowe włączanie się do tej sieci możemy obserwować dopiero
od kilku lat. Faktten uważam za jeden zistotniejszych czynnikówdynamizujących polską tożsamość narodową,szerzejbędzie on analizowany w ostatnim rozdziale.
Miasto można także uznać za swoistą grę wyobraźni, za stan umysłu, w myśl znanej sentencji Roberta E. Parka: Thecityis a state of mind. Miasto zatem, będąc pewnym aspektem naszej wyobraźni, tworzy dialektyczną zależność. To mykon
struujemy jego wyobrażenie - miasto istnieje o tyle, o ile istnieją nasze wyobrażenia onim, o ile istnieje w naszychumysłach.Zdrugiej jednak strony to miastowpływa na naszą percepcję - jego przestrzeń, wyposażeniematerialne w dużymstopniu wa
runkują nasze wyobrażenieo nim.Jakpiszą we wstępiedoTheBlackwell City Reader Gary Bridge i Sophie Watson: „miastonie składa się tylko i wyłącznie z cegiełi za
prawy murarskiej, nie jest teżwyłącznie przestrzenią wyobraźni.(...)Umysł imiasto sązesobą wzajemnie splecione” (Bridge,Watson 2002:3). Tęswoistą grę wyobraźni, tworzeniesię map mentalnych miasta opisał KevinLynch w głośnej pracy The Image ofthe City. Analizował on, w jaki sposób powstaje publiczny wizerunek miasta, składający się z wielu indywidualnych obrazów. Wtym celu wyróżnił pięć zmien nych - elementówstruktury urbanistycznej,umożliwiających proces zapamiętywa nia i orientację w środowiskumiejskim: ścieżki(paths),krawędzie (edges),dzielnice (districts), węzły (nodes), kluczowepunktyorientacyjne (landmarks) (Lynch 2002).
Wszystkie te elementy funkcjonująw ramach strukturalnej całości, tworząc mental
ne mapymiastadla jego mieszkańców.
Wielelat wcześniej, bo jużw latach dwudziestychubiegłego wieku, spojrzeniena miasto poprzez pryzmat współczynnika humanistycznego proponowałpolskisocjo log FlorianZnaniecki. Wklasycznej już książce Czym jest dla ciebie miasto Poznań pisał, że „Ludzie zamieszkują wprawdzie terytorium miejskie i z tej racji uważają się za mieszkańców miasta; przestrzennewarunki wywierają wpływ nato życie;
nie znaczy to jednak, żedają sięoniw tymterytoriumcałkowicieumiejscowić(...).
Wszak są oni nie tylko ciałami, lecz doświadczającymi i czynnymi podmiotami, iw tym charakterzeniesą oni w mieście, lecz - jeśli się tak wyrazić można - mia sto jest w sferze ich wspólnego doświadczenia i działania, oni je tworzą jako nader skomplikowaną strukturęspołeczną” (Znaniecki, Ziółkowski 1984: 34). Istoty miej- skości niewyznaczajązatemkryteriaadministracyjne, ale kulturoweispołeczne. Nie wystarczy mieszkać w mieście, aby być zanurzonym wkulturze miejskiej. To pro blem dość dobrze znany w socjologii. Dynamiczna urbanizacja stymulowana rewo
lucją przemysłową w pierwszym okresie spowodowałazjawisko określane przez so cjologów jako ruraryzacja, czyliprzenoszeniewiejskichwzorów życia do przestrzeni miast, które rozwijałysię wniespotykanymdotądtempie, jednak przede wszystkim w oparciu o ludność wiejską, migrującą masowo w poszukiwaniu pracy. Skala tych migracji była tak wielka, że nieliczna dotychczas warstwa mieszczańska nie mia
ła dostatecznych środków i sił, abysocjalizować wiejskie masy do wzorów kultury miejskiej. W efekcie owepierwsze pokolenia migrantów żyływ miastach zgodnie ze swoimi tradycyjnymi, wiejskimi wzorami kultury. Dopiero kolejne pokolenia, wy chowujące się już w nowych warunkach, w pełni asymilowały kulturę miejską. Ten problem jest szczególnie istotny wdyskusji natemat polskiejtożsamości narodowej
przełomu XX i XXI wieku. Na skutekwielu różnych czynników ruraryzacja polskich miast nastąpiła ze sporym opóźnieniem w stosunku do Europy Zachodniej, bodo piero po II wojnie światowej. Dlatego też i procesy de-ruraryzacji,których efektem jest tworzenie się silnej i pozytywnie wartościowanej kultury miejskiej, możemy obserwować od niedawna. Kwestiata będzie analizowana szerszej w ostatnimroz
dziale,poświeconym formowaniusię nowego mieszczaństwa - swoistego fenomenu społecznego, stopniowo dominującego w polskich miastach i mającego decydują
cy wpływ na ich wytwarzanie w sensie społecznym, kulturowym, ekonomicznym, a zwłaszcza symbolicznym,stając się kluczowymi graczami w procesie wytwarzania symbolicznych znaczeń polskich metropolii.
Z kwestią rozumienia miasta jako stanu umysłu wiąże się jednak istotny pro blem. Jeśli jest ono po prostu stanem umysłu i żyje w nas,zatem ingerencja w tkankę urbanistyczną będzie zmianą naszejpercepcji. Stądteż tak ważnąrolę w myśli spo łecznej odegrałykoncepcje związane z projektowaniem iplanowaniem miasta, które tak naprawdę wiązały się z próbami tworzenia społeczeństwa doskonałego, z eks perymentami społecznymi. Kwestieplanowania przestrzennego mają długie trady cje wcywilizacji Zachodu. Najbardziej znane teorie wywodzą się z antycznej Grecji, żeby wspomniećtylkokoncepcję idealnego miasta-państwa Platona.Szczególnie jed
nak rozwinęły się w renesansie, czego wspaniałeefekty możemy podziwiać do dziś np. w Zamościu. Z drugiejjednak strony renesansowe idee nowego społeczeństwa skutkowały takżeplanami idealnych miast, którewpraktyce nigdynie mogłybypo wstać,czego do dziśswoistym symbolemjest zaprojektowanaprzezThomasaMorea Utopia. Renesansowe idee, poza nielicznymi przypadkami, w niewielkim stopniu wpłynęły na kształt współczesnych miast. O ich kształcie zadecydowała w sposób zasadniczy rewolucja przemysłowa, a ta niosławsobie zmiany szybkie i chaotyczne, rzadkoopierającsięna planowaniu,ajeśli już, to raczej akcentującgłębokie nierów ności generowane przez wczesne fazy kapitalizmu.
Istotnezmiany w tym zakresie zaczęły zachodzić w dwudziestoleciu międzywo
jennym, kiedy to zaczęły siękształtować kluczowe ideologie urbanistyczne iarchi
tektoniczne CIAM (Congrès Internationald’Architecture Moderne) oraz Bauhausu.
O ile Bauhaus koncentrował się głównie na projektach architektonicznych, o tyle CIAMze swoim liderem LeCorbusierem (właśc. Charles Éduard Jeanneret) skupiał się głównie na rozwiązaniach urbanistycznych. Le Corbusierstał sięjednym z naj bardziej znanych i wpływowych urbanistów, mimoże według jego planówpowstało tylko jedno miasto - Chandigarhw Indiach. Stworzył onjednak prawdziwą ideolo gię urbanistyczną, stając sięlideremgrupyCIAM. To właśnie dzięki tejgrupie zosta ła wypracowana koncepcja Karty Ateńskiej. Jak twierdzą Bohdan Jałowiecki i Marek S. Szczepański: podstawową zasadąKartybyłanowoczesnośćpojmowanawyłącznie jakodziałalność na polu dwóchdziedzin: przemysłuisztuki awangardowej. Zasada technologicznej racjonalności znalazła swój wyraz w strefowaniu funkcjonalnym głównych elementów miasta: miejsc pracy, zamieszkania i usług. Autorzy Karty w imię tej racjonalnościprotestowali przeciwko niekontrolowanemu wzrostowi miast wskutek swobodnej ekspansji przemysłu. W konsekwencji owej funkcjonalności
miastomiało być sprowadzone do pojęcia racjonalnej maszyny, skupiającej dwatypy mieszkalnictwa: domy indywidualne dla niewielkiejliczby zamożnych rodzin i bloki giganty,tak zwane maszyny do mieszkania, dla mas. Miasta maszyny musiały być efektywne, dlatego w imię funkcjonalności należało burzyć stare, niefunkcjonalne dzielnice, zostawiając jedynie najważniejsze zabytki przeszłości. Dla przykładu Le Corbusierproponował pozostawienie w Paryżujedynie katedryNotre Dame, kaplicy Sainte-Chapelle ikościoła Inwalidów(Jałowiecki, Szczepański 2002:139-143). Mimo pociągających perspektywskutki tej ideologii okazały sięfatalne: „Nowy wspaniały miejski świat obiecywanyprzez proroków spod znaku Karty Ateńskiej, Bauhausu i domów-komun, zmaterializował się w postaciamorficznych obszarówzurbanizo wanych, w które przekształciły siędawnemiasta;w postaci wielkich zespołów miesz kaniowychoddalonychodmiejsca pracy i źle powiązanych z nimi siecią transportu;
w postaci prefabrykowanej, zuniformizowanej, monotonnej architektury bez du
szy” (Jałowiecki, Szczepański 2002: 324). Wszystkie te negatywne aspekty zostały powielone przy okazjiprojektowaniapolskich miast epoki socjalizmu.Jednakw pol skim kontekście skutki tych błędów były dużo bardziej dotkliwe. W krajachzachod
nioeuropejskich eksperymenty temiałycharakterraczej incydentalny i niewpływały w sposób zasadniczy na kształti kulturęmiast. WPolsce jednak, która po II wojnie światowej była wciąż krajem wiejskim, a istniejące miasta były dotkliwie zniszczo ne,centralnie planowane osiedla mieszkalne szybko zdominowały krajobraz niemal wszystkich miast, skutecznie pozbawiającje tradycyjnego miejskiego charakteru.
Miasto zatem, tak jak starałem się dowieść,jest rzeczywistością wielowymiaro
wą. Można jednak opisać jego najważniejszecechy pozwalające na tworzenie specy ficznychwzorówkulturowych. Jest przede wszystkim heterogeniczne, a więc stanowi zaprzeczenie społecznościhomogenicznej, opierającej się nawięziach pierwotnych.
Pozwala zatem na tworzenie sięprzestrzeniwspólnych, wprzeciwieństwiedo społe
czeństw lokalnych, gdzie obwiązuje dychotomia: swojskie-obce,bez przestrzeni po średnich. Przestrzenie wspólne z kolei tworzą metaforyczną agorę - wspólną prze
strzeń komunikacyjną -pozwalają na trenowanie postaw demokratycznych w życiu codziennym, uczą kooperacji i współdziałania. Miasto nie możeistniećbez rynku rozumianego jako przestrzeń wymianydóbr i wartości symbolicznych. Stwarza za tem dogodnewarunki dla dyfuzji wzorów kulturowych, uczy pluralizmu i otwartości.
Miastojesttakże swoistą grą wyobraźni, stanem umysłu, jest nieustannie konstru owane przezswoich mieszkańców, uczy ich zatem kreatywności i podmiotowości - miasto istnieje o tyle, o ile oni sami je wytwarzają i nadają mu znaczenia. Miejska gra wyobraźni znaczy teżto, że miasto, jak mało któryfenomen społecznypodatne na procesysemiotyczne,może być używane w różnych strategiach konstruowania toż samości zbiorowych, stawać się symbolem legitymizującym różne dyskursy. Może z równą siłą dzielić i wykluczać, jakteżłączyć i stanowić wspólną płaszczyznę dla identyfikacjidla różnych, częstozantagonizowanychgrup.
1.2. Symbol i jego specyfika
Dyskusja nad zagadnieniem symbolu ma w naukach społecznych bogatątrady
cję. Niewątpliwiewpływa nato fakt, że tworzeniei posługiwanie się symbolami jest cechąspecyficznie ludzką, jest tym, co wyróżniaczłowiekaze świata innych ssaków.
Człowiek nie doświadcza otaczającej go rzeczywistości w sposób bezpośredni, ale za pomocą symboli, to one zapośredniczają nam rzeczywistość, konstytuują świat kultury. Dzięki temujednostki potrafią odnaleźć się w rzeczywistości i podejmo
wać działaniaspołeczne. Ernst Cassirer w Eseju o człowieku pisał, że „człowiekżyje nie tylko w świecie fizycznym,ale także symbolicznym, częściami składowymi tego światasą:język, mit, sztuka, religia. Są to różnorakie nici, z których utkana jest owa symboliczna sieć, splątana siećludzkiego doświadczenia. Wszelki postęp ludzkości w dziedzinie myśli i doświadczenia sprawia, że sieć ta staje się coraz bardziej sub telniejsza i mocniejsza. Człowieknie potrafi sięjuż bezpośrednio ustosunkowywać do rzeczywistości. Nie może stanąć z nią,jak gdyby twarzą wtwarz. (...) Tak bar dzo owinął się w formyjęzykowe, w obrazy artystyczne, w mitycznesymbole lub religijne obrządki, że nie potrafi już niczego zobaczyć ani poznać inaczejjak za po średnictwem tego sztucznego środka” (Cassirer 1971: 69). Dlatego też refleksja na temat tego drugiego ze światów - symbolicznego, towarzyszyła człowiekowi już od antycznej myśli greckiej, jednak szczególnego znaczenia badania nad symbolem nabrały w XIX iXX wieku,wraz wwyodrębnianiem się oddzielnych dyscyplin se- miotycznych, dla których symbol stał siępodstawowym problemem badawczym. Jak podkreśla Antonina Kłoskowska,wszystkieteorie zajmujące się znakami zapunkt wyjścia przyjmują racjonalny charakter znaku, tj. stwierdzenie związku pomiędzy tym, co znaczące (signans) atym, co znaczone (signatum). Poza tymstwierdzeniem teorie semiotyczne cechuje jednakwielka różnorodność stanowisk i terminologii (Kłoskowska 1981: 129). Abywyjaśniać funkcje, które wypełnia miasto podposta
cią symbolu, konsekwentnie będę się trzymał paradygmatu antropologiispołecznej, która - jak sądzę- wypracowała najbardziejużyteczne narzędzia badawcze do ana lizy symbolicznego konstruowania tożsamości. Dlatego też skupię się na zdefinio
waniupojęcia symbol wwąskim znaczeniu, w jakim używanejest w antropologii, a także opisaniu jegospecyficznych cechpozwalających mu mieć kluczowe znacze
niew procesie konstruowania tożsamości zbiorowej
W najbardziej ogólnym znaczeniu zwykło się rozumieć symbol jako specyficzną kategorię, która zastępuje sobą „coś”, wskazuje poza siebie iodsyła do treści, które wdanym momencie nie są dostępne naszym zmysłom,ale dziękisymbolicznej re
prezentacji przywodzą skojarzenia z tymitreściami. Stąd też struktura symbolu po zornie jawisię jakowyjątkowoprosta,składasię z dwóch członów: znaczącego i zna czonego. Element znaczącymusi być postrzegany przez naszezmysły, niekoniecznie jednak musi być to obiekt materialny. Może to być np. gest czy dźwięk. Natomiast element znaczony może, ale nie musi, być dostępny poznaniu zmysłowemu - najczę
ściej są to idee, wartości czy abstrakcyjne pojęciawymykające się bezpośredniemu
poznaniu.Dlatego teżzwerbalizowanymoże być jedynie za pomocą elementuzna czącego. Poraz pierwszy w takimrozumieniusymbol został zdefiniowany w połowie XIX wieku przez amerykańskiegofilozofa Charlesa Peirce’a, dlaktórego „znak (re- prezentamen) jest czymś, codlakogośzastępujecośinnego,pod pewnym względem lub ze względu napewną własność. Przemawiaondo kogoś, tzn. wywołujew umyśle tej osoby ekwiwalentnyznak, lub też znak bardziejrozwinięty (...). Znak reprezen
tujecoś, swój przedmiot. Występuje on zamiast tego przedmiotu, nie pod wszystki mi względami, leczze względu na rodzaj idei” (za: Buczyńska-Garewicz 1970: 68).
Można powiedzieć, że to najbardziej uniwersalna definicja symbolu, obejmująca swoim zakresem różne kategorie semiotyczne. Jednak w antropologii społecznej pod ogólnym pojęciem symbolu odpowiadającym znaczeniu, w jakim zdefiniował go Peirce, kryjąsię różne, odrębne od siebie,kategorie. Wnajważniejszych pracach poświęconym problemowi symbolu w antropologii społecznej nie ma zgodnościco do terminologii opisującej poszczególne kategorie semiotyczne. Raymond Firth, w klasycznej dziś już pozycji Symbols. Public and Private (1973) wyodrębnił cztery różnetypy znaków: indeks -oparty na relacji następstwałączności, np. części ica łości, czegoś szczegółowego z czymśogólnym; sygnał - jako znak wywołujący reak
cję lub działanie; ikonę - opartą na zamierzonej lub wyimaginowanej relacji podo
bieństwa; symbol - jakoznak wywołujący złożonąserię relacji asocjacyjnych,często ocharakterze emocjonalnym, które dają się opisać tylko częściowo (Firth 1973: 74- -75). Natomiast Edmund Leach w pracy Kultura i komunikowanie(1989) wyróżnił ażdziesięćodrębnych kategorii znaków: oznakę, sygnał signum, oznakęnaturalną, symbol, znak, symbol standardowy, symbol doraźny, symbol konwencjonalny, ale całkowicie arbitralny, symbol ikoniczny (Leach 1989: 30). Podobnie Kłoskowska, która w Socjologiikultury wyróżnia pod ogólnym mianem znaku odrębne od siebie kategorie:symbole, znaki, oznaki, ikony, wskaźnikiorazinne obiektykulturowe słu
żące komunikacji (Kłoskowska 1981).
Tendość pobieżny przegląd klasyki dyscypliny pozwala przekonać się, jak nie
jednoznacznym pojęciem jest symbol i przed jakimi trudnościami stajemy, chcąc używać tej kategoriidlawyjaśniania zjawisk kulturowych. Pojęcie symbolu jest klu czowe dla całej książkiiaby uniknąć nieporozumień,konieczne jest przedstawienie definicji operacyjnej, dzięki której stanie sięonużytecznąkategorią badawczą.
Tak jak mogliśmy się przekonać, podogólnymterminem „symbol” kryjesię wie le różnych kategorii, aby jednak uchwycić istotę tego pojęcia, konieczne jest porów
nanie dwóch odrębnych kategorii: znaku i symbolu. Sądzę, że w sposób najbardziej przekonujący dystynkcji takiej dokonał Leach,który uważa,że „znaki niewystępują w izolacji; znak jestzawsze elementemszeregu zróżnicowanychznaków, które funk
cjonują w specyficznym kontekście kulturowym. Znak przenosi informacje tylko wtedy, gdy występuje w kombinacji zinnymi znakami i symbolami z tego samego kontekstu” (Leach 1989: 31).Znaki są więc zawsze przyległedoinnych znakówbę dących elementamitego samegoukładu i jesttoważna cecha, która odróżnia je od symboli. Aby przedstawić tę zasadniczą różnicę pomiędzy znakiem a symbolem, Leachposługuje sięprzykładem korony, użytej w odmiennych kontekstach: „w da
nym kontekście europejskiej tradycji politycznej, której zasadniczym atrybutem regaliów panującego monarchy była korona, korona jest znakiem władzy królew
skiej”(Leach 1989:32).Natomiastw innym miejscu napisał:„Gdy korona jest użyta jako marka handlowa dla gatunku piwa, tojest to symbol, a nie znak. Nie ma tu inherentnych prymarnych relacji. Koronai symbol pochodzą z różnych kontekstów”
(Leach 1989: 32). Tak więc, według Leacha, różnicapomiędzyznakiem asymbolem wynika zfaktu, że w przypadku znaku obajego elementy: znaczony i oznaczany, przynależą do tego samego kontekstu. Natomiastjeśli idzie o symbol, elementyte należą do innych kontekstów i związekmiędzy nimi jest metaforyczny. Daje to sze rokie możliwościinterpretacji symboli, czego nie możemy czynić zeznakiem,który jest skonwencjonalizowany i zakres jego interpretacji nie pozostawia alternatywy.
Cowięcej, symbolem można manipulować, umieszczać go w różnych kontekstach, gdzie może wywoływaćskrajne uczucia; znak natomiast wyrwany ze swojego kon tekstugubi sens, przestajeznaczyćcokolwiek. Dobrym przykładem może być sytu acja z aktualnego kontekstu francuskiego. Hidżab - chustanoszona przez muzuł
mańskiekobietywcelu zakrycia włosów,szyi i uszu, jestrównocześnie znakiem,jak i symbolem, a jego znaczenie zmienia się w zależności od kontekstu, w jakim jest użyty. Laicka Republika Francuska de jure nie dyskryminuje żadnych religii, o ile te nie roszczą sobiepretensji do publicznych manifestacji i dominacji nad innymi.
Dlatego też hidżab w życiu prywatnym, np. w trakciecodziennych zajęć w którejś zmuzułmańskichdzielnic Paryża czy Marsylii, jest zwykłym znakiem; nie wzbudza emocji, nie wywołuje skrajnych uczuć - jest to zwykła część ubrania, nieodzowna dlamuzułmańskiejkobiety. Natomiast ten sam hidżab, noszony przez tęsamąkobie tę, jednak przeniesiony wprzestrzeńpubliczną, np.do szkoły, stajesię katalizatorem emocji, wywołuje skrajne uczucia, dzieli zainteresowanych na dwa skrajne obozy.
Tym samym staje sięsymbolem -symbolem religijnymwlaickiej przestrzeni.Istotą symbolu jest to, że zawsze wywołujesilne reakcjeemocjonalne, mobilizuje, podczas gdy znak jest emocjonalnieneutralny.
Inny brytyjski antropolog Victor Turnerróżnic pomiędzy znakiemi symbolem upatruje,podobnie jak Leach,w arbitralności, konwencjonalności powiązań znaczą
cego ze znaczonym. Znaki dążądojednoznaczności, sąwięc arbitralne. Powiązania znaczącegoze znaczonym są skutkiemracjonalnego myślenia i mająnacelu popra wę ekonomii zużycia czasu, energii i zasobów kulturowych. Są one starannie prze
myślanymi konstrukcjami, które mają służyć określonym celom komunikacyjnym ijako takie odgrywają ważnąrolęw działaniu społecznym. Symbole natomiast róż
nią sięod znaków swoją wieloznacznością -nośnik, czyli element znaczący, niesie cały ładunek znaczeń. Symbole mają złożony i rozgałęziony ciągskojarzeń (Turner 2003: 96-99).
Ważnym uzupełnieniemtej dyskusji jest stanowiskofrancuskiego filozofa Paula Ricoeura. Według niego „Każdyznakwskazujecośpoza sobą i zastępuje to sobą;nie każdyznak jestjednak symbolem. Powiedziałbym, żesposób w jaki symbol wskazu je, skrywa wsobie dwojaką intencję(...). Występuje tu Intencjonalnośćpierwotna, czylidosłowna, która jak każda Intencjonalnośćznacząca, zakłada przewagę znaku
umownego nad znakiem naturalnym - będzie to chociażbybrud, plama (wyrazy pozbawione podobieństwa do rzeczy znaczonej), na tę intencjonalność pierwotną nakłada się intencjonalność druga, która wskazuje poprzez brud fizyczny pewną sytuację człowieka w obrębie sacrum, sytuacja ta wskazana przez sens pierwszego stopnia,to właśnie zbrukanie, nieczystość, sens dosłowny i widocznywskazujewięc poza sobą coś, co jest jakby plamą. I takwprzeciwieństwiedo znaków technicznych, które sącałkowicie przejrzyste,mówiące tylko to co znaczą, same ustanawiając swe własne znaczenie, znaki symbolicznesąnieprzejrzyste, ponieważ ichsens pierwotny, dosłowny, jawny, wskazuje sam w trybie analogicznym sens drugi, dany wyłącznie w jego obrębie. Nieprzejrzystość ta stanowi o głębi symbolu, głębi nieprzebranej” (Ricoeur 1985: 62-63). Symbol zatem, abyprzenosić fundamentalnewartości, które są często zbyt subtelne i skomplikowane do wyrażenia wprost, jak doznania arty
styczne czy uczucia religijne, musi opierać się na najprostszym i oczywistym języku codziennych znaków. Dlatego też widzialna połowa symbolu będzie zawsze przełado
wana domaksimum konkretnością, jednak nie będzie tak jak znak narażona na arbi tralność,na pewną konwencję. Innymi słowy przykładowy„brud”niebędzieoznaczać na poziomie symbolicznym materialnego zabrudzenia, poplamienia, ale nieczystość duchową, moralną. Słowo „brud” jest tu metaforązastępującą bardziej abstrakcyjne idee. Jednak, aby odczytać to słowo jako metaforę czegoś innego, musiono występo
wać w odpowiednim kontekście kulturowym. Stąd też zasady interpretacji symboli różnią się od tych,jakie rządzą interpretacjąznaków. O ileznak może pełnić swoje funkcje wtedy, gdyjego relacje między obu członami sąjasne i przejrzyste, o tyle owa
„głębia”, niejasność,dwuznaczność stanowią istotę symbolu. Dzięki tej dwuznaczno ści symbol z równą siłą łączy, jak i dzieli. Wzbudza uczucia miłości, jak i nienawi
ści. Skutkiem tego staje się niezbędnym elementem przy konstruowaniu tożsamości zbiorowej - mobilizuje dodziałania ipozwala dzielićprzestrzeń społeczną na „swoją” i „obcą”. Dlatego teżjest niezwykle użyteczny wprzypadkukonfliktów, gdzie służy in
tegracji wewnętrznej grupy. Natomiast w przypadku zmiany społecznej pozwalana kreowanie pożądanych wartości, legitymizujących nowy porządek społeczny.
Te specyficzne cechy powodują, że w refleksji antropologicznej znaczny nacisk kładzie się na instrumentalną wartość symbolu,jego funkcjonalne zastosowanie.
Firth zwrócił uwagę naczterygłównefunkcje,które wedługniego pełnią symbole wrzeczywistościspołecznej. Dzięki nim możliwa jest: ekspresja uczuć, komunikacja społeczna, kontrola społeczna oraz nabywanie wiedzy kulturowej (Firth 1973: 77- -85). Ekspresja jest domeną przedewszystkim sztuki, aleważne znaczenie posiada również w działaniach politycznych i religijnych. Symbole rzadko kiedy pozostają emocjonalnieneutralne, nie są więc postrzeganeiinterpretowanebezemocjonalnie.
Ich interpretacja wymaga uwikłania interpretującego, co sprawia, że stają siębardzo użyteczne wprocesiekomunikacji idei i ideologii. Nie pozostawiają odbiorców obo
jętnymiwobec przekazu,zawszeprzykuwają uwagę. Dlatego też tak ważna jest dru ga funkcja symbolu - komunikacja. Idee i wartości, jakie reprezentuje symbol, nie mogą być przekazywane w inny, niesymbolicznysposób. Wielu skomplikowanych, abstrakcyjnych wartości nie można wyrazić wprost, wjęzyku dyskursywnym gubi
się ich sens. Symbol natomiast komunikuje je w sposób skrótowy, apeluje do emo cji, ajego odczytanie nie wymagawysiłkuintelektualnego. Jak podkreśla Zdzisław Mach, symbol posiada bardzo ważną cechę -jest wysoce atrakcyjny. Symbole od
noszą się do poczucia piękna, a wiadomość komunikowana w sposób estetyczny, przyjemny jest szybsza i łatwiejsza dozaakceptowanianietylko dlatego, żejest prze
syłana watrakcyjnejformie, ale też z uwagi na ceremonialny charakter dający wra
żenie, iż zawartość komunikatu jest wyjątkowo ważna i wartościowa (Mach 1989:
38). Symbole wizualne zastępują wtedy filozoficzne pojęcia,polityczne argumenty, stają się łatwym i przyjemnym przekazem. Funkcja komunikacyjna symbolu staje się szczególnie ważna, gdy grupa nie możekomunikować sobie istotnych wartości kanałami oficjalnymi.Doskonałym przykładem jest proceskonstruowania polskiej tożsamości narodowej, która krystalizowałasię w ciągu ostatnich dwustulat; wtym czasiePolska jedynie w krótkich okresachposiadała pełną suwerenność. Przez cały XIX wiek,kiedy była pod zaborami, a następnie w XX, zpowodu okupacji hitlerow skiej i półwiecza komunizmu, oficjalne kanały komunikowania kluczowychwarto
ścinarodowychbyły niedostępne. Zadanie to przejęły symbole, funkcjonujące poza oficjalnym dyskursem. Szczególna rola przypadła sztuce, jako dziedzinie wybitnie symbolicznej, zdolnej do kreowania symboliki narodowej, przekazywania wiedzy o własnej grupie,jej początkach i czasach chwały. Obok sztuki kluczowe znaczenie dla komunikacjikultury narodowej zyskały miejsca symboliczne, w których mogły materializować się esencjonalne wartości kultury narodowej. Dla polskiej kultu rynarodowej najważniejszym takim miejscem był Kraków, za pośrednictwem jego symbolicznych właściwości dokonywałasię transmisja wiedzy kulturowej, niezbęd nej dla konstruowania tożsamości narodowej. Materialna tkanka miasta, w której kumuluje się pamięć o różnych epokach, staje się doskonałym „elementarzem” do nauki o przeszłości zawartej w znaczącychelementach przestrzeni miasta.
Na właściwe odczytaniesymbolicznego przekazupozwala czwarta z koleifunkcja symbolu - normatywna, odnosząca siędostrukturywładzyi porządku społecznego.
Symbole wyrażają normy moralne i uprawomocniająstrukturę społecznąpoprzez odwoływanie się do aspektów emocjonalnych i ideologicznych, do najistotniej
szych wartości,takich jak: koniecznośćdziejowa,wola Boga,głos ludu,tradycja itp.
Wartości te są jednak pojęciami abstrakcyjnymi, stąd też ich komunikowanie może odbywać sięjedyniepoprzez symbole - tworzenie symbolicznego modelu świata, sta nowiącego odniesienie dla podejmowanychdziałań. Szczególna rolaprzypada tutaj, jak podkreśla Mach,takimdziałaniom symbolicznymjak: rytuały,ceremonie, mity, sztuka, literatura. Pozwalają one zorganizować intelektualne i emocjonalne ramy wspólnoty, określające systemy wartości,normy społeczne i cele kulturowe (Mach 1989:40). Dzięki tym funkcjom symbole umożliwiają tworzenie zrębów tożsamości, stanowią podstawę do dalszych relacji, w jakiewchodzi dana grupa z innymi gru pami. To wspólne, podzielane symboledają swoistą legitymizację do uczestnictwa w grupie oraz wskazują „innych”, którzy tych symboli niepotrafiązinterpretowaćwe właściwy sposób. Stają się łatwo rozpoznawalnymi etykietami, pozwalającymiklasy
fikowaćświat społeczny,tworzyćskalę dystansu na osi: swój-obcy.
Symbol jest zatem specyficzną kategoriąsemiotyczną. Dziękiambiwalencjagłę bi, niejasności potrafi prowokować, pobudzaćemocje, mobilizować dodziałańzbio rowych, będąc przy tym niezbędnym elementem życia społecznego, pozwalającym przekazywać fundamentalne wartości kulturowe. Symbolem może stać się prak
tycznie każdy przedmiot, niekażdyjednak będzie wypełniał istotne funkcje w życiu społecznym. Ponadto ten samsymbol(materialny desygnat) możeprzenosić wiele różnych znaczeń,jego interpretacjajest zawsze uwarunkowanaściśle określoną sytu
acją,kontekstem kulturowym. Dotyczy to zwłaszczatych symboli, których element znaczący (materialny) jest silnie związany w procesie długiego trwania z danym kontekstem kulturowym i w ciągu dziejówmógł reprezentowaćsobą różne treści.
Jeślidla przykładu weźmiemy krzyżi jego znaczenia w cywilizacji Zachodu, to prze
konamy się,że w ciągu wieków, ale teżw tym samym czasie, dla różnych grup repre zentował oninne, aniejednokrotnieprzeciwstawne, wartości. W najbliższym nam kontekście kultury polskiej, z uwagi na silnepowiązanie katolicyzmuipolskiej toż samości narodowej, krzyż stanowi jeden z najważniejszych, pozytywniewartościo wanych symboli. Ale ten sam krzyżsymbolizuje jednocześnie często eksponowane przez propagandę PRL zagrożenie dla kultury polskiej przez germańską ekspansję na wschód, czego symbolamiw polskim uniwersumsą: Zakon Rycerzy Najświętszej Maryi Panny, w Polsce powszechnie znany jako Krzyżacy, od czarnego krzyża umieszczonego na białych płaszczach, oraz krzyże będące znakami Wehrmachtu podczasII wojny światowej.
Problemten szczególnie dotyczy miasta,którebędącjednym znajważniejszych elementów europejskiego dziedzictwakulturowego,jest też wyjątkowym przykładem ambiwalencji. Z jednej strony reprezentuje filary cywilizacji Zachodu, od greckiej demokracji miast-państw, poprzezrzymską praworządność, renesansowe utopie, po postęp i rozwój epoki nowoczesności, nawspółczesnej Wielokulturowośćkończąc.
Z drugiejjednak strony miastouosabia wszelkie zło, występek, zbrodnie, anonimo
wość, samotność, obłęditp. Może być zatem interpretowane jako Sodoma iGomora lub jako Utopia, wszystko będzie zależało od kontekstu i jednostek dokonujących interpretacji.
Problem ten jest dobrze znany w antropologii pod nazwą symboli dominujących (kardynalnych)i był przedmiotem licznychstudiów.Już Ruth Benedict w klasycznej pozycji Wzory kultury (1934) (w Polsce kilka wydań, pierwsze w 1966) utwierdzi łaprzekonanie,że każdakultura posiadaelementy dominujące, które wpływająna jej organizację. Jednak najciekawszeprace z tego zakresu przedstawiłVictor Turner.
Istoty symboli dominujących poszukiwał on w ich semantycznej otwartości, która działa w dwiestrony. Pisał, że„za wspólną zgodą można dodać nowe elementyzna czone do starych znaczących.Z drugiej strony jednostki mogą dodawać osobistezna czenie do publicznego znaczenia symbolu albo używając standardowych sposobów kojarzenia, takiego czy innego symbolu, dowprowadzanianowych pojęćw jegoor bitę semantycznąlub też włączając go wzespół czysto prywatnych fantazji” (Turner 2003: 100). Swoistasiła symboli dominujących polega zatem na najprostszych aso cjacjach, uniwersalnych i głęboko zakorzenionychwnaturalnych aspektachludzkiej
egzystencji. Wpływa to na pobudzanie elementarnych uczuć, które konstytuują emo cjonalne pole symboli dominujących, natomiast głębia, niejasność, ambiwalencja sprawiają, że wiele różnych jednostek i grup może odwoływać się do tego samego elementu znaczącegow rozmaity sposób. W ten sposób wyzwalasiędynamika, sym
bole dominujące tracą i zyskują swoje nośniki bądź też przeładowane nadmiarem znaczeńwcielają sięw inne.
W kontekście europejskim znakomitym przykładem takich symboli są miasta pogranicza kulturowego, które w swojej historii wpisały się silnie w symboliczne uniwersa różnych kulturnarodowych. Takich miast można wymienić wiele, jednak warto zwrócić uwagę na niektóre: Strasburg, Sarajewo, Triest,Kluż-Napoka, awpol skim przypadku: Gdańsk, Wrocław, Lwów czy Wilno. W zależności od kontekstu kulturowego symbolika tych miast interpretowana byław sposób skrajny. W dzisiej szej Europie,integrującej się pod hasłem: „Jedność w różnorodności”, niektóre z nich stają się ważnymi symbolami europejskiejwielokulturowości isymbolami pojedna nia. Inne natomiast stały sięsymbolami mobilizującymi do działań nacjonalistycz
nych, antagonizując różne grupy poczuwającesię do posiadaniaich na wyłączność.
Najbardziej znanymprzykłademeuropejskiej symbolikipojednania jestniewąt
pliwie Strasburg, alzackie miasto położone na niemiecko-francuskim pograniczu, będące w epoce nacjonalizmów przedmiotem permanentnych konfliktów między Francją i Niemcami. Dziś jest symbolem integracji europejskiej, możliwej dzięki pojednaniu francusko-niemieckiemu. Dlatego też mieszczą się tam kluczowe in stytucje europejskie, z Parlamentem Europejskim naczele, mimo że z punktu wi
dzenia praktycznegoi finansowego funkcjonowanie parlamentu w dwóch miastach, Brukselii Strasburgu, jest absolutnie irracjonalne. W strasburskiej katedrze znajduje się też jeden z najważniejszych symboli zjednoczonej Europy,witraż przedstawiają
cyMatkęBoską zaureolągwiazd układającychsię we flagę europejską. W pewnym sensie podobniezmieniałysięsymboliczne obrazy Gdańska, który za sprawą działań propagandy nazistowskiej stał się w powszechnym odbiorze Europejczykówsym
bolem wybuchu II wojny światowej, największego kataklizmu w dziejach Europy.
Natomiast jako kolebka Solidarności, wielkiego ruchu społecznego, któryzapocząt
kowałdemokratyczne zmiany w Europie Środkowej i Wschodniej, miasto nabrało zupełnieinnych treści.Zwłaszcza że mniej więcej w tymsamym czasie Gdańsk stał siębohaterempoczytnej literatury: Guntera Grassa, PawłaHulleczy Stefana Chwina, dla których towłaśnie Wielokulturowość Gdańska stanowiła o jegosile. W tym kon tekście symbolicznego znaczenia nabrałyuroczystości siedemdziesięciolecia wybu chu IIwojny światowej, odbywającesię na Westerplatte 1 września 2009, gdzie obok prezydenta i premiera Polski stanęli przedstawiciele byłych agresorów: kanclerz Niemiec i premier Rosji.
Współczesnymsymbolem nacjonalizmui czystek etnicznych w Europie stałosię Sarajewo. Jeszczew latach osiemdziesiątych XX wieku było tętniącym życiem, wie lokulturowym miastem, gdzie kościół, cerkiew imeczet sąsiadowały z sobą,tworząc niepowtarzalny koloryt. Taki przekaz docierał także za sprawą zimowych igrzysk olimpijskich odbywających się w Sarajewie w 1984 roku i niezwykle popularnych
filmów Emira Kusturicy. Jednak od lat dziewięćdziesiątych, kiedy to przezprawie trzy lata miastobyło oblegane przez bośniackich Serbów, stało sięonodlaEuropejczyków symbolem koszmaru czystek etnicznych. Znamienne jest, że jedna z najbardziej wpływowychksiążek latdziewięćdziesiątych,poświęcona renesansowi nacjonalizmu wEuropie, nosiła tytuł: Sarajewo przestrzega. Etnonacjonalizm w Europie, autorstwa szwajcarskiegohistorykaUrsaAltermatta.
W pewnymsensie sytuacja wygląda podobniejeśli chodzi o Lwów, Wilno czy Kluż-Napoka. Miasta te były kluczowymiośrodkami kultury i nauki polskiej iwę
gierskiej. Jednak na mocy traktatów zawieranych między wielkimi mocarstwami (Trianon, Jałta) znalazły się poza granicami tych państw. Wielokulturowość tych miast, będąca ich siłą do I wojnyświatowej, pojej zakończeniustała się przyczyną eskalacji nacjonalizmu, walki o prawo do posiadania politycznego i symboliczne
go, a w przypadku Lwowa i Wilna konieczne były zbrojne interwencje. Przez wiele lat w miastach tych wszystkie zainteresowane strony starały się podkreślać głównie monokulturowe treścimiasta, zacierając wielokulturowedziedzictwo. Znakomitym przykłademtakich działań jest książka Nationalist Politics and Everyday Ethnicity in a Transylvanian Town, napisanapod kierunkiem Rogersa Brubakera, przedstawiają
ca niemal dziesięcioletnie badania nad walkamio symboliczną dominację w Kluż- -Napoka między autochtonicznymi Węgrami a rumuńskimi nacjonalistycznymi władzami lokalnymi. Dziś, na co wpływ miało wiele różnych czynników, można obserwować wyraźną zmianę. Integracja europejskai zacieraniesię granicsprzyjają ponownemu pozytywnemu wartościowaniu wielokulturowości,tymbardziej że sta je się ona atrakcyjnąstrategiąmarketingową, przyciągającą turystów i inwestorów.
Problemten będzie omawiany szczegółowo w dalszej częściksiążki.
Problematyka symboliki miastpogranicza, siłą rzeczy jedynie naszkicowana, sta nowi jeden z istotniejszych elementów europejskiegodziedzictwa kulturowego, waż
ną zmienną, pozwalającą interpretować tożsamość europejską. Wciążjednak czeka na syntezującą analizę. Dalej chciałbym się skupić jedynie na przypadku Krakowa, który, podobnie jak wspomniane miasta, w czasieostatnichstu lat radykalnie zmie nił swój symboliczny wizerunek. W trzech kolejnych rozdziałach, opisujących trzy różnekonteksty historyczne, będę analizował, wjaki sposóbzmieniały się symbo
liczne wizerunki Krakowa. W wyniku złożonego procesu na przełomie XIX i XX wieku Kraków stał się symbolem Polski,reprezentująctreści wyjątkowo monokul
turowe. Z końcem wieku XX to samo miasto symbolizowało już wielokulturowe dziedzictwo Galicjii Europy Środkowej,dziś natomiaststaje sięreprezentantem eu ropejskiegostylu życia i kulturowej konsumpcjimiejskichatrakcji. Te swoiste kon wersje możliwe są dziękiopisanym powyżej właściwościom miasta mającego wybit nie apokryficzny charakter. Doskonaleoddająto słowa rosyjskiegosemiotyka Jurija Łotmana, który piszę, że „Miasto jako złożony mechanizmsemiotyczny,generator kultury, może spełniać te funkcje tylko dlatego, że stanowisobą kociołtekstów i ko dów, rozmaicie zbudowanych i heterogenicznych, należących do różnychjęzyków i poziomów. Właśnie ten zasadniczy poliglotyzm wielkiego miasta czyni je polem różnorodnych i niemożliwych w innych warunkach konfliktów semiotycznych.
Umożliwiając zetknięcie się rozmaitych narodowych, społecznych, stylowych tek stów ikodów, miasto umożliwiawielorakie hybrydyzacje, przekodowania, przekła dy semiotyczne, które przekształcająjew potężnygenerator nowejinformacji (...).
Miasto jest mechanizmemstale odradzającym swoją przeszłość,która zyskuje moż
liwośćwejściawbezpośredni,jak gdyby synchroniczny kontakt ze współczesnością.
Podtym względem miasto,tak jakikultura, jest mechanizmem przeciwstawiającym się czasowi” (za: Żyłko 2000: 24). Te specyficzne właściwości miasta kształtują się w procesie długiego trwania, kiedy to tworząsięnarracje determinujące dyskursmy ślenia o mieście.W przypadku Krakowa możnawyróżnić cztery podstawowenarra cje, które ukształtowały silne ramy odniesienia, poprzez które interpretowano jego symboliczne znaczenia: mit początku miasta, symbolika środka, mit dworku szla
checkiego idziedzictwo Złotego Wieku.
1.3. Narracje miasta
1.3.1. Mit początku
Słowo „mit” uwikłane jest w silne konotacje potoczne, gdzie odnosi się do rze czywistości fikcyjnej, podkreślenia nieprawdy tego, co zostało wymyślone. W tra dycji antropologicznej jednak, zgodnieztym co pisał Mircea Eliade, mit jest świętą opowieścią, która zawsze opowiadahistorię sakralną, prawydarzenie, w którym biorą udział istoty boskie iktóre dzieje się na początku czasu (Eliade 1966).Mit, jako klu czowy elementkonstytuujący kulturę, stał się przedmiotem zainteresowania szcze gólnie strukturalistów,z ClaudemLévi-Straussemna czele. Traktowali oni mity jako teksty o zakodowanym znaczeniu, przekazujące najistotniejsze wartości dla danej kultury za pomocą kodu binarnego -prostej dychotomii: dobre-złe, święte-świec- kie, która trafia bezpośrednio do ludzi, nie potrzebuje wyjaśnień ani uzasadnień, gdyż opiera się na immanentnej cesze umysłu ludzkiego, kodującej postrzeganie świata w ten właśnie sposób (Lévi-Strauss 1970). Leachpisałnatomiast, że „wszyst kieróżnorodne pozawerbalne wymiary kultury (...), zorganizowane są w układy tak, by zawierałyzakodowane informacje”. Dodając w innym miejscu:„kiedy próbujemy dekodować system przenoszący komunikat, zwykle zauważamy, że binarne rozróż nienia typuTAK\NIEsąbardzo znamienne” (Leach 1989: 28i 65).
Mit przenosi fundamentalne wartości dla danej kultury zapomocą tekstu. Nie jest to jednak zwykły tekst, ale nabierający cech symbolicznych dzięki podwójnej strukturze, jaką posiada mit. Według RolandaBarthesawmicieistnieją dwa systemy semiologiczne. System lingwistyczny -język, nazywanyjęzykiem przedmiotowym, ponieważ został onzagarniętyprzez mit,budujący na nim swój własny system, oraz sammit, któryBarthes nazywa metajęzykiem, gdyż jest językiemwtórnym, językiem, w jakim mówi się o pierwszym (Barthes 1970: 32). Pierwszy poziom lingwistyczny