• Nie Znaleziono Wyników

Podróż po Polsce

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Podróż po Polsce"

Copied!
189
0
0

Pełen tekst

(1)

PODRÓŻ

PO POLSCE

. / l S ' - v- ■!.";- : ■: :--.:r

/ ■ ' o v ■ ■ ; ; ■ : > _ ■ \ ■; : ■■■-

ZESTAWILI

H. J A W O R S K I

ft H. B Ł M K Z Y M S H I

, T : , . i , , . . , , . :lii ..,;11

PO ZN AŃ 1929 FISZER i MAJEWSKI

KSIĘGARNIA UNIWERSYTECKA UL. GW ARN A

(2)

P O D R Ó Ż PO P O L S C E

(3)

CZCIONKAMI DRUKARNI .DZIENNIKA POZNAŃSKIEGO"

(4)

PODROŻ PO POLSCE

ZESTAWILI

K. JAWORSKI I K. BŁASZGZYŃSKI

P O Z N A Ń 1 9 2 9

K S IĘ G A R N IA U N IW E R S Y T E C K A , U L IC A G W A R N A

(5)

610

5 G q

(6)

PRZEDMOWA.

W czasie ciężkiej niewoli, jaka wisiała nad Polską przez setkę lat z okładem, ucisk i bieda wygnały miljony Polaków z ojczyzn y i rozsiały je po obcych krajach i lądach. I teraz jeszcze czynią to, niestety, braki gospodarcze młodego państwa. Pozatem granice wskrzeszonej o jc z y ­ zny odcięły niesprawiedliwie i ku najgłębszemu ubolewaniu całej Połski liczne rzesze rodaków od pnia m acierzystego.

Lecz niema takiej odległości, ani takiej siły, któraby mogła zerw ać nici łączności z krajem.

Pozostaje zawsze choćby ta jedna — nić tę­

sknoty, która tak świetnie odtw orzył Henryk Sienkiewicz w znanej noweli pod tytułem : „ La­

ta r n ik 'T ę tn iła ona w łatach niedoli ojczyzn y, więc tętni tem żyw iej od czasu, gdy uśmiechnę­

ło się jej szczęście wolności i tem mocniej zwią­

zało z nią ową Połskę rozsianą po świecie, je ­ dnych ściągając do kraju na stałe, innym każąc go odwiedzać, a przynajm niej zasięgać wieści o nim.

Z myślą o tej P olsce w diasporze przede- wszystkiem powstała niniejsza „ P o d r ó ż p o P o l s c e“ . Pragnie ona b y ć zwięzłym przew o­

- 5 -

(7)

dnikiem zarówno dla tych, których stać na, od­

bycie podróży do kraju, jak i dla tych, którzy mogą odbyć tylko „podróż na mapie".

„ Podróż po P olsce“ spełni tem bardziej swoje zadanie, jeśli zw łaszcza w tym roku — w roku P o w s z e c h n e j W y s t a w y K r a j o- w e j, zorganizowanej w Poznaniu dla uświet­

nienia dziesięciolecia wskrzeszonej Polski -•

przysłuży się rodakom, pragnącym zwiedzić 'Wystawę, a przy tej sposobności od być podróż po Polsce.

Pozatem stara się ona uczynić zadość p o­

wszechnie odczuwanej potrzebie zwięzłego

przewodnika dla szerszych kól społeczeństwa

a zw łaszcza m łodzieży w kraju. I jeśłi potrafi

zachęcić ja do poznania i ukochania kraju o jc z y ­

stego, spełni drugie, sw oje główne zadanie.

(8)

P O M O R Z E .

Zaw ijam y do jednego z dwu p ortów polskich — do Gdyni lub Gdańska, P rzejech a w szy w o d y pol­

skie, stajemy teraz na ziemi, zapraszającej z pra­

starą gościnnością na sw oje obszary ludzi szczerego serca — do sw oich osiedli, do sw oich świątyń, te­

atrów, m uzeów , do w szelkich za b ytk ów sw ojej te­

raźniejszości i przeszłości. B yw a ła ona wielką i potężną, a czasem lekkomyślną, lecz potem pokut­

niczą i cierpiącą nad miarę. Snadź sam B ó g czu w a ł nad tą ziemią w m yśl w iary najw iększych jej p o­

etów, bo przetrw ała w szystk o i rozw ija się znowu w wielkie państwo.

Jesteśm y w kraju, gdzie „ k r u s z y n ę c h ł e - b a p o d n o s z ą z z i e m i ( p r z e z u s z a n o w a ­ n i e d l a d a r ó w n i e b a gdzie „ w i n ą j e s t d u ż ą p o p s o w a ć g n i a z d o n a g r u s z y b o ­ c i a n i e " i gdzie „ p i e r w s z e u k ł o n y s ą j a k o d w i e c z n e C h r y s t u s a w y z n a n i e : „ B ą d ź p o c h w a l o n y ! " (C. K. N orwid). T ed y poznajm y go, aby siła polskości w zięła w siebie jak najwięcej sok ów ży w o tn y ch i w y p ło sz y ła z nas słabość i ż y ­ cio w y oportunizm, k tó ry b y m ógł uszczuplić nasz etniczny stan posiadania,

Cisną się wzruszenia i myśli, lecz góruje to jedno, że oto od dziesięciu lat rozw ija się nie­

podległe państwo tu, gdzie sw oje bezprawie przez

_ 7 _ _

(9)

tyle czasu spraw ow ała niewola. I to jeszcze się uświadamia, że zm artw ychw stanie Polski prze­

ciw k o w szystkim m ocom za b orców i zły ch praw, jakie p ozw a la ły im tak długo zbrodn iczy łup utrzy­

mać w ręku, b y ło nie tylko cudem okoliczności, w k tórych złość sama siebie pokonała — lecz prze- dew szystkiem dziełem niezłomnej w ierności P ola­

k ów dla sw ojej odrębności i kultury narodowej, oraz m ęstwa szeregu pokoleń w w aloe o odzyskanie nie­

podległości. Ostatniem i najszczęśliw szem ogniwem w łańcuchu tych dziejów , pełnych ch w a ły i krwi ofiarnej, b y ły Legjony, a ich tw órca, Marszałek Józef Piłsudski, jest najwybitniejszym odrodzicie- lem Polski dzisiejszej z ducha jej w łasnej w iary w siebie, dzielności i tw ó rcze j m ocy.

GDYNIA

w raz z całym skrawkiem w y brzeża m orskiego, jaki dostał się P olsce na m ocy Traktatu W ersalskie­

go, a dzięki niezłom nej odporności jego o d w ie cz ­ nych m ieszkańców , Kaszubów, p rzeciw zakusom germ anizacyjnym — jest bodaj największą chlubą C';? naszej przedsiębiorczości i p ra cy w ub. latach nie- s # podległości, a zarazem niezbitym dow odem wielkich zdolności tw ó rczy ch narodu polskiego. Za cza sów 1 niemieckich zaniedbane i lekcew ażone pustkowie; — 1 dziś w dużym stopniu zagospodarow ane już w y -

!i brzeże, pełne życia, zw łaszcza w lecie, gd y ściągają tu tysiące letników z całej P o ls k i! Oto duma i przed ­ miot ukochania Polski, a zarazem najlepsza od po­

w iedź na. w rogie dążności do odebrania nam tego skrom nego dostępu do morza. W ten sposób na-

(10)

prawia też Polska dzisiejsza wielki błąd historyczny, jakim był brak ekspansji morskiej. „Utrata morza zgubę Rzplitej pociągnie" — pisał w sw oim czasie Stanisław Staszic. I to się, niestety, spraw dziło, ale z pew nością się już nie p o w tó rz y !

Gdynia jest zjaw iskiem w yjątk ow em w dziejach l pow staw ania w ielkich p ortów morskich. Jest to naj­

pierw n iezw yk ły i udały przykład b u d ow y w ielkiego portu na pustem w ybrzeżu, a następnie szyb k ość, z jaką się rozbu dow ała i jako port i jako miasto, budzi podziw naw et u o b cy ch . Na miejscu bow iem , gdzie jeszcze mniej w ięcej przed sześciu laty znajdow ała się - licha w ioska rybacka, rozpościera się dziś miasto portow e, do którego przybijać m ogą i przybijają najw iększe okręty, jak np. statki transoceaniczne, p rzy w ożą ce z Indochiń- skich .portów ładunki ryżu, . C zy ż niema się czem chlubić!

M yśl bu dow y portu w G dyni niestara, bo sięga za­

ledw ie 1921 r., a w o g óle realne kształty przybrała do­

piero w r. 1923. W latach następnych budow a posuw ała się bardzo pow oli z pow odu ciężkiej sytuacji finansow ej państwa. D opiero od p o ło w y 1925 r., t. j. od 'wybuchu w ojn y celnej z Niemcami, potrzeby, zw iązane z ekspor­

tem w ęgla, oraz niew ystarczająca iuż przepuszczalność Gdańska, u czyn iły konieczność dalszej b u d ow y portu w Gdyni naglącą. Dzięki energji rząd ów pom ajow ycli, a w szczególn ości ministra Handlu i Przem ysłu , inż.

E. K w iatkow skiego, konieczności tej stało się w zn acz­

nym stopniu zadość.

A czkolw iek ukończenie b u d o w y portu przew idziane jest dopiero na r. 1931, jednak już teraz pod w zględem siły przeładunkow ej zajmuje on 3 m iejsce na Bałtyku i ma szereg regularnych połączeń.

R o zw ó j portu ilustrują następujące dane statystyczn e:

W r. 1926 zaw inęło do Gdyni 298 statków o pojem ności

(11)

tonn rej. netto 204 767, w 1927 r. 530 statków o pojeniu.

tonn rej. netto 422 93®, zaś w 1928 r. 1 10'0 statków o po­

jem ności tonu rei. netto 976 000*).

O ogrom nej zdolności przeładunkow ej Gdyni, dzięki celo w o ś ci technicznych urządzeń, św ia dczy fakt, że pod­

czas gdy w r. 1928 przy 1 400 ni. nadbrzeża przełado­

w ano około 2 miliony tonn, w Gdańsku przy 29 000 rn.

nadbrzeża niew iele ponad 8 milj. tonn. Jest to sukces rek ord ow y nie tylko w stosunku do Gdańska, lecz także w stosunku do w szystkich innych portów w Europie.

Dzięki zabiegom min. K w iatkow skiego i w o je w o d y śląskiego, Dra G rażyńskiego, p ojaw iły się rów n ież na m orzach pierw sze okręty p o l s k i e j f l o t y h a n d l o - w e j. P od polską flagą dźw igają w ięc ładunki statki to w a ro w e : P o z n a ń , K r a k ó w, W i l n o , K a t o w i c e , T o r u ń , T c z e w , W a r t a , W i s t a , N i e m e n , a ludzi p rzew ożą statki o so b o w e : G d a ń s k , G d y n i a , J a d w i g a , W a n d a , Z a g ł o b a . D oliczy ć tu trzeba także statek szkolny L w ó w i parę statków pom niej­

szych. O gółem nasz tonaż w yn osił w 19128 r. 30 260 tonu tow arów i 1 620 tonn osob o w y ch . W pierw szem półroczu 1928 r. przew iozła nasza flota 318 ty się cy tonn ładunku.

P o w sta ły też lub pow stają w Gdyni odpow iednie urządzenia portow e, jak Łuszczarrlia ryżu, Chłodnia itp.

Nie napróżno rów n ież przyroda dała Gdyni piękne położenie i osłoniła ją, podobnie jak Sopot, w zgórzam i i lasami. R ozw in ęło się tu bow iem chętnie odw iedzane letnisko, mające do d y sp ozy cji m nóstw o hoteli, pensjo­

natów i wil, które skupiły się zw łaszcza na K a m i e n ­ n e j G ó r z e , skąd przyjem nie popatrzeć na miasto i za­

tokę.

W Gdyni, jako na stacji granicznej, od b yw a się k on ­ trola paszportow a i bagażow a.

*) Baitisches Handbuch. R ocznik 1929,'str. 115.

(12)

GDAŃSK

Mimo naturalnych i historycznych w ę z łó w , łą­

czących Gdańsk z Polską, Traktat W ersalski w art.

102 utw orzył z miasta i przyległego terytorium W o l n e M i a s t o G d a ń s k p'od ochroną Ligi Na­

rodów . Granice W oln ego Miasta, oznaczone w art.

100 wspomnianego traktatu, obejmują 1892,1 km. kw.

przestrzeni 1 383,995 m ieszkańców*).

S t o s u n e k p r a w n o - p o l i t y c z n y W. W.

G d a ń s k a d o P o l s k i opiera się na art: 104 Traktatu W ersalskiego i konwencji, zaw artej w Paryżu, dnia 9. XI. 1920 r. P rzew iduje ona m iędzy innemi: w art. 1.

ustanowienie przedstaw iciela Rządu polskiego w Gdańsku, jako pośrednika m iędzy Rządem polskim a Rządem W ól.

M iasta; w art. 2. prow adzenie spraw zagr. W . M. G.

przez P olsk ę; w art. 10. rów n orzędne traktowanie w pór*

"cie gdańskim ok rętów pod flagą polską i p-od flagą W ol. M iasta; w art. 13, objęcie W . M. G polską granicą celną; w art. 21. oddanie P olsce kontroli i zarządu dróg żelaznych z w yjątkiem kolei lokalnych; w art. 29. odda­

nie P olsce prawa założenia w porcie gdańskim służby pocztow ej, telegraficznej i telefonicznej z P olską i z zagra­

nicą; w art. 33. ochronę praw inni jszóści polskiej w Gdańsku na podstaw ie tych sam ych zastrzeżeń w T rak­

tacie W ersalskim , jakie gwarantują prawa mniejszości n arodow ych w Polsce.

Liga N arodów sprawuje opiekę nad W . M. G. za po­

średnictw em W y s o k i e g o K o m i s a r z a , k tórego de­

cyzji w myśl art. 39 konw encji paryskiej podlegają k w e ­ stie sporne i który odpow iednio do uznania o d esła ć je może do R ady Ligi N arodów .

Zarząd portu oddaje K onw encja instytucji pod nazw ą:

„ R a d a P o r t u i D r ó g W o d n y c h G d a ń s k a “ , określając rów n ocześn ie jej skład, kom petencje i obo-

*) j. w . str. 85.

- 11 -

(13)

wiązki w art. 19, 20 i 26. Rada Portu skiada się w ięc z polskich i gdańskich K om isarzy w rów nej liczbie (naj­

w y że j po pięciu) i pozostaje pod przew odnictw em P r e z y ­ denta, m ianow anego przez Radę Ligi N arodów . Do za­

kresu jej działania należy kontrola, zarząd i eksploatacja portu, dróg w odn ych i d róg żelaznych, obsłu gu jących specjalnie port, oraz dóbr i zakładów , służących do ich eksploatacji. W szczeg óln ości obow iązkiem R ady jest

„z a b e z p ie cz y ć P olsce sw obodną u żyw alność portu i środ­

k ó w kom unikacyjnych... bez żadnego ograniczenia i w mierze, potrzebnej dla zabezpieczenia ruchu w w o z o w e g o i w y w o z o w e g o do Polski lub z P olsk i", (art. 26). Do o bow ią zk ów R ady należy w reszcie starać się o rozw ój i ulepszenie portu odpow iednio do potrzeb ruchu. Rada Portu posiada w łasną banderę z herbem Rzplitej P o l­

skiej i W . M. G.

O r g a n i z a c j a p o l i t y c z n a G d a ń s k a ob ej­

m uje, jako w ładzę u staw odaw czą, Sejm, złożon y ze 120 posłów , w yb iera n ych na cztery lata i jako w ładzę w y k o ­ naw czą, Senat, złożon y z 20 senatorów . G o d ł o W o l . M i a s t a tw orzą dw a k rz y że srebrne i złota korona na czerw onern polu.

R o z w ó j p o r t u . g d a ń s k i e g o po wojnie w ykazuje świetne pq stępy. W liczbie portów bał­

tyckich znajdował się przed wojną .na miejscu przed- ostatniem (przed K rólew cem ), obecnie zaś ryw ali­

zuje o miejsoe pierw sze, a co do w y w o z u drzewa jest pierw szym portem w Europie.

Ruch okrętow y pod w zględem pojem ności statków w zm ógł się teraz czterokrotnie w porównaniu ze stanem

«; rzeczy za cza só w pruskich. I tak podczas, gdy w r. 1912 zawinęło' do portu 2 992 statków o pojem ności tonn rej.

netto 970 653, to w r. 1928 zaw inęło 6 91'1 statków o po­

jem ności 4073018 tonn, a opuściło port w 1912 r, 2 974 statków o pojem ności tonn rej. netto 933 152, a w 1928 r.

(14)

6 908 statków o pojem ności 4094 705 tonn,. O brót zaś to­

w a r o w y podniósł się z 1 331,7 tonu .w tysiącach w r. 1912 na 6 783,3 tonn w tys. w r. 1928'.*)

Ilość bander reprezen tow anych w porcie w zrosła z 11 na 28, a zasięg portu obejmuje dotąd ok oło 70' stałych po­

łączeń ' ze w szystkiem i w ażniejszem i portami Europy, Am eryki P ółn ocn ej i Południow ej oraz B liskiego W s ch o ­ du. Dzięki umiejętnej polityce taryfow ej Polski w zrasta rów n ież znaczenie Gdańska, jako portu tran sytow ego, dla C zech osłow acji, Rumunii, W ęg ier, Austrii i niem ieckiego G órnego Śląska.

O dpow iednio do rosn ących w cią ż potrzeb przeładun­

k ow ych , zw łaszcza drzew a, a od 1925 r., t. j. od chwili powstania w ojn y celnej z Niemcami, także w ęgla — po­

stępuje rozbudow a portu i w zrost środ k ów technicznych do przeładunku, jak np. ilość żóraw i elektrycznych, która w yn osi obecnie 51 i 4 pływ ające, podczas, gdy w r. 1919 b y ło ich 13, a p ły w ają cy ch ani jednego.

Już ch o ćb y te tylko dane świadczą, jakiem b ło ­ gosław ieństw em dla Gdańska b y ło wcielenie go z pow rotem w gosp oda rczy organizm Polski. Port gdański bowiem , odzyskując w P olsce i przez, Polskę sw ój naturalny obszar ciążenia, rozwija się w szyb- kiem tempie z prow incjonalnego portu za czasów pruskich do poziomu portu o znaczeniu m iędzynaro­

dow ym . Jest to z pew nością najbardziej przekony­

w u ją cy argument i dla zagranicy i dla Gdańszczan na rzecz łączności W oln ego Miasta z Polską. W iążę je ze sobą nierozerwalnie modra wstęga W isły, na w spólne losy dziejow e z łą cz y ły je przyrodzone w a ­ runki geograficzne. Rozum ie to coraz lepiej ludność Gdańska.

Daleko jeszcze oczy w iście do tej tradycji p rzy­

wiązania do R zeczypospolitej, jaką przez długie wieki j, w. str. 87.

(15)

odznaczali się Gdańszczanie, jednak czas pracuje niewątpliwie w tym kierunku w spom agany licznemi pomnikami polskości w Gdańsku.

W ierność Gdańska dla Polski i piękność jego bu­

dow li opiew ali ongiś poeci polscy, historyk zaś w sp ó ł­

czesny, A. Chołoniew ski, opisuje je w następujących, peł­

nych polotu, słow ach :

„Na śm igłej w ie ż y cudow nego' ratusza, w y so k o, pod chmurami,- lśni ponad miastem zło con y posąg króla Zygmunta Augusta, w koronie, z berłem w ręku, trw ający od r. 1561, jed yn y w sw oim rodzaju w y ra z hołdu lud­

ności, W ew n ą trz gmachu, na stropie sali ratuszowej, m alow idło dekoracyjne, którego centralnym punktem — O rzeł Biały, rozta cza jący, skrzydła opieki nad Gdańskiem.

W przepyszn ych starych komnatach pełno pamiątek i sy m b olów P olski: (u kariatydy o u derzających sar­

m ackich obliczach, tam bogato rzeźbione królew skie herby, ów dzie w ydzw a n ia jeszcze godzin y zegar, który n ieszczęśliw y król Stanisław L eszczyń sk i zostaw ił Gdań­

szczanom w upominku za doznaną w ierność, a przede- w szystkiem orły — w szędzie białe orły, z jakąś manife-

■stacyjną obfitością rozrzu cone na oddrzw iach, stropach, ścianach, kominkach. W całej P olsce niema nigdzie dru­

giego tak polskiego ratusza... Ale to samo w rażenie to­

w a r z y s z y nam w szędzie; Oto mieszkanie królów pol­

skich — „Zielona Bram a“ , na której znowu Biały O rzeł rozw ija skrzydła. I na potężnych basztach daw nych ob ­ w arow ań miejskich i w „A rfu sh ofie“ , odw iecznej giełdzie gdańskiej, i oto na ślicznym w odotrysku Neptuna w cen ­ trum miasta, ciągłe Białe O rły, ryte w kamieniu, rzezane w drzew ie, kute w metalu... P ójd źm y jeszcze do fundo­

wanej przez1 S obieskiego „K aplicy K rólew sk iej" i do 'ja­

giellońskiego kościoła św. Anny i do starożytnego k o ścio ­ ła św. W ojciech a z g rob ow cam i w o je w o d ó w i kasztela­

nów, i przedew szystkiem do patrycjuszow skich dom ów...

Z ew sząd patrzy zastygła w ielk ość R zeczy p osp olitej...'1 Oto zarazem zw ięzły opis za b y tk ów Gdańska i św ia­

dectw o, że jego dzieje najściślej w iążą się z dziejami

(16)

Polski. 1 tak jest istotnie, bo posłuchajm y, co m ów ią naj­

w ażniejsze daty, fakty i w ydarzenia:

U zarania naszych dziejów Gdańsk b y ł stolicą ksią­

żąt pom orskich i w ra z z calem księstw em P o m o r s k i e m podlegał w ład zy B olesław a C hrobrego. Z pod zw ierzch ­ nictwa Polski uwolnił się Gdańsk w 1228,'g d y jego b e z ­ pośredni w ładca, Św iętopełk II., zam ordow ał zdradziecko króla Leszka B iałego. On również- w jakiś czas potem pozw olił Niemcom osiedlać się w Gdańsku, a po sp row a ­ dzeniu K rzyża ków do Polski przez Konrada M a zow iec­

kiego, w a lc z y ł po ich stronie p rzeciw Prusakom. W k rótce jednak p rzejrzaw szy ich podstępne zam iary, zw rócił się p rzeciw K rzyżakom i pozostał ich w rogiem do końca życia,

W następnych w iekach dzieje Gdańska wplatają, się w pasmo ustaw icznych w alk m iędzy K rzyżakam i a P o l­

ską, przyczem Gdańszczanie stają zaw sze po stronie tej ostatniej, uważając K rzy ża k ów za sw y ch ciem ięzców . R zą d y krzyżackie dały im się tak w e znaki, że w ra z ze Zw . miast pruskich -ofiarowują w ładzę K azim ierzow i Ja­

gielloń czykow i, który p rzy b y w a też do Gdańska w r. 1454 i zamienia go na w olne miasto-, obdarzając rozległym sa­

morządem, praw em bicia w łasnej m onety i t. p. Odtąd rozpoczyn ają się czasy świętirości Gdańska, za co -mie-- szkańcy miasta w y w d zięcza li się R zeczypospolitej w ier­

nością, która posiada karty tak piękne, jak zacięta obrona miasta przed Szwedam i w w. XVII, albo w ytrzym anie dw um iesięcznego oblężenia przez w ojska saskie i r o ­ syjskie, gdy w murach miasta znalazł się w drodze do Polski, po obiorze, król Stanisław L eszczyń sk i w r. 1733, albo w reszcie opór przeciw k o Prusakom w okresie roz­

b io ró w Polski.

Ostatecznie jednak Gdańsk w ra z z P om orzem dostał się pod panowanie pruskie. Kilką lat jaśniejszych, w k tó­

rych miasto zajęły w ojska napoleońskie, -okazały się, nie­

stety, nietrwałą zapow iedzią zrzucenia jarzma pruskie­

go. Kongres w iedeński w r. 18-15 -oddał je N iem com na ca ły w iek z górą, aż w reszcie W ielka W ojna, w iążąc

15

(17)

Gdańsk na n ow o z Polską, w róciła mu warunki od zy ­ skania dawnej św ietności.

L i c z n e z a b y t k i architektoniczne i kulturalne w W iln e m M ieście są ja k gd y by ż y w ą pamięcią ow ej św ietności, przyczem , jak w iem y, na każdym kroku w idać ślady łączn ości miasta z Polską. I tak kierując się od d w orca na praw o u końca ul. D o m i n i k s w a 11 sta­

jem y przed W y s o k ą B r a m ą , ozdobioną w XVI w.

herbami Polski w środku, Gdańska z praw ej strony, Prus K rólew skich z lew ej.

Pom ijając mniej w ażne zabytki, jak K a t o w n i a i W i e ż a W i ę z i e n n a z XIV w, i przem ierzając ulicę Długą ( L a n g g a s ś e ) , gdzie leży rów nież godny zw ie ­ dzenia dom Uphagena ( U p h a g e n h a u s ) docieram y do jednego z najpiękniejszych za by tk ów Gdańska, a miano­

w icie do Ra t u s z a, obfitującego w liczne pamiątki; pol­

skie, w śród których najbardziej efektow ną jest b ez­

sprzecznie złocon y posąg Zygmunta Augusta na szczy cie w ieży, liczącej 82 m. w ysok ości, Budow a ratusza za­

częła się w X IV w , uległa ona jednak później- licznym zmianom, zanim przybrała dzisiejsze kształty. Z intere­

sujących fragm entów tego gmachu zw ra ca ją szczególną u w a g ę : 'S i e ń z herbami rod ów gdańskich na suficie i personifikacją Z gody, „ B i a ł a i z b a “ na pierw szem piętrze, sala posiedzeń radnych miejskich, ozdobion a dawniej portretam i k rólów polskich, „ C z e r w o n a i z b a “ z ortem polskim nad herbem Gdańska — nad drzw iam i w ejściow em i (w ew n ątrz cenne obrazy, kom i­

nek z XVI w . i zegar darow an y przez króla St. L esz­

czyń sk iego). W reszcie I z b a p r z y j ę ć i p o k ó j b u r -

m i s t r z a .

Niedaleko ratusza, na L s n g e r m a r k t , znajduje się pod w zględem architektonicznym b a rd zo charaktery­

styczn y D w ó r A r t u s a z końca X V w . W ielka sala w ew n ątrz, służąca dziś, jako giełda, dawniej miała c z ę ­ ścio w o takie same przeznaczenie, a c zę ścio w o służyła do ce ló w tow arzyskich. W śród wielu pamiątek, m ieszczą­

c y c h się w tej sali, zw raca uw agę portret króla Stanisła­

w a L eszczyń sk iego i posąg króla. Augusta HI.

(18)

Na L a n g e r m a r k t w arto sp ojrzeć jeszcze na Z i e l o n ą B r a m ę z XVI w „ gdzie u g ó ry w dawnem mieszkaniu k rólów polskich znajduje się obecnie muzeum h istoryczno - przyrodn icze. Nad portalami w idnieją ró­

w nież polskie orły.

W zd łu ż M o t } a w y in teresow ać m ogą w odne bra ­ my, jak B r o t b a n k e n t o r , F r a u e n t o r i t. d, Naj­

ciekaw szym tutaj zabytkiem jest Ż ó r a w — Krantor u w ylotu « ł r Szerokiej (B r e i t e g a s s e).

P rzez Bramę Panieńską i ulicę tej samej n azw y do­

cieram y do n ajw iększego k ościoła w Gdańsku, do K o- ś c i o ł a M a r i a c k i e g o . P oczątki tej budow li się­

gają jeszcze c z a s ó w Św iętopełka, t. j. p o ło w y XIII w.

W ieża ma około 8l0 m. w ysok ości. K ościół ten należy do najw iększych w Europie. Z pośród 36 kaplic zw iedzić w a r ­ to przedewszyst-kiem k a p l i c ę ś w. D o r o t y ze w zględu na obraz Ja.na Memlinga z Bruggji, przedstaw iający „Sąd O stateczny". O braz pochodzi z końca X V w. i dostał się do Gdańska w ra z z łupem korsarskim, w zięty m przez gdański okręt „ P e t e r v o n D a n z i g “ . W K a p l i c y ś w . B a r b a r y mieści się zbiór szat i p rzy b o ró w ogrom ­ nej w artości muzealnej. W arto rów n ież zw ró cić uwagę na zegar olbrzym ich rozm iarów w północnej nawie bocznej. T w ó rcą jego miał b y ć mistrz Diiring w X V w.

A by nie mógł sporządzić duplikatu, miano mu w yłu p ić o czy , za co -on z zem sty zepsuł zegar, gdy chciano, aby puścił w ruch jego mechanizm.

O p ró cz kościoła Naj-św. Panny Marji zaleca się jesz­

cze zw ie d zić k o ś c i ó ł ś w. K a t a r z y n y , patronki Gdańska przy M i i h l e n g a s s e , k tóry miał zbudow ać w XII w. książę Sambor, K a p l i c ę K r ó l e w s k ą z XVII w . p rzy ul, św. Ducha f f i e i l i g e r g e i s t - g a s s e ) zbudow aną przez króla Jana III Sobieskiego i k ościół św. M ikołaja przy pi. Dominikańskim (D o m i- n i k a n e r p 1 a t z).

Ze w szystk ich za by tk ów budow lanych Gdańska do najpiękniejszych bezsprzecznie należy jeszcze Z b r o -

17

(19)

j o w n i, a, okazały budynek w stylu renesansow ym u w y ­ lotu J o p p e n g a s s e . W nętrze służy obecnie za salon sztuki.

P o l s k o ś ć w d z i s i e j s z y m G d a ń s k u repre­

zentują instytucje oficjalne i zw iązane z niemi rzesze urzędników P ola k ów oraz element polski w śród ludności.

Do w ład z i u rzędów polskich w W olnem M ieście należą:

jako w ładza naczelna, K o m i s a r i a t G e n e r a l n y R z p l i t e j w raz z delegaturami ministerstw, zaintereso­

w an ych w spraw ach gdańskich, D y r e k c j a P o l s k i c h K o l e i P a ń s t w o w y c h , obejm ująca rów n ież koleje na Pom orzu, U r z ą d C e l n y , D y r e k c j a P o c z t o ­ w a , U r z ą d E m i g r a c y j n y i cały szereg drugorzęd­

nych w ładz i urzędów , m ających na celu w prow adzanie w ży cie praw i ob ow ią zk ów R zeczypospolitej w Gdańsku.

Polska część ludności Gdańska, mimo stuletniej prze., szło polityki ucisku, zach ow ała się w liczbie w cale po­

kaźnej. O blicza się , ją mniej w ięcej na 13 tysięcy*) w chwili obecn ej, a o d b y w a ją cy się w cią ż postęp rege­

neracji żyw iołu polskiego i m ożliw y d o p ływ zew nątrz, za­

pewniają m niejszości polskiej dotoirą przyszłość.

P o la cy w W olnem M ieście skupiają się w szeregu stow a rzyszeń i organizacji. N ajw ażniejsze z nich to G m i n a P o l s k a , m ieszczą a się w gmachu, ofiarow a­

nym jej przez Komisariat Gen. Rzplitej przy ul. W a 11- g a s s e 16 a, reprezentująca poi. m niejszość narodow ą w Gdańsku, dalej M a c i e r z S z k o 1 n a , utrzym ująca 8-klasow e gimnazjum i kilka ochronek, „S o k ó l“ i kilka­

dziesiąt pom niejszych organizacji o celach za w od ow y ch , tow arzyskich, sp ortow ych , a rtystyczn ych i t. p.

W Z D Ł U Ż W Y B R Z E ŻA

D ługość w y brzeża m orskiego, należącego do Polski, w y n o s i '85 kim., do czego d oliczyć trzeba brzegi mierzei helskiej. Mimo ciężkich warunków praca nad rozw ojem tego bezcennego dla nas odcin-

* ) j. w . s t r . 8 5 . / Y f fej? - c ^ a . ( « ' - M i' , , . «, „ j

(20)

ka b rze g ó w Bałtyku postępuje z. każdym roi-k m naprzód. Ślady tej pracy spotyka się tu na każdym kroku.

Zanim opuścim y terytorium1 W ol. Mi Gdańska, g :lzi się w spom nieć ó O l i w i e i S o p o c i e , W Oliwie, p od­

pisano głośn y w historji polskiej pokój polsko-szw edzki w r. 1660, a stare organy w kościele oliwskim budzą po­

w szech n y podziw sw oją n iezw ykłą konstrukcją.

Sopot jest m iejscem kąpielow em o zakroju europej- skiem. P u bliczn ość polska zostaw ia tu dużo pieniędzy co roku, zjeżdżając, jak np, 1928 r., w liczbie 14 454 osób, a w ięc praw ie o dw a tysiące liczniej, niż publiczność nie­

miecka.

Niedaleko za Sopotem w kierunku zachodnim prze­

nosim y się już na terytorium polskie i w zdłu ż w y b rzeża t. zw . M a ł e g o M o r z a , t. j. Zatoki Puckiej, sp oty ­ kam y szereg m iejscow ości, z k tórych godną wzmianki jest przedew szystkiem O r ł o w o , na w sch ód od stacji Kack M ały, ze w zględu na bardzo m alow nicze położenie.

Na półn oc od Kacka leży R a d ł o w o, które w p rzy ­ szłości rozwinie się niew ątpliw ie w piękne letnisko.

P o przebyciu szeregu m iejscow ości w zdłuż w y b rzeża dostajem y się do Pucka, jedyn ego, przed powstaniem Gdyni i nadaniem praw miejskich H elow i polskiego mia­

sta nad morzem. Puck liczy tylko ok oło 3 tysięcy mie­

szkańców , le c z w starydh fołjałach jego p rzeszłości jest co czytać. W w ojn ach szw edzkich i k rzyżack ich doch o­

w y w a ł w ierności P olsce. W w. XVI i XVII miał Puck okres św ietności. Król W ła d y sła w IV stw o rzy ł tam port w ojenny i w tym celu zbudow ano też w ó w c z a s dw a forty na Helu, W ł a d y s ł a w o w o i K a z i m i e r z o w o,

Z za by tk ów tej św ietnej przeszłości pozostał dziś je­

dynie bardzo piękny k o ś c i ó ł k a t o l i c k i w stylu gotyckim , początkam i sw em i sięgający jeszcze wieku XIII.

P ra cow a ła tu dużo P olska po w ojnie. P ogłębiła i rozszerzy ła port w r. 19201— 21 i1 ja k gd y by w nawiąza-

19 - 2 *

(21)

mu d o tr a d y cji ch lu b n y ch u siłow a ń k róla W ła d y s ła w a IV, p o w s ta ła tu p rzy sta ń dla p ie r w s z y c h je d n o s te k polskiej floty w ojennej, jak. rów n ież baza dla hydroplanów .

Ponadto Puck zyskał, jako w ęzeł k olejow y . Do linji k olejow ej bow iem Puck K rokow o, zamienionej dopiero w czasach polskich na szerok otorow ą przybyła w roku 192'1 linja Puck — Hel. Na obu liniach kursują w mie­

siącach letnich pociągi luksusowe.

P ó łw y se p H e 1 zakreśla na morzu łuk ku Zatoce Gdańskiej i ab y się nie zabłąkał, św ieci sobie w n ocy naftową latarnią m orską na końcu... T o wąskie pasemko lądu na długość liczy 36 kim., a na szerok ość rozm aicie — m iędzy 30'0 a 2 500 m. W ielkie burze p rzery w a ły często półw ysep, ostatnio niezbyt dawno, bo w r. 1906.

Na Helu i w zdłuż pełnego m orza ku Niem com roz­

siadły się w ioski kaszubskie, mając za tow arzyszki za­

ledw ie dw ie osady niem ieckie: Hel i Błota K am ień sk ie, czyli Holendry, nad pełnem m orzem. L ecz trzeba w ym ie­

nić je bodaj że w szystk ie, bo każda kruszyna ziemi jest tu droga i każdy m. kw. jest dużą przestrzenią. A w ięc na półw yspie leżą kolejno w niedalekiej odległości od sie­

bie: W i e l k a W i e ś , H a l l e r o w o, C h a ł u p y , K u ź ­ n i c a , J a s t a r n i a , B ó r , w reszcie He l . Nad pełnym zaś morzem w kierunku granicy niemieckiej T u p a d ł a, R o z e w i e , J a s t r z ę b i a G ó r a , O s t r o w o , K a r ­ w i a i wspom niane B ł o t a K a r w i e ń s k i e .

W ięk szość z nich to osady bardzo stare, liczą sobie po sześć, albo siedem w iek ów , jak np. Jastarnia, c z y W ielka W ieś. Zimą nic tu szczeg óln ego nie zob aczysz.

Z w y czajn e w ioski nadmorskie. D opiero latem dzieją się praw dziw e cuda. Liche izdebki w chatach rybackich zamieniają się na apartam enty mieszkalne w yk w in tn ych pań i yan ów z W a rsza w y , z Poznania, ze L w ow a , Wilna

— w og ó le z całej Polski. Ciasne zaułki w iejskie udają w ykw intne korsa, którędy roją się eleganckie to w a rzy ­ stwa. A zgadnij, c o się dzieje z oberża m i? Zamieniają

(22)

się na europejskie pensjonaty i — dancingi, a grajkow ie m iejscow i awansują na ja z z b a n d y .. W niedzielę zaś skromniutkie kościółki w iejskie, o ile są, jak w Jastarni, przekształcają się na w ielkom iejskie katedry, p oży czają c sobie do objęcia nadmiaru pobożnych w prost — sklepie-, nia niebios... D opiero ostatnie c z a s y pob u dow ały tu spo­

ro w il i dom ów na w yg od n e mieszkania, stw arzając za­

bawne nieraz kontrasty z chatynkami tu bylców . Inwazja wie-lfeom-iejsk-ości m iędzy Bogu ducha w inne w io s z c z y n y !

Co ci letnicy tu robią ? Mają przecież przepyszne piachy, ży w io ł m orza i słońce, o ile ra czy na nich spoj­

rzeć. Św ietny lekarz to słońce. P rzyjedzie jaki bladosz z miasta, zaraz się do niego zabiera i, jeśli jest n iedo­

św iadczony, n a jp ie rw -g o poparzy, a potem w parę dni zamienia na zd ro w ego „Indianina".

Szukać tu pozatem jakichś n adzw yczajn ości, poc-o?!

W szakże w szystk o bardzo ciekaw e i piękne. I te trawy ofiarne i pracow ite, co przed w iatrem — psotnikiem z za­

pam iętałością bronią piasków i te drzew iny skulone od chłodu, sosenki i brzózki, co jakby umyślnie w y b ie g ły na w ał morski, aby z o b a c z y ć sobie m orze i1 te m ew y, co z w ielkim hałasem łow ią głuche r y b y i te muszelki w resz­

cie i kam yki w y toczon e cudnie bezintersow n ym trudem fal, podarunek tego ubogiego m orza dla. dzieci na zapcha­

nie kieszeni ku rozp a czy matek i piastunek. Ale jest inny jeszcze podarunek m orza dla Polski, która tu coroczn ie przyjeżdża: nauka siły i w y trw a ło ści w charakterze oraz pokusa oddali na słone szlaki morskie, aby w reszcie przełamaną została obojętn ość dla m orza daw nych P o ­ laków, którą w ych w a la n o nawet, m ów iąc:

„ M o ż e n i e w i e d z i e ć P o l a k , c o t o m o r z e , O d y p i l n i e o r z e " — (K lonow icz — Flis).

Pozatem św iecić przykładem m oże w y ją tk ow a u czci­

w o ść ludu kaszubskiego. T ed y dobrze, że przyjeżdżają tu tłumem skauci i leżą czasem w ojsk ow e o b ozy uczniow skie.

- 21 -

(23)

Jeśli jednak chodzi o to, aby na w yb rzeżu przecież coś znaleźć do „zw ied zen ia", to trzeba pojech ać aż do Helu, albo do R ozew ia i Ż arn ow ca na sam koniec R z e c z y ­ pospolitej, gdzie d w ie ś c e m etrów za rzeczk ą P i a ś n i c ą i j e z i o r e m żarnow ieckiem odkfeśla P olskę od Niemiec granica, oznaczona słupem kamiennym z napisem „V er- sailles 1920“ .

He!, dawniej Hela, w yn osi się nad inne m iejscow ości w y b rzeża wielu rzeczam i. Jest dzięki P olsce miastem, a nie żadną w sią. Ma port, rozbu dow an y za czasów polskich, do którego ani się nie umył rybacki port w Ja­

starni, a o ży w io n y ruch statków pasażerskich łą czy go z Gdynią, Sopotem i Gdańskiem i ściąga tłumy w y c ie c z - k o w có w .

Nie potrzebuje się też w sty d zić sw ojej przeszłości, ch ociaż niedobrze o nim m ów i podanie. Miasto miało się ongiś zapaść pod w odę, a zgubiła je rozw ią złość z nad­

miaru nagrom adzonych bogactw . Starą Helę zniszczyli doszczętnie i n iepow rftnie Szw edzi w pierw szej p o ło ­ w ie XVII w „ a. na miejscu Now ej Heli, pow stałej w XV w.

obok tamtej, leży dzisiejsze m iasteczko.

K ościół, niegdyś katolicki, dziś ew angelicki, prze­

chow uje już tylko resztki pamiątek .artystycznych, bo du­

żo rzeczy, zw łaszcza ze skarbca, p ow ęd row a ło w XVII w. do Gdańska, a trochę także do rąk F ran cu zów z po­

czątkiem X IX w.

A m atorzy pięknych i dalekich w id o k ó w mają tu w y ­ soką, wspom nianą latarnię morską, która chętnie im służy, zdnim zapadnie wie~,zór i nadejdzie pora jej ostrzega w czej pracy. Jest tu także polska placów ka naukowa — muzeum i pracow nia do badań nad fauną i florą Bałtyku — która jednak dopiero m arzy o lepszej przyszłości...

Ani latarnią w Helu, ani w Jastarni, le cz elektryczną latarnią w R o z e w i u św ieci nasze w y b rze ż e przepły ­ w ającym statkom. Stąd ciska się na m orze w achlarz światła o sile sześciu m iljonów św iec, a w ięc najsilniejszy na Bałtyku, a w Europie drugi z rzędu. R ozew ie jest

(24)

jedynym przylądkiem polskim. W y lą d ow a ł tu Zygmunt III, w ra ca jąc ze S zw ecji w r. 1598 i nie m yślcie, że to je­

dyna rzecz historyczna, jaka się tutaj rozegrała.

J a s t r z ę b i a G ó r a imponuje nie tylko Kaszubom, którzy nazyw ają ją N ow ą W a rszaw ą, lecz podobać się m oże sw ojem położeniem i zabudow aniem naw et w y ­ brednemu gustow i turysty, c z y letnika. Ma jednak w iel­

kie zm artwienie r-— m orze zabiera jej plażę.

Do Ż a r n o w c a w reszcie jedzie się po to, aby og lą d ­ nąć pamiątki w daw nym kościele Benedyktynek a przed­

tem od r. 1220 C ysterek. Od Ż arn ow ca dob ry kaw ał do

■morza. I gdzieś tam nad m orzem leży ostatnia osada polska, jakiś trudnodostępny D ą b e k A le 'k to tam był, przedziw ne r ze czy opow iada o piękności plaży, z którą zaledw ie rów n ać się m oże plaża w K a r w j i. Ten D ą­

bek w raz ze_ w szystkiem i m iejscow ościam i nad pełnem m orzem skarży się bardzo na trudny dostęp d o -s ie b ie i prosi Najjaśniejszą Rzęczposp-ołitą o jakąś kolejkę nad­

m orską i przyspieszenie b u d ow y śzos...

S koro już tu jesteśm y, w spom nijm y jeszcze o K r o- k o w i e. W zm ianka ta m oże się przydać, g d yż jest to ostatnia stacja kolejow a, skąd już do Żarnow ca trzeba je­

chać końmi 25 kim. R ezydu je tu ród K rokow skich od XIII w. Zasłużył się nieraz w dziejach polskich, a teraz zniemczał, ale kto wie, co będzie w przyszłości..

PO iOBU BRZEGACH W IS Ł Y

W y b rze że stanowi osob n y powiat morski celem ułatwienia p racy na niem. Na podstawie rozporzą­

dzeń z pierw szej p o ło w y marca 1929 r. siedzibą p o­

wiatu jest W ejh erow o, a w Pucku ustanowiono eks­

pozyturę. Gdynia została w y łą czon a z powiatu m orskiego. Zresztą należy on do całości W o je ­ w ód ztw a Pom orskiego.

Rozciąga się ono po obu brzegach W isły i składa się ze- znacznej części daw nego W . Księstwa Pornor-

- 23 -

(25)

skiego, .później w ojew ództw a pom orskiego na lew ym brzegu W is ły i w o je w ó d z tw po prawej stronie W isły , które przez pewien ok-res w w . X V nosiły nazwę Prus Królewskich. P o rozbiorach cała ta p o­

łać R zeczypospolitej w raz ze skrawkami W ielk o­

polski, Kujaw i M azow sza otrzym ała oficjalną nazwę Prus Zachodnich. Traktat wersalski podzielił je na trzy części, przyznając P olsce z 29 pow iatów Prus Zachodnich 19, reszto została przy. Niemcach albo w eszła w skład terytoijum W . M. Gdańska. Obecne W o je w ó d z tw o Pom orskie obejmuje jeszcze cząstkę daw nych Prus Ksiąiżęcych, a mianowicie ipowiat D z i a ł d o w o , najbardziej na w sch ód wysunięty zakątek W ojew ód ztw a .

Dzieje tych stron Polski, w ielow iek ow e, bujne i zmienne, p ozostaw iły po sobie nieprzebrane ślady w postaci w szelk iego rodzaju zabytków h istorycz­

nych, jak kościoły, zamki, ratusze, pałace itp., zach o­

wane w ca łości lub w ruinach. Zm agały się tu ze sobą dwie kultury i dwie ekspansje — polska i k rzyża ck o - niemiecka. O dpow iednio do tego za ­ bytki i pamiątki p rzeszłości w W o je w ó d ztw ie P o ­ morskiem mają p od w ójn y charakter.

Że ż y w io ł polski jest praw ow itym dziedzicem tym ziem, św iadczą nie tylko przebogate ślady ich dziejów , lecz także fakt, że mimo stuletniej przeszło i znanej ze sw ej bezw zględności polityki eksterm i­

nacyjnej i kolonizacyjnej Niemiec, ludność polska jest tu olbrzym ią większością. Już nawet niemiecki spis ludności z 1 grudnia 1910 r., po odpowiedniem o c z y ­ wiście skorygowaniu, w ykazał w dzisiejszem w o je ­ w ód ztw ie pom orskiem 56,7 proc. m ów iących po polsku. W edłu g spisu zaś ludności z r. 1921 na ogólną liczbę m ieszkańców w ojew ództw a, wymo-

24 -

(26)

sząca 935,679, P olak ów b y ło 758,158. W reszcie, w e ­ dług n ow szych danych, w dniu 1 stycznia 1928 r.

ogólna liczba ludności w ynosiła 978,853, w tem P ola­

k ów b y ło 849,591 t. zn, ponad 88 proc. S zybkość, z jaką P om orze odzysk ało oblicze polskie i z jaką w ciągu paru lat zatarł się tu niemal bez śladu z e ­ w nętrzny pokost kultury pruskiej, św ia d czy ch y ­ ba dość w ym ow n ie, do k ogo ziemia ta należy.

Najbliżej w y b rze ża z w ięk szych m iejscow ości leży stolica K aszubów i ośrodek religijny i gosp od a rczy ka­

szubskiego ludu:

W ejiherowo. L iczy ok oło 9 tysięcy*) m ieszkańców . Dzięki położeniu w uroczej dolinie grom adzi sporo letników. Miasto jest stosunkow o młode. Z a łoży ł je w XVII w. Jakób W eyh er, w ojew od a malborski, organi­

zator floty polskiej za W ła d y sła w a IV i w yk on a w ca innych jeg o zam ierzeń m orskich. Od niego też pochodzą w szystkie najcenniejsze zabytki miasta, a w ięc k o ś c i ó ł ś w. A n n y , dawniej R eform atów , w stylu b a rok ow y m z g rob ow cem fundatora i kaplicą W e y h e ró w i najbardziej cenny zabytek: K a l w a r i a W e j h e r o w s k a , p ó ź ­ niej uzupełniona. Dzięki niej W ejh erow o otrzym ało za­

szczytną nazw ę „K aszubskiej C zęstochow y*1 i jest naj- w iększem m iejscem odpustowem na Pom orzu. W g łó w ­ nych dniach odpustu, trzykrotnie w roku, na św . Ja- kóba, na W niebow stąpienie i Trójcę, św. zbierają się tu rozm odlone i rozśpiew ane tłumy ludu kaszubskiego, a lo skupienia religijnego przyczyn ia się ta okoliczność, że miejsca, na k tórych znajdują się kaplice, są posypane ziemią św iętą, przyw iezioną przez specjalnych w ysła n ­ ników fundatora, a rów nież położenie kaplic odpow iada

*) L iczbę m ieszkańców podano w szędzie, z w yjątkiem w y p a d k ó w osobno zaznaczon ych , w edług spisu ludności z 1921 roku.

- 25

(27)

położeniu pam iętnych z życia Chrystusa m iejsc w Jero­

zolimie. Kalwaria W ejherow ska posłużyła za w zór Kal­

warii w e wsi W i e l e , kolo Czerska.

Na południe od W ejherow a, m iędzy terytorium W ol.

M. Gdańska i granicą niemiecką, rozciąga się środkow a część obszaru kaszubskiego, zarazem n ajw yżej położona część W ojew ó d ztw a P om orsk iego:

S z w a j c a r i a K a s z u b s k a . Tytułu do tej na­

zw y udzielają jej m alow nicze w zgórza , lasy i liczne je­

ziora. N ajw yższe w zniesienie, W i e ż y c a , w yn osi 331 rn. Szw ajcaria Kaszubska zjednała sobie sympatie i przyw iązanie całej Polski nie tylko dzięki •piękności sw ojej' przyrod y i licznych zabytków , lecz także dzięki temu, że przech ow ała objaw y prastarego życia. Epokę przedhistoryczną przypom inają tu liczne grodziska obron ­ ne, a gdy w w igilię św. Jana zapłoną na w zgórzach mnogie ognie Sobótek, stają ż y w o przed oczym a naj­

bardziej zam ierzchłe czasy. Z ach ow ały się tu rów n ież ty p ow e zaścianki szlacheckie — liczne w sie, zam ieszkałe przez ludność drolbn o-szlacheck iego pochodzenia. T w o ­ rzy ona w arstw ę zam ożnych w łościan, t. zw . G burów , lecz zach ow ała pełne poczu cie sw ojej szlacheckiej tra­

dycji.

Punktem środk ow ym Szw ajcarii Kaszubskiej są:

K a r t u z y . Jest to w ę zeł kolejow y, skąd rozch o­

dzą się trzy linje i m iasteczko pow iatow e, liczące około 4 ty się cy m ieszkańców . Mieli tu od X IV w. sw ój klasztor Kartuzi, jed yn y w P olsce do XVII w. i bardzo bogaty.

P ozosta w ił jednak po sobie lichą pamięć. Składał się bow iem praw ie w yłą czn ie z N iem ców i dzięki temu roz­

wijał działalność germ anizacyjną w okolicy. Z klasztoru za ch ow a ło się niewiele. W całości pozostał jedynie ko­

ściół, teraz parafialny, uratow any przez czynne w y stą ­ pienie K aszubów , gdy po kasacie klasztoru chcieli go so­

bie p rzy w ła sz c z y ć ew an gelicy. Budujący objaw religij­

ności ludu kaszubskiego!

R óżne c z a s y zostaw iły w kościele dużo cennych przedm iotów - Z pośród obrazów jeden przedstaw ia za­

- 26 -

(28)

bicie św . Stanisława, przyczem naiwny artysta ubrał B o ­ lesław a Śm iałego w kontusz i szarfę orderu Orła Bia­

łego z c za s ó w Stanisław a Augusta....

W dalszej ok olicy Kartuz leży w ieś C h m i e l n o . Zajdzie tu teraz chyba tylko poborca podatkow y, albo listow y, a jednak stąd miała w y jś ć dynastia książąt po­

morskich, a po ich grodzie są do dziś jeszcze w ały . Natomiast nic nie zostało z kościółka drew nianego fun­

dacji D ąbrów ki, córki Św iętopełka I. W XIII w. b y ło Chmielno siedzibą kasztelanów. Stare to dzieje, trosz­

c z y się o nie już tylko historyk.

Historja nie m oże b y ć niew dzięczną, tedy kącik pa­

mięci musi się znaleźć także dla Ż u k ó w a, na w schód od Kartuz. Siedziały tu od początku XIII w. dzielne mniszki, Norbertanki i w odróżnieniu od sąsiadów kar­

tuskich pod trzy m y w ały i k rzew iły polskość w okolicy.

L egatów z czasem n azbierały tyle, że lic z y ły się do najbogatszych k lasztorów w P olsce. W kościele, jaki po nich -pozostał, jest piękny tryptyk, przedstaw iający kulminacyjne chw ile męki Chrystusa.

Już p>oza obrębem 'Szwajcarii' Kaszubskiej, a na p ół­

nocnej granicy B o ró w Tucholskich leży bardzo dawna K o ś c i e r z y n a , m iasteczko pow iatow e, około 6 tysię­

c y m ieszkańców.

T C Z E W

leży na g łów n ym szlaku naszej p od róży i zajeżdżam y doń zaraz po opuszczeniu terytorium W ol. M. Gdańska, w ięc od b yw a się tu taka sama kontrola, c o w G iy n i.

T c z e w to już miasto, które ma stosunki ze światem , ch oć liczba ludności nie imponuje (ok oło 22 ty sięcy ) Z jeg o p o r t u r z e c z n o - m o r s k i e g o idą bow iem transporty w ęgla do państw skandynaw skich, a s z k o ł a m o r s k a dostarcza m arynarzy flocie polskiej. Jako najw iększy, obok Torunia, w ęzeł k o le jo w y na Pom orzu i jedyna na w iększą skalę stacja przetokow a w P olsce, posiada T c z e w olbrzym i d w orzec to w a ro w y i jeden.

27

(29)

z n ajw iększych d w o rc ó w o so b o w y ch oraz dw a m osty żelazne przez W isłę. D o tego w szystk iego jeszcze trzeba dodać, że jest miastem faforycznem.

W przeszłości T c z e w uczestn iczy! w e w szystkich w ielkich epopejach dziejów Polski, często w roli czy n u ;j, czasem jako świadek. W zapasach Polski z Krzyżakami w ciągu w iek ów przechodził z rąk do rąk i nie mato przytem ucierpiał, ale też ch w ały sobie dużo przysporzył przyw iązaniem do Polski. P odobne losy przechodził r ó w ­ nież w czasie w ojen w szedzkich, a epopeja w ojen napo­

leońskich objęła go także w sw oją orbitę. Sam ego Na­

poleona gościł dwukrotnie i w idział resztki w ojsk jego w racające z nad B erezyn y, a w ra z z tem zm ierzch nadziei polskich.

W X IX w. uginał się pod obuchem germ anizacji, lecz teraz ż y w ioł polski górą. D w a k ościo ły z XIII w., k o ś c i ó ł f a r n y i k o ś c i ó ł p o d o m i n i k a ń s k ' , to najważniejsze jego zabytki.

Podobnie jak T c ze w , tak samo w ieś L u b i s z e w o , 7 km. na zachód, była jakiś czas w XIII w . rezydencją książąt pom orskich. P oła lubiszew skie pamiętne są w historii z polskich zw y c ię s tw : nad G dańszczanam i za Stefana B atorego i nad Szw edam i w r. 1027. K ościół g o ­ tycki z X IV w. ma ruchom ą rzeźbę T r ó jc y >św, słynącej z cudow ności.

P ostój pociągu w T czew ie trwa d osyć długo,, sk orzy ­ stajm y w ięc z czasu, aby przynajnm iej w ieści zasięgnąć, co obejmuje obszar poniżej Szw ajcarii Kaszubskiej. P rze­

cina go na ukos w kierunku południow o-zachodnim d w t- torow a linja kolejow a, przebiegając przez S t a r o g a r d , C z e r s k do C h o j n i c .

S t a r o g a r d , miasto pow iatow e, ok oło 11 tysięcy mieszkańców', należy do sen jorów miast pom orskich.

W r. 1928 obchodził 750-lecie sw y ch dziejów , a jest jedną z najstarszych osad na ziemi pom orskiej, bodaj że z X w.

Od XII w. gród mieli w swojern ręku Joannici. Nie byli jednak do niego przyw iązani, bo w połow ie XIV w . sprze­

dali go K rzyżakom w raz ze w szystkiem , co d z ie rży i 28 ~

(30)

w okolicy. K rzy ża cy w iedzieli odrazu, co tu zrobić, gdy miasto poddało się P o lsce: urządzili rzeź i rabunek w r. 1461. Odkąd Starogard na stale przeszedł w ręce polskie, piastował godność miasta p ow iatow ego, sejmi­

k o w eg o i siedziby starostw a n jęg rodow ego.

D ok u czy ły mu bardzo burzliw e dzieje, bo z daw niej­

szych budow li zach ow ał się jedynie k ościół katolicki z XIV w . w stylu gotyckim i resztki m urów miejskich.

D o osobliw ości Starogardu należy B r a c t w o S t r z e ­ l e c k i e , założone w X IV w . przez jednego z w ielkich m istrzów krzyżackich. K rólem h on orow ym B ractw a w r. 1927 była dostojna osobistość, bo sam p. P rezydent Rzptej, Ignacy M ościcki.

C z e r s k , małe miasto, siedzi w głębi B o ró w Tu­

cholskich i trudni się o czy w iście przem ysłem drzew nym . Fabrykuje zw łaszcza piękne ramy.

C h o j n i c e mają przeszło 10 ty się cy m ieszkańców . P o w cieleniu do Polski spisały się dzielnie tak, że m ogą służyć za ty p o w y przykład, jak prędko odn iem czyły się po w ojnie miasta pom orskie; Miasto praw ie niemieckie ma teraz 63 proc. ludności polskiej. B raw o Chojnice!

Naprawiają g rzech y przeszłości. Bo nie zaw sze św ieciły przykładem ; w sędziw ej historii grodu nie w szy stk o jest w porządku. W r. 1454 nie przystąpiły do Zw iązku Miast Pruskich*), stanow iąc pod tym w zględem jedyn y w yjątek, i nie poddały się P olsce. Dużo trudów w ojen nych poniósł bezskutecznie sam król Kazim ierz Jagiellończyk pod w a- rownem i murami Chojnic, raz w r. 1454 ledw ie uchodząc z życiem po przegranej bitw ie w skutek zdradzieckiego w ypadu załogi, a jeszcze w ięcej w skutek lekkom yślni/śr.

Polaków , drugi raz w r.' 1457. D opiero w d ziew ięć lat potem padła ta ostatnia ostoja krzyża ck a na lew ym brzegu W isły i zaraz zaw arty został pokój w Toruniu.

*■) Zw . Miast Pruskich w espół z ziemiańskiem T o w a ­ rzystw em Jaszczurczym odegrał w X V w . decydującą ro­

lę w odzyskaniu przez P olskę Pom orza.

- 29

(31)

W okresie najazdów szw edzkich w arow n ia p rzech o­

dziła rów n ież zmienne losy, a cze g o tu Szw edzi zn iszczyć i zrab ow a ć nie mogli, dokonały pożary i zaraza, a w r e s z ­ cie w ojska rosyjskie w r. 1707. Nic dziw nego, że po ta­

kich „ro zk o sz a ch 11 historii piękny gród zamieni} się w lichą mieścinę pod koniec XVIII w . Cud, że ocalało trochę za­

bytk ów , jak katolicki k ościół farny z wielu cennemi przedmiotam i i dawne mury miejskie, a z XVIII w ko­

ściół pojezuicki.

Na południe od Chojnic leży m iasteczko pow iatow e S ę p o l n o , siedziba powiatu, który posiada n ajw y ższy p rocen t N iem ców na Pom orzu, bo łącznie z Żydam i ponad 25 proc. og ółu ludności.

Od Chojnic w górę, po obu stronach linji k olejow ej do K ościerzyn y, rozciąga się obszar, stan ow iący półn ocno- zachodnią część B o r ó w Tucholskich. Ma on starą nazw ę:

Z a b o r y (za boram i). Zakątek ten — to południow e k resy kaszubskie, gdzie co krok spotyka się okazy ro­

dzimej tw órczo ści kaszubskiej w architekturze, zdobni­

ctw ie, w w y rob a ch przem ysłu artystyczn ego i t. p. oraz pozostałości kultury, jak zaścianki szlacheckie. Z abory mają w ięc dla sztuki polskiej ogrom ne znaczenie, jako źród ło rodzim ych m o ty w ó w podobnie jak Podhale, Ł o ­ w ickie, a także H uculszczyzna. Tutaj też, w e w si W d z y d z e nad jeziorem tej samej n azw y znajduje się muzeum kaszubskie i szkoła zdobnictw a kaszubskiego.

W kierunku połu dn iow o-w sch odn im od Chojnic kryje się w borach m iasteczko pow iatow e:

T u c h o l a . M ieścina skromna, ma niecałe 5 ty sięcy m ieszkańców , ale pyszni się królew ską i karm azynow ą przeszłością i w yd a ła w ielu w yb itn ych ludzi. Z ałoży ł ją pew ne ruchliw y bu d ow n iczy Pom orza, książę Sambor 1, gdzieś w XII w . Potem gospodarow ali tu długo K rzyża cy, aż w reszcie ze Zw iązkiem Miast Pruskich przeszła T u ­ chola w ręce polskie w połow ie X V w . Odtąd była r e z y ­ dencją starostów g rod o w y ch . Jako starostw o, przynosiła w wianie nie byle co, g d yż sto kilkadziesiąt wsi i niemal całe B ory Tucholskie, T e d y starostami Tucholi by w ały

(32)

najpierw sze persony w P olsce, jakoto Andrzej M orsztyn, poeta i dyplom ata w XVII w., Jan Sobieski zanim został królem, zaś w w , XVIII dużo dostojn ych sen atorów zn a­

nych z historji i pow ieści, a w ięc feldm arszałek saski, Plemming, hetman litew,. ks. Michał W iśniow ieeki, w o je ­ w oda podlaski ks. Michał Sapieha i i , W XVII w . do­

staw ały starostw o tucholskie k rólow e w charakterze dóbr stołow ych . Jedna z nich, żona Zygm unta III, królow a Konstancja, mieszkała naw et w Tucholi, przeto i m ąż b y ­ w ał tu czasami. Inne b y ły mniej w dzięczn e -r—■ starostw o w yd zierża w iały .

W czasie najazdu szw edzkiego Tuchola broniła się w ytrw ale, tak że gen. Horn zajął ją tylko przelotnie.

Z tej świetnej przeszłości w Tucholi dzisiejszej ani śladu. W szystk o zn iszczało w w ojnach i pożarach.

A terńz pow iedzm y, co to są ow e B o r y T u c h o l ­ s k i e , które już kilkakrotnie obiły się nam o uszy. Są to lasy, lasy bez końca w jednych stronach -osnow ę, w innych liściaste, na przestrzeni około; trzech 'ty sięcy km. kw. R o z ło ż y ły się na terenie pięciu pow iatów . Skądkolw iek -w yjdziesz, c z y z Chojnic i Tucholi na za ­ chodzie, c z y z K ościerzyn y na półn ocy, c zy ze Źblew a zaraz przed Starogardem na w sęhodzie, c z y w reszcie ze Świ-e-cia i K oronow a na południu — w ejdziesz w prost do tych przeogrom n ych lasów .

-Płyną przez nie pięknemi dolinami cztery rzeki:

B r d a , C z a r n a W o d a , a w e w schodniej części M ą t a w a i W i e r z y c a , a w niebo patrzą licznetni je­

ziorami. Od innych w ielkich obszarów leśnych w P olsce różnią się B ory Tucholskie w ielce. Nie mają w sobie nic pierw otnego. Nie tw orzą nieprzerw anej m asy d rze w ­ nej i są przew ażnie dziełem ręki ludzkiej, podczas gdy np. P u szczę Białow ieską za łoży ła sama natura. W B o ­ rach T. znajdują się liczne osady, które w daw nych cza ­ sach trudniły się głów nie bartnictwem , w yrobem sm oły i kopaniem bursztynu. W io d ły tędy w ażne trakty han­

~ 31 ~

(33)

dlow e. Z Bor. Tuch. łą czy się w iele wspom nień histo­

ryczn ych . O becnie są mniej w ięcej w połow ie w łasnością państwa.

W ró ćm y jednak na gtów ny trakt naszej podróży.

Jadąc z T cze w a na południe, w arto rzucić okiem na mia­

steczko P e l p l i n . Jest to stolica diecezji chełmińskiej przeniesiona tu z C hełm ży w r. 1824. Na katedrę zam ie­

niono daw ny k ościół opactw a C ystersów , jeden z naj­

piękniejszych k o ściołów w P olsce pod w zględem archi­

tektury i w artości artystycznej za by tk ów w ew nątrz.

C y stersów pelplińskich stać b y ło na taki kościół, gdyż byli w łaskach u książąt pom orskich i k rólów polskich.

Z czasem skupili też w sw y ch rękach olbrzym ie ma­

jętności. G ośćm i opactw a by li k rólow ie polscy, Z y g -

•munt III z 'rodziną, W ła d y sła w IV i Jan III Sobieski.

N ieproszonym gościem w czasie pierw szej w ojn y szw ed z­

kiej był tu także król Gustaw Adolf.

Jedziem y dalej. Od stacji M orzeszczyn biegnie na w schód odnoga k olejow a do m iasteczka G n i e w , u ujścia W ie r z y cy do W isły, siedziby powiatu. N azw ę miasta tłum aczy zabaw nie podanie flisackie kłótnią hardej Narwii z W isłą o piękność. Rolę sędziego objął strumień W ie ­ rzyca. G dy rozstrzygnął spór na k orz y ść królow ej rzek polskich, pogniew ała się Narew i zaczęła płyn ąć osobno.

Dlatego, w edług podania, u ujścia W ie r z y c y W isła się rozdw aja, a m iejsce to otrzym ało nazw ę G niew!

Historia wspom ina G niew już w XIII w . za czasów Sam bora I. W G niewie ahętnie przebyw ał, król Jan Sobieski, jako starosta gniewski, i stąd pielgrzym ow ał często z żoną ną odpusty do pobliskiego P i a s e c z n a , gdzie znajduje się cudow na statua Matki Boskiej. Zamek k rzyżacki, goty ck i k ościół, b a rok ow y dom Sobieskiego i mury miejskie, to najw ażniejsze zabytki przeszłości Gniewu. B ył on w ażn ym punktem handlow ym i prze­

m y słow y m i teraz jeszcze zachow ał charakter miasta p rzem ysłow ego.

(34)

Od stacji T w a r d a G ó r a na naszej głów n ej linii prow adzi kolejka lokalna do N ow ego, u ujścia Mąta- w y na lew ym brzegu W isty.

N o w e , jakby naprzekór sw ej nazwie, należy do grona najstarszych miast P om orza. Historja dom yśla się, że zafożyt je rów n ież książę Sam bor I. Odtąd w trąca się N ow e w dzieje książąt pom orskich, w alk polsko- k rzyżack ich i w ojen szw edzkich, z cze g o w y ch od zi często zniszczone i zubożałe, lecz za ch ow a ło sobie na pamiątkę trochę za b y tk ów : k o ś c i ó ł f a r n y , daw ny k o ś c i ó ł B e r n a r d y n ó w z X V w . (teraz ew an ge­

licki)., fragm enty m urów miejskich i zamku k rzyża ck iego.

D ocieram y do w ażnej stacji w ę zło w e j L a s k o w i c e, skąd biegnie dw utorow a linia k olejow a na praw y brzeg W isły do Grudziądza, a na półn ocny zach ód jedna do Czerska, druga przez Tucholę do Chojnic. W zdłu ż tej linji w najbliższem sąsiedztw ie L ask ow ic le ż y G r ó d e k , o przeszłości, sięgającej jeszcze cza sów pogańskich. T e ­ raz dostarcza ok olicy światła elek tryczn ego z olbrzym iej elektrowni turbinowej na Czarnej W odzie.

Z dalszej stacji, a m ianow icie z Terespola, jedzie się do miasteczka p ow ia to w ego:

Ś w i e c i e , przy ujściu Czarnej W o d y do W isty.

Jak inne miasta pom orskie, otrząsto ze siebie szybko nalot niemiecki. Ś w iecie m oże z g ó ry patrzeć na w iele innych miast Pom orza. W XII w . b y ło stolicą książąt pom orskich. Z początkiem tego wieku sam B olesław K rzyw ou sty trudził się zdob yciem zamku. Potem K rzy ­ ża cy długo szczerbili sobie m iecze o mury w arow n i św ie c ­ kiej, zanim dostała się w ich ręce i zanim mogli, zbudo­

w a w szy n ow y zamek, u czyn ić ją siedzibą kom turów . Z a­

mek trzymali m ocno, nie w yd a rła go im naw et klęska pod Grunwaldem. D opiero w drugiej połow ie X V w . P o la cy zdobyli zamek na trwate i to przy p om o cy ły ­ k ów toruńskich. I w ted y b y w a ło tu gw arn o i rojno na sejmikach p ow ia tow y ch i sądach grodzkich i ziemskich.

B y ło też Ś w iecie starostw em n iegrodow em i jako sta­

rostw o b y ło czasem nadawane królow ym . W w . XVII

33

(35)

i XVIII za częty się now e udręki dla Św iecia. Spalił ić gen. szw edzki Horn w p ołow ie w . XVII, a w w iek p o ­ tem zajęli je Rosjanie, w re szcie z początkiem w . XIX p rzy szły now e w padki: bitw a fra n cu sk o - pruska pod miastem i p rzejściow e zajęcie przez gen. D ąbrow skiego.

Z pow odu k ap ry sów W is ły czuło się miasto nie­

w yg od n ie i w ciągu w iek ów przenosiło się z m iejsca na m iejsce.

Z tej przeszłości pozostał Św ieciu jedynie k ościół ka­

tolicki z X V w . (farny), ruiny zamku k rzyża ck iego i reszt­

ki m urów miejskich' z X IV w .

P rzenieśm y się teraz na praw y brzeg W isły , odrazu do stolicy W ojew ó d ztw a Pom orskiego, którą jest

TORUŃ

Niema

w

P olsce drugiego miasta, k tóre m og łob y się p o s z cz y c ić tem, czem chlubi się Toruń, m ianow icie pa­

mięcią już nie tylko Polski, lecz całeg o świata. W sza k ­ że tutaj urodził się M i k o ł a j K o p e r n i k (1473), któ­

ry blaskiem sw eg o genjwszu uświetnił miasto, a w raz z niem ca łą Polskę. Skrom ny pomnik Kopernika na ryn­

ku toruńskim i w cześn iejszy z c za s ó w polskich w k o ­ ściele św . Jana, jest lokalnem przypom nieniem tego epo­

k o w e g o w ydarzenia w dziejach nauki.

A b y ło to w tedy, g d y dokum enty nie znały jeszcze niem ieckiej n azw y Thorn, zaś miasto, zrażone srogością rządów k rzyżackich , w dw adzieścia lat przed u rodze­

niem Kopernika, w ra z ze Zw iązkiem Miast Pruskich p od­

dało się dobrow oln ie P olsce. W latach m łodzień czych w ielkiego o d k r y w cy „o b r o tó w ciał niebieskich" (tytuł dzieła Kopernika) w najśw ieższej pamięci m ieszkańców p ozostaw ał jeszcze hołd mieszczan, złożon y K azim ierzo­

w i Ja gielloń czykow i w r. 1454 na rynku toruńskim i jego iście królew sk a hojność, z jaką obsypał miasto p rzyw i­

lejami handlow em i i politycznem i oraz nieprzebraniem b o ­ gactw em w dobrach okoliczn ych , do cze g o następni k ró­

low ie dodaw ali jeszcze dalsze dobrodziejstw a. A w roku

Cytaty

Powiązane dokumenty

August III Sas, August III Wettyn 1 uznajemy też odpowiedź - August II Mocny, August II

Pierwsza strona U staw zakonnych Towarzystwa Chrystuso­.. wego napisanych własnoręcznie przez

Gdy zwierzę dotknie strzępek grzyba, otrze się o nie, ze strzępek wydziela się szybko krzepnący śluz, do którego przykleja się zw

Do najdonioślejszych jednak jego dokonań powojennych, jako krok na mia- rę historyczną i jeden z najdonioślejszych w dziejach Kościoła w Polsce w XX w., zalicza się właśnie

Po rozformowaniu się oddziału z powodu zablokowania dróg do Warszawy walczącej w Powstaniu i ukryciu broni został aresztowany przez przyfrontowe NKWD..

Pracownia Zbiorów w IF UJ informuje, że może organizować płatne pokazy demonstracji fizycznych na uzgodnione ze szkołami tematy. Koszt jednego pokazu wynosi 200 zł (rozkłada się

• Consequently, Cohen’s theorem yields a new proof of the independence of the axiom of choice from ZF that necessarily uses non- standard models... Every countable recursively

Nie upoważnia do tego jedyna konkretna przesłanka, na jaką się w sw ej pracy pow ołuje Łojek — stanow isko Kicińskiego w czasie sejm ow ej debaty nad