W sprawie Atlasu historycznego Rzpltej.
S praw a dalszego w y da wnictw a Atlasu historycznego Rzpltej zdaje się przybierać już pow oli zwrot bardziej pożądany.P o wykonaniu Ii-go „działu“ Atlasu (z przyjętej za zasadniczą epoki przełomu w. X V I - g o na XV II-sty), obejmującego Ziemie R u skie Rzpltej, w ypadało mi, ja k b y w spadku moralnym po ś. p. Adolfie Pawińskim, zająć się niezwłocznie opracowaniem kartograficznem j e g o program ow ego działu — działu I-go, co b y objął ziemie gn iazd owo pol skie, piastowskie— a c ze g o śp. towarzysz mój w w ydawnictwie „Zródel D z ie jo w y c h “ nie zdążył był wykonać. W y p a d ło mi, powiadam, samemu już dział ten również opracow ać i p rzy go to w ać do wydania — o c z y w i
ście podług tejże samej metody (co dział Il-gi), na tejże samej karto graficznej mapie (gen. Chrzanow skiego) i w tejże samej skali.
Ż e jednak wykona nia tego nie mógłbym już wziąć na siebie w y łącznie, starałem się zachęcić do tej pracy kogoś z młodszych — od powiednio przy gotow an ych i usposobionych. A le młodzi za mądrzy na to: męcz się lat parę nad piekielnie mozolną robotą, marnuj sobie wzrok, a potem, g d y już będziesz go tó w przystąpić do wydania, rozbijaj sobie je szcze głowę, b y wynale ść niezbędne środki pieniężne! Napraw dę też niema w tem nic pociągającego. D o tej pracy może się wziąć je d y n ie ten, k o g o specyalność poprzednich studyów odpowiednio uspa- sabia i z konieczności prowadzi na tę drogę.
N a szczęście — nie mogę nie widzieć takiego, a tyle p ożądanego
usposobienia w autorze zamieszczonej w kwartalniku historycznym
z r. 1905 (zesz. 4, od str. 626 — 635) recenzyi pod tyt. „A tlas histo r y czny Rzeczypospolitej etc. etc. A . J., jakim się okazuje dr. Fran ciszek Bujak Chociaż bowiem w recenzyi tej zastrzega się on (str. 628), że mu chodzi na dewszystko o „wyrażenie niektórych postulatów od^ nośnie do naszej kartografii historycznej w o g ó l e “ , to jednak z przejęcia się przezeń przedmiotem chciałoby się widzieć i go to w o ść zarazem w y pełnienia tych postulatów w czynie— w e własnej, oczywiście, historyczno- kartograficznej pracy. A za pracę taką pragnęlibyśmy, w najprostszej konsekwen cyi, uważać przygoto wanie do publikacyi „Działu I - g o “ roz p oczętego już przez „dział II-gi, „Atlasu his torycznego Rzeczypospoli tej— z epoki przełomu z w. X V I - g o na X V I I - s t y “ .
364
W S P R A W IE ATLASU H IST O R YC ZN EG O R Z F L T E J.C o zaś do sa m y ch postulatów wogóle, to wolał był bym, g d y b y one stawiane b y ły wtedy, kie dy pierw owzór m ego Atlasu, po dem on strowaniu go, w czasie jubileuszu Uniw ersytetu Jagie llońskiego, na przedostatnim zjeździe history ków polskich, został z ło ż on y w A k a d e mii Umiejętności— do p ow szechnego użytku, a nie w te d y , kie dy g o już w W ie dniu ostatecznie wydałem. A l e stało się.
B y w a ją wszakże i w innych zakresach działalności indywidualnej, c zy zbiorowej, fakty dokonane, które wyprzedzają wszelkie, jaknajbar- dziej nata rczywie nasuw ające się później postulaty, rozległe pomysły, zamierzenia etc. Takim też faktem do konanym, stał się oto, — nieko niecznie nadspodziewanie, — i mój Atlas.
Przed opracowaniem, a następnie— wydanie m o w e go Atlasu (działu Ii-go) nikt prawie (z wyjątkiem ś. p. A . Pawińskiego, mającego p o dług przy jętego planu opracować dział I-szy), nie podnosił kwestyi nie
zbęd ności i śpieszniejszego przystąpienia do rozpoczęcia prac nad
Atlasem his torycznym Rzplte j wogóle; o czy w iście d o ty c z y to atlasu, ile można sz cz e gó ło w e g o , a opartego na zdobyczach najpoważniej szych badań źró d ło w ych czasów ostatnich. C ó ż dopiero, b y stawiać miano pytanie: ja k taki atlas wykonać, ja k ie go u żyć systemu, jakiej metody, co wprowadzać ja k o konieczne, co uważać za zbędne lub z b y teczne?! Dalej: jak ustanowić z góry, do stopnio w ego opracowywania,
działy chronologiczne, jak rozgrupowywać działy terytoryalne? Co
w ięcej — jakiej też skali wzór za podstawę (kanwę) atlasu pożąd anego brać mamy, c zy mamy przez in stytucye 3-ch zaborczycii państw w y da ne mapy uwzględniać i t. p., w t e d y dopiero, kie dy już na to wszystko, nie pytając nikogo, sam się zdecydowałe m, g d y obmyśliłem parokrotnie zmieniany system, powziąłem pew ną metodę etc. etc., w te d y dopiero, robiąc uwagi nad istotą w yda nej już, mojej historyczno-kartograficznej pracy, poczęto stawiać i podnosić przeróżne postulaty. Posłużą one k o muś, o ile uznane będą za słuszne, do oryen towania się przy o p r a c ow y w a niu dalszych działów rozpoczętego Atlasu; jedn akow oż wolałbył bym osobiście, ż e b y postulaty owe b yły mi znane przed publikacyą mej p^acy.
Mniejsza o to już wreszcie; najważniejszą w tem rzeczą je st to, że postulaty owe, dezyd eraty, stawia jących je również zobowiązują.
N ie stosuje się to wpra wdzie do p ierw szego z m y ch re cenzentó w — p. J. K. K o ch a no w sk iego , który powitał pracę mą w „ Ty go dn iku Illustro wanym “ z r. 1906 (zesz. 15) w artykule pod tyt. „Dzieło pom nikowe"; lecz zato, w wysokim stopniu— do dr. Fr. B ujaka— co, sze- roce zdając z niej sprawę, w pow yżej zaznaczonym referacie tyle w y powiedział zarazem pragnień i pożądań. K to zaś potrafił tak postulaty stawiać, zdoła też chyba łatwiej i w c zy n je wprowadzić!
O ż y w i o n y więc szczerze tem przekonaniem, a odpowiedziawszy mu w „Kwart, hist.“ (z r. 1906, zesz. 4) kategory cznie i w yczerpująco na j e g o uwagi, słuszne i niesłuszne, a zajęty zarazem wciąż myślą skło nienia k o g o ś do podjęcia się opracowania działu I-go historycznego Atlasu, tak w te d y zamknąłem ową moją odpowiedź: ■— „Otóż, k o r z y stając z okoliczności, podnoszę tu głos za tem, ażeby całem naszem kołem historyków zobowiązać p. Bujaka moralnie do podjęcia tej pracy! C o do mnie zaś, osobiście, pełen uznania za j e g o k r y ty c zn y referat, rad b y ł bym, ż e b y to nastąpiło co spieszniej, je s z c z e za m ego życia,
W S P R A W IE ATLASU H IST O R YC ZN EG O R Z P L T E J.
365
a b y m mógł mu też przyjść w jakiej s p ecya ln ej potrzebie z chętną z mej strony p om o cą .“
Sto ję przytem zarówno i dzisiaj, tem silniej, że po odesłaniu mej odpowiedzi p. B ujakowi do „Kw artalnik a“ , (gdzie do działu „ P o lemiki“ się dostała), znalazłem później w zeszy cie 3-cim tegoż pisma artykuł j e g o pod tyt. „ W sprawie kartografii h is torycznej“, w którjon znó w potrąca o mój A tlas i o potrzebę niezwłocznej j e g o konty- nuacyi.
R o z po cz y n a też tam (str. 483) od założenia, że „kartografia histo ry czna jest obecnie kwestyą, jeżeli się tak w yrazić można, aktualną dla naszej historyografii, jak je st nią od lat kilku w w'ielu krajach zachod nio-europejskich. U nas postawił ją na porządku dziennym pozytyw nie i wspaniale A . J. w swoim monumentalnym „Atlasie historycznym R z e
czypospolitej polskiej— Dział Il-gi— Ziemie R u s k i e “. Poczem przedstawia, co pod tym wzglę dem zrobiły liczne T o w a r z y s tw a historyczne, w Niem czech szczególniej (a zrobiły właściwie w ca le jeszcze nie wiele) i jak b y w przeciwstawieniu zaznacza znowu (str. 489): „U nas fzato) uczynił na polu kartografii historycznej ogromny krok sam jeden, z własnej in icy atyw y działający, A . J.“
I tu następnie wypow ia da zdanie, które daje nam chyba silniej sze jeszcze prawo liczyć na go to w o ść samego d-ra Bujaka wzięcia udziału osobistego w pożądanej pracy; nie godząc się, tylko i jedynie, na domniemaną potrzebę ścisłego naśladowania w nowej pracy (Dziale I-szym) wzoru podanego przez nas — (w Dziale II-gim) pisze: „Jakkol wiek w y s o k o cenić będziemjr j e g o (A. J.) dzieło, musimy przyjść do prze
konania, że nie może ono być ściśle naśladowane przy opracowaniu
«ziem polskich» Rzeczyp ospolitej, bo warunki są tu odmienne.“
W i ę c już chodziło, b y tylko o porozumienie się z p. B. co do róż nicy j e g o zapatrywania się na wybór najodpowiedniejszej podstaw y (kanwy), oraz na tryb i sposób wykonania pożądanej pracy — jaka dać ma nam „Dział I-szy“ Atlasu historycznego Rzpltej na przełomie w. X V I - g o z X V I I - t y m “ do którego to zadania chętnie przystępuję.
Oczy wiś cie , pominąć tu muszę zupełnie k w e s ty ę chronologiczną, kwestyę epoki. Dr. Bujak, podobnie jak p. J. K. Kochanowski, chociaż z innego powodu, wy po wia da (str. 495) zdanie, że „Polskę piastowską trzeba opracować tak, jak się ona przedstawia na przełomie z w. X I V - g o na X V - t y . “ I ow szem — z natury rzeczy, i mapa histor. Polski piastow skiej na przełomie ow y ch stuleci do Atlasu p o w sz e c h n e g o Rzpltej wejść musi, skoro po temu całkow ity geo grafic zno -sta tystyczny materyał źró dło w y w y d a n y zostanie, a bardziej je s zc z e ·— jeżeli się ktoś znajdzie, coby się chciał oddać tej pracy. A le ż moi recenzen ci zapominają, że założeniem rozpoczętego przezemnie Atlasu je st ogarnięcie w jednej i tejże samej dobie chronologicznej wszystkich z kolei dzielnic Rzpltej— tak K or on y jak i Litw y, bj' w y tw o r z y ć podstawę historyczno-kartogra- ficzną dla wszelkich następnie możliwych map specyaln ych z każdej epoki. A przecież za podstawow ą datę chronologiczną ogarniającego całość teryto ryalną Rzpltej atlasu, niepodobna było, już dla samej za sady, brać przełomu wieku X I V - g o n a X V - s t y ; L i tw a bowiem ów czesna z jej ziemiami ruskiemi stanowiła, mimo silnego pociągania jej ku unii politycznej, odrębny od Polski organizm p ań stw o w y . Zresztą, g d y b y dla
P o lski z o w e g o czasu znalazły się po temu materyały geograficzno· statystyczne, to skąd j e wziąć dla L itw y ? W ięc za podstawową epokę atlasu o g ó ln e g o Rzeczypospolitej mogła być wybrana jed yn ie doba już po dokonaniu Unii Lubelskiej, najodpowiedniej zaś— pierwsza zaraz e p o k j przełomu z w. X V I - g o na X V II-s ty , ku czemu nadto nie odwołalnie prowadził sam mate ry ał ge ograficzno-sta tystyczny, w y d a w a n y w ,.Źródłach dzie jow ych.“
T o też ostatecznie skłania i d-ra Bujaka do w ypo wie dzenia się (str. 495), że — „najbliższym a nieodzownym obowiązkiem naszym jest, uzupełniając dzieło A . J-go, dać dział I-szy Atlasu Rzpltej. Jestto na wet zadanie stosunkowo najłatwiejsze, w o b ec tego, że jednolity materyał je st w y dru k ow a n y w „Polsce wieku X V I - g o “ , że wreszcie jest już p rzy
kład g o t o w y . “
W ię c na epokę zgoda; dalej występuje istotna już ze strony d-ra B. kontrowersya.
Najprzód tedy zaznacza (str. 490): „ W o b e c drobnych z w y kle roz miarów wsi i majątków w ziemiach polskich, pow staje zaraz k w estya skali mapy kanwow ej. Już A . J. uznał, że skala mapy W . Ch rzanowskie go może się tu okazać za małą. Chodzi więc o to, czy ow a mapa podsta w o w a ma być znacznie większych, czy też tylko nieco większych roz miarów (w większej skali)“ .
Na to zaś, z naszego stanowiska, bardzo łatwa odpowiedź, o ile mamy na widoku atlas pow szechny Rzpltej, je dn ą jej dobę ch ro no lo gic zną przedstawiający; o t o — jaki atlas podstaw ow y był u ży ty dla Działu już w y d a n e g o ( i i - g o ) , taki winien być konsekw entn ie w zięty za kanwę, mimo wszystko, i dla na stę pnych (I-go i I i i - g o — ziem szczero- polskich i litewskich), a więc — C hrzanow skie go, z j e g o skalą.
L e c z g d y b y n a w et ograniczono się na je d n y m „D zia le “ ziem pol skich, traktowanym niezależnie od ziem ruskich i litewskich, to i wtedy mapy w o jskow e, (o różnej i zaw sze znacznie większej skali,) 3-ch państw zaborczych,— żadne z nich, ani austryackie, ani pruskie, ani rosyjskie zosobna, nie ogarniają, jak się pokazuje (str. 490 -f- 493), całego ra zem obszaru ziem szczeropolskich— od K rak o w a do Gdańska a od M a r chii poza ręby Podlasia. Jest tak, choć dla drobniejszych dzielnic Polski gnia zd owej są one istotnie pożądane: każde niemal ich wydanie.
W szak żeż i im na wet odmawia w gruncie rzeczy р. B. w y m a g a n y ch przezeń zalet; powiada bowiem dalej: „Dzisiejsze mapy w oj skow e w ostateczn ych swych formach mogą nam służyć do wkreślania danych historycznych w pracowni, ale niepodobna ich użyć jako kanw do publikacyi, bo w ó w czas w y s z ły b y mapy przeładowane pod względem treści i barw,“ co też dałoby się (p. str. 49 1) niełatwo usunąć.
Po czem z kolei robi zwrot na stępujący (str. 491): „Mógłby wobec tego ktoś twierdzić, że daleko prościej i taniej będzie wziąć za kanwę mapę Chrzanow skie go, której staloryty są własnością Akademii Umie jętności w K rak o w ie.“ Odpiera to zaraz przecie, zaznaczając: ,,Na to nale ży odpowiedzieć, że mapa ta nie nadaje się na kanwę nietylko dla tego, że ma za małą skalę, ale także dla tego, „ ż e brak jej wielu osad, niema prawie zupełnie przysiółków, a nadto wszystkie osad)' ma ozna czone kółkami, kie dy mapa austr. generalna je st pełniejszą, ma przy
366
w S P R A W IE ATLASU H IS T O R Y C Z N E G O RZ PL T E J.W S P R A W IE ATLASU H IST O R YC ZN EG O RZ P L T E J.
367
siółki i ma oznaczone kształty wsi schematycznie, które dają pew ne wskazówki o wymiarach wsi a zatem i o ich granicach.“
T a k istotnie, jeśliby chodziło o to, aby mieć oznaczone przysiółki, kształty wsi schematyczne, wskazó wki co do ich wymiarów i granic ... i t. p. — to o czyw iś cie mapa Chrzan owskiego nie byłaby do tego odpowiednią. A l e tego rodzaju postulaty nie mogą być zadaniem p o w szechnego Atlasu Rzpltej w pewnej danej epoce. M ogą one wclibdzić
w zakres, choć z niemałem zastrzeżeniem, kartograficznego obrazu
osiedlenia, w określonej dobie chronologicznej jakie goś mniej znacz n e g o obszaru kraju— powiatu, ziemi, w o je w ó d z tw a — co najwyżej, i to pod warunkiem, że się ma po temu wyczerpujące dane statystyczne. Mógłby tedy p. B. przy zaznaczaniu specyalnem osiedlenia np. w Kra- kowskiem, użyć za podstaw ową kanwę, z większym pewnie skutkiem, mapę sztabu au stryackiego, lecz i ta nie wysta rczyłaby mu chyb a dla ogarnięcia ch o ćb y tylko całej Małopolski.
W o b e c tego wszystkiego, nie widzę nietylko nieodzownej p o trzeby, lecz na wet możności zamiany, (wziętej za kan w o w ą podstawę Atlasu historycznego Rzpltej z epoki na przełomie z w. X V I - g o na X V II-sty, w Dziale je g o już wydanym (II-gim), mapy Chrzanowskie go na mapy inne, o skali większej, dla działów I-go i III-go.
Nie widzę koniecznej potrzeby tembardziej, że utwierdza mnie
w mem zdaniu, zwłaszcza obecnej chwili, doświadczenie. Oto, p r z y goto wując do wydania w „Źródłach D z ie jo w y c h “ zaległego tomu X V I I - g o , który do ty cz y mocno zasiedlonego i o przeważnie rozdrobnio nej własności Podlasia (województwa), op racow ywałem zarazem i histo ryczną (z epoki przełomu z w. X V I - g o na XV II-sty) mapę j e g o na kanwie atlasu, użyte go już dla „Ziem ruskich“ Rzpltej — · i to mi w y
starczyło co do ważniejszych postulatów — zupełnie. Wyodrę bniłem
zaś na niej (właściwemi barwami) latyfundya, zarówno k rólew szczy zny— starostwa, leśnictwa, jak i klucze możnowladzcze, a dla rozgrupowania osad w ogóle , uwyd atnia jąc oczywiście odpowiednio granice ziem i p o wiatów, wykreśliłem na obszarze całej tej krainy gęstą siatkę podziału na paratje. W o b e c tego i gniazda drobno - szlacheckie zostały za znaczone (na tle odpowiedniej barwy) osobnemi znakami.— Jeśli zaś dało się to w y k o na ć dla Podlasia, to z łatwością zastosuje się również do gęsto ok rytego własnością i rozczło nkow yw anego na szczupłe dzielnice — · Mazowsza, a chyb a tem swobodniej do P o ls k i — Wielkiej i Małej W s z y s tk ie inne nieodzowne zaznaczenia dadzą się przytem również tam w ykonać.
C o zaś do kwestyi: co ma zawierać atlas h istoryczny ziem polskich?— k w estyi jaką p. H. (str. 494) podnosi— to naturalnie, oprócz dokonanych w „Dziale II-gim“ przeróżnych zaznaczeń, możnab y w I-szym dodać je szcze podział k oście ln y (w Dziale II-gim z b y t e c z n y niemal), wyróżnić osady na prawie magdeburskiem etc., wyodrębnić nawet wyraźniej gniazda drobnej szlachty zpośród mniejszej własności wogóle. A l e już wątpię bardzo, c z y b y się znalazł do state czny materyał staty sty czny dla całego obszaru Polski piastowskiej— w przyjętej za podstaw ową chronologicz nej dobie— aby (str. 495): „ewentualnie uwidocznić ilość ludności w każ dej wsi, czyli gęstość zaludnienia.—
niezbędnych postulatów pożąd anego na razie i najpierwej Działu I-go Atlasu historycznego Rzpltej na przełomie w. X V I z X V I I ; bo g d y b y szło o jak ą bardziej specyaln ą historyczną kartograficzną pracę, to byśmy, rzecz zrozumiała, inaczej wcale postulaty p. Bujaka roztrząsali.
T ym czasem w y po w ia da m y tu, równie silnie jak i on, j e g o (str. 496) „go rące życzenie , aby sprawą kartografii historycznej— zapoczątkowaną przez A . J. — ż y w o zainteresowali się h is torycy p o ls cy i instytucye polskie “;, aby j e g o „sło wa znalazły oddźwięk u z n a w c ó w i miłośników geografii historycznej, ż eby się stały zachętą do podjęcia zbiorowemi siłami w y da w n ictw a atlasu historycznego Polski.,.“ —
Co wszystko atoli najpewniejsze, jeśli sam p. B., nie odkładając rzeczy, zasiądzie do pracy! —
A L E K S A N D E R J A B Ł O N O W S K I.
W arszaw a 15/XII 1906.