• Nie Znaleziono Wyników

O filologii epigramatów Kazimierza Brodzińskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O filologii epigramatów Kazimierza Brodzińskiego"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Alina Siomkajłówna

O filologii epigramatów Kazimierza

Brodzińskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 64/4, 69-93

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X IV , 1973, z. 4

A L IN A SIO M KAJŁÓ W NA

O FILO Z O FII EPIGRAM ATÓW KAZIM IERZA BRODZIŃSKIEGO

N ie zbiorę natłoku m yśli m oich i nie u w iję z nich w ień ca zgodnej całości h

Pism a Brodzińskiego w sposób natarczyw ie obsesyjny czy m anierycz­ n y przenika operow anie kręgiem pojęć: filozof, filozoficzny, filozofia. Bez dojaśnień m ożna by wnosić, że jest to przejaw prof esy jnie pogłębionego zaangażow ania. Z byt pośpieszny i pow ierzchow ny w niosek pow strzy­ m u ją jednak liczne odłam ki zw ierzeń w rodzaju: ,,Ja nie um iem głęboko zapuszczać się z filozofam i” 2, podobnie zresztą jak i przekonanie poety służące tu ta j za m otto, jak i nie skryw ane przez niego długi zaciągnięte wobec filozofii m łodoniem ieckiej. Częściowo sytuacja podm iotowa, częścio­ wo zaś moda ówczesnego okresu na nadużycie term in u w m niej przy n a­ leżnych m u dotąd znaczeniach — zgłaszają uproszczenie tej filozofii, n a ­ d ają jej sens ogólnego nienaukow ego poglądu na św iat. Ju ż ta zmienność użycia zachęca do analitycznej reflek sji także nad treścią wypow iedzi epigram atow ych o filozofii i filozofach.

Skrom nym , u stępliw ym w yznaniom lubim y wierzyć, ale w badaniach nie m ożna im ulec, mimo że i epigram aty m etafilozoficzne Brodzińskiego su g erują podobnie: bezsilną czy bezpretensjonalną postaw ę wobec spe­ k u lacji filozoficznej, np.:

F I L O Z O F I A

B yć cich ym filozofem — ła tw o z w iarą sprostać,

A le chcieć nim zasłynąć — łatw iej błaznom zostać. [I 2 5 8 ]3

1 K. B r o d z i ń s k i , M yśli p o e ty c z n e pro z ą w y d a n e . W : W iersze w yb ra n e.

W ybrał i w stęp em opatrzył P. H e r t z . W arszaw a 1966, s. 105, nr 8.

2 K. B r o d z i ń s k i , Pisma. W ydanie zu p ełn e [...]. Staraniem J. I. K r a ­ s z e w s k i e g o . T. 6. Poznań 1873, s. 138.

3 W te n sposób oznaczam y tom i stronicę w y d .: K. B r o d z i ń s k i , P oezje . O pracow ał i w stęp em poprzedził Cz. Z g o r z e l s k i . T. 1— 2. W rocław 1959.

(3)

M Ó J F I L O Z O F

J eszcze się du m n ie spiera, jeszcze słó w k a cedzi; A n i m y śli nieborak, ż e już w fraszkach siedzi. [I 259]

N egacja t u lu b raczej obaw a p rzed niedoskonałością, p rzed błazenadą m ędrku jącej filozofii, p rzed k o m p ro m itacją — i rów noległa ap ro b ata filo­ zofii „cichej” . Pow ierzchnia to przekonań, pozbaw iona objaw ów szukania głębszych znaczeń. N ie obiektyw ne w yobrażenia o filozofii przekazu je ta tw órczość epigram atyczna, ale podm iot usposobienia filozoficznego, obraz w łaściciela in d y w id u aln y ch prześw iadczeń, sy tu acy jny ch relacji sfe ry w yznaniow ej:

P I S Z Ą C Y

Droga różn a p iszących — za sła w ę opłata: D ow cip n y i szyd erca p rzebył szk o łę św iata, F ilozof — szk ołę b łęd ów , nocy nieprzespane,

W ieszcz tk liw y — szk o łę n ieszczęść i dni przepłakane. [II 220]

Spośród „piszących” bezapelacyjnie n a p lan pierw szy w y su w any jest obraz „filozofa” — „wieszcza tk liw eg o ”, chow ającego w zanadrzu i ciche m arzenie o sław ie, m im o sp rak ty ko w an ia, iż „sław a m a gorzki sm ak”. P rzym ieszk a n a s tro ju w yciszenia, zadum y, m arzenia, tęsk n o ty zdradza postaw ę z ko nw encji se n ty m en taln ej n u r tu elegijnego. Ale z relacji

P iszących do Mego filo zo fa w y n ik a, że ów „wieszcz tk liw y ” to rów nież

„dow cipny i szy d erca”.

In n y jeszcze m etafilozoficzny ep ig ram at w prow adza rozróżnienie od ra z u w ty tu le :

F I L O Z O F I P R A K T Y K

Jednaki zaw ód w a s czeka, R óżne — stan ow isk a: T en w id z i tylk o z daleka, D rugi — ty lk o z bliska. W zajem sobie pom oc dajcie, Co k to dojrzy, ostrzegajcie. [II 228]

Z opozycji w pisanej w to rozróżnienie trzeb a wnosić, że „filozof” ro zu m iany jest jako teo re ty k . Stanow isko teo re ty k a zakłada oglądanie „z daleka” , a to znaczy tak że „z w ysoka” — stanow isko szerokiego h o ry ­ zontu, uogólnień, postępow ania typizującego. Czy tej zatem filozoficznej pozycji spojrzenia w z b ra n ia łb y się a u to r czynności tw órczych id en ty fik u ­ ją c y się w kontekście poprzednich w ierszy z Brodzińskim — szczególnie w obec w y zn an ia „ Ja nie um iem głęboko zapuszczać się z filozofam i”? Filozofii teo rety czn ej nie czyni celem sam y m w sobie. Człowiek to kom ­ prom isu, a firm u ją c y w klasycystycznie niezachw ianej proporcji p rzy m ie­ rz e godne tak że histo ryk a, p rzym ierze teo rii z p rak ty k ą „bliskow idzącą”.

(4)

T en sam, zdaje się, k tó ry w jednej z polem ik powiada więcej: „H istoria jest osią, n a k tó rej się św iat poetyczny obraca”, i szacuje historię jako jed y n ą podstaw ę prak tycznej filozofii 4.

Podobnie „w ieniec zgodnej całości” — część „m yśli poetycznej” w y­ odrębnionej tu taj jako m otto — rep rezen tu je m yślenie kategoriam i piękna klasycznego: harm onii, proporcji, ł a d u , k tó ry „jest obiegową kategorią oświeceniową, schem atem organizującym w św iatopogląd doświadczenie potoczne, dane nauki, w artości m oralne, refleksję i obserw ację socjolo­ giczną, odczucia estetyczne itd .” 5

W ażne dla prow adzonych rozw ażań jest to, i ż — j ak pośrednio, okrężnie (przekładem z Goethego) świadczy Brodziński — m etafora „jednego w ieńca” u ję ta została przez niem ieckiego poetę i w w ersji asym ilującego ją tłum acza zgodnie ze starogreckim użyciem nazw y „w ieniec” 6 jako propozycja na określenie zbioru twórczości rodzaju fraszkow o-poetyckie- go: „«Com błądził, do czegom dążył, com cierpiał i używ ał, to tu wszystko w jed ny m w ieńcu przynoszę«” 7. Takie sform ułow ania sug eru ją dążność, k tó ra k oord y n uje epigram atykę jednego auto ra w całość jednolitą ok re­ ślonym p u n k tem w idzenia. A jaw nie respektow any jest u Brodzińskiego wzgląd zw ierzeniow y.

P ierw sza natom iast część form uły „Nie zbiorę n atło ku m yśli moich i nie uw iję z nich [...]” (która w pełnym brzm ieniu, gdy słowom nadać w ym iar poetycko n e u tra ln y , może znaczyć: z wielości, z różności m yśli moich nie zorganizuję spoistego system u poglądów) wobec rozpatryw anej wyżej swojej części końcowej przybliża, odsłania stru k tu rę podmiotową; niezborność, jak b y determ inow aną przez sytuację polem izującą już z „ła­ dem ” w oświeceniowym sensie. A w ty m znaczeniu — i z oświeceniową filozofią „ład u ”. Mimo — ale i dlatego — że Brodziński, podobnie jak wcześniej J. J. Rousseau,

d efin iow an ie sam ego sieb ie, u św iad am ian ie so b ie w łasn ej sytu acji życiow ej — stosu n k u do sp ołeczeń stw a, do Boga, do innych — ze w zg lęd u na m iejsce w ła ­ dzie, racjonalizacja w ła sn y ch m otyw acji przez w yk azan ie ich stosu n k u do ładu, krótko m ów iąc, „m yślen ie w kategorii ła d u ”, [...] zastał [jeszcze] jako daną w jego epoce strukturę m yślow ą 8.

4 K. B r o d z i ń s k i , Do p u steln ika z K r a k o w s k ie g o P rzedm ie ścia. W : Pism a

e s t e ty c z n o - k r y t y c z n e . O pracow ał i w stęp em poprzedził Z. J. N o w a k . T. 2. Wro­

c ła w 1964, s. 127.

5 В. В a c z k o , Rousseau: sam otn ość i w spóln ota. W arszaw a 1964, s. 289—290. 6 Por. W ien iec M eleagera (I w . p.n.e.), w ie n ie c F ilipa z Tessaloniki, K y k lo s (czyli Pierś cień) A gatiasza. Zob. W. S t e f f e n , w stęp w : A n to lo g ia li ryki aleks an ­

d r y j s k ie j . W rocław 1951, s. XBV. B N II 64.

7 Pism a, t. 4, s. 33. Tu i w dalszych przypisach p om ijam y nazw isko B rodziń­ sk ieg o przy od w o ły w a n iu się do poprzednio już odnotow anych w ydań jego dzieł.

(5)

P rz y ję ta tu za m otto diagnostyczna „m yśl poetyczna” — jak b y na zasadzie św iadom ego w ybo ru dw ukierunkow o nasem antyzow ana — za­ w iera jed e n w iążący wobec okresu przełom u ośw ieceni ow o-rom antycz- nego kom pleks rysów znam iennych zarazem dla p ro b lem aty ki filozo- ficzno-św iatopoglądow ej epigram atów Brodzińskiego, a u to ra tułającego się po drogach i rozdrożach dw u epok, uczestniczącego w schyłku jednej i w prek u rso rstw ie drugiej.

Zbiór afo ry sty czn o-senten cjo n aln y ch i fraszkow ych w ierszy poety (około 300 epigram atów n ap isan y ch w ciągu 30 lat) p rzed staw ia się jako zjaw isko m igotliw e, złożone, niejednolite — historycznie przem ienne.

W agary filozoficzne

T ra k ta tu o filozofii w ogólności B rodziński nie pozostawił. P rzek o n a­ nia o niej rozrzucił n ato m iast w swoich pism ach. I — znów — w yłania się odpow iedź nie ty le w kw estii, c o p rzez tę dziedzinę rozum iał, ile w łaśnie: kim był, jak ą konw encję h istorycznoliteracką prezentow ał, t a k ujm ując. G łów na ro zterk a podm iotu ep igram atów m ów iących o filozofii: czy w arto być filozofem? — sprow adza się w dalszych rozpoznaniach do odpowiedzi n a pytan ie: jakim być filozofem?

S próbu jm y zrek onstruow ać m niem ania k ry ty k a literackiego o filo­ zofii i filozofie z rozpraw y O satyrze (pow stałej w r. 1821). Część swego w ykładu w iedzy teoretycznej kończy B rodziński słowami:

W in ien b y m tu dom ieścić n a jw ażn iejszą m oże część o satyrze, to jest u w agi pod w zg lęd em filo zo ficzn y m o jej praw ności i korzyściach dla sp ołeczeń stw a; roztrząśn ien ie atoli teg o p otrzebuje w czasach nin iejszych zbyt k u n sztow n ego i zręcznego pióra, którego n ie m am .

Oprócz zdrow ego sam oosądu autorskiego p rzebija świadom ość złożo­ ności p ro b lem atyk i filozoficznej „w czasach n iniejszych”, uw yraźnia się m o raln y i egzystencjaln y aspekt „d efiniow ania” w relacji socjologicznej.

A satyryk ?

S pokojnie on, a le bacznie, jak s k r o m n y i u k r y t y f i l o z o f n a ś w i a t p o g l ą d a.

[...] rodzaj [...] satyr n a jw ię c e j od ch arak teru sam ego p oety zaw isł. Mąż surow ych o b yczajów , tk liw y przy tym na złe sp ołeczn ości [...].

U m ysł d ziejam i i d ośw iad czen iem życia gru n tow n ie ośw iecon y, w id zący jak w e z w ie r c ie d le sw ój w iek , sp ołeczność, rząd, obyczaje, charak ter ziom ków , znający w sz y stk ie tajn ik i serca ludzkiego, w sz y stk ie sprzężyn y obłudy i prze­ biegłości, zgoła znający i traw iący w szy stk o złe, aby sa m zaw sze jak ogień b ył czysty — te są u sposobienia d la satyryk a n ie z b ę d n e 9.

9 O satyrze. W : P ism a e s t e ty c z n o - k r y t y c z n e , t. 1, s. 232, 228, 227— 228. Podkreśl. A. S.

(6)

Znaczna jest psychologiczna dążność w rysow aniu m odelu „ sa ty ry k a ”. Znam ię to g ru n tu je Brodzińskiego jako pisarza sentym entalizm u. A try ­ b u ty wzorowego c h a ra k te ru sa ty ry k a idealnego w pisują model w tę sam ą konw encję: spokojny, ale baczny, u k ry ty , skrom ny, „znający w szystkie ta jn ik i serca ludzkiego”, „czysty”, ale zarazem w szechstronnym z ain tere­ sow aniem o g arniający swój w iek — przede w szystkim historyk, ponadto socjolog, polityk, szczególnie m oralista, psycholog, ale też człowiek „g ru n ­ tow nie ośw iecony” i „dośw iadczony” .

F ilozofa p ierw szym o b o w ią zk iem i cechą jest spokojność, łagodność, w y ­ rozum iałość, w y n iesien ie się nad stronnictw a i modę, ogłaszan ie takich ty lk o praw d, które pisarz pojął, ukochał i za pożyteczne uznał, które z b liźnim i podzielić czu je w sercu potrzebę 10.

O statnie dopowiedzenie, pochodzące z rozpraw y O k ry ty c e , c h a ra k te ­ ry zu je ju ż bliskiego satyrykow i filozofa-krytyka. Dyspozycje filozoficzne przypisuje Brodziński także sielankopisarzowi, a osobliwie elegikowi. A po- teozow any filozof realizu je w szystkie te funkcje, robi w twórczości B ro­ dzińskiego k a rie rę literacką. To przede w szystkim w ym iennie ujm ow any z filozofem pisarz, poeta przejm u jący w ysunięte wyżej role. Oto i jak b y ogólnikowo zarysow any russow ski typ filozofa, człowieka n atu ry , k u ltu rą nie zepsutego, podejm ującego „próbę całościowego rozrachunku ze św ia­ te m ”

N asuw a się hipoteza, że próbę taką podejm uje Brodziński w epigra- m atyce, w całym jej historycznym przebiegu nie zdeterm inow anej p rze­ cież jakim ś jedn y m zakresem idei, co w pełni osiągnie epigram at ro m an­ tyzm u w Zdaniach i uwagach Mickiewicza n . W ielostronność problem ow ą, niby „natłok m yśli”, dokum entuje m. in. rozdrobniona tem aty k a utw o­ ró w 13:

— m etafilozoficzna (utw ory om aw iane tu na początku rozważań), — m etagatunkow a (E pigram m a, II 221; Fraszka do czytelnika, I 256),

— literacka (Poeta sielski, I 255; Nowa poetyka, I 258),

— anegdotyczna (Jegomość jest ciele, II 17; Franciszkan, II 17— 18), — osobista, program ow a (Do Jana Kochanowskiego, I 225; Do m ojego

stolika, I 261),

10 O k ry ty c e . W : jw ., t. 1, s. 160.

11 В а с z k o , op. cit., я 8. Zob. też s. 78—82 dalszych spostrzeżeń.

12 Z abarw ienie filozofią m istyczną w yk azu je J. K l e i n e r („Z dania i u w a g i”"

i f r a g m e n t y li r y k i m istyczn ej. W : S tu dia inedita. O pracow ał J. S t a r n a w s k i .

L u b lin 1934, s. 272—289) ; .system typ ow o teocentryczny w yp row ad za P. K u n c e ­ w i c z (O „Zda nia ch i u w a g a c h ” Mickie wic za. „R oczniki H um an istyczn e” 1956T s. 168— 174).

13 Podział problem atyki u zależniony jest w dużym stopniu od szczegółow ego, opartego na kryteriach tem atycznych i gatunkow ych w yliczeniach Cz. Z g o r z e l - s к i e g o (U w agi w y d a w c y . W: B r o d z i ń s k i , P oezje , t. 1, s. 396).

(7)

— erotyczna, kom plem entow a (Sen, [Bądźcie w y m ą d rzy ja k chcecie...], II 223),

— społeczna (Jaśnie O św iecony, II 17; [U chyl gm in ow i furtę...], II 231), — ,,w yraz k o n tak tó w m iędzyludzkich” (Do sąsiada, I 255; P rzyjaciel,

I 258),

— uniw ersaln a, ogólnoludzka (Potrzeba, II 228; Do F ortuny, II 229), — p atrio ty c z n a (Do zio m ków , II 227; Z historii, II 219).

N ieprzypadkow o też, m imo że istn ieją tek sty lepiej, więcej m ówiące 0 rozum ieniu filozofii przez Brodzińskiego (O elegii, O k ry ty c e , O egzal­

tacji i entuzjazm ie), w y b ra n a została ro zp raw a O satyrze. W iadomo bo­

wiem, iż w p rak ty c e do końca w ieku O św iecenia epigram atyka, ze wzglę­ du n a zbieżne n o rm y estetyczne, była najbliższa saty rze personalnej: w yręczała sa ty rę w w ycieczkach osobistych. Ja sk ra w y m przy kład em słu ­ żą ep igram aty polityczne schyłku X V III stulecia.

Znam ię satyryczności epig ram atu okazało się szczególnie niezgodne z w szechogarniającą pasją idyllizm u. W tapiając w epigram atykę sen ty - m entalno-sielankow y pro g ram poetycki (zgodnie zresztą z p rzekonania­ mi Lessinga), pró bu je Brodziński ze stanow iska estety k a i d y d ak ty k a uleczyć g a tu n ek z saty ry czn ej, d rażn iący m działaniem niew ychow aw czej właściwości. Ś rodkiem ma być zbliżenie ep ig ram atyk i do wzorów grec­ kich: do n a tu ry i do sztuki zarazem 14, ale też now a postaw a podm iotu

utw orów —■ usposobienie idealnego satyryka-filozofa.

W yjątkow o dogodną okazję, by poznać stosunek Brodzińskiego do epig ram aty k i, daje rzecz jed y n a w swoim rodzaju, jako p rete n d u ją c a do zasięgu „ p ro ste j” filozofii, a dotycząca w łaśnie epigram atyki. Je st to z L istów o p olskiej litera tu rze list III, k tó ry we w cześniejszej redakcji autorskiej nosił ty tu ł O filo zo fii p ra k ty c zn e j 15.

P re ze n tu ją c M yśli w y ję te z p ism Stanisław a Lubom irskiego, którego rów nież nazyw a filozofem, przeszczepia poeta polskim poglądom historio­ zoficzną w izję H e rd e ro w sk ą 16 szeroko rozum ianej epig ram atyk i (będzie jeszcze o ty m m ow a na s. 82) wszech czasów:

Jak p ie ś n i są p o więksizej części h isto rią ludu, tak p rzysłow ia i przypo­ w ie śc i sta n o w ią zasady jego praktycznej filozofii, które dobrze p ojęte, upo­ w szech n io n e, w ięcej dla p ow szech n ości są częstokroć użyteczn e n iżeli zgłęb ia­ nia m eta fizy czn e i ob szern e o m oralności traktaty. Są to o w o c e długim i w ie ­ k am i w y w ite , p ra w d ziw ie za sila ją ce i k ażd em u dostępne.

14 Zob. O epig ram acie. W : P ism a, t. 4, s. 433— 435.

15 Tę w a ż n ą d la n a s w e r sję ty tu łu u ja w n ił Z. J. N o w a k (U w a g i w y d a w c y

1 o d m i a n y te k s tu . W: B r o d z i ń s k i , P is m a e s t e t y c z n o - k r y t y c z n e , t. 1, s. 296.

16 P o m ija się w n in iejszy ch rozw ażaniach zależność pogląd ów poety od H er­ dera. M iałaby o n a zn a czen ie przy badaniu w p ły w ó w . P on ad to w y p ro w a d ził ją już C. P ę c h e r s k i (B rodziń ski a Herder. K rak ów 1916. O epigram atach: s. 86—-88,

(8)

Oprócz tego zbiór takow ej prostej filozofii praktycznej jest n a jw iern iej­ szym zw ierciad łem sposobu m yślenia, skłonności, obyczajów , stan u o św iecen ia i dośw iadczeń, przez jakie naród przechodził. U derzająca jest różnica w przy­ sło w ia ch lu d ów w o ln y ch od niew oln iczych , handlujących od rolników : tam w ięcej im aginacji, tu w ięcej zim nego rozsądku i t d . 17

F rag m en t te n w yjaśnia, dlaczego i dla jakiej filozofii epigram at staje się „nośną” form ą w yrazu. A kcent wypowiedzi przeniesiony zostaje z teo­ retycznego zainteresow ania ep ig ram aty k ą na jej zastosowanie „użytecz­ n e ”, w sensie przekaźnika ogólnie p raktycznych wskazań, zasad, będą­ cych odbiciem doświadczonego: „praktycznej narodow ej filozofii”, jak dopowie poeta w dalszej części „ listu ”. W artość znaczeniową, świadomość filozoficzną epigram atyki uzależnia zatem nie od w iedzy racjon aln ej, ale od ko n tek stu dziejow o-kulturow ego.

Przedłożone przez Brodzińskiego koncepcje epigram atyki określające „filozofię g a tu n k u ” 18, częściowo także św iatopogląd poety, in sp iru ją po­ średnio propozycje badaw czych rozwiązań. U św iadam iają, jaki jest s tru k ­ tu ra ln y probierz podm iotow y epigram atyki: nastaw ienie na ocenę subiek­ ty w n ą — „złośliwość” — „»Epigram m a jest istotnie od daw na złośliwe dziecię, ale to pew na, że się przez złe w zory zepsuło«” 19. K on kretyzują te ż historycznie selektyw ną, przedm iotow ą n a tu rę g atunku: raz in d y w i­ d ualizującą (jak w skazuje powyższy cytat), raz pozostającą w granicach ogólności (jak w poprzednim przytoczeniu z Listów o p olskiej literaturze).

O kreślając g atu nek w św ietle praw otaczającej rzeczywistości, po raz pierw szy w polskich dziejach teorii epigram atu no rm uje Brodziński jego społeczne zadania dydaktyczne, ustala historyczne i filozoficzne racje by tu ep ig ram aty k i, pozostaw ianej dotąd na m arginesach twórczości i teorii. N ajogólniej racje te czyta się tak : mimo w łaściw ych epigram atyce skłon­ ności do obiektyw izow ania nigdy nie była ona w ytw o rem niezależnym od czasów, k tó re ją w ydaw ały. W ty m sensie można mówić o jej okolicz­ nościow ym charakterze ogólnym, jak i o uniw ersalnie dydaktycznym przeznaczeniu, o zadaniach odm iennych od okazjonalnych fu n k cji większej części epigram atyki ośw ieceniowej, w iązanej z sy tu acyjn ym jej użyciem.

Postaw ę ep ig ram atu oświeceniowego określał w ybór m om entów dzie­ jow ych lub prądów , wokół k tórych w yw iązyw ała się kam pan ia epigram a- tow a: wysoce panegiryczna (Epigrammata Naruszewicza), paszkw ilancka

(Zagadki sejm ow e z r. 1790), dydaktyczna (osobne zbiory przysłów,

sen-17 L is t y o p o ls k ie j lite ratu rz e, III. W: P ism a e st e ty c z n o - k r y t y c z n e , t. 1, s. 86. 18 O sw o istej filo zo fii poszczególnych gatunków literackich coraz częściej, cho­ c ia ż w sposób niejednoznaczny, traktują n ajnow sze badania. Zob. J. A b r a m o w - s k a , „ B a jk i i p r z y p o w i e ś c i ” Kra sickie go, c zy li k r y t y k a sz tu k i sądzenia. „Pam iętnik L iteracki” 1972, z. 1, s. 29 i pa ss im . — A. W i t k o w s k a , „Stawianie, m y lu bim

si e la n k i...” W arszaw a 1972, s. 62-—96, szczególn ie 63—85.

(9)

tencyj; liczne w znow ienia A. M. F re d ry i M arewicza, w yciągi m yśli, bajki epigram atyczne), rozryw kow o-rokokow a (igraszki flirtow e, rym ow ane bi­ leciki, zagadki, kom plem enty, m in iatu ry erotyczne — K ropińskiego Dzieła

miłości, czyli M uz i pędzla żarty).

J a k ep igram aty Ośw iecenia z n u rtu dydaktyczno-racjonalistycznego sprow adzały się do przekazów ponadczasow ych i ponadlokalnych, w yka­ zując n aw et dużą nośność filozoficzną, tw orząc niejako kodeksy edukacji, tak ep ig ram atyk a pozostałych oświeceniowych ukierunkow ali najch ętniej chw ytała do „obróbki” m niej lub bardziej k o n k re tn e w ydarzenia. Rodza­ je i stopnie oświeceniowej skali pow iązań epig ram aty ki z ak tualizującą sytuacyjnością są bardzo zróżnicow ane, w żadnym jed n ak nie mieści się e p ig ram aty k a Brodzińskiego jako k o n ty n u acja. Skupia się ona w praw dzie na problem ach w spółczesnej sobie teraźniejszości, ale przede w szystkim poddaje się now ym (w zględem oświeceniowych) funkcjom i zadaniom . Nie krępow ana ścisłym i norm am i bądź zakazam i, o trzy m uje nowe ścieżki w ytyczone p o stu latam i Brodzińskiego: „w yprow adźm y je [złośliwe dziecię] z m iasta, niech poigra w śród pięknych n a tu ry w idoków ”, „niech pozna coś więcej nad salony to w a rz y stw a ” 20.

Sw oista k o n stru k c ja filozoficzna g atu n k u w ogóle (form a w yrazu treści filozoficznych) w rozw ażanym przy p ad k u ep igram atyk i B rodziń­ skiego oznacza otw arcie utw orów m niej na k o n k retn e okoliczności, raczej zaś na alu zy jn ie sygnalizow aną sytuacyjność. W ten sposób nie są tłu ­ m ione, ale w ręcz w y zw alają się sensy obiektyw izujące, mimo że epigra­ m at w w ięzach czasu przełom u p u lsu je pełnym życiem dążności swego okresu, co jed n a k rzadziej o trzy m u je w yraz udosłow niający. Rzadkością byw ają już in d y w id u aln e ad resy w ty tu łac h epigram atów Brodzińskiego (jeszcze np. Do K . Lipińskiego, Do Góreckiego, Do a n ty k ó w w sali W ąso-

w iczow ej), ew oluują n ato m iast w k ieru n k u adresów pojęciowych: Do czasu, Do przyjaciela, Do Boga, Do p raw dy. P rzyim ek „do” , jako jeden

z form alny ch zrębów okolicznościowej tra d y c ji fraszki, w yraźnie podpo­ rządkow any zostaje konw en cji z k ręg u ty tu la tu ry ody.

Z arzucanie jaw nie okolicznościowego c h a ra k te ru w epigram atyce poety, zanik ak tualizującego „tu i te ra z ” nie w yklucza jednak s tru k tu ra l­ nie przy tajo n ej poetyki okolicznościowości św iata zew nętrznego, mimo że dorobek te n nie d aje się ująć jednoznacznie w k a rb y określonej kon­ wencji. Podobnie zresztą, jak nie m ożna dynam icznie przeobrażającej życie h istorii lat, w k tó ry ch pow staw ały ep ig ram aty Brodzińskiego (1806—

1835), sprow adzić do synchronii.

C h a ra k te ry sty k a ustabilizow anej postaw y św iatopoglądow ej 21 autora

20 Ibidem .

21 W spom ina Cz. Z g o r z e l s k i (Ze s t u d ió w nad te k s t a m i Brodzińskie go. „Pa­ m iętn ik L itera ck i” 1957, z. 4, s. 573) o zapodzianym tek ście rozw ażań prozą, pt.

(10)

n a przykładzie jego epigram atow ych utw orów już ze względu na roz­ piętość czasu ich pow staw ania m ogłaby się okazać zwodnicza. Stosunek pierw szych epigram atów Brodzińskiego do późniejszych i ostatnich ma się tak jak w iek lat piętn astu do wieku dojrzałego; jak beztroskie, płoche, płytkie w p raw ki poetyckie czynione pod okiem b rata A ndrzeja — do epig ram aty k i pogłębionej doświadczeniem życiowym, prężniejszej m yślo­ wo i uczuciowo.

Niech przem ów i zestaw ienie dwóch krańcow ych czasowo utworów. J e d e n z najw cześniejszych:

J A K · P IĘ Ś Ć D O G Ę B Y

M ów ią: tak to przystoi, jakby p ięść do gęby; W idziałem , jak przystała: w y p a d ły m u zęby. [II 18]

W yraźnie żartobliw a, udosłow niająca epika fraszkowa, stylizacja na p ry m ity w n y żart ludow y. K ultyw ow anie obrazow ania w kategoriach m yślenia i w yobraźni ludow ej znam ienne jest dla początkującej epigra­ m atyki Brodzińskiego: Jegomość jest ciele (II 17), Ślepa, Z gęby m u zim ­

no i ciepło, G łupie głow y nie łysieją (II 18).

I — rep re z en tu ją c y najdalszy kres „przełom u” w epigram atach poe­ ty — jed en z [D ystychów napisanych dla Odyńca]:

[i]

N ie zw ażaj, że c ię zarzut sam olu b stw a czeka,

M ów o sobie, gdy w sobie zbadałeś człow ieka. [II 235]

— dw uw iersz pełen przyjacielsko-dydaktycznej rów now agi tonu, w ypo­ w iadany jak b y z pozycji człowieczeństwa w sobie doświadczonego.

Siedzenie n arastan ia koncepcji ideow ych Brodzińskiego byłoby na pew.no słuszniejsze niż u p atry w an ie jednej niezm iennej postaw y, ale by ­ łoby hipotetyczne, b ra k u je bow iem dat pow stania większości epigram a­ tów 22.

A jed nak w ram ach zakreślonych wyżej krańcow ych zjaw isk dają się rozróżnić trzy rozw ojow e etapy epigram atyki. Ich ewolucyjność rozpozna­ w alna jest raczej pod w zględem s tru k tu ry niż następstw a chronologicz­ nego. W różnych zestaw ieniach epigram atów (wobec licznej ich u B ro­ dzińskiego zbiorowości) etapy te mogą się przedstaw iać jako oboczne lub w zajem nie się nabudow ujące. Będą to następujące, m niej lub bardziej

Ró żn e zdania, u w a g i i m y ś l i p r z e z К . B. (1814), który „stanow i w ażk i m ateriał

do charakterystyki postaw y filozoficzn ej B rodzińskiego [...]”.

22 O rientacyjne daty etap ów epigram atyki m ożna przyjąć w ed łu g u staleń Z g o - r z e l s k i e g o (ib i d e m , s. 582) dla całej tw órczości poetyckiej Brodzińskiego. Tym bardziej że „punkty w a żn iejszy ch sk rętów drogi poetyckiej B rodzińskiego” : 1814 — 1821 — 1831, p okryw ają się z hipotetycznym datow an iem epigram atyki w U wagach

w y d a w c y (zob. Poezje, t. 2, s. 396—397): 1806— 1809, 1814— 1821, 1821— 1830, 1830—

(11)

w yspecjalizow ane, ale nie odosobnione, stadia: typow ości sen ty m en taln ej,

poetyckiej reflek sji filozoficznej oraz rozrachunkow ego rozdźw ięku

i współzależności z przeszłością.

„W cichym gaiku muz”

Z oświeceniowego re p e rtu a ru „definiow ania sam ego siebie” podm iot epigram atów Brodzińskiego obiera n ajch ętn iej koncepcję sentym entalnego w yznania-„spow iedzi” 23. Czy uznać by te n p rzy pad ek za sym ptom w za­ jem nego łam an ia się ten d e n c ji klasycystycznych i rom antycznych?

„P oeci n ie lubią m ilczeć, ch cą s ię ze w szy stk ieg o w y w n ętrzy ć, ch w a ła i na­ gana m u si być ich u d ziałem ; nik t c h ę tn ie n ie sp o w ia d a się prozą, ale w cich y m gaiku m uz ch ętn ie się w szy stk ieg o zw ierza m y ” 24.

W obec odniesienia ty c h stw ie rd z eń G oethego i zarazem B rodzińskiego do lite ra tu ry fraszkow ej ep ig ram aty k a w całej sw ojej ko lekcyjnej zbio­ rowości u ra sta do roli p am iętm k a-,,p o w iern ik a”.

F aktyczność to czy stylizacja? W ykładnikiem jakiej postaw y i wobec jakich zakresów rzeczyw istości są zw ierzeniow o-program ow e epig ram aty Brodzińskiego?

Ja k b y z pozycji p ro g ram u ustabilizow anych zasad w yjściow ych n a­ pisany jest w iersz:

D O J A N A K O C H A N O W S K IE G O

W ielb ię ja razem z św ia tem w ie lk ie genijusze, Lecz, J a n ie z C zarnolasu! ty ś m i u jął duszę; T yś m i jakoś do cich ej przyjaźni stw orzony, N ieokaźny, stąd m ało od św iata ceniony; N ik t też n ie w ie , co w tob ie w id z i serce m oje; I ja, z tobą przestając, o w ielk o ść nie stoję. [I 255]

Czy „ n a d er w dzięczny m ateriał dla bio g rafa” ? 25 N aw et — albo: w łaśnie — em ocjonalny ład u n ek w y zn an ia nie pozw ala u p atry w ać w utw orze obiektyw nego źródła w iedzy o życiu.

23 P rzesłan k i p rzeciw staw n e, ty p o w o k lasy cy sty czn eg o i rokokow ego p ochodze­ nia, u rzeczy w istn ia np. w iersz A. N a r u s z e w i c z a Z a b a w a m o j a ( w : L ir y k i

w y b r a n e . W arszaw a 1964, s. 90). Z godnie z w y su n ięty m do tytu łu ok reślen iem

u św iad am ian ie sobie w ła sn e g o u ogóln ion ego m n iem an ia o ży ciu przebiega tu w to ­ n ie lekkim , w eso ły m , a le p ełn y m n iezach w ian ej rów n ow agi racjon alisty form u łu ­ jącego przykład o b iek ty w n ej p o sta w y w o b ec św iata. Oto k oń cow a zw rotka:

U m y sł sp ok ojn y i n ieżąd n y w iela, D ośw iad czon ego m iło ść p rzyjaciela, L utnia rozkoszna: to k ied y posiadam , G dy um iem sobą — całą ziem ią w ład am .

24 P is m a , t. 4, s. 33. Jest to akceptacja w y p o w ied zi G oeth ego o fraszkach, przy ok azji o m a w ia n ia F ra sz ek K o ch an ow sk iego w w yk ład ach u n iw ersyteck ich .

(12)

W yjątkow ość zafascynow ania K ochanow skim bynajm niej nie jest zro­ dzona z urzeczenia jego fraszkam i. W w ykładach o litera tu rz e polskiej ty lk o kilk a fraszek poety uzna Brodziński „godnym i przytoczenia”, a to przez „Częsty b ra k sm aku i ubliżenie przystojności”, za któ re w ini to ­ w arzystw o Kochanowskiego, ale i tłum aczy go zarazem z tych utw orów : „K ażdy p oeta m usi coś dla sm aku swojej społeczności poświęcić, a Ko­ chanow ski ty m może rodzajem sm ak do czytania wyższej poezji obu­ dził” 26. U rasta w ięc fraszka także do próbki m iary poetyckiej, przyp i­ suje jej Brodziński rolę pro p agującą wobec poezji, rolę popularyzatorki. W epigram acie Do Jana K ochanow skiego nie idzie też tylko o żarliw ie w zruszeniow y hołd osobisty składany przed obrazem w ew nętrznego a d re ­ sata utw oru, którego in d y w id u aln y profil nie o trzym u je konkretyzacji. C h a rak tery sty k ę w y czerp u je a u to ry te t serca. Na pierw sze m iejsce, zgo­ dnie z tra d y c ją fraszkow ego autopodm iotu, typow ane je st „ ja ” au torskie. O braz Kochanowskiego ulega dopasow yw aniu przez podm iot do k u ltu ry uczuć „cichych”. W łaśnie podm iot odsłania się jako n a tu ra uczuciowa, stąd i w y raz nieścisłych, subiektyw nych opinii: „nieokaźny” , „jak oś”, „mało od św iata ceniony” . Ale n a tu ra to uczuciowa etycznie, toteż opinie bu d u ją i pozór głębokiej pokory, nieporadności, chroniący p rze d skom ­ prom itow aniem wobec w ystaw iania się w św ietle sław y, stąd i pointow a asekuracja. W yrzekanie się „wielkości” przy doborze w zoru w ysokiej k la­ sy, jak ą p rezen tu je K ochanow ski, przy całym zafascynow aniu oraz... „ p rz y k ra w a n iu ” cech w spółbohatera do w łasnych — podważa nie tyle autentyczność sugerow aną, co ukierunkow anie w yznania.

Szczególnego rod zaju rzeczywistość to zdwojona literacko rzeczy­ wistość m etaliteracka. Ow ym niem al utożsam ieniem z adresatem u sta ­ w ia się autopodm iot w tle trad y cji, wobec której „chciałby” być odczyty­ w any, k tó rą chciałby pow tórzyć, k tórej splendor na siebie skierow ać. S ty ­ lizacją ta k ą doposaża au to r sw oją biografię literacką 27.

O dw oływ anie się do Kochanowskiego jako do k o ntekstu jest zn am ien ­ n y m w yborem dla człowieka Oświecenia, a nie dla rom antyka, k tó ry dla swej historycznoliterackiej roli szukałby odpow iednika co najm niej w ś re ­

dniowieczu, m oże w baroku. W ybór tak i w y d aje się znam ienny zarazem dla zw olennika horacjańskiej filozofii „złotego środka” pogłębionej w k ie­ ru n k u um iarkow ania.

z nich, czy ty lk o u zu p ełn ian ia nim i, życiorysów w d osłow n ym znaczeniu. W obec fraszek B rodzińskiego próbę taką dał m. in. B. G u b r y n o w i с z (K a z i m i e r z B r o ­

dziński. 1830— 1835. P r z y c z y n e k do biografii i ch a ra k terystyk i. L w ó w 1892, s. 33—35).

26 Pism a , t. 4, s. 20.

27 Pod k ą tem udziału p oety w u trw alaniu jego biograficznej legendy napisany je s t przez A. W i t k o w s k ą w stęp do W y b o r u p is m K. B r o d z i ń s k i e g o (W rocław 1966. B N I 191).

(13)

H oracjusz n ie jesit nigdzie szum nym , en tu zjazm ow an ym poetą. [...] A le K o ­ ch a n o w sk i w duchu sta n u sw o jeg o inną od H oracjusza szed ł drogą. N ie jest o n to w a rzy szem p a n ó w św iata jak H oracjusz, jest o n filo zo fe m rolniczym , w e ­ sołym , roztropnym sąsiad em 28.

P odpórka z w ykładów u n iw ersy teckich w y jaśnia ostatecznie owe szczególne skłonności senty m en taln eg o ,,serca”, którego m ową wiersz szafuje, do sielskiej połaci chw ały Kochanowskiego.

Znacznie precy zy jniej zakres indyw idualnego k u ltu istnienia i dzia­ łania w yłoży au to r tw ó rczy w w ierszu epigram atow ym :

D O M O J E G O S T O L I K A

Gdy roln ik ów z pługam i w y w o łu je zorze, Ja, zielo n y sto lik u ! — ja przy tob ie orzę. T yści m o je dzied zictw o: sta n iesz m i za n iw ę, G dzie dziatkom chleb ob m yślam lub im ię p oczciw e. W yrobnik w d n i pow szed n ie, a le w dzień św iąteczn y W w ieczn o ść m yślą się puszczam nad te n czas konieczny. Tu pańskiej ch orągiew k i w y śm iew a m od m ień ce,

Ś lisk ie m ożnych fortu n y i k la sy k ó w w ień ce; A w p rzyśp ieszon ym św iata zm ien n ego obrocie C ichej p raw d zie hołd u ję i starej prostocie. [I 261]

P raw ie każdy dw uw iersz, k ażdy w iersz u tw o ru jest przekazem h isto ­ ry czn oliterack iej lub poetyćkofilozoficznej sy tuacji zw ierzeniow ej. Mono- logizuje św iadek przyspieszonego o brotu św iata, „św iata zm iennego” — nie tylko w sensie ogólnorefleksyjnym , ale i w znaczeniu czasu histo­ rycznego „w niespokojnym w iek u ” (Do a n ty k ó w w sali W ąsouńczowej, II 225), jak im był przełom dw u epok. Świadom ość dynam icznej historii zdradzi podm iot i w innych epigram atach: „Nowe, odm ienne życie zw ia­ stu je się ś w ia tu ” (Do m u zy , II 220). U czestnik „św iata zm iennego” obie­ rają cy dziedzictwo n a „niw ie” „zielonego sto lik a”, obm yślający „chleb”

lub „im ię poczciw e”, tra k tu je doczesność jako „czas konieczny”, „w iecz­ ność” zaś jak o w yidealizow ane n astępstw o doczesności. P ro g ram u je je d ­ n ak i w ycieczki pod adresem nierów ności społecznej (realizując je w in ­ nych ep igram atach, np.: Nierówność, II 229; Polska ekonom ika, Do pa­

nów, II 230), nie pozostaje już pod urokiem „klasyków w ieńców ”. Z na­

m iona typow ości życiowego i literackiego p rogram u podm iotu w iersza najpełniej w y ak cen to w u ją słowa: „Cichej praw dzie hołdu ję i sta re j p ro ­ stocie” .

I w łaśnie e p ig ram aty k ę Brodzińskiego, d ającą się interp reto w ać w przek ro ju ew olucyjnym wobec różnych kontekstów : sytu acji społecz­ nej, historycznej, psychologicznej i w ujęciu ponadczasow ym niekiedy, ep ig ram aty k ę na pozór niejedn o litą i nieskoordynow aną scem entow uje

(14)

ta ciągle w y b ijająca się myśl, tw orząca w ątek filozofii małego szczęścia, „cichej w ielkości” (Do a n tyk ó w w sali W ąsow iczowej, II 225), p rze w ijają ­ ca się nieu stan n ie w różnych odm ianach tem atycznych: S m u tn a śm iesz­

ność (I 258), J e d y n y sposób, Do praw dy (II 233), Piszący (II 220). To pro­

gram ow e hasło-praw o k oronuje nie tylk o bezpośrednie w yznania po­ glądów poety, Skupia nadto przyległe p o stu laty jego m in iatu r: cierpienia uszlachetniającego, szczęścia w troskach i sm utku — Rada, Do niew ielu (II 231), I to coś, Do plączącej (I 260), Do czułego (II 236). P atro n u je sen­ ty m en taln em u kultow i drobiazgu — Fraszka i w ielkość (I 259), Epigram ­

m a (II 221), Do fraszek (II 222), Robaczek św iętojański (II 231), a z [D ys- tyc h ó w napisanych dla O dyńca]:

[II]

Drobiazg n ie jest błahością. D robna w kroplach rosa R zeźw i ziem ię i w so b ie odbija niebiosa. [II 235]

Praw o „cichej p raw d y i starej p ro sto ty ” stanow i istotę egzystencji różnych k rea c ji podm iotu: rolnika, filozofa, poety, k ry ty k a , dy dak tyk a itd. „ P raw d a” id en ty fik u je się z „prostotą” ; jak powiada Brodziński: „ p r o s t o t a obraz p raw d y ” 29. S taje się synonim em poetyckim piękna, dobra, sm utku, czułości, szczerości, w iary. A „ciche” — pozytyw ne, utoż­ sam ia się z tym , co daw ne — „ sta re ”.

P ro sto ta -p ra w d a w całej epigram atow ej swej wielotorowości określa program ow anie postaw y biernej, św iatopogląd poety polem izujący z ów ­ czesną rzeczyw istością, nie tylko św iata literackiego. W szystko poza tą ideą widzi podm iot w ierszy jako m arność św iata tego: Sława, Fraszki

(I 257).

Szereg epigram atów w y łam u je się spod tych jak b y katechizm ow ych zasad, przekazując raczej w nioski-rady filu tern ie „św ieckie” : Przestroga

świecka, Zaprawa, W et za w et, Pochlebca, Ostatnia lekcja uczniow i (II

234).

Jednakże scalają epigram aty Brodzińskiego jego „filozofię” życiową, n a tu ra ln ą , zw iązaną i z d ydak ty k ą użytkow ą, w pisaną w te w iersze, a sn utą z m otyw ów filozofii chrześcijańskiego stoicyzmu, z se n ty m e n ta l­ nej filozofii ładu em ocjonalno-m oralnego, w dalszej p a ra n teli — być mo­ że — z renesansow ego dziedzictwa horacjańskiego, sprow adzanego tu ta j

do ograniczającego um iarkow ania, „które uprzedza zbytek, zm niejsza po­ trz e b y ” 30.

Jako konsekw encja arty sty czn a takiej postaw y narzuca się kam eraln y w ystrój m in iatu r, które tym łatw iej sta ją się forum dla w yznań oso­

29 U r y w k i filo zofic zno-m oralne. O n a jw a ż n i e js z y c h p r z y w a r a c h człowieka. W:

Pism a, t. 7 (1874), s. 306.

30 Ibidem.

(15)

bistych. Z w ym ienionym i założeniam i w iąże się i powściągliwość d y d ak ­ tyczna, k tó ra jest p rzeciw ieństw em m o ralizato rstw a ep ig ram atyk i oświe­ ceniow ej. D ydak ty zm złagodzony zostaje se n ty m e n ta ln ą ety k ą uczucia, przyjacielsko pobłażliw ą postaw ą ,,nauczyciela” w stosunku do „m łodo­ cianego ucznia”. S tą d też rezy g n acja z a u to ry te tu rozum u. N auczyciel to poufały i cieszący się zaufaniem . P ra w d y , k tó re głosi, podsuw a jako sp raktykow an e, o czym pow iadam iają już ty tu ły : Z p r a k ty k i (II 234), Z dośw iadczenia (II 231). Z atem zw ycięża a u to ry te t dośw iadczenia i za­ ufania. K ry ją w sobie te p raw d y w iarę w p ierw o tną prostotę, k tó ra pod­ porządkow uje epig ram aty Brodzińskiego m isji m o raln ej z k ręg u słow iań­ skiej n a tu ra ln e j w olności i sw ojszczyzny, a więc i „słow iańskiej filo­ zofii” :

D O P T A S Z K Ó W

W as natura, o ptaszki! k ołysze z gn iazd am i; W as d z iw n ie p isan ym i o d zia ła piórkam i; W as p ieśn i w y u czy ła , k tórym i i lasy S am otn e o ży w ia cie, i rolnika w czasy; D la w a s z gór rozesłała ch łod zące stru m ien ie; W am opatrza z sieją cy m k m ieciem w y ż y w ie n ie ; W as, jak an iołk ów , sk rzyd ły obdarza lek k iem i, D ała być p osłań cam i od nieba do ziem i, Ż e drogą nied osiężn ą, nucąc pieśń sw obody, P rzep aści p rzeb yw acie i zam k n ięte grody. T ak ży li i S ła w ia n ie, sz c z ę śliw e jej dzieci, W ierząc n aw et, że dusza, gdy z cia ła u leci, P ta sie o d zieje piórka, na gałązce sięd zie

I nad grobem p ieśń d aw n ą p o śp iew y w a ć będzie... [I 256]

„Filozofia, poezja i znajomość życia w najkrótszych wyrazach zawarta”

A foryzm y, senten cje, m aksym y, przysłow ia, „m yśli piękne, ucinki, zdania, jed n y m słow em e p i g r a m a t a ” 31, sp rak ty k o w an e są powszech­ nie jako celniejsze w konsekw encjach sposoby w ypow iedzi lite ra tu ry fi­ lozoficznej 32 i poetyckiej zarazem . W zajem ny sto sun ek filozofii i poezji zaw artej w ep ig ram atach określał tak że B rodziński:

D odać tu m uszę, że ep igram atu n ie m ożna brać jed y n ie w zn aczen iu u szczy­ p liw e g o dow cipu: u nas b y ł to rodzaj poezji, ró w n ie jak u G rek ów ten , który n am po nich zo sta ł pod n a z w isk ie m anthologii. Są to krótkie, le k k ie w y ra że­ n ia różnych p o m y słó w i uczuć, portrety sc e n dom ow ych i w iejsk ich , w a ż n e sp o strzeżen ia i se n te n c je filo zo ficzn e, zgoła filo zo fia , poezja i zn ajom ość życia w najkrótszych w y ra za ch zaw arta 33.

33 L i s t y o li te r a tu r z e pols k iej, III, s. 87.

32 E pigram atykę u p ra w ia li ta k ż e — i przede w sz y stk im — filo zo fo w ie , np. R ou s­ seau, W olter, S ch openhauer.

(16)

O siągają one najw iększy z m ożliw ych efekt ogólności, zwięzłości, dow cipu 34. Są te re n e m zderzeń m iędzy d y sk ursy w n ym 35: pojęciow o-lo- gicznym , językiem filozofii a m etaforycznym i — lite ra tu ry ; są najściślej­ szym połączeniem dążności poetycko-konceptycznego w yrazu, upiększe­ n ia z filozoficznym przekazyw aniem „czystej”, stężonej sem antycznie myśli. Dochodzenie i sposób podania ogólnych p raw b y tu jaw i się spraw ą na ró w n i filozofii ja k i poezji, co zn ajdu je odzw ierciedlenie i w tej obiegowej konstatacji, że poezja jest filozofią totalną. E ksponuje to szcze­ gólnie poezja reflek sy jn a, do k tó rej p re te n d u ją m ałe fo rm y poetyckie. Zespolenie ow ych dążności filozoficznych z poetyokością ostro u w y ­ raźnia się w aforystyce Brodzińskiego z okresu dojrzałej jego twórczości. M usiał ju ż dostrzec je P aw eł H ertz afirm u jąc „blask sm utnej u ro d y ” w epigram atyce poety, skoro napisał:

Z adziw iające są jego fraszki i aforyzm y w ierszem , płód filozoficzn ego n a ­ m ysłu i w i er szop i sa rsk i e j zdolności. Są p ełn e rozum u i m e la n c h o lii36.

Przykładow o, dla jednoczesnego uzupełnienia historycznoliterackiego usytuow an ia afory sty k i poety, zaryzykujem y zabieg na aforyzm ie o m a r­ ności w szelkiej sław y:

34 „D ow cipu” n ie w d zisiejszym rozum ieniu jako żartu, ale w se n sie h istorycz­ nym teg o w yrazu, szczeg ó ln ie X V III-w ieczn ym . Zob. P. H a z a r d , M yś l e u r o p e j ­

ska w XVI I I w ie k u . W arszaw a 1972, s. 2illl: „D ow cip b ył w y k w ite m tej epoki, ete­

rycznym olejk iem , stężon ym w epigram atach, rozrzedzonym w satyrach [...]. »To, c o nazyw a się dow cipem , to albo n ow e porów nanie, albo cienka aluzja; alb o u ży­ c ie sło w a w jednym znaczeniu przy rów noczesnym sugerow aniu in n ego znaczenia; to su b teln y zw iązek m ięd zy d w iem a n iepospolitym i ideam i; to o so b liw a m etafora, p oszu k iw an ie tego, co ukazuje się w danym przedm iocie na p ierw szy rzut oka, a le co rzeczy w iście w nim tk w i; to sztu k a łączenia dw óch o d ległych rzeczy lub roz­ dzielania dw óch rzeczy, które zdają się połączone, lub też p rzeciw staw ian ia ich sobie; to sztu k a dopow iadania m y śli tylk o do połow y, aby resztę p ozostaw ić d o ­ m yśln ości odbiorcy«”. D efin icja zaw arta w cy ta cie — tłu m aczon a z W oltera. D y ­ skusję X V III-w ieczn ą nad „dow cipem ” na Zachodzie referu je A b r a m o w s k a (op. cit., s. 33, 43— 46 i passim). — M iędzy w ielo m a zn aczen iam i pod staw ow ym i w a ży ło s ię już p o jęcie dow cipu u B r o d z i ń s k i e g o (O eg za lta cji i en tu z ja z m ie . [P ierw odruk: 1830]. W : P ism a e s t e ty c z n o - k r y t y c z n e , t. 1, s. 171): „U R zym ian: »in g e n iu m , v is anim ae, charakter« b yły rzeczą jedną. Jan K ochanow ski m ów i, iż »dow cipem w sła w ił s w e im ię na P ółnocy«; dziś, gdy »dowcip« w zn aczen iu fra n ­ cuskiego »e s p r it« u w ażam y, n iep rzyzw oicie by b yło sobie przyznaw ać, ch ętn iej za to p rzyznajem y, szczególn iej poetom , zaszczyt gen iu szu ”.

35 O d ysk u rsyw n ości języka ep igram atów jako o racjonalizującej konstrukcji a n a lity czn ie trak tu je artykuł: A. S i o m k a j ł ó w n a , D y s ty c h e p i g r a m a t o w y K a ­

z i m i e r z a B rodzińskie go. „P am iętnik L iteracki” 1972, z. 1, s. 91, 105—409 i p a s s i m .

36 P. H e r t z , K i l k a m y ś li o p o e z j i K a z i m i e r z a Bro dzińsk iego. W: K. B r o ­ d z i ń s k i , W ie rsz e w y b r a n e . W arszaw a 1986, s. 43. Stąd też pochodzi w y ra żen ie „blask sm u tn ej urody”.

(17)

S Ł A W A

S ła w a m ąd rych — jak iskra — zab łyszczy i zgin ie,

S ła w a m ożn ych — jak strzała — za św iszczy i m inie. [I 257]

Oprócz nie istniejącego k o n tek stu pozytyw nego: co n i e m inie? — dość dokładnie n a w e t i naocznie m ożna w ty m dw uw ierszu w ysegrego­ w ać oszczędniejszą w w ym ow ie, bardziej pojęciow ą część o nachylen iu sentenc j analn y m :

S ła w a m ądrych — zginie, S ła w a m ożn ych — m inie,

od w ypow iedzi nasyconej k re a c y jn ą m ocą poetyckiej obrazowości:

jak iskra — zabłyszczy, jak strzała — zaśw iszczy.

N ie dochodząc praw dziw ości przestro g i o sceptycznym , wręcz pesy ­ m istycznym fin ale w raz z sensualizm em m etafo ry k i — z n arzu cającym się s y m e trią p o rów n ań efektem poetyckiego w ykończenia odbieram y k la- sycystyczne: „kunsztow ne, poetyckie uogólnienie wiadom ości o św iecie” 37. Z n am ienne dla oświeceniowego sy ste m u a n alo g izo w an ie38, łączące się w Sław ie i z zachow aniem rów now agi członów (obrazowanego i o brazu­

jącego), i z oparciem na g en eralizu jący ch k o n k retach („iskra”, „ strz ała ” w ty m użyciu), a tak że z praw em d ysty ch u do układów paralelny eh , w ią­ że się z lirycznością em ocjonalną. W łaściw a m etaforyce klasycystycznej fu n k c ja p ery frazy , poetyckiego definiow ania, godzi się — nie ty le z uza­ sadnioną w tw órczości rom anty czn ej „poetyzacją ob razu ” , ile — z obra­ zow aniem w ro li sen ty m en taln eg o u lirycznienia, szczególnie zaś tra n s fo r­ m acji afo ry zm u w elegijność: pesym istyczny finał, m elancholia, p rzeni­ kliw ość, w zniosły sm u te k zadum ania to jej afo rystyczn e rek w izyty . Po­ dobne znam iona, z p rzechy len iem k u se n ty m en taln ej liryczności elegii, w idoczne są w w ie lu d ysty ch ach Brodzińskiego: Ł za (I 254), Skrom ność (II 235), M yśl w niebie (II 236), Do czasu (I 225), Zapał narodow y (II 220). P ra w d y , poddane w nich m etafo ry cznem u przetw o rzen iu, zostają lekko stłum ione, w zam ian uw znioślone łagodną tkliw ością i „od^suszone” sen­ ty m e n ta ln y m i łzam i.

P rzeciw nie m ają się u k ład y m iędzy zaw artością refleksyjno-filozoficz­ n ą a konceptyczno-p o ety cką i em ocjonalną w in n ej grupie dystychów ep i- gram atow y ch Brodzińskiego. W te j m ianowicie, w k tó re j w topienie „m y­

37 Cz. Z g o r z e l s k i , K u c z e m u z m i e r z a p o e z j a n a s z e j do b y? „T ygodnik P o ­ w sz e c h n y ” 1965, nr Ш6, s. 7. H istoryczne fu n k cje m etaforyk i in terp retu je badacz rów n ież w szkicu: W s p ó łc z e s n a p o e z j a p o ls k a w o b e c t r a d y c j i r o m a n ty z m u . „T eksty” 1972, nr 5, s. 55.

38 O bszern ie k w e stię a n a lo g izo w a n ia racjon alizu jącego w y łu szcza I. O p a c k i

(S łow ackiego „ r ó w n a n ia z j e d n ą n i e w i a d o m ą ”. W : P o e z ja r o m a n ty c z n y c h p r z e ł o ­ m ó w . Szkice. W rocław 1972).

(18)

ś li” w poezję zostało zorganizow ane bardziej z uzew nętrznieniem po­ rządku obrazow ania intelektualnego: Filozofia (I 258), D um a i skrom ność (I 259), N a p om knienie (II 233), Udział (I 261), Z p r a k ty k i (II 234), Sen

i obudzenie (II 234), a także tek st:

P R A W D A

P raw da jest w ieczn a, lecz daje cień w ielk i: P o cien iu sąd zi ją w szelk i. [II 233]

W sposób precyzyjniej a b stra k cy jn y wiersze te w ydobyw ają n a w ierzch rozum ow anie: w k o n k retn y m p rzy p ad ku — czytelne następstw o logicznego w yw odu, rzecz w łaściw ie o potocznym , życiow ym rozum ieniu „p raw d y ” , o jej zaprzeczeniu. Z atem i dom yślna przestroga przed „cie­ niem ”, k tó ry p raw d ą nie jest. Przestroga, ja k nie należy p raw d y pojm o­ wać. M etaforyka ty m razem szczególnie w yraziście służy a rg u m e n tu ją ­ cem u w artościow aniu uniw ersaliów .

G dyby nie elegijna to nacja em ocjonalna osobowości tw órczej, wyciszo­ nej niejako realnością refleksyjnego rozum u, gdyby nie owa pow ierzchnia p iętnującej aforystycznie egzaltacji lirycznej, w iele powyższego ty p u epigram atów m ożna b y in terp reto w ać tylko w kategoriach m oralizującego dogm atyzm u Oświecenia, autonom icznych racji bezw zględnych, sprzęga­ jących się chętnie z arty sty czn y m i rygoram i dysty chu sam odzielnego.

Św iadom zresztą zw iązku poezji z filozofią, poeta odcina się — m. in. w rozpraw ie O czuciu — od zim norozum owej filozofii. Nie u znaje też w yłączności p ry m a tu „serca” , u nika ty m sam ym podporządkow ania te n ­ dencjom senty m en talno -rom an ty czn y m . In sta n c ją poezji zachow ując „czu­ cie”, filozofii zaś — „rozum ”, pisze: „filozofia obiera sobie poezję za re ­ prez e n ta n tk ę sw ych dążeń, [...] poezja praw dziw a nie w yrzeka się nig d y praw odaw stw a filozofii” 39. Opow iada się więc B rodziński za klasyczną rów now agą w skazanej zależności — tak w p rak ty ce dw uw ierszow ej epi- gram aty k i jak i w teorii estetyczno-krytycznej.

Ta nie datow ana ściśle, bliższa końcow em u etapow i rozw oju epigra- m aty k a dysku rsyw n a, oddana n a usługi poetyckiego definiow ania pojęć, z a jm u je w zbiorze B rodzińskiego poczesne miejsce. Siłą obiektyw ności, nie ograniczonej jednostkow ym „tu i te ra z ” , choć nacechow anej se n ty ­

m en ta ln ą tonacją (gdy program „cichej p raw d y ” rozciąga na sztukę słow a poetyckiego), ufilozoficznia spraw y proste: skrom ność, rzewność, i upraszcza filozoficzne: czas, „profesoryzm ” , praw dę.

Recepcja szans utraconych

O statn i etap w rozw oju przełom ow ej ep ig ram aty ki m ożna wyznaczyć ściślej nie tylko stru k tu ra ln ie , ale i chronologicznie: 1831— 1835. K onk re­

(19)

ty zu ją ca ideow o dla u tw orów tego okresu jest szczególnie data pow sta­ nia listopadow ego. Do tej p o ry w artościow anie historyczne w ep igram a­ tach B rodzińskiego było n iem al n o rm aty w n e. O graniczało się do poetyc­ kiego form u ło w an ia m niej lub bardziej u n iw ersaln y ch praw em pirycz­ nych, do seku n d o w ania w y bujałej na początku w. X IX k ry ty c e literackiej: u ch w y tn ie n aw et — w alce k lasy k a z ro m a n ty k am i ([W ielu udających

u czo nych są księżyce...], Do k r y ty k ó w , N asze p iśm iennictw o, Na chw al­ ców K ościuszki, II 227; Do m łodych, I 263 i II 232); do obrony „idyllicz­

nej koncepcji lite r a tu r y i życia, m odelu duszy słow iańskiej, filozofii r e ­ zygnacji i poddania się konieczn ościom ” 40.

W czesne p ró b y odzyskania niepodległości — udział w w ojnach napo­ leońskich (1808— 1813) — nie znalazły odbicia w ep ig ram atach B rodziń­ skiego. Szkołą pogłębionego p a trio ty z m u okazało się dopiero pow stanie. W zbogaca się w ów czas p o ten cjał ideow y epigram atów . Po części pod p resją żyw ej h isto rii u stę p u ją ra c je osobiste, w iążą się z ideą w alki poli­

tycznej. W yostrza się re la c y jn y p ro fil ep ig ram atyk i B rodzińskiego. W se n ­ sie sprzęgnięcia ze sp raw am i pokolenia ep ig ram at o trzy m u je c h a ra k te r a lu zy jn ie okolicznościowy, a jednocześnie n ab ie ra w siebie więcej r e ­ flek sji filozoficznej w obec historii. P ra w a rządzące św iatem przełom u zostają „w ydobyte z ogólnej su m y działań lud zkich ” 41. Nie są a b stra k ­ cyjne. N apom knieniam i o d sy łają do podtekstów , do k onsytuacji.

S ty l m yślenia dopasow any zostaje częściowo do poglądów początko­ wego rom an ty zm u . U dziela się afo ry sty c e poety nieco en tuzjazm u mło­ dych ro m an ty k ów . Filozofia p rak ty c y zm u p rzy b iera w niej znów nową u B rodzińskiego odm ianę: p o staw y a k ty w n e j w realizacji celów narodo­

w ow yzw oleńczych. Toteż jak o życzenie p a trio ty skierow ane pod adresem zaborcy należałoby czytać dystych:

D O R U S S A

N iezu p ełn ieś przew id ział, że P olsk i n ie straw i,

B o k r e w z niej w y żło p a n a sz a le ń stw o m u spraw i. [II 219]

N arodow a cecha P olaków — zdolność do „czy n u ”, doceniona zostaje w dw uw ierszu:

D O Z IO M K Û W

K ied y radzim y, to śm y k łótn i b liscy;

G dy p rzyjdzie czynić, rozu m iem się w szyscy. [II 227]

W ty m k ontekście tłum aczy się też jed e n z n ajpóźniejszych dy sty - chów p o ety —

40 P rzy to czen ie z w y so c e in sp iru jącego w stę p u W i t k o w s k i e j w W y b o r z e

p i s m B r o d z i ń s k i e g o (s. CIV).

41 Z danie w y ję te z h isto rio zo fii K o łłą ta ja w in terp reta cji H. H i n z a (w anto­ logii: P o lsk a m y ś l filo zofic zna. O św iecen ie. R o m a n t y z m . W yboru d ok on ali oraz w stęp a m i i p rzyp isam i op atrzyli H. H i n z i A. S i k o r a . W arszaw a 1964, s. 46).

(20)

G Ł O S Ś W I A T A

D o B oga — z chęcią, a do nas — z czynam i,

C hęć tw o ja z B ogiem , czyn zostan ie z nami. [II 236]

Ale już w cześniejszy od powyższego u tw ó r zaw iera rozsądkow ą k ry ­ ty k ę przysłow iow o „słom ianego zapału” :

Z A P A Ł N A R O D O W Y P oczu ł m o ty l sk rzyd ełk a i listek porzucił,

P ięk n ie b u jał pod niebem , lecz do listk a w rócił. [II 220]

Mimo solidaryzow ania się z w y darzeniam i listopadow ym i — rom an­ tycznego en tu zjazm u starczyło n a niew iele uogólnień tego ty p u . Pod­ m iot ep igram ató w końcowego okresu przełom u cechuje w ielotorow ość m yśli. W iększość utw orów nie rezy gn u je ze stanow isk wcześniejszych, n aw raca do reflek sji n ieprzychylnych entuzjazm ow i, k tórego źródłem je st chw ilow y, ślepy, w skutkach zaw odny zapał, uniesienie 42, do sądów B rodzińskiego z ro zp raw y O egzaltacji i en tu zja zm ie (ostatnia w e rsja z r. 1830). P ra k ty c z n y rozsądek w ypiera p oryw y „serca”. E pigram at za­

leca jakościowo nową, idealną, no rm aty w n ą kom pilację uczuć i rozum u:

R O Z S Ą D E K M łode serce siw ej g ło w y — To rozsądek narodow y. [II 219]

„ J a k ból na zagorzenie, ta k zdrow y rozsądek najlepszym jest lek a r­ stw em przeciw zapaleńcom i zagorzalcom ” 43. Z tej konserw atyw n ej te ra ­ pii „k la sy k a ” w yw iodły pochodzenie jeszcze n iek tóre polistopadow e epi­ g ram a ty Brodzińskiego:

z H I S T O R I I

Ci ty lk o u m nie rozum ni byli,

Co m ieli rozum w stanow czej ch w ili. [II 219]

Podobny sens — przez aluzyjne odwołanie, w yprow adzające analogię m iędzy bieżącym i w ypadkam i a dziejam i, k tó re doprow adziły do rozbio­ rów Polski — m a utw ór:

N A S Z S T A N

D rugi k res n ieszczęść naszych, ziom k ow ie! nadchodzi, N ie skąpi dla n as N ieb o zw ycięsk ich w a w rzy n ó w ; Za op ieszałość o jcó w cierp ieliśm y m łodzi,

T eraz starzy cierp im y za poryw czość synów . [II 219]

K onw encjonalny k o n flik t m łodzi—sta rz y n ab iera tu znaczenia odręb­ nego. S prow adza się do losu politycznie „cierpiętniczego” pokolenia p rze­

42 Zob. O eg za lta cji i en tu z ja z m ie , s. 163 i pass im. 43 Ib id e m , s. 167.

(21)

łomu. Pokolenia i przełom u ujętego w ra m y w y d arzeń narodow ow yzw o­ leńczych oraz re p re sji uzurpatorów .

W to n acji retorycznego p ato su ody w ypow iedziane jest hasło — za­ przeczenie rom antycznego „M ierz siły n a z a m iary ” :

A R C H ID A M U S D O S Y N Ó W P O L S K I

Za kraj, n ie z k rajem na śm ierć! pom ału, pom ału! M iejcie łu b w ię c e j siły , alb o m niej zapału! [II 219]

Hasło to sp rzęgnięte zostało z uogólnieniem p rak ty czn ej tezy filozo­ ficznej z m ow y O narodowości P o la kó w :

G d yb yśm y ten nasz naród, św ia tu potrzebny, tak drogo dotąd k r w ią utrzy­ m any, zam ord ow ać dali, do o statk a go n ie bronili, za słu ży lib y śm y razem z m or­ dercam i naszym i n a piekło, k tórego p rzedsm ak już n am na tej ziem i czuć d a l i44.

I jeszcze jed n a zdrow orozsądkow a, epigram atyczna aktu alizacja m e- sjanicznego w ątku, skom pilow anego ty m razem z m yślą u n iw ersaln ą o n ietrw a ły c h sk u tk ach wdzięczności:

W D Z IĘ C Z N O Ś Ć D L A P O L A K Û W

Za w o ln o ść Europy sp ieszy cie k u zgubie, E uropa za słon ion a szarp ie w a m skubie. [II 219]

Są to aż ogólnikow o reflek sy jn e, diagnostyczne sk ró ty, w ydedukow a- ne z gorzkich dośw iadczeń polskich w alk w yzw oleńczych, sygnalnie, przy pom ocy ja k b y k o n sp iracy jn ie obiektyw izującej sym boliki form u łujące za­ sady p rzek o nań m oralno-niepodległościow ych i — politycznych.

Istotne a rty sty c z n ie i zarazem ideowo jest zużytkow anie aluzyjności rodem ze sfe ry ro m an ty czn ej rew olucji: „poryw czość synów ” , „opiesza­ łość ojców ” , „stanow cza ch w ila”, „D rugi kres nieszczęść n aszych” itd. A luzyjności w ręcz frazeologicznej, ale oceniającej, fu n k cjon alnej dy dak ­ tycznie.

W sy tu a c ji podm iotow ej zm ienia się te m p e ra m en t w ypow iedzeń, co uw idocznione zostaje za sp raw ą w y m ian y statycznego istnienia n a rzecz działania: czasem ro m an ty czn ie postępow ego, częściej opozycyjnie kon ­ serw atyw nego. In te rp re ta c ja zasad filozofii b y tow ej k ie ru je się tera z z odniesień in d y w id u aln y ch lub ogólnoludzkich na p ro b lem aty k ę n a ro ­ dową.

N iestałość k o n ta k tu z em pirycznym by tem narodu, p e ry p etie popo­ w staniow e, p orażka głoszonych daw niej przekonań, żyw iołow a religijność,

a p rzy ty m u d zielająca się poecie filozofia polskiego m esjanizm u — rozpoznaw alne są ostatecznie w splocie tem aty czn y m teo cen try zm u i dy­ re k ty w p rac y organicznej, w splocie w iążącym w cykl grupę dystychów z r. 1835 dedyk ow an y ch O dyńcow i n iby n a zasadzie testa m e n tu ideowego:

(22)

D O J A N A

Czyń tylk o dobrze mój Jan ie B ogu zostaw , co się stan ie. [II 236]

N A S Z A M I S J A

Podróż nasza — boska droga,

W n as jest czynność, czy n — u Boga. [II 236]

W arto by tu raz jeszcze przypom nieć dw uw iersz zaczynający się od słów: „Drobiazg nie jest błahością” ; szczególniej zaś Głos świata, k tó rem u nadano w rozw ażaniach podw ójne rozw iązanie: uprzednio z podtekstem historyczn ym — przyw ołując znaczenie „czynu” zbrojnego, teraz n ato ­ m iast — „czynu” jako pracy. Mieści się w w ym ienionym szeregu i kilka pozostałych w ierszy cyklu: [M yśl w niebie], Ewangelia, Nasza wiedza (II 236).

Nam aszczone stylem m istycznie biblijnym , przekraczają już próg re ­ w olucyjnej historii pow staniow ej. Są św iadectw em a p ro b aty ew olucji organicznej, propagow ania now ej odm iany p rak ty cy zm u jako postaw y czynnej wobec celów powszechnych.

Z pozycji przeszłości (w dwóch znaczeniach: w iersz n a p isan y po r. 1831 i nie spotykane p rzed tem operow anie form ą gram atyczną czasu przeszłe­ go) c h a ra k te r podsum ow ania i zarazem sy n tety zującej realizacji zasad w yjściow ych w nosi do ep igram atyki Brodzińskiego tek st z o statniego okresu twórczości:

D Z W O N E K W I E J S K I

Wy na w ieża ch w y n io sły ch k ołysan e dzw ony! G ło siły ście tryu m fy i m onarchów zgony, R ozp ęd załyście chm ury, z w ia sto w a ły w roga I w dzień trw ogi w y głosem w o ła ły śc ie Boga; Mój g ło s słaby, le c z ranny, i za n im w ieśn ia cy A n ioł P ań sk i m ó w ili, w sta w a ją c do pracy. [II 221]

Głos poety so lidaryzuje się z głosem „dzw onka w iejskiego” . K lucz m. in. do sym boliki wiersza stanow i fra g m en t L istu K. Brodzińskiego do

A ntoniego Z y g m u n ta Helcia w K rakow ie z roku 1835:

p o zn a łem w ie lk i w str ę t m uzy do togi, jakoż toga i lu tn ia są to rzeczy n iezm ier­ nie sprzeczne. W n e t t e ż w y s t ą p i l i p r a w d z i w i w i e s z c z e , z m ł o d ­ s z e g o p o k o l e n i a , k t ó r y c h g ł o w y , j a k d z w o n y s t o l i c , n o w e p a n o w a n i e p o e z j i , n o w e n a r o d o w e u r o c z y s t o ś c i z a p o w i a ­ d a ł y ; cieszy łem się i u ży w a łem z innym i, a sam p u ściłem się na b ad an ie naszej przeszłości, której pam ięć zachow ać u siłow ałem . A to li o tych m oich d aw n ych p oezyjkach p o w ied zieć m ogę, i ż b y ł y s k r o m n y m d z w o n k i e m w i e j s k i e g o k o ś c i ó ł k a , k t ó r y t ą m a t y l k o z a s ł u g ę , i ż n a j r a - n i e j w z y w a ł d o n a b o ż e ń s t w a i p r a c r o l n i c z y c h , ż e p o d ź w i ę k

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oto pięknie pisana książka była przeznaczona dla jakiejś wielkiej damy (godzinki do Anioła Stróża są wyraźnie pisane dla kobiety), może nawet królewny i

Tak działo się przy tworzeniu już istniejącej trasy turystycz- nej - zastrzega

W książce poru- szone zostały następujące ważne zagadnienia: po pierw- sze zjawisko transnarodowych formacji społecznych, czyli nowego rodzaju struktur społecznych powstałych

Podać przykład funkcji dwukrotnie różniczko- walnej dla której warunek konieczny istnienia punktu przegięcia nie jest warunkiem wystarczającym (prezentacja 5, slajd 24-28,

Określ, jaki problem podejmuje Jerzy Stempowski w podanym tekście. Zajmij stanowisko wobec rozwiązania przyjętego przez autora, odwołując się do tego tekstu oraz do innych

„W bibliotece hrabiego ordynata Zam ojskiego znalazło się kilka ułom ków własnoręcznych prelekcyj uniwersyteckich, które dostały się tam razem z całym

W ydaje się, że tę funkcję uogólniającą i „intelektualizującą” pełnić może nie tylko łączenie w yrazów w pary przeciw staw ne znaczeniowo, ale i

Określ, jaki problem podejmuje Jerzy Stempowski w podanym tekście. Zajmij stanowisko wobec rozwiązania przyjętego przez autora, odwołując się do tego tekstu oraz do innych