• Nie Znaleziono Wyników

O syntezę polskiego Renesansu [artykuł dyskusyjny]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O syntezę polskiego Renesansu [artykuł dyskusyjny]"

Copied!
52
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Budzyk

O syntezę polskiego Renesansu

[artykuł dyskusyjny]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 43/1-2, 1-51

(2)

K A Z IM IE R Z B U D Z Y K

O SYN TEZĘ POLSKIEGO RENESANSU

A R T Y K U Ł D Y S K U S Y J N Y

1

O statni Zjazd Polonistów z m aja 1950 r. był w zamierzeniu gene­ ralnym obrachunkiem z dotychczasową polonistyką i żywił w y­ raźne ambicje, by z nowych pozycji wytyczyć kierunek badań nad wszystkimi okresami naszej literatury. Nie da się zaprzeczyć, że w zakresie literatu ry staropolskiej zjazd ten dał wyniki nader skro­ mne mimo wystąpienia ta k gruntownego znawcy tego okresu jak Ju lia n Krzyżanowski i mimo tak poważnego referatu jak Bom ana Pollaka Zagadnienia 'periodyzaeji historii literatury polsMej1. K rzy­ żanowski potraktow ał sprawę syntezy jako ważny postulat, będący spraw-ą przyszłości, sam zaś dał tylko rejestr najpilniejszych p o ­ trzeb polskiej nauki o literaturze w zakresie Średniowiecza i Bene- sa n su 2. B eferat Pollaka poświęcił wprawdzie dużo miejsca określe­ niu podstawy, na której powinna się oprzeć praca nad nową syn­ tezą literatu ry staropolskiej, ale rozpatrując problem periodyzaeji dla całości, nie mógł interesującego nas tu ta j zagadnienia ani do­ statecznie szeroko przedstawić, ani też pozytywnie rozstrzygnąć. Dalszy referat staropolski — Stan badań i potrzeby historii litera­

tury w okresie Reformacji3 — wbrew tytułowi, o literaturze prawie

nie wspomniał, w samym zaś przedmiocie, w dziejach reformacji,

1 R om an P o l l a k , Z agadnie nia periodyzaeji historii literatury polskiej. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X X X I X , 1950, s. 121 — 150.

2 Ju lian K r z y ż a n o w s k i , Sta n badań i potrzeby n a u k i o literaturze śr ed ­

niowiecznej i renesansowej. O s y t u a c j i w h i s t o r i i l i t e r a t u r y p o l s k i e j .

W arszaw a 1951, s. 73 — 86.

3 Ł ukasz К u r d y b a c h a , Sta n badań i potrzeby historii literatury w okresie

Reformacji. O s y t u a c j i w h i s t o r i i l i t e r a t u r y p o l s k i e j . W arszaw a 1951, s. 8 7 - 1 2 4 .

(3)

przedstawił tylko dotychczasowe osiągnięcia nauki polskiej, n i­ czego ze swej strony nie wnosząc. O statni wreszcie referat staro­ polski4, którego w spółautorem jest podpisany, przyniósł może słu­ szne niektóre uwagi polemiczne, natom iast w pozytyw nych suge­ stiach — co muszę sam okrytycznie tu stwierdzić — okazał się przedwczesny, w dużym stopniu naw et mylący.

J a k z tego widać, nadal jesteśm y u początku drogi, ciągle je ­ szcze nie posiadam y udokum entow anej syntezy literatu ry staropol­ skiej, w dalszym ciągu nie orientujem y się ли pełni, jaki kształt przybierze przyszła, m arksistowska synteza polskiego Eenesansu, podstawowego okresu całej literatu ry staropolskiej. Bezpośrednią przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak zorganizowanej komórki badawczej, brak zespołu, k tó ry by planowo podjął konieczne prace przygotowawcze i zarysował główne k o ntu ry koncepcji. Obecny, staropolski num er P a m i ę t n i k a L i t e r a c k i e g o stanowi niew ąt­ pliwie w stępny etap, poprzedzający powstanie takiego zespołu, jest przeglądem większości czynnych w tej dziedzinie pracowników nauki, dlatego też powinien odegrać dużą rolę organizującą roz­ proszone dotąd wysiłki. Nie jest ten num er próbą nowej syntezy, nie przynosi on również now atorskich studiów, które by miały am bicję rozstrzygnięcia najbardziej podstawowych zagadnień lite­ ra tu ry staropolskiej z p u n k tu widzenia metodologii m arksistow ­ skiej. Polonistyki starszego okresu dziś jeszcze na to nie stać. Obe­ cny num er P a m i ę t n i k a ma charakter albo przygotowawczy, albo dyskusyjny, albo wreszcie zajm uje się sprawami znajdującym i się poza zasięgiem węzłowych problemów historycznoliterackich epoki. Toteż zebrane tu studia w niczym nie przypom inają wiel­ kiego wydarzenia w ty m zakresie, jakim w r. 1932 było opubliko­ wanie K ultury staropolskiej. Ale też jesteśm y przecież dopiero w po­ czątku tej drogi, k tó rą w tedy nasi poprzednicy kończyli, wspaniale podsumowując osiągnięcia wielu dziesięcioleci.

2

Niesposób rozpatryw ać syntezy polskiego Eenesansu bez uświa­ domienia sobie, jak zjawisko to było i powinno być ujmowane w stosunku do sytuacji ogólnoeuropejskiej. Jakkolw iek bowiem

4 K azim ierz B u d z y k , J a n D ü r r - D u r s k i , S ta n badań i potrzeby n au ki

o literaturze okresu kontrreformacji. O s y t u a c j i w h i s t o r i i l i t e r a t u r y

(4)

proces historyczny przebiegający w ty m czasie лу Polsce posiada bardzo specyficzne, sobie tylko właścrwe cechy, poznanie i лл^а- śnienie ogólnego n u rtu rozwojo\vego jest konieczne naAvet dla uchwy­ cenia tych odrębności, o które nam chodzi.

Synteza Eenesansu ogólnoeuropejskiego ma za sobą dość bo­ gatą historię, лу niektórych punktach już р г г е г л у у с ^ о ^ . Wiadomo

na przykład, iż Eenesans nie był, jak to kiedyś sądzono, samym tylko odrodzeniem starożytności лу kulturze mwoczesnej. N ikt

też nie tra k tu je już Eenesansu jako samego tylko stylu, który by лу dziejach sztuki czy literatu ry mógł być przechvstawiony

s ty ^ v i średm ^decznem u. Te zллrężające problem koncepcje z da- лупа należą do bezpoлyrotnej przeszłości.

Od сгаволу B urckhardta przyjęło się t r a k ^ v a c Eenesans jako „odkrycie śлviata i czkw ieka” , jako odrodzenie osoboлvości ludz­ kiej zmierzającej do ллтуглуо1еша się z ллп^голу średnkwiecznych, nakładanych przez au to ry tet kościoła i „opiekę” religii. Burck- h ard t podkreślał śлviecki charakter nowej, renesansoлvej kultury, kładł nacisk na jej pierwiastki racjonalistyczne, zmierzające do odkrycia i opanowania rzeczyлvistego śлviata. W tych punktach koncepcja B u rc k h a rd ^ v s k a porrszechnie się przyjęła; przytaczana jest także лу sensie aprobującym przez historiografię rad zieck ą5.

Są jednakże лу koncepcji B urckhardta czynniki, które podллrażają

л у а г ^ с tych jego, zgodnych z гге с г у л л п в ^ ^ , stwierdzeń. J a k ллdadomo, B urckhardt t r a k ^ \ u ł ггесгулу18^с historyczną лу spo­

sób skrajnie idealistyczny. Pierwszy, podstaлyoлл7y rozdział jego książki nosi ty tu ł: Państwo jako dzieło sztuki. Ustrój państwoAyy poлл7staje nie ллйа0ото skąd, jako obmyślony, śлviadomie skonstruo- ллтапу twór, kształtoллrany na лугог ustroju pańskw starożytnych czy według specjalnie wymyślonych teorii. 01оллтп у т zadaniem B urck­ hard ta stało się лvięc nie wyjaśnienie procesu historycznego, lecz opis реллтус11 о!^алл^7 znamionujących stan danej kultury. „N aj­ istotniejsza trudność historii kultury — czytam y w jego książce — polega na tym , że wielką ciągłość d u c ł^ y ą musi rozkładać na po­ szczególne, nieraz pozornie 0оллто1пе kategorie, by ją tylko лу jaki-

kohwiek sposób ргге081аллтт ” .

Mamy лvięc лу koncepcji B urckhardta catkwyitą rezygnację

z yryjaśnienia procesu historycznego i ograniczenie się do prezen­

5 И ст ория западноевропейской л и т ерат уры ... под общ ей редакцией В. М. Ж и р м у н с к о г о . Москва 1947.

(5)

tacji rzeczywistości historycznej w oderwanych, nie j)owiązanych przyczynowo objawach. Dlatego też mimo zgodnych z praw dą ob­ serwacji dotyczących pewnych stanów k u ltu ry w epoce Eenesansu znów wypłynęła sprawa, która wydawała się całkowicie przezwy­ ciężona dzięki jego książce: twierdzono mianowicie, że owszem, Eenesans nie jest sam ym tylko odrodzeniem starożytności w k ul­ turze nowoczesnej, rzeczywiście jest „odkryciem świata i czło­ w ieka” , ale odkryciem spowodowanym przez powstały wówczas kierunek zainteresowań k u ltu rą i literatu rą starożytną. W Historii

literatury niepodległej Polski Ignacego Chrzanowskiego, wy danej

w r. 1930, czytam y: „H um anizm em [autor identyfikuje humanizm z Eenesansem] nazyw a się prąd życia i ku ltu ry duchowej, k tó ­ rego istotę stanowi dążenie człowieka do wolności czynów i ducha, do pełni i radości życia ziemskiego, a k t ó r y ролу s t a ł p r z y p o ­ m o c y o d r o d z e n i a l i t e r a t u r y s t a r o ż y t n e j ” (podkr. moje). Teza ta, właścrwa dla tyielu badaczy zachodnio-europejskich, луу- луоЫа sprzeciw' nawTet historiografów idealistycznych, którzy dla swych koncepcji chcieli ocalić tezę o praлvidłowości procesu histo­ rycznego. Beferując ich stanowdsko Zygm unt Łempicki pisze: „Odczucie i zrozumienie staro ży tn o ści... było uwarunkowane ogól­ nym stanem duchownym człowieka wieku X III, tvysubtelnieniem jego sił duchowrych, jednym słowrem jego odrodzeniem. Odrodzenie człotyieka- było w'arunkiem odrodzenia starożytności, która bez tego byłaby się stała релите лyażniejszym niż ллг średniottdeczu pierwiastkiem życia umyslotvego, ale nigdy życia duchowego” 6. W arto zaznaczyć, że traktow anie starożytności jako głównej przy­ czyny sprawczej, któ ra w'ytyołała Eenesans, nie przyjęło się na ogół лу polskiej historiografii literackiej. X aw et u Chrzanowskiego

uległo ono dość istotnem u ograniczeniu, przynajm niej w zastoso- waniu do jego syntezy Eenesansu ллт Polsce.

W praktyce badaлvczej polskich historykóty literatu ry nie przy­ jęła się rówmież koncepcja Eenesansu sttyorzona na podstaлyie skraj­ nie idealistycznego rozumienia procesu historycznego jako procesu duchowego. W latach dtyudziestych propagoлyał ją u nas лу cyto-

tt^anej książce Zygm unt Łempicki:

N ie u lega d ziś, zd aje się, żadnej k w estii, że p u n k t w y jśc ia te g o ruchu b y ł relig ijn y ... cel jego b y ł d w ojak i: odrodzenie jed n o stk i, reform a ogółu, k ościoła. S p ecy ficzn ą cech ą te g o religijn ego ob u d zen ia b y ło religijne p o d ­ 6 Z ygm u n t Ł e m p i c k i , R en esan s, Oświecenie, R o m a n ty z m . W arszaw a 1923, s. 60.

(6)

n iecen ie jed n o stk i, która zad ow olen ia sw ych religijn ych p otrzeb szukała w bezpośrednim ob cow an iu z B ogiem , a B oga o d n ajd yw ała w głęb i p r z e ­ ż y ć d u szy w łasnej i w pięk n ości przyrod y, a nie w b ezd u szn y ch dogm atach i czczy ch m o d litw a ch ... W ty m religijn ym podn iecen iu tk w i zarów no źró­ dło renesansu, jak i reform acji... A firm acja życia je s t w obu razach inna. W reform acji jest to p od d an ie się człow ieka zw róconego ku ta m te m u św iatu p rzepisom ży cia i zarobkow ania, w renesansie je st to w yład ow an ie się mi- krokosm u w śród b oskiego m akrokosm u, k tórego b osk ość objaw ia się w ła ­ śnie w p ełn i jego n atu raln ych , isto tn y c h p opędów . In d y w id u a lizm ren e­ sansu je s t zu p ełn ą a u ton om ią p od m iotu , nie u znającego a u to r y te tu , z w ią ­ zanego ty lk o regułam i logik i w pracy in telek tu a ln ej, in d y w id u a lizm refor­ m acji nie je s t bezw arunkow ą a u to n o m ią religijną, lecz p ew n y m u d u c h o ­ w ien iem i u w ew n ętrzn ien iem rzeczy w isto ści o b iek ty w n y ch , w iążący cli z p u n k tu w id zen ia su prânaturalnego. Stąd n iezw y k ła socjologiczna ener­ gia refo rm a cji7.

Koncepcja ta, będąc konstrukcją z pewnego p unktu widzenia konsekwentnie rozbudowaną, jest ta k bardzo sprzeczna z rze­ czywistością historyczną, że żaden z polskich badaczy nie odważył się zastosować jej do badań konkretnych. № e byłoby więc może powodu jej naw et przytaczać, gdyby nie to, że poszczególne jej elementy zostały przejęte лу charakterze szczegółowych ko n sta­ tacji. W licznych pracach poświęconych polskiemu Kenesansowd mótyi się zarówno o odrodzeniu jednostki, jak i reformie ogółu czy reformie kościoła. Podnieceniem religijnym wyjaśnia się w dużym stopniu żarliwość arian. Odnajdowanie Boga we własnej duszy i w pięknie przyrody śledzi się u Kochanowskiego pisząc o anty- wyznaniowym charakterze jego religijności. Afirmacja życia jest stałym elementem ideologii renesanso\vej, podkreśla się róлvnież jej indyividualizm. Kawet „socjologiczna energia” reformacji bywa czasem przedmiotem konkretnych analiz.

3

Zdrowy odpór przeciwko jawnie nonsensownej koncepcji, tra k ­ tującej proces historyczny jako duchowy rozwój jednostki, czy może rozwój ponadpersonalnie ujmowanego ducha, nie został u pol­ skich badaczy doprowadzony do końca. Odrzucając fałszywe poj- толуаше procesu historycznego, przejęto z tej idealistycznej kon­ cepcji szczegóło\ye konstatacje, nie wstaAYiając na puste miejsce żadnej innej teorii procesu historycznego. Stąd też

(7)

czne stwierdzenie konkretnych faktów historycznych zawisło w p o ­ wietrzu, przestało służyć jakiemukolwiek rozumieniu procesu histo­ rycznego, straciło sens w yjaśniający, ho nie wiadomo, co miałoby właściwie wyjaśniać.

Odrzucenie jednej, idealistycznej koncepcji bez zdecydowania się na inną spowodowało dalsze trudności, które bardzo zaważyły na konkretnych analizach historycznych. W idealistycznej ko n ­ cepcji procesu historycznego było jednak źdźbło praw dy i nie wolno go było zatracić. Było to mianowicie przekonanie o jednorodności rozwoju historycznego, tendencja do wyśledzenia podstawowej dziedziny życia, której przem iany określają ли konsekwencji rozwój całości. W zastosowaniu do Odrodzenia przyniosło to ллт praktyce słuszne zrôtvnanie hum anizm u, Eenesansu i reformacji jako przeja­ wów działania tych sam ych przyczyn historycznych. Polscy badacze skrajnie odrzucając idealistyczną koncepcję, ale nie wprowadzając na to miejsce innej, prócz wielu grzechm\T obiektywistycznych po­ pełnili dodatkowo jeden grzech głÓAuny: rozpoczęli niby subtelne dociekania nad isto tą hum anizm u ллт j) r z e ci w s t a wieniu do Eenesansu i z zostaлvioną na boku reform acją postępując tak, jakby лу ty m jednym okresie była tvielość zasadniczych nurtów rozttmjotyych, całkottdcie od siebie niezależnych i z sobą nie potviązanych.

Autorem, k tó ry u nas najbardziej zawinił лу formalistycznym rozgraniczeniu Eenesansu i hum anizm u, był Stanisław Łem picki8.

[W u jęciu Ł em p ick iego] h u m an izm jest prądem w ie c z y sty m i w ie c z ­ nie w ra ca ją cy m ... H u m a n izm —- t o p ew ien i d e a ł k u l t u r a l n o - w y c h o - w a w c z y (B ildungsideal), pew ien p o g lą d na św ia t i w iara, w zięte od sta r o ­ ży tn o ś c i; to zarazem — jeśli id zie o litera tu r ę — p ew ien k an on teo rety cz- n o litera ck i i e s t e ty c z n y ... H u m a n isty czn e za p a try w a n ia n ie ty lk o na li t e ­ raturę, na cele i sp o so b y tw orzen ia, ale ta k że na ży cie w ogóle, na człow ieka, p a ń stw o , sto su n k i m ięd zy lu d źm i itd ., czerpane b y ły n iew ą tp liw ie z k siążek ... M ów iąc... o h u m a n izm ie, trzeb a zaw sze d od aw ać od p ow ied n ie o k r e ś l e n i e c z a s o w e , k tóre jest jego duszą i barw ą; trzeb a p o w ied zieć, c z y m am y na m y śli h u m a n izm śred n io w ieczn y , c zy h u m an izm ren esan sow y, czy h u m a ­ nizm z a d a p to w a n y X V I I lub X I X w ie k u 9.

Ju ż z tego cy tatu tvidać лvyraźnie, że u Stanisława Łempickiego powraca okrężną drogą, zdaлvałoby się przezwyciężona już o state­ cznie, teoria o sprawczym charakterze k u ltu ry klasycznej лу sto­

8 S ta n isła w Ł e m p i c k i , Renesans i human izm w Polsce. K u l t u r a s t a r o ­ p o l s k a . K rak ów 1932, s. 205 — 238.

(8)

sunku do przemian ideologicznych w okresie Benesansu. Z drugiej strony w ty m określeniu humanizmu widać wyraźną sprzeczność: jeśli to jest pogląd na świat wzięty od starożytności, jeśli zaczer­ pnięty on został „niewątpliwie” z książek, to dlaczego twierdzi autor, że jego „duszą i barw ą” jest to, co w ty m poglądzie na świat jest wkładem każdej epoki z osobna. Albo „niewątpliwie z książek” , albo też żywa treść ideologiczna epoki. №e można jednego i d ru ­ giego równocześnie uznawać za podstawę, za „duszę i barw ę” ideo­ logii.

Cała ta sprawa jest jawnym nieporozumieniem. A utor nie mówi o żadnym „hum anizm ie” jako poglądzie na świat zaczerpniętym z książek, lecz o ideologii każdej epoki z osobna, korzystającej z tradycji kulturalnych starożytności. Jeśli zaś jest to jakaś kon­ kretn a ideologia, to ważny jest problem, w jaki sposób i jakie ona dobiera sobie tradycje, a nie ak urat to, że znajdują się tam również tradycje antyczne. Oczywiście, sprawa doboru tradycji jest dla ideologii czymś w tórnym, podstawową rzeczą natom iast okaże się świadomość społeczna i kulturalna w ynikająca z danego, historycz­ nie uwarunkowanego układu stosunków produkcji.

K a określenie samego Benesansu ramowo można by się już zgodzić:

R en esan s — to su m a ty c h objaw ów k u ltu ra ln y ch w n ajrozm aitszych sferach ż y c ia , które d ad zą się za u w a ży ć na p rzejściu z tzw . Średniow iecza w tzw . N o w o ż y tn o ść , a w których to objaw ach u p a tru jem y w łaśn ie p o ­

w o l n e p r z e s i l a n i e s i ę medii aevi w czasy n o w e... R en esan s, słu szn ie n a zw a n y O d r o d z e n i e m , to b u n t lu d zk o ści przeciw ko śred n iow ieczu , b u n t p o w o ln y , d ługi, n u rzający się w sp rzecznościach w y siłk ó w i d ążeń, id ei i rozp ęd ów tw ó rczy ch , tra d y cji i w p ły w u n ow ych elem en tó w . N a drodze coraz rosnącego f e r m e n t u d ok on yw a się w ów czas fa k ty c z n ie odrodzenie, c z y li o d n o w i e n i e ż y c i a l u d z k i e g o i ś w i a t a ; zm ia n y te d o ty c z ą : stosunków' religijn o-k ościeln ycli, sfery p o lity k i i p a ń stw a , sto su n k ó w s p o ­ łecz n y c h i ek on om iczn o-gosp od arczych , sztu k i, n a u k i, litera tu r y , to w a ­ rzy stw a , o b y c z a jo w o śc i10.

Bamową zgodę na to określenie należałoby natychm iast obwa­ rować postulatem należytego zhierarchizowania wymienionych przez au to ra dziedzin życia i odpowiedniego ukazania wzajemnych związ­ ków i oddziaływań, jakie między nimi istnieją. Związane to jest z koniecznością jednorodnego traktow ania procesu dziejowego i zrea­ lizowania w pełni zasady dialektycznego powiązania tych sprze­

(9)

czności, o których au to r pisze. W przeciwnym razie zaprzepasz­ czone zostanie to, co w tym określeniu jest cenne: dążność do u k a ­ zania przem ian od doby — ja k to au to r tradycyjnie nazywa — „średniowiecznej” do „now ożytnej” i położenie nacisku na skom­ plikowanej nieraz drodze rozwoju, biegnącej mimo sprzeczności i zahamowań ku coraz lepszej przyszłości.

4

Niebezpieczeństwa w ynikające z niedopowiedzeń zaw artych w zacytow anym uryw ku pracy S. Łempickiego nikną, gdy tylko przytoczym y formułę F ry deryka Engelsa na tem at Renesansu :

Cała h isto ria n o w o ż y tn a z a czy n a się od ow ej p o tężn ej ep ok i, której m y, N ie m c y — za spraw ą n ieszczęścia n arod ow ego, jak ie nam się w ów - czas p rzy d a rzy ło — n a d a liśm y m iano R eform acji, F ran cu zi — R en esan su , W łosi zaś — C in q u ecen to, a której żad n a z ty c h n azw w yczerp u jąco n ie od d aje. J e st to ep ok a, biorąca p o czą tek w drugiej p o ło w ie Х У stu lecia . W oparciu o m ieszczan w ła d za k rólew sk a zła m a ła p o tę g ę sz la c h ty fe u d a l­ n ej, tw orząc w ielk ie, g łó w n ie n a n arod ow ościach w sp arte m on archie, w k t ó ­ rych o sią g a ły sw ój rozw ój n o w o ż y tn e n arod y eu rop ejsk ie i n ow oczesn e sp o ­ łe c z e ń stw a b u rżu a zy jn e. M ieszczanie i szla ch ta w od zili się jeszcze za łb y , g d y n iem ieck a w ojn a ch łop sk a sta ła się proroczą zap ow ied zią p rzy szły ch w alk k la so w y c h , w p row ad zając n a scen ę n ie ty lk o zrew o lto w a n e ch ło p stw o , co w ó w cza s n ie b y ło ju ż n ow in ą, ale i w ślad za nim p op rzed n ik ów d z i­ siejszego p ro leta ria tu — z czerw on ym sztan d arem w ręku i h asłem w sp ó l­ n o ty dóbr na u sta c h ... B y ł to n a jw ięk szy p o stę p o w y p rzew rót, jak i lu d z ­ k ość do o w y ch cza só w k ied y k o lw iek p rzeży ła , epoka, k tóra w y m a g a ła olb rzy m ó w i o lb rzy m ó w zrod ziła — olb rzy m ó w m y śli, n a m iętn o ści, c h a ­ rak teru , w szech stro n n o ści i w ie d z y . M ężom , k tó rzy za k ła d a li n o w o ż y tn e w ła d ztw o b u rżu azji, m ożn a b y ło p rzy p isa ć w sz y stk o , ale n ie ogran iczon ość b u rżu a zy jn ą W

Czytając klasyczną formułę Engelsa, od razu orientujem y się, ja k a jest rola Renesansu w rozwoju historycznym i jak a jest treść społeczna tego rozwoju: w ram ach formacji feudalnej następuje w yraźny wzrost elementów burżuazyjnych, osiągają swój rozwój nowożytne narody europejskie, zaostrza się walka klasowa, prow a­ dzona nie tylko przez chłopów, ale też przez poprzedników prole­ ta riatu . Dopiero na ty m tle możemy zapytać o ludzi Renesansu, o ich działalność i twmrczość, k tó ra inaczej byłaby zupełnie nie­ zrozum iała :

11 F ry d ery k E n g e l s , W stę p do ,,D ia le M yhi p r z y r o d y ” . M a r k s - E n g e l s , D z i e ł a w y b r a n e . T. 2. W arszaw a 1949, s. 52 — 53.

(10)

Trudno b y ło pod ów czas — p isze E n gels — o w y b itn iejszeg o człow iek a, k tó ry nie p o d ejm o w a łb y dalekich p od róży, k tóry n ie m ów iłb y czterem a lu b pięciom a języ k a m i, k tó ry nie celo w a łb y w k ilk u na raz d zied zin ach : L eonardo da V inci b y ł n ie ty lk o w ielk im m alarzem , ale zarazem w ielk im m a tem a ty k iem , m echanikiem i in żyn ierem , którem u różne g a łęzie fizy k i zaw d zięczają doniosłe od k rycia; A lbrecht D ürer b y ł m alarzem , rzeźbiarzem , m ied zio ry tn ik iem , arch itek tem , a obok teg o w y n a la zcą sy ste m u fo r ty fi­ k acji, zaw ierającego już w iele p o m y słó w , k tóre zn aczn ie p óźniej p od jął n a n ow o M on talem b ert i n ow e n iem ieckie w arow nie; M achiavelli b y ł p o lity ­ kiem , h isto ry k iem , p o e tą i zarazem p ierw szym go d n y m u w agi pisarzem w o jen n y m n o w o ż y tn y c h czasów . L u ter oczy ścił au giaszow e sta jn ie n ie ty lk o kościoła, ale i niem ieckiej m ow y, tw orząc n ow oczesn ą p rozę n iem ieck ą oraz te k s t i m elod ię ow ego zw ycięsk iego chorału, k tó r y sta ł się Marsylianlcą X V I w iek u . B oh aterów ow ego czasu n ie krępow ał jeszcze p o d zia ł pracy, k tórego w p ły w p row ad zący do cia sn o ty i jed n ostron n ości ta k często o d c z u ­ w a m y w śród ich n a stęp có w . A to li najbardziej sw o istą ich cech ą je s t to , iż praw ie w sz y sc y o n i tk w ią w w irze ży cia sw ej epoki, u czestn iczą w p rak tyczn ej w a lce; sta ją po stronie tej czy innej p a rtii przyłączając się do w alk i — te n słow em i piórem , ów orężem , a w ielu — jed n y m i drugim . S tą d ow a p ełn ia i siła ch arakteru, która czy n iła z nich m ężów w c a ły m teg o słow a z n a c z e n iu 12.

W tak zarysowanej koncepcji Eenesansu nikną pseudoproblemy i scholastyczne rozgraniczenia hum anizm u i Eenesansu, otrzym u­ jem y natom iast obraz rozwoju społecznego, narodowego i k u ltu ­ ralnego na aktualnym etapie historycznym, dostrzegamy przy tym zalążki późniejszych stadiów rozwojowych do najbardziej postępo­ wego, najdoskonalszego etapu włącznie: ,,Mężom, którzy zakładali nowożytne władztwo burżuazji, można było przypisać wszystko, ale nie ograniczoność burżuazyjną” . Ta sugestia, zaw arta w kon­ cepcji Engelsa, jest może najbardziej oryginalna i twórcza. Engels podkreśla лу ten sposób szczególną sytuację, jaka wytworzyła się

podczas heroicznego okresu powstawania nowego społeczeństwa. Mimo że burżuazja nie była w tedy jeszcze ta k silna, by zwyciężyć przy pomocy rewolucji, jej starcie się z feudalizmem stworzyło okres, który wzbudził przekonanie o nieograniczonych możliwościach powstającej klasy, mimo, a może właśnie z powodu nie w ykrysta­ lizowanych jeszcze kierunków dalszego rozwoju. Dlatego też ta świeżo pow stająca klasa mogła wystąpić лу roh reAyolucjonizującej,

mogła nie dostrzegać ograniczeń, jakie \\"yniknęły później z jej pozycji klasowych, mogła лу 8лл^ ideologii okazać się lepsza, niż

(11)

okazała się w praktyce niedługo potem. W związku z tym wszyst­ kim ideologia burżuazji wyrażała wr ty m okresie interesy szerokich mas ludowych, które wiązały duże, choć złudne — jak dowiodła niedaleka przyszłość — nadzieje na walkę burżuazji z feudalizmem. W tym właśnie, wcale nie książkowym, nie antycznym znaczeniu ludzie R enesansu byli najprawdziwszym i hum anistam i. N a tym też tle zrozumiały, wręcz konieczny jest icłi zwrot do twórczości lu ­ dowej i do języka narodowego. Czerpanie pełną ręką z tradycji klasycznej nie pozostawało z ty m w żadnej sprzeczności, gdyż d a ­ wało ludziom Renesansu jeszcze jeden sposób realizowania tego samego celu. Właśnie ów cel, a nie książkowa mądrość, był głó­ wną treścią trady cji klasycznych, będących zresztą dla ojczyzny Renesansu, Włoch, bezpośrednią rzym ską przeszłością narodu.

Tradycje klasyczne i ów optym izm zwdązany z ideologią w y­ biegającą daleko w przód poza ograniczoność klasowej pozycji lu ­ dzi Renesansu nie były jedynym i środkami zm ierzającymi do prze­ budow y ówczesnego świata. Ludzie Renesansu sięgnęli prócz tego po broń bardzo konkretną — po reformację, k tó ra stała się bez­ pośrednim wyrazem walki klasowej tam tej epoki. Przytoczona for­ m uła Engelsa nie czyni zasadniczej różnicy między poszczególnymi składnikam i Renesansu, tj. między odrodzeniem tradycji klasy­ cznych i ludowym, ogólnonarodowym hum anizm em a reform acją: ,,cała historia now ożytna zaczyna się od owej potężnej epoki, k tó ­ rej my, N iem cy ... nadaliśm y miano Reformacji, Francuzi — R ene­ sansu, Włosi zaś Cinquecento, a k t ó r e j ż a d n a z t y c h n a z w w y c z e r p u j ą c o n ie o d d a j e ” (podkr. moje). Jest to druga bardzo zasadnicza sugestia płynąca z klasycznej formuły Engelsa. Należy ją chyba rozumieć w ten sposób, że nie jeden z trzech składników Renesansu, ale wszystkie razem tw orzą treść ideologiczną tej epoki i że wszystkie, ли różnych co praw da proporcjach, są środkami uży­ w anymi przez ludzi Renesansu do jednego celu: do przebudowy ówczesnego ŚAYiata w walce pow stającej burżuazji z feudalizmem. A więc przede wszystkim z największym feudalem, jakim był ko­ ściół, i z ideologią feudalizmu, jaką była religia. Na innym miejscu Engels stwierdza, że kościół był w tedy najwyższym uogólnieniem i sankcją istniejącego ustroju feudalnego. ,,Jasne więc jest wobec tego — pisze Engels — że wszystkie ли ogólny sposób formułowane atak i na feudalizm, a przede \vszystkim ataki na kościół, że wszy­ stkie reivolucyjne dok try n y społeczne i polityczne musiały być zarazem ллт głównej mierze herezjami teologicznymi. Aby można

(12)

było uderzyć лу istniejące stosunki społeczne, trzeba było zerwać

z nich aureolę ś\viętości” 13. Mógłby ktoś powiedzieć, że formuła ta chybia лу stosunku do ojczyzny Eenesansu, Włoch, gdzie R e­

nesans ролл^а! i гоглуца! się przed wybuchem reformacji. Mylny ten pogląd s p ro s^ y a łb y nawet Zygm unt Łempicki, który pod­ kreślał antykościelny charakter ruchu: ,,Jeśli chodzi o stosunek do kościoła, to pod лyzględem potępienia świeckiego panowania kościoła, symonii, chciwości oraz rozrzutności duchowieństwa i jego obojętności лу spriw ach kościelnych, pisarze z epoki humanizmu

są ргаллйе zupełnie ze sobą zgodni” 14. О ллпе1е zresztą лл'ażniejszy jest fakt, że już z samego początku, jeszcze na przełomie między Średnm tieczem a Renesansem, zdawano sobie we Włoszech вргалл^ z tego, że największym л у п ^ е т kiełkującego prądu jest kościół. Dlatego też лусгевпу Renesans ллповИ nawiązywał silnie do idei heretyckich z epoki Ś redn^yiecza, dlatego również wielkie dzieło Dantego ma tak луугагпе ostrze polityczne, jest silnym uderzeniem przede wszystkim лу kościół, wszechwładną w tedy potęgę broniącą

лyszystkiego, co było ллг0лусга8 луМесгпе. Ten sam heretycki i refor- m acyjny лу pewnym sensie charakter ma sformuło5yana лу XV л у.

przez ludzi Acłoskiego Renesansu idea zastąpienia religii chrześci­ jańskiej przez filozofię Platona. Prócz tego wszystkiego ileż to dzieł włoskiego Renesansu zrywało z religii i kościoła „aureolę świę­ tości” , ллięcej naw et: żaden kraj nie роглуоШ sobie na ta k brutalne szarganie tych świętości, ja k właśnie гепевапволуе Włochy.

Z formuły Engelsa луутка jeszcze jedna bardzo лу-ażna suge­ stia: „Mieszczanie i szlachta ллтМггп się jeszcze za łby, gdy niemie­ cka луо]па chłopska stała się proroczą zapoлviedzią przyszłych walk klasowych, лyprowadzając na scenę nie tylko zrewolknyane chłop­ stwo, со луолусгав nie było już nowiną, ale i лу ślad za nim poprze-

0тколу dzisiejszego proletariatu — z czerwonym sztandarem лу ręku

i hasłem wspólnoty dóbr na ustach” . Xie лyszędzie i nie лу jednako-

луут stopniu луа1Ы antyfeudahie przyniosły taki rezultat, nie лyszę- dzie zdołały ггелуоЬк^ошголуас лу pehii masy chłopskie i poprze-

Ьтколу proletariatu. Oczywiście, nigdzie nie staллiały sobie takiego celu, wrręcz przeciwnie — głó\vni aktorowie луа1к anty feudalnych zawsze zmierzali do osiągnięcia kompromisu ze swoim Avrogiem,

13 F ryd eryk E n g e l s , Wojna chłopska w Niemczech. W arszaw a 1950, s. 42.

(13)

ilekroć kontynuow anie tych walk mogło grozić rozpętaniem szero­ kich ruchów plebejskich. W ażne jest jednak, że w Renesansie wszę­ dzie pojaw iają się zaczątki ideologii plebejskiej, któ ra również jest jego bardzo wrażnym składnikiem.

Podsum ujm y prowizorycznie wnioski na razie лу postaci bardzo ogólnej :

1. Renesans jest epoką, лу której obok ostrych nieraz starć

wewnątrz obozu' feudalnego, na nie spotykaną dotychczas skalę rozpoczęły się луа1Ы antyfeudalne, пйэдолуапе лу różnych krajach

przez różne stany dla usunięcia przeszkód ham ujących k ształto­ wanie się narodu. W arunki historyczne danego k raju określały stopień radykalizm u ty ch ллга1к, co decydoAvalo z kolei o ich -więk­

szym lub mniejszym znaczeniu dziejолуут.

2. Szczególna sytuacja, глл^гапа z heroicznym okresem głów- nych aktorów луа1к antyfeudalnych, nadaje ich лvystąpieniom funk­ cję rewolucjonizującą, k tó ra лу у !^а się 0 л ^ а к о :

a) przez wyjście poza ograniczoność к1аволл^ bohaterów луа1к antyfeudalnych, co stało się przyczyną ролл^аша postępo­ wej, optym istycznej ideologii i ludoTyego oraz narodoTcego hum anizm u;

b) przez wyzwolenie гис1г0лу plebejskich, które z y\ralką anty- feudalną yyiązały nadzieje calkoyvitego usunięcia panującego ucisku.

3. Ideologia Renesansu, będąca л л ^ п у т orężem лу ллга1се z feu-

dalizmem, sięga po rozm aite środki, które лл7ystępując w różnych proporcjach i rozm aitych глл^гкасЬ луелу^1ггпус1], л\гр}улл^ф^ n a charakter k ultu ry danego kraju. Są to :

a) kultywowanie języka narodoлvego i tworzenie świeckiej lite­ ratury лу języku ojczystym,

b) nawiązywanie do najlepszych tradycji przeszłości, głóлvnie przeszłości antycznej,

c) postępoлvość tych ideologóлy obozu лл^alczącego, którzy zdo­ byli się n a wyjście poza własną ograniczoność klasową, d) radykalizm społeczny ideologóлv plebejskich.

Pom ijając schem atyzm tych sformuknvanych proлvizorycznie wniosków, który, mam nadzieję, zostanie гогМ олуапу лу dalszych

wywodach, chciałbym jeszcze podkreślić pozorny b rak tu ta j refor­ macji. B rak ten jest rzeczywiście pozorny, gdyż лу istocie reform a­

cja jako zjawisko ллйе1о8^оппе t^ y i częścioAyo niemal лу każdym

(14)

i ideologiczny, a nie o jej charakter wyznaniowy czy religijny. W ty m znaczeniu rzeczywiście reformacja jest tu taj pominięta.

Isa sprawę reformacji zwróciłem tu ta j szczególną uwagę dla­ tego, że albo byw a ona przez badaczy polskich całkowicie pomi­ jan a jako składnik Eenesansn, albo też jest przedstawiana zbyt jednostronnie, czasem naw et fałszywie. Cytowaliśmy wyżej syntezę Ignacego Chrzanowskiego, który określał humanizm jako „dążenie człowieka do wolności czynów i ducha” , ale na reformację nie stało tu miejsca jako na czynnik sprawczy. Zdaniem autora hum a­ nizm powstał „przy pomocy odrodzenia literatury starożytnej” . Owszem, autor uczyni wzmiankę o reformacji, ale tylko jako o czynniku oświaty, który walcząc z uprzedzeniami średniowiecz­ nym i przyczynił się do zwycięstwa języka polskiego w literaturze poprzez chęć udostępnienia Pism a św. i innych tekstów religijnych dla wszystkich. Eej лу ujęciu autora to tylko człowiek bardzo re­ ligijny. Modrzewski róллmież intereso\yał się reformacją tylko jako ruchem religijnym, czemu zaлvdzięczał uszlachetnienie uczuć i prze­ jęcie się zasadami moralności chrześcijańskiej. W tekście głównym podręcznika Chrzanoлvskiego nie ma najmniejszego bodaj rozdziałku pośлл■ięconego reformacji, nic o arianach, jeśli nie liczyć ллтгипапМ 0 ich wygnaniu przy omawianiu późniejszej nietolerancji. Podobnie zresztą przedstaлviają się лу tym punkcie i inne nasze syntezy pod­

ręcznikowe i opracowania monograficzne, niektóre zresztą лугпа- ллйапе po wojnie.

5

Ро л у оИ zbliżamy się do zagadnienia Eenesansu лу Polsce. Jest

rzeczą niewątpliwą, że synteza Eenesansu jako prądu literackiego 1 kulturalnego musi się liczyć z oceną tej epoki, jaką n a podstaллde

в л у о юЬ danych sformułuje historyk. Z drugiej strony historyk г о л у-

nież nie może odwrócić się plecami do ocen \yypowiadanych przez historyka kultury. Kie da się zatem uniknąć konfrontacji tych ocen i niewątplbvie należy zmierzać do ich uzgodnienia. Trzeba s ^ ie r - dzić od razu, że луШше Eenesans nastręcza лу ty m najysdęcej tru d ­

ności, gdyż poi\*staje tu taj ллп^сг diam etralna rozbieżność ocen. Epoka Eenesansu лу ujęciu historyka literatury jest najjaśniejszą

k a rtą kultu ry staropolskiej, historyk natom iast nie może się po- лувЬггутас od jak najsurowszego sądu, nie bez racji upatrując

лу niej źródła лvszystkiego zła, które 0орголлпЕгйо do upadku p ań ­

(15)

W ciągu XV w. rozpoczyna się w Polsce proces kształtow ania folwarku pańszczyźnianego, co uniemożliwiło w konsekwencji po­ wstanie gospodarki kapitalistycznej na wsi, wykluczyło jnasy chłop­ skie z rynku wewnętrznego, podcięło zatem możliwości rozwoju rzemiosła i handlu лу m iastach. Politycznym луугагет tego pro­ cesu była coraz ugruntow ująca się d y k ta tu ra stanu szlacheckiego, co zostało иргалуотостопе лу aktach ustaлvodaлvczych z lat 1454,

1496 i 1505. W stosunku do сЫоролу d y k ta tu ra szlachecka dopro- AYadziła do całkowitego ich uzależnienia, na mieszczan zaś nałożyła kaganiec лу postaci kontroli gospodarczej (ustanaлyianie cen na a rty ­ kuły przemysłowe) i poprzez са!кол\Ме гпуполуате handlu przez jego faktyczne zdelegalizowanie. Jedno i drugie wyraźnie zadoku­ mentowane zostało we лусгеБпут stadium лу tzлy. statu tach warc-

kich z r. 1423, лу dużej części dokonało się na przełomie XV i X V I

ллйеки, zamknięciem zaś tego procesu w stosunku do chłopchy były la ta dлyudzieste, w stosunku zaś do mieszczan lata sześćdziesiąte X V I лУ1еки.

Większość historyków tra k tu je te zjaлyiska jako decydujące dla kierunku rozwojowego Polski w całej epoce feudalnej, za okres гллихппу natom iast przyjm uje przełom XV i X Y I wieku. J e s t rze­ czą jasną, że cały ten proces oceniają historycy jako л у у ^ п е mvstecznienie rozwoju zarówno gospodarczego i społecznego, jak kulturalnego.

H istorycy k ultury, a zwłaszcza literatu ry , przeciwnie: лук^ше лytedy, gdy następuje лу historii p u n k t zwrotny, w którym linia

rozwoju opada, tj. na przełomie XV i X Y I лу1еки, nie bez racji dostrzegają w ówczesnej kulturze i literaturze zalążki niezwykle twórcze i postępowe. Pierwsza połowa X Y I wieku była okresem ich kiełkowania, лл^квга zaś część drugiej połowy tego wieku луу- dała ta k bogate owoce, że naw et została nazw ana ,,złotym wie­

k iem ” k u ltu ry staropolskiej. Dość wymienić tu ta j K opernika, Eeja,

Modrzewskiego i КоспаполУ8^е£о. Jeśli лу dodatku przezwycięży

się tradycyjne щ т о л у а т е literatury, które opierało się na tw ór­ czości klasy panującej, jeśli uzupełni się te cztery wielkie nazwiska bogatym n u rtem plebejskim, pozycja historyka U teratury ulegnie dalszemu л угтосш епт. Przyjdzie bowiem rzucić jeszcze na tę szalę postępową tovórczość B iern ata z Lublina i anonimowych tłumaczy powieści o Marchołcie i 8олу1гпгга1е, radykalną społecznie twórczość arian z la t 1560—1570 i bogatą, wyraźnie plebejską literaturę mieszczańską z końca X Y I i początku X Y II Avieku.

(16)

H istorycy w tym , co mówią o okresie „ostatecznego ukształto­ wania się folwarczno-pańszczyźnianej Bzeczypospolitej szlacheckiej” , m ają niewątpliwie rację; historycy literatury — również. Czyżby więc nigdy nie miało dojść do uzgodnienia stanowisk, do zharm o­ nizowania tych diam etralnie różnych ocen? Spróbujmy zanalizować, na czym ta rozbieżność polega.

Na ostatnim Zjeździe Historyków w Otwocku, w końcu grudnia ubiegłego i pierwszych dniach stycznia obecnego roku, dyskutowano m. in. przedstawioną przez Stanisława Arnolda próbę periodyzacji historii Polski, k tó ra лу punktach nas interesujących wygląda n a ­ stępująco:

(1) O k r e s o s t a t e c z n e g o u k s z t a ł t o w a n i a s i ę f e u d a l n o - p a ń ­ s z c z y ź n i a n e j w i e l o n a r o d o w o ś c i o w e j R z e c z y p o s p o l i t e j s z l a ­ c h e c k i e j ( k o n i e c w. X V — 1572), ,,z ł o t y w i e k ” — za m y k a m rokiem

1572 — 3. D a tę t ę w yb ieram dlatego, że z jednej stron y jest ona blisko z w ią ­ zan a z r. 1569 — d atą U n ii L ubelskiej i op an ow an ia przez P o lsk ę całej U k ra in y , a w ięc stw orzen ia p ań stw a w ielon arod ow ościow ego, a z drugiej stro n y d latego, że je s t to zam k n ięcie okresu w alk i p ostęp ow ej części szla ch ty z m o żn o w ła d ztw em , w alki o złam an ie roli w ielk ich feu d ałów , o p rób y w z m o ­ cn ien ia p a ń stw o w o ści, a jed n ocześn ie d la teg o , że I elek cja — w raz z m a ­ g n ack im i w gruncie rzeczy k on cep cjam i elek cji v ir itim , arty k u łó w h enry- cjań sk ich itd . — sta ła się p u n k tem w y jścia dla osiągn ięcia przez m o ż n o ­ w ła d ztw o isto tn eg o z w y cięstw a nad tą szlach tą, u zy sk a n ia pełn ej p r z e ­ w a g i p o lity czn ej. J e st to d a ta , k ied y w w ielonarodow ościow ej R z e c z y p o ­ sp olitej d om in u ją in teresy k la sy szlacheckiej jako ,,n arod u ” szlach eck iego. J e st to ta k że data, która m a sw oje p ow ażn e zn aczen ie лу rozw oju reform acji, w u zy sk a n iu przez reakcję k a to lick ą stan ow isk a d om in u jącego, co — jak m i się w y d a je — w y stę p u je ta k że w ch arakterze ó\vezesnej li t e ­ r a tu ry — zarów no p o lity c z n e j, jak i p ięk n ej. J est to zarazem za k o ń czen ie roli reform а су jn y ch p rzyw ód ców szlach eck ich , k tó rzy u tracą sw e w p ły w y na rzecz oligarch ii m agn ack iej. W śród czyn n ik ów , k tóre do te g o się p r z y ­ c z y n iły , trzeb a w y m ien ić d a lszy rozw ój folw arku p a ń szczy źn ia n eg o .

(2) O k r e s w z r o s t u r o l i o l i g a r c h i i m a g n a c k i e j i j e j d e c e n - t r a l i s t y c z n y c h t e n d e n c y j — zam yk am rokiem 1648, b ow iem w y z n a ­ cza t ę d atę p o w sta n ie lu d u ukraińskiego pod w od zą C hm ielnickiego. Okres te n w y d ziela się ze w zględ u n a rolę oligarchii m agnackiej, jej ek sp an sję na W sch ód , tw orzen ie przez n ią la ty fu n d ió w i w zrost w y z y sk u ch łop a, do czego n a teren ach b iałorusko-ukraińskich dołącza się coraz w ięk szy ucisk reli- gijn o-n arod ow y. J ed n o cześn ie jest to okres w yraźnego załam an ia się roli gospodarczej m iast.

N astępny okres t^ybiega już poza epokę nas tu ta j interesu­ jącą, zam yka się datam i 1648—1740 i nosi nazwę okresu „roz­ kładu feudalno-pańszczyźnianej Bzeczypospolitej” .

(17)

Jako niespecjalista, nie m am bynajm niej zam iaru dyskutować ani granic w yodrębnionych okresów, ani zasady ich w ydzielenia15. Ше zamierzam również występować z ich k ry ty k ą. Chodzi mi w y­ łącznie tylko o ich scharakteryzowanie, żeby móc dokonać kon­ frontacji z oceną historycznoliteracką epoki będącej przedmiotem artykułu.

Trzy powyższe okresy epoki feudalizmu, zacytowane z projektu S. Arnolda, wydzielone zostały ze względu n a rolę w naszej historii samej tylko klasy panującej. Świadczą o ty m zarówno nagłówki, ja k omówienie uzasadniające. O drugim okresie au to r pisze w y­ raźnie: „Okres ten wydziela się ze względu na rolę oligarchii m a­ gnackiej” . Poprzedni okres jest okresem „ostatecznego ukształto­ wania się” , ostatni zaś „rozkładu feudalno-pańszczyźnianej Rzeczy­ pospolitej” . D la autora, jako historyka-m arksisty, nie może ulegać najmniejszej wątpliwości, że folwark pańszczyźniany i d y k tatu ra szlachecka odegrały лу naszych dziejach rolę wsteczną. W referacie czytam y: „folwark pańszczyźniany to przyczyna zahamoAvania drogi ku kapitalizm owi na całe stulecia” . R ozpatrując historię tego okresu jako dzieje klasy panującej, rzeczywiście nie znajdziemy m ateriału dla oceny dodatniej, optym istycznej. Ше chcę, rzecz jasna, sugeroAuać, że au to r m a zam iar analizoAvaé powstaAvanie i rozkład feudalno-pańszczyźnianej Rzeczypospolitej w oderwaniu od losów klas uciskanych, mieszczaństwa i chlopstAva. Byłohy to naAYet niemożliwe. W ydaje mi się jednak, że w ujęciu au tora głó­ w nym i jedynie czynnym aktorem dziejów musi zostać klasa p a ­ nująca i co ważniejsze, rzeczyAviście ocena procesu historycznego musi być w takim ujęciu pesym istyczna, gdyż ani powstawanie, ani ty m bardziej rozkład feudalno-pańszczyźnianej Rzeczypospo­ litej nie mogą być uznane jako etapy na drodze k u lepszej przy­ szłości, av ostatecznej konsekwencji ku socjalizmoAAÛ.

H is t o r y c y in t e r e s u j ą c y c h n a s o k r e s ó w f e u d a liz m u av P o ls c e m a j ą d u ż e t r u d n o ś c i a y interpretoAATa n iu ó w c z e s n y c h dziejÔAv j a k o Avalki u c is k a n y c h z c ie m ię ż y c ie la m i. Z k ilk u poA vodôw .

Jeden to b rak bezpośrednich źródeł. Je st rzeczą bardzo zasta- naAYiającą, że liczne są dokum enty świadczące o pogłębianiu się

15 U w a g i o p erio d y za cji h istorii i o g łó w n y ch cechach p olsk iego procesu d ziejow ego w cza sa ch R en esan su fo rm u łu ję na p o d sta w ie le k tu r y x>owielonych referatów S. A r n o l d a i M. M a ł o w i s t a oraz, n ie s te ty , n iek tó ry ch ty lk o , z n a n y ch m i g ło só w d y sk u sji, która o d b y ła się na Z jeździe o tw ock im .

(18)

ucisku w okresie feudalizmu, brak natom iast danych o zmienia­ jących się formach ivalki z uciskiem, chyba że będą to formy otwarcie już rewolucyjne. W związku z ty m wytwarza się złudzenie, że masy uciskane nie przejawiały żadnej aktywności, były bierne, natom iast siłę napędową historii tworzyła klasa panująca. M e powinna jednakże nikogo dziwić ta dysproporcja dokumentów w zra­ stającego ucisku w stosunku do dokumentów, które by mogły świadczyć o formach oporu. Doświadczenie uczy, że zadokum en­ towane byw ają zazwyczaj te poczynania, które albo kończą się osiągnięciem celu, do którego zmierzają, albo też dzieją się w sy­ tuacjach, które mogą doprowadzić do pomyślnego końca, mimo naw et że ostatecznie do niego nie doprowadzają. W szystkie inne poczynania rzadko i zwykle pośrednio zyskują konkretną doku­ mentację.

D r u g im p o w o d e m u b ó s t w a d o k u m e n t a c j i ay z a k r e s ie p o c z y n a ń b u n tu ją c e j się k la s y u c is k a n e j ay p r z e c iw ie ń s tw ie d o b ogactA ca d o k u m e n t a c j i ay z a k r e s ie p o c z y n a ń k la s y p a n u ją c e j j e s t t o , ż e s y ­ t u a c j a k la s y u c is k a n e j n ie s p r z y ja poA Y staw aniu ta k ie j d o k u m e n ­ t a c j i. T y lk o k la s a p a n u ją c a m a p e łn ą m o ż n o ś ć tAvorzenia SAArej AYłasnej h is t o r ii, w ła s n e j id e o lo g ii i k u lt u r y , g d y ż b ę d ą c z w y c ię s k ą p r a g n ie u tr w a lić t o s w o j e zAY ycięstw o. W e d le s łó w S t a h n a , b a z a t w o r z y nadbudoAY ę p o t o , b y jej s łu ż y ła : n adb ud oA va , , sk o r o s ię zjaAYia, s t a j e s ię o g r o m n ą , a k t y w n ą s iłą , ak tyA vnie d o p o m a g a SAYej b a z ie ay k ształtoA Y an iu się i utrAA^aleniu” 16.

T r z e c im AA'reszcie poAATo d e m omaAAdanej d y s p r o p o r c j i d o k u m e n - tÓAY p o c z y n a ń k la s y p a n u ją c e j i u c is k a n e j j e s t t o , ż e n a jc z ę ś c ie j k la s a u c is k a n a z n a j d u je s ię ay s y t u a c j i u n ie m o ż b w ia j ą c e j o r g a n i- zoAvanie jaA vnych fo r m o p o r u . A lb o z p o w o d u o lb r z y m ie j d y s p r o ­ p o r c ji s ił, a lb o t e ż w s k u t e k w ła s n e j n ie d o jr z a ło ś c i s p o łe c z n e j . B a r d z o c z ę s t o z obydAAui poAArodÓAY łą c z n ie . I z n o w u stAAra r z a t o z łu d z e n ie , ż e ay przerAvach m ię d z y reA Y olucyjn ym i f o r m a m i o p o r u j e s t s p o k ó j , b ie r n o ś ć i z a s tó j .

M ó w ię o t y m w s z y s t k im d la t e g o , ż e b y w s k a z a ć , ż e h is t o r y k l i ­ t e r a t u r y z a j m u j e p o z y c j ę o AYiele d o g o d n ie j s z ą , n iż h is t o r y k a y I u - ś c iw y . M a te r ia l boAviem , k t ó r y m o n r o z p o r z ą d z a , j e s t p o d t y m w z g lę d e m o w ie le b a r d z ie j k o m p le t n y , g d y ż d o k u m e n t u j e o n n ie s a m e t y lk o AYvniki Avalki klasoAYej k la s y ay d a n y m AYypadku z w y ­

16 J ó z e f S t a l i n , M a r k siz m a za gadnienia językoznawstwa. W arszaw a 1950, s. 6.

(19)

cięskiej, ale odzwierciedla w sposób wprawdzie nieraz bardzo sub­ telny, zwykle pośredni, poszczególne stany świadomości społecznej zarówno klasy panującej jak uciskanej. Poprzez literatu rę można dostrzec naw et potencjalne tylko możliwości oporu uciskanych przeciwko uciskającym , i to nie tylko w ideologii klas antagoni­ sty cznych, ale też w nurcie głównym, w ideologii klasy panującej, k tó ra — zgodnie z form ułą Engelsa — w najlepszych swoich okre­ sach wykracza poza własną ograniczoność klasową, reprezentuje najszersze interesy ludu, staje się przedstawicielką powstającego narodu. N a podstawie dokumentów, z których korzysta historyk, można w epoce polskiego Benesansu rzeczywiście mówić o „naro­ dzie” tylko w cudzysłowie, z dodaniem przym iotnika „szlachecki” , jak to właśnie m am y w projekcie Arnolda. W literaturze renesan­ sowej natom iast znajdziem y pełne uzasadnienie dla tezy o kształ­ tujących się w tedy elementach narodu polskiego bez żadnego cudzy­ słowu i bez zwężania tego pojęcia do samej tylko klasy panującej. Jeszcze ostrzej różnica ta w ystępuje, jeśli chodzi o przejawy oporu klasy antagonistycznej. H istoryk dostrzeże to zjawisko tylko wtedy, gdy natknie się n a ustaw y o zbiegostwie lub też gdy wręcz wy­ buchnie rewolucja. H istoryk literatu ry natom iast będzie stale infor­ mowany o zaostrzającej się świadomości klasowej uciskanych, n a ­ w et wtedy, gdy nie ma realnych możhwości dla wybuchu rewolucji. H istorycy niewątpliwie m ają swoje racje w ybierając właściwe swej nauce kryteria periodyzacji i form ułując oceny oparte na wła­ snym m ateriale historycznym . Pow tarzam , że jako niespecjalista, nie mogę w pełni tych racji ocenić, ale też niech mi będzie wolno przytoczyć konkretne fakty, które przem aw iają za pozytyw ną cha­ rak tery sty k ą literatu ry polskiego Benesansu, wbrew diam etralnie różnej ocenie tego okresu przez historyków. № e będę tu oczywiście analizował wszystkich zjawisk w literaturze polskiego Benesansu, zwrócę jedynie uwagę n a te, które uzasadniają pozytyw ną ocenę tego okresu literatury staropolskiej.

W ydaje mi się, że najlepiej zacząć od reformacji, tj. zjawiska, któ re gra w Benesansie bardzo ważną rolę, a przy ty m najbliższe jest zainteresowaniom historyków. P rzy okazji przyjdzie po drodze rozprawić się z dotychczasowymi ujęciam i polskiej reformacji, będącymi nie do przyjęcia dla historyka literatu ry renesansowej w Polsce. S tąd też ustęp poświęcony reformacji musi mieć charak­ te r polemiczny. Zresztą celem moim jest wydobycie najjaśniejszych

(20)

6

H istorycy z dużą nieufnością patrzą na sprawę reformacji. Albo jest to dla nich sprawa bez większego znaczenia, albo też stw ier­ dzają, że zagadnienie to nie jest wyjaśnione, zatem nie może ono na razie znaleźć odpowiedniego umiejscowienia i odpowiedniej oceny. Tak np. stawia tę rzecz referat M. Małowista, przedstaw iający na wspomnianym Zjeździe Historyków лу Otwocku „specyficzne cechy polskiego procesu dziej owego w okresie renty czynszowej i wczesnej pańszczyzny” . Spróbujmy zgłosić лу tej spraAvie parę iwyag i pro­ pozycji.

W ydaje mi się, że луЬгелу opinii niektórych historykÓAA7, nie można Hvierdzic, jakoby szlacheckie były początki polskiej re­ formacji. Że nie były one obce, lecz swojskie, rodzime, to jasne. B iernat z Lublina, mieszczanin, AA7yprzedzający chronologicznie wystąpienie L utra, ŚAidadczy wyraźnie o jednym i o drugim rów­ nocześnie. Trudno też dzisiaj prowadzić na serio polemikę z takim ujęciem reformacji, które pragnie dopatryAyać się лу tym ruchu

urzeczyлvistnienia tęsknot duchoy\Tych jednostki przepojonej reli­ gijnością, czy może wprost Avalki o czystość ortodoksyjną takiej czy innej dogm atyki лл7yznanioлvej. Chodzi mi o takie ujęcia, które tra k tu ją reformację jako maskę ruchów społecznych, jako narzędzia Avalki klasowej. Ezeczą podlegającą dyskusji może być лу takim

ujęciu geneza i zasadnicza treść społeczna ruchu oraz jego czas trw ania, rozAvôj i zasięg. Genezy nie można przy tym traktow ać jako samego tylko i)ierwszeństAA7a w inicjatyiAde. M e jest Ьоллйет rzeczą najistotniejszą np. to, że właśnie Luter, а Avięc przedstaAAÛ- ciel burżuazji, dal początek reformacji niemieckiej. Dla dziej ó ay

reformacji najлл7ażniejszą w istocie rzeczą jest odpoлл7iedzieć sobie na dwa podstawowe py tan ia: 1) skoro jest to луа1ка klasowa, to właściwie kogo i z kim, skoro ideologia reform acyjna występuje z k ry ty k ą, to przecrwko kom u i z jakich pozycji; 2) jaki napraw dę był obiektywny dorobek dziejолуу ruchu zarówno z p u n k tu Avi- dzenia interesów' klas biorących лу nim udział, jak i z p u n k tu yyi-

dzenia interesÔAV poлvstającego narodu. Ta ostatnia spraAya każe rozpatryyyać łącznie z bezpośrednim dorobkiem działaczy inform a­ cyjnych Ayszystko to, co było realizacją tego samego programu, co urzeczyAvistnialo przez nich najsilniej akcentowane tendencje, jakkolwiekby twórcy tych wartości ad personam organizacyjnie z tym ruchem nie byli związani.

(21)

OmaAAiająe noivsze ujęcia dziejów reformacji лу Polsce, niespo-

sób pominąć dAAui następujących prac: prawdziwie nowatorskiej pracy Żanny KormanoAYej pt. A rianie polscy11 i wspomnianego już AAwżej referatu AA^ygłoszonego na Zjeździe Polonistów av r. 1950.

E eferat ten obiektyAAmie niczego nowego nie AAUiosząc jest spraAvo- zdaniem z dotychczasowego stanu AAdedzy, uzupełnionym wątpliAvej AA-artości polemiką z nauk ą burżuazyjną i jeszcze bardziej wątpliwą Avłasną in terp retacją dziejóav reform acji w Polsce.

P o d s t a w ą t e j p r a c y j e s t tA vierd zen ie, ż e „ r e f o r m a c ja s łu ż y ła s z la c h c ie j a k o n a r z ę d z ie i fo r m a o r g a n iz a c y j n a w a lk i z duchoAAień- stAA^em o s p r a w y g o s p o d a r c z e i p o l i t y c z n e ” 18, c z y li — j a k t o w y n ik a z d a ls z y c h ллту wod óaat a u t o r a — o d z ie s ię c in ę , m a j ą t k i p le b a ń s k ie i j u r y s d y k c j ę d u c h o w n ą . W in n e j p r a c y r e f e r e n t a w r ę c z ju ż się p i ­ s z e , ż e w p r z e c iw ie ń s t w ie d o z a c h o d u E u r o p y , g d z ie u p o d ło ż a B e­ n e s a n s u b y ł r u c h a n t y f e u d a l n y , av P o ls c e ,,ллта1И w e w n ą tr z o b o z u f e u d a ln e g o A cp ły n ęły n a p oA vstan ie ŚAvieckiej i narodoAvej li t e r a ­ t u r y ” 19. Z a t e m , AATe d łu g a u t o r a , n a Z a c h o d z ie c z y n n ik ie m o k r e ś la ­ j ą c y m p r o c e s h is t o r y c z n y b y ł g łó w n y k o n f lik t klasoAAry o c h a r a k ­ t e r z e a n t y f e u d a l n y m , w P o ls c e n a t o m ia s t r o lę t ę s p e łn ia ł k o n f lik t weAAmątrz o b o z u f e u d a ln e g o . T e z a t a s p r z e c z n a j e s t z e S t a lin o w s k ą d e f in ic j ą h is t o r ii, ay k tó r e j AAry r a ź n ie m o w a j e s t o t y m , ż e o b o k rozAYoju s ił AATy t w ó r c z y c h i s t o s u n k ó w p r o d u k c j i, h is t o r ia j e s t „ z a r a ­ z e m h is t o r ią s a m y c h AArytAYÓrcÓAY d ó b r m a t e r ia ln y c h , h is t o r ią m a s p r a c u j ą c y c h , k t ó r e są podstaA A T w ym c z y n n ik ie m p r o c e s u p r o d u k c j i, c z y n n ik ie m u rzeczyA A -istn iającym p r o d u k c j ę d ó b r m a t e r ia l n y c h ” , j e s t „ h is t o r ią lu d ó w ” 20. Z g o d n ie z o k r e ś le n ie m S t a lin a , ,,ллга1ка

k la s o w a m ię d z y w y z y s к i w a с z a m i i A v y z y sk iw a n y m i s t a n o w i p o d - staAAro w ą c e c h ę u s t r o j u f e u d a ln e g o ” 21, a n ie „Avalka AYCAYnątrz o b o z u f e u d a ln e g o ” , k tó r a m a z d a n ie m r e f e r e n t a stanoAYić s p e c y f ik ę f e u ­ d a liz m u a y P o ls c e w o d r ó ż n ie n iu o d f e u d a liz m u z a c h o d n io -e u r o ­ p e j s k ie g o .

J e s t r z e c z ą n iew ątpliA Y ą, ż e p o ls k ie m ieszczaństA YO , o w ie le p r z e ­ c ie ż s ła b s z e n iż n a Z a c h o d z ie , n ie o d e g r a ło u n a s ta k ie j j a k t a m

17 Żanna K o r m a n o w a , A r i a n i e polscy. N o w e D r o g i , III, 1949, nr 4, s. 108.

18 Ł u k asz K u r d y b a c h a , о. c., s. 112.

19 Ł u k asz K u r d y b a c h a , Odrodzenie. W s z e c h n i c a R a d i o w a , 1950, s. 1 — 11.

20 H istoria W K P ( b ) . K r ó tk i kurs. W arszaw a 1950, s. 138. 21 ibid., s. 142.

(22)

roli w powstawaniu ruchów antyfeudalnych. B-ównież niewątpliwą jest rzeczą, że antyfeudalna walka chłopów nie miała w Polsce takiego nasilenia jak np. лу Niemczech. Niemniej jednak istniał yyyraźny opór сЫоролу рггесЬлгко uciskowi feudalnemu i mimo przeAvagi niereAcolucyjnych form tego oporu, także i wystąpienia zbrojne, jak świeżo skwierdzają badacze, już лу pierwszej ро1оллйе

X Y I л у. , а naw et i лycześniej, лууЪисЬа!у niemal na yyszystkich

ziemiach dawnej Bzeczypospolitej. Odbiło się to na ÓAyczesnej nad- Ьш1ол\4е, m. in. także na ideologii reformacji. W alka szlachty z ko­ ściołem, szerzej z całą m agnaterią duchoyyną i śллiecką, nie odby- луа!а się przecież лу pustce społecznej. Odbywała się лу sytuacji

лсуОуоггоп^ przez gkhvny konfhkt tych сгаволу, konflikt chłopsko- szlachecki. To niewątphwie котрИколуа!о jej charakter, роллтМо- лса1о, że szlachta лvalcząca z m o ż n о лу! adz t w e m brała również

луobronę mieszczan i сЫоролу. Konflikt szlachecko-magnacki w релу-

nym stopniu, осгулл^ае przejścioAyo, przeradzał się w konflikt antyfeudalny. Nadaлл"ało to гис1юллй szlacheckiemu znamiona po­ stępu, niosło jednak ze sobą jego ograniczoność i — co niemniej лл-ażne — było zasadniczym роллчМет jego krótkotrwałości. Widać to najwyraźniej może właśnie na losach reformacji.

Przedstaлviona ллryżej teza spoyvodoyyala, że autor nie tylko ллтуsunął samą tylko szlachtę jako jedynie czynnego aktora dzie- jóлy, ale też zacieśnił лу krzyczący sposób program луу^сгше, лу jego

mniemaniu, szlacheckiej reformacji. WbreAv jego twierdzeniom, ideologom szlacheckiej nayyet (niech będzie!) reformacji луса1е nie chodziło o same tylko co dziesiąte snopki i о рогллу do sądó\r biskupich. Program reformacji yyzbogacił się yytedy o cele ogólno- пагоЬолуе, które zresztą były formuknvane już лу końcu XY лу. ,

ale które dopiero teraz zdołały się bardziej иролувгесЬтс. Chodziło przede lyszystkim o zerwanie z kosmopolityzmem kleru i лсуглсо- lenie Polski z zależności od Bzymu, sUyorzenie вллйесклед kultury, języka literackiego i literatu ry n a i ^ ^ y e j . Gdy od r. 1540 zaczyna się o tym powszechnie mówić, gdy poлystają już całkiem konkretne ośrodki dyskusyjne yyokół bardziej postępoyyych jednostek, gdy już są оЫеМулупе osiągnięcia na tej drodze, żeby ллучроттес utwory Marcina Bielskiego, autor referatu twierdzi, że ,,akcji tej nie po­ dobna jednak do końca раполуата Zygm unta Starego myażać za ruch reform acyjny” 22. J e s t to dla niego jakiś bliżej nieokreślony

(23)

„ruch racjonalistyczny” , sama zaś reformacja, zdaniem autora, jest ,,dla ogółu szlachty równie demagogicznym hasłem, jak sprawy równości społecznej” 23.

Gdyby rzeczywiście rzecz miała się tak właśnie, gdyby treścią społeczną reformacji szlacheckiej była rzeczywiście sama tylko walka o co dziesiąte snopki i o pozwy do sądów biskupich, jak wyjaśnilibyśmy w tedy twórczość E eja i Modrzewskiego albo po­ w stanie takiego zjawiska, jak wielka poezja Kochanowskiego1? P rzy założeniu, że reform acja jest ta k wąsko rozum ianym ruchem klasowym szlachty, Kej ów i Modrzewskich musiałoby się traktow ać jako szlachetnych zapaleńców, których baza społeczna ograniczy­ łaby się do nielicznej grupki szlachty rozsądnej i wykształconej, a zatem z tego powodu postępowej. Oczywiście przemyciłoby się w ten sposób kryteria postępu całkowicie nie do przyjęcia przez kogokolwiek. J a k wiadomo, postępowe jest to, co jest wyrazem walki o lepszą, sprawiedliwą przyszłość, zatem co związane jest nieodłącznie z klasą walczącą o tę przyszłość, a nie to, co mo­ głoby powstać z powodu czyjejkolwiek mądrości i szlachetności osobistej. Wobec tego przyjdzie stwierdzić, że postępowość np. E eja czy Modrzewskiego polega na ich powiązaniu z klasą anta- gonistyczną, której ideologię wyrażali oni w sposób mniej lub wię­ cej pośredni i niepełny. Obiektywny ten fakt jest decydujący dla oceny twórczości tych pisarzy, mimo że, psychologicznie biorąc, poglądy ich rzeczywiście — co w końcu jest drugorzędne — mogły powstać w ich gorącym sercu czy jasnym umyśle. Tym bardziej w ten sam sposób należy interpretow ać działalność tych ideologów reformacji, którzy osobiście wyszli z mas plebejskich, choćby n a ­ wet, życiowo biorąc, utracili z nią bezpośredni kontakt. A jakże działalność ich interp retu je autor omawianej pracy?

Eeferując gołe fakty, au to r nie może zaprzeczyć, że w okresie najbujniejszego rozwoju reformacji, tj. w latach 1557—1570, na 70 ministrów różno wierczych, byłych duchownych katolickich, aż 44 było synów mieszczan i chłopów, ale za to wyraża swoje niczym nie uzasadnione przekonanie, że ,,to zrywanie niższych d u ­ chownych z kościołem katolickim nie miało w pierwszym okresie jeszcze wryraźnego oblicza klasowego” 24. Wręcz przeciwnie, au to r stwierdza, że ten ruchliwy i wykształcony element oddał się na

23 ibid., 8. 113. 24 ibid., s. 109.

(24)

usługi klasie szlacheckiej. Zdaniem autora, radykalne w ystąpienia plebejuszy podyktowane były w pierw ... koniecznościami tak ty k i szlacheckiej w jej walce przeciwko biskupom 25 (sic!), potem zaś własną ich troską o swą pozycję osobistą, zachwianą zerwaniem z Rzym em : „stworzenie nowego — pisze autor — niezależnego od Rzym u kościoła w Polsce, ustalenia dla niego dogmatów, było dla tych zbuntowanych księży katolickich kwestią życia lub śmierci” 26.

Dążność do zacierania treści klasowej wystąpień plebejskich ли reformacji polskiej pro\\radzi autora \\rręcz do przeinaczeń. Oto Grzegorz Paweł, zdobywający się w okresie zrywania z kahviniz­ mem na najbardziej rewolucyjne wystąpienia, przedstaллriony został jako spokojny kaznodzieja, który musiał rozpocząć \YŚród braci szlach­ ty „niewdzięczną pracę przypominania kwietystycznie usposobionemu ogółowi глуо1епшколлт reformacji, że jej zadanie jeszcze nie skoń­ czone, że pozostało do załaO\Tienia sporo b e s t i i zarôtvno n atu ry teologicznej jak i społecznej” 27. A utor przytacza 5vypoiviedź Grzego­ rza Paw ła skiero5vaną pod adresem tej kwietystycznie nastrojonej \viększości szlachty: „Ше oglądajcie się na tvrogôw, na zamieszanie! M ech się wali świat, byleby ostała się cłrwała Boga” . N ajostrzejszy cenzor biskupi nie mógłby skuteczniej ocenzurować tej AAwpowiedzi Grzegorza Pawła. W dalszym ciągu bowiem, co autor zupełnie po­ mija, Grzegorz Ралие! wręcz grozi widmem wojny „religijnej” , wojny chłopskiej : „Nie da się to już ukryć ani zasłonić żadnym sposobem, że praw da bez obsłonek przez wszystkich jest poszukrwana. Ju ż się rzecz ma ku rozterkom i krwi. Strzeżcie się, abyście się nie stali Avinni rozlania kiw i przez uDiierdzanie przeciwników, bo krew rozlana będzie wołać do nieba” .

W równie dowmlny sposób przedstawia autor stosunek szlachty reformacyjnej do mieszczan. W jego pracy czytam y:

P rojekt zrów nania sta n ó w , a ściślej: m ieszczań stw a ze szla ch tą , p o ja ­ w ia się w okresie w alki iz b y poselskiej z bisk u p am i je d y n y raz, m ianow icie na sejm ie r. 1 5 5 6 — 1557. Celem sk łonienia b isk u p ów do rezygn acji z są d o w ­ n ictw a kościeln ego i zm u szen ia ich do płacen ia p o d a tk ó w na cele w ojen n e, p o sło w ie teg o sejm u żądają od króla za tw ierd zen ia konfesji augsburskiej oraz p rzyzn an ia m iastom ta k ich sam ych praw w dziedzinie religijn ej, ja ­ kie posiad a szla ch ta . W n iosek ten w y w o łu je przerażenie zarów no sen a tu ,

25 ibid., s. 1 1 0 — 111. 26 ibid., s. 1 1 6 — 117. 27 ibid., s. 119.

Cytaty

Powiązane dokumenty

1 z poziomem istot- ności a = 0,05 można stwierdzić, że na każdym z 3 odcinków toru podejściowego do portu w Świnoujściu istnieje ważna sta- tystycznie różnica pomiędzy

W badaniach wytrzymałości na ścinanie popiołu lotnego z różnym procentowym dodatkiem bentonitu, w ilości 0, 10, 20 i 30%, w aparacie trójosiowego ściskania w warunkach CU

Zmniejszenie dawki stosowanych środków o połowę, skutkowało radykalnym spadkiem poziomu pozostałości w glebie poniżej granicy wykrywalności dla wszystkich substancji aktywnych,

Na przykład w warstwie Bt gleby najbardziej zanieczyszczonej metalami wzrastające zawartości С organicznego (6,4; 9,2; 11,9) w następujący sposób zmniejszały

[r]

Podlewskiego w nowej alternatyw ie projektu rozwiązania ukła­ du posadzki, przyjętego przez Główną Komisję Konserwatorską Zarządu Mu­ zeów i Ochrony Zabytków;

[r]

A więc przedewszystkiem był strach przed Konstantym. Sam dźwięk jego imienia wyw oływ ał panikę. opo­ wiada, że lud, pamiętny ludzkości i przystępności